Skwer w centrum miasta

Yako
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Sro 11 Lis - 13:42
Przekrzywił głowę, wpatrując się w dziewczynę, z chytrym uśmieszkiem na ustach - a czemu niby? - zapytał z ciekawości - i co? Rozbierzesz mnie, żeby dostać kilka drobniaków więcej? No nie wiem czy Ci na to pozwolę - zaśmiał się nisko i poruszył lekko jednym uchem.
Nie oczekiwał, że kicia mu odda drobniaki. W sumie to mu na nich nie zależało ani trochę.
Zaśmiał się nisko i pokręcił głową - nie oczekiwałem przeprosin, a sam za groszami płakać nie będę - przyznał i przekrzywił lekko głowę - zastanawiałem się tylko kto był tak zuchwały, by wyciągnąć monety prosto z mojej kieszeni no i przyznaję, że przez wolne w pracy, trochę się nudziłem - wyszczerzył wrednie swoje białe zębiska.
Prychnął wyraźnie rozbawiony i przeczesał śnieżnobiałe, długie włosy, spoglądając na kicię z góry - a co kiciu? Nie podoba ci się, a może się boisz? - zapytał, nie spuszczając z niej swojego szkarłatnego wzroku - a może nie widziałem jeszcze Dachowca z tak bliska? Zazwyczaj uciekają przede mną, jak się zbliżam. Nie wiem, może myślą, że je zjem? A może to jest właśnie prawdą? - uśmiechnął się tajemniczo i oblizał lekko - a Ty wyglądasz dość apetycznie - dodał jeszcze mruczącym, niskim głosem.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Skwer w centrum miasta
Sro 18 Lis - 22:43
- Skąd też ci się wzięło, że w ogóle chciałabym to zrobić? A może ty byś chciał? Raczej znikąd się takie myśli nie biorą, bo jak to szło hm, głodnemu chleb na myśli? - zaśmiałam się unosząc brew jeszcze wyżej, a w moich ślepiach błysnęło wyzwanie gdy dojrzałam chytry uśmieszek na jego ustach. Słuchając go dalej, uśmiechnęłam się i pokręciłam głową z udawanym zadowoleniem.
- No proszę, a więc trafiłam nie tylko na grzecznego, ale i dobrze wyszkolonego pieska, hm? - nie do końca wiedziałam kim ów nieznajomy był, ale strzelałam, że kimś bliższym mojej rasie niż...No nie wiem, opętaniec. Obserwowałam najpierw jego uszy, a gdy zaczął się śmiać i przekrzywiać głowę, moje rozbawione spojrzenie powoli zjechało na jego twarz ciągle wykrzywioną w chytrym grymasie.
- Oh, naprawdę, w innych okolicznościach to bym ci się w ramiona rzuciła! - odparłam dotykając dłonią piersi barwiąc głos na realny zawód, po chwili lekko się krzywiąc gdy w moich oczach błysnęła kpina. - Jednak teraz mam ważniejsze rzeczy do roboty niż zdobywanie twojej sakiewki we wszelakim tego słowa znaczeniu, skarbie - zaszczebiotałam, poruszając lekko własnym ogonem, a mój głos stał się nieco bardziej...Ponętniejszy? Cóż, nie bawiłam się tak dobrze od ostatniego omamienia podróżnego, który wyskoczył z własnych portek by zorientować się, że całe jego oszczędności i duma już były hen, hen daleko. Mężczyźni czasem są naprawdę prości w obsłudze, a kto mi może zabronić takich chwilowych skoków? Żarty i śmiechy to nie tylko psikusy, nie, nie! Kiedy ten próbując wcisnąć mi kit oblizał wargi i nazwał mnie "apetyczną", uniosłam brew i po chwili się zaśmiałam. Wypuściłam powietrze przez nozdrza po czym lekko uniosłam się na palcach, zrobiłam rok w jego stronę i nieznacznie ocierając się o niego, przejechałam mu palcem pod brodą, kończąc tak, że ów palcem również dotknęłam go w nos.
- Nie dla psa kiełbasa, mruczuś, ale fakt, jestem apetyczna, nie zaprzeczę - cmoknęłam go w nos i odsunęłam się robiąc lekki obrót, po czym poprawiłam plecak i pokrowiec zaczynając odchodzić. - A teraz wybacz, inne kieszenie czekają aż je obrobię z drobniaków. Tyle ludzi, tak dużo łupów!

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Pon 18 Sty - 20:23
Zaśmiał się nisko - dzieciaki jak Ty mnie nie interesują. To Ty mówisz, że nie dobrze jest mówić, gdzie się skrywa skarby, gdy rozmawia się ze złodziejaszkiem - wyszczerzył się wrednie - a na zabójcę nie wyglądasz, z resztą, nie dałbym się tak łatwo jakby się chciało - powiedział jeszcze, mrużąc swoje krwiste oczy, z lekką domieszką fioletu. Powoli zaczynał głodnieć, ale jakoś nie miał ochoty na energię tego kociaka.
Trzepnął uchem z niezadowoleniem - nie jestem niczyim pieskiem. A już na pewno nie twoim - no tak....żarty, żarciki. Złodziejaszek z niewyparzoną mordką, który uważa, że wszystko mu wolno. Skoro tak? - zerknął na pasek gitary i podpalił same nitki, które przytrzymywały wszystko, powolutku by kicia sie nie kapnęła, że coś jest nie tak.
Zaśmiał się nisko - to się cieszę, bo ja mam ciekawsze rzeczy niż pilnowanie swojej sakiewki. Szkoda tylko, że taki śliczny puchaty kociak, złapał się na to, że będę nosił coś ciekawszego niż kilka miedziaków w kieszeni - spojrzał na nią z góry z pogardą.
Gdy powiedziała, że jest apetyczna, skrzywił się z dezaprobatą - początkowo taka się wydawałaś, ale po dłuższych oględzinach? Hmmm nie. Jakoś nie mam ochoty by wyciągać futro spomiędzy zębów. To strasznie irytuje - wzruszył ramionami i się odwrócił - powodzenia, ale pilnuj też swojej kieszeni - wyszczerzył się jeszcze wrednie i zaraz też jej gitara oderwała się od paska i runęła na ziemię. Czy ją złapała czy nie? To już go ani trochę nie interesowało.

ZT

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Sob 24 Kwi - 11:24
Kurwa....spostrzegawcza jest - chyba...nie wiem nie widziałem go nigdy - odpowiedziałem bez większych emocji. Byłem za mało uważny. Jebany kac....dlatego chciałem iść sam! Ewentualnie z Ruru, ale on miał swoją pracę, ja miałem wolne, poza tym...raczej byłoby i tak to trudne by iść po coś takiego za pierwszy razem jak go ze sobą wezmę.
Westchnąłem - ciuchy z naszego świata są tu czymś na codzień - zacząłem ostrożnie - ale jeśli pójdziesz w ciuchach....przypominających wojskowe jesteś pewna, że będą chcieli rozmawiać? - spojrzałem jej prosto w oczy - sam wolałbym się tak ubrać - przyznałem, dając tym samym znać, że mnie też nie do końca się to podoba.
Gdy wyszła z krzaków skinąłem jej tylko głową i schowałem jej rzeczy. Sukienka była sporo krótsza niż się wydawała ale jakoś się tym nie przejmowałem. Ruszyłem więc w kierunku Miasta Lalek.

Gdy dotarliśmy na Skwer, rozejrzałem się. Tutaj chodziło sporo...Lustrzaków, więc powinniśmy coś znaleźć - tylko proszę nie kombinuj - rzuciłem jej. Raczej domyli się o co mi chodzi. Miałem nadzieję, że ma na tyle oleju w głowie, by nie przyznawać się wokół, że jest Człowiekiem a do tego jeszcze z wiadomo jakiego miejsca - jakby ktoś pytał, szukam dawnego znajomego rodziny i mi pomagasz - powiedziałem jeszcze. W końcu na pewno ktoś zapyta, dlaczego tego kogoś szukamy.

Powrót do góry Go down





Marianne
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Marianne Anne Blackwood
Wiek :
28 lat
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
170cm/65kg
Znaki szczególne :
Tatuaż pod lewym obojczykiem, blizna na lewym przedramieniu
Pod ręką :
Drobne, telefon, słuchawki, naszyjnik z Kamieniem Dusz, Bursztynowy Kompas
Zawód :
Lekarz w Morii.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t751-marianne-anne-blackwood#9176
MarianneNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Sob 24 Kwi - 22:21
Słysząc jego odpowiedź skrzywiła się lekko. Gdyby Hunter wcześniej widział tego Cienia to by nam mocno ułatwiło zadanie. Tak to jest jak szukanie igły w stogu siana.
-Nie ułatwiasz. To jak znalezienie w Anglii człowieka z szarymi oczami. Ma je bardzo mało ludzi, ale nikt nie zna jak się pytasz. Może znasz jakieś inne cechy jego wyglądu? Cokolwiek?
Póki podróżowali musiała się dopytać wszystkiego. W końcu w sumie tak głupio szukać po prostu Cienia z zielonymi oczami. To samo w sobie brzmi dość podejrzanie, niezależnie od świata, w którym by się znaleźli. W końcu jak kogoś szukasz to wiesz jak się nazywa albo chociaż jak wygląda.
Marianne trochę nie rozumiała czepiania się jej ubrań. Chodziła w takich codziennie, przecież to było normalne. To że jest kobietą nie znaczyło, że musi chodzić w sukienkach, przecież to było bez sensu. Jednak nie odezwała się, jedynie przewróciła oczami i naciągnęła materiał próbując go chociaż odrobinkę wydłużyć. Nie zamierzała się kłócić, przynajmniej na razie nie.
Gdy tylko dotarli do miasta z delikatnym uśmiechem rozejrzała się. Korciło ją by wszystko obejrzeć, dotknąć i zbadać, jednak sama się powstrzymywała. Ostrzeżenie mężczyzny było w sumie zbędne.
-Przecież nie zabiorę kogoś na badanie za rączkę, nie przesadzaj.
Słysząc o poszukiwaniach znajomego rodziny machnęła ręką.
-Nie martw się, nie mam 100 kg mięśni, czy penisa ale to nie znaczy, że nie mam mózgu.
Gdy tylko się rozdzielili ruszyła w przeciwnym kierunku rozglądając się po ludziach, każdy wyglądał na zajętego swoimi sprawami, niektórzy chodzili z dziećmi inni z pakunkami. Gdyby nie rogi, kapelusze i chmara kolorów czuła by się jak na jednej z ulic Londynu w środku dnia. Tylko, że w tym świecie nie można było usłyszeć szumu z reklam, czy samochodów, nie czuć było smrodu spalin i nie dało się potknąć o plastikowe śmieci. Marianne czuła się trochę jakby trafiła do domu, chociaż to nie możliwe, bo nigdy nie była przecież.
Rudowłosa postanowiła zaczepić Kapelusznika, który przystanął na chwilę w miejscu.
-Przepraszam, mam do Pana pytanie, szukam Cienia z zielonymi oczami. Wie Pan, gdzie takiego znajdę? Mój przyjaciel szuka swojego zaginionego wujka.
Jeśli jesteś wśród wariatów udawaj wariata, czyż nie? Tak więc Mari mówiła słodkim, beztroskim głosem jedną ręką trzymając kraniec swej sukienki, dla pewności by ta nie zrobiła się przypadkiem krótsza. Drugą dłonią starała się założyć niesforne kosmyki włosów za ucho, jednak nie za dobrze jej to wychodziło. Mężczyzna jednak nie miał zamiaru jej pomóc, złapał ją za nadgarstek i chciał pociągnąć do góry.
-O ktoś szuka kłopotów? Puszczę cię jak dasz mi pieniądze.
Mari machnęła nogą i uderzyła mężczyznę w piszczel. Puścił ją, jednak nie nie dostała szansy ucieczki, ponieważ z przeciwnej strony odciął jej drogę ucieczki inny lustrzak.
Mari stanęła z założonymi rękami i westchnęła. Postanowiła odezwać się szybciej od mężczyzn.
-Nie mam przy sobie niczego, nie jestem też bogata by wam zaproponować pieniądze. Więc może zostawicie mnie w spokoju?
Szybka kalkulacja. Miała nie sprawiać kłopotu więc nie będzie próbować tłuc się z dwoma facetami na raz. Gdyby to byli ludzie nie miała by żadnego problemu, jednak nie wiedziała jakimi mocami dysponują, a tylko ryzykowałaby swoje ujawnienie. A tak poza tym to przecież miała nie sprawiać kłopotów, więc lepiej było załatwić sprawę polubownie, zanim coś się posypie i Hunter znowu będzie ją ciągnąć do domu.

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 57f072c14c914063a4b1855d9cbbf1d4
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1089-ivor-tyree
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Siedem Nieszczęść: Pycha

Świat potrafił płatać najgorsze i najbardziej okrutne żarty. Ale z drugiej strony, przybywając do czyjegoś świata i zaczynając wypytywać obcych o imię jednego z Nieszczęść czego można się było spodziewać? Jasne, przyznać trzeba, że nie wiedzieli dokładnie kogo szukają. Nie mieli pojęcia, że Cień, którego próbowali znaleźć nie jest osobą, z którą ktokolwiek chciałby się spotkać. Nie jest kimś, o kim ktokolwiek śmiałby nawet mówić publicznie. Choćby nawet akurat trafili na kogoś, kto przeżył po zobaczeniu koloru oczu Ivora, nie skończyłoby to się dla nich dobrze. To co stanie się z nimi teraz, mogą zrzucić jedynie na samych siebie...

Cień po spotkaniu ciągle nie mógł się otrząsnąć z uczucia podniecenia i pożądania, które wywołała w nim Iskra. Nie spodziewał się, że to spotkanie zaowocuje w tak cudownie uczucia. Nie spodziewał się, że po stracie swojej królowej, ktokolwiek sprawi, że jego serce zabije tak skocznie.

Wychodząc z zaułku Cień zapalił czarnego papierosa, którego bordowym dymem zaciągnął się głęboko.

Wciąż po spotkaniu miał na sobie proste acz eleganckie czarne spodnie ze srebrnymi zdobieniami na końcach nogawek i spiął je czarnym skórzanym paskiem z klamrą w kształcie głowy kruka, do pasa dopiął specjalnie zaprojektowaną skórzaną uprząż na której wisiała już Jaskółka. Na stopy założył czarne wysoko sznurowane buty z paskami usztywniającymi kostki, których końcówki wieńczyły srebrne okucia. Na ramiona narzucił białą koszulę, której mankiety spiął spinkami w kształcie kruków. Nałożył swoją uprząż na rewolwer i umieścił broń w kaburze. Na wierzch włożył jeszcze długi, skórzany czarny płaszcz z podszewką z czerwonego jedwabiu.

Gdy tylko wyszedł z zaułku zobaczył dwóch mężczyzn, najwidoczniej próbujących zacząć kłopoty w środku miasta. Z jednej strony bardzo niemiło z ich strony. Tak zaczepiać dużo mniejszą od nich istotę. I to tak w biały dzień? Przy wszystkich? Z drugiej strony... Ivor potrzebował czegoś, co pomogłoby mu chociaż odrobinę odreagować uczucia, które wywołała w nim Enticele.

W jednej chwili Baron pojawił się za opryszkami z rewolwerem w dłoni, który przyłożył do barku mężczyzny trzymającego jeszcze chwilę temu dziewczynę. Zanim ten zdążył chociaż zrozumieć co się dzieje, Ivor wystrzelił. Huk, dym i rozbryzgana na ziemi krew. Krzyk przepełniony bólem i przerażeniem. Normalna reakcja na postrzał z zaskoczenia.

Zza oparów dymu wyłoniła się twarz mężczyzny o szmaragdowych oczach. Zanim towarzysz postrzelonego zdążył zareagować Ivor przystawił mu lufę do gardła i zaciągnął się ponownie bordowym dymem.

- A teraz, o ile nie chcesz spotkać się z moim gniewem, radzę Ci zabrać swojego kolegę i spierdalać stąd, zanim zmienię zdanie, plebejuszu - powiedział bardzo spokojnym głosem wypuszczając przy okazji dym przy każdym kolejny słowie. Rzeczywiście, mógł teraz wyglądać jak demon, i dobrze. Imię Ivor Tyree siało strach w ludziach, było niemalże synonimem tragicznego losu. Wydostanie się ze spotkania z nim tylko z raną postrzałową, wielu uznałoby za cud.

Mężczyźni oblani zimnym potem, bladzi z przerażenia chwycili się pod ramiona i zaczęli uciekać w bliżej nieokreślonym kierunku. Cień schował rewolwer do pochwy i ponownie zaciągnął się papierosem i wypuścił dym nosem. Spojrzał na dziewczynę i uśmiechnął się przyjaźnie. Była dość wysoka, jednak wystarczająco smukła, aby mogła mu się spodobać jako możliwie nowa zabawka w zastępstwie dla Iskry... Przynajmniej na chwilę, aż by się nie zepsuła.

- Wszystko w porządku, Panienko? - Zapytał Baron chwytając dłoń dziewczyny i składając delikatny pocałunek na jej wierzchu. Ostrzem na końcu ogona odgarnął delikatnie włosy z czoła dziewczyny, nie muskając jej skóry ostrzem. Nie chciał jej przecież uszkodzić.



We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.

We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.

Our quills drink in the light
like ink.


Murder of crows
Dilys Rose


Głos: #009966
MG: #CC0033

Powrót do góry Go down





Marianne
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Marianne Anne Blackwood
Wiek :
28 lat
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
170cm/65kg
Znaki szczególne :
Tatuaż pod lewym obojczykiem, blizna na lewym przedramieniu
Pod ręką :
Drobne, telefon, słuchawki, naszyjnik z Kamieniem Dusz, Bursztynowy Kompas
Zawód :
Lekarz w Morii.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t751-marianne-anne-blackwood#9176
MarianneNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Nie 25 Kwi - 14:07
Marianne przyjmując pozycję obronną stanęła bokiem do mężczyzn i bardzo dobrze, bo by jeszcze została trafiona kulą. Wszystko co zdarzyło się od momentu w którym zobaczyła Cienia potoczyło się bardzo szybko. Błysk rewolweru, strzał, krew, krzyk, twarz...
Marianne jedynie mrugnęła widząc broń, nie była na szczęście wycelowana w nią więc nie musiała się bać. Była przyzwyczajona do widoku broni i ran postrzałowych. Jedynie co to lekko się skrzywiła widząc ranę w barku mężczyzny. Będzie się paskudnie goić zdecydowanie.
Pierwszą żywą reakcję dało się zobaczyć, gdy tylko zza bordowego dymu wyłoniła się twarz o szmaragdowym spojrzeniu. Ze zdumienia otworzyła usta, oczy dziewczyny zaczęły się świecić, a na policzki wyszedł lekki rumieniec. Osoba trzecia mogła by pomyśleć, że Marianna się zauroczyła, jakby znalazła księcia z bajki na widok Cienie. Tak naprawdę za jej reakcją stało co innego. Przyglądając się twarzy mężczyzny z każdą chwilą dostrzegała coraz więcej podobieństw z Hunterem. Fascynujące, jak geny potrafią wykreować człowieka. Gdyby tylko miała próbkę DNA chętnie by sprawdziła to w laboratorium. Na samą myśl poczuła dreszcz na plecach.
Zabawnie wyglądał kontrast między przerażonymi mężczyznami a drobną wesołą kobietą. Poczekała, aż Ci uciekli i odpowiedziała na przyjazny uśmiech mężczyzny.
Podała mężczyźnie dłoń do pocałunku i lekko się skinęła. Może i wychowała się w wojsku, jednak pochodziła z rodziny o długiej tradycji, kultura i zasady dobrego wychowania znała bardzo dobrze. Chociaż widok ogona zdecydowanie ją zdziwił to zmieniła się tylko mimika jej twarzy.
-Wszystko w porządku, szukałam Pana. Tak się cieszę, mamy mało czasu. Chciałabym jeszcze z Panem porozmawiać, jak Pana znajdę?
Nie była głupia, wiedziała, że jak Hunter wparuje to nie pozwoli jej na spokojną, kulturalną rozmowę z osobą, której szuka. Chyba, że mężczyzna nie był tym, kogo Hunter poszukiwał, to by Mari wielce się zdziwiła. Na pewno do nich szedł, przecież huk wystrzału dało się słyszeć na całym placu, ludzie unikali ich tworząc im swoistą przestrzeń. Marianne mówiąc przytrzymała dłoń mężczyzny dwoją drugą dłonią ściskając ciepło. Z dziewczyny biło szczere szczęście, tak, że nie dało się znaleźć u niej jakichkolwiek złych intencji, takich zresztą nie miała. Przynajmniej nie bezpośrednio.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Nie 25 Kwi - 23:42
Kurwa, a co miałem jej jeszcze powiedzieć? Jaki ma rozmiar kutasa? Nosz kurwa mać! Poza tym...informacje były sprzed ponad dwudziestu lat...skąd miałem mieć pewność czy coś się nie zmieniło? Ba! Może jest już trupem! A szkoda by było...chętnie sam bym się rozprawił i długo i boleśnie. Ale tak jak mówiłem, nie podejrzewałem, że go spotkamy ale może dowiemy się cokolwiek?
Wywróciłem tylko oczami, gdy powiedziała, że posiada mózg. Niech tylko się nie wplącze w kłopoty. Tylko o tyle prosiłem. Naprawdę nie chciałem, żeby potem trzeba było zdawać dodatkowe raporty, dlaczego nagle pracuje o jednego lekarza mniej. Ech...
Rozeszliśmy się. Ona poszła w swoją stronę a ja ruszyłem w swoją. Jednak nie zaczepiałem pierwszych, lepszych przechodniów. Tak się mało co dowiem, patrząc na to ile mam informacji na temat mojego...ekhem ojca. Podszedłem więc do straganów czy osób, które coś sprzedawały, do biedniejszych. Miałem miejscową kasę więc nie było to też takie trudne by zapytać. Jedni nie mieli pojęcia, inni byli zachłanni, a inni? Uciekali wzrokiem w bok, słysząc opis. Nie podobało mi się to. Ani trochę. Coś musiało być na rzeczy. Jedna dziewczyna chciała coś powiedzieć, ale chyba jej chłopak, od razu ją uciszył po czym przeprosił i spierdolił. Coś ewidentnie było nie tak! Tylko do chuja co!
Gdy usłyszałem strzał, od razu się rozejrzałem. To raczej nie był dźwięk, który słyszy się tutaj na codzień. Nie była to broń pokroju mojej, ba nawet nie mniejszy kaliber. Coś starszego. Kurwa ale skąd!
Rozejrzałem się i zobaczyłem miejsce, z którego ucieka dwóch gości. Jeden ewidentnie był postrzelony. Od razu ruszyłem w tamtą stronę, mając nadzieję, że jednak nie okaże się, że pewna wiewióra jest w to zamieszana.
No i niestety...
Była tam....a przed nią? Otworzyłem szeroko oczy, widząc postać w ciemnym płaszczu. Nie mówcie mi, że....Zacisnąłem mocno szczękę i wsadziłem rękę do kieszeni. Prosto do Sakwy, sięgając po swojego Kruka, nie wyjmowałem go jednak - tu jesteś Mari - odpowiedziałem, wpatrując się w nich - czyżbyś znalazła naszą zgubę? - trzymał ją za rękę. Nie mogłem więc od razu go atakować, nie mogłem przystawić mu pistoletu do głowy, a tak miałem na to ochotę. Kurwa....przydała się, jednak i tak...czemu tak się szczerzyła na widok tego gwałciciela?! Tak...nie miałem pewności czy to on, jednak miałem wrażenie, że właśnie tak było. Inaczej czemu by się tak cieszyła? No...chyba, że ta jebana kreatura użyła na niej jakiejś mocy!

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 57f072c14c914063a4b1855d9cbbf1d4
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1089-ivor-tyree
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Siedem Nieszczęść: Pycha

Uśmiech? Na jego widok? Na widok Kruczego Barona? Nawet bez maski ludzie musieli go rozpoznać, widział przecież przerażenie w ich oczach, wymijające spojrzenia, szybka ucieczka z miejsca, w którym stał. Pojawił się z twarzą i bez maski na Balu u Arcyksięcia i spodziewał się, że plotki o jego wyglądzie bardzo szybko obiegną świat luster. Mimo wszystko, każdy wolałby wiedzieć, jakiej twarzy unikać. Jacy głupi byli myśląc, że to jest jedyna twarz, którą Ivor potrafił wyhodować. Cóż, większość nie miała pojęcia co tak naprawdę znajdowało się pod srebrną maską.

- Nie jesteś stąd, prawda panienko? - Zapytał z rozbawieniem w głosie. Nikt, kto pochodził z tego świata i był o zdrowych zmysłach - o ile pozwalał na to ten świat - nie chciałby go znaleźć ponownie... Zwłaszcza, żeby poromzawiać. - Jeśli chcesz, mogę panienkę po prostu porwać do mojego zamku, gdzie będziemy mieli mnóstwo czasu, na rozmowę - powiedział z uśmiechem na twarzy. Ah, gdyby to było takie proste. Zaśmiał się w duchu, przecież nie pójdzie z nim do Kruczej Wieży, żeby porozmawiać. Nie mogła być aż tak szalona... Prawda?

Po chwili dobiegł do nich kruczo włosy chłopaczyna. Ivor zlustrował go spojrzeniem i uśmiechnął się ciepło w jego stronę. Przypominał mu kogoś, tylko nie miał kompletnie pojęcia kogo. Kogoś sprzed wielu lat, kogoś, z kim Ivor dzielił życie przez krótki moment. Kogoś, od kogo oddzielili go ludzie. Zalały go bardzo negatywne uczucia, które musiał jak najszybciej opanować, żeby nie robić sceny w takim miejscu. Zaciągnął się ponownie papierosem i wypuścił bordowy dym ustami.

- Nie jesteście stąd, prawda dzieciaki? - Zapytał chłopaka, który ewidentnie był cały spięty, niczym kot szykujący się do skoku. Tylko czy szykował się do ataku, czy jednak do jak najszybszej ucieczki sprzed oblicza Cienia? Tak różne reakcje na jego osobę, a jednak to właśnie reakcja chłopaka była tą, którą większość nazwałaby prawidłową.

Zgubę? - Pomyślał Ivor. On był zgubą? Coś tutaj mocno nie pasowało do reszty układanki. Gdyby chcieli go zabić, to powinni wiedzieć, że w tym świecie raczej nie mają na to żadnej szansy. Nie miał pojęcia o co chodzi, ale jego wrodzona ciekawość nie pozwalała mu, żeby odpuścić. Poza tym, ostatnie słowa Iskry ciągle odbijały mu się echem po głowie, musiał zająć czymś umysł, aby kompletnie nie zwariować na jej punkcie i jej nie porwać.

- Po co więc mnie szukaliście? - Zapytał utrzymując wciąż ten sam, przyjazny uśmiech, na widok którego wszyscy przechodnie drżeli ze strachu.



We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.

We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.

Our quills drink in the light
like ink.


Murder of crows
Dilys Rose


Głos: #009966
MG: #CC0033

Powrót do góry Go down





Marianne
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Marianne Anne Blackwood
Wiek :
28 lat
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
170cm/65kg
Znaki szczególne :
Tatuaż pod lewym obojczykiem, blizna na lewym przedramieniu
Pod ręką :
Drobne, telefon, słuchawki, naszyjnik z Kamieniem Dusz, Bursztynowy Kompas
Zawód :
Lekarz w Morii.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t751-marianne-anne-blackwood#9176
MarianneNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Wto 27 Kwi - 16:21
Poznał, że nie jest z tego świata, co nie było trudne. Mimo wszystko pierwszy raz miała okazję odwiedzić Krainę Luster. Również nie kryła się specjalnie z tym faktem, bo nie było po co. Poza tym nie zachowywała się jak tajny agent z jeszcze tajniejszą misją. Jednak słysząc porwaniu do zamku poklepała go po dłoni, tak jak się klepie po głowie głupiutkie dziecko, które jeszcze nie rozumie świata. Po tym puściła jego rękę i odpowiedziała spokojnie wciąż z grzecznym uśmiechem.
-Niestety ale ta opcja jest niemożliwa. Mama zakazała mi brać od obcych słodyczy i adresu.
Idealne wyczucie czasu dla Huntera, normalnie lepszego się nie dało. Cóż powinna dostać odznakę psa tropiciela skoro udało jej się znaleźć Cienia, który miał się nie pokazać w dzień w 10 minut albo trochę więcej. Widząc jaki Hunter jest spięty Marianne zamrugała parę razy. Mógł powiedzieć, że chce tylko informacje, a nie znaleźć go osobiście, to by inaczej do tego podeszła. Stojąc między mężczyznami w tej ciężkiej atmosferze miała okazję przyjrzeć się im obu. Niesamowite podobieństwo.
Słysząc pytanie Cienia stała spokojnie, w sumie wiedziała to samo co mężczyzna. Po prostu go szukali, nie znała więcej szczegółów, ani nie znała celu tych poszukiwań. Jednak powoli puzzle w jej głowie dobrały brakujące kawałki. Ewidentnie Hunter musiał być blisko spokrewniony z tym mężczyzną i dlatego go szukał. A skoro był taki spięty oznacza, że ich relacja nie należała do najlepszych. Chociaż szatyn ilekroć z nim rozmawiała miał kij wsadzony w wiadome miejsce to teraz był sztywny jak trup za zamrażalnika. Nie odzywała się bo nie chciała palnąć czegoś głupiego, szczególnie że między mężczyznami istniało pewne napięcie.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Sro 28 Kwi - 13:16
A więc to był on.... jeśli chodziło o sam wygląd, nie miałem najmniejszej wątpliwości co do tego. Kurwa...dlaczego musiałem być do niego aż tak podobny, dlaczego musiałem się wdać w niego, a nie tak jak Russell w matkę? Może nie miałbym aż tak zjebanego życia?
- A co to za różnica, czy jesteśmy stąd? - zapytałem wprost, patrząc mu w oczy, nadal nie zmieniając swojego wyrazu twarzy. Bo co? Bo był jakąś szychą czy co? Miałem to głęboko w dupie.
Uśmiechnąłem się samym kącikiem ust, jednak nie dotarło to do moich oczy - powiedzmy, że szukam swoich korzeni - wątpiłem by ten rudzielec był aż taką idiotką, by się nie zorientować, że mamy podobne mordy.
Zaczesałem swoją grzywkę i przymknąłem niebieskie oko, spoglądając na niego okiem, identycznym do tych, które patrzyły na z jego strony - myślę, że pan mógłby mi z tym pomóc - powiedziałem spokojnie. Nie miałem zamiaru teraz wyskakiwać z zemstą ani nic takiego, lepiej pogadać na spokojnie, przynajmniej na razie. Może byłem górą mięśni, jednak umiałem też myśleć samodzielnie.
Dodatkowo nie podobało mi się, że pani doktor stoi między nami, była na linii strzału i to z obu stron. Lepiej więc nie ryzykować, by go jakoś denerwować. Kurwa...dlatego właśnie nie chciałem nikogo brać.
Farfocel krył się za mną, powarkując cicho. Nie podobało mi się to. Zazwyczaj taki zadziorny, ale jednak coś musiał wyczuwać. Nie mogłem jednak teraz poświęcać mu uwagi. Lepiej tak niż by się na tego gościa rzucał.

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 57f072c14c914063a4b1855d9cbbf1d4
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1089-ivor-tyree
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Siedem Nieszczęść: Pycha
Re: Skwer w centrum miasta
Czw 29 Kwi - 20:45

Reakcja rudego stworzenia rozbawiła Ivora bardziej niż okoliczni gapie mogli się spodziewać. Ba. Spodziewali się, że dziewczę zaraz straci rękę, którą właśnie poklepała dłoń Barona. Z jego ust spełzł uśmiech, gdy nadszedł on...

On, cały ubrany w... Nic szczególnego. Kompletnie przeciętny, bez poczucia stylu i jakiejkolwiek elegancji. Baron zlustrował ponownie dzieciaka, który sztywniejszy niż filary podtrzymujące dachy zamków stał przed nim jakby go znał. Z jakiegoś powodu chłopak irytował Barona, jednak nie był wstanie dojść do tego, co dokładnie go tak w nim irytowało.

- Jeśli szukasz swoich korzeni, to może zacznij pod ziemią? - Powiedział z wyczuwalną kpiną w głosie Cień. - Jeśli będziesz zadzierał za wysoko głowę, kruki mogą wydziobać Ci oczy, chłopcze.

Ivor odwrócił się całym ciałem na wprost Huntera gdy ten teatralnie przeczesał włosy dłonią odsłaniając szmaragdowe oko. Na ramieniu Cienia wylądował sporych rozmiarów kruk, który wlepił swoje ślepia prosto w oko dzieciaka. Łapczywe, głodne i pełne sadyzmu oczy kruka niemalże krzyczały z chęci wydziobania tak pięknego oka.

Ivor wyciągnął z pasa miecz razem z pochwą i przytknął koniec rękojeści do brody czarnowłosego i uniósł ją nieco. Spojrzał mu prosto w oczy skupiając się na tym jednym oku, które różniło się od jego własnych. W tle zaczęło dać się słyszeć delikatnie przerywającą ciszę muzykę, jak gdyby wraz ze stadem kruków, które obsiadły okoliczne dachy przybył jakiś tajemniczy grajek, niewidoczny dla oczu zebranych.

- Pokaż mi te swoje piękne oczęta, chłopcze - zażądał Baron. A jego żądanie było bardzo przekonujące. Przekonujące do stopnia niemalże przymusu, jak gdyby w tym miejscu, w tym czasie on był jedynym autorytetem. Gdyby jego słowa miały wagę większą niż magiczne kryształy i skarbce cesarza.

Spoiler:


We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.

We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.

Our quills drink in the light
like ink.


Murder of crows
Dilys Rose


Głos: #009966
MG: #CC0033

Powrót do góry Go down





Marianne
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Marianne Anne Blackwood
Wiek :
28 lat
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
170cm/65kg
Znaki szczególne :
Tatuaż pod lewym obojczykiem, blizna na lewym przedramieniu
Pod ręką :
Drobne, telefon, słuchawki, naszyjnik z Kamieniem Dusz, Bursztynowy Kompas
Zawód :
Lekarz w Morii.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t751-marianne-anne-blackwood#9176
MarianneNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Czw 29 Kwi - 22:39
Marianne spoglądała na obu mężczyzn obserwując uważnie ich zachowanie. Nawet idiota mógł wyczuć napięcie między nimi. Dodatkowo niewypażony język Huntera wcale nie ułatwiał sytuacji. Rudowłosa rozumiała, że mogą istnieć spięcia rodzinne, szczególnie jeśli pracujesz w organizacji, która tępi lustrzaków. Słysząc odpowiedż Barona lekarka poczuła jak ktoś strzela jej w mózg. Albo synapsy źle się połączyły albo ma przed sobą dwie kopie. Liczyła, że mężczyzna jest dojrzalszy ale zaczepki i groźby były na poziomie Huntera. Dobrze że nie zamierzała o tym opowiadać bo i tak nikt by jej nie uwierzył, że spotkała kopie Huntera, w której ktoś wprowadził zmianę pt. uśmiech.
Gdy Cień odwrócił się do Huntera Mari spieła się i skupiła wzrok na jego rękach. Lata doświadczenia wyuczyły ją pewnych odruchów w zachowaniu. Jedną z nich była obserwacja ruchów ciała.
Widząc jak mężczyzna wyciąga miecz zareagowała szybko. Może za szybko jak na zwykłego żółtodzioba, sprawne oko dostrzegło, że zdradziła się trochę z umiejętnościami. Kobieta zrobiła krok w przód stając między mężczyznami. Skręciła się ciałem w stronę Ivora i złapała za schowany miecz. Była gotowa złapać za ostrze. Widocznie Cień nie zamierzał zaatakować jej kolegi z pracy. Cóż zbytnia ostrożność.
-Zbyteczna jest ta eskalacja siły.
Zarówno ton dziewczyny, mimika twarzy, jak i spojrzenie czarnych oczu można było uznać za proszące. Chciała złagodzić sytuację, jednak jej chwyt był pewny. Czuła dreszcz na karku, jednak była za dobrze wyszkolona by poddać się takiej prostej emocji jak strach.
Jeśli tylko Baron zgodził się na jej niemą proźbe i schował broń, a Hunter nie zamierzał z niczym niebezpiecznym wystrzelić wróciła na swoje miejsce. Nie zamierzała się wtrącać bardziej niż jest to potrzebne, ale też nie mogła pozwolić by się nawzajem pozabijali. Czuła się teochę jak na równi pochyłej. Wolsła nie stawać po żadnej ze stron dla własnego dobra ani też nie dopuścić do sytuacji, w której mężczyźni w szale gorących uczuć karmią bruk krwią.

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Pią 30 Kwi - 22:06
Spojrzałem na niego wzrokiem mówiącym "ty tak na serio?" - szukałem jednak znalazłem tylko połowę korzeni. Druga ponoć jeszcze łazi - powiedziałem wprost. Nie miałem pewności czy to on ani czy w ogóle mój ojciec jeszcze żyje, jednak kt powiedział, że nie można trochę pokłamać by zdobyć to czego się chce?
Czy on serio mi groził krukami? Spojrzałem na jego nowego towarzysza po czym znów przeniosłem wzrok na mężczyznę. Przeniosłem ciężar ciała na drugą nogę i poczułem jak coś wspina mi się po plecach. Nie obawiałem się jednak cóż to takiego, bo słyszałem przy tym też lekkie syczenie. Farfocel przestał w końcu się kulić ze strachu. Siedział mi teraz na ramieniu i smakował zapachy swoim rozwidlonym językiem. Nie odrywał też swoich dwukolorowych oczu od ptaszydła. W sumie, może to jakiś jego kuzyn, skoro psiak miał w sobie trochę z kruka? Chociaż jakby ktoś mu się przyjrzał to mógłby zauważyć, że chętnie by schrupał krucze udka na przekąskę.
- Kruki nie są mi straszne - powiedziałem, spoglądając na niego z góry, w końcu byłem od niego wyższy.
Zacisnąłem palce w kieszeni na swojej broni, gdy ten nagle sięgnął po swoją. Nie uważałem, że mam przewagę, nie byłem przygotowany do konfrontacji ale nie miałem zamiaru mu tego pokazać. Nie unikałem jego wzroku. Obecnie chciałem tylko zdobyć informacje, jednak nie podobała mi się ta sytuacja.
Spojrzałem na panią doktor, gdy ta złapała za miecz Cienia. Powstrzymała go przed czymś, jednak nie byłem pewny przed czym.

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 57f072c14c914063a4b1855d9cbbf1d4
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1089-ivor-tyree
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Siedem Nieszczęść: Pycha

Kolejne kompletnie niespodziewane zdarzenie. To dziecko weszło mu w drogę i chwyciło jego miecz starając się zapobiec konfrontacji. Jakże... Niespotykane w tej krainie. Tutaj wielu najchętniej zaogniłoby konflikt rzucając nieprzychylne komentarze w stronę dwóch mężczyzn - oczywiście gdyby jednym z nich nie był Ivor - pierdolony - Tyree.

Spojrzał rudowłosej głęboko w oczy szukając czegoś, co powiedziałoby mu dokładnie czego to stworzenie może chcieć z tej sytuacji wyciągnąć dla siebie. Nie widział nic poza szczerą chęcią zaprzestania konfliktu, który właśnie niemalże się rozpętał. Ivor westchnął teatralnie i przewrócił oczami przytraczając ponownie miecz do pasa. Poprawił kołnierz i zapalił kolejnego czarnego papierosa, którego bordowy dym roztaczał lekko drażniący słodki zapach. Ivor zaciągnął się głęboko i wypuścił dym w stronę twarzy czarnowłosego.

- Nie wiem kim jesteś, gnojku. Ale nie podoba mi się, że węszysz po moim terytorium szukając na domiar złego, mnie... Nie wiedząc nawet kim jestem i jakimi koszmarami mogę wypełnić twoje sny - powiedział zimnym głosem Ivor wbijając swoje beznamiętne spojrzenie w Huntera. - Jeśli masz do mnie jakiś interes, albo uważasz, ze jestem Ci coś winien, to lepiej powiedz to teraz, albo zniknij mi z oczu z podkulonym ogonem jak przestraszony szczeniak, którym jesteś - wycedził Cień stawiając kolejny krok w kierunku chłopaka.

W tym świecie miał przewagę, o której ten dzieciak nawet nie mógł mieć pojęcia. Jeśli tylko spróbuje choćby drgnąć, to straci rękę. W świecie wypełnionym magią, w świecie, w którym Ivor stracił prawie wszystko... Żaden czarnowłosy śmieć, nie będzie stawał mu naprzeciw.



We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.

We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.

Our quills drink in the light
like ink.


Murder of crows
Dilys Rose


Głos: #009966
MG: #CC0033

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Lekareczka chyba trochę uspokoiła Cienia, ale ten zaraz zaczął mi grozić. Dlaczego od razu tak agresywnie? Nawet starałem się być grzeczny, nie szukałem zwady, a ten od razu mi grozi. No ładnie... i jak tu nie lubić Krainy Luster co? Same przyjemniaczki tu mieszkają, wokół śpiewają ptaszki, rosną sobie jebane kwiatki, a istoty tu mieszkające są przyjazne i pomocne. Ta jasne....Srali muszki będzie wiosna, będzie ta zasrana trawka lepiej rosła.
Nawet nie drgnąłem gdy zrobił krok w przód. Zapalił, sam bym to zrobił. Spoglądałem tylko na niego bez emocji. Farfocel warczał jednak gdy spojrzałem na niego uspokoił się i przeszedł na moje lewe ramie. Zakrakał cicho, nie odrywając wzroku od kruka, siedzącego na ramieniu tego dziwoląga przede mną.
- Rozumiem, bękarty nie są mile widziane, ale żeby od razu obrażać? - zapytałem i lekko przekrzywiłem głowę. Przestąpiłem z nogi na nogę i sięgnąłem do kieszeni, podnosząc lekko umieszczoną w usztywniaczu dłoń, by pokazać, że nie mam złych zamiarów, po czym, jeśli mi nie przeszkodził sam wyciągnąłem paczkę papierosów oraz srebrną zapalniczkę typu Zippo, z wygrawerowanym na niej czarnym krukiem - jednak widzę, że w pewnych kwestiach, niedaleko pada jabłko od jabłoni - rzuciłem jeszcze ze złośliwym błyskiem w oku, łapiąc zapalniczkę do prawej ręki i odpalając papierosa - nie sądziłem, że szukanie rodziny może być gdzieś zabronione - dodałem jeszcze, bo miałem wrażenie, że facet chyba nie do końca był kumaty. Skoro już mu powiedziałem, że szukam korzeni, a ten nadal, że nie wie czego szukam. Nie okazywałem strachu i jakoś nie chciało mi się reagować na to, że nazwał mnie szczeniakiem. Patrzyłem się tylko na niego beznamiętnie.

Powrót do góry Go down





Marianne
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Marianne Anne Blackwood
Wiek :
28 lat
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
170cm/65kg
Znaki szczególne :
Tatuaż pod lewym obojczykiem, blizna na lewym przedramieniu
Pod ręką :
Drobne, telefon, słuchawki, naszyjnik z Kamieniem Dusz, Bursztynowy Kompas
Zawód :
Lekarz w Morii.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t751-marianne-anne-blackwood#9176
MarianneNieaktywny
Sytuacja nie była w żadnym stopniu opanowana. Określenie, że wymykała się spod kontroli było co najmniej niewłaściwe. Marianne stanęła obok mężczyzn gdy tylko powstrzymała Ivora, jednak to było za mało. Obydwoje zachowywali się jak dzieci na placu zabaw, które obrażając się nawzajem chcą zyskać władzę nad piaskownicą. Dziecinne i bezsensowne zachowanie.
-Naprawdę? Nie da się porozmawiać normalnie tylko przez groźby? -spojrzała z wyrzutem na Ivora - I odgrażanie się? --Tym razem jej oceniający wzrok spoczął na Hunterze.
Westchnęła, pokręciła głową i masując skroń prawą dłonią odezwała się. Ciągnięcie tej farsy nie miało zbytniego sensu, a też nie mogła pozwolić by mężczyźni wyzywali się na ulicy, bo w końcu dojdzie do przemocy słownej. Nie żeby to był jakiś problem. W wojsku większość sprzeczek załatwiało się paroma szybkimi prostymi. Jednak to nie jest wojsko i stojące przed nią dwa goryle nie mają żadnego przełożonego, który by ich powstrzymał przez zabiciem się nawzajem.
-Nie chce wiedzieć co się stało w przeszłości, znaczy chcę ale nie teraz. Mam propozycję: Albo się uspokoicie i rzeczowo porozmawiacie bez tej dziecinady z prężeniem mięśni i zwierzętami, albo rozchodzimy się dla dobra waszego, mojego i przechodniów.
Podejrzewała, że Hunter ma broń tak samo jak Baron. Przecież jest pyskatą górą mięśni, więc napewno jak większość mięśniaków z dostępem do broni nie zostawia jej, nawet jak śpi. Rudowłosa westchnęła jeszcze raz unosząc raniona i opuszczając je. Mogłaby spróbować wcielić się w rolę terapeutki dla mężczyzn jednak nie chciało jej się podejmować tak trudnego zadania, kiedy nawet nie miała na sobie własnych ubrań.
Gdy skończyła mówić wróciła do obserwowania mężczyzn i mowy ich ciał. Gdyby któryś poddał się presji drugiego i chciał mu przywalić powinna zareagować. Może i Hunter był górą mięśni, która szybko się leczy, jednak Mari nie zamierzała go co chwilę składać przez jego własną głupotę. I tak powinien jej wiele wyjaśnić z tego co się dzieje jeśli ma siedzieć cicho i udawać, że nic nie widziała.

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 57f072c14c914063a4b1855d9cbbf1d4
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1089-ivor-tyree
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Siedem Nieszczęść: Pycha

Coś się w nim gotowało. Coś głęboko w odmętach jego pamięci chciało wyrwać mu te oczy i wsadzić do słoika. Tylko dlaczego? Co dokładnie było w oczach tego chłopaka, że Ivora przeszywała taka frustracja? Jasne, po części na pewno po części za jego uczucia w tym momencie odpowiadała Iskra i jej lśniące włosy. Szlag, znowu myśli schodziły mu na inny tor. Wystarczająco psychicznego wysiłku kosztowało go opanowanie pożądanie i nie rozpoczęcie polowania na jego nową partnerkę biznesową.

Z tego całego potoku myśli wyrwały go słowa dziewczyny stojącej obok. Baron był tak głęboko skupiony na swoich myślach, ze słowa dziewczyny zadziałały na niego jak odgłos strzału armaty. Pycha złapał odruchowo za rewolwer schowany w kaburze pod płaszczem i zatrzymał się w ostatnim momencie, zanim go wyciągnął i strzelił pomiędzy te onyksowe oczy. Dziewczyna miała rację, ta eskalacja nie miała żadnego sensu, zwłaszcza, że nawet Ivor nie miał pojęcia o co może chodzić chłopakowi. Coś w środku krzyczało, wierzgało się i starało się wydrapać swoją drogę z dna serca Cienia, jednak nie zamknął tamtych wspomnień zaklęciami po to, aby pozwolić im teraz wszystkim wypłynąć na zewnątrz, prawda?

Zaciągnął się głęboko papierosem i wypuścił dym w górę po czym westchnął głęboko. Dał się sprowokować pierwszemu lepszego dzieciakowi, a sam za każdym razem powtarzał 15, żeby nie dawała się prowokować takim knypkom. Zachował się jakby znowu miał 100 lat, a nie... W sumie, to dawno przestał liczyć swoje lata. Nie miało to żadnego sensu, i tak nie miał z kim obchodzić urodzin.

- Więc, powiesz mi czego ode mnie chcesz? Czy będziesz dalej zwodził zainteresowanym wokół tematu, aż znowu mnie sprowokujesz? - Zapytał ze zmęczeniem w głosie Ivor. Być może potrzebował w końcu odrobiny spokoju i wytchnienia. Potrzebował kogoś, kto schłodziłby jego ciało... Potrzebował Ophelii - która zniknęła jakiś czas temu. Baron westchnął na samo wspomnienie. Nie pora na wspominki. Zbeształ sam siebie w myślach.



We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.

We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.

Our quills drink in the light
like ink.


Murder of crows
Dilys Rose


Głos: #009966
MG: #CC0033

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Zerknąłem tylko na Marianne. Wtrącała się, ale czegoż innego mogłem się po niej spodziewać? Widziałem, że tylko udawała, że jej to wszystko wisi. Tak naprawdę najchętniej wpierdoliła by wszędzie ten swój nochal. Ech....no ale jakoś trzeba to było przeboleć. Teraz i tak nie dało się z nią nic zrobić...będę musiał tylko ją potem jakoś namówić, żeby trzymała gębę na kłódkę.
Zaciągnąłem się papierosem. Zauważyłem niespodziewany ruch mężczyzny. Zdecydowanie mi się nie podobał. Po chuj sięgał pod płaszcz....i to w dość (dla mnie) jednoznaczne miejsce. Wsadziłem rękę do kieszeni, niby pod pretekstem schowania zapalniczki i od razu złapałem za swoją broń, czekając aż ten się uspokoi albo pokaże swoją. Musiałem reagować szybko. Lepiej, żeby wrócił z całą panią doktor, a nie tylko z jej dziurawymi zwłokami.
Wypuściłem dym do góry, ale nie wyciągałem ręki z kieszeni, gdy Cień postanowił w końcu przejść do rzeczy, a nie cały czas grozić i straszyć jaki to jest zuy i niedobly. Blah....
- Poznać tożsamość ojca - powiedziałem w końcu wprost. Skoro przestał sam pierdolić to w końcu można było przejść do rzeczy - nikt tutaj nie chciał współpracować - skazałem ruchem głowy na stragany za sobą - i może nawiązanie kontaktu, ale to chyba w pewnym stopniu się udało - dodałem jeszcze, zaciągając się znów papierosem.
Nie odrywałem od niego wzroku. Na rudowłosą obok nawet nie zerkałem. Potem będzie czas, żeby to sobie wyjaśnić, ale najpierw musiałem się dowiedzieć, kim jest ten mój kochany tatusiek. Łatwiej go będzie w ten sposób w przyszłości zlokalizować i wyeliminować. Na razie jednak wiedziałem, że musi mi wystarczyć sama rozmowa. Ech.... pieprzony dzień!

Powrót do góry Go down





Marianne
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Marianne Anne Blackwood
Wiek :
28 lat
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
170cm/65kg
Znaki szczególne :
Tatuaż pod lewym obojczykiem, blizna na lewym przedramieniu
Pod ręką :
Drobne, telefon, słuchawki, naszyjnik z Kamieniem Dusz, Bursztynowy Kompas
Zawód :
Lekarz w Morii.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t751-marianne-anne-blackwood#9176
MarianneNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Pon 10 Maj - 23:00
Marianne drgnęła widząc, że mężczyzna chowa rękę pod płaszcz. Nie miała by szans z bronią w sukience bez niczego to było pewne. Nie przestraszyła się jednak samej broni, tylko tego, że agresja jaką z pasją dzielili się wzajemnie mężczyźni może stać się jej udziałem, jeśli za bardzo wciągnie się w tą dyskusję.
Szybko jednak wróciła do biernej postawy. Powinna tylko pilnować by nie skoczyli sobie do gardeł.
Lekarka przesunęła środek ciężkości ciała na lewą nogę opierając się na niej i skrzyżowała ręce na piersi dalej obserwując mężczyzn. O ile Kruczy Baron wyraźnie reagował na jej słowa i wchodził z nią w jakąś integrację, to Hunter sprawiał wrażenie, że stara się zapomnieć o jej obecności.
Jednak mimo całego jego podejścia przeszedł do sedna i klarownie powiedział po co się tu zjawili i szukali Cienia. W głowie Marianne pojawiało się wiele pytań, które mogły by jej pomóc w pracy. Oj, masa pytań bardzo osobistej natury. Jednak nie był to ani czas, ani miejsce, ani najlepszy pomysł by je zadać. Współpraca z samym Hunterem była wyjątkowo ciężka, a z jego ojcem może nie być wcale łatwiej, szczególnie, że musiałaby za każdym razem wybierać się do Krainy Luster, a przecież nie zawsze miała tyle wolnego, a jeszcze mniej okazji by się bezkarnie wymykać.
Słysząc, że Cień został sprowokowany Marianna zacisnęła usta na chwilę i podniosła brwi. Faktycznie niedaleko pada jabłko od jabłoni i to bardzo blisko. O dziwo Hunter odpowiedział rzeczowo ... w końcu. Tylko ciekawe jak dalej potoczy się ta rozmowa, czy mężczyźni dojdą do jakiegoś konsensu, czy zostaną przy obrażaniu się? Możliwe też, że Cień nie będzie chciał zacisnąć rodzinnych więzi i niezadowolony z wizyty potomka jednak ich zaatakuje, albo wyda Gwardii, albo zrobi jeszcze inną dziwną rzecz, której rudowłosa wolała by uniknąć.

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 57f072c14c914063a4b1855d9cbbf1d4
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1089-ivor-tyree
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Siedem Nieszczęść: Pycha
Re: Skwer w centrum miasta
Czw 13 Maj - 12:47

- Tutejsi nie przepadają za obcymi wtykającymi nos w cudze sprawy - powiedział Cień i westchnął cicho. Nie miał kompletnie na to wszystko już dzisiaj siły. Palił właśnie ostatniego papierosa i zaczynał powoli obawiać się, że ból spadnie na niego jak lawina. Oni byli nieistotni, nie ważni.

Ivor spojrzał ponownie na chłopaka, który ewidentnie czegoś od niego oczekiwał. Baron nie miał jednak kompletnie pojęcia, co to mogło być. Był dla niego kimś obcym, kimś kogo nie znał i szczerze nie chciał poznawać.

- Jeśli twój ojciec Cię zostawił to pewnie nie był w stanie wytrzymać z twoją matką, która musiała być okrutnie irytującą suką - powiedział znudzonym tonem Cień. Machnął ręką jakby zdegustowany samą myślą o tym, jaką osobą musiała być kobieta, która urodziła kogoś z tak niesmacznym charakterem jak ten szczeniak stojący przed nim.

Coś w środku wołało o atencję, coś chciało przykuć uwagę Cienia do siebie, jednak ten kompletnie nie miał pojęcia co to mogło być. Coś głęboko, coś dawno zapieczętowanego i ukrytego z powodu bólu. Skoro Ivor kiedyś postanowił to schować, to teraz nie widział kompletnie sensu w tym, aby to wypuszczać - zwłaszcza przy obcych. Być może postara się zrozumieć, co tak bardzo chciało się wyrwać na widok oczu młodziaka, jednak to nie był na to najlepszy moment.

- Było miło, ale czas już chyba raczej do domu dzieciaki - powiedział i skinął głową na przechodzący obok uzbrojony oddział straży cesarskiej. - Jeśli los dla was niezbyt łaskawy, spotkamy się ponownie.



We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.

We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.

Our quills drink in the light
like ink.


Murder of crows
Dilys Rose


Głos: #009966
MG: #CC0033

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Pią 14 Maj - 21:29
- Zauważyłem - rzuciłem tylko krótko. Choć raczej ich niechęć do gadania nie była spowodowana tym, że nie wtyka się nosa w nieswoje sprawy, lecz przez to, o kogo pytałem. Gdyby mężczyzna przede mną był zwyczajnym Cieniem, raczej nie byłoby problemu. Coś musiało być z nim nie tak. Z jakiegoś powodu jego osoba sprawiała, że innym mieszkańcom tej jebanej krainy gęby nie chciały się otworzyć i wypuścić odpowiednich kilku słów.
Aha...i to ja jestem dzieckiem? A to ten chuj przede mną postanowił wyprowadzić mnie z równowagi, obrażając mi matkę? Aż dziwne, że powiedział z twoją matką, a nie z twoją starą. Pierdole...i ja serio mogłem mieć jego geny? - Pan niech mi powie - powiedziałem nie dając po sobie nic poznać. Mój ton jednak wskazywał moje znudzenie jego debilizmem - spędził pan z nią więcej czasu niż ja, mimo iż była to krótka i raczej jednostronna przyjemność - spojrzałem mu w oczy i przestąpiłem z nogi na nogę, a Farfoclowi chyba udzieliło się moje znudzenie, bo ziewnął mi przy uchu i oblizał się swoim rozwidlonym ozorem. Czy w końcu się kapnie o co mi chodzi czy muszę mu to napisać na czole - TO TY JESTEŚ TYM OJCEM JEŁOPIE! Ech....I niby Kraina jest pełna istot inteligentnych. Chyba się zawiodłem, a miałem małą nadzieję, że jednej mój ojciec to ktoś ważny, albo chociaż znany, a tu wychodzi taki wypierdek. Ech...
Zerknąłem w stronę Strażników. No zajebiście. Teraz będzie nas straszył władzami? Nie dość że debil to jeszcze tchórz? No cudny tatuś mi się trafił, nie powiem. Westchnąłem ciężko i spojrzałem na Marianne. Chyba fakt trzeba się zbierać, jednak nie miałem zamiaru poddać się tak szybko. Nie ma bata, żebym odpuścił! Na pewno będę go szukał dalej, a skoro teraz wiem jak wygląda nie tylko z opisu, ale i z doświadczenia, na pewno będzie to łatwiejsze, przynajmniej odrobinę.

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 57f072c14c914063a4b1855d9cbbf1d4
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1089-ivor-tyree
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Siedem Nieszczęść: Pycha
Re: Skwer w centrum miasta
Sro 19 Maj - 21:00

Tracił cierpliwość. Zaczął powoli odczuwać efekty braku dymu specjalnej mieszanki ziół w płucach. Zaczynał odczuwać lekki, acz irytujący ból całego ciała. Na skroni pojawiła się mała kropelka zimnego potu, Ivor nie miał na to wszystko czasu. Nie miał czasu, nie miał siły ani nawet ochoty na tą całą zabawę. A mimo tego, nie mógł odejść. Coś w środku powstrzymywało go, przed zastrzeleniem szczeniaka tak jak przed nim stał i pójściem w swoją stronę. Coś głęboko, próbowało wyrwać się z odmętów ciemności i wyszarpać mu serce.

L̵̨̛̥͔̟̹͙e̶̳̲͔̲̬͎̺͙͊̂̔͝͠ņ̷̨̳̤͇̬͍͍͐̈́o̶͚͓͛̒͋͛̽̏͌̕ŕ̴̨͕̼̻̄̌͆̄̅̇̀͝e̴̛̜͐̄̄̆̕

Źrenice Cienia zwęziły się nagle, a szczęka mimowolnie zacisnęła w bardzo nieprzyjemnym grymasie. Krzyk jego duszy, który wyrwał się pomimo tylu lat tłamszenia sprawił niemalże fizyczny ból. W mgnieniu oka Baron doskoczył jeszcze bliżej chłopaka. Jedną ręką zablokował mu ramie, które trzymał w kieszeni, a drugą złapał za szyję pod żuchwą. Nie chciał go dusić, chciał sukinsyna przytrzymać w miejscu, żeby w końcu przyjrzeć się jego oczom dokładniej.

- Lenora - wyszeptał jakby resztką sił Ivor. Przez chwilę w jego oczach widać było konflikt. Z jednej strony zrozumiał w końcu co chłopak miał na myśli. Przypomniał sobie chwile z tą Ludzką kobietą. Kobietą jedną z niewielu, która potrafiła znieść jego byt i w pewnym sensie go zaakceptować, przyjąć do swojego serca. Z drugiej strony, chłopak wyciągnął na wierzch wspomnienia i uczucia, które teraz trzeba będzie ponownie zamordować i pochować. Najszybszą do tego drogą, byłoby pozbycie się przyczyny powrotu tego wszystkiego.

Niestety, gdzieś na końcu jego umysłu stała teraz Ona, mówiła do niego coś, czego nie rozumiał w tym momencie - wspomnienie zbyt odległe i zapomniane, żeby w tym momencie przypomnieć je sobie dokładnie. Syknął jedynie wściekły i odepchnął chłopaka od siebie. Cała ta sytuacja trwała tylko krótką chwilę. Poprawił kołnierz koszuli i westchnął cicho. Nici z miłego wieczoru spędzonego na relaksie i celebrowaniu dobicia cudownego targu z piękną Iskrą.

- Niepotrzebnie mnie szukałeś - powiedział Cień zrezygnowanym głosem. - To Ona kazała Ci mnie znaleźć? Po tylu latach ciągle chwyta się mojego wspomnienia? - Ton głosu Ivora wydawał się kompletnie wyzuty z jakiejkolwiek emocji. Ból chwilowo został uśmierzony zmęczeniem i szokiem. Wiedział jednak, że jeśli szybko nie zdejmie z siebie tej sztucznej twarzy, wpadnie w krwawy szał.



We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.

We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.

Our quills drink in the light
like ink.


Murder of crows
Dilys Rose


Głos: #009966
MG: #CC0033

Powrót do góry Go down





Hunter
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Hunter Mordecai Cross
Wiek :
22
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
210cm/160kg
Pod ręką :
Sakiewka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t729-hunter-cross#8892 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1086-hunter
HunterNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Pią 21 Maj - 20:11
Spiąłem się, gdy nagle, aż za bardzo zmniejszył odległość. Spoglądałem na niego z góry, zmuszając się by mu nie wjebać drugą ręką. Może i była w usztywniaczu, ale skoro nie czułem bólu to spokojnie bym mu zajebał. Trudno, wylądowałbym w gipsie, ale akurat chyba samoobrona to jest coś co mogę zrobić czyż nie?
Od zawsze wiedziałem, że głównym, co upodobniało mnie do moich rodziców, były oczy. Prawe, było kopią oczu ojca, za to lewe, kopią oczu matki. Nie były do nich podobne, wyglądały jakby ktoś je wyrwał rodzicom i wszczepił mnie. Tak więc jeśli ktoś ich dobrze znał, spokojnie mógł przynajmniej się zastanawiać czy nie mam z nimi czegoś wspólnego.  
- Jestem pod wrażeniem, wiesz jak się nazywa - powiedziałem kpiąco. Bo skąd gwałciciel miałby to wiedzieć, a nawet jeśli to że to w ogóle zapamiętał. No chyba, że miał ją na oku jak jakiś stalker?
Gdy mnie odepchnął, nie cofnąłem się nawet zbytnio. Westchnąłem - szukałem informacji, nie spodziewałem się znaleźć ciebie - przestałem już z tym panem. Pierdole. Niech się wkurzy. Mam to w dupie.
- Może - powiedziałem patrząc mu w oczy. W końcu to jak mnie nazwała spokojnie można uznać za daje mi zadania, zanim w ogóle ogarniałem cokolwiek poza tym, że chcę żreć - nie wiem. Znajdź nekromantę i się zapytaj - dodałem jeszcze. Czy trupy w ogóle mogą mieć wspomnienia? Na pewno nie była Strachem. Chyba....nigdy nie można było być pewnym. Z tego co wiedziałem, Strach nie zawsze wraca w swoim ciele. W ogóle jakie wspomnienia? Na pewno by się wspominało gwałt. No chyba, że ktoś bardzo chce zapomnieć. Ale cóż... - powiesiła się kilka godzin po moich narodzinach - dodałem jeszcze by od razu mu wyjaśnić, a raczej uświadomić, że nie żyje. W końcu patrząc na to jak trudno było mu uświadomić, że to on jest moim jebanym ojcem. Musiałem się dowiedzieć kim on jest - spokojnie, chcę tylko wiedzieć kto jest moim ojcem, nic więcej - wzruszyłem ramionami i lekko się skrzywiłem. Tylko dla niepoznaki, że bark mnie nie boli jednak. Kłamałem, to prawda. Moja martwa gęba jednak dawała mi tu przewagę, bo nie dało się po niej wyczytać, że coś jest nie tak. Miałem zamiar go ukarać za to, co zrobił Ruru, jednak nie miałem zamiaru nawet wspominać o nim. Nie wiedziałem czy wie, że nie jestem jej jedynym synem. Wolałem jednak tego nie wyciągać, by chronić brata.

Powrót do góry Go down





Ivor Tyree
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 5 57f072c14c914063a4b1855d9cbbf1d4
Godność :
Sir Ivor Tyree
Wiek :
Wygląda na 40-50 lat w rzeczywistości dużo więcej
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
197cm/85kg
Znaki szczególne :
Brak skóry na całej twarzy i głowie. Długi czarny łuskowaty ogon zakończony srebrnym ostrzem.
Pod ręką :
Srebrny dzwoneczek zawieszony na szyi, sakwa z pieniędzmi.
Broń :
Krwawa Jaskółka (Katana), Zdobiony srebrny rewolwer wysokiego kalibru, Zdobiony sztylet schowany w rękawie, Ostrze na końcu ogona
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t428-ivor-tyree https://spectrofobia.forumpolish.com/t501-obserwacje-obiektu-nr-kl-01612#3413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t474-kruki-pocztowe-ivora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1089-ivor-tyree
Ivor TyreeSiedem Nieszczęść: Pycha
Siedem Nieszczęść: Pycha
Re: Skwer w centrum miasta
Wto 25 Maj - 23:15

Ból, który zaczynał przeszywać ciało Cienia nasilał się z każdym oddechem. Nie był jednak pierwszym lepszym gnojkiem, który nie potrafił się kontrolować. Danie się sprowokować do słownej przepychanki to inna kwestia.

Ivor wpatrywał się w to błękitne oko. To piękne oko, które odbijało światło w sposób zupełnie inny niż jakiekolwiek inne oko na całym świecie. Coś w środku ponownie drgnęło i szarpnęło się ku powierzchni.

Z myśli wyrwał go głos chłopaka. Jasne, mieli zachować to wszystko w tajemnicy, ale żeby miał zapomnieć jej imię? No przecież był potworem, a nie jakimś prostakiem, któremu tylko wykorzystanie i porzucenie w głowie, a potwory swój honor mają.

- Oczywiście, że pamiętam - powiedział uśmiechając się nonszalancko. - Nie, żebyś w swoim wieku zdołał czegoś takiego doświadczyć, ale takich kobiet się nie zapomina - powiedział zaczepnie Baron.

Nekromantę? Zapytał się sam w myślach Cień. Po chwili jednak wszystko zalała ciemność i krew. Zabiła się? Ona? Dlaczego? Przez kogo? Przez niego?

T̸̮͇͉͖̈̈ͅo̵̳͎͓͍̯̯͉̿͌͋̑̇̉̍͗̿̊̚ͅ ̸͉͊̿̄̀̈́͑͒̃̈̀͆̓͗͝T̵̡̨̛͔̺̠͓̱̯͍̲̓̅̿̏͑͂̓͘͝ͅW̸̛̞͊̈̇̉̇̂͋̄̕͘O̴̡͉̘̪̙͕̐͆̇́͠ͅJ̵̨̦̋̄́͗̇̍̌͒́̒̈̈͘͝͝A̸̢̠̱̟̅̽͛̿̎͋̒̚ ̸̟̻͊͒̒́͐̕w̶̛̖͚̥̺̠̻̲͈̥̹̯̓̈͗̔̐ͅi̴̡̗͚͈̔̎͒͜n̸͍̰̫͐̀ä̷̢͕̣̟̰̙͖̜̰̠̺̰̱̝̼́͐̉́̏͌͂͗̈́͝͝.̶͔̯̩͇͈̮̂̄̐̋̓̊̇͒̑̉̃̿̕͘

Głos wyrwał się z gardła Cienia niemalże rozrywając ciszę i przestrzeń wokół zebranych. Wokoło zapanowała ciemność, jak gdyby księżyc przykrył słońce. W powietrzu widać było unoszące się nienaturalnie krucze pióra, a twarz Barona zniknęła w krótkim blasku szmaragdowych płomieni ukazując koszmarną bez skórą postać Cienia. Widzieli ją tylko chłopak i rudowłosa, nikt inny nie był tak blisko, żeby zwrócić uwagę na tak drobny szczegół, który nie zgadzał się z resztą iluzji.

- Twoja wina - wysyczał przez zęby Ivor jednym płynnym cięciem pozbawiając chłopaka prawej ręki w łokciu.

Krew i krzyk wypełniły przestrzeń. Baron stał ledwo na nogach wlepiając swoje oszalałe z gniewu oczu w swojego pozbawionego ręki syna. Z oczu popłynęły mu krwawe łzy kiedy ostatkami świadomości zadzwonił srebrnym dzwoneczkiem uwieszonym na szyi.

Ryk bestii rozerwał iluzję kiedy tuż obok Baron pojawił się jego Allruan chwytając słaniającego się na nogach Barona i znikając w resztkach iluzji. Ostatnie spojrzenie pełne cierpienia i gniewu rzucone chłopakowi i pozostały na ziemi sygnet z krukiem, były jedynym pożegnaniem, na które w tym momencie mógł liczyć Hunter.
[z/t]



We’re the best dressed here.
Forget the scruffy starlings
dishevelled thrushes
the gaudy tits and finches –
they’re all a waste of space.

We’re the real class act:
never a feather out of place
our blacks perfectly matched.
Like gangsters, ministers,
we demand respect.

Our quills drink in the light
like ink.


Murder of crows
Dilys Rose


Głos: #009966
MG: #CC0033

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach