Zamek Dunkelheit

Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Sro 28 Sie - 8:17
Wyglądało na to, że wszystko wraca do normy. Negatywne emocje nadal gdzieś jeszcze pobrzmiewały w tle, ale zarówno goście jak i gospodarz, uspokoili się na tyle by zacząć myśleć racjonalnie.
Aeron poczuł wstyd. Fascynacja Cieniem uleciała jak powietrze z przebitego balonika, pozostawiając uczucie pustki i zakłopotanie. Cóż miał powiedzieć? Jak wyjaśnić swoje zachowanie?
- Motyle... - wymamrotał cicho, unosząc dłoń do twarzy. Czuł ból który był na tyle irytujący, by nie dać mu w spokoju przemyśleć sytuacji. Urywki tego, co się stało ukazywały mu się jak niezrozumiałe sceny. Pomieszane.
Na pewno użył mocy, co do tego nie miał wątpliwości. Charakterystyczne szczypanie w oczach to potwierdzało. Został też pozbawiony większości energii za sprawą Yako. Pamiętał jak działa jego magia. Analiza jego stanu na tym jednak się kończyła, bo cała reszta nie miała sensu.
Pamiętał walkę z Keerem. Swoją żałosną bierność. Ale nie pojmował, dlaczego nie próbował się bronić, dlaczego nie zrobił nic by zapobiec temu wszystkiemu.
W mieczaczasie Alden skłonił się lekko Gawainowi kiedy tamten wydał polecenie i odprowadził ich wzrokiem, gdy ruszyli do zamku. Scena była na swój sposób ujmująca, bo Cień przytulał szlochającego Demona trzymając go na rękach, a drugi Lis dreptał przy nich zadowolony z przebiegu wydarzeń.
W pewnym momencie kamerdyner potrząsnął głową ze skołowaną miną, a jego oczy rozszerzyły się nagle. Zamrugał nimi kilkukrotnie, rozglądając się na boki. Dlaczego skupił uwagę na gościach, ignorując swojego pana? Czemu pomyślał o Cieniu, śmiertelnym wrogu Sennych Zjaw, jak o Alfie?
Podszedł szybkim krokiem do leżącego w trawie Thorna i przykucnął przy nim, marszcząc brwi. Chciał coś powiedzieć, jakoś wytłumaczyć siebie i pozostałych, ale przerwał mu Aeron, zabierając rękę z oczu i patrząc na niego spod przymkniętych powiek.
- Ten dzień nie należy do najlepszych. - uśmiechnął się - Niech Bianka przygotuje dla Keera wyprawkę. Po sztuce z każdego kwiatu, każdej rośliny z ogrodu. Uważajcie na motyle. - polecił i z pomocą kamerdynera, dźwignął się do siadu, okrywając szczelniej płaszczem. Westchnął i to był błąd, bo nagła fala nudności znowu zmusiła go do pozbycia się zawartości żołądka. Po cholerę on wczoraj tyle pił.
Masując obolałą głowę, poszedł do zamku a towarzyszący mu Alden w razie czego służył pomocnym ramieniem.

Wewnątrz, przygotowano dla gości posiłek. W saloniku postawiono imbryk z herbatą i ustawione na stosik bułeczki. Służba poprowadziła mężczyzn ale pozostawili im opcję wyboru - mogli albo od razu przejść do pokoju z naparem albo najpierw się odświeżyć. Niezależnie od decyzji, kiedy wreszcie znaleźli się w saloniku, ukryty w cieniu, stał w nim Caius. Miał skrzyżowane na piersi, potężne ręce a na jego ustach błądził zawadiacki uśmiech.

Aerona zabrano do jego komnat gdzie doprowadzono go do porządku. Świeże ubranie składało się z czarnej koszuli i ciemnogranatowych spodni wpuszczonych w oficerki. Nie chciał ozdób, nie chciał żadnego pudrowania twarzy czy ukrywania cieni pod oczami. Był zbyt zmęczony na te wszystkie zabiegi. Oddychał spokojnie ale minę miał nietęgą.
Jak powinien się zachować? Przeprosić? A może zignorować całe zajście i przejść z nim do porządku dziennego?

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Zamek Dunkelheit
Czw 29 Sie - 18:07
Odetchnął z wielką ulgą i posłał Yako blady uśmiech wraz z porozumiewawczym spojrzeniem. Nie dodał mu bólu, lecz marna była to pociecha, gdy widział jak ogromne cierpienie nie pozwala mu nawet wstać. Mógł go tylko gładzić i nieść, próbować uspokoić.
Cienia odrobinę zakuło, gdy Yako wzywał Natalie i Krissa, nadal żywych w jego wspomnieniach i snach. Nie mówił jednak nic, bo Demon zaraz mocniej wtulił się w jego pierś ufny i szukający schronienia. Czuł jak gorzkie łzy przesiąkają przez materiał i przylepiają go do jego brzucha, ale nie przeszkadzało mu to. Niech się chociaż wypłacze. Dla Keera nie był to żaden wstyd, a poza tym to tylko dowodziło zaufania Demona do niego.
Kogitsune dumnie kroczył obok nich, napuszony niczym paw. Świętował zwycięstwo w dziecięcej głowie pełnej wyobrażeń o świetlanej przyszłości. Keer postanowił, że nie będzie sprowadzał chłopca na ziemię od razu. Ostatnimi czasy zrobił duże postępy, mierzył się ze stresem i oczekiwaniami otoczenia, więc należała mu się jakaś nagroda oraz chwila odpoczynku od trosk codzienności.

Kto chciał, dostał herbaty i jeszcze cieplutkie bułeczki. Gawain poprosił tylko o rumianek oraz czysty kawałek materiału, by teraz siedzieć z Yako na kolanach, bezwiednie gładzić białe futro i topić spojrzenie w pełnej filiżance przed sobą, zastanawiając się co dalej. Otępiały i obojętny prawie zamienił się emocjonalny posąg, a jego oblicze ukazywało zupełną rezygnację. Jeszcze raz prześledził w głowie ostatnie parę minut. A może to był kwadrans? Wszystko stało się tak szybko i niespodziewanie... Wyszli do ogrodu. Yako został zmotylowany. Próbował mu pomóc, a potem sam zobaczył srebrny pył. Następnie dołączył do nich Thorn i mieli iść na spacer, ale jego też obsiadły motyle, po czym wszystko na nich runęło. Prawdziwie zezłościł go dopiero nóż w ręku nieobliczalnego w tamtej chwili Arystokraty. Tak... właśnie tak.
- Wiesz, gdy nie słyszałeś... padło wiele niemiłych słów. Nie licząc tego, że Cierń postawił sobie za cel krucjaty wyruchanie mnie, gdy Ty w tym czasie miałbyś patrzeć na to przywiązany do łóżka, to nazwał Cię plebsem i kazał Ci się wynosić. Wynocha z mojego domu, plugawa istoto - tak powiedział. - Rudzielec przerwał i westchnął ciężko. - Powiedziałem, że wyjeżdżamy, bo skoro nie chce tu Ciebie, to nic tu po mnie. - Przetarł twarz dłonią i ścisnął mostek nosa. - Z tym, że chciałbym doprowadzić tę sprawę do końca. Nie przyjechałem tu na pogawędki. - Wskazał na herbatę, bułeczki, cały stół, mając na myśli nic niewnoszące towarzyskie spotkania, które marnowały jego czas i siły. - Gdy przyłożył ci nóż do gardła... zrozumiałem, że nie popuści. Może zareagowałem zbyt ostro. Poniosło mnie, ale z jakiegoś powodu nie potrafię pozbyć się wrażenia, że to było prawdziwe, że naprawdę myśli o nas jak o plebsie i sądzi, że wszystko mu się należy. Może jego postępowe myślenie i postawa przyjaznego Upiornego Arystokraty to tylko otoczka... - Głośno myślał Cień. - Dlatego proszę Cię, okaż mu należny prawem Krainy Luster szacunek, zanim straci cierpliwość i skaże nas wszystkich na śmierć. - Z obawą i niemym błaganiem spojrzał w szkarłat oczu Lisa. - Zmienisz się? Chciałbym chociaż zrobić Ci okład na oko. - Podrapał Yako za uchem, starając się go zachęcić.


Zamek Dunkelheit - Page 7 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Czw 29 Sie - 21:37
Wtulał się i łkał cicho. Naprawdę ufał temu rudzielcowi, był dla niego najważniejszy, niestety w tym momencie wzmocnione wspomnienia za bardzo go przytłoczyły. Nie umiał sobie z nimi poradzić. Nawet jego talent aktorski nic mu tutaj nie pomagał. Po prostu było tego o wiele za dużo dla starego Demona.
Nie miał ochoty na herbatę, a tym bardziej na jakiekolwiek jedzenie. Plecy go bolały tak, że pewnie nie dałby rady ustać nawet w lisiej formie, a do tego było mu zwyczajnie niedobrze. Miał nadzieję, że uda mu się to jednak jakoś w sobie utrzymać. Już dość wstydu sobie narobił. Jakby jeszcze zahaftował stół to już by raczej nie był tutaj mile widziany, chociaż po tym co się stało, nie wiedział czy w ogóle będzie miał ochotę znów się tutaj pokazywać.
Siedział cicho na kolanach kochanka. Miał zamknięte oczy i drżał mocno. Był spięty.
Postawił uszy gdy Gawain zaczął mu opowiadać takiego było mówione, gdy był głuchy. Normalnie pewnie by się z tego śmiał, bo wielu już próbowało pozbyć się go ze swojego domostwa. Nawet, a może raczej szczególnie w czasach gdy jeszcze był w Japonii.
Nie podobało mu się to jak ma traktować Ciernia, nie podobało mu się również to, że Cień chciał, by zmienił swoją postać. Wiedział, że nie da rady ustać o własnych siłach i miał nadzieję, że rudzielec to zrozumie. Dodatkowo nie chciał się pokazywać w takim stanie, a lisie futro idealnie wszystko zasłaniało. Ukrywało przed niewprawnym okiem.
Westchnął jednak i zeskoczył z kolan Dręczyciela, skamląc cicho przy lądowaniu. Tak jak myślał, jeszcze ból nie zniknął całkowicie. Zmienił się jednak i usiadł ciężko na krześle podtrzymując się stołu. Był zielonkawy, oczy miał mocno podkrążone i zaczerwienione od płaczu. Gdyby miał odkrytą szyję, byłby na niej widoczny ślad po duszeniu przez rogatego. Widać też było, że nadal nie czuje się w pełni dobrze. Nawet nie próbował udawać, że jest inaczej, po prostu nie miał na to siły.
Z trudem przysunął się bliżej Gawa i westchnął, dając sobie ponownie opatrzyć oko, które teraz bolało i było wrażliwe na światło, w jakiejkolwiek formie - gomenasai... - powiedział cicho do niego - nie wiem, co we mnie wstąpiło...po prostu nie mogłem się powstrzymać od takiego zachowania. Gdy Cierń powiedział...że jesteś jego...chyba...to miałem ochotę go rozszarpać żywcem - przyznał. Głos mu lekko drżał, był zachrypnięty - a potem...zobaczyłem znów wypadek...poczułem zapach palonych ciał i benzyny. Słyszałem wszystko...śmiech...płacz...krzyk...potem znów poczułem ból, taki sam jak przy wybuchu....ale...ale wszystko było tak realne jakby właśnie się stało...dodatkowo jakby jeszcze mocniejsze... - wytłumaczył swoje zachowanie na tyle na ile potrafił. Ledwo powstrzymując zarówno mdłości jak i kolejne łzy i płacz. Jakoś się trzymał, ale była to bardzo cienka lina, która go jakoś podtrzymywała. Nie obchodziło go czy Cierń usłyszy te historię, nie interesowało go jak na to zareaguje. Gawain musiał wiedzieć...a potem nie wiadomo czy będzie na to jeszcze okazja...

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Sro 4 Wrz - 0:08
Kiedy tylko ogarnął się na tyle by zejść do gości, skierował swoje kroki do saloniku w którym przebywali. Wydarzenia sprzed chwili jawiły mu się w pamięci jasno, ale nie potrafił zrozumieć motywu. Czemu się tak zachowywał? Tyle przykrych słów padło z jego ust... Ale czy były nieprawdziwe? Tego nie dowie się nikt, o tym wiedział jedynie sam Aeron. Otaczający się kłamstwem, przesiąknięty nim do tego stopnia, że czasami sam nie wiedział co nim jest a co nie. Nie dlatego, że szwankowała mu pamięć. Po prostu... Często powtarzane kłamstwo w końcu staje się prawdą.
Przemierzał korytarze w milczeniu i układał w głowie scenariusz spotkania. Spacer po ogrodzie zakończył się zanim jeszcze się zaczął, nie zmienia to faktu, że Keer otrzyma w prezencie sadzonki roślin w nim rosnących. Należało mu się to choćby przez wzgląd na szkodę jakiej doświadczył ze strony Upiornego. Ale co Lusianem? Demon zawsze był niepokorny, narwany i ciężko było go udobruchać. Czy prezent wystarczająco go zadowoli, by Lisołak nie czuł się urażony?
A może Aeron po prostu powinien zignorować to co się stało, nie drążyć tematu i szybko zapomnieć? Nie zamierzał ich karać, bo chociaż ich zachowanie było karygodne, było spowodowane działaniem magicznych motyli.
Pogładził w zamyśleniu rękę, obandażowaną przez Biankę. Ugryzienie bolało, ale ból był do wytrzymania. Kogitsunemaru zadziałał instynktownie, ciężko rozliczać go z czynów podjętych pod wpływem chwili. No i był jeszcze dzieckiem.
Wszedł do pokoju i spojrzał na zgromadzonych. Nie dbał o temat ich rozmowy, nie podsłuchiwał wcześniej by wiedzieć o czym rozmawiali. Plan ułożony w czasie drogi uleciał i Upiorny Arystokrata postanowił zachować się godnie, ale bez zbędnej przesady.
Stanął na przeciw mężczyzn i chłopca i pokłonił się nisko, w wyrazie szacunku i w ramach przeprosin. Początkowo nie powiedział nic i trwał, zgięty w tej pozycji.
- Przyjmijcie me przeprosiny. - zaczął z powagą - Gawainie Keer. Lusianie Foxsoul. - wyliczał - I wreszcie ty, mały Kogitsunemaru. Ciężko wytłumaczyć to, co się stało, ale mam nadzieję, że szybko zapomnimy o tym incydencie i nie będzie miał on wpływu na naszą przyjaźń. Zwłaszcza, że był spowodowany działaniem obcej magii. - wyprostował się i spojrzał na każdego z osobna.
Czy było inne rozwiązanie tej kłopotliwej sytuacji? Raczej nie. Rogaty postanowił zachować się po dżentelmeńsku. Nie wypadało zamiatać wszystkiego pod dywan. Jednocześnie miał nadzieję, że goście odwdzięczą się tym samym bo przeprosiny należały się każdej ze zgromadzonych w sali istot, wyłączając czającego się w mroku Caiusa który stał przy ścianie, krzyżując ręce na piersi i uśmiechając się kpiarsko. Po co tu był? Kto wie. Może dla bezpieczeństwa swojego pana. A może dla bezpieczeństwa Yako, Gawaina i lisiego dzieciaka.

Powrót do góry Go down





Cosiek
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Kogitsunemaru Foxkeer
Wiek :
Wygląda na 6 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
110 cm/ 16 kg
Znaki szczególne :
Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
Pod ręką :
-
https://spectrofobia.forumpolish.com/t262-cosiek
CosiekPoskramiacz
Re: Zamek Dunkelheit
Sro 4 Wrz - 18:37
Zbadał pobieżnie pokój, ale nie zbliżał się zanadto do kąta zajętego przez Wilka. Niby był przekonany o swojej wyższości, ale po co kusić licho?
Herbatę na razie zignorował mimo tego, że bardzo chciało mu się pić. Na stole znajdowały się znacznie bardziej kuszące bułeczki. Nadal był w lisiej postaci i jakoś nieszczególnie chciało mu się ją zmieniać. Nie zamierzał też przejmować się w tej chwili dobrymi manierami, z tak wielkim wojownikiem nikt nie będzie zadzierał. Rozejrzał się dookoła, ale chyba nikt nie zwracał na niego uwagi. Zrobił kilka rundek wokół mebla, po czym wspiął się na niego. Uważnie obwąchał wypieki. Ślina sama napływała mu do paszczy. Jeszcze raz zlustrował wzrokiem otoczenie gotowy porwać bułeczkę i uciec z nią gdzieś, jeśli ktoś by na niego krzyknął. Nic takiego się jednak nie stało, więc wziął się do konsumpcji tam gdzie stał.
Pochłaniał bułeczki z taką pasją, że ledwo zarejestrował wejście Ciernia. Niechętnie podniósł głowę i popatrzył na zgiętego w ukłonie mężczyznę. Też coś! Myśli, że po tym wszystkim co zrobił pozwolimy mu pozostać w naszym stadzie?! Niedoczekanie!
Chciał się obrócić z całą pogardą na jaką było go stać, ale nagle okazało się, że nie mógł. Cały brzuch miał tak wypełniony smakołykami, że nie mógł się zgiąć. Sztywna rura z rudego futra ułożyła się wygodniej na stole kładąc pyszczek na łapkach i walcząc z wywracającym się żołądkiem. Lisek był zdeterminowany by utrzymać jedzenie w swoim wnętrzu, więc postanowił pozostawić wszystko Gawainowi. W końcu to on teraz był alfą i do niego należało wypędzanie zdrajców, gwałtowników i nieudaczników.


Zamek Dunkelheit - Page 7 HLhZr41

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Zamek Dunkelheit
Pią 6 Wrz - 10:00
- Ja też, choć mnie opętało coś zgoła innego - odparł cicho i delikatnie przytulił się do Yako. Nadal uspokajająco gładził go po głowie, lecz sam również potrzebował ciepła i bliskości. Skrył twarz w zagłębieniu przy obojczyku i starał się nie trząść. Usłyszawszy, co Kitsune widział i czuł, gdy trwał w swym dziwnym stuporze, spojrzał mu w oczy.
- Nie musisz się przede mną tłumaczyć. To... świeże rany i widziałem je nie raz w Twoim snach. No, chodź tu do mnie. - Znów go przytulił, trzymał przy swej piersi, pozwolił Demonowi się na nim uwiesić.
- Chciałbym chociaż odjąć Ci bólu. Tego przyziemnego, dobrze? - wyszeptał i odsunął się, by sięgnąć po materiał i rumianek. W ciszy przygotował okład i ułożył go na podrażnionym oku Yako. Odczuwał przy tym nienaturalny niepokój. Może faktycznie Lis miał rację mówiąc, że są sobie równi. Tylko w czym? W tym jak połamani byli w środku?
Obrócił głowę, gdy spostrzegł ruch czyjejś sylwetki. To Aeron do nich wrócił. Zmęczenie nadal było widoczne w jego ruchach i na obitej twarzy, ale trzymał się dzielnie. Keer nie wiedział tylko czy go to cieszy, czy złości.
Cień wstał, zupełnie zapominając na moment o Yako, który siedział obok z okładem na oku. Lepiej, żeby pozostał tam jeszcze przez chwilę, ale istotniejsze było zakończenie konfliktu, który narósł między nimi za sprawą paru malutkich i niepozornych stworzeń.
Żadne dobre słowa nie pojawiły się w głowie. Nie miał wytłumaczenia dla swojego zachowania, ale Cierń nie musiał o tym wiedzieć. Keera jedynie denerwował i stresował fakt, że w towarzystwie Upiornych Arystokratów zaczynał więcej kłamać i tuszować. Z doświadczenia wiedział, że koniec końców prawda wyjdzie na jaw... a może młody Vaele już wiedział? Może już wyciągnął esencję z wykrzykiwanych w jego stronę gróźb i inwektyw? Pewnie szybko się domyśli...
Z przestrachem patrzył jak potłuczony i pokiereszowany Aeron kłania się przed nimi. Teraz mogło stać się wszystko. Zresztą zawsze mogło - wystarczyło, żeby Vaele miał gorszy humor. Dopiero wyrażone przez niego nadzieje pozwoliły Dręczycielowi poczuć się swobodniej, choć nogi prawie się pod nim ugięły. Widmo stryczka, które majaczyło się pod powiekami przy każdym mrugnięciu zbladło niczym stary koszmar. Cień pewnym ruchem chwycił napchanego do granic możliwości Cośka, by zdjąć go ze stołu, po czym padł na jedno kolano i zgiął kark, na który mógł paść ostatni karzący cios. Miał tylko nadzieję, że Yako zrobi to samo. Nie dociskał młodego do podłogi, bo mógłby ją pokolorować zawartością żołądka.
- Książę, to my jesteśmy ci winni przeprosiny oraz podziękowania za okazaną nam łaskę, choć nie jestem w stanie ubrać ich w słowa. Wam wszystkim jesteśmy winni przeprosiny. Przyjęliście nas pod swój dach, kiedy my nadużyliśmy gościnności, nawet jeśli wynikało to jedynie z chaotycznej natury Krainy Luster. - Mówił prawdziwie strwożony, wbijając wzrok w podłogę, jeśli jego powieki nie były akurat mocno zaciśnięte, gdyż Aeron nadal mógł zmienić zdanie. Miał ochotę stąd uciec. Puścić się biegiem, znaleźć pierwszą drzemiącą istotę i uciec. Nerwowo nabrał powietrza. - Również chcielibyśmy puścić to w niepamięć, jeśli tylko na to zezwolisz. - Ośmielił się unieść wzrok, lecz nie patrzył Upiornemu w oczy. Jednocześnie na nowo rozkwitał w nim gniew i żal. Wystarczyłoby, żeby Arystokrata usłuchał jego rady, nie wyciągał dłoni w stronę motyli! Czemu to zrobił?! Spacerowaliby teraz w ogrodzie i ewentualnie z przepraszali za głupkowate zachowanie z wypiekami na twarzy, by obrócić całą sytuację w żart na dobry początek dnia. Wiedział, że ani nie zapomni, ani nie wybaczy. Nie Dręczyciel, na którego oczach grożono jego Żywicielowi torturami i śmiercią. Prędzej czy później znów wyciągnie wszystkie wyrządzone im krzywdy na wierzch i zasłoni się nimi niczym tarczą, by uchronić się przed wyrzutami sumienia. Bo przecież tylko ich bronił? Prawda?


Zamek Dunkelheit - Page 7 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Nie 8 Wrz - 14:58
Dał się przytulić i z trudem powstrzymywał łzy. Powoli dochodził do siebie, ale nie czuł się naprawdę najlepiej. Najchętniej położyłby się gdzieś w spokoju i odpoczął. Dawno nie był tak wyczerpany. Czuł się tak jak po wypadku o ile nawet nie gorzej.
Przytaknął głową i dał sobie opatrzyć oko bez oporów. Wiedział, że mu to pomoże, ale też dodatkowo nie miał sił by się przeciwstawić.
Spojrzał na Ciernia i zmarszczył brwi. Kłaniał im się, a to różnie mogło świadczyć. Ale miał nadzieję, że rogaczowi faktycznie przykro i chciałby to zapomnieć, bo mieliby z Gawem poważne problemy.
Widząc jak Cień zdejmuje Cośka, a następnie klęka, wstał z trudem, podtrzymując się stołu i tylko pochylił się nisko. Tak było bezpieczniej dla wszystkiego naokoło. Niestety naciskał sobie na żołądek więc nie było to przyjemne, ale dał radę utrzymać zawartość żołądka na miejscu, ale jakby też zszedł na kolana, to prawdopodobnie jak na razie by nie wstał. Ból powoli przechodził, ale jeszcze był mocno odczuwalny przez co Demon cały był zesztywniały - ja również przepraszam, za swoje zachowanie. Nie umiałem nad sobą zapanować, a dodatkowo brak słuchu i irytujące brzęczenie w uszach nie pomagało - powiedział, trochę obolałym głosem. Zgodził się też z tym co powiedział Gawain, choć doskonale wiedział, że ten nie puści tego w niepamięć, podobnie jak Lisi Demon. Trzeba było jednak zachować pozory, a do tego, żeby zachować to w tajemnicy nie potrzebował za wiele energii, więc nie był to dla niego problem. Gorzej ze stanem w jakim teraz był oraz jak się czuł.
Gdy tylko mógł to usiadł znów na krześle, ścierając ze skroni kropelkę potu. Chyba jednak będzie musiał się pogodzić ze swoją laską...

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Pon 9 Wrz - 22:24
Początkowo, widząc zachowanie Gawaina, chciał podejść i dźwignąć go, powiedzieć by się nie wygłupiał, że przecież nie musi giąć przed nim karku ale... Do diabła, przecież był Upiornym Arystokratą. Kimś, kto liczy się w tym świecie. Ważną personą, nawet jeśli nie pochodzi z prawego łoża. Odkąd ogłosił się księciem, wypadało zacząć zachowywać się jak książę. Nie stanie się butny i nadęty jak Laraziron, ale skoro ma pozycję i jest powszechnie szanowany, powinien korzystać z władzy.
Dlatego kiedy Cień padł na kolano a zaraz po nim Yako pokłonił się ulegle, Aeron poczuł zastrzyk pewności siebie. Nie miał zamiaru ich ganić czy karać, ale dobrze wiedzieć, że mimo wszystko czują respekt.
Jednego nie był pewien. Czy Gawain Keer naprawdę jest aż tak strwożony? Czy drżący głos, słowa dobierane z uwagą i ostrożnością nie są aby jedynie grą aktorską?
Na ułamek sekundy lekko zmrużył oczy, koncentrując wzrok na rudowłosym mężczyźnie. Nie znał go na tyle, by móc poznać prawdziwe motywy zabójcy. Wiedział jedynie, że partner Yako daje mu szczęście i poczucie bezpieczeństwa. W ciągu tych krótkich spotkań, zdołał wyczytać z Demona więcej niż ten chciał powiedzieć. Uczucie kiedy mówił o Cieniu, delikatne uśmiechy i nerwy, czy aby nic mu się nie stało... Poniekąd zazdrościł im tej relacji. Nigdy nie powiedział tego wprost, ale instynktownie lgnął do nich jak ćma do źródła światła, by chociaż przez chwilę pogrzać się egoistycznie przy ich miłości. Cóż, dzisiaj podszedł zbyt pewnie i zwyczajnie się poparzył.
Przez chwilę patrzył na nich. Uległych. Poddanych jemu. Patrzył i milczał, trawiąc słowa, zarówno wypowiedziane przez niego jak i gości. Czy wszystko musiało się opierać na kłamstwie? Przecież każdy z nich wiedział, że żaden nie zapomni o tym co się tutaj stało. Będą ignorować wspomnienia, może nawet udawać, że nic nie zaszło a jednak pamięć o incydencie nigdy nie zniknie.
W końcu skinął lekko głową na znak, że przyjmuje przeprosiny i zamierza wziąć udział w szopce, którą przyjdzie im odgrywać. Przyjaźń? Czy można o niej mówić, kiedy po dwóch stronach stoją drapieżcy z zupełnie różnych grup gatunkowych?
Gawain zawsze kojarzył mu się z jastrzębiem. Czemu? Może przez czujne spojrzenie pięknych, zamkniętych w czerni bursztynów, które łypały na wszystkich nieprzyjaźnie a jednak gdy patrzył na swojego Demona, migotały, zdradzając emocje.
Yako był lisem, czy to nie oczywiste? Narwany, dziki, lekkomyślny. Nieuznający władzy, nawet jeśli wypadałoby się podporządkować. Humory zmieniały się jak szkiełka w kalejdoskopie i właśnie to ciekawiło Upiornego w tej istocie - zdolność do przemian zarówno formy jak i charakteru. Jaki był prawdziwy Lisołak?
Kogitsunemaru był nowością, ale podobnie jak Yako, będzie z niego niemal podręcznikowy lis. I o dziwo, to śmieszne stadko składające się z dwóch psowatych i jednego ptaka, dogadywało się. Było gotowi wskoczyć każdy za jednego w ogień. Czy powinien się dziwić?
Siebie nie potrafił określić. Znajdował się w trudnym momencie swojego życia, kiedy to należy podjąć odważne decyzje. Spalić kilka mostów, by następnie wybudować nowe, solidniejsze. Takie, które przetrwają lata.
- Sądzę, że każdemu z nas przyda się odpoczynek od wzajemnego towarzystwa... Na jakiś czas. - powiedział łagodnie, dając do zrozumienia, że wizyta zbliża się ku końcowi - Możecie pozostać w moim domu ile zechcecie. - dodał, bo tak wypadało - Jeśli jednak zechcecie opuścić zamek, zostaniecie odpowiednio wyekwipowani do drogi. Bianka zebrała dla ciebie zioła, Gawainie, dostaniesz kilkadziesiąt sadzonek do użytku własnego. Możesz to potraktować jako przeprosiny, nie czuj się w żaden sposób zobowiązany. - posłał mu łagodny, dyplomatyczny uśmiech - Tobie chciałbym podarować coś, co może pomóc w codziennym poruszaniu się, Yako, bez pomocy drugiej osoby. - podszedł do ściany i zdjął jeden z wiszących paradnych mieczy. Przy użyciu mocy ukształtował metal w długą laskę a na koniec, jej głowicę w lisa w pozie chodu. Zwierzę była odwzorowane niemal idealnie a jego ogon łączył się z kawałkiem metalu na dole, tworząc ostry szpikulec.
- Wiem, że preferujesz zgoła odmienny typ broni, ale będziesz mógł używać jej nie tylko do podpierania, lecz również w razie potrzeby jako nadziak. - podszedł do mężczyzny i wyciągnął dłonie, podając mu laskę. Miał nadzieję, że ten ją przyjmie. Jeśli nie, odłoży ją na bok.
- Nie znam cię na tyle dobrze, chłopcze, by sprawiać ci prezenty dopasowane do twojego charakteru lub profesji. - zwrócił się do dziecka - Dlatego swój prezent dostaniesz następnym razem. - uśmiechnął się do małego po czym wyprostował się i popatrzył po zebranych, ignorując Caiusa który stał w kącie i przyglądał się mężczyznom.
- Miło mi było was gościć. - powiedział szczerze - Zapraszam ponownie. Do tego czasu zadbam, by żaden motyl nie panoszył się po ogrodzie. - skłonił się lekko - Czas na mnie. Muszę wracać do swoich obowiązków ale jeśli chcielibyście jeszcze porozmawiać, z chęcią przesunę dzisiejsze plany by mieć dla was czas.
Cała ta rozmowa stawała się coraz bardziej sztuczna, przez to, że każdy z nich był ostrożny i ważył każde słowo. Nie tak powinni rozmawiać dobrzy znajomi, prawda? Rozmówcy męczyli się obecnością drugiej osoby i z pewnością Gawain chciałby odjechać stąd jak najszybciej i jak najdalej. Aeron nie musiał umieć czytać w myślach, by to czuć. A to dlatego, że sam zaczynał się czuć naprawdę niezręcznie w ich towarzystwie.
Nie. Zdecydowanie żaden z nich nie zapomni.

Powrót do góry Go down





Cosiek
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Kogitsunemaru Foxkeer
Wiek :
Wygląda na 6 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
110 cm/ 16 kg
Znaki szczególne :
Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
Pod ręką :
-
https://spectrofobia.forumpolish.com/t262-cosiek
CosiekPoskramiacz
Re: Zamek Dunkelheit
Sro 11 Wrz - 10:56
Zaaferowany poruszeniem w żołądku, który sprawiał wrażenie rozciągniętego na całe ciało, nie zorientował się od razu co się dzieje i jeszcze przez chwilę był przekonany o swojej wyższości. Nie rozumiał czemu Gawain go podnosi, ale nie protestował. Spokój wynikał z pełnego i sytego brzuszka i senności ogarniającej powoli liska i nie mógł mieć nic wspólnego z brakiem chęci do kłócenia się z silniejszym od siebie. Przynajmniej tak to tłumaczył samemu sobie.
Kiedy znalazł się na podłodze było mu tak niedobrze, że prawie zwymiotował, ale poddał się w zupełnie inny sposób- zmienił postać na dwunożną, która była większa i bardziej pojemna. Zjedzone bułeczki wreszcie mogły się w nim zmieścić i chłopiec poczuł natychmiastową ulgę.
Pozbywszy się problemów gastrycznych mógł spokojnie rozeznać się w sytuacji. Gawain klęczał, a Lusian głęboko się pokłonił! Przecież wygrali! Byli silniejsi! Co się stało? Dlaczego jego stado okazywało poddaństwo i strach?
Całkowicie skołowany starał się zebrać myśli. Starając się jakoś nadążyć za rozwojem wydarzeń zmałpował pozę Gawaina i już klęcząc wybąkał - Przepraszam. - Choć przed kim się kajał, za co i dlaczego było dla niego wielką tajemnicą. Wiedział tylko, że coś poszło nie tak i jednak nie wygrali. Wręcz przeciwnie, ponieśli druzgoczącą porażkę.
Nie miał zamiaru teraz dochodzić co się stało, chciał tylko znaleźć się jak najdalej od zagrożenia. Nie przeszkadzało mu nawet, że nic teraz nie dostał, był wdzięczny, że będzie mógł bezpiecznie odejść. Poza tym dostał już przecież jeden prezent od Ciernia i miał nadzieję, że będzie mógł zachować swoją metalową podobiznę. Na razie powstrzymał się od snucia dalszych planów i domysłów i cicho pozostawał w pokornej pozycji.


Zamek Dunkelheit - Page 7 HLhZr41

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Zamek Dunkelheit
Czw 12 Wrz - 21:40
Do ostatniej chwili nie oddałby swojej ręki ani nogi, ani żadnej innej części swego ciała za to, że Yako faktycznie zegnie kark przed Upiornym. Cosiek go małpował, a jego mina wyrażała głębokie niezrozumienie dla kajania się. Biedak tak cieszył się z wygranej bójki, że żal było pozbawiać go złudzeń. Trzeba będzie mu to potem wyłuszczyć.
Boleśnie napięte mięśnie zaczęły odpuszczać, gdy stres zelżał. Nareszcie mógł odetchnąć głębiej! Aeron, gdy w końcu ośmielił się na niego spojrzeć, sprawiał wrażenie ukontentowanego. Mógł go zwyzywać i pobić, lecz ostatecznie klęczał teraz przed nim. Dobrze, że to wystarczyło. Chyba nie zniósłby bicia pokłonów i własnego rzewnego zawodzenia przeplatanego z błaganiem o litość jakie należałoby odprawić przed maharadżą lub szachem. Byli bezpieczni. Przynajmniej na razie.
Na znak Arystokraty podniósł się z klęczek. Wzrok nadal miał czujny, ruchy wyraźnie zdradzały silne emocje, jednak Gawain milczał. Najchętniej uciszyłby teraz każdy irytujący go szum, oddechy zebranych, nieprzyjemne szuranie butów na podłodze. Świat naprawdę mógłby sobie w końcu wsadzić swoje życie i zawirowania jakie niosło głęboko w jądro i implodować, bo aktualnie miał go serdecznie dość. Gdyby było go stać, wywiesiłby ogłoszenie o treści: "JEŹDŹCY APOKALIPSY - PRACA OD ZARAZ".
Na pierwsze zdanie wypowiedziane przez młodego Vaele zareagował jedynie ukradkowym spojrzeniem i niechętnym kiwnięciem głową. Wolałby tu zostać, dobić targu lub przynajmniej zrobić mały wywiad... i obejrzeć ogród. Mała rzecz. Aż sam miał ochotę gorzko zarechotać, bo przecież podobne zachcianki były okropnie żałosne w jego wykonaniu. A jednak serce odrobinę bolało. Widać odpocznie dopiero po śmierci.
- To... naprawdę dużo. - Bąknął. Zrobiło mu się trochę głupio. Bianka pewnie zapierdalała przy tych sadzonkach ile wlezie, a nawet nie zdążył z nią porozmawiać. - Dziękuję. Naprawdę nie było trzeba. - Nie było warto dla kogoś takiego jak on.
Zerknął na Lisa, gdy Aeron wręczał mu laskę. Gdyby spojrzeć na Keera teraz wydałby się mały, zagubiony i na krawędzi ataku histerii. Miał tak kurewsko dość, a on jeszcze musiał poruszyć temat znienawidzony przez Yako. Do tego to imię. Wiedział, że jemu samemu się wymsknęło, ale teraz to już kicha. Podróż powrotna będzie wprost cudowna, nie ma co! Niech to wszystko szlag!
Mimo mieszaniny negatywnych emocji komentarz o motylach szczerze go rozbawił. Cynicznie, bo do śmiechu było mu daleko, ale lubił dystans, przewrotność i rzadko spotykaną bolesną szczerość. Poza tym Aeron pokazał tym, że jednak coś do jego rogatego łba dochodziło i nawet może im się udać. Kiedyś, gdyż obecne stosunki były według Gawaina zbyt napięte. Być może zaryzykowałby dalszą Grę, gdyby był tu sam, ale czy w ogóle by tu teraz stał? W końcu wtedy mogliby go zabić bez świadków, a Yako nakarmić bajeczką...
- Do tego czasu pewnie będziesz miał sporo pytań o Świat Ludzi, książę. Postaram się na nie wszystkie odpowiedzieć. - Odparł i odkłonił się Aeronowi. - Być twoim gościem to zaszczyt. - Wyprostował się i poczekał, aż Cierń się oddali. Dopiero wtedy niedbale machnął na Yako i Cośka.
- Odświeżmy się i wyruszajmy, póki możemy. - rzucił ochrypłym szeptem i ruszył w stronę przydzielonych im komnat. Już i tak zmarnował masę czasu.


Zamek Dunkelheit - Page 7 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Pią 13 Wrz - 15:14
Czuł gniew Gawaina. Miał nadzieję, że dojdą do czegoś, a tu co? Najpierw zwykła pogawędka, potem pokaz filmowy, który nie zrobił prawie żadnego wrażenia, a na koniec spacer, który prawie skończył się tragicznie. To na pewno dla Cienia była straszna strata czasu. Yako to nie dziwiło. Ani trochę.
Trochę szkoda było Cośka, który przed chwilą tak się cieszył, a teraz pewnie był zdezorientowany dlaczego kłaniają się Cierniowi, skoro wygrali. Miał nadzieję, że zajmie się tym rudzielec, żeby to wyjaśnić, bo Demon naprawdę nie miał już na nic siły. Najchętniej przytuliłby się do swojego Dręczyciela i zasnął. To było jedyne na co miał ochotę...ale na pewno nie w tym zamku. Szkoda, że tak ważne dla nich (a przynajmniej dla Lisa) wspomnienia są związane właśnie z tym miejscem.
Ale chociaż Arystokrata postanowił im jakoś to wynagrodzić. Będą musieli pomyśleć co z nimi zrobić, gdzie je dać...i miał nadzieję, że sadzonka kryształowej róży też się tam znalazła.
Szybko musiał się ogarnąć, ponieważ prezent, który Arystokrata stworzył dla niego, nie był dla Yako zbyt miły. Nie chciał robić za kalekę, chodził bez laski, tylko noga trochę mu dokuczała...przynajmniej dziś, teraz było obolały przez atak rogacza, a ten nie dość, że nazywa go po imieniu, to uważa za kogoś, kto sam sobie nie radzi...uważał go za kalekę, inwalidę, a to Lisa naprawdę zabolało. Przyjął jednak prezent i podziękował, ale zrobił to tylko z grzeczności, choć nic po sobie nie dał poznać, tylko Cień mógł wiedzieć co się dzieje w jego głowie.
Poza tym nie odzywał się. Gdy Gawain uznał, że mają się ogarnąć i jechać, przyjął to z ulgą i wielkim zadowoleniem. Poprosił ukochanego, by ten pomógł mu wstać, potem za pomocą laski jakoś dotarł do pokoju, ale trzymał się blisko rudzielca.
Przypomniał Cośkowi o tym, by nie zapomniał swojego liska i poszedł się ogarnąć, przebrać, oraz spakować. Całe szczęście jeszcze im służba pomogła z bagażami by się spakowali do wozu.
Gdy był gotowy zszedł na dół i już przy wozie poczekał na ostatnie pożegnanie z Gospodarzem. Tak bardzo chciał już opuścić Pustkowia.
Nadal bolały go trochę plecy ale było to już o wiele bardziej znośne. Dlatego opierał się o laskę, ale stał wyprostowany i o wiele spokojniejszy, choć Cień mógł poczuć, jak się niecierpliwi by już opuścić to miejsce.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Pią 13 Wrz - 21:51
Jeszcze nigdy przebywanie w jednym pomieszczeniu z osobami które zna, nie było tak kłopotliwe. I nie chodziło wcale o to, że został pokonany w walce. Bo nie został, prawda? Ten, kto ma władzę, zostaje pokonany tylko wtedy, kiedy sam się do tego przyzna i przyjmie porażkę. A Aeron był daleki od pogodzenia się z tym, co się stało. Chciałby zapomnieć, ale wydarzenia z ogrodu jeszcze długo będą się kładły cieniem na ich relacji. Już nie chodziło o samego Gawaina, z którym od początku nie mógł się dogadać, doszedł do tego Yako który, nie wiedzieć czemu, tak bardzo się zmienił.
Upiorny przyglądał się mężczyznom ze spokojem i słuchał tego, co mają do powiedzenia. A raczej słuchał tylko jednego, bo jedynie Cień zdecydował się otworzyć usta.
- To nie jest dużo. - skwitował - Może i nie trzeba było, ale tego chciałem. I w efekcie tak się stało. - dodał i odwrócił się ku Caiusowi - Poinformuj Biankę i Aldena by przygotowali wóz. Sam udaj się do kuchni i naszykuj jadła na podróż, dla gości.
Wilk skłonił się lekko i poszedł w swoją stronę, uśmiechając się lekko. Co go tak bawiło? Ciężko stwierdzić, bo niebieskowłosy bywał nie do rozgryzienia. Cała trójka bardziej przypominała zwierzęta, dlatego też nie wiadomo co siedziało w ich głowach.
Nie miał niczego złego na myśli, wręczając Demonowi laskę. Sam też używał swojej, kiedy chciał być elegancki. Dodatkowo, laska była świetną przykrywką dla broni - można w niej było ukryć wszystko. W swojej miał rapier, przedmiot który wręczył Lisołakowi mógł służyć jako nadziak. Czy to obraźliwy prezent?
Cokolwiek nie pomyśleli, intencje Aerona były w tej chwili jak najlepsze. Czuł się niezręcznie i nie chciał ich wyganiać, ale gdyby był inny, pewnie kazałby się im wynosić, bez względu na to czy ich obrazi, czy nie. Delikatnie zasugerował zakończenie spotkania.
Uśmiechnął się szczerze, kiedy Gawain wspomniał o Świecie Ludzi. Może w innych okolicznościach mógłby go nawet polubić. Bądź co bądź, Cień nie był wcale taki zły. Może trochę cyniczny i do przesady ostrożny, ale czy można mu się dziwić? O ile Upiornemu wiadomo, wszyscy przedstawiciele rasy są dość nieufni. Nie znał wielu i nie należał do osób które wierzą w stereotypy, ale co nieco już wiedział o rudowłosym. Jego słabym punktem okazał się być sam Yako.
- Rad jestem to słyszeć. - odpowiedział po szlachecku, z uprzejmością - Zawsze będziecie mile widziani w moim domu. - dodał, już nieco mniej formalnie.
Kiedy ta krótka wymiana zdań dobiegła końca, Aeron pożegnał się z nimi i opuścił pokój. Udał się do stajni by osobiście doglądać konie które służba przygotowywała do podróży. Wypoczęte, najedzone i napojone, wyczesane i dobrze podkute, miał ponieść wozy pewnie, nie zbaczając z kursu i nie robiąc zbędnych postojów. Wytrzymałe rumaki młodego Vaele może nie były zbyt popularne w Krainie Luster, ale miały już kilku wielbicieli z pomniejszej szlachty. Aeron nie narzekał na brak zainteresowania.
Dla odjeżdżających przewidziana była odświeżona kareta, wóz który uwiezie ich dobytek i dodatkowy, na którym znajdą się sadzonki dla Gawaina, worki gotowych, ususzonych mieszanek i kilka flakonów naparów. Gdy wszystko było gotowe, Aeron przeszedł pod bramy by godnie pożegnać gości.
Była tam też Bianka, w swojej ludzkiej postaci. Miała na sobie zieloną, prostą suknię na którą założyła zwyczajowy fartuszek wskazujący na funkcję. Rozpuszczone włosy powiewały na wietrze, sypały magicznymi liśćmi przy mocniejszych podmuchach.
Alden krążył nad ich głowami, Caius pakował do wozu przygotowane przez siebie pyszności, pamiętając o małym Lisie i tym, że musi dużo jeść by nabrać siły.
Kiedy tylko zjawili się mężczyźni, posłał im nieco zmęczony uśmiech. Bianka dygnęła z gracją.
- Szerokiej drogi, moi mili, łaskawego szlaku i spokojnej podróży. - powiedział Aeron i w jego ustach zabrzmiało to wyjątkowo staroświecko - Będę wyglądał was jak najrychlej. Bywajcie w zdrowiu. - ukłonił się lekko, nie za nisko i pozostał w miejscu ale skinął na Biankę, by pomogła w pakowaniu reszty rzeczy.
Kobieta podeszła do Demona i posłała mu lekki uśmiech, który miał wybadać grunt. Czy pamiętał o niej? Lusian bywał w rezydencji kilka razy i za każdym razem wydawał się być naprawdę sympatyczną osobą. Ona zawsze była miła, ale czy była na tyle 'widoczna' by ją zapamiętał?
Jeśli jej pozwolono, pomogła dziecku wejść do środka. Zawsze lubiła dzieci i bardzo żałowała, że nie mogła bliżej poznać tego szkraba. Miała co prawda Abi na którą przelewała cały swój matczyny instynkt, ale mały Kogitsunemaru był równie uroczy.
Jednak to nie tego żałowała najbardziej. Bardzo chciała poznać pana Keera. Pochwalić się swoimi zbiorami, wysłuchać jego rad, wymienić się przepisami. Może nauczyłaby się czegoś nowego? Niestety, nie dane jej było z nim porozmawiać, jedyne co mogła zrobić, to zapakować rośliny i mieć nadzieję, że Gawain będzie zadowolony.
- Panie Keer… - zaczepiła cicho, podchodząc i kuląc się w ukłonie - Zebrałam dla pana wszystko, co rośnie w ogrodzie. Będę zaszczycona, jeśli wykorzysta pan choć część. - wyjaśniła nieśmiało po czym sięgnęła ku wyciągniętym dłoniom jednego ze służących i zabrała donicę, by następnie wręczyć ją Cieniowi - Proszę jednak uważać na Szklaną Różę. Długo mi zajęło wyhodowanie własnego krzaczka. - spojrzała na Lusiana i uśmiechnęła się ciepło - Sądzę jednak, że będzie miała odpowiednią opiekę. Proszę wybaczyć mi śmiałość. - skłoniła się ponownie i odeszła, pozostawiając Keera z rośliną. Stanęła za Aeronem, podobnie Caius, uśmiechnięty szeroko i zadowolony, że udało mu się upchnąć tony jedzenia do wozów.
- Do zobaczenia, drodzy przyjaciele. - powiedział na koniec Arystokrata i pozostał przed bramą do samego końca, żegnając Cienia, Demona i ich małego Cudaka. Kto wie, może ich drogi niebawem znowu się skrzyżują i tym razem los napisze nieco lepszy scenariusz?

Powrót do góry Go down





Cosiek
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Kogitsunemaru Foxkeer
Wiek :
Wygląda na 6 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
110 cm/ 16 kg
Znaki szczególne :
Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
Pod ręką :
-
https://spectrofobia.forumpolish.com/t262-cosiek
CosiekPoskramiacz
Re: Zamek Dunkelheit
Pon 16 Wrz - 10:39
Nadal naśladował Gawaina, jako że mężczyzna zdawał się wiedzieć co się dzieje i co należy zrobić. W wyprostowanej pozycji poczuł się zdecydowanie lepiej, nie dość, że nic nie ściskało już żołądka, to jeszcze ewentualna ucieczka byłaby łatwiejsza. Zmusił się do stania w miejscu, mimo wypełniającego jego ciało impulsu by rzucić się biegiem i nie zatrzymywać się dopóki nie będzie bezpieczny daleko stąd.
Pozwolił się przebrać, ale nie wyrzucić jedzenia trzymanego na czarną godzinę.
Nie miał za dużo do pakowania, bo większość jego rzeczy mieli jego opiekunowie. Złapał tylko metalowego liska i po chwili zastanowienia zdecydował się nie wkładać go do kieszeni, a trzymać w ręce. Może i poróżnili się z panem domu, ale prezent od niego bardzo się chłopcu podobał i nie chciał ryzykować zniszczenia go.
Kiedy zobaczył powozy stanął jak wryty. To musiała być jakaś pomyłka i poszli w złe miejsce. Na pewno nie mieli jechać tą wypakowaną karocą. Rzeczy piętrzyły się i piętrzyły, a malec musiał coraz mocniej odginać głowę do tyłu by wszystko obejrzeć. Czego tam nie było! Cała masa badyli niespecjalnie interesowała liska, ale te gargantuiczne ilości jedzenia z pewnością tak. Nie wiedział tylko jak się tam wszyscy wcisną.
- Do widzenia Cierń. - Pożegnał się najuprzejmiej jak potrafił, nawet ukłonił się tak jak przy powitaniu. Nie chciał ryzykować, że teraz pójdzie coś nie tak i nie będzie mógł się wydostać z norko-twierdzy.
Na początku nie chciał dać sobie pomóc przy wsiadaniu, przecież był już duży i dorosły. Ale kobieta uśmiechała się do niego tak ładnie. Jak mógłby odmówić jej zaszczytu przytulenia go? Nawet jeśli miało to trwać tylko chwilkę. Odwzajemnił uśmiech i z jej pomocą wdrapał się do wnętrza pojazdu. - Do widzenia. - Powiedział i wsunął się głębiej robiąc miejsce dla pozostałych pasażerów. Umościł się wygodnie na siedzeniu, a figurkę ułożył sobie na kolanach i już nie mógł się doczekać kiedy wreszcie ruszą.


Zamek Dunkelheit - Page 7 HLhZr41

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Zamek Dunkelheit
Pon 16 Wrz - 23:27
Skinął Upiornemu głową, lecz nie zdobył się na dodatkowy komentarz. Usta zasznurował mu gniew i poczucie doznanej krzywdy. Już raz podziękował, jego zdaniem raz za dużo za zadośćuczynienie w postaci sadzonek. Aeron nie wychodził z narzuconej sobie roli, ale Keer nadal pamiętał jak przerażającą samotnością emanował w ogrodzie. Dodatkowo wypchnął siebie i całą swoją służbę na Kryształowe Pustkowia. Jak długo i głęboko będzie się ciął, żeby sobie coś udowodnić i dopiąć swego?
- Gdybyś czegoś potrzebował... - zaczął swą standardową formułkę, po czym urwał na moment. Przecież nie gadał z idiotą. - Wiesz jak mnie znaleźć. - Usta Cienia rozciągnęły się w chłodnym uśmiechu, po czym jeszcze raz się skłonił i poszedł się pakować.

- Nie złość się. Zrobił to w dobrej wierze. Może i jest trochę młodszy od Ciebie, ale sam niedawno mocno oberwał i też używa laski. Poza tym kulał i tak będziesz, więc równie dobrze możesz jej używać zamiast tego bezużytecznego drewnianego sztyngla. Przynajmniej będziesz dodatkowo uzbrojony. - Zwrócił się do Lisa już na schodach, po czym ostrożnie go przytulił. Nie wspominał o dumie i pokorze - te argumenty nigdy nie trafiały do jego Żywiciela. Zastanawiało go jedynie, czemu Aeron nazwał Demona jego prawdziwym imieniem? Przymilał się czy to miał być przytyk? - Dziś ty za dużo myślisz... - Westchnął z czułością i pogładził silne ramię...

Cosiek dał się przebrać mimo wielkiego pobudzenia, które ochoczo okazywał wściekłym machaniem ogona. Nie ułatwiał mu zadania, ale też nie kręcił się na boki. Jedzenie zostawił w spokoju. Wystarczy bezsensownych kłótni na dziś. Oddał chłopca w ręce Yako i poszedł przypilnować bagażu.
Swoje rzeczy wolał pakować sam – inaczej nie pamiętał, czy na pewno wszystko wziął, a nie znał służby na tyle, by im w tej mierze w pełni zaufać. Brzytwa, ampułki, leki, ubrania. Docisnął wieko walizki, a ta pisnęła głośno i przeciągle, jakby ktoś wypuszczał powietrze z balonika. Otworzył ją szybko spodziewając się małego kota lub podobnego niesfornego drapieżnika. Zgodnie z oczekiwaniami ubrania poruszyły się lekko, więc złapał materiał w palce i delikatnie uniósł. Zauważył ruch ciemnego kształtu, a potem już krzyczał i wierzgał nogami w popłochu. Nie spodziewał się tak bezpośredniego ataku. Może zębów, może pazurów, ale nie skoku na twarz i wściekle łopoczących o uszy skrzydeł!
Zerwał stworzonko z siebie i po tym jak powstrzymał się od ciśnięcia nim w kąt, kilkakrotnie zamrugał. Nie wierzył własnym oczom. Trzymał nietoperza. W kaszkiecie w kratkę. Takim maciupkim, z dziurami na uszy!
- Ałałałała!- Zwierzątko, żyjątko, to coś, znów zapiszczało, lecz głosem jak najbardziej ludzkim. - Chopie, puść mie! - Wydarło się i tym razem głos miało niski, jakby chciał wagą i rozmiarami dorównać opasłemu szynkarzowi.
- Bo co? - Keer szedł w zaparte i ze znudzeniem gapił się w paciorkowate oczka. - Lepiej mów ktoś ty, zanim oberwę cię ze skóry, pluskiewko.
- Sam żeś je pluskwa! Wyglondosz jak jaki bebok. Roboki to jo żerę. Jo je kłobutopiyrz. - Odparł z dumą, posapując i próbując się wykręcić z pomiędzy palców Cienia. Rudzielec skrzywił się, bo ni w ząb nie rozumiał, czym u diabła jest kłobutopiyrz
- Kłobu-co? - Nachylił się i skrzywił jeszcze bardziej, jakby miało to wzmóc jego siłę umysłu, po czym obejrzał sobie żyjątko z każdej strony. Miało rzadkie futerko, a tak to przypominało skrzydlatą myszę.
- Co mie w rzić zaglondosz?! Je żeś piźniynty?! To po waszymu bydzie kapeluterek! Do kofra żech wlecioł... i żech sie stracił. Pieronie! Dej mie pokoj!
Naprzemienne zawodzenie i złorzeczenie zaczynało działać rudemu na nerwy. Ze skwaszoną miną przyglądał się nietoperkowi w kapelusiku.
- Gizd! Mom na imie Gizd. - Kapeluterek w końcu się złamał i zwiesił skrzydełka, przy czym z bólu śmiesznie zmarszczył nosek. Keer tylko rekinio się wyszczerzył.
- Gizd, mam nadzieję, że jesteś w humorze! Pobawimy się podróży. - Objął małe ciałko wolną dłonią i wyciągnął z walizki szal, po czym zaczął go nim obwiązywać.
- Nie fandzol! Odmotej mie!
- Śmiesznie gadasz - prychnął Gawain i pokręcił głową. - Tylko za dużo - dodał z wyraźnym niesmakiem i pogardą. Skoro ten tutaj chciał gadać, cóż, mieli wiele godzin na zbyciu. Służba zabrała walizy, a on szedł z Gizdem za nimi. Dziwne, nie w pełni zrozumiałe dla Waina inwektywy towarzyszyły wędrówce.

Gdy stanął przed Aeronem, Bianką, Caiusem i Aldem, którego ptasi kształt majaczył się gdzieś w górze, zatkał mordkę Gizdowi, by zebrani nie musieli wysłuchiwać jego bebłania. Na dziwne spojrzenia reagował jedynie wzruszeniem ramion. To Gizd się przypałętał. Nie odwrotnie.
- Jeśli Kryształowe nas nie pochłoną, to przyślę ci pocztówkę - odpowiedział typową dla siebie mieszanką przekory i zwykłej ostrożności. Nigdy nie dzielił skóry na niedźwiedziu. Właśnie dlatego podczas podróży kusza zawsze spoczywała w zasięgu dłoni. - Bywaj. Ty i twoi podopieczni. - Odkłonił się i odszedł, by usadowić się w karecie. Zaraz za nim wlazł Cosiek. Mały ochoczo skorzystał z pomocy kobiecych dłoni, ale cierpliwością, uprzejmością i odwagą zasłużył na podobne traktowanie, toteż Keer go nie karcił.
Zaczepiony przez Biankę skierował ku niej swe spojrzenie i nachylił się nieco. - Tak, pani Bianko? - W oczach Cienia tliła się niepewność, bo nadal nie wiedział, czy kobieta nosi jakieś nazwisko. Wolałby się nie spoufalać. Nie nawykły do kłaniania się mu, miał ochotę ją powstrzymać, ale czuł się obserwowany, więc ciało odmówiło posłuszeństwa. W zamian pojawił się dyskomfort związany z powstrzymywaniem odruchów. Daleko mu było do arystokratycznej ferajny.
- Wiem, książę już o tym wspomniał i choć uważam, że obdarował mnie zbyt hojnie, to wykorzystam każdą sadzonkę. Co prawda nie mam ogrodnika, ale i jego mi nie potrzeba. To będzie czysta przyjemność. Żałuję tylko, że nie dane mi było spróbować pani nalewek. - Ciągnął i z boleścią stwierdził, że była to jedna z przyjemniejszych rozmów, które prowadził podczas swojego pobytu w zamku Dunkelheit. - Lusian wspominał o tym sukcesie. Winszuję... i trochę zazdroszczę, gdyż to nie lada wyczyn. Dziękuję. Naprawdę jest przepiękna. - Odparł miękko, przyjmując sadzonkę. Bianka była piękna, naturalna i inteligentna. Dlaczego była taka skromna? Była dokładnie taka, jak kwiat, który mu wręczyła. Z trudem odrywał wzrok od świetlnych refleksów malujących się na powierzchni płatków.
Powstrzymał się, by nie parsknąć Biance w twarz, gdy wspomniała o śmiałości. Koniec końców była Senną Zjawą. Widać jak na dłoni. Albo kipiały anarchistycznymi poglądami, albo nie było w nich ani krztyny buty. Nie w pełni świadome na najrozmaitsze sposoby. Nachylił się do niej jeszcze bliżej.  - Wybaczać nie mam czego. Zaś jeśli śmiałość jest ci obca, powiem ci, że marnujesz życie. - powiedział głośniejszym szeptem i porozumiewawczo pogładził trzymaną na kolanach donicę kryjącą kwiat, który nie miał prawa wzejść.  
- Do zobaczenia. - Wymienił pożegnania, spojrzenia i drobne gesty. Przed nimi wiele godzin kołysania, zawodzenia wiatru, parskania koni oraz pociesznego gaworzenia Gizda.


Zamek Dunkelheit - Page 7 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Wto 17 Wrz - 0:12
Westchnął ciężko - nie chodzi o sam prezent - przyznał - a raczej o to z jakimi słowami mi go ofiarował..wiem, że będę kulał, ale raczej nie chciałem słuchać o tym, że nie dam rady chodzić bez czyjejś pomocy [/color]- powiedział, uciekając wzrokiem gdzieś w bok. Dał się przytulić i sam lekko objął Cienia. Również nie wspominał o swoim imieniu. Już chyba po prostu nie miał na to siły, żeby się kłócić o to. Może kiedyś do tego dojdą...

Gdy Gawain przyszedł z jakimś stworkiem w rękach, spojrzał tylko na niego pytająco. Ale uznał, że chyba potem sam mu to wszystko wyjaśni co i jak się dzieje.
Uśmiechnął się do Bianki, gdy ta do niego podeszła. Ujął jej dłoń delikatnie i ucałował jej wierzch - Luci kazała Cię pozdrowić i żałowała, że nie może z nami tutaj przyjechać by zobaczyć jak sobie poradziłaś z ogrodem w tak nieprzychylnych warunkach - przyznał - nie miałem okazji go całego obejrzeć, ale myślę, że przekażę, że nie ma lepszego ogrodnika od Ciebie - puścił jej oczko. W końcu Służba nie wiedziała o tej tajemnicy. A przynajmniej nie powinni o ile Cierń im tego nie wygadał.
Pożegnał się z gospodarzem i wsiadł do wozu. Chciał już odpocząć. Wrócić do Norki, położyć się na miękkiej trawie i odpoczywać.
Gdy tylko ruszyli i oddalili się na tyle, by Alden ich nie obserwował, a dodatkowo by nikt ich nie widział, zmienił formę, ignorując dziwnego nietoperza i po prostu jako Luci usiadł kochankowi na kolanach by się w niego ufnie wtulić i móc w końcu odpocząć od tego okropnego miejsca....Szczerze nie nawidził Kryształowych Pustkowi...

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Wto 17 Wrz - 0:54
Samo pożegnanie nie trwało długo. Może to i dobrze? Aeron bardzo nie lubił ckliwych, przydługich zakończeń. Prędzej czy później wychodziła z niego żołnierska szorstkość i chęć ucinania wszystkiego niemal w połowie zdania, byleby skończyć teatrzyk.
Był na tyle kulturalny, by do końca wytrwać przy bramie zamku i pożegnać należycie gości, uśmiechając się do nich uprzejmie. Wymiana kilku zdań z Bianką nie była na tyle kłopotliwa, by musiał ją upominać. Caius na szczęście siedział cicho a i krążący nad ich głowami Alden nie dawał powodu do niepokoju.
Upiorny Arystokrata obserwował więc odjeżdżające wozy w spokoju. Wiatr poruszał czarnymi jak smoła włosami, owiewał twarz, fundując coś na kształt zimnego prysznica.
Młody Vaele ani na chwilę nie wypadł z roli. Chociaż wewnątrz niego pojawiło się zniecierpliwienie narastające setkami lat, nadal pozostawał tym dobrym, uśmiechniętym, miłym rogaczem. Wizerunek wyrobiony przez tak długi okres czasu był niemal kryształowy, bez żadnej skazy. Nawet fakt, że był bękartem nie miał w tej chwili wielkiego znaczenia, bo Aeron dał się poznać jako sympatyczny Upiorny. A takich mało.
Kiedy tylko wozy zniknęły z pola widzenia, westchnął, wypuszczając całe nagromadzone w płucach powietrze. Bianka podeszła do Caiusa i chwyciła jego dłoń, Wilk natomiast wyszczerzył się złowieszczo i oblizał usta. Orli krzyk obwieścił, że Alden właśnie obniża lot by do nich dołączyć.
Pośród szumu załamującego się między skałami wietrzyska, książę Vaele zamknął oczy a uśmiech zniknął z jego ust.
- Słucham. - powiedział tylko, nawet nie odwracając się w stronę swoich najbliższych. Orzeł wylądował nieopodal i momentalnie zmienił postać, stając się czerwonowłosym mężczyzną o zagadkowym uśmiechu. Podszedł do reszty i stanął obok Bianki, prawie stykając się z nią ramieniem.
- Nie jest aż tak przerażający jak sądziłem. - powiedział z kpiną w głosie Wilk i spojrzał na Biankę, która postanowiła wtulić policzek w jego ramię.
- Bałeś się go? - prychnął Alden, błyskając żółtymi ślepiami - Reputacja zdecydowanie go wyprzedza.
Caius warknął, na co Bianka poklepała go uspokajająco po ręce. Niebieskowłosy opanował warkot, chociaż nieco bardziej się najeżył.
- Coś jeszcze? - zapytał Aeron, spokojnym, można powiedzieć, że nieco znudzonym tonem.
- Lusian jest jego słabym punktem. - powiedział Kucharz - No i ten smarkacz.
- Popełnił poważny błąd dopuszczając do siebie kolejną osobę. - skwitował Kamerdyner - Organizowanie życia dziecku skutecznie stępi jego charakter.
- Obaj stali się... - Caius zrobił przerwę i fuknął - Balansują. Raz jeden dominuje, raz drugi. Porządne stado nie funkcjonuje w ten sposób.
Zapadła cisza. Służba patrzyła na Arystokratę w milczeniu, czekając na dalsze pytania.
- Bianko? - odezwał się w końcu, nadal pozostając zwróconym ku drodze prowadzącej między skały.
Pantera uśmiechnęła się lekko i nie odpowiedziała od razu. W czasie kiedy oni spożywali śniadanie, jako Pokojówka zajęła się ich komnatami. Sprzątała, zmieniała pościel. Chłonęła zapachy... Dużo zapachów.
- Łączą ich naprawdę silne więzi. - powiedziała cicho - Niełatwo będzie ich rozdzielić.
Aeron westchnął ponownie i odwrócił się do poddanych, na co tamci skłonili lekko głowy.
- Nie powiedzieliście mi nic nowego... - stwierdził z zawodem - Ale potwierdziliście to, co sam zauważyłem. Dobrze, to też się liczy. - dodał po chwili i ruszył do środka. Przechodząc obok nich zatrzymał się na chwilę i spojrzał w niebo. Była jeszcze wczesna godzina a on miał do załatwienia parę spraw.
- Wyjeżdżam. Przygotujcie mi konia. - zapowiedział, wkraczając do zamku. Tuż za nim poszli pozostali.
- Gdzie? - zapytał cicho Alden, zrównując się z Upiornym.
- Na Odwrócone Osiedle. - powiedział rogaty - Muszę pociągnąć za kilka sznurków i naoliwić parę trybów.


Zamek Dunkelheit bez głosów i obecności gości zdawał się być smutną, pustą skorupą. Ukrytą między kryształowymi skałami wydmuszką. Mimo ilości przemykającej korytarzami służby, nadal był miejscem obcym. Ile jeszcze czasu minie, zanim zagości w nim ciepło? Ile, zanim książę Vaele będzie mógł w spokoju zasiąść w swym fotelu i otulić się, dającym bezpieczeństwo, tkanym setkami lat kocem kłamstw?

ZT (dotyczy wszystkich: Thorna, Cośka, Gawaina i Yako)

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Pon 3 Lut - 0:46
Pozwolenie Rim na zabranie Bestii nie było żadnym problemem. Aeron zawsze traktował swoich podopiecznych jak rodzinę, toteż kiedy padła prośba, zgodził się niezwłocznie.
Rajski Ptak dziewczyny był piękny i wyglądało na to, że przyjaźnie nastawiony. A może po prostu wyczuł, że Upiorny nie ma złych zamiarów? Kto to wie, magiczne zwierzęta skrywały wiele tajemnic.
Droga do zamku była długa i męcząca ale mężczyzna starał się urozmaicić czas rozmową. Jeśli miała jakieś pytania starał się zaspokajać ciekawość, opowiedział jej trochę o okolicy, o swojej służbie i zwyczajach jakie panują na Dunkelheit. Nie chciał jej przytłoczyć informacjami dlatego robił przerwy by rogata na spokojnie przemyślała to, co usłyszała. Wiele było dla niej zupełnie nowych wrażeń.
Gdy wręczcie dojechali na miejsce przywitał ich Alden. Nie mówił zbyt wiele, od razu zaoferował że zajmie się opłaceniem powozu i wniesie bagaże. Jakież było jego zdziwienie kiedy odkrył, że gość nic ze sobą nie zebrał.
- To żaden problem. - uspokoił dziewczynę Aeron - Znajdzie się kilka odpowiednich strojów. Nie musisz się niczym przejmować. - podał jej rękę i poprowadził w stronę zamczyska.
Gdy tylko przekroczyli wrota, do uszu dziewczyny mógł dotrzeć cichy lecz złowieszczy pomruk dochodzący gdzieś z kąta korytarza.
Upiorny od razu spojrzał w tamtą stronę i zrobił kilka kroków, zostawiając Rim około dwa metry za sobą.
- Spokój, Siyah. - powiedział stanowczo - To przyjaciółka. - dodał. Pomruk ucichł a z mroku wyłonił się wielki czarny jak noc lew. Jego puchata grzywa wyglądała jakby była utkana z mroku a lekko niebieskawa sierść na pysku i pozostałych częściach ciała połyskiwała przy każdym kroku.
Tenebres, bo tym była bestia, zbliżył się leniwym krokiem do młodego Vaele. Zamrugał czerwonymi ślepiami po czym postąpił w stronę Rim.
- Nie bój się. - zapewnił Aeron - Nie zrobi ci krzywdy. Nie jest dziki. Już nie. - dodał ze spokojem w głosie - Późna twój zapach i da ci spokój.
Lew podszedł do dziewczyny i popatrzył jej w oczy. Nie wyglądał na zezłoszczonego, jedynie przyglądał się jej z zaciekawieniem. Jego nos poruszał się lekko, wyłapując nowe zapachy.
- Jeśli wyciągniesz dłoń i pozwolisz mu się poznać, pójdzie szybciej. - Aeron podszedł do Rim i stanął obok niej, by poczuła się pewniej - Siyah jest myślącą istotą i nie zaatakuje bez powodu. Nie jest jak zwykłe zwierzęta, jest od nich o wiele inteligentniejszy. - wyjaśnił. Nie dodał tego, co przyszło mu na myśl, by nie straszyć gościa.
Owszem, Siyah był o wiele inteligentniejszy od szarych, zwykłych drapieżników. I przez to o wiele bardziej niebezpieczny.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Pon 3 Lut - 23:02
Naprawdę cieszyła się, ze może zabrać ze sobą swoje przyjaciółki. Gdy przejeżdżali przez Kryształowe, Risha latała i polowała wokół. W końcu znała w miarę dobrze te tereny, ale nie oddalała się zbytnio od wozu, by w każdej chwili móc do niego wrócić i wylądować na jego dachu. Po co miała się pchać do środka? W końcu mimo wszystko nie była aż taka maciupka. Farih za to zeszła z głowy swojej pani i ułożyła się w jej dłoniach, drzemiąc sobie z zadowoleniem.
Rim początkowo siedziała cicho, ciesząc się widokami, ale w końcu odważyła się zadawać pytania. Jakoś podróżowanie w ciszy nie było aż takie przyjemne. Dopytywała się czy jego służba to niewolnicy, czy pracownicy, jak wygląda życie w zamku, czy ma jakiś sąsiadów i tak dalej i tak dalej. Pytania nie były złośliwe. Po prostu nasłuchała się wielu rzeczy na temat rogaczy, więc chciała się dowiedzieć co było prawdą, a co nie. Nie zasypywała go pytaniami, po prostu jakoś samo tak wychodziło w trakcie rozmowy.
Podczas podróży im bliżej byli gór, tym robiło się zimniej. Nie tylko przez bliskość śniegu i lodu, ale też przez to, że pora robiła się coraz późniejsza. Bardziej zbliżała się już kolacja niż pora obiadowa. Zmieniła więc swoją sukienkę w ciepłą tunikę, która zakrywała jej ramiona, szyję oraz nogi za kolana. Była mięciutka i przyjemna w dotyku. A przede wszystkim ciepła. Może przez to nie przypomniała sobie o bagażach przez prawie całą drogę, póki Kamerdyner nie zapytał o bagaże.
Od razu oblała się rumieńcem, otulając ramionami, bo dla niej było tam naprawdę zimno i uciekła wzrokiem. Słysząc jednak słowa Gospodarza spojrzała na niego i uśmiechnęła się niepewnie - dziękuję...i przepraszam, zupełnie o tym nie pomyślałam - przyznała. No cóż...nigdy nie była u nikogo w gościach, a tym bardziej na dłużej, żeby musiała myśleć o takich sprawach. Tym bardziej, że nie miała tego za wiele, więc nie przyszło jej do głowy by coś brać...za dużo się na raz działo tego dnia, to zdecydowanie.... Przez to wszystko nawet nie za bardzo zwróciła uwagę na wygląd zamku z zewnątrz. Ale chyba jeszcze będzie miała okazję, choć bez kilku dodatkowych warstw ubrań chyba nie była na to aż taka chętna. Teraz to najchętniej wpadłaby do wanny z ciepłą wodą i wygrzała się porządnie.
Gdy weszli do środka, odetchnęła z ulgą, czując, że jest tam o wiele cieplej niż na zewnątrz, zaraz jednak się spięła, słysząc złowrogi pomruk. Nie ruszyła się z miejsca, obserwując co robi Arystokrata, a następnie przeniosła wzrok na stworzenie, które wyszło z mroku. Otworzyła szeroko oczy. Lew! Przełknęła z trudem ślinę, notując od razu w pamięci, by nie zmieniać się tutaj raczej w antylopę. Wolała nie wylądować w czyimś żołądku przez to.
Dopiero po chwili zobaczyła rogi. Słuchała oczywiście mężczyzny, ale nie odrywała wzroku od Bestii - czy to Tenebres? - zapytała i spojrzała na Gospodarza. Widać było fascynację w jej oczach. Wyciągnęła ostrożnie dłoń w jego stronę nim Vaele w ogóle o tym wspomniał. Była ostrożna, ale nie pokazywała strachu, choć zdecydowanie się obawiała go. Jako drapieżnika, tak jak robi to każda ofiara - ale jesteś piękny - powiedziała cicho - dasz się pogłaskać czy mnie za to zjesz? - zapytała jeszcze i jeśli pozwolił, zanurzyła dłoń w jego ciemnym, miękkim futrze, ale nie nalegała. Czytała trochę o tych Bestiach, ale zdecydowania zostawała przy swoim Rajskim, który teraz puszył się i lekko rozłożył skrzydła, spoglądając na drugiego drapieżnika, gotowa w każdej chwili zareagować i go odstraszyć. Farih za to szybko przeleciała znów na rogi swojej przyjaciółki i obserwowała zagrożenie.
Rim doskonale wiedziała, że te lwy są dość agresywne, dlatego też zapytała go wprost o pozwolenie. Nie chciała go uradzić, ani nic takiego.
Zdecydowanie też jakby się rozluźniła. Widząc, że Aeron ma jakieś zwierze od razu poczuła się lepiej. Kochała zwierzęta i wierzyła, że ktoś kto o nie dba nie może być przecież aż taki zły - ma Książę wielkie szczęście, że udało mu się zdobyć jednego.... - przyznała, uśmiechając się do gospodarza miło, z uznaniem.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Nie 9 Lut - 0:21
Tenebres przyglądał się nieufnie dziewczynie. Czarne nozdrza poruszały się wychwytując zapach, zapamiętując go. Pachniała jak... ofiara. Chociaż była niewątpliwie tej samej rasy co jego pan, różniła się zapachem diametralnie. On pachniał jak Alfa, ona jak Omega. Słaby osobnik, nie wart uwagi a jednak potrzebny w stadzie.
Lew spojrzał na Aerona swoimi czujnymi ślepiami. Po co przyprowadził samicę jej pokroju? Siyah nie przypuszczał, że jego pan wybierze tak słabą partnerkę, ale ostatecznie... Samica to samica. A Upiorny Arystokrata był silny, miał prawdopodobnie dobre geny. Z pewnością pozostawi po sobie sprawne, zdrowe potomstwo.
Bestia ponownie spojrzała na kobietę i zamruczała cicho, kiedy tamta odezwała się bezpośrednio do niej. Tak, pachniała jak ofiara. A on, Siyah, nie lubił zadawać się z ofiarami, jeśli miała to być relacja inna niż wyżerka.
Tenebres syknął ostrzegawczo i zmarszczył pysk, spoglądając na Rim. Zrozumiał pytanie ale nie podobała mu się bezpośredniość przybysza. Ta samica wyda młode pana, przyjaźń z nią nie ma sensu. Kocur fuknął dając znać, że nie podoba mu się zachowanie rogatej ale nie cofnął się, pokazując w ten sposób, że jest pewny siebie.
Aeron pokręcił głową i westchnął cicho. Widząc zachowanie bestii, zbliżył się do jasnowłosej i delikatnie położył jej dłoń na ramieniu. Z tej odległości, znajdując się naprawdę blisko niej, mógł poczuć ciepło jakie od niej biło i jej zapach. Egzotyczny, intrygujący.
Uśmiechnął się lekko do swoich myśli. Lubił poznawać nowe istoty.
- Chodźmy. - powiedział krótko, dając jej w ten sposób do zrozumienia, że nie ma co tracić czasu na stanie w korytarzu - Sądzę, że po podróży przyda nam się odpoczynek. - dodał cicho i jeśli pozwoliła, poprowadził ją w głąb pałacu. Nie drążył tematu Tenebresa celowo, bo bestia była tu od niedawna. Upiorny zwyczajnie jeszcze nie wiedział, czy faktycznie ma szczęście, że lew u niego zamieszkał.
Poprowadził ją w stronę komnat, zachowując kulturalny dystans. Korytarze były urządzone surowo, brak ozdób zdradzał, że Książę ma niezwykle praktyczny umysł.
- Zaprowadzę cię do komnaty w której zamieszkasz. - wyjaśnił - Na czas pobytu tutaj, wszystko co w niej znajdziesz będzie należało do ciebie. Łącznie z ubraniami które kazałem dla ciebie przygotować. - dodał z uśmiechem i przystanął przy dużych drzwiach - To tutaj. - pchnął drzwi. Oczom Rim ukazała się naprawdę duża komnata. Na środku pomieszczenia znajdowało się ogromne łoże z jedwabnym baldachimem. Przy jednej ze ścian znajdowała się toaletka, przy drugiej szeroka szafa. Pokój był spory ale przytulny, czysty i urządzony w dość kobiecym stylu.
Przy toaletce stała zielonowłosa kobieta ubrana w strój pokojówki. Miała dość ostre rysy twarzy i żółte oczy, ale jej uśmiech sprawiał, że jej lico było łagodne. Patrzyła z sympatią na nowoprzybyłą Upiorną. Skłoniła się z szacunkiem.
- To Bianka, jest pokojówką. - powiedział Arystokrata wskazując kobietę - Jeśli będziesz czegoś potrzebowała, nie wahaj się o to prosić. Chcę pokazać ci, jak żyje szlachta. Bianka jest do twojej dyspozycji. - posłał pokojówce uśmiech na co tamta skinęła głową - Zostawię was teraz. Odpocznij Rim. Zapraszam cię do... Bianka odpowiednio cię przygotuje. Czas na pierwszą, naprawdę przyjemną lekcję arystokratycznego życia, moja droga. - powiedział tajemniczo i szybko uniósł dłoń - Nie obawiaj się, w moim domu nie stanie ci się krzywda. - dodał szybko - Gdy będziesz już gotowa, Bianka przyprowadzi cię do mnie. Tymczasem, rozgość się. Czuj się jak u siebie. - uśmiechnął się do niej, lekko ukłonił i odszedł zamykając za sobą drzwi.
Bianka odczekała chwilę po czym podeszła do Upiornej z serdecznym uśmiechem.
- Może nie powinnam... - powiedziała cicho, konspiracyjnie, po czym wyciągnęła rękę by tamta ją uścisnęła - Jestem Bianka. - zęby błysnęły w szerokim uśmiechu - Trochę o pani słyszałam. Wiem, to wszystko jest dla pani nowe... Ale z czasem przyzwyczai się pani do tego wszystkiego. - pokazała rękoma na ściany, łóżko i wszystkie meble znajdujące się w komnacie.
Przeszła w stronę szafy i otworzyła drzwi. Zaczęła w niej gorączkowo grzebać, poszukując najwyraźniej czegoś konkretnego.
- Pomogę się pani przebrać, mamy tu wszystko co potrzebne. Zaraz... znajdę... - wysapała mocując się z wieszakami, przesuwając je na boki - Sekundkę. Proszę w tym czasie sprawdzić, czy odpowiada pani miękkość materaca. Jeśli nie, zmienię go niezwłocznie na coś wygodniejszego.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Nie 9 Lut - 17:37
Widząc, ze Lew nie jest zbyt zadowolony z jej pytania, odsunęła grzecznie rękę. Wolała jej nie stracić - widać nawet magiczne lwy nie lubią się z antylopami - powiedziała cicho, jakby do siebie. Ale jeśli Aeron uważał i słuchał, mógł to usłyszeć bez większego problemu. Nie ciągnęła jednak tematu. Chyba dobrze, że nie czytała Bestii w myślach, bo zrobiłoby jej się po prostu przykro, w szczególności, gdyby zorientowała się, że nawet jakby nie było cudowne, ale jednak zwierze myśli o niej w taki sposób. Dodatkowo chyba by poważnie zaczęła się zastanawiać, czy zrobiła dobrze, skoro Lew myślał nie tylko o tym, że jest ofiarą, ale też o tym, że ma urodzić Gospodarzowi młode...
Przytaknęła głową i ruszyła za Księciem, a Risha ruszyła za nią, spoglądając jeszcze za sobą na czarną Bestię. Nie do końca mu ufała oraz czuła, że Rim też nie czuje się przy nim za pewnie, ale skoro nie atakował, to Rajski tez nie wykonywał swojego ruchu. Nie było potrzeby bezsensownej walki.
Spojrzała na Księcia, gdy ten zaczął mówić. Była ciekawa jak wyglądała jej komnata. Trochę się tego obawiała. Zamek był dość ciekawy, nie był wypełniony mnóstwem łapiących kurz bibelotów, zbroi i drogich waz, które łatwo zbić, a służba uwijałaby się z pierzastymi miotełkami, by nie było na nich ani okruszka kurzu. Było tutaj inaczej niż sobie to wyobrażała. Spokojniej i to o wiele, wiele spokojniej.
Przez całą drogę, dyskretnie się rozglądała, starając się zapamiętać drogę, oraz jak najwięcej zobaczyć. A robiła to dyskretnie, gdyż nie była pewna czy wypadało się tak zachowywać. Wolała nie rzucać się w oczy swoim zachowaniem...co chyba było niemożliwe.
Stanęła jak wryta, gdy Aeron pokazał jej komnatę, w której miała mieszkać w trakcie jej pobytu w zamku. Stała i po prostu wpatrywała się w ogromny (jak dla niej) pokój, z wielkim łóżkiem. Nie mogła w to uwierzyć, ale w sumie...czego by innego miała się spodziewać? Ten pokój był o wiele większy niż cały jej dom na Pustyni.
Weszła do środka i powoli okręciła się wokół własnej osi, nie mogąc się napatrzeć na pomieszczenie. Tylko ze względu na to, w jakiej sytuacji się znajdowała oraz że nie była sama, powstrzymała się od wielkiego "WOOOOOOOO". I chyba całe szczęście...bo jak się okazało, w komnacie znajdowała się jeszcze jedna osoba.
Przeniosła szybko wzrok na kobietę i uśmiechnęła się do niej. Wyglądała na miłą osobę, do tego nie wydawała się zmuszana czy jakaś niezadowolona z tego, że tutaj jest. A może tak dobrze udawała?
Zaprasza do...? Do czego? Nie miała jednak odwagi go zapytać. Uśmiechnęła się delikatnie i przytaknęła głową - dobrze...dziękuję - powiedziała i odprowadziła go wzrokiem. Nie za bardzo wiedziała jak ma się zachować.
Uścisnęła dłoń kobiety, uśmiechając się miło. Przy niej jakoś było jej łatwiej...może dlatego, że w sumie była to osoba, która zajmowała się tym czym miała zajmować się Rim w dworku pana Marwicka? - jestem Rim, miło mi panią poznać - powiedziała z uśmiechem. Zdziwiła się, gdy powiedziała, że trochę o niej słyszała. Uciekła wzrokiem w bok, wyraźnie była zakłopotana ta sytuacją - proszę, niech pani mówi mi po imieniu...wiem, że mam zobaczyć jak to jest być szlachtą, ale nie jestem jakąś ważną osobistością - uśmiechnęła się do niej z prośbą we fioletowych oczach. Bianka mogła spokojnie zauważyć, że dziewczyna nie czuje się komfortowo nazywana "panią". Może kiedyś....ale teraz było na to o wiele za wcześnie.
Farih zaczęła latać wesoło po pokoju. Było tam wiele miejsca do latania, żadnych drapieżników (przynajmniej nie tych naturalnych, bo przecież była naprawdę malutkim Kapeluterkiem) oraz było cieplusio. Risha za to obwąchiwała wszystko, razem z Bianką, po czym odkryła legowisko, które było dla niej przygotowane, więc od razu zaczęła je sobie poprawiać, przesuwać, by w końcu się w nim ułożyć wygodnie i zdrzemnąć na moment.
Rim niepewnie usiadła na łóżku. Wydawało się wygodne, ale to oceni chyba dopiero wieczorem, jakoś nie mogła się zmusić do tego, żeby się położyć. I tak nie była jeszcze w pełni przyzwyczajona do spania w pościeli, a nie na podłodze. Nie chciała jednak robić problemów Pokojówce i prosić o coś innego. Przyzwyczai się.
Obserwowała kobietę, nie do końca wiedząc co ma robić. Czuła się bardzo nieswojo. Wiedziała, że będzie musiała przywyknąć, ale i tak.... - pani Bianko? - zaczęła niepewnie - do czego Książę mnie zaprasza...i co to za strój? - nie do końca rozumiała. W końcu urwał w połowie zdania, do tego dlaczego aż tak gorączkowo przeszukiwała szafę. Aż bała się zajrzeć do środka, co w ogóle zostało tam dla niej przygotowane.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Pon 10 Lut - 12:17
Bianka jeszcze przez chwilę grzebała w szafie mamrocząc coś pod nosem.
Nie miała problemu z przejściem na "Ty", kiedy nikt nie patrzył, Księcia też nazywała po prostu Aeronem lub Cierniem. Rodzinna, luźna atmosfera w domu była kluczową, żeby wszyscy którzy tu mieszkają czuli się dobrze, bezpiecznie.
- Do mnie też proszę mówić po imieniu. Żadna ze mnie pani. - poprosiła i nareszcie udało jej się wyjąć z szafy to, czego szukała.
Wieszaki które przeniosła na łóżko i rozłożyła na pościeli prezentowały kilka rodzajów strojów kąpielowych, w przeróżnych kolorach. Były tam klasyczne, jednoczęściowe stroje, takie z falbankami, zakrywające dekolt i do połowy uda, bikini. Do wyboru, do koloru.
- Proszę. - Bianka wskazała znalezisko ręką i uśmiechnęła się do dziewczyny - Już tłumaczę. - dodała szybko - Książę zaprasza do łaźni, na wspólną kąpiel. Wiem jak to brzmi, ale uwierz, nie będziecie robić nic niestosownego. - uspokoiła Rim - Kąpiel w łaźni to często część protokołu, część życia arystokraty. Właśnie tam często przyjmuje się gości i omawia mniej ważne problemy, spędza wspólnie czas. Przyjemny relaks. - wzruszyła ramionami - Książę nawet cię nie dotknie, jeśli nie będziesz tego chciała. Zwyczajnie chce Ci pokazać, jak wygląda życie szlachty a łaźnia... To niemal stały element takiego życia. Wybierz strój. - uśmiechnęła się szerzej i wskazała ubrania - Jak już coś wybierzesz, pomogę ci się przebrać i upnę włosy, żebyś ich nie zamoczyła. Nie przejmuj się niczym, taka kąpiel to nic strasznego. Zwykłe spotkanie dwóch Upiornych Arystokratów.
Cofnęła się nieco żeby zrobić jej miejsce. Strojów było całkiem sporo, w różnych fasonach dlatego Rim miała z czego wybierać.
Jeśli się bała, Bianka jeszcze przez chwilę uspokajała ją, tłumacząc jak wygląda taka wspólna kąpiel. Z jej słów wynikało, że po prostu pomoczą się z Księciem w gorącej wodzie, porozmawiają i będzie miło. Nic więcej.
Ale czy Rim zaufa pierwszemu, napotkanemu Upiornemu, który nie chciał jej zabić?

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Wto 11 Lut - 11:37
Uśmiechnęła się i również się zgodziła. Nie miała nic przeciwko aby mówić do siebie po imieniu, o ile działa to w obie strony i obie się na to godzą. Sama nie lubiła, gdy tak się do niej zwracało, ale sama nie miała na tyle odwagi, by na przykład do Księcia mówić po imieniu...w końcu powiedział, że gdy są sami może go nazywać jak chce, ale nigdy nie powiedział wprost, że może mu mówić po imieniu. A to jednak nie był ktoś pierwszy lepszy i wolała mu nie podpaść zaraz na starcie.
Gdy Bianka w końcu znalazła to czego szukała, Rim szybko zrobiła jej miejsce i otworzyła szeroko oczy. Stroje kąpielowe?! W życiu żadnego na sobie nie miała...do tego nie umiała pływać, więc w jej oczach pojawiły się obawy do czego tak naprawdę została zaproszona.
Na szczęście Bianka szybko ruszyła jej z wyjaśnieniami? Od razu na jej twarzy pojawiły się wątpliwości oraz rumieńce. Miała się kąpać, z dopiero co poznanym mężczyzną? Nie czuła się z tym najpewniej. Pokazywać się ot tak...i to jeszcze sam na sam. Ale wysłuchała Pokojówki do samego końca.
Przygryzła dolną wargę, uciekając wzrokiem w bok i wyraźnie zastanawiając się nad tym co powinna zrobić. Zgodzić się? A może nie....
Westchnęła ciężko. Nie ufała mężczyźnie jeszcze na tyle...ale nie postanowiła zaufać kobiecie przed sobą - naprawdę nie zrobi nic jeśli się nie zgodzę? - zapytała, patrząc w jej dzikie, żółte oczy. Musiała się upewnić, ale jego pytać chyba nie wypadało.
Jeśli nie zauważyła wahania w oczach kobiety w końcu skupiła się na strojach. Było ich za dużo! Najchętniej założyłaby coś jednoczęściowego, by zakryć jak najwięcej ciała, ale chyba dziwnie tak jak się idzie do łaźni....tam chyba się nie chodzi naubieranym....
Wybór był trudny, nigdy przecież nic takiego nie zakładała, dlatego od odrzuciła wszelkie, które wyglądały na skomplikowane do założenia, albo potem do zdjęcia. Pełno sznurków i innych dziwnych rzeczy ją odstraszało i to bardzo.
W końcu wybrała jeden, w kolorze ciemnego fioletu. Jakoś lubiła ten kolor.
Wstydziła się trochę, ale pozwoliła Biance sobie pomóc, unikając jej wzroku, gdy odkryła nieładną bliznę na mostku. Sama nie umiała wyjaśnić skąd się wzięła. Miała pewną teorię, ale nie miała jak jej poprzeć. A JEGO nie zapyta o to....nie ufała mu ani trochę, bała się go..
Strój pokazywał resztę tatuaży, których wcześniej nie było widać. Cętki na łydkach oraz bokach. W tym samym kolorze jak te na przedramionach oraz wąsy.
Gdy była już ubrana, a na górę zarzuciła mięciutki szlafrok, usiadła na krześle i zrelaksowała się, gdy Pokojówka sprawnie zajęła się jej długimi, białymi włosami o fioletowych końcówkach (pamiątka po spotkaniu pewniej dziwnej dziewczyny). Zamknęła oczy i starała się nie myśleć o tym co będzie za chwilę. To nie może być takie złe...Upiorni zawsze tak rozmawiają o ile to nie są jakieś ważne tematy.
Wyraźnie nie była tego pewna, ale chciała zaryzykować. Całe życie się bała,....chyba czas, żeby zrobić coś dla niej nietypowego.
Gdy była gotowa wstała, czekając na to, aż Bianka poprowadzi ją do Księcia. Oby miała rację...oby to był tylko zwyczajny relaks....w sumie trochę się cieszyła na łaźnie. Zobaczy jak to jest, a przy okazji wygrzeje się po długiej podróży do tych mroźnych krain.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Sro 12 Lut - 10:55
Pokojówka przyglądała się dyskretnie Rim kiedy tamta wybierała strój. Wyglądała na zdezorientowaną, ale czasami lepiej postawić kogoś przed faktem dokonanym niż czekać na jego zgodę. Tym bardziej, że w tym wypadku naprawdę nie miało się stać nic strasznego.
- Naprawdę... Nie musisz się go bać. - powiedziała podchodząc do niej i ściszając głos - On... W rzeczywistości ma bardzo delikatną duszę. I honor. - dodała spokojnym głosem - O tak. Ma honor. Niewielu już zostało w tym świecie, którzy mogą się tym pochwalić.
Chciała uspokoić Rim ale czy jej się udało? Dziewczyna nadal się wahała i oglądała stroje. Bianka nie podpowiadała, chciała żeby wybór w pełni należał do niej.
Upiorna Arystokratka była inna, różniła się od pozostałych rogatych istot. Nie tyle samym wyglądem, co sposobem bycia. Bianka jeszcze nie spotkała Upiornego który byłby tak wystraszony, zdystansowany i pokorny. Rogaci byli przekonani, że są rasą rządzącą i nierzadko odnosili się z władzą, chwalili możliwościami. Rim nie dość, że pachniała inaczej to jeszcze zachowywała się jak... Poddana.
Pokojówka spojrzała na jej ładną, miłą twarz. Zainteresowały ją znaki, dziwne pasy na policzkach wyglądające trochę jak wąsy. Gdy tamta się przebierała, zielonowłosa dojrzała też malunki na skórze, do złudzenia przypominające kocie paski.
Jaka była historia Rim? Cóż, może kiedyś dane będzie jej ją poznać. Nie była wścibska, bądź co bądź, była jedynie służącą w tym wielkim zamku, dlatego nie zadawała pytań.
Gdy wreszcie padł wybór, Bianka rozpromieniła się i kiwnęła głową. Pomogła Upiornej założyć strój i podała jej mięciutki szlafrok i baleriny, w których będzie musiała przejść do łaźni. Przecież nie pójdzie boso.
Poprosiła, by Rim usiadła przy toaletce i gdy to nastąpiło, Bianka zajęła się jej włosami. Miały ciekawy kolor i były zadbane, toteż czesanie ich i upinanie było prawdziwą przyjemnością.
Pokojówka utworzyła z nich nieformalny kok, kilka kosmyków przy twarzy zwisało luźno ale nawet jeśli się zamoczą, szybko wyschną.
- Gotowe. - powiedziała zadowolona i spojrzała na Upiorną z uśmiechem - Ależ jesteś śliczna. Nie dziwię się, że przykułaś spojrzenie Księcia. - dodała z chichotem - Rozluźnij się. Nie będzie źle, zapewniam. Książę nie jest zwierzęciem, nie pożre cię, nie rzuci się na ciebie z łapami. - dodała i jeśli Rim była gotowa, wyprowadziła ją z komnaty i poprowadziła korytarzami w głąb zamku.
Spacer zajął jakąś chwilę, Bianka starała się urozmaicić wędrówkę rozmową na neutralne tematy. Opowiedziała trochę o zamku który został niedawno zbudowany, o służbie i zapewniała, że niepokój Rim jest niepotrzebny.
Kiedy stanęły przed wielkimi drzwiami, zielonowłosa posłała rogatej sympatyczny, szeroki uśmiech.
- Pomysł o tym tak: wygrzejesz się, zrelaksujesz... A przy okazji towarzystwa dotrzyma ci przystojny, miły facet. - szepnęła konspiracyjnie - Jesteś kobietą, daj się trochę porozpieszczać. - zachichotała.
Pchnęła drzwi i zeszły razem po schodkach, do ciemnego pomieszczenia. Właściwie... Pomieszczenie to było wielką jaskinią, komnatą urządzoną tak, by wnętrze przypominało naturalne gorące źródła, wyrzeźbione w skałach. W całej tej surowości było jednak trochę miłych akcentów na których można było zawiesić oko. Przy kilku sporych wannach stały pozłacane stojaki ze śnieżnobiałymi ręcznikami, drewniane krzesła i świeczniki, teraz rzucające przyjemne światło.
Woda w jednej z naturalnych, kamiennych wanien była gorąca i pachniała mieszanką ziół, które miały zrelaksować. Mieszkająca na pustyni Rim z pewnością rozpoznawała co najmniej kilka nut zapachowych bo pochodziły z jej stron.
Komnata była pusta, gospodarza jeszcze nie było.
Bianka sprowadziła Rim po schodach i wskazała wannę pełna wody. Była na tyle duża, by siedzący w niej nie musieli się martwić tym, że pod wodą ich ciała się zetkną.
- Wyprzedzając: podejrzewam, że Książę celowo się spóźnia, żeby dać ci czas na przyzwyczajenie się do tego miejsca. Możesz spokojnie zdjąć szlafrok i wejść do środka. - wyjaśniła pokojówka - Śmiało. Będzie ci naprawdę cudownie, zobaczysz! - zachęciła rogatą.

W międzyczasie Aeron odpoczął chwilę po podróży, odświeżył się i przebrał w przystosowane do kąpieli w łaźni bokserki oraz czarny szlafrok. Przyglądający się mu Tenebres leżący na fotelu ziewnął rozbrajająco, dając wszystkim do zrozumienia, że uważa te wszystkie zabiegi za zbędne. Kto to widział, żeby zaloty sprowadzały się do takich dziwnych praktyk.
Upiorny skierował kroki do łaźni, dając dziewczynie czas na aklimatyzację. Nie chciał by się bała, bo naprawdę nie miała czego.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Sro 12 Lut - 13:53
Spojrzała na Pokojówkę i uśmiechnęła się do niej z wdzięcznością. To naprawdę jej pomagało. Skoro ma honor, to chyba powinien być dobry...prawda? A nie wyglądał na jakiegoś pokręconego, który za honor uważa coś innego.
Jak miałaby się zachowywać inaczej niż ofiara, czy poddana, skoro tak została wychowana? Nigdy nie była uważana za kogoś ważnego. Zawsze była prawie niewolnicą swojego wuja. Nic nieznaczącym, niechcianym śmieciem, który po prostu jest w miarę przydatny i tylko dlatego oraz przez jej rogi nie została sprzedana. Bo jakby to wyglądało jakby Opętaniec sprzedawał Upiorną? Co prawda chyba coś tam przebąkiwał, że będzie musiał w końcu usunąć jej rogi, ale już nie było go w pobliżu, więc nie musiała się o to martwić. A patrząc na Księcia, to przynajmniej na razie chyba nie pozwoliłby jej tego zrobić.
Przyglądała się odbiciu w lustrze, jak Bianka uwija się i spina jej włosy. Było to nawet miłe. Mama jej kiedyś czesała włosy, jak nie było wuja w pobliżu, a ona miała siły i kontaktowała na tyle by dać jej chociaż odrobinkę matczynej miłości. Rim uśmiechnęła się smutno na to wspomnienie, opuszczając przy tym wzrok.
- Powiedz mi...czy wy też czasem korzystacie z łaźni? Czy jest zarezerwowana tylko dla Księcia i jego gości? - spojrzała na Biankę w lustrze. Widać było, że ciekawi ją jakie relacje łączą Gospodarza i jego służbę. Ktoś jej kiedyś powiedział, że dobrego człowieka pozna po tym jak ten traktuje swoich pracowników i służbę. Ciekawe czy jakby miała u niego pracować to czy żyłoby jej się tutaj dobrze. Nie żeby teraz planowała go o to pytać. Chyba by to nie przeszło, ale porozmyślać zawsze można.
Podziękowała jej za zajęcie się włosami i pochwaliła, że wyszło jej ładnie, uśmiechając się do niej szczerze. Widać było, że się coraz bardziej rozluźnia.
Zarumieniła się mocno i uciekła wzrokiem w bok. Nie uważała się za jakąś ślicznotkę - Książę zaprosił mnie w ramach podziękowania za pomoc... - powiedziała, ale chyba sama przestawała w to wierzyć. Coraz mniej ta wymówka trzymała się kupy, ale sama nie wiedziała co takiego Upiorny w niej widział, że postanowił ją zaprosić i pokazać jej jak to jest żyć jak szlachta.
Kazała Rishi zostać, bo ta zaraz chciała iść za swoją panią i zapytała jeszcze Bianki czy mogłaby potem przynieść dla Rajskiego wody. Czy jest taka możliwość, w końcu nie będzie szła w środku nocy do kuchni czy gdzieś żeby ta mogła się napić.
Czuła się dziwnie idąc w takim stroju przez zamek. W końcu co jakiś czas kogoś mijali. Owinęła się ciasno mięciutkim szlafrokiem, fioletowym z lekkim białym wzorem u dołu. Był naprawdę łady i ciepły. Przyjemny w dotyku.
Zaśmiała się krótko słysząc słowa Pokojówki. Polubiła ją, czuła się w jej towarzystwie dobrze. Była miła, zabawna i cierpliwa, a to chyba była przy Rim ważne - dać się porozpieszczać... - ciekawe jakie to uczucie. Uśmiechnęła się delikatnie i westchnęła głęboko, żeby się uspokoić.
Weszła do łaźni za Bianką i rozejrzała się wielkimi oczami. Czy one były w jaskini?! Było tam dość ciemno ale przez to też przyjemnie. Stanęła jak wryta widząc wielką wannę. Dla niej zwykła to już był ogrom wody ale tutaj?! Ale co się dziwić...pochodziła z Pustyni a tam za wiele wody się nie znajdzie.
Księcia nie było w środku. Rim nawet rozejrzała się jeszcze, ale Bianka uprzedziła jej pytanie, więc dziewczyna tylko przytaknęła - nie będzie to niegrzeczne, jak na niego nie poczekam? - upewniła się jeszcze. Nie chciała mu pod żadnym pozorem podpadać. Słysząc jednak jak ją zachęca, przygryzła dolną wargę i powoli zdjęła butki i szlafrok, odkładając je na odpowiednie miejsce po czym weszła do wody. Westchnęła zadowolona i zanurzyła się po sam nos, mrucząc z zadowoleniem. O dziwo mruczenie to bardziej przypominało kocie niż to "ludzkie". Mimo, iż była Upiorną i zamieniała się raczej w antylopę niż kota, to trochę połowa genów Dachowca robiła swoje.
Zamknęła oczy ciesząc się ciepłem, w szczególności po długiej podróży i to jeszcze do zimowej krainy.  Zapachy przypominały jej pustynię. Ciekawe czy zawsze tutaj tak pachnie czy raczej był to specjalny zabieg. Prawdę mówiąc trochę tęskniła za Pustynią. Ale za samą pustynią, a nie domem. No może za mamą.
Potrząsnęła głową. Spojrzała na Biankę, która czekała na swojego pana, by Rim nie została sama - jak myślisz? Mogłybyśmy kiedyś się tak razem pomoczyć? - zapytała nagle. Nigdy nie miała przyjaciółki, a miała wrażenie, że z Bianką mogłaby się zaprzyjaźnić. Patrzała na nią z nadzieją. Oby tylko nie przesadziła z tą prośbą. Po prostu...wydawało jej się to miłe i tyle.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Pią 14 Lut - 23:39
W łaźni pachniało ziołami. Bianka od razu poczuła się senna. Bardzo lubiła takie zapachy, uspokajały ją i sprawiały, że czuła się bezpiecznie. Książę zawsze używał ładnych mieszanek zarówno jeśli chodziło o perfumy jak i aromaty rozpylane w komnatach. Lubił czystość i korzystał ze zdobyczy cywilizacji jakimi pyły zamknięte we flakonach zapachy.
Pokojówka uśmiechnęła się do Rim słysząc pytanie.
- Tak, my też korzystamy. - powiedziała szczerze, ryzykując bo nie wiedziała jak dziewczyna zareaguje na tę wieść. Mogła przecież należeć do tych, którzy brzydzą się pospólstwem i służbą. Upiorni Arystokraci bywają naprawdę różni.
- Chociaż... prawdę mówiąc... ja niespecjalnie przepadam za wodą. - wzruszyła ramionami, lekko zakłopotana. Nie mogła powiedzieć wprost, że więcej w niej z kota niż z istoty dwunożnej. Takich sekretów nie zdradza się zaraz po zapoznaniu się z nową osobą. Kto wie, może po jakimś czasie Rim i Bianka zaprzyjaźnią się na tyle, by Pantera mogła się przyznać kim naprawdę jest?
- Oczywiście jeśli korzystamy, to raczej nie w obecności Księcia. - dodała - Nie dlatego, że nam nie wolno, po prostu... Jakoś tak jest. - uśmiechnęła się - Trochę szkoda, bo Książę jest naprawdę...urodziwy. - zachichotała psotnie - Kąpiel z takim mężczyzną to nie lada przeżycie! - dodała, unosząc brwi w sugestywny sposób - Żartuję! - parsknęła po chwili, unosząc dłonie - Przepraszam, nie chciałam cię zaniepokoić.
Pokojówka uśmiechnęła się sympatycznie gdy Rim podeszła do wody i zadała pytanie. Właściwie Bianka była zaskoczona tym co powiedziała Upiorna. Przecież Arystokraci zawsze robili co chcą, po co więc pytać czy martwić się jak zostaną odebrani?
- Niegrzeczne to jest jego spóźnienie. - szepnęła konspiracyjnie - Dać kobiecie marznąć na brzegu... Phi! - prychnęła zniesmaczona po czym jej twarz znowu złagodniała - Wskakuj! Niech żałuje, że nie obejrzał cię jak jeszcze stałaś na brzegu! - zachichotała i wskazała wodę.
Odebrała od Upiornej szlafrok i zabrała jej buty, by nie przeszkadzały przy rancie wielkiej wanny. Odłożyła je na bok w dyskretne miejsce i tam już pozostała, skryta w półmroku. Nie chciała odchodzić ale i nie chciała być zupełnie na widoku, dlatego zdecydowała, że będzie stać na uboczu. Przynajmniej dopóki szanowny Książę nie raczy ruszyć dupska do swojego ślicznego gościa.

Aeron wszedł akurat w momencie, w którym padło pytanie wylegującej się w wannie Upiornej. Schodząc w dół, stopień po stopniu, uśmiechnął się z zadowoleniem. Zależało mu, by dziewczyna poczuła się komfortowo i wyglądało na to, że kontakt z Bianką podziałał na plus. Gdyby tak nie było, nie pytałaby Pokojówki o wspólną kąpiel.
- Nie widzę przeszkód, moje panie. - powiedział wesoło, podchodząc bliżej. Miał na sobie czarny szlafrok, nonszalancko rozsunięty na piersi i nie zasznurowany. Pierś miał naturalnie nagą a poniżej czarne bokserki z przystosowanego do kąpieli materiału. Nie były obcisłe, bo mężczyzna miał na tyle przyzwoitości, by nie wprawiać innych w zakłopotanie.
- Sądzę jednak, że dzisiaj nie wytrzymałbym towarzystwa aż dwóch pięknych dam. - stwierdził z uśmiechem - Bez obrazy, Bianko, dzisiaj wolę skupić się na gościu. - puścił do niej oczko a Pokojówka uniosła jedną brew. Co on dzisiaj taki wesoły...?
Pantera skłoniła się lekko i zapewniła, że będzie w pobliżu w razie potrzeby. Posłała Rim serdeczny uśmiech i wyszła z pomieszczenia, zostawiając Upiornych samych.
Młody Vaele podszedł do miejsca gdzie leżały ubrania dziewczyny i bez zbędnych ceregieli zdjął swój szlafrok. Ułożył go obok pozostałych rzeczy i skierował kroki w stronę basenu, przeciągając się jakby przed chwilą spał.
Miał szeroką klatkę piersiową, wyrzeźbioną setkami lat treningów i służby wojskowej. Mięśnie grały pod skórą kiedy wchodził powoli do wody. Sapnął z zadowoleniem, zanurzając się z wolna.
- Uch, nareszcie w domu. - mruknął cicho, przymykając na chwilę tęczowe oczy. Odczekał, po czym spojrzał na siedzącą na przeciw rogatą piękność, posyłając jej spokojny, miły uśmiech.
Woda była cudowna, rozluźniała spięte, zmarznięte ciało, łagodziła zakwasy po wysiłku i pozwalała się zrelaksować.
Aeron oparł się plecami o ścianę wanny i rozłożył na boki ręce, podpierając się nimi o rant.
- Cieszę się, że przyjęłaś moje zaproszenie, Rim. - powiedział bez ogródek - Sądziłem, że wspólna kąpiel może cię speszyć, ale wygląda na to, że w końcu przestałaś się mnie obawiać. To dobrze. - uśmiechnął się szerzej, z sympatią - Pewnie masz wiele pytań... Nie krępuj się. Na wstępie powiem, że kąpiele w łaźniach służą Arystokratom nie tylko jako sposób relaksu. Często w takich miejscach omawia się sprawy dotyczące polityki, gospodarki... Ach, nie będę cię zanudzał. - machnął ręką - Po prostu chcę byś nie czuła się zagrożona. Nawet cię nie dotknę, chyba, że sama będziesz tego chciała. - wzruszył ramionami.
Zachowywał się naturalnie. Rim była jednym z nielicznych Upiornych, przy których nie musiał pilnować manier i trzymać się sztywnej etykiety. Nie bał się jej i chciał, by i ona przestała się spinać. Mimo różnego urodzenia, wychowania które ogromnie się różniło, byli przecież tacy sami. On miał rogi, ona miała rogi. Byli równi sobie.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach