Ur'Nathum

Gawain
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Ur'Nathum
Sob 29 Sie - 22:14
Rogate dziecko, bo tyle udało się dostrzec Gawainowi, emanowało niezwykłym dla sytuacji opanowaniem. Nie biegło, nie panikowało. Szło sobie. Słowa wypowiadane przez niebieskowłosego kultystę były tak donośne, że bez trudu przebiły się przez jego barierę dźwięku. A małolat? Albo wychował się wśród na wskroś przeklętych fanatyków, albo liczył sobie więcej wiosen niż niosła jego twarz, ale po prostu przyjął rozkaz i właśnie ruszył w przeciwną stronę.
Księga. Co prawda tomiszczy mogło być więcej, ale zbiegowisko i ferwor panujący wśród kultystów wskazywał na tę Księgę. Ich cel. Mógłby iść za rogatym, ale moc jego i Furora... obie były na wyczerpaniu. Za kilka... parę minut wyczerpałyby się, a on miałby na karku rogatą istotę, prawdopodobnie garstkę przypadkowych kultystów i zero wymówek na podorędziu. Niechętnie to przyznawał... ale potrzebował pomocy Otome.
Upewnił się, że rogata postać zniknęła za drzwiami, a zobaczyć go będzie mogła jedynie Otome. Zdjął zasłonę ciszy, krótko gwizdnął na Furora i już. Był widoczny i słyszalny. Pomachał do Otome stojącej u szczytu schodów do piwnicy.
- Heeeej! - próbował zwrócić na siebie jej uwagę machaniem dłoni i ochrypłym półszeptem. Jeśli tylko go zauważyła, dłoń zaczęła gorączkowo ją do niego przywoływać. - Księga. Albo pójdziesz za rogatym i najwyżej będziesz kłamać jak z nut, a ja będę za tobą w bezpiecznej odległości, albo dajesz mi szatę i idę pierwszy. Możemy się też tutaj zasadzić, ale obawiam się, że wówczas będzie za późno na interwencję - powiedział, jeśli tylko do niego podeszła.
Jakakolwiek nie byłaby jej decyzja lepiej było nie iść samemu. Perła już raz dała ciała, więc nie ufał ofiarowanej mu błyskotce. Pierdzielił to, że musiałby zdjąć maskę, by być wiarygodnym. Otome poznałaby go bez trudu i pewnie miałaby wiele pytań... oraz zażaleń, czemu nie powiedział jej wcześniej, ale od czego były Różane Czarownice, makrosy i insze sposoby na manipulację pamięcią? Sprzątaniem mogą zająć się później.
Jeśli jednak Otome go nie zauważyła lub nie przystała na pomysł śledzenia rogatego dziecka, Gawain postanowił ruszyć za kultystą przy wsparciu Bolerka Niewidka.

Niewidzialność (Furor) 3/3
Niewidzialność (Bolerko - jeśli potrzebne) 1/4
Głucha cisza 4/4


Ur'Nathum - Page 7 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Ur'Nathum
Nie 30 Sie - 9:21
Cóż...mogłem się tego spodziewać. To nie jakaś powieść, w której czeka się, aż druga osoba skończy mówić, tylko prawdziwa walka.
Tym razem nie zdążyłem się zasłonić, ani też odsunąć, dlatego poczułem dość wyraźnie jak odrętwienie przechodzi przez całe moje ciało, gdy mój przeciwnik jebnął mi w tej głupi łeb. Nie tak planowałem ten wyjazd, a tym bardziej patrząc z jaką ekipą się tutaj wybrałem.
Spojrzałem na Feather, ale nie zdążyłem zareagować, nim wylądowała na podłodze, a mój przeciwnik padł na ziemię, przebity od tyłu przez jednego z tych zamaskowanych gości.
Byłem beznadziejny i to wcale nie było pocieszające, że nie byłem teraz sam.
Chciałem zrobić krok w stronę mojej Smoczycy, jednak od razu poczułem, że ziemia nie jest za stabilna, więc odchyliłem się lekko w tył i oparłem o ścianę. Nie ma chuja, żebym teraz nadawał się do czegokolwiek, bym jakoś pomógł w walce, skoro nawet nie mogłem zrobić kroku, żeby nie wyrżnąć na podłogę.
Starłem krew z oczu i spojrzałem pół przytomnie na walczących. Jeszcze trochę ich zostało. Skierowałem powoli wzrok na Feather i zacisnąłem zęby.
Sięgnąłem do swojej torby i wyciągnąłem kilka grudek srebra i złota. Musiałem coś wymyślić, co nie wymagało skupienia.
W końcu zamieniłem cały szlachetny metal, który miałem w dłoni w małe kulki. Mam nadzieję, że wystarczająco duże, żeby wytrącić przeciwników z równowagi. Rzuciłem je w stronę, gdzie było najwięcej Kultystów, starając się nie przeszkadzać....swoim. Musiałem jednak zrobić cokolwiek, nie mogłem tak stać pod ścianą i próbować się nie przewrócić albo cokolwiek dojrzeć przez zalewającą moje oczy krew.
Kurwa....nie było dobrze....


Ur'Nathum - Page 7 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Christopher
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Christopher Morrison
Wiek :
25
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
179/65
Pod ręką :
troszkę pieniędzy
Broń :
rozkładany nóż oraz niewielki pistolet
Zawód :
Różany strażnik
https://spectrofobia.forumpolish.com/t578-christopher#4939 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1076-christopher
ChristopherKot Czarnoksiężnika
Kot Czarnoksiężnika
Re: Ur'Nathum
Nie 30 Sie - 13:43
Dachowiec westchnął ciężko. Moment wystrzału zawsze był dla niego jakiś taki... Dziwny. Huk, szarpnięcie, odrzut, a potem osoba przed nim chwyta się za jakieś miejsce (o ile nie dostała w miejsce) i upada. Czasami, gdy miał nieco bardziej ponure wieczory, niż zazwyczaj, rozmyślał nad tym, jak dziwną satysfakcję sprawia posiadanie takiej broni. Jak ludzie byli pomysłowi i jak niesprawiedliwe to jest. Dlatego nie przepadał za jej używaniem i wyciągał zazwyczaj w ostateczności. W tym przypadku miał również powód w postaci dyskrecji, ale tę szlag trafił, gdy strażnicy zaczęli krzyczeć. Niestety, nie dane było Christopherowi oglądać broczącego w krwi ciała, gdyż tropiciel strącił je w przepaść. Strażnik rzucił gigantowi niezbyt przychylne spojrzenie. Było po sprawie, po co to jeszcze zrobił? Chciał mu coś udowodnić? W tej chwili tylko narazili się, że ktoś znajdzie ciało. Gdyby był różowowłosą czarownicą ze wścieklizną, zapewne by się kłócił... Teraz jednak ograniczył się do westchnięcia. Schował broń, poprawił krótko strój i rozejrzał po polu bitwy. Szybko zobaczył Seamair. I to, że była ranna.
- Ciesz, się, że nie w serce...
Mruknął z lekką dezaprobatą na widok rany. Dość dobrze zniósł wściekłe spojrzenie arystokratki, bowiem niejedno już takie widział. Obserwował w spokoju, jak tropiciel łata mu towarzyszkę, a potem zwrócił wzrok w kierunku drzwi. Miał jej pilnować, niestety. Dlatego sam też po części obwiniał się za tę sytuację. Nie powinni wysyłać kobiety, w dodatku tak cennej w pierwszej linii.

Cukrowe berło... Kurwa. Christopher w pierwszej chwili wyglądał, jakby miał Seamair za jeszcze większą idiotkę, niż zazwyczaj. W końcu jednak dostrzegł jako takie zalety tego artefaktu. Westchnął ciężko i odrzekł krótko, że przynajmniej on nie posiada ładunków wybuchowych. Tropiciel też nie wyglądał na takich, co mogliby je mieć. Pozostało im po prostu tam wparować.
- Dawaj tego trupa tam. Tylko tym razem trzymaj się z tyłu. Nie ty masz przyjmować na siebie ciosy.
Dwa ostatnie zdania dodał o wiele bardziej twardo, zabrzmiały niemalże jak warknięcie. Zazwyczaj ten ton słyszała, gdy opieprzał ją za coś albo obrażał. Cóż, przynajmniej znała go na tyle dobrze, że wiedziała, iż nie żartuje. Pomijając jego nadrzędne zadanie, kobieta przecież nie miała po co pchać się do przodu. Mieli od tego tropiciela, zdecydowanie o wiele bardziej wytrzymałego. Chrstopher planował wejść za nim, dopiero, później wpuścić czarownicę.
- Idź pierwszy i zrób tam jak największą zadymę razem z tym trupem. Potem wejdę ja i na końcu moja towarzyszka... Zapewne przez portal.
Niezależnie od tego, jaki plan ostatecznie ustalili, ustawił się przy drzwiach z przygotowanym pistoletem. Nóż wetknął za pas, by w razie czego sprawnie go potem dobyć. Nie mieli co zwlekać, patrole mogły ich znaleźć lada chwila.

Powrót do góry Go down





Otome
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Otome Bloodworth
Wiek :
wizualnie około 16
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
160 cm i 50kg
Znaki szczególne :
Zmieniające kolor i kształt oczy, ciało pokryte rysunkami
Pod ręką :
Plecak i kilka pierdółek w nim, ołówki i kartki pokurywane po kieszeniach
https://spectrofobia.forumpolish.com/t179-otome https://spectrofobia.forumpolish.com/t1107-otome
OtomeDzieło Sztuki: Abstrakcja
Re: Ur'Nathum
Wto 1 Wrz - 20:45
Opłacało się siedzieć na tyłu. Zbliżająca się postać nagle zawróciła i sobie odeszła. Otome odetchnęła z ulga, a zaraz o mało nie krzyknęła gdy znikąd pojawił się przed nią jeden z tych zamaskowanych. I to na dodatek co został jako ostatni po drugiej stronie tunelu. Niezły był z niego ninja. A że umiał się teleportować czy coś? W sumie chętnie by się dowiedziała jakie ciekawe moce posiadał, ale raczej nie było teraz na to teraz czasu.
Dziewczyna przystała na propozycję zamaskowanego i gdy ten stał się niewidzialny, szybkim krokiem ruszyła w stronę, gdzie udała się Rogata. Starała się iść tak, jakby dobrze wiedziała gdzie i po co idzie, co by jakiś kultysta z placu nie pomyślał sobie że nie ma co robić. Jednocześnie wolała unikać biegu, bo mimo panującego zamieszania mogłoby to zwrócić uwagę.
Gdyby udało jej się dogonić rogate dziecko, miała zamiar nakłamać jej iż została wysłana by pomóc jej przenieść księgę.

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Re: Ur'Nathum
Pon 7 Wrz - 21:11

Gawain i Otome
Otome ruszył przez dziedziniec za kultystom - rogatym dzieckiem, które dostało ważne zadanie, by przynieść cenna księgę ze starymi inkantacjami, które były niezbędne do bluźnierczego rytuału, do którego kultyści już byli gotowi i zebrali się na głównym dziedzińcu.
Pomimo ponurych chmur wiszących nisko na niebie przecinanych niepokojącymi fioletowymi piorunami kultyści na sporym zamkowym dziedzińcu pozostawali spokojni. Otome idąc ujrzała tylko raz, by na dźwięk grzmotu skierować swoje spojrzenie w górę. Czyżby kultyści widywali takie burze wcześniej?
Chwilę później, przy drzwiach prowadzących do jednej z zamkowych wież, Otome dobiegła do Upiornego dziecka. Co jednak miała zamiar do niego powiedzieć? A może skorzysta z faktu, ze ten nie przejmował się nią jak na razie i po prostu podąży za nią?
I co w tym czasie robił Gawian? czy skorzystał z peleryny i postanowił zmierzać za nimi ryzykując wykrycie, czy też pozostał w bezpiecznym miejscu zabezpieczając swoich towarzyszy przed ewentualną odsieczą?

Mefisto
Wysiłek, na który zebrał się Mefisto, a raczej jego skutki pozostały dla niego tajemnicą. Stracił na kilka chwil przytomność i gdy odzyskał świadomość widział, że walka się zakończyła.
-Musimy ruszać dalej. Jest nas za mało, żeby się nim zajmować. Będzie nas tylko spowalniał. - Stwierdziła Księżyc stojąc przy drzwiach. Mefisto mógł dostrzec, że walka dopiero co się skończyła. Trupy kultystów leżały porozrzucane w pomieszczeniu, które wydawało się całkowicie zdemolowane. Mefisto musiał zdecydować co zamierza zrobić. Jego stan nie był zbyt dobry, lecz na tym koniec złych wieści. Wygrali pojedynek. Ręka nie była złamana, choć wciąż nieco odrętwiała, a ruchy nią były wolniejsze niż zwykle, a zwierzak żył - choć podobnie jak Mefisto ledwo się ruszał.
Mefisto podejmuje decyzje czy chce iść dalej z SCR, próbuje się cofnąć tunelem, czy może próbuje przedostać się przez zamek do bezpiecznego miejsca.

Seamair i Chris
Działanie Szczęśliwej Ósemki okazało się być znacznie skuteczniejsze, niż Seamair mogła przewidzieć. Co tylko zdążyła pomyśleć o tym, że chciałaby, by Chris obił sobie kocią gębę, to Chris stanął na nożu, który dziwnym trafem ześlizgnął się z muru. W ten sposób Dachowiec wylądował na twarzy, a gdy wstał można było zauważyć stróżkę krwi spływającą z jego nosa.
- Zajmij się drzwiami, nie chcemy uszkodzić mechanizmu. Brama musi być otwarta - zresztą myślę, że Ci w środku są mogą być martwi od takiego uderzenia.
Kiedy członkowie Stowarzyszenia wkroczyli do środka wraz z Tropicielem okazało się, że zaledwie dwoje kultystów wciąż żyło, przy czym tylko jeden był w stanie ustać na nogach. A i ten był zbyt zamroczony, by się bronić. Pozostało tylko otworzyć bramę, co też polecił uczynić Tropiciel. Sam natomiast ruszył w stronę drzwi, by je zaryglować.
- Gdy tylko zauważą, że brama jest otwarta na pewno postanowią nas powstrzymać. Będziemy musieli obronić to miejsce.
Odrzekł tylko krótko rozglądając się, czy do pomieszczenia nie ma innego wejścia.

Termin: 15.09.2020 r.
Kolejka: Brak

Powrót do góry Go down





Seamair
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 Zero-two
Godność :
Erin Collins ale mów mi Seamair.
Wiek :
Już 19 lat gości mnie ten Świat.
Rasa :
Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
Wzrost / Waga :
166 cm /46kg
Znaki szczególne :
Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
Pod ręką :
Zestaw noży do rzucania, magiczne akcesoria, bezdenna sakwa..
Broń :
Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
Zawód :
Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
https://spectrofobia.forumpolish.com/t269-seamair#413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1114-seamair
SeamairPoskramiacz
Poskramiacz
Re: Ur'Nathum
Czw 10 Wrz - 22:50
Słysząc komentarz ze strony swego ochroniarza, miałam ochotę rzucić tekstem „Chciałbyś... ale bez obaw zawsze zostaje mi drugie...”. Powstrzymałam się jednak, ponieważ nie miałam zamiar wtajemniczać tej mendy w tajniki tego, kim się stałam ani co też szczegółów dotyczących mojej anatomii. Nikt ich nie znał. Zadbałam o to by cała wiedza, jaką dzięki mnie zdobył Ian, uleciała z dymem. Tak jak i całe laboratorium ojca.
I znów sposób, w jaki zwracał się do mnie Dachowiec, jak zwykle wytrącił mnie z równowagi... teraz jednak okazałam to nieco inaczej niż zwykle. Stałam w miejscu, zaciskając zęby i wpatrując się w kocura z wyraźnym rozdrażnieniem. W tym samym czasie martwy kultysta, który znajdował się pod moją kontrolą, zrobił krok w stronę srebrnowłosego i nagle zamarł w pozie, która sugerowała, iż chciał uderzyć Strażnika. Truposz zamarł bez ruchu, gdy jego pieść była już w połowie drogi.
-Oj, czasem po „zmartwychwstaniu” nieco się wyrywają...
Wyjaśniłam zupełnie spokojnie. Nie była to jednak prawda, pierścień pozwalał przejąć nad ożywieńcem pełnie władzy. Czasem zdarzało się jednak tak, że truposzom udzielały się moje emocje... i potrafiły zadziałać szybciej niż ja sformułować dla nich konkretne polecenie. Ale tego już Strażnik i Tropiciel wiedzieć nie musieli. I co to za pomysł wysyłać mnie na misję z kimś, kto nie dość, że ściągał na mnie pecha, to jeszcze tak często potrafił wyprowadzić mnie z równowagi...
Ewidentny zamach na moje życie ze strony Rosarium... Czyżby znalazł sobie nową ulubioną czarownicę i trzeba było zwolnić miejsce?
Gdy wszystko zostało ustalone i już mieliśmy ruszyć dalej, nagle dostrzegłam coś, co niezwykle mnie uradowało. Fakt, że miałam na twarzy maskę, pozwalał mi teraz na szeroki i pełen zadowolenia uśmiech. Od razu przypomniałam sobie swoje niedawne życzenie dotyczące obicia sobie przez Dachowca gęby i ponownie pożałowałam, że dysponowałam tylko jednym tak potężnym artefaktem.
Sytuacja aż prosiła się o złośliwy komentarz w stylu „Cóż za piękny pokaz kociej zwinności”. Zamiast jednak drażnić się z mruczkiem w ten sposób, obrałam inną taktykę. Ofiarnie wyciągnęłam dłoń w stronę Szrona, tym samym ofiarując mu pomoc w podniesieniu się z ubłoconej podłogi. Pamiętałam o obecności Tropiciela oraz o tym ile to opowiadaliśmy o współpracy przed Radą Tropicieli. Nie odezwałam się ani słowem, ciekawa reakcji ze strony myszojada, który jeszcze przed chwilą sobie na mnie powarkiwał.
Zgodnie ze słowami Roberta, w wieży czekała nas miła niespodzianka w postaci martwych przeciwników. No niemal martwych, gdyż dwoje z nich nadal przejawiało oznaki życia, ale również brak sił do stawiania nam oporu. Potężny cios zadany, przez dawnego a teraz już martwego kolegę, powinien spokojnie pozbawić go resztek przytomności. Zastanawiałam się, co powinniśmy z nimi zrobić... Z magicznymi istotami był ten problem, iż nigdy nie było wiadomo, czym mogą Cię zaskoczyć... Gdyby któryś hipnozą próbował obrócić nas przeciwko sobie... Co prawda nie martwiłam się w tej kwestii o siebie. Wiedziałam, iż nie byłam podatna na mentalne ataki, tak już każdy Upiorny. A kiedyś przecież nim właśnie byłam. Z drugiej strony mogli nam dostarczyć jakichś informacji... choć do tego wystarczył jeden. Jak z jeńcami postępowali Tropiciele? Chyba będzie trzeba po prostu spytać.
-Co z tymi, którzy jeszcze żyją? Ci tutaj mogą mieć jakieś informacje, które mogą się nam przydać, choćby o ich liczebności.
Zasugerowałam. Jeśli kultyści mieli pozostać żywi, wówczas zajęłam się ich sprawnym unieruchomieniem. Lina do wspinaczki tkwiąca w bezdennej sakwie zdecydowanie mogła się teraz przydać. Pozostała dwójka Kultystów, która chwilę wcześniej doznała piorunujących przeżyć, miała się wcielić do mojego małego prywatnego oddziału. Całą trójkę obstawiłam, tak by zabezpieczali okna lub wejścia prowadzące do strażnicy.
Skoro ja zajęłam się obstawą, liczyłam na to, że w tym czasie Dachowiec zajął się rozpracowaniem mechanizmu otwierającego bramę. To w końcu było nasze główne zadanie, jak również utrzymanie tej pozycji. Liczyłam na to, iż widok „znajomych twarzy” w oknach nieco skonsternuje potencjalnych atakujących.



~ Aktualny ubiór ~



Fabuła - Karczma Lalek
Spoiler:

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Ur'Nathum
Pon 14 Wrz - 12:44
Kurwa....no zajebisty ze mnie wojownik. Otworzyłem oczy i od razu się skrzywiłem. Łeb mi napierdalał jak chyba jeszcze nigdy. Rozejrzałem się po pomieszczeniu ale wyglądało na to, że ominęła mnie cała walka. Ech....ostatnio to zdecydowanie nie był mój czas. Zobaczyłem Feather i ostrożnie się do niej przysunąłem. Żyła...ale raczej nie podniesie się zbyt szybko. Wziąłem ją ostrożnie w ręce i wstałem powoli, bardzo chwiejnie, by zaraz wsadzić ją delikatnie do torby.
Słyszałem słowa tej raszpli i zaśmiałem się pod nosem - zajebiste to Stowarzyszenie Czarnej Róży. Niby broni, ale towarzysza zostawi bez mrugnięcia okiem - spojrzałem w jej stronę - i pomyśleć, że byłem gotowy się wrócić, by wesprzeć jednego z waszych - pokręciłem głową, ale zaraz tego pożałowałem. Zamknąłem oczy i oparłem się o ścianę, przełykając napływającą mi do ust ślinę.
Nie miałem zbytnio argumentu za tym, żeby z nimi iść, ale co miałem robić? Siedzieć na dupsku? A może wrócić się do tego tunelu, w którym przecież mogło się za chwilę roić od przeciwników. Na jego drugiej stronie możliwe, że nadal wrzała walka, a ja nie miałem kociego wzroku by widzieć co się do mnie zbliża.
- Skoro tacy jesteście to idę z wami, może jeszcze się na coś przydam. Nie mam zamiaru zostawać potem na tej wyspie, a słuchając was mam wrażenie, że potem spierdolicie, nie sprawdzając listy obecności spoza waszej grupki - powiedziałem jeszcze. Może i wychodziłem na tchórza, ale jeśli uda mi się ogarnąć kto wie. Może jakoś im pomogę? Rozwiązując buty kultysty, zrzucając mu coś na łeb, albo sugerując by jednak przemyślał swoje zachowanie dzięki czemu zyskają trochę czasu? Jestem chujem, ale jeśli trzeba by było, to niósłbym towarzysza na plecach, nie zostawiłbym go na pastwę losu. Zdecydowanie stracili resztki mojego szacunku, który wyrobiłem do nich słuchając opowieści. Teraz jednak to nie miało znaczenia.
Jeśli mnie nie olali, przeleciałem wzrokiem po martwych kultystach, szukając czy nie ma jakiegoś, w którego ciuszki mógłbym się wbić. Kto wie, może to też im jakoś pomoże? Oczywiście ubranie musiało być też wystarczająco nienaruszone, bym mógł udawać jednego z nich. Tam pokrwawione trochę może być, patrząc na to co się dzieje, ale lepiej by nie wyglądało to na moją własną krew. W końcu....chyba swojego tak od razu nie zaatakują.
Jeśli tylko coś znalazłem, jak najszybciej mogłem zrzuciłem tylko koszulę. Na siną rękę tylko zerknąłem i poruszyłem nią lekko. Bolała w chuj, ale cóż, nie była połamana, a to wystarczyło. Zarzuciłem górną część szaty, mając nadzieję, że nie będą się patrzeć na obuwie i ruszyłem za zamaskowanymi. Nie byłem marudą jeśli chodzi o niedogodności. Sam byłem chujem i chamem, jednak jeśli już musiałem z kimś dzielić swój los to starałem się nie myśleć tylko o sobie. Nawet teraz myślałem jak im pomóc, dlatego nie odpuszczę i będę na nimi lazł. Choć obecnie miałem ochotę ich po prostu wkopać, ale wiedziałem, że w ten sposób nie przetrwam. Poza tym ten z kuszą wydawał się jak na razie spoko, nie miałem nic do niego, ale ta raszpla tutaj? Nie....jej zdecydowanie nie polubię.


Ur'Nathum - Page 7 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Ur'Nathum
Wto 15 Wrz - 22:18
Tak jak postanowił, tak zrobił. Narzucił na siebie pelerynę i ruszył w ślad za Otome. Furor niestety musiał po raz drugi zostać w tyle. Zwierzęca woń i cichy, acz charakterystyczny klekot pazurów na kamieniu nie pozostałyby bez echa. Podczas rejsu na tyle przyzwyczaił się do innych członków Stowarzyszenia Czarnej Róży, że Keer wiedział, że zwierz nie zostanie zupełnie sam.
Większość kultystów była zaaferowana mającym nadejść rytuałem, krzyczącym na środku placu dziadem. Byli równie naelektryzowani co burza w górze. Oba zjawiska zagłuszały walkę w piwnicach. Nie podniesiono alarmu i Cień ani myślał na niego czekać.
Dodatkowej pewności, że jego decyzja jest tą prawidłową, Gawain nabrał, gdy dźwięki starcia w dole ucichły. Niezależnie od tego, kto wygrał. Finalnie liczył się tylko sukces, a nie ofiary. Taka dola. Dodatkowo nie było mu po drodze z narwaną, gotową szturmować zamek od głównej bramy Księżyc oraz o tyle profesjonalnym, co oschłym w kontaktach Wroną. Sen, dobra ksywka, przepadł niczym muśnięty brzaskiem. Przeszkadzaliby w delikatnej kwestii jaką było śledzenie kultysty przed nimi. Keer starał się zrównać swoje kroki z Otome i stawiać je na tyle lekko, by nie wydała się nikomu podejrzana. Wszak to ona, Senna Zjawa, profesjonalna amatorka azjatyckich zup, była teraz na pierwszej linii ognia. A jednak wolał nie pozostawiać zbyt wiele znienawidzonemu Losowi. Załadowana kusza czekała na pociągnięcie spustu, tak samo jak sztylet. Jedno wymagało celności i dobrego kąta, lecz przede wszystkim niczego niespodziewającej się ofiary. Drugie wymagało doskoku i refleksu. Wszak nie chciał robić z ochotników mięsa armatniego. Owszem, jeśli uda mu się stąd wyjść kładąc kres katastrofie, jaką byłoby ukończenie rytuału, dostałby order, trochę złota, dobre słowo... ale goryczy śmierci nie zakryłaby nawet melasa składająca się z pochwał i zaszczytów. Szkoda mu było Rogacza w dole, lecz Otome była mu zdecydowanie bliższa i pewniejsza, bo mimo wszystko smok nie różnił się zbytnio od Księżyc.

Niewidzialność (Bolerko) - 2/4


Ur'Nathum - Page 7 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Otome
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Otome Bloodworth
Wiek :
wizualnie około 16
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
160 cm i 50kg
Znaki szczególne :
Zmieniające kolor i kształt oczy, ciało pokryte rysunkami
Pod ręką :
Plecak i kilka pierdółek w nim, ołówki i kartki pokurywane po kieszeniach
https://spectrofobia.forumpolish.com/t179-otome https://spectrofobia.forumpolish.com/t1107-otome
OtomeDzieło Sztuki: Abstrakcja
Re: Ur'Nathum
Sro 16 Wrz - 18:10
Biegnąc za swą "ofiarą, dziewczyna zwróciła uwagę na spokój panujący na placu, jakby kultyści byli bardzo pewni siebie. Czyżby mieli przygotowany jakiś plan? Nie miała jednak czasu się na tym zastanawiać bo właśnie dogoniła niską postać i uświadomiła sobie że zamiast gapić się na dziedziniec mogła pomyśleć co mam jej powiedzieć. Jeżeli miała taka możliwość postanowiła poczekać z rozmową do momentu aż znajdą się za drzwiami, aby jak najszybciej zejść z widoku. Wtedy dogoniła Upiorną i zagaiła rozmowę. Trzymała się jednak jakiś metr za nią.
- Uff! W końcu cię dogoniłam! - Wyspała Otome z autentyczną zadyszką. - Wysłali mnie żebym pomogła ci z Księgą. Straszny chaos się zrobił tam na zewnątrz co?
Jej słowa brzmiały dość naturalnie, bo tak właściwie to nie kłamała. Faktycznie została wysłana przez gościa w masce by podebrać książkę. I faktycznie dookoła wiele się działo.
- Na szczęście gdy skończymy rytuał, niewierni nie będą w stanie nic już zrobić! - Dorzuciła na koniec, próbując dorobić sobie autentyczności oraz wyciągnąć jakieś informacje.

Powrót do góry Go down





Christopher
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Christopher Morrison
Wiek :
25
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
179/65
Pod ręką :
troszkę pieniędzy
Broń :
rozkładany nóż oraz niewielki pistolet
Zawód :
Różany strażnik
https://spectrofobia.forumpolish.com/t578-christopher#4939 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1076-christopher
ChristopherKot Czarnoksiężnika
Kot Czarnoksiężnika
Re: Ur'Nathum
Czw 17 Wrz - 0:23
Christopher miał zamiar głównie skupić się na zadaniu. Komentarz w kierunku Seamair nie był chociażby ułamkiem tego, co mogli sobie zrobić, gdyby tylko chcieli. Chociaż zazwyczaj to ze strony Seamair leciały różne wybryki, i dachowiec miał nie raz okazję, by coś jej zrobić. Ale nie robił, bo sam utrudniłby sobie robotę. Po wygłoszeniu w stosunku do niej swojej reprymendy odwrócił się plecami i ruszył w kierunku drzwi, nie spodziewał się jednak tego, co zaraz nastąpi. Zatrzymał się nagle i spojrzał z uniesionymi brwiami na trupa, który dopiero co miał zamiar go uderzyć. Nie był głupi, wiedział dobrze, że słowa czarownicy mają w sobie tyle prawdy, co ona sama rozsądku. Zero.
- To może lepiej trzymaj je na wodzy. Albo porzuć, jeśli nie potrafisz nad nimi zapanować.
Odparł jej nieco kąśliwie i ruszył dalej. Podejrzewał, że to miała być swego rodzaju groźba, ale i tak przekuł ją w kolejny złośliwy komentarz skierowany do Seamair. Niestety, jakimś dziwnym trafem poślizgnął się na nożu i uderzył o podłoże. Sapnął cicho i złapał za maskę, pod którą pociekła mu krew. Najwyraźniej artefakt dający szczęście na chwilę obrócił się przeciwko niemu i postanowił spełniać życzenia, ale Christopher przecież nie wiedział o jego istnieniu. Co nie zmieniało faktu, że spojrzał w kierunku podopiecznej podejrzliwie. Zwłaszcza jej reakcja, była zbyt dziwna, by to był przypadek. Strażnik zacisnął tylko zęby i podniósł się z ziemi, początkowo nie przyjmując jej pomocy. Na sam koniec dopiero położył dłoń na jej dłoni, bynajmniej nie jednak, by ją chwycić, a coś jej wręczyć. Był to owy nóż, na którym się poślizgnął.
- Przyda ci się. A teraz do roboty.
Całe szczęście, że miał maskę, bo inaczej kobieta z pewnością wyczułaby irytację w jego głosie. Nienawidził, gdy tak robiła. Ten wypadek mógł ich kosztować misję... Mieli nie zwracać na siebie do diaska uwagi i zająć bramę jak najszybciej.

Całość przebiegła znacznie szybciej, niż Christopher z początku podejrzewał. Nie potrzebny był nawet strzał z pistoletu, gdyż wszyscy przeciwnicy zostali unieszkodliwieni przez wybuch. Dachowiec schował zatem broń i przystąpił do otwierania bramy, jako ten, który najbliżej był mechanizmu do uczynienia tego. Sukcesywnie kręcił korbą, aż brama dotąd zamknięta stanęła na oścież. Teraz już nie było odwrotu. Wiedzieli, że tu są i będą musieli bronić tej bramy.
- Na wyspie i tak panuje taki chaos, że nic wartościowego z nich nie wyciągniesz. Skup się lepiej na pilnowaniu drzwi. I może lepiej przyhamuj się już z tymi magicznymi zabawkami, zanim wszystko wykorzystasz zbyt szybko.
Ostatnie zdanie szczególnie mogło ją zainteresować. Kryło w sobie ciche przesłanie, że ma już nic nie kombinować. Ich spór miał pewne granice, teraz musieli walczyć o życie, a nie bawić się w dziecinne przepychanki. Poprzysiągł sobie, że jeszcze jeden wybryk z jej strony i uzna ją za zagrożenie dla misji... Już i tak od dawna chciał to zrobić.

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Re: Ur'Nathum
Nie 20 Wrz - 21:59

Gawain i Otome
Dziecko nie zatrzymywało się, nawet gdy zostało zaczepione przez Otome, która stwierdziła, że przysłano ją na pomoc. Jedynie ruch głowy i nieufne zerknięcie świadczyły o tym, że kultysta w ogóle zdawał sobie sprawę z obecności Sennej Zjawy.
Dopiero kilkanaście stopni dalej, jakby zrozumiawszy, że chłodne przyjęcie nie zniechęciło Otome i ta wcią za nią idzie, młoda postać powiedziała:
- Nie potrzebuje pomocy.
Jeszcze kilkanaście stopni i dziewczynka znalazła się na szczycie schodów, gdzie stał kultysta strzegący cennej księgi.
- Arryet ther vergn - Dziecko przemówiła, wypowiadając tajemne hasło i jakby niczego sobie nie robiąc z obecności Otome. prawdopodobnie jednak nie uznawała jej za zagrożenie - być może nawet uwierzyła w opowiedzianą przez Zjawę historię?
Strażnik otworzył drzwi wpuszczając dziewczynę i Otome do środka, zamknął jednak drzwi nim Gawian, który mógł podążać za Otome, miał okazję wejść do środka. Jeżeli chciał pomóc musiał wymyślić jak dostać się do środka - minąć zakapturzonego strażnika.
W tym czasie Otome musiała podjąć decyzję co należy teraz zrobić. Dziecko jakby wciąż nie zważając na obecność Zjawy zbliżyło się do stołu, na którym znajdowała się księga i podniosło ją.

Mefisto
Nie można powiedzieć, żeby członkowie Stowarzyszenia specjalnie przejmowali się marudzeniem Mefisto. Byli skupieni na zadaniu, które było o wiele ważniejsze niż karczemne spory.
Jedyne co mężczyzna usłyszał to wypowiedziane przez Wronę niemal szeptem "ruszamy" mające być sygnałem to wymarszu z tych nieszczęsnych podziemi i skierowanie się na zamkowy dziedziniec lub w nieodkrytą jeszcze ścieżkę.
Schody wydawały się szybszą drogą, jednak oznaczał jednocześnie, że niewielka przecież grupka członków Stowarzyszenia wraz z rannym Mefisto musiałaby stawić czoło ogromnej grupie kultystów. Toteż po zaledwie zerknięciu na dziedziniec, po pokonaniu kilku stopni Wrona zdecydował, że należy pójść w nieznany korytarz.
Od razu też wyruszyli dalej, stąpając ostrożnie - świadomi, że w każdej chwili mogą natrafić na kultystów. Tych jednak na swojej drodze nie spotkali i bezpiecznie dotarli do zamkowych kuchni, które znajdowały się po drugiej stronie dziedzińca. Drewniane okiennice - obecnie zamknięte - dawały im ochronę przed spojrzeniami z zewnątrz, a jednocześnie niewielkie dziury w nich pozwalały na przyjrzenie się temu co dzieje się na dziedzińcu.
Kuchnia była całkiem obszerna, jednak obecnie jakby opustoszała. Wszystko zostało posprzątane po ostatnim posiłku, który był tu przygotowywany dla najwyższych hierarchów kultu, a było zbyt wcześnie na gotowanie kolejnego. Zaprzątający głowę kultystom rytuał jeszcze bardziej zmniejszał szansę, że ktokolwiek przyjdzie tutaj i wykryje członków Stowarzyszenia i Mefisto.

Seamair i Chris
Wraz z tym jak brama zamku się otwierała, pozwalając członkom Stowarzyszenia i kamiennym sługom tajemniczego Marionetkarza z Katedry wtargnąć do wnętrza zamku, atmosfera w strażnicy stawała się coraz gęstsza.
Drzwi prowadzące na dół wieży zostały zablokowane przy użyciu stołów oraz krzeseł, które znaleźli w pomieszczeniu. Mebli nie wystarczyło na dwoje drzwi, które prowadziły na mury, więc te zostały tylko zaryglowane - na obecnym etapie nie było wiadomo skąd nadciągną wrogowie.
Co do pytania Seamai, Tropiciel wyraził swoje stanowisko jasno:
- Możesz spróbować ich przesłuchać, ale się z tym pośpiesz. - I tylko tyle. Jeżeli Seamair zdecydowała się na wykorzystanie ledwo żywych kultystów, to w następnym poście proszona jest o wybranie pięciu pytań, które im zada nim nadejdą posiłki plugawych zwolenników Yh'nnary.
Chris sporo czasu stracił na otwieranie bramy. Niezależnie od tego, czy Seamair postanowiła przesłuchiwać więźniów, czy też pomagać Tropicielowi w przygotowaniu strażnicy do obrony, to Chris dołączył do nich dopiero po jakimś czasie. Dzięki temu miał okazję spostrzec coś, czego nie mogli ujrzeć zajęci innymi sprawami Seamair i Tropiciel. W pomieszczeniu bezgłośnie pojawił się jeden z kultystów - czy to za pomocą jakiegoś tajnego przejścia, o którym nie mieli pojęcia, czy też teleportacji - postanowił zaatakować. Do Chrisa należało zadanie powstrzymania go i to Dachowiec był jego pierwszym celem.
Na szczęście Dachowiec miał niewielką przewagę - zauważył przeciwnika nieco wcześniej. Dzieliła ich niewielka odległość zaledwie trzech metrów.
Krótka ocena sytuacji pozwoliła Chrisowi na zrozumienie, że ma przed sobą mierzącego około 174 cm Kapelusznika o niezwykle nienaturalnych szmaragdowych oczach, z kapturem zaciągniętym na stosunkowo niski cylinder, uzbrojonego w długi topór, który stanowił jedyną widoczną broń - choć pod obszernymi szatami kultu mogło skrywać się coś więcej.

Termin: 27.09.2020 r.
Kolejka: Brak

Powrót do góry Go down





Seamair
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 Zero-two
Godność :
Erin Collins ale mów mi Seamair.
Wiek :
Już 19 lat gości mnie ten Świat.
Rasa :
Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
Wzrost / Waga :
166 cm /46kg
Znaki szczególne :
Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
Pod ręką :
Zestaw noży do rzucania, magiczne akcesoria, bezdenna sakwa..
Broń :
Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
Zawód :
Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
https://spectrofobia.forumpolish.com/t269-seamair#413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1114-seamair
SeamairPoskramiacz
Poskramiacz
Re: Ur'Nathum
Czw 24 Wrz - 0:14
Zachowanie Dachowca naprawdę mnie irytowało... do tego stopnia, iż miałam wrażenie, że jesteśmy dla siebie nawzajem groźniejsi niż kultyści... Nawet jeśli oboje się staraliśmy, a w każdym razie ja się starałam, bo co do kocura miałam spore wątpliwości... to działaliśmy na siebie niczym dwie substancje, których zdecydowanie nie powinno się łączyć, gdyż może to dać bardzo nieciekawy efekt. Ogromna szkoda, że tylko nasza dwójka to widziała... a nasz przełożony już nie koniecznie. Jeśli tylko przetrwam tę cholerną misję to już ja się jakoś odpłacę Rosarium... i mojemu drogiemu ochroniarzowi rzecze jasna. Uznajmy to myślenie za rodzaj pozytywnej motywacji.
Nie powinno się lekceważyć wartości, jaką niosła ze sobą wiedza. Nawet jeśli aktualnie na wyspie panował chaos, to nie zmieniało niczego. W chaosie też dało się funkcjonować a były też rzeczy, których chaos zwyczajnie nie mógł otoczyć swymi mackami.
Rozstawiłam resztę trupów pod drzwiami, martwi strażnicy równie dobrze mogli posłużyć również za barykadę. Sama poprawiłam tylko maskę i wyciągnęłam nóż niedawno wręczony mi przez Dachowca. Upewniłam się, iż więzy są dostatecznie mocne. Z sakwy wyciągnęłam niewielką fiolkę, zawierającą sole trzeźwiące. Ważny element wyposażenia każdej apteczki, pomocna również podczas bardziej magicznych praktyk. Na przykład podczas ważenia eliksiru usypiającego, kiedy to niechcący za bardzo nawdycha się oparów... Podetknęłam fiolkę pod nos obojgu kultystom, jeśli jednak to nie pomogło to z całą pewnością sprawnie wymierzony cios w twarz, pomoże w oprzytomnieniu.
Jeśli moi jeńcy oprzytomnieli, przyklęknęłam naprzeciw nim i zaczęłam swoje małe przesłuchanie. W zależności od chęci do współpracy sięgałam po różne metody, nieco obietnic o tym, że pozwolimy, iż żyć mieszanych z groźbami, że jeśli nie zaczną mówić, to nie dam im spokoju nawet w zaświatach. Dowodem mojej prawdomówności, były żywe trupy kultystów, których nie sposób było przeoczyć. Jeśli groźby okazały się jednak niewystarczające, wówczas w ruch poszedł nóż... choć liczyłam, że „chłopcy” nie zmuszą mnie do podobnych zabaw. Nie lubiłam tortur, wolałam szybko i sprawnie kończyć czyjś żywot... może wyjątek w tym stanowiliby ludzie MORII.
Jeńcy usłyszeli następujące pytania:
-W jaki jeszcze sposób można dostać się do tego miejsca? Nie licząc drzwi i okien, które widzimy...
-Jak liczne są siły kultystów?
-Gdzie teraz znajdują się wasi przywódcy?
-Jakie macie zabezpieczenia na wyspie?
-Co wiecie na temat rytuału przyzwania Yh'nnary?

Gdybym miała wątpliwości względem prawdomówności moich rozmówców to cóż... walka wymaga ofiar, lepszy był jeden szczery jeniec niż dwóch kłamliwych. Przesłuchania wymagały sporej koncentracji, nie polegały jedynie na słuchaniu, ale również obserwacji.... usta mogą kłamać, ale ta sztuka jest znacznie trudniejsza dla reszty ciała... no, chyba że trafi się na naradę dobrego aktora. Żałowałam, że nie miałam przy sobie ekstraktu prawdy, to rozwiałoby moje wszelkie wątpliwości.
Poza stałymi i licznymi hukami grzmotów doszył mnie również hałasy poruszających się mechanizmów oraz otwieranych wrót. Oznaczało to, że Christopher spełnił swoje zadanie. Zapewne zaraz pojawi się z powrotem, by truć jaką stratą czasu jest teraz przesłuchiwanie jeńców...


~ Aktualny ubiór ~



Fabuła - Karczma Lalek
Spoiler:

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Ur'Nathum
Nie 27 Wrz - 21:33
Warknąłem cicho pod nosem. Coraz mnie ich lubiłem. Po tej misji raczej nie będę szukał z nimi kontaktu. Już wolę się użerać z Gwardią niż ze Stowarzyszeniem, skoro są tacy, a nie inni. Skupieni na wszystkim tylko nie na tym co też powinno być dla nich ważne.
Ruszyłem za nimi. Rozglądałem się i starałem uważać na to co się dzieje, jednak szum w głowie wcale mi w tym nie pomagał. Ale już się nie odzywałem. Była dziwnie...cicho, przynajmniej w samym zamku, wszystko działo się chyba na zewnątrz. I dobrze....
W sumie ucieszyłem się, gdy zrezygnowali ze schodów. Byłoby tam dość ciasno i szybki odwrót byłby dość trudny...przynajmniej dla mnie a jakoś nie miałem ochoty by z nich zlecieć. Wystarczająco poobijany byłem.
W kuchni mogliśmy trochę odetchnąć...a przynajmniej tak mogło się wydawać. Aż dziw, że nikogo tutaj nie było. Co prawda pewnie byli po jakiś posiłkach, ale nikt nie sprzątał? Nikt nie przygotowywał następnych dań? W kuchniach raczej zawsze ktoś jest....
Rozejrzałem się ostrożnie po pomieszczeniu, szukając czegoś co mogłoby się przydać do ewentualnej walki. Srebrna zastawa, albo przedmioty, które można ożywić. Teraz średnio sam się nadawałem do walki, ale żeby jakoś poprzeszkadzać? Myślę, że na tyle dam radę.
Feather wytknęła głowę z torby. Pogładziłem ją po czym przeczesałem włosy, krzywiąc się i zauważając krew na dłoni - Erishi nas ukatrupi jak tylko wrócimy....o ile - wyszeptałem do niej na co ta zapiszczała cichutko i wróciła na swoje miejsce.
Oparłem się i jeden z blatów i napiłem trochę wody. Obserwowałem drzwi, nasłuchiwałem i zerkałem na swoich towarzyszy, zastanawiając się czy mają jakiś plan.
Rozejrzałem się też, czy czasem nie ma jakiegoś innego wyjścia z tego pomieszczenia. Skoro to kuchnia to chyba powinno być...a jeśli takowe było to gdzie prowadziło? Jeśli znalazłem drzwi, podszedłem do nich i przyłożyłem do nich ucho, chcąc nasłuchać czy ktoś się za nimi znajduje. Spojrzałem też na "bohaterów", skoro tak im zależy by szło po ich myśli to niech sami zdecydują co z nimi zrobić dalej. Otworzyć czy też nie?


Ur'Nathum - Page 7 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Christopher
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Christopher Morrison
Wiek :
25
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
179/65
Pod ręką :
troszkę pieniędzy
Broń :
rozkładany nóż oraz niewielki pistolet
Zawód :
Różany strażnik
https://spectrofobia.forumpolish.com/t578-christopher#4939 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1076-christopher
ChristopherKot Czarnoksiężnika
Kot Czarnoksiężnika
Re: Ur'Nathum
Pon 28 Wrz - 13:47
Mężczyzna niestety nie należał do siłaczy. Może właściwszym byłoby wysłanie do otwierania wrót tropiciela, który bądź co bądź, wymachując wielkim młotem miał większą krzepę. A Christopher nigdy na sile fizycznej szczególnie nie polegał. Niestety, słowo się rzekło i to jemu przypadło otwieranie tego cholernego mechanizmu. Zacisnął zęby i zaczął kręcić kołowrotem, który w normalnych warunkach zapewne obsługiwały z dwie osoby. Po wyjątkowo nieznośnie długim czasie, w końcu przejście stanęło otworem dla reszty sił. Brama była otwarta, a to znaczyło, że wykonali swoje zadanie. Teraz tylko utrzymać ją w tym stanie do końca tego pierdolnika, a wszystko będzie dobrze... Dachowiec czym prędzej wrócił do reszty. Z daleka już dostrzegł swoją podopieczną, która z nożem w ręku zabawiała się więźniami. Przewrócił oczami na ten widok, świadom, że jeśli kogoś tu przezwyciężą emocje, to prędzej Drzazgę, nie zaś przesłuchiwanych przez nią kultystów. Morrison wytarł spocone dłonie o spodnie i już miał podejść do swoich towarzyszy, by pomóc przygotować obronę, gdy dostrzegł kolejną osobę we wnętrzu strażnicy. O jedną za dużo starczy rzec, która w dodatku miała przy sobie wyjątkowo morderczo wyglądający oręż.

Na szczęście dostrzegł go pierwszy i mógł zareagować, zanim przeciwnik w ogóle przystąpi do ataku. A było mu to cholernie potrzebne, ponieważ szarżujący na niego kultysta z toporkiem to była ostatnia rzecz, jaką chciałby widzieć. Strażnik czym prędzej dobył pistolet i szybkim ruchem wycelował w kapelusznika. Mógł oczywiście użyć noża, ale walka z taką bronią w tej sytuacji była, niczym rzucenie się na słonia z nożem kuchennym. Nie uśmiechało mu się mieć bliskiego spotkania z toporkiem. Korzystając z faktu niewielkiej odległości, nie potrzebował wiele czasu na wycelowanie i wystrzelił niemal od razu, gdy dobył broni, celując w sam łeb kultysty. Teraz nie miała już znaczenia dyskrecja, i tak zamierzali ich lada chwila szturmować. Cóż, a może już nawet zaczęli.

Powrót do góry Go down





Otome
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Otome Bloodworth
Wiek :
wizualnie około 16
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
160 cm i 50kg
Znaki szczególne :
Zmieniające kolor i kształt oczy, ciało pokryte rysunkami
Pod ręką :
Plecak i kilka pierdółek w nim, ołówki i kartki pokurywane po kieszeniach
https://spectrofobia.forumpolish.com/t179-otome https://spectrofobia.forumpolish.com/t1107-otome
OtomeDzieło Sztuki: Abstrakcja
Re: Ur'Nathum
Pon 28 Wrz - 21:14
No i elegancko, wszystko poszło zgodnie z brakiem planu. Udało jej się dostać do pomieszczenia z księgą. Poszło trochę za łatwo, ale nie było teraz czasu żeby się nad tym zastanawiać. Do tej pory opłacało jej się pozostawać bierną, ale teraz czuła że musi podjąć aktywne działania. Teraz albo nigdy, jeśli dziewczyna doniesie księgę na dziedziniec, nie będzie już opcji by ją wykraść.
Wiedziała że gdzieś w pobliżu czai się Pan Zamaskowany, nie miała jednak pojęcia czy został za drzwiami czy też udało mu się dostać do pomieszczenia. Jako że umiał stać się niewidzialny miałby pewnie większe szanse zbiec z księgą...
Otome odczekała chwile, pozwalając dziewczynie by podeszła do stolika i wzięła księgę. Chciała sprawdzić czy jej sojusznik, jeśli jest w pomieszczeniu podejmie jakieś działania. Nic się jednak nie działo, więc chyba musiała wziąć sprawy w swoje ręce. Korzystając z faktu że Rogata nie zwracała na nią uwagi zaczęła się do niej zbliżać.
- Łał, nie miałam jeszcze okazji zobaczyć ją z tak bliskiej odległości. - Rzuciła udająca zachwyconą Otome, gdy była już zaledwie kilka kroków od Rogatej. - Mogłabym ją chwilę potrzymać? Oczywiście zaszczyt zniesienia zostawię Tobie! - Dopowiedziała, unosząc delikatnie ręce. Gdyby tylko udałoby położyć choć jeden palec na księdze, mogła stać się niematerialna i uciec...
Jeśli Kultystka nie miała zamiaru oddać jej księgi, Otome użyje swojej szybkości by skoczyć do księgi i użyć niematerialności. Gdyby zawiodła i została zaatakowana, także użyje swej mocy by się obronić.

[Eteryczność 1/3]

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Ur'Nathum
Pon 28 Wrz - 23:02
Było tak blisko, a jednak tam daleko. Pomyśleć, że został oddzielony od śledzonej przez niego dziewczyny i Otome przez parę zbitych ze sobą desek oraz strażnika. Przeklął w myślach i przystanął, gdyż nadal był słyszalny... choć nie z tej odległości.
Nie chciał zostawiać Otome na pastwę kultystów i przewrotnego w swych wyborach Losu. Nawet jeśli chęć pomocy często przynosiła mu więcej kłopotów niż pożytku, poczuwał się do wypełnienia danej Sennej Zjawie obietnicy. Odnajdywał w sobie resztki honoru i podpierał je obowiązkiem narzuconym mu przez SRC. Księga była istotnym elementem misji, więc należało przynajmniej mieć na oku osobę, którą się po nią wysłało.
Strzelić? Zrzucić typa ze schodów? Sam trzask cięciwy zaalarmowałby strażnika i prawdopodobnie wszystkich w pomieszczeniu. Trupa nie było gdzie ukryć, a przywdziewając szatę musiałby zdjąć maskę. Szok Otome mógłby zdradzić ich oboje. Zwabić go prośbą o pomoc? Wbić do środka z bara i heja, niech się dzieje wola nieba? Brakowało rozpoznania, by orzec ilu kultystów czeka na niego za drzwiami. Tak czy siak podjęcie ryzyka było nieuniknione i konieczne. Owszem, mógłby zaczekać aż rogata i Otome wyjdą, ogłuszyć kogo trzeba i przejąć księgę, ale jaka był pewność, że wyjdą tym samym wyjściem? Wszak zamek pełen był zaułków i prawdopodobnie tajnych przejść.
Strażnik stał i pilnował. Ciężko byłoby nie trafić, więc strzelił i jeśli tylko strażnik padł trupem, Cień rzucił się do drzwi. Starał się wymacać zawieszony na szyi Gwizdek Prześladowcy i dmuchnąć w niego skupiając się na Upiornej dziewczynie, powierniczce nieświętej księgi Yh'naary. Jeśli mógł starał się pomóc Otome uciec lub przejąć księgę - zależnie od zastanej sytuacji wewnątrz pomieszczenia i działania Gwizdka, albo starałby się ustrzelić kultystkę, albo porwać księgę i za pomocą perły wrócić do swoich towarzyszy.

Niewidzialność (Bolerko) - 3/4
Gwizdek prześladowcy - 1/5 (jeśli Blokada umysłu nie została uaktywniona wcześniej)


Ur'Nathum - Page 7 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Re: Ur'Nathum
Sob 3 Paź - 14:43

Gawain i Otome
Strzał Gawaina był pewny. Nieruchomy, nie spodziewający się niczego strażnik strzegący świętej sali oberwał bełtem w miejsce, w które członek Stowarzyszenia wycelował.
Wbrew jednak oczekiwaniom oraz niewyobrażalnie nietaktownie strażnik jednak nie padł trupem. Dość powiedzieć, że w ogóle nie planował padać, a zamiast tego dobył spod płaszcza niewielki toporek i rzucił nim na oślep w miejsce, z którego przyleciał bełt - lecz nie trafił w Gawaina, ostrze odbiło się od kamiennej ściany obok niego.
Oznaczało to, że inicjatywa wciąż pozostawała w rękach członka Stowarzyszenia, lecz w żadnym razie nie będzie to łatwa walka.
Co innego Otome, której odmówiono możliwości dotknięcia księgi - lecz dziewczynka nie spodziewała się nagłego ataku i w ten sposób Zjawa już chwilę później uciekała ze świętą księgą. Pytanie tylko gdzie?

Mefisto
Kuchnia bluźnierczych kultystów snów była zadziwiająco mało bluźniercza - wręcz zwykła. Niczym nie różniła się od zwykłych kuchni, które można spotykać na zamkach Szkarłatnej Otchłani, czy Krainy Luster, a nawet była wyjątkowo słabo wyposażona w magiczne dodatki - ograniczając się raczej do rzeczy o niemagicznej naturze.
Mefisto znalazł więc całkiem sporo przyrządów kuchennych, w tym takich, które mogły przydać się do walki jak noże, widelce, łyżki (nawet nie wiecie jak mordercza potrafi być łyżka!). Wszystko znajdowało się poukrywane w odpowiednich szafkach. Jeżeli Mefisto chciał wybrać sobie z tych typowych przyrządów kuchennych cokolwiek, to miał do tego okazje.
Członkowie Stowarzyszenia byli natomiast zajęci przyglądaniem się dziedzińcowi, który był widoczny w szparach pomiędzy deskami w oknach - widzieli przemawiającego i cicho komentowali, tak by nikt z zewnątrz nie wiedział o ich obecności.
Mefisto znalazł natomiast dwoje drzwi - jedne bez żadnego wątpienia prowadziły na zewnątrz. Nie tylko znajdowały się na tej samej ścianie i z okien nie było widać żadnego elementu budynku, do którego te mogłyby prowadzić, lecz także wyraźnie dało się za nimi słyszeć odgłosy burzy oraz tuptających jak jeże kultystów zebranych na dziedzińcu.
O wiele ciekawsze były drugie drzwi, które prowadziły najprawdopodobniej do wnętrza zamku, do jakiejś wieży - dało się zresztą zobaczyć przez zakratowane okienko spiralne schody.
Dowódca Stowarzyszenia polecił Mefisto by sprawdził co kryje się za tymi drzwiami. Jednak gdyby tylko Upiorny postanowił wykonać jego rozkaz okazało się, że drzwi są zamknięte.
W tym momencie Mefisto przypomniał sobie, że gdzieś w kuchni, przy jednej ze ścian widział wiszące klucze - kilka różnych, lecz nie oznaczało to, że uda się za ich pomocą otworzyć drzwi. Natomiast alternatywą było ich wyważenie - nie wyglądały na najbardziej solidne, lub pozostawienie.

Seamair i Chris
Kultyści nie byli tak rozmowni jak powinni być. Nie skutkowały ani obietnice, ani też groźby - byli w końcu fanatykami, a Ci rzadko działają rozsądnie. Oznacza to, że zamiast odpowiedzi Seamair usłyszała kilka wulgaryzmów i dowiedziała się kilku "interesujących" rzeczy o samej sobie.
Nie oznacza to jednak, że przesłuchiwanie nie przyniosło żadnego skutku. Między wierszami udało się członkini Stowarzyszenia zrozumieć, że siły kultystów jakkolwiek duże są mocno podzielone. Przesłuchiwani wyraźnie chełpili się tym, że dostaną pomoc zarówno z miasta, gdy już ich towarzysze rozprawią się z tym nędznym atakiem oraz z samego zamku.
Oznaczało to bez wątpienia chaos w dowództwie kultystów, które było zajęte rytuałem i nie mogło w pełni skutecznie koordynować działań - a to był sygnał bardzo dobry, oznaczało, że przeciwko nim nie zostanie wysłanych tak wielu kultystów, jakby można skierować do tak ważnego punktu przy dobrym dowództwie.
Seamair dowiedziała się także, że "Yh'nnara wkrótce zostanie przyzwana i będzie oznaczało to koniec śmiesznego ataku Tropicieli". Mówiąc o Koszmarze kultysta zdradził jednak nieco za wiele - od razu zresztą ugryzł się w język, gdy zrozumiał swój błąd.
- Arcykapłan już przyzywa Wszechwidzącą na dziedzińcu. Przegraliście!

Niespodziewany atak ze strony kultysty został dość skutecznie zatrzymany przez wystrzał z pistoletu, którym posługiwał się Chris. Bezwładne ciało opadło na Dachowca, lecz wystarczyło je z siebie zrzucić - uważając by nie skaleczyć się ostrzem topora i już mógł przystąpić do pomocy reszcie drużyny.
Ta natomiast pomocy potrzebowała, gdyż do drzwi już zaczęli dobijać się kultyści. Nie wiadomo jak liczni byli, lecz trzeba było przygotować się na to, że wkrótce sforsują prowizoryczne barykady i zająć odpowiednią pozycję do obrony.

Termin: 10.10.2020 r.
Kolejka: Brak

Powrót do góry Go down





Seamair
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 Zero-two
Godność :
Erin Collins ale mów mi Seamair.
Wiek :
Już 19 lat gości mnie ten Świat.
Rasa :
Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
Wzrost / Waga :
166 cm /46kg
Znaki szczególne :
Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
Pod ręką :
Zestaw noży do rzucania, magiczne akcesoria, bezdenna sakwa..
Broń :
Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
Zawód :
Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
https://spectrofobia.forumpolish.com/t269-seamair#413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1114-seamair
SeamairPoskramiacz
Poskramiacz
Re: Ur'Nathum
Pon 5 Paź - 22:54
Ujadanie kultystów nie robiło na mnie wrażenia... choć trzeba przyznać, że nie brakowało im wyobraźni, kiedy to z ich ust padały coraz to ciekawsze obelgi i kąśliwe uwagi. Dobrze, że Dachowiec był akurat zajęty otwieraniem wrót, bo jeszcze gotów byłby dopisać kilka pozycji do własnego słownika. A niestety permanentne uciszenie Kocura nie wchodziło w grę, całe szczęście jeńcy nie mogli liczyć na podobną przychylność losu. Po skończonym przesłuchaniu mieli podzielić los pozostałych kultystów. Nawet jeśli chwilowo brakowało im sił, nadal stanowili zbyt duże zagrożenie, by mieć ich za plecami podczas walki. A do tej z całą pewnością dojdzie.
Mimo całej litanii bredni i wyzwisk, jakich musiałam się nasłuchać, przesłuchanie tych dwojga nie było stratą czasu. A wręcz przeciwnie... wystarczyło tylko odpowiednio się skupić oraz właściwie prowokować mężczyzn. Całe szczęście oboje byli dostatecznie zaślepieni i rozwścieczeni, że nie udało im się w porę powściągnąć języków. Ciekawe, jaki los zgotowaliby im ich własne przywództwo, gdyby dowiedzieli się, że mężczyźni właśnie zdradzili chyba najbardziej pożądaną informację. Teren zamku był rozległy i gdybym sama miała szukać miejsca, w którym miały odbywać się podobne praktyki, zapewne obstawiałabym podziemia... Fakt, że rytuał miał się odbywać, na dziedzińcu z jakiegoś powodu wywoływał we mnie niepokój. Czy to, co mieli zamiar sprowadzić, na ten świat było aż tak wielkie? A może chodziło o całkiem inne względy. Magia lubi rządzić się swoimi kapryśnymi regułami.
-Naprawdę miło się rozmawiało chłopcy... ale z tego, co mówicie, czeka nas sporo pracy... więc sami rozumiecie, nie mogę wam poświecić więcej uwagi.
Po skończonej wypowiedzi liczba trupów w pomieszczeniu zwiększyła się o dwa. Poderżnięcie gardeł było szybką i skuteczną metodą, niestety niosło też swoje konsekwencje. Znów ogarnęło mnie niezdrowe pobudzenie, jakie wywołał zapach posoki. Szaty mężczyzn barwiły brunatne plamy, które z każdą chwilą stawały się coraz większe. może trzeba było ich zadusić...
Odgłosy walki od razu sprawiły, że napięłam się gotowa do działania, lecz nim zdarzyłam, zrobić cokolwiek napastnik został powalony przez Christophera.
Nasz cmentarzyk się powiększał, w trosce o to by zwłoki nie stanowiły zwady podczas potencjalnego starcia, nakazałam martwym sługą użyć ich do blokowania drzwi. Jeśli już ktoś musiał się o nie potykać, to niech będą to chociaż wrogowie.
Z dachowcem wymieniłam tylko porozumiewawcze spojrzenia, po czym zwróciłam się do Tropiciela.
-Czy Tropiciele mają ze sobą jakiś mentalny kontakt? Albo czy masz jakiś sposób na przekazanie im wiadomości? Wiem, gdzie muszą uderzyć nasze siły, trzeba jak najszybciej dostać się na dziedziniec.
Róża miała swoje sposoby na nagłe powiadomienie swoich ludzi o zagrożeniu czy wezwaniu na misje. Być może, Tropiciele mieli swoje, dlatego warto było zacząć od tego pytania. Jeśli jednak nie można było na to liczyć, musiałam znaleźć inny sposób. Te informacje były zbyt cenne. Najchętniej sama zmieniłabym się w jakieś mało rzucające się w oczy stworzenie i ruszyłaby przekazać wiadomość. Nie chciałam jednak opuszczać posterunku. Nie w chwili, gdy kultyści coraz natarczywiej dobijali się do strażnicy... Uznałam, że to dobry moment, by zapewnić nam dodatkowe wsparcie, jak i ewentualnego gońca.
-Odsuńcie się.
Przestrzegłam towarzyszy, jeśli akurat których w danej chwili stał zbyt blisko mnie. Całe szczęście pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy, było dostatecznie obszerne. Otworzyłam poratal prowadzący do miejsca, w którym pozostawiłam Ra, bestia, widząc charakterystyczny rozbłysk światła od razu wskoczyła w przejście. Podłoga zadrżała, gdy uderzyły o nią potężne łapy bestii. Nie było czasu na powitania ani czułości.
-Musimy ochronić to miejsce przed kultystami. Wszelkimi sposobami.
Zaakcentowałam ostatnie zdanie dając Luxorowi do zrozumienia, że nie musi się powstrzymywać.
Gdyby Tropiciel nie mógł przekazać wiadomości, to potrzebowałam, choć chwili na jej spisanie.. i wymyślenie lepszego sposobu na jej dostarczenie. Byliśmy dość wysoko, może uda mi się dostrzec któraś z naszych grup, wówczas wystarczyłoby otworzyć kolejny portal i zabawić się w błyskawicznego kuriera a wszystko bez opuszczania strażnicy.


~ Aktualny ubiór ~



Fabuła - Karczma Lalek
Spoiler:

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Ur'Nathum
Sob 10 Paź - 22:50
Kuchnia, jak kuchnia. Ale czy powinno mnie to dziwić? Może i kultyści byli fanatykami, ale chyba coś musieli jeść. No....ewentualnie żywili się czymś innym....ale i tak. Zamek był zamieszkały przed nimi, więc kuchnia mogła być z tamtych czasów...choć w sumie była chyba odrobinę zbyt czysta, jak na nieużywane miejsce. W szczególności, że takie pomieszczenia musiały być trzymane w porządku, w końcu kto chciałby jeść jedzenie zrobione w syfie?
Niestety nie znalazłem nic co by mi jakoś szczególnie pomogło. Nie mówię, że w ogóle, jednak srebrna zastawa byłaby o wiele bardziej przydatna niż zwykła. No cóż....wziąłem ich kilka w razie czego, może jakoś uda się je wykorzystać. Ale na razie nie do końca miałem pomysł.
Dwoje drzwi....poza tymi, którymi weszliśmy do środka. Jedna na pewno nas nie interesowały. Mieliśmy znaleźć miejsce w zamku, w którym się znajdowaliśmy, a nie na zewnątrz, gdzie się on tych szaleńców aż roiło. To nie było coś co by nam pomogło, to na pewno.
Drugie drzwi za to wyglądały o wiele ciekawiej. Polecenie, które otrzymałem od (chyba) dowódcy zamaskowanej grupy, tylko mnie w tym utwierdziło. Miałem zobaczyć co jest na zewnątrz? Spoko.
Początkowo planowałem, żeby spróbować otworzyć je mocą, po prostu ożywić zamek (oczywiście nie mówię tutaj o budynku!) i kazać mu się otworzyć, jednak...nie czułem się dobrze, więc wolałem zachować siły. Przypomniałem sobie jednak o jaki kluczach, które gdzieś wisiały. Gdy tylko je odnalazłem, spojrzałem naokoło ich, by na pewno sprawdzić czy mogę je zabrać. Jeśli nie było nic dziwnego, zdjąłem je z haka i ruszyłem do drzwi by sprawdzić, czy któryś czasem nie pasuje.
Nie rzuciłem się jednak do tego od razu. Najpierw nasłuchałem, czy kogoś tam nie słychać. Kroków, szmerów czy rozmów, albo innych dźwięków, które wskazywały, że ktoś może się zbliżać.
Jeśli było spokojnie, zacząłem sprawdzać klucze. Powoli i ostrożnie. Nie jakoś przesadnie powoli, w końcu jednak czas nas gonił, ale tak, by nie robić zbyt wiele hałasu. Za drzwiami były schody, a to mogło znaczyć tyle, że echo może się ponieść dość daleko, by nas zdradzić.
Jeśli znalazłem odpowiedni klucz (oczywiście jeśli coś usłyszałem wcześniej, to dałem o tym znać, nasłuchując czy należy się czegoś obawiać), to uchyliłem ostrożnie drzwi, trzymając mocno w garści włócznię w pogotowiu, oraz wcześniej zerkając na swoich tymczasowych towarzyszy.
Jeśli jednak żaden nie pasował, zwróciłem na siebie uwagę zamaskowanych i wskazałem głową, by któryś pomógł mi je wywarzyć. Jestem spory, jak na kowala przystało, jednak...chyba lepiej by przy czymś taki było więcej osób, jakbym po prostu wyrżnął sobą po drugiej stronie, albo ktoś się pojawił. W szczególności, iż łeb nadal mi sporo nakurwiał.


Ur'Nathum - Page 7 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Otome
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Otome Bloodworth
Wiek :
wizualnie około 16
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
160 cm i 50kg
Znaki szczególne :
Zmieniające kolor i kształt oczy, ciało pokryte rysunkami
Pod ręką :
Plecak i kilka pierdółek w nim, ołówki i kartki pokurywane po kieszeniach
https://spectrofobia.forumpolish.com/t179-otome https://spectrofobia.forumpolish.com/t1107-otome
OtomeDzieło Sztuki: Abstrakcja
Re: Ur'Nathum
Pon 12 Paź - 17:14
Otome była tak zdziwiona faktem że udało jej się porwać księgę, że przez krótką chwilę wpatrywała się w nią z niedowierzaniem. Zaraz jednak przypomniała sobie iż należy zwiewać. Pytanie tylko gdzie i jak?
Nie chciała uciekać przez drzwi bo był tam strażnik no i zobaczyli by ją z dziedzińca... jednak przelatywanie przez ściany bez rozeznania w budynku też było ryzykowne i mogło wywołać sporo alarmu. Ale w sumie co za różnica skoro mala rogaczka i tak zaraz go podniesie?
W tym momencie za drzwiami rozległy się hałasy świadczące prawdopodobnie o bójce. A więc ten niewidzialny w masce jednak został za drzwiami i pewnie i bił się teraz ze strażnikiem...
Nie zastanawiając się ani sekundy dłużej Zjawa po prostu przebiegła przez drzwi i poleciała korytarzem przed siebie.
-Mam księgę! Zwiewamy! Tylko jeszcze nie wiem jak i gdzie! - Zawołała, rozglądając się dookoła w poszukiwaniu swego niewidzialnego towarzysza. W sumie fajnie jakby się podzielił tą swoją niewidzialnością, łatwiej byłoby im uciec.
Gdyby Gawain zdecydował się ujawnić by zabrać od niej księgę albo wydać jakieś polecenie, Otome miała zamiar mu się podporządkować. Jeśli natomiast nie podejmie żadnego działania to Zjawa będzie spieprzać do piwnicy z tajnym przejściem.

[Eteryczność 2/3]

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Ur'Nathum
Pon 12 Paź - 20:10
Strzelił, trafił, bełt utkwił między żebrami i... nic! Przydupas nie dość, że sobie stał, to jeszcze cisnął w niego toporkiem, którym, o mały włos, nie oberwał. Świst przecinanego powietrza podniósł serce Cienia do samiuteńkiego gardła, a sam jego właściciel tylko dmuchnął w gwizdek, który miał w pogotowiu. Iluzja była przeznaczona dla kogoś zgoła innego, lecz nieumarły i pewnie nieźle wkurzony strażnik wytrącił Keera z równowagi i pochłonął całą jego uwagę. Wtedy właśnie Otome przeniknęła przez drzwi z księgą w rękach, z ucieczką, jakimś gdzie i gdziejszym jak na ustach. Gawain obejrzał się za nią i w chwili, gdy go mijała dotarło do niego, że im się powiodło. Połowicznie, bo trzeba jeszcze zwiać, ale kurna... dokonała tego! Jasny gwint! Naprawdę zwinęła im świętą księgę!
Cień nie miał pojęcia, czy strażnik jest podatny na działanie gwizdka. Musiał jednak ruszyć za Otome i ujawnić się choć na chwilę. Miał nadzieję, że utkwiony w ciele kultysty bełt, choć trochę utrudni ruchy i spowolni parszywca.
- Otome! Daj ją i uciekaj stąd! - wydyszał, zdejmując Niewidkę, gdy znalazł się wystarczająco blisko Sennej Zjawy. Jeśli przekazała mu księgę złapał za perłę z zamiarem powrócenia do Wrony.
Ale niekoniecznie z zamiarem przekazania mu księgi tak od razu.

Gwizdek prześladowcy - 1/5 (jako że nie było okazji do użycia go w ostatnim poście)
Niewidzialność (Bolerko) - 4/4


Ur'Nathum - Page 7 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Christopher
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Christopher Morrison
Wiek :
25
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
179/65
Pod ręką :
troszkę pieniędzy
Broń :
rozkładany nóż oraz niewielki pistolet
Zawód :
Różany strażnik
https://spectrofobia.forumpolish.com/t578-christopher#4939 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1076-christopher
ChristopherKot Czarnoksiężnika
Kot Czarnoksiężnika
Re: Ur'Nathum
Wto 13 Paź - 1:01
Krótki wystrzał i było już po krzyku. CHrisopher nie zdążył nawet mrugnąć, a już pozbawił życia jakiegoś kultysty prostym wystrzałem z pistoletu. Doprawdy, o ile nienawidził MORIA z całego serca, tak ludzka technologia bywała momentami urokliwa... Zdecydowanie bardziej praktyczna, niż te wszystkie lustrzane dziwactwa. Niestety nie był to moment na zachwycanie się swoją bronią, bo sytuacja w reszcie strażnicy nie wyglądała za ciekawie. Dachowiec zacisnął zęby, gdy bezwładne ciało upadło na niego i dźwignął je do pionu. Uważnie przyjrzał się kapelusznikowi, jakby to miało cokolwiek zmienić, po czym ruszył z nim w kierunku drzwi. Każdy z nich był na swój sposób egzotyczny... Szkoda, że ten zdecydował się walczyć przeciwko nim. Strażnik kopnął toporek gdzieś na bok, po czym cisnął trupa pod drzwi. Barykady. Musieli jakoś się zabarykadować, jeżeli nie zamierzali mieć w najbliższym czasie nieproszonych gości. Ochroniarz zdążył tylko jeszcze rzucić krótkie spojrzenie Seamair, ale nie odezwał się. W tej chwili nie miał zbytniej ochoty na złośliwości, czy żarty. Byli pod oblężeniem i jeśli czegoś dobrego nie wymyślą, to zapewne będą to ich ostatnie dni na tej ziemi. Szkoda... Christopher nigdy nie chciał umrzeć u boku różowowłosej.
- Na ten moment bardziej skupiłbym się na tym, co jest na zewnątrz. - rzucił w odpowiedzi do Seamair i podniósł toporek kultysty - Czeka nas sporo roboty.
Tak więc oto stanął, w jednej ręce dzierżąc pistolet, w drugiej toporek kapelusznika. Przygotowywał się do przedarcia, które rychło miało się odbyć. Dopiero gdy jego podopieczna otworzyła portal i zobaczył, jak wychodzi z niego bestia, przypomniał sobie o czymś. Uniósł jedną dłoń do ust i zagwizdał donośnie. W pierwszej chwili zdawało się, że nic to nie dało, chwilę potem jednak na jego ramię spłynęła sierpówka. Mężczyzna pogłaskał ją krótko po łbie i posłał nad drzwi.
- Gdy wam powiem, zamknijcie oczy... Szczerze wątpię, byście chcieli zostać oślepieni.
Mężczyzna przy tym co jakiś czas zerkał w kierunku Seamair, by zobaczyć co porabia. Po pierwsze, musiał jej pilnować, po drugie, miał pomysł, w jaki sposób przekazać wiadomość. Sierpówka może nie była tak inteligentna, jak istoty rozumne, ale przyjmowała jego komendy dosyć sprawnie. Posłuży się nią jako zwyczajnym gołębiem pocztowym w razie potrzeby, ale być może nie będzie to potrzebne.

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Re: Ur'Nathum
Wto 20 Paź - 20:32

Gawain i Otome
Strażnik strzegący drzwi był największym problemem Otome oraz Gawaina, gdyż raz wybudzony nie był wcale łatwy do zatrzymania. Nie wystarczył bełt, ani też żadna inna broń. Był także zdeterminowany, więc chcący przeszkodzić kultystom musieli się spieszyć, gdyż wstrzymanie się choćby na chwilę w miejscu oznaczałoby walkę z monstrum.
Członek Stowarzyszenia miał jednak Perłę, którą wykorzystał niezwłocznie po tym jak Otome przekazała w jego ręce księgę... (Dalsza część w części z SCR i Mefisto).

Otome pozostała sama w niegościnnym miejscu i pozostało jej tylko uciec. Na szczęście wcale nie była zagubionym dzieckiem we mgle. Wystarczyła by tylko wybiegła na dziedziniec i ujrzałaby aż trzy drogi, którymi mogła podążyć. Pierwsza z nich to powrót drogą, którą tu przybyła, lecz ta wydawała się najmniej interesująca. Druga to Księżyc walcząca na Dziedzińcu z kultystami by osłonić odwrót. trzecia to brama prowadząca nad dziedziniec, która zajęta była przez twory gospodarza Katedry oraz innych, nieznanych Otome zamaskowanych ludzi. Gdyby chciała mogłaby nawet skierować się do baszty bramnej i pomóc broniącym się tam przed kultystami, chcącymi desperacko odciąć wrogie posiłki.
Niezależnie od tego gdzie uda się Otome, to kątem oka będzie mogła dostrzec, że dziecko, która zostało w wieży jakimś cudem znalazło się na podwyższeniu obok tego, który wyglądał na przywódcę kultystów. nie słyszała słów, lecz mogła spostrzec, że starzec jest wyraźnie wzburzony - a wreszcie, że unosi swoje ręce w górę.
Na dziedzińcu panowało zamieszanie. Trwały walki przy bramie, niedaleko kuchni, a najwierniejsi kultyści zebrali się wokół swego przywódcy by go chronić.

Mefisto i Gawain
Nie było zbyt wiele czasu na rozmowy. Gdy Cisza pojawił się przy pozostałych członkach Stowarzyszenia dowódca grupy zapytał, czy udało mu się zdobyć księgę.
Niezależnie od odpowiedzi Wrona poinformował o tym co udało mu się dostrzec przez niewielkie szpary w okiennicach. Brama została otwarta, a to oznaczało, że wystarczyło wyjść i przebić się przez kultystów.Choć droga ta wydawała się trudna, to w zamieszaniu jakie spowodowało nagłe otwarcie bram i wdarcie się nie tylko sił Stowarzyszenia, lecz także Marionetek z Katedry oraz Tropicieli z Bractwa. Oznaczało to, że niewielka grupka, której nikt nie posądzałby o to, że chce księgę mogłaby bardzo łatwo dostać się prosto do swoich towarzyszy.
Była jednak inna droga, na pozór łatwiejsza, lecz tak naprawdę oznaczała kolejną walkę do stoczenia.

Mefisto nie miał problemu z tym by otworzyć drzwi, jak się okazało klucz wiszący na jednej ze ścian był dokładnie tym, który był potrzebny by zobaczyć owalne schody prowadzące na jedną z wież i tym samym na blanki. Wrona nie wyjaśniając zbyt wiele wydał polecenia: (zakładam tutaj, że Gawain powiedział dowódcy, że ma księgę i mu ją przekazał ostatecznie, gdyby było inaczej to zmodyfikuje ten fragment!)
- Wezmę księgę i przebiję się do bramy. Księżyc zapewni mi wsparcie i odwróci ewentualną uwagę kultystów. Reszta ruszy tymi schodami w górę - wskazał dłonią na przejście otworzone przez Mefisto - i pomoże naszym w wieży. Jeżeli wszystko jasne, to ruszamy.
To było miejsce, w którym mogły paść pytania, lecz już po chwili należało przystąpić do realizacji planu. Drzwi prowadzące na dziedziniec zostały otwarte i wypadła z nich Księżyc. Z budynku wyszło jednak więcej niż dwóch członków Stowarzyszenia, a raczej dwóch, lecz ten drugi w liczbie większej niż jeden. W kuchni bowiem pojawiło się aż dziewięć osób wyglądających identycznie, które następnie wybiegły na dziedziniec. Nawet Gawain nie był w stanie powiedzieć, która z Wron była prawdziwa.


Seamair i Chris
W chwili, gdy Seamair spytała Tropiciela o mentalny kontakt drzwi zostały wyważone potężnym wybuchem, który wstrząsnął całą wieża wyrywając nie tylko żelazne zawiasy, lecz także krusząc pobliskie mury - otwierając tym samym naprawdę spore przejście, którym do środka mogli wkroczyć Kultyści.
Tropiciel spojrzał na Chrisa, który już wcześniej ostrzegł ich, by zamknęli oczy - jeżeli Dachowiec dał sygnał to zarówno Seamair jak i Tropiciel byli ostrzeżeni i nie zostali nawet na chwilę oślepieni.
Wykonawczy zamach wielkim młotem, który roztrzaskał czaszkę pierwszego kultysty, który śmiał wtargnąć po zgliszczach do wnętrza bramnej baszty Tropiciel sięgnął dłonią do kieszeni.
- Najszybciej będzie jeżeli otworzysz portal prosto do dowództwa - jesteś w stanie to zrobić? - Zarówno Chris jak i Seamair mogli dostrzec, że wyciąga z kieszeni karteczkę, którą następnie zgniótł w dłoni, lecz gdy jego palce ponownie ujawniły kartkę okazało się, że zmieniła się ona w papierowego motyla, na którego skrzydłach dało się zauważyć litery. - Brama zdobyta, rytuał odbywa się na dziedzińcu. Utrzymamy przejście. Tę dokładnie wiadomość przekażemy prosto do dowództwa.
Nim jednak Seamair zdążyła cokolwiek zrobić okazało się, że motyl potrafi latać, gdy Tropiciel podrzucił go by zasłonić się przed halabardą, która dzierżona przez jednego z kultystów spadła na jego głowę.
Stali blisko przejścia, przez które w jednej chwili mogło przedostać się nie więcej niż dwoje ludzi. To oznaczało, że na tę chwilę Tropiciel oraz trupy wysłane przez Seamair pod drzwi były wystarczające. Dawało to Członkom Stowarzyszenia oraz bestii jednego z nich możliwość wyboru sposobu w jaki zaatakują.
Na tę chwilę w środku było zaledwie troje kultystów: pierwszy z nich walczył z Tropicielem za pomocą halabardy, drugi uzbrojony w miecz i tarczę stał po jego prawej, natomiast trzeci za nimi - na pierwszy rzut oka nie miał broni, więc ta zapewne ukryta była pod szatą.


Termin: 30.10.2020 r.
Kolejka: Brak

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Re: Ur'Nathum
Sro 28 Paź - 20:53
W mgnieniu oka korytarz i schody rozmyły się przed nim, a kroki strażnika ucichły. Tym razem błyskotka idealnie wypełniła swoje zadanie i nie stanowiła jedynie prostej ozdoby, obijającej się o jego pierś przy każdym gwałtowniejszym kroku. Faktycznie przeniosła go do Wrony. Stanął przed nim z księgą w rękach i wyciągnął ją ku niemu bez słowa. Dowódca był zaaferowany, a gniewne krzyki na zewnątrz utwierdziły Cienia w przekonaniu, że jednak woli trzymać sztylet lub kuszę, a nie deski i zapełniony bluźnierczymi inkantacjami pergamin między nimi.
Wcale nie miał ochoty jej oddawać, ale... zostawić jej nie mógł, a Wrona chyba wiedział, co z nią począć.
- Nie byłoby lepiej jej po prostu zniszczyć? - skrzywił się za maską, gdy Wrona odbierał od niego księgę, lecz nie wypowiedział swej myśli na głos. Dopiero teraz zauważył, jak w obcym sobie miejscu przyszło mu się znaleźć. Kuchnia. Nie znał się na gotowaniu, ale pomieszczenie nie wyglądało na często i intensywnie używane. W głowie miał sztywnych wieśniaków, strażników, kultystów. Czy oni w ogóle jeszcze musieli coś jeść?
Zerknął na drzwi wskazane przez Wronę i tylko skinął głową. Księżyc zapewne była wniebowzięta wizją kolejnego mokrego snu siepacza.
- Widzimy się przy statku? - zapytał tylko, zanim Wrona zamienił się w całe stado.
Reszta. Resztą był Mefisto i ich bestie. Cudownie.
- Wyglądasz jakbyś miał się lada moment porzygać - zagadnął Rogatego w drzwiach. Był zielony na gębie, ruchy miał powolne a wzrok zamglony. No i krew zlepiała mu włosy. - Dostałeś w bańkę - bardziej stwierdził niż zapytał, podchodząc do postawnego mężczyzny. Zapewne miał wstrząśnienie mózgu i jeśli szczęście mu sprzyjało nie zejdzie na wylew. - Wejdźmy, zamknijmy drzwi i zabarykadujmy jeśli się da. Mam zestaw opatrunkowy, nic wielkiego, ale będziesz miał mniej problemów później. Byle szybko i cicho - zaczął rozglądać się po kuchni w poszukiwaniu pogrzebacza, wielkiej chochli lub podobnego przedmiotu, który mógłby robić za rygiel. Upiorny będzie go spowalniał, ale pozostawiony na pastwę kultu dołączyłby do ich grona lub niepotrzebnie zaalarmował i spędził ich tutaj. No i... nie lubił tego przyznawać, ale w ostateczności mógł być jego tarczą. Żywą lub martwą.


Ur'Nathum - Page 7 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Otome
Gif :
Ur'Nathum - Page 7 5PUjt0u
Godność :
Otome Bloodworth
Wiek :
wizualnie około 16
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
160 cm i 50kg
Znaki szczególne :
Zmieniające kolor i kształt oczy, ciało pokryte rysunkami
Pod ręką :
Plecak i kilka pierdółek w nim, ołówki i kartki pokurywane po kieszeniach
https://spectrofobia.forumpolish.com/t179-otome https://spectrofobia.forumpolish.com/t1107-otome
OtomeDzieło Sztuki: Abstrakcja
Re: Ur'Nathum
Czw 29 Paź - 19:33
Gdy tylko Otome przekazała księgę Panu Niewidzialnemu, ten natychmiast rozpłynął się w powietrzu. No super. Mógłby ją zabrać, albo dać jakąś wskazówkę a nie se tak o znikać. Zjawa postanowiła, że jeśli go jeszcze gdzieś tu zobaczy, zasadzi mu porządnego kopniaka.
Na razie jednak musiała się skupić na dalszym planie ucieczki. Najłatwiej chyba było wrócić do tunelu, ale w sumie nie wiedziała co tam się dzieje, czy Mefisto i reszta pokonali tych kultystów. No i nie wiadomo co było po drugiej stronie tunelu, a czuła że jej moc zaczyna się powoli kończyć. Wolałaby nie utknąć w piwnicy bez żadnych dróg ucieczki...
Gdzieś tam na dziedzińcu były posągi tego Koszmara, ale nie wiedziała czy zostanie przez nie rozpoznana. I czy Koszmar będzie się w ogóle nią przejmował, w końcu był dość szalony. Otwarta walka na dziedzińcu też jej nie rajcowała.
Ostatecznie postanowiła spróbować szczęścia z basztą bramną, gdzie również toczyła się jakaś walka ale nie mogła dostrzec kto dokładnie się tam bije.
O ile uda się jej tam dobiec, Otome spróbuje gdzieś się przyczaić by z bliska ogarnąć sytuację i przeanalizować swoje możliwości. Mogłaby zaatakować kultystów od tyłu, ale musiała najpierw wiedzieć ilu jest i upatrzyć sobie ewentualną drogę odwrotu.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach