Salon przed gabinetem Lorda Protektora

Tyk
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Salon przed gabinetem Lorda Protektora AMQ2dTL

Przestronne pomieszczenie tuż przed arcyksiążęcym gabinetem przeznaczone przede wszystkim dla gości oczekujących na spotkanie z Lordem Protektorem. Oczekujący mogą liczyć nie tylko na wygodne miejsce do siedzenia oraz drobną przekąskę i możliwość zaspokojenia pragnienia, lecz także uraczyć się ciekawą lekturą czy wsłuchać się w dźwięki muzyki granej często przez jakiegoś Dachowca dla umilenia oczekiwania, a także zagłuszenia rozmów, które ktoś mógłby usłyszeć ze znajdującego się tuż obok gabinetu.
W przypadku mniej formalnych spotkań salon jest wykorzystywany do przyjmowania gości przez Arcyksięcia, czy organizowania niewielkich, kameralnych przyjęć, o których reszta pałacu nie powinna wiedzieć.
Wejście do salonu jest pilnowane przez całą dobę przez strażników, którzy strzegą, by nikt nieupoważniony nie dostał się do środka. Poza Dachowcem grającym na stojącym w rogu fortepianie w salonie zwykle przebywa także służący odpowiedzialny za usługiwanie arcyksiażęcym gościom.

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Lorda Protektora nie ma aktualnie w gabinecie. Proszę tu zaczekać. – Sevianna skinęła głową, chociaż nie zwróciła zbytnio uwagi na słowa strażnika, który wpuścił ją do pokoju. Podekscytowana, z szerokim uśmiechem rozglądała się po pomieszczeniu, było przestronne i umeblowane z gustem. Przebiegła spojrzeniem po dużym fortepianie, długich zasłonach, pięknie pomalowanych ścianach i zatrzymała się na kanapach. Kapeluszniczka usadowiła się wygodnie w fotelu i spojrzała ku górze na wielki żyrandol. Po chwili spuściła wzrok na kolana, na których ułożyła błękitne pudełko. Wewnątrz znajdował się pyszny podarek dla samego Arcyksięcia. Miała nadzieję, że gest zostanie doceniony, poza tym prezent nie należał do najzwyklejszych. Wewnątrz znajdowały się słodkości, które zachwycały nie tylko smakiem, ale i zapachem. Podarunek był jednocześnie prezentacją umiejętności kulinarnych Sevii. Albowiem przybyła ona do pałacu w jednym konkretnym celu, chciała zdobyć pracę w pałacowej kuchni. Płace były podobno niczego sobie, a dworskie sekrety dodatkowo zwabiły kapeluszniczkę w to miejsce. Sevianna poprawiła złotą kokardę i odłożyła pudełko na ławę. Siedząc tak, już formułowała w głowie odpowiedzi na wszelkie pytania, jakie mógłby zdać jej Arcyksiążę. Spojrzała w prawo na duże drzwi. Tylko one dzieliły ją od gabinetu Lorda Protektora. Dziewczyna wyobrażała sobie, jak ważne i tajne rozmowy mogły się tam odbywać. W myślach już układała kolejną historię, którą chętnie uraczy swoich gości podczas najbliższego przyjęcia herbacianego.
W salonie Arcyksięcia Rosarium, przedsionku tajemnic Różanego Pałacu – powiedziała cicho z uśmiechem na twarzy. Wstała z fotela i podeszła do regału wypełnionego książkami. Musnęła palcami grzbiety lektur i sięgnęła po jedną z nich, przekartkowała, po czym odłożyła ją na miejsce. – Ciekawe, czy naprawdę jest taki, jak mówią... – Usłyszała dźwięk otwieranych drzwi. Gwałtownie odwróciła się w stronę wejścia, do pomieszczenia weszła kobieta, należąca do służby.
Życzy sobie pani czegoś? – zapytała uprzejmie.
Napiłabym się herbaty. – Blanche odpowiedziała z uśmiechem.
Oczywiście. – Służąca skinęła głową i opuściła salon.
Sevia znów spojrzała na regał i przechyliła głowę w lewo, aby móc przeczytać tytuły. Ni stąd, ni zowąd, ekscytacja zmieszała się z odrobiną niepokoju. Co, jeśli palnie jakąś głupotę? Jej prawa dłoń delikatnie zadrżała. Jednak szybko odgoniła od siebie złe myśli, zaśmiała się, nie z rozbawienia, ale po to, aby dodać sobie otuchy.
Głupia! Co mogłoby pójść nie tak? – Wywróciła oczyma. Rozluźniła się nieznacznie. Podeszła do okna, przez które wyjrzała na zewnątrz. Zamyślona zmrużyła oczy. – Cóż – zaczęła – jeżeli mnie nie przyjmą, to zawsze można spróbować w innym miejscu…prawda? – rzekła niepewnie. Westchnęła i wywróciła oczyma, gdy zdała sobie sprawę z tego, co właśnie robi. Co to miało znaczyć? Dlaczego wiecznie pozytywnie nastawiona kapeluszniczka, podchodziła do tego tak pesymistycznie? Tym razem, zaśmiała się faktycznie rozbawiona, a stres opuścił ją tak samo szybko, jak się pojawił.
Do salonu weszła dziewczyna ze służby, niosąc tacę ze świeżo zaparzoną herbata, którą ostrożnie położyła na ławie.
Smacznego. Gdyby pani jeszcze sobie czegoś życzyła… – Sevianna nie dała jej dokończyć.
Dziękuję – odparła szybko. Służąca skinęła głową i wyszła z salonu. Kapeluszniczka jeszcze przez chwilę wyglądała przez okno, po czym usiadła w fotelu, by napić się herbaty. – Wyczuwam dobrą zabawę… – Upiła łyk i uśmiechnęła się pod nosem.

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Niewiele czasu minęło od chwili, w której służąca opuściła salon, do ponownego otwarcia się drzwi strzeżonych przez gwardzistę. Kapeluszniczka mogła nawet sądzić, że to służąca o czymś zapomniała i wróciła naprawić swoje niedopatrzenie, lecz to nie ona pojawiła się w progu.
Zamiast tego kobieta mogła ujrzeć samego Lorda Protektora, choć ze względu na jego strój i młody wygląd mogła nie wiedzieć nawet, że to właśnie on. Nie tylko ubrany był dość luźno - w strój który pasowałby raczej do młodego arystokraty zasiadającego przy filiżance herbaty w zaciszu własnego salonu niż do wielkiego władcy, który rządził całym Arcyksięstwem i rozciągał swoje macki znacznie dalej - na wszystkie magiczne światy.
Łatwo było dać się zwieść tym pozorom i zapomnieć, że dla Rosarium ten salon nie jest niczym innym jak zacisznym miejscem w głębi jego posiadłości. Nie wiedział też, a raczej wśród miliona spraw wagi państwowej, wyleciało mu to z głowy, że miał dziś spotkać się z kandydatką na nowego kucharza. Z tego też powodu po przejściu kilku kroków zatrzymał się i spojrzał na kobietę.
- Mam nadzieję, że herbata smakuje. To byłby skandal przybyć na arcyksiążęcy dwór i zostać uraczonym nędzną herbatą. - Choć może i nie byłoby z tego skandalu, to na pewno byłby bardzo zawiedziony z faktu, że ktoś z jego służby nie dopilnował swoich obowiązków. Najgorsze byłoby, że trzeba by dociec kto zawiódł - by móc tę osobę odpowiednio ukarać.
Natychmiast po tych słowach ruszył dalej, podchodząc do jednego z foteli i siadając na nim wygodnie oraz odchylając lekko głowę do tyłu.
W trakcie tej krótkiej co prawda wędrówki zdała sobie sprawę kim jest kobieta, którą tu spotkał. Nie wiedział, która jest godzina ani tym bardziej o której godzinie kazano jej zawitać w progi Różanego Pałacu. Z tego też powodu przechylił lekko głowę w jej stronę i zapytał:
- Długo tutaj czekasz?
Dla Rosarium było oczywiste, że nie potraktuje jej w żaden sposób przychylniej nawet gdyby spędziła tutaj cały dzień w oczekiwaniu na jego pojawienie. Nie zależało mu bowiem na tym, by uzupełniała wystrój wnętrz, a - zgodnie z jej własnymi pragnieniami - gotowała posiłki w Różanym Pałacu. To właśnie te umiejętności będą brane przez Agasharra pod uwagę.
Chciał jednak zdobyć kilka informacji zanim zaczną tę formalną część rozmowy. Mieli całkiem sporo czasu, a więc nie było powodu by nie poświęcić kilku chwil na swobodną rozmowę - szczególnie, że wolał wiedzieć cokolwiek o osobach, które miały pracować w Różanym Pałacu. Nie potrzebował szpiegów, czy morderców, a i osób nie wiedzących jak zachować się na dworze należało się wystrzegać w pałacowych murach.

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Gdy drzwi znów się otworzyły, Sevianna uniosła wzrok, aby ujrzeć mężczyznę wchodzącego do pomieszczenia. Obdarzyła go uważnym spojrzeniem, mało dyskretnie zmierzyła wzrokiem, po czym wywnioskowała, iż z pewnością ma do czynienia z arystokratą. Spięła się odrobinę, gdyż nieczęsto miała okazję przebywać wśród arystokracji. Pomimo częstego urządzania przyjęć herbacianych, nigdy nie gościła w swoim domu upiornego arystokraty. Dobrze wiedziała, że należą oni do prawdziwej śmietanki towarzyskiej wśród mieszkańców Krainy Luster. Pomimo stresu, uśmiechnęła się szczerze i przyglądając się, z zaciekawieniem odpowiedziała:
Jest wyśmienita. – Odstawiła ostrożnie filiżankę na spodek i powiodła wzrokiem za arystokratą, który usiadł w fotelu. Ucieszyła się, gdy z ust upiornego padło pytanie. To była idealna szansa, na rozpoczęcie rozmowy, które Sevia przecież uwielbiała. Jej uśmiech się pogłębił, a oczy zaświeciły. Rozmowa z kimś należącym do arystokracji mogła być naprawdę ciekawa i owocna, w szczególności dla kapeluszniczki. Nie pogardziłaby oczywiście opowieściami czy dworskimi sekretami.
Nie, zjawiłam się stosunkowo niedawno. – odpowiedziała. Zaczęła zastanawiać się, w jakim celu mężczyzna przybył do salonu Arcyksięcia. Nie spuszczając z niego wzroku, wypaliła: – Co pana tu sprowadza? Praca? Jakieś zlecenia? A może wspólne interesy z samym Lordem Protektorem? – z jej ust popłynęła fala pytań, która zalała nieznajomego. Nie był to jednak koniec, gdyż ciekawość Blanche była ogromna. – Zna pan Arcyksięcia osobiście? To prawda co mówią ludzie? Podobno jest niezwykle okrutny! Och! A ile się nasłuchałam o stosach i okropnych karach, jakie stosuje! Niektórzy mówią, że przypomina Boga inni zaś, że sam jego widok budzi strach. Ktoś kiedyś powiedział, że sprzedał swoją duszę, aby zdobyć władzę… - zrobiła krótką przerwę – W to akurat nie wierzę! Chociaż... Może coś w tym jest? – Dotknęła palcem wskazującym podbródka i zamyślona sięgnęła po filiżankę. Upiła powoli kilka łyków i znów zaczęła mówić. – A Stowarzyszenie Czarnej Róży? Jego członkowie budzą ogromny respekt! – Rozmarzona uniosła filiżankę do ust. Nie potrzebowała wiele czasu, aby zejść na ziemię. Odchrząknęła zakłopotana, gdy zdała sobie sprawę z tego, jak wielkie faux-pas popełniła. W duchu skarciła się za nietrzymanie języka za zębami. Może na ogrodowym bankiecie mogłaby pozwolić sobie na odrobinę plotek. Jednak nie na dworze, nie w miejscu, gdzie każdy zna Arcyksięcia! Przed oczyma miała obraz stosu, na którym spłonie, gdy tylko jej słowa dotrą do Lorda Protektora. Kapeluszniczka zacisnęła usta w wąską kreskę, miała nadzieję, że nie wpakowała się znów w kolejne kłopoty. Spojrzała na mężczyznę spod rzęs i uśmiechnęła się niepewnie. Tak, to był zdecydowanie jej koniec.

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Doskonała herbata potrafi umilić dzień równie skutecznie co wieść o zwycięstwie w mieście, które od pięciu lat było pod oblężeniem pozostając niezdobytą fortecą. Tak przynajmniej lubił twierdzić Rosarium, który niestety nie miał zbyt wiele pięcioletnich oblężeń, które mógłby zakończyć, by umilić sobie dzień.
Z przyjemnością słuchał jak nieznana mu jeszcze z imienia kobieta chwali poczęstunek, który tu otrzymała. Pozostawiał dla siebie szczegół, że najlepsza herbata była zarezerwowana dla samego Arcyksięcia. Nie wszyscy musieli o tym wiedzieć. Niektóre sekrety powinny pozostać w ukryciu.
Czy więc tajemnicą taką była prawdziwa tożsamość Agsharra, który już wkrótce zrozumiał, że zaszła ogromna pomyłka? Nic z tych rzeczy, sprawa to była błaha, a Rosarium postanowił ją wykorzystać. Skoro bowiem zaszła pomyłka i Kapeluszniczka miała go za kogoś zupełnie innego, to nie musi się obawiać nieszczerości z jej strony. Takiej, która zapewne przylgnęłaby do osoby starającej się coś zyskać. Sytuacja była więc dogodna dla Rosarium.
- Słowa. - Odpowiedział z początku krótko, prostując się na fotelu i wspierając policzek na dwóch, lekko odgiętych do tyłu palcach prawej dłoni. - Przyszedłem by słów słuchać i słowa tworzyć. Jak to mawiają najwierniejsi ze służących: interes Arcyksięstwa jest moim interesem. - Uśmiechnął się delikatnie, po tych jakże zawiłych słowach. Nie przywykł jednak do oczywistych, wręcz prostackich odpowiedzi. Od najmłodszych lat przebywał na dworach, by wiedzieć jak sprawy komplikować. W gruncie rzeczy, czy nie powiedział nic więcej jak tyle, że przyszedł tutaj z powodu jakiejś rozmowy i ma zbieżne interesy z Arcyksięstwem? Ukrywając pod tym drugim stwierdzeniem swoją prawdziwą tożsamość, bo gdy on to mówił bliższe to było Ludwikowi, który wypowiedział sławne L'etat c'est moi. Ską jednak nieprzywykła do dworskich intryg Sevianna mogła to wiedzieć o doszukiwać się prawdziwego sensu, ukrytego za pozorami.
Trudno było mu ukryć jednak rozbawienie, gdy z ust jego wydobył się cichy chichot. Arcyksiążę próbował ukryć to rozbawienie dłonią, która jeszcze kilka chwil temu podtrzymywała jego głowę.
- Może i wiele prawdy jest w tych pogłoskach, na pozór niedorzecznych, które o sprzedaniu duszy mówią? - Głosem wciąż jeszcze rozbawionym, lecz widocznie już pełnym refleksji wypowiedział te słowa kierując spojrzenie na pobliskie okno. Dłoń opadła na kolano.
Choć wciąż był skory do żartów i przedstawień - czego zaistniała sytuacja była najlepszym przykładem, to przyjął na siebie ogromną liczbę obowiązków, jak choćby Stowarzyszenie Czarnej Róży, o której kobieta wspomniała.
- Nie, to niemożliwe. W końcu komu miałby ją sprzedać. Kupno wymaga kupca, który miałby interesujący nas towar. - Przerwał w połowie. Nie trzeba było kończyć, skoro władza, którą zdobył Rosarium była bezprecedensowa w najnowszej historii Krainy Luster. Pozostało jednak jeszcze tak wiele pytań, na które nie miał dotąd okazji odpowiedzieć. Nie byłby jednak Lordem Protektorem, gdyby po prostu grzecznie odpowiadał na zadane mu pytania.
- Słyszałaś wiele o okrucieństwie i karach bezdusznych, a jednak tu jesteś. To szaleństwo, czy może jest w tym jakiś inny, ukryty powód?
Trudno mu było traktować tę rozmowę specjalnie poważnie. Wiedział już zbyt wiele o plotkach rozsiewanych przez lud, który nic o nim nie wiedział, by się przejmować. Czasem nawet można było wykorzystać tę sławę okrutnika do własnych celów.

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Krótką chwilę myślała nad słowami mężczyzny. Przybył, aby porozmawiać z Arcyksięciem? Co, jeśli był z nim w bliższych stosunkach? Sevianna niestety nie zdawała sobie sprawy z tego, jak obaj mężczyźni mogą być ze sobą blisko powiązani. Jej ciekawość była niezaspokojona, odczuwała przeogromną potrzebę dopytania o szczegóły. Wiedziała jednak dobrze, że bycie wścibską w tym momencie nie wyjdzie jej na dobre. Nie należała bowiem do osób, które starają się przejść płynnie do tematu, była zbyt bezpośrednia, aby próbować bawić się w delikatne pytania.
Rozbawienie arystokraty nieco zbiło ją z tropu. Sądziła raczej, że jej słowa zostaną źle odebrane, odetchnęła jednak z ulgą, widząc uśmiech na twarzy rozmówcy.
Myślę, że kupców by nie brakło, ale zapłata byłaby kłopotliwa. Mowa tu przecież o nieśmiertelnej duszy to zbyt drogocenny towar, aby móc się targować. – powiedziała, lekko marszcząc brwi. Przeczesała palcami grzywkę, po czym poprawiła delikatnie kapelusz.
Szaleństwo? Blanche było do niego blisko, znajdowała się na pograniczu normalności i wariacji, jej życie było niestabilne, pełne odchyleń. A jak na Kapelusznika i tak wiodła raczej spokojne życie.
Sam powód nie jest tajemnicą. Chcę zostać nadwornym kucharzem. – odpowiedziała. Pochyliła się, aby sięgnąć po filiżankę z herbatą, z którą wypiła do końca. Odstawiając porcelanę na ławę, znów zaczęła mówić:
Nie ukrywam, że jestem tu również dla wrażeń. W końcu, kto by się nie obawiał spotkania z Arcyksięciem? Jakże by nudne było życie pozbawione strachu. Oraz ciekawość, nie daje mi ona spokoju. Plotkom nie należy ufać, a weryfikować. Dookoła powtarzają ciągle jak mantrę „ciekawość to pierwszy stopień do piekła”, a czym że jest piekło w porównaniu do życia w niewiedzy, z niezaspokojoną potrzebą poznania prawdy? – Dla Sevianny piekłem była już sama dezinformacja. Chociaż niekiedy zdobyta wiedza była jej zbędna, wolała wiedzieć więcej aniżeli mniej.
Zamyślona przeniosła swoje spojrzenie z arystokraty na stojące obok kwiaty.
Stowarzyszenie – zaczęła – chcę wiedzieć o nim więcej. Wydaje mi się, że Różany Pałac to jedno z miejsc, w którym dowiem się co nieco, prawda? – Od wielu lat starała się dowiedzieć na temat Stowarzyszenia czegoś nowego, co nie było wcale takie łatwe. Ostatecznie wiedziała niewiele więcej od zwykłych mieszkańców Krainy Luster, reszta informacji z niewiadomych przyczyn była owiana tajemnicą.

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Czy myślenie Arcyksięcia zbyt było zakorzenione w materializmie, by móc pojąć sposób rozumowania Sevianny? Dusza była czymś nieuchwytnym, ulotnym, jakkolwiek by dumnie to słowo nie brzmiało i ilu przymiotów pokroju nieśmiertelności by jej nie przypisywano. Przede wszystkim jednak była czymś powszechnym, co miał każdy. Nie trudno jest oddać jedno życie, zawsze znajdzie się jakiś desperat, bądź fanatyk, który zgodzi się zapłacić każdą cenę.
Dla Rosarium problemem znacznie większym było znalezienie kogoś, kto zaoferowałby władzę w zamian za tę duszę. To bowiem wymagało, by władzę tę posiadać lub móc ją zdobyć. Za kłamstwo, fałszywą obietnicę, którą ktoś złożyłby Rosarium była tylko jedna należna zapłata - stos.
- Nadworny kucharz. - Szepnął tylko cicho. Tak, dobrze wiedział dlaczego kobieta się tu zjawiła. Przynajmniej wiedział dość, by z dużym prawdopodobieństwem to przewidywać, gdyż zawsze pozostawało jakieś ryzyko błędu - żart od losu.
- Czym będzie piekło, jak nie tym czego się obawiamy? Tym czego nie możemy znieść? - Rozpoczął filozoficznie wstając z zajmowanego przez siebie miejsca i wolnym krokiem podchodząc do okna, by wyjrzeć na ogród.
- Czy w takim razie, jeżeli pragniesz zaspokoić swą ciekawość, to czy stawiając krok w tym kierunku wbrew świętym nakazom nie doprowadzisz do stanu, którego tak bardzo się obawiasz? - Dostrzegł osoby przechadzające się w ogrodzie. Zapowiadało się na całkiem ciekawą dyskusję, W rozmowie tej jednak Rosarium nie chciał przyjmować jakiegoś twardego stanowiska. Codzienność okazywałą się daleka od wzniosłych ideałów, a właściwe rozwiązanie rzadko dotykało absolutu. Lubił jednak takie dyskusje ze względu na ich teoretyczne walory.
- Abstrakcyjnie zabrzmiało? Więc podam przykład. Dowiesz się, że w kuchni pracuje szpieg. Nie będziesz jednak wiedzieć kto go wysłał, czego szuka. Jeżeli spróbujesz się tego dowiedzieć zbyt szybko, zadasz mu pytanie - to najprostszy ze sposobów - zaprzeczy, a później ucieknie, skoro jest zdemaskowany. Zbyt lekkomyślnie postawiony krok może odebrać Ci możliwość poznania prawdy. - Od jakiegoś czasu stał znów obrócony w stronę kobiety bokiem, z twarzą skierowaną ku niej. - Stowarzyszenie Czarnej Róży... w tym temacie trafiłaś doskonale. Nie tylko do miejsca, gdzie możesz się czegoś o nim dowiedzieć, lecz także do osoby, która może przyjąć nowego członka. Pytanie jednak, czy jesteś tym szpiegiem, który wiedziony ciekawością odciął sobie szanse na informacje, czy też kimś, kto chciałby walczyć dla dobra Krainy Luster służąc pod znakiem Czarnej Róży? - Tym razem nie żartował, nie prowadził swobodnej pogawędki o absolutach, która nie miała większego znaczenia. Można to było wyczuć po jego postawie. Oczy przestały błądzić po pomieszczeniu, spoglądać w stronę ogrodu, a z twarzy zniknął uśmiech tak charakterystyczny dla luźnych pogawędek.

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Dla Sevii piekło nie należało do rzeczy, przed którymi chciałaby się uchronić, wręcz przeciwnie. Kto wie, może ciekawość kiedyś ją tam zaprowadzi? Może wynikało to z ignorancji? Nie była w stanie tego potwierdzić ani zaprzeczyć.
Śmiem twierdzić, iż piekło to ostatnie czego powinniśmy się obawiać, wszak trafia się tam dopiero po udaniu na wieczny spoczynek, a stare przysłowie mówi: „bój się życia, nie obawiają się śmierci, gdyż to żywy największą krzywdę Ci wyrządzi”. Nasuwają się więc wnioski - piekło to niebo w porównaniu do tego, co może nas spotkać tu, na ziemi. Czy nie powinniśmy się lękać otaczającego nas świata, żywego stworzenia, które z łatwością może pozbawić nas wszystkiego, co mamy? Pragnień, uczuć, trwóg… żywota. Uważam, że mylnie zwiemy piekłem, to co sprawia nam ból i przysparza trudności za życia. Dla niejednej zbłąkanej i skrzywdzonej duszy piekielne otchłanie stały się ostoją. – odparła. Ściągnęła nakrycie głowy, które odłożyła na stolik. Zakładając kosmyk włosów za ucho, przyglądała się wiszącym na ścianach obrazom.
Słowa arystokraty dały jej do myślenia. Pragnąc czegoś mocno, a jednocześnie będąc nieostrożnym podczas dążenia do celu, można łatwo stracić źródło, z którego jest się w stanie pozyskać, chociażby cząstkę tego, czego się łaknie. Z nieobecnym wzrokiem, utkwionym w jednym z malowideł zaczęła mówić:
Działając, należy być uważnym, pragnienie nie powinno być silniejsze od rozwagi. Będąc bezpośrednim i narwanym, należy jedynie zachować trzeźwość umysłu, która pomoże w okiełznaniu tych cech. Bez niej łatwiej jest stracić szansę na zdobycie pożądanego. – Sevianna właśnie tymi cechami mogła zostać opisana. Bezpośrednia i narwana Kapeluszniczka, która pomimo tego mogła poszczycić się odrobiną rozwagi. Wciąż zamyślona, dotknęła palcem wskazującym ust.
Ożywiła się, gdy arystokrata wspomniał o Stowarzyszeniu. Słuchała uważnie, analizując każde wypowiedziane przez niego słowo.
Działam jedynie dla dobra ogółu, na korzyść Krainy Luster. Szpiegostwo pozostawiam tym, którzy stoją po drugiej stronie barykady. A z tymi należy walczyć. – odpowiedziała. – Dołączenie do Stowarzyszenia Czarnej Róży, byłoby zaszczytem i nie ukrywam, że również spełnieniem, jednego z moich marzeń. – Kobieta od dawna pragnęła wstąpić w szeregi Czarnej Róży. Sam powód nie był błahy, co potęgowało chęć zdobycia, chociażby kilku nowych informacji na temat organizacji.
Kim więc jesteś, skoro możesz przyjąć nowego członka do Stowarzyszenia? – Przeniosła uważne spojrzenie na mężczyznę. Podniosła się z miejsca i stanęła obok rozmówcy, zachowując jednak pomiędzy nimi odpowiednią odległość. Teraz już miała pewność, że ma do czynienia z kimś ważnym. Skoro już spotkała na swojej drodze, kogoś wysoko postawionego, postanowiła to wykorzystać.

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Rozmowa robiła się bardzo ciekawa. Od rzuconego mimochodem zdania, marnego przysłowia wypowiadanego bezmyślnie przeszła do rozważań nad tym czym jest piekło i czy słusznie się przypisuje temu słowu znaczenie w wymiarze pozagrobowym, a nie określanie piekła jako czegoś nie wymagającego tak ostatecznych poświęceń, by mogło zaistnieć.
Z definicją przedstawioną przez Rosarium piekło nie wiązało się z żadnym mistycznym wymiarem. Było cierpieniem, męką, przed którą nie można było uciec. I w takim rozumieniu żadna śmierć nie była potrzebna, by przejść przez bramę, za którą należy porzucić nadzieję. Brak szans na poprawę był niezaprzeczalnie jedną z cech piekła - zarówno tego rozumianego jako coś nieznośnego, jak również wymiaru, gdzie trafiać miałyby grzeszne dusze po śmierci.
- Zgadza się, tak mawiał Epikur. - Zaczął Arcyksiążę z łagodnym uśmiechem, wracając wolnym rogiem do miejsca w salonie, gdzie ustawione były fotele. - Jednak czy nie mawiał tak dlatego, że w swym materializmie zakładał, że póki żyjemy śmierć będzie nieobecna, a gdy nastąpi, to nie będzie już nas dotyczyła? Co rzekłby gdyby uwzględnił, że to nie koniec. Gdyby poza życiem przyjął istnienie wiecznego cierpienia pozbawionego jakiejkolwiek nadziei? Czy wtedy również odradzałby lękać się śmierci, skoro słowa jego oparte były na założeniu, że śmierci nie doświadczymy?
W zasadzie dla Rosarium było obojętne, czy istnieje jakieś piekło, czy też jest to tylko wymysł licznych osób, które pragną doszukiwać się większego sensu. Usłyszawszy jednak znajomy cytat musiał podważyć jego użycie przez kapeluszniczkę, zastanawiając się jakimi argumentami odpowie, gdy punkt wyjścia jej argumentacji zostałby podważony. Traktował to raczej jako zabawę, niźli poważną, wywołującą emocje dysputę.
Wysłuchał jej słów uważnie, a gdy stanęła obok niego przyszedł czas by odpowiedzieć. Wydawała się być żywo zainteresowana organizacją. Pytanie więc dlaczego przyszła starać się o pracę kucharza, zamiast próbować dołączyć do Stowarzyszenia? Zresztą teraz już nie miało to takiego znaczenia. Czarna Róża wykonywała wolę Arcyksięcia,
- To słowa, jednak na razie wystarczą. - Skomentował w ten sposób jej wcześniejsze zapewnienia, że nie jest szpiegiem. - Istotniejsza jest odpowiedź czy jesteś gotowa służyć Arcyksięstwu i Czarnej Róży bez względu na koszty. - Czy chciał ją zniechęcić? Raczej sprawdzić, czy nie jest jedną z osób, które poszukują jedynie lepszych warunków życia, nie mając zbyt wiele ideałów. Tacy najszybciej dezerterowali.
Uśmiechnął się następnie. Pytanie kim jest było banalne i Kapeluszniczka powinna je zadać znacznie wcześniej, a uniknęłaby wtedy nieporozumienia, z którego będzie musiała się lada moment tłumaczyć.
- Czasem sprawy są niezwykle skomplikowane i trudno dojrzeć ich prawdziwy sens. Jednak nie tym razem. Jestem tym, kogo można się w tym miejscu spodziewać. - Odparł spoglądając prosto w oczy kandydatki na kucharkę i członka Stowarzyszenia, po czym minął ją i ponownie zasiadł na zajmowanym wcześniej przez siebie fotelu. Chciał dać jej tym czas, by mogła zastanowić się nad odpowiedzią i nie spowodować u niej jeszcze większego skrępowania, gdy zrozumie sens jego słów.

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Słuchała uważnie, jednocześnie myśląc nad słowami mężczyzny. Sevia wierzyła w życie pozagrobowe, ale dopuszczała do siebie myśl, iż może się mylić. W końcu niczego nie mogła być w pełni pewna.
Na te pytania nie jestem w stanie opowiedzieć. Jedynie sam filozof mógłby wypowiedzieć się w tej kwestii. Mogę się jedynie domyślać, iż jego założenia nieco by się zmieniły. – Na chwilę zamilkła. – To prawda, że Epikur odrzucał nieśmiertelność, uważał, że nasza dusza jest śmiertelna. Opierając się na tym, można stwierdzić, iż życie po śmierci nie istnieje. Jednak nie do końca nawiązywałam do filozofii Epikura, a bardziej do słów Sokratesa, mówiących: „Bać się śmierci to tak, jak mieć się za mądrego, nie będąc nim”. Wracając do życia pozagrobowego, nie musi ono oznaczać piekła lub nieba. Może być to życie w cudzych wspomnieniach, sercu, dla niektórych dalszą wędrówką jest reinkarnacja. Jednak, czy to nie jest tak, że każdy z nas wierzy w odpowiadającą mu wersję? – zakończyła z uśmiechem. Była zdania, że ludzie uznają, to co jest dla nich wygodne, złoczyńcy zazwyczaj nie wierzyli w istnienia piekła, czy nieba, a ci prawi zapewniali wszystkich dookoła, że czeka ich sąd ostateczny. Każda myśl mogła być poprawna bądź oszukańcza, a sama wiara w którąkolwiek z nich, złudna lub zbawienna.
Czy była gotowa? Sevianna nie miała wile do stracenia, do jej życia wkradła się nuda, której szczerze nienawidziła. Dołączenie do Stowarzyszenia, mogłoby pozbyć się z jej życia rutyny oraz dać większe możliwości, dzięki którym działałaby skuteczniej na rzecz Krainy Luster. Dlatego też kapeluszniczka nie musiała długo się zastanawiać nad odpowiedzią, która była dla niej oczywista.
Jestem gotowa. – odparła natychmiast. – Życie staje się lepsze, gdy mamy w nim jakiś cel, moim celem byłaby służba pod znakiem Czarnej Róży, w imieniu ideałów i wspólnego dobra. – dodała, a na jej suta wpłynął szeroki uśmiech. Jej słowa były szczere, chciała móc działać na korzyść mieszkańców Krainy Luster. Była skłonna do poświęceń oraz lojalność wobec Lorda Protektora i członków Stowarzyszenia. Zaczęła się zastanawiać, czy dostała właśnie szansę od losu, możliwość spełnienia jednego ze swych pragnień.
Wszystkie jednak nadzieje nagle ją opuściły, gdy dotarło do niej znaczenie odpowiedzi arystokraty. W jej oczach pojawiło się przerażenie, gdy zdała sobie sprawę, że przez cały ten czas prowadziła rozmowę z Arcyksięciem. Nie wiedziała, czego może się spodziewać z jego strony, zwłaszcza po bezmyślnie rzuconych przez kobietę słowach. Pozostając w bezruchu, wzięła kilka głębokich wdechów, które miały zadziałać uspokajająco. Lekko przygryzła policzek od środka, jej serce biło równie szybko, jak po przebiegnięciu długiego dystansu. W myślach zaczęła układać przeprosiny. Podeszła niepewnie do mebli wypoczynkowych i zajęła swoje poprzednie miejsce. Zakłopotana uniosła wzrok na Lorda Protektora i już otwierała usta, by coś powiedzieć, jednak w ostatniej chwili je zamknęła. Pocieszające było jedynie to, iż wcześniej Arcyksiążę zareagował śmiechem na plotki o nim.
Wygląda na to, że zaszła okropna pomyłka. – zaczęła. Wypuściła powietrze z płuc i uśmiechnęła się lekko. Sevia wiedziała, że uśmiechem nie wkupi się w łaski, miał on zaledwie dodać jej otuchy. – Najmocniej przepraszam, taka sytuacja nie powinna mieć miejsca. Mam nadzieję, że żadne z moich słów nie uraziło Arcyksięcia. – Zamknięte w pięści dłonie ułożyła na kolanach i poczęła myśleć. Musiała zgrabnie wybrnąć z zaistniałej sytuacji. Spojrzała na błękitne pudełko, które wcześniej ułożyła na ławie. Sięgnęła po nie, po czym położyła bliżej Lorda Protektora.
Przyniosłam podarunek. – powiedziała cicho. – To ciasteczka z chryzantemą, bratkami, piwonią oraz różami, bardzo dobrze pływają na zdrowie, wspomagają odporność i przede wszystkim są pyszne. Mam nadzieje, że posmakują waszej wysokości. – dodała. Wiedziała, że nie może mieć w tym momencie wielkich nadziei, liczyła jedynie, że uda jej się jakoś wykaraskać z sytuacji, w jaką sama się wpędziła.

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Można zastanowić się, czy Sokrates nie był zbyt surowy dla Ateńczyków, gdy zarzucał im niewiedzę, a samemu sobie przyznając tylko tę przewagę, że był jej świadomy. W istocie bowiem nie ma wiedzy, której nie da się w żaden sposób podważyć, szczególnie jeżeli rozważać sprawy złożone, nieprzewidywalne. Czy więc w tym ujęciu mądrością nie jest zdolność do zanegowania posiadanej wiedzy, gdy tylko pojawią się ku temu przesłanki, by sprawdzić czy wytrzyma ona próbę?
W gruncie rzeczy bowiem niezależnie od tego, czy istnieje życie pozagrobowe, czy też o niczym takim nie może być mowy i Strachy są jedyną formą pośmiertelnej egzystencji, to śmierć nie należy do żadnego z nich. Tak jak most przez rzekę nie jest po żadnej z jej stron. Ewentualny strach nie odnosi się więc do mostu, a do brzegów i ich oceny - pojawia się gdy pozostawia się za plecami ten lepszy brzeg, idąc ku gorszemu i nie ma racji bytu w sytuacji odwrotnej. I na tym też oparta jest większość idei, które zakładają, że śmierć nie stanowi końca, by wskazać ludziom jak sprawić, by most ten prowadził ku lepszemu.
Słuchał tłumaczeń kobiety w milczeniu. Przyznać trzeba, że pomyłka, o której mówiła, wynikała z niczego innego jak tylko z jej nieostrożności - wszak mówiąc nie sprawdziła kto jest odbiorcą jej słów i za to konieczne było skarcić młodą Kapeluszniczkę. Z drugiej strony nie mówiła nic istotnego, co sprawiło, że postanowił jej dać szansę - w końcu jak na razie udało jej się go rozbawić.
- Pomyłka? - Powtórzył za nią te słowa, gdy kobieta już przeprosiła go ze zaistniałą sytuację. - Być może, jednak teraz nie ma to większego znaczenia. - Gest dłoni, który wykonał, uniesienie jej w górę gdyby tylko próbowała odpowiedzieć na te słowa oraz ton jego głosu wskazywały na jedno - nie chciał teraz zajmować się pomyłkami, o których wiedział od dłuższej chwili. Należało zająć się o wiele istotniejszymi sprawami.
- Podaj mi jedno. - Wydał jej polecenie wyciągając wcześniej już uniesioną dłoń w jej stronę, tak że mogła zgodnie z poleceniem położyć na niej jedno z przyniesionych przez siebie ciastek. Dzięki właściwością swojego lisiego ducha nie musiał obawiać się, że zostanie otruty, mógł więc ich skosztować.
- Czy zostaniesz kucharzem zdecyduje moje jutrzejsze śniadanie. Jeżeli będę zadowolony pokój, w którym się dziś zatrzymać będzie należał od Ciebie. - To była sprawa prostsza. W końcu z byciem kucharzem nie wiązało się ryzyko ujawnienia informacji o tym kto jest członkiem Stowarzyszenia Czarnej Róży, bądź innych jeszcze informacji, które nie powinny wypłynąć do opinii publicznej.
Przez chwilę zastanawiał się jakie zadanie mógłby zlecić siedzącej nieopodal kandydatce. Od razu też do głowy przyszedł mu pewien pomysł, do którego będzie mogła wykorzystać kolej i dość sprawnie przemieszczać się po Krainie Luster, by nie zaniedbywać swoich obowiązków jako arcyksiążęcy kucharz.
- Ostatnio Kraina Luster jest nękana przez dziwne istoty nazywane Koszmarami. Słyszałaś o tym? - Rozpoczął temat, wiedząc dobrze do czego zmierza. Dlatego też zanim kobieta mogła odpowiedzieć kontynuował:
- Postanowiłem, że nie mogę chronić jej mieszkańców bez skontaktowania się ze specjalistami, którzy je zwalczali od niepamiętnych czasów. Skontaktujesz się z nimi i spróbujesz przekonać do tego, by nawiązali ze mną współpracę. - Po tych słowach, o ile otrzymał od Kapelusznicy ciastko to odgryzł jego kawałek. Jego oczy na chwilę przeniosły się w stronę okna gdzie ujrzał tę samą zjawę, która męczyła go wcześniej.
Nie przejął się nią za bardzo. Nie patrząc w stronę rozmówczyni mówił dalej.
- Zaczniesz od zbliżającego się balu. Pojawisz się na nim i porozmawiasz z Tropicielami, których zaprosiłem. Otrzymasz przed przyjęciem stosowne informacje. Nie tylko sprawdzisz, czy chcą z nami współpracować, ale również wykorzystasz ich, by wskazali Ci drogę do innych członków Bractwa. - W tej chwili, wraz z kolejnym spojrzeniem Rosarium na Sevie przyszedł czas, w którym kobieta mogła zadać pytania, bądź też ostatnia chwila by wycofać się z cyrografu, który właśnie miała podpisać. W końcu przystąpienie do wykonania zadania, czy chociażby akceptacja oznaczałoby, że Kapeluszniczka nie ma już możliwości wycofania się, chyba że pragnęłaby trafić do lochu.

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Słowa Lorda Protektora odrobinę ją uspokoiły. Domyślała się, że na tym się nie zakończy i w swoim czasie może zostać ukarana, za swoją bezmyślność. Postanowiła nie martwić się na zapas, wizja kary była ostatnią rzeczą, o której miała zamiar teraz rozmyślać. Ważniejszy był cel przybycia do Różanego Pałacu, a raczej jego osiągnięcie.
Na polecenie władcy rozwiązała kokardę, po czym otworzyła pudełko, z którego wyciągnęła jedno z ciasteczek, zawinięte w purpurową bibułkę. Delikatnie położyła wypiek na dłoni Arcyksięcia i poczęła dalej słuchać. Mimo pewności odnośnie do swoich umiejętności gastronomicznych, z tyłu głowy Sevii pojawiło się zwątpienie, które jednak jej nie przeszkadzało. Delikatny sceptycyzm podziałał na nią pobudzająco, pragnęła udowodnić samej sobie, że da radę. Nie obawiała się już o test na kucharza, była pewna, że śniadanie zasmakuje mężczyźnie. Skinęła głową, na znak zrozumienia jego słów i odrzekła:
Arcyksiążę na pewno będzie zadowolony. – zapewniła z uśmiechem. Na chwilę powędrowała myślami do przepisów, które byłyby godne książęcego śniadania. Nie pozwoliłaby sobie na przygotowanie pospolitego śniadania. Wiedziała jednak, że w kuchni, to prostota nierzadko jest najbardziej ceniona. Na szczęście miała już pomysł, który zapewni jej posadę pałacowego kucharza.
Gdy mężczyzna zaczął mówić o Koszmarach, Sevia lekko zmarszczyła brwi. Te mary, dziwaczne i upierdliwe byty, zdecydowanie nie należały do najprzyjemniejszych rzeczy, jakie mogłyby kogokolwiek spotkać. Już myślała, iż otrzyma polecenie pozbycia się kilku z nich. Jednak dalsze słowa arystokraty, wyprowadziły Seviannę z błędu.
Tropiciele? Nie wiedziała o nich zbyt wiele. Sam temat Bractwa nigdy jakoś specjalnie jej nie interesował. Wyglądało jednak na to, że otrzyma odrobinę informacji na ich temat.
Podejmę się tego zadania. – zaczęła. – Nie jestem jednak rozeznana w tematyce Tropicieli i Bractwa, dlatego będę miała parę pytań. Może się mylę, ale raczej nie pomogą bez zapłaty. Co miałabym im zaproponować, w zamian za współpracę z Czarną Różą? – zapytała. Chciała dołączyć do Stowarzyszenia, więc odmowa nie wchodziła w grę. Kapeluszniczka pomyślała o tym zadaniu, jak o nowej przygodzie, w której chętnie weźmie udział. Pomimo tego niepokoiła się, nie miała do tej pory do czynienia z żadnym Tropicielem, nie wiedziała, czego może się spodziewać i czy misja, jest na pewno bezpieczna.

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Rosarium słyszał o Koszmarach na długo przed tym, nim ich obecność stała się na tyle nieznośna dla Krainy Luster i Szkarłatnej Otchłani, że on - jako Lord Protektor - musiał się zainteresować tym tematem. Bez nawiązania współpracy z Bractwem nie mógł skutecznie mierzyć się z nowym zagrożeniem. Tropiciele mieli o wiele więcej doświadczenia, niż Arcyksiążę.
- Zanim odpowiem na Twoje pytanie pozwolę sobie na małe wprowadzenie. - Po tych słowach w jego ustach wylądował ostatni kawałek podanego mu przez Sevie ciastka. Oparł się wygodnie i spojrzał raz jeszcze w stronę okna, gdzie dostrzegł tę samą istotę, która niepokoiła go już wcześniej. Wyjątkowo paskudny stalker nie rozproszył go jednak na tyle, by zapomnieć o trwającej rozmowie.
- Bractwo jest stare. Powstało na długo przed Stowarzyszeniem Czarnej Róży. Nigdy jednak nie było specjalnie liczne. Łatwo było nie zauważyć ich obecności - Koszmarów było niewiele, a Tropiciele niechętnie tłumaczyli czym są zabijane przez nich stworzenia. - Agasharr pochylił się delikatnie w lewo, w stronę Kapeluszniczki, podpierając podbródek na dłoni.
- Tropiciele mają wspólny kodeks i metodę - polegającą na wykorzystaniu siły wroga, by wzmocnić samego siebie. Działają jednak niezależnie od siebie, a słyszałem, że potrafią niekiedy ze sobą rywalizować. Część z nich nie będzie nawet chciała słyszeć o rezygnacji z neutralności. Inni mogą być zainteresowani przyjmowaniem zleceń od Arcyksięstwa - wystarczy im dobra cena i pewność, że otrzymają nagrodę. Najbardziej zależy mi jednak na tych Tropiciela, którzy byliby gotowi dla mnie pracować. Jako Lord Protektor nie mogę liczyć wyłącznie na zewnętrznych najemników.
Otrzymał już raport dotyczący niechęci Bractwa z Ur'Asher do przymierza z Czarną Różą. Zdawał sobie jednak sprawę, że to było niemalże państwo kierujące się zasadami Bractwa. Drużyna Victoire, która odwiedziła Różany Pałac była jednak znacznie bardziej skora do współpracy. To napawało Rosarium optymizmem. Do Sevii należało sprawdzić czy znajdzie takich Tropicieli, którzy będą gotowi stać się częścią czegoś większego, zamiast tylko prostymi najemnikami zabijającymi wyjątkowo paskudne szkodniki z innego wymiaru.
- Spotkaj się z Tropicielami. Dowiedz czego chcą. Sporządzisz listę tych, którzy mogliby dołączyć do mnie na stałe oraz tych, którzy są gotowi podjąć się wykonywania zleceń dla Czarnej Róży na takich samych zasadach, na jakich oferują swoje usługi każdemu. Kiedy już będziemy wiedzieli czym dysponuję będzie można ocenić jak wysoką cenę należy zapłacić. - Była jeszcze jedna kwestia, którą należało poruszyć, nim Rosarium pozwoli Sevii zabrać głos. Dlatego też nie zwlekając kontynuował.
- Po przyjęciu złożysz mi raport. - Na razie nie wspominał, że w przypadku pozytywnej oceny Kapeluszniczka nie będzie musiała czekać do końca zadania, by zostać Członkiem Stowarzyszenia Czarnej Róży. - Może przygotujesz dla nich coś dobrego? Na pewno będą bardziej otwarci do rozmów, a może i współpracy, jeżeli otrzymają miły podarunek, którego się nie spodziewają. - I choć zrobił to w bardzo okrężny sposób, to pochwalił jej wypieki. Potwierdzeniem tej interpretacji mogła być również dłoń wyciągnięta w ten sam sposób, gdy monarcha zażądał pierwszego ciasteczka.

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Patrząc na Arcyksięcia, słuchała uważnie, dla Kapeluszniczki każda informacja była na wagę złota. Od razu pomyślała, że zadanie będzie wymagało od niej wytrwałości. Skoro Tropiciele raczej nie są skorzy do współpracy, będzie musiała się nieźle nagimnastykować. Chyba że trafi na nadzwyczaj ufnego i ugodowego członka Bractwa. Na pewno nie jednemu indywidualiście, nie uśmiecha się nagłe wejście pod czyjąś władzę. Współpraca ze Stowarzyszeniem Czarnej Róży, bez wątpienia mogła przynieść Tropicielom sporo korzyści, ale również przymus dostosowania się do wytycznych.
Skinęła lekko głową, dokładnie notując w myślach polecenia. Jeżeli tylko zdoła zachęcić Tropicieli do współpracy, reszta będzie czystą formalnością. Oby tylko lista, którą musi sporządzić, nie była pusta. Dla Sevianny bezsprzecznie byłaby to klęska, a do tego dopuścić nie mogła. Nie mogła pozwolić na zmarnowanie szansy, którą otrzymała. Ogarnęła ją ogromna determinacja, choćby miała uczepić się Tropiciela na cały bal, wykona zadanie i złoży pozytywny raport!
Gdy władca zaproponował poczęstowanie członków Bractwa jej wyrobami, lekko się zdziwiła. Uśmiechnęła się, gdy Upiorny Arystokrata znów wyciągnął dłoń, na której chwilę później Sevia położyła kolejny wypiek.
Jak tylko skontaktuję się z Tropicielami i otrzymam od nich odpowiedź, złożę sprawozdanie. Jestem nastawiona na powodzenie! – powiedziała entuzjastycznie. Chrząknęła lekko i poprawiła się w miejscu, gdy zdała sobie sprawę, że powinna być bardziej powściągliwa w towarzystwie władcy. – Dam z siebie wszystko. – dodała szybko. Przeniosła wzrok na kapelusz leżący na ławie. Na chwilę odpłynęła myślami gdzieś daleko. Wróciła do rzeczywistości, gdy do głowy wpadło jej bardzo ważne pytanie. Ważna była odpowiedź, a już na pewno dla kandydatki na pałacowego kucharza.
Czy jest coś Lordzie Protektorze, czego wyjątkowo nie lubisz jeść? Nie chciałabym tym uraczyć waszej wysokości. – W końcu chyba każdy czegoś nie lubi. Niechęć czy nawet wstręt, mogły mieć różne podłoże, niektóre okazać się mogły zwyczajnym kaprysem. Sevianna mogła się mylić, ale to właśnie z kapryśnością kojarzyła się jej arystokracja. Jako wysoko postawieni w Krainie Luster raczej mogli sobie na to pozwolić.

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Statyczność może być oznaką zepsucia. Zbyt długie pozostawanie w jednym miejscu oznacza całkowity brak rozwoju, niemożność odkrycia niczego nowego i przede wszystkim jest męczące dla ciała.
Rosarium zbyt długo siedział niemal bezczynnie, więc skoro tylko jego usta odsunęły się od wypieku przyniesionego przez Sevię, Lord Protektor wstał z zajmowanego przez siebie miejsca i ruszył wolnym krokiem w stronę stojącej nieopodal drzwi do gabinetu rzeźby przywiezionej Rosarium z Miasta Lalek. Prezent od jednej z przestępczych rodzin Marionetkarzy, która chciała odciąć się od działań zbirów, którzy porwali Dachowca Elianne pracującego w Różanym Pałacu.
To zadziwiające jak dysponowanie wyszkolonymi legionami, które w każdej chwili byłyby gotowe wkroczyć do Miasta Lalek skutecznie przekonuje do - choćby pozornych - gestów wsparcia. I choć Agasharr nie przywiązywał zbyt dużej wagi do zapewnień Marionetkarzy, to docenił kunszt wykonania rzeźby, która przedstawiała czarną dłoń z obsydianu wychodzącą z ciemnej skały, tworzącej "ścianę rzeźby" trzymającą delikatne, wykonane z niezwykłą precyzją kamienne sznurki, które kierują poczynaniami wyrzeźbionej w białej skale marionetki. To znaczy tak powinno to wyglądać, gdyż jeszcze teraz karmazynowemu spojrzeniu monarchy ukazywał się zamiast Marionetki króliczek w jednej ręce trzymający dziwnie kolorowe jajko, zaś w drugiej chwytający się kamiennej linki - jakby ta nie tyle go kontrolowała, co wykorzystał ją by wspiąć się ku górze.
- Słodki króliczek. Nieprawdaż? - Mówiąc to odsunął się tak, by Sevia mogła się przyjrzeć.
Ten dzień obfitował w dziwa. Nachalny stalker - upiór - czyhający za oknem oraz nagłe zmiany w wystroju wnętrz. Zbyt długo jednak Rosarium żył w Krainie Luster, by dziwić się tym, jakby to pierwsze takie zjawisko. Najzwyczajniej w świecie zastanawiał się jaka jest przyczyna tego wszystkiego - żart, czy może jakaś niezbadana magia? To będzie dobre zadanie dla Różanej Czarownicy. W tym miejscu spojrzał na Kapeluszniczkę.
- Struktury Stowarzyszenia nie są jawne, stąd spytam tylko ogólnikowo. Chcesz służyć mi jako członek Stowarzyszenia, który jest wojownikiem, badaczem, czy może szpiegem? Każda z tych trzech dróg ma w Czarnej Róży swoje miejsce i wszyscy są niezbędni.
W sytuacji, gdyby okazało się, że kobieta jest zainteresowana byciem Różaną Czarownicą mógłby zlecić jej zbadanie tego typu dziwnych zjawisk. Arcyksiążę nie wątpił, że nie jest jedynym, który ich doświadcza. Etap wątpienia we własne zdrowie psychiczne minął w jego wypadku już wieki temu - dokładnie to z dziewięć tychże wstecz.
Przypomniał sobie jednak, że Sevia pytała o coś wcześniej. Z początku zignorował jej słowa, gdyż inne sprawy pochłonęły jego umysł. Nigdy zresztą nie był zbyt biegły w sztukach kulinarnych. Kto wie czy potrafiłby przyrządzić jakiekolwiek złożone danie. Nawet w kuchni rzadko bywał. Czy więc mógł z pełną stanowczością odpowiedzieć Kobiecie na jej pytanie? Nie, szczególnie nie w Krainie Luster, gdzie bogactwo najróżniejszych potraw było tak wielkie, że mogłoby utworzyć prawdziwą, bezkresną pustynię - gdyby każde danie zmienić w ziarenko piasku.
- Nie, nic takiego nie przychodzi mi do głowy. Chyba że bierzemy pod uwagę tak niedorzeczne możliwości jak otrucie mnie. Wybitnie nie przepadam za wszelkiego rodzaju truciznami, eliksirami miłości, czy innymi specyfikami, które Arystokraci lubią dodawać do cudzych potraw.

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Przechyliła lekko głowę w lewo, przyglądając się wyrzeźbionemu, puchatemu króliczkowi. Na jej twarzy zagościło lekkie rozbawienie, nie spodziewała się, że w Różanym Pałacu ujrzy tego typu, uroczą ozdobę.
Cudny. – odpowiedziała, wciąż patrząc na rzeźbę. Przeniosła wzrok na władcę, gdy znów zaczął mówić. Pozwoliła sobie na chwilę namysłu. Zostanie wojownikiem w przypadku Sevianny, nie było dobrym pomysłem. Choć Kapeluszniczka nie uważała się za bezbronną, walka nie należała do jej mocnych stron, chyba że mowa była o walce słownej. Gadulstwem mogłaby kogoś zamęczyć, ale również zwrócić na siebie uwagę, dlatego wiedziała, że marny byłby z niej szpieg.
Zdecydowanie sprawdziłabym się jako badacz. – zaczęła. – Znam się na zielarstwie, właściwościach magicznych roślin oraz słyszałam wiele o magii, zaklęciach, dziwnych zjawiskach, podrzędnych sztuczkach czy pospolitym kuglarstwie. Badanie pochodnych magii, tworzenie czy jej imitowanie jest niezwykle ciekawe. Prowadzenie obserwacji i badań dla Stowarzyszenia Czarnej Róży byłoby zaszczytem. – Kobieta od dziecka miała styczność z różnymi dziwami, od których roiło się w rodzinnym domu Blanche. Od zabawnych i pożytecznych przez osobliwe, po uciążliwe zjawiska, które przynoszone były jak błoto na butach przez wędrownych gości. Utrzymywały się one jednak tak długo, aż ziołowe napary pani domu nie oczyściły domostwa. Wizja dołączenia do Stowarzyszenia jako badacz przynosiła uśmiech na usta kobiety. A możliwość wspierania Czarnej Róży poprzez poznanie naukowe; eksperymenty, analizy i eksploatacje Krainy Luster, byłaby dopełnieniem marzenia Sevii.
Zachichotała cicho, gdy Arcyksiążę wspomniał o truciznach i eliksirach, w których gustowali arystokraci. Ciekawa była, czy często zdarzało się, że ktoś miał czelność targnąć się na życie Lorda Protektora, z pomocą trutek. Same próby morderstwa nie były niczym dziwnym, dość oczywistym i raczej nierozłącznym elementem życia wysoko postawionych, których odejście z tego świata byłoby dla wielu, najzwyczajniej w świecie – wygodne. Jednak kobiety, które dopuszczały się tak żałosnego czynu, jak podanie mężczyźnie eliksiru miłości, doprowadzały Kapeluszniczkę do śmiechu.
Żadne w wymienionych ani inne podobne, nigdy nie znajdą się w posiłkach waszej wysokości. – zapewniła, wciąż myśląc o nieszczęśnikach, którzy za swoją głupotę prawdopodobnie spłonęli na stosie. – Dopilnuję również, aby nikt nie pozwolił sobie na doprawienie potraw, żadnym podejrzanym specyfikiem. – Zdawała sobie sprawę, że zostanie pałacowym kucharzem, nie niosło za sobą jedynie odpowiedzialności za smak i wygląd dań, ale również ich bezpieczeństwo, o które miała zamiar dbać w szczególności.

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Arcyksiążę również nie spodziewał się ujrzeć tego typu uroczej ozdoby w tym konkretnym miejscu. Nawet nie dlatego, że jako tyran winien utrzymywać odpowiednio mroczny wystrój wnętrz - pojękujący niewolnicy zamknięci w klatkach ledwo mieszczących ich grzeszne ciała, czaszki na ścianach - nie tylko te ludzkie czy w końcu rzeźby przedstawiające dziwne bestie o zdeformowanych ciałach. Po prostu pamiętał wystrój salonu, w którym spędzał tak wiele czasu i wiedział, że nie było w nim takiej ozdoby.
- Znakomicie. - Z początku krótko skomentował słowa Kapelusznicy, jednocześnie podchodząc do okna, za którym wciąż czekało straszydło i zasuwając zasłony, by ten dziwny byt nie mógł ich więcej niepokoić. - Jeżeli nie będę miał żadnych zarzutów do sposobu, w jaki wykonasz swoje pierwsze zadanie otrzymasz kolejne - zajmiesz się badaniem nad Koszmarami. Będziesz mogła wykorzystać nabyte wśród członków Bractwa znajomości. - Wypowiedział te słowa, gdy oparł się o ścianę w pobliżu zasłoniętego okna.
Na razie jednak jeszcze nie zlecił Sevii tego zadania. W końcu nie było pewne, czy zda "test". Mimo wszystko uznał, że ta wiedza może być dla niej przydatna - będzie wiedziała, że powinna się szczególne przyłożyć do zadania, gdyż nie skończy się ono na samym procesie rekrutacji.
Oczywiście zadanie to nie oznaczało, że Rosarium oczekiwał od kobiety walki z Koszmarami, czy - co za nonsens - przejścia procesu spaczenia. Jej zadaniem nie miało być powstrzymywanie inwazji, a zrozumienie wroga. Dane do badań zostaną zapewnione przez Tropicieli, którzy zgodzą się współpracować z Arcyksięstwem - w tej czy innej formie. Zresztą jako nadworny kucharz Sevia nie mogła otrzymać zadania, które uniemożliwiałoby jej wykonywanie dworskich obowiązków. Dlatego większość jej pracy rozgrywać się miała w Różanym Pałacu, a tylko wyjątkowo miała wyruszać w teren, by na własne oczy zobaczyć oddziaływanie Koszmarów.
- Nie widzę zatem powodu do jakichkolwiek obaw. Zresztą od trzydziestu lat nikt nie próbował używać przeciwko mnie trucizn. - Na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Mógł pozostać niezauważonym przez panujący w tamtej części półmrok - wywołany zasłonami, których gruby czerwony materiał nie przepuszczał zbyt wiele światła. - To niezwykle zabawna historia. Dlaczego bowiem zatruwa się innym jedzenie? Żeby się ich pozbyć, gdy są niewygodni a zbyt niebezpieczni by próbować otwartej walki. Trucizna to ostrze tych, którzy chcą pozostać w cieniu. - Poważny, refleksyjny ton szybko jednak zmienił się tuż po tym jak Lord Protektor się zaśmiał.
- Wyobraź sobie, że ponad ćwierć wieku temu postanowiono mnie otruć, by otrzymać stanowisko w Różanym Pałacu. Brzmi niedorzecznie? Otóż pewien Marionetkarz - znakomity lekarz i alchemik obmyślił sprytną intrygę. Wykorzystać eliksir wywołujący wyjątkowo nieznośny ból, tym gorszy że połączony był z paraliżem kończyn. Wszystko po to by zjawić się na dworze i zastosować kurację, która trwać miała tydzień, a której jedynym istotnym elementem było podanie szóstego dnia antidotum.
Monarcha wezwał służbę, nim dokończył swoją opowieść - w końcu zanim ktoś tu przyjdzie będzie miał okazję jeszcze na kilka krótkich zdań.
- Chciał przekupić jednego z moich kucharzy. Wybrał sobie na cel młodą kotkę, która pracowała w Różanym zaledwie dwa miesiące. Wydawała mu się idealnym narzędziem do zrealizowania swoich celów.

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Zadanie, o którym wspomniał Arcyksiążę, wprawiło Kapeluszniczkę w ekscytację. Możliwość prowadzenia prac badawczych dla Stowarzyszenia przyniosłaby korzyści także spragnionej wiedzy Sevii. Nie była wtajemniczona oraz zaznajomiona z techniką walki z Koszmarami, którą mogli poszczycić się członkowie Bractwa, dlatego też ucieszyła się, że w razie powodzenia, będzie mogła wykorzystać zawarte znajomości i zdobyć nową wiedzę. Skinęła lekko głową na znak zrozumienia i rzekła pewnie z uśmiechem na ustach:
Każde zlecone zadanie wykonam należycie.
Fakt, że kiedyś uraczono Lorda Protektora trucizną, nie zdziwił kobiety. Była raczej zdumiona, że od wspomnianych trzydziestu lat, nikt nie postanowił targnąć się na jego życie za pomocą podejrzanych substancji. Albo wrogowie Rosarium poddali się po niezliczonych próbach, albo pałacowa służba oraz strażnicy byli czujniejsi niż kiedykolwiek wcześniej. Arystokrata miał rację, trucizny były bronią skrytobójców, których nazywano tchórzami. Zdaniem Sevianny mieli oni tęgie głowy, zaplanowanie bowiem morderstwa kogoś takiego jak Arcyksiążę, wymagało sporej wiedzy i ostrożności. Dobry plan nie był jednak wszystkim. Potrzebne było również bezbłędne wykonanie, gdyż jakiekolwiek potknięcie mogło zakończyć się śmiercią, nie władcy a zdrajcy.
Gdy Arcyksiążę zaczął opowiadać historię, Kapeluszniczka nadstawiła uszu, uwielbiała historyjki i opowieści, zwłaszcza te mniej znane mieszkańcom Krainy Luster. Plan Marionetkarza był niegłupi, ale czy próba przekupienia kucharza należała do rozsądnych? Na pewno nie, nie według Kapeluszniczki. W końcu kotka miała wybierać pomiędzy współpracą z lekarzem a poinformowaniem władcy o usnutej intrydze. Czy była na tyle głupia, żeby przyjąć ofertę szczwanego Marionetkarza?
Domyślam się, że kucharka nie dała się wciągnąć w intrygę. – Mogła się mylić, lecz coś jej mówiło, że dziewczyna w trosce o swoje życie, postanowiła pozostać lojalna wobec Lorda Protektora. Jedynie głupiec postąpiłby inaczej.

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
- Sprawa nie jest tak prosta jak może się wydawać! Choć domysł jest jak najbardziej słuszny. - Do salonu weszła służąca, która została przez Rosarium uprzednio wezwana. Ten jednak nie skończył jeszcze rozmawiać, więc ruchem ręki kazał jej zaczekać, po czym ponownie zwrócił się do Sevii.
- Muszę przyznać, że zamachowiec w istocie poczynił szerokie przygotowania. Jak udało mi się później ustalić przez wiele miesięcy zbierał informacje o osobach pracujących w Różanym Pałacu. Jak twierdził wiedział o mojej kuchni więcej, niż ja sam. Choć moim zdaniem to nieco zbyt daleko idące wnioski. Wiedział jednak, że nikt w Pałacu nie będzie ryzykował wszystkiego, dla jakiejkolwiek nagrody. Wszak oczywistym jest, że ktoś, kto dopuściłby się czegoś takiego utraciłby nie tylko stanowisko w pałacu. - Rosarium co prawda nie był krwiożerczym tyranem, który nabijał swoich wrogów na pal. Jednak nie był osobą, która w przypadku zdrady waha się przed wymierzeniem najsurowszej kary.
Czy jednak mówił o tym dlatego, że chciał nastraszyć Sevię i przestrzec ją, by nigdy tego nie robiła? Nie, sądził, że jest na tyle inteligentna, że zdaje sobie z tego sprawę.
- Gdy tylko dowiedział się, że w kuchni została zatrudniona nowa osoba od razu postanowił wykorzystać ją do realizacji swojego planu. Nie do końca chyba jednak wiedział jak przekonać Dachowca do niegodziwości. Dwa miesiące zajęło mu zbliżenie się do kotki i zabranie na złożenie swojej oferty.
Kto wie, czy gdyby Marionetkarz pragnął zabicia Arcyksięcia nie byłoby mu łatwiej. W końcu niezaprzeczalnie ugodzony tyran mógł szukać przyczyn swojej klęski, a przecież nie uwierzyłby, że ten, który go uratował stoi za wszystkim. Kto wie czy ktoś ze służby nie odważyłby się na ten ruch, gdyby Rosarium miał zostać wyeliminowany na dobre, choć i na to szanse był niewielkie. Tylko małe grono najbardziej zaufanej służby przygotowywało posiłki bezpośrednio Rosarium a i tak dania musiały być uprzednio sprawdzane.
Nie można też zapominać o tym, że Lord Protektor miał do dyspozycji nie tylko własnych medyków, lecz także tych pracujących dla Stowarzyszenia. W istocie więc bardzo trudno byłoby go otruć. Nie wolno także zapominać o czymś, o czym wiedzieli tylko nieliczni - o lisim duchu, który potrafił pozbywać się chorób z ciała Agasharra.
- Kucharka początkowo dała się wciągnąć w intrygę, lecz nie odważyła się zatruć posiłku. Za to powiedziała mi o wszystkim, a ja uznałem, że jest to całkiem dobra okazja do małej gry. To jednak zdaje się jest temat na inną opowieść. Moja służąca pokaże Ci Twój pokój. - Wskazał dłonią na czekającą przy drzwiach dziewczynę, po czym dodał jeszcze, że to już wszystko i Sevia jest na razie wolna.

zt


Ostatnio zmieniony przez Tyk dnia Sob 9 Paź - 15:01, w całości zmieniany 2 razy

Powrót do góry Go down





Sevia
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora 5PUjt0u
Godność :
Sevianna Joyce Blanche
Wiek :
23
Rasa :
Kapelusznik
Wzrost / Waga :
176 cm/ 66 kg
Pod ręką :
Pulares
Broń :
Sztylet
Zawód :
Kucharz w Różanym Pałacu
Stan zdrowia :
Cała i zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t641-sevia
SeviaUpiór herbaciany
Upiór herbaciany
Gdy do salonu weszła służąca, Sevianna zmartwiła się, że nie będzie jej dane usłyszeć historii do końca. Ucieszyła się, gdy Arcyksiążę jednak kontynuował. Przedstawione jej wydarzenia, były właśnie tym z czym spodziewała się spotkać w pałacu. Dwór zdecydowanie kojarzył się z intrygami, knowaniami wymierzonymi w monarchę, jego popleczników oraz osoby niewygodne dla interesów spiskowców. Kobieta uważała za oczywiste, iż jakiekolwiek próby zaszkodzenia Rosarium, mogły skończyć się bardzo źle. Plan Marionetkarza był nie najgorszy, jednak Kapeluszniczka nie pochwalała tego typu zagrywek. Skoro mężczyzna dopuścił się takiego czynu, oznaczało to bowiem iż bez intrygi nie udałoby mu się objąć stanowiska w pałacu. Czyżby nie był pewien swych umiejętności? Postępowanie zdrajcy Sevia uważała za żałosne, nieakceptowalne oraz pozbawione sensu. Finalnie Marionetkarz miał przecież służyć Arcyksięciu Rosarium, przyrzec mu lojalność po dopuszczeniu się otrucia go. Gdyby plan mężczyzny się powiódł, praca w pałacu wciąż wiązałaby się z ryzykiem, albowiem w każdej chwili prawda mogła zostać obnażona. Miesiące przygotowań oraz fatyga związana ze zdobyciem zaufania kotki poszły na marne przez obawy Dachowca. Nic w tym dziwnego, że dziewczyna postanowiła zdradzić Agasharrowi plany Marionetkarza, intryga prawdopodobnie w końcu wyszłaby na jaw, a na stryczku zawisłyby wtedy dwie osoby.
Gdy Upiorny Arystokrata wspomniał, iż historia ma swoją kontynuację, Sevia lekko się zawiodła i gdyby nie rozmawiała z władcą, prawdopodobnie nalegałaby tak długo, aby rozmówca kontynuował, aż dałby za wygraną i zdecydował się ją dokończyć. Sięgnęła po nakrycie głowy, leżące przed nią na ławie i wstała. Miała nadzieję, że jeszcze będzie mieć okazję posłuchać historii z ust Rosarium.
Dziękuję Wasza Wysokość. – ukłoniła się i za pozwoleniem władcy opuściła salon.

z/t

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Stojący, nad planem niewielkiej zaledwie części Miasta Lalek, Arcyksiąże spoglądał na barwne figury ustawione na mapie.
Spodziewał się, że żadna ze stron nie będzie chciała interwencji ani Arcyksiążęcych Legionów, ani tym bardziej Stowarzyszenia Czarnej Róży. Gra toczyła się o prowadzenie w tysiącletnim maratonie do władzy nad Miastem Lalek. Nikt nie chciałby w takiej sytuacji pozwolić w takim momencie na pojawienie się kogoś trzeciego, kto zagarnąłby dla siebie całą chwałę i wszelkie nagrody. Do tego Zora oskarżała go o knucie przeciwko mieszkańcom Miasta wspólnie z wysłannikami Lunis. To akurat było dla Rosarium oskarżenie niedorzeczne.
Niemniej wobec niechęci zaproszenia Stowarzyszenia, by te stanęło przy boku gangu czy to Fyortersoli, czy Zory, pozostawało pozostanie biernym obserwatorem.
- Setka Egzekutorów to dostateczna ochrona przed każdym ewentualny zagrożeniem, a przecież otrzymają wsparcie także tuzina Wiedźm i takiej samej ilości Czarnoksiężników. Będziemy obserwatorami, nie możemy stanąć na polub bitwy z cała armią.
W ten sposób uciął trwającą od kilku minut dyskusję o tym jakie siły powinny być skierowane przez Stowarzyszenie Czarnej Róży na miejsce starcia pomiędzy Fyortersolami a Zorą.
- Pozostałe siły w regionie pozostaną na Dworcu do jego ochrony. W razie kłopotów będziemy mogli bez problemu ściągnąć w rejon walk dodatkowe siły.
Bez wątpienia Zora była wobec Różanego Dworu bardzo nieufna. Vincent co prawda upewnił się, że za pomocą dyplomatycznych gestów uniknie oskarżeń o działanie na szkodę Lorda Protektora. Mimo tego jego ludzie zaatakowali konwoje przewożone na podstawie paktu, którego Rosarium był stroną. To częściowo tłumaczyło ich ostrożność i brak zaufania względem poczynań Różanego Pałacu, lecz nie było wystarczające. Za tym wszystkim musiało stać coś znacznie większego.
Z drugiej strony Fyortersole nie tracili okazji, by zbudować sobie grunt do przyszłych kontaktów dyplomatycznych. Agasharr nie wątpił, że nie chodziło im o zawarcie sojuszu czy podanie Miasta Lalek na tacy, lecz zdobycie wyjątkowo potężnego klienta dla przemytniczych interesów rodziny Eleonory. Nie bez znaczenia było jednak, że negocjator Fyortersoli przekazał członkowi Stowarzyszenia informacje o jutrzejszej bitwie.
Według zgromadzonych przez Trójkę obie strony mogły skierować do walki łącznie nawet kilka tysięcy mieczy. Bez wątpienia takie siły mogłyby pokonać zaledwie setkę weteranów Stowarzyszenia, lecz na szczęście Egzekutorzy nie będą brali udziału w walkach. Zajmą pozycję w pobliskiej wieży zegarowej należącej do miasta. Co prawda same władze Miasta Lalek jeszcze o tym nie wiedzą, jednak odpowiedni ludzie zostali już wysłani w celu złożenia radnym arcyksiążęcej propozycji.
Większe siły mogłyby doprowadzić do niemożliwego i bardzo niepożądanego scenariusza, gdy zwaśnione dotąd strony skierowałyby się przeciwko Arcyksiążęcym Legionom uznając je za agresora, który wszedł na ich teren. Lord Protektor nie wątpił, że dla obrony swojego szemranego stylu życia gangi były gotowe zapomnieć o podziałach, by zwalczyć wspólnego wroga.
- Przygotujcie wszystko, nie zostało już nam wiele czasu. - Dodał na zakończenie odprawiając zarówno generałów swoich prywatnych armii jak i zamaskowanych, choć uprzednio zweryfikowanych, członków Stowarzyszenia Czarnej Róży. Zebranie było zakończone, lecz nie oznaczało to końca przygotowań.
Tym razem Rosarium zamierzał opuścić mury Różanego Pałacu by osobiście obserwować rozwój wydarzeń. Choć o tym fakcie wiedziało niewiele osób - zaledwie kilku, którzy nie opuszczali właśnie salonu przed arcyksiążęcym gabinetem.
Agasharr nie przyjął gości ani w jednym z salonów "wojennych", gdzie zwykle omawiane były strategie, ani też w swoim gabinecie, czy innym z setek pomieszczeń w Różanym Pałacu ze względu na czas. Według informacji Stowarzyszenia do bitwy mogło dojść już następnego ranka, choć Fyortersole twierdzili, że nie wcześniej niż przed jutrzejszym wieczorem. Trzeba było przygotować się do podróży i zabrać wszelkie niezbędne wyposażenie, a do tego omówić plany. W czasie gdy Arcyksiążę rozmawiał z dowódcami swoich sił w jego gabinecie przygotowywano wszystko co będzie mu niezbędne.
Zanim jednak wyruszy musiał jeszcze dokończyć trwające od rana rozmowy z członkami Stowarzyszenia i poddanymi Arcyksięstwa, którzy przebywali w Mieście Lalek i zostali wezwani niezwłocznie do Różanego Pałacu. Co prawda nie wszyscy zdążyli dotrzeć na czas, lecz Ci, którzy się zjawili udzielili licznych, nierzadko bardzo interesujących i przydatnych informacji.
Na stole pozostały figury i plan, w tym także kamienna róża symbolizująca stanowiska zajmowane przez Stowarzyszenie. Wybrane pozycje były nieco oddalone od rejonu walk, lecz z położonej przy rzece wieży zegarowej potencjalne pole bitwy było doskonale widoczne. Przynajmniej tak zapewniali Różani Wysłannicy, którzy składali Upiornemu raport przed obiadem.
- Sprzątnąć to! - Wydał polecenie stojącej przy oknie służbie, podczas gdy sam usiadł w wygodnym fotelu odchylając głowę do tyłu. Siedząc poprawił luźną koszulę, a następnie przeniósł dłoń na szare spodnie.
Pomimo że spojrzenie szkarłatnych oczu skierowane było ku górze, to nie miał problemu by zrozumieć, że jego rozkaz został niezwłocznie wykonany.
Już w mniej niż minutę zniknęły wszelkie ślady niedawnej narady, schowane do misternie wykonanej skrzyni stojącej pod oknem. Jej srebrno białe wieko stało się kryjówką dla nic nie znaczących figur i kawałka mapy. Tylko gdy te umieszczone były na stole w pewnym porządku wynikającym z informacji zebranych przez wywiad Stowarzyszenia, tylko wtedy miały wartość poznawczą. Agasharr nie chciał jednak, by przypadkowa osoba spostrzegłaby te przedmioty odarte ze swojego znaczenia. Czasu było za mało, by zajmować się po raz kolejny, a strażnicy byli poinstruowani, że określone osoby mają wchodzić bez zapowiedzi. Rozkaz ten obowiązywał przez cały dzień i został wstrzymany jedynie na czas narady z dowódcami i do czasu aż Ci nie opuszczą salonu.

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Krocząc przez długie korytarze Różanego Pałacu, Colette nadal odczuwała przyjemne ciepło, jakie promieniowało po całym jej ciele – kąpiel po powrocie z Miasta Lalek okazała się być fenomenalnym rozwiązaniem, które przyniosło prawdziwą ulgę i rozluźnienie zmęczonemu ciału kobiety nieprzywykłemu do długich podróży w warunkach tak obcych dla ludzi przybyłych zza morza. I choć złożenie raportu z powierzonej jej misji było zadaniem iście palącym i naglącym, to arystokratka nie mogła udać się na audiencję u samego Arcyksięcia nie przygotowawszy się do niej odpowiednio – nie była przecież pierwszą lepszą przybyłą do Różanego Pałacu mieszczką, która rzuciwszy się u stóp strażników, będzie rwać swe szaty, by tylko ujrzeć swojego monarchę.
   Drogi Upiornej i Violet rozeszły się, gdy kobiety „przybiły” do Dworca Głównego; lisica nie była przecież własnością panny Lucan, by ta mogła wypytywać się Dachowca, co też uczyni powróciwszy we wrota Różanego Pałacu. Obowiązki Colette wobec niej kończyły się na bezpiecznym odtransferowaniu jej na dwór Rosarium, zatem arystokratka, gdy tylko uwolniła się od ciążącego nad nią rozkazu i pożegnała ze swoim pierzastym przewodnikiem, udała się w swoją stronę.
   Upewniwszy się, że jej króliki nie dokonały destrukcji połowy dworu, ani nie zostały przerobione na pasztet podany na jednej z wystawnych wieczerzy, Colette przywitała się ze swoimi podopiecznymi: Cynamonek niewzruszony od razu poszedł spać, jak tylko powąchał wyciągniętą w jego stronę lysadnrową dłoń, natomiast Lorda Skoczysława kobieta musiała przekupywać kawałkami jabłka, by porzucił swoją obrażoną na swoją właścicielkę postawę. Nie było to zadanie proste: wpierw tupnął ostrzegawczo i wpełznąwszy w najczarniejszy kąt pomieszczenia odwrócił się do niej plecami, skąd nie wychodził przez kilkanaście jakże długich minut.
  Nie był to jednak czas w pełni zmarnowany. Gdy królik rozważał w ciemności swojej izby argumenty za i przeciw ponownemu cementowaniu przyjaźni z Upiorną, kobietą zajęła się służba, która pomogła przywrócić Colette do stanu używalności towarzyskiej: za pośrednictwem wcześniej już wspomnianej kąpieli zmyła z ciała śliskie ślady potu, wyszczotkowała, dodatkowo umyła długie, srebrzyste fale włosów Lysandry i osuszywszy uprzednio ciało miękkimi ręcznikami wmasowała w ciało orientalne jak na gust kobiety wonności. Zdawać by się mogło, że pachnie słodko, owocowo-kwieciście; z całego bukietu zapachów wyłaniał się na prowadzenie aromat słodkich kwiatów pomarańczy, brzoskwiń i jaśminu. Jedna ze służących przekazała jej, że Lorda Protektora zastanie w salonie przed jego gabinetem.

   Życie jest wojną, lecz zdawać by się mogło – każda z płci prowadzi ją inaczej.

   Następnie służba poczęła uwijać się niczym rój pszczół dookoła Lysandry wdziewając na nią wieloelementową zbroję – i szybko drobne i blade ciało Colette zniknęło pod mrowiem krynolin, halek, koronek i powodzi warstw czarnego i białego materiału. Sprawnie zawiązany przez Veelę gorset nadał dziewczynie dumnie wyprostowaną sylwetkę oficera, a zawieszona na szyi kolia z drobniutkich pereł niczym nie urągała generalskim orderom. W taki oto sposób Colette zyskała na sobie mundur w postaci bogato zdobionej sukni dworskiej o haftowanym srebrną nicią materiale w kolorze najczarniejszej nocy, do którego dobrane zostały - jak najbardziej kontrastująco – białe pantofelki z klamrami w kształcie księżyca. Zwieńczeniem całości stroju była misternie wykonana fryzura z malutkich warkoczyków tworzących wybitnie skomplikowany splot.
   Zostawiwszy w pokoju Księcia, by kruszyna zaznała zasłużonego odpoczynku i pojednawszy się z królikiem marnotrawnym, Colette udała się na poszukiwania Arcyksięcia. W jednej dłoni trzymając atłasową torebkę ze złotą obrożą dla arcyksiążęcego Divarda, a w drugiej – zapieczętowany list przemierzała długie korytarze Różanego Dworu.
   Wzmożony ruch w skrzydle, w którym umiejscowiony był gabinet Rosarium, nie umknął uwadze Colette – niemądrym byłoby zakładać, że tyle ludzi śmiałoby wizytować Arcyksięcia z powodu błahej herbatki; z pewnością tłumy ludzi wizytujące dzień w dzień byłyby prawdziwym utrapieniem nawet dla osoby o nieskończonych pokładach cierpliwości. Zamaskowana natura niektórych mijanych notabli dodatkowo podszeptywała Upiornej, że w grę wchodzą bardziej istotne interesy, niż piątkowe podwieczorki.
   Uczucie niepokoju ukłuło zimnym soplem Lysandrę – i choć zdawać by się mogło, że nie ma powodów do obaw, była pełna lęku, że przypadnie jej rola króliczka w czasie wyścigów chartów. Jej wyspiarskie pochodzenie nie dodawało jej również kurażu, będąc „gościem” na dworze kolejnego arystokraty mogła stać się ponownie niczym więcej niż kartą przetargową. Upiorna zwolniła kroku, aż w końcu zatrzymała się przed dwójką strażników pilnujących drzwi wejściowych i nim dane było jej zabrać głos, wartownicy rozstąpili się wpuszczając ją do środka.
   Zdawać by się mogło, że w salonie panuje równy zgiełk co na korytarzach doń wiodących. Panna Lucan ukradkiem zaobserwowała, jak krzątający się służący zdają się w pośpiechu sprzątać po czymś, co mogło zdawać się naradą – a z całą pewnością nie była to przyjacielska popołudniowa herbata. Brwi Upiornej zmarszczyły się, gdy przez ułamek sekundy studiowała wnętrze pomieszczenia. Dłuższe zwlekanie bez wypowiedzenia słowa mogłoby ujść za faux pas, a na pewno za pewną niezręczność, toteż gdy tylko Colette wypatrzyła swój cel, niezwłocznie skierowała swoje kroki w stronę siedzącego na fotelu mężczyzny. Na analizowanie powodów zamieszania przyjdzie jeszcze czas.
- Lordzie Protektorze. - skłoniła się lekko na powitanie czekając, aż uwaga mężczyzny skupi się na niej, a nie na podziwianiu misternych zdobień sufitu - Melduję swoją gotowość do złożenia raportu z misji.

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Ktoś mógłby zastanawiać się dlaczego zamieszanie w Mieście Lalek jest na tyle istotne, że Arcyksiążę osobiście przyjmuje raporty od swoich ludzi poświęcając temu cały niemal dzień i starając się jak najlepiej rozeznać w sytuacji pomiędzy przestępczymi ugrupowaniami Marionetkarzy.
Bez wątpienia jednak do roli Lorda Protektora należało dbanie o spokój w Krainie Luster. Niepokoje społeczne wewnątrz samej Krainy było na rękę przede wszystkim MORII. Zaangażowanie sił Stowarzyszenia a także Arcyksięstwa w Mieście Lalek było konieczne, lecz jednocześnie zmniejszało środki, które można było przeznaczyć na poszukiwanie ludzkich szczurów w przestworze Szkarłatnej Otchłani. Chociaż siły Kompanii były liczne, to ich zadaniem było przede wszystkim chronienie szlaków handlowych. Nie byli szkoleni i instruowani do tego, by walczyć z żołnierzami MORII.
To jednak nie był najważniejszy z powodów, który przyciągał uwagę Arcyksięcia do Miasta Lalek. Wszak to miasto niegdyś będące skupiskiem ledwie Marionetkarzy i ich tworów obecnie jest jednym z największych metropolii Krainy Luster i ważnym centrum handlu. Ten kto je kontroluje może pociągać za wiele sznurków, które bez wątpienia poszerzyłyby i tak już znaczne wpływy Agasharra. Oczywiście tak długo jak Protektorat nie bierze udziału w wojnie, tak długo nie ma mowy o przejęciu kontroli nad Miastem już teraz. Nie to jest jednak celem. Chodzi o manifestację siły i przedstawienie sił protektoratu, w tym zamaskowanych wojowników Stowarzyszenia, jako przeciwieństwa skorumpowanych władz miejskich, które biernie przyglądają się konfliktowi opłacane przyjmując coraz to większe łapówki od obu stron. Wymagało to jednak upewnienia się po samej bitwie, że do mieszczan trafi odpowiedni przekaz.
Zanim jednak przyjdzie czas na działania propagandowe, trzeba było upewnić się, że bitwa pomiędzy rodziną Fyortersole a milicją Zory nie wymknie się spod kontroli.
Siły Arcyksięcia nie były zbyt liczne, by wziąć udział w nadchodzącej bitwie - choć bez wątpienia były to oddziały elitarne, lecz wystarczające by nie mogły zostać zignorowane. Szczególnie, że Arcyksiążę zadał sobie trud, by obie walczące strony wiedziały o dodatkowych siłach znajdujących się na Dworcu Kolei Lustrzanej.
Nie wystarczyła jednak sama groźba wkroczenia protektorskich oddziałów jako sił rozjemczych, gdyby zaistniała taka konieczność. Rosarium musiał być gotowy do wkroczenia, gdy zajdzie taka potrzeba. Żeby jednak mógł podjąć taką decyzję musiał wiedzieć o nastrojach panujących w Mieście Lalek. Nie chciał bowiem sytuacji, że obecni wrogowie sprzymierzą się przeciwko niemu.
Nic więc dziwnego, że przy tak delikatnych i ważkich sprawach wolał nie polegać na wtórnych relacjach i konsultować się bezpośrednio z tymi, którzy w samym Mieście Lalek w ostatnim czasie przebywali.
Colette nie musiała długo czekać, aż Arcyksiążę zwróci na nią swoją uwagę. W zasadzie gdy tylko przekroczyła próg salonu, szkarłatne oczy mężczyzny dostrzegły mieszkankę Wysp Księżycowych.
Dopiero spostrzegłszy, że ta rozgląda się uważnie po pomieszczeniu na krótką chwilę oderwał swoje spojrzenie, by zakosztować stojącej na stoliku w błękitnej filiżance herbaty. Jej woń była naprawdę bardzo przyjemna.
- Znakomicie. - Odparł na słowa o gotowości do złożenia raportu, lecz zamiast zachęcić ją by mówiła, najpierw dłonią wskazał jeden z foteli stojących przy stole, na którym jeszcze kilka chwil temu rozstawiona była mapa.
Zanim jednak Colette zdążyła wykonać niewerbalne polecenia i zajęła odpowiednie miejsce Rosarium powiedział:
- Liczę, że sama misja, jak również szerzej - pobyt w samym Mieście Lalek - przebiegł bez większych zakłóceń i miejscowe swary nie przeszkodziły w cieszeniu się z odkrywania jednego z najważniejszych miast kontynentu. - Filiżanka wciąż trzymana w dłoni, na kilkanaście centymetrów pod podbródkiem monarchy, w końcu spoczęła na powrót na blacie, a Upiorny Arystokrata obdarzył kobietę łagodnym uśmiechem.
- Mamy dziś dzień, który na pozór wydaje się być wrogi pieśni, nie pozwalając by ta spotkała się z czasem, lecz bez wątpienia jest to dzień, który będzie warto wielu ballad. Bez zwłoki zatem przejdźmy do raportu, by nie tylko ocenić co widziały oczy nieprzywykłe do gwaru marionetkarzowego gniazda, lecz także ocenić czy odsłonić pewne przygotowane niespodzianki.
Fakt, że Colette pochodziła z Wysp Księżycowych czynił jej opinię niezwykle istotną o tyle, że nie można było jej posądzić, że sprzyja jakiejś frakcji w samym Mieście. Była wolna od wad, które Rosarium dostrzegał w licznych relacjach stałych agentów obarczonych brzemieniem własnych sympatii i niechęci.

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
- Dziękuję. – skłoniła się i zwinnym ruchem zajęła wyznaczone przez Rosarium miejsce, wolną dłonią starając się poskromić buntujący się jak uparty królik dół sukni, który to postanowił się buńczucznie podwinąć nie tak, jak powinien.
   Gdy już uporała się z tym drobnym problemem modniarskim, położyła na kolanach dłonie zaciśnięte na przyniesionych przez nią przedmiotach czekając na okazję idealną do ich zaprezentowania Agasharrowi. Było to zadanie o tyle trudne, że kobieta chciała się podzielić zgromadzonymi przez nią informacjami jak najszybciej, lecz nie mogła tak po prostu zacząć swojego monologu. Toteż siedziała z subtelnie założoną nogą na nogę, jednak nerwowo ruszająca się stopa zdawała się zdradzać jej podekscytowanie.
   - W rzeczy samej, na szczęście nie spotkały nas żadne inne problemy, oprócz tych wymienionych w moim liście. – odwzajemniła uśmiech i przekrzywiła lekko głowę; długie kolczyki zadźwięczały przyjemnie, gdy ruch kobiety zmusił je do zagrania krótkiej melodii.
   Zdawać by się mogło, że atmosfera panująca w Mieście Lalek przeniosła się również do Różanego Pałacu; słowa Rosarium wyraźnie wskazywały Colette, że rzeczywiście miało dziać się coś niecodziennego. Tym bardziej ponaglało ją do złożenia raportu, zatem opierając swoje plecy o miękkie oparcie fotela, bez zbędnego przeciągania przeszła do rzeczy.
   - Pan Byron śle ci, sir, pozdrowienia wraz z listem i obróżką dla podopiecznego. – mówiąc to, odłożyła trzymane w dłoniach przedmioty na rokokowym stoliczku oddzielającym ją od osoby arcyksięcia. – Pozwolisz, sir, że na zachętę zacznę od rzeczy drobniejszych, lecz również ważnych. Muszę przyznać, iż wspomniany Marionetkarz rzeczywiście miał bardzo bogatą ofertę, czym zaskoczył mnie niezwykle, dlatego też żywię nadzieję, że mój wybór okaże się być trafnym. Projektowaliśmy ją od samego początku, a pan Byron dokonywał na moich oczach prawdziwej jubilerskiej magii. – musnęła rubinowy woreczek z połyskującego jedwabiu i zachęcającym ruchem dłoni przesunęła go leciutko w stronę siedzącego obok mężczyzny. – Pan Byron użył rzadkiego stopu metalu, który zmienia swoją barwę w zależności od pory dnia.
   Gdyby mężczyzna kierowany ciekawością postanowił sprawdzić zawartość paczuszki w całej jej okazałości, jego oczom ukazałaby się złota obroża wykonana z drobnych, splątanych ze sobą łańcuszków, która zdawała się pulsować słabym, ciepłym światłem. Posiadała trzy zawieszki: jedną z nich był sierp księżyca z wprawionym w jego środek dużym szafirem, drugą – złote słońce z wielkim rubinem pośrodku. Między nimi zawieszona na najdłuższym łańcuszku była róża z płatkami wykonanymi z inkrustowanych diamentów. Całość kompozycji sprawiała wrażenie misternej i lekkiej, lecz według słów jubilera – na tyle wytrzymałej, by właściciel nie musiał się obawiać, że niesforne stworzenie nieopatrznie zerwie ją i zgubi. Co ważniejsze dla Colette, przy ruchu bestii miała wydawać z siebie ciche, niezwykle przyjemne dla ucha dzwonienie podobne do odgłosu dzwonków wiatrowych.
   Spojrzenie liliowych oczu Lysandry przeniosło się następnie na list z pieczęcią w kształcie róży, a brwi kobiety zmarszczyły się na krótką chwilę. Choć miała swoją szansę, by wykraść tajemnice arcyksięcia i przekazać je Lunis, to decyzja taka byłaby czystą głupotą i niezwykłą krótkowzrocznością – jasnym byłoby, kto dopuścił się zdrady, nie wspominając już, że list ten z pewnością był magicznie chroniony. Było to ryzyko niewspółmierne do możliwych korzyści, abstrahując od wątpliwej lojalności panny Lucan wobec rodu Morvan.
   - Na list, o którego wartości mnie tak zapewniłeś, również nikt nie ośmielił się nawet próbować położyć swoich rąk. I choć moje zapewnienia będą błahe i oczywiste, to moja ciekawość również nie złamała pieczęci. – błysnęła ząbkami w uśmiechu i zaśmiała się cicho.
   Gdy skończyła składać raport ze spraw, które zostały jej bezpośrednio zlecone przez Rosarium przed jej podróżą, dopiero mogła przejść do zasadniczej kwestii, jaka wyłaniała się z zadanego przez niego pytania. Dłoń powędrowała w górę, by palec wskazujący spoczął na lysandrowych ustach – trwała tak chwilę w milczeniu, szukając odpowiednich słów swej opowieści, nim powtórnie zabrała głos. Liliowe oczy ponownie spojrzały na Agasharra.
   - Nad Miastem Lalek, sir, zdają się krążyć ciemne chmury szybko eskalującego się starcia. Spodziewałam się, że taka metropolia będzie tętnić beztroskim życiem, lecz mieszkańcy zdają się żywić bliżej nieokreślone fatalistyczne przypuszczenia, jakby zawisło nad nimi ostrze kata czekającego tylko, by wyprowadzić śmiertelny cios. Udało mi się usłyszeć rozmowy, że kwiryci z okolic Starego Miasta masowo wykupują asortymenty sklepów i straganów z jedzeniem, w związku z czym niektóre z dzielnic zmagają się z poważnymi problemami z dostawami. Zdawać by się mogło, że jednym z powodów ich niepokoju mogą być nie tylko pomniejsze potyczki na ulicach i swobodne działania grasantów z mniejszych ugrupowań przestępczych, lecz między innymi przeniesienie się grupy myśliwych polujących na obrzeżach Miasta Lalek do samej metropolii. Podobno mają powiązania z Milicją Zory – oczywiście według słów jednego z bardziej rozmownych właścicieli kawiarni. Ludzie plotkują, że Vincent centralizuje swoje siły w mieście i ściąga z okolicy wszystkie powiązane z nim ugrupowania.

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Salon przed gabinetem Lorda Protektora D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Bez wątpienia przed Colette nie stanęły problemy, które uniemożliwiłyby wykonanie powierzonego jej zadania. Inaczej nie siedziałaby teraz na fotelu naprzeciwko Arcyksięcia i nie składała raportu. Niemniej Lord Protektor z radością przyjął fakt, że misja nie była obarczona dodatkowymi, nieznanymi mu wcześniej przeszkodami.
Niemal natychmiast Arcyksiążę sięgnął po przyniesioną przez Colette kopertę i obejrzał ją dokładnie, oparłszy się uprzednio plecami o fotel. Podniósł wzrok na kobietę, gdy ta zaczynała swoją opowieść o asortymencie jubilera zaprzyjaźnionego arcyksięstwu. Z uwagą słuchał opowieści o tym jak doszło do powstania Divardowej obroży, lecz otwieranie listu i spoglądanie na zawarte w nim litery mogło temu przeczyć. Dopiero jego słowa wskazały, że nie ominął żadnego ze słów wypowiedzianych przez Colette.
- Zawsze podziwiałem jego zdolności. W przeciwieństwie do wielu jarmarcznych jubilerów Byron ma wyczucie smaku i rozumie, że sztuka nie polega na wypełnieniu dzieła wszystkim co tylko możliwe, lecz na tym by znane elementy zgrabnie i spójnie połączyć. - Odłożył przeczytany list na stolik, nie komentując na razie w żaden sposób jego treści, a zamiast tego kontynuując wypowiedź o obroży, po którą sięgnął.
- Wielu kupców z Miasta Lalek szukało schronienia w pałacu, w tym jubilerów. Przywieźli ze sobą dary w tym własne wyroby. Znalazły się wśród nich całkiem zacne dzieła, lecz także wiele drogiej tandety - zupełnie jakby prześcigali się kto zaoferuje Arcyksięciu sygnet z większą ilością kamieni szlachetnych.
Zachowanie naiwnych jubilerów można było przyrównać do malarza, który maluje płótno w całości kolejno każdym możliwym kolorem, a później wszelkimi znanymi sobie mieszankami farb. Może i taki obraz zajmuje wiele czasu i wymaga mnóstwa pracy, lecz efekt nie będzie powalający.
Arcyksiążę przyglądał się uważnie wykonanej na swoje zamówienie Divardowej obroży. Szczególną uwagę poświęcił na księżyc, słońce oraz różę. Jednocześnie słuchał słów kobiety o liście, który już miał okazję przeczytać.
- Ogromnie się cieszę, że list pozostał tajemnicą, a ciekawość nie przysłoniła wagi zadania. - Odparł odkładając obrożę i zwracając się do jednego ze służących.
- Przyprowadź Divardy. - Następnie wciąż jeszcze pochylony w stronę stolika uśmiechnął się do Colette i nawiązał raz jeszcze do listu.
- Informacje, które dostarczyłaś są niezwykle cenne i przydadzą się w najbliższych dniach. - Powrócił do wygodniejszej pozycji wspierając swoje ręce na miękkich podłokietnikach arcyksiążęcego fotelu.
Nie pośpieszał kobiety, dając jej czas do namysłu. W międzyczasie służący, któremu polecono przynieść Divarda ukłoniwszy się opuścił salon.
Lord Protektor słuchał historii opowiadanej przez Colette nie spuszczając kobiety z oka. Dopiero gdy skończyła monarcha opuścił zajmowany przez siebie fotel. widocznie znudzony zbyt długim siedzeniem zapragnął rozprostować nogi.
- Vincent, jak nikt inny, rozumie, że czas jest jego wrogiem. Zadarł nie tylko z kruchą równowagą w Mieście Lalek, lecz także z Wyspami Księżycowymi, a prowadzenie wojny na dwa fronty stanowi tytaniczne wyzwanie. - Podsumował informacje, które przekazała mu Colette wskazujące na to, że Vincent postanowił wykonać ruch jako pierwszy. To znaczy poważny ruch, bo dotychczas na ulicach ścierały się jedynie niewielkie grupki przestępczych organizacji, a ich potyczki nie mogły wpłynąć w żaden sposób na wynik wojny. Arcyksiążę przeszedł się po pomieszczeniu kierując w stronę okien, najpewniej by wyjrzeć na rozległe ogrody.
- Niewątpliwie też mieszkańcy Miasta Lalek widzieli dla swojego miasta o wiele lepsze czasy. Ciekawi mnie jednak co myślą o Stowarzyszeniu Czarnej Róży, Arcyksięstwa i wszystkim co idzie za protektoratem. - Jakże różne musiały być sielankowe widoki plotkujących Arystokratów i ćwiczących swe umiejętności Dachowców, które Agasharr ujrzał za oknem od przeciętnej uliczki Miasta Lalek w czasie trwającej aktualnie wojny. Mężczyzna nie poświęcił jednak temu widokowi zbyt wiele czasu i wrócił, stając za fotelem Colette bokiem do Arystokratki oraz kładąc swoją lewą dłoń na jej ramieniu. Nim jednak znalazł się w tym miejscu kobieta miała czas, by odpowiedzieć na jego pytanie.
- Wykonałaś powierzone sobie zadanie, a zatem oficjalnie mogę ogłosić, że zgadzam się na Twoje wstąpienie do Stowarzyszenia Czarnej Róży. Jeszcze dziś czeka Cię inicjacja.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach