Zamek Dunkelheit

Gawain
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Zamek Dunkelheit
Wto 20 Sie - 8:22
Mruknął ze zrozumieniem i uznaniem. Choćby po doborze napoju można było przekonać się w jak wyśmienitym humorze jest dziś Yako. Spojrzał pytająco na Cośka, lecz załapał po paru sekundach i nie mógł się nie uśmiechnąć. Lubił jego nieszablonowy tok rozumowania, że aż szkoda było go prostować.
- Bardziej roz jak rozkręcać lub rozniecać. Robisz się od tego bardziej bestią. Potwór nie koniec, potwór więcej. - Bez problemu przestawił się na cośkowy, a słowa wyprzedziły myśl. Kogitsune często męczył go pytaniami niezależnie od pory, jego stanu lub aktualnej ilości zajęć, więc siłą rzeczy przywykł.
- Ale rozbestwiać może oznaczać również rozwydrzenie, nieposłuszeństwo, a niektórzy mówią tak na obżartuchów i leniuchów. To był żart, bo bestie zwykle właśnie takie są, a Lusian chyba usiłuje im dorównać. - Upił łyk kawy, puszczając oko do Yako i delikatnie zmierzwił włosy chłopca, uważając by nim nie trząść.
Obserwował nakładane przez Cośka smakołyki. - Hej, spokojnie. Starczy, a jeśli będziesz chciał więcej to zawsze możemy poprosić kogoś, by przyniósł ci jedzenie.  - Uniósł paterę do góry i pokręcił głową z dezaprobatą. - Jedzenia jest dość i można je dostać praktycznie zawsze. Po prostu powiedz jak będziesz głodny. - Spiął brwi, bo Cosiek miał jego uwagi w dupie i po prostu upychał na talerzu wszystko, co wpadło mu w ręce. Odstawił paterę poza zasięg krótkich rączek i opadł na oparcie.
Czyli trzy Senne Zjawy najprawdopodobniej nie miały nazwiska, co mogło oznaczać, że nie wyśniono ich na czyjeś podobieństwo. Bardzo wiekowe, z dużym i ciężkim bagażem doświadczeń. Jednak uwagę Cienia bardziej przykuła wzmianka o uczuciu Bianki i Caiusa.
- Heh, będę musiał zachować przepisową odległość! - prychnął, lecz powaga nie znikała z jego spojrzenia. Dodatkowo Yako gapił się na niego, że każdy kto wszedłby w tym momencie do sali z miejsca pokapowałby się, co między nimi jest. Doprawdy, czasem zachowywał się jak uczniak.
- Przestań, bo kawa mi skiśnie. - Pouczył go, ale ostry ton złagodziło rozbawione prychnięcie. W myślach pogratulował sobie wczorajszej odwagi. Warto było się przełamać, by móc zobaczyć Demona zadowolonym i szczęśliwym. Po raz pierwszy od dłuższego czasu poczuł, że spełnia czyjeś oczekiwania i daje z siebie coś więcej.
Dokończył kawę i znów zaczął patrzeć przez okno. Wyraźnie się niecierpliwił, ale nie popędzał dziecka, by zjadło w spokoju.


Zamek Dunkelheit - Page 6 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Cosiek
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Kogitsunemaru Foxkeer
Wiek :
Wygląda na 6 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
110 cm/ 16 kg
Znaki szczególne :
Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
Pod ręką :
-
https://spectrofobia.forumpolish.com/t262-cosiek
CosiekPoskramiacz
Re: Zamek Dunkelheit
Wto 20 Sie - 11:24
- Rozniecać jak ogień? Potwór się palić i od tego więcej? - Dopytywał nie potrafiąc pojąć dziwnego i abstrakcyjnego sposobu myślenia. - Lusian od tego bestia? - Przypomniał sobie lisołaczą postać białowłosego. Też chciał być taki wielki i silny! - Cosiek też chce kawusia! Proszę.
- Jak dużo jedzenie to czemu Cosiek nie mogę wziąć dużo? - Z jednej strony wiedział, że dwunożni mają dużo jedzenia, ale z drugiej ciągle pamiętał głód, który zagnał go do pułapki Porywacza. Stado mieszkające w tak wielkiej norce na pewno miało dobre źródła pożywienia, ale co jeśli nagle uznają, że nie chcą się nim już dzielić? Co jeśli będą musieli uciekać? W otaczających ich teraz pustkowiach z pewnością nie żyło wiele stworzeń na które można zapolować.
Prawie dał radę swojej porcji. Trochę zostało. Tak może z 1/3, albo trochę więcej. Przecież się nie zmarnuje! Chłopiec nie zwracał większej uwagi na dalszą dyskusję, bo starał się po kryjomu powciskać jedzenie w kieszenie. Z doświadczenia już wiedział, że jego opiekunowie nie lubią, kiedy chomikuje jedzenie, ale to nie mogło go powstrzymać.
Zanotował w pamięci, żeby nie naprzykrzać się samicy o imieniu Bianka, nie chciał zadzierać z Wilkiem. Chłopiec uważał się za wielkiego wojownika, ale trochę instynktu samozachowawczego, przynajmniej w jego mniemaniu, jeszcze mu zostało. Po chwili przypomniał sobie, że do niego mówiono i jakoś musiał zareagować. Skinął głową i odsunął od siebie talerz. - Dziękuję.


Zamek Dunkelheit - Page 6 HLhZr41

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Wto 20 Sie - 19:20
Uniósł wysoko białą brew, słysząc prośbę młodego - chcesz kawusie? Na pewno? - zapytał. Zauważyła, że na stole postawiono dzbanek z kawą, jakby któryś z gości chciał dokładki. Wziął filiżankę, nalał trochę letniego już napoju i podał Liskowi - no to proszę bardzo - powiedział. Kawa była mocna, gorzka, więc nie nalał jej zbyt wiele. Żeby nagle Cyrkowiec nie dostał jakiegoś pierdolca.
Zaśmiał się, gdy Gawain uznał, że będzie trzymał stosowny dystans do Bianki, ale nie skomentował tego. Wiedział, że rudzielec nie przystawiałby się do niej. A przynajmniej nie w obecności Demona. Miał nadzieję, że Cosiek zrozumie, że Bianka nie jest samicą, która miałaby ochotę by jakiś dzieciak się do niej przystawiał. Na pewno lubi dzieci, ale raczej nie w takim znaczeniu.
Gdy młody zjadł już swoje śniadanie, a mężczyźni dopili kawę, Alden poprowadził ich do ogrodu, poprosił jednak, by nie zaczęli spaceru bez gospodarza, który za chwilę do nich dołączy. Demon tylko przytaknął głową i rozejrzał się po okolicy. Po czym przeciągnął się mocno, aż mu kości zatrzeszczały - ech ja już stary jestem - westchnął. Nie miał ze sobą swojej laski, ale nie planował jakiegoś długiego spacerowania czy harców, więc uznał, że nie jest mu potrzebna. Kulał ale co z tego? Chodzić potrafił o własnych siłach.
Nagle jego uwagę przykuł motyl. Był złoty, a jego skrzydełka dziwnie dzwoniły. Chciał zwrócić uwagę towarzyszy na niego, ale ten zniknął....ale dźwięczenie już niekoniecznie. Chciał coś powiedzieć, ale odkrył, że nie słyszy nic poza tym cholernym dźwięczeniem! Potrząsnął kilka razy głową i zmienił uszy na ludzkie po czym znów na zwierzęce. Nawet zamienił się całkiem w lisa i wrócił do Lusianowej postaci. Nic nie pomagało!
Jakby tego było mało....z jego gardła nie dochodziły normalne dźwięki...a raczej odgłosy, które wydają zderzane ze sobą klinki mieczy.

Efekt motyla 1/4

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Sro 21 Sie - 15:09
Trzeba przyznać, że poprzedniego wieczoru zabalowali. Aeron nie do końca pamiętał jak znalazł się w łóżku ani kto go rozebrał, ale miał ogromną nadzieję, że nie zrobił tego prowadzący go do komnaty Anomander. Opętaniec również był pijany ale zdawał się trochę lepiej znosić swój stan, co innego gospodarz zamku. Może dlatego, że Upiorny mimo wszystko nie nadużywał alkoholu.
Obudził się dość późno. Na tyle późno, by pochylająca się nad nim ze zmartwioną miną Bianka poinformowała go, że goście właśnie zasiadają do śniadania. Na samą myśl o jedzeniu, poczuł mdłości spowodowane zatruciem i kiedy kobieta widząc zielone lico podsunęła srebrzoną miskę, skorzystał z niej, wyrzucając z siebie wszystko co zjadł poprzedniego dnia.
Pojękując z bólu brzucha i koszmarnego łomotania w głowie, z pomocą Pokojówki zwlókł się z łóżka. Mimo zapewnień, że da sobie radę, kobieta pomogła mu się ubrać i z rozbawieniem doprowadziła do porządku jego włosy i lico, żartując na temat wieku i coraz gorszego znoszenia alkoholu. Arystokrata nawet nie miał sił by protestować. Z resztą, wiedział, że Senna nie robi tego złośliwie.
Odesłał ją do ogrodu gdy był już gotów. Ubrany w czarną jak noc koszulę z wysoko postawionym kołnierzykiem, przewiązaną pod szyją ciemnoszarą tasiemką i ozdobioną broszą z szafirem, w czarne spodnie wpuszczone w buty o wysokiej cholewie i w lekką, sięgającą do łokcia półpelerynką, wyszedł na spotkanie gościom. Kierując się wprost do ogrodu, hamował mdłości i wierzył, że zabiegi Bianki pomogły ukryć efekty nocnej libacji. Nie bez przyczyny użyła białego pudru, tłumacząc, że powinien on zakryć sińce pod oczami i wyrównać kolor skóry. Czernidło na górnych i dolnych powiekach miało nadać jego twarzy drapieżności i odwrócić uwagę od ciężkiej nocy.
Gdy wyszedł do ogrodu, goście już na niego czekali. Oddychając głęboko nosem, starając się nie zdradzać swojego stanu, podszedł do nich odrzucając z jednej strony poły peleryny i posyłając nieco krzywy uśmiech.
- Dzień dobry panowie. - rzucił siląc się na swobodny ton - Mam nadzieję, że noc minęła Wam w miarę spokojnie. Wybaczcie moją nieobecność na śniadaniu, nie była zamierzona. - skłonił się lekko w dworskiej manierze - Jak wasze humory? Gotowi na spacer?

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Zamek Dunkelheit
Sro 21 Sie - 22:08
Z przyzwyczajenia zaczął zastanawiać się nad odpowiedzią i już otwierał usta, ale zaraz je zamknął, gdy trzecie pytanie z rzędu sprawiło, że pojął zagadnienie w pełni. Cosiek aż się prosił, żeby zrobić mu kawał!
- Zatem czyń honory. - Kurtuazyjnie wskazał Lusiana otwartą dłonią i patrzył jak nalewa dziecku. Kawy wcale nie było tak malutko, jakby się mogło wydawać. Osobiście nalałby mu pełny kubek. Po pierwsze by przekonać się, ile jest w nim samozaparcia, po drugie by dać mu się sparzyć.
- Bo tyle nie zjesz i się zepsuje. I trzeba będzie ubrania od razu prać. - Gawain zamienił się w zaciętą płytę. Nie i koniec.
Zauważył, że dzieciak mimo wszystko poupychał jedzenie po kieszeniach, ale nie kazał mu go odkładać. Już je wymacał. Przyklęknął przy Cośku i wyciągnął rozłożoną na dłoniach czystą chustkę.
- Daj tu jedzenie. Zawiniemy je i wtedy ubrania będą czyste. No, nie bój się, oddam ci jedzenie, ale masz je całe zjeść dzisiaj, do wieczora. I nie rób tak więcej, dobra? - Nie odpuszczał.

Keer wyciągnął szyję, wystawiając się na delikatne podmuchy wiatru i odetchnął pełną piersią. Dyskretnie przyglądał się ogrodowi spod przymkniętych powiek, dopóki nie przyzwyczaił wzroku do otaczającej go jasności dnia, tak innej od półmroku wnętrz zamczyska. Stworzyli kawałek nieba na pustkowiu, istną oazę. Mógłby tu zostać. Na krańcu świata, z dala od problemów... i przeklętej Bramy. Musieli sobie poradzić bez niego. Ech... raport będzie wyglądał wprost cudownie.
Ciszę przerwał chrupot kości Yako.
- Ech...  Ja to chyba już niedługo umrę... - naśladował głos staruszka. Posłał kochankowi wymowne spojrzenie, ale zaraz otworzył oczy szerzej, gdy mieniący się złotem motyl zaczął krążyć przy Yako... i zniknął. Szkoda, ładny był...
Początkowo Cień krótko się zaśmiał, gdy Lis zaczął trzepać uszami. Myślał, że chce w ten sposób strzepać z siebie motyli pył, ale szybko przypomniał sobie gdzie są. Na Kryształowym Pustkowiu raczej nie powinni spotykać motyli, a jeśli już się jakiś napatoczył... uch... lepiej nie dotykać byle czego. Przynajmniej nie były wybuchowe.
- Ej? Lusian? Wszystko w porządku? - Zaniepokojony licznymi i szybkimi przemianami Demona, podszedł do niego, ale ten chyba miał problem ze słuchem. Zachowywał się jakby zatkało mu uszy. Złapał go mocno za ramię i lekko nim potrząsnął, by zwrócić na siebie uwagę.
- Lusian! Mów co jest grane! - Spojrzał Yako prosto w oczy, ale gdy ten w końcu postanowił wydać z siebie jakiś dźwięk... - Ja pierdolę! - sapnął, sięgając dłońmi do swojej głowy. Zrobił parę małych kroczków, zataczając kółko i dopiero wtedy opuścił ręce. Przyciągnął mężczyznę do siebie.
- Słyszysz mnie? - zapytał, jednocześnie wskazując na swoje ucho. Chciał obejrzeć Lusiana, kiedy przed jego oczami zamigotały jakieś srebrne farfocle.  - Co jest... - Zamachał dłonią, by odgonić pył i zerknąć w górę, zupełnie nieświadom faktu, że przed chwilą inny motyl urządził sobie z jego głowy lądowisko.
Obrócił się, gdy dostrzegł ruch gdzieś z boku. Aeron właśnie do nich dołączył i odrzucił płaszcz w dramatycznym wejściu nr tysiąc pięćset sto dziewięćset.
- Dzień dobry. - Odkłonił się. - Była w miarę łaskawa. Mam nadzieję, że również dla ciebie. - Odparł zgodnie z prawdą, lecz zaraz potem przypomniał sobie, że Yako ogłuchł, więc położył łapsko na jego karku i pchnął, by pochylił się choć odrobinę. - Obawiam się, że Lusian cię nie słyszy. Nie jestem pewien przyczyny, ale mogą nią być motyle. Jakkolwiek głupio to nie brzmi. - Poklepał Lisa, dając mu znak, że mówią o nim. Gdyby tylko miał przy sobie jazgotnika, płomienne jagody i pióro Alpharda mogliby się bez problemu porozumieć... - Bardziej gotowi już nie będziemy. - Zmrużył oczy w nikłym uśmiechu, który krył się w uniesionych kącikach ust.

Efekt motyla - Niebezpieczne przyciąganie 1/5


Zamek Dunkelheit - Page 6 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Cosiek
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Kogitsunemaru Foxkeer
Wiek :
Wygląda na 6 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
110 cm/ 16 kg
Znaki szczególne :
Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
Pod ręką :
-
https://spectrofobia.forumpolish.com/t262-cosiek
CosiekPoskramiacz
Re: Zamek Dunkelheit
Czw 22 Sie - 13:05
- Cosiek chce kawusia. Cosiek bestia. - Przytaknął i ku swemu zdumieniu dostał naczynie z napojem. Ciecz była brązowa i nie pachniała dobrze. Starając się zignorować aromat wziął ostrożnie mały łyk. Zwalczył w sobie chęć natychmiastowego wyplucia gorzkiego świństwa, zatkał sobie nos i wypił resztę duszkiem. - Błee - skwitował walcząc ze swoim ciałem, które uznało, że wlał w nie truciznę.
Ku swemu zdumieniu nie musiał czekać długo na efekty magicznego napoju. Na twarzy chłopca odmalował się szeroki uśmiech, a serca przyspieszyły nieco swój rytm pompując krew przepełnioną nowo zdobytą energią. Lisek miał ochotę biegać, skakać i polować, ale pozostał na swoim miejscu. Zanim będzie mógł wykorzystać swoją nową moc musiał dokończyć śniadanie i zrobić sobie zapasy na później.
Niechętnie zgodził się na propozycję Cienia. Ułożenie jedzenia na podstawionej chusteczce było dość trudne z powodu trzęsących się od kofeiny rąk. Chłopiec jednak nie zamierzał zrezygnować i w końcu wcisnął upragniony pakunek do kieszeni spodni.
W trakcie oczekiwania na gospodarza nie mógł usiedzieć w miejscu. Wszystkie barwy były takie żywe! Skakał od krzaczka do krzaczka obserwując różnokształtne liście, biegał wokół swych opiekunów. Gdyby nie nagłe pojawienie się motyli, które postanowił pooglądać, pewnie wpakowałby się w grządki w poszukiwaniu kolejnych skarbów. Niestety fruwających stworzonek nie dało się długo oglądać bo zniknęły bez śladu.
Nie zmartwił się dźwiękami wydawanymi przez Lusiana uznając, że to po prostu kolejny język. Stanął przed białowłosym i spróbował za nim powtórzyć. Może to język bestii? Dopiero nagłe przemiany go zaniepokoiły. I to, że Duży Lis zdawał się nic nie słyszeć. Mały Lisek nadal słyszał doskonale więc to raczej nie sztuczka Cienia.
Właśnie, Gawain. Cosiek rozejrzał się w poszukiwaniu ratunku i spojrzał na rudzielca. Jak mógł kiedykolwiek wątpić w jego siłę i umiejętności? Mężczyzna wydał mu się teraz jakiś wyższy i pełniejszy powagi. Dopadł go skokiem i przytulił się do niego. - Lusian chory? Gawain pomóc? - Zapytał z nadzieją.
Uśmiechnął się widząc gospodarza - Dzień dobry Cierń - przywitał się starając się nie podskakiwać z niepokoju i rozpierającej go energii - książę - dodał jeszcze, bo nie był pewien czy poprzednie słowa były wystarczająco uprzejme. - Tak! Cosiek spacer chętnie! - Nie musiał udawać entuzjazmu.


Zamek Dunkelheit - Page 6 HLhZr41

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Czw 22 Sie - 19:35
Mimo, iż naprawdę starał mu się nie dawać za wiele, to i tak młody dostał jakiegoś pierdolca. No cóż...może szybciej padnie? Oby...

Nie ważne co kombinował, to i tak nie potrafił zmusić swoich uszu do wysiłku. Nic tylko to cholerne brzęczenie! Jak się go pozbyć!
Spojrzał na Gawaina spanikowany i mocno, ale to mocno rozdrażniony. Miał wąskie źrenice, a Cień mógł wyczuć poprzez Blaszkę, jak bardzo Demon jest zirytowany oraz przestraszony.
Pokręcił głową i chciał coś powiedzieć, ale z jego ust wyszedł tylko dźwięk pękania folii bąbelkowej. Nie miał jednak o tym pojęcia.
Spojrzał na Keera, gdy ten nagle kazał mu się pokłonić. Nie wiedział o co chodzi, póki nie zauważył Ciernia. A ... przyszedł jednak.
Demon od razu stanął bliżej Dręczyciela i zaczął cicho warczeć, jednak przypominało to werble, grające gdzieś w oddali. Nagle poczuł chęć chronienia swojego żywiciela. Był tylko jego i nie miał najmniejszego zamiaru się nim dzielić!
Patrzył na gospodarza z agresją. Nagle zauważył też Cośka, którego złapał za pasek od spodni i zaczął odciągać by potem nie za mocno go odrzucić. Jak szczeniaka, któremu chce się pokazać, że nie wolno podchodzić. Stanął za Gawainem i objął go mocno, położył głowę na jego ramieniu i pilnował, bijąc niezadowolenie ogonem na boki. Powoli odsuwał go od pozostałych osób.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Czw 22 Sie - 20:44
Skinął głową witając się z każdym z gości. Mały Kogitsunemaru był na swój sposób uroczy bo oprócz imienia posłużył się tytułem. Aeron uśmiechnął się do niego z aprobatą. Może coś jeszcze z niego będzie, kto wie?
Wtulony w swojego opiekuna sprawiał wrażenie lekko niepewnego, ale jego entuzjazm związany ze spacerem był zaraźliwy. Upiorny Arystokrata kiwnął mu głową, ciesząc się, że malec reaguje z takim zaciekawieniem.
Demon zachowywał się dziwnie i przez chwilę rogaty mężczyzna przyglądał się mu, taksując wzrokiem od stóp aż po głowę. Yako wydawał dziwne odgłosy, ale przecież Thorn nie powinien komentować zachowania gościa, póki nie zrobi się zbyt dziwne. Szlachcic był przecież obytym, kulturalnym Upiornym.
Gdy Keer powiedział o motylach, gospodarz uniósł jedną brew a jego uśmiech zmienił się w nieco kpiarski.
- Motyle? - zapytał i wyciągnął dłoń, bo obok niego fruwały dwa okazy naprawdę pięknych owadów. Ścierały się w tańcu, mieszając barwy czerni i intensywnego fioletu. Wirując, zbliżyły się do dłoni Arystokraty i jeden usiadł na niej, a drugi otarł się jedynie o wyciągnięte palce. Oba zostawiły na skórze muśnięcia pyłu po czym wzleciały w powietrze.
Vaele wzruszył ramionami, rozcierając barwny proszek w palcach.
- Pierwsze słyszę, by motyle powodowały tak dziwne zachowanie. - wskazał Lusiana, krzywiąc się lekko. Nie zauważył, że owady które jeszcze przed chwilą tańczyły przy jego dłoni, usiadły mu na plecach i zniknęły, wtapiając się w marynarkę i skórę mężczyzny.
I nagle Gawain Keer objawił mu się w innym świetle. Poczuł nieodpartą chęć by zbliżyć się do tego cudownego mężczyzny, poznać go lepiej, zacieśnić więź. Stworzyć związek oparty na czystym, prawdziwym uczuciu. Jednocześnie poczuł swędzenie w nogach i ogromną agresję, która narosła w nim na widok klejących się do Cienia Yako i dziecka.
Podszedł stanowczym krokiem do rudowłosego i szarpnął chłopca za ramię, chcąc siłą odkleić go od swojego obiektu westchnień. Na co dzień spokojny, był teraz agresywny bo czuł złość i frustrację. Gdzie się podziała jego cierpliwość, z której tak przecież słynął?
Spojrzał na Demona z nienawiścią w oczach, mrużąc je lekko. Rzucał wyzwanie. Nie interesowało go, czy Yako odpuści, czy nie. Był gotów walczyć o idealnego mężczyznę, jakim był w tej chwili Gawain.
Swędzenie w nogach było koszmarne i jeszcze bardziej napędzało złość.
- Wynocha z mojego domu, plugawa istoto. - syknął przez zaciśnięte zęby, unosząc z wyższością twarz i patrząc na mężczyznę jak na coś wyjątkowo paskudnego - Nigdy nie należałeś do tego świata i nigdy do niego należeć nie będziesz. - dodał i zbliżył się do Gawaina - Nie jesteś jego wart. Odejdź, pókim dobry.

Ukryta w gąszczu Bianka, pod kocią postacią, obserwowała całe zajście i nie wiedziała co ma o tym myśleć. Dla bezpieczeństwa wolała jednak pozostać w ukryciu, czekając na dobry moment by się ujawnić i tym samym rozpocząć obiecany gościom spacer.

Efekt motyla - Co jest dziś z Tobą nie tak…? 1/4
Efekt motyla - Łuskowica 1/4

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Zamek Dunkelheit
Pią 23 Sie - 16:26
Cosiek chciał bestia i stał się bestia. Przynajmniej w swojej głowie, bo biegał ile sił w nogach, oglądał i wąchał każdy badyl niczym najprawdziwszy dzikus. Keer był zaskoczony, że mieszaniec połknie coś tak gorzkiego - większości zwierząt ten smak kojarzył się z nieubłaganą śmiercią jaką niosła trucizna. Patrząc na chłopca teraz, Keer w duchu cieszył się, że Yako nie nalał mu pełnej filiżanki. Pogładził kochanka po ramieniu, po czym klepnął w nie lekko. Nie miał mu jak teraz pomóc, więc postanowił zachować spokój, zanim kiełkująca w duszy Yako panika całkowicie go ogarnie.
Przewrócił oczami, gdy Kogitsune próbował powtórzyć słowa za Lusianem. - Przestań. On nie słyszy. Coś mu się stało, więc proszę, przynajmniej nie poluj na motyle. - Omiótł ogród wzrokiem w poszukiwaniu kolejnych trzepoczących skrzydełkami stworzonek.
- Uff! - Cień sapnął, gdy Cosiek niespodziewanie na niego skoczył i dodał bólu poprzez ściśnięcie go w pasie. - Tak, pomogę, jeśli w ogóle umiem, a teraz proszę puść mnie. - Mówił przez zaciśnięte zęby i stanowczo złapał małego za ręce, by go od siebie odkleić. Jednocześnie wiercił się i starał się wpakować łokcie w boki Yako, by ten zrobił mu trochę miejsca. Co się z nimi, do cholery jasnej, działo?! Nawet nie mógł mu powiedzieć, że przegina i powinien przestać.
- Przepraszam za nich... Tak, motyle. - Powtórzył, gdyż najwyraźniej nie tylko Yako ogłuchł. Reszta również zadawała się podzielać tę przypadłość. Szerzej otworzył oczy, gdy spostrzegł, jakby przywołane jawną kpiną księcia, dwa kolejne motyle. - Czekaj, co ty... - Wyciągnął dłoń w stronę Aerona, ale zdążył już ich dotknąć. Opuścił rękę, lecz chyba tylko po, by móc wziąć większy zamach i mocniej klepnąć się w czoło.
Baran. Rogi ma baranie, nie koźle.
Keer mógłby urządzić w myślach konkurs na najbardziej wymyślne inwektywy i spędzić tak cały dzień, ale Aeron nagle przyjął niepokojącą, wręcz agresywną postawę. Może umiał czytać w myślach, tylko czy wtedy pytałby go o wszystko i szukał dziury w całym? Strata czasu, nawet dla kogoś tak wiekowego jak zbliżający się szybkim krokiem Upiorny.
Werble zagrały mu przy uchu, a potem Yako zaczął go odciągać. Złapał za ramiona lisołaka i zaczął się wściekle szamotać. Ten tu na niego szarżuje, a durny Lis nie chciał go puścić!
- Szlag! Kurwa! Puść mnie! - Rozjuszony miotał przekleństwami w eter, jednocześnie rzucając Aeronowi wściekłe spojrzenie prawie kompletnie czarnych oczu. Bursztyn nikł wyparty przez adrenalinę. - Zostaw go! To tylko dziecko! - Warczał nisko. Nic, tylko popychali Cośka, jakby był workiem ziemniaków!
Kolejne słowa przelały czarę goryczy. Nikt nie będzie siał między nimi niezgody. Nikt nie odbierze mu Żywiciela. A już na pewno nie ten obślizgły, napompowany dumą, usiłujący mącić mu w głowie żmij... Niech go, kurwa, diabli wezmą, piorun w rogi wyrucha, co za kawał przeklętego gnojojada.
Płaszcz miał rozpięty, więc pozbył się go czym prędzej, dzięki czemu mógł uwolnić się z żelaznych objęć oszalałego kochanka. Mocno walnął go z bara, by się cofnął, po czym sięgnął po nóż, który do tej pory bezpiecznie spoczywał w bucie.
- To zwyczajna prowokacja! I ani się rusz! Sam go tu zaprosiłeś, a teraz wywalasz na zbity pysk?! Ładna mi gościnność... - Dręczyciel wskazał na księcia ostrzem i uśmiechnął się chłodno, krzywo jak w pękniętym zwierciadle, po czym jego twarz ponownie ściągnęła się w wszechogarniającym go gniewie. - Wybrałem go! Właśnie jego! W pełni na mnie zasługuje i nikt, nawet sam pieprzony arcyksiążę, tego nie zmieni! - Przyłożył wolną dłoń do piersi, by zaraz machnąć nią w bok, bo arcyksiążę faktycznie siedział gdzieś za górami i lasami majaczącymi się w oddali. Myślał, że co?! Że ON da radę coś zmienić?! Niedoczekanie! - A co jemu, to mnie! - Szybko wskazał palcem najpierw na Yako, a potem na siebie. Wychylił się do przodu. - Wsadź sobie swoje ubrane w woalkę uprzejmości groźby i oferty ostatniej szansy jakby były z TV Mango! Możesz mnie za to nawet powiesić! Wyjeżdżamy. Wszyscy. Teraz. - Prawie brakło mu tchu, a knykcie na rękojeści noża w pomidorki już zupełnie zbielały. Nie odwracając się od Aerona, skłonił się sztywno i cofnął o krok. Złapał Yako za ramię i mocno pociągnął, ruchem głowy pokazując wyjście z ogrodu.
- Cosiek! Idziemy! - Zakomenderował ostrym tonem i jeszcze raz spojrzał w tęczowe oczy Aerona.

Efekt motyla - Niebezpieczne przyciąganie 2/5


Ostatnio zmieniony przez Gawain dnia Sob 24 Sie - 10:15, w całości zmieniany 1 raz


Zamek Dunkelheit - Page 6 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Cosiek
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Kogitsunemaru Foxkeer
Wiek :
Wygląda na 6 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
110 cm/ 16 kg
Znaki szczególne :
Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
Pod ręką :
-
https://spectrofobia.forumpolish.com/t262-cosiek
CosiekPoskramiacz
Re: Zamek Dunkelheit
Pią 23 Sie - 18:49
Zaprzestał prób powtarzania za Dużym Lisem. Po części z powodu polecenia, a po części dlatego, że dźwięki wydawały się niemożliwe do powtórzenia i język zaczął mu drętwieć.
Dał się odsunąć Yako. Gawain mu ufał, więc chłopiec też powinien. W końcu tak wspaniały alfa jak Cień nie mógł się mylić, a Cosiek za nic w świecie nie chciałby zostać wyrzucony z jego stada.
Oczy rozszerzyły mu się z niedowierzania, kiedy książę zaczął obrażać białowłosego. Bardziej zwrócił uwagę na ton głosu i mowę ciała arystokraty niż na treść jego słów.
Chwilę później chłopcu też się oberwało. Szarpnięty do tyłu zatoczył się i niemal upadł. W jednej chwili zapomniał o całej uprzejmości i prychnął na gospodarza. Może i był wielki, potężny i wspaniały, ale Gawainowi do pięt nie dorastał. A do tego zaatakował lisio rude stado.
Był niepewny, co powinien robić dalej dopóki Cień nie wyciągnął noża. Chłopiec aż rozpromienił się z radości, kiedy opiekun się za nim wstawił. Lisek był dla niego ważny! Ustawił się za uzbrojonym mężczyzną i przyjął postawę bojową. Warcząc szczerzył kły i nastawiał szpony, ale postanowił nie robić nic więcej, dopóki nie dostanie jasnego sygnału.


Zamek Dunkelheit - Page 6 HLhZr41

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Pią 23 Sie - 21:50
Nie rozumiał czemu Gawain go odtrąca. Robił to też z Cośkiem i Demonowi nie do końca się to podobało. Odsunął się od Cienia, ale cały czas był czujny. W szczególności, ze Arystokrata wyglądał tak, jakby rzucał mu wyzwanie. Ale nie wiedział co dokładne do niego mówi.
Nie musiał jednak tego wiedzieć. Mowa jego ciała całkowicie mu wystarczyła. Dodatkowo jednak potwierdziły się jego obawy. Zrobił coś co nie spodobało się jego ukochanemu! Tego już było za wiele.
Przestał przejmować się Cieniem i po prostu rzucił na Upiornego, powalając go na ziemię. Teraz Vaele miał nad sobą pysk pełen zębów. Lusian zmienił się w Demona. Miał dziewięć ogonów, cały pokryty był futrem, pysk był lisi a łapy wyposażone w pazury.
Nie robił nic poza przytrzymaniem rogacza i patrzeniem mu w oczy. Warczał przy tym jak stara maszyna do szycia. Nie słyszał, więc tym bardziej był rozdrażniony. Gawain też był wkurzony, a dodatkowo miał wyciągnięty nóż, który dodawał tylko powagi temu wszystkiemu.
Dodatkowo nie zwracał uwagi na Cienia, czy idzie gdzieś czy nie. Byle był bezpieczny, z dala od Gospodarza.

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Sob 24 Sie - 9:58
Aeron wydawał się być w tej chwili kimś zupełnie innym. Ściągnięte mocno brwi zdradzały złość, oddech mu przyspieszył i wyglądało na to, że Upiorny ledwo się kontroluje.
Co się stało? Gdzie się podziały jego maniery, spokój i uprzejmość? Niestety w tej chwili Arystokrata nie potrafił połączyć motyli z tym, co się z nim działo. Czując koszmarne swędzenie na nogach, zachowywał się jak ostatni palant. Jednocześnie odczuwał wielkie pragnienie spędzenia czasu sam na sam, z rudowłosym Cieniem. Gawain był fantastyczny.
I nawet gdy wyjął sztylet, nie przestawał fascynować gospodarza. Thorn uśmiechnął się szeroko i warknął jak dziki, napalony zwierz.
- Prowokacja? - prychnął - Nie, po prostu chcę ciebie. A oni mi przeszkadzają.
Słowa zawisły w powietrzu jak bagienny wyziew. Ileż było w nich chamstwa i wulgarnej, niestosownej szczerości. Zupełnie nie pasowały do eleganckiego Arystokraty, jakim jeszcze do niedawna młody Vaele był.
- Schowaj ten scyzoryk, Keer. - dodał zbliżając się pewnym krokiem - Bo jeszcze zrobisz sobie krzywdę... A wolałbym byś był w pełni sił, gdy cię posiądę. - machnął ręką, używając ledwie ułamka mocy, chcąc wtrącić mu broń z ręki.
Juz miał powiedzieć coś sprośnego, nie zważając na obecność dziecka i plugawca, kiedy Yako, pod postacią Demona rzucił się na niego i przyparł do ziemi, kłapiąc śmierdzącą paszczą nad jego szlachetną twarzą.
Furia zalała mężczyznę ogromną falą, wymywając resztki samokontroli. Motyl zrobił swoje i obecnie, charakterem, Vaele nie przypominał siebie. Zaczął wrzeszczeć, szarpać się i kopać. A że swoje spędził w wojsku, już po chwili Demon znalazł się pod nim, a siedzący okrakiem Upiorny, z iście upiornym wyrazem twarzy, zaciskał ręce na szyi bestii.
- Oskóruję cię żywcem, psie. I twoje futro powieszę nad kominkiem. - wykrzykiwał, zaciskając coraz mocniej dłonie, chcąc go udusić - A spróbuj tylko zrobić mi krzywdę! Już za sam ten atak będę rwał z ciebie pasy, plebsie! Gawain Keer będzie mój, i tylko mój, rozumiesz? - zaśmiał się i nagle warknął bo poczuł ból. Nogawki spodni przebiły czarne jsk smoła łuski i cały czas rosły.
- Przywiążę cię do łóżka i będziesz patrzył, jak się kochamy. Będziesz słuchał jego jęków rozkoszy, czuł zapach podniecenia. Tylko ja mogę zapewnić mu szczęście. - oblizał usta i wyciągnął jedną rękę w bok. W sekundę później, trzymał w niej broń. Czy to był sztylet Gawa czy inne narzędzie, nieważne. Ważne było to, że przyłożył ostrze do gardła Demona i z satysfakcją, śmiejąc się niczym szaleniec, czekał na byle pretekst.
Kim był ten Arystokrata?

Motyle 2/4

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Zamek Dunkelheit
Sob 24 Sie - 11:23
Cień prychnął wściekle i zarzucił łbem. Starał trzymać własny gniew w ryzach, zanim zrobi coś głupiego i podobizny zaczną śledzić jego każdy ruch, patrząc z listów gończych.
- Mieliśmy o tym gadać! Może dziś, może jutro, kiedy ci się zachce! To co? Teraz postanowiłeś zmienić taktykę? - Całkowicie zbity z tropu, miał tej posranej Gry po dziurki w nosie.
Tym razem to on się zaśmiał i zakręcił ostrzem między palcami. Nie było w nim ani krztyny metalu.
- Niezła próba, ale... co? - Wcześniejsza złość całkowicie ustąpiła obrzydzeniu i konsternacji. Aż się odchylił i cofnął. Jakie, kurna, znowu posiąść?! Czy on do reszty zwa... - Motyle... czyżby mnie też któryś dorwał? Tylko kiedy? - domyślił się Keer. Gorzej, że nie miał pomysłu, co zrobić z tym fantem. Zaraz wszyscy rzucą się sobie do gardeł...
Cosiek stał za nim murem, więc przeszedł odrobinę w bok, chcąc go chronić, natomiast Yako wystrzelił jak z procy. Nie wykonał żadnego gestu, nie dał sygnału, więc atak zupełnie go zaskoczył, przez co został w tyle.
- Nie! - sapnął tylko cicho, gdyż cały się spiął. Masa mięśni, otoczona lekko falującym na wietrze futrem w ułamku sekundy znalazła się poza zasięgiem rąk.
Ruszył ku walczącym i oszalałym, starając się nie dopuszczać do siebie sensu słów Aerona, bo podnosiły żółć do gardła. Serce biło szybko, skóra mrowiła jak zawsze, ale umysł wypełniały złe wizje, obawy, najpodlejsze scenariusze. Gdyby tylko Aeron potrafił w tym momencie zachować swój zwyczajowy chłód, jego lisia rodzina już by nie żyła. Dzieliło ich niespełna kilka kroków, ale jakimś cudem zanim dopadł do Aerona i Yako, ten pierwszy miał już broń, przez co Keer zmuszony był mocno hamować i improwizować.
Wyciągnął dłoń w stronę Upiornego. Wstrząsnął nim nieprzyjemny dreszcz, ale nie było rzeczy, której nie zrobiłby by ratować Żywiciela. Jedynej istoty, która zobaczyła w nim coś więcej niż pionka. Padł na kolana i objął mężczyznę. Opuszkami jednej dłoni pogładził skórę u nasady rogów, a druga docisnęła ostrze do jego szyi, gotowa ją przebić.
- Niezgorszy plan, ale nici z zabaw, dopóki masz nóż. Chyba że zamienisz go w coś sugestywnego... - Ton Keera był miękki i obiecujący. Obserwował ostrze przyłożone do gardzieli Yako. Wystarczyło, żeby trochę je uniósł. Jednocześnie z nogami Upiornego działo się coś dziwnego i miał tylko nadzieję, że to nie jest ogon węża. Miałby wtedy ciężką przeprawę.
- Aeronie... - Obrócił jego twarz ku sobie i pogładził kciukiem po szczęce. Uśmiechał się nie mniej szaleńczo od niego i niebezpiecznie mocno docisnął ostrze do arystokratycznej szyi.
- Prosiłeś mnie o inne szczęście... pamiętasz? - Głos Keera łamał się od furii i desperacji, kąciki ust drgały w sztucznie utrzymywanym grymasie.
- To przecież takie proste. Wystarczyłby jeden ruch. Pozbądź się go. I tak go nienawidzisz. - Tysiące podobnych myśli przelewało się przez niego, pchając ostrze do przodu.
W końcu Keer zacisnął zęby, mocno złapał za jeden z rogów i posłał zaciśniętą pięść ku szczęce Upiornego. Miał w dupie, to że trzyma w niej nóż i jego też to zaboli.

Klątwa - 1/2

Efekt motyla - Niebezpieczne przyciąganie 3/5


Zamek Dunkelheit - Page 6 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Cosiek
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Kogitsunemaru Foxkeer
Wiek :
Wygląda na 6 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
110 cm/ 16 kg
Znaki szczególne :
Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
Pod ręką :
-
https://spectrofobia.forumpolish.com/t262-cosiek
CosiekPoskramiacz
Re: Zamek Dunkelheit
Sob 24 Sie - 13:44
Gawain chciał go chronić! Ta myśl napawała go szczęściem, ale przecież nie mógł pozostawać bierny. Musiał pokazać że jest godny tego wspaniałego dowódcy! Stał napięty jak sprężyna i czekał.
Kiedy Yako ruszył, natychmiast skoczył w ślad za nim. Powstrzymał go krzyk Gawaina i chłopiec zamarł w pół kroku. Nie mógł się sprzeciwić temu głosowi. Trwał w napięciu obserwując rozwój wypadków.
Zwalczył w sobie chęć przemiany, kiedy Aeron groził Lusianowi, w dwunożnej był większy i groźniejszy. Warkot dobywający się z jego gardła zyskał na intensywności, ale nie ruszył się dopóki Gawain nie podjął dziwacznej walki.
W jednej chwili chłopiec rzucił się biegiem do kłębowiska ciał. Widząc, że Cień zajął się głową arystokraty Lisek obrał za cel dłoń trzymającą ostrze przy szyi Dużego Lisa. Wgryzł się w śródręcze mężczyzny i pociągnął jego kończynę jak najdalej od unieruchomionego Lusiana. Musiał bronić swojego stada i był gotowy użyć do tego całej swojej siły!


Zamek Dunkelheit - Page 6 HLhZr41

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Sob 24 Sie - 20:09
Nie przewidział tego, że Cierń da radę go przewrócić na plecy. Był zbyt nieuważny. Dodatkowo za bardzo rozdrażniony i rozkojarzony przez to pierdolone dzwonienie w uszach. Zaczynał je ignorować ale i tak nie pomagało to komuś, kto bazował na swoim słuchu.
Patrzał Upiornemu prosto w oczy. Bez strachu, bez wahania. Jego uszy były postawione, ale nie wyłapywały ani najmniejszego dźwięku z tych, które wypowiadał Książę. Widział, że rusza ustami, ale nie wiedział co te słowa znaczą. Jego podstawowym językiem był Japoński, więc nie umiał aż tak czytać z ruchu warg. Zrozumiał tylko słowa "Gawain Keer" oraz "mój". Nic więcej nie potrzebował.
Próbował się szarpnąć, ale poczuł na szyi nóż. Warknął, wydając z siebie dość...dziwny dźwięk. Wiedział, ze nie może się ruszyć, ale i tak nie słyszał gróźb. Od razu jak tylko Rogacz znalazł się na nim, zaczął pobierać jego energię, niezbyt dyskretnie. Jednocześnie podpalił mu ubrania. Nie martwił się potem jednak o Gawaina bo wiedział, że te go nie tkną. Ale Upiorny chyba nie wiedział o tej właściwości błękitnych płomieni.
Gdy tylko nóż oddalił się od jego szyi, dzięki ugryzieniu Cośka, od razu wysunął się spod niego i złapał go jedną łapą za szyję, ściskając dość mocno i podniósł go, cały czas pobierając jego energię, by go jak najbardziej osłabić. Patrzył mu bez obaw w oczy, rzucając wyzwanie.
I co teraz zrobisz robaku?

Efekt motyla 4/4

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Nie 25 Sie - 9:06
Był gotów zabić. Za zniewagę, za zaatakowanie, za warkot i samo to, że Demon nigdy nie okazywał mu szacunku. Zmieniony muśnięciem skrzydeł motyla, nienawidził Yako teraz tak bardzo, że brakowało naprawdę niewiele, by zatopił ostrze w jego szyi.
Od pierwszego dnia znajomości Lisołak miał się za lepszego. Z pagardą patrzył na świat i jego mieszkańców, bo w jego mniemaniu, on był najpotężniejszy. Zapomniał jednak, że potęga to nie tylko siła fizyczna jednostki. To też władza, a on nie miał w Krainie Luster żadnej.
Oddychał szybko bo skok adrenaliny zrobił swoje. Straszliwie bolały go nogi i pewnie gdyby nie sytuacja, podrapałby je do krwi. Nie rozumiał co się działo lecz w tej chwili nie miał czasu badać kończyn. Nawet nie zauważył łusek, tak był skupiony na leżącym pod nim mężczyźnie.
Kiedy poczuł na sobie dotyk Gawaina, najcudowniejszego Cienia którego tak bardzo pragnął, uśmiechnął się z satysfakcją. Czyżby rudowłosy nareszcie zrozumiał, kto jest lepszy?
Dotknięty przy nasadzie rogów, westchnął z rozkoszą. O tak, pieszczoty w tej pozycji, kiedy miał w rękach czyjeś życie, były bardzo przyjemne. Aeron poczuł, jak spodnie robią się ciasne lecz nie zauważył, że to sprawka rosnących, czarnych jak smoła łusek.
- Dam ci wszystko, czego tylko zapragniesz. - powiedział mrużąc oczy kiedy dłoń Cienia przesunęła jego twarz ku sobie. Keer zabrał agresję zmieniając ją w pasję i cichą tęsknotę. Książę Kłamstw, opruszony motylim pyłem był gotów na szczerość na jaką już dawno nie mógł się zdobyć. I właśnie teraz Cień mógł zobaczyć w tęczowych oczach zamkniętych w czarnych oprawach straszliwą samotność. Samotność trwającą stuleciami. Niemy krzyk, by wreszcie ktoś przerwał stagnację. I uwielbienie, bo w tej chwili, za sprawą czaru, Gawain był tym, który dał mu nadzieję.
- Wzamian chcę tylko miłości. Szczerej. Prawdziwej. - powiedział patrząc mu w oczy, odsunął ostrze z gardła Yako... I wtedy stało się dużo i szybko.
Najpierw poczuł jak coś wgryza mu się w rękę i szarpie ją w bok. Z krzykiem odwrócił się i furia na nowo ogarnęła jego umysł i ciało. Nie zdążył nic zrobić bo nagle zapłonęły jego ubrania. Płomienie strawiły materiał w mgnieniu oka ale o dziwo nie poparzyły skóry. Całej czwórce ukazało się nagie ciało mężczyzny, wyrzeźbione latami treningów, szerokie barki, piękny tatuaż na plecach i... łuskowy pancerz pokrywający Arystokratę od pasa w dół! Przy każdym ruchu wysuszone płytki chrzęściły, ocierając się o siebie i z pewnością były efektem jakiegoś czaru, bo Upiorny nie mógłby długo ukryć czegoś takiego. Choćby przez dźwięk jaki wydawały.
Szarpany za rękę, pozbawiony ubrań, wrzasnął wściekły jak osa i już miał przygnieść Yako wolną ręką kiedy dłoń Gawaina uderzyła go w szczękę z taką mocą, że aż zobaczył gwiazdy. Przygryzł sobie język i zachwiał się, poddając się chwiejnemu błędnikowi. Wykorzystał to Demon, który oswobodził się z dosiadu i szarpnął Arystokratę, unosząc go za szyję. Szala przechyliła się na jego korzyść, ale przecież Aeron mimo przyduszania, nie był bezbronny. Straszliwa słabość jaka dopadła go nagle, a która związana była z drenażem energii, nie powstrzymała go od ostatecznego ruchu.
Uśmiechnął się paskudnie do Yako i otworzył szerzej oczy. Twardówki zabarwiły się, zdradzając użycie mocy.
Aeron szarpnął umysłem Demona, z desperacją łapiąc się najgorszych wspomnień jakie tylko ukrywał Lisołak. Nie rozumiał ich sensu, nie czytał z nich bo nie tak działała moc. On tylko wyszukał, wywlókł na wierzch i spotęgował, chcąc sparaliżować przeciwnika jego własnym żalem.
Na warsztat poszło wspomnienie o śmierci jego rodziny. Vaele ściskał je, zmuszając by wyciekło z niego tyle negatywnych emocji ile się tylko dało. Nie analizował, bo dla niebo były to tylko obrazy. Bez ładu i składu. Ale chciał sprawić mu ból. Najgorszy z najgorszych!
Pozbawiony hamulców w postaci swej zwyczajowej cierpliwości, uprzejmości i tolerancji, był istotą straszną. Zadziwiające, jak bardzo inny może być mężczyzna będący ofiarą fioletowego motyla. Cóż, Gawain miał rację, to owady do wszystkiego doprowadziły. Szkoda, że Aeron wziął to wtedy za żart.

Motyle 3/4

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Zamek Dunkelheit
Nie 25 Sie - 13:41
Pustka rozciągała się pod nim. Nieskończona, chłonąca każdy krzyk rozpaczy i przyjemnie nijaka obiecywała ukojenie. Dręczyciel stąpał po cienkiej, uplecionej z emocji linie. Robił to od lat. Deptał po niej, zdarzało się, że skakał lub zwisał z niej zaczepiony jedynie kilkoma palcami. Dziś szedł po niej pewnym, marszowym krokiem - plan zadziałał, a ostrze odsunęło się od szyi Żywiciela. Pustka poczeka jeszcze trochę.
Niestety lina miała dwa końce. Mógł grać na czyichś emocjach, ale zawsze istniało ryzyko, że atak do niego wróci.
Aeron tak podle go kusił. Jedyną rzeczą, którą mógł mu dać Cierń było jego życie. Bezbronny, niespełna rozumu był łatwym celem... ale co zrobiliby potem?
- Wszystko w swoim czasie. - Spojrzał na zmienione oblicze Upiornego i uderzyło go to, jak bliski był prawdy, wtedy w Klinice. Desperacja, wołanie o pomoc wyzierały z jego oczu. Przez ułamek sekundy poczuł nikłą więź, znalazł kapkę sympatii i zrozumienia, ale za bardzo mu to kogoś przypominało. Jego samego w chwilach, w których to siebie nienawidził najbardziej. Kolejne słowa przekonały go, że dobrze im zrobi walnięcie go w pysk. Zgadza się, im obu, bo czuł, że jeśli gdzieś nie wyładuje swojej wściekłości, to rozpłata Aerona tu i teraz.
Krzyk zadźwięczał mu w uchu. Cosiek jak na zawołanie wgryzł się w rękę Aerona i pociągnął w tył. Strzeliły niebieskie płomienie. Wystarczyło tylko wykonać swoją część i Arystokrata trafił prosto w szpony Demona.
Cokolwiek zrobiły z Aeronem motyle, nie spodziewał się zobaczyć tylu łusek w tylu miejscach. Dobrze się składało, bo widok przyrodzenia Aerona w połączeniu ze wspomnieniem opisu ich niedoszłego zbliżenia musiałby zapić jak robala.
Gawain uśmiechnął się paskudnie, widząc swego ukochanego wroga w potrzasku. Jeśli czegoś pragnął to widoku jego zgniatanej na miazgę szyi, wytrzeszczających się oczu napływających krwią. Drżąc na całym ciele, wstał i rozruszał obolałe po uderzeniu palce. Ciało chciało się wyrwać, uderzać, szarpać, a jednak Keer stał spokojnie i obserwował jak Yako drenuje z Bękarta życie. Piękna, pełna dramatyzmu scena, napełniała jego serce radością. Wybrał dobrze. Doskonale!
Niestety Aeron nie umiał przegrywać. Musiał wszystko zepsuć. Blaszka przepełniła się bólem, paraliżującym strachem, bezsilnością i krystalicznie czystą rozpaczą, a Yako stał jak zaklęty. Cokolwiek Cierń robił, musiał to przerwać.
Ciało dostało, co chciało. Keer ruszył i w całej swojej furii złapał osłabionego Aerona od tyłu za rogi, odpychając Yako nogą. Drenaż musiał być naprawdę szybki, bo Upiorny nie wiele się różnił od worka ziemniaków.
- Zabiję cię! Rozumiesz?! Zatłukę jak psa! - Cedził przez zaciśnięte zęby, pieniąc się i okładając Upiornego pięściami, łokciami i kolanami, by w końcu złapać za siniejącą szyję. - Zawsze mi ich odbierają! Jest mój! TYLKO MÓJ! - Darł się rozpaczliwie, unosząc i uderzając Aeronem o ziemię w rytm odbijających się od murów zamku słów, po czym opuścił głowę. - Za każdym razem, gdy mam już to czego chciałem, ktoś taki jak TY wszystko rozpierdala! - Krzyczał między oddechami, zaciskając palce i nie przejmując się bólem, który mógłby mu sprawić Aeron, gdyż ten odczułby każdy cios na własnej skórze. Niech cierpi. - Nienawidzę was wszystkich. - Powiedział jeszcze, po czym splunął Aeronowi w twarz. To za Ajoe, za Marie. Za wszystkich tych, którzy śmieli powiedzieć, że nie jest kogoś wart, że mataczy i manipuluje, tak jakby oni byli inni. Zwierzęta. Wszyscy co do jednego, ale on przynajmniej miał odwagę przyznać się przed samym sobą, że też nim jest.
Puścił Upiornego i wstał, by cofnąć się o kilka kroków i paść na trawę. Cały się trząsł i spazmatycznie oddychał. Chciało mu się śmiać i płakać, gdy pokiereszowana dusza krzyczała wewnątrz. Yako mógłby pomyśleć, że Aeron zrobił z Gawainem to samo - spojrzał w oczy i przywołał okrutne wspomnienia. Jeśliby tak postąpił... nie zmieniłby wiele. Codzienna tortura Cienia byłaby tylko odrobinę żywsza i pełniejsza o uczucie beznadziei. Przycisnął dłoń do twarzy. Patrzył jednym okiem zupełnie oniemiały.

Klątwa - 2/2

Efekt motyla - Niebezpieczne przyciąganie 4/5


Zamek Dunkelheit - Page 6 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Nie 25 Sie - 21:20
Wszystko, co zrobiło lisio-rude stado, podziałało tak jak powinno. Udało im się odciągnąć Księcia od Lisa.
Demon czuł, jak życiowa energia wycieka z bruneta i posila Wysłannika Inari, dodając mu sił. Ściskał gardło Upiornego, tak jak ten to robił do tej pory z jego szyją, dusząc go powoli, napawając się tym widokiem. Dodatkowo, czuł zadowolenie swojego ukochanego, co tylko dodawało mu pewności, że robi dobrze. Że właśnie tak ma zrobić, tak ma zakończyć żywot tego marnego robala.
Nagle jednak coś się stało. Znów stał przed swoją willą w Glassvlle. Znów wdział, jak pijany kierowca przybija jego uśmiechniętą jeszcze moment wcześniej rodzinę. Słyszał ich krzyki. Zapach spalonego ciała, błagania, słyszał śmiech pijanego kierowcy, który żyje tylko dlatego, że jego samochód wybuchł, odrzucając aktora na jego własny samochód wyścigowy, którym miał wziąć Krissa na wycieczkę na tor wyścigowy. W końcu to były jego urodziny...
Z oczu Demona zaczęły cieknąć łzy. Z lewego zwykłe, za to z prawego krwiste. Oko też wydawało się inne...nie było w nim widać ani odrobiny bieli. Tylko czerwień i okalającą ją czerń.
Gdy Rudzielec odepchnął Lisa, ten upadł na ziemie oszołomiony po czym krzyknął z bólu. Ciało przypomniało sobie zdarzenie i teraz ledwo trzymał przytomność czując przerażający ból w plecach. Nawet nie mógł poruszyć za bardzo nogami.
Wrócił do swojej lisołaczej formy, w której pojawił się w ogóle w ogrodzie. Po policzkach nadal ciekły mu łzy, a twarz wykrzywiał grymas potwornego bólu i straty. Słyszał...w końcu słyszał! I to było najważniejsze.
Słyszał słowa rudzielca i ucieszył się w głębi duszy. Zaczął powoli się czołgać w kierunku pozostałej dwójki - Vaele...co mu możesz dać? Pieniądze? Ochronę? .... Sławę? - pytał, zlany potem, nie poddając się - co może mu dać takie robacze gówno jak ty? Nie dasz mu zrozumienia, nie przyjmiesz do serca, będziesz się krył z tą znajomością, w końcu wielki książę, Upiorny Arystokrata nie może otwarcie przyznać się do związku z Cieniem, z kimś bez jasnego życiorysu....będziesz go tylko krzywdził brakiem czasu, podejrzliwością innych i brakiem zrozumienia dla jego zachowania - mówił z trudem. Widać było, że próbował wstać, ale blokada mu nie pozwalała. Ciało sobie przypomniało wydarzenia sprzed dwóch lat...i teraz nie chciało mu pozwolić na to, by od razu wrócił do swojego działania, tak jak powinno być....

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Nie 25 Sie - 22:29
Upiorny Arystokrata sądził, że użycie mocy tak przykrej jak ta którą dysponował, wybije z głowy Demona jakiekolwiek próby ataku a przede wszystkim przerwie duszenie. Czuł jak z oddechem Yako zabiera mu energię. Potrafił połączyć jedno z drugim i znał go już na tyle by wiedzieć, że jest poddawany wysysaniu. Lisołak rósł w siłę z każdą sekundą, rogaty czuł to po uścisku. Oddech szybko zmienił się w charczenie ale moc działała.
Nie widział tego, co ofiara, a przynajmniej nie tak jak ona. Dla niego były to strzępki scen, niezrozumiałe nieme kadry, jak to co pokazali mu wczoraj, w zamku. Ale działało, bo już po chwili po policzkach Demona pociekły łzy. I pewnie Aeron kontynuowałby tortury, gdyby nie Keer. Rudowłosy obiekt westchnień Vaele, pociągnął Upiornego za rogi w tył. Z ust Arystokraty wydobył się krzyk zaskoczenia. Szybko zamknął oczy, umęczone mocą i runął jak długi. Kiedy tylko poczuł na sobie ciężar Cienia, otworzył szeroko oczy z których ulatywała właśnie czerń, pozostawiając przekrwienie.
Już miał coś powiedzieć, kiedy spadł na niego grad ciosów. Były tak chaotyczne i zdesperowane, że mężczyzna nie bardzo wiedział jak się bronić. Z resztą... Nie chciał! Miał nad sobą Gawaina, najcudowniejszego mężczyznę jakiego nosiła Kraina Luster i Szkarłatna Otchłań razem wzięte!
- Keer... - wydusił między ciosami, kiedy pojął że wiszący nad nim Cień może być ostatnią osobą którą widzi. Chciał go zabić? On? Jego wybranek?
- Dam ci szczęście... - wybełkotał, ksztusząc się krwią z przygryzionego języka i rozciętej wargi. Był nagi od pasa w górę, dlatego pod ciosami zaczęły wykwitać piękne siniaki, barwiąc skórę szlachcica odcieniami czerwieni i fioletu.
- Dam ci szacunek i miłość... Wieczną. - dukał, słabnąc coraz bardziej przez moc Demona.
Kiedy Keer ujął jego głowę i zaczął uderzać nią o podłoże, Aeron był już ledwie przytomny. Drenaż zdecydowanie był tu kluczowy, dodatkowo Upiorny nie śmiał zrobić krzywdy swojemu bóstwu, obiektowi pożądania. Tak niewiele trzeba było by zabić Arystokratę? Ci silni, potężni królowie życia byli tak kruchutcy?
Za woalką władzy kryło się wszystko i nic. Vaele nigdy nie uważał się za najsilniejszego ale pragnął szacunku. Odważny i nieugięty, teraz przez zmianę charakteru dawał się bić. Pozwalał się zabić.
Uniósł dłoń i położył ją na policzku Gawaina, uśmiechając się lekko. Mrużył oczy, w głowie mu dudniło i czuł jak przyjemne ciepło cieknie mu po karku.
- Cóż ja ci uczyniłem... że tak mnie nienawidzisz? - zapytał tylko i opadł bez sił, poddając się Cieniowi. Nie miał już energii by walczyć, z resztą nie chciał. Fioletowy motyl zafundował oprócz agresji w słowie i zachowaniu, bierność w walce. Cóż za pokraczna mieszanka. Czarny zaś ból w nogach i niemożność poruszania nimi, bo w tej chwili już całe porosły łuskami. Koszmar.
Plwocina Gawaina pociekła mu po policzku jak łza ale nie powiedział nic. Nie był w stanie, bo zapomniał języka w gębie. Oddychał płytko, mrużył tęczowe oczy i dygotał lekko, po wysysaniu energii. Poczuł jak w ustach narasta posmak żółci, zwiastując mdłości.
Żałosny widok.

Z pobliskich chaszczy nieśmiało wysunęła głowę pantera, łapiąc zapach. Rudowłosy samiec być atrakcyjny, mogłaby mieć z nim zdrowe, silne młode.
Przyjmując charakterystyczną pozę kotki w rui, zatuptała łapami i zamruczała. Ale nie miała odwagi wyjść do niego, by nie paść ofiarą tamtych samców. Czekała cierpliwie.

Krążący nad głowami zebranych w ogrodzie postaci orzeł, zaskrzeczał oznajmiając swą obecność.

Wyglądający z okna kuchni Caius najeżył się i oblizał patrząc na Cienia.
Oto nowy Alfa.
Gawain Keer.

Motyle 4/4

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Zamek Dunkelheit
Pon 26 Sie - 0:06
- Stul pysk - wydał krótkie polecenie, gdy usłyszał własne nazwisko, ale ten gadał nadal. Szum krwi huczał mu w głowie, podobnie jak głos Upiornego. Irytująca gnida!
- Wsadź je sobie! - warknął wściekle w odpowiedzi na kolejne obietnice bez pokrycia. Sądził, że Upiorny będzie się bronił, złorzeczył i wyklinał od najgorszych, jak oni wszyscy, ale nie... On przyrzekał mu miłość i szacunek! Szczęście! Keer tylko czuł się gorzej. Jego małej zemście słodycz odbierała bierność i zgoda na śmierć. Nie odnajdywał w tym przyjemności. Pozostało jedynie rozgoryczenie i bolące knykcie.
- Jeszcze się pytasz?! Zamknę ci tę kłamliwą gębę. - Obiecał! Przyrzekł, że da im spokój! A teraz co?! Nie chciał walczyć? To go zmusi... Przeniósł jedną dłoń na nos i usta Aerona, a drugą nadal mocno ściskał szyję. Podduszał go, samemu oddychając coraz szybciej, coraz głębiej. Obserwował jak zaczyna się wić, czuł pod udami napinające się w walce o powietrze mięśnie. W końcu przymknął oczy i zaśmiał się ochryple, jednocześnie puszczając Rogatego. Posłał mu pełne nienawiści, satysfakcji i obrzydzenia spojrzenie.

Mógłby spędzić na siedzeniu długie godziny, podczas których rozmyślałby o swych mrocznych żądzach, o gorącym i tragicznym uczuciu niczym bohater powieści romantycznej i powoli składał się do kupy, gdyby nie Yako. Dręczyciel uniósł głowę. Lis zawsze był emocjonalny, lecz rzadko mówił z taką powagą i głębią. Zawsze słyszał od niego, że wygaduje głupoty, że bycie Dręczycielem to nic takiego. Czuł wtedy, że jego problem jest bagatelizowany, nawet jeśli wiedział, że Lis chce dla niego dobrze. W końcu mógł przekonać się, jak bardzo jego ukochany o nim myśli. Jak stara się poznać i zrozumieć. Dla Yako z pewnością był teraz ideałem, ale Keer patrzył na swojego Żywiciela w ten sposób każdej nocy.
- N-nie ruszaj się! - sapnął i odepchnął się od ziemi, by porwać swój płaszcz i dopaść do Kitsune. - Przepraszam... Nie chciałem! - Z przerażeniem patrzył na zbolałego Lisa i delikatnie go okrył. - Nie chciałem Ci zrobić krzywdy. - Dokładnie otarł dłonie z krwi i własnej plwociny o trawę i pogładził Lisa po głowie. - Naprawdę nie chciałem... - Patrzył w czarne oko Demona i zastanawiał się, czy sam nie jest przeklęty. Spojrzał w górę, gdy dobiegł go ptasi skrzek. Tego orła już znał i właśnie bił na alarm. Nóż nie leżał daleko, więc tylko wychylił się po niego i poprawił chwyt. Był gotów przyjąć każdy atak.
- Wybacz, to konieczne. - wyszeptał z czułością i zmusił Yako do obrócenia się na brzuch i skulenia się, by ptasie szpony nie wyłupiły mu oczu przy pierwszej okazji. Odbiegł na odległość kilku metrów, mając nadzieję, że to na niego spadnie Alden. Zmrużył oczy i w myślach przeklinał światło dnia, gdy usiłował śledzić jego wędrówkę.


Efekt motyla - Niebezpieczne przyciąganie 5/5


Zamek Dunkelheit - Page 6 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Cosiek
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Kogitsunemaru Foxkeer
Wiek :
Wygląda na 6 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
110 cm/ 16 kg
Znaki szczególne :
Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
Pod ręką :
-
https://spectrofobia.forumpolish.com/t262-cosiek
CosiekPoskramiacz
Re: Zamek Dunkelheit
Pon 26 Sie - 19:22
Był z siebie dumny! Uratował Dużego Lisa! Może nawet teraz awansuje z małego na chociaż Średniego? To jednak jeszcze nie był czas na przechwałki i pochwały, walka nadal trwała. Chłopiec wykonał swój ruch, ale zupełnie nie wiedział, co powinien teraz zrobić. Z zapartym tchem obserwował dalszy rozwój wypadków. Widok rozgorączkowanego, złego Gawaina, jego alfy, nakręcał go coraz bardziej. W końcu nie był już w stanie utrzymać swojej dwunożnej postaci i zmienił się w lisa.
- Ty głupi baranie! Czemu zadzierałeś z Cieniem? To teraz masz! Roślinożercy powinni uciekać przed drapieżnikami! - Wył po lisiemu nie przejmując się, czy ktoś go zrozumie, czy nie. Jednocześnie podgryzał spowite czarnymi łuskami nogi, ale nie za mocno, nie chciał połamać sobie zębów.
Obejrzał się niespokojnie na leżącego Lusiana, ale zaraz wrócił do wściekłego ujadania. Chciał pokazać Gawainowi jak bardzo się stara i że też jest silny. Próbując naśladować ruchy Cienia szalenie kopiąc i boksując swoimi łapkami, ale biorąc pod uwagę obecną sytuację Arystokraty mógł pozostać niezauważony.
- Nikt nie zadziera z naszym stadem! Jest najlepsze! I gdzie teraz są wszyscy twoi wojownicy, co? - Mordka mu się nie zamykała.
Z opóźnieniem zauważył, że walka już się skończyła. Skołowany rozejrzał się szybko i podbiegł do swoich. Lusian nie wyglądał za dobrze i Gawain chyba się tym martwił. Lisek chciał jakoś pomóc, ale napompowany adrenaliną nie potrafił jasno myśleć. Z braku pomysłu zaczął zlizywać krew i łzy z twarzy leżącego i trącać go nosem na pocieszenie. Może przynajmniej psychicznie poczuje się od tego trochę lepiej?
Cień się za czymś rozglądał i po chwili malec pojął w czym rzecz. Ustawił się przy głowie rannego i warkotem i prychaniem dał Cieniowi znak, że sam zajmie się bronieniem Lusiana, a alfa może w tym czasie opracować jakiś plan. Kto jak kto, ale Cosiek na pewno stanie murem za swoim przywódcą!


Zamek Dunkelheit - Page 6 HLhZr41

Powrót do góry Go down





Thorn
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Aeron Vaele
Wiek :
Ponad 500 lat / Wizualnie lekko ponad 30.
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
182/100 (same rogi trochę ważą).
Znaki szczególne :
Opalizujące granatem, duże, zakrzywione rogi. Tęczowe oczy.
Pod ręką :
Broń, zegarek kieszonkowy, sakiewka z pieniędzmi, mały notesik i długopis.
Broń :
Rapier.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t139-thorn https://spectrofobia.forumpolish.com/t949-ksiegi-klamstw https://spectrofobia.forumpolish.com/t1119-thorn
ThornDemoniczny Książę
Demoniczny Książę
Re: Zamek Dunkelheit
Pon 26 Sie - 21:21
Zhańbiony, przyduszony i wydrenowany z energii Upiorny Arystokrata leżał bez ruchu na trawie, łapiąc łapczywie oddech. Twarz miał skierowaną ku niebu, ale przymykał oczy, mrugał powiekami, czując ból głowy. Całe rogi aż nim pulsowały.
Czuł w ustach krew i żółć, mdłości przewracały żołądkiem na wszystkie strony. Czekał, aż dolegliwości przejdą i myślał.
Zdał sobie sprawę, że nie rozumie własnego zachowania. Co tu zaszło? Dlaczego dał się doprowadzić do takiego stanu? Dlaczego w ogóle dopuścił do walki, prowokując Lusiana? To przecież zupełnie nie w jego stylu!
Chciał mieć Gawaina na własność. Obsypywać go złotem, wielbić, kochać. Z nim byłby szczęśliwy, jak nigdy.
- Bianko! - zawołał, dysząc i starając się nie ruszać zbyt mocno, bo był bardzo blisko wymiotów.
Mrucząca w chaszczach kotka spojrzała na Aerona i poruszyła nerwowo ogonem. Gawain Keer był nowym Alfą i to jego powinna słuchać, ale jakaś część jej nakazywała posłuchać i wyjść z kryjówki.
Zmieniła postać, na powrót stając się smukłą kobietą i wyszła powoli, nie chcąc straszyć innych swoją obecnością. Widząc Cienia, spłonęła rumieńcem. O tak, Alfa był cudowny.
- Bianko... - Aeron podjął ochryple - Zaparz proszę... Melisy. Dla gości. - polecił grzecznie.
Łuski znikały powoli, ale wiadomo było co za chwilę odkryją. Szkoda, że rogaty mężczyzna nie mógł lub nie chciał się ruszyć.
Kobieta spojrzała w górę, na zataczającego kręgi Orła. Z piskiem zrobił nawrót i zniknął w zamku. Następnie przeniosła wzrok na Gawaina. Uśmiechnęła się nieśmiało.
Mimo wewnętrznych sprzeciwów, ruszyła do zamku wykonać polecenie.
Minęła chwila, zanim z wnętrza budynku nadszedł ktokolwiek. Alden, zerkajac z uśmiechem na nowego przywódcę stada, podszedł do Aerona i rzucił mu płaszcz. Jak psu.
- Zabierzcie Gawaina Keera w bezpieczne miejsce. I jego rodzinę. - polecił leżący wciąż na trawie Upiorny, odkrywając się ostrożnie ubraniem bo łuski właśnie odkrywały jego nagość.
- Zaakceptuję ich. Najwidoczniej tak musi być. - dodał, jak w transie, będąc nadal zauroczony Cieniem ale już nie pod wpływem motyli - Pokocham, jak własną rodzinę. Zabierzcie ich... podajcie herbatę... zapewnicie opiekę... Proszę... - odwrócił się nagle i zwymiotował w bok. Kiszki skręciły mu się boleśnie ale gorszy był ból głowy. Pulsowanie sprawiło, że zamknął oczy i wykrzywił twarz.
- No juuuż! - wrzasnął na Aldena, wskazując zamek.
Czerwonowłosy spojrzał na niego zupełnie bez wyrazu i podszedł do gości. Grzecznie zaproponował przejście do budynku. Nie narzucał się jednak, dając im wybór.
W międzyczasie Caius przygotował ciepłe, słodkie bułeczki a Bianka herbatę.
Konflikt wybuchł nagle, i równie nagle się zakończył. Czy to normalne w tych stronach?

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Zamek Dunkelheit
Wto 27 Sie - 8:17
Cosiek nie odpuszczał i zmienił się w lisa. Lepiej późno niż wcale. Delikatnie czuł jak ciągnął za nogi Ciernia. Zwierzęce zawodzenie i wściekłe krzyki mieszały się ze sobą i odbijały się echem od chłodnego kamienia twierdzy, przez co brzmiały jak wrzaski potępieńców. Odrobinę oprzytomniały Keer chciał odgonić Kogitsune od Ciernia, którego uznał za wystarczająco poturbowanego, ale chłopak zreflektował się i sam odstąpił. Dodatkowo osłonił Yako. Cóż, jego wybór.
Obrócił lekko głowę w stronę Aerona. Dopiero teraz zauważył Biankę, gdy ta postanowiła wyjść z ukrycia.
- O nie. Znowu drapieżne koty... - Na kogo zwrócić większą uwagę? Kto dopadnie go pierwszy? Osiemdziesiąt kilo mięśni w futrze czy szum skrzydeł i skrzące się szpony z góry? Wbrew oczekiwaniom Cienia Bianka przybrała swe kobiece kształty. Tak jak Alden miała żółte oczy, ale szmaragd zaklęty w długich pasmach zaskakiwał. Poruszała się z gracją, niczym driada w tańcu. Tylko czemu się tak rumieniła?
Aeron wyraźnie się uspokoił. Pozieleniały na twarzy, wyglądał jakby chciał ukryć się w trawie. Gawain spojrzał na niego pytająco i opuścił gardę. Melisy? Spojrzał w górę za Bianką - Orzeł zawracał i zniknął im z oczu. Chyba faktycznie skończyli, więc schował nóż. Mogli mieć ustalone hasła na takie okazje, choć zachowanie służby temu przeczyło, bo nawet Alden, który właśnie powrócił z płaszczem, uśmiechał się do niego a swego pana traktował jak dodatek. Co się do cholery właśnie stało?
Nie rozumiał zmiany w zachowaniu Upiornego, ale nie poświęcał mu więcej uwagi, bo dalej pieprzył jak potłuczony. Szybkim krokiem podszedł do Yako i Cośka. Przyklęknął przy nich. - Już dobrze. Dziękuję. - Podrapał Kogitsune za uchem, po czym spojrzał na ukochanego.
- Zmień postać. Poniosę cię. - Odgarnął mu włosy z twarzy i otarł mokre od łez policzki. Jeśli tylko się zmienił, wziął płaszcz pod pachę, a Lisa na ręce. Ciężki, ale żywy i ciepły. Teraz, gdy było już po wszystkim, a poziom adrenaliny zaczął opadać, powoli dochodziło do niego co zrobił. Czemu to zrobił. Tłumaczył sobie, że to przez motyle, Ciernia grożącego Yako śmiercią, ale pobił Arystokratę prawie do nieprzytomności. Gdyby chociaż Vaele zasłonił się przed ciosami, czułby się mniej przytłoczony, skołowany i pusty. Czy Yako będzie go chciał, po tym jak zobaczył zawistnego i rozjuszonego Dręczyciela w całej okazałości?
Wstał i spojrzał za Aldena, który właśnie zapraszał ich do zamku. Cosiek i Yako musieli wypocząć, ale zamek bez pana byłby stracony.
- Chętnie, ale jego też weźcie. Potrzeba mu kąpieli, strawy i odpoczynku. Tylko nie dajcie mu zasnąć. Może mieć wstrząśnienie mózgu... - Ruchem głowy wskazał na Aerona i ruszył do zamku. Zanurzył nos w białym futrze, delikatnie tuląc Lisa i najzwyczajniej w świecie zaczynał się martwić. Naprawdę wszyscy mogli skończyć na szafocie. - Kocham Cię Yako. - wyszeptał mu zaraz przy uchu. Być może mówił to ostatni raz, zanim zamilknie na wieki.


Zamek Dunkelheit - Page 6 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Cosiek
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Kogitsunemaru Foxkeer
Wiek :
Wygląda na 6 lat
Rasa :
Cyrkowiec
Wzrost / Waga :
110 cm/ 16 kg
Znaki szczególne :
Bursztynowe oczy z czarnymi twardówkami, rude lisie uszy i 3 takowe ogony
Pod ręką :
-
https://spectrofobia.forumpolish.com/t262-cosiek
CosiekPoskramiacz
Re: Zamek Dunkelheit
Wto 27 Sie - 15:07
Zawarczał groźnie widząc wielkiego kota. Powinien być przerażony, widząc tak wielkiego drapieżnika, ale po niedawnej walce czuł się niezwyciężony. Nie straszna mu kolejna potyczka, nawet jeśli tym razem Lusian im nie pomoże.
Odprężył się trochę, kiedy postać przybrała dwunożny kształt. Samica! Nie poderwał się i nie pobiegł strugać bohatera, bo przypomniał sobie przestrogę otrzymaną przy śniadaniu. Pohamował swoje zapędy i tylko obserwował co działo się dookoła. W końcu nie walczyli z jej samcem, a z panem domu, więc do niej nie mogą sobie rościć żadnych praw.
Ptak z nieba gdzieś zniknął i niedługo potem do nich dołączył prawie nie patrząc na poprzedniego alfę. Właśnie, wygrali! Czy to znaczy, że ich stada się połączą? Gawain będzie panem tej wielkiej norki?
Dalej napompowany adrenaliną, kofeiną, ale i własną dumą potruchtał koło nogi Cienia. Co chwilę zadzierał głowę do góry sprawdzając co z Lusianem, ale zdawał się nie zauważać zafrasowania Gawaina. Wszystko się skończyło i zrobiło to dobrze. A chłopiec był teraz jednym ze starszych członków stada i należał mu się szacunek i posłuszeństwo prawie wszystkich mieszkańców zamku.


Zamek Dunkelheit - Page 6 HLhZr41

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Zamek Dunkelheit - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Zamek Dunkelheit
Wto 27 Sie - 21:53
Spojrzał na ukochanego. gdy ten zaczął go przepraszać. Zmarszczył brwi, nie rozumiejąc za co go przeprasza - ale nic mi nie zrobiłeś - uśmiechnął się delikatnie, trochę sztucznie, gdyż jego serce i rozum kłóciły się teraz ze sobą. Umysł i ciało pamiętały wypadek, zupełnie jakby właśnie teraz się wydarzył, a może nawet bardziej, co było dość niepokojące, a serce nadal ciągnęła do Cienia, trochę za bardzo nawet jak na więź, która ich łączyła.
Gdy Cosiek zaczął zlizywać łzy z jego policzków, odsunął się i warknął, ale zaraz się opamiętał i po prostu pogłaskał Liska po głowie. Nie miał siły na walkę, dlatego też zerkał tylko groźnie na Służbę oraz ledwo przytomnego Gospodarza, mając nadzieję, że już nic innego nie wymyślą.

W końcu jednak wszystko się uspokoiło. To dziwne przyciąganie minęło, a do niego dopiero teraz dotarło co pokazał mu Arystokrata. Dopiero teraz pojawiło się bolesne wspomnienie, tęsknota. Oparł głowę o swoją rękę, kryjąc się i zakrywając oczy, po czym po prostu się rozpłakał. Jego łzy były dwukolorowe, ale teraz były spowodowane czymś innym.
Nie mógł się powstrzymać. Był to wstyd, ale po prostu nie mógł się temu sprzeciwić. Łkał, starając się jakoś to stłumić, choć było to bardzo trudne. Drżał a szloch targał nim co chwila.
Zmienił się w lisa i wtulił w swojego ukochanego, cichutko wzywając zmarłych członków rodziny. Może nie do końca za cicho, bo jeśli ktoś się temu przysłuchał, mógł spokojnie wysłyszeć dwa imiona - Nat oraz Kriss. Demon cierpiał i tęsknił.
Gdy Gawain wyznał mu miłość, poprawił się w jego ramionach i wtulił w niego bardziej. Nie był w stanie teraz wydusić z siebie nic logicznego dlatego musiał się uspokoić. Lekko polizał kochanka w odpowiedzi, ale nadal cały drżał i szlochał, mając gdzieś co inni sobie o nim pomyślą.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach