Skwer w centrum miasta

Rim
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Nie za bardzo wiedziała co ma na to powiedzieć. Zakaszlała tylko znów i przeprosiła za to cicho - niezwykłe? Co przez to rozumiesz? - ewidentnie nie wiedziała o co mu chodzi. Jej rogi....po prostu były rogami i nie słyszała nigdy o tym, żeby to było coś niezwykłego. To prawda, że przez większość życia uważała to za przekleństwo i w sumie nadal chyba wolałaby być Dachowcem. Może wtedy mama by tak nie cierpiała a wuj by się nad nimi nie znęcał. Pewnie tak, ale teraz to już nie miało znaczenia. Musiała sobie jakoś poradzić bez nich....a za to z rogami na głowie.
Wybałuszyła oczy, gdy Nathan powiedział, że ma zapytać zwierzaczka - wiesz...zapytałabym ale przecież zwierzaki nie mówi.... - nie dokończyła zdania, bo nagle nietoperek wzleciał w powietrze wyraźnie oburzony - ja umiem mówić! Ale nie pytałaś - powiedział cieniutki, bardzo przypominający chłopięcy głosik. Upiorna szeroko otworzyła usta i nie mogła oderwać od zwierzaka wzroku. Ten spojrzał jeszcze na chłopaka, który ich zaczepił i szybko wleciał znów we włosy dziewczyny - i nie mam imienia, a teraz dajcie mi spać - powiedział jeszcze głosik i już zamilkł.
Rim stała jeszcze chwilę z wyciągniętą dłonią, wyraźnie zaskoczona tym co się przed chwilą stało.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Nathan
Wiek :
17 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
168 cm/ 50 kg
Znaki szczególne :
Blizny w okolicach rogów, szyi oraz jedną długą, rozciągającą się na tyłach głowy i przysłoniętą przez włosy.
Pod ręką :
Nic
Broń :
Brak
Zawód :
Brak
NathanNieaktywny
Otworzył nieco usta, przez chwilę zastanawiając się z co jej powiedzieć. Jakoś tak wymijał tematu. Może dlatego, że wciąż nie był przekonany, czy na arystokratce również to zadziała. A może po prostu podświadomie czuł, jak głupio to zabrzmi. Kłamcą niestety sprawnym nie był, więc zwyczajnie zahaczył o inny temat.
- No... Że są niezwykłe! Nie uważasz? Masz ładne rogi. Moje raczej nigdy tak nie będą wyglądać.
Pokiwał na koniec poważnie głową. W sumie ciekaw był, czy kiedyś wyhoduje podobne do tych Rim. Mogłoby to stanowić całkiem miłą alternatywę.

Również się nieco zdziwił na zachowanie nietoperka. Nie jednak tak bardzo, jak to miało miejsce u Rim. On się tego najwyraźniej spodziewał. Zaskoczyła go jednak wyjątkowo gwałtowna reakcja zwierzaczka.Wyprostował się i przyglądał mu z lekko zdezorientowanym wyrazem twarzy. Znów się zrobił nieco zawiedziony, gdy stworek uciekł od niego.
- Przepraszam, nie chciałem!
Rzucił niepewnie za nietoperkiem, a potem spojrzał na Rim. Nie chciał odstraszać  go od siebie... Ale ten wpierw się bał, a potem zdenerwował się na przerywanie mu snu. Nie mógł niestety na to nic poradzić, nad czym wyraźnie ubolewał.
- No cóż... Może jeszcze go nie wybrał. Mi też trochę czasu zajęło, zanim wymyśliłem swoje.
Uśmiechnął się niepewnie, wzruszając lekko ramionami.

Powrót do góry Go down





Fatum
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Fenrisa Arcelia Timandra Unenia Meara (FATUM) Weridust
Wiek :
Wyglądam na jakieś 24 i na tyle się czuję!
Rasa :
Kapelusznik albo niedorobiony Cyrkowiec, mentalnie coś pomiędzy.
Wzrost / Waga :
Całe 173 cm i niecałe 61 kilogramów chodzącego uroku osobistego, doprawionego gramem szaleństwa.
Znaki szczególne :
Ja cała jestem szczególna!
Pod ręką :
Jasper(czapka), o ile rękę trzymam na głowie.
Zawód :
Artystka sceniczna! Błazen - akrobata, dawca uśmiechów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t436-fatum#2159 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1083-fatum
FatumOaza Spokoju
Pewnie niektórzy zadają sobie wielce istotne pytanie... ile zająć może waty kupowanie. A odpowiedź przecież od zawsze jest jedna i zawsze prawidłowa. Zajmuje tyle czasu ile potrzeba.
Oczywiście należy uwzględnić różne czynniki, które wpływają na długość czasu poświęcona tej czynności. Takie jak choćby, to czy sprzedawca jest w dobrym humorze. Czy ma do zaoferowania aromatyzujące kolorowe barwniki. Albo różnobarwne patyczki. Lub czy potrafi formować watę w ciekawe kształty takie jak koci pyszczek, serce, gwiazdka czy coś w tym guście. No i czy sprzedawca nie jest przystojny, bo wówczas swoją uwagę trzeba rozłożyć jeszcze bardziej... podobnie jak i czas.
No więc w tym wypadku najwięcej czasu zajęło mi zdecydowanie się na kolory... Chciałam jednak, by Nathan poznał też smak oryginalnej waty cukrowej, zatem dałam sprzedawcy niewielkie wyzwanie, gdyż zażyczyłam sobie trzy kolorowej waty. Biel przechodziła w róż kuszący smakiem truskawek, który po czasie ustępował błękitowi zawierającemu aromat gumy balonowej. Świetny mix jak na pierwszy raz, nie ma co!

Gdy ucieszony sprzedawca, przyjął moje zamówienie, ja obejrzałam się za siebie, chcąc zerknąć jak tam mój rogaty znajomy. Moje spojrzenie nie napotkało go od razu, ponieważ nie został tam, gdzie powinien. Nie miałam mu tego jednak za złe. Bo wiedziałam, że i dla mnie taka prośba byłaby w 9 na 10 przypadków awykonalną.
Odnalezienie złotookiego nie zajęło mi jednak wiele czasu. Jak się okazało, chłopak znalazł całkiem urocze, a nawet rogate towarzystwo. Ten widok przywołał na moje usta wyjątkowo zadowolony uśmieszek. Przypomniałam sobie bowiem powagę, jaka widniała na twarzy chłopaka, gdy ten przeczytał treść swej karteczki z ciekawostką. Zaś po chwili obserwowania tej dwójki, miałam pewność, że nie doszło jeszcze do niczego, co zasługiwało w mych oczach na miano „nie mogę tego przegapić!”. Nie mniej coś mogło stać się w każdej, chwili a ja naprawdę, byłabym niepocieszona, gdyby ominęło mnie coś intrygującego. Dlatego też, mimo że lubiłam obserwować formowanie cukrowych obłoków, tak teraz mój wzrok pilnie obserwował kontrastową parkę. W międzyczasie powiększyłam jednak swoje zamówienie o dodatkową porcję waty.
Zapłaciwszy za cukrowe przysmaki, oczekiwałam ostatniego z nich. Obie ręce miałam już zajęte, dzierżąc ogromne trzy kolorowe cukrowe kule, wielkością dorównujące naprawdę okazałej dyni. Sprzedawca zerknął na mnie z pewną konsternacją, zastanawiając się, zapewne jak mam zamiar poradzić sobie z trzecią. Jeszcze większe zdziwienie, zaprezentował jednak gdy wystrzelił ku niemu, cienki i zwinny diabelski ogonek, który owinął się wokół patyczka z watą, porywając go w swe posiadanie.
-Dzięki! I reszty nie trzeba. I mówię, pomyśl nad tym poważnie, wata o smaku tropikalnym, to jest to.
Energicznym i rozdźwięcznym krokiem poczęłam zbliżać się do pogrążonej w rozmowie parce. I jakoś tam w połowie drogi, uznałam, że przecież mój limit na niespodzianki, wcale się dziś nie wyczerpał. Więc po co mam się ograniczać? Otuliwszy się zasłoną niewidzialności, podbiegłam do rozmawiającej dwójki, stając mniej więcej pomiędzy nimi, materializując się bez ostrzeżenia.
-Bu!
Zawołałam, uśmiechając się radośnie, po czym obrzuciłam oboje ciekawskim spojrzeniem. Ciekawa ich reakcji.
-Uuuu widzę, że znalazłeś nową koleżankę! Brawo, brawo. W końcu im nas więcej tym weselej co nie?
Pozwoliłam sobie na poufałość, gdyż przez chwilę skorzystałam z ramienia chłopaka, czyniąc z niego swą podporę. Jednocześnie wyciągnęłam ku twarzy rogatego dłoń dzierżącą watę. Całkiem możliwe, że w ekscytacji nieco błędnie oceniłam odległość, przez co chłopak mógł poczuć na nosie delikatność cukrowego puchu.
-To dla Ciebie. A to... dla naszej nowej znajomej.
Oświadczyłam a w tym czasie, moja druga dłoń pomknęła ku rogatej z zamiarem ofiarowania jej cukrowej przekąski. Cóż dziewczyna może i mnie nie znała, ale hej... niektóre rzeczy trzeba po prostu wyczuć. Tak jak tą na przykład, że nie uznawałam słowa nie.
-Swoją drogą jestem Fenrisa Arcelia Timandra Unenia Meara Weridust, ale możesz mówić mi Fatum!
Przedstawiając się, wykonałam teatralny ukłon, a nawet zdjęłam Jaspera z głowy. Szybko jednak przywdziałam go z powrotem, gdyż nie lubiliśmy się ze sobą rozstawać. Choć żadne z nas nie lubiło się do tego publicznie przyznawać, a przynajmniej nie za często.
-O czym tam sobie ćwierkacie? Hm?
Spytałam, po czym odgryzłam od swojej waty spory kawałek zaś cukrowa ekstaza, sprawiła, że cicho zamruczałam z lubości.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Lekko się zarumieniła - to...tylko ozdoba i to taka, której nie wybierasz czy ją chcesz, więc nie wiem czy to coś niezwykłego - wzruszyła ramionami. Każdy miał inne rogi z tego co wiedziała, a przynajmniej każdy ród. Ale Rim nie chciała wiedzieć skąd pochodzą jej. Bez nich byłoby łatwiej i to o wiele. Chłopak mógł nawet zauważyć, że dziewczyna chyba faktycznie nie do końca jest zadowolona z posiadania takiej ozdoby.

Czym on się tak przejmował? Nietoperek chciał po prostu spać i tyle, w końcu był dzień, a one chyba są bardziej nocne. Ale Rim była raczej zszokowana tym, że zwierzak przemówił! I ona go rozumiała. Chwilę jeszcze stała, z wyciągniętą ręką i dopiero otrząsnęła się gdy Nath powiedział, że nietoperek pewnie nie wybrał jeszcze sobie imienia - Ty wymyślałeś sam swoje imię? - zamrugała zaskoczona. Pierwszy raz się z czymś takim spotkała. Co prawda sama sobie wymyślała nazwisko, ale to nie to samo co imię!

Odskoczyła w tył i o mało znów nie upadła, gdy kolejna osoba dołączyła do ich rozmowy i to w taki, a nie inny sposób.
A więc ta dziewczyna w kapeluszu znała jej nowego znajomego. No doobrze. Może powinna się jednak wycofać? Pomasowała znów czoło, na którym zaczynał wykwitać już siniak.
Niepewnie sięgnęła po to dziwne coś czym została poczęstowana - co to jest? - zapytała niepewnie. Pierwszy raz coś takiego widziała. No....może widziała, ale nigdy nie wiedziała ani jak to się nazywa, ani czemu inni tak to uwielbiają.
- Rim - przedstawiła się, przyglądając się niepewnie ogromnej kuli oraz nowo przybyłej dziewczynie.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Nathan
Wiek :
17 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
168 cm/ 50 kg
Znaki szczególne :
Blizny w okolicach rogów, szyi oraz jedną długą, rozciągającą się na tyłach głowy i przysłoniętą przez włosy.
Pod ręką :
Nic
Broń :
Brak
Zawód :
Brak
NathanNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Nie 23 Cze - 12:47
Nathan zmarszczył nieco czoło widząc, że Rim najwyraźniej nie odpowiadają jej rogi. Cóż, jemu się podobały. Podobnie jak jego własne, czy wszystko inne co go otacza. Trochę dziwiło go, że arystokratce nie. No ale postanowił nie naciskać, bo inne, bardziej zajmujące tematy czekały.
- Dla mnie na pewno... To, że ich nie wybrałaś chyba nic nie zmienia. Prawda?
W jego wykonaniu zabrzmiało, jakby rzeczywiście pytał się arystokratki o to.

Ponownie, zagadką dla niego było zdziwienie Rim, gdy usłyszała o jego imieniu. Pierwszą osobą, jaką spotkał była Fatum. Jej to przecież nie dziwiło... Ba, sama go do tego zachęciła.
- Noo tak... A ty nie?
Spojrzał wyraźnie zbity z tropu na Rim. Gdy jednak czekał tak na odpowiedź, Fatum postanowiła znów się pokazać. I znów w dość nieozyiwsty sposób.

Początkowo wzdrygnął się na jej widok. Szybko jednak na jego twarzy wykwitł uśmiech. Nim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć, pod jego nos podetknięto watę cukrową. Ostrożnie powąchał ją, a potem chwycił w rękę i zgarnął jej fragment z nosa. Zaczął powoli jeść, wyraźnie mu jednak zasmakowało. Kto nie lubił słodyczy...
- Dziękuję... Patrz, znalazłem upiornego arystokratę!
Powiedział do niej przez watę, wyraźnie z siebie dumny. A potem tylko jadł i obserwował, jak cyrkowczyni przedstawia się kolejny już dzisiaj raz.

Powrót do góry Go down





Fatum
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Fenrisa Arcelia Timandra Unenia Meara (FATUM) Weridust
Wiek :
Wyglądam na jakieś 24 i na tyle się czuję!
Rasa :
Kapelusznik albo niedorobiony Cyrkowiec, mentalnie coś pomiędzy.
Wzrost / Waga :
Całe 173 cm i niecałe 61 kilogramów chodzącego uroku osobistego, doprawionego gramem szaleństwa.
Znaki szczególne :
Ja cała jestem szczególna!
Pod ręką :
Jasper(czapka), o ile rękę trzymam na głowie.
Zawód :
Artystka sceniczna! Błazen - akrobata, dawca uśmiechów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t436-fatum#2159 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1083-fatum
FatumOaza Spokoju
Re: Skwer w centrum miasta
Pon 24 Cze - 16:15
Roześmiałam się, widząc reakcję rogaczy, na moje nagłe pojawienie się. Jak ja to kochałam! Ten zaskoczony wyraz twarzy! Ah! W chwilach takie jak ta żałowałam, że Kraina Luster jest tak bardzo do tyłu w kwestii technologii. W Świcie Ludzi mieli tyle ciekawych zabawek! Jak na przykład te ich małe aparaty fotograficzne! Gdybym miała coś takiego, to mogłabym zrobić sobie piękny album, który zatytułowałabym „Bu!” Te wszystkie miny i piski zaskoczenia były przecież takie pocieszne! Z drugiej strony, gdybym miała wybierać między technologią a magią, to zawsze wybrałabym magię. W końcu sama byłam chodzącą magią.
-Szkoda, że nie widzieliście swoich min.
Po spróbowaniu każdej z trzech warstw waty uznałam że środkowa jest najpyszniejsza. To też na niej rozpoczęłam swój słodki żer. Co rusz przesuwałam językiem, po wargach spowitych cukrowymi drobinami. Językiem, który nie wiadomo kiedy zwęził się i rozdwoił, co nadało mi subtelny akcent gadziej natury. Podobnie jak i perliście białe łuski, które miejscami zaczęły zdobić skórę. Najbardziej wyraźne były na łokciach, obojczyku, okolicach kolan, oraz na policzkach. Sama jednak byłam zbyt pochłonięta, pałaszowaniem słodyczy, oraz nowymi znajomymi, by zwrócić na to większą uwagę. Zresztą? Przyzwyczaiłam się do tego i potrafiłam ignorować swe nieustane transformacje, tak długo, jak te nie utrudniały mi poruszania się.
-Co? To? No przecież, że wata cukrowa. Coś jak słodka chmura na patyku. Do jedzenia! Ale mi się dziś trafiają białe karteczki. Tobie też ktoś namieszał w pamięci?
Zwróciłam się z pytaniem do Rim. Przechyliłam głowę, by móc przyjrzeć się dziewczynie pod nieco innym kontem. Spodobały mi się jej cętki oraz wąsy. Ktoś tu chyba urodził się mentalnym dachowcem! I chciał to podkreślić, tak podziwiałam takie odważne gesty. Zatem brawo, brawo. Tylko te włosy… niby ładne i długie, ale ta biel… była po prostu nudna. Meh.
-Brawo dla Ciebie Nath. Czyli masz już połowę sukcesu na koncie. Mówiłam, że w mieście łatwiej się na nich natknąć niż w lesie.
Odezwałam się do czarnowłosego, tym razem odchylając się do tyłu, by móc dojrzeć go za cukrowej chmury. Z aprobatą odebrałam również fakt, iż chłopak bez oporów zajął się pałaszowaniem darowanego przysmaku. Ja go jeszcze świata nauczę! Tak postanowiłam! Wiec nie było siły, która mogłaby mnie teraz przed tym powstrzymać. Nie było też sensu, się przed tym bronić. O czym jeszcze chłopak nie wiedział. Na razie nasza współpraca, mentor- uczeń układała się znakomicie.
-Upiorna tak? Podobają mi się te fioletowe cętki, wąsy też. Tatuaże co? Też mam jeden, gdzieś tu...
Mówiąc to, odwróciłam się i wolną ręką uniosłam z karku włosy, odsłaniając wytatuowany czarnym tuszem numer 05.
-Pamiątka po kiepskich „wakacjach”.
Oznajmiłam, wzruszając ramionami. Mimo początkowego postanowienia, powolnego delektowania się… wata nie wiadomo kiedy zniknęła, pozostawiając po sobie jedynie pusty patyk. Ten zaś przez chwilę zawisł w powietrzu, po czym niczym wystrzelony z niewidzialnego łuku, pomknął do najbliższego śmietnika. Ja zaś skrzyżowałam ręce na wysokości klatki piersiowej i z lekko przymrużonymi oczami przyglądałam się Rim.
-Brakuje Ci kolorów, wiesz. Chodzi mi o włosy! Ale masz szczęście, bo właśnie dziś, przeprowadzam darmowe koloryzacje, wszystkiego!
Mówiąc to, zaczęłam obchodzić Upiorną z wszystkich stron, w myślach szykując już dla niej nową metamorfozę. Dzwonki rozśpiewały się w głośnej melodii, gdy z wnętrza błazeńskiej czapki, wyciągnęłam tęczową różdżkę.
-Bądź tak dobra i nie wierć się, bo jeszcze wyjdzie mi to krzywo albo pomieszam kolory!
Oznajmiłam. Po czym Upiorna mogła poczuć jakby jej ciało, przez moment utknęło w jakiejś niewidzialnej masie, pozbawiając ją możliwości ruchu. Trwało to jednak może niecałą minutę. Miałam wprawę w zabawach różdżką, a i na własnych mocach mogłam dobrze polegać. To też wielce wątpliwe było, aby w trakcie „pracy” zdarzyły do mnie dotrzeć słowa protestu. Wystarczyło kilka ruchów, magicznym artefaktem, a biel włosów dziewczyny została zmącona żywym i intensywnym fioletem. Kolor niemal identyczny jak ten, którym połyskiwały jej tatuaże. Zaznaczyć trzeba jednak, że mimo pierwotnej wizji, koloryzację ograniczyłam do końcówek jej włosów, co dało ciekawy efekt ombre. Był to akcent z pazurem, który w sam raz pasował do cętek.
-Jak zawsze, pięknie. Co sądzisz Nath?
Spytałam, szczerząc się do chłopaka radośnie. Niewidzialna siła która, do tej pory więziła Rim, teraz odpuściła równie nagle i niespodziewania, co się pojawiła. Różdżdzka ponownie zniknęła w odmętach czapki, zaś na jej miejsce pojawiło się sporych rozmiarów zwierciadło, w pięknej połyskującej złotem ramie, którą oparłam o ziemię i ustawiłam tak, by Arystokratka mogła obejrzeć sobie swoje nowe „Ja”.
-Nieźle prawda? Najpierw myślałam o zieleni, ale jakoś tak by się gryzła z Twoją karnacją.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Pon 24 Cze - 21:45
Zamrugała zaskoczona i pokręciła głową - n...nie...mama mnie tak nazwała jak się urodziłam....nie miałam nic do gadania - odpowiedziała. To było dość dziwne, że sam wybierał sobie imię. Ale postanowiła tego nie komentować jakoś szczególnie.

Nie do końca wiedziała co ma sądzić o nowo przybyłej. Rzucała się w oczy. Widać było, że szukała uwagi co nie do końca Rim pasowało. Bo to oznaczało, że zwracała uwagę innych też na swoich towarzyszy. Rim wolała jednak być w cieniu i tak się dość mocno wyróżniała przez swoje tatuaże i pewnie też trochę przez swoje ubrania, ale na te zwracała o wiele mniejszą uwagę niż na swoje stałe elementy.
Spojrzała niepewnie na watę i urwała trochę. Spróbowała. Była smaczna i strasznie słodka, dlatego wiedziała, że nie da rady zjeść całej. Była ogromna, a rogata nie była przyzwyczajona do takiej ilości cukru - z moją pamięcią jest wszystko w porządku. Po prostu nigdy nie widziałam waty cukrowej - wzruszyła ramionami. Dlaczego wszystko było tutaj tak pokręcone? Czemu nie może być proste?
Przyglądała się parce, zastanawiając się czy nie powinna się po prostu wycofać. Tak by było chyba najlepiej ale trochę za długo się zastanawiała bo dziewczyna od razu zaczęła jej się przyglądać.
Uciekła wzrokiem w bok, słysząc o swoich tatuażach. Może jej się podobały, dla Rim jednak były przykrą pamiątką. Spojrzała na tatuaż Fatum, ale nie wzbudziło to jej zainteresowania. Zakaszlała tylko i przeprosiła cicho. Naprawdę wolała by zniknąć, dlaczego oni poświęcali jej aż tyle uwagi?
Otworzyła szeroko oczy, słysząc, że nowo poznana chce jej zrobić coś z włosami. Chciała się cofnąć, ale coś jej nie pozwoliło na to - ej co Ty chcesz zrobić? Zapytała, wypuszczając z ręki watę. Może to nie było miłe, ale raczej nikt nie lubi jak się ich do czegoś zmusza. A przynajmniej większość istot tak ma.
Zamknęła oczy i czekała aż ta skończy. Coś jej mówiło, że uśpienie jej, albo chociażby zamiana w antylopę teraz nic nie da.
Gdy ta ją puściła, Rim od razu się odsunęła i spojrzała na swoje włosy. Były fioletowe. Przełknęła ślinę i spojrzała na pozostałą dwójką - dlaczego to zrobiłaś bez zgody? - zapytała i wyglądała na lekko spanikowaną. Czy pan Terry uwierzy jej, że nie była u fryzjera tylko kupiła wszystko tak jak jej kazał? Czy nie wyrzuci jej za to, że zamiast robić co do niej należy to szlaja się po fryzjerach? Miała w sobie teraz jeszcze więcej obaw niż wcześniej. Spojrzała w lustro i nie wyglądała na zadowoloną tą zmianą - odkręć to, proszę... - poprosiła po czym spojrzała na Nathana - i powiesz mi może w końcu po co szukałeś Upiornego Arystokraty? - była zmęczona, czuła się fatalnie. Miała dość bycia wystraszoną myszką, dlatego też tym bardziej nie podobało jej się to, że ma coraz mniejszą władzę nad samą sobą.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Nathan
Wiek :
17 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
168 cm/ 50 kg
Znaki szczególne :
Blizny w okolicach rogów, szyi oraz jedną długą, rozciągającą się na tyłach głowy i przysłoniętą przez włosy.
Pod ręką :
Nic
Broń :
Brak
Zawód :
Brak
NathanNieaktywny
Nathan przez cały czas zajadał watę, zapominając na chwilę o Rim. Dopiero gdy Fatum zwróciła się do niego, odkleił się na chwilę od smakołyka i spojrzał na nią. Jej słowa wywołały na jego twarzy lekki uśmiech. Nic jednak nie powiedział, bo natychmiast wrócił do jedzenia waty. Jak tak dalej pójdzie, to się uzależni.od cukru...

Gdy ta spytała go o wygląd Rim, ten już kończył watę. Chwycił patyczek w dłoń i podszedł do niej ostrożnie, uważnie przyglądając się włosom. No cóż, ponownie. Dla niego były cudne, ale co on mógł wiedzieć. Wyszedł z lasu. Takie sprawy nie leżały w jego naturze i bardziej po prostu chodziło o dość jaskrawe kolory. Zresztą włosy pasowały do reszty. Teraz była taka bardziej... Jednolita.
- Moim zdaniem świetnie wygląda.
Pokiwał głową mądrze, próbując udawać, że jakkolwiek się na tym zna. Chciał już ją obejść dookoła i lepiej przyjrzeć się włosom, ale arystokratka miała do niego pytanie. Zamrugał przez chwilę niepewnie, nie wiedząc chyba, co odpowiedzieć. Stanął i zwyczajnie patrzył na nią niepewnie, zerkając co jakiś czas na rogi.
- Eem, no tak... Wybacz, jakoś wyleciało mi z głowy. - podrapał się chwilę po zmierzwionych włosach, a potem skupił w końcu wzrok na twarzy Rim - Bo ten, chciałbym coś sprawdzić. Słyszałem, że polizanie rogu upiornego arystokraty przynosi szczęście. Mogę polizać twoje? Obiecuję, że nawet nie poczujesz.
Całe to napięcie znikało wraz z mówieniem. Na koniec praktycznie się uśmiechał, jak gdyby była to jakaś normalna prośba. Taka przyjacielska. Bo przecież nic dziwnego w niej takiego nie było. Przynajmniej dla Nathana.

Powrót do góry Go down





Fatum
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Fenrisa Arcelia Timandra Unenia Meara (FATUM) Weridust
Wiek :
Wyglądam na jakieś 24 i na tyle się czuję!
Rasa :
Kapelusznik albo niedorobiony Cyrkowiec, mentalnie coś pomiędzy.
Wzrost / Waga :
Całe 173 cm i niecałe 61 kilogramów chodzącego uroku osobistego, doprawionego gramem szaleństwa.
Znaki szczególne :
Ja cała jestem szczególna!
Pod ręką :
Jasper(czapka), o ile rękę trzymam na głowie.
Zawód :
Artystka sceniczna! Błazen - akrobata, dawca uśmiechów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t436-fatum#2159 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1083-fatum
FatumOaza Spokoju
Re: Skwer w centrum miasta
Wto 25 Cze - 16:00
W trakcie całej akcji koloryzacji stało się coś, co można było opisać jedynie mianem horroru! Który skończyłby się tragicznie, gdyby nie ma spostrzegawczość i refleks. Wydarzyło się bowiem, coś, co po prostu nie mieściło mi się w głowie… Rim WYPUŚCIŁA Z RĄK WATĘ CUKROWĄ! KTÓRA PRAWIE SPADŁA NA ZIEMIĘ! Widać jednak tego dnia gwiazda pomyślności, przyświecała mi jasno, bowiem za pomocą telekinezy udało mi się przechwycić smakołyk, gdy już tylko centymetry dzieliły go od zderzenia z ziemią… Na Kręte Ścieżki Losu! Co za stres… już dawno nie przeżyłam podobnego…
Całe szczęście udało mi się ostudzić emocje. Miałam jednak opory przez zwróceniem delikatnej cukrowej chmurki, rogatej i jeśli ta sama się nie upomniała, to wówczas została z niczym. Nie licząc rzecz jasna nowej cudnej fryzury, z której nie wiedzieć czemu nie umiała się cieszyć.
Znów przechyliłam głowę w bok niczym dziwiący się czemuś pies.
-Czemu to zrobiłam? Pff proste. Bo chciałam.
Odpowiedziałam z zuchwałym uśmieszkiem na twarzy. Nie czułam żadnych wyrzutów sumienia ani nic podobnego. Bo i po co? Postawiłam na szczerość.
-Nie należę, do które osób zwykły pytać o zgodę. Bo widzisz, jest z tym pewien problem. Ktoś mógłby odmówić. A mnie raczej ciężko powstrzymać, gdy już porwie mnie jakaś „twórcza wizja”. Po co zatem robić komuś przykrość? I utwierdzić go w przekonaniu, że jego zdanie się dla mnie nie liczy. To nie tak, że się nie liczy. No ale cóż… świat nigdy nie rozumiał artystów. A to przecież całkiem logiczne i zdroworozsądkowe rozumowanie.
Mówiąc, gestykulowałam żywo jedną ręką, drugą bowiem dalej podtrzymywałam lustro, które teraz jednak bujało się to w lewo to w prawo.
-No widać od razu, że masz poczucie stylu. Wykorzystamy to w sklepach! Bo zaplanowałam nam krótki rajd po okolicznych sklepach. Przyda Ci się nieco ogarnąć garderobę Nath. Zresztą mi też. Dasz wiarę, że w tym miesiąc straciłam 3 parę butów! Jeszcze w taki dzień…
Uznawszy, że Arystokratka miała dość czasu na podziwianie swego oblicza, schowałam lustro z powrotem w odmęty magicznej próżni, jaką skrywało w sobie me stylowe nakrycie głowy.
Bezwiednie wspomagałam się telekinezą, gdy brakowało mi dodatkowej kończyny. A czasem i te potrafiły się pojawić. Pamiętam jak kiedyś, paradowałam po mieście z trzema parami rąk. Było zabawnie. Gdybyście tylko widzieli cuda, jakie stworzyłam wtedy z baloników. Serio robiły wrażenie!
Mój rogaty kompan, popełnił błąd, o którym niedawno wspominałam. Spytał miast działać od razu, tym samym narażając się na odmowę. Postanowiłam jednak nie ingerować, bardziej niż wydawało mi się to konieczne. Byłam ciekawa reakcji Rim na tę nietypową prośbę. Musiałam teraz skupić się na powstrzymaniu śmiechu, który łaskotał mnie po gardle, chcąc rozbrzmieć między zgrabnymi budynkami i uliczkami Miasta Lalek.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Wto 25 Cze - 22:01
Naprawdę jej się to nie podobało. Co by zrobiła jakby trafiła na normalną Upiorną? Taką z bogatego domu, która faktycznie jest Arystokratką? Jeśli by jej się to nie spodobało to Fatum już raczej by sobie tak wesoło nie rozmawiała w tym momencie. Ale Rim taka nie była i nie potrafiła się też w pełni sprzeciwić nikomu.
Widać było, że dziewczyna nie jest zadowolona - bycie artystą nie jest wymówką na każdą zachciankę - powiedziała. Już tak bardzo chciała po prostu zamknąć się w pokoju i udawać, że nie istnieje.
Słysząc odpowiedź Nathana zamrugała - kto...kto Ci powiedział taką głupotę? One raczej przynoszą pecha, tym bardziej jak znalazłeś kogoś kto nie jest czystej krwi - powiedziała wzdychając - jak chcesz to sobie poliż, ale proszę zostawcie mnie już w spokoju - spojrzała na nich błagalnie. Widać było, że nie ma ochoty na towarzystwa, zwłaszcza takie rozwrzeszczane i rzucające się w oczy. Chciała spokoju i ciszy. Dodatkowo naprawdę nie czuła się dobrze. Dlaczego nie mogli tego uszanować?
Jeśli się zgodzili, pochyliła się i dała się po raz kolejny upokorzyć. Nic nowego....już do tego przywykła. Potem odeszła już w swoją stronę. Mając nadzieję, że naprawdę się od niej odczepią. Miała już dość tego wszystkiego.

ZT

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Nathan
Wiek :
17 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
168 cm/ 50 kg
Znaki szczególne :
Blizny w okolicach rogów, szyi oraz jedną długą, rozciągającą się na tyłach głowy i przysłoniętą przez włosy.
Pod ręką :
Nic
Broń :
Brak
Zawód :
Brak
NathanNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Czw 27 Cze - 16:52
Zamrugał kilka razy słysząc arystokratkę. Pecha? Nie był pewien, czy dobrze usłyszał. Karteczka mówiła dokładnie co innego. A dla Nathana to teraz karteczka była wiarygodniejszym źródłem, niż jakaś tam Rim. Nie wierzył jej. Zauważył też, że ta najwyraźniej nie przepada za ich towarzystwem. Nie był nawet pewien, dlaczego. Zmiana koloru jej włosów to przecież była przysługa. W głowie mu się trochę nie mieściło, że arystokratka nie dość, że nie podziękowała, to jeszcze bardziej się ich przestraszyła. Coś musiało pójść nie tak. I cyrkowcowi wyraźnie się to nie podobało. Słysząc słowa Rim i widząc jej zachowanie, powoli zaczął rzednąć jego przyjacielski uśmiech.
- A... ale... jak to głupotę?
Zszokowany Nathan nie wiedział, co jej odpowiedzieć. Takiej odpowiedzi się nie spodziewał. Na jego twarzy pojawił się zawód. I nie zmieniła nawet tego jej późniejsza wypowiedź, że może sobie liznąć... Co to za lizanie po tym wszystkim, co powiedziała?

Podszedł do arystokratki i ostrożnie pochylił się nad nią, po czym wystawił język. Lekko liznął jej rogów, a potem się odsunął. Głupio mu się zrobiło po reakcji Rim... Nim jednak zdążył cokolwiek powiedzieć, ta po prostu odeszła. Bezradny i ponury cyrkowiec odwrócił się z powrotem do Fatum.
- Coś zrobiłem nie tak?

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Skwer w centrum miasta
Pią 28 Cze - 22:33
Gdy dotarłam w okolice Bramy, strach mną zawładnął. Przecież oni mnie nie przepuszczą... To co zamierzałam zrobić, było równoznaczne z ujawnieniem informacji o istnieniu Krainy Luster. Gdy zapytają o cel wyprawy czy cokolwiek związanego z tym... Przepadnę...
Porzuciłam Banshee i Samaela, zostawiłam Grega i swoją rodzinę…
Bezradność jaka mnie ogarnęła w tamtym momencie, przywlokła mnie do jakiejś meliny, która „bar” miała tylko w nazwie. To obskurne i śmierdzące miejsce, było wylęgarnią wszelkiego robactwa. Gdybym zjawiła się tam w kobiecej formie, byłam pewna że nie skończyłoby się to dobrze. Nie miałam siły, resztki mięśni na moim ciele mogły służyć za obiekt wprost idealny do wyśmiechujek. Gdyby któryś z tych pijaków, próbował mnie zgwałcił- nie miałabym żadnych szans. Im nie robi różnicy, czy baba waży 200 kg czy 30 kg. Grunt że ma odpowiednie dziury i jest babą chociażby z nazwy…
Czy pozostało mi coś innego, prócz zalania się w trupa? Nie. I jak ja spojrzę Gregory’emu w oczy? Po tym wszystkim co mu wczoraj powiedziałam… Po tej jakże wzniosłej przemowie i ulotnieniu się… Po trzecim piwie, dosiadła się do mnie zgraja najemników. Chyba nawet mnie nie zauważyli, bo zaczęli gorliwie rozmawiać na temat łupów z ostatniego zlecenia.
Już miałam się jakoś ukradkiem wydostać, gdy padło zdanie które przywróciło mi nadzieję. Zaczęli rozmawiać o czymś co nazywało się Lasem Drzwi. Z ich rozmowy jedyne co zrozumiałam, to to że w jakiś sposób się tamtędy przedostali ze Szkarłatnej Otchłani do Ludzkiego Świata i kogoś tam ograbili.
Niebywałe było to, jak szybko nadzieja wróciła do mojego serca… Gdyby nie anemia, w tamtej chwili na moich policzkach na pewno pojawiłby się rumień.
Czyli istniała jeszcze jedna opcja, przedostania się do Krainy Ludzi! Brama nie była jedynym wyjściem!
Wydostanie się spomiędzy dryblasów, okazało się dziecinnie proste. Zapłaciłam za alkohol i wyszłam z tej speluny.

Cały dzień łaziłam po mieście i jego obrzeżach, wypytując ludzi o ten dziwny las. Informacje które uzyskałam były szczątkowe, ale musiały mi wystarczyć. Wybranie Lasu Drzwi było ryzykownym posunięciem… ale nie miałam innego wyjścia na tamtą chwilę. Za ostatnie pieniądze jakie posiadałam, kupiłam sobie spory zapas wody i pożywienia, a następnie ruszyłam do miejsca, które miało mi pomóc w przedostaniu się do lepszej przyszłości.
Jedynej przyszłości, jaka mnie czekała.

z.t

Powrót do góry Go down





Fatum
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Fenrisa Arcelia Timandra Unenia Meara (FATUM) Weridust
Wiek :
Wyglądam na jakieś 24 i na tyle się czuję!
Rasa :
Kapelusznik albo niedorobiony Cyrkowiec, mentalnie coś pomiędzy.
Wzrost / Waga :
Całe 173 cm i niecałe 61 kilogramów chodzącego uroku osobistego, doprawionego gramem szaleństwa.
Znaki szczególne :
Ja cała jestem szczególna!
Pod ręką :
Jasper(czapka), o ile rękę trzymam na głowie.
Zawód :
Artystka sceniczna! Błazen - akrobata, dawca uśmiechów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t436-fatum#2159 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1083-fatum
FatumOaza Spokoju
Na słowa rogatej, wprawiły mnie w zdumnienie. Dlatego też miast porywać się na bardziej wylewną odpowiedź posłałam jej tylko spojrzenie i uśmiech, w których krył się jasny przekaz. Przekaz mówiący „Oczywiście, że to tłumaczy WSZYSTKO, jak można nie ogarniać tak podstawowych rzeczy…”
Już miałam zamiar pokazać Rim, jak bardzo się w tej kwestii myli i że nikt nie ma prawa ograniczać żywiołu, jakim jest Fatum… ale wyglądało na to, że Nathan, mimo iż zmieszany dogadał się z Upiorną w kwestii lizania. Nie mniej pannica zepsuła mu całą zabawę z tej akcji, czego nie miałam zamiaru jej zapomnieć. Znaczy, jeśli nie zapomnę jej samej, to przy kolejnym najbliższym spotkaniu, Rim, przekona się, co znaczy zadzierać z losem i chaosem! Oooo tak.
W każdym razie teraz musiałam ugryźć się w język, aby nie dokończyć wypowiadanej szeptem inkantacji zaklęcia. A szkoda, bo chciałam zobaczyć jej minę, gdy wstążka wystająca z jej kieszeni zmieniłaby się w gadzinę. Cóż do następnego spotkania, zdarzę opracować z jeszcze tysiąc podobnych numerów.
Wolałam przeznaczyć teraz swą energię na pocieszenie Nathana, który wyraźnie podpadł teraz na duchu. Biedka.
-Nie, nie zrobiłeś nic źle. Ja z reguły nie pytam o zgodę no ale to ja. Nie masz co się przejmować. Większość Upiornych to cholerne sztywniaki. Jakby kij połknęli, a u niektórych zalega on szczególnie mocno.
Wzruszyłam ramionami, a potem machnęłam ręką od niechcenia. Naprawdę jeden marudny rogacz nie był w stanie zepsuć mi nastroju.
-No ale co możemy poradzić, że nie każdy zna się na zabawie. Teraz przynajmniej jej osoba zyskała nieco więcej barw.
Mój uśmiech nabrał nieco więcej złośliwego odcienia, szybko jednak złagodniał. Ciężko było mi patrzeć na smutek, który zagości na twarzy Nathana. To też nie wiadomo kiedy moja ręka, wylądowała na jego czarnej czuprynie, sprowadzając na nią wyższy level rozczochrania.
-Nie warto się tym martwić, serio. Zresztą dla zapewnienia sobie pomyślności losu, chyba warto ponieść małe ryzyko co nie? A teraz chodź, idziemy na zakupy! Proponuję zacząć od butów. I kasą się nie martw. Ja stawiam, ostatnio mieliśmy niezły... emm mieliśmy premię, wiec mogę poszaleć ze złotem. I mam kilka innych sposobów.
Zachichotałam, po czym złapałam chłopaka za nadgarstek i pociągnęłam go za sobą w jedną z najbliższych alejek.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Nathan
Wiek :
17 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
168 cm/ 50 kg
Znaki szczególne :
Blizny w okolicach rogów, szyi oraz jedną długą, rozciągającą się na tyłach głowy i przysłoniętą przez włosy.
Pod ręką :
Nic
Broń :
Brak
Zawód :
Brak
NathanNieaktywny
Westchnął ciężko i podrapał się przez chwilę za szpiczastym uchem. Rozejrzał się dookoła trochę bezradnie. Nie wiedział zbytnio, co Fatum odpowiedzieć. On... Nie był w zasadzie zły. Złość jeszcze pozostawała mu obca. Bardziej zawiedziony, zwłaszcza, że uznał, iż to on sam coś zrobił nie tak.
- Może... Może masz rację. Nie wiem...
Wzruszył ramionami i spróbował się uśmiechnąć. Nie chciał, by Fatum przejmowała się tym, co zaszło. A po tej widać było w pewnym momencie, że ewidentnie chce coś arystokratce zrobić. Nathan za to zwyczajnie chciał zapomnieć. Nie tak to sobie wyobrażał niestety. I nie był pewien, czy kiedykolwiek jeszcze spróbuje tego z innym arystokratą. Właśnie się przekonał, jak trudne jest przekonanie ich do tego.

Gdy towarzyszka postanowiła go poczochrać, uśmiechnął się mimowolnie.  Postawa Fatum mimo wszystko mu polepszyła humor. Zamrugał kilka razy, podniósł wzrok na nią i uśmiechnął się szerzej, z pewną dozą wdzięczności.
- Tak. Tak... Chodźmy. Może nawet polubię te buty? Heh...
Spróbował się zaśmiać, wciąż jednak jakiś tam smutek w nim pozostawał. Zaczął znów rozglądać się po rynku, na chwilę zapominając o tym, że mieli pójść gdziekolwiek. Wtedy jednak cyrkowczyni postanowiła złapać go za rękę i pociągnąć gdzieś. Sapnął aż ze zdziwienia, oponował jednak zbytnio. Po krótkim czasie szedł już posłusznie za nią, rozglądając się ciekawsko po nowym otoczeniu.
- A tak właściwie... Co to ta cała kasa? I złoto?
Spytał jej się ciekawsko, w końcu zapominając o wydarzeniach z centrum. Patrzył na nią z lekkim uśmiechem, podekscytowany perspektywą zobaczenia czegoś nowego. Wtedy jego uwagę przykuł pewien motyl. Oczarowany nim patrzył, jak powoli zbliża się w kierunku jego twarzy. Już nawet słyszał bicie jego skrzydeł... A po chwili, już tylko to. Zamrugał przez chwilę zdziwiony, nie wiedząc do końca, co się stało. Motyl zniknął tak szybko, jak się pojawił. A Nathan stwierdził ze zdziwieniem, że kompletnie nic nie słyszy. Nie wywołało to jednak na tyle dużej paniki, by postanowił podzielić się tym faktem z Fatum. Zachowywał się, jak gdyby nic się nie stało i po prostu szedł razem z nią. Może to normalne? Może po prostu wszyscy ucichli z jakiegoś powodu...

Powrót do góry Go down





Fatum
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Fenrisa Arcelia Timandra Unenia Meara (FATUM) Weridust
Wiek :
Wyglądam na jakieś 24 i na tyle się czuję!
Rasa :
Kapelusznik albo niedorobiony Cyrkowiec, mentalnie coś pomiędzy.
Wzrost / Waga :
Całe 173 cm i niecałe 61 kilogramów chodzącego uroku osobistego, doprawionego gramem szaleństwa.
Znaki szczególne :
Ja cała jestem szczególna!
Pod ręką :
Jasper(czapka), o ile rękę trzymam na głowie.
Zawód :
Artystka sceniczna! Błazen - akrobata, dawca uśmiechów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t436-fatum#2159 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1083-fatum
FatumOaza Spokoju
Nathan miał sporo pytań, ale zupełnie mi to nie przeszkadzało. A wręcz przeciwnie. Bo ja lubiłam mówić. Zatem niemal każde zadane pytanie, uwalniało z moich ust potok słów. Potok, w którym prywatne opinie, odczucia i anegdotki zdecydowanie górowały nad rzetelnymi i klarownymi informacjami. Choć i tych nie brakowało, trzeba było jednak uzbroić się w porządny sprzęt rybacki.
Rogaty, widać lubił wędkowanie, ponieważ słuchał mnie z uwagą. W każdym razie tak właśnie sądziłam. Bo, prawdę mówiąc, przez dobrą chwilę nie zerkałam na swego kompana, pochłonięta, poszukiwaniem interesującej mnie alejki i sklepu o uroczej nazwie „Złoty trzewik”. Sklep słynął z całkiem sporego wyboru asortymentu, zaś przedsiębiorczy właściciele, pomyśleli również o istotach, obdarzonych nieco mniej humanoidalną budową stóp. Dzięki czemu oboje mogliśmy podziwiać widzące w sklepowej witrynie, złote ochraniacze na kopyta i raciczki. Prezentowały się naprawdę, olśniewająco... serio nie wiem, czym je polerowali, ale można było się w nich przeglądać.
Jako że po drodze zdarzyłam przedstawić Nathanowi całą „procedurę” dotyczącą nabywania butów, nie spodziewałam się większych komplikacji w tej dziedzinie.
Zatem gdy oboje przekroczyliśmy prób, sklepu, powitało nas ciche dzwonienie, które wydobywało się z dzwonka zamontowanego nad drzwiami. Niepozorny dźwięk od razu przywrócił do żywych, otyłego i siwowłosego mężczyznę, który drzemał właśnie oparty o ladę. Za jego pleców widniała para, groteskowo małych w porównaniu zresztą ciała skrzydeł. Czy może raczej skrzydełek, które wyglądały jak kiepsko przystrzyżony krzew. Przez to w pierwszym odruchu można by pomyśleć, iż za plecami mężczyzny stała jakaś pokrzywdzona przez los roślinka.
-Witaj Donben! Przyprowadziłam Ci nowego klienta jak tam nowa dostawa? Jest coś na tyle uroczo zjawiskowego, by mnie oczarować? A zresztą... sama poszukam ciao!
Poczciwy i dobry Donben, przez chwilę miał minę, jakby do jego uroczego sklepiku wleciało tornado, nie zaś para klientów. Zupełnie nie wiedziałam, dlaczego... przecież to same plusy, gdy ktoś jest tak zaradny, jak ja i nie trzeba wokół niego skakać. A że narobi się przy tym trochę bałaganu. Gdy starałam się utrzymać jako taki porządek, inni bywalcy sklepu skarżyli się na buty lewitujące w powietrzu. Ale jak mówi mądre przysłowie, wszystkim nie da się dogodzić. Dlatego warto skupić się na sobie.
-No dobra, szukaj jakiś, które wpadną Ci w oko. Niektóre mogą być za małe albo za duże. Wtedy trzeba poszukać takich, które są w sam raz i zapamiętać numerek z dołu podeszwy. Zawsze możesz też poprosić o pomoc Donben'a jest miły, tylko trochę się peszy, gdy przychodzę. Cóż, tak to już jest, kiedy jest się tak chaotycznie atrakcyjną istotą.
Mówiąc to, teatralnie poprawiłam włosy i zatrzepotałam rzęsami, które z wydłużyły się i z pieli przeszły w głęboką czerń. Nadając fioletowemu spojrzeniu, nieco więcej magnetyzmu.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Nathan
Wiek :
17 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
168 cm/ 50 kg
Znaki szczególne :
Blizny w okolicach rogów, szyi oraz jedną długą, rozciągającą się na tyłach głowy i przysłoniętą przez włosy.
Pod ręką :
Nic
Broń :
Brak
Zawód :
Brak
NathanNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Czw 11 Lip - 12:05
Już chyba warzywo więcej by wsiąknęło wiedzy, niż Nathan w tamtej chwili dał się co prawda bez problemu zaciągnąć do sklepu, ale kompletnie nie wiedział, co się dzieje. Patrzył na Fatum, marszcząc nieco czoło, ale nic kompletnie nie słyszał. Nie był jednak na tyle niegrzeczny, by jej przerywać wywód tym jakże nieistotnym faktem. Szkoda wielkie, bo może wiedziałby, co takiego robić w sklepie.

Dzwoneczek nad drzwiami kompletnie go ruszył. Wszak nic nie słyszał. Po prostu dał się zaprowadzić przed ladę, zastanawiając się, co właściwie nastąpiło i dlaczego wszyscy milczą. Podłubał kilka razy w uchu, mając nadzieję, że to coś pomoże... Nie pomogło.
- Dlaczego nic nie mówicie?
Spytał się w końcu, gdy stanęli przed biednym sprzedawcą butów. Rozszerzył oczy ze zdziwienia i zamrugał kilka razy, gdy odkrył, że sam też nic nie mówi. Zaczął gorączkowo myśleć nad tym, co się właściwie stało. I dopiero w tym momencie przyszło mu na myśl, że to może wina jego uszu, a nie głosu innych. Pech chciał, że nawet nie mógł im tego oznajmić. Z jego ust wydobywał się jedynie świergot jakiegoś ptaka, a nawet tego nie usłyszał cyrkowiec.

Był na tyle zdziwiony tym, co zaszło, że dał się zaciągnąć pomiędzy półki bez żadnego protestu. Fatum coś do niego mówiła, ale zorientował się dopiero po dłuższej chwili. Wpierw musiał wyłapać wzrokiem ruch jej ust. Spojrzał na nią z dość ogłupiałą miną. Jeszcze bardziej zgłupiał, gdy ta wydłużyła swe rzęsy i nimi zatrzepotała. O co jej właściwie chodziło? Fakt, teraz jej oczy wyglądały chyba nawet ładniej, ale wciąż nie rozumiał, co to miało na celu.
- Halo?! Coś mówiłaś?!
Podniósł w końcu głos, licząc, że głuchota jest jedynie częściowa. Nie była. Nic nie usłyszał. A z jego ust wydobył się jedynie pisk jakiegoś bliżej nieokreślonego gryzonia. Niestety niezależnie czy cyrkowczyni mu odpowiedziała, czy nie, dla niego odpowiedź nie nadeszła. W końcu zrezygnował i odwrócił się, z wciąż zgłupiałą miną w kierunku półek z butami. Ilość obuwia go przytłoczyła. Nie mógł ruszyć się z miejsca. Jedynie patrzył zdezorientowany. Najwyraźniej miał coś z tego wybrać. Tylko jak niby wybrać, gdy tyle tego jest?

Powrót do góry Go down





Fatum
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Fenrisa Arcelia Timandra Unenia Meara (FATUM) Weridust
Wiek :
Wyglądam na jakieś 24 i na tyle się czuję!
Rasa :
Kapelusznik albo niedorobiony Cyrkowiec, mentalnie coś pomiędzy.
Wzrost / Waga :
Całe 173 cm i niecałe 61 kilogramów chodzącego uroku osobistego, doprawionego gramem szaleństwa.
Znaki szczególne :
Ja cała jestem szczególna!
Pod ręką :
Jasper(czapka), o ile rękę trzymam na głowie.
Zawód :
Artystka sceniczna! Błazen - akrobata, dawca uśmiechów.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t436-fatum#2159 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1083-fatum
FatumOaza Spokoju
Re: Skwer w centrum miasta
Pon 15 Lip - 22:43
Może to mało eleganckie, porzucać tak druha wśród sklepowych półek... No ale, chyba każdy choć raz przeżył ten stan, zakupowej euforii. Rogaty i tak miał szczęście, było kilka sklepów, w których poziom mojego szaleństwa przekraczał wszelką normę już od samego przekroczenia progu. Ten przybytek powodował jedynie lekki przypływ niegroźnej i krótkotrwałej fiksacji.

Dopiero gdy w moim posiadaniu znalazła się para sandałów na wysokim koturnie, przystrojona ozdobami w kształcie srebrnych gwiazdek. Cudo, które co prawda było mi za małe o jakiś rozmiar... ale to nic rozciągnie się! Oczywiście nie poprzestałam na jednej parze. To też w ślad za mną maszerowały i to dosłownie, a nie w przenośni. Dwie pary, nieco bardziej wyczynowego, choć nadal stylowego obuwia. Wyglądało to tak, jakby śledziła mnie jakaś niewidzialna para, która używając eliksiru niewidzialności zapomniała nim skropić tylko butów. W każdym razie postanowiłam sprawdzić, jak w kwestii zakupów radził sobie Nathan. Nasza rozmowa zaszła jednak na nieco dziwny tor, ponieważ chłopak najwidoczniej zapragnął popisać się zdolnościami lingwistycznymi.
-To po mysiemu? Nie znam, ale widzę, że Ty nieźle go opanowałeś. Jestem pod wrażeniem! Dobra, nie będę Ci przeszkadzać, wybieraj spokojnie, a ja jeszcze zerknę tylko na tamte botki. Hej, a co powiesz o tych? Myślę, że nieźle by Ci pasowały.
Za pomocą swojej mocy sprawiłam, że para czarnych skórzanych butów, o dość wysokich cholewach, wykonała przez Cyrkowcem, krótki pokaz taneczny. Ja zaś oddalając się, potrząsałam głową, sprawując, iż po całym sklepie rozniosło się rytmiczne podzwanianie.
Dałam rogatemu, tyle czasu ile wydawało mi się konieczne na podjęcie decyzji. Czyli w sumie, nie zbyt wiele. Uznałam jednak, iż mój kompan zwyczajnie krępuje się, faktem, iż robimy zakupy na mój koszt. A nie było czym, zważywszy na to, że miałam zamiar wyjść z pięcioma parami butów z czego ostatecznie zapłaciłam za jedną . No i za parę wybraną przez Nathana. A co zresztą butów, cóż nawet nie pamiętam, kiedy wpadła mi do kapelusza. Oczywiście nie była to kradzież! Nic z tych rzecczy! Właściciel złotego trzewika na pewno ucieszy się, gdy w niektórych z butów poznajduje niespodzianki, jakie dla niego zostawiłam. Takie jak choćby 1/10 kolekcji szklanych kulek, złota wstążka, gumowa kaczka, którą zdobyłam na wycieczce w Świat Ludzi. Oraz kilka innych przedmiotów, które ciężko było ze sobą powiązać. Teraz jednak siwowłosy grubasek, wydawał się wniebowzięty z samego faktu, iż dokonaliśmy zakupów w jego sklepie i teraz zmierzaliśmy ku wyjściu.
-Mam nadzieję, że będą Ci się dobrze nosić. Hej, powiedź jeszcze coś po mysiemu! Znasz też język innych zwierząt albo bestii? Ja radzę sobie z pszczelim bzzzzzzzzzz. A może to bardziej muszy?
Wyprzedziłam Nathana o kilka kroków, po to, by móc lepiej mu się przyjrzeć. Mimo wszystko nadal wydawał mi się przytłumiony. Czyżby ta mała rogata niunia, aż tak zapadła mu w pamięć. Niech no jeszcze ją spotkam, wówczas dopilnuję, by miała prawdziwy powód do niezadowolenia.
Nie spostrzegłam, że za moimi plecami przefruwał właśnie motyl, którego trudno było przeoczyć. Aksamitna czerń jego skrzydeł była niczym kropla atramentu na białej kartce. Zwyczajnie przyciągała wzrok. Motyl, wykonał dość niecodzienny manewr w powietrzu, zmieniając tor swego lotu i siadając na moich plecach. Subtelny dotyk został jednak stłumiony przez tkaninę, zaś sam motyl, gdy tylko doszło do kontaktu... dosłownie rozmył się w powietrzu. Ja zaś nadal maszerowałam tyłem, do czasu, aż nagle zostało mi to boleśnie uniemożliwione. Mimo całej zwinności i akrobatycznej gracji, jaką mogłam się pochwalić... teraz zaliczyłam bardzo widowiskowy upadek. Był on dla mnie takim zaskoczeniem, że, przez moment nie podnosiłam się z ziemi.... no może nie całkiem, bowiem do góry uniosłam jedynie płetwę, wieńczącą syreni ogon, w który nagle zmieniły się moje nogi. Cóż byłam przyzwyczajona do nagłych transformacji, choć wiedziałam, nad którymi trzeba zapanować. Te, które wpływały na moją sprawność fizyczną, często udawało mi się zduszać w zarodku. Tym jednak razem ta sztuczka się nie udała.
-Dawno mi się to nie zdarzało, w sensie tak spektakularne zaliczanie gleby... chyba stłukłam sobie ogon.
Oczywiście, z takich akcji zawsze lepiej się śmiać, więc i tak zrobiłam. Przez chwilę obserwowałam jak piękne kolorowe łuski w odcieniach turkusu, fioletu oraz błękitu, połyskują w słońcu.
-No dobra koniec, opalania się.
Oznajmiłam i już miałam zamiar stanąć na równe nogi, gdy odkryłam, że nie jest to możliwe... Skupiłam się jeszcze raz... lecz zamiast pary zgrabnych nóg nadal byłam posiadaczką niezwykle zgrabnego ogona.
-Co do....
Uniosłam dłoń przed siebie, przymrużyłam oczy, wpatrując się w to, jak na powierzchni mojej skóry przez chwilę pojawiły się drobne kolce, które równie szybko ponownie, przekształciły się w gładką skórę. Coś było nie tak... ale tylko od pasa w dół?
-Chyba... chyba moja moc się zawiesiła. Na gwiazdy i płomienie! Tego jeszcze nie przerabiałam.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Nathan
Wiek :
17 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
168 cm/ 50 kg
Znaki szczególne :
Blizny w okolicach rogów, szyi oraz jedną długą, rozciągającą się na tyłach głowy i przysłoniętą przez włosy.
Pod ręką :
Nic
Broń :
Brak
Zawód :
Brak
NathanNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Sro 17 Lip - 21:52
Właśnie był pochłonięty oglądaniem półek sklepowych, gdy para dziwnych czarnych łódeczek zaczęła tańczyć mu przed oczami. Czy to były te buty? A jak tak, to dlaczego tańczyły? Przecież reszta jakoś siedziała cicho. Bynajmniej nie pomagał mu fakt, że niektóre buty tańczą, a niektóre nie. Szybko jednak obuwie się uspokoiło. Nathan tylko spojrzał przez ramię na odchodzącą Fatum, nie wiedząc zbytnio, co się właściwie dzieje. Musiał naprawdę ogłuchnąć. Świadomość ta sprawiła, że przez chwilę zapomniał o butach. Spróbował krzyknąć coś do towarzyszki. Jednakże z jego ust wydobył się jedynie cichy dźwięk cykających świerszczy. Nawet nie wiedział, jakie to piękne dźwięki z siebie wydaje. Postanowił, że skoro teraz nic z tym nie zrobi, to może przynajmniej buty znajdzie. Tak, jak to zaplanowali. Wyjątkowo poważnie podszedł do całego rytuału kupowania butów. Na tyle poważnie, że odsunął swoją głuchotę na bok... Musiał nie wiedzieć, co taka dolegliwość oznacza w realnym świecie.

Zaczął przechadzać się po sklepie, jedynie co jakiś czas zerkając na świrującą Fatum. Ostatecznie upatrzył sobie jakieś dziwne, gąbczaste buty... Chyba buty. Nie znał się na tym. Na szczęście trafił dobrze. Tylko że wybrał sobie różowe kalosze. To, czy takie coś się nada do chodzenia po mieście było kwestią sporną. Nie miał niestety zbyt dużo czasu, bo jego towarzyszka już chciała wyjść ze sklepu. Gdy tylko wybrał buty, poszedł do niej i po prostu pokazał. Otworzył na chwilę usta, chcąc chyba coś dodać, ale natychmiast je zamknął. Wolał nie ryzykować. Jeśli sam siebie nie słyszał, to skąd wiedział, że mówi to co chce? Nie zamierzał przypadkiem obrazić cyrkowczyni.
- O co chodzi? Powtórz!
Mimowolnie wyrwało mu się, gdy nagle stanęła przed nim podczas wychodzenia ze sklepu. Patrzył zdezorientowany, jak mówi coś do niego. Dosłownie patrzył, bo słyszeć nie słyszał. Wyraz twarzy miał niezbyt kumaty, ale w sumie nie było mu co się dziwić. Fatum natomiast usłyszała jedynie syczenie gęsi. W oczach Nathana pojawiła się lekko błagalna nuta. Nim jednak zdążył bardziej sugestywnie pokazać, co się stało, Fatum upadła.

Chłopak pochylił się nad nią błyskawicznie i patrzył zdziwiony na ogon.
- Co się stało?
Krzyknął do niej lekko wystraszony. Ale co ona usłyszała? No rzecz jasna nie Nathana. Tylko jakiegoś osła. Osioł ten cofnął się o krok, spoglądając niepewnie na ogon. Miał już spytać, skąd to potrafi. Ale w końcu na czas przypomniał sobie, o swoim problemie ze słuchem. Także ugryzł się w język i jedynie patrzył, jak syrenka porusza ustami. Zaraz potem przełamał się w końcu i podszedł do niej, klękając obok ogona. Zaczął patrzeć to na niego, to na twarz Fatum. Z niemym pytaniem na twarzy "nauczysz mnie tego?".

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Skwer w centrum miasta
Pon 22 Lip - 22:01
Podszedł do Rim z dość dobrym nastawieniem. Fakt... Wciąż czuł to charakterystyczne ukłucie strachu w żołądku, gdy myślał o tej krainie, ale sen dobrze mu zrobił. Generalnie cieszył się również, że w miarę to się ułożyło. Miał gdzie mieszkać, miał co robić, dostał jeść... Przedtem nie planował tego jakoś zbytnio. Podejrzewał, że będzie spać na ulicy. Szczęśliwie tak się nie stało.
- Ee, a sporo tu macie gospód?
Spojrzał na nią badawczym wzrokiem. Zauważył, że teraz z kolei coś z nią nie grało. Nie skomentował tego jednak. Jedynie nieco uleciało z niego tego humoru. Fakty były takie, że prawie jej nie znał. Wolał się nie wtrącać za bardzo. Sam niezbyt wiedział co ze sobą zrobić, dlatego nie chciał dawać komuś rad na siłę. W przypadku takiej osoby jak Rim, mogło to się źle dla niego skończyć.
- Zresztą... Może po drodze coś znajdziemy.
Stwierdził nieco zamyślony, zerkając na chwilę gdzieś w niebo. Dostrzegł te same ptaki, co Rim wcześniej. Nie wywarły jednak na nim aż takiego wrażenia, jak na niej. Wręcz je zignorował. Wtedy jednak spostrzegł, że arystokratka już sama poszła. Wzruszył ramionami i ruszył za nią.

Gdy szli tak sobie przez miasto, opętaniec wyraźnie wyostrzył swoje zmysły. Zamiast próbować jakoś zagadać towarzyszkę, rozglądał się podejrzliwie dookoła, szukając tam tych wszystkich bestii, o których tak wiele opowiadali w jego dzieciństwie. Podejrzewał, że jeśli gdziekolwiek mają istnieć, to właśnie tutaj. Szczęśliwie jednak nic go nie postanowiło rozszarpać na strzępy. Mijali jedynie zwykłych przechodniów, jednak i nawet tych Frank bacznie obserwował. Dopiero po dłuższym czasie dał sobie spokój. Odetchnął lekko i spojrzał w kierunku Rim.
- Too widziałaś coś po drodze?
Spytał się jej, opierając o pobliskie drzewo. Specjalnie się tu zatrzymał, by cień pozwolił im na spokojnie ocenić sytuację. Czekając na odpowiedz, zaczął w zamyśleniu grzebać nogą w ziemi. Po chwili wyczuł coś stopą. Nieco zdziwiony spojrzał w dół i odkrył, że jest tam jakiś rulon papieru wsunięty między korzenie. Zmarszczył czoło i wrócił wzrokiem na arystokratkę. Stwierdził, że za chwilę sprawdzi co to. Ważniejsza teraz była kwestia Iris, a nie jakiś śmieć.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Wto 23 Lip - 22:40
Spojrzała na niego niepewnie - nie mam pojęcia....spędziłam kilka dni na ulicy, ale raczej nie zwracałam na to uwagi - przyznała, rozglądając się czy jakiejś nie zauważy.

Nawet nie zwróciła uwagi na to, że Frank jakby jest bardziej spięty i czujny niż powinien, chodząc tak po prostu po mieście. Sama była podenerwowana. Miała nadzieję, ze znajdą jakiś trop. Najbardziej by pragnęła już dziś odnaleźć Baśniopisarkę, ale było to naprawdę bardzo mało możliwe do zrealizowania. Nawet nie wiedziała czy jest ona nadal w Mieście Lalek. A Arystokratka nie znała innych terenów poza Pustynią i właśnie tym miastem, dlatego błagała w duchu, żeby udało jej się dziś znaleźć cokolwiek, oraz, żeby pani Iris była cała i zdrowa.
Po drodze wstąpili do jednego jakiegoś baru, ale była to raczej speluna, z której dziewczyna szybko się wycofała. Byli tam bowiem sami faceci i widać było, że każda osoba płci żeńskiej nie przetrwa tam zbyt długo, bo zostanie przez nich pożarta. Możliwe nawet, że dosłownie.
Pokręciła głową, gdy zapytał o to czy coś widziała. Nie chowała się do cienia, zdawało się, że cieszy ją cieplejsza pogoda. Nawet zdjęła kurtkę i zamieniła ją w gumkę do włosów, którą związała swoje srebrno-fioletowe pasma w wysoki kucyk.
Nie wiedziała, które bary są bardziej popularne. To, że jest tam dużo osób, nie oznacza jeszcze, że jest znany, bo mogą to być stali bywalcy. O czym przed chwilą mogła się przekonać prawie na własnej skórze - może za chwilę zapytamy kogoś, kto chociaż wygląda na w miarę normalnego? Bo nie wiem, które z barów są popularniejsze od innych... - zaproponowała, bo nie wiedziała jak inaczej dowiedzieć się, gdzie powinna w ogóle zacząć szukać.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Skwer w centrum miasta
Wto 23 Lip - 23:45
Opętaniec zbyt zajęty był obserwowaniem otoczenia pod kątem zagrożeń, by zauważyć, że Rim również chodziła poddenerwowana. Zmianę jej kurtki w gumkę skwitował nieco zdezorientowanym mruganiem. Z którego otrząsnął się niemal od razu. Co prawda widział już jak arystokratka to robi, ale wciąż... Było to dziwne. I zapewne jeszcze długo go nie przestanie zadziwiać.
- No nie wiem... - wypuścił głośno powietrze z ust - Potrafisz wybrać z tutejszych przechodniów tego najbardziej "normalnego"?
Uniósł nieco brwi i spojrzał na nią. Dla niego było to zadanie praktycznie niemożliwe, jako że wszystko wyglądało tu mu dziwnie. Ale podejrzewał, że może Rim podoła... Sobie raczej w tej kwestii by nie zaufał. Ściągnąłby im pewnie na kark seryjnego mordercę.
- Zresztą... No można spróbować. Tylko pytanie, czy ta Pani Iris nie miała jakiś ulubionych. Oszczędziłoby to nam czasu może.
Wzruszył lekko ramionami. Raczej wątpił, by Rim wiedziała takie rzeczy. Powiedziałaby raczej. Aczkolwiek chwytał się wszystkiego, byle nie musieć kierować się wskazówkami tutejszych. Pomijając to, że im nie ufał. Nigdy nie lubił takiego błądzenia za czyimiś instrukcjami...

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Spojrzała na niego zaskoczona - chy...chyba....a Ty nie? - zapytała, przyglądając mu się. No w sumie był ze Świata Ludzi i nie wiedziała jak tam się to objawiało. Może każdy był normalny? A może po prostu inaczej dało się to rozpoznać niż w Krainie? Nie miała pojęcia. Coraz bardziej była zła, że wpakowała się w coś takiego. W poszukiwania kogoś. To nie ta, że nie zależało jej na znalezieniu Iris, raczej chodziło o to, że w ogóle do tego doprowadziła. Ponieważ naprawdę sobie nie radziła i nie wiedziała co by zrobiła, gdyby była tutaj całkowicie sama.
Opuściła smutno wzrok - chciała....zapytać właśnie o jakieś popularne miejsce, żeby tam zapytać....bo naprawdę nie wiem gdzie zacząć - przyznała, lekko się kuląc i unikając jego wzroku - pani Iris napisała w liście tylko tyle, że mam szukać w takich miejscach - dodała jeszcze i zaczęła miętosić trochę za duże rękawy i rozglądała się niepewnie, szukając kogo mogłaby zapytać o drogę to poszukiwanego miejsca.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Skwer w centrum miasta
Sro 24 Lip - 10:50
- Dla mnie wszyscy tutaj są dziwni...
Mruknął cicho, niemal że do samego siebie. Następnie przeniósł ukradkiem wzrok na tłumek stojący za Rim. Na tą bandę najróżniejszych stworów bardziej lub mniej podobnych do ludzi. Ubranych w egzotyczne stroje, tak różniące się od tych z jego świata. W dużej mierze przestarzałe... I im dłużej na nich patrzył, tym bardziej utwierdzał się w przekonaniu, że wolałby nie musieć wybierać z nich tego najmniej pokręconego. Zachowanie arystokratki zauważył dopiero wtedy, gdy ta spuściła wzrok. Spojrzał znów na nią, co jakiś czas zerkając w kierunku przechodniów. Szczęśliwie bądź nieszczęśliwie nie dostrzegł tego, że w istocie jest nie tylko przybita, ale i zła. Jej skulenie się i ucieczkę wzrokiem skwitował jedynie lekkim zmarszczeniem czoła. Nie rozumiał, dlaczego to robiła. Nie winił jej.
- Pani Iris mam wrażenie nie jest zbyt obeznana z podstawami nawigacji... - stwierdził nieco ironicznie po usłyszeniu słów Rim - Cóż, wielka szkoda, że nie określiła tego precyzyjniej... Ale już trudno. Musimy po prostu odwiedzić wszystkie popularne bary w mieście.
W jego głosie ponownie pojawiła się ironia. Do tego lekka irytacja, zapewne na samą Iris. Wyraźnie nie podobało mu się, że kazała arystokratce szukać siebie w taki sposób, ale szczęśliwie powstrzymał się od bardziej wylewnych komentarzy. Opamiętał się wtedy, gdy zobaczył dość nerwową postawę towarzyszki. Skupił na niej wzrok, przez chwilę myśląc, co powinien w tej sytuacji uczynić.
- Wiesz co, może ja wypytam... Zobacz, tamten wygląda w miarę porządnie.
Wskazał na jakiegoś przypadkowego przechodnia oddalonego od nich o kilkanaście metrów. Niezbyt przyłożył się do tego wyboru. Stwierdził, że już lepiej go przyśpieszyć. Z kilku dość istotnych powodów. Chwycił tylko jeszcze rulon papieru, który widział w korzeniach i wsunął go do kieszeni, a następnie ruszył wolnym krokiem w kierunku wskazanej przez siebie osoby. Zdawało mu się, że widział na tej kartce jakieś ścieżki. Mapa miasta stanowczo mogła im się przydać.

Powrót do góry Go down





Rim
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Rim Huriya
Wiek :
118
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
167/45
Znaki szczególne :
Białe włosy, lekko spiczaste uszy, fioletowe wąsy na policzkach, fioletowe cętki na przedramionach i łydkach
Pod ręką :
Pamiątkowa bransoletka, pierścionek zaręczynowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t238-kp-rim https://spectrofobia.forumpolish.com/t1111-rim
RimNieaktywny
Re: Skwer w centrum miasta
Sro 24 Lip - 23:14
No tak. Przecież on nie był stąd. Pewnie dla Rim Ludzie wydawaliby się dziwni a tym bardziej to czym jest wypełniony ich Świat.
Westchnęła ciężko - to raczej moja wina, że nie orientuję się w ogóle w świecie oraz w tym gdzie co się znajduje. Tak to się kończy jak spędza się całe życie praktycznie w jednym miejscu - powiedziała, unikając jego wzroku - myślę, że sama nie wiedziała, gdzie jest uda....chciała...się ukryć, więc nie powiedziała by wprost gdzie idzie....pewnie jak znajdziemy już jakiś bar to tam się czegoś więcej dowiemy.... - powiedziała, uśmiechając się delikatnie.
Może i była chowana przed światem, choć nie można powiedzieć, że pod kloszem, ale też nie była głupia. Brakowało jej tylko sporo pewności siebie. Ale doskonale wiedziała, że będzie musiała nad tym popracować. Miała już nawet pomysł...ale naprawdę jej się on nie podobał. I nie do końca nawet wiedziała jak miałaby go zrealizować.
Słyszała, że Frank jest dość poirytowany, dlatego tym bardziej unikała jego wzroku. Zupełnie jakby nie chciała wchodzić mu w drogę. Ale co miała zrobić? Nie miała najmniejszego pojęcia, jak to załagodzić. Nie musiał jej przecież pomagać...znów nie mogła sobie poradzić sama.
Słysząc, że chce podejść do jakiegoś mężczyzny, spojrzała na niego. Nie znała go, ale coś jej powiedziało, że lepiej by Opętaniec do niego nie zagadywał.
- po...poczekaj...ja pójdę...no wiesz... - pokazała swoje rogi. Nie ważne, że nie była ubrana jak Arystokratka, wystarczyło, że miała rogi. Chyba będzie musiała się do nich faktycznie przyzwyczaić i nauczyć z tym jakoś żyć...może tatuaże nie będą przeszkadzać aż tak bardzo?
Przełknęła ślinę i podeszła do nieznajomego. Lekko się jąkając zapytała najpierw o Iris, opisując ją jak tylko mogła, ale niestety mężczyzna nie kwapił się do pomocy. Nie była nawet pewna czy na pewno ją słuchał, ale cóż...nie chciała naciskać. W ostatniej chwili jednak zapytała czy zna jakiś bar który jest bardzo sławny albo popularny. O dziwo od razu dostała odpowiedź. Mężczyzna nawet zaproponował, że jej potowarzyszy, ale szybko odmówiła, prosząc tylko o wskazówki, które ten dał jej dość niechętnie.
Westchnęła gdy już wróciła do Franka - no to...mamy ten bar... - powiedziała, rozglądając się za droga, o której mówił nieznajomy.
Dopiero teraz zauważyła, że Frank coś trzyma - co to za kartka? - zapytała, chcąc choć na chwilę odwrócić swoją uwagę od problemów.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Skwer w centrum miasta  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Skwer w centrum miasta
Czw 25 Lip - 13:31
Spojrzał na nią jakoś tak dziwnie. Wyraźnie unikała jego spojrzenia. Chociaż nie do końca wiedział, dlaczego. Podejrzewał, że może Rim już tak po prostu ma. Albo że kłamie, w co szczerze wątpił. Nie miała powodów ku temu. Zwrócił uwagę również na co innego. Na fakt, że arystokratka wyraźnie chciała bronić tej całej Pani Iris. Nie znał jej tak naprawdę, ale miał już pewne podejrzenia co do niej. Rim też jakoś dobrze nie znał. Wiedział jednak, że posyłanie jej samotnie na poszukiwanie siebie z takimi informacjami jest co najmniej... Nieodpowiedzialne. Nie, żeby on sam był odpowiedzialny.
- Też jestem tu obcy. Więc wina jak widać rozkłada się po równo, prawda? Chociaż wciąż zastanawia mnie, po co ta cała Iris zamierzała się ukryć...
Ostatnie zdanie dodał już trochę ciszej. Nie chciał znowu psuć atmosfery.

Naprawdę już był gotów pójść rozmawiać z tamtym mężczyzną. Wtedy jednak arystokratka zatrzymała go w miejscu i zaproponowała siebie. Spojrzał nieco zdziwiony na rogi, które wskazała, ale potem jego twarz trochę złagodniała. Dziwił go sam fakt, że zdecydowała się ona w ogóle na to.
- Skoro tak uważasz...
Powiedział tylko trochę nieprzekonany i puścił ją przodem. On trzymał się kawałek za nią, by nie wyglądało to, jakby byli tu razem. Rzeczywiście, typowe... Samotnej dziewczynie zapewne o wiele chętniej udzieli pomocy. Uśmiechnął się ledwo widocznie, gdy zobaczył jego reakcję z daleka. Ale nie tylko z tego powodu. Osiągnął po części to, co chciał osiągnąć... Rim przestała się bez sensu zadręczać i zaczęła działać.
- A więc w drogę.
Odpowiedział jej, gdy wróciła z radosnymi wieściami. Zniknęła z jego głosu irytacja. Krytykowanie tej całej Iris na głos raczej nie miało sensu. Arystokratka i tak by jej tylko broniła. A on sam nie był pewien, czy nie ocenia jej błędnie. Rozmyślanie jednak nad jej osobą przerwało mu pytanie o rulon. Spojrzał nieco zbity z tropu, nie wiedząc z początku, o czym mówi. Dopiero potem przypomniał sobie, że dopiero co schował coś do kieszeni. Nie odpowiadając jej z początku, zmarszczył jedynie brwi i wyciągnął kartkę, przyglądając jej się uważnie. To rzeczywiście był mapa, tak jak podejrzewał... Ale raczej nie mapa miasta.
- Nie wiem... Znalazłem to pod drzewem. Myślałem, że może nam pomoże. Ale z tego co widzę, to mało ta mapa ma wspólnego z naszą okolicą...
Mruknął nieco zamyślony, przyglądając się rysunkom. Niezbyt znał się na czytaniu map. Ale przynajmniej na tyle, by zorientować się, że nie jest to plan miasta.
- Wiesz co to jest?
Spojrzał na nią i podał jej kartkę.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach