Zamek Dunkelheit

Tulka
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Sro 4 Maj - 18:10
Obserwowała Aerona, gdy ten próbował swoje skrzydła. Sama przyciskała swoje do pleców, jakby chciała je ukryć. Gładziła Smoka po złotej grzywie, gdy nagle wszystkie dźwięki.... po prostu zniknęły! Postawiła wysoko uszy i zaczęła nasłuchiwać, kręcąc radarami w każdą stronę, szukając choć odrobiny dźwięku. Nawet Leviathan zaczął się rozglądać i potrząsać łbem, jakby chcąc w taki sposób odzyskać słuch. W końcu oddalił się, poza zasięg działania mocy Cienia i zaraz się uspokoił. Julia podniosła głowę, gdy Keer postanowił przed nią stanąć i opuściła niepewnie uszy, gdy skrzyżował ręce na piersi. Nie był zadowolony z jej małego psikusa i było to widać.
Podniosła uszy dopiero, gdy dźwięki znów zaczęły do niej docierać. Opuściła smutno wzrok i zacisnęła palce zdrowej ręki na gipsie - nie zapowiadało się, żeby miało silnie wiać, a tylko to mogłoby spowodować, że Levi musiałby mnie łapać... - przyznała niepewnie - nawet jeśli nie dałabym rady latać, to szybowanie to zupełnie inna sprawa, więc spokojnie by Cię złapał, nim musiałby łapać mnie - przyznała, dając tym samym do zrozumienia, że nie było to tak całkowicie nieprzemyślane jak się wydawało - przepraszam....dałam się ponieść chwili - co mogła innego powiedzieć? Kochała latać i chciała się tym podzielić.
Podniosła wzrok a jej oczy zabłyszczały. Ogon poruszył się na boki, a dziewczyna przytaknęła energicznie głową - obiecuję - powiedziała uradowana, że mężczyzna się na nią nie złości. Wiedziała, że zrobiła nie do końca dobrze, ale czy inaczej by go namówiła do skoku? Nie była tego taka pewna. No i też wszyscy żyją nikt się nie złości no i mógł przeżyć coś zupełnie nowego! I to na żywo!
Zachichotała, obserwując poczynania dwóch rogaczy. To był...dość ciekawy widok. Szczerze? To była trochę zaskoczona, że mają pierzaste skrzydła...ale może ten magiczny przedmiot mógł przyzywać tylko takie? Będzie musiała zapytać o to potem Gawaina może będzie wiedział. Choć miała wrażenie, że Kryształowy Książę lepiej to rozumie...jego jednak...prawdę mówiąc obawiała się pytać o cokolwiek.
Zamrugała zaskoczona, gdy Laraziron zaproponował wspólny lot. Skinęła mu głową i poruszyła lekko skrzydłami. Uśmiechnęła się do rudzielca obok - w razie czego Leviathan Cię złapie - obiecała i obserwowała jak mężczyzna się wznosi. Zagryzła dolną wargę i lekko rozpostarła skrzydła. Chyba nadal nie miała nad nimi takie władzy jakby chciała. Poruszyła nimi kilka razy, jednak nie było mowy o tym, żeby o własnych siłach oderwała się od desek pokładu. Opuściła smutno uszy i przytuliła do siebie uszy, uciekając wzrokiem gdzieś w bok, jednak Aureum szybko zareagował i wlazł jej między nogi, porywając tą na swój grzbiet i zwiększając znów rozmiary by unieść ją wyżej. Dziewczyna zaśmiała się na ten gest. Uśmiechnęła się do mężczyzn i czekała na ich ruch. W przeciwieństwie do nich ona nie potrafiła startować z ziemi, musiała być gdzieś wyżej, ale miała nadzieję, że to się wkrótce zmieni! W końcu skrzydła nadawały się do lotu, więc na pewno da radę je opanować tak jak swoje poprzednie. Musiała tylko w siebie uwierzyć, z czym ostatnimi czasy było dość ciężko z jej strony.

Powrót do góry Go down





Vyron
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Vyron Laraziron
Wiek :
Wygląda na 30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182 cm / 76 kg
Pod ręką :
Sakiewka z pieniędzmi, sakiewka z kryształowym pyłem, oprawiony klejnot "Tchnienie Muzy", pałasz, rewolwer czarnoprochowy typu Le Mat, sztylet w cholewie buta.
Broń :
Pałasz, rewolwer typu Le Mat, sztylet w bucie
Zawód :
Dręczyciel ludu pracującego i pasożyt społeczny
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t141-vyron-laraziron https://spectrofobia.forumpolish.com/t1124-vyron
VyronDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Sob 7 Maj - 1:02
Wraz z każdym zaczerpniętym oddechem i każdym kolejnym uderzeniem skrzydeł, unoszenie się w powietrzu sprawiało mu co raz większą przyjemność. Skrzydła sprawiały, że nareszcie mógł poczuć się wolny. Do tej pory myślał, że puszczenie konia w cwał i stanięcie w strzemionach z rozkrzyżowanymi rękoma podobne było do lotu bez skrzydeł. Mylił się. Cwał był cwałem, a lot lotem. Uczucia te nie były porównywalne, ale do chwili, gdy w jego łapy wpadła ta śmieszna błyskotka, nie mógł o tym wiedzieć.
Miarowo uderzał skrzydłami, obserwując towarzyszy chwilowo stojących na pokładzie. Jego twarz była bez wyrazu, ale zastanawiał się nad tym, jakie mieli ograniczenia, czego się bali, co sprawiało im radość a co wywoływało u nich gniew. Przez dłuższą chwilę wpatrywał się w Gawaina, myśląc i analizując to, czemu tak bardzo wzburzyło go wypchnięcie Cienia za burtę przez bestię Pani Doktor. Czemu zatrzymał okręt i gotów był osobiście szukać jego ciała? Przecież Gawain Keer był tylko Cieniem, a więc, wedle wszelkich przekazów i nauk wpajanych Viridianowi przez nauczycieli najętych przez ojca, istotą niższą i niegodną szacunku. Istotą, którą podobnie jak inne niższe istoty, można było i należało wykorzystywać i kształtować wedle swej woli. A może jednak nie? Może, zgodnie z naukami Dziadka i jego winno traktować się jak jednego z poddanych albo żołnierzy?
Przeniósł spojrzenie na Julię Renard.
Nie potrafił, ze stu procentową pewnością, przypisać jej do żadnej z ras zamieszkujących ten świat. Prywatnie obstawiał Opętańca, ale problem stanowiły te dziwaczne odzwierzęce elementy w postaci uszu i ogona. Jula Renard mogła też być Senną Zjawą, w końcu te miewały najróżniejsze kolory i kształty, ale nie chciał o to pytać. Nie uchodziło, by on, Wielki Książę uchodził za kogoś, kto czegoś nie wie. Uznał, że w późniejszym czasie, niby przypadkowo, zaczepi o to Bastarda. Kto jak kto, ale Aeron z pewnością będzie wiedział jakiej rasy jest jego … no właśnie, kto? Znajoma, przyjaciółka, nałożnica, poddana? Co mogło go z nią łączyć? Tego też chciał się dowiedzieć. Nie sądził jendak by znali się od dawna. Julia Renard, albo faktycznie była młoda albo tylko wyglądała na młodą. Niemniej niektóre jej zachowania, na przykład rozkazanie bestii by wypchnęła Gawaina z burtę, wskazywały na to, że jest jeszcze dzieckiem, które z jakiegoś powodu musi grać rolę dorosłej. Przez krótką chwilę, gdy ją zobaczył ja w Dunkelheit po raz pierwszy pomyślał, że może …
W tym momencie Skrzydlaty Bękart wpadł na niego całą przeklętą masą swojego Nieprawołożnego Majestatu. Viridianowi aż zęby zadzwoniły i powietrze uszło z płuc. Skurwiel był cięższy niż Vyron przypuszczał i chyba faktycznie miał w sobie coś stalowego, bo po ciele Arystokraty rozlała się fala bólu, jaka towarzyszyła zwykle upadkowi z konia na ubitą ziemię.
- Wybaczam ... – powiedział krzywiąc się i masując sobie ramię - … ale aż się boję pomyśleć, co się musiało dziać, gdy pierwszy raz miałeś z kimś iść do łóżka. Jak już zzułeś kamasze i spuściłeś portki, to musiały się tam dziać takie rzeczy, że okoliczni mieszkańcy jeszcze przez wiele dziesiątek lat na twój widok rzucali się do ucieczki, a psy zaczynały wyć rozpaczliwie.
Wzniósł się nieco wyżej by uniknąć ewentualnych powtórek z rozrywki po czym z wolna zaczął zataczać koła nad pokładem, wznosząc się co raz wyżej. Gdy był na wysokości bocianiego gniazda dostrzegł w oddali lśniący punkt, to promienie słońca odbijały się od białych murów Himmelhofu. Piękny był to widok.
Jego rodowa siedziba lśniła i świeciła w promieniach słońca niczym latarnia morska, wskazując drogę wszystkim tym, którzy takowej szukali. Była bezpieczną przystanią i portem, z którego można było wyruszyć w dalszą, lub całkiem nową podróż, a on był jego strażnikiem i opiekunem.
Nagle zapragnął być już w domu.
Usiąść przy stole, zjeść ciepły posiłek, porozmawiać z Iris, przejrzeć raporty, podpisać nowe polecenia i rozkazy, umyć się i płożyć we własnym, dość twardym, łóżku. Chwila, czemu właściwie pomyślał o Pani Admirał?
Potrząsnął głową jakby odganiał natrętne myśli, złożył skrzydła i zapikował, by tuz przed pokładem rozłożyć je szeroko i z szumem piór wyhamować. Dalej unosił się nad pokładem, ale tym razem nieco dalej od „robiącego to pierwszy raz” Aerona.
Nagle przyszła mu do głowy pewna myśl.
Odwrócił się i robiąc lekki wymach jednym skrzydłem i uderzył nim dość mocno o maszt.
Nie bolało! Znaczy się, że ...
- Wydaje mi się, że te skrzydła można wykorzystać w walce. Jeśli nie jako broń, to jako tarczę. – powiedział głośno, patrząc najpierw na Arystokratę, a następnie na Cienia.
Twarz miał poważną, ale zmrużył nieco oczy i widać było, że nad czymś się zastanawia.
Pan Keer miał ze sobą kuszę, a Aeron nie potrafił jeszcze dobrze używać skrzydeł ...
A gdyby tak ...
- Pani Doktor, czy w razie czego byłaby pani w stanie użyć teraz swojej mocy i uleczyć kogoś kto został na przykład ciężko ranny? – zapytał lądując na pokładzie koło Julii
Ciekawe ...

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Nie 22 Maj - 22:24
Mimo wszystko ciężko było utrzymać się w powietrzu. Dopiero teraz, kiedy sam miał okazję spróbować, docenił znane sobie skrzydlate istoty i ich siłę mięśni pleców. Jego własne dawały o sobie znać, trochę tak, jakby przez cały dzień machał mieczem. Chociaż... nie, odrobinę inaczej. Nie dało się tego przyrównać do niczego innego, dlatego porzucił próby opisania tego w myślach, bo i tak nie wygłosi swoich uwag na głos.
Potrącił Viridiana i nie było mu z tym dobrze, bo wynikało to tylko i wyłącznie z faktu, że używał skrzydeł pierwszy raz. Laraziron wyglądał na wprawionego w locie zatem najprawdopodobniej zdobył artefakt o wiele wcześniej, tylko nie chciał się nim chwalić. Ciekawe czy trzymał go na jakieś specjalne okazje...?
Jeśli zastanowić się nad tym głębiej, wychodziło na to, że chociaż Upiorni znali się od setek lat, nie wiedzieli o sobie wiele. Byli sobie bliscy, czasami nazywali się przyjaciółmi (nigdy nie wprost) a mimo to, znali się dość powierzchownie. Żaden nie pokwapił się by pogłębić wiedzę na temat drugiego u źródła, by zadać parę grzecznościowych pytań. Prostych, może głupich ale sprawiających, że relacja nabierała głębi. Dla przykładu, Aeron nawet nie wiedział co Vyron lubi pić, co jeść, już o ulubionym kolorze nie wspominając. Oczywiście, są to kwestie tak błahe, że przy sprawach polityki praktycznie niewidoczne... Vaele pożałował, że mimo iż tyle czasu minęło, on nie zna swojego jedynego, prawdziwego przyjaciela tak dobrze, jak by chciał. Ale może jeszcze nie wszystko stracone? W końcu właśnie zdobyli skrawek ziemi który będzie wspólnym przyczółkiem.
Vyron przyjął przeprosiny ale nie byłby sobą, gdyby nie ubarwił wypowiedzi kąśliwym komentarzem. Miał prawo, bo dopiero gdy Aeron zobaczył jak jego nieuwaga wstrząsnęła uskrzydlonym Upiornym, zdał sobie sprawę, że przecież mimo unoszenia się nad ziemią jego waga wcale się nie zmieniła. A ważył sporo.
Brunet uśmiechnął się w charakterystyczny sposób, patrząc tamtemu prosto w oczy.
- A pamiętasz tę okropną burzę z piorunami, czterysta lat temu, tę która niektórym jawiła się jako koniec świata? - zagaił - No. To masz odpowiedź co się działo.
Nie silił się na żart górnych lotów, bo sam niespecjalnie wysoko się unosił. Machał tymi swoimi skrzydliskami, tym razem już zwracając uwagę na otoczenie. Męczył się, a jakże, ale miał wrażenie, że każde machnięcie jest wykonane lepiej, mniej chaotyczne. Minie jednak jeszcze sporo czasu zanim przywyknie do latania, najpierw musi nauczyć się normalnie unosić.
Obserwowanie lotu Viridiana wzbudzało w nim zazdrość, ale pocieszał się tym, że nie on jedyny pierwszy raz miał do czynienia z Amoralasem. Spojrzał w stronę Gawaina i jeśli napotkał jego spojrzenie, posłał mu lekki uśmiech. Jakież on miał szczęście, że nie został wypchnięty za pokład jak ten rudzielec...
A propos rudzielca odszukał też Julię i na dłużej zawiesił na niej spojrzenie tęczowych oczu. Sam nie wiedział co powinien o tym wszystkim myśleć. Powstał między nimi dystans, który ciężko będzie skrócić. Trudno też było go wytłumaczyć, bowiem wszystko wynikało z tego, że po prostu zmienili się - zarówno ona jak i on. Obserwował ją i momentami nie poznawał, ale czy on kiedykolwiek miał prawo powiedzieć, że znał ją tak naprawdę? Widywali się wiele razy, spędzali ze sobą czas, rozmawiali... Wszystko z czasem się zmienia, szkoda tylko, że Julię spotkała krzywda o której nic nie wiedział. I to jeszcze na jego i Vyrona ziemiach.
Słysząc dźwięk uderzenia, przeniósł wzrok na Larazirona i jego dziwaczne postępowanie. Po co bił skrzydłem w drewno? Lądowanie opanował naprawdę dobrze i nawet gdyby Aeron bardzo się postarał, nie powtórzy tego pikowania i nie dotknie pokładu stopami z taką gracją. Był jednak ciekaw tego co chciał zielonooki od pani doktor, dlatego chwiejnie opuścił się i gdy był już tuż nad ziemią, złożył skrzydła, opadając z hukiem na wyprostowane nogi. Całe szczęście utrzymał równowagę, ale lądowanie w istocie nie należało ani do spektakularnych, ani eleganckich ani nawet dobrych.
Słysząc pytanie Upiornego Arystokraty, otworzył szerzej oczy i szybko przeskoczył spojrzeniem po medyczce, Viridianie i Gawainie. Dlaczego miał wrażenie, że ten zielonooki dupek pytając o uleczenie ciężko rannego ma na myśli akurat jego? Przełknął ślinę, nie dając się zbić z pantałyku i wyprostował się hardo, jakby chciał pokazać, że nie boi się szalonych pomysłów drugiego rogacza.
- Vyronie, czeka nas jeszcze cała noc zabawy. Może nie wystawiajmy pani doktor na zbędny wysiłek? - zasugerował spokojnym, grzecznym tonem.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Zamek Dunkelheit
Pon 23 Maj - 14:01
Keer z zadowoleniem obserwował reakcję dziewczyny na brak dźwięków. Według niego dogryzienie jej było konieczne do przekazania jak czuł się, gdy pozbawiono go podłoża. Leviathan nie wytrzymał nienaturalnego stanu i szybko się wycofał. Jego część za współudział w psocie.
Cień uniósł brwi z politowaniem, słuchając tłumaczenia Julii.
- W pełni rozumiem, lecz wolałbym mniej gdybania. - przekrzywił głowę w bok i przestąpił z nogi na nogę. Wiedział, że smok ruszyłby mu z pomocą, lecz prawdą było, że nie miał ochoty powtarzać tego scenariusza. Oboje mieli wtedy pewną dozę szczęścia w nieszczęściu. A nieszczęścia chodzą parami, prawda? Po co więc dodatkowo kusić los?
- Dziwnie okazujesz miłość do życia - odparł z przekąsem. Sam nie był lepszy, parając się ryzykownymi zajęciami, lecz nie podejrzewał o to Renard. Cicha woda brzegi rwie. Uniósł otwartą dłoń i zamknął ją szybko, jakby coś chwytał, gdy Julia przyrzekła mu spokojniejsze zaproszenia do lotu.
- Złapałem pomimo wiatru i będę trzymał - puścił jej oczko, zanim wzniósł się ku Upiornym. Z tyłu głowy miał zapewnienie o gotowości Leviathana oraz możliwość użycia broszy. Stres ustąpił miejsca ekscytacji. Dziecięca ciekawość pchnęła go do przodu i ani się obejrzał, zamienił unoszenie się na drobne akrobacje. Inaczej nie nauczyłby się latać, a co dopiero mówić o odruchach. Rzecz kluczowa, gdy przyjdzie stanąć mu do walki lub dać nogi za pas. Zostawił więc przedrzeźniających się możnych, by przewietrzyć głowę. Wychodziło mu raz lepiej, raz gorzej, ale z powodzeniem omijał olinowanie Samum i zataczał okręgi nad pokładem, przy okazji przyglądając się reszcie.
Nie mógł powiedzieć, że zna kogokolwiek, że jest komuś przyjacielem. Patrząc z góry, świeżym okiem, mógł nabrać dystansu. Głównie do siebie. Vyronowi był raczej obojętny. Kryształowy tolerował go z uprzejmości dla Aerona. Przypuszczalnie odrobinę zaimponował mu profesjonalizmem, ale musiało być coś jeszcze. Cechy jakie cenił Laraziron będzie musiał wyłuskać z osób, którymi się otaczał. Uczta stanowiłaby idealną ku temu sposobność, jeśli zasiądzie wystarczająco blisko soli.
Vaele? Schwycił jego uśmiech i pozdrowił go szerokim gestem ręki. Dla niego był narzędziem, tyle że domorosły polityczny architekt nie znalazł jeszcze dla niego stosownego miejsca. Nadal starał się poznać rudego Cienia, dla którego motywy i cel Arystokraty były jasne. Tak jak w przypadku Vyrona, musiał istnieć jeszcze inny powód, dla którego się z nim zadawał.
Nie łudził się. Ich ciepłe przyjęcie było tylko częścią Gry i oznaką ucywilizowania. Doskonałe zagranie, gdyż złapał się na tym, że faktycznie chciałby widzieć w nich przyjaciół i sam stać się nim dla nich. Uśmiechnął się delikatnie. To był miecz obosieczny. Vyron zbytnio się pilnował, ale nieco romantyczny Aeron, kontemplujący nad samotnym żywotem już niekoniecznie... dał się poznać od nieco innej strony, przy okazji potwierdzając wszystko, co w tajemnicy wyśpiewał Demonowi.
Poczuł dziwne mrowienie na plecach, więc czym prędzej obniżył lot, wymijając wszystko i wszystkich w semaforowym szale. Jastrzębie skrzydła doskonale się do tego nadawały i sprawnie sprowadziły go na bezpieczną wysokość, zanim zdążyły się rozpłynąć. Wylądował miękko na ugiętych nogach.
- No i koniec. Na drugi raz muszę zmierzyć dokładny czas działania - rzucił do Julii, prostując się i wygładzając ubranie. Była jego małą ostoją, podobnie jak on dla niej podporą. Mógłby powiedzieć, że ostatnimi czasy dużo się o niej nauczył, gdyby nie fakt, że dawała mu się poznawać jedynie od kąśliwej i humorzastej strony. Skutecznie się tym sposobem broniła, więc nie naciskał. A potrafił być naprawdę cierpliwy.
Zadarł głowę, by móc obserwować lot Kryształowego Księcia, który niebawem do nich dołączył, podobnie jak Stalowy Bastard. Słysząc rozważania oraz pytanie, postanowił przez chwilę dyplomatycznie milczeć. Cierń przeskanował każdego i wyprężył pierś. Zastanawiające, bo Laraziron równie dobrze mógłby odnieść groźbę uszczerbku na zdrowiu do niego. Mimo to Aeron pomyślał o sobie. Niby żadna niespodzianka, lecz tym razem przytyk był podszyty cieniem sadyzmu. Musiało być w tym ziarno prawdy, bo plotki nie wzięły się znikąd.
- Jestem tego samego zdania. Wszak obiecałem pannie Renard odpoczynek i nasze skromne towarzystwo - skłonił się jej lekko. Miał zamiar dotrzymać danego słowa i wziąć to na siebie zamiast rozpowiadać o przyczynach niedyspozycji Lisiczki.


Zamek Dunkelheit - Page 17 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Wto 24 Maj - 17:02
Nie do końca wiedziała do czego będzie dążył. Z jednej strony dostawała burę, ale z drugiej....w sumie nie wyglądał na aż takiego złego, dlatego postanowiła, że weźmie sobie do serca jego słowa, jednak nie będzie się nimi przejmować. W końcu nikomu nic się nie stało prawda?
Opuściła jednak głowę, gdy powiedziała, że dziwnie okazuje miłość do życia. Ale jak miała to okazać? Nie korzystać z możliwości, które zostały jej dane wbrew jej woli? Odrzucać cały czas to kim była? Kochała latać....teraz w końcu mogła poczuć wiatr w nowych skrzydłach. Nadal nie mogła  wznieść się o własnych siłach, jednak chociaż mogła latać, gdy już uda jej się znaleźć w powietrzu, a to był spory sukces. Oznaczało to bowiem, że kiedyś będzie się w stanie wzbić. Że skrzydła nadają się do lotu, że może wróci do normalności....mimo tego jak ta jedna wizyta domowa wpłynęła na jej wygląd oraz pewnie na dużą część jej życia.
Nie mogła się powstrzymać i po prostu zachichotała cicho, gdy Gawain złapał jej obietnicę.
Obserwowała mężczyzn z desek pokładu. Bardzo chciałaby jeszcze polatać, jednak sama nie potrafiła się wznieść, a patrząc na to co robili...to raczej się od siebie odbijali albo popisywali czego to nie potrafią z użyciem tych magicznych skrzydeł. Widać jednak było różnicę w ich poziomie zaawansowania. Gawain radził sobie bardzo dobrze jak na pierw...no dobrze...drugi raz w powietrzu. Kryształowy Księżę zdawał się być doskonale z nimi obeznany, a Aeron....ugh...no cóż. Jeszcze daleka droga przed nim. Stała na deskach, czując się dość... niepewnie. I może trochę samotnie? Tak bardzo chciałaby dołączyć, jednak nim zdążyła wskoczyć na grzbiet swojej Bestii, Gawainowi wyczerpało się paliwo, a Vyron postanowił sprawdzić wytrzymałość nowych kończyn. Tulka aż przycisnęła mocno do siebie skrzydła, aż czując to uderzenie w całym ciele. Pewnie gdyby te skrzydła naprawdę wyrastały z jego pleców, na pewno by to poczuł i to bardzo wyraźnie.  
To co powiedział nie do końca było odkrywcze, w końcu wielu Opętańców używa tak skrzydeł, jednak nie wiedziała jak to jest z tymi błyskotkami. Ale skoro po takim uderzeniu nie znikały?
Skrzywiła się wyraźnie, widząc cudowne lądowanie Aerona. Aż ją wszystko zaczęło boleć...jak zeskakuje na przykład z konia to też na sztywne nogi? To jakim cudem jeszcze ich sobie nie przegiął w drugą stronę albo całkiem nie rozwalił kręgosłupa i nie tylko. Westchnęła i pokręciła głową, masując sobie nasadę nosa.
Uśmiechnęła się jednak do Cienia, gdy ten do niej wrócił. Była zmęczona i zaczynało być to po niej widoczne, mimo iż starała się to jak najlepiej ukryć.
Zamrugała jednak, gdy Książę postanowił zapytać, czy dałaby radę wyleczyć kogoś poważne rannego. Spojrzała z wyrzutem na rudzielca obok. Taaaaak...odpoczyneeeek....relaaaask.....przy dwóch Upiornych, którzy mimo setek lat na karkach nadal zachowują się jak dzieci, tylko ich zabawy stały się zbyt brutalne? Chciało by się....
Na szczęście zarówno on jak i Aeron postanowili namówić właściciela statku, żeby zaniechał swoich pomysłów. Westchnęła cicho - byłabym w stanie wyleczyć kogoś, jednak zależy to od jego stanu, obrażeń i tak dalej. Jednak... - zawahała się - wolałabym uniknąć niepotrzebnego rozlewu krwi. Tym bardziej, że chyba jedziemy świętować, a nie opłakiwać czy warczeć na siebie, czyż nie? - uśmiechnęła się do niego niewinnie. Prawda była taka, że obecnie pewnie nie wyleczyłaby małego siniaka, a co dopiero jeśli chodzi o poważniejsze obrażenia. Gdyby doszło do czegoś i próbowałaby kogoś leczyć.... prawdopodobnie by wracała od razu na poprzedni zamek. Bo nie byłaby w stanie nawet ruszyć małym palcem.
Ech....czy Upiorni zawsze myślą tylko o sobie i zapominają, że inne rasy mogą nie być tak mocne i wspaniałe i czasem potrzebują odpoczynku? Chyba niestety tak....

Powrót do góry Go down





Vyron
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Vyron Laraziron
Wiek :
Wygląda na 30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182 cm / 76 kg
Pod ręką :
Sakiewka z pieniędzmi, sakiewka z kryształowym pyłem, oprawiony klejnot "Tchnienie Muzy", pałasz, rewolwer czarnoprochowy typu Le Mat, sztylet w cholewie buta.
Broń :
Pałasz, rewolwer typu Le Mat, sztylet w bucie
Zawód :
Dręczyciel ludu pracującego i pasożyt społeczny
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t141-vyron-laraziron https://spectrofobia.forumpolish.com/t1124-vyron
VyronDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Sro 8 Cze - 17:34
No nie! Znowu?!
Dlaczego?!
Dlaczego zawsze musi być tak, że gdy tylko do głowy przychodzi mu jakaś myśl, tudzież pomysł lub zagadnienie, który warto by przeanalizować, sprawdzić lub zbadać, całe jego otoczenie zaczyna reagować niemal w sposób alergiczny?! Jak na zawołanie odważniejsza część otoczenia, zaczyna mu wtedy serdecznie odradzać sprawdzanie, analizowanie i badanie czegokolwiek, powołując się na jego wcześniejsze plany i zamiary, a gdy to nie skutkuje, zaklinając na wszelkie świętości. Jakby w reakcji na to, wykorzystując dany im czas, ta mniej odważna część zaczyna na zapas skowyczeć, piszczeć i biadolić oraz uciekać na oślep, szukając bezpiecznego miejsca dla siebie, swoich bliskich oraz dalszych rodzin wraz z rogacizną i nierogacizną.
No dobra, gdy był młody i niedojrzały zdarzało mu się testować i badać najróżniejsze zagadnienia, które czasami niosły za sobą większe lub jeszcze większe straty poboczne i ofiary śmiertelne, ale żeby zaraz wpadać w panikę? I to na zapas?!
Viridian zmrużył zielone oczęta i zmarszczył brwi.
- Zgoda. – rzucił, uznając to za za zbiorczą odpowiedź.
Pierdolcie się! Wszyscy! pomyślał niezadowolony, ale nie odezwał się.
Skoro zaskorupiały i zapiekły obskurantyzm wygrał ze światłą ideą postępu i badań, to nie było sensu, by tłumaczył i wyjaśniał im to, co chciał zrobić. Niech ta niewiedza ich męczy i niech to będzie ich kara!
O!
Ale wymyślił!
Popatrzył na zebranych, a jego usta wygięły się w lekkim, pełnym tryumfu, uśmiechu. Jeszcze kiedyś będą prosili o to, by powiedział im, o czym pomyślał, gdy miał na plecach skrzydła, a on wtedy powie im … że nie pamięta! Niechaj ciekawość ich zżera od środka.
Sam również schował skrzydła.
- Moi drodzy, do Himmelhof zostało nam jeszcze kilka godzin lotu. Proponuję byśmy rozeszli się po kajutach i odpoczęli nieco przed spodziewaną imprezą. – powiedział patrząc najpierw na Julię a następnie na Gawaina i Aerona. - Spokojnie możecie się przespać. Nikt nie będzie was niepokoił, aż do czasu, gdy mniej więcej trzy kwadranse przed przycumowaniem załoga będzie dawać nam znać, że pora się pakować.
Powiedziawszy to skinął zebranym głową i ruszył do swojej kajuty. Głowę miał pełną pytań, które pozostawały bez odpowiedzi, a mianowicie, czy jego skrzydła były w stanie uchronić go przed bełtem z kuszy albo pociskiem z karabinu?

ZT


(Jeśli chcecie możecie jeszcze chwilę porozmawiać na pokładzie lub w kajutach. Następny post Vyrona będzie już napisany w Himmelhofie i opisywał będzie przybycie, powitanie i drogę do zamku.)

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Sob 18 Cze - 21:37
Początkowo spodziewał się, że Viridian każe mu milczeć, bądź po prostu zamknąć mordę bo Samum to jego statek ima prawo robić na nim co chce. Kiedy jednak jego prośbę poparli Gawain i Tulka, poczuł się pewniej. Naprawdę nie miał ochoty na tego typu zabawy, i to jeszcze przed piciem. Zamierzał dobrze się bawić, bez mordobicia a tym bardziej bez ran kłutych czy z bełtem w skrzydle, nawet jeśli te znikały.
Swoją drogą sam nie wiedział czemu pomyślał o sobie jako obiekcie ewentualnego ataku, który Vyron nazwałby testem. Owszem, w przeszłości zdarzało im się toczyć boje, ale tak naprawdę nigdy nie wyrządziłby sobie poważnej krzywdy. Czemu więc Aeron od razu pomyślał o sobie? Może to przewrażliwienie, może zmęczenie... Któż to wie.
Bądź co bądź był dumny z tego, że wspólnymi siłami udało im się odwieść Kryształowego Księcia od śmiałego pomysłu, który miał nadzieję wprowadzić w życie. Kiwnął głową i Julii i Keerowi, okazując im niemą wdzięczność za jednomyślność.
Następne słowa Larazirona dotyczyły bezpośrednio samego dotarcia do Himmelhofu, dlatego też tęczowooki idąc za przykładem, schował skrzydła po prostu zdejmując wisior i chowając go w jedną z wewnętrznych kieszeni ubrania. Jeszcze nie opanował magicznego przedmiotu na tyle, by wiedzieć jak przerwać czar w inny sposób.
Podziękował towarzyszom za spędzony wspólnie czas i odprowadził wzrokiem gospodarza. Gdy tylko Vyron zniknął w swojej kajucie, Aeron posłał reszcie uprzejmy uśmiech, powtórzył podziękowania i poszedł do przydzielonego mu pomieszczenia.
Wiedział że nie zaśnie, dlatego wolny czas poświęcił na studiowanie przygotowanej przez Kaevana i kilku kartografów mapy Namalowanej Pustyni. Nie zamierzał zajmować całej tej połaci ziemi, wystarczył ten niewielki przyczółek który udało im się zająć. Bezpieczniej zaczynało się od niewielkich kroczków.
Odświeżył się i przebrał w świeże, odświętne ubrania, przygotowując się tym samym do zbliżającej się imprezy. Nie chciał złe wypaść, nie chciał też przesadzać dlatego wybrał ładny, czarny komplet składający się z prostych, wpuszczanych w wysokie, wypolerowane na połysk oficerki, ciemnogranatową koszulę, marynarkę zapinaną na piersi dwurzędowo, zdobioną srebrną nicią i guzikami oraz płaszcz podszyty skrzącym się srebrem futrem. Oglądając się w lustrze stwierdził, że wygląda na tyle bogato, by wszyscy wiedzieli że jest osobą ważną ale jego strój był na tyle stonowany by nie przyćmić samego gospodarza wracającego na włości. Wydawało mu się ze całość, mimo elegancji i zdobień, była na tyle surowa by nie zaprzeczała nowemu przydomkowi.
Stalowy Bastard... nigdy nie przypuszczał, by obelga stala się jego nowym imieniem. Gdy jednak Laraziron wypowiedział te dwa słowa, w jego ustach brzmiały tak twardo i zarazem godnie, że ciężko było odmówić przyjęciu pseudonimu. W zasadzie Aeron przyzwyczaił się już do wyzywania go od bękartów, czemu więc nie przekuć swojej słabości w siłę?
W zaciszu kajuty wsłuchiwał się w wycie wiatru, głosy podśpiewujących, podekscytowanych popijawą żołnierzy i powoli zaczynał oswajać się z myślą, że oto zaczyna nowy rozdział swojego życia.

ZT


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Zamek Dunkelheit
Pon 20 Cze - 11:03
Nieprzewidziana gwałtowność Viridiana objawiała się na najróżniejsze sposoby. Keer podejrzewał, że arystokraci nie przywykli do odmów i o ile teraz Laraziron przystał na spokojniejszy przebieg spotkania, tak pewnie odkuje to sobie w późniejszym czasie. Nawet się uśmiechnął, jakby wpadł na kolejny, cudowny w swej prostocie plan. Jeśli stan Julii pozwoliłby na podobne ekscesy, a reakcja Aerona nosiła znamiona ekscytacji a nie napięcia, sam z chęcią mocowałby się i walczył. Okazja na podpatrzenie kilku ruchów od najznamienitszych była warta bólu.
Skłonił się Upiornym i odczekał aż odejdą, zachodząc w głowę, o co tak naprawdę chodziło w pytaniu Vyrona.
- Nie sposób za nimi nadążyć - wymamrotał pod nosem, a jego słowa połykał świszczący wokół wiatr. Wiedział jednak, że Julia doskonale go słyszy. Spojrzał w jej różnokolorowe oczy, oceniając ogólny stan dziewczyny i zastanawiając się, jak odebrała jego słowa. Czy myślała, że zasłaniał się kobietami i ujął swej męskości, czy wywiązywał się z obietnicy? Czy rozumiała, że obietnica tak naprawdę wynikała z prośby Viridiana? Co pomyśleli o nim Vyron i Aeron, zakładając, że poświęcili mu choćby przelotną myśl? Nie potrafił rozeznać się we własnej sytuacji, ale przynajmniej ponownie okazali jednomyślność. Oby tylko Vaele znów mu nie słodził, bo sam go wpieprzył w ten zamęt.
- Chodźmy na michę, zanim się przewrócisz. Na pewno znajdą się jakieś racje pozostałe po wyprawie lub ktoś, kto ochoczo je przehandluje - zachęcał do poszukiwań odpowiedniej osoby.
- Potem, jeśli będziesz chciała mogę dotrzymać ci towarzystwa lub popilnować kajuty, by nikt niepożądany się w niej nie kręcił. Sam wymagam głównie grzebienia, więc mam masę czasu. - Z roztargnieniem potarł się po policzku. Kilka godzin wśród masy nerwowych i rozemocjonowanych snów brzmiało motywująco. Powinien oczyścić broń z pyłu i piachu, doprowadzić się do porządku. Przez te wszystkie spotkania i ich dłużące się formuły, zabrakło czasu na podstawy, na zebranie myśli. W duchu liczył, że Renard skorzysta z jego oferty i będzie mógł złapać trochę oddechu. Ich relacja, choć wyboista, była jasno określona, co w zupełności mu wystarczało. Jasna dla niego.
Z lekkim przestrachem oczekiwał wizyty w Himmelhofie. Większość możnych miała przynajmniej jednego Cienia na swych usługach, jeśli nie na stałe, to na zlecenie. Jak inaczej mieliby chronić swoje sny lub wyśledzić tego, kto się na nie pokusił? Ewentualnie dysponowali innymi zabezpieczeniami, ale Keer szczerze wątpił, że istniało jakiekolwiek stanowiące nieprzekraczalną dla Cieni barierę. Właśnie z tego powodu nie w smak mu była cała ta wizyta. Mógł wiele zyskać, ale i wiele stracić. I znów usłyszeć te same słowa, te same zarzuty...
- Więc? Jaka jest twoja decyzja? - Dodał cichszym i niepewnym głosem, ale dało się w nim wyczuć natarczywość. A może to była troska? To wiedział jedynie Gawain i skrywany przez niego Dręczyciel.


Zamek Dunkelheit - Page 17 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Wto 21 Cze - 10:48
Westchnęła w duchu, gdy Kryształowy Książę zgodził się, żeby te jego eksperymenty na razie odłożyć na inny termin. Nie było szans by mogła się nacieszyć tą całą imprezką jeśli będzie całkowicie nie do życia. I tak nie podejrzewała nawet, że będzie mogła się tam zabawić. To nie były jej klimaty. Naprawdę wolała pozostać w zamku Aerona i odpocząć. Porozmawiać ze Służbą, trochą poplotkować, dowiedzieć się o jakiś nowinkach. Zjeść coś dobrego na spokojnie. Ale z tego co widziała jakoś nie było jej to dane. Dlaczego prawie nic nie szło po jej myśli? Na szczęście mieli teraz spokój i nie musiała się już martwić o to, że ktoś coś od niej będzie chciał, przynajmniej do czasu aż dotrą na zamek. Miała taką  nadzieję....
Zachichotała cicho, widząc jak jej Bestia prychnęła, gdy Upiorni poszli w swoją stronę i przytaknęła głową na ciche słowa Cienia, jednak ich nie skomentowała. Była mu wdzięczna, że stawił się za nią. Nie pokazywała, że coś jest nie tak, jednak naprawdę nie czuła się na siłach.
Gdy Keer wspomniał o jedzeniu, początkowo nie chciała mu zawracać głowy, jednak jej brzuch był od niej o wiele szybszy i zaburczał głośno, domagając się w końcu jakiegokolwiek posiłku - do...dobrze - powiedziała oplatając brzuch rękami - przepraszam - burknęła jeszcze. Miała nadzieję, że coś znajdą. Chociażby jakieś suszone mięsko czy coś. Chętnie by się też napiła bo tym lataniu.
Zamrugała zaskoczona, gdy Gawain zaproponował, że dotrzyma jej towarzystwa, a nawet popilnuje kajuty, jakby chciała się zdrzemnąć. Spojrzała w jego dziwne oczy, nie do końca wiedząc co na to odpowiedzieć - na pewno nie przeszkadza Ci niańczenie nastolatki? - zapytała niepewnie. W końcu do tego się to wszystko schodziło. Uśmiechnęła się delikatnie - chętnie skorzystam z Twojego towarzystwa - dodała gdy zadał ponownie pytanie. Zastanawiała ją ta nadzieja w głosie. Jednak postanowiła nie pytać o to. Nie chciała go jakoś zniechęcać do swojej osoby.
Ruszyła za nim by poszukać kogoś kto daje racje żywnościowe. Po drodze wyjaśniła też, czemu wolałaby unikać drzemki. Nie chciała paradować z sinym licem bo jakoś...nie miała odwagi tłumaczyć się przed Larazironem co się tak naprawdę stało, gdy wyszła razem z Cierniem z łaźni. Na szczęście coś jeszcze zostało i już po chwili siedzieli gdzieś na uboczu na ławie i Julia mogła zaspokoić pierwszy głód. Poruszała swoim puchatym ogonem na boki, jedząc z zadowoleniem.
W pewnym momencie przerwała jednak i spojrzała na jedzony kawałek mięska. Nie chciała siedzieć całkiem w ciszy ale też nie wiedziała początkowo co mogłaby zapytać, chciała jednak jakoś rozpocząć rozmowę i coś jednak sobie przypomniała ze swojej przeszłości - czy...wszystkie Cienie unikają normalnego jedzenia? - spojrzała na rudzielca - ja...chyba spotkałam kiedyś Cienia w Świecie Ludzi. Pomogła mi gdy rodzice wybyli na jakąś imprezkę i nie zostawili mi kluczy od domu, a zaczęło lać do tego mocno grzmiało, a do teraz nie przepadam za burzami - zaśmiała się zakłopotana i pomasowała po karku. Rzuciła kawałek suchara swojemu smokowi - upiekła mi wtedy naprawdę dobre ciasteczka i ogólnie dobrze gotowała - przyznała niepewnie - nie dam sobie głowy uciąć czy była Cieniem...to mogło być spowodowane zmęczeniem, ale... pamiętam, że jej cień nie miał głowy...tak jakby tylko ubrania go rzucały - wzruszyła ramionami.
Wysłuchała jego odpowiedzi i zadała kilka jeszcze pytań. Starała się jednak nie być natrętna ani nie zadawać zbyt prywatnych pytań. Była jednak ciekawa. Na przykład, jak Cienie odczuwają głód, czy im też burczy w brzuchach.
W pewnym momencie jednak żołnierze zaczęli być zbyt denerwujący. To witali się to zaczepiali i Gawain chyba zauważył, że Lekarce nie za bardzo to pasuje. Jemu chyba też nie podobała się ta sytuacja, bo zaproponował, że przejdą do kajuty i Opętana po prostu się prześpi, jednak ta upierała się, że nie chce spać. Chyba to przypomniało mu  o jednaj z obietnic, które sobie złożyli. W końcu z jednej rudowłosa już się częściowo wywiązała. Dlatego wziął ją do swojej kajuty i pokazał jak oczyszcza broń. To przecież może się jej jakoś przydać, a nie mieli przy sobie jej małych kuszy. Słuchała go uważnie i obserwowała jego ruchy. Oczywiście, że zapytała o znaczenie graweru. Przynajmniej przed nią nie musiał go ukrywać, w końcu wiedziała, że jest w Stowarzyszeniu.
W trakcie jednak w końcu zmógł ją sen. Levi drzemał pod drzwiami, pilnując by nikt nie wszedł, a głowa dziewczyny powoli opadła na ramię Cienia, a jej właścicielka powoli odleciała w dość niespokojną Krainę Snów.

zt x2

Powrót do góry Go down





Annabelle
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Annabelle Lucille Alarie
Wiek :
18
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
160cm/50kg
Znaki szczególne :
Heterochromia
Pod ręką :
Partyzan(broń)
Broń :
Partyzan
Zawód :
Uczennica
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1031-w-budowie-annabelle-lucille-alarie https://spectrofobia.forumpolish.com/t1032-annabelle https://spectrofobia.forumpolish.com/t1068-annabelle
AnnabelleKocia Wróżka
Re: Zamek Dunkelheit
Sro 2 Sie - 10:33
Pokręciła tylko głową w zaprzeczeniu, ale kiedy postać zwróciła się do niej po imieniu poczuła się nieco pewniej. Zaraz potem postać wprost potwierdziła, że faktycznie jest Rim.
-Dokąd? -spytała tylko, łapiąc wyciągnięta rękę towarzyszki, która prawie że wciągnęła ja na konia. Anna upewniła się ostatni raz, że jej Srebrny Okan jest dobrze przypięty do jej paska i w ostatniej chwili złapała się Rim, żeby nie spaść z zerwanego do galopu konia.

***

Jechały już dobre kilka godzin, a koń nie zwalniał. Zmieniły się za to dwie inne rzeczy - po pierwsze Anna zaczynała robić się głodna. Zjadły jednak dość lekkie śniadanie i nie zabrały nic na drogę. Po drugie, mniej więcej w połowie drogi pogoda uległa pogorszeniu - zaczął padać śnieg, wiatr również się wzmógł. Anna otoczyła siebie i towarzyszkę świetlistą tarczą wytworzoną przez moc, ale nie była w stanie podtrzymywać jej w nieskończoność. Kiedy bańka zniknęła, kotka postanowiła skorzystać z drugiej mocy - tańczący dookoła śnieg rozświetlił się od lekkiego błysku spowodowanego użyciem mocy, a włosy Anny zaczęły emanować lekką świetlistą poświatę. Obie podróżniczki zostały otoczone personalnymi tarczami utkanymi ze światła. Rim mogła poczuć, jak ogarnia ją poczucie czegoś na kształt nietykalności, niezniszczalności. Jakby mogła wbiec w ceglaną ścianę i zburzyć ją samą siłą rozpędu bez żadnego uszczerbku na zdrowiu. Albo zatrzymać cios mieczem gołą dłonią.
Skuteczność ów osłon w ochronie przed wiatrem i chłodem była o wiele słabsza, niż tarczy, ale lepsze to, niż nic. Do tego świetliste kokony, utrzymały się krócej niż konstrukt i wkrótce zimne powietrze zaczęło ponownie smagać dziewczęta po twarzach i wciskało się we wszystkie szczeliny w ubraniu. Mimo zamienionej w płaszcz wstęgi, Annie i tak było zimno. Przylgnęła bliżej Rim, która nadal wyglądała jak mgła o ludzkich kształtach, żeby mogły grzać się wzajemnie. Otuliła ją też ogonem w pasie. Upiorna mogła poczuć, jak kotka się trzęsie.
W pewnym momencie przez zamieć zaczęły przebijać się rysy jakiejś budowli. Annabelle miała nadzieję, że to cel ich podróży, bo za bardzo zaczynał jej się przypominać stan z zaledwie poprzedniego wieczora.

Aktywna Klątwa:


Klątwy:

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Sro 2 Sie - 12:29
Podróż się dłużyła. Farishta oddychał coraz głośniej, ale nie ustępował, wiedział, że musi dowieźć swoją panią jak najszybciej do domu, razem z jej towarzyszką.
Rim było zimno i to bardzo...drogie się jej dłużyła. Ale czuł, że z Kotką musiało być jeszcze gorzej....w końcu nie była przygotowana na takie przygody, a do tego dzień wcześniej już mocno zmarzła.
Pogoda znów się pogorszyła...to było najgorsze w Lodowych Górach....w sumie...było tutaj zupełnie tak samo jak na Pustyni. Tylko....w drugą stronę. Na Pustyni ngidy nie wiadomo kiedy przyjdzie Burza Piaskowa, a tutaj...kiedy zaskoczy podróżnych Śnieżyca.
Czuła jak Kotka mocniej się do niej wtula. Naprawdę zamarzała. Była jej wdzięczna za używanie mocy, żeby trochę ograniczyć napór pogody na nie. Ale wiedziała, że to też musiało ją mocno wyczerpać.
- Już prawie jesteśmy - powiedziała głośno i jeszcze popędziła zmęczone go jednorożca. Jeszcze kawałek i wszystkie odpoczną i zjedzą coś na rozgrzanie się. Nie mogła jej tak zostawić, tym bardziej, że zupełnie nie rozumiały co się z dziewczyną działo!
W końcu wjechała do stajni, gdzie zeskoczyła z siodła i uspokoiła rumaka. Od razu przybiegli stajenni się nim zająć - obejrzyjcie go i zajmijcie się. Jest wyczerpany i pogoda też mu nie sprzyja - poleciła i pomogła zejść Annabelle, nie wiedziała w końcu jak źle z nią było - i zawołajcie Biankę do mojego pokoju - powiedziała jeszcze i pociągnęła dziewczynę - chodź, ogrzejesz się - powiedziała spokojnie i trzymała ją za rękę. Nie chciała, żeby się zgubiła.
Nie wyszły już na zewnątrz. Przeszły przez ciepłą stajnię i od razu udały się do pokoju Rim, gdzie ta wzięła od niej Wstęgę i podała koc - rozbierz się i otul będzie lepiej - powiedziała i sama zdjęła płaszcz, buty, nie rozbierała się jednak. O dziwo była mniej zmarznięta od Białowłosej Kotki.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Sro 2 Sie - 20:01
Bilokacja


Aeron Vaele, mimo iż momentami czuł, iż brakuje mu czasu, lubił pracować. Wierzył, że ze sobą samym najlepiej się pracuje. Bez dyskusji, w swoim rytmie. Do siebie miał największe zaufanie, dlatego nawet mimo obecności Aldena, nie prosił go o pomoc gdy tego nie wymagał charakter pracy. Czerwonowłosy lokaj był najpewniejszym posłańcem i przez wszystkie lata zyskał wysoką rangę, mimo iż oficjalnie zajmował się jedynie domem. Czujne, żółte ślepia obserwowały otoczenie gdy jego pan pochłonięty był obowiązkami. Tak był dziś przez pierwsze kółka godzin, kiedy to Aeron cały poranek spędził na przeglądaniu korespondencji, odpisywaniu i planowaniu kolejnych potężnych inwestycji na swoich ziemiach.
W jego własnej ocenie był to jeden ze spokojniejszych poranków, mimo iż pracowity. Nie martwił się o Rim - z tyłu głowy złośliwy chochlik podszeptywał mu najgorsze scenariusze, lecz Upiorny już dawno nauczył się ufać kobiecie. Nie była przecież dzieckiem. Jeśli przyjąć, że wszystko pójdzie po myśli młodego Vaele, za chwilę Arystokratka będzie musiała przejąć kilka jego obowiązków, jako Pani na Zamku Dunkelheit.
Alden kilkukrotnie opuszczał gabinet, dbając by każdy członek służby wiedział czym ma się zajmować, by zamek żył własnym życiem, jak zawsze gdy książę był pochłonięty pracą. Przynosił też kolejne filiżanki gorącej herbaty i nowinki z życia pałacowego. Większość była raportami o wykonanej pracy, ale gdy powiedział o przybyciu Rim, Upiorny Arystokrata odłożył pióro i odchylił się w fotelu.
- Nie jest sama, tak? - zagadnął Aldena a lokaj, w odpowiedzi, pochylił się lekko i uśmiechnął, patrząc na pana z błyskiem w żółtych oczach.
- Nie jest sama. - powtórzył czerwonowłosy spokojnie.
Aeron zakołysał się w fotelu i szeroko uśmiechnął. Miał dzisiaj bardzo dobry humor. Przez chwilę milczał by w końcu podnieść się i wygładzić ubranie.
- No to wypada ją przywitać. Ją i gościa. - puścił oko Aldenowi a ten w odpowiedzi skłonił się pokornie. Wyszli razem, ale każdy skierował się w inną stronę - lokaj poniósł rozkazy o przygotowaniu posiłku, książę natomiast od razu ruszył do komnat swojej lubej. Nie pochwalał jej decyzji o wprowadzeniu obcej osoby wprost do prywatnych części zamku, jednak dopóki nie zapozna się ze sprawą, nie zamierzał robić jej wyrzutów.
Ubrany w czarną koszulę, czarne spodnie i elegancko opinający zgrabną sylwetkę męski gorset zdobiony srebrną nicią (ostatni krzyk mody i wygodny element garderoby, utrzymujący prostą sylwetkę w czasie pracy przy biurku), stukając na posadzce niewysokimi obcasami butów, szedł korytarzami i zastanawiał się czym, a raczej kim zaskoczy go dzisiaj wybranka. Miała wielkie serce i była bardzo empatyczna, może więc postanowiła komuś pomóc i ukryła go w ciepłych murach Dunkelheit?
Usta wykrzywił dobrotliwy uśmiech, który nadawał twarzy łagodniejszych rysów. Podkreślone węglem oczy (zabieg podpatrzony u Vyrona), czarnymi ramami długich rzęs zamykały dwie tęcze oczu. Włosy zaczesał do tyłu, lewy róg zaś u nasady zdobił srebrny pierścień. W niektórych kręgach stosowano wobec bękartów praktykę obcinania jednego z rogów. On postanowił pstryknąć takich w nos - zaczął nosić pierścień na jednym rogu, poniekąd zaznaczając nieczyste pochodzenie ale i manifestując, że nie zamierza się tego wstydzić. Już nie.
Stalowy Bękart. Koregent Lodowych Gór i Pan na Dunkelheit. Już przyzwyczaił się do tytułów, były... przyjemne.
Stając przed drzwiami komnaty Rim przeczesał włosy. Nie zapukał od razu, przez chwilę badał czy usłyszy dochodzące zza drzwi głosy. W końcu jednak, niezależnie od tego czy coś usłyszał czy nie, zapukał do drzwi grzecznie obwieszczając przybycie. A że w zasadzie był u siebie, bo każdy zakamarek tego zamku był jego, nacisnął klamkę i powoli uchylił drzwi.
- Jesteśmy wędrowcami, co zagubieni w czasie i przestrzeni szukają drogi do domu. - powiedział, cytując pisarza z którego dziełem zerknął się niedawno. Wszedł głębiej do pokoju i stanął na środku, ogarniając wzrokiem całe wnętrze.
W drzwiach pojawiła się Bianka ale widząc gospodarza, cofnęła się o krok z wyrazem zakłopotania na twarzy.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Annabelle
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Annabelle Lucille Alarie
Wiek :
18
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
160cm/50kg
Znaki szczególne :
Heterochromia
Pod ręką :
Partyzan(broń)
Broń :
Partyzan
Zawód :
Uczennica
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1031-w-budowie-annabelle-lucille-alarie https://spectrofobia.forumpolish.com/t1032-annabelle https://spectrofobia.forumpolish.com/t1068-annabelle
AnnabelleKocia Wróżka
Re: Zamek Dunkelheit
Czw 3 Sie - 10:48
Zamek powoli wyłaniał się zza zamieci. Naprawdę robił wrażenie. Zarówno rozmiarem jak i klimatem. Rim jakoś nie pasowała do tego miejsca jako domowniczka, było za ponure. W głowie Anny został już też zarysowany obraz jej narzeczonego - jako raczej strasznej osoby, skoro mieszka w takim miejscu.
Kiedy tylko przekroczyli próg stajni, zleciała się do nich służba. Annabelle nie była obca obecność lokajów i służących, ale nawet u dziadków nie była chyba tak liczna. Nie mówiąc o ich małej rezydencji, gdzie służba ograniczała się do jednej osoby.
Mimo pomocy od Rim, potknęła się przy zsiadaniu z Farishty. Nie była przyzwyczajona do tak długich podróży konnych, do tego regularnie drżała z zimna, szczękając zębami. Było jej zimno, ale nie było tragedii - w przeciwieństwie do poprzedniego wieczoru, wizja odmrożenia czy utrata przytomności nie była nawet za rogiem.
Kotka chciała cofnąć się do wejścia do stajni, żeby otrzepać się ze śniegu, ale Rim złapała ją za rękę i niezbyt mocno, acz stanowczo pociągnęła w głąb zamku. Kluczyły tak więc, z Upiorną na czele i strużką wody na posadzce na tyłach. Całą drogę rozglądała się, podziwiając wnętrze.
Kiedy dotarły do pokoju Rim, Anna przestała się już trząść, pozostał tylko dyskomfort spowodowany przemokniętym (znowu) ubraniem i pustym żołądkiem. Jak na tak zimno wyglądające miejsce, w środku było jednak dość ciepło.
Oddała towarzyszce wstęgę i wzięła od niej koc. -Dziękuję. -lekko się speszyła, ale odpięła broń od pasa, położyła ją na łóżku, po czym zaczęła ściągać buty i skórzany strój. Niestety bawełniany kombinezon, który nosiła pod nim również był wilgotny, więc finalnie dziewczyna stała na środku pokoju owinięta grubym kocem, jedynie z w bieliźnie. Z pojedynczych kosmyków włosów co jakiś czas skapywały na podłogę krople wody.
Podczas tych przebieranek, jej  ucho drgnęło, gdy dobiegł do niego stukot obcasów gdzieś za drzwiami, odbijając się echem po korytarzu, ale nie skupiła większej uwagi na krokach. Drgnęła ponownie, gdy ktoś zapukał do drzwi.
Zanim którakolwiek z nich zdążyła coś powiedzieć, drzwi otworzyły się i do pokoju wszedł mężczyzna. Anna odruchowo owinęła się kocem ciaśniej. Musiała wyglądać dość śmiesznie, albo może uroczo - na dole bose stópki wystające spod krawędzi koca, potem długo, długo... no, nie tak długo, kotka była jednak dość niska. W każdym razie potem gruby, zielony koc, trzymany kurczowo pod szyją, a na samym jego czubku głowa z białą, nieco mokrą czupryną i dwoma sterczącymi kocimi uszami.
-Ach... Dzień dobry... -zakłopotała się. Dość niecodzienne przywitanie z jego strony. -Jestem Annabelle. -przedstawiła się, dygając lekko, na ile pozwolił jej koc. Obstawiała, że przystojny Upiorny to właśnie narzeczony Rim, Aeron. Raczej nie należał do służby, był inaczej ubrany. Wyglądał bardzo... dostojnie. Na pewno nie strasznie, jak Anna go sobie wyobrażała, chociaż bił od niego jakiś autorytet.
-P...przepraszam za najście. -wydukała. Za mężczyzną dostrzegła skuloną za framugą dziewczynę

Aktywna Klątwa:


Klątwy:

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Czw 3 Sie - 21:41
Sama nie pomyślała o tym, żeby się otrzepać ze śniegu. Z jednej strony był to dobry pomysł z drugiej....było im zimno i to bardzo, więc chciała by się jak najszybciej ogrzały. Nie zważała na to, że podłoga będzie trochę mokra, potem jakoś się służbie odwdzięczy. Nie lubiła im dodawać roboty, ale teraz musiała myśleć o priorytetach i czysta podłoga na pewno nie była jednym z nich.
Uśmiechnęła się do kotki i sama pozbyła się przemoczonych ubrań, rzucając je na podłogę, żeby nie zmoczyć pościeli. Zaraz poszła też po ręczniki i zarzuciła sobie jeden na głowę. Suszyła sobie włosy i podeszła do dziewczyny, zostawiając ręcznik na sobie, a drugi narzucając na jej włosy i starając się ususzyć jej włosy oraz futerko na uszach. Chciała ją osuszyć, bo może w zamku było ciepło, jednak bycie mokrym od śniegu wcale nie było przyjemne.
Nie przejmowała się tym, że sama jest w bieliźnie, w końcu obie były kobietami. Nie było się czego wstydzić.
Rim nawet nie pomyślała o tym, że Aeron mógłby tam teraz wejść. Dlatego, gdy usłyszała pukanie, myślała, że to Bianka. Dopiero, gdy usłyszała znajomy głos, zatrzymała się i spojrzała na mężczyznę, po czym na siebie i na Annę. Ta się przedstawiła i przeprosiła za najście, a Rim zarumieniła się mocno.
- A...Aeronie....d...dasz nam chwilkę? Proszę? - spojrzała na niego zawstydzona. Może i widział ją już nawet bez bielizny, ale....to nie znaczyło, że musi się tym chwalić przy gościu.
Jeśli wyszedł, wciągnęła Biankę i szybko ogarnęły się, żeby mieć na sobie cokolwiek więcej niż bielizna czy koc. Głupio wyszło....bardzo głupio.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Pią 4 Sie - 7:27
Nie spodziewał się, żeby Rim przyprowadziła do swoich komnat mężczyznę. Co prawda kwestia relacji z innymi osobami nie była jeszcze przez nich odpowiednio przepracowana, lecz Aeron kiedyś chyba wspominał, że Upiorni Arystokraci raczej... lekko traktują kwestie zaspokajania cielesnych żądz. I nie miało to nic wspólnego z wiernością czy jej brakiem, po prostu jako który długowieczne, Rogacze korzystali z życia na tyle, na ile byli w stanie. A przynajmniej niektórzy, żeby nie powiedzieć że większość. Ciężko powiedzieć do których zaliczał się sam młody Vaele, bo chociaż do osób bliskich przywiązywał się bardzo mocno, tak w swoim życiu zdarzało mu się manipulować jednostka przy wykorzystaniu argumentu opartego właśnie na cielesności.
Gdyby zobaczył w komnatach Rim mężczyznę, byłby po prostu zaskoczony, może trochę urażony bo korzystanie przez jego wybrankę z "usług" kogoś obcego w jego zamku, pod jego dachem byłoby jawnym policzkiem, wymierzonym z szyderczym uśmiechem. Widząc jednak Upiorną Arystokratkę w towarzystwie kobiety... cóż, też był zaskoczony. Wszak był osobą tolerancyjną i akceptował relacje istot tej samej płci. Nie obudziła się w nim chęć rywalizacji taka, jak gdyby spotkał pana, ale gdzieś wewnątrz poczuł ukłucie zazdrości. Czemu? Przez to, że Rim była rozebrana, w samej bieliźnie a jej towarzyszka skrywała ciało pod kocem.
Stanąwszy w drzwiach oparł się o framugę i posyłając kobietom uśmiech, uniósł jedną brew.
- Witam na Zamku Dunkelheit, Annabelle. - skłonił się lekko a w jego oczach tańczyło rozbawienie - Najście? Gdzieżby tam. Od zawsze wiadomo, że fortece Upiornych Arystokratów stoją dla wszystkich otworem. - puścił kotce oko - W zasadzie powinienem rzucić teraz rękawicą, ale nie sądzę by było to konieczne. - przeniósł spojrzenie tęczowych oczu na rogatą kobietę kiedy ta poprosiła go o chwilę prywatności - Ciebie też miło widzieć, moja droga. - wytknął i pewnie mogłoby to zabrzmieć jak przytyk gdyby nie wesołe iskierki w spojrzeniu i uśmiech na ustach.
Przez chwilę jeszcze stał, lecz w końcu odbił się od framugi i przepuścił Biankę. Pokojówka na widok Rim od razu wyszczerzyła się szeroko, ale nie odezwała ani słowem. Przyniosła dwa komplety suchych ubrań, ręczniki i utensylia do włosów i twarzy, w razie potrzeby.
Aeron w tym czasie zaczepił idącego korytarzem służącego i polecił, by przekazał Caiusowi, by ten przygotował coś ciepłego do jedzenia. Może i krótko miał okazję oglądać gościa, lecz zdążył zauważyć, że w drodze do zamku przemarzła i przemokła prawie do suchej nitki. Ciepły posiłek i dobry napitek będzie miłym początkiem znajomości. I rozwiąże Annabelle język.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Annabelle
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Annabelle Lucille Alarie
Wiek :
18
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
160cm/50kg
Znaki szczególne :
Heterochromia
Pod ręką :
Partyzan(broń)
Broń :
Partyzan
Zawód :
Uczennica
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1031-w-budowie-annabelle-lucille-alarie https://spectrofobia.forumpolish.com/t1032-annabelle https://spectrofobia.forumpolish.com/t1068-annabelle
AnnabelleKocia Wróżka
Re: Zamek Dunkelheit
Pią 4 Sie - 10:32
Potulnie i bez słowa dała sobie wysuszyć głowę i uszy. Właściwie dopiero teraz dotarło do niej, że Rim jest od niej nieco wyższa, ot obserwacja. Z oczywistych powodów dopiero teraz zauważyła też fioletowe cętki na jej ciele. Też tatuaże? Kolor zgadzał się z wąsami, więc może...
-Dziękuję. -powiedziała spod ręcznika, a gdy Rim skończyła zastrzygła uszami i pokręciła lekko głową, żeby poprawić włosy. Kilka upartych kosmyków musiała doprawić dmuchnięciami. Wolała nie wyciągać w tym celu ręki spod koca, z jakiegoś powodu była przekonana, że gdy to zrobi, to całość się z niej zsunie i będzie jej zimno. A już się namarzła, nawet kilka sekund lekkiego chłodku nie wchodziło w grę.
Ogon też miała lekko przemoczony, ale przecież nie będzie prosić Rim o wytarcie i jego. A sama tego nie zrobi, bo patrz punt wcześniej. Zrobi to, jak będą się przebierać.
Uśmiechnęła się lekko w stronę Aerona i ponownie dygnęła. Ale o co chodziło z rzucaniem rękawicy? Przecież nie miał żadnych założonych... A, w sensie, że walka. Ale czemu? Anna próbowała wydedukować cokolwiek, ale nic nie przychodziło jej do głowy. Czy chodziło o to, że jego narzeczona właśnie stała przed nią w samej bieliźnie, co stawiało je w potencjalnie dwuznacznej sytuacji? Zaczerwieniła się lekko na tą myśl. Ale gdyby to było powodem, to czemu miałby jednak odpuścić. Chodziło o to, że jest dachowcem? Swoja drogą, pewnie nie spodziewa się, jakie ma korzenie, więc trzeba uważać. A raczej spodziewać pewnego podejścia do niej z jego strony.
Kiedy Aeron poszedł, do pokoju prawie wbiegła uradowana pokojówka. Anna podziękowała jej i przedstawiła się, chociaż pewnie słyszała jej imię, chowając się za framugą. Przyjęła od niej ręcznik i ubrania i ociągającym ruchem odwinęła się z koca, żeby wytrzeć ogon i założyć przyniesioną , czarną sukienkę, o dziwo bardzo podobną do tych, które nosiła w domu. Chciała się też uczesać, ale Bianka ją w tym wyręczyła. Podczas 'zabiegu' czuła się nieco nie zręcznie i trzymała swój ogon w dłoniach. Mimo, nielicznej, służby w ich domu nie była przyzwyczajona do takich sytuacji. Ich pokojówka zajmowała się raczej domem, dziewczynkami tylko, gdy były młodsze, a rodzice byli zajęci.
Niedługo potem kotka była już sucha, przebrana i uczesana, czekała cierpliwie, co jest dalej w planach.
-O co chodziło z tą rękawicą? -spytała, siedząc na krawędzi łóżka. Inaczej nie dałoby jej to spokoju.


Aktywna Klątwa:


Klątwy:

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Pią 4 Sie - 11:59
Annabelle nie opierała się przed wycieraniem. Rim szybko się z tym uporała i Anna mogła zauważyć, że Rogata miała wprawę. Cóż...to nic dziwnego skoro jej matka była Dachowcem, prawda?
Zrobiła naburmuszoną minę, gdy najpierw zaczął rzucać coś na temat rękawicy, a potem wytknął, że się z nim nie przywitała. Zmrużyła oczy i spojrzała na niego wyraźnie niezadowolona. Przecież nie robiła nic niestosownego! Chciała pomóc nowej towarzyszce, a on stal i się na nie gapił. Jeszcze gdyby tylko Rim była w bieliźnie to jeszcze by to jakoś przełknęła, ale Anna też była prawie naga! Widziała, jak chciała się popoprawiać ale trzymanie koca było dla niej ważniejsze.
W końcu jednak Upiorny odpuścił, a dziewczyna westchnęła i gdy tylko Bianka weszła do środka, zamknęła drzwi za mężczyzną. Chyba wytrzyma przez chwilę, bez podglądania prawda?
Sama zajęła się swoimi włosami, polecając Biance, żeby skupiła się na gościu. Widząc jednak opór Kotki, zaśmiała się - nie opieraj się, Bianka uwielbia się zajmować innymi więc nie odpuści nigdy okazji - zachichotała i rozpuściła swoje włosy po czym je rozczesała. Sama ubrała duży ciepły sweter oraz leginsy.
Zerknęła, gdy jej towarzyszka była ubrana. Wzruszyła ramionami - pewnie znów wpadło mu coś dziwnego do tego jego rogatej głowy - wywróciła oczami i wyszła z pokoju - wybacz, że musiałeś czekać - powiedziała, podchodząc do Upiornego i dała mu całusa w polik - ale podglądać nie musiałeś... - dodała naburmuszona i odsunęła się od niego lekko.
Włosy miała nadal wilgotne, rozpuszczone. W zamku nie było zimno, więc się tak tym nie przejmowała, a znając Aerona, z pustymi brzuchami nie wyjdą - i co to za tekst z rękawicą co? Poczułeś konkurencję czy jak? - wyszczerzyła się do niego wrednie. Cóż...odkąd się poznali na pewno stała się bardziej pewna siebie niż wcześniej. W szczególności w jego obecności.
Poczekała aż Kotka za nią wyjdzie i uznała, że chyba jednak trzeba ich przedstawić - Aeronie, to Annabelle. Poznałyśmy się... - zawahała sie - niedawno, wpadłyśmy na siebie w Karczmie w Wiosce niedaleko Zamku. Złapała nas Śnieżyca.... - czuła, że musi się wytłumaczyć, dlaczego nie wróciła na noc do domu. W końcu, obiecała, że razem zjedzą kolację i spędzą razem trochę czasu, a tu taka klapa. Tym bardziej, że dla jej rumaka takie atrakcje pogodowe nie były przeszkodą, skoro mógł się teleportować - Annabelle, to mój narzeczony, Książę Aeron Vaele, pan na tym zamku - dodała. Celowo unikając tych wszystkich tytułów, którymi Upiorny się posługiwał. W końcu nie było to jakieś oficjalne spotkanie, to czemu miałaby się przechwalać tym kim jest jej wybranek? Czuła, że po prostu nie wypada, tym bardziej, że nie lubiła pokazywać, że jest od kogoś lepsza bo ma znajomości czy pieniądze. Nie była lepsza. Nadal była tą samą skromną dziewczyną z Pustyni, po prostu....już się tak nie bała wszystkiego i wszystkich wokół.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Pią 4 Sie - 18:16
Bianka z wielką radością zajęła się gościem, pomogła się wysuszyć i ubrać a potem wyszczotkowała jej włosy. Wbrew dość... drapieżnej naturze, pokojówka naprawdę lubiła to, czym się zajmowała. Z resztą spędziła przy księciu całe życie, czy potrafiłaby robić coś innego?
Zielone włosy sypnęły liśćmi, kiedy okręciła się na pięcie by zabrać się za Rim. Na szczęście magiczne rośliny nie sięgnęły podłogi, zdematerializowały się tuż nad nią, co tylko potwierdziło, że to sypanie było tylko efektem wizualnym. Nie przeprosiła też za to, bo przecież nie stało się nic złego?
- Książę chyba chciał zażartować. - mruknęła, puszczając oczko swojej rogatej pani - Tylko ostatnio... Ma dosyć ciężki humor. Pewnie to przez ciągłe przebywanie z Aldenem. - westchnęła szczerząc zęby. Gdyby nie była pewna, że Rim jej nie zruga, nie zachowywałaby się tak swobodnie. Zdążyły się jednak zaprzyjaźnić, dlatego Bianka pozwalała sobie na ciche komentarze. Nie mówiła z resztą nic złego.
Kiedy obie kobiety były gotowe, Bianka stanęła za nimi z naręczem mokrych ubrań i jak tylko opuściły komnatę, wyszła i zaniosła rzeczy do wyprania i wysuszenia.
Aeron stał wsparty o ścianę i nucił pod nosem cicho. Co miał do roboty? Służący zaniósł polecenie do kuchni, pozostało więc czekać na narzeczoną i Annabelle.
Uśmiechnął się szeroko kiedy dostał buziaka a w jego oczach pojawiła się szelmowska iskra.
- Nie mogłem odmówić sobie przyjemności zobaczenia waszych zaskoczonych twarzy. - powiedział szczerze.
Zaśmiał się nisko na zaczepkę o rękawicy i przeniósł spojrzenie tęczowych oczu na kotkę. Podkreślone węglem wyglądały naprawdę hipnotyzująco.
- Nie chciałem was urazić. - powiedział tym razem nieco subtelniej - W świecie w którym się wychowałem, trzeba było walczyć o to, co ważne. Chociaż na takiego nie wyglądam, nie dostawałem niczego na tacy. Rękawica była nawiązaniem do pojedynków o rękę wybranki lub wybranka. A zrezygnowałem z pojedynku tylko dlatego, że ufam, iż moja wybranka, nawet jeśli miałaby ochotę na zabawę z kimś innym, ostatecznie pozostanie przy moim boku. - powiedział spokojnie.
Kiedy Rim go przedstawiła, wyciągnął rękę i jeśli kotka pozwoliła, pocałował wierzch jej dłoni w elegancki sposób.
- Szalenie miło mi cię poznać, Annabelle. - ponownie jego usta wykrzywiły się w uśmiechu - Zapraszam was, drogie panie, na posiłek. Przy stole będziemy mogli spokojnie porozmawiać. - dodał i jeśli nie miały nic przeciwko, poprowadził je do tej części zamku, w której znajdowały się komnaty jadalniane. Z racji tego, że będą spędzać czas tylko w swoim towarzystwie trzech osób, służba nakryła stół w jednej z mniejszych komnat, tych mniej wystawnych ale i mniej przytłaczających.
Wewnątrz było po prostu przytulnie. W kominku trzaskał ogień, na stole ustawiono dużo wysokich świec które rozświetlały miękkim blaskiem półmrok pomieszczenia. Przez okna wpadało co prawda światło, ale rozpętała się śnieżyca i niebo pociemniało, dlatego nie było w komnacie tak widno jak zazwyczaj.
- Zapraszam. - powiedział wskazując zamaszystym ruchem krzesła. Sam zajął te u szczytu, by dobrze je widzieć. A jak tylko zajęły miejsca, to podniósł się by polać obu paniom wina, pytając najpierw o gust bo na stole postawiono trzy karafki z napojami w trzech kolorach.
- Na pewno zmarzłyście. - powiedział swobodnym tonem, zupełnie jakby nie był księciem tylko karczmarzem albo ich wspólnym starszym bratem - Częstujcie się, proszę. A jeśli macie ochotę na coś, czego tu nie ma, Caius postara się zadowolić nawet najbardziej wymagające podniebienia. - uśmiechnął się i usiadł na miejscu. Sam jeszcze nic sobie nie nałożył, czekał aż one pierwsze się poczęstują. Na stole stał pieczony bażant, wędzona ryba, szeroki talerz pokrojonych egzotycznych owoców, waza z aromatyczną zupą, misa z sałatką warzywną. Niby nic szczególnego, a jednak podane tak, że zrobiłoby wrażenie niemal na każdym.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Annabelle
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Annabelle Lucille Alarie
Wiek :
18
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
160cm/50kg
Znaki szczególne :
Heterochromia
Pod ręką :
Partyzan(broń)
Broń :
Partyzan
Zawód :
Uczennica
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1031-w-budowie-annabelle-lucille-alarie https://spectrofobia.forumpolish.com/t1032-annabelle https://spectrofobia.forumpolish.com/t1068-annabelle
AnnabelleKocia Wróżka
Re: Zamek Dunkelheit
Wto 8 Sie - 10:00
Rim faktycznie sprawnie sobie poradziła z suszeniem głowy Anny, oczywiście głównie mowa o okolicach uszu. Kotka nie była pewna, czy zrobiła to specjalnie, czy przypadkiem, ale nawet udało jej się zahaczyć to fajne miejsce za uszkiem. Anna aż zamruczała, ale szybko zamaskowała ów dźwięk chrząknięciem. Miała nadzieję, że ręcznik trochę ją przytłumił. Przynajmniej ukrył jej lekkiego rumieńca zakłopotania.
Anna dość szybko odpuściła walkę z pokojówką, która tylko szeroko się uśmiechnęła na uwagę Rim. Przez chwilę chciała się tłumaczyć, ale odpuściła. Poczuła się trochę przytłoczona całym tym zamkiem, służbą i osobą Aerona, która wydawała się zajmować cały pokój, zanim wyszedł. Nie w jakimś negatywnym sensie po prostu... emanował jakąś taką... Ciężko to określić. Tak czy siak z uwagi na to wszystko Annabelle odpalił się tak zwany tryb milczka. Będzie potrzebować chwili, zanim znów zacznie swobodnie rozmawiać, do tego czasu większość jej komunikacji pewnie będzie się ograniczać do pokiwań głową.
Kotka prawię nie zauważyła liści, które sypią się z głowy Bianki. ''Ale będzie sprzątania.'' - pomyślała i zerknęła na podłogę, która, wbrew jej oczekiwaniom, była czysta. No, prawie, ale to już była sprawka jej i Rim. Liście znikały, zanim dotknęły posadzki. To jakaś jej moc? Ale czy to iluzja, czy coś innego?
-I gotowe! -śpiewny głos Bianki wyrwał  Anne z zamyślenia. Skłoniła jej się lekko w podzięce i wyszła za Rim z pokoju.
Coraz bardziej się czerwieniła i zerkała wielkimi oczami to na Rim, to na Aerona, gdy ten się tłumaczył. Uszy sterczały czujnie, a ogon zawinęła dookoła nóg. Naprawdę TAK to wyglądało?
-To... to nie tak... -wydukała tylko. Aj, za dużo się działo, kompletny rollercoaster. Położyła po sobie uszy. Chęć schowania się w jakimś kącie na kilka minut zaczynała przewyższać głód.
Pokręciła głową, by trochę się ogarnąć, gdy Rim zaczęła ich przedstawiać.
-Annabelle Lucille Alarie, bardzo mi miło. -przedstawiła się, przyklękając lekko, opuszczając głowę i unosząc rąbki sukienki, jak na damę przystało. Gdy chwycił jej dłoń, w pierwszym odruchu chciała ją wyrwać, ale szybko zrozumiała, co chce zrobić.
Ruszyła za nimi w stronę jadalni. Głównie patrzyła w podłogę, co chwila podnosząc głowę, by upewnić się, że nadal ma przed sobą gospodarzy. Od czasu do czasu jej uwagę przykuwał też jakiś obraz lub inne zdobienie na ścianie.
Stół robił wrażenie, było w czym wybierać. Anna zajęła jedno z wolnych miejsc.
-Dziękuję. -mruknęła, gdy nalał jej wina. Tak naprawdę wolała by sok, albo nawet wodę, miała raczej słabą głowę. Raczej bardzo słabą głowę. Ale w obecnym stanie nie miała energii, by czemukolwiek się sprzeciwić - służba mogłaby jej położyć na talerzu sałatkę z papryczek chili i jalapeno, a  i tak zjadłaby je ze smakiem.
Zauważyła, że Aeron czeka na nie z nakładaniem sobie jedzenia. Spojrzała na Rim i czekała, aż ona zacznie. Uznała, że jako gość nie powinna jako pierwsza 'rzucać się' na jedzenie.

Aktywna Klątwa:


Klątwy:

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Czw 10 Sie - 10:48
- A co jakby Anna nie miała na sobie koca, co? Chciałeś sobie popatrzeć na kogoś innego? - zmrużyła gniewnie oczy. Domyślała się, że nie może spodziewać się po nim pełnej wierności, ale ona nie była jak on i bardzo by jej to przeszkadzało. I to bardzo. Ale dodatkowo wiedziała, że pewnie by go nie powstrzymała. Ale tego co później powiedział, nigdy by się nie spodziewała.
Zarumieniła się mocno i spojrzała w bok, wyraźnie niezadowolona z jego słów - dobrze, wiesz, że z Upiornymi łączą mnie tylko rogi - powiedziała i przygryzła dolną wargę. Jeśli był choć trochę spostrzegawczy, mógł zrozumieć, że ją zranił. Uznał, że ona może się....puszczać bo jest pewny, że zostanie u jego boku?
Ruszyła za mężczyzną, ale też się nie odzywała. Była głodna i zmarznięta, podobnie jak Annabelle ale zrobiło jej się po prostu przykro. Przykro, że Aeron uważał, że Rim chciałaby się z kimś....zabawić. Z kimś innym. Dodatkowo, że wzięła by tego kogoś do zamku bez zaproszenia i od razu zabrała się do roboty? To było niedorzeczne! Doskonale wiedziała, że jest między nimi spora różnica wieku, oraz, że wychowywali się w zupełnie innym środowisku....ale kurcze....wiedział doskonale, że ona taka nie była!
Otrząsnęła się jednak z tych myśli. Nie mogła chodzić naburmuszona cały czas. Później sobie o tym z Upiornym porozmawia.
Zasiedli od stołu i sama poczekała aż Anna wybierze co chce jeść. Zauważyła, że ta zerka na wazę z zupą, dlatego podniosła się i przysunęła jej ją - częstuj się - uśmiechnęła się miło - i nie wahaj się pytać o cokolwiek! - dodała jeszcze. Jeśli chciała to nawet jej nalała zupy czy podała jeszcze coś innego.
W końcu sama nałożyła sobie też trochę zupy, później weźmie sobie bażanta. Dawno Caius żadnego nie przyrządził. Następnie poczekała na Gospodarza i życzyła im smacznego i sama zaczęła jeść. Ciepła zupa do razu poprawiła humor, a do tego rozgrzała od środka.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Czw 17 Sie - 19:40
Zdecydowanie można było powiedzieć, że popsuł atmosferę. A tak bardzo chciał wypaść... swobodnie. Może właśnie przez to, że się starał, wypadło to niegrzecznie? Rim wydawała się być dotknięta tym co zasugerował, mimo iż w jego ocenie i zamiarze był to zwykły żart. Cóż, za długo przebywał z dala od swojej partnerki. Mieszkali razem ale widywali się dość rzadko, głównie przez jego obowiązki.
Z racji iż popsuł wszystkim humory, w czasie drogi do jadalni nie powiedział już nic więcej poza tym, co już padło. Siadając przy stole zachował się jak dobry gospodarz i od razu wskazał jedzenie, prosząc gości by się częstowali. Posłał Annabelle uprzejmy uśmiech kiedy Rim przysunęła jej wazę. Ucieszyło go to, że rogata przejęła pałeczkę. Miał chwilę by przyjrzeć się kotce, oglądając dokładnie jej twarz. Nie gapił się zanadto, przez tyle lat opanował umiejętność zerkania na tyle dyskretnie, by osoba obserwowana nie czuła się skrępowana, ale i na tyle uważnie by dojrzeć szczegóły.
Odczekał aż kobiety poczęstują się tym, na co miały ochotę po czym sam, na końcu, sięgnął po kawałek mięsa. W zasadzie nie był głodny, ale wypadało dotrzymać reszcie towarzystwa. Skubiąc mięsiwo, popijał wino i posyłał uśmiechy.
W pewnym momencie drzwi do sali uchyliły się by do środka wszedł po cichu jak mysz Alden, czerwonowłosy lokaj. Chcąc pozostać niezauważonym, przystanął przy drzwiach i pochylił lekko głowę w wyrazie szacunku, lecz nie odezwał się ani słowem, nie chcąc przeszkadzać zasiadającym przy stole istotom. Raz tylko uniósł dłoń i pstryknął palcami, a na ten sygnał dała się posłyszeć cichutka melodia, dobiegająca jakby znad ich głów. Od wielu, wielu lat pan zamku, Aeron Vaele umilał czas posiłku muzyką. Dziś nie mogło być inaczej, zwłaszcza, że cisza potrafiła być przytłaczająca. Zastanawiające było to, że jeszcze nikt nie zapytał skąd Alden znał te wszystkie melodie. Może sam je kiedyś zagrał? Albo usłyszał grę kogoś innego.
Upiorny Arystokrata odczekał zanim pozostali zaspokoją pierwszy głód po czym z uśmiechem odłożył kielich i spojrzał na kotkę. W oczach błyszczała ciekawość.
- Wybacz, ale nie daje mi to spokoju. - zaczął - Czy mógłbym obejrzeć twoją dłoń, Annabelle? A dokładniej pierścień?
Nie naciskał, nie namawiał. Kobieta miała możliwość odmowy, ale czy o tym wiedziała? Młody Vaele mógł budzić respekt i chociaż dzisiaj zachowywał się przyjaźnie i starał nie okazywać negatywnych emocji w żaden sposób, już sam fakt, że był panem tego zamku mógł wzbudzać nieufność.
Jeśli na niego spojrzała, uśmiechnął się lekko i wyciągnął dłoń. Tak, wypielęgnowaną ale jednak dłoń należącą do wojownika, co kotka mogła poczuć jeśli zdecydowała się podać mu swoją. Ten rogacz nie spędzał czasu na trwonieniu majątku, bywały lata gdy trzymał w dłoniach miecz. A mimo to jego dotyk potrafił być delikatny.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Annabelle
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Annabelle Lucille Alarie
Wiek :
18
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
160cm/50kg
Znaki szczególne :
Heterochromia
Pod ręką :
Partyzan(broń)
Broń :
Partyzan
Zawód :
Uczennica
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1031-w-budowie-annabelle-lucille-alarie https://spectrofobia.forumpolish.com/t1032-annabelle https://spectrofobia.forumpolish.com/t1068-annabelle
AnnabelleKocia Wróżka
Re: Zamek Dunkelheit
Pon 21 Sie - 8:58
Słuchała w ciszy ich wymiany zdań. A właściwie Rim stającej w jej obronie, zupełnie jak Ophelia. Kotka nieco posmutniała na myśl o siostrze. Miała nadzieję, że jeśli ją też gdzieś przeniosło, to radziła sobie co najmniej tak dobrze, jak ona. Zalało ją lekkie poczucie winy - rodzice pewnie odchodzą od zmysłów, nie wiadomo, co przytrafiło się Ophelii, a ona sobie siedzi w zamku i idzie na obiad, jak gdyby nigdy nic. Nie. Nie może tak myśleć. Musi przypilnować, żeby się tutaj nie zasiedzieli i jak tylko zjedzą muszą udać się w dalszą drogę. Ale nie może się karcić za to, że robi przerwy na jedzenie i spanie.
Uśmiechnęła się serdecznie i skinęła lekko głową, po czym nalała sobie zupy. Nie zapełniła talerza do pełna, nie chcąc się zbytnio najeść, gdyż kusiła ją jeszcze ryba i owoce.
Na pierwszy ogień poszła pływająca w zupie grzanka. Ot, taki kaprys. Jednak kiedy tylko łyżka opuściła usta kotki, ta zrobiła oczy jak monety. Spojrzała ukradkiem na Rim i Aerona, po czym sięgnęła po serwetkę i dyskretnie wypluła grzankę. Ponownie spojrzała po nich ukradkiem.
-Przepraszam. -mruknęła speszona i odłożyła zawiniętą w serwetkę grzankę na brzeg talerza. Tylko jej się wydawało? Wyraźnie widziała, że grzanka w serwetce była właśnie tym - grzanką. Czyżby znów coś się działo?
Z zamyślenia wyrwał ją dźwięk otwieranych drzwi. Zerknęła w tamtą stronę i dostrzegła lokaja, który pstryknął palcami. Przez chwilę nic się nie działo, ale zaraz do ich uszu dobiegła delikatna melodia, której źródło zdawało się być gdzieś nad nimi. Annabelle spojrzała w górę, ale dostrzegła tam tylko sufit. Całkiem ładny, swoją drogą, ale nadal nie wyglądał, jakby był zdolny generować dźwięki. Chyba takie uroki magii.
Z podziwu nad małym spektaklem wyrwało ją pytanie Aerona. Sama spojrzała na pierścień, jakby miał wyglądać jakoś inaczej, niż go zapamiętała, ale nadal był srebrny, zdobiony dwoma niewielkimi szafirami, z wybitą lewą połową herbu rodzinnego matki - pół tarczy, której górną ćwiartkę zajmowała otwarta księga, a dolną skrzyżowane miecz oraz pióro. Zza tarczy wychylało się coś, co można by opisać mieszanką lwa i smoka. Dół tarczy otoczony był ozdobnymi krzakami róży, górę zaś zdobił Arystokracki róg. Bicie było niezwykle szczegółowe jak na tak mały przedmiot.
-Um, tak, oczywiście. -odpowiedziała i podała mu dłoń. Nie spodziewała się tej lekkiej szorstkości jego skóry, nie sprawiał wrażenia kogoś, kto para się pracą fizyczną. Chyba, że to od broni, Annabelle nie była na tyle doświadczona, by stwierdzić różnicę. Sama co prawda też trenowała, ale z siostrą musiały dbać o stan dłoni i były one jednak gładkie i delikatne, jak na damy przystało.
Przez chwilę wahała się, czy nie powiedzieć, że pierścień dostała ledwie wczoraj na urodziny, ale uznała, że zabrzmi to chyba trochę, jakby chciała się pochwalić i wyciągnąć od nich jakieś życzenia, więc czekała tylko na rozwój sytuacji.


Aktywna Klątwa:


Klątwy:

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Sro 30 Sie - 12:44
Rim zmarszczyła brwi widząc reakcję Anny na grzankę. Coś było nie tak? Zerknęła na Aerona po czym sama nalała sobie zupy z grzankami. Zjadła trochę i smakowały...normalnie. Może jej po prostu nie przypadły do gustu? Ale....nie były jakieś udziwnione ani nic takiego więc nie powinno być takiej sytuacji.
Spojrzała na dziewczynę pytająco, zmartwiona. Czy coś było nie tak? Czy może znów się jej coś działo? Nie wiedziała jak w ogóle o to zapytać by jej nie zawstydzić a też by nie denerwować Aerona, że gość wybrzydza, jeśli taka była sytuacja.
Na Aldena zerknęła i uśmiechnęła się do niego na przywitanie. Przyzwyczaiła się już do tego, że kamerdyner wchodzi bez słowa i często chowa się po kątach. Nie lubił atencji, ale jakoś nie mogła dość do tego dlaczego. Co prawda Bianka coś jej opowiadała czemu tak może być, ale to nie znaczyło, że musiał się tak kryć. Cóż. Skoro taki już był to nie mogła go przecież zmieniać, prawda? Nauczyła się, że jest cichy i skryty ale jeśli trzeba było mogła z nim porozmawiać i się poradzić. Nie nadawał się do pogaduszek przy herbatce ale gdy czegoś z lekcji nie ogarniała, a Aerona nie było, albo chciała jakoś narzeczonego odciążyć zawsze mogła na czerwonowłosego liczyć.
Zajadała ze smakiem ale i kulturą i obserwowała pozostałych. Była ciekawa co takiego Upiorny zobaczył w pierścieniu kotki, że chciał go obejrzeć z bliska. Wyprostowała się bardziej i zerkała zaciekawiona na błyskotkę.
Jej uwagę nagle jednak odwrócił dźwięk pazurków stukających o posadzkę i do pomieszczenia wparowała biała chmura futra i pierza by przywitać się ze swoją panią. Risha od razu zaczęła się łasić do Upiornej po czym podeszła do gościa i szturchnęła kotkę nosem niepewnie, chcąc się przywitać, jednak nie chcąc za bardzo im przeszkadzać w posiłku.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Wto 5 Wrz - 7:08
Reakcja na zupę sprawiła, że na ułamek sekundy na jego twarzy pojawiła się podejrzliwość. Szybko jednak ukrył ją pod uśmiechem jak przystało na Subtelnego Kłamcę. Przyglądał się przez chwilę dziewczynie, na tyle dyskretnie by nie poczuła się speszona. Nie zamierzał zwracać jej uwagi, przecież zupa zwyczajnie mogła jej nie posmakować. Nie należało rozliczać gości z ich gustu czy zachowania przy stole, skoro samemu się ich do tego stołu zaprosiło.
Rim szybko sprawdziła zupę co samo w sobie było dość słodkie - próba wyratowania koleżanki z opresji? A może ciekawość, czy danie faktycznie jest niedobre? Jeśli uchwyciła jego spojrzenie, uniósł nieco twarz i spojrzał na nią z góry z błyskiem oku. Posłał jej zagadkowy uśmiech.
Tak, każde spotkanie towarzyskie było grą umiejętnie przesuwanych po planszy uśmiechów, tańcem wypowiadanych z rozmysłem słów, spektaklem wypracowanych gestów. Aeron był spokojny, starał się sprawiać wrażenie dobrego gospodarza. Pojawienie się Aldena, lokaja, było zaś nie tylko kwestią ewentualnego usługiwania przy stole. Czerwonowłosy był drugimi oczami Arystokraty.
Gdy podała mu dłoń, skinął z aprobatą i zmrużył oczy, przyglądając się błyskotce. Potrzebował chwili by odnaleźć herb w pamięci, dodatkowej by zapamiętać go aby mógł w wolnej chwili przyjrzeć się rodowi.
Puścił dłoń dziewczyny, robiąc to w dość oniesmielajacy sposób - pozwolił, by powoli zsunęła się z jego ręki. Obserwował przy tym jej reakcję jak drapieżnik sprawdzający swoją potencjalną ofiarę.
- Dałbym sobie róg przypiłować, że kojarzę ten herb. - zagaił swobodnym tonem - Czy możesz mi nieco o sobie opowiedzieć, Annabelle? Nie czuj się skrępowana, to nie przesłuchanie. - zachichotał, jakby to co mówił było dobrym żartem.
Cóż, najwidoczniej dawno już nie rozmawiał z kimś spoza Dunkelheit.
Ukradkiem spojrzał na Rim by upewnić się niewerbalnie, że z jedzeniem wszystko w porządku. Miała możliwość sama zgłosić uwagi Aldenowi - wystarczyło przywołać go gestem - ale czy kucharz dopuściłby do tego, by spod jego ręki wyszło coś niejadalnego? Caius może i był narwany i dzięki wilczej naturze zdarzało się mu nie panować nad agresją, ale nie pozwoliłby by jego kuchnie opuściło danie, które nie nadaje się dla domowników czy gości księcia Vaele.


Alden - #DC143C
Bianka - #228B22
Caius - #4169E1
Kaevan - #DAA520

Powrót do góry Go down





Annabelle
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 17 5PUjt0u
Godność :
Annabelle Lucille Alarie
Wiek :
18
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
160cm/50kg
Znaki szczególne :
Heterochromia
Pod ręką :
Partyzan(broń)
Broń :
Partyzan
Zawód :
Uczennica
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1031-w-budowie-annabelle-lucille-alarie https://spectrofobia.forumpolish.com/t1032-annabelle https://spectrofobia.forumpolish.com/t1068-annabelle
AnnabelleKocia Wróżka
Re: Zamek Dunkelheit
Czw 7 Wrz - 9:00
Rim posłała jej zmartwione spojrzenie, ale Anna nigdy nie była dobra w te klocki. Jeśli spotkania towarzyskie były jak taneczne spektalke gestów i spojrzeń, to ona nie była najlepszą tancerką. Odpowiedziała więc Rim wyrazem twarzy, z którego ciężko było cokolwiek wyczytać, może poza zakłopotaniem. Chociażż to mogły zdradzać same uszy, lekko oklapnięte. Sama nie była pewna, czy faktycznie coś było nie tak, czy tylko jej się wydawało. Może danie też było zaczarowane i to dziwne wrażenie nie było tym, czym myślała. Zamieszała zupę, jakby to miało coś zmienić.
Uśmiechnęła się niepewnie. To nie tak, że to jakaś wielka tajemnica, ale chciał jej coś przekazać tym frazesem o piłowaniu rogu?
-No więc... -gdy puścił jej dłoń, po prostu ułożyła ją obok talerza. Wpajane latami nawyki nie znikają tylko dlatego, że ktoś jest lekko zestresowany. Przynajmniej zazwyczaj. -To herb rodziny od strony mamy. A właściwie połowa, jak widać. Siostra ma drugą. To miał być taki symbol od wuja, że mimo wszystko nadal jesteśmy uważane za część rodziny. Bo... Tata jest dachowcem i jak to wyszło na jaw, to mama została wykluczona z rodu. -chyba całkiem zgrabnie to wyszło. -Upiłowano jej też róg. Podobnie jak starszemu bratu. Nazwisko mamy to Desimone. -miała jakieś takie wrażenie, że Aeron i tak to wiedział, tylko chciał to usłyszeć od niej. Może, żeby ją sprawdzić czy coś?
Do salonu wpadł kolejny 'gość', tym razem w formie zwierzęcia. Piękny rajski ptak, który faktycznie wyglądał jak żywa chmurka, szczęśliwa, że widzi swoją panią. Ale Annabelle również otrzymała swoją porcję uwagi.
-Hej! -przywitała się z rajskim ptakiem z uśmiechem i pogłaskała go ostrożnie. Bestia wyglądała na bardzo przyjazną, ale nigdy nie wiadomo. Może nie lubi być dotykana przez obcych? Albo w konkretnych miejscach? -Ale jesteś śliczną chmurką! -białe Rajskie ptaki chyba nie były normą.
Po chwili pieszczot ze zwierzakiem wróciła do jedzenia i już po pierwszej łyżce znowu zamarła. Jednak się nie myliła, coś było nie tak. Jeszcze przed chwilą na łyżce była zupa i kawałek ziemniaka, ale teraz w ustach czuła piasek! Nie za bardzo wiedziała co zrobić. Przecież nie wypluje zupy do serwetki - tym bardziej nie do talerza. Zerknęła na Rim i Aerona. Ma przełknąć? W końcu grzanka była grzanką, gdy ją wypluła, więc może to tylko wrażenie? Nie, nie zmusi się do tego. Złapała kilka serwetek i wypluła zupę do nich z nadzieją, że nie zmienią się w paper mache.
-Najmocniej przepraszam, ale... -spojrzała na Rim prawie płacząc. -Rim, znowu coś się dzieje. -ze stresu i zakłopotania zaczęła w charakterystyczny sposób machać dłońmi, trzymając ramiona blisko ciała, uszy miała odchylone do tyłu a ogon owinęła wokół siebie, na tyle, na ile pozwalało jej krzesło. -Jedzenie zmienia się w piasek, jak tylko wezmę je do ust. -wyjaśniła od razu, a głos jej drżał. Starała się jednak uspokoić w myślach. Poza tym, że coś ogólnie jest mocno nie tak, to przecież przy poprzednich... sytuacjach dziwne objawy w końcu znikały, więc i tym razem powinno tak być. Więc może nie ma potrzeby panikować? Z drugiej strony to wszystko było na tyle dziwne, że nie sposób przewidzieć, czy tym razem nie jest to przypadkiem permanentne. No i co jeszcze ją czeka?


Aktywna Klątwa:


Klątwy:

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach