Biblioteka

Clio
Gif :
Biblioteka Elden-ring-age-of-the-stars_1
Godność :
Clio Fyortersole
Wiek :
22 lata
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
160 cm / 40 kg
Znaki szczególne :
cztery ręce, jedno oko
Pod ręką :
.
Kontrahent :
Phoebus
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t892-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t939-astralne-archiwum https://spectrofobia.forumpolish.com/t1017-sekretarzyk-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t1077-clio
ClioAstralna Archiwistka
Astralna Archiwistka
Biblioteka
Czw 18 Sie - 21:45
Biblioteka Klementinum-national-library

Powrót do góry Go down





Clio
Gif :
Biblioteka Elden-ring-age-of-the-stars_1
Godność :
Clio Fyortersole
Wiek :
22 lata
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
160 cm / 40 kg
Znaki szczególne :
cztery ręce, jedno oko
Pod ręką :
.
Kontrahent :
Phoebus
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t892-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t939-astralne-archiwum https://spectrofobia.forumpolish.com/t1017-sekretarzyk-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t1077-clio
ClioAstralna Archiwistka
Astralna Archiwistka
Re: Biblioteka
Czw 18 Sie - 22:07
Wszystko było przygotowane na romantyczne spotkanie Themisa i Astrid, do którego nigdy nie miało dojść. Biblioteka otoczona była przez Marionetki należące do rodziny Fyortersole, które tylko wyczekiwały pojawienia się mężczyzny, o którym mówiła panna Lumizione. Jasno oświetlony plac przed gmachem był dobrze oświetlony mimo późnej pory i to nie tylko za sprawą górującego nad miastem księżyca w pełni. Latarnie i podręczne lampy sprawiały, że nawet mysz nie byłaby zdolna prześlizgnąć się w cieniu.

Fyortersole nie mieli pewności, czy Themis się zjawi. Zdawali sobie jednak sprawę, że choć wdzięki ich Consigliere mogły nie być dość motywujące, to członek Stowarzyszenia mógł przybyć wiedziony ciekawością, refleksją o ujawnieniu jego tożsamości oraz pamięcią, że poprzednim razem zyskał cenne informacje, które na pewno pozwoliły mu zyskać prestiż w ramach organizacji. Tak naprawdę jednak nic nie było przesądzone, lecz mimo to Eleonora przystała na cały plan i go zatwierdziła.

Głowa rodziny Fyortersole była informowana o każdym jego etapie. Zarówno o tym jak rozpoczęto poszukiwania imienia Themis w Mieście Lalek i w dostępnych informacjach wykraczających za granicę metropolii, jak i później, gdy Wena zatrudniła obserwatorów do śledzenia osób mogących być tym Themisem - członkiem Stowarzyszenia Czarnej Róży. I ostatecznie decyzji o wysłaniu mu wiadomości i umówienia spotkania na pełnię księżyca.

Jeżeli Themis pojawił się umówionego dnia bez wątpienia spotkał Marionetki, które po wizualnej ocenie zgodności z podanymi im informacjami zacytowały fragment listu Astrid: Poszukuj Fyortersoli - oni poprowadzą. Oczekując, że mężczyzna w odpowiedzi poda ostatni wers listu, choć nie oczekiwali dosłownej odpowiedzi, a jedynie przekazania jaka była jego treść. Na marginesie warto wspomnieć, że Astrid spotkała się ze stanowczym niezadowoleniem pewnej Marionetki, że nie wskazała członkowi Czarnej Róży wyraźnie, iż powinien pamiętać ten wers jako znak rozpoznawczy a zaznaczyła go wyłącznie serduszkiem.

Jeżeli Themis przeszedł ten test został zaprowadzony do pięknie urządzonego wnętrza Biblioteki i tam poproszono go by wybrał jedną, dowolną książkę ze zbiorów. Nie został jednak do tego przymuszony i jeżeli odmówił to prowadząca go Marionetka nie naciskała, a zaprowadziła dalej.

Niezależnie czy z książką, czy też bez niej Themis został zaprowadzony do chłodnych podziemi do pomieszczenia szerokie na pięć i długiego na siedem metrów. Oświetlenie zapewniały ledwie przebijające się przez stare, niewielkie okna promienie księżycowego światła oraz mrowie świec porozstawianych na obrzeżach. Te liche światło nie pozwoliło Themisowi rozpoznać postaci siedzącej naprzeciwko wejścia. Jednak mógł stwierdzić, że bez wątpienia postać ta ma na głowie obszerny kapelusz.

Gdyby mężczyzna tu doszedł nie mógł wiedzieć, że ukryta w mroku postać, choć siedziała niewzruszenie czekając aż mężczyzna podejdzie bliżej, w rzeczywistości była przepełniona stresem, zmartwieniami i wątpliwościami. Bardzo długo walczyła, by Phoebus pozwolił jej dołączyć do Stowarzyszenia Czarnej Róży, przekonała nawet samą Eleonorę Fyortersole. To jednak była rodzina. Teraz miała przed sobą nieznajomego i musiała mu udowodnić, że będzie przydatna dla organizacji, w której oczekiwała zdobyć poszukiwane przez nią zaklęcie. Przygotowała z tego powodu niemały pokaz, lecz czy wszystko się uda? Czy niczego nie zepsuje? Marionetka na uspokojenie powtarzała sobie w myślach "Dubito ergo sum". Nie w znaczeniu nadanym mu przez Augustyn czy Kartezjusza, lecz jako zdanie podnoszące ją na duchu. Ma wątpliwości, lecz dotarła tutaj. Nie mogła się teraz cofnąć.


⋆˖⁺‧₊☽◯☾₊‧⁺˖⋆
MOONLIGHT BLUE
STARS ARE GLOWING

ANEW

Powrót do góry Go down





Themis
Gif :
Biblioteka 4c0f17d443cdf9f64333b7b26c7cd920
Godność :
Arthemis Magnus "CzyżyK" Pavoris
Wiek :
wizualnie 22 lata
Rasa :
Szklany Człowiek
Wzrost / Waga :
180/72
Znaki szczególne :
wysoki, patykowaty z kryształem między oczami i dużą, czarną blizną na klatce piersiowej
Pod ręką :
Bolerko-niewidko, Magiczny Złodziej, broń, sakiewka z pieniędzmi
Broń :
dwie krótkie szable (Notos i Euros)
Zawód :
najemnik
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t677-themis https://spectrofobia.forumpolish.com/t937-skrzynka-pocztowa-arthemisa-pavoris https://spectrofobia.forumpolish.com/t1118-themis
ThemisZłodziej Marzeń
Złodziej Marzeń
Re: Biblioteka
Sro 24 Sie - 14:45

Zaaranżowanie kamienicy to nie jest proste zadanie, zwłaszcza gdy gust ma się wybredny jak niejedna panna z wysokiego rodu, której we śnie spokojnym ziarnko maku pod materacem przeszkadza. Stworzenie bezpiecznej, a przede wszystkim estetycznej i nieziemsko przyjemnej przestrzeni, która łączyć będzie w sobie dwa odrębne sobie charaktery, było nie tylko czaso-, ale również pracochłonne – Artemis wszak wymagała jego osobistego stawiennictwa przy czynnościach nawet najmniejszej rangi. Codzienny rytm zwykłych powszednich czynności strasznie kontrastował z tym, do czego Themis był przyzwyczajony, a bitwa o Most Korzenny była punktem w przeszłości, za którym nieironicznie tęsknił.
Jakież było jego zdziwienie, gdy pewnego wieczoru, gdy wracał od stolarza mającego wykonać meble do galerii sztuki Artemis, na progu swojego nowego domu zauważył małego ptaszka o pstrokatych skrzydełkach. Zwierzę zdawało się na kogoś czekać, a gdy tylko ujrzało zbliżającego się Szklanego, uderzyło w wesołe trele i zamachało skrzydłami, jakby próbując w ten sposób przekazać Pavorisowi „Tu jestem! Zobacz mnie!”. Lecz nie tylko to było komunikatem ptaszka, do którego nogi, jak się po wnikliwych obserwacjach okazało, przywiązany miał mały, różowy liścik który ku zdziwieniu Czyżyka pachniał wyjątkowo słodko – czy to jakieś czary?
Ciekawość rozpaliła Themisa, który schowawszy liścik odprawił małego posłańca i skierował swoje kroki do wnętrza kamienicy, by nikt niepowołany nie ujrzał jego treści. Zamknąwszy się w gabinecie, ze zmarszczonymi brwiami zagłębiał się w napisane estetycznymi literami słowa – a z każdą kolejną literą coraz bardziej się niecierpliwił. Ach, a więc był on owocem małej wpadki w trakcie misji w kawiarni; inaczej pani Astrid nie odnalazłaby jego personaliów ni adresów. Będąc prawie dwumetrowym Szklanym z pewnością łatwo wyróżnić się z tłumu, a gdy zna się jeszcze jego imię – zadanie staje się bajecznie proste.

W rzeczy samej wybór „iść czy nie iść” okazywał się być jeszcze prostszy – Astrid wiedziała o nim tyle, że mogła go bez większych problemów odszukać, a więc i wykorzystać powiązanie Themisa z Czarną Różą; stan był na tyle niepożądany, że Szklany nie miał wyjścia i musiał ruszyć na spotkanie z niepozornie wyglądającą blondynką.
Liścik był na tyle enigmatyczny, że Czyżyk nie mógł wywnioskować z niego powodu, dla którego consigliere Fyortersoli mógłby chcieć się z nim widzieć – lecz kobieta mogła równie dobrze chcieć się z nim zwyczajnie zobaczyć, zwłaszcza że przy ich ostatnim spotkaniu sugerowała chęci kolejnego rendez-vous, tym razem w bardziej pokojowych warunkach.
W wyznaczony dzień, zaledwie kilka dób po otrzymaniu liściku, Themis nie omówiwszy Artemis powodu swojej nocnej eskapady wymknął się z ich kamienicy i skierował swoje kroki w kierunku wskazanej biblioteki. Choć Astrid znała jego tożsamość, pozostali Fyortersole (jeśli wierzyć słowom ich negocjatora) już nie, zatem mężczyzna nieco przezornie założył na siebie złotą maskę zakrywającą górną połowę jego twarzy. W kieszeni obszernego, beżowego płaszcza wciśnięty miał złożony liścik, a przy pasie z miękkiej skóry cielęcej wisiały jego dwa krótkie miecze. Choć nie zakładał walki, a jedynie kolejną jakże specyficzną misję dyplomatyczną, wolał dmuchać na zimne i nie udawać się do siedziby jednego z gangów bezbronny.
Odszukanie Marionetek Fyortersole nie stanowiło większych problemów – nie ze względu na ich charakterystyczne aparycje i staranne wykonanie ich ciał, a głównie przez to, że zwyczajnie na niego czekały. Na oświetlonym placu, w samym środku nocy. Musiałby być ślepcem, żeby ich nie zauważyć. Zbliżył się do jednej z nich i pozdrowił krótkim, żołnierskim skinięciem głowy, lecz nim zdążył otworzyć usta, niebiesko skóra lalka o aparycji nereidy uprzedziła go:
- Poszukuj Fyortersoli - oni poprowadzą.
Nos Themisa zmarszczył się z niezadowoleniem, wszak spodziewał się pełnej konspiracji, lecz nikt nie uprzedził go o konieczności poznania tajnych fyortersolskich haseł – a przynajmniej nie zrobił tego w sposób dosłowny.
- Drogie panie i panowie  – zaczął z uśmiechem, dłonią sięgając do kieszeni płaszcza, by wyciągnąć z niego mały, różowy liścik, który nosił ślady wielokrotnego czytania – Proszę mi wybaczyć, ale kazano mi tu przyjść i obiecano intratne przedsięwzięcie.  – mówiąc to przekazał zwitek młodzieńcowi o apollińskich rysach, który przyjął go niepewnie i rozwinął, po czym zwrócił Themisowi.
- Proszę za nami. – rzekły synchronicznie Marionetki i ruszyły w kierunku drzwi wejściowych do biblioteki.
W środku polecono Szklanemu wybrać sobie jedną z książek. W przypływie piękna chwili wywartego przez intymną atmosferę panującą we wnętrzu gustownie urządzonej biblioteki, dłoń Themisa zabłądziła na grube tomiszcze zawierające zbiór ballad, romansów i dramatów o tyle romantycznych zebranych z najdalszych zakątków Krainy Luster, które z całą pewnością nie powstydziłoby się nieskromnych i zmysłowych opisów napisanych barwnym językiem; niestety odezwał się w nim głos rozsądku podpowiadający, że nie zna powodu, dla którego został wezwany przez Fyortersoli. Może to miał być test przeznaczony dla Pavorisa, w którym miałby czytać całą księgę na głos i zapamiętać z niej fragmenty? Niechętnie jego dłoń przesunęła się na cieniutką książeczkę ustawioną na półce tuż obok wspomnianego tomiszcza, która nosiła jakże przewrotny tytuł „Erystyki…”. Dzieło miało dalszy człon nazwy, lecz Themis nie poświęcał mu większej uwagi, spojrzał jedynie przez ramię na towarzyszące mu Marionetki-przewodników.
- Mam nadzieję, że nie zabawię zbyt długo? – obdarzył lalki uśmiechem – Wyrzucą mnie z domu, jak zabawię tu całą noc.
Para wymieniła jedynie między sobą porozumiewawcze spojrzenie, po czym młodzieniec o mitologicznych rysach twarzy zbliżył się do Czyżyka i jakby pokrzepiającym gestem poklepał go po ramieniu. Mężczyzna wiedział, że coś się dzieje.
Ruszyli dalej, tym razem w dół, w kierunku podziemi, z których roztaczał się przyjemny chłód. Zaprawdę dziwne to było miejsce na schadzkę, lecz ciekawość rozpalająca Themisa zdawała się kontrastować z atmosferą miejsca. W pomieszczeniu panował półmrok, jednak nigdzie nie mógł wypatrzeć zarysu drobnej sylwetki blondwłosej negocjatorki – widział jedynie postać o dziwnych kształtach siedzącą na wprost do niego. Wargi Szklanego wykrzywiły się w grymasie niezadowolenia, a kroki zaprowadziły mężczyznę na środek pokoju.
- Zostałem wezwany, zatem przyszedłem. Czym mogę służyć? – skłonił się nieco przesadnie, lecz nie wiedział, kogo ma przed sobą; a przecież równie dobrze mogła to być sama Eleonora Fyortersole.

Powrót do góry Go down





Clio
Gif :
Biblioteka Elden-ring-age-of-the-stars_1
Godność :
Clio Fyortersole
Wiek :
22 lata
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
160 cm / 40 kg
Znaki szczególne :
cztery ręce, jedno oko
Pod ręką :
.
Kontrahent :
Phoebus
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t892-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t939-astralne-archiwum https://spectrofobia.forumpolish.com/t1017-sekretarzyk-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t1077-clio
ClioAstralna Archiwistka
Astralna Archiwistka
Re: Biblioteka
Pią 26 Sie - 17:57
Wśród mroku nocy rozświetlonego tylko srebrzystą tarczą księżyca i uświetnionego niezliczonymi gwiazdami jaśniejącymi na nieboskłonie jest chłodno, lecz Astralna Archiwistka nie czuła teraz tego przyjemnego mrozu. Dolne dłonie mocno trzymały leżącego na kolanach, ukrytego pod obszerną peleryną, pluszowego wilka - Kłamstwożercę Ijiego. Powolne przesuwanie po puchatym materiale, z którego wykonany był jej zabawkowy towarzysz działało na Marionetkę uspokajająco.

Widziała przed sobą mężczyznę, który miał należeć do Stowarzyszenia Czarnej Róży. Archiwistka nie miała pewności. Wiedziała, że Marionetki nie przepuściłyby nikogo, kto nie zostałby wezwany przez Astrid. Miała też wiedzę, że Consigliere jej rodziny obiecała sprowadzić członka Stowarzyszenia na jej życzenie. Wniosek był taki, że wszystko wskazywało, że stojący przed nią mężczyzna należał do Czarnej Róży - organizacji, do której Clio tak bardzo chciała dołączyć, by zgłębić tajniki magii pozwalającej na uzyskanie cudzych wspomnień. Należało jednak pamiętać, że wiele rzeczy mogło się nie udać. Astrid mogła z niej zakpić i sprowadzić kogoś zupełnie innego, bądź też ktoś mógł przejąć list i przyjść tutaj podszywając się pod członka Stowarzyszenia. Możliwości niepowodzenia było znacznie więcej, a Clio siedząc na krześle od kilku godzin zdążyła rozważyć wiele scenariuszy.

Ujrzenie w bladym świetle, że zbliżający się do niej mężczyzna ma na sobie maskę nieco ją uspokoiło - choć wciąż nie było dostatecznym potwierdzeniem, by Marionetka mogła uwolnić się od wszelkich obaw. Nawet jednak gdyby Szklany okazał się nie być członkiem Stowarzyszenia mogła kazać go pojmać. Gdyby zażądała spotkania z Czarną Różą, by wydać im kogoś, kto podszywa się pod jednego z ich członków - to bez wątpienia spotkałoby się z odpowiedzią zamaskowanych czarnoksiężników. Clio wolałaby jednak uniknąć takiego rozwiązania, gdyż ktokolwiek stał teraz przed nią, to Marionetka nie chciała by stała mu się krzywda - nic złego jej ani jej rodzinie nie uczynił.

Tak naprawdę nie chciała nawet by miał jakieś problemy przez wymknięcie się z domu wieczorną porą. W końcu Fyortersole nie wiedziała o pożegnalnych słowach Themisa skierowanych do Marionetek, które go tu przyprowadziły. Nie wiedziała także, że Marionetki odchodząc pozwoliły sobie zażartować i że Szklany mógł usłyszeć ich słowa:
- Nieszczęśnik chyba musi szukać nowego domu. - Powiedziała pierwsza z Marionetek, na co jej towarzysz odparł -To prawda. Dobrze, że po bitwie jest wiele wolnych.

To jednak co Clio wiedziała, a co napawało ją pewnym lękiem to wzrost mężczyzny. Był od niej znacząco większy. Choć zwykle niski wzrost nie przeszkadzał w niczym Marionetce, to teraz chciała wypaść dobrze i profesjonalnie a dziecięca aparycja tego nie ułatwiała. Nie mogła teraz zajmować się tego typu sprawami, by wątpliwości nie zamknęły jej drogi do osiągnięcia zamierzonego celu.
- Witaj szlachetny członku Stowarzyszenia Czarnej Roży. Potężnej organizacji, której obiektem zainteresowania są wszelkie, nawet najbardziej mroczne rodzaje magii - Rozpoczęła, a jej głos poniósł się echem po pustym pomieszczeniu. Zsunęła ostrożnie Kłamstwożercę pomiędzy podłokietnik fotela a siebie, żeby jej nie przeszkadzał. Następnie złączyła dolne dłonie na kolanach. - To na moją prośbę Astrid wezwała Cię w to miejsce. - Dodała po krótkim zawahaniu.

W pierwszej kolejności chciała przekazać członkowi Stowarzyszenia, za którego pomocą chciała się zwerbować do organizacji, że wie czym zajmuje się Czarna Róża oraz jasno podkreślić, że to spotkanie zostało zaplanowane przez nią. Jeżeli miała otrzymać ofertę wstąpienia w różane szeregi nie mogła pokazać się jako słaba Marionetka, która byłaby nieprzydatna dla organizacji. Toteż postanowiła, że powinna zaprezentować się z jak najlepszej strony. Tyle że już jej plany zostały pokrzyżowane. Nieznajomy był zbyt wysoki, by zeskoczyła z krzesła - wyglądałaby przy nim niepoważnie. Musiała więc pozostać na swoim miejscu.

- Jestem Clio Fyortersole. - Powiedziała nieco głośniej niż poprzednio. W końcu zbliżała się do momentu, który w jej ocenie powinien zrobić na członku Stowarzyszenia największe wrażenie - demonstracji zdolności największego dzieła Phoebusa. Wypowiadając swoje imię i nazwisko Clio uniosła górne ręce. Gdy skończyła mówić cała sala wypełniła się gwiazdami i zawieszonym tuż nad głową Marionetki srebrzystym księżycem. - Astralna Archiwistka - Marionetka na powrót umieściła swoje górne dłonie na podłokietnikach fotela.

Czy jej zdolność zrobi na mężczyźnie wrażenie? Marionetka wiedziała, że wielu było zachwyconych, gdy po raz pierwszy ujrzeli jej gwiazdy wspomnień. Z drugiej strony obawiała się, że jej Astralne Archiwum wyda się członkowi Stowarzyszenia ledwie jarmarczną sztuczką. Mimo tych wątpliwości nie miała wyjścia - jeżeli chciała zaprezentować swoje umiejętności, to nie mogła obawiać się, że mogą one zostać zbagatelizowane.

- Bardzo mi miło Cię poznać szlachetny członku Stowarzyszenia Czarnej Róży i dziękuję za przybycie. - Dodała na chwilę, tym samym kończąc część formalną, mającą zaprezentować Astralne Archiwum, samą Clio oraz wymienić się grzecznościami z członkiem Stowarzyszenia.


⋆˖⁺‧₊☽◯☾₊‧⁺˖⋆
MOONLIGHT BLUE
STARS ARE GLOWING

ANEW

Powrót do góry Go down





Themis
Gif :
Biblioteka 4c0f17d443cdf9f64333b7b26c7cd920
Godność :
Arthemis Magnus "CzyżyK" Pavoris
Wiek :
wizualnie 22 lata
Rasa :
Szklany Człowiek
Wzrost / Waga :
180/72
Znaki szczególne :
wysoki, patykowaty z kryształem między oczami i dużą, czarną blizną na klatce piersiowej
Pod ręką :
Bolerko-niewidko, Magiczny Złodziej, broń, sakiewka z pieniędzmi
Broń :
dwie krótkie szable (Notos i Euros)
Zawód :
najemnik
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t677-themis https://spectrofobia.forumpolish.com/t937-skrzynka-pocztowa-arthemisa-pavoris https://spectrofobia.forumpolish.com/t1118-themis
ThemisZłodziej Marzeń
Złodziej Marzeń
Re: Biblioteka
Sro 31 Sie - 2:15

Słowa eskortujących go Marionetek starły pyszny uśmieszek z warg Themisa. Na czymkolwiek miała polegać czekająca go sprawa, nie mógł liczyć, że załatwi ją szybko i wróci do kamienicy, nim Artemis zorientuje się, że go nie ma w domu. Przypuszczał jednak, że dwie piwnice to tereny na tyle rozległe, by jego towarzyszce poszukiwania zagubionego narzeczonego zajęły dłuższą chwilę – na tyle długą, by Szklany mógł bezpiecznie wrócić z nocnej schadzki. Nie byli przecież przyzwyczajeni do nowego lokum, a Shepard z całą pewnością była zmęczona jej zakupowymi rajdami po okolicznych sklepach w szale łowów na nowe wyposażenie ich domu.
Choć z drugiej strony – może powiększenie swojego majątku przez zagrabienie sobie kolejnej kamienicy nie był takim złym rozwiązaniem…? Przynajmniej takim, które gwarantowało stabilność w zameldowaniu i nie groziło nazbyt rychłą bezdomnością w wyniku gniewu nieprzejednanie ważnej persony.
Głowa Themisa uniosła się, gdy z ust Clio popłynęły pierwsze jej słowa; głos tajemniczej postaci nie był ani dziecięcy, ani dojrzały – w jego przypuszczenia co do jej tożsamości wkradł się cień wątpliwości. Choć w Krainie Luster było wiele dziwów, Czyżyk nie przypuszczał, by przywódczyni jednego z największych ugrupowań przestępczych Marionetkarzy dysponowała dziewczęcym tonem. Podniósł się z poddańczego ukłony i wyprostował stając na szeroko rozstawionych nogach i złączając ze sobą opuszczone dłonie.

Szklany był na tyle blisko siedzącej postaci, by blask pobliskich świec rozproszył spowijający kobietę półmrok pomieszczenia i ukazał mu… niebieskoskórą Marionetkę w wielkim kapeluszu. Sytuacja stawała się coraz dziwniejsza z minuty na minutę, jednak nie przerywał jej w jej wystąpieniu i cierpliwie czekał, aż skończy. Zadziwiającym było, że jego rozmówczyni zaczęła swoją przemowę od wspomnienia o magii, kładąc silny nacisk na mroczniejsze jej szkoły. Czyżby zaszło istotne nieporozumienie i Astrid nieopatrzeni ustaliła, że Themis należał do Wydziału Drugiego bądź był Tkaczem Magii? W takim razie mężczyzna będzie miał nieprzyjemność wyprowadzenia jej z błędu – a to nigdy nie było przyjemne. Jedyne, czym mógł się pochwalić, to wiedzą na temat Zaklinania i najlepszych tanich trunkach w pobliskich lokalach – lecz Fyortersole na pewno mieli swoich ludzi, którzy lepiej się znali na takich sprawach.

Na wspomnienie o prowodyrce całego spotkania – Astrid – Szklany tylko pokiwał smutno głową, nie tyle z rozpaczy po niedoszłym spotkaniu, co przez niezrozumienie sytuacji, w jakiej się znalazł. Wieść o tym, że Arthemis Magnus Pavoris zamieszkały na Placu Trzech Rogów należy do Stowarzyszenia Czarnej Róży przez jakże niefortunną wpadkę jego współpracowniczki jak widać niosła się jakże szybko po szeregach Fyortersoli.

NChłodne spojrzenie mężczyzny powędrowało w górę za ramionami Marionetki, a na ustach eks-najemnika zatańczył przelotny uśmieszek. Osoba, która sama nadała sobie tytuł Astralnej Archiwistki z całą pewnością wyśmienicie przygotowała się do spotkania z przedstawicielem Czarnej Róży – nie ulegało wątpliwościom, że wyreżyserowała misterne przedstawienie całej feerii gwiazd rozpościerających się na sklepieniu piwnicy.  Z pewnością wyglądało to efektownie, niemniej Czyżyk zastanawiał się nad ofensywnym zastosowaniem dziwnego czaru. Gdy Clio opuściła swoje ramiona, wzrok Themisa spoczął na twarzy Marionetki Fyortersole.
- Droga pani, pyszny spektakl. – posłał jej uprzyjmy uśmiech i rozejrzał się ukradkiem po pomieszczeniu – Twoje słowa wyjaśniają sytuację, lecz Astrid mogła przekazać mi informację, że chcesz się ze mną spotkać, wtedy przygotowałbym się odpowiedniej. Na potrzeby naszego spotkania proszę, zwij mnie Chartem.
Sytuacja była na tyle groteskowa, że Themis nie wiedział, co uczynić, ani nie rozumiał motywacji Fyortersole ściągających go na spotkanie z Astralną Archiwistką w samym środku nocy.  Niemniej był to powód na tyle intrygujący i niecodzienny, że mężczyzna kierując się również instynktem samozachowawczym (głupcem i bucem byłby ten, kto w cudzej siedzibie wszczyna awantury z włodarzami) postanowił, że uważnie wysłucha Marionetkę.
- Cóż zatem może uczynić dla ciebie ten skromny sojusznik Czarnej Róży, droga pani Clio?

Powrót do góry Go down





Clio
Gif :
Biblioteka Elden-ring-age-of-the-stars_1
Godność :
Clio Fyortersole
Wiek :
22 lata
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
160 cm / 40 kg
Znaki szczególne :
cztery ręce, jedno oko
Pod ręką :
.
Kontrahent :
Phoebus
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t892-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t939-astralne-archiwum https://spectrofobia.forumpolish.com/t1017-sekretarzyk-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t1077-clio
ClioAstralna Archiwistka
Astralna Archiwistka
Re: Biblioteka
Pią 2 Wrz - 22:15
Clio nie miała pojęcia w jaki sposób Astrid powiadomiła Themisa o spotkaniu. Co więcej to nawet nie ona rozmawiała z consigliere. Wszelkie rozmowy prowadził jej twórca - Phoebus,
Nie mogła zatem powiedzieć zbyt wiele o tym jak do samego spotkania doszło. Dowiedziała się o nim, gdy podczas porządkowania archiwum usłyszała słowa: "Astrid obiecała umówić spotkanie z jakimś członkiem Stowarzyszenia Czarnej Róży za 6 dni." Marionetka oczywiście ucieszyła się z tego powodu ogromnie i nie pomyślała nawet, by zadawać kolejne pytania i drążyć temat. Była zresztą zbyt zajęta rozmyślaniem jak takie spotkanie powinno wyglądać.
Co jednak najważniejsze to Marionetka nie mogła przyznać się do swojej niewiedzy przed członkiem Stowarzyszenia. Zatem nie wchodziło w grę zrzucenie odpowiedzialności na samą Astrid - choć niezaprzeczalnie to wyłącznie ona ukształtowała sposób powiadomienia Themisa. Takie przerzucenie odpowiedzialności byłoby może kuszące ze względu na uniknięcie pytań, lecz przedstawiłoby samą Clio w złym świetle. Jako osobę, która staje przed członkiem Stowarzyszenia i mówi, że spotkanie zostało umówione na jej prośbę, a jednocześnie nie wie o tym jak do spotkania doszło.
- Przygotowanie nie są niezbędne by wysłuchać mojej prośby bądź przekazać ją do rąk władz Stowarzyszenia Czarnej Róży. - Odpowiedziała spoglądając na Themisa jednym okiem. Jego wzrost był w istocie przytłaczający dla małej Marionetki.
- To co widzisz wokół. - Powiedziała unosząc prawą górną dłoń z wnętrzem dłoni skierowanym ku górze, wskazując na setki maleńkich gwiazd wokół nich. - To nie gwiazdy, ani jarmarczne stuczki, którymi pragnę oczarować Czarną Różę.
Dłoń Marionetki opadła na podłokietnik masywnego fotela, na którym Clio wciąż siedziała - choć zgodnie z planem powinna opuścić go na samym początku, by móc przejść się wśród swoich "gwiazd".
- To informacje, które udało mi się zgromadzić. - Umyślnie użyła słowa "informacje" zamiast wspomnienia, by nie odkrywać wszystkich swoich kart. Jej celem nie było zdradzenie wszystkich swych tajników, a jedynie udowodnienie Czarnej Róży, że jej umiejętności są przydatne.
Nie łudziła się przecież, że Stowarzyszenie jest instytucją charytatywną. Wiedziała, że jeżeli chce coś uzyskać od Czarnej Róży to musi udowodnić, że będzie to obustronna transakcja, na której skorzysta każda ze stron.
Górna prawa dłoń ponownie się poruszyła, tym razem wskazując na trzymaną w ręku Themisa książkę. Nie od razu jednak przemówiła, zbierając myśli. Dopiero po kilku sekundach powiedziała:
- Charcie, jak widzę wybrałeś jedną z ksiąg tej wspaniałej biblioteki. Poleciłam Marionetką poprosić Cię o to nie bez powodu. - Na twarzy Clio Fyortersole pojawił się mimowolnie delikatny uśmiech satysfakcji i dumy. - Moje Astralne Archiwum, które możesz oglądać w tym pokoju, niczym nie ustępuje ogromnemu gmachowi nad naszymi głowami w zgromadzonych informacjach. - Obróciła dłoń, by jej wnętrze skierowało się ku górze i lekko uniosła.
- Otwórz wybraną książkę na dowolnej stronie i podaj mi jej numer. W ten sposób dowiodę, że moje twierdzenia to nie tylko czcze przechwałki, lecz fakty, którym jestem w stanie dowieść.
Clio przygotowując plan była pewna siebie. Wiele razy już upewniała się, że wśród książek tutejszej biblioteki nie ma takiej, której nie widziały jej oczy. Cokolwiek wybrałby członek Stowarzyszenia, to powinno znajdować się w jej Astralnym Archiwum.
Wątpliwości pojawiły się jednak, gdy przyszło realizować plany. Marionetka zdawała sobie sprawę, że powinna znać wszystkie książki. Co jednak jeżeli zawiedzie? Jeżeli członek Stowarzyszenia przejrzał jej plan i sięgnął po tom, który nie był zgromadzony w tej bibliotece? Słyszała, że niektórzy Lunatycy potrafią tak czynić. W pomieszczeniu było zbyt ciemno, by Archiwistka była w stanie bez wątpienia stwierdzić, czy w jej umyśle znajduje się wspomnienie trzymanej przez Themisa książki.


⋆˖⁺‧₊☽◯☾₊‧⁺˖⋆
MOONLIGHT BLUE
STARS ARE GLOWING

ANEW

Powrót do góry Go down





Themis
Gif :
Biblioteka 4c0f17d443cdf9f64333b7b26c7cd920
Godność :
Arthemis Magnus "CzyżyK" Pavoris
Wiek :
wizualnie 22 lata
Rasa :
Szklany Człowiek
Wzrost / Waga :
180/72
Znaki szczególne :
wysoki, patykowaty z kryształem między oczami i dużą, czarną blizną na klatce piersiowej
Pod ręką :
Bolerko-niewidko, Magiczny Złodziej, broń, sakiewka z pieniędzmi
Broń :
dwie krótkie szable (Notos i Euros)
Zawód :
najemnik
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t677-themis https://spectrofobia.forumpolish.com/t937-skrzynka-pocztowa-arthemisa-pavoris https://spectrofobia.forumpolish.com/t1118-themis
ThemisZłodziej Marzeń
Złodziej Marzeń
Re: Biblioteka
Sro 7 Wrz - 6:55

W gruncie rzeczy to Themisowi nie przeszkadzało to, w jakich warunkach i w jakich okolicznościach się znalazł - wręcz przeciwnie! Mógł napawać się popisem umiejętności osoby, która nazywała się Clio Fyortersole - i cieszyć się z powiększenia kręgu znajomości. Marionetka, choć skóra pokrywająca jej ciało była gładka niczym szkło, nie mogła równać się z pewną Szklaną, która skradła mu pocałunek. Mężczyzna mógł jednak odetchnąć z ulgą - miejsce, w którym się znalazł, nie posiadało dywanów. W grę nie wchodziło nawet, by nieopatrznie albo on, albo Archiwistka potknęli się o niesforną dekorację podłogi, która nawet własnej funkcji nie spełniała dobrze - bo cóż to za wykładzina, która dybie na życie swoich gości? Czyż postanowiła swymi włóknami zemścić się na ludzkości, która nie szanuje istnienia chodnika, depcząc ją i przytłaczając swoimi buciorami? A może to wszystko była intryga uknuta przeciwko dwójce Szklanych przez mężczyzn odzianych w czerwień, którzy chcieli zastosować tak prymitywną metodę dywersji, jaką było pchnięcie w swoje ramiona dwójki trojdniowych kochanków rozdzielonych przez stulecia z powodu narcystycznych zapędów Czyżyka?

Ale bez obaw! Nawet, jeżeli wnętrze ciemnej komnaty ozdobione byłoby starodawnym dywanem, to potknięcia nie wchodziło w grę - nie tylko dlatego, że Czyżyk się nie ruszał, ale przede wszystkim dzięki temu, że Clio nie powstawała z miejsca. Jakże by pan Pavoris wytłumaczył się swojej brance, gdyby jakimś cudem dowiedziała się ona o niezręcznej sytuacji, która połączyłaby Szklanego i Marionetkę w niezbyt wygodnym i bezpiecznym splocie? Może by jego obiecana narzeczona odetchnęła z ulgą dowiedziawszy się, że w gruncie rzeczy byłby to związek bezpłodny..? Pokiwał głową na słowa Clio i posłał jej uprzejmy uśmiech - nie był wybitnym znawcą Marionetek, lecz widząc jej lalkowe stawy, gdy ta demonstrowała mu swoje Archiwum, nie wątpił w jej przynależność rasową.
- Zatem zamieniam się w słuch, droga pani Fyortersole.

Na kolejne słowa Archiwistki zadarł głowę i przyjrzał się unoszącym się nad nim gwiazdom - bez wątpienia był to widok niecodzienny. Mimowolny chichot wydarł się z jego piersi, gdy ponownie spojrzał na siedzącą przed nim Marionetkę.
- Droga pani, Czarna Róża, jak sama wspomniałaś, gromadzi i bada wiedzę rozmaitą. Jarmarczne sztuczki nie będą określeniem dyskredytującym. - doprecyzował, sam był wszak szarlatanem pod skrzydła Stowarzyszenia. - Informacje powiadasz…  - rzekł w zamyśleniu i wyciągnął dłoń, by dotknąć gwiazdę; tak, jak spodziewał się, mały punkcik światła przeszedł przez jego palce niczym nie różniąc się od zajączków puszczanych przez dzieci. - Z pewnością wyglądają imponująco.  - w istocie, jeżeli słowa Marionetki znajdą potwierdzenie w rzeczywistości, dysponowała całkiem pokaźnym zbiorem wiadomości.

Lecz zbiór ten równie dobrze mógł być zapełniony nic nie znaczącymi danymi, jak na przykład plotkami starszych przekupek o dokonaniach ich sąsiadów - choć w lokalnym rozrachunku mogły być interesujące i budzące wiele emocji, to pożytek w szerszej perspektywie był z nich znikomy. Niemniej ryzyko, że wśród gwiazd znajdują się prawdziwe perełki było duże, a Themis wiedział, że jest słaby w grach hazardowych.

Chart, choć może to budzić zdziwienie, w gruncie rzeczy nie mógł poszczycić się dużym wachlarzem mian, którymi go określano - choć zmieniał swoje przydomki tak często, jak podkradał tożsamości innych osób, to porzucał je również szybko, jak nudził się przyjętymi rolami. Przylgnęły do niego tylko określenia, które w jakiś sposób odnosiły się do rdzenia jego osobowości, a nie były przypadkową zbieraniną ładnie brzmiących, choć pustych określeń. Dygnął zatem uprzejmie słysząc obrany przez niego pseudonim dźwięczący w ustach Clio.
- Doprawdy?  - rzekł cicho i uniósł wyżej trzymaną przez siebie książeczkę, prezentując jej okładkę Marionetce - Zatem, droga Clio, spełnię twoją prośbę, która jest dla mnie niczym rozkaz.  - zachichotał i przekartkować cieniutkie dzieło; gdy znalazł pasującą mu stronę uśmiechnął się delikatnie - Strona 57, Fortel 16  - przymknął okładki i zaznaczył je długim palcem.

Pavoris słyszał o osobach, których zdolności mnemotechniczne budziły głęboki podziw, jednak nigdy nie słyszał, by ktoś był w stanie zapamiętać wiedzę z więcej, niż kilkudziesięciu ksiąg - nie mogło się to zatem równać, wierząc słowom Marionetce Fyortersole, z całą biblioteką zgromadzoną w "archiwum" Clio. Nic dziwnego, że był ciekawy praw i zasad nim rządzącymi.


Ostatnio zmieniony przez Themis dnia Sro 21 Wrz - 14:26, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Clio
Gif :
Biblioteka Elden-ring-age-of-the-stars_1
Godność :
Clio Fyortersole
Wiek :
22 lata
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
160 cm / 40 kg
Znaki szczególne :
cztery ręce, jedno oko
Pod ręką :
.
Kontrahent :
Phoebus
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t892-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t939-astralne-archiwum https://spectrofobia.forumpolish.com/t1017-sekretarzyk-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t1077-clio
ClioAstralna Archiwistka
Astralna Archiwistka
Re: Biblioteka
Sob 17 Wrz - 21:54
Najważniejsze w nalotach dywanowych nie jest to, żeby mieć zawsze wygodny dywan, na który można upaść. O wiele istotniejsze jest skrócenie bardzo długiego procesu prowadzącego do wdarcia się na teren wroga i sukcesywnego zajmowania coraz to większych połaci terenów. Za pomocą sprawnie przeprowadzonego, niszczycielskiego ataku można było pozbyć się wszelkich przeszkód i wedrzeć się do strzeżonych miejsc o wiele prościej. Grube pasy fortyfikacji strzeżone przez artylerię, wspierane przez lotnictwo stają się niczym podobnie jak zakrywające twarz maski i przestrzeń osobiste.
Ktoś powiedziałby, że niegodne jest szukać w prowadzeniu wojny tak tandetnych skrótów. Nazwałby ów potężne dywanowe uderzenie niszczącym całą magię manewrów, nieustannych podchodów by zdobyć lepszą pozycję i wkraść się tam, gdzie nie zostało się wpuszczonym.
Wojna prowadzona wedle starych reguł, będąca ciągiem starć, uników i zwodów przypominała taniec - pełen gracji i wdzięku. Natarcie dywanowe miało natomiast do siebie to, że bardziej przypominało dziką bestię rzucającą się na swą ofiarę, było gwałtem pełnym nienawiści dla kunsztu, subtelności i tworzących się z czasem zawiłości.

Clio jednak była tylko małą Marionetką, która nie znała się za bardzo ani na wojnie, ani też na miłości. Mogła jedynie powtarzać wyczytane w księgach mądrości, których jednak w pełni nie pojmowała. Dlatego też nawet gdyby została zapytana to nie udzieliłaby Themisowi żadnych wartościowych porad dotyczących tego jak uszczęśliwić najważniejszą dla niego osobę - niezależnie czy była to Artemis, czy może ktoś inny o podobnie brzmiącym imieniu.

Clio Fyortersole z wyczekiwaniem spoglądała na członka Stowarzyszenia Czarnej Róży. Nie miało wszak znaczenia, którą ze stron mężczyzna wybierze - wszystkie znajdowały się już w Astralnym Archiwum. Wybór był iluzją. Elementem sztuczki, który był niezbędny, by umiejętności archiwistki odpowiednio wybrzmiały. Gdyby nawet podała Themisowi całą zawartość książki, nie dając mu wyboru - ten sądziłby, że wszystko było uprzednio przygotowane. Gdyby zacytowała mu losową stronę - mógłby sądzić, że znała tylko tę jedną. Dając mężczyźnie pozór wpływu na cokolwiek mogła zrobić większe wrażenie, niż pozbawiając go tej iluzji.

Fyortersole zajęło chwile nim wyszukała odpowiednie wspomnienie. Następnie zaczęła odczytywać bezbłędnie wskazany przez mężczyznę fragment książki. Poświęciła wiele uwagi, by nie pominąć nawet najmniejszego przecinka - zupełnie tak jakby zamiast przywoływać z pamięci, po prostu czytała tekst. Jej otwarte oko pozostawało jednak nieruchomo wpatrzone w mężczyznę.

Gdy skończyła na krotką chwilę uniosła swoje spojrzenie ku górze - ku gwiazdom i Księżycowi Astralnego Archiwum. Ono było nie tylko środkiem, które miał jej zapewnić wstęp na salony Czarnej Róży, lecz także - co ważniejsze - był jej motywacją. To poszerzenie jej wiedzy o cudze wspomnienia kierowało Clio Fyortersole. Wizja dostępu nie od jednej, lecz do nieskończonej liczby punktów widzenia była niezwykle kusząca dla Marionetki, która pragnęła zdobywać wiedzę.

- Jeżeli nie jesteś przekonany, możesz wskazać inny fragment, a jeżeli doszukujesz się w tym podstępu możesz wybrać inną - dowolną książkę. Skoro to byłoby konieczne, by udowodnić wartość Astralnego Archiwum, jestem gotowa recytować wszystko co zostało zgromadzone w tej bibliotece - choć byłaby to bez wątpienia strata czasu. Mam zatem nadzieję, że taki pokaz jest wystarczający?

Przez chwilę wahała się, czy powinna ujawniać więcej. Choć chciała zostać przyjęta do Stowarzyszenia Czarnej Róży, to wiedziała, że musiała pozostawić pewne fakty w tajemnicy. Nie mogła bowiem pozwolić, by ktoś pojął zasadę działania jej wspaniałej gwiezdnej biblioteki wspomnień. Toteż pozostawiła zwierciadła, w których można było ujrzeć wspomnienia Clio w tajemnicy. Wyciągnie je dopiero wtedy, gdy będzie to niezbędne, by przekonać stojącego przed nią członka Stowarzyszenia Czarnej Róży.


⋆˖⁺‧₊☽◯☾₊‧⁺˖⋆
MOONLIGHT BLUE
STARS ARE GLOWING

ANEW

Powrót do góry Go down





Themis
Gif :
Biblioteka 4c0f17d443cdf9f64333b7b26c7cd920
Godność :
Arthemis Magnus "CzyżyK" Pavoris
Wiek :
wizualnie 22 lata
Rasa :
Szklany Człowiek
Wzrost / Waga :
180/72
Znaki szczególne :
wysoki, patykowaty z kryształem między oczami i dużą, czarną blizną na klatce piersiowej
Pod ręką :
Bolerko-niewidko, Magiczny Złodziej, broń, sakiewka z pieniędzmi
Broń :
dwie krótkie szable (Notos i Euros)
Zawód :
najemnik
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t677-themis https://spectrofobia.forumpolish.com/t937-skrzynka-pocztowa-arthemisa-pavoris https://spectrofobia.forumpolish.com/t1118-themis
ThemisZłodziej Marzeń
Złodziej Marzeń
Re: Biblioteka
Sro 21 Wrz - 14:22

Czarna Róża gromadziła całe mrowie bardzo różnorodnych osobowości o jeszcze bardziej rozmaitych talentach: niektóre były bardziej przydatne, inne – naturalną koleją rzeczy – mniej. Zimne oczy Szklanego nie odrywały się od Marionetki recytującej wskazane fragmenty z książki od dawna nieżyjącego już filozofa, a Czyżyk z pewnym zaskoczeniem stwierdził, że jej skóra (a przynajmniej te jej fragmenty, które były widoczne) nie różni się na pierwszy rzut oka tak wiele od jego własnej – w bardzo podobny sposób załamywała światło. Kto wie, czy Marionetki tak naprawdę nie są wykonywane ze zwłok Szklanych? Na pełnych ustach mężczyzny zatańczył mały, koślawy uśmieszek, gdy Themis zbliżył się do Marionetki i wyciągnął w jej stronę dłoń skrytą w rękawiczce wewnętrzną częścią skierowaną ku wysokiemu sklepieniu sufitu jakby oczekując, że Clio złoży na niej swoją drobną rączkę. Czynił to nieśpiesznie, niemalże ociągająco – wszystko po to, by nie wzbudzać niepotrzebnych nerwów Fyortersole. Gdy kroczył gwiazdy przenikały przez niego i ślizgały się po jego odzieniu, lecz gdy mijał księżyc, przezornie nie wchodził w niego, lecz uchylił się, by przypadkiem o niego nie zawadzić.
Clio, jeśli można.  – uśmiechnął się do niej pokrzepiająco i skłonił przed nią, świadomy, że jego wysoki wzrost może przytłaczać drobną Marionetkę – Niezaprzeczalnie twój pokaz był widowiskowy i równie niezaprzeczalnie udowodnił, że ta… projekcja, która roztacza się nad nami, może wypełniać rolę, którą dyktuje jej nazwa, jaką nosi. – zrobił drobną przerwę, by raz jeszcze przyjrzeć się misternej sieci gwiazdozbiorów i malutkich układów planetarnych, które były tylko drobnymi punkcikami światła zawieszonymi w przestrzeni – Lecz Czarna Róża to nie tylko organizacja gromadząca wiedzę.  – powrócił do niej wzrokiem i wpół przymknął powieki czyniąc krótka przerwę – Gromadzenie wiedzy jest jedynie jednym z licznych zajęć, jakimi Stowarzyszenie się zajmuje, choć niezaprzeczalnie ważnym.

Entuzjazm i determinacja bijąca z malutkiej Marionetki siedzącej przed nim na wysokim krześle były rozczulające, jednak Themis był świadom, że mimo marchewki dostępu do nieograniczonej niemalże wiedzy, która zapewne ucieszyłaby Archiwistkę (wszak nomen omen) musi zaprezentować jej również kij, jakim były obowiązki członka Stowarzyszenia. Obowiązki, które mogły być trudne do pogodzenia z obecną sytuacją, w jakiej znalazło się jej ugrupowanie – i choć posiadanie w swoich szeregach członka Fyortersoli jawiło się jako lukratywne dla Czarnej Róży, to współpraca ta mogłaby okazać się być kłopotliwa zarówno dla jednej, jak i drugiej strony porozumienia.
Stowarzyszenie Czarnej Róży jest narzędziem.  – zaczął lekkim tonem po chwili przerwy – Narzędziem, które niektórzy utożsamiają z zaciśniętą pięścią tyrana wymierzoną we wszystkich tych, którzy mu się sprzeciwiają. – spojrzał w jej oko, przelotnie obdarzając uwagą zamknięty oczodół – Naszym pierwotnym zadaniem jest służyć Czarnej Róży i arcyksięstwu, stawiając ich ponad nasze wartości i przekonania. Mamy być orężem strachu skierowanym przeciwko tym, którzy chcą zakłócić status quo Krainy luster. – jego głos zaczął tracić swój pierwotnie beztroski ton, a kolejne słowa padające z ust Czyżyka stawały się coraz poważniejsze. – Wstępując do Stowarzyszenia, składasz obietnicę służby, wierności i posłuszeństwa, nieważne, co by się działo. Ciężko jest jej dotrzymać, o ile powód, dla którego zasiliłaś szeregi Stowarzyszenia, nie jest dla ciebie odpowiednią motywacją.

Niezaprzeczalnie jednak sytuacja była… skomplikowana. I choć Themis przez bardzo długi okres w swoim życiu służył jako najmita zarabiający grosz pracą własnych mieczy, nie był przysłowiowym tępym osiłkiem – co prawda nie specjalizował się w arkanach magii, ale widział w talencie Clio duży potencjał i użyteczność dla Stowarzyszenia. Sprawy komplikowały się przede wszystkim w dziedzinie rekrutowania nowych członków przez Szklanego – zdawać by się mogło, że nie miał ku temu odpowiednich… predyspozycji.

Powrót do góry Go down





Clio
Gif :
Biblioteka Elden-ring-age-of-the-stars_1
Godność :
Clio Fyortersole
Wiek :
22 lata
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
160 cm / 40 kg
Znaki szczególne :
cztery ręce, jedno oko
Pod ręką :
.
Kontrahent :
Phoebus
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t892-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t939-astralne-archiwum https://spectrofobia.forumpolish.com/t1017-sekretarzyk-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t1077-clio
ClioAstralna Archiwistka
Astralna Archiwistka
Re: Biblioteka
Pią 23 Wrz - 2:53
Czy gdyby Marionetki były wykonane z ciał Szklanych Ludzi, należałoby je kategoryzować jako Zombie, czy też może bardziej jako nekromackie abominacje - ożywieńce złożone z wielu ciał. Na to pytanie Clio mogłaby znaleźć odpowiedź, gdyby tylko je sobie zadała. Jednak aktualnie jej umysł zajęty był zgoła odmiennymi sprawami.

Dostrzegła gest mężczyzny i nie wiedziała, co ten może oznaczać. Czyżby oferował jej swe rycerskie usługi, niczym na turniejowych szrankach? Może był pod takim wrażeniem, że chciał złożyć Marionetce hołd i powiedzieć, że jej pokaz odmienił jego życie? Nie, Clio nie dopuszczała do siebie tak absurdalnych możliwości. Nie znała znaczenia prośby mężczyzny, lecz uznała, że jest to coś błahego - może zwykła zachcianka klucza, by być trzymanym?

Dotąd ukryta pod płaszczem prawa, dolna dłoń wysunęła się wolno spod obszernego ubrania Marionetki i zatrzymała dopiero na ręce Themisa, uprzednio opierając się o nią delikatnie samymi koniuszkami palców.

Panna Fyortersole zdawała sobie sprawę - zgromadziła powszechnie dostępną wiedzę - że przede wszystkim Stowarzyszenie Czarnej Róży składa się z wojowników i potężnych czarodziejów. To było sprzeczne z jej pacyfizmem, lecz czy służba w gangu także taka nie była? Drogą pozbawioną śmierci nie dało się nigdzie dotrzeć - wszak to nie była droga, lecz zatrzymanie się w miejscu i strach przed postawieniem kroku.

Oko Marionetki uważnie obserwowało mówiącego Themisa, aż ten nie skończył mówić. Następnie Clio westchnęła i na kilka sekund zamknęła swoje oko - zdecydowanie zbyt długo by mogło to być odebrane jako mrugnięcie.

- Charcie, jak mówiłam jestem Clio Fyortersole. - Zaczęła nim jeszcze jej mężczyzna mógł ujrzeć jej oko, które zostało otwarte w trakcie wypowiadania tego zdania. - Jestem Marionetką stworzoną by gromadzić wiedzę i wychowaną w pogardzie dla rozlewu krwi. Mimo tego biorę udział w wojnie - nie jako żołnierz dzierżący miecz, lecz jako ta, która dała mu ten miecz, wiedząc do czego posłuży.

Była uparta i zdeterminowana a do tego przeczytała dostatecznie wiele książek, by zdawać sobie sprawę, że w organizacjach pokroju Czarnej Róży nie można odmówić wykonania rozkazu. Czy jednak w rodzinie Fyortersole było to możliwe? Bez wątpienia Eleonora czy Phoebus nie zmuszaliby Clio do walki, lecz to naraziłoby ich na wrogość ze strony podwładnych rodziny. Żołnierze Fyortersoli widzieliby w niej Marionetkę, czy wręcz broń, której zabrania się im wykorzystać. Archiwistka nie mogła do tego dopuścić i odmówić udziału w wojnie.

- W sprawach wspólnoty zachcianki jednostki są nieistotne. Wiem o tym dobrze. Jestem Marionetką, która przez całe swoje życie służy rodzinie Fyortersole i nigdy nie zawahała się działać dla jej dobra. Jestem świadoma, że moja rodzina robiła straszliwe rzeczy i jestem świadoma, że Czarna Róża również się takich dopuszcza.

Zamilkła na chwilę kierując swoje spojrzenie w górę, na jaśniejący pod sklepieniem pomieszczenia księżyc. Był w istocie przepiękny.

- Spytaj Fyortersoli, czy kiedykolwiek wykazałam się brakiem wierności, bądź posłuszeństwa. Chcę jedynie wiedzy, bez względu na to jak mroczną ścieżką będę musiała podążyć, by ją zdobyć. Nie będę walczyć dla Stowarzyszenia, lecz wyłącznie dlatego, że nie potrafię walczyć. Zrobię jednak wszystko co w mojej mocy, by Stowarzyszenia Czarnej Róży osiągnęło swoje cele, tak jak dotychczas służyłam Rodzinie Fyortersole.

To nie tak, że Clio była całkowicie pewna swoich decyzji. Jednak nie ma żadnego innego ugrupowania, które miałoby tak szeroki zasięg jak Stowarzyszenia Czarnej Róży i praktykowałoby nawet zakazane dziedziny magii. Jeżeli miała uzyskać dostęp do cudzych wspomnień, czy nawet do wspomnień zmarłych, to musiała stać się członkinią Stowarzyszenia. Każda inna możliwość po licznych analizach wydawała się być niepewna, czy wręcz lekkomyślna.


⋆˖⁺‧₊☽◯☾₊‧⁺˖⋆
MOONLIGHT BLUE
STARS ARE GLOWING

ANEW

Powrót do góry Go down





Themis
Gif :
Biblioteka 4c0f17d443cdf9f64333b7b26c7cd920
Godność :
Arthemis Magnus "CzyżyK" Pavoris
Wiek :
wizualnie 22 lata
Rasa :
Szklany Człowiek
Wzrost / Waga :
180/72
Znaki szczególne :
wysoki, patykowaty z kryształem między oczami i dużą, czarną blizną na klatce piersiowej
Pod ręką :
Bolerko-niewidko, Magiczny Złodziej, broń, sakiewka z pieniędzmi
Broń :
dwie krótkie szable (Notos i Euros)
Zawód :
najemnik
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t677-themis https://spectrofobia.forumpolish.com/t937-skrzynka-pocztowa-arthemisa-pavoris https://spectrofobia.forumpolish.com/t1118-themis
ThemisZłodziej Marzeń
Złodziej Marzeń
Re: Biblioteka
Sro 28 Wrz - 19:02

Ku zaskoczeniu Szklanego, spod płaszcza Archiwistki wystrzeliła w jego kierunku kolejna, trzecia kończyna. Z nieznacznym wahaniem długie i chłodne w dotyku palce Themisa owinęły się ostrożnie dookoła ofiarowanej mu dłoni Marionetki i delikatnie zbadały powłokę jej niby-skóry opuszkami palców – nie był zaskoczony czując w miejscu zetknięcia ich członków wyłącznie chłód bijący od Clio. Wpół przymknąwszy powieki, trwał tak chwilę w milczeniu, skupiając się na badaniu misternych splotów formuł, jakimi wypełnione było ciało Marionetki w tym drobnym, odsłoniętym miejscu ich subtelnego kontaktu; nie, Pavoris nie spotkał się wcześniej z podobnymi zaklęciami. Czyżby to był jeden z najbardziej pilnie strzeżonych tajemnic Marionetkarzy? Szklany nie mógł sobie odmówić przyjemności wejścia w ich posiadanie – lecz nie była to teraz odpowiednia chwila na załatwianie prywatnych interesów. Występował w imieniu Czarnej Róży, powinien zatem zachowywać się stosownie do chwili i potrzeby sytuacji.
W milczeniu przysłuchiwał się słowom Marionetki, a na jego ustach tańczył drobny uśmiech. Zdawać by się mogło, że powinien zapewniać Fyortersole, że ciężko jest służyć dwóm panom – Czarnej Róży i Rodzinie. W czasie pokoju oba obowiązki zdawały się nie sprawiać istotnych problemów do pogodzenia, lecz sytuacja zdawała się komplikować w momencie, w którym cele obu ugrupowań stawały wobec siebie w sprzeczności. Jednak kim był Themis, by pouczać Clio? W gruncie rzeczy widział w niej cennego sojusznika, za którego pozyskanie Czarna Róża powinna sowicie sypnąć mu nagrodą.
Zapewnienia godne pochwały. – rzekł wysłuchawszy całości wypowiedzi drobnej blado-błękitnolicej Marionetki – Mam nadzieję, że nasza przyszła współpraca będzie przebiegać gładko i bez problemu, a ty, droga Clio, nie zapomnisz o starym Charcie. – puścił dłoń Marionetki i wyprostował się. – Jednak po drodze pojawiają małe komplikacje.

Kwestią czasu było, by ten temat wypłynął. Mimo najszczerszych chęci Themis nie mógł zwerbować Fyortersole do Stowarzyszenia – nie dysponował odpowiednimi uprawnieniami, w związku z czym jego zapewnienia byłyby niczym więcej, niż bezskutecznymi obietnicami niepopartymi żadną twardą podstawą. Mężczyzna splótł ramiona na wysokości piersi.
Widzisz Clio, Stowarzyszenie Czarnej Róży dzieli się wewnętrznie nie tylko na wydziały, ale również członkowie poszczególnych wydziałów różnią się stopniami i co za tym idzie, upoważnieniami. – cofnął się, by nie górować nad Marionetką – Choć opinia Astrid o mojej osobie z całą pewnością mi schlebia, to zdaje się, że przeceniła moje możliwości. – uśmiechnął się przepraszająco i splótł ręce za sobą – Niestety jestem zbyt niski stopniem, by móc cię zwerbować w imieniu Czarnej Róży.

Czyżyk pozostawał w gotowości na wypadek, gdyby Marionetka niezachwycona odmowną odpowiedzią postanowiła albo sama zaatakować – co byłoby dziwne ze względu na zapewnienia Clio o swoim pacyfizmie – albo mogła przezornie kazać pozostałym tworom Fyortersole go pojmać. Choć obie opcje jawiły się jako wybitnie nieprawdopodobne, zważywszy zwłaszcza na fakt, że napaść na funkcjonariusza Stowarzyszenia sprowadziłaby na nich gniew Czarnej Róży z całą pewnością nie tylko pogrzebałaby szanse Marionetki na dołączenie do wymarzonej organizacji, lecz również postanowiłoby Rodzinę Fyortersole w zdaje się wybitnie niekomfortowej sytuacji nieprzyjaciela SCR. W obliczu wojny ogarniającej Miasto Lalek zapewne byłoby to skrajną głupotą – mało komu udaje się wszak wygrywać na dwóch frontach przy rażącej dysproporcji sił. Mimo wszystko, Szklany wolał przeciwdziałać niż leczyć.
Mogę jedynie obiecać, że przekażę to, co widziałem swoim przełożonym, jednak ostateczną decyzję muszą podjąć oni sami. – skończywszy swoją wypowiedź pokłonił się nieznacznie przed Clio, z lewą dłonią przyłożoną do piersi.

Powrót do góry Go down





Clio
Gif :
Biblioteka Elden-ring-age-of-the-stars_1
Godność :
Clio Fyortersole
Wiek :
22 lata
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
160 cm / 40 kg
Znaki szczególne :
cztery ręce, jedno oko
Pod ręką :
.
Kontrahent :
Phoebus
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t892-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t939-astralne-archiwum https://spectrofobia.forumpolish.com/t1017-sekretarzyk-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t1077-clio
ClioAstralna Archiwistka
Astralna Archiwistka
Re: Biblioteka
Nie 23 Paź - 20:50
Bardzo trudno byłoby świadczyć swoje usługi rodzinie Fyortersole i Milicji Zory. Oba ugrupowania rywalizowały na tak niezliczonej ilości frontów, że jakakolwiek informacja udzielona jednym mogła zaszkodzić drugim. Clio, być może lekkomyślnie, sądziła że Stowarzyszenie Czarnej Róży jest zupełnie inne. Nie zajmuje się przemytem dzieł sztuki, nie ma wyraźnej linii sporu pomiędzy nim a jej rodziną. Gdyby Eleonora i Czarna Róża nawet popadły w konflikt mogłaby służyć wiernie Stowarzyszeniu w Szkarłatnej Otchłani, na jej odległych rubieżach - tak ażeby nie musieć występować przeciwko Fyortersolom, a jednocześnie móc przysłużyć się Róży.

To co jednak wzbudziło w Clio największe obawy, to nie wątpliwości, których Marionetka już doświadczyła we własnym umyśle przygotowując się do rozmowy. Niespodziewane komplikacje były o wiele gorsze, tak jak niespodziewany atak jest zawsze gorszy od podobnego, lecz wyprowadzonego w sposób sygnalizowany.

Marionetka spuściła nieco swoje spojrzenie, zagłębiając się w nieprzebranym morzu myśli, wątpliwości i pytań bez odpowiedzi Zapewne jakiś filozof powiedziałbym, że Clio bez wątpienia jest. Marionetka jednak nie potrzebowała w tej chwili odpowiedzi o tym, czy jej istnienie jest prawdą, czy zaledwie złudzeniem. Musiała szybko podjąć dalsze kroki, do których nie miała kiedy się przygotować.

- Trudno jest skontaktować się z członkiem Stowarzyszenia Czarnej Róży. - Rozpoczęła niczym Kartezjusz od rzeczy jasnej, prostej i oczywistej. Tak jak francuski uczony poszukiwał rzeczy, której nie trzeba dalej wyjaśniać i która może stać się punktem wyjścia dla budowania swej ontologii, tak Clio szukała stwierdzenia bezsprzecznie prawdziwego, które pozwoli jej zbudować swoje stanowisko. Te nie mogło wiązać się z niepewnością i wątpliwościami, choć te targały Clio. To byłoby nieprofesjonalne, a do braku profesjonalizmu Marionetka nie chciała się przyznać tak przed sobą, jak i przed Chartem. - Zadowolę się zatem już tylko przekazaniem mojej propozycji Czarnej Róży i będę wyczekiwać odpowiedzi.

Clio najchętniej już teraz zaczęłaby analizować wypowiedziane przez siebie i przez Themisa słowa, lecz mężczyzna wciąż był obok i nie mogła pozwolić sobie na odpłynięcie w głąb swego archiwum.
Gdy jednak chciała powiedzieć, że bez wątpienia nie zapomni o Charcie, to zdała sobie sprawę, że jednak o czymś zapomniała. Jednym małym szczególe, który mógł okazać się istotny, a którego nie mogła pozostawić w sekrecie.
- Proszę zatem byś przekazał Czarnej Róży, że Marionetka Clio Fyortersole oraz jej twórca Phoebus Fyortersole pragną dołączyć do Stowarzyszenia. - Marionetka zsunęła się ze swojego fotela, przez co wydało jej się, że Chart jest jeszcze większy niż dotychczas.

Nie było złą wolą, że dotychczas nie wspomniała o Phoebusie, a najzwyczajniej w świecie o tym zapomniałą, zajęta tym by zaprezentować się jak najlepiej. Liczyła jednak, że nie będzie to problemem i Themis przekaże jego prośbę dalej bez zbędnych pytań. Ukryte pod płaszczem dłonie złapały skraj sukienki, ściskając lekko materiał.

- Pozwolisz, że odprowadzę Cię do wyjścia? - Clio sama zmierzała w tę samą stronę, a zatem uznała, że w dobrym smaku będzie zaproponować Themisowi odprowadzenie go. W żadnym jednak wypadku nie miała niegodziwych zamiarów. Clio jak wspominała już wcześniej była pacyfistką i nie zapraszałaby nikogo, ażeby go pojmać. Zresztą jak wtedy Themis mógłby przekazać swoim przełożonym jej propozycję akcesu?

zt x 2

Powrót do góry Go down





Nora
Gif :
Biblioteka 5PUjt0u
Godność :
Nora
Wiek :
Wizualnie około 20 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
175/52
Znaki szczególne :
Blizna na policzku
Pod ręką :
Bezdenna sakwa a w niej szkicownik, scyzoryk, jakieś ziółka nazbierane po drodze, książka
Broń :
Sztylet
Zawód :
Ogrodniczka? Filantropka?
Stan zdrowia :
Wszystko w porządku
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1060-nora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1106-nora
NoraTancerka Ostrzy
Re: Biblioteka
Pon 7 Sie - 11:42
Biblioteka w oczach Cyrkowej była urzekająco piękna. Widok takich majestatów zawsze wprawiał Norę w zachwyt, a czasem nawet i w osłupienie - w tym przypadku miejsce stworzone tylko dla książek, by chronić je i pielęgnować, wydawało się dziewczynie czymś szczególnie przyjemnym, przynajmniej w tym świecie, w którym żyła. Krok za krokiem, powstrzymywała się przed przeciągnięciem swoich kruchych palców po brzegach książek ułożonych starannie na półkach. To starsza pani, u której do tej pory mieszkała w zamian za opiekę, pokazała jej to tętniące inspiracją miejsce, zanim jeszcze odeszła z tego świata i pożegnała się ze wszystkimi zbiorami, prosząc jedynie Norę, by nigdy nie przestała czytać.

Kontemplacyjne spojrzenie spoczęło na grzbiecie kolejnej powieści, która wkrótce miała zostać przeczytana przez bystre oczy białowłosej dziewczyny, stojącej teraz przed półką z książkami. Sucha warga, przygryziona teraz w zamyśleniu sprawiała wrażenie, jakby zaraz miała pęknąć od nacisku białego zęba. Dłoń zamknięta była na brodzie, jakby nieme wsparcie w podjęciu tego trudnego wyboru. A wybieranie było dla Cyrkowej szczególnie uciążliwe, bo przez ostatnie kilka lat była jak raczkujące dziecko uczące się zasad działania świata, poznawała siebie od nowa, co lubi, czego nienawidzi, ale nadal nie do końca wiedząc czy to jej własne uczucia, czy może jednak cudze, takie, które gdzieś podpatrzyła i przyswoiła jako swoje. Dopiero wizyty u starszej pani pomogły jej nieco zrozumieć siebie, jej filozoficzne rozważania, które przedstawiała na zasadzie codziennych zdarzeń były do tego stopnia absorbujące, że Nora siedziała nocami próbując przeanalizować swoje własne ja.
Ale niestety - nadal przerastał ją wybór następnej książki do czytania.

Powrót do góry Go down





Lambert
Gif :
Biblioteka PVfcvFQ
Godność :
Lambert Laventon
Wiek :
wizualne 28 lat, realnie 267 lat
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
184/74
Znaki szczególne :
ręce od łokci do dłoni ma granatowe, instensywnie czerwone oczy, ręce w wielu drobnych bliznach, bardzo ładny, przystojny mężczyzna
Pod ręką :
torba: szkicownik, artystyczne przybory; plecak: zielnik, bestionariusz, zestaw medyczny, zestaw podróżniczy
Broń :
sztylet z perłowym uchwytem
Zawód :
portrecista, malarz, ilustrator, artysta, podróżnik
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1050-lambert https://spectrofobia.forumpolish.com/t1056-zapiski-i-drobne-podrozne-szkice https://spectrofobia.forumpolish.com/t1094-lambert
LambertMalarz Tęczy
Re: Biblioteka
Pon 7 Sie - 17:52
Przez salę posuwała się chwiejąca się wieża książek i notatników, z których w teatralny sposób jak pchane przez wiatr liście w powietrzu wypadały to kartki, to zakładki. Jeśliby oderwać wzrok od drżącego czubka, na spodzie było można dojrzeć granatowe w kolorze ręce, które te książki próbowały donieść do stołów czytelni za półkami. Ktoś głęboko westchnął zza tej papierowej góry, ale był to odgłos smutku, że nie miał dodatkowej ręki, aby dodać kolejną właśnie wypatrzoną na półce książkę do swojej wieży. Wieżę tę balansował zaś spory podróżny plecak, który nie wiadomo jak przedostał się przez czujne spojrzenia bibliotekarzy. Wszyscy przecież wiedzą, że nie wolno wnosić wierzchniej odzieży i toreb do środka. Pomiędzy wieżą a plecakiem był nikt inny jak Lambert, który walczył teraz o swoje życie, a przynajmniej o zachowanie upragnionego balansu.

Prawie już dotarł do stołów, gdzie miał się rozłożyć i zacząć robić notatki z książek, kiedy pomiędzy ostatnimi półkami dostrzegł znajome kształty sylwetki i kolorowy włosów. Lambert był ekspertem od kształtów i kolorów, więc ufając swojej intuicji i doskonałej pamięci wziął mały zakręt w półki.
- Nora? Jak dobrze cię widzieć! - zaskoczony zawołał od razu na tyle głośno na ile pozwalał mu wyuczony szacunek do książek i instytucji biblioteki, z której jak widać intensywnie właśnie korzystał. Oczywiście, że zachowywał się jakby się znali i widzieli ostatni raz kila dni temu, nie tak jak było naprawdę, czyli lata temu przez jedno popołudnie. Co więcej, uśmiechał się zza książek ciepło i z zachwytem, że los znów pozwolił mu skrzyżować drogi z dawno nie widzianą osobą.
- Słowo daję, myślałem, że straciłem cię z oczu na zawsze – wyszeptał, naiwnie zakładając z góry, że i ona pamiętała jego, tak jak on pamiętał ją. To nie było nawet zakładanie, to było reagowanie bez ani cienia drugiej myśli zawahania.

Powrót do góry Go down





Nora
Gif :
Biblioteka 5PUjt0u
Godność :
Nora
Wiek :
Wizualnie około 20 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
175/52
Znaki szczególne :
Blizna na policzku
Pod ręką :
Bezdenna sakwa a w niej szkicownik, scyzoryk, jakieś ziółka nazbierane po drodze, książka
Broń :
Sztylet
Zawód :
Ogrodniczka? Filantropka?
Stan zdrowia :
Wszystko w porządku
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1060-nora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1106-nora
NoraTancerka Ostrzy
Re: Biblioteka
Wto 8 Sie - 1:44
Kiedy Nora już prawie zapuściła korzenie stojąc przed tą nieszczęsną półką, a ktoś niespodziewanie wymówił jej imię, wzdrygnęła się, a może i nawet prawie podskoczyła, bo po pierwsze kto mógłby to zrobić, a po drugie w takim miejscu jak to? Już od dłuższego czasu nie zdarzyło się Cyrkowej spotkać nikogo znajomego i właściwie, kiedy skołowane spojrzenie przeniosło się szybko na jegomościa, musiała nazwać go... nieznajomym. Przez jedną z chwil, mimowolnie i zupełnie obezwładniająco, kiedy kącik jej oka dopiero kierował się w jego stronę, widząc białe włosy, pomyślała iż ma przed sobą Dumę, jej dawnego przyjaciela, człowieka, który w pewien sposób wiele namieszał w jej i tak już zabałaganionej głowie. Ale Duma zniknął, a ona za nic nie mogła przypomnieć sobie, kto przed nią stoi.

Już otwierała usta, by wyrzucić z siebie zlęknione "nie znam pana, proszę mnie nie napastować", kiedy coś kliknęło w jej głowie, nić zszyła płaty materiału, a skorupa się zasklepiła. Rzadko zdarzało jej się poznać w swoim życiu kogoś o tak intensywnie czerwonych oczach.
- Och... - wybąkała, próbując na wszelkie sposoby przypomnieć sobie imię, które nosił jegomość. Nie wińcie Cyrkowej, nie jest to oczywiście oznaka ignorancji a raczej faktu, iż Nora po uratowaniu białowłosego przed bandytami, chciała się jak najszybciej ulotnić. Przypomniała sobie jednak o jednej istotnej rzeczy - rysunku, który dostała wtedy w ramach podzięki i na którym, ku jej uciesze, widniał jego podpis. - Lambert. Ciebie też miło widzieć.
Wciągnęła głęboko powietrze, jakby mówienie sprawiało jej największą trudność, nie komentując oczywiście, że właściwie to liczyła na to, iż Lambert stracił ją z oczu na zawsze, bo brakowało wtedy kilku sekund, aby Cyrkowa ujawniła się ze swoimi zdolnościami, co powodowało zazwyczaj psychiczny i fizyczny karambol, pot, krew i łzy, a na sam koniec, rozpad wartości moralnych i więzi emocjonalnych. Nora, chcąc chronić swoją tożsamość, trzymała wszystko i wszystkich na dystans, niewidzialny sztylet trzymany w wyprostowanej ręce nie pozwalał na zbliżenia, grożąc wbiciem prosto w serce.
Spojrzała jednak zagadkowo na Lamberta, znowu przesadnie analizując jego przyjemną aparycję. Przechyliła lekko głowę jak ciekawski kot i postanowiła, mimo wszystko dać od siebie trochę więcej niż zwykle.
- Jak to mówią, świat jest mały, prawda? - splotła ręce za plecami i odwróciła spojrzenie na półkę z książkami. - Wciąż mam rysunek od ciebie. Właściwie to najfajniejszy prezent, jaki kiedykolwiek dostałam.
Nie dodała, że jedyny.

Powrót do góry Go down





Lambert
Gif :
Biblioteka PVfcvFQ
Godność :
Lambert Laventon
Wiek :
wizualne 28 lat, realnie 267 lat
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
184/74
Znaki szczególne :
ręce od łokci do dłoni ma granatowe, instensywnie czerwone oczy, ręce w wielu drobnych bliznach, bardzo ładny, przystojny mężczyzna
Pod ręką :
torba: szkicownik, artystyczne przybory; plecak: zielnik, bestionariusz, zestaw medyczny, zestaw podróżniczy
Broń :
sztylet z perłowym uchwytem
Zawód :
portrecista, malarz, ilustrator, artysta, podróżnik
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1050-lambert https://spectrofobia.forumpolish.com/t1056-zapiski-i-drobne-podrozne-szkice https://spectrofobia.forumpolish.com/t1094-lambert
LambertMalarz Tęczy
Re: Biblioteka
Wto 8 Sie - 12:54
Mimowolnie i nieświadomie jak odbicie w lustrze odzwierciedlił jej ruch, dwa koty z przekrzywionymi głowami czekające na kolejne słowa, badające teren i możliwy rozwój wydarzeń.
- Maleńki, ot jak naparstek - potwierdził, choć jego okrutnie styrane buty podróżne, nieco gryzące się z resztą eleganckiego odzienia, miały inne zdanie na ten temat.
- Naprawdę? - spytał z miłym zaskoczeniem, aż zmieszany odwrócił gdzieś wzrok w podłogę. Cieszyło go to bardziej niż świadomość, że jego ogromne płótna i pełne detalu portrety wisiały po ścianach pałaców Upiornej Arystokracji. Złożone na pół stare rysunki, ukryte pomiędzy kartami książek miały swój specyficzny posmak wspomnień.
- Dalej sądzę, że to nie była równa wymiana. Ocalony cały mój skromny dobytek, zdrowie i może też życie za kartkę papieru? Ale mogę się dziś zrewanżować na poważnie.

Znad książek w dłoniach przyglądał się jej szczupłej, zbyt szczupłej, ach, gdyby może miał więcej odwagi, to by nawet powiedział, że wychudzonej, sylwetce. Wyglądała jak gałązka brzozy nachylająca się nad półkami, żeby opuszkami palców jak listkami muskać ich lokatorów, jakby to była jej daleka rodzina, bo przecież karty ksiąg  również zrobione były z drzew. Ale nic nie kleiło się do jej dłoni, w przeciwieństwie do Lamberta. Jego trochę zbyt długie ręce oplatały książki, trochę zbyt długie nogi uginały pod ich ciężarem. Ale nie mógł się ruszyć, zbyt ciekawiła go ta scenka rodzajowa, ten obraz kobiety z niepewnie wiodącym palcem po tytułach książek, bo przecież ostatni raz widział Norę w akcji, zwinną i ostrą jak broń którą wtedy dzierżyła, zdecydowaną gdzie, kiedy i jak błysnąć ostrzem, żeby wyjść zwycięsko z walki. Teraz przegrywała z nadmiarem oferty bibliotecznej.
- Pasujesz tu, wiesz? Do ciszy biblioteki, do półek książek, do zapachu papieru, do idei jeszcze nieprzeczytanych i nieodkrytych historii. Och... już wiem!~ Pomogę ci wybrać książkę, co ty na to? W zasadzie, nawet już wiem jaką, i jeśli ci się spodoba po przeczytaniu to mam nadzieję, że uznasz to za godziwy zwrot uprzejmości, jaką zrobiłaś mi przy naszym poprzednim spotkaniu.

Powrót do góry Go down





Nora
Gif :
Biblioteka 5PUjt0u
Godność :
Nora
Wiek :
Wizualnie około 20 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
175/52
Znaki szczególne :
Blizna na policzku
Pod ręką :
Bezdenna sakwa a w niej szkicownik, scyzoryk, jakieś ziółka nazbierane po drodze, książka
Broń :
Sztylet
Zawód :
Ogrodniczka? Filantropka?
Stan zdrowia :
Wszystko w porządku
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1060-nora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1106-nora
NoraTancerka Ostrzy
Re: Biblioteka
Wto 8 Sie - 19:15
Obserwacja ludzkich zachowań sprawiała Cyrkowej wiele frajdy, bo wciąż, dzień w dzień, sama uczyła się uczuć i emocji, co wypada, czego nie i co powinna w danej sytuacji przeżywać. Nora często nie czuła wstydu czy zakłopotania, więc bezceremonialnie wpatrywała się teraz w drobne gesty Lamberta, jego odwrócony wzrok, zmieszanie na twarzy. Mimo to, cień emocji przemknął po twarzy Cyrkowej, a była to emocja, którą mogła nazwać... sympatią. Nauczyła się jednak, że naiwność jest jej największą wadą.
- Nie oczekuję nic w zamian - pokręciła szybko głową, dłonie wystawiając przed siebie w geście poddania. - Zrobiłam to dobrowolnie, nie pod przymusem przysługi.
Oczywiście Nora nie rozumiała, że ktoś może, tak po prostu, być dla niej miły.

Opuściła dłonie, a wzrok jej przejechał po sylwetce Baśniopisarza, zupełnie bezkompromisowo i z podziwem - musiała przyznać, że miał naprawdę zachwycający ubiór, do tego stopnia, że Nora zaczęła się zastanawiać, czy nie ma właśnie do czynienia z jakimś księciem.
Niestety, mimowolnie i nieco powolnie, spojrzała w dół na swoje ogrodniczki, które zapięte były na jedno ramię, brudne trampki i pomięty t-shirt. Zacisnęła wargi i podniosła spojrzenie na Lamberta.
Czy Nora aby na pewno tu pasowała? Miała wrażenie, jakby Lambert zamiast po prostu mówić, opowiadał historię, wiersz czy może nawet poemat, którego główną bohaterką była ona, choć bohaterką się nie czuła. Nie wiedziała co odpowiedzieć na tak kwiecisty język towarzysza, więc z prędkością światła, nie czekając na pozwolenie, zgarnęła kilka książek ze stosu, który trzymał w dłoniach i ruszyła ku najbliższemu stolikowi.
- Pomogę ci - rzuciła szybko, pomiędzy stuknięciami podeszwy i odłożyła książki na pobliski stolik. - I tak, chętnie skorzystam z pomocy. Wybór jest tak duży, że nie mogę się zdecydować.

Powrót do góry Go down





Lambert
Gif :
Biblioteka PVfcvFQ
Godność :
Lambert Laventon
Wiek :
wizualne 28 lat, realnie 267 lat
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
184/74
Znaki szczególne :
ręce od łokci do dłoni ma granatowe, instensywnie czerwone oczy, ręce w wielu drobnych bliznach, bardzo ładny, przystojny mężczyzna
Pod ręką :
torba: szkicownik, artystyczne przybory; plecak: zielnik, bestionariusz, zestaw medyczny, zestaw podróżniczy
Broń :
sztylet z perłowym uchwytem
Zawód :
portrecista, malarz, ilustrator, artysta, podróżnik
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1050-lambert https://spectrofobia.forumpolish.com/t1056-zapiski-i-drobne-podrozne-szkice https://spectrofobia.forumpolish.com/t1094-lambert
LambertMalarz Tęczy
Re: Biblioteka
Czw 10 Sie - 15:28
Do bibliotek i książek pasuje się duszą, a nie ubraniem, chciał jej powiedzieć, ale już stała do niego tyłem, więc podążył za śladem jej długich białych włosów, uśmiechając się zadowolony z jej zgody na pomoc.
Wieża książek zamieniła się na stole w niewielki fort, taki z wieżyczkami i centrum dowodzenia, którym okazał się być notatnik Lamberta. Swój plecak ukrył gdzieś pod stołem, pomiędzy nogami, a dłońmi już przebierał po kolorowych okładkach.
- Doskonała decyzja, Noro, zaraz gdzie to było... zaraz to znajdziemy... O, jest, proszę - wyciągnął w jej stronę niepozorną książkę oprawioną w wytarte już czerwone płótno. Tytuł był wygrawerowany w okładkę, kiedyś litery musiały być wypełnione złoceniem, z którego dziś ostały się tylko nikłe resztki, zbyt głęboko wbite w materiał, żeby całkowicie dać się zetrzeć przez ząb czasu i ludzkie dłonie. "Bursztynowe baśnie". Po przekartkowaniu można było w środku dojrzeć miedziorytowe ilustracje. W zasadzie, niemal wszystkie książki na stole były w jakiś sposób związane z historią, baśniami, legendami i mitami, kilka z nich traktowało o konkretnych rasach albo geografii Lustra i Otchłani.
- Nie wiem czy wiesz, ale bursztyn ma wiele odcieni i kolorów. Są żółte, czerwone, pomarańczowe. Są niebieskie i zielone, i jest też biały, dość rzadki, mam nadzieję go kiedyś zdobyć, mój tato na pewno by się ucieszył. Słyszałem plotki o czarnych bursztynach, niezwykle trudnych do odnalezienia, niektórzy nazywają je bursztynem Cieni, choć brzmi to bardziej jak legenda - opowiadał, porządkując książki i wyciągając ołówek, od czasu do czasu zerkając w och, no tak, w bursztynowe oczy Nory, w których odnalazł nawet plamki koloru swoich własnych, czerwonych.

Powrót do góry Go down





Nora
Gif :
Biblioteka 5PUjt0u
Godność :
Nora
Wiek :
Wizualnie około 20 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
175/52
Znaki szczególne :
Blizna na policzku
Pod ręką :
Bezdenna sakwa a w niej szkicownik, scyzoryk, jakieś ziółka nazbierane po drodze, książka
Broń :
Sztylet
Zawód :
Ogrodniczka? Filantropka?
Stan zdrowia :
Wszystko w porządku
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1060-nora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1106-nora
NoraTancerka Ostrzy
Re: Biblioteka
Czw 10 Sie - 18:33
Zaciekawienie było silniejsze niż dobre maniery, więc zaintrygowane dłonie Nory zaczęły kartkować książkę bez żadnego dziękuję. To, co najbardziej zaciekawiło Cyrkową, oprócz oczywiście samego tytułu, to ilustracje. Sama przecież często, wśród brzóz, leszczyn czy innych malinowych chruśniaków, siedziała ze szkicownikiem, powoli naciskając ołówek, by tworzyć rysunki do szuflady.

Nostalgia, niespodziewana przyjaciółka, która nierozłącznie była spotykana za rękę z żarliwością, właśnie zawitała u drzwi Nory, zupełnie bez pukania. Zbliżyła się do jasnowłosego o krok, zamykając książkę z rozmachem i otulając ją swoimi wątłymi ramionami.
- Lambercie - zaczęła, spoglądając na jego reakcję. - Do tej pory w umyśle mam obraz tego, co mi wtedy namalowałeś. Chciałabym żebyś dał mi kilka lekcji rysunku.
Spojrzenie miała głębokie i mocne jak fala, gdyby tylko się postarał, byłby w stanie dojrzeć niemal błagalne trybiki w jej oczach, migoczące piaskowym odcieniem żebraka. Fala przesunęła się bliżej, a ona jak piana zbliżyła się o kolejny krok do Lamberta, czubek nosa kierując w górę, nie zważając na jego przestrzeń osobistą, nie rozumiejąc jej i nie respektując.
- W zamian... zabiorę cię w jedno miejsce, gdzie na pewno zaczerpniesz inspiracji. Czasem odbywają się tam swego rodzaju osobliwe przyjęcia. Lubisz przyjęcia, prawda? - pytanie było niemal błagalne, a błaganie dotyczyło oczywiście pozytywnie rozpatrzonej odpowiedzi. Nagle, dłoń jej wystrzeliła do własnego policzka, strażniczka tożsamości w postaci kościstych paliczków i zakryła nieprzyjemną bliznę na policzku - mimowolnie, bezwarunkowo, jako odruch i tak już roztrzęsionego organizmu. - Nie musimy iść razem! Tak naprawdę możemy się rozdzielić i zająć się swoimi sprawami, jestem pewna, że z twoją przyjemną aparycją znajdziesz tam kogoś do pogadania. Ale nie o ludzi tam chodzi, a o otoczenie.

Powrót do góry Go down





Lambert
Gif :
Biblioteka PVfcvFQ
Godność :
Lambert Laventon
Wiek :
wizualne 28 lat, realnie 267 lat
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
184/74
Znaki szczególne :
ręce od łokci do dłoni ma granatowe, instensywnie czerwone oczy, ręce w wielu drobnych bliznach, bardzo ładny, przystojny mężczyzna
Pod ręką :
torba: szkicownik, artystyczne przybory; plecak: zielnik, bestionariusz, zestaw medyczny, zestaw podróżniczy
Broń :
sztylet z perłowym uchwytem
Zawód :
portrecista, malarz, ilustrator, artysta, podróżnik
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1050-lambert https://spectrofobia.forumpolish.com/t1056-zapiski-i-drobne-podrozne-szkice https://spectrofobia.forumpolish.com/t1094-lambert
LambertMalarz Tęczy
Re: Biblioteka
Pią 11 Sie - 20:28
Miewał już uczniów w swojej pracowni, ale to o co prosiła Nora było czymś kompletnie innym. Ogólnie Nora była kompletnie inna w jakiś trudny do opisania na razie sposób, pełna sprzeczności. I tak, owszem, lubił przyjęcia, ale jeszcze bardziej lubił tajemnice i to co było nieodkryte, a Nora była tajemnicą na dwóch nogach, owinięta woalem niedopowiedzenia i niespodzianek. I była coraz bliżej niego, co było nietypową sytuacją, bo to on zawsze podchodził zbyt blisko - trujących kwiatów, agresywnych zwierząt, niebezpiecznych ludzi - i patrzył zbyt długo w słońce, nie przejmując się, że oślepnie od tego szybciej niż by chciał. Teraz chętnie patrząc z przewagi swoich kilku centymetrów obserwował co dalej, mimowolnie nawet przysuwając się odrobinę bliżej, zamieniając się cały w słuch, jakby się znali całe życie, a nie kilka chwil. Mrugając na czerwono, znów jak roztrzepany ptak trochę uciekał wzrokiem przed komplementami, czym sam się odrobinę zaskoczył. Znał swoją wartość jako artysta i komplementy przyjmował z gracją, o wiele większą niż to co wyprawiał teraz. Powiódł wzrokiem za jej dłonią, na bliznę, która wcześniej była bardziej sugestią blizny, kiedy skrywała się za falą włosów.

- Podoba mi się każde wypowiedziane przez ciebie teraz słowo, może poza tymi ostatnimi. Chyba nie zostawiłabyś mnie na łaskę i niełaskę nieznajomego rozbawionego tłumu, prawda? Zwłaszcza, że z tobą pogaduje mi się w sam raz. Z prawdziwą przyjemnością przyjmuję tę wymianę. Sam będę miał do ciebie później prośbę, ale na razie dajmy się toczyć sprawom swoim tempem...
Już nad czymś myślał, coś kombinował, coś się działo w jego głowie. Już mieli plany, co robić, książki do przeczytania, wiedza o rysowaniu do przekazania, ach no właśnie, książki-! Po coś tu przecież przyszedł, prawda? Zasiadł za swoimi książkami, jedną dłonią już którąś kartkując, drugą bawiąc się ołówkiem.
- Powiedz proszę, gdzie te kilka lekcji rysunku chciałabyś mieć? Tutaj, w bibliotece? Może w plenerze, na trawie, wśród wiatru, pod niebem, wśród zapachów i światła, lub w mojej pracowni?

Powrót do góry Go down





Nora
Gif :
Biblioteka 5PUjt0u
Godność :
Nora
Wiek :
Wizualnie około 20 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
175/52
Znaki szczególne :
Blizna na policzku
Pod ręką :
Bezdenna sakwa a w niej szkicownik, scyzoryk, jakieś ziółka nazbierane po drodze, książka
Broń :
Sztylet
Zawód :
Ogrodniczka? Filantropka?
Stan zdrowia :
Wszystko w porządku
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1060-nora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1106-nora
NoraTancerka Ostrzy
Re: Biblioteka
Pią 11 Sie - 22:32
Ściśnięta pomiędzy ramionami książka wyglądała jakby zaraz miała pęknąć. Żar, który rozniósł się węwnątrz Cyrkowej zaczął rozgrzewać wszelkie cząsteczki w jej ciele euforią doznań. Miała ochotę zbliżyć się jeszcze bardziej, by tylko czuć rozkosz zadowolenia, ale widząc niepewność na twarzy Lamberta, cofnęła się o krok. Czyżby właśnie, w ramach wdzięczności, została uczennicą? Kogoś zupełnie bardziej doświadczonego, wyżej postawionego, być może nawet normalnego? Przynajmniej według standardów Nory. Gość miał w końcu własną pracownię...
- Prośbę? Do mnie? - zaskoczona opadła na krzesło obok Lamberta, sięgając dłonią w kierunku swojej sakwy. - Potrzebujesz ochroniarza?
Żart, wyrwany bez opamiętania, zamarł na jej twarzy z oczekującym zastanowieniem. Nora, która nie umiała żartować, nie potrafiła wyczuć sytuacji, właśnie zmrożona na krześle czekała na odpowiedź Lamberta, jak na szpilkach. Nie chciała, by odebrał jej słowa, jako niedocenienie jego umiejętności bojowych, jednak nie oszukujmy się, że Cyrkowa była w tym temacie znacznie bardziej obeznana. Nie przyznała tego jednak wprost.
- Gdziekolwiek. Dostosuję się - rzuciła szybko, chcąc uciąć temat. Wyciągnęła z sakwy swój własny szkicownik, by bezwstydnie otworzyć go i pokazać Lambertowi, pragnąc wiedzy i warsztatu, który mógł jej zaoferować. Kartkując go mógł zauważyć głownie pejzaże, przeplatane portretami osób, które spotkała na swojej drodze. Szkice były klimatyczne, lecz niedopracowane - czuć było nieregularność kreski, chaotyczne mazianie ołówkiem, losowe kształty. Kolory, które ukazywały się na kartkach, nie pochodziły z typowych farb, a z kwiatów, roślin czy cieczy, z których udawało się uzyskać jakąś barwę. - Nie są to prace tak dobre, jak twoje, ale staram się korzystać z tego co mam. Potrzebuję warsztatu. Mam wrażenie, że wszystko co robię jest zbyt losowe, wyjęte spod reguł. Chcę więcej. Lepiej.
Spojrzała spod rzęs na Baśniopisarza, oczekująco, wręcz napastująco. I prawdopodobnie była to najbardziej wartościowa, najdłuższa rozmowa, jaką kiedykolwiek odbyła.

Powrót do góry Go down





Lambert
Gif :
Biblioteka PVfcvFQ
Godność :
Lambert Laventon
Wiek :
wizualne 28 lat, realnie 267 lat
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
184/74
Znaki szczególne :
ręce od łokci do dłoni ma granatowe, instensywnie czerwone oczy, ręce w wielu drobnych bliznach, bardzo ładny, przystojny mężczyzna
Pod ręką :
torba: szkicownik, artystyczne przybory; plecak: zielnik, bestionariusz, zestaw medyczny, zestaw podróżniczy
Broń :
sztylet z perłowym uchwytem
Zawód :
portrecista, malarz, ilustrator, artysta, podróżnik
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1050-lambert https://spectrofobia.forumpolish.com/t1056-zapiski-i-drobne-podrozne-szkice https://spectrofobia.forumpolish.com/t1094-lambert
LambertMalarz Tęczy
Re: Biblioteka
Sro 23 Sie - 19:30
Zaśmiał na się na jej pytanie o ochroniarza. No tak, nic dziwnego, że tak pomyślała, skoro ich cała wiedza o sobie polegała na tym, że on wiedział, że Nora umiała doskonale walczyć, a ona, że on potrafił malować. Przekrzywił na chwilę głowę, znów w jakimś lekkim ptasim ruchu, patrząc na nią z zadowoleniem. Nie spodziewał się, że z tego spotkania tak szybko wyniknie tyle słów i planów.
- Nie, nie do końca, ale coś w tym obszarze. Mam nadzieję, że przychylisz się do mojej prośby. - Przyłożył palec palec do ust, że więcej nie zdradzi i mrugnął do niej. Jak tajemniczo! - Po kolei, wszystko w swoim czasie. Skupmy się najpierw na tobie - powiedział, biorąc od niej notatnik. Przez długi czas, może nawet zbyt niekomfortowo długi, przeglądał szkice, a jego twarz była niczym, pustą kartką bez żadnego wyrazu, tylko jego oczy błyszczały. Ciężar spojrzenia Nory ledwo go musnął, tak to jest jak postawisz Baśniopisarza jak on przy sztuce. Szczególnie, że uważał notatniki za coś bardzo cennego, personalnego i równie wartościowego jak pełnowymiarowe dokończone obrazy. Szkicownik mógł być mapą myśli, podróżą, błędami, marzeniami, bezsensownymi bazgrołami i drobnymi szkicami na rogu kartki, które mówiły o autorze wszystko i nic. Nie przeglądnął całego, ale jego ciemne palce lekko przesunęły się nad którymś szkicem z zadumą, postukały w papier i nałożony na nim grafit, jakby chciał obudzić rysunki i sam papier z letargu. Oddał jej szkicownik.
- Doprawdy, Noro, nie powinnaś sobie umniejszać - powiedział cicho, ciągle zatopiony w jakiejś artystycznej falującej myśli. - Ale tak, zawsze jest miejsce na poprawę. Jestem przekonany, że sam będę się uczył rysować do końca moich dni - westchnął rozmarzony. To była miła myśl, mieć taką perspektywę.
- Proponuję więc w plenerze, wśród traw, pod niebem. Znam wyjątkowo urokliwą łąkę w Malinowym Lesie.

Powrót do góry Go down





Nora
Gif :
Biblioteka 5PUjt0u
Godność :
Nora
Wiek :
Wizualnie około 20 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
175/52
Znaki szczególne :
Blizna na policzku
Pod ręką :
Bezdenna sakwa a w niej szkicownik, scyzoryk, jakieś ziółka nazbierane po drodze, książka
Broń :
Sztylet
Zawód :
Ogrodniczka? Filantropka?
Stan zdrowia :
Wszystko w porządku
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1060-nora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1106-nora
NoraTancerka Ostrzy
Re: Biblioteka
Pon 28 Sie - 23:54
Oparta łokciem o stolik, słuchała z zainteresowaniem opinii Lamberta. A więc zgodził się! A nawet nie tylko zgodził, ale też zauważył miejsce na poprawę umiejętności, a głodna wiedzy Nora wciągnęła głęboko powietrze, zduszając uśmiech, by nie wyglądać na przesadnie podekscytowaną. Pokiwała jedynie głową, zabierając skromny szkicownik w swoje smukłe dłonie i schowała z powrotem do sakwy, uprzednio wyrywając jedną kartkę i bazgrając na niej coś pośpiesznie.
- Fajnie. Akurat mam całkiem blisko do Malinowego Lasu - wyciągnęła dłoń z kartką w kierunku Baśniopisarza. - To mój adres do korespondencji. Możesz dać znać, kiedy możemy umówić się na pierwszą lekcję. Jestem dostępna zawsze.

Odchrząknęła. Dopiero po fakcie zdała sobie sprawę, iż zabrzmiała jakby nie miała kompletnie nic do roboty i nie posiadała żadnego życia towarzyskiego (co prawdą oczywiście było, ale nie musiał o tym wiedzieć), więc nerwowo powierciła się na krześle i dostrzegła jeszcze jedną rzecz, o którą nigdy nie zapytała, ale była nią na tyle zaintrygowana, że myślała o tym od pierwszego spotkania. Nie wiedziała jednak jak ubrać swoje pytanie tak, by nie obrazić jegomościa, więc opętana silniejszym niż dobre maniery pragnieniem wiedzy, dukała, nieco pod nosem, można by rzec wręcz losowe słowa.
- Dlaczego... Skąd właściwie... Jakby to... Ciekawi mnie dlaczego twoje ręce wyglądają w ten sposób. - Na końcu nie pojawił się jednak znak zapytania, co sprawiło, że było to bardziej żądanie odpowiedzi niż prośba, nie przeszkadzało to jednak Cyrkowej w niemym odetchnięciu, że udało jej się w końcu wyrzucić z siebie to, czego chciała się dowiedzieć. Pokryta bliznami skóra nie wzbudzała w niej aż takiego zaintrygowania, bowiem sama na dużej powierzchni ciała takowe posiadała, a rozmowa na ten temat przysparzała jedynie więcej negatywnych emocji, niż naturalnego zaciekawienia.

Powrót do góry Go down





Lambert
Gif :
Biblioteka PVfcvFQ
Godność :
Lambert Laventon
Wiek :
wizualne 28 lat, realnie 267 lat
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
184/74
Znaki szczególne :
ręce od łokci do dłoni ma granatowe, instensywnie czerwone oczy, ręce w wielu drobnych bliznach, bardzo ładny, przystojny mężczyzna
Pod ręką :
torba: szkicownik, artystyczne przybory; plecak: zielnik, bestionariusz, zestaw medyczny, zestaw podróżniczy
Broń :
sztylet z perłowym uchwytem
Zawód :
portrecista, malarz, ilustrator, artysta, podróżnik
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1050-lambert https://spectrofobia.forumpolish.com/t1056-zapiski-i-drobne-podrozne-szkice https://spectrofobia.forumpolish.com/t1094-lambert
LambertMalarz Tęczy
Re: Biblioteka
Sro 30 Sie - 19:16
Podziękował jej, rzucił szybko spojrzeniem na adres, potem na jej uśmiech, złożył kartkę i wsuną ją w kieszonkę po wewnętrznej stronie kaftana.
- Hmm, parę dni w bibliotece, a potem jeszcze muszę uporządkować kilka spraw w mieście, zanim będę mógł oddać się przyjemnym rzeczom - powiedział z nutą irytacji. Sprawunki te zdawały się być jakimiś obowiązkami i nużącymi sprawami, a jego wzrok ewidentnie sunął ku Norze i jej schowanemu szkicownikowi. - Myślę, że na dniach dam ci znać jak się sprawy mają. Pogoda ostatnio dopisuje, więc sądzę, że żadne chłodne wiatry nam nie przeszkodzą. A nawet jeśli, to wtedy będziemy rysować chłodne wiatry.
Cóż, jeśli pogoda nie dopisze, Nora dowie się jak wyglądają nałożone na papier zimne powiewy.

- Hmm? W jaki sposób? Co masz na myśli? - zdziwił się i podniósł ręce do góry, przyglądając się im. Rozszerzył oczy i wciągnął gwałtownie powietrze, szybko podciągnął rękawy koszuli, ale i nadgarstki, i skóra wyżej również były atramentowe, momentami przechodząc w głębokie oberżynowe odcienie.
- O nie! Co? Co to jest? - jęknął przestraszony i odwrócił się do Nory w szoku, szukając pomocy. Nie wytrzymał długo bo parsknął i zachichotał zaraz perliście, śmiech istotnie jak pęknięty naszyjnik pereł radośnie odbijający się od podłogi, wreszcie wolny od sznurka.
- Wybacz, żarcik - westchnął i strzepnął dłonie jakby to miało jakoś też wytrząsnąć z nich kolor, ale ten pozostał i zdawało się to nie przeszkadzać Lambertowi. - Równie dobrze mogłabyś spytać dlaczego Kapelusznicy noszą kapelusze, Dachowce przepadają za muzyką i dlaczego sczeznę jeśli miałbym przestać tworzyć - wyjaśnił, co chyba znaczyło tyle, że niektóre rzeczy są jakie są, ponieważ takie właśnie są. Chyba.
- Mnie z kolei ciekawi, która baśń spodoba ci się najbardziej. Z "Bursztynowych baśni", mam na myśli. Mnie samemu ciężko wybrać tylko jedną...
O ile któraś w ogóle ci się spodoba, przemknęła mu nagle przez głowę udręczona myśl, kiedy przypomniał sobie jak chętnie ją od niego wzięła i jak mocno się jej Nora trzymała. Pokręcił głową, odganiając tę myśl. Wprawdzie wkradł się w niego na sekundę niepokój, ale szybko utwierdził się z powrotem w słuszności swojego wyboru. To istotnie była wyjątkowa książka z wyjątkowymi ilustracjami. Lambert znał ją od dziecka i był bardzo zaskoczony, że tak stare wydanie zachowało się w tej bibliotece.

Powrót do góry Go down





Nora
Gif :
Biblioteka 5PUjt0u
Godność :
Nora
Wiek :
Wizualnie około 20 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
175/52
Znaki szczególne :
Blizna na policzku
Pod ręką :
Bezdenna sakwa a w niej szkicownik, scyzoryk, jakieś ziółka nazbierane po drodze, książka
Broń :
Sztylet
Zawód :
Ogrodniczka? Filantropka?
Stan zdrowia :
Wszystko w porządku
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1060-nora https://spectrofobia.forumpolish.com/t1106-nora
NoraTancerka Ostrzy
Re: Biblioteka
Wto 5 Wrz - 2:59
Z nieświadomej Nory łatwo było stroić sobie żarty; naiwne i łatwowierne usposobienie Cyrkowej zapewniało świetne pole do popisu dla żądnych zabaw, a także dla pasjonatów obserwowania cudzych emocji. Tak też było w tym przypadku, bo po słowach Lamberta, a raczej jego reakcji, dziewczyna najpierw rzuciła pełne niedowierzania spojrzenie, by chwilę później w chaosie i szoku złapać nawet za tom "Bursztynowych Baśni", w szamotaninie prawie uderzając swoją głową o jego podbródek by... bóg wie co właściwie zrobić. Obronić się? Trzepnąć Baśniopisarza w rękę, by kolor wypełznął z niego, żeby mogła go podeptać? Odpowiedź pozostanie jednak nigdy nieznana, bo chwilę później Lambert zdążył już wybuchnąć gromkim śmiechem, a Cyrkowa opuściła wątłą dłoń trzymającą książkę (choć  bardzo miała ochotę go nią uderzyć) i znowu, nie mogąc się nadziwić jego zachowaniem, spojrzała w jego szczęśliwe oczy.

Żarcik. Dziewczyna odetchnęła z ulgą, chowając książkę do sakwy. Przynajmniej jako tako odpowiedział na jej pytanie, choć nie do końca zadowolona tak ogólną informacją, pokiwała głową na znak, że rozumie. Czyli po prostu niektórzy, tacy jak on, tak mają. Ciekawe czy równie często stroją sobie żarty.
- Opowiem przy naszym następnym spotkaniu. Skoro mam już książkę, to zbieram się do wyjścia. Jeszcze raz dziękuję za pomoc. Będę czekać na twoją wiadomość. Do zobaczenia - machnęła ręką na pożegnanie i zaczęła oddalać się w kierunku wyjścia. Zdała sobie sprawę jak bardzo mechaniczne były jej odpowiedzi dopiero, kiedy oddaliła się od Lamberta, więc wzięła sobie za postanowienie, że następnym razem będzie trochę bardziej... wyluzowana.

z/t

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach