Domek Skrzydlatego Liska

avatar
GośćGość
Re: Domek Skrzydlatego Liska
Pią 27 Wrz - 12:52
Kayl spokojnie kiwnął głową słysząc propozycje córki. Początkowo chciał razem z nią napić się kakao, jednak jego decyzja bardzo szybko się zmieniła pod wpływem tej drobnej sugestii. Zrobił miejsce, by córka dała radę obok niego przejść i zająć się szykowaniem, lub dobraniem z lodówki jeśli jej czegoś brakowało.
Rozmowa na temat upływającego czasu się nie zaczęła. Nie było jakichś granic w tym robili, nie śpieszyło się im też nigdzie. Nie byli już w świecie ludzi, gdzie wszystko było od weekendu do weekendu. I szczerze, Kayl nie miał nic przeciwko. Rutyna ostatecznie nie męczyła. Co najwyżej nudziła. A do tego zostało jeszcze mnóstwo czasu. O ile w ogóle to nastąpi. Jeszcze nie mógł się przyzwyczaić do niczego.
Smok naprawdę był zazdrosny o jedzenie. Ale nie każdy ze zwierzaków Julii spędzi z nią większość tego dnia. Może to wystarczy by go odrobinę ogarnąć.
Kiedy córka zajęła się sprzątaniem, sięgnął do swoich pleców, sprawdzając skrzydła. Znowu odrobinę urosły i nadal wydawały się zdrewniałe. Czuł kilka punktów które były nieco miększe, ale nie miał w nich za dużo czucia. Wiedział, że to część jego, ale było to trochę tak jak dotykanie paznokcia. Cała siła czy poruszenie przechodziło na skórę i mięśnie za nimi.
- Nikt Ci nie zabrania malować - odparł spokojnie, wstając od stołu i podchodząc do córki. - A ja chętnie zobaczę co z tego wyjdzie. - dodał z uśmiechem, sam patrząc za okno. Jesień musiała być inspirująca dla tak wielu osób. Tyle kolorów, jednocześnie umierających i dających nowe życie. Tyle motywów do sprawdzenia.... Ciekawe co o tym myślą Baśniopisarze. Ile już razy to robili?

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Spojrzała na ojca i uśmiechnęła się do niego - wiem, że nikt mi nie zabrania, ale nie mam po prostu na to czasu - powiedziała szczerze i wzięła na ręce Amber i głaskała jej miękkie futro. Wiedziała, że czeka ja czesanie bo zaczynała zmieniać już swoją szatę na zimową. Początkowo trochę jej organizm się gubił jaka jest pora roku, bo w Krainie jest inaczej niż w Świecie Ludzi, tutaj wszystko było możliwe - żeby malować potrzebowałabym jednak trochę czasu, by na spokojnie usiąść i dać się ponieść i tyle - wzruszyła ramionami i puściła lisicę. Taka niestety była prawda. Nie miała tego upragnionego czasu, a nie chciała brać teraz wolnego. Nie po tym jak początkowo potrzebowała go dość dużo przez swoją ciapowatość.
Westchnęła ciężko - no ale cóż...trzeba się chyba zbierać powoli do pracy. Chcesz coś zabrać stąd do pokoju w Klinice? - zapytała i przeciągnęła się. Dziś jeszcze nie latała, ale była w miarę wypoczęta, więc chyba może odpuścić sobie jeden dzień. I tak pewnie będzie dużo ćwiczyć gdy Kaylowi już wyrosną skrzydła...przynajmniej miała nadzieję, że dadzą mu one możliwość lotu. Chciałaby, żeby poznał jak to tak naprawdę jest.
Niezależnie od decyzji mężczyzny poszła jeszcze do siebie by zabrać ze sobą szkicownik i ołówki. Może znajdzie chociaż chwilę, o ile Bane znów czegoś nie wymyśli.
Z drugiej strony...nie chciało jej się jeszcze wychodzić...nie do pracy. Zeszła na dół, zamyślona - co powiesz na mały spacer? Zwierzaki sobie pobiegają, a szczerze jakoś mi się nie spieszy...jeszcze jest wcześnie, a Bane tez niech ruszy swoje cztery litery i popracuje trochę z pacjentami - zaproponowała, uśmiechając się delikatnie. Z nadzieją w oczach.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Pasja do malowania córki była widoczna, nawet gdy odmawiała zajmowania się tym. Z resztą, było to w pełni zrozumiałe. Czas wolny i praca z chorymi za bardzo nie szły ze sobą w parze. Nie ma tu też dostępu do wielu metod leczenia. Co prawda magia robi ogromne różnice, trudno jednak powiedzieć, czy jest to lepsze. Nie wszyscy potrafiący zaleczyć ranę, lub zregenerować kończynę dawali sobie radę z regeneracją własnych sił po użyciu zdolności. Doskonały przykład miał przed sobą.
- Więc weź sobie kilka dni wolnego. Odpocznij, najedz się, spełnij się troszeczkę. Nie tylko Bane zasługuje na to by pobyć nieco poza kliniką. - stwierdził otwarcie. Ewidentnie było widać, że Bane miał swoje humory, lepiej było na niego uważać.
- Chyba już nic nie potrzebuję. - odpowiedział nawet o tym nie myśląc. Nie miał ochoty zabierać niczego. A na pewno nie szykował się do tego by coś brać. Po to były wczorajsze zakupy. Teraz musiał zacząć oszczędzać. Szykowały się spore wydatki.
Dokończył się szykować i poczekał na córkę, która niespodziewanie zabrała szkicownik i ołówki. Francuz uśmiechnął się delikatnie i pokazał gestem, że ma zamiar trzymać kciuki. Czemu miałby się nie cieszyć?
Ledwie wyszli za próg, kiedy córka przekazała swoje wątpliwości co do wcześniejszego wyjścia do pracy. Zamyślił się dosłownie na 3 sekundy. W krainie luster praca aptekarza nie była nieustanną męczarnią i użeraniem się z klientami. Mógł się spóźnić całe 3 godziny i nic by to nie zmieniło. Co najwyżej przegapił by jednego, dwóch klientów.
- Nie powiem, spacer brzmi kusząco. Nie powinienem podpadać Bane'owi za bardzo, ale chyba nie będzie miał nic przeciwko, jeśli chodzi o Ciebie. - odpowiedział spokojnie przeciągając się. - To w którą stronę dzisiaj? - dopytał się z uśmiechem.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Pokręciła przecząco głową, uśmiechając się jednak delikatnie - na początku mojej pracy miałam dużo wolnego, z powodu mojego pecha i tego, że co chwila mi się coś działo...dlatego na razie nie chcę brać wolnego, w szczególności, że w Klinice mamy teraz sporo zmian...a mam wrażenie, że na razie lepiej, żebym wiedziała co się dzieje - wzruszyła ramionami ale było widać, że jest wdzięczna za troskę.

Zaśmiała się krótko - tu niedaleko jest łąka, dość niezwykła i myślałam, żeby wziąć tam zwierzaki. A jak Bane będzie się czepiał to go wyślij do mnie i ja z nim pogadam - puściła ojcu oczko i zawołała całą trojkę zwierzaków. Konie się ogarnie później, nie ma ją dalekiej drogi, więc nie trzeba ich było jeszcze zabierać, a Julia i tak chciała wrócić do domu, żeby zostawić Kropkę i Amber w domu. Na razie wolała brać samego Leviego, żeby nauczył się jak się zachowywać oraz by dziewczynki nie zdradziły pozostałym pracownikom, że Tulka ma nowego podopiecznego.

ZT x2

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Levi latał nad nimi i prowadził woźnicę, żeby mieć pewność, że dojadą na miejsce. Było już ciemnawo, bo Bane naprawdę późno skończył pracę. Była zmęczona, bo miała tego dnia jeszcze ćwiczenia skrzydeł i by rozruszać trochę zastałe mięśnie. Opierała głowę na ramieniu mężczyzny i miała zamknięte oczy, starając się jakoś zrelaksować.
W końcu dojechali do domku i wysiedli. Przełknęła ślinę i ruszyła, trzymając Białowłosego za rękę. Poprowadziła go do wejścia i otworzyła drzwi z lekkim wahaniem.
Wpuściła go do środka, a za nimi przecisnęły się zwierzaki. Bon-Bon siedział jej na ramieniu, ale szybko przeskoczył na ścianę i uciekł gdzieś, pewnie szukając swojego kąta, by zrobić swoją pajęczynę.
- No to...jesteśmy - powiedziała i spojrzała niepewnie na ukochanego po czym pokazała mu gdzie co jest. Kuchnia, jadalnię, salon z kominkiem, łazienkę z prysznice - moja sypialnia jest na górze....jest tam też druga, większa łazienka oraz biblioteczka - powiedziała - a...ogród i mój warsztat może pokażę Ci jutro? Jak będzie jasno? Tak samo jak stajnie...Alba pewnie będzie obrażona - położyła po sobie uszka, nie za bardzo wiedząc co robić dalej. Teraz było inaczej niż z tatą. Jeśli chciał iść za górę, poprowadziła go i pokazała swoją sypialnię z dużym, wygodnym łóżkiem oraz łazienkę.

Odrastanie skrzydeł 25/30
[/color]

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Wycieczka do domu Julii nie była ani specjalnie długa, ani męcząca. Bane siedział wygodnie w powozie i oddychał spokojnie, pozwalając dziewczynie odpocząć na jego ramieniu.
Skończył późno a jeszcze chciał się szybko umyć i przebrać. Kiedy był już gotowy, było już ciemno. Uparł się jednak, że dzisiaj chce zobaczyć jej dom.
Nie odzywał się w czasie podróży by nie mącić ciszy. Nawet on czasami lubił posiedzieć cicho.
Gdy dojechali na miejsce, zapłacił za transport i przeciągnął się. Poprawił koszulę i marynarkę i ruszył za Opętaną.
Domek nie był duży ale urokliwy, Bane widział to nawet w ciemności. Nie żeby widział świetnie w ciemności, po prostu kiedy wzrok przyzwyczai się do mroku, widać więcej.
Uśmiechnął się idąc za nią dalej. Wprowadziła go do domu i powiedziała kilka słów a on roześmiał się i przyciągnął ją do siebie.
- Ktoś tu się zawstydził, co? - zagadnął ze śmiechem i nie czekając na pozwolenie, złożył na jej ustach pocałunek. Długi i namiętny, ale łapy na razie trzymał przy sobie.
Puścił ją wreszcie i pokazał ręką wnętrze.
- Przecież nie jestem obcą osobą, nie musisz się niczego wstydzić. To twoje miejsce a ja chciałbym poznać, jak mieszkasz. - wyjaśnił - Pokaż mi piętro. - puścił do niej oczko.
Wredotek stąpał ostrożnie po podłodze, wąchając wszystko co stanęło mu na drodze.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Gdy tylko wysiedli z powozu sama spróbowała rozprostować swoje skrzydła. Zrobiła to powoli i lekko się przy tym skrzywiła, ale nie marudziła. Wiedziała, że potrzebuje jeszcze trochę czasu zanim będzie mogła nimi poruszać tak jak dawniej, ale trzymanie ich cały czas złożonych było niezbyt komfortowe, dlatego co jakiś czas starała się nimi poruszać choć troszeczkę.
Słysząc jego słowa uciekła wzrokiem w bok, ale nie zdążyła bo Bane skutecznie ją uciszył. Zarumieniła się bardziej i zamruczała, nie opierając się. Teraz byli sami, nikt im nie będzie przeszkadzał, nikt nie będzie miał do nich pretensji, że robią coś niewłaściwego. Ale chyba nie do końca to jeszcze do niej nie docierało. W szczególności, że zawsze byli ze sobą albo w Klinice, albo na ich jedynej randce, gdzie były osoby trzecie. No...może poza ich spotkaniem gdy postanowiła wrócić, ale o tym nawet teraz nie myślała.
Uśmiechnęła się do niego i poprawiła grzywkę. Lewą rękę miała nadal na temblaku, ale nie była skryta w gipsie. Przycisnęła ją lekko do siebie - po prostu nigdy nikogo do siebie nie zapraszałam, a z tatą było inaczej... - przyznała i przytaknęła głową.
Chwyciła jego dłoń i poprowadziła na piętro, do swojej sypialni. Weszła i odsunęła się by zrobić mu miejsce.
Cały domek był o wiele bardziej przestrzenny niż mogłoby się wydawać. Zupełnie jakby ktoś upchnął ładny, przestrzenny domek w bardzo małym domku. Nikt by nie przypuszczał, patrząc na budynek, że Julia da radę w środku rozłożyć skrzydła. Może nie machać ale rozłożyć, ale było w nim na tyle dużo miejsca, że było to możliwe!
Pokój (jak i cały domek) był urządzony dość skromnie ale nie biednie. Nie było też nigdzie żadnych znaków, że mieszka tam ktoś interesujący się sztuką. W bibliotece były jej wypełnione szkicowniki, w sypialni miała jeden i kilka ołówków, ale żadnej sztalugi, farb, nic. Raczej jakby tam mieszkał ktoś kto czasem lubi porysować, ale w przypadku Tulki to przecież nie o to chodziło.
Spojrzała na ukochanego pytająco, uśmiechając się.
Amber nie weszła z nimi do domku. Pobiegła do stajni do swojego gniazda. Chyba miała dość Kropki i chciała odpocząć w spokoju. Kropka ganiała po całym domku, sprawdzając czy coś się zmieniło, po czym dopiero zorientowała się, że przecież ma teraz kolegę! Tak więc od razu zaczęła go zaczepiać i zachęcać do zabawy.
Levi za to latał jeszcze sobie i wybrał się na polowanie. Julia jednak w pełni nie była w stanie wykarmić tak wielkiego stworzenia.

Odrastanie skrzydeł 26/30


Ostatnio zmieniony przez Tulka dnia Nie 16 Lut - 22:39, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Dom Tulki był naprawdę ładny i przytulny. Nie było w nim tyle przestrzeni, tyle pomieszczeń co w Klinice ale Bane'owi naprawdę spodobało się to miejsce. Rozglądał się na boki i uśmiechał ze spokojem, oglądając miejsce w którym przyszło Julii nocować kiedy nie było jej w pracy.
W domku nie było przesądnych luksusów ale właśnie to sprawiało, że było w nim tyle ciepła. Mimo wieczornej pory, Cyrkowiec potrafił sobie wyobrazić jak pięknie musi tu być za dnia. Prawdę mówiąc nie mógł się już doczekać poranka, bo nawet on dostrzegał piękno w tak prozaicznych rzeczach i zjawiskach jak gra promieni słonecznych.
Dziewczyna pokazała mu piętro, nie powiedział nic ale kiwał głową z uśmiechem. Czuł się trochę jak intruz bo swoją obecnością nieco mącił spokój tego miejsca... Ale przecież nie mogło być inaczej, skoro chcieli być razem, prawda?
Wredotek obwąchiwał każdy mebel, każdy kącik i zaglądał w przeróżne zakamarki. Nie czuł się tutaj zbyt pewnie bo w budynku pachniało drewnem i lasem a on, biedak, znał jedynie zapachy Kliniki. Co prawda Bane wypuszczał go na loty ale maluch nie zapuszczał się nigdy dalej poza park. Był czujny i kiedy Kropka biegała dookoła, on fuczał i potrząsał łebkiem, chłonąc nowe otoczenie.
Sypialnia Opętanej była ładnie urządzona i o dziwo nie było tu żadnych sprzętów związanych ze sztuką. Bane niego zmartwił się tym, że nie znalazł sztalug i przyborów, bo wiedział jak Julia kochała tworzyć. Postanowił jednak, że zapyta ją o to później.
Przeszedł w głąb pokoju i okręcił się wkolo własnej osi. Dłonią przywołał ją do siebie i jeśli podeszła, objął ją czule i oparł swoje czoło o jej czoło.
- Pięknie tu. - wymruczał lekko przymykając oczy - Myślisz... że moglibyśmy spróbować żyć jak normalna rodzina? - zapytał cicho, z nadzieją w głosie - Budzić się przy sobie, jadać wspólne posiłki, razem jechać do pracy, potem wracać do domu, kłaść się obok i... - urwał po czym ujął lekko jej podbródek, zmuszając by spojrzała mu w oczy - Zmienię się. Nie będę cię ranił... Przynajmniej nie świadomie. - wyszeptał - Kocham cię, Julio. Kocham, nad życie. I nigdy nie przestanę. - wyznał patrząc w jej kolorowe tęczówki - Wybacz to wszystko, co uczyniłem przedtem. Chcę... Być z tobą i... Być wreszcie szczęśliwy. - złożył na jej ustach pocałunek, który mógł jej powiedzieć o wiele więcej niż słowa. Tylko ona mogła wyczytać jego emocje bo tylko ją całował w ten sposób.
Z prawdziwym uczuciem.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Widziała jak się rozglądał, jak się...uśmiechał. Przez jej samej pojawił się uśmiech na ustach, a ona sama uspokoiła się. Rozchmurzyła.
Podeszła do niego i wtuliła się ufnie. Spojrzała na niego, gdy przytknął swoje czoło do jej własnego - cieszę się, że Ci się podoba - powiedziała, z wyraźną ulgą. Naprawdę bała się, że coś mu tutaj nie spasuje, że uzna, ze nie może mieszkać w takich warunkach czy coś...
Jego pytanie...zaskoczyło ją i to bardzo. Przygryzła dolną wargę, uciekając wzrokiem w bok - naprawdę...chciałbyś tu ze mną zamieszkać? - zapytała w odpowiedzi - nie...nie będzie to problemem? - chciała tego. Naprawdę tego chciała. Miała dość samotności, chciała go mieć blisko siebie. Chciała, żeby napis na jej nadgarstku był w końcu zostać zakryty, by czuła, że jest dla kogoś ważna. Chciała się budzić obok kogoś co ranek, zasypiać co wieczór u jego boku. Chciała zobaczyć jak to jest.
Spojrzała mu w oczy z nadzieją i ... miłością. Taką prawdziwą. Nie ślepym zapatrzeniem. Z uczuciem, którym obdarowywała tylko jego. I czy w końcu dotarło do niego, że to się nie zmieni? Mimo tego wszystko co jej zrobił, ona nadal chciała z nim być. Na dobre i na złe. Nie chciała nikogo innego, nie chciała nikogo szukać. Już wolała zostać sama....
Wysłuchała go, rumieniąc się. W jej oczach poza uczuciem mógł zobaczyć radość, szczęście, jakiego dawno w nich nie było widać. Kiedy to było, gdy po raz ostatni była tak radosna. Co prawda nie tryskała szczęściem, bo nie czuła się jeszcze na siłach, ale na pewno było widać, że ten dziwny smutek, który gościł w jej oczach od tak dawna, zniknął gdzieś, bez śladu.
Zamruczała pocałowana. Cieszyła się z jego słów, chciała mu wierzyć, że naprawdę się zmieni. W sumie...już się zmienił. Nigdy nie był taki...ale podobało jej się to. Sama chciała w końcu zaznać prawdziwego szczęście i w końcu spokoju. Spokoju od łez, koszmarów (choć miała wrażenie, że od tego tak szybko nie ucieknie) oraz uciekania od tego by się napotkać go gdzieś w Klinice. To było naprawdę bolesne.
- Też Cię kocham...nad życie...dlatego proszę, nie mów mi już, że mam sobie znaleźć kogoś lepszego. Nie chcę nikogo innego! - powiedziała pewnie, po czym uśmiechnęła się tajemniczo, z niebezpiecznym błyskiem w oku - i nie wiem czy Ci wybaczę...będziesz musiał to sobie wypracować - wymruczała i pchnęła go nagle na łóżko. Zdjęła temblak i weszła na łóżko, uważając jednak na rękę. Usiadła na nim okrakiem i nachyliła się do niego, całując żarliwie - dziś pierwszy raz naprawdę jesteśmy sami - wymruczała, nie przejmując się w ogóle zwierzakami. Raczej nie powinny ich nękać.
Całowała go z żarem, dłonią ostrożnie schodząc coraz niżej i niżej. W ostatniej chwili wracając jednak pod jego szyję i powoli zaczęła rozpinać jego koszulę. Nadal się obawiała tego typu zabaw, ale nie wiedząc czemu, wypadek coś w niej odblokował. A może to ona chciała też ponownie się z nim pobawić?

Odrastanie skrzydeł 27/30


Ostatnio zmieniony przez Tulka dnia Nie 16 Lut - 22:39, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
- Chciałbym. - powiedział cicho. Wyrażanie tego co czuje przychodziło mu z trudem. Ciężko mu było przyznać, że tak naprawdę marzy o normalnym, spokojnym życiu. Z ukochaną, w jakimś domku na uboczu. Z dala od innych. Tylko z nią.
- Chciałbym... stworzyć z tobą normalną rodzinę. - wyznał - A przynajmniej spróbować. - dodał ciszej, jakby wcale nie był pewien czy im się uda.
Zachowanie Julii było... inne. Zmieniła się ale nie potrafił powiedzieć w którym miejscu. Wydawało mu się, że widzi w niej siłę, widzi pewność siebie których tak bardzo jej brakowało. Zaczynało mu się to podobać. Kiedy była taka niezdarna i nierozgarnięta, bywały dni kiedy go to irytoało. A teraz? Kto by pomyślał, że Lisiczka może mieć... pazurki.
Mógłby ją przytulać do końca świata. Całować bez końca. Wyznawać miłość. Wszystko, byle tylko zachować to szczęście którym teraz promieniała. Uśmiechnął się mimowolnie, bo gdy powiedziała, że odwzajemnia uczucie, poczuł się lepiej. Jakoś tak.
- Pewnie są na świecie mężczyźni lepsi ode mnie. - powiedział przytulając ją mocno - Ale nikt nie będzie cię tak kochał, jak ja. - dodał i ponownie pocałował ją w usta, wlewając w to całe swoje uczucie.
Chyba jeszcze nigdy nie czuł się tak, jak dziś. Bezpieczny. Na swoim miejscu. Przy niej.
Szczęśliwy.
Wtem nagle pchnęła go na łóżko. Zaskoczony spojrzał na nią z dołu, oczekując odpowiedzi. Julia wspięła się na niego... Bogowie, zrobiła to w taki sposób, że...
Sapnął cicho, przymykając lekko oczy. Bardzo, bardzo się za nią stęsknił.
- Cholera... wiesz jak na mnie działasz. - mruknął, próbując się wyswobodzić. Nie trudno było dojrzeć, że faktycznie dziewczyna wywierała ogromny wpływ.
Czuł się pod nią... bezbronny. Słaby. Poddany jej woli i... podobało mu się. Jeszcze nigdy Tulka nie była tą inicjującą.
Kiedy na niego opadła, przyciągnął ją do siebie by położyła się na nim całym ciałem. Całował z niesamowitą pasją i żarem. Jak nigdy. Jednocześnie delikatnie i z wyczuciem.
Z miłością.
Wsunął powoli dłonie pod jej koszulkę i przesunął czule po jej plecach. Było mu tak przyjemnie...
- Kocham cię. Kocham cię. Kocham. - zaczął powtarzać kiedy oderwał usta od jej ust. Nie zamierzał jej wypuszczać z rąk, nie teraz kiedy miał ją dla siebie. I byli sami. Nareszcie. Z dala od problemów, od innych istot. Wreszcie sami!
- Nie zostawię cię. Już nigdy. - mruknął i ponownie zaczął całować, tym razem spokojniej, wypychając mimowolnie biodra ku górze.
I wtem w głowie zaświtała mu pewna myśl.
Tak. Już nadszedł czas.
Jutro pojedzie po pierścionek.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Pogładziła go po policzku i uśmiechnęła się do niego czule - też tego chcę...nie chcę już być sama - powiedziała łagodnie, z uczuciem. Była tak bardzo szczęśliwa. Nie pamiętała czy kiedykolwiek się tak czuła jak teraz. Ktoś z nią chciał z nią być. Nawet jeśli tylko tak mówił, to tak wiele dla niej znaczyło. Bane chyba nawet nie zdawał sobie z tego tak naprawdę sprawy.
Opuściła smutno wzrok, gdy powiedział, że na pewno są lepsi od niego. Sapnęła zaskoczona gdy mocniej ją do siebie przytulił i szybko spojrzała mu w oczy słysząc jego słowa. Westchnęła z ulgą pocałowana i zamknęła oczy, rozluźniając się. Chciała, żeby ta chwila trwała wiecznie, albo przynajmniej jak najdłużej. Było jej tak dobrze, tak ciepło na sercu. I znów czuła te śmieszne motylki w brzuchu. Chciała tak częściej, chciała tak zawsze!
Zachichotała jak jakiś rudy chochlik - wiem - uśmiechnęła się szeroko - i cieszy mnie to bardzo - dodała bardziej mruczącym głosem. Nie dała mu się uwolnić, mimo iż nie miała siły by go zatrzymać.
Sama całowała z żarem, chłonąc jego niebezpieczny zapach, ciesząc się jego bliskością, jego ciepłem. Charakterystycznym szczypaniem ust, które tak uwielbiała. Zapominała o cały świecie. O nieudanym zadaniu, ranach, skrzydłach. Było tylko tu i teraz. Ona i on. Nikogo więcej by ich oceniać, nikogo by im przeszkadzać.
Lekko się spięła, gdy położył dłoń na jej plecach, ale nie protestowała. Po prostu okolice skrzydeł nadal były wrażliwe, ale ufała mu. Wiedziała, że nie zrobi jej krzywdy, że jest cały jej, a ona cała jego.
Jej oczy lśniły, na twarzy ciągle widniał szeroko uśmiech, a bladawych licach mocne rumieńce - a ja nie popełnię już tego błędu i Cię nigdzie tak łatwo nie puszczę - wymruczała w odpowiedzi, na moment przerywając pocałunki. Ale zaraz do nich wróciła.
Jej dłoń powędrowała do koszuli mężczyzny i zaczęła ją rozpinać, odkrywając dobrze zbudowany tors, naznaczony białymi "tatuażami", które znała na pamięć - Tak bardzo Cię kocham, jesteś dla mnie wszystkim - wymruczała i pogładziła palcami po malunku, który sama na nim umieściła, uśmiechając się czule.
Zaśmiała się krótko czując, że sam się już niecierpliwi. Pocałowała go jeszcze raz, lekko przygryzając jego dolną wargę po czym zeszła niżej i niżej, zerkając na niego, docierając do obecnie najbardziej wrażliwego miejsca. Spojrzała mu w oczy i powoli uwolniła z ciasnoty, zaczynając go pieścić - dziś bez szaleństw - wymruczała i pochyliła się nad nim. Bez wahania, ale nadal z rumieńcami. Nie mogła mu dziś dać za wiele, ale chciała mu pokazać jak ważny dla niej jest. By wiedział, że Julia już się nie boi. Nie z nim. Że teraz jest już naprawdę gotowa.
Chyba nie mogła być już szczęśliwsza niż teraz...gdy w końcu przestał się opierać, gdy w końcu zechciał z nią być....by byli rodziną, by ich relacja nie kończyła się na okazyjnych pieszczotach w przerwach w pracy.
Robiła to jak jeszcze nigdy. Wkładając w to wszystko czego się nauczyła, by było mu jak najprzyjemniej, ale by też nie kończyć za szybko tej przyjemności. Robiła to dla niego i tylko dla niego.
Chyba w końcu będzie mogła skończyć to co zaczęła i zakryć napis, który przypominał jej o tym, że nikt jej nie zechce - Solitude

Odrastanie skrzydeł 28/30


Ostatnio zmieniony przez Tulka dnia Nie 16 Lut - 22:40, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Widział ją nad sobą tak wyraźnie. Jej kolory biły po oczach, zawsze były intensywne ale dzisiaj aż świeciły. Zmrużył lekko oczy oczarowany jej barwami. On postrzegał je inaczej, bardziej intensywnie. Raziły go, hipnotyzowały.
Poddawał się pocałunkom, rozsmakowując się w nich niczym w Cabernet Sauvignon. Były słodkie, ale nie tak mdłe i zapychające jak czekolada. Miały w sobie słodycz letnich owoców, truskawek, porzeczek, malin. Ulotny smak kojarzący się z...
Bane chwycił ją jedną ręką za pośladek i zsunął lekko jej spodnie. Ależ go pociągała, ależ nakręcała! Jej młodziutkie ciało, kuszący zapach jędrnej skóry, smak ust. Pragnął jej tu i teraz. I zawsze. Już na zawsze.
Kiedy rozpięła mu koszulę, spojrzał na nią z dołu, upojony żądzą, ledwo przytomny. Jego pierś zdobiła nowa, paskudna blizna - cztery szerokie szramy przebiegające od tatuażu, na skos do przeciwległego biodra. Możnaby rzec, że ta blizna, choć duża, dodawała mu pewnego uroku. Drapieżności, to na pewno. Pozostawiła ją bowiem wyjątkowo paskudna bestia.
I gdy zaczęła schodzić niżej, i niżej, on przestawał poznawać samego siebie. Zaczął pojękiwać, zaskoczony swoją uległością. Było mu cholernie dobrze.
Uwolniony, sapnął i uniósł głowę by spojrzeć na Julię akurat w tym momencie, gdy jej usta ponownie opadły. Gdy poczuł ciepło jej języka, prawie zemdlał z rozkoszy. Wygiął plecy w łuk i wydał z siebie głośne westchnięcie.
Nie dała mu odsapnąć, zaczęła tańczyć wokół niego, obdarzając pieszczotami każdy cal wrażliwej na dotyk skóry.
- Julio... Poczekaj... - wysapał, zamykając jedno oko i unosząc głowę - Jestem bardzo blisko i nie mogę... Nie bez... Zabezpieczenia... Achhh! - odrzucił głowę w tył i byłby eksplodował, gdyby nie zdrowy rozsądek, który mu jeszcze na szczęście pozostał.
Poderwał się i chwycił ją za ramię. Odepchnął ją nieco brutalnie ale nie tak, by upadła. Spojrzał jej w oczy. Widać było po nim, że jest zdesperowany tym, by jej nie skrzywdzić.
- Chodź no tu. - pociągnął ją stanowczo ku sobie, ale trochę wyżej - Chcę spróbować czegoś... Czego nigdy nie robiłem. W każdym razie... Nie tak, jak chcę dziś. - w jego oczach pojawił się błysk a uśmiech cieniem przebiegł po jego ustach - Zdejmij spodnie. Zdejmij wszystko.
Jeśli wykonała jego polecenie, pociągnął jej biodra tak, by znalazły się dokładnie po bokach jego głowy. Wyglądali jakby usiadła mu na twarzy. I o to chodziło.
- A teraz... Zamknij oczy. - poprosił - I daj się ponieść. - dodał z cichym chichotem.
Pierwsze pocałunki były delikatne, czułe i miały ją przyzwyczaić do nowego. I jego też, bo jeszcze nigdy nie pieścił kobiety w takiej pozycji. Zawsze to on był na górze, brał w posiadanie a teraz? Ona miała kontrolę, mogła się opuszczać, unosić, regulować tempo.
Chwycił jej dłoń i ścisnął, wyrażając w ten sposób uczucie. Usta miał bowiem zajęte.
Kolejne pocałunki stały się bardziej intensywne jego język badał ją, spijał nektar. Bane rozkoszował się jej ciepłem i smakiem po raz kolejny.
- Jesteś cudowna. - wysapał w chwili przerwy po czym wrócił do pocałunków.
Jeszcze jakiś czas temu ta pozycja byłaby dla niego mocno uwłaczająca. Ale z nią... Był gotów zrobić wszystko.
I nie przestawać nigdy.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Zerknęła na niego zaskoczona, gdy poczuła jego dłoń na pośladku. Uśmiechnęła się jednak i wróciła do pocałunków. Musiała się nauczyć, musiała się przyzwyczaić. A też nie było to jakieś złe czy nieprzyjemne. Po prostu dla niej niecodzienne.
Nie podobały jej się te szramy. Może dlatego, że nie wiedziała skąd są. To że dodawały mu drapieżności było prawdą, ale i tak...kto zarysował jej Toksynka? Miał szczęście, że przynajmniej tatuaż był nietknięty, bo wtedy byłaby naprawdę na tego kogoś zła. Nie wiedziała jednak kto mu je zostawił i w jakiej sytuacji, więc przynajmniej na razie postanowiła nie przejmować się nimi. Po prostu je zignorować.
Przerwała na moment, słysząc jego jęki. Było to coś nowego...ale podobało jej się! Pierwszy raz to ona miała całkowitą kontrolę i nie było to takie złe! Raczej nie była osobą, która lubiła dominować, ale czasem odmiana też była fajna. Dodało jej to też trochę pewności siebie.
Zatrzymała się, gdy zaprzeczył. Nie do końca wiedziała co się dzieje. Dlaczego ją tak nagle odsunął...wystarczyło powiedzieć! Ale nic nie powiedziała.
Sapnęła zaskoczona, gdy wciągnął ją znów na siebie. Zamrugała zaskoczona - coś czego nie robiłeś? - to było ciekawe. Wstała na moment i zdjęła spodnie oraz bieliznę po czym wróciła na swoje miejsce - pomożesz? - zapytała niepewnie i gdy tylko pomógł jej się pozbyć koszulki, mimo wszystko dość ostrożnie, odrzuciła na bok swój stanik i siedziała na nim już całkiem naga. Jedyne co zakrywało jej skórę był bandaż na ręce.
Zaśmiała się krótko, gdy ustawił ją sobie jak tylko mu się podobało. Spoglądała na niego z góry, jednak gdy poprosił ją by zamknęła oczy przełknęła ślinę i wykonała jego prośbę. "Odskoczyła" zaskoczona gdy poczuła dotyk na dole, ale szybko wróciła do poprzedniej pozycji. Oparła się zdrową ręka o ścianę przed sobą, a lewą dłonią splotła się z dłonią Białowłosego.
Zacisnęła mocniej palce, choć i tak nie było w nich tyle siły ile powinno i oddała się całkowicie pieszczocie. Jęczała, nie hamowała się. Bo czemu by miała? I tak nikt ich nie usłyszy. Wymawiała co jakiś czas imię ukochanego - a...Ty niemożliwy - powiedziała, zerkając na niego, w odpowiedzi na jego słowa, po czym znów się zapomniała.
Było jej tak przyjemnie - Bane...ja...ja zaraz... - wyjęczała, ostrzegając, że już się zbliża. Starała się wytrzymać jak najdłużej, ale czuła, że już za długo nie da rady tego w sobie trzymać. Zaciskała mocniej palce na dłoni mężczyzny i spinała się mocno, starając się powstrzymać...

Odrastanie skrzydeł 29/30


Ostatnio zmieniony przez Tulka dnia Nie 16 Lut - 22:41, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Czas jakby się dla nich zatrzymał. Zwierzęta, zazwyczaj dość kłopotliwe i domagające się uwagi, nie przeszkadzały. Nikt nie przeszkadzał, bo w domku w Malinowym Lesie, byli tylko oni. Nareszcie sami.
Czy kiedykolwiek wcześniej byli naprawdę sami? Bez wścibskich podglądaczy, podsłuchiwaczy? Cyrkowiec nie przypominał sobie, by wcześniej mogli poczuć się tak wyzwoleni, bezkarni i... Tylko we dwoje.
Całował ją z czułością i pasją. Językiem zataczał leniwe kręgi, tańcząc wokół rozchylonych płatków kwiatu jak buszujący w pyłku, spragniony nektaru trzmiel. Sięgał daleko w jego poszukiwaniu i spijał słodycz. Niepowtarzalną słodycz jakiej nie mógł dać mu nikt inny.
Dłoń wplecioną w jej rękę zacisnął mocno. Zmrużonymi oczami patrzył w górę, na jej poruszające się biodra, brzuch, piersi i w końcu twarz na której malował się piękny obrazek.
To była twarz kobiety, która bliska jest spełnienia.
Podkręcił tępo, mrucząc z zadowoleniem. Wyglądało na to, że Opętana nieco się hamuje, bo pierwsze spazmy ciała zdradzały nadchodzącą rozkosz.
Drugą ręką sięgnął do jej uda i zahaczając przedramieniem o nie, docisnął ją w dół, ku sobie, akurat wtedy kiedy jego język znajdował się tuż przy maleńkich drzwiach prowadzących do jej wnętrza. Z pewnością poczuła go więc, wsuwającego się gładko między lekko uchylone wrota, jakby był oczekiwanym kochankiem przemykającym do swojej wybranki w tajemnicy.
Chciał zobaczyć jak Julia pozwala sobie na rozkosz.
Jeśli udało mu się do tego doprowadzić i dziewczyna przestała się powstrzymywać, wydał z siebie pomruk i zacisnął splecioną z jej palcami dłoń, przyjmując na siebie wszystko, co była skłonna mu dać. Świadomość, że sprawił jej przyjemność a nie ból była naprawdę budująca. Mimo, iż Bane zdecydował się na zupełnie nową, nie pasującą mu nigdy wcześniej pozycję, był bardzo zadowolony. Bo nareszcie Julia przez niego nie cierpiała.
Nie zrzucał jej z siebie, czekał cierpliwie z ustami na jej kobiecości. Muskając ją delikatnie, z uczuciem. Nie odezwał się ani słowem, cxekajac na to co ona powie. Była najważniejsza.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Było jej tak bardzo przyjemnie. Do tego ufała swojemu partnerowi, nie bała się. Pozwoliła się prowadzić. Poruszała swoimi biodrami wydając z siebie dźwięki zadowolenia. Oczy miała zamknięte, usta rozchylone. Co chwila przygryzała dolną wargę.
Przechodziły ją mocne dreszcze. Ledwo co dawała radę się powstrzymać przed finiszem. Nie chciała kończyć tego za szybko.
Zaciskała dłonie oddychając głęboko, urywanie. Nie była w stanie się skupić na czymkolwiek poza przyjemnością, którą obdarzał ją jej wybranek. Zdecydowanie nie chciała nawet próbować czy myśleć o tym, czy z kimś byłoby jej lepiej czy nie. Chciała tylko jego, najchętniej chciałaby spędzić z nim całe swoje życie. Teraz coraz bardziej wierzyła, że jest to możliwe!
Gdy przyciągnął ją do siebie, nie wytrzymała. Wygięła się mocno i spięła cała wydając z siebie ostatni jęk. Cała drżała mocno. Oddychała urywanie, a jej ciało pokryte było gęsią skórką oraz potem.
Starała się nie siedzieć dosłownie na twarzy Bane'a, ale jednocześnie ledwo utrzymywała się na klęczkach. Dodatkowo każdy najmniejszy ruch wykonany przez mężczyznę, powodował, że śmiesznie "odskakiwała". To było coś nowego...
W końcu odsunęła się i położyła na nim, przytulając do jego nagiej piersi. Starała się uspokoić, ale było to trudne - zrobiłeś ze mnie gluta.... - powiedziała oddychając urywanie. Połasiła się pod jego brodą. Oczy miała zamknięte, była rozgrzana i całkowicie bez sił - jak to jest...że tylko Ty tak na mnie...działasz - wyszeptała.
Leżała tak, starając się ogarnąć, dojść do siebie, choć było to dość trudne - przepraszam...nie mam sił by się tobą zająć... - przyznała, podnosząc się lekko i całując go czule. Szczerze.
Nie da mu już tak łatwo odejść. Nie pozwoli złamać danego słowa....chciała, żeby ta chwila mogła trwać jak najdłużej...by mogli być zawsze razem....już bez trosk i bezsensownych kłótni, które prawie doprowadziły do tego, że rozeszli się raz na dobre.

Odrastanie skrzydeł 30/30


Ostatnio zmieniony przez Tulka dnia Nie 16 Lut - 22:41, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Jej finisz był tym, na co czekał. Czego pragnął. Był ostatecznym potwierdzeniem jego umiejętności, uczucia i zaangażowania. Nareszcie pozwoliła sobie iść na całość, nie hamowała się i bez wstydu dała się ponieść. Może to ten dom tak podziałał? Byli bezpieczni, można rzec... u siebie.
Drżała na całym ciele a on delikatnie pomógł jej zsunąć się na jego pierś. Kiedy wtuliła się w niego ufnie, objął ją jedną ręką, kładąc ją na plecach, pod skrzydłami. Mimo dużych, pierzastych dodatków, nie ważyła na tyle dużo by go przygniatać. Gładził ją lekko, kręcąc palcami na jej skórze koła i ósemki.
Jak zawsze po zabawie, był milczący. Patrzył w sufit swoimi dziwnymi oczami i oddychał miarowo. Ciało powoli uspokajało się, buchający płomień zmienił się w ciepły, przyjemny ogienek. Cyrkowiec odpoczywał z ukochaną w ramionach.
Przez chwilę analizował jej słowa w ciszy. Była wyczerpana, czuł to. Jej ciało było rozgrzane i wiotkie, po intensywnym finiszu miała prawo się tak czuć.
Zjechał dłonią na jej pośladek ale nie sięgał dalej, jedynie pogładził jej delikatną skórę. Ciężar jej głowy na jego klatce piersiowej, choć nikły, był przyjemny. Dziewczyna mogła poczuć wolne bicie serca, nienaturalnie wolne ale charakterystyczne dla tego mężczyzny.
- Glut to nieładne określenie. - powiedział w końcu cicho, z zaskakującą jak na ten moment powagą i zamknął oczy. Dlaczego poczuł w sercu ukłucie? Dlaczego chciało mu się teraz wyć? Dlaczego czuł... to co czuł?
Nie potrafił nazwać uczucia które nagle pojawiło się w jego sercu. Kochał ją, to jasne ale jego miłość... ich miłość właśnie wskoczyła na inny tor. Był wzruszony, jednocześnie przestraszony i... spełniony. Mieszanina sprzecznych ze sobą emocji sprawiała, że ciężko było mu zebrać myśli. Chciał by ta chwila trwała wiecznie ale jednocześnie nie wiedział, czy podoła. Czy potrafi być mężczyzną ze snów Julii Renard. Czułym, uległym kochankiem. Empatycznym, spokojnym. Chciał tego ale...
- Głuptas. - zaśmiał się nagle kiedy dotarło do niego to, co powiedziała na koniec - Nie wymagam od ciebie, byś teraz się mną zajmowała. - powiedział i przeniósł dłoń na jej włosy - Jestem dużym chłopcem, umiem o siebie zadbać w tej kwestii.
Jeszcze przez chwilę leżeli i odpoczywali aż wreszcie Bane objął dziewczynę oburącz i uniósł się, przytulając ją do serca. Podnieśli się do siadu, Cyrkowiec zamknął Tulkę w objęciach i pocałował ją w czubek głowy.
Nie odzywał się przez dłuższą chwilę. Oparł podbródek na jej włosach i patrzył przed siebie, zastanawiając się nad życiem, nad tym co się zmieni. Jak ma się zachowywać? Co mówić?
- Julio? - zapytał nagle, bardzo cicho, prawie szeptem - Zawsze będziemy razem, prawda? - pytanie zabrzmiało paniką, jakby obawiał się, że ten stan się zmieni - Bez względu na to jaki jestem... Bądźmy zawsze razem. - dodał po chwili i delikatnie, jakby trzymał w dłoniach porcelanową lalkę, przechylił ją i ułożył na łóżku. Przez chwilę wisiał nad nią patrząc jej w oczy. W jego mogła dojrzeć walkę emocji, wątpliwości związane z tym co ma być i jednocześnie ogromne, szczere uczucie.
Zsunął się lekko i położył na jej brzuchu, policzkiem stykając z aksamitną skórą. Zamknął oczy i westchnął cicho.
Był zagubiony, bardziej niż kiedykolwiek. Nie znając dotąd czym jest prawdziwa miłość, teraz gdy ją poczuł, nie wiedział co się dzieje. Zupełnie jak dzikie zwierzę, które ktoś postanowił pogłaskać.
Nim się obejrzał, odfrunął w objęcia Morfeusza. Bezpieczny. Kochany.
Szczęśliwy.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Powoli uspokajała się w ramionach ukochanego. Jego serce biło wolno, co ją jeszcze bardziej uspokajało. Wiedziała, że jest to nienaturalne, ale sam fakt jego istnienia odbiegał od natury. I to bardziej niż jej.
Zaśmiała się krótko - to mam powiedzieć, że jestem galaretką czy meduzą? - zapytała, mając zamknięte oczy. Była wykończona, nie chciało jej się nigdzie ruszać. Zostaje tutaj i niech się dzieje co chce. Była glutem i niech sobie doktorek mówi co chce.
Sama zaśmiała się krótko - to nie znaczy, że tego nie chcę - powiedziała i ziewnęła szeroko. Otworzyła oczy dopiero, gdy postanowił przenieść się do siadu. Zamruczała cichutko i wtuliła się w jego cieplutki tors.
Już prawie przysypiała, gdy mężczyzna postanowił się odezwać - hm? - mruknęła cicho, po czym odsunęła się i złapała jego twarz w dłonie. Spojrzała mu prosto w jego dziwne oczy - czy coś nie tak? - zapytała wprost - chcę Cię takiego jaki jesteś, chcę być z Tobą już na zawsze. Proszę, nie myśl o tym, nie teraz, ani nigdy - dodała jeszcze i dała się położyć na plecach, rozkładając lekko skrzydła.
Patrzyła mu prosto w oczy i gdy tylko położył się na jej brzuchu, zaczęła go gładzić po włosach. Przeczesywała je leniwie, pozwalając mu odpłynąć. Nuciła przy tym jakąś spokojną kołysankę, którą pamiętała jeszcze z dzieciństwa. Nigdy jeszcze tak nie spali. Bane wyglądał na spokojnego, sama była rozluźniona i szybko zasnęła.
Gdy w pokoju zrobiło się cicho, do środka zajrzał Levi, sprawdzając czy wszystko w porządku. Łapał zapach, wysuwając swój krwisto-czerwony język. Widząc, jak para śpi, po prostu lekko nasunął na nich koc, robił tak już wielokrotnie z Lisiczką. Nie było to tak dokładne, jakby to robił człowiek, ale zawsze coś.
Zszedł na dół by im nie przeszkadzać, w salonie rozpalił w kominku (co to za problem dla ziejącego ogniem, inteligentnego smoka?). Rozłożył się przed nim i drzemał, pilnując by w domu było miło i ciepło. Przynajmniej, póki ktoś z dwunogów nie postanowi rozpocząć kolejnego dnia.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Sen przyniósł upragniony odpoczynek. Bane nareszcie mógł zasnąć ze spokojem, wtulony w swoją ukochaną. Nieważne, że był ubrany w koszulę, marynarkę, rozpięte spodnie. Nie liczyła się pozycja w jakiej zasnęli i to, że wciskał nos w jej brzuch. Liczyła się jej obecność, jej zapach, ciepło i bezpieczeństwo. A gdy przez snem gładziła jego białe włosy i nuciła cichutko...
Odleciał. Zasnął snem sprawiedliwego.

Obudził się wcześnie rano, tuż po tym jak słońce zaczęło nieśmiało wychylać się zza horyzontu. Zwlókł się z łóżka i poczłapał do łazienki. Jak zwykle wyglądał jak upiór i miał ponury humor. Poranki były zawsze trudne.
Zabrał ze sobą ubrania na zmianę dlatego miał w co się ubrać. Pospiesznie napisał też śpiącej Julii list. Spała tak słodko, żal było ją budzić.

"Najdroższa,
udałem się do miasta załatwić parę spraw w tym spełnić twoją prośbę dotyczącą Kamienia Dusz. Następnie będę w pracy.
Spotkajmy się pół godziny przed zachodem słońca na Niewinnej Polanie, przy Kryształowym Drzewie. Będę czekał.
Kocham cię,
B. "


Karteczke położył przy łóżku, zabrał Kamień Dusz i wyszedł przed dom. Przy użyciu Animicusa zmienił się w szarego wilka i przemykając między drzewami, skierował się w stronę miasta.
Czas odwiedzić Najlepszego Jubilera Krainy Luster.

zt



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Spała sobie w najlepsze. Gdy Bane wstał, przewróciła się na bok, otulając się mocniej kołdrą, bo było jej trochę chłodno.
Nie obudziła się, póki słońce nie zaczęło jej świecić w oczy. Pomarudziła i w końcu postanowiła otworzyć oczy i rozejrzeć się - Bane? - zapytała i ziewnęła szeroko. Usiadła, przecierając zaspane oczy. Nigdzie nie widziała swojego ukochanego. Gdzie się podział? Czyżby jednak ją zostawił?
W głowie pojawiły się znów wątpliwości, lęk, że znów zostanie sama. Potrząsnęła głową, chcąc wyrzucić z niej złe myśli i w końcu zauważyła list od Lekarza. Szybko go przeczytała i od razu poprawił się jej humor. Nawet się zaśmiała. Więc poszedł po prostu do pracy. Czemu na to nie wpadła?
W końcu jednak musiała wstać. Była trochę głodna i chciała się umyć porządnie i chyba wypadało się w końcu ubrać.

Spędziła dzień spokojnie. Pospacerowała ze wszystkimi zwierzakami, nawet z Albą, jednak nie dosiadała jej. Nie wchodziła do swojego warsztatu, ale porysowała trochę w okolicach grobu za jej domem. Po prostu jakoś musiała spędzić dzień.
Strasznie jej się dłużył czas. Chciała już wieczór, chciała się zobaczyć z ukochanym, chciała z nim spędzić choć trochę czasu, bo wiedziała, że teraz, o ile nie weźmie wolnego, nie będą go mieli dla siebie za wiele. On musiał pracować, a ona? Pewnie trochę to potrwa zanim pozwoli jej wrócić do swoich obowiązków.

W końcu nadszedł czas. Ubrała się ciepło, w ładne spodnie, oraz turkusową koszulę. Wygodne, wysoko wiązane buty, a Wstęgę zmieniła w kurtkę, która wyglądała identycznie jak ta, którą dostała od Białowłosego, gdy była pacjentką Kliniki gdy pierwszy raz tam trafili. Ciekawe czy w ogóle to pamięta...
Wyszła z domku razem z Levim i gdy tylko urósł, dosiadła go i ruszyli w stronę Niewinnej Polany. Ciekawe czemu Cyrkowiec uznał, że tam się spotkają, a nie, że po prostu wróci do ... do domu.

ZT

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Zaśmiała się krótko, gdy zaczął ją ubierać. To było nawet...miłe. Widziała w nim troskę, a to była spora odmiana.
Zamrugała niepewnie, słysząc, że z rozkoszą ją zaniesie, po czym zobaczyła jak się odsuwa. Ale zaraz westchnęła z zachwytu. Podeszła do niego trochę chwiejnie bo naprawdę była wykończona, a jeszcze nie do końca doszła do siebie po ... polowaniu.
Pogładziła go po szyi i oparła o niego policzek. Był taki cieplutki.
Nie dała rady jednak wspiąć się na wysokiego ogiera. Dlatego gdy tylko uklęknął usadowiła się wygodnie na jego grzbiecie i mocno chwyciła nogami. Teraz nie musiała sterować, musiała się tylko trzymać. Dla pewności chwyciła też białą grzywę i dała się ponieść w kierunku domu.
Nad nimi krążył smok, pilnując ich, ale jednocześnie im nie przeszkadzając.

Gdy dotarli w pobliże domu, poprosiła by się zatrzymał - przejdźmy kawałek pieszo...w sensie razem - zaśmiała się, bo nie do końca wiedziała jak ma to powiedzieć - Alba będzie strasznie zazdrosna widząc innego konia - powiedziała i gdy tylko się zatrzymał, zsunęła się ostrożnie z białego grzbietu.
Pogładziła go jeszcze po miękkiej sierści i trzymając tobołek, poczekała aż wróci do swojej postaci.
Gdy tylko to zrobił uśmiechnęła się i złapała go za rękę. Teraz byli razem i tylko to się liczyło - może zrobimy razem jakaś kolację? Nie taką gotową z kuchni czy kanapki tylko coś ciekawszego? - zaproponowała. Nigdy wcześniej nie mieli takiej możliwości. Była zmęczona, ale tak szczęśliwa jak chyba jeszcze nigdy.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Nie spieszył się z powrotem do domu. Pod postacią konia, stąpał ostrożnie między drzewami, w ciszy obserwując otoczenie. Julia przylgnęła do niego ufnie i jej ciężar sprawiał, że Cyrkowiec był spokojny.
Podróż trochę trwała i gdy prawie docierali na miejsce, dziewczyna zatrzymała go swoją prośbą. Pozwolił jej zejść, potrząsnął grzywą i ponownie przyjął ludzką postać.
Uśmiechając się, kiwnął głową. Nie był jeszcze przyzwyczajony do tego, że jego partnerka ma tyle zwierząt. Amber i Kropkę znał ale całą resztę? Cóż, będzie musiał się przyzwyczaić. Sam ostatnio zyskał nowego magicznego towarzysza. Upiór przyczepił się i jego obecność była całkiem praktyczna. Bane był ciekaw jak na niego zareaguje Tulka.
Chwycił ją za rękę i ruszyli pieszo. Spacerek nigdy nie był tak przyjemny.
- Chętnie, ale zupełnie nie mam pomysłu co moglibyśmy zrobić. - powiedział białowłosy - No i nie wiem jakie zapasy masz w domu. - dodał po czym nagle kichnął głośno, nie zdążywszy zakryć nosa i ust.
Zaskoczony spojrzał na nią, szeroko otwartymi oczyma.
- Przepraszam! - rzucił szybko i pociągnął nosem - Nie mam pojęcia skąd to...
Ciężko mu było przyznać przed samym sobą, ale czuł się trochę przemarznięty i zmęczony.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Sama się zamyśliła, co takiego mogliby zrobić - może jakieś spaghetti? - zaproponowała. Na to raczej miała składniki...a przynajmniej miała taką nadzieję. W końcu długo jej nie było w domu....ale miała nadzieję, że Kayl zakupił jakieś składniki, wiedząc, że wraca niedługo do domu.
Gdy tylko weszli do domu, pobiegła do kuchni i w szoku zauważyła...że jest pełna! Były składniki na wszystko co by chcieli zrobić, ale nie w takiej ilości, by się to zmarnowało. O co tu chodzi? Całkowicie nie pamiętała, że Służba młodego Arystokraty czasem nawiedzała jej dom i zostawiała małe prezenty. Nie mówiła nic jednak by nie denerwować swojego Narzeczonego. Nie chciała psuć tego dnia...
Odskoczyła gdy nagle kichnął, wyraźnie zaskoczona tym - nie szkodzi, na zdrowie - powiedziała i uśmiechnęła się delikatnie. Normalnie pewnie by się zaśmiała, jednak reakcja jej ukochanego jakoś jej nie pasowała. Dlaczego był taki zaskoczony kichnięciem? Przecież zdarza się...
- Bane? Dobrze się czujesz? Wyglądasz...średnio - nie wiedziała jak to powiedzieć, w szczególności, że zazwyczaj mężczyzna uważał, że wygląda okropnie...oczywiście kiedy nie chwalił się jaki to on cudowny. Ale przecież dobrze wiedziała, jak nie lubi zmian, do jakich doprowadziła MORIA.
Przyglądała mu się uważnie. Może jej się tylko zdawało? Sama zmarzła i była zmęczona, ale nie czuła się źle, wygrzeje się, zje coś dobrego i będzie wszystko w porządku, jednak jego reakcja jej się jakoś nie podobała.
W międzyczasie Levi również wrócił do domu, zajrzał do kuchni, widząc jednak, że jego pani nic nie jest ruszył do salonu gdzie napalił w kominku. Bo co za problem wrzucić kilka kawałków drewna i podpalić to, gdy jest się ziejącym ogniem smokiem?

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
Gdy tylko weszli do domu, poczuł jak po plecach wspina mu się nieprzyjemny dreszcz. Gdy dotarł do karku, mężczyzna wzdrygnął się, czując jak przyjemne ciepło domku owiewa jego przemarzniętą skórę.
Nie sądził, że aż tak zmarznie. Może coś było nie tak z jego odpornością?
Kichnięcie tylko potwierdziło, że prawdopodobnie się przeziębił. Kiedy Julia życzyła mu "na zdrowie", Bane kiwnął głową dziękując ale nie odezwał się ani słowem.
Zastanawiał się, czemu nagle dopadła go taka słabość. Czyżby... przeziębił się w czasie ich plenerowych zabaw? No żałosne.
Chciało mu się jednocześnie śmiać i płakać. On, lekarz któremu dotąd wydawało się, że jest odporny niemal na każdą cholerę, najzwyczajniej w świecie się przeziębił.
Wszedł za dziewczyną i zdjął ubranie wierzchnie, następnie kierując swe kroki na pierwszy lepszy wolny fotel albo kanapę. Wszystko jedno.
Opadł ciężko na mebel i odchylił głowę w tył tak, że biała grzywa włosów przesypała się w górę i póżniej w dół. Poczuł się jednocześnie zmęczony i bezpieczny. Był tutaj, u niej. Tu nie groziło mu nic. Poza...
Cyrkowiec pociągnął nosem i jęknął głośno.
- No nieee... - zaprotestował - Mam katar! Nieee... - zakrył dłońmi twarz, ponownie pociągając nosem.
Stało się. Na pewno jest przeziębiony.
Co za wstyd.
Spojrzał na dziewczynę zbolałym wzrokiem, ustawiając usta w podkówkę. Przez chwilę patrzył na nią, jakby szukał u niej jakiegoś wsparcia.
- Nienawidzę mieć kataru! - jęknął przeciągle - Nic wtedy nie czuję. Nic a nic! - marudził. Ból głowy pojawił się mniej więcej minutę po ostatnim zdaniu, co tylko pogorszyło humor mężczyzny.
Poczuł zimne dreszcze i rozejrzał się dookoła poszukiwaniu czegoś, czym mógłby się okryć.
Nikt jeszcze nie widział go w takim stanie, bo nikomu wcześniej na to nie pozwalał. Bo gdyby pozwolił, nikt nie brałby go na poważnie.
Tak. Bane po prostu beznadziejnie znosił wszelkie choróbska, od przeziębienia po te poważniejsze. Stawał się marudny, rozlazły... Niemożliwy!
Ponownie kichnął zakrywając w porę usta i pociągnął nosem. Odchylił głowę w tył i rozrzucił ręce na boki, jak konający.
- Dobij mnie. - powiedział przez zatkany nos.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Przyglądała się ukochanemu, nie do końca wiedząc co się dzieje. Padł na fotel, wcześniej się rozbierając i zaczął smarkać i marudzić. Patrzyła na niego i mrugała nie do końca wierząc w to co widzi. Czy...on się przeziębił?
Słysząc jego marudzenie i widząc jak ten błaga o dobicie, zaśmiała się szczerze. Pokręciła głową i wyciągnęła ręce, chcąc złapać go za dłoń i zaprowadzić do salonu - chyba dziś to ja się muszę Tobą zająć - powiedziała łagodnie i jeśli poszedł za nią, rozłożyła z lekkim trudem kanapę - zaraz przyniosę pościel - obiecała. W salonie był kominek, w którym już wesoło trzaskał ogień, więc wiedziała, że tam będzie cieplutko. Poszła do sypialni i przyniosła kołdrę i poduszki - przykryj się, a ja zrobię kolację i lekarstwo - uśmiechnęła się tajemniczo.
Przyniosła mu jeszcze chusteczki, żeby mógł smarkać. Trochę się martwiła, jak to wszystko zaniesie potem...jej ręka nie była w najlepszym stanie i jeszcze ją dość przemęczyła...a przy samym gotowaniu przenie ją dobije. Ech....musi dać radę - potrzebujesz czegoś jeszcze? Od razu odpowiem, że dobicie Cię nie wchodzi w grę - pokazała mu język. Tym razem to ona mogła się nim zająć....chyba pierwszy raz tak naprawdę odkąd się poznali. Chciała jednak wiedzieć, czy coś potrzebuje. Była lekarzem, ale on miał większe doświadczenie, więc trochę się obawiała.

Powrót do góry Go down





Bane
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Bane Blackburn
Wiek :
40
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
190/80
Znaki szczególne :
Białe włosy, szara skóra, dziwne oczy. Blizny na oku i na szyi.
Pod ręką :
Piersiówka, klucze do Kliniki, pieniądze.
Zawód :
Dyrektor i chirurg w Klinice (Kraina Luster)
Stan zdrowia :
Fizycznie: Zdrów.
Psychicznie: Niezdrów.
Specjalne :
Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t347-bane-blackburn https://spectrofobia.forumpolish.com/t1071-bane
BaneZatrute Jabłko
W całym tym zapatrzeniu w siebie, zapomniał, że jako dżentelmen powinien pomóc Julii z rozkładaniem kanapy. Poszedł za nią i gapił się tępo, krzywiąc swoją już i tak nie najpiękniejszą modrę.
Czuł się źle. Nie lubił chorować i kiedy mu się to trafiało, chował się w domu i przeczekiwał. Jako lekarz doskonale wiedział co powinien robić w czasie przeziębienia, ale trzeba pamiętać, że był mężczyzną o skłonnościach do przesadzania. I tragizowania.
Dlatego odczekał aż dziewczyna przygotuje posłanie i gdy wszystko było gotowe, władował się na kanapę i zagrzebał w pościeli. Trzęsło nim ale ciepło kominka znacznie poprawiało nastrój. Co nie zmienia faktu, że dalej miał ochotę marudzić i jęczeć.
- Lekarstwo? - zapytał podejrzliwie, kierując na nią swoje czarno-zielone oczy - Najlepszym lekarstwem będziesz ty. Chodź no tu do mnie. - wyciągnął rękę.
Debil. Nie wziął pod uwagę, że przecież może zarazić Tulkę, a ostatnie czego jej teraz brakowało to przeziębienie. Ale czy Bane kiedykolwiek myślał o kimś innym a nie tylko o sobie? No, zdarzało mu się.
W następnej chwili z jego ust dobyło się coś na kształt jęku, frustracji, warkotu i szlochu. Wszystko na raz. Wyraz jego stanu psychicznego, bo bardzo chciałby być stu procentowym facetem i zaproponować, że to on zrobi kolację, ale... No nie miał siły.
I te cholerne smarki! Sięgnął po chusteczki i wydmuchał nos, robiąc zbolałą minę.
- Wiesz co jest najlepszym lekarstwem na przeziębienie? - zagaił po chwili niemrawo - Wódka z pieprzem. - wypalił - Wiem, nie lubisz gdy piję... Ale jakbyś zmieniła zdanie, to ja chętnie. Zawsze chętnie.



That didn't happen.
And if it did, it wasn't that bad.
And if it was, that's not a big deal.
And if it is, that's not my fault.
And if it was, I didn't mean it.
And if I did...
You deserved it.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach