Domek Skrzydlatego Liska

avatar
GośćGość
Kayl obudził się bardzo wcześnie i wyszedł na spacer. Obserwował wschód słońca z pobliskiego wzgórza, ciesząc się chwilą, w końcu bez smutnych myśli poprzedniego wieczoru. Nie zachwycał się jednak. Bardziej był zachwycony zimnym prysznicem, który ostatecznie go obudził. Oczywiście znowu przyjrzał się plecom i nie licząc siniaka przy lewej łopatce nie zauważył nic innego.
Czekając aż Julia wstanie, zaczął czytać jedną z książek z regału na dole. Był akurat w połowie pierwszego rozdziału, gdy córka zeszła na dół i przygotowała napoje. Kayl odłożył książkę na bok i zaczął szykować posiłek dla siebie i córki, tym razem ograniczając się do sałatki w sosie czosnkowym do zwykłych kanapek. Nie odzywał się w tym czasie, widząc, że córka ma wory pod oczami. Poczekał aż usiedli do stołu i patrząc uważnie czy zwierzaki nie wskakują znowu na nich, spojrzał w końcu na córkę.
- Próbowałaś używać leków nasennych? Podobno nic się po nich nie śni.- powiedział smutno. - Nie polecam, ale będzie to lepsze niż tyle nieprzespanych nocy.- Dokończył lekko smutnym tonem. Nie chciał zrobić z córki lekomanki, szczególnie, że miała dostęp do wielu środków.
- W każdym razie smacznego. Mamy dziś kolejny długi dzień...- zaczął i wziął pierwszy gryz jedzenia. Przeżuł pierwszą kanapkę, zanim zaczął mówić dalej. - Przepraszam za wczoraj... Boli mnie kilka rzeczy, które są już daleko poza moim zasięgiem. - Przyznał, odkładając widelec na talerz. - Czuje się osaczony w tym świecie. Nie mam drogi powrotu, a tym bardziej szans na spokojne życie, nie wiem co jest dla mnie zagrożeniem, nie wiem kim będę teraz, stając się mieszkańcem krainy luster... I zgubiłem się w tym co chciałbym osiągnąć... Córciu... O niczym nie marzę bardziej niż spędzić z Tobą więcej czasu, ale Twoja siostra wolałaby być na Twoim miejscu. Więc bez wzajemnej pracy w tej dziedzinie, wszyscy będziemy niezadowoleni. Więc nie panikuj już teraz. Będzie dobrze, tak długo, jak będziemy o sobie pamiętać. A ja nie zamierzam zapominać o Tobie. Nie będę uciekał. Więc nie martw się już o to. Na pewno damy radę- Powiedział z nieco szerszym jednak szczerym uśmiechem.
Pod koniec jedzenia połknął witaminy, popił kawą i rzucił po kawałku pieczeni Kropce i Amber, które już od jakiegoś czasu obserwowały stół.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 4 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Uciekła wzrokiem gdzieś w bok, słysząc pytanie na temat leków - myślałam o tym..jednak boję się sztucznego snu...wymuszania go - przyznała niepewnie, zagryzając dolną wargę - mam po prostu złe doświadczenia z czymś takim, więc raczej nie będę próbować - wyjaśniła. Przez pierwsze kilka miesięcy była wielokrotnie usypiana. Dodatkowo ta śpiączka, którą przeżyła jakieś dwa lata temu.
Westchnęła ciężko - nie musisz przepraszasz. Naprawdę rozumiem i też nie jesteś pierwszą osobą, którą spotykam, która za bardzo nie wie co teraz ze sobą począć - upiła trochę kakaa, żeby się rozgrzać, bo zaczynało do niej docierać, że trochę wymarzła - będziesz Kaylem D'Voir, ojcem dwóch córek, farmaceutą w Klinice na Wzgórzu w Mieście Lalek - uśmiechnęła się delikatnie - para skrzydeł nie zmienia tego kim jesteś. Wyrastają Ci dodatkowe kończyny, które sprawiając problemy, ale też da się do tego przyzwyczaić - powiedziała łagodnie i poruszyła swoimi wielkimi skrzydłami - a przeprowadzkę tutaj, możesz uznać jako przeprowadzkę do trochę dziwnego kraju. Wszystkiego się z czasem nauczyć, nawet pewnie się zdziwisz, że może spotkasz też jakieś osobistości bardzo znane w Świecie Ludzi - poruszyła puchatym ogonem - wiem, że to trudne, ale rozmyślanie nad tym Ci za wiele nie da. Musisz... - spojrzała na cień osób w salonie - musisz kierować się sercem. Ono Ci podpowie co powinieneś robić. Na razie nacieszmy się tymi chwilami...jak poczujesz, że jesteś gotowy, napisze do Jocelyn, żeby nie wpadać bez zapowiedzi. O tym czy mam jej powiedzieć, że przyjdę z kimś czy nie, sam zadecydujesz - spojrzała na śniadanie - a na razie jedzmy. Potem będziemy myśleć co dalej - dziubła trochę sałatki, choć nie miała w ogóle apetytu na cokolwiek.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Kolejne tajemnice... Kolejne bolesne wspomnienia... myślał Kayl słuchając córki. Problemy mnożyły się jak króliki. przynajmniej dla niego. W końcu były obecne już od kilku lat. Nie miał już nawet siły wzdychać. Po prostu jadł z ponurym wyrazem Twarzy.

- Nie jestem aż tak zagubiony. Boję się popełnić jakiś błąd... A tym bardziej teraz kiedy już wiem, że rozmowa z dyrektorem Blackburnem może być dodatkowo stresująca z uwagi na okoliczności.- Powiedział to jakby nigdy nic. - Nie mam zamiaru wtrącać w to rodziny, ani tym bardziej wnikać w szczegóły w których nie powinienem uczestniczyć, ale wnioskując z Twojej wczorajszej reakcji, bardziej trzeba się bać co on zrobi.- Wypił łyk kawy.- Dlatego zacząłem myśleć, czy nie zrezygnować z pracy w klinice. Poradzę sobie w innym miejscu, a Ty nie będziesz musiała się martwić co ja i szanowny pan Bane wymyślimy, jeśli coś się jednak stanie.- Zaczął szykować brudne naczynia do wyniesienia. - Miałem dość czasu na przemyślenia i wiem, że to głupie. Nie jestem początkującym po studiach, tylko człowiekiem z 20 letnim doświadczeniem w zawodzie. Jakoś się ułoży.- Starał się mówić uspokajająco. - Uważaj dziś na siebie lisku. I jeżeli będziesz się źle czuć, spacer poczeka do jutra. Wiem, że jesteś silna, ale parcie do granic jest niezdrowe.- Starał się zmienić temat.
- Idę pozmywać.- Powiedział gdy córka przestała jeść. Miał nadzieje, że nie będzie głodna i myślał czy nie zrobić jej drugiego śniadania. Czuł jednak, że poczuła by się potraktowana jak dziecko. Pewnie by nie przyjęła.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 4 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
- Stresująca? - wyraźnie nie rozumiała o co ojcu tak naprawdę chodzi. Nie pamiętała, że dzień wcześniej coś wspominała na temat Dyrektora. W końcu już wtedy praktycznie spała. Jej mózg już po prostu tego nie zarejestrował - eeee.... - zamrugała - a co on może zrobić? Ktoś kto robi raczej wszystko dla dobra Kliniki? Poza tym, że możliwe, że przeżyje zawał i może zapomni języka w gębie, ale co by mógł zrobić innego? - przekręciła głowę pytająco.
Opuściła smutno uszy. I tak oto traci jedyną okazję, by spotykać ojca, gdy ten już spotka się z Jocelyn. Zjadła bez emocji śniadanie - to Twój wybór. Ja nie będę na nic naciskać. Jeśli chcesz pracować w Klinice, to nic nie stoi na przeszkodzie, jeśli nie chcesz, to zawsze możemy poszukać czegoś innego. Albo możesz pracować tymczasowo. Ja Cię do niczego nie zmuszam - wzruszyła ramionami.
Oddała talerze i poszła na górę się przebrać. Nie zauważyła jednak jeszcze broszki. Była załamana. Może faktycznie będzie lepiej, jak po prostu się całkiem usunie w cień. Jak Kayl nie będzie pracował w Klinice, a jedyne spotkania będą przypadkowe na ulicach. Zeszła już ubrana. Dziś nie brała zwierzaków, bo rodzice dziewczynki obiecali, że spędzą z nią cały dzień.
- Jaka jest Twoja decyzja? Jedziesz ze mną, czy zostajesz? - zapytała po prostu. Już nie robiła sobie na nic nadziei...już nie...

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Kayl pokręcił głową godząc się z faktem, że córka nie pamięta co mówiła w pół śnie.
Gdy zauważył, że córce pogorszył się nastrój i to w beznadziejną stronę, mimowolnie odwrócił wzrok... Wyglądała tak jak Sophie... przed zamknięciem w ośrodku...
- Nie powiedziałem, że nie chcę. Tylko boję się. Po raz kolejny stoję w tej samej sytuacji. Nie chcę stracić...Nie chcę przeżywać powtórki z Sophie... Jestem tutaj dla was.- Powiedział powstrzymując łzy. A przynajmniej chciał powiedzieć. Cały drżał.
Zamknął oczy i odetchnął głęboko. Bez słowa poszedł myć naczynia, żeby się uspokoić. Nie miał jednak spokoju. Głowa bolała go potwornie. Popełnił sporo błędów i widać, nie umiał ich naprawić. Zgrzytał w samotności zębami. O mało nie potłukł talerza wkładając go do zlewu. To go trochę obudziło. A przynajmniej odwróciło uwagę na tyle, by skupić się na tej prostej czynności. Potrzebował tego skupienia.
Gdy córka była już gotowa, spuścił głowę i użył wstążki by założyć wyjściowy płaszcz.
- Oczywiście, że idę z Tobą. Sam bym zwariował.- powiedział, próbując zażartować z samego siebie, jednak ewidentnie był w zbyt podłym nastroju, by wyszło to w odpowiednim tonie. - Nie służy nam niespanie... Przepraszam.- Powiedział i skierował się do wyjścia, bojąc się spojrzeć na córkę. Musi się z nią pogodzić, ale sytuacja była nieco zbyt nerwowa.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 4 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Widziała, że ojciec jest cały roztrzęsiony. Westchnęła ciężko i przeczesała dłonią długie włosy. Położyła rękę na jego ramieniu - wiem, dlaczego tutaj jesteś. Po prostu nie rozumiem co nagle sprawia, iż boisz się pracy w Klinice? - spojrzała mu głęboko w oczy - proszę powiedz mi. Ja też tutaj byłam zagubiona, Jocelyn chyba nadal jest. Dlatego myślę, że dobrze by było byś odnalazł co chcesz robić w życiu, w tym nowym życiu, poza zajmowaniem się córkami - uśmiechnęła się z lekkim trudem. Jak ona mu to miała wyjaśnić? Jak go miała uspokoić? - uszanuję każdą Twoją decyzję. Tylko daj sobie pomóc. Wiem, że to pewnie dziwne, że to nie Ty się kimś opiekujesz, ale teraz po prostu nie martw się o to wszystko.
Naprawdę nie miała nastroju. Chciałaby, żeby pracował w Klinice, przynajmniej by go widywała, może nawet czasem porozmawiać.

Przytaknęła głową. Osiodłała konie i ruszyli do Kliniki. Nawet Alba musiała wyczuć, ze coś jest nie tak, bo nie dokazywała. Szła spokojnie, za co Tulka była jej wdzięczna.
W Klinice zaproponowała, by Kayl zobaczył do południa jak wygląda praca w Aptece. Nie produkcja leków, a sprzedaż ich oraz doradzanie co i jak. Zauważyła, że osoby, które tam przychodzą, często są lekko wystraszone, albo onieśmielone, że muszą rozmawiać z kimś kto nie ma twarzy. Będzie to więc miła odmiana. Miała przynajmniej taką nadzieję.
Sama zajęła się obchodami, porozmawiała z pacjentami. Przyjęła kilku, całe szczęście nikt, kto musiał zostać na dłużej. Ot trochę zacięć, pogryzień, zadrapań, jedna zwichnięta kostka.
Obiad zjadła dość szybko, bo mieli nagłą akcję, na szczęście okazało się, że to tylko zatrucie pokarmowe. Po prostu osoba, która się struła zawsze panikowała. Już mieli z nią...wątpliwą przyjemność kilka razy się spotkać. Widać, nie tylko w Świecie Ludzi się takie osoby trafiają. Przez to jednak ledwo zaczęła obiad już musiała uciekać, a potem już nie miała czasu na jedzenie, przez to, że było dużo obowiązków codziennych oraz papierkowa robota. Musiała to jednak zrobić, jeśli chciała wyjść wcześniej z pracy.

Spotkała się z Kaylem i wrócili do domu. Była zmęczona, ale jeśli mężczyzna nie zmienił zdania to chętnie wybierze się na piknik - potrzebujemy czegoś specjalnego? Czy wszystko raczej jest w domu? - zapytała, zastanawiając się którędy jechać oraz też nad wybraniem miejsca, w którym będą mogli urządzić piknik - o ile oczywiście nie jesteś za bardzo zmęczony - dodała jeszcze niepewnie.
W domu poszła się przebrać do czegoś wygodniejszego po czym zeszła na dół by pomóc ojcu w przygotowaniach.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Kayl nie odpowiedział na pytanie córki. Wiedział, że musi o tym pomyśleć i wcale go to nie uspokajało.
W czasie jazdy nie mógł sobie jednak pozwolić na gdybanie i zawieszanie w myślach, gdyż Palladin był stosunkowo niespokojny w przeciwieństwie do Alby. Przez cały czas próbował zawracać, a gdy mu nie pozwalał niemal siadał, skakał i stawał w miejscu. Nie było to coś z czym Kayl sobie nie radził, ale skutecznie przewietrzyło mu to głowę.
Gdy w końcu dojechali do Kliniki przywiązał konia i został chwilę przyglądając się zachowaniu konia. Nieustannie podnosił tylne kopyto w dziwny sposób. Przywiązał więc je do belki i ostrożnie podniósł, żeby nie dostać kopa. Podkowa się poluzowała z jednej strony, a w miejscu gwoździa był mały snopek trawy. Wyjął go i oczyścił szparę, po czym podszedł do najbliższego okna i z zadowoleniem znalazł kit. Zebrał odrobinę i zalepił miejsce na gwoździa prowizorycznie. Jeżeli córka mu się przyglądała, powiedział - Chyba będzie trzeba odwiedzić kowala. W międzyczasie to go powinno uspokoić, przynajmniej nic nie wpadnie.
Po wszystkim otrzepał się i ruszył za wskazaniami marionetki do apteki. Przez godzinę uczył się ułożenia i umiejscowienia środków, po czym zamieniając kurtkę w kitel zaczął pomagać w pracy, kilkukrotnie zapytany o pomoc również przez klientów. Widać, że jego obecność była przyjmowana nieco cieplej.
Na przerwie obiadowej uśmiechnął się do córki, jednak ta była zbyt zatopiona w swoich myślach. Wyszła też bardzo szybko. Może miała zaplanowany jakiś zabieg? Kayl nie pytał, rozumiał, że nie ma sensu rozpraszać teraz dziewczyny. Sam skończył jeść niedługo potem i wrócił do apteki, gdzie, chociaż nadal dość powoli, próbował pomóc i rozmawiał z bardziej wstydliwymi osobami. Powoli się wpasowywał, chociaż pacjenci z bardziej zwierzęcymi cechami przychodzili z nieznanymi mu chorobami. Podobnie Cienie, a Baśniopisarze za każdym razem barwnie opisywali najprostsze dolegliwości.
To był dość pracowity dzień. Nie ciężki, ale spełniający. Wyszedł 5 minut przed końcem zmiany, pomagając wynieść jedno z większych zamówień i spojrzał się w niebo. Dobra pogoda się utrzymywała, więc z uśmiechem przypomniał sobie o planowanym pikniku. Szybko zleciały mu ostatnie minuty, nawet dostał małą zapłatę w postaci realnego kitla do pracy, który zaraz zamienił ze wstążką, którą z braku lepszego pomysłu zawiązał w muszkę i wyszedł. Przy koniach poczekał na córkę. Słysząc pytanie przygryzł wargę i pomyślał chwilę.
- Jeżeli nie chcesz nic wymyślnego, to chyba wszystko mamy.- Powiedział po chwili.- A zmęczenie minie. To tylko jeden dzień, a miewałem o wiele gorsze.- skomentował i pośpieszył konia, żeby jechać bliżej córki. - Nie spodziewałem się, że marionetki będą okazywały wdzięczność. Dostałem ten kitel i chyba wpadłem w oko niektórym klientom, bo chcieli, żeby im pomóc z wynoszeniem leków. Się zdziwiłem na jedno zamówienie 20 butelek środka przeczyszczającego... Mało romantyczne, a kobieta non stop się na mnie patrzyła.- Skomentował starając się odwrócić uwagę córki.
Po przyjeździe do domu przebrał się szybko i zaczął przygotowywać kanapki i kompot w termosie. Kiedy córka zeszła mu pomóc, akurat kroił warzywa.
- Możesz już smarować chleb masłem. I wybierz z czym chcesz zjeść- Powiedział z uśmiechem.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 4 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Spojrzała na ogiera, gdy Kayl zaczął coś kombinować przy jego kopycie - w stajni się tym zajmą, porozmawiam z Marionetkami - powiedziała i tak też zrobiła. Marionetki od razu zabrały się do roboty i nim Julia skończyła pracę, to już Paladin był na chodzie. Będzie jednak musiała pamiętać by go oszczędzać, przynajmniej na razie. Ech...szkoda, że Kayl nie może jechać na Albie, to sama by polatała trochę albo pobiegała. To nie byłby problem, ale niestety klacz była wredna i nie pozwoliłaby się mu dosiąść.
A więc do domu. W porządku, nie ma problemu. Wykombinuje się coś już na miejscu. Jeszcze przecież zostało sporo rzeczy, które naznosił Caius. Ciekawe jakby zareagował, gdyby w domku był ktoś poza Tulką.
Uśmiechnęła się delikatnie - widać naprawdę im pomagasz. Skoro tak jest to już raczej na pewno dostałbyś tam pracę, więc miałbyś przynajmniej jeden problem z głowy - powiedziała, patrząc przed siebie.
W domu uwinęła się dość szybko i potem pomagała ojcu. Znalazła świetną szynkę wędzoną, którą od razu wyciągnęła - bez tego nigdzie nie idę - zakomenderowała. Wyciągnęła też pyszny ser, po czym zaczęła smarować kanapki tak jak było jej to powiedziane - powiedz mi, co chciałbyś dziś zobaczyć? Bo nie do końca mam pomysł co dokładnie chciałabym Ci pokazać. Nie chcę Cię zanudzić - spojrzała na niego niepewnie. Naprawdę nie wiedziała czy chce iść nad Czekoladowe, czy też może do tego miejsca ze zmieniającymi kolor kwiatami? A może zupełne gdzie indziej? I też pytanie czy chce tylko piknik czy coś jeszcze.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Słysząc pytanie córki zawahał się chwilę z nożem nad ogórkiem.
- Męska decyzja, żebym nie mógł narzekać jak mi się nie spodoba?- Zapytał żartobliwie po czym zaśmiał się łagodnie. - Chcemy odpocząć, więc... może nad jezioro? Chyba nie macie tu komarów?- Zapytał wracając do krojenia ogórka. Chciał mieć moment w którym nie muszą myśleć o czymkolwiek, a to wydawało się najbardziej zabawne.
- Oboje mamy problemy, nie możemy tego między sobą kryć. Spróbujmy chociaż poradzić sobie z tym, co możemy zrobić. I... może mamy za dużo wspomnień, a za mało chęci by przeć dalej...- zaczął analizować. Wszystko co się między nimi psuło brało się z niezrozumienia. Może to by wystarczyło.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 4 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
- Dokładnie - zaśmiała się krótko. Potrzebują oboje takiego odwrócenia uwagi od problemów, które pojawiły się w nocy. Pokręciła głową - nad jeziorem nie ma takich co piją krew. Przynajmniej nie spotkałam się. Jedynie Estrisy, ale są na tyle duże i płochliwe, że nie musimy się przejmować, że nagle nas coś ugryzie - wyjaśniła. Nad Czekoladowym nie spotkała się nigdy z komarami.
Westchnęła cicho - dziś może nie myślmy o tym? Postarajmy się spędzić ten wieczór miło, nie przejmując się tym co zostawiliśmy za sobą oraz jakieś stresy związane z przyszłością. Chyba, że będziesz coś przedyskutować, lub musisz zadać jakieś pytanie to pytaj, ale nie martw się - poprosiła. Potrzebowała odskoczni od tego co się teraz działo. I tak jest jej dość trudno ogarnąć wszystko, w szczególności, że już przetrawiła to, że raczej będzie sama, a tutaj pojawiła się mała iskierka nadziei, że jednak tak nie będzie.
Przyniosła koszyk, który mogli przerzucić przez ramię jak torbę, przygotowała też koc, by mieli na czym siedzieć - potrzebujemy coś jeszcze? - zapytała, nie wiedząc co jeszcze wziąć - a...i nie przeszkadza Ci, że pójdziemy pieszo? Na Albie nie dasz rady, a Paladin lepiej by odpoczął. Ma ogarnięte kopyto, ale i tak lepiej, żeby jeszcze postał. - wyjaśniła, czekając na jego decyzję. Jeśli będzie chciał, to może spróbować dosiąść klacz, ale Tulka wiedziała jak to się skończy. Nie chciała mu wjeżdżać na ambicję, ale znała Albę od jakiegoś czasu i skoro Cierń miał z nią problemy to człowiek też.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Uśmiechnął się szczerze. Szykowanie pikniku z córką było naprawdę przyjemne. I reszta dnia też się tak zapowiadała. Zaczął mruczeć pod nosem jakąś piosenkę, której tytułu nawet nie pamiętał.
- Myśleć o czym? - Sprowokował córkę robiąc głupią minę. - Myślenie zostawiłem w kitlu.
Kiedy córka wyszła z kuchni po koszyk, przygotował małą miseczkę sałatki owocowej... A bardziej pokrojonych owoców do pochrupania. Odpowiednio ją zabezpieczył i gdy zaczęli pakować, przypilnował, by była na wierzchu.
Na pytanie czy potrzeba czegoś jeszcze zawiesił się na chwilę zamyślony. - Kanapki- check, Owoce- check, Napój- check, koc- check, koszyk-check... Możemy co najwyżej zabrać jeszcze trochę ciasta czekoladowego.- Podsumował listę. Wydawało mu się, że wszystko jest.
- Miło będzie się przejść. Tylko teraz pojawia się pytanie co zrobimy z Amber i Kropką. Siedzą i obserwują nas odkąd weszliśmy do domu. Aż dziwne że...- W tym momencie Niechniurka wylądowała na jego głowie.- Wykrakałem haha...- Uśmiechnął się znowu i tym razem podał jej plasterek szynki, która jeszcze leżała na stole. Może tym razem się nie obrazi.
- A co do Alby, może innym razem urządzimy małe rodeo. Uśmiejesz się trochę, a w najgorszym przypadku trochę podleczysz z siniaków.- Zażartował, nie traktując propozycji zbyt poważnie.
Jeżeli zdecydują się zabrać zwierzaki dopakuje nieco jedzenia dla nich, jeżeli nie, to zabiera koszyk i jest gotowy do wyjścia.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 4 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Zaśmiała się i uśmiechnęła do niego. Cieszyła się z tego co powiedział. Ciekawiło ją tylko jak Bane zareaguje na to, że Kayl dostał już swój kitel. No cóż...pożyją, zobaczą.
Zamerdała ogonem - weźmy - powiedziała trochę zbyt entuzjastycznie. Widać naprawdę kochała słodkości. Ale dziś będzie miała ich aż nadto. Ciekawe jak jej ojciec zareaguje na to wszystko.
- Bierzemy je ze sobą. Niech sobie pobiegają, wtedy jak wrócimy to padną, więc muszę wziąć jeszcze torbę na nie jakby nie dały rady wrócić - powiedziała i tak też zrobiła. Poszła po torbę, do której zapakowała też wodę oraz smakołyki.
Otworzyła szeroko oczy, słysząc jego propozycję - ale ja nie ponoszę odpowiedzialności za to, że coś Ci się stanie. Ona naprawdę jest narwana, przy niej humorzasty Paladin to wzorzec grzeczności - wyjaśniła, ale jeśli tak chciał to ok.
Gdy już wszystko zebrali, sprawdziła czy na pewno nic nie zapomnieli i ruszyła w stronę Czekoladowego Jeziora.

ZT x2[/color]

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 4 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Po spotkaniu z Frankiem, zapłaciła za ich zamówienia po czym razem z Kaylem ruszyła do Kliniki. Tam pomogła mu rozpakować zakupy, a następnie się ogarnęła. Była już zmęczona i na pewno przed snem wypije sobie jeszcze jakieś kakao małe, żeby uzupełnić swoje braki żelaza. Miała jednak nadzieję, że przez to, że nie wiedziała Bane'a przez cały dzień, a do tego przez większość nie miał Blaszki ale starała się o tym jak na razie nie myśleć.
Gdy się ogarnęli, poszli do Stajni po Paladina, który już czekał na Kayla osiodłany. Julia mogła co prawda jechać jako Lis, ale uznała, że chce coś sprawdzić. Skupiła się na moment na Levim, który po chwili zmienił się w ośmiometrową bestię, a Tulka go dosiadła, dość ostrożnie. Umie latać, więc na pewno jest bezpieczniejsza niż Kayl. Levi wydawał się z tego powodu bardzo zadowolony bo zaryczał i poruszył swoimi skrzydłami. Paladin na szczęście nie wydawał się zbytnio przejmować tym faktem.
Tulka zaśmiała się tylko i gdy byli gotowy. wzniosła się w powietrze, na grzbiecie swojego smoka.
Początkowo trochę zaszalała, aż w końcu zrównała się z ojcem, by pod koniec podróży po prostu kroczyć spokojnie obok ogiera. Levi co chwila wysuwał język podobnie jak robią to legwany, by badać otoczenie.
Gdy dotarli już do domu, pomogła ojcu z rozsiodłaniem Paladina, przywitała się z Albą oraz przedstawiła jej Leviathana. Trochę martwiła się o pozostałe zwierzaki, które jednak są trochę mniejsze...a raczej o wiele mniejsze od koni...

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Powrót do domu należał do najspokojniejszych rzeczy tego popołudnia. Zostawienie części rzeczy w klinice już samo w sobie uspokoiło Kayla, bo nie przejmował się już ewentualnościami. Następnie zobaczenie córki dosiadającej smoka, bardziej zaimponowało, niż przeraziło Kayla. Levi był zadziwiająco posłuszny. Cała podróż obyła się bez problemów, pojawiło się tylko kilka żartów.
Przedstawianie zwierzaków smokowi było natomiast czymś dużo ciekawszym do oglądania. Chociaż i Amber i Kropka były przywiązane do swojej pani, widok ogromnego drapieżnika robił wrażenie i trzymał na dystans. Dopiero gdy Levi zmniejszył się odrobinę, zaczęła się seria obwąchiwań, próbne zaczepki a ewentualnie, coś co można by uznać za zabawę.
- Szczerze mówiąc nie wiem czego mogłem się spodziewać. Ale wyszło dość spokojnie, nie sądzisz? - zapytał w końcu córkę. Obserwowanie zwierzaków w ciszy było w pewien sposób stresujące.
- Pójdę przygotować kolację, jeśli chcesz, możesz mi nieco pomóc. Myślę o jakiejś sałatce warzywnej na ciepło.- przedstawił swój pomysł idąc w stronę kuchni. Zakupy zostawił przy zajmowanej przez siebie kanapie.
Jeśli córka poszła za nim, widziała jak sprawdza co mają w lodówce.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 4 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Spotkanie z Albą odbyło się dość spokojnie, ale nadszedł czas na futrzaki w domu. Weszli do środka i Kropka oraz Amber od razu rzuciły się, żeby przywitać swoją panią bo były same dość długo. Szybko jednak się zatrzymały, gdy zobaczyły nowego lokatora. Kropka zaczął do niego skakać i piszczeć, chcąc go odgonić, bo był ocecnie wielkości owczarka, a Amber wskoczyła na stół i niuchała z góry. Julia przedstawiła smoka, który zaraz się zmniejszył do rozmiaru lisa, zaczął bawić się z Kropką i po chwili Amber też dołączyła do zabawy.
Tulka zaśmiała się i przytaknęła ojcu - też się obawiałam, że będą problemy, ale jak na razie jest w porządku - przyznała, po czym aż zamerdała ogonem słysząc o pomyśle na kolacje - bardzo chętnie, przebiorę się i już Ci pomogę - powiedziała i pobiegła na górę, uspokajając Bestię, że zaraz wróci.
Gdy wróciła do kuchni, widząc, że ojciec czegoś szuka, podeszła do niego - czego będziesz potrzebował? - zapytała, bo może coś się przyda co nie jest w lodówce. Może trzeba zrobić jakieś sucharki czy coś? Dała się kierować Kaylowi.
Potem będzie musiała pamiętać dać jedzenie zwierzakom....wszystkim.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Głos córki działał w pewien sposób uspokajająco na Kayla. Fakt, że nie był sam, że ktoś z nim dzielił to co się dzieje, był sam w sobie duży. Z drugiej strony, głosik w głowie powtarzał z dumą "C'est ma fille". Jak miał się nie cieszyć z jej obecności?
W czasie gdy córka się przebierała, wyjął kilka jajek i wstawił je do gotowania, po czym zaczął przeglądać półkę z warzywami. Ostatecznie postawił na brokuł, rzodkiewki i pomidory. Do tego naszykował czosnek. Kiedy córka zapytała czego potrzebuje, wyjmował właśnie śmietanę i majonez.
- Chyba mam już wszystko.- powiedział odwracając się. - Pokrój proszę rzodkiewkę na ćwiartki i w cienkie plasterki, potem obierz 2 ząbki czosnku. Jeśli chcesz, to jeszcze pomidory będą do pokrojenia, na ósemki. Ja się w tym czasie zajmę brokułem.- powiedział sięgając po garnek i nóż. Powoli rozumiał już gdzie co jest w tej kuchni. Chociaż nadal nie był pewien gdzie jest mąka i kilka innych rzeczy. Teraz było to zbędne.
Pokroił brokuła w różyczki i wrzucił do garnka z wodą po czym wstawił do gotowania. Zaraz też zaczął szykować sos czosnkowy. Uśmiechał się przy tym pod nosem, słysząc rytmiczne uderzenia noża o deskę.
- Dziś było popołudnie dla mnie, to następnym razem idziemy robić coś co będzie dla Ciebie. Masz na coś ochotę?- zapytał zagadując. Zwierzaki słysząc odgłosy z kuchni zbliżyły się i obserwowały. Tylko Levi nie czekał na jakiś sygnał i od razu podleciał, by usiąść Tulce na ramieniu. Za jego przykładem Kropka zaraz wylądowała Kaylu na głowie, wąchając powietrze. Jeszcze nie pachniało gotującym się brokułem, więc nie uciekała. Amber czekała z tyłu, nieufnie.
Francuz nie spanikował tym razem, tylko dalej szykował co było potrzebne. Potem sprawdził brokuła, co spłoszyło Kropkę na parapet.
- Może przygotuję coś tym malcom w czasie gdy się wszystko gotuje?- zaproponował mając na myśli jajka i brokuł. Był zmęczony, ale chciał też nieco wyręczyć córkę chociaż z części obowiązków.


Ostatnio zmieniony przez Kayl dnia Sro 18 Wrz - 7:04, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 4 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
- Tak jest! - zasalutowała śmiejąc się i złapała na nóż, żeby pokroić wszystko o co poprosił ją ojciec. Coś sobie nuciła pod nosem, rytmicznie uderzając ostrzem o deskę i zerkając na Kayla z uśmiechem. Miała nawet dobry humor, choć wiedziała, że oboje są zmęczeni,
Zamyśliła się, lekko stukając nożem o brodę. Oczywiście tępą stroną ostrze - hmmm będę musiała o tym pomyśleć - przyznała i uśmiechnęła się przepraszająco. Naprawdę nie miała pojęcia c takiego by chciała robić. W końcu mało miała okazji na coś takiego. Najchętniej to chciałaby po prostu spędzić czas z ojcem, W końcu straciła piętnaście lat, które powinna z im spędzić, ale nie było im to dane.
Spojrzała na Leviego, gdy ten wylądował jej na ramieniu. Na szczęście nie próbował wyrywać jej piór. Po prostu był zaciekawiony tym co się dzieje - będę musiała znaleźć miskę dla Ciebie - powiedziała i pacnęła go w nos na co ten zaskrzeczał i poleciał na okno do swojej nowej koleżanki. Zaraz jednak się wrócił. Zobaczył surowe jajka. Porwał jedne i połknął prawie w całości. Pod koniec jednak jajko pękło i trochę żółtka wypłynęło, ale zaraz zaczął to zlizywać. Tulka zamrugała tylko i spojrzała na ojca, zaskoczona tym co właśnie się stało. Chyba trochę nawet nie dowierzała.
Przytaknęła głową - to ja może zrobię coś do picia? Co powiesz na jakiś sok ze świeżych owoców? - Zaproponowała po czym zaczęła się rozglądać co może przygotować. Maliny, jabłka i kilka innych rzeczy. Zabrała się za wyciskanie owoców, by mieli coś na popicie na pewno pysznej sałatki.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Entuzjazm córki był wystarczający by atmosfera z sennej, zrobiła się dużo przyjemniejsza. Dodatkowo obecność zwierzaków, ich zaczepki i spojrzenia... To na swój sposób miało w sobie ogromne ciepło. Kaylowi nie zostało nic innego jak się uśmiechnąć i pracować dalej.
- Nie śpiesz się. Teraz już nie zniknę. Co najwyżej odsunę się odrobinę dla Twojej swobody. - odpowiedział, zerkając przez ramię na córkę.
Kiedy Levi zaczął latać po kuchni, Kaylowi zostało albo czekać na czosnek od Tulki, albo szykować jedzenie dla zwierząt. Widział oczywiście jak smok połyka jajo, zaraz też złapał pojemniczek z resztą i schował do lodówki. - Zaraz przygotuję coś lepszego. - dopowiedział widząc zawiedzione spojrzenie Leviathana.
Tak jak pokazała mu już wcześniej córka, wyjął spory kawał mięsa i patrząc się ostrzegawczo na Leviego zaczął kroić. Najpierw zaniósł i wrzucił po kilka kawałków do misek Kropki i Amber, a potem postawił deskę przed Levim. - Bon Apetit- powiedział z uśmiechem. - Tylko nie zjedz deski. - zaraz dodał widząc entuzjazm z jakim zaczął pałaszować. Miał nadzieje, że to smoczkowi na jakiś czas wystarczy. Z drugiej strony, jego postać mogła w każdej chwili wrócić do ogromnych kształtów. Jak pojemny żołądek miał ten zwierzak?
- Sok brzmi nieźle. - odparł łapiąc obrane ząbki czosnku i po chwili wciskając je do mieszanki śmietany, majonezu, soli, cukru i pieprzu. Za chwilę odetchnął, widząc, że wszystko już prawie gotowe. - Za 5 minut my też będziemy jeść. - zapowiedział z uśmiechem i usiadł przy stole. Poczuł falę zmęczenia, która ostrzegała, że może być problem z późniejszym wstaniem. Co nie znaczyło, że nie da rady tego przemóc.
- Teraz tylko talerzyki... - powiedział spokojnie. - Chyba, że chcesz do tego jeszcze grzanki? - zapytał, szykując się by wstać. Sama sałatka stanowiłaby bardzo lekki posiłek. Dodanie czegoś treściwego robiło im dosłowną obiadokolację. Chociaż Kayl nie czuł aż takiego głodu, miał nadzieję podkarmić nieco córkę, żeby nabrała kolorów. Zdecydowanie stres jej nie służył.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 4 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Uśmiechnęła się tylko do niego z wdzięcznością. Zastanawiała się czy to prawda...czy jak znajdzie kąt dla siebie to czy naprawdę nie odejdzie od niej...czy nie będzie miał coraz mniej czasu dla swojej młodszej córki... Czy w końcu nie zatęskni za Światem Ludzi jak Jocelyn i nie oddali się od niej za bardzo? Jakoś się tego obawiała...
Zaśmiała się widząc ofuczanego małego smoczka. Pokręciła głową i przygotowała sok. Wybrała maliny, jabłka oraz kiwi. Takie dziwne połączenie, ale smaczne. Dodała też trochę cytryny.
Nalała sok do dzbanka i postawiła na stole. Przygotowała też talerze oraz sztućce. zamyśliła się - jeśli jesteś głodny to możemy, ale ja jakoś nie specjalnie chcę się zapychać na noc. W końcu jadłam ciasto jak byliśmy w kawiarni - powiedziała i usiadła na przeciwko, spoglądając za okno - chyba będę musiała kupić jakieś meble ogrodowe. Będzie można wtedy jeść na świeżym powietrzu. Co o tym myślisz? - przy pytaniu spojrzała na Kayla pytająco. Naprawdę chciała znać jego zdanie na ten temat. Mieszkał teraz u niej, więc czuła, że musi mieć choć mały wkład w otoczenie oraz w jej życie. Chyba podświadomie potrzebowała czegoś takiego... Kogoś bliskiego, na kim naprawdę może polegać...jakiejś cząstki rodziny, której jej tak bardzo brakowało przez większość jej życia.
Gdy Kayl uznał, że jedzenie gotowe, Julia powiedziała, że wszystko przyniesie. Niech sobie odpocznie, to był ciężki dzień. Usiadła naprzeciwko niego i westchnęła ciężko. Sama była zmęczona, ale uśmiechała się, relaksując się i opuszczając luźno swoje potężne skrzydła.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Słysząc odpowiedź córki uśmiechnął się łagodnie i usiadł. Oboje byli zmęczeni, oboje chcieli iść spać, jedzenie było wyborem z rozsądku.
- W takim razie odleję zaraz brokuła i możemy jeść.- Powiedział. Szykowanie sztućców i talerzy zostawił córce. Znając życie większość i tak im zostanie na rano, ale ciepła kolacja po takim dniu była potrzebna.
Po chwilowym odpoczynku zrobił jak powiedział, odlał brokuła, strząsnął kilka razy i wsypał do miski. Potem obrał ugotowane jajka, pokroił na czwórki i dołożył do środka. Następnie wsypał to co pokroiła córka i zalał wszystko sosem. Taką sałatkę zaniósł na stół.
- Bon apetit - powiedział tylko i poczekał, aż córka pierwsza sobie nałoży. Starał się nie patrzeć na zwierzaki, które najpewniej zaraz po jedzeniu położyły się blisko. Wiedział, że tylko czekają aż coś jeszcze im się dostanie.
- Dziś już nic nie robię. - Powiedział po zjedzeniu swojej porcji. - Może tylko prysznic. - dodał patrząc się na swój smutny stan ubrań. Uśmiechnął się delikatnie i spojrzał na resztę sałatki. Trzeba będzie wstać i ją schować, bo Levi ją zaraz zje.
- Masz jakieś życzenie na śniadanie? - zapytał, gdy zebrał się do wstania od stołu.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 4 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Przytaknęła głową i przygotowała wszystko do jedzenia. Nalała sok do szklanek i gdy tylko Kayl przyniósł jedzenie. Życzyła mu smacznego i sama spróbowała. Sałatka była smaczna i to bardzo, więc nie omieszkała o tym poinformować ojca.
Zaśmiała się - ja też nic nie robię. Umyję się i padnę do łóżka - przyznała i na potwierdzenie ziewnęła jeszcze szeroko - no może jeszcze pozmywam, żeby rano mieć mniej do roboty - dodała jeszcze, ale nie poganiała ojca. Była ciekawa jak zasmakuje mu sok poza tym ten dzień był dość męczący, więc oboje zasłużyli na odpoczynek.
Zamyśliła się, słysząc pytanie - szczerze? Liczę na niespodziankę? Nie jestem już w stanie myśleć logicznie - powiedziała, przepraszająco się do niego uśmiechając.
Gdy zjedli, umyła naczynia i schowała to co mogłoby zostać zjedzone przez zwierzaki. Nalała im jeszcze wody i pożegnała się ze starszym Opętańcem. Przytuliła go na dobranoc i poszła do siebie. Nie miała jednak siły na to by się myć, dlatego rozebrała się i padła do łóżka, zawijając się w kołdrę. Levi przyszedł spać do jej pokoju i leżał na poduszce obok, zwinięty w kulkę.

Rano Julia wstała dość wyspana. Trochę męczyły ją koszmary ale nie były takie jak zawsze, dzięki temu nie budziła się co chwilę.
Ziewnęła szeroko, przywitała się ze swoim nowym towarzyszem po czym poszła do łazienki by wziąć długi, ciepły prysznic.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Po jedzeniu Kayl napił się soku i uśmiechnął się. Mieszanka nie tyle była dobra, co pasowała idealnie. Zmywała smak czosnku zostawiając słodki posmak.
- Smaczne - skomentował, po czym spokojnie dopił resztę.
Pomysł niespodzianki na śniadanie podsunął Kaylowi kilka pomysłów. Ale nic nie zdradzał.
Przytulas na dobranoc był odwzajemniony. Nawet przy syczeniu Leviego.
Ostatecznie jednak nadszedł czas by szykować się do spania. Naszykował sobie bieliznę i poszedł pod prysznic na dole, szybki ciepły prysznic rozluźnił go, a świeże ubranie było jak założenie jedwabiu. Pamiętając, że córce zdarzają się koszmary zajrzał jeszcze na górę i poprawił na niej kołdrę, po chwili też przyniósł miseczkę z wodą dla Leviego, gdyby obudził się wcześniej. Dopiero po tym położył się na kanapie i zasnął.

Rano, obudziła go Kropka, lądując mu na plecach, w łapkach trzymając jakąś muchę. Zgniotła ją i odleciała. Francuz tylko westchnął, wstał i spojrzał na zegarek. Było jakieś pół godziny wcześniej niż wstawał normalnie. Umył się szybko, ubrał i zaczął szykować po cichu śniadanie niespodziankę. Starał się być przy tym jak najciszej, ale pewnych dźwięków nie dało się uniknąć. Kilka stuknięć i odgłosy smażenia na pewno było słychać.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 4 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Trochę zajęło jej ogarnięcie się, ale w końcu była jakoś zadowolona ze swojego stanu. W miarę rozbudzona, świeża teraz trzeba było tylko się ubrać.
Wybrała proste, wygodne spodnie oraz sweterek, miękki, opinający i podkreślający jej walory. Włosy związała w luźny warkocz, jednak znajdował się on na boku, a nie z tyłu głowy.
Zeszła na dół, zachęcona zapachami oraz odgłosami gotowania. Na szyi miała swoją Blaszkę, a na ramieniu zaspanego smoka, który ziewał przeciągle.
Podeszła do mężczyzny i spojrzała przez ramię - co tam pichcisz dobrego? - zapytała jeszcze zaspanym trochę głosem. Zaraz jednak uklękła niedaleko, żeby przywitać swoje pozostałe zwierzęta. Nie mogła ich przecież zaniedbywać. Wytarmosiła je i wygłaskała po czym dała się niecodziennej trójce pobawić, zanim dostaną śniadanie. Wypuściła je na zewnątrz, mając nadzieję, że Levi nic im nie zrobi. Ale przynajmniej odpocznie trochę od towarzystwa smoka.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Gotowanie było spokojne. Spokojne krojenie warzyw, smażenie kilku plastrów boczku i jajek, mieszanie składników...
W momencie gdy córka zeszła na dół, jej porcja była niemal gotowa.
- Europejskie sushi. A przynajmniej ja tak to nazywam. - powiedział pokazując złożone w jedno, bazę z jaja sadzonego, owiniętą w usmażony plaster boczku, razem z łyżką sałatki warzywnej. Na to wszystko odrobina szczypiorku. - Jak się spało? - zapytał kończąc zawijać 3cią mini porcyjkę. Kiedy było gotowe, podał jej talerz i zaczął szykować jedzenie dla siebie. Do tego już gotowało się mleko na kakao. Mięso dla zwierząt nasypał dość niedawno, dla smoczka zostawiając deskę blisko siebie, by Kropka przypadkiem nie pozbawiła nowego kolegi posiłku.
Kiedy wszystko było gotowe usiadł z córką przy stole.
- Zaczynam się gubić w tym świecie szczerze mówiąc. Nie wiem nawet jaki jest dzień tygodnia - zwrócił uwagę. Każdy dzień wyglądał tak samo, powoli popadał w rutynę.
- Dziś pierwszy dzień przyzwyczajania Leviego do kliniki... Oby był spokojny. - zagadał w czasie jedzenia.

Powrót do góry Go down





Tulka
Gif :
Domek Skrzydlatego Liska - Page 4 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 18
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
173 cm
Znaki szczególne :
blizna na prawej brwi, dwubarwne prawie oko, lekko poszarpane prawe ucho, tatuaż na lewym nadgarstku, skrzydła o dwóch różnych kolorach
Pod ręką :
notatnik, długopis
Broń :
2 Pufery
Zawód :
Lekarz Pierwszego Kontaktu
https://spectrofobia.forumpolish.com/t239-kp-tulki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1120-tulka
TulkaNieaktywny
Zamrugała, zaskoczona odpowiedzią i uważniej przyjrzała się temu co przygotowywał Francuz. Była ciekawa jak będzie smakować, bo pachniało naprawdę smakowicie. Ba! Nawet jej w brzuchu zaburczało! Przeprosiła cichutko i wzięła swój talerzy po czym, odłożyła go na stół. Wróciła jednak szybko - kawy? - zapytała i jeśli chciał to przygotowała dla nich napoje. Jak chciał coś innego to oczywiście dostosowała się do jego prośby.
Zamyśliła się - nawet w miarę, choć bywało lepiej - uśmiechnęła się do niego, ale nie wyglądała już aż tak na zmęczoną, na pewno nabrała trochę więcej kolorów, choć do całkowicie zdrowego wyglądu sporo jej brakowało, o ile w ogóle tak będzie wyglądać kiedykolwiek.
Nie zaczynała jeść póki ojciec też nie usiadł.
Uśmiechnęła się do niego smutno - tak to już bywa, ale da się przyzwyczaić. Choć praca raczej Ci tego nie ułatwi - opuściła wzrok na swoje śniadanie. Skąd ona to znała, że nie wiedziała nawet czy jest dzień czy noc...mogła się tylko domyślać, ale Giping zdaje się przychodził o różnych porach, tak więc nawigowanie było praktycznie niemożliwe. Gdyby nie kalendarz, który zobaczyła w tym hostelu z piernika, to nie zorientowałaby się pewnie nawet że minął rok, odkąd dostała się do Krainy. Ale nie mówiła tego na głos. Dość już martwienia ojca, swoimi ciężkimi przeżyciami. Chyba lepiej, żeby wiedział mniej niż więcej na ten temat.
Przeniosła wzrok na smoka, który zajadał się mięsem na ladzie i nie dawał do niego się dostać innym zwierzakom. Nie robił nikomu krzywdy ale było widać, że zerka na nie niezbyt przyjaźnie - mam nadzieję, że będzie w porządku i będzie siedział grzecznie schowany - powiedziała i spróbowała śniadania - mmm dobre do sushi - pochwaliła i zajęła się jedzeniem. Naprawdę jej smakowało. Starała się nie myśleć o poprzednim dniu, ani nie zastanawiać co Bane robił, czy też czy dziś też tak będzie czy już będzie w pracy. Miała taką nadzieję...że nie wpadł na jakiś głupi pomysł ani nic takiego...
Gdy zjadła, zajęła się sprzątaniem. Niech Kayl jeszcze sobie posiedzi. Nie zaprosiła go po to do domu, żeby musiał ją wyręczać. Spojrzała za okno - jak dawno nie malowałam nic tak na spokojnie...ciekawe czy w najbliższym czasie będę miała na to czas - westchnęła cicho, jakby do siebie, widząc cudowną jesienną pogodę za oknem. Kayl jednak mógł to spokojnie usłyszeć.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach