[ Halloween 2020 ] Zmierzch

Nel
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Nel Eastace von Hershiwan
Wiek :
Wizualnie kilkanaście, realnie dużo więcej.
Rasa :
Marionetkarz
Wzrost / Waga :
178 cm / 59 kg
Znaki szczególne :
Unoszący się wszędzie wokół zapach papieru; palce albo uwalane atramentem, albo poobcierane od szorowania plam pumeksem; chaotyczny sposób wysławiania się; ponury wyraz twarzy.
Pod ręką :
Portfel z pewną zawartością pieniężną; paczka papierosów.
Broń :
Rzeźbiony sztylet.
Zawód :
Wolny strzelec
Stan zdrowia :
Fizycznie czuje się dobrze, duchowo jest znużony

https://spectrofobia.forumpolish.com/t701-nel#8205 https://spectrofobia.forumpolish.com/t714-korespondencja-nela-eastace-von-herwishwana
NelNieaktywny
Czemu miałbym nie ufać obcemu? Zapewne jest równie przerażony, co ja, a zresztą - czy mam jakąkolwiek inną opcję? Jeżeli tu zostanę, zginę, i to zapewne w męczarniach. Zgadzam się bez namysłu na jego propozycję; być może faktycznie zabierze mnie gdzieś, gdzie wszystko będzie dobrze, gdzie okaże się, co ludzie mi wycięli i dlaczego nawet nie postarali się zaszyć porządnie rany, gdzie tubylcy nakarmią mnie, napoją i zakończą cały ten chory koszmar. No i faktycznie, zabiera mnie dokądś... i najwyraźniej bardzo dosłownie traktuje swoje słowa o bezpieczeństwie i zakończeniu mego cierpienia, bowiem postanawia mi ich najwidoczniej udzielić, posyłając mnie na tamten świat. Odruchowo podnoszę gardę, próbuję uderzyć go łokciem w nos i z tryumfem myślę, że może nie pozbawili mnie wszystkiego... gdy nagle Rawnary wyskakują z jego torby jak króliki z kapelusza. Cholera, tylko tego mi brakowało! Przed tym nie mam jak się już bronić, a rana wcale nie polepsza mojej sytuacji. Próbuję się osłaniać ramionami przed kąsającymi podmuchami, jednocześnie - chcąc nie chcąc - wystawiając się na jego ewentualny atak - i wreszcie zaczynam czuć, że moje mięśnie odpuszczają. Nie utrzymam się tak długo. Prędzej czy później upadnę, a on będzie mógł spokojnie dokończyć dzieło moich niedoszłych zabójców, o ile tego właśnie chce. Może tak będzie zresztą lepiej?... Faktycznie wtedy wszystko się skończy...

Powrót do góry Go down





Alnari
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Alnari De Margant
Wiek :
Jakieś 619 lat, ale wyglądam na jakieś 19 no może
Rasa :
Szklany Człowiek - Podrasa - Naczynie Magii
Wzrost / Waga :
169 cm i 111 kg
Znaki szczególne :
Kryształowy blask widoczny w spojrzeniu, długie i lśniące włosy o szafirowej barwie.
Pod ręką :
Bezdenna sakwa a w niej wszystko co powinna nosić ze sobą zarówno dama jak i zawodowa łowczyni koszmarów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t268-revi-destin#414 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1067-alnari
AlnariOcalały Klejnot
Zdradzona... to była właśnie pierwsza myśl, która wybuchła w mojej głowie, gdy nagle ocknęłam się w tej trupiarni... Odruchowo zasłoniłam usta dłonią, czując, że zaraz zwymiotuję. Nie ma gorszego smrodu niż ten, uwalniający się z martwego ciała... zapach samej śmierci.... Gdy zapatrzyłam się, w ciało leżące najbliżej mnie pojawiła się kolejna myśl, a raczej pewność.

Mam być następna...

Czarna przepowiednia, której byłam autorką, sprawdziła się, szybciej niż myślałam. Zaskoczona nie zdołałam w porę wykonać uniku, wówczas ostre szpony rozdarły skórę na moim ramieniu. Krzyknęłam, jednocześnie czując jak, gorąca krew wycieka z rany i wsiąka się w materiał.
Nie wiem co stało się, niewiele pamiętam. Świat jakby nagle zanurzył się we mgle... Obie moje dłonie zapłonęły bólem, a po chwili w miejscu palców miałam już szpony. Broniłam się, zaciekle i zdaje się, że również skutecznie. Mój przeciwnik się wycofał. Jak jednak szybko się okazało miał ze sobą wparcie. Wrzasnęłam, kiedy rzuciły się na mnie gryzonie, czułam nie tylko ich ugryzienia, ale jeszcze ciosy zadawane magią. Podmuchy powietrza były niczym bicz spadający na ciało. Krzyczałam, miotając się jak oszalała, starałam się zrzucić z siebie szczury, słabłam.

Powrót do góry Go down





Seamair
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 Zero-two
Godność :
Erin Collins ale mów mi Seamair.
Wiek :
Już 19 lat gości mnie ten Świat.
Rasa :
Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
Wzrost / Waga :
166 cm /46kg
Znaki szczególne :
Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
Pod ręką :
Zestaw noży do rzucania, magiczne akcesoria, bezdenna sakwa..
Broń :
Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
Zawód :
Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
https://spectrofobia.forumpolish.com/t269-seamair#413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1114-seamair
SeamairPoskramiacz
Poskramiacz
Biegłem przed siebie.... w którymś momencie musiałem je zamknąć, a gdybym wiedział, co zobaczę po ich otwarciu... wolałbym pozostać w ciemności. Sceneria zupełnie się zmieniła...podobnie jak atmosfera. Fetor był tak silny, że kręciło mi się w głowie. Najgorszy był jednak moment, kiedy pod stopą poczułem coś miękkiego i oślizgłego...

Spojrzenie w dół... Nadepnąłem na coś, co niewątpliwie było ręką... Zgniłą do tego stopnia, iż pod naciskiem stopy gnijąca skóra rozdzieliła się od reszty tkanek... ukazując jeszcze bardziej zepsute mięso, w którym roiło się od larw.
Zacząłem się dławić... wymiotować, choć żołądek miałem już zupełnie pusty. Dusiłem się od samego powietrza... zatrutego śmiercią. Nie potrafiłem się opanować, zamknąłem oczy i wmawiałem sobie, że to tylko koszmar, tylko moja chora wyobraźnia... I wtedy spadł na mnie cios.
Wydarłem się, czując jak, pazury zatapiają się w moim ciele.
Psy, pogoń... to o nich pomyślałem w pierwszej kolejności i nie wiem, czy to w ich ręce nie wolałbym wpaść. Śmierć byłaby wtedy krótsza... chyba.
Atakującym był jednak ten dziwny upiorny nieznajomy. Gdybym nie był sparaliżowany strachem, zapewne pogratulowałbym własnej intuicji.
Walczyliśmy. O ile moje usilne próby niezostania zabitym można było nazwać walką. Ten gość był chyba chory, ale ja też słabłem. W końcu się wycofał i była to moja szansa, by uciec, wtem pojawiły się małe piszczące bestyjki... Powietrze wokół mnie zawirowało, z ziemi poderwał się pył i piasek, które utrudniały mi widzenie... a sam wiatr był tak silny, że jego uderzenia bolały.


~ Aktualny ubiór ~



Fabuła - Karczma Lalek
Spoiler:

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Pośpieszna zgoda, niemal – niemal – błaganie, by nieznajomy mnie stąd zabrał niespodziewanie obraca się przeciwko mnie. A może spodziewanie? Może powinnam liczyć tylko na siebie, bowiem skąd w samym środku nagonki, w Magia–jedna–wie którym zapomnianym miejscu znalazła się nagle życzliwa, niezauważona przez nikogo osoba?
To nie teleportacja była przerażająca, a miejsce, które miało mnie pozbawić bólu. Wokół unosi się nie zapach stęchlizny, nie zestarzały zapach osady, w której wszyscy mieszkańcy odeszli lub wyzionęli ducha, lecz świeży, przenikliwy odór rozkładających się ciał, trupiego jadu, gnijącego mięsa, który tym bardziej uderza moje kocie zmysły. Targa mną – i pustym żołądkiem – później nie panuję już nad gardłem i znów uzewnętrzniam się na ziemię, próbując nie ochlapać wymiocinami stóp. Nie rozumiejąc jak taka katastrofa mogła mieć miejsce i czy ma to związek z pogonią – oraz czy nie obryzgałam mojego dobroczyńcy – nadgarstkiem ocieram kącik ust i z marsem na czole zwracam się do nieznajomego. I w tej chwili widzę wyraz jego oczu, jednak on jest już przy mnie – a wraz z nim długie, zakrzywione pazury, tnące mi gołe ramię.

Próbuję się odsunąć i przychodzi mi to łatwiej niż się spodziewałam. Po kolejnym niewycelowanym ataku orientuję się, że obcy jest równie marnym wojownikiem jak słaba ja. Choć obrywam kilka razy – w końcu jestem słaba – głównie wykonuję uniki, wspomagając się kocią równowagą i blokując ramionami. Te z kolei znów broczą, grożąc utratą sił. Gdy z torby nagle wyskakuje wsparcie, decyduję się na najgłupszą dostępną obecnie rzecz: nabieram powietrza w płuca, spinam mięśnie i pozwalam powietrzu odepchnąć się jak szmacianą lalkę. Kij z obrażeniami jeśli pomoże to zwiększyć dystans pomiędzy nami.
Przetaczam się po mokrej glebie i najwyraźniej mam okropne szczęście, bo ziemia nie śmierdzi gnijącymi szczątkami – ominęła mnie wątpliwa przyjemność dosłownego danse macabre. Przygotowanie nieco zwiększa moje szanse – nim się zupełnie zatrzymam, już zbieram się w sobie i sprintem godnym nowo narodzonego źrebięcia ruszam czym dalej od kolejnego oprawcy. Jeśli w tym miasteczku są jakieś domy lub namioty – skręcam pomiędzy nie, próbując zgubić obcego. Schowanie się pomiędzy obiektami, zniknięcie wśród nich wydaje mi się jedyną szansą.
Sytuacja powtarza się – znów uciekam. Niepokoi mnie ta teleportacja, brak poprzedniej pogoni, nagła nowa i ta raptowna agresja przybysza. Ściągnął mnie tutaj, by w spokoju, z daleka od innych, zaatakować? Cóż to, otwarli jakiś nowy sezon łowiecki? Dreszcz niepokoju zbiega mi w dół pleców i stroszy przemoknięty ogon. Uszy jak radary znów nasłuchują odgłosów pościgu. Udaję też, że potrafię wyłączyć smak i węch, inaczej w ułamku chwili poświęconej otaczającej mnie znów się zrzygam.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Co się właśnie stało? Biegła przed siebie, uciekając pogoni oraz temu wariatowi, którego spotkała pod drodze. I nagle, tajemnicza siła zabrała ją z tamtego miejsca, wyrywając z rzeczywistości oraz przenosząc…tutaj. Smród był tak silny, że zebrało jej się na wymioty. Wszechobecne zwłoki, robactwo i krew sprawiała, że nie wytrzymała i oddała się torsją.
Ohyda. Paskudztwo. Fuj.
Kiedy już skończyła i ogarnęła się wystarczająco – zobaczyła go. Jego przeraźliwy uśmiech demona. Ruszył na nią oraz wbił w nią pazury.
- Kurwa – syknęła, uderzając go pięścią w twarz. Krew trysnęła z jej rany, gdy odsunął się od niej w zamroczeniu. Był słaby, może nawet chory. Jeżeli żywił się zwłokami – a na to wyglądało – to w cale się nie dziwiła. Zepsute mięso raczej nie było zbyt zdrowe.
Nieznajomy zaatakował ponownie: zrobiła unik, podniosła z ziemi kamień oraz uderzyła nim w jego rękę. Warknął, odskoczył oraz podniósł zardzewiały nóż.
Miała przewalone. Rozejrzała się w panice. Dostrzegła łopatę kilkanaście metrów za nim. Jeśli uda jej się przebić – będzie miała porządną broń. Zdrową ręką chwyciła breję (pozostałość po jakiejś osobie), podbiegła do niego, osłoniła się chorą ręką, która została dźgnięta, a następnie wygięta: wtarła mu rozkładającą się tkankę w oczy. Kopnęła go między nogami, wyrwała się i pognała po łopatę. Ha. Teraz to na pewno sobie poradzi.
Nim zdążyła się odwrócić, oberwała strumieniem powietrza. Trzy szczury, stały przed nią. Nie, trzy bestie. Ranwary.
- A żeby to szlag.
Ruszyła w bój, nie mogąc używać mocy, ze złamaną ręką, cieknącą krwią. Czy ona to przeżyje?


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





Violet Ni’ur
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 88eda4a0673c5c533004f119182a3b92
Godność :
Violet Ni’ur
Wiek :
25 lat
Rasa :
Lisiczka
Wzrost / Waga :
168 cm i 55 kg
Znaki szczególne :
Białe lisie uszka i długi oraz puchaty lisi ogon
Pod ręką :
Sztylet
Broń :
Pazury, sztylet
Zawód :
Służka
Stan zdrowia :
Doskonały
https://spectrofobia.forumpolish.com/t557-violet-ni-ur#4459 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1170-violet-niur
Violet Ni’urDachowiec z Wysp Księżycowych
Dachowiec z Wysp Księżycowych
Myślała, że jest ocalona. Naprawdę. Była pełna wiary, że nieznajomy jej pomoże, zaprowadzi w bezpieczne miejsce. Ale tak nie zrobił. Nagle ich teleportował? Albo użył jakiejś mocy, która nie pozwoliła jej na dokładne odnalezienie się w czasie i przestrzeni, nie ważne. Znalazła się w piekle. Zwłoki walały się po ulicach miasteczka, cuchnęło, wszędzie były owady. Poślizgnęła się nawet na czymś, na kimś!. Zwymiotowała. Nie mogła inaczej. Już nawet nie czuła, ze coś ją boli. Nie. Był tak obrzydzona i przerażona, że nie mogła się pozbierać. Padła na glebę, zatykając nos dłońmi. To się nie dzieje. Nie. Nie. NIE. NIE!!!!
Zaczeła na powrót płakać. Aż rozbolała ją głowa – chyba z odwodnienia – nie była pewna.
Piekący ból, zaciskających się szponów na szyi wyrwał ją z… czymkolwiek był stan, w którym się znalazła. Z desperacją próbowała zaczerpnąć powietrza. Nieznajoma postać miała sadystyczny uśmiech i gotowała się, aby zadać jej cios swoimi pazurami. Uprzedziła go. Wbiła swoje szpony w jego przedramię, a drugą rękę w palce w nadziei, ze rozluźni uścisk. Rozluźnił. Wyrwała mu się i odskoczyła w tył. Była tak przerażona! Co teraz będzie?
Zaczęła uciekać w głąb miasta. Nagle silne podmuchy powietrza zmiotły ją z trasy i uderzyła w budynek. Spadła prosto na breję, która dawniej była osobą. Krzyknęła głośno, desperacko, nie przejmując się niczym. Kolejne podmuchy w nią uderzyły. Zlokalizowała trzy szczurze bestie. O nie. Nie. NIE! To się nie może dziać. Nie!
Zawyła ponownie, na drżących nogach wstając i rozglądając się za bronią. Czymkolwiek. Może być nawet wystająca kość…


Snowy white fox of the Arctic,
was it your brush-like tail
that sprayed snow, like crystal sparks,
adorning the dark sky with a shimmering veil?
A beautiful blaze of auroral displays

[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 29bf52224b08a0d95f5956e79c9cc172
#87cefa
x x x x x

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Paraliżujący strach. To właśnie poczuł, gdy został przeniesiony do miasta usłanego śmiercią. Wrażliwy nos sprawił, że zapach zgnilizny, rozkładających się zwłok był dużo większy niż powinien. Nie mógł się jednak ruszyć, aby zatkać nos dłońmi. Tkwił w półkroku, nie mogąc się poruszyć. Nic. Zero. Ani drgnął.
Jego żołądek pozostał stalą. Widział równie przerażające widoki już wcześniej. Do smrodu najtrudniej było przywyknąć. Szlag.
Analizował miejsce wzrokiem. Wszędzie walały się zwłoki lub też pozostałości po nich. Robactwo żerowało na trupach, aż dziwił się, że nie ma tu żadnego Shakrasta. Chociaż, z drugiej strony, one wolą świeższe zdobycze. Te tutaj wyglądały, jakby przeleżały na brudnej ziemi już spory kawał czasu.
Okazało się, że jego instynkty miały rację. Krzyczały o niebezpieczeństwie i w rzeczywistości w takowym się znalazł – nacierał bowiem na niego nieznajomy. Ze szponami, które wbił w panterę. Powinno zaboleć, ale cóż, obecnie nie czuł żadnego bólu. Nic. Tak, jakby został pozbawiony możliwości odczuwania go. Wcale by się nie zdziwił gdyby tak było. Nie mnie, otrzeźwiło go to. Lejąca się krew z rany i szaleńczy śmiech. Odskoczył od obcego, mrużąc oczy. Zawarczał, jak na groźną panterę przystało. Czekał na jego kolejny ruch.
Nieznajomy był okropnym wojownikiem. On, nawet ranny i pozbawiony mocy, miał nad nim przewagę w zwinności, szybkości, uważności i sile. Już prawie go miał, prawie pokonał, kiedy ten nagle przywołał wsparcie. Żywił powietrza. Niedobrze, ale wciąż lepiej niż ogień. Nie pójdzie mu z nimi łatwo, ale jakoś sobie poradzi. Może nawet nie wykrwawi się na śmierć…


[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Post MG
Walka, jak przewidywałeś lub na przekór wątpliwością, zakończyła się twoim zwycięstwem. Tajemnicza postać przeceniła swoje siły lub nie doceniła twoich. Jesteś żywy, krwawisz obficiej niż wcześniej, masz dwie nowe rany. Bestie udało się pokonać tylko ze względu na gończe psy, które dobiegły do ciebie i będąc atakowanymi przez Ranwary - rzuciły się na nie, ignorując twoją osobę. Większość z nich padła nim udało się pokonać szczury, ale te które przetrwały: nie stanowiły dla ciebie problemu.
Wokół panuje cisza. Ludzi zdaje się jeszcze nie być w pobliżu. Co teraz zrobisz? Postanowisz rozejrzeć się po miasteczku w nadziei na odnalezienie wody i jedzenia? Rozglądniesz się za opatrunkami? Za schronieniem? Nie wyszedłeś z tego bez szwanku, jednakże rany nie zagrażają aż tak bardzo twojemu życiu. Są boleśnie, dotkliwie, ale jeżeli uda ci się znaleźć jakieś leki lub opatrunki z jednym z domów, będziesz szczęściarzem, mogącym zaznać chwili wytchnienia. Może nawet uda ci się znaleźć jedzenie. Chyba, ze postanowisz biec dalej, nim dotrą tutaj ludzie.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





Seamair
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 Zero-two
Godność :
Erin Collins ale mów mi Seamair.
Wiek :
Już 19 lat gości mnie ten Świat.
Rasa :
Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
Wzrost / Waga :
166 cm /46kg
Znaki szczególne :
Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
Pod ręką :
Zestaw noży do rzucania, magiczne akcesoria, bezdenna sakwa..
Broń :
Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
Zawód :
Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
https://spectrofobia.forumpolish.com/t269-seamair#413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1114-seamair
SeamairPoskramiacz
Poskramiacz
I znów siedziałem wbity w ziemię, jakby moje kończyny zapuściły w niej korzenie... Byłem tak cholernie zmęczony, że nie docierało to mnie szczęście w nieszczęściu. Tępo wpatrywałem się w psy i szczury zajęte wzajemnym zagryzaniem się. Piski i skowyt wwiercały się w głowę, aż znów wszystko uciecho.

Poza bólem, gdyż ten krzyczał nieustannie, wołając o uwagę i zainteresowanie dla świeżo zdobytych ran. Ta na ramieniu krwawiła zdecydowanie za mocno... Nie miałem przy sobie nic, co mogłoby przydać się do zatamowania rany. Może w tym cholernym miasteczku znajdę cokolwiek... w przeciwnym razie z każdą kolejną straconą kroplą posoki, będę tracił siły. A gdy zabraknie również ich, szanse na przetrwanie również zgasną...

Nie miałem siły uciekać dalej... i tylko instynkt nie pozwalał położyć się na ziemi i czekać na marny koniec. Póki trwa życie, póty nadzieja... czy nie tak mawiała matka? Znów myśl o rodzicielce pozwoliła zmusić mięśnie do wysiłku.

Postanowiłem zawszyć się w jednym z pobliskich domów a tam poszukać czegoś, czym opatrzę rany. Może nawet znalazłaby się woda... o jedzeniu nie chciałem nawet myśleć. Mój żołądek był tak ściśnięty, że zapewne po raz kolejny skończyłoby się to torsjami.


~ Aktualny ubiór ~



Fabuła - Karczma Lalek
Spoiler:

Powrót do góry Go down





Alnari
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Alnari De Margant
Wiek :
Jakieś 619 lat, ale wyglądam na jakieś 19 no może
Rasa :
Szklany Człowiek - Podrasa - Naczynie Magii
Wzrost / Waga :
169 cm i 111 kg
Znaki szczególne :
Kryształowy blask widoczny w spojrzeniu, długie i lśniące włosy o szafirowej barwie.
Pod ręką :
Bezdenna sakwa a w niej wszystko co powinna nosić ze sobą zarówno dama jak i zawodowa łowczyni koszmarów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t268-revi-destin#414 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1067-alnari
AlnariOcalały Klejnot
Kuliłam się na ziemi, przyciskając dłonie do ran na brzuchu. Z policzkiem przyciśniętym do ziemi, przez krótki moment obserwowałam starcie psów z bestiami. Nie czekałam jednak by sprawdzić, które przeżyją... zapewne zwycięzca w nagrodę znów zabrałby się za mnie.

Byłam wyczerpana... adrenalina trzymała mnie na równych nogach, ale jak długo? Już robiło mi się zimno... nie licząc dłoni, gdyż te paradoksalnie rozgrzewała cieknąca po nich krew. Nie chciałam nawet ich odsuwać, aby lepiej przyjrzeć się obrażeniom. I tak nie mogłam tutaj nic zrobić... no, chyba że załamać się i grzecznie zaczekać aż mnie złapią... umysł nadal podsyłał mi tego typu pomysły... i musiałam przyznać, iż sprzeciw kosztował mnie coraz więcej wysiłku.

Rozglądałam się po upiornej okolicy, aż w końcu moje spojrzenie napotkało dom, który wyglądał nieco solidniej niż pozostałe. Było tu tyle podobnych zmarnowanych konstrukcji... schronienie się w jednej z nich wydawało mi się teraz jedynym logicznym pomysłem. Skrzywiłam się, widząc trop z krwi, jaki za sobą zostawiałam. Trzeba było się załatać, a potem przenieść do innego budynku, a tak ukryć... tak by nikt już mnie nie znalazł...

Powrót do góry Go down





Nel
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Nel Eastace von Hershiwan
Wiek :
Wizualnie kilkanaście, realnie dużo więcej.
Rasa :
Marionetkarz
Wzrost / Waga :
178 cm / 59 kg
Znaki szczególne :
Unoszący się wszędzie wokół zapach papieru; palce albo uwalane atramentem, albo poobcierane od szorowania plam pumeksem; chaotyczny sposób wysławiania się; ponury wyraz twarzy.
Pod ręką :
Portfel z pewną zawartością pieniężną; paczka papierosów.
Broń :
Rzeźbiony sztylet.
Zawód :
Wolny strzelec
Stan zdrowia :
Fizycznie czuje się dobrze, duchowo jest znużony

https://spectrofobia.forumpolish.com/t701-nel#8205 https://spectrofobia.forumpolish.com/t714-korespondencja-nela-eastace-von-herwishwana
NelNieaktywny
To jeszcze nie koniec. Boli mnie wszystko, a do ciał dołączyło kilka kolejnych (czy ja naprawdę kogoś właśnie zabiłem?). Psy zagryzają szczury, które próbują się bronić ostatkiem sił. Czy mi zrobią to samo? Zapewne tak, jeżeli się stąd nie ruszę, a mimo to stoję i patrzę na rzeź Rawnarów. To przypomina mi piosenkę, którą słyszałem jeszcze podczas którejś podróży do Świata Ludzi. W dziwnym, szeleszczącym języku śpiewano coś o obławie na młode wilki i gończych psach rozszarpujących ich ciała...

Muszę coś zrobić. O ile na ziemi leży jakikolwiek zachowany w lepszym stanie trup, to zrywam z niego dłuższe części ubioru i zabieram je ze sobą; nie wyglądają najlepiej, ale użyję go jako bandaża, jeżeli nie będzie nic lepszego pod ręką. Sprawdzam też, czy nikt z obecnych zmarłych nie ma przy sobie żadnej broni ani jedzenia. Podnoszę też z lekkim obrzydzeniem lepiej zachowanego Rawnara. Potem dopiero ruszam w kierunku zabudowań - szczerze wątpię, czy w mieście duchów jest coś zdatnego do jedzenia, ale być może zdołam się bezpiecznie schować.

Docieram do pierwszego lepszego budynku, zamykam za drzwiami i opatruję rany odnalezionymi ubraniami. Mam nadzieję, że nie zarażę się tężcem albo gangreną, ale nadal lepsze to od wytrzewienia. A co z jedzeniem? Przełykam ślinę. Nie znoszę tego, co robię, ale wbijam wygłodzone zęby w szczura. Odrywam odeń żylaste, chude mięso. Zatruję się, ale chrzanić to, z każdą chwilą tracę siły. A co, jeżeli zostanę tutaj na dłużej? Głęboko wzdycham. Gdybym miało się tak stać, to... Tyle ciał miałoby się marnować...?

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
W jakiś sposób unikam dwóch zagrożeń – atakujących mnie Rawnarów i agresywnych psów, które biorą się za szczury miast za mnie. Może były bliżej, może zaatakowały większe zagrożenie... nie interesuje mnie to bardziej niż leżące wokół martwe ciała. Muszę dbać o siebie, nie o gościa, który „uratował” mnie tylko po to, żeby zaraz po teleportacji napaść.
Okazuje się jednak, że teoria o pościgu będącym iluzją w mojej poobijanej głowie była fałszywa. Prawdopodobnie. Nie chcę się teraz nawet zastanawiać nad implikacjami, gdyby to, co zostawiałam za plecami było kolejnym przedstawieniem, wystawionym specjalnie (i tylko) dla mnie.
Kolejne pospieszne spojrzenie rzucone za siebie pokazuje mi, ze walka się skończyła. Przetrwałe niedobitki to psy, które są za słabe, by się za mną rzucić. Nie widzę też wyraźnie – a raczej nie dbam, by widzieć – co się stało z obcym, z którym walczyłam. Jedyne, co zostało po nim na pewno to nowe szramy na moich nagich ramionach. Mam też nadzieję, że jeśli goniący mnie mają jeszcze jakieś psy ze sobą, wszechogarniający odór – duszący przecież i mnie samą – zmyli mój trop i zabije ich nosy, o wiele czulsze od kocich. Dla pewności z rozmysłem wkraczam w jedno z najbardziej galaretowatych już ciał i brodzę w nim, a później w następnym, by zmylić trop, by zatrzeć ewentualny zapach, który zostawię biegnąc dalej.

Jest mi coraz zimniej, mam coraz mniej sił. Ciągły trucht mnie wykańcza, a przecież już i bez niego czuję się wykończona, i nagle postanawiam zmienić taktykę. Nawet jeśli pomoc nieznajomego obróciła się przeciwko mnie, zyskałam co innego: schronienie. Wokół stoją domki i nawet jeśli na ziemi leżą martwe postaci, kiedyś – może nawet nie tak dawno – były żywe. Musiały jeść, myć się, ubierać. Skręcam w uliczkę, nadal nasłuchując pogoni, i przypadam do pierwszych lub drugich za winklem drzwi, które prowadzą do piętrowego domu. Oby były otwarte!
W środku pędzę najpierw do uniwersalnej jamy, w której w każdym magicznym domu chłodzą się produkty i dania wymagające niższych temperatur – te nie powinny się popsuć nawet jeśli nikt nie mieszkał w tym domu od dłuższej chwili. Posilam się w trakcie przetrząsania pomieszczeń – szukam ubrań, przede wszystkim swetra i skarpetek, bo stopy nie poniosą mnie daleko w takim stanie, w jakim są teraz. Moim celem jest jednak przede wszystkim piętro. Będę więcej widzieć, będę mieć więcej czasu na ewakuację przez okno jeśli złapią mój trop i wpadną do domu, może nawet będę w stanie czymś zabarykadować drzwi pomieszczenia na górze. Jeśli nadal mam czas, obmywam je – i stopy, i rany, i twarz – bieżącą wodą. Muszę zmyć krew i zmienić zapach, a obce ubrania powinny się nadać.
Chyba, że to stare rudery, nie miasteczko. Chyba, że to miasto żywych trupów, które tylko wygląda jakby umarło kilka dni temu. Chyba, że wpadłam z deszczu pod rynnę, czyli ze złego snu prosto w najprawdziwszy koszmar.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Walczyła zaciekle. Tego frajera pokonała już na samym początku. Ale te jego bestie? Przeklęte cholerstwa. Gdyby tylko mogła je zamrozić. Gdyby tylko coś nie blokowało jej mocy. Wtedy wszystko było by dobrze. Cudownie nawet.
Zakaszlała krwią, kiedy ostry pas powietrza przebił jej lewe płuco. O chuj. Było źle. Na domiar złego ujadanie kundli uświadomiło jej, że pościg ją odnalazł. Była stracona. Nie było nadziei, żądnego ratunku. Równie dobrze mogła zostać zeżarta żywcem. Wiele by to nie zmieniło. Chyba powinna była poddać się i pozwolić się zabic przez tego podejrzanego typa. Byłoby łatwiej.
Psy nigdy jej nie dosięgły. Ich kły i pazury zostawiły ją w spokoju. Co było dziwne. Bardzo dziwne. Ach, no tak. Rzuciły się na Ranwary. Zaczeła się ich walka. Postanowiła uciekać. Dalej. Przed siebie. Daleko stad. Ludzi jeszcze tu nie było. Może jednak miała szansę?


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





Violet Ni’ur
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 88eda4a0673c5c533004f119182a3b92
Godność :
Violet Ni’ur
Wiek :
25 lat
Rasa :
Lisiczka
Wzrost / Waga :
168 cm i 55 kg
Znaki szczególne :
Białe lisie uszka i długi oraz puchaty lisi ogon
Pod ręką :
Sztylet
Broń :
Pazury, sztylet
Zawód :
Służka
Stan zdrowia :
Doskonały
https://spectrofobia.forumpolish.com/t557-violet-ni-ur#4459 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1170-violet-niur
Violet Ni’urDachowiec z Wysp Księżycowych
Dachowiec z Wysp Księżycowych
To było chyba najbardziej wyczerpujące starcie w jej życiu. Była tego niemal w stu procentach pewna. Umarłaby, gdyby nie gończe psy, które wydawały się pojawić z nikąd. Odnalazły ją pośród smrodu trupów, rzucając się na nią i wyrywając jej skrzyło z barku. Bolało jak jasna cholera. Cudem nie została trafiona przez baty powietrza. Za po psy: tak, one oberwały. To sprawiło, że pognały w stronę Bestii.
To dało jej czas na pokonanie nieznajomego i… nie wiedziała co teraz. Szczury były martwe, większość tych kundli też. Ludzi nie było jeszcze w pobliżu.
Przycisnęła rękę do krwawiącej rany. Musi znaleźć opatrunki. Napić się. Odpocząć. Może jej nie znajdą. Może pomyślą, jak tu trafią, że jest jednym z tych rozszarpanych na kawałeczki ciał, których nie da się rozpoznać? Oby.
Weszła do pierwszego domu, który był otwarty. Czyjeś resztki leżały w progu. Wymiotowałby ponownie, ale chyba przywykła do smrodu i takich widoków.
Poszła do kuchni, bez żadnych emocji. Apatycznie wręcz - nie było w niej już strachu, niczego. Doszukała się apteczki i zaczęła się opatrywać.


Snowy white fox of the Arctic,
was it your brush-like tail
that sprayed snow, like crystal sparks,
adorning the dark sky with a shimmering veil?
A beautiful blaze of auroral displays

[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 29bf52224b08a0d95f5956e79c9cc172
#87cefa
x x x x x

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel

Pazurami rozszarpał mu gardziel. Obcy nie był silny. Element zaskoczenia sprawił, że dał się podejść, ale teraz? Kiedy już walczył? Nawet mimo braku mocy, wciąż był kotowatym, miał specyficzne umiejętności. Łatwo sobie z nim poradził.
Gorzej było z bestiami. Małymi gryzoniami, Ranwarami. Żywioł powietrza nie należał do łatwych do pokonania. Ale radził sobie całkiem nieźle. Pomimo ran. Pomimo zmęczenia. Może też dlatego, ze one nie były jedynym zagrożeniem? Słyszał je. Jak biegły, uderzając ciężkimi łapami o ziemię. Dyszały, warczały i szczekały. Były coraz bliżej.
Najeżyłby ogon gdyby potrafił, naprawdę. Ale nie mógł. Nie w takiej chwili. Na oślep zamachnął się pazurami, raniąc jedną z bestii w oko. Reszta ruszyła na Ranwary. Ten, który rzucił się na niego: z większym uporem zaczął szarżować na kota. Pantera zrobiła unik, dorwała szyi psa i rozcięła ją. Świeża krew trysnęła na jego twarz. Oblizał się.
Po chwili walka się skończyła. Szczury przegrały, reszta psów, która nie zdechła natychmiast – skomlała, konając na brudnej ziemi.
Postawił uszy: nasłuchiwał. Względna cisza. Ludzi nie było. Co teraz?
Postanowił poszukać pożywienia, wody. Może trochę leków i opatrunków. Krwawił. Musiał się opatrzeć.


[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Post MG


Błoga chwila zakończyła się szybciej, niż myślałeś. Ludzie jakimś cudem podkradli się do ciebie niezauważenie. Dopiero pocisk, który trafił cię w ramie, uświadomił ci, że już nie jesteś sam.
Jeżeli byleś na otwartej przestrzeni, miałeś większe szansę na cokolwiek. Na walkę, ucieczkę. W zamknięciu jednak? Schwytali cię szybciej, niż zdążyłeś pomyśleć, dokąd mogą cię zabrać.
Zarzucili na ciebie ciężką sieć - najprawdopodobniej zrobioną z jakiegoś ciężkiego stopu metalu. Pachniała rdzą oraz krwią. Boleśnie wbiłaja się w twoje ciało. Od razu powaliła na ziemie i uniemożliwiła ruchy. Byłeś bezsilny. Od początku skazany na porażkę. Z ich technologią, która działała (a zatem musieliście być w świecie ludzi), ciężkim sprzętem, bojowymi psami... Byłeś tylko rozrywką, zabawą, dostarczajacą dreszczyku emocji. Niczym więcej.
Zaciągnęli cię z dala od miasteczka. W noc. Nawet jeśli próbowałeś się wyrywać, na nic się to nie zdało.  Byłeś w potrzasku. Nikt i nic cię nie ocali. Jesteś stracony Czeka cię wszystko to, co najgrosze. Nie zabili cię od razu, a więc chcą cie żywego.
Jeden z nich, z okrutnym i szaleńczym uśmiechem na twarzy postanowił potraktować cię pałką. Złamał ci nogę. Trzask rozniósł się po okolicy. Nie miało znaczenia, czy byłeś grzeczny, czy zaakceptowałeś swój los. Sadysta nie szczędził sobie. W końcu to nie on cię ciągnął. Szedł obok, czasem za tobą i kopał, bił, byle tylko widzieć twoje cierpienie.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
I oto zadziało się najgorsze, co tylko mogło się stać. Znaczy, mam brzuch pełen jakiejś szynki, skarpety na stopach, sweter na ramionach i dziurę w swetrze. Bilans raczej na plus, gdyby pominąć aktywne krwawienie i zarzuconą na mnie sieć, z której nie zdołałam się wyplątać. Widywałam już takie – u łowczych, a dokładniej kłusowników. Sieci zapobiegały szybkiemu odrzuceniu znad głowy i niemal uniemożliwiały rozerwanie jeśli zostały dobrze splecione. Kulę się w sobie, chcąc zniknąć w ukradzionym (zdobycznym?) swetrze, chcąc zniknąć i przenieść się gdzieś indziej, wzywając teleportacji, która przygnała mnie do miasteczka. Ruch jedynie wzmaga ból, lecz i cóż z tego! Wszystko stracone, wszystko na nic. Wszystko skończone.
Nawet wleczenie po glebie cuchnącej szczątkami mieszkańców nie powoduje większej widocznej zmiany w moim biernym nastawieniu. Nie snuję planów, nie wzywam bogów, nie wyzywam strażników. Kulę się w swoim miękkim, o wiele za dużym, męskim swetrze, próbując udawać, że jestem gdzieś indziej. Ciosy spadające na mój bok, następnie na nogę nie wyrywają mnie z marazmu. Dopiero uderzenie pałką, przetrącające moje udo wywołuje zadowalający (u dręczyciela) efekt. Wrzask rozerwał nie tylko nocne powietrze, ale też i moje gardło. Pierwsze sekundy wrzeszczę do utraty tchu, walcząc ze łzami, walcząc by ten ostatni – no, przedostatni – szaniec siły zachować tylko dla siebie, by utrzymać w sobie coś, co da mi świadomość, że nie oddałam im – oprawcom, skurwysynom, zwyrodnialcom – wszystkiego co miałam. Ostatnim byłoby bezsensowne błaganie o litość. Później pogrążam się w mgle bólu i otępienia, przez zaciśnięte zęby i usta skowycząc cichutko, skowycząc głosem zupełnie nie przystającym do wagabundy, do przygodystki, do któregoś z rodzeństwa Cheshire.
Spadają na mnie kolejne ciosy, lecz są tylko mizernym dodatkiem do przestrzelonego, krwawiącego ramienia i prawdopodobnie strzaskanej wewnątrz kości udowej, nieskończenie tkliwej nawet gdyby zostawiono mnie w spokoju, a nie ciągnięto po leśnych wertepach zawiniętą w wbijającą się sieć. Och, maleńki, nadal aktywny skrawek mojego umysłu dobrze wie, że powinnam dalej krzyczeć, wyć i szarpać – skoro nie chciałam płakać i błagać o życie – by zadowolić diabła kroczącego obok mojej niedoli. Nie za cicho, by nie uderzył mocniej by mnie zachęcić, ale i nie za bardzo, gdyż nie powinnam go rozochocać. A jednak jest to niewykonalne. By chronić swoje jestestwo postanowiłam odciąć się od bólu, czucia i otoczenia. Och, wiem, że popadając w odrętwienie tylko ściągnę na siebie więcej ciosów i kopniaków, jak gdybym była jakimś wściekłym psem. A jednak nic nie da się zrobić. Podświadomość działa za mnie i choć podskakuję przy z każdym z ciosów, chwytam się niemrawo za zranione miejsca, pozostaję skulona i schowana na tyle, na ile moja – wątpliwa – pozycja pozwala. Złote włosy mam skudlone, w mule i ziemi i krwi, a jedna ze skarpet zsunęła mi się z poranionej stopy, zawijając w splotach siatki poza moim zasięgiem.

Powrót do góry Go down





Nel
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Nel Eastace von Hershiwan
Wiek :
Wizualnie kilkanaście, realnie dużo więcej.
Rasa :
Marionetkarz
Wzrost / Waga :
178 cm / 59 kg
Znaki szczególne :
Unoszący się wszędzie wokół zapach papieru; palce albo uwalane atramentem, albo poobcierane od szorowania plam pumeksem; chaotyczny sposób wysławiania się; ponury wyraz twarzy.
Pod ręką :
Portfel z pewną zawartością pieniężną; paczka papierosów.
Broń :
Rzeźbiony sztylet.
Zawód :
Wolny strzelec
Stan zdrowia :
Fizycznie czuje się dobrze, duchowo jest znużony

https://spectrofobia.forumpolish.com/t701-nel#8205 https://spectrofobia.forumpolish.com/t714-korespondencja-nela-eastace-von-herwishwana
NelNieaktywny
... boli. Mam jeszcze pomiędzy zębami smak krwi i nie wiem, czy to krew Rawnara, czy moja własna. Odkąd kość pękła pod uderzeniem, bez ustanku gryzę wargi, a z oczu płynie wąska strużka łez bólu. Nie chcę patrzeć na udo, bo wiem, że wtedy już nie zdołam przekonać swojego umęczonego umysłu, że to nóż jednego z oprawców, a nie moja własna kość rozorała mi skórę. Moje ciało jest zdolne do niesamowitych rzeczy, bo ciągle żyję, pomimo że włosy mam pozlepiane krwią, co najmniej dwie kończyny niemal bezużyteczne, Bóg wie co mi zrobili w brzuchu, a przed chwilą zjadłem martwego, zakażonego pewnie każdą istniejącą chorobą szczura. Żyję. I robię, co mogę, żeby umrzeć. Zwinąć się w kłębek w sposób taki, bym mógł przegryźć sobie żyły w ręce, rozedrzeć paznokciami, lub wystającymi z ran kośćmi, tętnicę szyjną, ewentualnie żeby któryś nieostrożny cios złamał mi kark, lub bym zdołał przebić sobie skroń na ostrzejszym korzeniu. Cokolwiek. Byle zakończyć to cierpienie.

Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Myślała, że jej się to uda. Była wręcz pewna, kiedy wybiegała z tego gnijącego miasta śmieci i robali zżerających zwłoki. Serio. Ludzi nie było widać ani słuchać. Sądziła, że zostali tak daleko w tyle za psami, że jej się powiedzie.
Brutalna rzeczywistość miała jednak coś do powiedzenia w tej kwestii. Pocisk przeszył ją na wylot. Kurwa mać. Skąd oni się tutaj wzięli?
- AH! – krzyknęła, gotując się do walki. Była wyczerpana, tak straszliwie zmęczona. Ale nie zamierzała poddać się. Co to, to nie! Ona im pokaże.
Rzuciła się na jednego z nich. Kopnął ją swoim ciężkim buciorem, powalając na ziemię. Wydała z siebie głuchy jęk. Bolało.
Coś twardego przygniotło ją do podłoża. Uchyliła powieki. Sieć. Kurwa. Panika pochłonęła ją całą. Nie mogła się ruszyć. Wiła się nieskładnie, krzyczała.
Jej logiczne myślenie zostało stłumione przez czysty strach. Nie czuła nawet, że jest bita przez jakiegoś wariata. Heh. Może to i lepiej.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





Violet Ni’ur
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 88eda4a0673c5c533004f119182a3b92
Godność :
Violet Ni’ur
Wiek :
25 lat
Rasa :
Lisiczka
Wzrost / Waga :
168 cm i 55 kg
Znaki szczególne :
Białe lisie uszka i długi oraz puchaty lisi ogon
Pod ręką :
Sztylet
Broń :
Pazury, sztylet
Zawód :
Służka
Stan zdrowia :
Doskonały
https://spectrofobia.forumpolish.com/t557-violet-ni-ur#4459 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1170-violet-niur
Violet Ni’urDachowiec z Wysp Księżycowych
Dachowiec z Wysp Księżycowych
Wyszła z domku, kiedy ją napadli. Spojrzała na nich bez wyrazu. Usiadła na ziemi i patrzyła tępo w przestrzeń. Ktoś ją kopnął i powalił na ziemię. Jęknęła, ale oprócz tego nie wykazała żadnych innych emocji. Ktoś inny zarzucił na nią ciężką sieć. Miała to gdzieś, niech sobie robią z nią to, co chcą. Eksperymenty? Ok. gwałt? Ok. Śmierć? Perfekcyjnie. Już nawet siły nie miała na dalszą egzystencję.
Zaciągnęli ją poza teren miasteczka. Ktoś ją bił, chyba nawet złamał nogę. Krzyczała wtedy z bólu, ale emocjonalnie… Nope. Nic. Zero. Zwisało jej to wszystko.


Snowy white fox of the Arctic,
was it your brush-like tail
that sprayed snow, like crystal sparks,
adorning the dark sky with a shimmering veil?
A beautiful blaze of auroral displays

[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 29bf52224b08a0d95f5956e79c9cc172
#87cefa
x x x x x

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Opatrzył się. Napił. Jedzenia nie znalazł, ale to może i lepiej. Raczej nie byłoby zbyt świeże. Chciałby odpocząć, ale wiedział, że musi się stąd wynosić. Wyszedł z domku, chciał umknąć w las. W nocny las, który dawno temu przestał być stepem. Wtedy też usłyszał łamanie gałązki. Nie. Kości. Odwrócił się, chcąc zrobić unik. Za późno. Dostał. Jak to się stało, że wcześniej ich nie słyszał? Nie wiedział. Szybko (tak szybko, jak kot w jego stanie mógł) podniósł się na nogi. Rzucił się z pazurami na stojącego najbliżej. Wbił mu je w szyję. Zdecydowanie była zbyt słabo chroniona. Głupiec. Wtedy coś spadło na niego z góry. Coś ciężkiego, śmierdzącego rdzą. Chciał się wyrwać z metalicznego uścisku siatki, ale nie mógł. Zawył, kiedy zaczęli go ciągnąć w czerń. Co teraz?
Oberwał kilka razy. Złamano mu nogę. Nie miał jak uciekać. O jednej nodze, nawet gdyby udało mu się wyrwać, nie zajdzie. Czyżby to miał być jego koniec? Nie. Nie podda się. Jeszcze ni był w laboratorium. Jakoś się wydostanie. Da radę. Jeszcze im pokaże, jak zaciekłego ducha ma.


[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Seamair
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 Zero-two
Godność :
Erin Collins ale mów mi Seamair.
Wiek :
Już 19 lat gości mnie ten Świat.
Rasa :
Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
Wzrost / Waga :
166 cm /46kg
Znaki szczególne :
Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
Pod ręką :
Zestaw noży do rzucania, magiczne akcesoria, bezdenna sakwa..
Broń :
Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
Zawód :
Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
https://spectrofobia.forumpolish.com/t269-seamair#413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1114-seamair
SeamairPoskramiacz
Poskramiacz
Gdy udało mi się dotrzeć do jednego z opustoszałych domów, mój świat nagle bardzo się skurczył. Nie było w nim nic, poza kranem zamocowanym nad kuchenną umywalką. Z nadzieją przekręciłem oba kurki, czekając na cud... wcześniej nie zdawałem sobie sprawy, jak bardzo byłem spragniony... Dopiero teraz gdy pojawiła się nadzieja na choćby łyk wody... Jednak ta nie popłynęła, za to rury wydały z siebie dziwny i niepokojący dźwięk.

Ułamek sekundy później, łapiąc się za przestrzelone ramię, wiedziałem już, że to nie był dźwięk rur... huk broni palnej. Zdarzyłem jedynie zawyć z bólu, kiedy to coś dosłownie przygniotło mnie do ziemi. Sieć... cholerna sieć z metalu, czułem jak, każde moje szarpnięcie sprawia, że metal ranił mi skórę zaś włosy i sierść wkręcały się w metalowe elementy. Tak strasznie bolało... a mimo to wiedziałem, że jeśli nie ucieknę, to zginę...

Z całych sił próbowałem się wydostać, ale jedyne co spowodowały moje wysiłki to jeszcze więcej bólu... Jeden z moich oprawców uznał, że należy utemperować mój zapał... Niewyobrażalny ból i trzask pękającej kości były jedynym, co zapamiętałem... nim cierpienie pozbawiło mnie przytomności.


~ Aktualny ubiór ~



Fabuła - Karczma Lalek
Spoiler:

Powrót do góry Go down





Alnari
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Alnari De Margant
Wiek :
Jakieś 619 lat, ale wyglądam na jakieś 19 no może
Rasa :
Szklany Człowiek - Podrasa - Naczynie Magii
Wzrost / Waga :
169 cm i 111 kg
Znaki szczególne :
Kryształowy blask widoczny w spojrzeniu, długie i lśniące włosy o szafirowej barwie.
Pod ręką :
Bezdenna sakwa a w niej wszystko co powinna nosić ze sobą zarówno dama jak i zawodowa łowczyni koszmarów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t268-revi-destin#414 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1067-alnari
AlnariOcalały Klejnot


Byłam wyczerpana... a przez to zaczynałam podejmować mało logiczne decyzje. Błędem okazało się wybieranie konkretnego domu... bo nim udało mi się dotrzeć do miejsca, które miało dać mi chwilowe schronienie, zostałam wytropiona. Dowiedziałam się o tym fakcie w bardzo bolesny sposób... W chwili kiedy opierałam się o zdezelowane ogrodzenie, moje ramie przeszył pocisk...

Nawet nie krzyknęłam... stałam niczym słup soli, wpatrując się w plamę czerwieni rozkwitającą na moim ubraniu... Szkarłatne krople opadały na ziemię, a ta pochłaniała je łapczywie z równym apetytem co krople deszczu. Podniosłam wzrok, dopiero gdy przed oczyma przefrunął mi jakiś niewyraźny cień. Ciężka metalowa siatka opadła, a ja nie miałam już czasu na wykonanie uniku. Jedno z ogniw uderzyło o moją wargę. Delikatna skóra pękła, a ja poczułam jak usta zalewa mi krew. Ciepła i słona... teraz nawet jej niewielka ilość przyprawiła mnie o mdłości.

Próbowałam znaleźć lukę w sieci, jakoś się z niej wyplątać, mimo iż ból w ramieniu był rozdzierający. Kolejny skok adrenaliny, trzymał mnie na nogach... do czasu aż nie pociągnęli za sieć, a ta zacisnęła się i przygniotła mnie do ziemi. Po chwili moje bezwładne ciało było już po niej ciągnięte...
-Co ja wam takiego zrobiłam! Gdzie mnie zabieracie! Wypuście mnie! Wypuście!
Moje protesty szybko zmieniły się w skowyt bólu, gdy jeden z oprychów ciężkim ciosem sprawił, iż kość w mojej nodze trzasnęła niczym zapałka. Od tamtej chwili nie mówiłam już nic... a jedyne, do czego byłam zdolna to łkanie ze strachu i bólu...


Powrót do góry Go down





Queen
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Raven Black
Wiek :
Wygląda na dwadzieścia parę
Rasa :
Kotostrach
Wzrost / Waga :
160 cm | 50kg
Znaki szczególne :
Blizna na prawym policzku, kocie uszy i puszysty (jak u persa) ogon
Pod ręką :
Bursztynowy kompas (w kieszeni spódnicy), zapałki i zapalniczki, noże (przypięte specjalnymi pasami do ud)
Broń :
Noże, spluwy, pazurki
Zawód :
Średniej klasy szlachcianka
Stan zdrowia :
Wyśmienity
https://spectrofobia.forumpolish.com/t306-queen
QueenNieaktywny
Ostatni post MG

Sadysta odpuścił sobie, gdy zostałeś wpakowany do wnętrza auta dostawczego. Drzwi z ciężkim trzaskiem zamknęły się nad twoją niezdolną do ruchu osobą. Ruszyli, wioząc cię w tylko im znane miejsce. Domyślałeś się, dokąd mogliście zmierzać: laboratorium. Tam, gdzie znajdują się szaleni naukowcy, pozbawieni jakiejkolwiek moralności - gotowi zedrzeć twoją skórę żywcem, byleby tylko lepiej się jej przyjrzeć.
Jeżeli miałeś jeszcze jakąś nadzieję, niechybnie została ona przez ciebie porzucona, gdy ciężarówka zatrzymała, a silnik umilkł. Podróż zdawała się być za krótka, żebyście dojechali, w jakieś sensowne miejsca, ale z drugiej strony po kilku kopniakach w głowę, uderzaniu nią o kamienie; poczucie czasu mogło ulec zaburzeniu.
Weszli po ciebie. Zarzucili worek na głowę, wyszarpali z wozu. Nic nie mogłeś zobaczyć, byłeś bezbronny. plusem był jednak fakt, że ściągnęli z ciebie sieć.  Ręce zakuli kajdanami, od których biło dziwne ciepło.
Usłyszałeś dźwięk rozsuwanej bramy: zaraz mieliście wejść na teren placówki. Tylko, ze właśnie wtedy ludzie wydali z siebie zdenerwowane krzyki, a zza twoich pleców dało usłyszeć się  inne, bardziej zdeterminowane i przypominające zwierzęce odgłosy. Wygląda na to, ze ludzie zostali zaatakowani przez magiczne istoty! Czyżby pojawiła się szansa na twoje zbawienie?
Ci, którzy cię trzymali odeszli już dawno, Gdybyś tylko był w stanie ściągnąć z siebie worek i coś zobaczyć… Ale nie mogłeś, kajdany zakrywały całe dłonie.
Tak naprawdę miałeś 2 opcje. Rzucić się na oślep w przeciwnym kierunku, do którego byłeś ciągnięty i mieć nadzieje, ze nic cię nie zabije po drodze. Lub też stać w miejscu  jak kołek i czekać na rozwój wydarzeń, narażając się na stanie w ogniu krzyżowym.
Niezależnie jednak od twojej decyzji - z powodu wybuchów, strzałów, wsparcia biegnącego z laboratorium: ziemia zapadła się pod wami wszystkimi. Jeżeli udało ci się przeżyć - doczekałeś się wybawienia. Kajdany uszkodziły się pod wpływem spadających na nie kamieni, worek podarł się częściowo i mało cię nie udusił, gdy zaczepił się o wystający korzeń drzewa, ale przetrwałeś. W bardzo złym stanie odnalazłeś siebie koło tunelu, prowadzącego w nieznane. Jeżeli miałeś siłę się prouszyć, jeżeli mogłeś się poruszyć - wpełzłeś do tunelu, licząc, że odnajdziesz w nim wybawienie.
Niezależnie jednak od losów tej historii - ludzie nie mogli cie już dopaść, w większości byli martwi, a nawet jeżeli nie: raczej nie będą się fatygować i zastanawiać czy udało ci się przeżyć. O ile to się udało. W każdym razie jesteś już wolny. Ludzie ci już nie zagrażają.


Przez noc droga do świtania,
Przez wątpienie do poznania,
Przez błądzenie do mądrości,
Przez śmierć do nieśmiertelności.

[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 TDFI7p

#00b7eb | #d23b68 | #a4254b
x x x

Powrót do góry Go down





Nel
Gif :
[ Halloween 2020 ] Zmierzch  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Nel Eastace von Hershiwan
Wiek :
Wizualnie kilkanaście, realnie dużo więcej.
Rasa :
Marionetkarz
Wzrost / Waga :
178 cm / 59 kg
Znaki szczególne :
Unoszący się wszędzie wokół zapach papieru; palce albo uwalane atramentem, albo poobcierane od szorowania plam pumeksem; chaotyczny sposób wysławiania się; ponury wyraz twarzy.
Pod ręką :
Portfel z pewną zawartością pieniężną; paczka papierosów.
Broń :
Rzeźbiony sztylet.
Zawód :
Wolny strzelec
Stan zdrowia :
Fizycznie czuje się dobrze, duchowo jest znużony

https://spectrofobia.forumpolish.com/t701-nel#8205 https://spectrofobia.forumpolish.com/t714-korespondencja-nela-eastace-von-herwishwana
NelNieaktywny

Chwalcie sprawiedliwość, o sędziowie Ziemi, sędziowie Ziemi. Sprawiedliwi są w rękach Pana i męka nigdy nie będzie ich udziałem.


Już nie mam najdrobniejszej nadziei i w myślach witam się z przodkami, których niemal już widzę przed zamykającymi się z wolna oczyma - i doskonale wiem, że moje powieki, po przekroczeniu tej granicy, nigdy już się nie podźwigną. Mam wrażenie, że nie jestem już we własnym ciele, a patrzę na siebie niczym jakiś czuwający z nieba duch. Balansuję na granicy życia i śmierci, z trudem zdaję sobie sprawę z tego, że wrzucają mnie do samochodu, nie pozbawiając się przy tej okazji przyjemności uderzenia mną o drzwi. Nie czuję już nawet bólu, tylko słyszę chrupnięcie, i z niemal całkowitą obojętnością zdaję sobie sprawę, że któraś kość pękła. Całkiem możliwe, że była to jedna z kości czaszki, które tak ochoczo próbowałem sobie uszkodzić od chwili, w której na moje ciało zarzucono sieć. Wiem, gdzie zmierzamy, i mam nadzieję, że przekroczę linię nieprzytomności, zanim tam dotrzemy. Za nią czeka mnie śmierć i spokój, wyczekany koniec cierpienia. Wstrząsają mną mdłości, na które nie zwracam uwagi, dopóki moje usta nie są pełne kwaśnej zawartości mojego żołądka. Albo to faktycznie podstawa czaszki, albo mój organizm postanawia pozbyć się samoistnie większości trucizny, którą przyjąłem, jakkolwiek głęboko wątpię, że uda mu się tego dokonać. Przynajmniej część, mam nadzieję, przeniknie do żył i zabije mnie, zanim oprawcy uduszą mnie moim własnym językiem. Wymiotuję na podłogę i w świetle gasnących gwiazd przedostającym się przez niewidzialne szczeliny w blasze orientuję się, że w wymiocinach jest pełno krwi. Tym lepiej dla mnie.

W oczach głupców oni umarli, a ich odejście jest przyjmowane z rozpaczą, lecz oni śpią w pokoju.


Nadal żyję, gdy samochód się zatrzymuję, a ja - śmierdzący od wymiocin, krwi i Bóg wie czego - zostaję wyciągnięty na zewnątrz. Że też jeszcze im się chce mnie męczyć... Mimo, że znika sieć, pojawiają się kajdany i worek na głowie. Słaniam się, ledwie stoję, zaraz upadnę na ziemię, umrę. Nie wiem już, czy stoję tysiące kilometrów nad ziemią, czy na jej powierzchni, czy jestem zakopany sążnie pod nią. Ale moje głupie ciało nadal trzyma się resztkami sił nadziei na przeżycie, nie rozumie, że skazuje się na cierpienie gorsze od wszystkiego, co mogłoby mnie spotkać przed śmiercią i po śmierci, że...

Głosy. Zdenerwowanie. Ktoś przybywa mi z pomocą. Moce, magiczne moce, zamieszanie. Coś się we mnie szarpie. Może jednak, może jednak dobry los nie postanowił o mnie zapomnieć. Niemal nie mam sił, ale kiedy trzymające mnie ręce puszczają, udaje mi się w jakiś sposób upaść, przetoczyć się, sięgnąć dalej, umknąć. Kilka ruchów to jedyne, na co mnie stać, zanim nie przejmują mnie kolejne mdłości, a ból w każdej części ciała nie wybucha na nowo. Niewiele osiągnąłem, ale teraz - sponiewierany, półprzytomny, ranny - leżę na ziemi, wreszcie pozostawiony sam sobie przez ludzi. A potem wybuch na ułamek sekundy pozbawia mnie tych zmysłów, które jeszcze posiadam.

Nie ma nadziei dla bezbożnego tyrana. Jego pamięć przemieni się w proch i pył, nawet jeżeli udzielona mu będzie łaska długiego życia.



Gdy powracam do przytomności, spoczywam nieopodal tunelu. Worek i kajdany opadły. Cisza. Słodka, błoga cisza. Nie ścigają mnie, ci kretyni nie żyli, zapomnieli o mnie, albo zostawili samego, uznając, że nie ma po co mnie ścigać, skoro taka masa nowych stworzeń weszła im prosto w ręce. Jestem wolny, wreszcie wolny... i przy tym umierający. Zakrwawiony, połamany, potłuczony, otruty, słaby i bezbronny leżę na ziemi. Z jękiem dźwigam głowę z ziemi, opieram ją i tors na wejściu do tajemniczej jamy. Wyłożone jest jakimś dziwnym, ludzkim materiałem. Po tym wysiłku nie mogę już się praktycznie poruszyć. Moja mniej połamana dłoń daje radę się podnieść, odgarnąć posklejane gęstą juchą włosy z brudnego do niemożliwości, posiniaczonego czoła - i tutaj opada, niczym kwiat z drzewa, na ziemię, wpuszczając glebę w głąb swoich skaleczeń i ran. Jestem taki zmęczony...

Nie myślałem nigdy, że przyjdzie mi umierać w taki sposób. Samotnie, w brudzie i smrodzie, nieznośnym bólu, gdzieś, gdzie moje ciało przez miesiące nie będzie odnalezione. Ale z drugiej strony, przyjmuję śmierć z wdzięcznością. Nawet, gdybym uciekł z życiem, czy po takim cierpieniu wróciłbym kiedykolwiek do normalności, uwolnił się od ścigających mnie cieni, strachu, powikłań po odniesionych obrażeniach? To koniec tego wszystkiego, co przecierpiałem. Mam tylko nadzieję, że moi tajemniczy wybawiciele przeżyli i nie oddali swoich żyć w zamian za powoli kończące się moje. A ludzie... nawet, jeżeli nie spotkała ich zasłużona kara za zadane mi cierpienie... to nadal nie dostali tego, kogo ścigali cały ten czas. Teraz umieram, umieram w bólu i samotności, ale umieram czystszy i lepszy od nich. To mnie zapamiętają jako niewinną ofiarę poświęconą nienawiści i gniewowi ludzi, oni zostaną przeklęci przez przyszłe pokolenie jako żądne krwi bestie. W ostatnich chwilach śmiałbym się z obłędną satysfakcją, gdybym jeszcze mógł dobyć jakikolwiek dźwięk z mojego zaschniętego i wyniszczonego gardła. Wygrałem.

A sprawiedliwy książę, sprawiedliwy książę, śpi w pokoju.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach