Zamek Dunkelheit

Rim
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Czw 21 Sty - 0:15
Była zawstydzona, lekko skołowana. Pierwszy raz dotknęła mężczyzny w bardziej intymnym miejscu. Chociaż z tego co mogła zauważyć to u tego konkretnego mężczyzny to najbardziej intymne miejsce było raczej bardziej widoczne.
Zarumieniła się jeszcze mocniej i zanurzyła całkiem, tak, że nad wodą wystawały jej tylko rogi. Podobała mu się, ale i tak musiała to wszystko przetrawić.
Książę nie ruszył się ani trochę. Po chwili dopiero ułożył się wygodnie, a Rim wynurzyła się i spojrzała na niego niepewnie.
Zadała pytanie, ale widząc jego uśmiech naburmuszyła się i lekko go ochlapała - to nie jest śmieszne - wyburczała tylko i usiadła obok. Ona miała zdecydować co chce? Nie czuła się z tym dobrze. Wolała, żeby ją choć trochę poprowadził, ale widać, nie miała na co liczyć. Może jednak powinna poczekać na ten prysznic, byłoby o wiele łatwiej.
Westchnęła jednak w końcu i lekko się podniosła. Nie miała pojęcia co robić, ale...od czegoś musiała zacząć. Zatrzymała się jednak, gdy powiedział, że ma kontrolę nad swoim ciałem. Spojrzała na niego z niedowierzaniem - masz kontrolę, powiadasz? - zapytała poważnie, po czym bez ostrzeżenia wyciągnęła rękę i przejechała palcem po jednym z jego rogów. Pamiętała jak zareagował wtedy i widziała jak teraz reagował, gdy dotknęła go w inne miejsce. Tak więc nie do końca miał nad sobą kontrolę, o ile wiedziało się gdzie uderzyć.
Jeśli zareagował tak jak podejrzewała, zachichotała. Przytuliła się do niego i zaczęła wodzić palcem po wzorze tatuaży oraz mięśniach. Co miała robić? Raz niepewnie zjechała ręką niżej, ale wróciła się szybko. Chyba nie była na to gotowa....może za chwilę?
W końcu westchnęła ciężko i podniosła się. Usadowiła się okrakiem na jego udzie, rumieniąc się mocno i przygryzając dolną wargę. Musiała się jakoś przyzwyczaić, a nie była pewna czy chce, żeby ją tam dotykał.
Poprawiła się i oparła dłońmi o jego tors. Spojrzała w jego tęczowe oczy. W jej było widać niepewność, może odrobinę pożądania, choć było ono na razie bardzo ukryte.
Dziwnie się czuła będąc na górze. Nigdy nad nikim nie dominowała. No może nad swoimi Bestiami, ale było to zupełnie co innego. W jej fioletowych tęczówkach pojawiło się delikatne błaganie. Nie chciała, żeby był całkowicie bierny, ale nie czuła się na tyle pewnie, żeby go o to prosić. Gładziła więc po prostu palcami jego umięśnione ciało, zjeżdżając czasami trochę niżej. Chciała się go nauczyć, poznać go. Fakt, że jej górna połowa ciała była nad wodą nie do końca pomagał, ale skoro i tak ją już widział, to starała się jakoś przemóc i nie uciec nigdzie przed nim.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Pią 22 Sty - 0:52
Wiedział, że jeśli i on będzie okazywał wahanie, Rim nigdy nie stanie się pewniejsza siebie. Może zachowywał się odrobinę arogancko, lecz jego postawa była przemyślana i celowa.
Ochlapała go na co zaśmiał się cicho. Obserwował jej ruchy i gdy do niego podeszła, spojrzał jej w oczy. Jej pytanie go zaskoczyło, a to co zrobiła zaraz po tym jeszcze bardziej. Zagryzł usta, w ostatniej chwili tłumiąc westchnienie. Nauczyła się, że jego rogi są bardzo wrażliwe na dotyk. Postanowiła wykorzystać wiedzę i dać mu swoistego pstryczka w nos.
Jej śmiech brzmiał czysto i szczerze. Nie mógł się nie uśmiechnąć. Rumieniec który pojawił się na jego policzkach zdradzał, że dotknięcie rogów było jednocześnie ciosem poniżej pasa i strzałem w dziesiątkę.
- Ach, nie wierzysz mi, co? - zapytał mrużąc oczy w uśmiechu - I słusznie. - zaśmiał się i poprawił, przytulając ją do siebie czule.
W zasadzie był gotów, lecz nie zamierzał dawać tego po sobie poznać. Nie chciał jej płoszyć, już i tak była zawstydzona do granic możliwości. Gdy usiadła na nim okrakiem, uśmiech na chwilę spełzł mu z ust. Chwycił delikatnie jej podbródek i spojrzał głęboko w oczy. Zagryzała dolną wargę.
- Spójrz na mnie, moja Różo. - mruknął czule. Jeśli udało mu się uchwycić spojrzenie jej fioletowych oczu, uśmiechnął się do niej chcąc dodać jej odwagi.
- Pozwól, że odczaruję zakrzywiony obraz pieszczot, jaki został ci wpojony jeszcze za czasów dziecięcych. - dodał cicho i sięgnął, by założyć kosmyk białych włosów za ucho dziewczyny.
Czuł jej ciężar, mimo iż była leciutka. Czuł ciepło i dotyk miękkiej skóry Rim na swojej nodze. Wodziła dłońmi po jego piersi i ramionach, a jemu było z tym naprawdę dobrze.
- Jeśli posunę się za daleko, powiedz mi o tym. - poprosił i odczekał chwilę, by Upiorna przyswoiła informację.
Jeśli nie miała oporów, przesunął dłonią po jej talii i brzuchu, wspiął się wyżej i całą ręką nakrył jedną z jej piersi. Drugą dłonią przytrzymywał kobietę, trzymając ją na jej plecach.
Spojrzał na nią z pytaniem w oczach. Czy akceptowała taki dotyk? Przejechał dłonią po skórze, omijając narazie sam sutek. Musiał ją wyczuć.
Wysunął się trochę w przód i gdy odnalazł ustami jej wargi, zaczął je całować. Powoli, bez pośpiechu i natarczywości. Celebrował każdą chwilę, delektował się nią, cały czas pamiętając by nie dać się porwać żądzy. Rim była ważniejsza.
Kontynuował pieszczoty piersi, jeśli mu na to pozwoliła. Jeśli nie, wrócił dłonią na talię.
Osunął się trochę w wodzie, tak by Rim mogła zanurzyć się przynajmniej do obojczyków. Nie zmarznie i dodatkowo może ukrycie klatki piersiowej pod wodą da jej większą swobodę.
Mimo zmęczenia, Aeron czuł się pobudzony i przede wszystkim zadowolony, że mimo strachu Rim postanowiła kontynuować przełamywanie własnych ograniczeń. To tylko potwierdzało, jak była odważna.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Pią 22 Sty - 9:54
- Nie wierze - powiedziała i lekko dziubnęła go w bok delikatnie. Pamiętała, że jego rogi były czułe. Musiała, żeby przypadkiem go w nie nie dotykać. Pamiętała doskonale jak wyglądała ich pierwsza wspólna noc, gdy dotknęła jego rogów, chwaląc ich wygląd. Nie miała zamiaru tego kiedykolwiek przeciwko niemu wykorzystywać, ale widać, chyba jednak nabierała pewności siebie, gdy był w pobliżu. Miała odwagę by wykonać w ogóle taki ruch.
Wtuliła się do niego, wzdychając z zadowoleniem. Tak mogłaby trwać wiecznie, albo przynajmniej baardzo długo. Wtulona w niego, nie musząc a się martwić o cokolwiek. Po prostu ich dwójka, cisza i spokój. Nic więcej jej do szczęścia nie brakowało. Chociaż...nie wiedziała czy za taką wanną by nie tęskniła. Gdzie może się wygrzać i wymoczyć. Na taki luksus nie mogła sobie pozwolić na Pustyni.
Podniosła wzrok i spojrzała mu w oczy. Była mocno zarumieniona, nawet jej ciemna karnacja nie była w stanie tego ukryć. Uśmiechnęła się niepewnie, nie do końca wiedząc, czego ma się spodziewać. Skinęła mu tylko głową, że w razie czego powie, że ma przestać.
Przymknęła oczy, gdy poczuła na sobie jego silne dłonie. Westchnęła, gdy jedna z nich wylądowała wyżej. Spięła się lekko, ale dlatego, że nie była przyzwyczajona do tego dotyku. I chyba jeszcze nie do końca była gotowa. Ale teraz nie mogła się wycofać. Nie chciała się wycofywać, skoro dała radę dość tutaj, to nie może się cofnąć. Nie chciała uciekać.
Ufała, że nie posunie się dalej bez jej zgody, a to był już naprawdę spory krok dla niej. W końcu mu się pokazała, dała dotknąć w miejscach, które przez ostatnie kilka miesięcy były dla niego niedostępne.
Zamruczała jak prawdziwa kotka, gdy ją pocałował. Uwielbiała gdy to robił. Zamknęła oczy i położyła jedną dłoń na jego policzku. W pocałunkach nie była bierna, nie wstydziła się ich.
Spojrzała na niego, gdy się bardziej zanurzył. Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością i sama wróciła do pocałunków. To było coś nowego. Nie całowali się jeszcze w wodzie. Ale...było to przyjemne, a do tego jego delikatne, czułe pieszczoty jeszcze bardziej ją rozluźniały.
Wróciła do gładzenia jego mięśni. Poprawiła się na jego udzie, przypadkiem ocierając się o niego własnym. Spięła się i odsunęła na moment. Spojrzała mu w oczy niepewnie. Nie mogła się spodziewać niczego innego niż tego, że będzie w gotowości. Uśmiechnęła się do niego przepraszająco.
Wróciła do całowania i zaczęła wodzić po jego brzuchu, schodząc coraz niżej. Nie chciała być w pełni bierna, ale też nie do końca była pewna czy jest gotowa, dlatego gdy jej palce dotarły do celu, lekko je cofnęła, ale po chwili wróciła. Może nie da rady zrobić tego do końca, czy właściwie, jednak chciała jednak też choć trochę odpowiedzieć na pieszczoty.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Wto 26 Sty - 0:38
Bierna postawa była celowa. Aeron chciał w ten sposób pokazać, że jej ufa. Że godzi się na jej tempo, jest cierpliwy i nienachalny. Pewnie gdyby to od niego zależało, odrzuciłby na bok kulturę i zabawił się z nią w wannie na całego. Wierzył jednak, że ich związkowi bardziej przyda się ostrożność i rozwaga, zwłaszcza po tym co się przed chwilą dowiedział.
Uśmiechał się lekko i patrzył na nią spod półprzymkniętych oczu. Jej bliskość i fakt, że była naga wcale nie pomagały mu zachować kontroli. Dodatkowo zastosowała chwyt poniżej pasa - dotknęła jego rogów.
Właściwie Upiorny Arystokrata dość często zastanawiał się, dlaczego ta część ciała jest tak bardzo wrażliwa. Rogi, najbardziej odsłonięte ze wszystkiego, powinny pozostać po prostu rogami. U niego natomiast wystarczył lekki dotyk, by obudzić ogień i sprawić, że mężczyzna będzie gotów do współżycia. Może to kuksaniec losu? Aeron Vaele, ten który tak wiele miał do ukrycia, nie jest w stanie ukryć swoich rogów, przez co cały czas ryzykuje, odsłaniając najwrażliwsze partie. A może nie była to wcale kwestia faktycznego odczuwania a psychiki? Zawsze był dumny ze swych rogów. Jego przeklęty ojciec miał malutkie, ukryte pośród jasnych włosów. On swoje nosił z dumą, dbał o nie i pysznił się rozmiarem. Tak, były pokaźnych rozmiarów. I ciężkie jak diabli, ale dobrze rozbudowany Upiorny nie miał problemu z noszeniem takiej ozdoby.
Gdy dotknął piersi Rim, dziewczyna spięła się przez co zdecydował się wycofać. Patrzył na nią uważnie, studiował ją, uczył się reakcji. Obiecał, że będzie ostrożny i delikatny. Tej obietnicy chciał dotrzymać.
- Nie bój się mnie. - powiedział cicho, kiedy się do niego wtuliła - Jestem jedynym Upiornym Arystokratą, któremu możesz w pełni zaufać. - dodał przymykając oczy i zbliżając swe usta do jej ust.
Ich pocałunki stawały się coraz odważniejsze. Z czasem zaczęły być głębsze, dało się z nich odczytać coraz więcej. I chociaż Aeron nie był pewien jej czuć, wiedział że Rim coś do niego czuje.
Zanurzenie sprawiło, że poczuła się lepiej. Jemu też było miło, ciepła woda grzała przyjemnie i rozluźniała mięśnie. Odpoczynek był mu potrzebny, zwłaszcza po tym co zaszło na granicy. Gdy dodatkowo rogaty pomyślał o tym, co będzie go czekało jutro... Nie. Jest w łaźni. Liczy się tylko tu i teraz.
Podobało mu się milczenie. Tego właśnie potrzebował. Rim mówiła do niego spojrzeniem, widział w jej oczach wszystko. Nieme wątpliwości, wahanie. Pytała go fioletem swoich tęczówek, wyrażała zainteresowanie ale bała się. Wstydziła siebie i swoich odruchów.
Kiedy jej dłonie zjechały niżej, zamruczał jak zadowolony, stary kocur. Całowała go w tym czasie, dlatego pozwolił sobie na dość ryzykowny ruch - chwycił zębami jej dolną wargę i przytrzymał ją na sekundę. Gdy ją puścił, odsunął się na chwilę. Chciał być pewien, że Upiorna robi to wszystko z własnej woli.
- Jeśli nie czujesz się gotowa... - zaczął. Jego oddech nieznacznie przyspieszył, bo jej pieszczoty były naprawdę przyjemne. Co prawda nie sądził by zmęczenie pozwoliło mu dzisiaj na finisz, ale wolał zaznaczyć już na samym początku, że nie chce jej do niczego zmuszać.
Jeśli pozwoliła, wrócił dłonią do jej klatki piersiowej. Drugą przesunął po jej talii, biodrze, pośladku. Patrząc jej głęboko w oczy, milczał czekając na jej reakcję. Na pozwolenie lub protest. On też chciałby jej dotknąć. Pokazać jej, że wspólne pieszczoty mogą być przyjemne.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Wto 26 Sty - 8:40
Wycofał się, na co spojrzała na niego pytająco. Przecież nie powiedziała nic. Nie mogła zapanować jeszcze nad reakcjami ciała. Ta sytuacja była dla niej całkowicie nowa, tak więc nie do końca mogła panować nad tym jak reaguje na takie pieszczoty. Ale jakoś musiała się przyzwyczaić, a jak miała to zrobić inaczej niż po prostu zaufać swojemu narzeczonemu?
Westchnęła cicho - nie boję się Ciebie - spojrzała mu w oczy. Taka była prawda. Bała się tego co może się stać, a nie samego Upiornego.
Pocałunki były przyjemne, mruczała przy nich zadowolona, wyraźnie się rozluźniała. Miała zamknięte oczy i oddychała trochę głębiej. Gdyby nie to, że są dość znacznie zanurzeni, pewnie drżałaby lekko, a na jej skórze pojawiłaby się gęsia skórka. Przyjemnie ciepła woda pomagała jej się rozluźnić i oddać przyjemniejszym rzeczom.
Pokręciła tylko głową na jego słowa. Tu nie chodziło o to czy czuje się gotowa czy też nie. Chciała się go nauczyć. Dowiedzieć się co lubi, ale jednocześnie....nauczyć się jego dotyku. Bała się zbliżenia i to bardzo, ale ufała, że nie posunie się do tego, póki nie wyrazi na to zgodzi, dlatego aż tak się o to nie martwiła.
Spięła się ponownie, gdy dotknął ją w bardziej wrażliwych miejscach, jeśli jednak znów cofnął dłonie złapała za tę z przodu i pokręciła głową - jak mam się nauczyć, jeśli się wycofujesz przez coś nad czym nie panuję - uśmiechnęła się, mocno zarumieniona - mówiłam Ci, nie chcę już uciekać, pozwól mi się nauczyć - powiedziała i puściła jego dłoń, by sam mógł zdecydować. Widziała w jego oczach, że też chciał się jej nauczyć. Obiecał, że nie będzie naciskał i dotrzymywał słowa, dziewczyna jednak też nie mogła cały czas tego unikać. Lepiej by się do tego przyzwyczaiła teraz niż by potem panikowała gdy przyjdzie już do czegoś poważniejszego.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Pią 29 Sty - 1:09
W jego własnym mniemaniu, zapytał o jej pewność w sprawie pieszczot już tyle razy, że powinien czuć się usprawiedliwiony, i rozpocząć nieco odważniejsze gierki. Dziewczyna upewniła go w tym, że jest świadoma tego, co robi i pozwala mu na dotyk. Oczywiście w ograniczonych sferach, ale zawsze to coś.
Nie mówił więc już nic. Zdał się na zmysł dotyku i wzroku. Widok zarumienionej Rim i faktura jej skóry gdy wodził po jej ciele... Czy mógł chcieć czegoś więcej w tej chwili?
Patrząc jej głęboko w oczy, złapał ją i przytrzymał z tyłu, na plecach by nie poleciała w tył. Trzymając, zmienił pozycję. Naparł na nią i przesunęli się w drugi kąt wanny, tak, że teraz to Upiorna opierała się o jej ścianę a on przyszpilał ją do niej.
Uśmiechnął się i nie czekając na jakiekolwiek jej słowa, zaatakował jej usta. W dalszym ciągu całował grzecznie, chociaż dziewczyna mogła wyczuć lekką zmianę. W pocałunku pojawiła się pasja i coś... Jakby nieme pytanie?
Aeron przesunął dłonie na jej biodra, potem nieco niżej na uda. Wciąż całując, zbliżył prawą rękę do jej brzucha i powoli zjechał niżej.
Sam trzymał swoje biodra z dala od Arystokratki, by nie płoszyć jej męskimi reakcjami. Dodatkowo, chociaż wstyd się przyznać, z racji zmęczenia nie sądził czy byłby w stanie stanąć na wysokości zadania, jeśli Rim zdecydowałaby się zabawić na całego. Dlatego zdecydował, że dziś przyzwyczai ją do swoich rąk.
Jeśli nie protestowała, sunął dalej. Ruchem nogi lekko pchnął jej nogi, by je rozsunęła. Woda sprawiała, że Upiorna nie musiała się wstydzić, że mężczyzna cokolwiek zobaczy. Mogła skupić się na odczuwaniu.
Zjechał ręką aż do jej czułych stref. Nakrył nią jej najbardziej bronione rejony ale nie robił nic więcej. Nie brał jej siłą, nie próbował wtykać palców tam gdzie nie były proszone. On po prostu położył na niej dłoń i całował dalej, jak gdyby nigdy nic.
Imponowała mu tym, że zachowała dziewictwo. W zasadzie już samo to, że był pierwszym któremu pozwalała się dotknąć, było w sobie tak magiczne, że aż odbierało mowę.
Zsunął usta na jej szczękę i składając buziaki, zjechał na szyję. Zachowywał przytomność umysłu, dlatego jeśli coś jej się nie spodobało, mógł reagować. Miał jednak nadzieję, że mówiła prawdę i faktycznie obdarzyła go zaufaniem.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Sob 30 Sty - 13:06
Spojrzała mu w oczy po czym otworzyła je szczerzej, gdy postanowił ją nagle przyszpilić do drugiego kąta wanny - A...Aeronie co Ty... - nie dała rady dokończyć pytania, gdyż zaraz uciszył ją kolejnym pocałunkiem. Westchnęła i starała się uspokoić. Nie robił nic, czego mogłaby się obawiać.
Serce waliło jej jak oszalałe. Sama nie wiedziała, czy ze stresu czy może jednak z jakiegoś innego powodu. Oddychała też głęboko, z lekki trudem przez atak pocałunków.
Czuła jego dłonie, jak sunęły po jej ciemnej skórze, jednak z jakiegoś powodu nie bała się. Ufała mu. Prawdę mówiąc podobał jej się jego dotyk. Był czuły, delikatny. Sam Arystokrata był uważny, reagował na każdy jej ruch. Nawet trochę za bardzo. Iris miała rację, mężczyzna powinien pilnować wszystkiego, nie powinien po prostu brać co jego, ale kontrolować jej reakcje. I Aeron właśnie to robił, mimo, iż miał nad nią naprawdę znaczną przewagę. Nie tylko jeśli chodziło o jego doświadczenie w prawie każdej dziedzinie, ale również przez jego siłę i wzrost. Jednak...nie bała się go. Nie wiedząc czemu lgnęła do niego.
Nóżki same jej się rozchyliły gdy je do tego zachęcił.
Zatrzymała jego dłoń dopiero, gdy dotarła do celu. Zacisnęła też nóżki. Jednak nie odsuwała jej. Musiała się ogarnąć. Już po chwili jednak zaczęła się rozluźniać. Westchnęła cicho i puściła jego dłoń, uśmiechając się do niego nieśmiało. Miał jej pozwolenie, jednak na pewno zdawał sobie sprawę, że jeszcze nie była gotowa na to by jego palce powędrowały w bardziej odważne miejsca. Póki trzymał się zewnętrza miał jej pozwolenie.
Sapnęła i odchyliła głowę, ułatwiając mu dostęp do swojej szyi. Przymknęła oczy, oddychając głęboko. To...było nowe. Wcześniej pocałunki skupiały się na ustach, nie licząc buziaków, a teraz? To...było przyjemne. Przeszły ją miłe dreszcze, rozluźniła się bardziej. Ulegała mu, ufała. Mógł wyczuć, że fizycznie jest gotowa, pozostawała jednak tylko blokada, nałożona przez lata mieszkania z jej wujem. Ale można było zobaczyć, że byli na dobrej drodze by przełamać również i ją.
Jeśli poruszył dłonią, mógł pierwszy raz usłyszeć jej słodki głos, nieśmiały, zawstydzony, odbijający się od ścian łaźni. Sama Rim za to uciekła wzrokiem w bok, przygryzając mocno dolną wargę.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Pią 5 Lut - 2:24
Hedonizm był cechą praktycznie każdego Upiornego Arystokraty. Nawet jeśli któryś próbował oszukiwać siebie i innych, że nie zależy mu na czerpaniu przyjemności, natury nie oszuka. Niegdyś byli uzurpatorami, w tej chwili mieli władzę nad całą Krainą Luster i Szkarłatną Otchłanią. Królowie Świata.
Czegóż mieli chcieć więcej od życia? Bogactwa, wygody, zamki, przepiękne stroje. Ich długie życia wypełnione były balami, dworskimi intrygami, manipulowaniem, wydawaniem rozkazów. Niektórzy bawili się w wojaczkę, głównie by udowodnić sobie, że nie są zepsutymi paniczykami. Zdobywali więc sławę w boju, bohaterskimi czynami i już nikt nie pamiętał, że lata temu przybyli do Krainy Luster i siłą przejęli władzę.
Arystokraci uzależnieni byli od władzy. Władza była ich opium, czymś bez czego nie mogli żyć. I to właśnie władza była największą składową ich hedonistycznego życia. Upajali się nią, osiągali spełnienie tylko wtedy, gdy sprawowali kontrolę.
Aeron nie był inny. Chociaż swoim zachowaniem i poglądami wyróżniał się na tle całej reszty, również i on nosił w sobie cząstkę zepsucia. Iskrę, która odpowiednio rozdmuchana mogła zmienić się w pożar.
Lubił dostawać to, na co we własnym mniemaniu zasługiwał a jeszcze bardziej lubił sięgać po więcej. Zachłanny, nienasycony. Nawet teraz miał przemożną ochotę przekroczyć granice przyzwoitości, pokazać niewinnej Rim jak bawią się tacy jak oni. Upiorni Arystokraci. Panowie i Panie Życia i Śmierci.
Książę Vaele miał jednak jeszcze jedną przydatną cechę - był istotą inteligentną. Zbyt długo żył na tym świecie, by pozwalać sobie na słabość. A słabością byłoby uleganie w tej chwili zwierzęcej żądzy, zwłaszcza, że mógł na tym więcej stracić niż zyskać. Postanowił więc słuchać głosu rozsądku. W opanowaniu się pomagało również to, że był po prostu zmęczony.
Rim swoim zachowaniem jedynie go nakręcała, lecz brunet pozostał spokojny. Wiedział, że cierpliwość mu się opłaci. Zawsze się opłacała. Kiedy więc chwyciła jego dłoń, dając mu sygnał by nie próbował niczego więcej, posłał jej uspokajający uśmiech. Pozwalał jej mieć kontrolę, co samo w sobie było całkiem seksowne.
Pocałunki podobały się dziewczynie, dlatego skupił się na skórze jej obojczyków, szyi i twarzy. W pewnym momencie zamruczał i skubnął zębami miejsce w zagłębieniu, gdzie szyja spotykała się z ramieniem. Nie musiała się go bać, więc jeśli nie protestowała, zaczął swoją zabawę w wampira. Był przy tym jednak na tyle delikatny, by jej nie skrzywdzić. Robił to z wyczuciem.
Jeśli liczyła na coś więcej, niestety musiała obejść się smakiem. Po bardzo długiej chwili pocałunków, oderwał się od niej i spojrzał jej prosto w oczy.
- Pierwsza lekcja za nami. Sądzę, że możemy wystawić sobie najwyższe oceny. - powiedział cicho, patrząc na nią spod półprzymkniętych powiek - Na dziś już wystarczy. Musimy mieć siłę na kolejną. - dodał i zabrał ręce - Opowiedz, co czułaś? Czy wszystko było w porządku? Co podobało ci się najbardziej, a co najmniej?
Nie oddalał się od niej, jedynie przesunął na bok i oparł o ścianę wanny. Odchylając głowę do tyłu, osunął się nieco niżej tak, że jego głowa i ciężkie rogi spoczęły na rancie wanny. Rozluźnił mięśnie karku i ramion, wzdychając z uśmiechem. Podniecenie zmieniło się w totalne zrelaksowanie. Aeron nie potrzebował spektakularnego finiszu, by czuć się spełnionym. Było mu przyjemnie w ciepłej wodzie, z Rim obok.
Wyciągnął rękę i przygarnął ją do siebie, przytulając czule. Przez chwilę trwali w ciszy.
- Gdzie chciałabyś spędzić noc? We własnym pokoju czy może... ze mną?

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Pią 5 Lut - 21:46
Nie sądziła, że to może być takie przyjemne. Trochę się stresowała, że Książę jednak posunie się dalej, że nie wytrzyma. Ale pokazał jej, że może mu zaufać, że nie musi się obawiać jego działań. Coraz bardziej była pewna swojej decyzji. Chciała mieć pewność, że taki będzie zawsze, ale wiedziała, że nie może na to w pełni liczyć. Musiała mu zaufać.
Gdy dodał do pieszczot swoje ząbki, stęknęła i zagryzła mocno dolną wargę. Nie prosiła jednak by przestał. Oddawała się mu. Co prawda nie w pełni, ale takie pieszczoty...chciała ich więcej. Naprawdę się jej spodobały. Nawet nie przypuszczała, że będzie to tak cudowne uczucie. Bała się tego tak bardzo, a teraz? Teraz chciałaby tę chwilę ciągnąć jak najdłużej. Niestety wszystko co dobre kiedyś się kończy.
Spojrzała na niego. Całkowicie rozluźniona. Oddychała głęboko, oczy miała przymknięte, a usta lekko rozchylone. Spojrzała na niego, gdy się odsunął, gdy zabrał ręce.
Nie odpowiedziała od razu, przytuliła się jednak do niego - jesteś okropny...najpierw mnie zmiękczasz, a potem każesz myśleć - wymruczała. Było jej naprawdę dobrze. Ciepło, z Aeronem przy boku. Ale fakt, zaczynała odczuwać już zmęczenie.
- Było...cudownie - powiedziała po chwili, gdy troszeczkę do siebie doszła - Po...podobało się....podgryzanie - przyznała naprawdę cichutko, po czym lekko się zanurzyła - a nie podobało...że tak szybko się skończyło - dodała i szybko zniknęła pod wodą po sam nos, unikając jego wzroku. Była zawstydzona, ale naprawdę się jej podobało.
Wynurzyła się jednak po chwili i zamyśliła - dzisiejszą noc chciałabym spędzić z Upiornym, któremu mogę zaufać...znasz jakiegoś? - zapytała i uśmiechnęła się zadziornie. Nadal czuła się jak jakiś glutek, jednak naprawdę miała dobry humor. Płacz minął. Gniew i smutek również. Teraz pozostał relaks i chęć po prostu przytulenia się do Aerona, pod ciepłą kołderką i po prostu spędzenia nocy w jego silnych ramionach.
Wzięła jego dłoń i zaśmiała się, gdy wyciągnęła ją z wody - może...chodźmy już stąd, bo zamieniamy się w dwie przerośnięte rodzynki - powiedziała, wskazując na ich pomarszczone palce. Woda tutaj nie zmieniała temperatury, była cały czas ciepła, od źródła, jednak wiedziała, że w końcu będzie trzeba wyjść i tym razem przenieść się do łóżeczka.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Pon 8 Lut - 1:23
Aeron, słysząc głos Rim zamknął oczy i uśmiechnął się szeroko, prezentując dwa rzędy białych zębów.
- Jestem okropny. - potwierdził z rozbawieniem - I coś czuję, że usłyszę to od ciebie jeszcze nie raz. - przysunął usta do jej policzka i dał jej szybkiego buziaka.
Wspólne przekraczanie granic było naprawdę ciekawym doświadczeniem. Mężczyzna wiedział, że jeszcze w wielu dziedzinach Rim wymagała pewnej dozy pomocy. Wierzył w jej umiejętności, a już napewno w determinację. Pokazała, że jest chętna by przesuwać granice, że chce wiedzieć więcej. Świat Upiornych Arystokratów był skomplikowany i młody Vaele odrobinę obawiał się, że osoba, która nie pobierała nauk od dziecka może sobie z tym nie poradzić. Mimo wszystko nie rezygnował z raz podjętych decyzji. Zrobi z Rim nie tylko swoją żonę, lecz i silną Upiorną Arystokratkę, przed którą zadrży Kraina Luster.
- Podgryzanie, taaak? - zapytał cicho, przesunął twarz niżej i ukąsił ją w szyję. Szybko jednak zabrał zęby i usta i wrócił do poprzedniej pozycji, gdy siedział oparty o wannę.
Zaśmiał się na jej komentarz, a jego dźwięczny śmiech rozbrzmiał w łaźni i poniósł się echem w najdalsze jej kąty.
- Przyjemność trzeba dozować, moja słodka. - powiedział, uśmiechając się nieco złośliwie.
Na jej pytanie pokiwał głową powoli, uchylając tęczowe oczy i patrząc na nią sennym wzrokiem.
- Tak się składa, że znam takiego jednego. Jeszcze nie całkiem starego i z wyglądu niczego sobie. - powiedział szczerząc zęby - Myślę, że może się nadać. Tylko ostrzegam, w łóżku bywa... nieokrzesany. Rozwala się na posłaniu jak panisko. - puścił jej oczko.
Gdy uniosa jego rękę, spojrzał na nią. Faktycznie ich palce zdążyły się już pomarszczyć. Ile tu siedzieli? Godzinę? Dwie? Czas dla Upiornych miał inne znaczenie, jednak nawet oni musieli pilnować swoich spraw. A Aeron musiał jutro wybrać się do sąsiada, by omówić kilka istotnych kwestii.
- Zgoda. Padam na twarz. - westchnął, pozwalając by zmęczenie na chwilę zawładnęło i jego twarzą, przebiło się przez maskę uśmiechu. Bardzo się starał nie okazywać przy Rim wyczerpania, jednak czasami nawet on zapominał o zachowaniu pozorów.
Odsunął się nod niej by jej nie ochlapać, odwrócił się do niej plecami i podparł rękoma o krawędzie wanny, przygotowując się do wyjścia z wody. Rim mogła zauważyć grę mięśni na jego plecach, szerokich barkach i przedramionach. Tatuaż wyglądał przy tym tak, jakby żył własnym życiem.
Aeron wybił się i podciągnął, wychodząc na brzeg. Nie przeszkadzała mu nagości, dlatego bez wstydu przeszedł w stronę przygotowanych ręczników, wziął jeden który zawiesił sobie na szyi i drugi, który od razu zaniósł Rim.
Para wodna opadła na tule, by dziewczyna mogła obejrzeć go sobie całego, w pełnej krasie. Zdecydowanie nie miał się czego wstydzić, bowiem stulecia treningów uczyniły jego ciało pięknie wyrzeźbionym.
Pochylił się i z rozbawieniem na licu podał jej rękę, by mogła ją chwycić wychodząc z wody.
Czekał nie mówiąc ani słowa, ale jego uśmiech wystarczał za tysiąc słów. Rozbawienie mieszało się z ciekawością. Podejrzewał, że Rim będzie zbyt zawstydzona by tak po prostu wyjść i pokazać mu się nago. A może się mylił? Czekał na rozwój wydarzeń.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Pon 8 Lut - 15:06
Prychnęła ale uśmiechnęła się zaraz, czując całusa. Podobały jej się takie małe czułostki. Coś, czego jej brakowało całe życie, co było dla niej towarem deficytowym. Teraz mogła tego mieć na pęczki i nie miała zamiaru z tego rezygnować.
Pisnęła, gdy ponownie ją przygryzł. Zrobiła naburmuszoną minkę i ochlapała go lekko wodą. Zaskoczył ją mocno, a była to dla niej dość intymna sprawa. Tak...przed chwila dała się mu dotykać i podgryzać, to drugie ile chciał, jednak nie była do tego przyzwyczajona na tyle, żeby robił to tak z zaskoczenia i to jeszcze gdy odpowiadała na jego pytania. Pewnie się przyzwyczai i to dość szybko, ale teraz musiała go jakoś "ukarać".
Po dudrała coś pod nosem, będąc po niego zanurzona w wodzie i uciekła wzrokiem gdzieś w bok, gdy książę zaczął się śmiać. Zaraz się jednak też uśmiechnęła do niego uroczo.
Gdy opowiadał o Upiornym, którego niby znał, przytakiwała mu głową. Nie za stary? No ok - to czy niczego sobie, to ja ocenię - powiedziała hardo, patrząc mu prosto w oczy, a swoje mrużąc. Była zmęczona, ale przy nim czuła się na tyle pewnie by się z nim lekko podroczyć. Westchnęła i pokręciła głową, gdy przekazał wadę tego mężczyzny - to nie dobrze, nie dobrze.... - powiedziała - no trudno....najwyżej się go zwiąże, otoczy kocem i nie będzie problemu z tym, żeby zajmował za wiele miejsca na łóżku - powiedziała zamyślona, po czym spojrzała mu w oczy, a w jej własnych było widać psotne iskierki. Nie związałaby go, nie dałaby rady!
Przytaknęła głową. Sama była zmęczona. Ten dzień był pełen emocji, do tego podróż, mimo, że krótka to jednak też była męcząca. Farishta nigdy nie mógł dokładnie doprecyzować miejsca, w którym otworzy się portal, ale nie przeszkadzało jej to ani trochę.
Obserwowała uważnie jego grę mięśni. Gdy się wynurzył, wzrok przeniosła na ładnie uformowane pośladki. Zagryzła lekko dolną wargę i nawet nie zwróciła uwagi, gdy zaczęła się gapić na miejsca, które raczej nie są od tego by je sobie ot tak oglądać. Pierwszy raz miała jednak okazję, żeby pooglądać sobie dorosłego mężczyznę w pełnej okazałości. Owszem, widziała już wielu na golasa, jednak to nie było to samo. Tamtych nie chciała widzieć, chowała się kącie by jej nie widzieli, jednak tutaj było inaczej. Dodatkowo tamci to raczej nie mieli czym się popisać, czego pokazywać. Aeron? Miał dobrze zbudowane ciało, wyćwiczone, wcale nie wyglądał na wiele starszego od niej. A Rim mimo wszystko była kobietą, dorosłą. Pierwszy raz jednak w ogóle pomyślała, o oglądaniu kogoś nago. A teraz? Nie była do tego zmuszona i robiła to z własnej woli, ale przez to, gdy tylko do niej podszedł, zrobiła się cała czerwona, gdy zorientowała się, że prawie cały czas wpatrywała się głównie w jego tyłek oraz to co było po jego drugiej stronie - no...nawet niczego sobie, ten twój znajomy - powiedziała, uciekając wzrokiem w bok. Nawiązując tym samym do ich poprzedniego tematu, Upiornego godnego zaufania.
Wyciągnęła rękę, jednak zaraz ją cofnęła. Zawahała się. Musiała się jednak przełamać. Skoro chciała wspólny prysznic to i tak by ja pooglądał. Przełknęła więc ślinę i dała sobie pomóc w wyjściu z wody, ukazując mu się również po raz pierwszy w całej okazałości. Była zawstydzona, ale nie uciekała i nie zakrywała się. Miała tylko nadzieję, że nie będzie się na nią gapił, tak jak ona przed chwilą na niego.
Mój zauważyć, że od ich pierwszej wspólnej kąpieli, nabrała ciałka. Nie jakoś znacząco, nie można jednaj było już o niej powiedzieć, że jest chuda. Była bardzo szczupła, jeszcze trochę by mogła przybrać, jednak nie wyglądało to już tak strasznie jak te kilka miesięcy wcześniej. Dokładnie mógł obejrzeć jej fioletowe tatuaże, oraz dokładnie zobaczyć bliznę na jej mostku. Miała też kilka pomniejszych, ale nie były jakoś znaczące. Blizna po rozcięciu się nożem czy wywróceniu. Ot zwykłe ślady świadczące o tym, że nie miała tak leniwego życia jak niejedna Arystokratka.
Odebrała od niego ręcznik i chciała się wytrzeć, jednak jeśli mężczyzna zaproponował jej pomoc, uśmiechnęła się i z lekkim wahaniem zgodziła na przyjęcie jej. Dziś i tak poszła już o wiele dalej niż myślała, ten mały kroczek nie powinien stanowić już aż takiego wyzwania.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Nie 14 Lut - 12:40
Był przygotowany na jej wstyd. Dziewczyna nie była przyzwyczajona paradowania nago, bo nawet jeśli w swoim życiu widziała wiele męskich ciał, sama nie uprawiała nierządu.
Aeron nie wyobrażał sobie jak można było dopuścić dziecko do tego, by oglądało jak jego matka oddaje się kolejnym, nieznanym mężczyznom. Czy Rim była świadoma tego co dzieje się z jej mamą? Obserwowała kolejne stosunki, pewnie nie raz doprowadzała kobietę do porządku gdy klienci kończyli zabawę. Co wtedy czuła młoda, upokorzona Upiorna?
Rogaty bardzo chciał o to zapytać, ale wiedział czym jest kultura i dobry smak. Nie wypadało zahaczać o tak traumatyczne tematy. Chociaż naprawdę interesował go aspekt psychiki młodej osoby wystawionej na tak makabryczny widok, wiedział że nie można tak po prostu o to zapytać.
A jakby czuł się on, gdyby oglądał swoją matkę spółkującą z wieloma mężczyznami?
Przed oczami pojawił mu się obraz jaki podsunęła jego wyobraźnia. Własną matkę z... Ze swoim ojcem. Co ona sobie wtedy wyobrażała? Że będzie miała wszystko, bo ich małżeństwo jest już pewne, czy nie tak? Pozwoliła więc na to, by Upiorny Arystokrata nie martwił się zabezpieczeniem. Poszła na całego, bo była pewna, że przecież ich wspólne dziecko urodzi się już i tak po ślubie.
Żałosna, omamiona urokiem Upiornego przy władzy kobieta.
Dobrze, że młody Vaele przez chwilę był odwrócony od Rim, bo dzięki temu nie mogła zauważyć jego miny. A wyrażała ona obrzydzenie.
Sam nie był cnotliwy, ale zawsze pamiętał by nie dopuścić do ciąży. Wiedział jakim kłopotem był niechciany dzieciak, bo przecież sam nim był. Wielokrotnie w rozmowach z zaufanymi istotami podkreślał, że on sam dzieci mieć nie chce, bo wie jaką krzywdą będzie dla nich pochodzenie z brudnego rodu.
Lecz... Poznał Rim. Ona też nie była czystej krwi, zatem rozumiała przekleństwo jakim było bycie niechcianym dzieckiem. Była taka, jak on, bo mimo iż pochodziła z innej części świata i wychowała się w zupełnie innych warunkach, próbowała iść przez życie z godnością.
Chwyciła jego dłoń, pomógł jej wyjść. Nie gapił się na nią, bo wiedział, że przez to Upiorna może poczuć się źle. Podał jej ręcznik i zbliżył się do niej, wpatrując w oczy. Zauważył jej krągłości i cieszyło go to, że kobieta zaczyna w końcu wyglądać zdrowo.
Gdy okręciła się ręcznikiem zakrywając piersi i całą resztę, której się wstydziła, opuścił wzrok na jej dekolt. Wielka blizna na środku klatki piersiowej nosiła jakąś historię, którą bardzo chciał poznać. Widział wstyd Rim, czuł że ta skaza na jej ciele nie wiąże się z niczym dobrym.
Objął ją przyciągając do siebie. Przez chwilę po prostu trzymał w objęciach, pozwalając by ręczniki wchłonęły wilgoć.
Miała ciekawe tatuaże i pewnie gdyby nie zmęczenie, chciałby wodzić po nich dłońmi, ucząc się wzorów. I nie tylko dłońmi.
Zastanawiał się jak to możliwe, że przez tyle lat nie czuł tego, co teraz. Podświadomie wiedział, że właśnie ta Arystokratka jest dla niego stworzona. Przy niej czuł jak jego krew buzuje w ciele, myśli zbaczały na inny tor. Chciał być przy niej, z nią. W niej.
Zawstydzony zwierzęcym pragnieniem, odsunął się od niej na chwilę i zajął wycieraniem. Czy to możliwe, by sama natura dawała znać, że Rim jest idealną partnerką? Czy Upiorni Arystokraci naprawdę byli tak prymitywnymi istotami, by w obecności konkretnej kobiety zapominać o wszystkim dookoła i myśleć jedynie o założeniu rodziny?
A może nie było wcale poligamistami? Może ta rozwiązłość była jedynie przygotowaniem na partnerkę idealną, która zostanie żoną i matką gromadki potomstwa?
Aeron nie rozumiał własnych popędów. Nie był wybitnym znawcą biologii, bo chociaż znał samego siebie i ciało, niektórych mechanizmów po prostu nie rozumiał.
Wiedział natomiast jedno. Rim była dla niego stworzona. Czuł to. Czuł w jej zapachu, widział w jej ruchach, słyszał w jej głosie.
Odwrócił się do niej i uśmiechnął, ponownie wyciągając dłoń. Dotyk jej skóry sprawiał, że Vaele czuł się jakby lepiej. Jej obecność była gwarantem bezpieczeństwa, zarówno jego jak i jej.
- Chyba czas do łóżka, moja piękna. - powiedział cicho, mrużąc oczy na znak zmęczenia.
Zbliżył się do niej i nie czekając na nic więcej, po prostu uniósł ją na rękach i wtulając we własną pierś, wyszedł z łaźni.
Maszerując dzielnie korytarzami, ubrany w ręcznik i szlafrok, poniósł swoją kobietę odzianą podobnie, do komnaty która była jego sypialnią. Wspólnej jeszcze nie urządził, bo nie był pewien jej odpowiedzi i przyszłości.
Ułożył ją delikatnie na posłaniu i uśmiechnął się do niej łagodnie, odchodząc na bok i pozbywając się szlafroka.
- Spokojnie, dziś już dam ci spokój, Różo. - powiedział aby nie miała wątpliwości co do jego intencji - Sądzę jednak, że miłym dopełnieniem dzisiejszej nauki będzie... Sen bez ubrań. - puścił jej oczko. Nie wykonał jednak żadnego ruchu, czekał na jej decyzję.
Jeśli nie chciała godzić się na taką opcję, uszanował to i poszedł ubrać coś na grzbiet by nie czuła się skrępowana, otwierając przy tym szafę i wskazując jej wieszaki na których wisiały damskie zestawy.
Jeśli jednak zgodziła się... Po prostu zrzucił ręcznik i z uśmiechem zbliżył do łóżka, z zamiarem pójścia spać.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Nie 14 Lut - 21:57
Kiedy była mała marzyła o tym by poznać jakiegoś księcia, by ją polubił, może i pokochał? Wziął ją i jej mamę od wuja i zaopiekował się nimi. Uratował je, dał im nowe życie. Mogłyby u niego pracować, mogły zacząć wszystko od nowa. Niestety nic nie poszło tak jakby tego chciała. Już nie mogła uratować mamy, ale ta była zdecydowanie w lepszym świecie. Miała przynajmniej taką nadzieje, że jej cierpienia się skończyły. Szkoda tylko, że jej już nigdy nie zobaczy, nie przytuli.
Szybko wyrzuciła to ze swojej głowy. To nie był czas na smutki. Teraz był czas na radość, że ktoś taki jak Aeron ją zauważył, zainteresował się ją i kto wie? Może i ją pokocha? Chciałaby tego. Nie chciała go już opuszczać. Chciała z nim już pozostać na zawsze, nawet jeśli oznaczało to, że miałaby już wiecznie mieszkać w Lodowych Górach. Dało się do tego przyzwyczaić, choć za ciepłem słońca zawsze będzie tęsknić, nawet jeśli regularnie będzie się wybierać na jakieś wycieczki w bardziej przyjazne jej klimaty.
Sama się wtuliła w niego ufnie. Chciała się przyzwyczaić do nagości, ale przy nim, wydawało się to łatwiejsze niż przypuszczała. Dała się spokojnie wytrzeć. Uśmiechała się, ale na jej twarzy również zaczynało coraz bardziej być widoczne zmęczenie. Nie przejmowała się brakiem kolacji. Chciała wrócić do pokoju, przytulić się do Upiornego i zasnąć w jego objęciach. Ten dzień był męczący dla ich obojga, do tego też przepełniony emocjami. Nie było sensu, żeby go ciągnąć.
Zauważyła, jak patrzy się na jej bliznę, dlatego uciekła wzrokiem gdzieś w bok, dając tym samym znać, że jak na razie nie chce o tym rozmawiać. Kiedyś na pewno mu powie, kiedyś Aerona na pewno sam zapyta, ale to jeszcze nie był ten czas. To nie był ten dzień. Nie chciała wspominać utraty swojego pierwszego przyjaciela. Swojego pierwszego zwierzaka, który został jej odebrany siła i nigdy go już żywego nie zobaczyła. Dopiero, krótko po swoich urodzinach go odzyskała. Wypchanego...w czarnym, ładnym pudełku z liścikiem z życzeniami urodzinowymi od porywacza. Szkoda tylko, że nie było zbyt wielkich szans by go szybko złapać. Teraz Wiórek spoczął w jednym z zakątków wielkiej szklarni, w pięknym miejscu, gdzie już nikt go nie skrzywdzi i nigdy już nie będzie głodny.
Zamyśliła się i ocknęła dopiero, gdy mężczyzna nagle ją podniósł. Pisnęła zaskoczona. Wcześniej tego nie robił. Zaraz się jednak uspokoiła i wtuliła w niego, nie chcąc mu przeszkadzać, utrudniać zadania.
Była zarumieniona, lekko zawstydzona, gdyż ich stroje nie były zbyt reprezentacyjne. No dobrze...nie przejmowała się zazwyczaj strojami, ale przecież nie musiała paradować prawie nago po zamku! Co z tego, że był to teraz jej dom...i tak było tam pełno oczów, dla, których takie widoki nie były przeznaczone.
Uśmiechnęła się do niego z wdzięcznością, gdy obiecał, że już dość atrakcji na ten dzień. Zaraz jednak otworzyła szeroko oczy tak, że wydawało się, ze zaraz jej po prostu wypadną - b...bez ubrań? - zapytała niepewnie i przygryzła mocno dolną wargę. Przyglądała się uważnie mężczyźnie, by się upewnić, że nie żartuje. Widząc jednak, że czeka na jej odpowiedź westchnęła - no dobrze...ufam ci Aeronie - powiedziała poważnie i niepewnie sama zdjęła szlafrok, oraz pozbyła się ręcznika. Zaraz też zniknęła pod kołdrą. Dziwnie było czuć materiał pościeli na całym ciele. Nigdy nawet nie myślała by czegoś takiego spróbować, nawet jak była w swojej sypialni i miała pewność, że nikt jej tam nie wejdzie. No dobrze...nie miała pewności, bo Bianka wchodziła kiedy tylko chciała, bez żadnego ostrzeżenia oraz żadnego pukania. No...chyba, że do sypialni Aerona...
Przyglądała mu się. Tutaj, w innym świetle, wyglądał równie wspaniale. Nim jednak zdążył się położyć i samemu okryć kołdrą, porwała ją całą dla siebie - pamiętaj, że grozi Ci związanie i zawinięcie w kocyk jeśli będziesz niegrzeczny - powiedziała, po czym zaśmiała się i podniosła okrycie zapraszająco. Naprawdę mu ufała. I nie miała teraz na myśli żadnego dotykania. Nie chciała się jednak obudzić i dowiedzieć, że przegapiła jeden z najważniejszych momentów swojego życia. A i o takich sytuacjach już kiedyś słyszała. Stawała się jednak coraz śmielsza jeśli chodziło o te tematy.
Nim Aeron zdążył się ułożyć, sięgnęła nagle do szuflady przy stoliku nocnym i wyciągnęła z niej pudełko na pierścionek. Zdjęła go z palca i schowała po czym podała Księciu - teraz ja poczekam na Twoją decyzję - uśmiechnęła się do niego. Skoro miał się jej oświadczać to przecież, nie bedzie kupował nowego pierścionka...prawda?
Gdy już byli razem skryci pod kołdrą, nieśmiało przytuliła się do niego. Było to ciekawe. Czuła ciepło jego skóry. Było to...miłe i przyjemne. Westchnęła więc zadowolona i ziewnęła szeroko - przepraszam....

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Nie 14 Lut - 22:24
Dzień dobiegał końca. Dzień pełen wrażeń, zarówno dla Aerona jak i Rim. Wiele się dziś zdarzyło, niektóre rzeczy były miłe, inne mniej, ale Upiorny postanowił nie zaprzątać sobie już głowy troskami. Byli razem w jednej komnacie, żal zniknął, wyjaśnili sobie wiele i mężczyzna czuł, że ich więź tylko na rym zyskała.
Wgramolił się na łóżko i spojrzał na nią zaskoczony, gdy porwała całą kołdrę. Zaśmiał się krótko, kręcąc głową na jej słowa.
- Zapamiętam. - powiedział z uśmiechem. Nie miał już za bardzo siły na żarty. Z chęcią sprawdziłby, czy byłaby w stanie go związać, ale już nie dziś. Przypomni jej kiedyś o pomyśle.
Zwalił się obok niej jak kłoda i westchnął ciężko, z błogim uśmiechem na ustach. Łóżko ugięło się pod jego ciężarem.
- Ale dobrze... - sapnął, unosząc rękę i podpierając się nią pod głową. Dopiero teraz czuł jak bolą go wszystkie gnaty i mięśnie. Rozluźnił kark, pozwalając ciężkim rogom ułożyć się na poduszce. Czysty po kąpieli, w zasadzie mógł już tylko pozwolić sobie na zbawienny sen. Miał nadzieję, że tej nocy nie będzie miał koszmarów.
Spojrzał na Rim, gdy podała mu pudełeczko. Początkowo myślał, że zrezygnowała, lecz jej słowa sprawiły, że na jego ustach wykwitł uśmiech. Pokiwał głową i odebrał przedmiot.
- Niech tak będzie. - mruknął i uniósł się lekko, podparł na łokciu i spojrzał na zmęczoną Upiorną z góry. Czuł ciepło jej ciała i fakturę skóry, gdy przytuliła się do niego. Uśmiechnął się gdy ziewnęła.
- Nie masz za co, moja śliczna. - powiedział cicho po czym przesunął dłonią po jej policzku i pocałował ją w usta. Długo, leniwie ale z uczuciem. Na dobranoc.
- Spokojnej nocy, najdroższa. - mruknął przyciągając ją do siebie, przytulając i zamykając oczy.
Jeśli chciała porozmawiać o czymś jeszcze, to niestety nie było im dane kontynuować konwersacji. Aeron padł momentalnie, zasypiając jak zabity. Jego oddech był głęboki i powolny a twarz wygładziła się we śnie, sprawiając że wyglądał jeszcze młodziej niż w rzeczywistości.
Kto by pomyślał, że Upiorny Arystokrata może wyglądać we śnie tak niewinnie?

Przespał całą noc. Obudził się dość wcześnie, ale nie zrywał na równe nogi. Obecność Rim działała kojąco, dlatego jeszcze przez dłuższą chwilę przytulał ją do siebie i gładził jej białe jak śnieg włosy, przechodzące na końcówkach w fiolet. Nie próbował niczego bezecnego, bo obiecał jej że będzie grzeczny. Chciał by dziewczyna czuła się przy nim bezpiecznie.
Po długiej chwili postanowił jednak, że ją obudzi. Zrobił to najdelikatniej jak potrafił, pocałunkiem w czoło i cichuteńkim wezwaniem jej po imieniu.
- Pobudka, królewno. - powiedział czule - Wybacz, że przerywam sen, lecz muszę wstawać. Czeka na mnie dziś naprawdę sporo spraw do załatwienia, a nie chciałem uciekać z łóżka jak kochanek na jedną noc. - uśmiechnął się - Czy uczyniłabyś mi tę przyjemność i zjadła ze mną śniadanie?


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Nie 14 Lut - 23:03
Uśmiechnęła się, gdy obiecał, że będzie pamiętał.
Zaśmiała się, gdy nagle walnął się na łóżko, prawie podskoczyła na posłaniu. Uśmiechnęła się do niego z troską. Widać było, że jest naprawdę zmęczony. Możliwe też, że obolały, skoro wrócił do domu w takim a nie innym stanie. Pogładziła go po nagim torsie, nim podała mu pierścionek.
Lubiła jego zapach, czuła się przy nim bezpiecznie. Zamruczała zadowolona gdy ją pocałował. Sama pogładziła go po policzku i ułożyła głowę na jego ramieniu.
- Dobranoc... - postanowiła zaryzykować - kocham Cię, mój Książę - wymruczała tuż przed zaśnięciem. Prawdopodobnie jednak już spał, albo nawet nie skojarzy rano, że to co powiedziała nie było snem. Nie miało to jednak znaczenia, gdyż sama była zbyt zmęczona na cokolwiek poza snem.

Mimo nowej sytuacji, spała jak zabita. Była spokojna, wtulona w niego. Tradycyjnie owinęła go nogą, nie chcąc go wypuścić. Jakby należał do niej i postanawiała to oznajmić nawet gdy spała. Trochę śmiesznie, patrząc na to, że nadal oboje byli nago.
Zamarudziła niezadowolona, gdy postanowił ją obudzić. Przytuliła się do niego mocniej, nie chcąc go wypuścić z ciepłego łóżeczka. W końcu jednak otworzyła niechętnie oczy, gdy zaczął się tłumaczyć - nie będzie Cię znów cały dzień? - zapytała zaspana i w końcu go puściła i przeciągnęła się.
- Chętnie z tobą zjem, nie odpuszczę spędzenia z tobą czasu, gdy znów mi postanawiasz zniknąć - powiedziała i usiadła, odsłaniając swoje krągłości, zaraz się jednak zakryła. Nie była aż tak przyzwyczajona do tego jeszcze. Zarumieniła się i znów schowała pod kołdrę, tak, że było widać tylko jej oczy - Ty pierwszy - powiedziała i nie odrywała od niego swoich fiołkowych oczu. Poogląda sobie jeszcze swojego mężczyznę. Nie przyzna się do tego otwarcie, ale...chyba mogłaby go tak oglądać częściej, bez żadnych ubrań.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Nie 14 Lut - 23:45
Uśmiechał się gdy marudziła, nie mogąc się wybudzić. Naprawdę nie chciał jej zrywać, ale nie widział innej możliwości. Jeśli chcieli spędzić ze sobą przynajmniej poranek, musiał ją obudzić.
- Jak wyjadę, będziesz mogła wrócić do łóżka. - starał się ją udobruchać - Zagrzejesz je dla mnie? - pochyli się i pocałował jej miękkie usta.
Nie wiedział ile zajmie mu załatwianie spraw. Najważniejszą była wizyta w Himmelhofie, zamku Vyrona Larazirona. Nigdy tam nie był, dlatego nieco obawiał się tego, co może tam zastać. Kryształowy Książę nie słynął z dobroci serca i chociaż był piekielnie inteligentnym Upiornym, młody Vaele nie znał jego stosunku do poddanych. Być może zastanie ogromny, złoty pałac. Może być ten tak, że wjedzie w ruiny. Bo chociaż wiedział, jak wygląda zamek z zewnątrz bo widywał go niejednokrotnie z daleka, nie wiedział co kryje się wewnątrz.
- Nie wiem ile, najukochańsza. - powiedział ze spokojem. Było mu źle, że zostawia ją sama prawie codziennie, ale niestety Rim nie była jeszcze gotowa na udział w polityce. Zwłaszcza, że na włościach ostatnio nie działo się wcale dobrze. Dlatego właśnie musiał czym prędzej porozmawiać z sąsiadem, twarzą w twarz.
Gdy powiedziała, by pierwszy wstał z łóżka, mężczyzna tylko się zaśmiał. Jeśli chciała pooglądać go nago, wystarczyło poprosić. Psotnica.
Pokręcił głową i nie bez żalu, wyszedł spod kołdry. Chłodne powietrze poranka momentalnie wywołało na jego skórze gęsią skórkę. Dreszcz przebiegł po jego plecach, ale Aeron zdawał się nie przejmować zimnem i przeciągnął się na boki, prezentując kobiecie plecy i malunek w całej swej okazałości.
Po rozciąganiu, wstał świecąc zgrabnym zadkiem. Spojrzał przez ramię i zaśmiał się, widząc jedynie wystającą spod kołdry połowę twarzy swojej wybranki.
Podszedł do szafy i wygrzebał z niej bieliznę i prosty zestaw, składający się z czarnych spodni i koszuli. Na wspólne śniadanie nie zamierzał jakoś specjalnie się stroić.
Ubierał się patrząc na nią z psotnym uśmiechem na ustach. Wolałby się rozbierać, ale tak też było w porządku. Gdy skończył, wrócił do szafy i wyjął dla Rim śliczny zestaw bieliźniany, złożony z fioletowego, koronkowego biustonosza i majteczek. Wyszczerzył się, podając jej bieliznę.
- Zanim powiesz cokolwiek, moja słodka, mężczyźni są wzrokowcami. - powiedział drwiąco - Tak, to ja wybierałem ten zestaw. Uważam, że pięknie podkreśli twoje atuty. Ale nie martw się, mam jeszcze dla ciebie coś więcej. - zachichotał i wrócił do grzebania przy meblu.
Po chwili wyłowił wieszak, na którym zawieszona została ładna, biała koszula damska z głębokim dekoltem i obcisłe, brązowe spodnie z wysokim stanem. Znalazł też ładne buty z wysoką cholewą, na niskiej podeszwie. Aeron uważał, że Rim mogła się pochwalić naprawdę bardzo kobiecymi kształtami, dlatego dobierał ubrania tak, by czuła się i wyglądała naprawdę dobrze. Miał wątpliwości, czy rogata zgodzi się ubrać górę z tak głębokim wycięciem z przodu, lecz zdecydował, że zaryzykuje. Najwyżej poda jej jeszcze coś pod szyję.
- To może teraz ja sobie popatrzę? - zapytał, ale zaraz po tym zaśmiał się szczerze - Żartuję. Ubierz się na spokojnie, ja w tym czasie skorzystam z łazienki.
Wyszedł do pomieszczenia obok, gdzie przemył twarz, ogarnął włosy i doprowadził się do ładu. I tak przed podróżą będzie musiał wziąć prysznic i się przygotować, dlatego teraz ograniczył czynności do minimum. Trwało to jednak chwilę, dlatego Rim miała czas wszystko ubrać, lub ewentualnie sama podejść do szafy i wygrzebać z niej coś co bardziej by jej się spodobało.
Gdy był gotowy, wyszedł i razem udali się na posiłek. Caius zadbał by wszystko było gotowe na ich przyjście. Zjedli w dobrych humorach, zapełniając brzuchy przepysznym jedzeniem, popijając ciepłymi napojami. Szkoda, że wspólny czas minął tak szybko.
Aeron podziękował Upiornej za wspólny posiłek i nie wdając się w szczegóły, powiedział jej gdzie się wybiera, żeby nie martwiła sie zanadto. Wytłumaczył, że wizyta u Vyrona jest jedną z milszych rzeczy jakie czekają go w najbliższym czasie, dlatego mogła być spokojna, że wróci w jednym kawałku.
Rozstali się w dobrej atmosferze. Aeron ucałował Rim i zszedł do niższej części zamku, gdzie znajdowała się zbrojownia, stajnia i kwatery jego żołnierzy. Przygotował się do podróży, zabrał ze sobą sześciu jeźdźców i razem wyruszyli w stronę Himmelhofu.
Czas na wizytę w domu Kryształowego Księcia.

ZT


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Nie 7 Mar - 23:03
Droga do Dunkelheitu trwała zaledwie dwie godziny. Zamek z góry wyglądał złowieszczo i jakoś... obco. Aeron przyglądał się swoim włościom stojąc przy krawędzi burty i opierając dłoń o drewnianą poręcz. Marszczył brew, oceniając mury i bryłę budynku, zauważając w niej wiele słabych punktów. Viridian miał rację. Żył marzeniami i świat wydawał się mu być taki prosty. Postawił zamek który wyglądał groźnie, ale nie spełniał prawie żadnych funkcji obronnych. Budził respekt, ale jeśli Vyron faktycznie zdecydowałby go najechać, ze strzelistych wież zostałyby zgliszcza.
Jak mógł być taki ślepy przez cały ten czas? Dopiero jego najstarszy rywal otworzył mu oczy, brutalnie uświadamiając, że to co wydaje się być dobre, wcale takie nie jest. Kraina Luster, mimo cukierkowej otoczki, była światem przesiąkniętym złem a oni, Upiorni Arystokraci i ich gierki, byłi tego dowodem. Lata temu najechali te ziemie i zagarnęli wszelkie bogactwa, później umacniali władzę i przyzwyczajali ludność do tego, że to oni są teraz panami. Widząc uśmiech i pokornie pochylone głowy uśpili czujność. Ile potrwa taki stan? Kiedy nadejdzie cios i z której strony?
Załoga statku składała się z samych Marionetek. Chociaż Aeron nie podzielał poglądu, że istoty te powinny pozostać bezwolnymi kukiełkami, te konkretne Marionetki działały jak jeden organizm. Dowodził nimi blond włosy, wysoki mężczyzna o przyjaznej twarzy i oczach czarnych jak smoła. Chociaż wydawał się być nieco zmęczony, jego donośny głos rozchodził się po statku a wydawane w ten sposób rozkazy trafiały do uszu każdej Marionetki.
Aeron był pod wrażeniem. Viridian zebrał sobie naprawdę dobrych poddanych, momentami nawet przerażających. W spojrzeniu kapitana było bowiem coś, co kazało mu zachować ostrożność w jego obecności. Nawet teraz, gdy mężczyzna podszedł do Upiornego z rękoma założonymi na piersi, Vaele napiął niezauważalnie mięśnie, gotów na ewentualny atak. Nie chciał wierzyć, że nadejdzie, lecz chociaż cenił sobie przyjaźń z Larazironem, nie ufał mu w pełni.
- Przycumujemy przy tamtej wieży, Wasza Wysokość. - kapitan wskazał palcem miejsce - Poczekamy aż wasi żołnierze zejdą na stały grunt, po czym zawrócimy do Himmelhoffu. Sądzę, że będzie można spodziewać się nas z powrotem za jakieś... cztery, do pięciu godzin. - dodał patrząc wprost na Aerona, bez cienia uległości, lecz nadal z szacunkiem - Załadunek najprościej będzie przeprowadzić z tej samej wieży.
- Niech tak będzie. - powiedział twardo Upiorny Arystokrata, nie odrywając wzroku od swojego zamku.
Gdy zbliżyli się do wspominanego miejsca, Siewcy przygotowali się do opuszczenia statku. Konie sprowadzono po pomoście, wcześniej zawiązując im pyski szmatami. Może i wojskowe konie były odważne, lecz nie na tyle, by przechodzić po wąskim mostku na takiej wysokości. Po drugiej jego stronie służba przejmowała zwierzęta i prowadziła wgłąb budynku, by następnie korytarzami poprowadzić je do stajni znajdujących się na niższych poziomach.
Aeron opuścił statek ostatni, dziękując za transport. Nie oglądał się za siebie. Wiedział, że kapitan zawróci okręt i bez chwili zwłoki skieruje go do twierdzy Larazirona. Dla niego liczyła się od tej chwili każda minuta. Każda powinna być spożytkowana na przygotowania do wyprawy.
Przede wszystkim zjadł posiłek. W czasie jedzenia dowiedział się, że Rim wyjechała. Ucieszył się z tego faktu, nie była bowiem uwięziona. Jej nieobecność działała też na jego korzyść, bowiem przez to, że myślami był już na Pustyni, był szorstki w obyciu i nerwowy.
Po posileniu, przyszedł czas na szeroko pojętą toaletę. Pustynia miała zupełnie inny klimat, dlatego musiał przygotować ciało do temperatury i suchego powietrza. Służba uwijała się wkoło niego jak mrówki, lecz on nie odzywał się do nich ani słowem. W tej chwili był po prostu żołnierzem, szykującym się na wojnę.
Strój wybrał sam, bazując na wiedzy jaką zgromadził o miejscu do którego mieli się udać. Musiał zrezygnować z ciężkiego pancerza, ograniczając się jedynie do kilku metalowych wstawek. Dzięki nim w czasie starcia będzie mógł za pomocą mocy utworzyć albo dodatkowe ostrza, albo tarcze. Brał pod uwagę każdą możliwość.
Oczekiwanie na Gawaina sprawiało, że czuł niepokój. Czy Cień zrozumiał treść listu? Jeśli tak, to czy faktycznie pojawi się w Dunkelheit? Upiorny chciał wierzyć, że Keer jest jego sojusznikiem. Wezwanie brzmiało protekcjonalnie, jednak jeśli rudzielec zgodzi się wziąć udział w podboju Pustyni, Aeron zamierza być hojny. Bardzo hojny. Problemem pozostawało jednak przeprowadzenie rozmowy z wezwanym.
Polecił zebrać ciężkozbrojnych, wydając konkretne instrukcje co do ich odzienia i uzbrojenia. Nie było sensu brać koni, tylko by przeszkadzały. Musieli polegać na własnych siłach.
Raporty przedstawiały sytuację nieco mgliście, ale na ten moment nie dało się zorganizować niczego lepszego. Jeden z nich mówił, że w placówce w której mieściła się siedziba tamtejszego władyki znajduje się burdel. Ba! cały zamek był jednym wielkim burdelem, w którym przetrzymywano różne istoty i do którego zjeżdżali się najwięksi sukinsyni obu światów.
Może i Aeron żył ideałami, jednak przy całym zepsuciu jakie prezentowała ta Kraina, istnienia tamtego miejsca nie mógł tak po prostu zignorować. Miał przeróżne pobudki, w tym jedną osobistą. W siedzibie... mogła być przetrzymywana matka Rim. O ile jeszcze żyła. Tego niestety nie ustalono, dlatego będzie trzeba to sprawdzić. Jeśli nie żyje, wyprawa będzie miała znamiona zwykłego podboju. Jeśli żyje... Będzie to można podciągnąć pod ratunek, co znacznie wzmocni roszczenia do tamtejszych terenów, z tytułu dziedziczenia. Tak, dziedziczyła je Rim, ale przecież Upiorna lada chwila miała zostać jego żoną. Podaruje jej w prezencie ślubnym włości, które powinny należeć do niej. Jej własny posag. Trochę to pokrętne, ale czy nie tak właśnie działają Arystokraci? Kto ma władzę, ten tworzy ten świat i rządzące nim prawa. Władza jest wszystkim!
Strój który przywdział był lekki i nie ograniczał ruchów, a to było najważniejsze. Chronił też przez słońcem. Młody Vaele wiedział już, że szybko się przegrzewa, dlatego nie mógł pozwolić sobie na wiele warstw odzienia, ale i na zbytnie odsłonięcie ciała. Materiał z którego wykonano ubranie był jednocześnie na tyle wytrzymały, by nie porwać się przy najsłabszym szarpnięciu. Co prawda brak pełnego pancerza napawał mężczyznę niepokojem, jednak musiał przywyknąć, że nie zawsze da się nosić na sobie pełną blachę. Tym razem musiało wystarczyć to, że ubranie jest dobrej jakości i w barwach herbowych, czyli czerni i fiolecie.
Wetknięte za pas na piersi sztylety oraz przymocowane do pleców dwa krótkie miecze miały zastąpić żelastwo, które zazwyczaj przywdziewał. Dodatkowa broń w przypadku Vaele nie była jedynie balastem, bowiem bez podatnego materiału, nie mógł używać mocy. Rapier zmienił na szablę, bo chociaż tym pierwszym posługiwał się o wiele lepiej, to jednak szabla w starciach nienoszących znamion pojedynku sprawdzała się o niebo lepiej. Nawet jeśli władający nią nie czuł nie najlepiej, dzierżąc akurat ten typ broni.
Przygotowano duży zapas wody. Każdy z żołnierzy otrzymał duży bukłak i polecenie, by nie zapominał o nawodnieniu. Odziani w lżejsze pancerze wojownicy oczekiwali w wieży, zatem nie wiedząc co więcej mógłby zrobić, Upiorny udał się na jej szczyt by razem z nimi wyczekiwać statku.
Czekał też na ewentualne przybycie Gawaina. Polecił służbie, by jeśli tylko Cień zjawi się we włościach, został poprowadzony do miejsca w którym miał się odbyć załadunek. To tu Aeron będzie się starał namówić go na podróż. Keer nie musiał martwić się o oręż czy strój, wszystko zostało dla niego przygotowane, zatem jeśli nie będzie przygotowany, zostanie porządnie zaopatrzony. Przecież nikomu nie zależało, by zginął. Był zbyt cenny.
Podenerwowany, patrzył w niebo zastanawiając się nad tym co usłyszał od Viridiana. Dopiero teraz, gdy umysł przestawił się na myślenie wojskowe, wiele zagadnień stawało się jasnych i przejrzystych. Co do potrzeby modernizacji nie miał wątpliwości, musiał jednak przemyśleć sposoby na ściągnięcie rzemieślników. Mógłby sypnąć złotem, jednak jego skarbiec nie jest bez dna. Zgromadzone środki zakrawały na małą fortunę, jednak każda moneta miała swoją rolę. Nawet środki przeznaczone na wygody były skrzętnie wyliczone. Dlaczego? Bo Aeron miał fioła na punkcie kontroli. Była, po władzy, drugim jego narkotykiem.
Był gotów. Nic więcej nie mógł zrobić, wypatrywał zatem statku. Czy pomyślał o wszystkim? Cóż, to się okaże. Plusem było to, że wyprawia się z Viridianem, zatem nie będzie się martwił o ewentualną zdradę. Laraziron może i był skończonym skurwysynem jeśli chodziło o okrucieństwo i nieczyste zagrywki, lecz jeszcze nigdy, przez okres połowy millenium, nie próbował wbić mu noża w plecy. A to było bardzo ważne.
Wiatr szarpał materiałem ubrania, rozwiewał czarne włosy które tym razem nie były dokładnie zaczesany do tyłu. Prześlizgiwał się między rogami, pieszcząc wrażliwe miejsca wietrznymi pocałunkami.
Zawsze przed bitwą tak się czuł.
Tak, jakby miał już nie wrócić.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Zamek Dunkelheit
Pon 8 Mar - 14:56
Jazda, choć szaleńcza, przyniosła długo wyczekiwaną ulgę. Przez chwilę nic nie zaprzątało jego myśli, a potem rozbrzmiewały w nich jedynie słowa listu oraz tętent końskich kopyt. Pełen ciekawości i nienazwanych oczekiwań wjechał pomiędzy ostre, górskie szczyty. Było coś ostatecznego w przekraczaniu ich granicy. Czuł na sobie oceniające i pełne pogardy spojrzenia  zadartych grani. Bijący po twarzy chłód starał się zawrócić go z obranej ścieżki.
Czegóż mógł chcieć od niego koregent tych ziem? Co planował tym razem? O ile wcześniejsze spotkania były w dużej mierze dziełami przypadku, tak teraz Vaele po prostu go oczekiwał. Nagle skończył z wzajemnym obwąchiwaniem się, delikatnym stąpaniem wokół, walką na spojrzenia. Ich znajomość zabrnęła za daleko, by mógł go zignorować. Właśnie dlatego postanowił schować urazę do kieszeni i ruszyć w drogę. Otoczka tajemniczości zawierała również inne nuty. Tak pachniała okazja, ryzyko, pułapka. Spodziewał się wszystkiego, a więc niczego. W miejscu zamiarów i planów Ciernia stał wielki znak zapytania.
Wątpił w małostkowość Aerona. Wymienili kilka inwektyw, dał mu po pysku, ale Cierń nie wyciągnął wobec niego konsekwencji przy świadkach, którzy mogliby nieść wieść o stanowczym i niewzruszonym księciu. Może w końcu puści parę z ust i powie, gdzie na planszy chce go umieścić? Może ktoś inny zalazł mu za skórę lub zmienił zdanie odnośnie koszmarów? Możliwości było bezliku.
W końcu jego oczom ukazały się strzeliste wieże zamku Dunkelheit, a niedługo potem brama. Znacząco zwolnił i spokojnie podjechał do strażnika. Ściągnął gogle, po czym zgrabiałymi dłońmi wyciągnął list zza pazuchy - okazał pieczęć i sam podpis, gdyż treść była przeznaczona tylko dla jego oczu.
- Gawain Keer. Książę mnie oczekuje - rzucił zza maski, lustrując męża w liberii. Jeśli nie potrafił czytać, to chociaż symbol pozna. Musiał zrobić wrażenie siedząc na płonącym Widmo-Ra, bo w odpowiedzi usłyszał tylko pełne napięcia "poczkejcie". To poczkał. Z cichym westchnieniem ulgi zsunął się z siodła, ściągnął co jego i pozwolił rumakowi rozsypać się w pył i umościć w ciemnym wnętrzu sakwy.
Antyhelion. Tak, to dobre, mocne imię... Co prawda dość dramatyczne, ale komety noszące imiona odkrywców nie do niczego się nie nadawały. Gdyby Kessler jakąś odkrył, no, wtedy by się zastanowił!
Szybka wymiana zdań, parę rzuconych komend i już szedł za kimś długimi korytarzami, ciągnął się schodami. Zamek rezonował niczym wnętrze ula. Wrzawa trwała w najlepsze, każdy gdzieś spieszył. Przez moment sądził, że szykuje się jakiś bal, ale zamiast potraw i wina służba przekazywała między sobą bukłaki i szorowała dające koniem podłogi.
Zaczęli piąć się w górę, jakby samo postawienie zamku na szczycie nie wystarczyło. Mijał coraz więcej żołnierzy w lekkim pancerzu, każdy z pękatym bukłakiem. Zrobiło się dziwnie i niezręcznie. Po co był Aeronowi samotny Cień, skoro dysponował taką liczbą wojów?
Służka zostawiła go na szczycie i wróciła do swych obowiązków. Ponownie uderzyło go czyste, górskie powietrze. Aeron stał do niego plecami i wpatrywał się w niebo. Wszyscy zdawali się na coś czekać. Podszedł na bezpieczną odległość i przyklęknął.
- Książę... - zwrócił się do Upiornego i spokojnie poczekał, aż ten się odwróci. Dopiero po wymianie uprzejmości wstał. - Spieszę z odpowiedzią - spodziewałem się wcześniej - napomknął, nawiązując do treści listu. Żartował? Kpił? Głos Cienia nie zdradzał niczego. Za to z rozbieganego spojrzenia można było wyczytać pytanie. Strój Aerona, żołnierze, pośpiech - po co to wszystko? I co do cholery wszyscy robili w wieży?


Zamek Dunkelheit - Page 12 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Pon 8 Mar - 23:41
Przybył na czas.
Gdy dotarła do niego wiadomość, że Cień wspina się po schodach, Aeron poczuł ulgę. Gdzieś wewnątrz jego piersi zelżał ucisk. Czy tak właśnie czuć gdy kamień spada z serca?
Bardzo liczył na obecność Gawaina. Nie dlatego, że darzył go wielką sympatią. Ich znajomość była dziwna, raz spokojna jak tafla jeziora w bezwietrzny dzień, drugim razem wzburzona jak morze w czasie sztormu. Tak naprawdę nie powinno ich łączyć nic, a jednak Upiorny Arystokrata spoglądał w stronę Cienia z trudną do wyjaśnienia tęsknotą. Może żył opowieściami z dzieciństwa, kiedy to matka karmiła jego dziecięcą ciekawość historyjkami o przerażających, lecz łaskawych Cieniach, pożerających cudze sny, zwłaszcza koszmary? Będąc podlotkiem, niejednokrotnie marzył, by jeden z nich odwiedził go we śnie, zabrał dziwne, przerażające obrazy. Dał mu ukojenie.
Gdy był starszy, koszmary nasiliły się a on dalej czekał na któregoś z ich gatunku. Liczył, że pozbędzie się makabrycznych wizji umierającej matki, gorzkich słów prawdy wypowiedzianych przez nią w godzinie śmierci, odbijających się echem w jego umyśle. Marzył o chociaż jednej spokojnej nocy.
Cień jednak nie nadchodził. Nie zabierał snów. Może dlatego, że Aeron nigdy nie poprosił o pomoc? Może gdyby schował dumę w kieszeń i przyznał się do swoich słabości, dziś byłby inną istotą.
Nie mógł winić Gawaina, że ten nigdy nie próbował uwolnić go od koszmarów. Nigdy przecież nie przedstawił takiej oferty. Był zainteresowany Cieniem, jednak zabrakło mu odwagi by powiedzieć, dlaczego tak naprawdę chciał, by ten był blisko.
Zacisnął pięść, marszcząc brwi. Nie czas na słabość. Czekała go trudna wyprawa i tylko od następnej rozmowy będzie zależało, czy wezwanie Keera było dobrym pomysłem. Tym razem Aeron nie zamierzał kłamać. Może właśnie prawdą osiągnie sukces?
Odwrócił się na dźwięk jego głosu. Spojrzał na niego tęczowymi oczami, w których malowało się zarówno wszystko, jak i nic. Widząc, że Gawain przyklęknął, kiwnął jedynie głową, czując ucisk w gardle. Cień za każdym razem oddawał mu pokłon. Ile było w tym faktycznej pokory, a ile drwiny?
- Cieszę się, że przybyłeś. - powiedział przez ściśnięte gardło. Głos zdradził napięcie. Nie pomagała też ogólna atmosfera panująca na wieży - przestępujący z nogi na nogę żołnierze, charakterystyczny, bulgocący dźwięk dopinanych bukłaków i wycie wiatru.
Podszedł bliżej, zatrzymując się w odległości dwóch kroków. Nie chciał naruszać strefy osobistej Cienia, bo nie miał ku temu żadnego powodu. Przez chwilę milczał, patrząc w piękne, dziwne oczy Keera. Odczytując z nich wszystko to, co nie zostało wypowiedziane.
- Wezwałem cię bo... Potrzebuję pomocy. A ty jesteś jedyną znaną mi osobą, która nadawałaby się do zadania, jakie przyjdzie wykonać. - powiedział bez ogródek, na jednym wydechu. Ciężko było mu przyznać, że rudzielec był niezastąpiony, ale kiedyś trzeba wykonać ruch, który może boleć w danej chwili lecz opłaci się w dłuższej perspektywie.
- Wyruszam na Pustynię, odebrać to, co do mnie ma należeć. Nie chcę mieszać cię w politykę, bo wiem, jak cenisz sobie święty spokój. - powiedział, nadal patrząc mu prosto w oczy - Jednak jest coś, o co chcę cię prosić. - w jego kolorowych tęczówkach błysnęła desperacja - Tam gdzie się udaję... Mam pewne podejrzenia, że w miejscu, w którym przyjdzie mi walczyć jest przetrzymywana... osoba, którą cenię. Matka mojej narzeczonej. - wykrztusił wreszcie - Chcę... Muszę ją uwolnić i stamtąd zabrać. Nie uda mi się tego dokonać własnoręcznie, przede wszystkim dlatego, że będę zajęty... Czym innym. - co miał powiedzieć? Mordowaniem? Przecież do tego sprowadzał się ich najazd. To właśnie będą robić.
Dłuższą chwilę patrzył na Cienia po czym odwrócił wzrok i zawiesił go na horyzoncie, wypatrując znajomego już statku sąsiada. Chmury sunące nad górskimi szczytami skutecznie przysłaniały widok.
- Jest Dachowcem, ma na imię Batul. Prawdopodobnie nadal jest więziona i wykorzystywana. - zmarszczył brwi w gniewie - Śmiertelnie boi się Upiornych Arystokratów, bo to jeden z nas zrobił z niej zabawkę. Tyle udało mi się ustalić. Nie mam pewności czy żyje, nie wiem w którym pomieszczeniu się znajduje. Moi żołnierze nie nadają się do dyskretnych wypadów, dlatego postanowiłem zwrócić się do ciebie, Gawainie. - odwrócił twarz ku niemu. Gniew zmienił się w grymas świadczący o tym, że Aeronowi naprawdę zależy na pomocy Cienia. Może przesadzał, widząc w nim bohatera gotowego do ratowania panien z opałów... Wierzył jednak, że to właśnie Keer przeprowadzi akcję najlepiej, jak tylko będzie się dało.
- Nie będę cię błagał. - powiedział nagle, całkowicie szczerze - Łatwiej będzie, jeśli obaj potraktujemy to jako zlecenie. Jeśli mi pomożesz... będę hojny. Podaj tylko cenę. - nie utrzymywał postawy lepszego od innych, bo nie było na to czasu ani miejsca. Rozmawiał z Cieniem jak równy z równym, całkowicie szczerze.
Wiatr targał jego czarnymi włosami, wciskał się za kołnierz ubrania, świszczał między elementami skąpego pancerza. Żołnierze zerkali nerwowo w niebo, czekając na latającego potwora.
- Jeśli jesteś zainteresowany, więcej opowiem ci już na statku, bo to na niego czekamy. - wyjaśnił, nie wdając się w szczegóły. Wiedział, że jego oferta nie była specjalnie atrakcyjna, jednak podyktowana była desperacją i Aeron wiedział, że Cień wyczuje ją na odległość. Może właśnie sam fakt, że Vaele tak go cenił, wpłynie na decyzję?
- Nie znam innego zabójcy, któremu ufałbym choćby odrobinę. - powiedział z powagą - A tobie ufam... dwie odrobiny. Noszą one nawet imiona. - uśmiechnął się ze zrozumieniem - Osoba niegodna zaufania, nie stworzyłaby rodziny z Demonem. Nie patrzyłaby na dziecko z taką czułością. - zrobił pauzę - Ty jeden sam wiesz, co oznacza odpowiedzialność za cudze istnienie. Dlatego dziś składam ci ofertę odnalezienia jednej istoty i uratowania jej życia, w czasie gdy ja będę odbierał życie innym.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Zamek Dunkelheit
Wto 9 Mar - 3:39
Ledwo powstrzymał się, by nie zerknąć na twarz Upiornego, którego głos łamał się jak suche drwa. Nic dziwnego. Nikt o zdrowych zmysłach nie zbierał wojska, bo tak mu się uwidziało. Nie w wieży! Był jednak pewien, że lada chwila dowie się o co ta cała szopka. Powstał i dopiero wówczas dojrzał bliźniaka paniki w okolonych tęczą źrenicach. Budzący się terror nadal wypierały inne emocje, lecz nie na długo. Widział zbyt wielu mężczyzn na skraju wytrzymałości, by twierdzić inaczej.
W normalnych warunkach już teraz machnąłby ręką i powiedział, że nie ma czego roztrząsać, ale to był Aeron. On zawsze widział drugie dno, a nawet dwa dna głębiej niż on sam był w stanie. Przemilczał więc wstęp i pozwolił sytuacji naturalnie rozkwitnąć.
Uniósł brew w reakcji na kolejne słowa, po czym zaśmiał się gorzko. Vaele dopiero co zdradził dokąd się wybiera tylko po by, ująć cel swej podróży w zgrabne "tam gdzie się udaję"? Doprawdy?
- Obawiam się, że na to już za późno. Już jestem zamieszany. Zanurzony po kostki, niemniej jednak... jestem. - Wzruszył okrytymi karmazynowym płaszczem ramionami, myśląc nad tym co usłyszał. Matka narzeczonej? No, no, no...  O mały włos, a zagwizdałby z wrażenia. Jeśli to nie było polityczne, to faktycznie nie miał pojęcia o niczym.
- W sensie mordowaniem czy łupieniem? - Zapytał sucho, bez zgryźliwości. Rzucił okiem w kierunku wieży, a potem na Ciernia. Pokojowa misja to nie była. Koniec końców Aeron sam przyznał, że będzie walczył. Już miał pytać o szczegóły przetrzymywania przyszłej teściowej, czy na pewno jest więziona, czy też inni chcą ją uratować od wypracowanej przez nią namiastki wolności, ale oszczędzono mu wysiłku. Zmarszczył brwi z odrazą. Owszem, lubił się ostrzej zabawić, ale jeśli kobieta tego chciała. Sutenerstwo, wyzysk, przemoc wobec słabszych... żałosne to i podłe, wręcz obrzydliwe. Biedna kobiecina. A że Dachowiec? Nie jego sprawa. Gorzej, że go, kurna, do burdelu wypychali. Nienawidził staromodnych przybytków i rytuałów w nich panujących. Jakie lubisz? Ile zabawisz? Taniej będzie, jak inni będą mogli patrzeć - a i tak, kurwa, patrzą, podczas gdy burdel-rodzice zagarniają hajs. I tak patrzą, bo sprawdzają, czy ruchasz, czy kombinujesz. To będzie szybki Lopez, ale w drugą stronę. Będą tak wydupiali, że przepychając wydmy zmienią geografię Pustyni.
- Dwieście soli - zarzucił gwarą Cieni. Cena nie była wygórowana. Uśrednił ją, biorąc poprawkę na pośpiech i pozycję osoby, którą miał ratować. W żadnym wypadku nie zamierzał zdzierać z Aerona, bo i po co? Zadowoleni klienci, to przyszli klienci.
- Nie licząc wydatków na wejście, opłacenie... wizyty, ewentualne łapówki, na co powinno złożyć się na jakieś dziesięć soli. Najlepiej w mniejszych nominałach, bo inaczej stamtąd nie wyjdzie ani ona, ani ja - odparł i przestąpił z nogi na nogę.
- Czy statek zmieni położenie szacownej pani Batul? - Tym razem kpina była doskonale wyczuwalna, ale i ledwo słyszalna... przeznaczona  wyłącznie dla Aerona. Nie podobało mu się podejście koregenta. Nachylił się ku mężczyźnie, spojrzał głęboko w tęczowe oczy. - Batul nosi pewnie inne miano - zaczął analizować sytuację i składać wskazówki w całość. - A ja zastanawiam się... - zawiesił głos na ułamki sekund. - jak wygląda? Pójdzie ze mną? Będzie się drzeć? Czy pozna, że jej sprzyjam? Jak aktualne są informacje, które właśnie mi przekazałeś? Cokolwiek wiesz ty i twoja narzeczona i ja muszę poznać - cedził szybko i rytmicznie, po czym wyprostował się i uspokoił. Przymknął powieki, odetchnął głęboko i wypuścił powietrze nosem. - Inaczej wszystko weźmie w łeb. Ryzyko. To jest prawdziwa cena. Dla ciebie, książę, bo masz coś do stracenia, a ja, bo gdyby mnie dorwali, nie wytrzymam zbyt długo. Wolałbym usłyszeć choć odrobinę zanim wsiądę na statek. - Rozłożył ramiona stwierdzając oczywistość, po czym opuścił je w geście bezradności. Co miał mu więcej powiedzieć? A potem Aeron mu zagroził. Był Yako, był Cosiek. Przypadki, węzełki na nici życia, ale po co się do nich odnosić. Tak jakby miał w tym interes. Zazgrzytał zębami.
- Wzajemnie. - Splótł ręce na piersi i było czuć, że nie jest wystraszony a urażony. Ani myślał czekać na przeprosiny Upiornego. To dopiero byłaby naiwność.
- Jedne istnienia trwają, drugie się zaczynają... ja je kończę. Dziś zaznam zaszczytu poznania życia od drugiej strony! Cudownie! Czy to pragnąłeś usłyszeć? - zapytał z teatralną przesadą i jawnym wyrzutem, po czym spojrzał na otaczające ich szczyty. Och, jakże chciałby czasem stać się kamieniem. Po prostu być głazem i nie musieć słuchać durnego pierdolenia. - Czyli mord! - parsknął pod nosem, choć było słychać i widać, że jest zdołowany. - Zwyczajnie przestań, książę, proszę. Protokół czy nie, mam dość. - Stanął w szerokim rozkroku, dłonie splótł za plecami i nadal wpatrywał się w szczyty gór.
- Ty czegoś chcesz, ja czegoś chcę... - wychrypiał. Ciśnienie mu skoczyło, gardło się zacisnęło. - Jasne, wykończ ich. Nie mam zielonego pojęcia, co ci to da, ale załatw demona i dziecko. Przecież tyle wiesz o odpowiedzialności za czyjeś istnienie, że wygłaszasz podobne sądy bez mrugnięcia okiem... - mówił coraz ciszej, ale nadal wyraźnie. - Jestem ciekaw, czy sam dałbyś radę ją uratować. Co jest dla ciebie istotniejsze? Manewry wojskowe i polityka czy życie marnego Dachowca? W domyśle, twojej teściowej. Czyli rodziny. Czyli spadku na dwóch nogach. A i tak nie daję temu wiary i nijak prawda mnie nie obchodzi. - Wkurwiony naciągnął maskę bardziej i przewiercił Aerona spojrzeniem jastrzębich oczu, po czym zamilkł i skupił się na obserwacji otoczenia. Zaczynał żałować czasu, nadłożonej drogi i bolącego go tyłka. Miał dość targowania się i bycia traktowanym na równi z chłopem pańszczyźnianym. Bądź co bądź, każdy mógł chwycić za cep i obrócić czyiś mózg w miazgę...
Podaj cenę, a potem idź na ugodę. A w dupę! Rogate kurwiszony, wszystkie takie same! Gdyby chociaż chciało im się ruszyć zadek i sprawdzić współpracowników lub partnerów handlowych, a przynajmniej nie traktować ich jak ostatnich debili. Oj, tak. Za to byłby wdzięczny. Jeśli byłoby szczere. W co wątpił i będzie wątpił przez kolejne sto lat.
Miał ochotę mu odszczekać, wycedzić, że Cosiek wcale nie jest jego, że Demon jest silny, a on, Aeron Vaele,  może iść się walić. Pragnął wygarnąć mu każde durne założenie, powierzchowną ocenę, ale właśnie o to gnojowi chodziło. Dlatego milczał, aczkolwiek wcale nie czuł się z tego powodu raźniej. Wręcz przeciwnie. Bezsens wypełzał na światło dzienne, a Keer zwykł mu machać w odpowiedzi. Hej, stary kumplu... wypierdalaj! Ciężko było określić, co czuł w podobnych sytuacjach. Żałobę godną Wertera i gniew dorównujący Sebixowi z dzielni, po tym jak odmówiono mu koksu? Zwyczajne poczucie niesprawiedliwości? Żal? Z jakiegoś powodu miał wrażenie, że nie mieści się w tych definicjach. Mimo to, słowa Aerona odebrał jako wyjątkowo obcesowe.


Zamek Dunkelheit - Page 12 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Sro 10 Mar - 0:02
Uśmiechnął się na komentarz Cienia, jednak próżno było szukać w tym grymasie wesołości. Kraina Luster od jakiegoś czasu przesiąknięta była polityką, przez coraz śmielsze działania Arystokracji. Upiorni zaczynali się nudzić, dusili się w swoim towarzystwie a ich naturalna, niemal pierwotna chęć do poszerzania swoich wpływów napierała coraz bardziej, zmuszając co poniektórych do czynów odważnych. Czy zbyt odważnych? To już oceni historia. Niemniej Keer miał rację, już był zamieszany w politykę. Bo chcąc nie chcąc, poruszał się po wielkiej szachownicy. Nie zdawał sobie jednak sprawy ze swojej roli. Był najcenniejszym pionem, zdolnym do zmiany koloru w zależności od tego, który będzie wygodniejszy. Gracze spierali się więc, sypali monetami na stół, wszystko po to, by pion zmienił kolor na ich. Nawet Aeron grał w tę grę, bo w innym przypadku nie kierowałby spojrzenia swoich tęczowych oczu w stronę zabójcy. Wolał jednak mieć go przy sobie, na wypadek gdyby któryś z przeciwników postanowił sypnąć zbyt hojnie. Chciał mieć czas, by w razie czego przebić ofertę.
- Jesteś. - potwierdził - Bardzo to sobie cenię, Gawainie. - powiedział szczerze. Keer był jak śmierć. Niewołany, pojawiał się w najmniej spodziewanym momencie. Zawołany, przybywał by wiernie trwać aż do końca.
Mówienie o wyprawie ni było łatwe, bo plan miał być ustalony dopiero na statku. Laraziron kilka godzin wcześniej zamieszał w kotle zwanym umysłem i zasiał wiele ziaren wątpliwości. Gdyby nie czas, który naglił, Aeron usiadłby w fotelu i zanurzył w myślach, analizując wszystko co usłyszał. Nie mógł jednak pozwolić na chociaż jeden dzień więcej tych okropności, które miały miejsce na Pustyni. Już nawet nie chodziło o samą Batul. Żadna istota nie powinna być wykorzystywana w sposób, w jaki robił to ten jeden, konkretny Upiorny. Przynosił hańbę całej rasie.
Cena nie była zbyt wygórowana, a gdy Keer zaczął wymieniać na co będzie potrzebował dodatkowych środków, Vaele uniósł rękę na znak, że i o to zadba. Nie miał żadnego interesu w tym, by puszczać Cienia samopas, bez godnego wyposażenia. Jego porażka, chociaż i ją Upiorny brał pod uwagę, nie byłaby wesołym zakończeniem historii wyzwalania matki Rim z łap skurwysynów. A przecież o to chodziło - by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu. A może nawet i trzy, lub cztery, jeśli wziąć pod uwagę wszystkie motywy Aerona?
Możliwe, że był zbyt rozkojarzony, bo drwina spłynęła po nim jak deszcz po kaczce. Po prostu patrzył na rudzielca i słuchał co tamten ma do powiedzenia.
- Batul znana jest pod nieprzyzwoitym pseudonimem... - urwał i skrzywił się na samo wspomnienie nazwy - Neachtar Tréigthe. - powiedział w końcu, twardym językiem ojców - Nektar Pustyni. Nie każ mi tego powtarzać. - odraza jaka wymalowała się na jego twarzy była wystarczająco wymowna, by nie musiał tłumaczyć dlaczego nie chciał wypowiadać ponownie burdelowego pseudonimu kobiety, która miała być jego teściową - Poznasz ją po cętkach i niesamowicie fioletowych oczach. Wiem, to nadal zbyt mało informacji, ale jeśli uda ci się sprowadzić kogoś o tym wyglądzie, a okaże się, że to nie ona... Uratowane życie, to uratowane życie. Niezależnie czyje. Nikt nie zasługuje na więżenie w takim miejscu, jak tamto. Nie pozna, że jej sprzyjasz, lecz już samo to, że nie jesteś Upiornym Arystokratą będzie działało na twoją korzyść. - spojrzał w niebo, zniecierpliwiony tym, że po statku nie było jeszcze ani śladu - Raport który otrzymałem ma cztery dni. Jest dość świeży, lecz biorę pod uwagę jej ewentualną śmierć. - wrócił spojrzeniem do czarno-pomarańczowych oczu - Może krzyczeć. Może protestować, bo będzie przerażona. Dlatego najlepiej będzie gdy pokażesz jej to. - Aeron sięgnął za pazuchę i wyjął niewielki rulon papieru, przewiązany rzemykiem. Rozwinął go naprędce i podał Cieniowi niewielkich rozmiarów portret, naszkicowany naprędce przez jednego ze służących w zamku - Powiedz jej, że tak teraz wygląda jej córka. I że zabierzesz ją do niej. Jeśli to nie poskutkuje... - przez twarz Upiornego prześlizgnął się żal, bo to co zamierzał powiedzieć, tak naprawdę nie powinno opuścić jego ust - Jeśli to nie poskutkuje, pozbaw ją przytomności. Lecz proszę... Niech będzie to ostateczność.
Na chwilę zapadła cisza. Żołnierze robili się coraz bardziej nerwowi, głównie dlatego, że nie mogli doczekać się samej akcji. Aeron już dawno nie brał udziału w poważnej bitwie, a wszystko wskazywało na to, że na Pustyni do takiej dojdzie. Może nie od razu, jednak ostatecznie poleje się krew.
- Jest dobrze pilnowana, dlatego będziesz musiał być ostrożny. Ze swojej strony mogę obiecać, że jeśli coś pójdzie nie tak i tam utkniesz, nie spocznę póki nie zwrócę ci wolności. Masz moje słowo. - przystawił dłoń do piersi na znak, że wcale nie żartuje. Co jak co, lecz gdy Upiorny składał obietnicę, należało brać ją na poważnie.
Niestety, jak to zazwyczaj bywało, rozmowa między Aeronem i Gawainem spełzła na niebezpieczne tory. Początkowo Upiorny nie rozumiał zmiany zachowania oraz tonu głosu interlokutora, lecz im dłużej przysłuchiwał się rudzielcowi, tym narastała w nim większa irytacja.
Na słowa, by zaprzestał zabawy w protokół, uniósł jedynie brew. Mięśnie szczęki zagrały, gdy na kolejne jego wynurzenia zgrzytnął zębami. Gawain zaczynał go po prostu męczyć z tą swoją postawą cierpiącego za miliony. Całkowicie opatrznie zrozumiał to, co Arystokrata miał do powiedzenia. Oczywiście sam Vaele też nie był bez winy, celowo bowiem użył takich, a nie innych sformułowań. Był ciekaw, czy Cień da się sprowokować, i utwierdzić się w tym, że rudy jest po prostu przewrażliwiony.
Negatywne emocje zawisły pomiędzy nimi oboma. Atmosfera była tak naelektryzowana, że pewnie wystarczyłoby teraz dotknąć któregoś z nich by wyzwolić iskrę. A gdyby mieli ogony, biłyby teraz wściekle na boki.
- Skoro mam odpuścić sobie protokół, to nie będę przebierał w słowach. - wycedził i pochylił się lekko ku niemu, jedną rękę kładąc na biodrze - NIE ZESRAJ SIĘ. - słowa które dosłownie z siebie wypluł były chamskie i prowokujące, lecz nie dał Keerowi czasu na odpowiedź - Ujebałeś sobie, że jestem ci, nie wiem, wrogiem, przeciwnikiem, chuj wie czym! Że zagrażam ci, jak kurwa mać. - emocje w głosie zdradzały, że i on poczuł się urażony - Gdy dałeś mi po mordzie, nie wyciągnąłem konsekwencji, mimo iż wpierdoliłeś mi na oczach MOJEJ służby. Gdy Cosiek złapał mnie za rogi na oczach MOJEJ służby, dając tym samym temat do plotek, nie powiedziałem nic, a NIKT KURWA BEZKARNIE NIE DOTYKA MOICH ROGÓW! - ryknął - Gdy kazałeś mi zostawić Yako w spokoju, zostawiłem go idąc ci na rękę i szanując twoją wolę. - wyliczył tylko niektóre sytuacje, bo prawdę mówiąc reszty nie pamiętał - Naprawdę myślisz, że nie mam do roboty nic ciekawszego, niż robienie ci na złość i zagrażanie twojej rodzinie? Ja wiem, że uważasz, że byłbym zdolny do najgorszych czynów! - ostatnie zdanie wykrzyczał, zły na Gawaina i siebie samego, że dał się sprowokować - Ale przestań upatrywać sobie we mnie wroga! Nie dałem ci nigdy ku temu powodu. NIGDY! - zacisnął pięści.
I pewnie dalej kontynuowałby wylewanie żalu, gdyby nie dźwięk rogu, który rozbrzmiał wysoko, ponad ich głowami. Vaele jeszcze przez chwilę patrzył hardo w oczy Cienia, mając na twarzy wymalowany gniew w swojej czystej postaci.
- Nie mnie powinieneś się obawiać. - zakończył ze spokojem i wskazał ruchem głowy statek, wychylający się leniwie spomiędzy chmur - Powinieneś obawiać się jego. - dodał, marszcząc brwi - Wszyscy powinniśmy się go obawiać. On, na pstryknięcie palców, ma o wiele gorszych skurwysynów, niż my wszyscy razem wzięci. - popatrzył na niego - Wierz mi, wiem co mówię. - ponownie odwrócił się w stronę zbliżającego się statku - Nie jestem twoim wrogiem. Gdybym nim był, nie prosiłbym o pomoc.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Zamek Dunkelheit
Sro 10 Mar - 15:26
Zgadzali się w kwestii jego istnienia i zamieszania w politykę, wyśmienicie. Dalej jednak nie wiedział, co robi tutaj, skoro miał być na Namalowanej Pustyni, a Upiorny nie spieszył z wyjaśnieniami. Na tę chwilę musiał zadowolić się wcześniejszymi ogólnikami. A może lepiej było nie wiedzieć zbyt dużo?
Skinął głową i zamilkł. Podejrzewał, że cena nie grała dla Aerona roli, ale wolał ustalić wszystko wcześniej. Żadnych zaskoczeń i niespodziewanych zwrotów lub podejrzeń o przywłaszczenie zbyt dużych środków. Zmarszczył brwi na dźwięk pseudonimu, a raczej niewolniczego miana. Zawsze nadawano im nazwy mające dodać wizycie tajemniczości i ekskluzywności. Szkoda tylko, że te wszystkie kwiaty i klejnoty tak często okazywały się zabiedzone i pozbawione blasku życia. Cętki, fioletowe oczy. Słuchał Upiornego z uwagą, chłonąc każde jego słowo.
- W zupełności wystarczy. Przynajmniej wiemy, że nie tropimy ducha. - Sięgnął po rozwinięty rulon. Dzisiejszy dzień upływał mu pod znakiem portretów. Śmieszne, pierwszy wskazywał kogo zabić, drugi córkę kogoś do uratowania. Przyjrzał się miłym dla oka rysom, po czym schował podobiznę.
- Dla mnie to też byłaby ostateczność. Ciężej wyprowadzić z chronionego budynku kogoś nieprzytomnego. Obawiam się jednak, że po ucieczce z przybytku będzie chciała uciec również mnie, jeśli nie da mi wiary - zaobserwował. Niespokojnie przestąpił z nogi na nogę. Była aż tak dobrze pilnowana? Dobrze, że wziął ze sobą cały magiczny kram, który da mu małą przewagę... chyba że... - Początkowo sądziłem, że wejdę tam udając jednego z klientów, ale podejrzewam, że przy wejściu dokonają przeszukania. Będę musiał się włamać - skonstatował. Czy to przez czyjeś sny, czy to bardziej tradycyjnym sposobem, ale wejście frontowymi drzwiami odpadało, a musiał przemycić dla Batul parę fantów.
- Myślisz, że mają aż tak dobre zabezpieczenia? Że nawet Cień nie dałby rady uciec? - drążył, bo zapewnienie Aerona wcale a wcale go nie uspokoiło, nawet jeśli je doceniał. Przełknął ślinę. Cała sytuacja nabierała coraz niebezpieczniejszego wydźwięku.
Odchylił się lekko do tyłu i zrobił wielkie oczy, niedowierzając temu co słyszy. Nawet nie zdążył zareagować, bo Cierń wylał z siebie potok słów. A czego wśród nich nie było! Przekleństwa, zarzuty i wyrzuty! Emocji tyle, że i z dziesięć Strachów byłoby zaspokojonych! Aż uniósł dłonie w górę, by choć trochę odgrodzić się od wkurwionego Arystokraty. Chciałby mu przerwać, ale sprzeciwy na coraz to nowe argumenty ulatywały wraz z kolejnymi przywoływanymi przez Aerona sytuacjami, aż w końcu powstrzymał go dopiero dźwięk rogu.
Zerknął w stronę statku, po czym odetchnął głęboko, zsunął maskę z twarzy, wyciągnął i odpalił ziołowego skręta. Zapachniało szałwią. Więcej Arystokratów... kurna, chyba już wolałby być w tym burdelu niż z nimi na pokładzie.
- Z Yako się zgodzę. - Ścisnął palcami nasadę nosa, zbierając myśli. - Chciałbym ci jednak przypomnieć, że Cosiek czymś wtedy oberwał, co komunikowałem a ty zignorowałeś. Moje ostrzeżenie w ogrodzie, zignorowałeś. Tylko, że tobie wolno, wolno prawie wszystko, a ja za każdym razem biłem ci pokłony, żebyś nie zmienił zdania i zgodnie z przysługującym ci prawem, nie wpieprzył mnie lub mojej rodziny do lochu. Rozumiesz? - rzucił mu szybkie, ukradkowe spojrzenie, po czym ponownie zaciągnął się wyraźnie trzęsącym się w jego palcach skrętem. Byłoby miło przejść do porządku dziennego nad faktem, że ktoś inny może go skazać wedle swojego uznania tylko dlatego, że ma rogi. Nie potrafił jednak i wiedział, że ta niewidzialna granica zawsze będzie ich dzielić, a którą Upiorni sami postawili. Czy Aeron faktycznie zrozumie, jak bardzo się od siebie różnili? Że nieważne jak bardzo by się lubili, zawierzyli sobie, to zawsze będzie wisiała między nimi ta groźba?
- Gawain, zapieprzyłem ci nóż. Gawain, wysłałem ci sztylet. Chcę czegoś, ale nie powiem czego... - dodał spokojnie i pokręcił głową, wzdychając ciężko po raz kolejny. - Zwyczajnie nie jestem w stanie ci zaufać. Nie znam cię na tyle, by móc określić kiedy mówisz prawdę, a kiedy łżesz. Wiem, co powiesz - że to część Gry - i będziesz miał rację. I wiem co postawiłem na szali i czym się param, ale nie potrzebuję wsparcia moralnego. Za to ty chyba tak... tak sądzę. - Rzucił skręta i zgasił go obcasem, zły i smutny zarazem, po czym machnął dłonią i skrzywił się. - Z tego wszystkiego zapomniałem ci powinszować! - Wbił w niego swe jastrzębie spojrzenie. - Choć cieszyć się będziemy potem. Jak już ją stamtąd wyciągnę... - Spiął brwi, rozmyślając o przetrzymywanej kobiecie i ponownie naciągnął maskę. Wyprostował się i zaczął obserwować szybko zbliżającą się jednostkę. Cień jakby otrząsnął się z szoku. Ponownie był skupiony na swym zadaniu.
- Kto ku nam zmierza? - zapytał tylko.


Zamek Dunkelheit - Page 12 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Sro 10 Mar - 23:12
Zdawał sobie sprawę z tego, że informacji mieli za mało. Niestety nie udało mu się dowiedzieć niczego więcej. Z resztą, niezależnie od tego ile wiedzieli o samej Batul, Aeron planował najechać Pustynię i najzwyczajniej w świecie ją zagarnąć. Władca tamtych krain był słaby i nie radził sobie z zarządzaniem. To, że był ojcem Rim było idealnym pretekstem, by złożyć mu wizytę.
Na wieść o włamaniu pokiwał powoli głową. Nie chciał narzucać Keerowi scenariusza, bo wierzył, że ten sobie poradzi. Najlepiej znał samego siebie i wiedział, do jakich czynów może się posunąć, a czego unikać.
- Możliwe, że włamanie nie będzie konieczne. A przynajmniej nie ciche włamanie. - powiedział ze spokojem - Jeśli to miejsce ma obstawę, będzie zajęta czym innym. Kim innym. - dodał - Nie bez powodu zabieram tylu żołnierzy. Burdel jest jednocześnie siedzibą Upiornego Arystokraty, któremu zamierzam... złożyć wizytę. Wizytę, którą popamięta po wsze czasy. - uśmiechnął się samymi kącikami ust - Tak ja powiedziałem, zamierzam odebrać to, co niebawem i tak będzie do mnie należało. - dodał, ucinając ewentualne pytania. Nie zamierzał zdradzać szczegółów, bo wiedział, że Cień i tak swoje usłyszy gdy będą już na statku. Należało omówić strategię działania.
Spojrzał Gawainowi prosto w oczy i wzruszył lekko ramionami. Jeśli wiedziałby coś więcej, coś co mogłoby być przydatne dla kogokolwiek z ich załogi, podzieliłby się swoją wiedzą.
- Niestety, nie mam pojęcia jak silne są ich zabezpieczenia. Wiem tylko tyle, że strzegą swoich... pracowników, jak oka w głowie. - przyznał, cicho wzdychając.
Jego wybuch sprawił, że Keer spuścił z tonu. Aeron pewnie nie powinien tak się odsłaniać, lecz w tej konkretnej chwili całe wkurwienie po prostu znalazło małą szczelinę i postanowiło ulecieć z niego gorącym strumieniem pary. Nabuzowany, wyrzucał z siebie kolejne słowa, zaciskając pięści, miotając gromami z oczu. To jeszcze nie była furia, ale można było powiedzieć, że Vaele naprawdę się zezłościł.
W wyrzuceniu wszystkiego, co siedziało mu w głowie pomógł nieformalny ton. Nawet on miał dosyć zabaw, obchodzenia Cienia jak jeża i dźgania go patykiem. Męczyły go te gierki, zwłaszcza, że od jakiegoś czasu po prostu przestał interesować się bliskimi rudzielca. Sprawdził ich, ocenił ich wartość i wycofał się, mając nadzieję, że kiedy przyjdzie stosowny czas, będzie mógł nazwać ich sojusznikami, a nie oglądać ich twarzy po stronie przeciwnika.
Wszystko to trwało krótko, bo Gawain przestał się sadzić. Przyjął postawę obronną. Nie było więc sensu ryczeć na niego i wywrzaskiwać mu całego żalu, jaki gnieździł się w sercu Arystokraty.
Po wybuchu Aeron poczuł się stary. Oddech zwolnił, mięśnie rozluźniły się i dopiero wtedy odczuł ciężar własnego ciała. Pół millenium na karku to wcale niemała liczba i chociaż Upiorny trzymał się naprawdę dobrze, zachowując wygląd trzydziestolatka, w głębi duszy czuł, że się starzeje. Tym bardziej uderzyły go słowa Viridiana, które kołatały się w jego umyśle. Tak, był przestarzały. Zaczynał odstawać od epoki. Coraz mniej rozumiał, próbował jeszcze bawić się w układy, oparte na wzajemnym zaufaniu, a nie zauważał, że świat pogalopował dalej.
Odetchnął głęboko. Wdech i wydech. Zamknął na chwilę oczy, uciekając do własnego, małego świata, zamkniętego w ramach jego własnej wyobraźni. Chciałby rządzić, być lubiany i szanowany. Może jakby urodził się jako dziedzic z prawego łoża, to byłoby mu prościej?
Nie! Nie może tak myśleć. Nie może wiecznie płakać nad swoim losem i tłumaczyć słabości tym, że jest tylko bękartem, któremu miejsce przy misce przypadło jako ostatniemu. Oj wiele musi przemyśleć...
Uniósł dłoń i roztarł dwoma palcami czoło. Jeśli obraził Cienia, trudno. Wyglądało na to, że nigdy nie zdołają się dogadać a już na pewno się nie polubią. Różniło ich wszystko i nie było żadnej spoiny, która mogłaby zalać szczeliny, pozwalając im na ignorowanie tego, kim są naprawdę.
Wcale nie na rękę było mu to, że Keer wiedział o kłamstwach Arystokracji. W zasadzie miał rację, biorąc każde słowo wypowiedziane przez rogatego na warsztat i analizując, w poszukiwaniu drugiego dna. Aeron przecież nie był bez winy, prowokował go, czasem dla własnej uciechy.
- Nie zignorowałem. - powiedział otwierając oczy i opuszczając rękę - Przetrząsnąłem cały zamek i nie znalazłem nic. Z resztą, teraz nie ma to już przecież znaczenia. - machnął dłonią, jakby odpędzał się od muchy. Incydent z Cośkiem zaowocował jedynie tym, że Vaele przez kilka kolejnych dni wydawał rozkazy służbie, która szeptała po kątach. Drażniło go to, ale zostawił sprawę w spokoju, bo przyzwyczaił się do plotek na swój temat.
Zapach ziołowego skręta drażnił jego nozdrza. Nie był jakoś specjalnie wrażliwy na zapachy, po prostu sam nigdy nie palił i nie przepadał za istotami z nałogiem. Głównie dlatego, że sięganie po nałóg oznaczało słabość. Gawain wyciągając to cholerstwo udowodnił tylko, że również się zdenerwował. Nie pozwolił jednak emocjom wypalić się, lecz stłumił płomyczek w zarodku.
- Przyznaję, początkowo po prostu się tobą bawiłem. - powiedział w końcu, rozbrajająco szczerze, ponownie wzruszając ramionami. Brakowało tylko, żeby zaczął grzebać sobie końcem sztyletu w paznokciach. Na szczęście, ten konkretny rogacz wiedział, kiedy należy zachować choćby pozory kultury.
- Czynisz mądrze, nie ufając Upiornemu Arystokracie. - uśmiechnął się patrząc mu w oczy - Akceptuję taki stan, jednak można nie ufać drugiej osobie, a mimo wszystko jakoś się z nią dogadywać. Posłuchaj, jeśli nie przekonuje cię moje słowo, że nie zrobię krzywdy twoim bliskim, to może przekona cię to, że ja po prostu nie mam interesu w obdzieraniu cię z wszystkiego co posiadasz. Już chyba kiedyś wspominałem, że wolę mieć w tobie sojusznika, niż wroga. - westchnął - No, może przesadziłem z tym sojusznikiem. - parsknął, pijąc do tego, że przed chwilą o mało nie skoczyli sobie do gardeł.
Zgęstniała atmosfera powoli stawała się bardziej znośna, nawet podenerwowani żołnierze zdawali się uspokoić nieco rwące się do walki serca. Stali w milczeniu i oglądali krajobraz, sprawdzając po raz setny, czy wszystko ze sobą zabrali.
- Potrzebuję wsparcia? Tak sądzisz? - zapytał patrząc na niego czujnie, unosząc jedną brew. Zmrużył nieco oczy i zacisnął usta w kreskę. Co wiedział Cień? Z pewnością temat Upiornego pojawił się niejednokrotnie między nim a Yako. Czym pochwalił się Demon?
Dyskusję przerwały rogi i dźwięki zbliżającego się okrętu. Samum Viridiana, chociaż niewielkie, robiło wrażenie, prześlizgując się gładko po niebie. Obecność drugiego Upiornego napełniła serce Aerona jednocześnie niepokojem, ale i satysfakcją. Przyleciał, czyli naprawdę jest zainteresowany Pustynią.
- Mimo wszystko, dziękuję, Gawainie. - powiedział cicho, kierując słowa tylko i wyłącznie do Cienia - Że jesteś. Że nie zignorowałeś mego wezwania. To dla mnie dużo znaczy.
To co zrobił w następnej chwili mogło być odebrane w każdy sposób. On jednak, pełen szczerych chęci, miał nadzieję, że Cień przestanie trwać w swoim zacietrzewieniu i na czas wyprawy, po prostu będzie udawał, że chociaż go toleruje. Bo lubić się nie musieli.
Vaele przystawił dłoń do piersi i wykonał lekki, lecz pełen szacunku ukłon.
Gdy się wyprostował, spojrzał na statek. Wiatr wył jak szalony, zupełnie jakby zagrzewał latającego potwora pieśnią wojenną. Żołnierze stojący na wieży, wyprostowali się i przyjęli stanowiska, czekając na rozkazy.
Brunet uśmiechnął się, obserwując ja Samum zbliża się do nich, wysuwając z wolna pomost, po którym przyjdzie im przejść na pokład. Pytanie Cienia dotarło do niego jakby zza kurtyny, bowiem myślami był już daleko na Pustyni. Nie mógł doczekać się akcji. Dawno już nie brał udziału w zbrojnym natarciu.
- Wielki Książę i Koregent Lodowych Gór, nazywany „Kryształowym Księciem” albo "Viridianem". - powiedział, doskonale wiedząc, że Keer nie raz słyszał te tytuły i wie o kim mowa, choćby z krążących po Krainie Luster plotek - Vyron Gravven Sanoran Laraziron. - dodał po krótkiej pauzie - Zamierzamy zdobyć Pustynię. Razem. - w głosie pojawiła się nuta, zdradzająca ekscytację. O tak, nawet jeśli Upiorni Arystokraci byli różni, łączyło ich jedno - pociąg do władzy.

Gdy statek opuścił podest i ustabilizował się na tyle, by przejście nie było niebezpieczne, Aeron dał sygnał swoim by zaczęli ładować się na pokład. Sam zamierzał wejść na Samum ostatni.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Zamek Dunkelheit
Czw 11 Mar - 15:13
- To całkowicie zmienia postać rzeczy - odparł zamyślony. Sądził, że będzie musiał pomóc okazji wystąpić, wejść między tłum, łączyć spojrzenia nieznajomych i wykorzystać co się da. Może wzniecić pożar, doprowadzić do bójki. Miał ku temu środki, ale ucieszył się, że będzie mógł je oszczędzić na realizację bardziej newralgicznych etapów planu.
Uśmiech Aerona  zawierał w sobie mnóstwo satysfakcji i powagi. Stanowił swojego rodzaju obietnicę. Keer wiedział, że nic i nikt nie zatrzyma tego mężczyzny.
- To nic, damy radę - powiedział stanowczo. Upiorny mieszkający we własnym burdelu. Podobne zachowania sugerowały terytorialnego, kontrolującego typa z krótkim lontem, dużą dozę nieprzewidywalności oraz wyrachowanie. Przeświadczenie Keera o tym, że burdel będzie miał obstawę, milion zamków i oczy w każdym miejscu graniczyło z pewnością.
Aeron pokrzyczał, potuptał i zaczął się uspokajać. Wyraźnie odczuł ulgę, gdy wylał z siebie ciążące, przepełniające się wiadro pomyj, choć nadal wyglądał na potrzebującego czasu na poukładanie sobie wszystkiego w głowie. Przy okazji potwierdził przypuszczenia Cienia. Te lepsze i najprostsze, niezawierające wielkich spisków i planów zrobienia komuś krzywdy. Upiorny był zwyczajnie dumnym skurwysynem, starym dzieckiem ze swoimi klockami.
Zasznurował usta, by nie ciągnąć kłótni, gdy Veale stwierdził, że przeszukał cały zamek. Owszem, przeszukał, ale co z tego? To nie sprawiło, że Cosiek przestał zachowywać się niczym opętany. Równie dobrze mógłby obrócić kota ogonem i oskarżyć Aerona o zdrożne myśli i zamiary względem dziecka.
- Sprawdzałeś mnie. Ciągnąłeś to jednak nieznośnie długo. - Posłał mu znudzone i zmęczone spojrzenie. - Mam nadzieję, że chociaż bawiłeś się dobrze... inaczej byłoby to całkowicie niezrozumiałe. - Rozmasował dłonie, by nieco pobudzić krążenie, rozluźnić mięśnie.
- Póki co. Sam dobrze wiesz, że sytuacja może ulec zmianie w każdej chwili. Oczywiście staram się, żeby warunki odpowiadały nam obu, ale niczego nie uznaję za pewnik. A Graczy wkrótce przybędzie, dając wiarę twoim zapewnieniom. - Arystokracie odpowiedział suchy, wyzuty z emocji ton Cienia. Zaufanie traktował jak kredyt. Spłacał i pożyczał, zawsze na wysoki procent i z krótkim terminem. Nie lubił długofalowych zobowiązań, gdyż musiałby doglądać ich wszystkich. Długów natomiast nienawidził. Po co zamykać się w tym więzieniu?
Jedynie rodzina była zwolniona z takiego traktowania. Oficjalnie, bo nadal przyglądał się ich snom, wiedział, gdzie przebywają i czuł emocje dzięki Blaszce.
- Gdybym poważnie wątpił w nasz sojusz, nie rozmawialibyśmy teraz. - Wzruszył ramionami. - Nie podjąłbym takiego ryzyka, a w przypadku pomyłki wyleciałbym z tej wieży parę minut temu - zaśmiał się krótko, po czym podszedł do murku i zerknął w dół. To byłoby okropne pięć sekund.
- Chociaż może wtedy nauczyłbym się latać? - odwrócił się i rozłożył ręce w pytającym geście. Sojusz nie polegał na smaleniu do siebie cholewek. Nikt nie powiedział, że będzie przyjemny. Miał się tylko opłacać obu stronom i wtedy był bezpieczny.
Uśmiechnął się za maską na pytanie Aerona. Kurze łapki wokół ciemnych oczu były jednak dobrze widoczne.
- A któż, jak nie ty, przy każdej, wątpliwej moralnie propozycji słodzi mi, ile to dobrego wyniknie z jednej złej rzeczy? Cienie, najczystsze istoty! Ja, morderca, uratuję czyjeś życie! - Tym razem śmiech Gawaina był serdeczny, a on sam zajęty osobą Aerona. Sposób myślenia Upiornego od dawna go ciekawił, a teraz udało im się przełamać pierwsze lody. Nadal musiał się pilnować, ale odrobina swobody dobrze mu zrobi. Zwłaszcza, że za moment będzie znów sypał tytułami na lewo i prawo, żeby nie obrazić drugiego Upiornego i nie umniejszać pozycji Aerona. - W pełni rozumiem podobne usprawiedliwienia, ale zawsze były dla mnie dość zabawne i dziwaczne... Chyba nie sądziłeś, że uznam cię za zbyt zepsutego, wycofam się i pozostawię cię z gryzącą niepewnością lub wyrzutami sumienia? - Uniósł brew. To jak było? Hmm? Kogo Cierń chciał klepać po pleckach?
Ponownie obrócił się w stronę nadlatującego okrętu, po czym zerknął na Aerona z ukosa. Szept brzmiał o wiele szczerzej niż głośne zapewnienia. Otworzył szeroko oczy w zdumieniu i musiał powstrzymać się, by nie złapać składającego ukłon Aerona za ramię.
- Przestań! Nie wygłupiaj się! - wyszeptał naprędce. Lekko pochylił głowę i odwrócił wzrok zażenowany sytuacją. - Będziesz dziękował, jak mi się powiedzie- bąknął cicho, nieprzyzwyczajony do podobnych gestów.
Słysząc znajome imię powoli skierował wzrok na Aerona, jakby łudził się, że to tylko żart. Chciał, żeby się wziął zesrał? Dobrze, że nie miał czym. Nogi wrosły mu w kamień, a w brzuchu umościł się zimny głaz.
Rozmaite opowieści krążyły o sąsiedzie Ciernia. Surowy, ale i sprawiedliwy - tak najczęściej o nim mówiono. W głosach mieszkańców pobrzmiewała wtedy trwoga i ogromny respekt. Ciszej spekulowano o faktycznej historii rodu, na którą każdy miał własny pomysł i znał ją lepiej od innych. Wszak Viridian żył i rządził na tyle długo, by mogła obiec Krainę Luster przynajmniej z tuzin razy. A teraz wraz z Aeronem ruszał na podbój Namalowanej Pustyni.
- Przyznam, że zupełnie mnie zaskoczyłeś - wydusił z siebie po kilkunastu sekundach.
- Nie pozostaje mi nic innego, niż życzyć ci wielu owoców tej współpracy, książę. - dodał, nie kryjąc podziwu i obawy. Gra toczyła się o wysokie stawki. Nie o jakiś posag czy zameczek na uboczu.

Zgrabny, dwumasztowy szkuner przybijał do najwyższej wieży Dunkelheit. Załoga okrętu poruszała się niczym jednomyślny rój, a żołnierze Aerona ustawiali się, by móc szybko i sprawnie wmaszerować na pokład. Gawain zszedł im z drogi, usiłując zleźć sobie jakieś miejsce w tym harmidrze i czekał na swoją kolej.


Zamek Dunkelheit - Page 12 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Vyron
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 12 5PUjt0u
Godność :
Vyron Laraziron
Wiek :
Wygląda na 30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182 cm / 76 kg
Pod ręką :
Sakiewka z pieniędzmi, sakiewka z kryształowym pyłem, oprawiony klejnot "Tchnienie Muzy", pałasz, rewolwer czarnoprochowy typu Le Mat, sztylet w cholewie buta.
Broń :
Pałasz, rewolwer typu Le Mat, sztylet w bucie
Zawód :
Dręczyciel ludu pracującego i pasożyt społeczny
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t141-vyron-laraziron https://spectrofobia.forumpolish.com/t1124-vyron
VyronDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Czw 11 Mar - 19:53
Gdy „Samum”  dobił do wieży Dunkelheitu,  Vyron stał akurat na fordeku i lustrował zamek swojego sąsiada. Miał sporo uwag, ale uznał, że zachowa ja dla siebie. Przebudowa zamku byłaby zbyt droga a perspektywa tego, że w przyszłości ktoś postanowi go zaatakować była raczej niewielka.
Srebrne okucia na rogach, o krawędziach ostrych jak brzytwy, zalśniły w słońcu, gdy arystokrata uniósł głowę by przyjrzeć się zebranym. Od razu rozpoznał swojego Najlepszego Wroga, albowiem ten, widać również hołdując odwiecznym tradycjom, ubrał się w kolory herbowe. Sam Viridian też tak uczynił i odziany był teraz w czarny mundur ze srebrnymi zapięciami, białą koszulę, a na ramionach miał czerwoną pelerynę. Musiał powiedzieć jedno. Czuł się w tym stroju jak idiota.
Jego strzelcy, na te okazję również mieli na sobie mundury barwach rodu Laraziron, choć Vyron poważnie zastanawiał się nad tym, czy ma to sens. Niby wojsko winno walczyć w kolorach swych panów, ale metody prowadzenia walki już dawno się zmieniły. Teraz, gdy rycerskość i rycerstwo z wolna przechodziły do lamusa historii, zaczynały liczyć się strategia i maskowanie. Krzykliwe kolory na polu walki mógł mieć co najwyżej cel. Zielonooki już dawno nosił się z zamiarem wprowadzenia na stan mundurów, które pozwalałyby żołnierzom lepiej wtopić się w otoczenie, a tym samym dokonywać skuteczniejszych zasadzek i pozostawać niezauważonym podczas działań taktycznych i dywersyjnych. Zwlekał z tym jednak, albowiem żaden z tutejszych warsztatów sukienniczych nie był w stanie uszyć odpowiednio wytrzymałych i wygodnych mundurów.
Gdy trap opadł strzelcy będący na pokładzie podzielili się. Część przeszła na pokład dziobowy, na którym stał Vyron, a druga cześć stanęła w szyku liniowym na spardeku. Dzięki temu okręt gotowy był na podjęcie na pokład gości, jak i na obronę przed ewentualnym abordażem.
Zobaczywszy Aerona stojącego z tyłu swoich ludzi, na pozycji przysługującej w załadunku zwierzętom i niewolnikom, Vyron zszedł na śródokręcie i nim ktokolwiek zdążył wejść na trap, niespiesznym, dostojnym krokiem podszedł do jego końca, blokując tym samym przejście.
- Zapraszam na pokład dowódcę ze świtą. – powiedział chłodno, cofając się jednocześnie o krok i przechodząc na lewą stronę by zrobić miejsce wchodzącym.
Niech wszyscy obecni wiedzą, że może i Aeron Vaele to bękart, ale dla nich, to on jest PAN BĘKART i jako taki na pokład okrętu zawsze wchodzi pierwszy i to on wybiera sobie stosowne miejsce.
Viridian stał i bez większych emocji przyglądał się żołnierzom swojego sąsiada. Zdecydowanie, modernizacja to było coś, z czym nie powinien czekać.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach