Kawiarnia "Belette"

Wena
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 093205cd83a7da5e2990ebaeff9e8b89
Godność :
Astrid Lumizione, bądź inaczej i każde z imion równie prawdziwe.
Wiek :
500 lat
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
Raz taka, innym razem inna... Może żadna, skoro to tylko kula światła?
Pod ręką :
Nic
https://spectrofobia.forumpolish.com/t414-kuleczka https://spectrofobia.forumpolish.com/t1154-opisy-weny https://spectrofobia.forumpolish.com/t989-wampirze-lisciki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1125-wena
WenaKrwiopijca
Re: Kawiarnia "Belette"
Sro 31 Sie - 23:21
Nair miał przyjemność spotkać Dyami - Marionetkę stworzoną przez obecnego aktualnie w Belette Pheobusa służącą Astrid Fyortersole jako przyboczny ochroniarz potrafiący sięgnąć po najodpowiedniejszą do sytuacji broń.
Przyjazna aparycja Marionetki oraz jej miły dla ucha ton głosu mógł być zwodniczy, gdy ktoś próbował podejmować wobec niej lub Weny wrogie działania, lecz przychodzący w pokoju Arumant nie musiał się tym przejmować.
- Dzień dobry, czym mogę służyć? - Spytała Marionetka uśmiechając się i sięgając dłonią po kartę, którą sprawnie podała mężczyźnie. Nawet nie dlatego, że liczyła, iż jest on kolejnym klientem, lecz przede wszystkim dla zachowania swej roli. Zdecydowanie spędzała zbyt wiele czasu z Astrid.

Gdzie jednak sama Zjawa, co przecież pożegnała już członków Stowarzyszenia Czarnej Róży? Nieszczęśliwie nie wiedząc, że Phoebus szedł, by się z nimi spotkać. I kto zawinił? Czy Astrid, że zbyt szybko odprawiła Thamisa i Artemis? Czy może Dyami, która nie powiadomiła Krwiopijcy o prośbie Clio? A może sam Phoebus, który nie dość wyraźnie zaznaczył, że spotkanie to jest bardzo ważne i nie cierpi nawet najmniejszej zwłoki - jak określiłaby to sama Clio Fyortersole. w oczach samej Zjawy nigdzie nie było winy, a jedynie klasyczny tragizm! Nikt bowiem nie wykonywał swych obowiązków nienależycie, a mimo to cel nie został osiągnięty.

Astrid zjawiła się kilka zaledwie chwil po tym jak Nair podszedł do lady. Kobieta wyglądała dokładnie tak samo, jak wcześniej - jak niewinne dziewczę o niebieskich oczach, które w żadnym razie nie mogłoby być bezwzględnym Consigliere jednego z największych gangów Marionetkarzy.
Wena uśmiechnęła się widząc dwoje nowych osób i podchodząc do lady oparła na niej dłoń.
- Goście! Jakże cudownie. Witam was serdecznie. - Przechyliła się nieco, opierając drobne ciało o kawiarnianą ladę.
- Wieszcz podążył twą radą? Jakie jest znaczenie
wizyty wszakże miłej, choć niespodziewanej.

Dyami kiwnęła tylko głową. Wszak nie mogła rozpowiadać wobec wszystkich, że Fyortersole poszukują członków Stowarzyszenia. Za to telepatycznie przekazała Phoebusowi, że członkowie Róży najpewniej wyszli - Astrid nie zostawiłaby ich w swym cennym biurze pełnym dzieł sztuki i sekretnych zapisków. Nie wszystkie z nich to listy miłosne!
Wena jednak w istocie nie spodziewając się odpowiedzi zwróciła się do Arumanta, uśmiechając się szeroko.
- Przychodzisz na kawę? Liczę nie w służbowej
sprawie tu zawitałeś, lecz i tej wysłucham.

Następnie Astrid przepraszającym spojrzeniem przeprosiła Arumanta robiąc krok w lewą stronę, by lepiej widzieć Marionetkarza i jego przyjaciela - który przyszedł tu już wcześniej. Czyżby byli umówieni?
- To rozkosz Cię tu widzieć, wielce się stęskniłam! - Mówiła do Phoebusa, dygnąwszy lekko.
- Belette zawsze Cię gości i twoich przyjaciół
z największą przyjemnością, byś tu się dobrze czuł.

Dopiero po tych słowach prawa noga dołączyła do lewej a Astrid położyła swoją dłoń na dłoni Naira.
- Przepraszam, lecz przyjaciel w me progi zawitał
już poświęcam Ci swój czas, byś sprawy bieg mi zdał.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Cwetanka Dolinata
Wiek :
19
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
150/44
Znaki szczególne :
Krwistoczerwone skrzydła, długa grzywka
Pod ręką :
Zestaw do szycia, parę puszek z jedzeniem, 2 butelki wody
Broń :
Beretta M9
Zawód :
bezrobotna
https://spectrofobia.forumpolish.com/t875-siea
SieaNieaktywny
Re: Kawiarnia "Belette"
Pon 5 Wrz - 20:37
W momentach wielkiej wagi każda strona ceniła sobie posiadanie odpowiednich ludzi na odpowiednim miejscu i tak tutaj nie było od tego wyjątku. Forma wojny w jakiej brała udział odbiegała jednak od konfliktów, o których czytała. Była swego rodzaju pasjonatem historii, ale szczególnym zamiłowaniem obdarzyła tą od 1 wojny do zimnej wojny. To były jej ulubione okresy, które chłonęła bezgranicznie.
- Wojna jest kolebką przeróżnych rzeczy, z których właśnie wynika wspomniany chaos. - Zręcznie sięgnęła po leżącą na stole chusteczkę, aby wytrzeć się od czekolady, pozostawionej przez wcześniej jedzonego pączka. - Dla mnie jednak wojna to coś zupełnie innego. To szansa na spożytkowanie własnego życia dla wyższej, bardziej podniosłej sprawy. Swego rodzaju życie wieczne, poprzez zapamiętane zasługi... nawet jeżeli to nie moja wojna, tak wciąż jest to ważne wydarzenie dla mojego życia. - Oczywiście mogłaby uczestniczyć w konflikcie na przeróżne sposoby, bowiem nie każdy bohater nosi hełm czy pelerynę... tak jednak uważała, że za bardzo sama nie nadaje się do czego innego. Obecnie była nikim innym niż zupełnie nic nieznaczącą osobą. Przynajmniej teraz.
- Wojna jest idealną okazją na poszerzenie swojej najemniczej działalności. Osobiście mogę powiedzieć, że ilość zleceń stanowczo zwiększyła się sprzed takowego stanu. Oczywiście samo służenie Milicji jest sprawą nadrzędną, ze względu na jej formalną formację. Preferuje bowiem bardziej wojskowe podejście. Zostałam wychowana przez wojskowego toteż preferuje taką służbę. - Wyjaśniła spoglądając na bardzo specyficzną kobietę jaką Wenę. Wydawała się właścicielką kawiarni, a przynajmniej kimś dla niej ważnej. To też była ta sama osoba, którą to miała podsłuchiwać. Dlatego też starała się nie przykuwać swojej uwagi, dopóki to nie było konieczne.

Powrót do góry Go down





Nair
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Arumant Vito Krystellar
Wiek :
Wizualnie około 30 lat
Rasa :
Naczynie magii [podrasa Szklanych ludzi]
Wzrost / Waga :
183 cm
Pod ręką :
Mordercze kulki, wsuwki do włosów
https://spectrofobia.forumpolish.com/t752-arumant https://spectrofobia.forumpolish.com/t1102-nair
NairOcalały Klejnot
Re: Kawiarnia "Belette"
Wto 6 Wrz - 13:32
Spojrzawszy na marionetkę, Arumant wziął kartę menu w swoją chłodną dłoń.
- Dziękuję - odrzekł z ciepłym uśmiechem na twarzy, a następnie pomału przeniósł swój wzrok na kartę. Mężczyzna skupiał się na czytaniu jej zawartość i szybkim zastanowieniu się co mógłby zamówić do czasu kiedy do pomieszczenia nie wkroczyła Wena. Widząc kobietę,
praktycznie od razu rozpoznał kim jest. W takim gronie ciężko byłoby nie kojarzyć osobistości tak ważnej dla rodziny Fyortersole. Gdy ta posłała mu przepraszające spojrzenie, jedynie kiwnął głową, dając jej znak, że jak najbardziej rozumie chęć powitania przyjaciół. Stojąc przy ladzie z menu w ręku, Nair zamyślił się na chwilę, przenosząc się do swojego świata, a wzrok jego jeszcze przez moment nieprzytomnie błądził za Zjawą Senną. Gdy ta podeszła do niego lekko oprzytomniał i zaczął swą mowę.
-Droga Astrid, przyjaciele to sprawa naprawdę ważna, jednak o ile to nie problem, krótki moment zająć Ci muszę. I zgodzę z faktem, że przybywam w sprawie służbowej, wszakże filiżanką ciepłej kawy nie pogardzę- odparł na słowa kobiety, jednocześnie odkładając menu kawiarni na blat w miejsce, gdzie klienci mieli zwyczaj odkładać karty. Miał w głowie pomysł, na to, co mógłby zamówić, jednak dalej nie miał stuprocentowej pewności, gdyż do gustu najbardziej przypadły mu dwa produkty serwowane w kawiarni Belette.

Powrót do góry Go down





Phoebus
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 6f7995a551a48242da1234ce2d5455a2
Godność :
Phoebus Richard Fyortersole
Wiek :
54 lata, wygląda na wczesną trzydziestkę
Rasa :
Marionetkarz
Wzrost / Waga :
180/78
Znaki szczególne :
Wypalone, puste oczodoły zasłonięte srebrną maską, nieznacznie zgarbiona postawa
Pod ręką :
złoty zegarek na łańcuszku, krótki miecz schowany pod płaszczem, pieniądze, Enyo
Broń :
krótki miecz
Zawód :
Capo Fyortersoli, twórca Marionetek
Kontrahent :
Clio
Stan zdrowia :
Zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t894-phoebus-fyortersole https://spectrofobia.forumpolish.com/t1018-listy-phoebusa https://spectrofobia.forumpolish.com/t1108-phoebus
PhoebusKoszmarny Augur
Koszmarny Augur
Re: Kawiarnia "Belette"
Czw 15 Wrz - 20:44
Potok wydarzeń przyprawił Phoebusa o zawrót głowy i tępe dudnienie w skroni, choć w rzeczywistości nie wydarzyło się nic konkretnego – ot do kawiarni wszedł dziwnie wyglądający jegomość, który skierował swoje kroki wprost do lady. Pozornie nieistotny fakt zaowocował jednak wzmożeniem się wizji, która niczym wzburzone morze w czasie sztormu zalewała statek myśli Marionetkarza grożąc, że rychło puści go na dno. W rzeczy samej obecność Szklanego mogła wiele zmienić, lecz Fyortersole wiedział, że nie wolno mu wierzyć podszeptom intuicji – kto wie, cóż takiego mogło w rzeczywistości za nią stać? Nie wspominając nawet o tym, że gdyby mężczyzna ślepo wierzył i ufał wizji, ta rychło wyprowadziłaby go na manowce – jak zdążył to zaobserwować, miewała swoje lepsze i gorsze humory.

   Przepędziwszy rosnącą niemożność, uwaga mężczyzny powróciła do siedzącej przed nim kobiety. Długie palce błądziły po smukłym uszku filiżanki, gdy Phoebus przysłuchiwał się w zamyśleniu słowom Opętańca że zmarszczonymi nosem. W rzeczywistości były one typowe dla młodych idealistów - ba! - za młodu Phoebus sam mógłby się obiema dłońmi pod nimi podpisać, lecz doświadczenie wojny szybko zweryfikowało jego światopogląd.
Szlachetna motywacja, droga Siea. – zaciągnąwszy się aromatem, napił się łyk czarnego jak smoła napoju – Lecz chyba nie doświadczyłaś na własnej skórze zbyt wielu wojen? – zapytał poważniejszym tonem obracając głowę w bok; w istocie nie musiał na nią patrzeć, by ją widzieć. – Hasła umierania za ideę brzmią patetycznie i pięknie, kiedy są wygłaszane z ust dowódców bezpiecznie komenderujących ze swoich bezpiecznych sztabów, lecz wojna niesie za sobą tylko śmierć i zniszczenie. – rzekł nieco zbyt gorzko, niż początkowo zamierzał. Wyprostował się i po chwili refleksji uśmiechnął do Opętańca przepraszająco – Wybacz, brzmię jak starzec. Wojna odebrała mi moich bliskich. – wyjaśnił krótko i uniósł do ust filiżankę.

   Wojna nie była dla słabych, lecz czy Marionetkarz nie należał do słabych? Jego matki inwazja MORII nie złamała tak, jak zrobiła to z Phoebusem - choć miał kilkadziesiąt lat, by przepracować ten problem, echa wojny nadal nawiedzały go w snach. Na dźwięk znajomego głosu podniósł głowę i wstał z zajmowanego krzesła.
Witaj, Astrid. - pokłonił się na znak powitania, nim ponownie zajął miejsce - Dziękuję za zapewnienia, lecz mam do ciebie sprawę, która w swej… pilności może poczekać. Mniemam, że masz ważnego gościa. - zamachał ostrożnie dłonią, w której trzymał filiżankę i posłał jej wąski uśmiech.

   Nie spieszyło mu się - mógł poświęcić nawet całą wieczność na oczekiwanie rozmowy z jasnowłosą. Świadomość, że ludzie Czarnej Róży opuścili już teren kawiarni, nie nadawała konwersacji rygoru natychmiastowej wykonalności, toteż wrócił do rozmowy z albinoską.
W rzeczy samej nie można odmówić ci wojskowego drygu. Zapewne urodziłaś się w Świecie Ludzi? – zapytał wyraźnie zaintrygowany i pogładził się po brodzie w zamyśleniu. – Niektórzy z ludzi trafiają przypadkowo do naszego świata, inni celowo próbują przywłaszczyć siłą nasze zasoby. Zastanawiam się, jak tu trafiłaś, jeśli można spytać?

Powrót do góry Go down





Wena
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 093205cd83a7da5e2990ebaeff9e8b89
Godność :
Astrid Lumizione, bądź inaczej i każde z imion równie prawdziwe.
Wiek :
500 lat
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
Raz taka, innym razem inna... Może żadna, skoro to tylko kula światła?
Pod ręką :
Nic
https://spectrofobia.forumpolish.com/t414-kuleczka https://spectrofobia.forumpolish.com/t1154-opisy-weny https://spectrofobia.forumpolish.com/t989-wampirze-lisciki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1125-wena
WenaKrwiopijca
Re: Kawiarnia "Belette"
Pią 23 Wrz - 2:17
Ktoś mógłby powiedzieć, że pochylona lekko w lewą stronę drobna kobieta w jasnej sukience wygląda uroczo spoglądając na Phoebusa i Sieę swoimi błękitnymi oczyma.
Gdy na dźwięk słów syna Eleonory Fyortersole Zjawa uniosła rąbek sukni delikatnie pochyliwszy swoją głowę w przód, jednocześnie skrywając swoje szafirowe oczy za jasną zasłoną powiek. Nie unosząc się jeszcze powiedziała:
- Spraw pilnych zawsze mnogo, lecz nie wszystkie płoną.
Zajmę się drogim gościem, co słów strasznych niesie
brzmienie co trwogi pełne - do pracy mnie zmusi.

Twarz kobiety przybrała wyraz smutku, lecz tylko na chwilę, gdyż zaledwie kilka sekund po tym jak skończyła mówić Belette wypełnił cichy chichot Astrid.
- Mój drogi Arumancie, stolik na nas czeka. - Stojąc obok Szklanego Zjawa ujęła jego dłoń, by osobiście zaprowadzić do wybranego przez siebie miejsca. Nim jednak rozpoczęła niezbyt odległą podróż, to zwróciła się jeszcze do Dyami, by ta podała Nairowi jego zamówienie jak najprędzej. Oczywiście nim te zostało złożone zanim mężczyzna dał się porwać do stolika.
- Wojna jest dla mnie straszna. Nie przychodzisz mówić
o krwi rozlewie, prawda? Dziś jest bardzo zimno.
- Mówiła Zjawa prowadząca przed sobą Naira, jeżeli ten podążył za jej gestem, bądź idąca sama, gdy Nair postawił jej opór i pozostał przy ladzie. Wraz ze słowami o chłodzie wolna dłoń Astrid potarła o przeciwne ramię.
Jeżeli jednak mężczyzna nie chciał urazić przyjmującej go Zjawy, to jego ręka uwolniona została od delikatnego uścisku drobnej rączki przed stolikiem obranym przez pannę Lumizione.
- Proszę siadać wygodnie, podejmę Cię godnie. - Uśmiechnęła się szeroko, jednocześnie zaczesując niesforny kosmyk złocistych włosów za ucho.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Cwetanka Dolinata
Wiek :
19
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
150/44
Znaki szczególne :
Krwistoczerwone skrzydła, długa grzywka
Pod ręką :
Zestaw do szycia, parę puszek z jedzeniem, 2 butelki wody
Broń :
Beretta M9
Zawód :
bezrobotna
https://spectrofobia.forumpolish.com/t875-siea
SieaNieaktywny
Re: Kawiarnia "Belette"
Pon 10 Paź - 19:15
Nie miała za złe mężczyźnie za odmienny od niej stosunek do wojny. Wszak rozumiała, że nie każdy dostrzegał w niej je prawdziwe piękno oraz pole do perfekcji. Było to całkowicie normalne. Oczywiście sama nie mogła ręczyć za potwierdzanie swoich przekonań, bowiem niestety wojna w wszelaki sposób ją ominęła. Nie liczyła oczywiście konfliktu Zory, bo traktowała to jako zaledwie małą sprzeczkę w zestawieniu do prawdziwego konfliktu w jakim chciałaby wziąć udział. Oczywiście w jej obecnym stanie, jakże i samym fakcie, że powrót do tej "właściwej" strony był niemożliwym, nie dopóki nie załatwi sprawy ze swoimi przebrzydłymi skrzydłami. Nie mogła również zaprzeczyć, że tutaj mogła się doszkolić jak i dorobić do czasu kiedy to będzie gotowa założyć coś więcej niż pospolite najemne ostrza.
- Osobiście nie dane było mi uczestniczyć w żadnej wojnie. - Rzekła układając w głowie kolejne zdania z tego co pamiętała sprzed przemiany w opętańca. - O wojnie jednak zdarzyło mi się słyszeć bardzo dużo, głównie było to od mojego dziadka, bo sam ojciec mimo służenia w wojsku sam nie brał bezpośredniego udziału w bitwach. Narzekał na to zresztą często. Wracając do dziadka to opowiadał mi jak walczył w Afganistanie... to takie jakby to określić... bardzo odległe zadupie, które było w większości albo wielką pustynią, albo górami. Sam dziadek brał udział w jednostkach wspierający nasz sojusz. Spędził tam ładne parę lat dlatego też miałam naprawdę wiele okazji do zaczerpnięcia chociażby garstki informacji z pierwszej ręki. - Wyjaśniła spoglądając ukradkiem na właścicielkę kawiarni. Posługiwała się dziwną gwarą, jakby cytowała jakieś klasyczne opowieści. Zaznaczając te mocno wschodnie. Co było nawet miło posłuchać. Nie chciała jednak zwracać na siebie uwagi, zważając na swoje pierwotne szpiegowskie zadanie.
- Nic nie szkodzi. Rozumiem, że śmierć bliskich jest traumatyczne. - Zwłaszcza gdy byli ofiarami postronnymi! Śmierć w walce to jedno, ale śmierć przez przypadkowy pocisk, czy przez nieprawych ludzi było dla niej czymś niedopuszczalnym. Niegodnym i wręcz obrzydliwym i sama osobiście wyciągałaby odpowiednie konsekwencje.
- Trafiłam tutaj dwa razy. - Rzekła poważniej i z lekką irytacją w głosie. Nie była jednak zła na samego mężczyznę, a na sam fakt zaistnienia tego pierwszego razu, który podarował jej właśnie te beznadziejne, przebrzydłe oraz cholerne skrzydła! - Niestety przy pierwszym razie nie pamiętam za wiele... wręcz wcale. Wiem jednak, że trafiłam tutaj z 2 dwa, trzy lata temu, a dowód na to mam na plecach. Te darmozjady sterczą mi na plecach i z każdym dniem zastanawiam czy istnieje coś na tyle pożytecznego żebym chociażby tolerowała ich istnienie. - Tutaj na chwile się zatrzymała zbierając myśli. - Za drugim razem w zasadzie trafiłam tutaj przez przypadek. Znalazłam jakiś kompas, który mnie tutaj przeniósł... ale nie pamiętam gdzie go wtedy posiałam i tak oto aktualnie muszę przebywać tutaj. -

Powrót do góry Go down





Nair
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Arumant Vito Krystellar
Wiek :
Wizualnie około 30 lat
Rasa :
Naczynie magii [podrasa Szklanych ludzi]
Wzrost / Waga :
183 cm
Pod ręką :
Mordercze kulki, wsuwki do włosów
https://spectrofobia.forumpolish.com/t752-arumant https://spectrofobia.forumpolish.com/t1102-nair
NairOcalały Klejnot
Re: Kawiarnia "Belette"
Sro 12 Paź - 18:58
Arumant przyjął dłoń wystawioną przez Wenę z lekkim uśmiechem. Szklany stawił kilka powolnych, lecz eleganckich kroków w stronę wybranego przez Zjawę stolika, jednak podczas gdy Astrid odpowiadała nieznanemu mężczyźnie Opentańcowi, ten przypomniał sobie o swej chęci zamówienia napoju, zaczął zastanawiać się jak wyjść z tej niefortunnej sytuacji, by móc dokonać zamówienia i jednocześnie nie urazić swym zachowaniem Zjawy. Gdy delikatny uścisk kobiety odpuścił, przez co chłodna dłoń Arumanta była już wolna, ten przeprosił ją na moment i nieco szybszym krokiem niż wcześniej wrócił do lady, podał marionetce Dyami swoje zamówienie, przy okazji płacąc za nie. Po ponownym podejściu do stolika rozsiadł się wygodnie. Dostrzegł on, że goszcząca go Zjawa ma dość oporny kosmyk swych złocistych włosów, który ponownie przeszkadzał jej. Mężczyzna sam będąc szczęśliwym posiadaczem dłuższych włosów nie jednokrotnie ma do czynienia z takimi problemami. Sięgnął do kieszeni marynarki zanurzając w niej część smukłej dłoni. Po nie długiej chwili wyjął stamtąd niewielką pozłacaną wsuwkę do włosów, a następnie na płaskiej dłoni podał ją Wenie.
Proszę, jeśli zechcesz, możesz upiąć tym swe włosy – powiedział, trzymając wsuwkę na dłoni. Gdy Zjawa przyjęła ten niewielki prezent, wziął ręke, jeśli jednak odmówiła, schował wsuwkę, zaczekał moment, aż kobieta również usiądzie, a następnie zaczął krótką przemowę.
Może przejdę w końcu do sprawy sedna — Zaczął Arumant — Więc w ostatnich czasach przybył do mnie ze skargą kupiec. Z zeznań jego wynikało, że został pobity, a następnie okradziony. Mówił, że sprawcą była marionetka, jak określał niezwykle piękna, ale jednocześnie przeraźliwie podła, upierał się on również, że na pewno należeć musi do Rodziny Fyortersole. Powodem, dlaczego przybywam do Ciebie Astrid, jest to, że nie chciałem pochopnych wniosków wyciągać, a jedynie otrzymane informacje zweryfikować – westchnął, czując w głębi duszy, jakby oskarżał Zjawę chwilowo kończąc wypowiedź, a jednocześnie oczekując na jej odpowiedź.

Powrót do góry Go down





Wena
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 093205cd83a7da5e2990ebaeff9e8b89
Godność :
Astrid Lumizione, bądź inaczej i każde z imion równie prawdziwe.
Wiek :
500 lat
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
Raz taka, innym razem inna... Może żadna, skoro to tylko kula światła?
Pod ręką :
Nic
https://spectrofobia.forumpolish.com/t414-kuleczka https://spectrofobia.forumpolish.com/t1154-opisy-weny https://spectrofobia.forumpolish.com/t989-wampirze-lisciki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1125-wena
WenaKrwiopijca
Re: Kawiarnia "Belette"
Pon 24 Paź - 22:09
Astrid zajęła swoje miejsce przy stoliku nieśpiesznie z błądząc oczami po kawiarence. Gdy jej dłoń dotknęła wierzchu oparcia błękitne oczy śledziły ruch ust najemniczki - znajomej Phoebusa. Chwilę później, gdy druga dłoń chwyciła oparcie z boku, by odsunąć krzesło Zjawa spoglądała już za okno na przechodzącym uliczką Dachowców. Wraz z powolnym opadnięciem Astrid na krzesło uwaga consigliere skupiona była na Arumancie.
Gdy kobieta przyjęła prezent od mężczyzny błękit jej spojrzenia zawiesił się na niewielkim przedmiocie o złotej barwie. Na jej twarzy pojawił łagodny, ledwo dostrzegalny uśmiech.
- Przyjmę ten dar przepiękny, lecz o pomoc proszę. - Wyciągnęła dłoń w stronę siedzącego przed nią Szklanego. Następnie gwałtownie wstała i znalazła się tuż obok niego, z dłonią wspartą na stoliku. Choć w istocie poradziłaby sobie sama, to z jakiegoś powodu zapragnęła, by to Arumant przyozdobił jej włosy i zapewnił, że te nie będą tak niesforne.
- Będę wdzięczna ogromnie jeśli mi pomożesz.
Jednak nie zamierzała stać w niezbyt wygodnej, pochylonej pozycji zbyt długo. Szybko zatem usiadła, otrzymawszy pomoc, bądź też nie. Po zajęciu miejsca wysłuchała historii.
Była przez cały czas skupiona, z oczyma wpatrzonymi w mówiącego. Wraz z kolejnymi słowami jej oczy rozszerzały się w zdziwieniu, a na zakończenie dolna warga została delikatnie przygryziona. W żadnym razie jednak nie można tego mylić z zagryzieniem. Zagryzione to mogą być kurki, gdy wpuścić do nich lisy.
- To dla mnie zaskoczenie, nie wiem o czymś takim,
lecz mogę Cię zapewnić z całą stanowczością
ta marionetka wroga nie mogła być nasza.
Podłość zdradziła jej fałsz, jestem tego pewna.

Po tych słowach uśmiechnęła się delikatnie, wspierając policzek na wewnętrznej części dłoni.

Powrót do góry Go down





Nair
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Arumant Vito Krystellar
Wiek :
Wizualnie około 30 lat
Rasa :
Naczynie magii [podrasa Szklanych ludzi]
Wzrost / Waga :
183 cm
Pod ręką :
Mordercze kulki, wsuwki do włosów
https://spectrofobia.forumpolish.com/t752-arumant https://spectrofobia.forumpolish.com/t1102-nair
NairOcalały Klejnot
Re: Kawiarnia "Belette"
Nie 30 Paź - 17:49
Gdy na ustach Zjawy pojawił się prawie niewidoczny uśmiech, Arumant dostrzegł go kątem oka. W momencie, kiedy gdy Astrid zbliżyła się do Szklanego z prośbą o pomoc, ten podniósł się na chwile z siedzenia.
-Jak życzysz sobie – odparł na słowa kobiety. Ponownie ujął w dłoń niewielki przedmiot, delikatnym ruchem odgarnął kosmyk włosów Astrid, a następnie upiął go do reszty jasnych włosów.
Po tym, jak zjawa ponownie usiadła, Nair opowiedział po krótce co przydarzyło się kupcowi na jego terenach. Widząc zdziwienie zjawy, zaczął pomału domyślać się jej odpowiedzi. W chwili kiedy ta udzieliła wyczekiwanej przez Arumanta wypowiedzi, mężczyzna nieco się uspokoił. Świadomość, że pomiędzy jego gangiem a rodziną Rodzinom Fyortersole nie dojdzie w najbliższym czasie do żadnego zgrzytu, z powodu tej kradzieży była naprawdę pocieszająca, w szczególności, że zapewne nie miałby zbyt wielkich szans w starciu z tym gangiem. Pomimo tego Vito wiedział, że nie może zostawić, a następnie zapomnieć tak tej sytuacji, nie tylko dlatego, że jego reputacja mogłaby na tym ucierpieć, a dlatego, że nie mógł zostawiać swoich ludzi na pastwę losu.
Wszakże patrząc na drugą stronę medalu, Arumant nie mógł mieć stuprocentowej pewności, że Zjawa nie chce go zwieść, odezwał się by jednak nie milczeć zbyt długo.
- Dziękuje Ci bardzo droga Astrid za wyjaśnienie tej sprawy, doprawdy mnie to zadowala – rzekł, zastanawiając się chwilę krótką, w jaki sposób mógłby dopytać Astrid o ostatnią sytuację nie wzbudzając jej podejrzeń o drobną nieufność mężczyzny. Po niedługim momencie ponownie zwrócił się do kobiety naprzeciw niemu.
- Z mych służbowych spraw byłoby na tyle, spodziewałem się, że czasu zająć więcej te formalności mogą, jednak dość mylnie. Jeśli zechcesz porozmawiać możemy o mniej istotnych lecz przyjemniejszych rzeczach – powiedział Nair spokojnym tonem głosu z delikatnym uśmiechem na twarzy. Podparł głowę na dłoni przypominając sobie o zamówionym napoju.

Powrót do góry Go down





Phoebus
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 6f7995a551a48242da1234ce2d5455a2
Godność :
Phoebus Richard Fyortersole
Wiek :
54 lata, wygląda na wczesną trzydziestkę
Rasa :
Marionetkarz
Wzrost / Waga :
180/78
Znaki szczególne :
Wypalone, puste oczodoły zasłonięte srebrną maską, nieznacznie zgarbiona postawa
Pod ręką :
złoty zegarek na łańcuszku, krótki miecz schowany pod płaszczem, pieniądze, Enyo
Broń :
krótki miecz
Zawód :
Capo Fyortersoli, twórca Marionetek
Kontrahent :
Clio
Stan zdrowia :
Zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t894-phoebus-fyortersole https://spectrofobia.forumpolish.com/t1018-listy-phoebusa https://spectrofobia.forumpolish.com/t1108-phoebus
PhoebusKoszmarny Augur
Koszmarny Augur
Re: Kawiarnia "Belette"
Sro 14 Gru - 22:12
Phoebus ukradkiem „zerknął” na złoty zegarek zdobiący jego prawy przegub. Wskazówki swoim miarowym rytmem zwiastowały nastanie kolejnej pełnej godziny, a przy okazji – przypomniały o nieubłagalności wykonania zadania, którego się podjął. Clio zapewne byłaby wielce nieukontentowana, gdyby Marionetkarz nie wywiązał się terminowo ze swojego zobowiązania i nie omieszkałaby przypominać o tym przy każdej, nawet najdrobniejszej okoliczności.
Fyortersole jak mantrę mógł powtarzać, że różni ludzie mają różne motywacje. Niektórzy szli na wojnę z musu, by chronić swoją grupę lub przynosić im cześć, a inni znowuż upatrywali się w niej sposobu na łatwy zysk. Nie bez powodu wszak zwykło się mawiać, że na wojnę idzie się po trupy i do rymu! Phoebus odchyli się wygodnie w krześle i rozłożył nogi – musiał przyznać, że siedziało mu się całkiem komfortowo.
Twój ojciec nie ma czego żałować. – kolejny łyk smolistego napoju wypełni usta Phoebusa – Wojna to nic przyjemnego, choć zdaje się być nieuniknienie związana z istotą człowieczeństwa. Czy widzisz w tym paradoks? Z jednej strony ludzie kurczowo trzymają się życia obawiając się nieznanych odmętów śmierci, a z drugiej – sami pchają się w jej macki. Zdaje się, że Miasto Lalek już swoje wycierpiało z rąk tych przeklętych moryjczyjów i powinno nauczyć się, że wojna nie niesie nic innego niż zmianę i śmierć. A tu proszę, nasza mała ojczyzna stoi w płomieniach. I nikt nie wie, jak daleko sięgną języki tego stosu.
Do uszu mężczyzny doleciał wysoki, kobiecy szczebiot – z obecnej pozycji Phoebus mógł wyłowić jedynie strzępki z rozmowy z czerwonowłosym przybszem z których wnioskował, że nie powinien przeszkadzać im w ich drobnym tete-a-tete. Jakkolwiek Astrid była zaufaną osobą Rodziny, tak Phoebus dzięki nabytej nieufności – któż by jej nie nabył, będąc ofiarowanym Koszmarowi przez osobę, która zdawała się mu być bratem? – nie potrafił ulec urokowi drobnej, blondwłosej kobiety.
Domyślam się, że przemiana nie należała do najprzyjemniejszych? – zdawał sobie sprawę z bezpardonowości swojego stwierdzenia, a na jego wąskich ustach zawidniał drobny uśmiech – Moi dawni… znajomi opowiadali mi kiedyś, że istnieją stare legendy o pewnym zaklęciu, które umożliwia ukrycie skrzydeł Opętańcowi. Ciężko wyłowić, ile w tym prawdy a ile wielowiekowych warstw plotek.

Powrót do góry Go down





Wena
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 093205cd83a7da5e2990ebaeff9e8b89
Godność :
Astrid Lumizione, bądź inaczej i każde z imion równie prawdziwe.
Wiek :
500 lat
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
Raz taka, innym razem inna... Może żadna, skoro to tylko kula światła?
Pod ręką :
Nic
https://spectrofobia.forumpolish.com/t414-kuleczka https://spectrofobia.forumpolish.com/t1154-opisy-weny https://spectrofobia.forumpolish.com/t989-wampirze-lisciki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1125-wena
WenaKrwiopijca
Re: Kawiarnia "Belette"
Wto 17 Sty - 21:33
Zjawa słuchała z uwagą słów wypowiadanych przez Naira. Jej ciało nie poruszało się, chyba że tylko dając znać, że kobieta wciąż jeszcze żyje. Dopiero, gdy do jej uszu dotarł zwrot "wyjaśnienie sprawy" kobieta przymknęła oczy, lekko rozchylając usta.
Spuściła delikatnie głowę i odparła niepewnie:
- Jakże bym chciała ujrzeć dziś kres
niegodziwości czai się bies.
Krew przelać pragnie, dom jego - cień.
Nim potwór skona swych słów nie zmień.
- Krótka pauza, w której Wena uniosła na powrót swoje spojrzenie ku mężczyźnie. Pochyliła się nieznacznie w stronę Arumanta, wspierając dłonią na stoliku.
- Wolno mi ujrzeć to fałszerstwo?
Jeśli potrzeba nawet teraz.
serce me krwawi, gdy bluźnierstwo
skrywa się w mieście. Skoro już raz
światło chce przyćmić spróbuje znów.

Uciekła wzrokiem gdzieś w bok i dokończyła.
- Niech to bluźniercy strzegą swych głów.
Zachichotała spoglądając w okno. Zupełnie jakby rozmyślała, wyjrzawszy na zewnątrz, jak powinna się ubrać na tę daleką wyprawę. Szybko jednak ponownie spojrzała na Arumanta wyczekując jego odpowiedzi. W końcu chodziło o honor Fyortersoli, a ona była ich Consigliere. Nie mogła tych plotek zostawić bez sprawdzenia.

Powrót do góry Go down





Nair
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Arumant Vito Krystellar
Wiek :
Wizualnie około 30 lat
Rasa :
Naczynie magii [podrasa Szklanych ludzi]
Wzrost / Waga :
183 cm
Pod ręką :
Mordercze kulki, wsuwki do włosów
https://spectrofobia.forumpolish.com/t752-arumant https://spectrofobia.forumpolish.com/t1102-nair
NairOcalały Klejnot
Re: Kawiarnia "Belette"
Sro 3 Maj - 20:24
Gdy Zjawa przemawiała czerwono włosy przysłuchiwał się padającym z jej ust słowom. Gdy do uszów jego docierała pierwsza część wypowiedzi kobiety, Krystellar zmarszczył z lekka brwi, nie był pewny, w jaki sposób miał interpretować te zdania. Wpatrując się w oczy Weny wysłuchał jej do końca. Arumant miał mieszane uczucia: z jednej strony Zjawa zwyczajnie mogła pragnąć zemsty za naruszanie dobrego imienia rodziny Fyortersoli, z drugiej strony gdzieś w głowie szklanego istniała myśl, że Astrid mogłaby widzieć w tej sytuacji wręcz idealną okazję do przysłowiowego wbicia noża w plecy Vito. Czerwono włosy podążył za wzrokiem zjawy i spojrzał na okno, a raczej to, co kryło się za nim, dając sobie jeszcze niedługą chwilę na przemyślenie odpowiedzi. Gdy kobieta zwróciła swój wzrok ku Szklanemu, ten spojrzał na nią, a następnie otworzył usta, by przemówić.
—Zgodzę się na to, jednak ostrzegę przed tym, że cała ta sprawa jest dość świerza i do tej pory nie zebrałem żadnych informacji na temat nikczemnika, który śmiał dopuścić się tych czynów. W pierw zbadać chciałem, czy teoria kupca dotycząca tego, że ta bluźniercza marionetka może należeć do rodziny Fyortersoli, była jakkolwiek trafna— Arumant zamilkł na moment i przetarł twarz dłoniom. Jedynym co aktualnie mu zostało było zapewne przeprowadzenie dokładniejszego śledztwa i schwytanie marionetki, ale też jej potencjalnych współpracowników. Chwycił kubek z ciepłym napojem przyniesiony nieco wcześniej przez Dyami i napełnił nim swoje usta. Vito ostatecznie uznał, że może warto spróbować dopuścić Zjawę do sprawy, absolutnie nie można stwierdzić, że ufał jej bezgranicznie, postanowił jednak, iż może być zwyczajnie ostrożny. Kobieta w końcu może okazać się całkiem pomocna, jeśli naprawdę zależy jej na zachowaniu honoru Fyortersoli —Śmiem twierdzić, że w aktualnej sytuacji poza dość oczywistym przesłuchaniem kupca zostanie mi śledztwo. Jeśli zechcesz, a czas nie będzie Cię gonił może dołączysz do mnie? A jeśli wszystko pójdzie bez większych przeszkód pozwolę wymierzyć Ci karę dla podłego sprawcy— dodał po niedługiej przerwie nie spuszczając wzroku z twarzy Weny.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Cwetanka Dolinata
Wiek :
19
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
150/44
Znaki szczególne :
Krwistoczerwone skrzydła, długa grzywka
Pod ręką :
Zestaw do szycia, parę puszek z jedzeniem, 2 butelki wody
Broń :
Beretta M9
Zawód :
bezrobotna
https://spectrofobia.forumpolish.com/t875-siea
SieaNieaktywny
Re: Kawiarnia "Belette"
Pią 2 Cze - 14:00
Słuchała go bardzo uważnie. To co mówił miało sens, jednak dla niej wojna była czymś, czym ona sama mogłaby się wykazać. Wiadomo, ona sama nie mogła wiedzieć jak to jest być na wojnie, jednak wciąż osobiście uznawała, że dałaby radę. Pewnie rzeczywistość szybko by ją zweryfikowała. Na razie mogła się jednak cieszyć błogą niewiedzą.
- Myślę, że niektórzy ludzie po prostu zaakceptowali, że kiedyś umrą. Potem zaczyna się myślenie, czy aby na pewno zwykła śmierć jest z pewności odpowiednia? Jak już umierać to za coś. To może, jakby to powiedzieć... nadać sens temu wszystkiemu. - Oczywiście tyczyło się tych, dla których zwykły żywot nie miał sensu, a swojego celu nie odnaleźli od naprawdę bardzo dawna. - Ja sama zdecydowałam się zostać najemnikiem, bo uważam, że dzięki temu mojej śmierci mogę chociaż nadać jakieś znaczenie. - Wchodziły też w to osobiste marzenia, ale jedno nie wykluczało drugiego.
Wracając do samego wątku z przemianą to pokiwała twierdząco głową. - Nie była przyjemna, chociaż o wiele gorsza rzecz miała miejsce zaraz po tym. - Tutaj wskazała na skrzydła. - Nienawidzę ich. - Momentalnie jednak przybrała bardziej zainteresowaną i nieco zszokowaną minę. Czyli dało się coś z nimi zrobić.... ukrycie może nie jest tym samym co pozbycie się, jednak to i tak mocno ułatwiłoby jej egzystencje. Musiała czym prędzej dowiedzieć się jak to zrobić. Wysłuchała jeszcze co miał do powiedzenia, po czym wstałaby od stołu. - Dzięki za podpowiedz z tym ukrywaniem. Mam nadzieje, że jeszcze uda się nam porozmawiać. Tym czasem idę poszukać informacji na ten temat. - Po czym udała się do wyjścia. Miała dużo rzeczy teraz do zrobienia...

//zt

Powrót do góry Go down





Wena
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 093205cd83a7da5e2990ebaeff9e8b89
Godność :
Astrid Lumizione, bądź inaczej i każde z imion równie prawdziwe.
Wiek :
500 lat
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
Raz taka, innym razem inna... Może żadna, skoro to tylko kula światła?
Pod ręką :
Nic
https://spectrofobia.forumpolish.com/t414-kuleczka https://spectrofobia.forumpolish.com/t1154-opisy-weny https://spectrofobia.forumpolish.com/t989-wampirze-lisciki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1125-wena
WenaKrwiopijca
Re: Kawiarnia "Belette"
Nie 25 Cze - 1:58
Błękitne oczy Astrid wpatrzone były w mówiącego Naira tak długo, aż kątem oka Zjawa nie zarejestrowała jakiegoś ruchu. Dostrzegła, że postać rozmawiająca dotychczas z Phoebusem opuściła Belette a to oznaczało dwie rzeczy.
Po pierwsze wewnątrz kawiarenki nie było obecnie nikogo, kto nie mógłby zostać wtajemniczony w sytuacje, która wymagała zbadania. Wewnątrz znajdowała się sama Wena, Phoebus - syn Eleonory Fyortersole, Nair, którego gang był zainteresowany wyjaśnieniem sprawy oraz Dyami - Marionetka Astrid.
Druga sprawa to konieczność szybkiego działania.

Lumizione uśmiechnęła się do Naira, delikatnie spuszczając wzrok - jakby chciała go przeprosić.
- Wybacz mi mój drogi, na krótką chwilę.
Wstała od stolika i skinęła dłonią na Dyami, pokazując swoim paluszkiem na drzwi. Marionetka dobrze zrozumiała i natychmiast z gracją dobiegła do wejścia. Dobyty z kieszeni klucz posłużył do zablokowania przejścia, a tabliczka została obrócona, by głosić teraz "Zamknięte".

Astrid ceniła sobie Belette za to, że jest to kawiarnia niewielka, umieszczona nieco na uboczu. Dzięki temu klientów nie było wcale tak dużo. Najczęściej trafiały tu osoby pragnące spokoju i nieco odpoczynku od gwaru wielkiego miasta. Z drugiej strony bywały także dni, w których ludzie czekali przed wejściem, bo wszystkie stoliki były zajęte.

- Phoebusie, chodź tu. Nie zostawaj w tyle.
Mówimy o rzeczach nas dotyczących,
więc na pewno zechcesz wysłuchać o nich.


Mówiąc to jedną rękę trzymała za plecami a drugą delikatnie uniesioną przed sobą. Stała przez cały czas, do momentu gdy z jej ust nie padło ostatnie słowo. Dopiero wtedy ponownie zajęła miejsce niedaleko Naira i raz jeszcze uśmiechnąwszy się przepraszająco wróciła do przerwanej wcześniej rozmowy.

- Nie gniewaj się proszę.
Oczywiście pójść chcę.
Oszczerstw tych nie znoszę,
gdy rodzinę zechce
ktoś moją ugodzić.
Zbadamy to wspólnie.


Prawa rączka Astrid wysunęła się do przodu, lecz zatrzymała się w powietrzu o kilka centymetrów od dłoni Naira. Na twarzy Zjawy pojawił się delikatny rumienie, a ona mówiła - choć głosem nieco ściszony, jakby speszonym.

- Coś musi go zdradzić.
Tego co nikczemnie
stoi za tym wszystkim.

Mój przyjaciel pomóc
może swoją wiedzą.
Jeżeli się zgodzi.


Jeżeli Nair nie wykonał żadnego ruchu, nie cofnął ręki bądź nie ujął Astrid, to wtedy ta delikatnie musnęła jego skórę swoimi palcami. Pochyliła się lekko do przodu, zerkając czy Phoebus postanowił do nich dołączyć. Zamknięte drzwi nie były dla niego żadnym problemem. Tak naprawdę to on miał nad Dyami władzę większą, niż ta którą miała Astrid.

- Karę Tobie zostawię.
Chcę tylko prawdę poznać.
Nie chcę bólu zadawać
jestem prostą dziewczyną.
I serce moje cierpi,
gdy ma rodzina cierpi.
Twój to teren mój drogi.
Twoje kar przywileje.
Ja tylko Ci pomogę
i także swej rodzinie.

Powrót do góry Go down





Phoebus
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 6f7995a551a48242da1234ce2d5455a2
Godność :
Phoebus Richard Fyortersole
Wiek :
54 lata, wygląda na wczesną trzydziestkę
Rasa :
Marionetkarz
Wzrost / Waga :
180/78
Znaki szczególne :
Wypalone, puste oczodoły zasłonięte srebrną maską, nieznacznie zgarbiona postawa
Pod ręką :
złoty zegarek na łańcuszku, krótki miecz schowany pod płaszczem, pieniądze, Enyo
Broń :
krótki miecz
Zawód :
Capo Fyortersoli, twórca Marionetek
Kontrahent :
Clio
Stan zdrowia :
Zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t894-phoebus-fyortersole https://spectrofobia.forumpolish.com/t1018-listy-phoebusa https://spectrofobia.forumpolish.com/t1108-phoebus
PhoebusKoszmarny Augur
Koszmarny Augur
Re: Kawiarnia "Belette"
Pią 7 Lip - 15:07
Taka młoda, a myśli jakże eschatologiczne. Phoebus przysłuchiwał się najemniczce z ponurym milczeniem, dłońmi bawiąc się serwetką w kwiatki. Przynajmniej tyle dobrego zrobił, że wskazał dziewczynie sposób na ukrycie jej skrzydeł. Może uda się jej nawet wrócić do normlanego życia, razem z rodziną? Skinął głową na pożegnanie i wstał od stolika.
W międzyczasie jasnowłosa gospodyni kawiarni odezwała się do niego, zapraszając go do dołączenia do rozmowy. Kości zostały rzucone, a Phoebus nie mógł uczynić nic innego, jak z uprzejmym uśmiechem przysiąść się do Astrid i do jej tajemniczego kompana. Czegokolwiek ich tajemnicza rozmowa by nie dotyczyła, Phoebus czuł się zobligowany do uzyskania tej wiedzy.
— Nie chcę wam przeszkadzać, Astrid. — rzekł skromnie i usiadł na wolnym krześle, odchylając się nonszalancko do tyłu — Lecz i ja mam sprawy do omówienia z tobą. Rzekłbym, że dla niektórych są to sprawy najwyższej wagi, lecz jeszcze poczekać one mogą - kilka chwil nie spowoduje, że niebo zerwie nam się na głowy. — choć pewna uparta Marionetka zapewne twierdziłaby inaczej, dodał w myślach.

[zt x 3]

Powrót do góry Go down





Kejko
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 Animesher.com_blue-eyes-shigatsu-wa-kimi-no-uso-black-cat-1706833
Godność :
Kejko Hanari
Wiek :
23 wiosny
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
170 cm / 57 kg
Znaki szczególne :
Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
Pod ręką :
Torebka a w niej bardziej lub mniej istotne drobiazgi.
Broń :
dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
Zawód :
Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Muzyk solista
Stan zdrowia :
Poobijana po niedawnym starciu. Płytkie rany i zadrapania na ramionach, nogach oraz plecach. Rozcięcie na policzku.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t267-kejko-hanari-alias-kolysanka#415 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1091-kejko
KejkoLwie Serce
Re: Kawiarnia "Belette"
Nie 3 Gru - 23:28
Błąkałam się po mieście już od dłuższego czasu, starając się poukładać niedawne wydarzenia. Dręczyło mnie poczucie niepewności i obawa, że w każdej chwili może zjawić się któryś
ze sługusów błękitnego rogacza. Nadal wzdrygałam się na samo wspomnienie spojrzenia, którym mierzył mnie czarnooki. Żołądek ściskał mi się za każdym razem, gdy do myśli zaczynały dochodzić obawy, co by się stało, gdyby jego gwardziści mnie pojmali. Do czego musiałabym się wówczas uciec… Im dłużej rozmyślałam o, tym wszystkim tym bardziej dawałam ponosić się paranoi.
Co z Raven? Czy Ci zamaskowani przybysze i jej pomogli? Czy poradzili sobie ze strażą Wyspiarza? Czy powinnam tam wrócić?
A co, jeśli, obrońcy zostali pokonani, a gwardziści są na moim tropie? „Moim moralnym obowiązkiem jest schwytać zbiegłego niewolnika.” Osoba wypowiadająca te słowa za nic miała sobie moralność… ale z całą pewnością nie brakowało jej mściwej dumy. A to mogło oznaczać, że nie odpuści tak łatwo.
Jedynym pozytywnym aspektem w tym wszystkich był niejako brak zmartwień dotyczących osoby Asthora… to zaś oznaczało, iż moc Rubinowego Serca z cała pewnością przestała działać.

Aby zwiększyć swoje szanse na nie wyróżnianie się w tłumie, przybrałam kocią postać i zaszyłam się na szczycie jednego z dachów niewielkiej kamienicy. Metodycznie oczyszczałam rany, których dorobiłam się podczas starcia w porcie. Nie uznałam ich za poważne na tyle, abym musiała fatygować kogoś z Kliniki. Zresztą… nadal miałam pewien uraz względem tego miejsca.
Mimo usilnych starań nie udało mi się poskromić czarnych wizji. Nawet jeśli popadałam w paranoję, to uznałam ją za mniej szkodliwą niż zlekceważenie zagrożenia.
Postanowiłam, że przez najbliższe dni nie wrócę do swego domostwa. Znalezienie noclegu w mieście nie stwarzało problemu, choć z moim „szczęściem” wszystkiego można było się spodziewać. Ale tym będę martwić się później…

W chwili obecnej, dotarło do mnie jak bardzo doskwierał mi głód. Kiedy z wylotu kuchennego kominka na dachu poniosła się woń świeżych wypieków o przyjemnie maślanej nutce, przez którą mój żołądek zaczął zawodzić… Gdy wychyliłam się za krawędź dachu dostrzegłam złoty szyld, który stanowił dobry omen. Być może sprzedają tu te pyszności, których zapach dosłownie zawrócił mi w głowie.
Nie zastanawiając się długo w kilku zwinnych susach wylądowałam na ziemi, jednocześnie wracając do swej normalnej postaci. Przeczesałam palcami zwichrzone włosy, aby wyglądać, choć nieco bardziej cywilizowanie… niestety efekt ten niszczyły porozdzierane i zakrwawione ubrania. Przeklęte upiorne ptaszyska… to była nowa koszula.
Całe szczęście na ratunek przychodziła magia w postaci czarodziejskiej wstęgi. Z całą pewnością był to jeden z wynalazków, za które wiele istot już niezliczoną ilość razy wznosiło dziękczynne litanie do jej twórcy. Podobnie jak ja teraz. Materiał tkał się i rozrastał, jednocześnie dopasowując do mojej sylwetki. Już kilka mgnień później spowijał mnie piękny i lekki płaszcz. Czarodziejska wstęga, dawała miejsce na popis dla wyobraźni, lecz dziś wolałam nie rzucać się w oczy. Materiał miał barwę atramentu, a nie licząc dobrze dopasowanego kroju, jego ozdoby stanowiły srebrne guziki oraz podbicie o lazurowej barwie. Długie czarne oficerki, były poprzecierane w kilku miejscach, lecz po otrzepaniu ich z brudu, nie prezentowały się najgorzej. Pasmo czarnych loków, ułożyłam, tak aby, choć po części przysłoniło krwawą szramę, która widniała na mim policzku. Zapewne mogłam jeszcze nieco poprawić swój wizerunek, lecz po kolejnym skowycie, jaki wydał z siebie pusty żołądek, moje nogi od razu wystartowały w stronę drzwi wejściowych kawiarni.

We wnętrzu budynku roznosiła się cała gama najróżniejszych zapachów z czego większość stanowiła obietnicę apetycznego posiłku. Nigdy wcześniej nie gościłam w tym przybytku, to też moje niebieskie ślepia krążyły po elementach wystroju, chłonąc każdy detal z zachłanną ciekawością. Niespiesznie, przemierzałam lokal, poszukując dla siebie wolnego stolika. Sądząc po liczbie gości, miejsce to musiało cieszyć się dobrą renomą.


~Mrau~
Kawiarnia "Belette" - Page 3 Funnygifsbox.com_2016-11-24_15-27-34-1
#0099cc

Powrót do góry Go down





Lambert
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 PVfcvFQ
Godność :
Lambert Laventon
Wiek :
wizualne 28 lat, realnie 267 lat
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
184/74
Znaki szczególne :
ręce od łokci do dłoni ma granatowe, instensywnie czerwone oczy, ręce w wielu drobnych bliznach, bardzo ładny, przystojny mężczyzna
Pod ręką :
torba: szkicownik, artystyczne przybory; plecak: zielnik, bestionariusz, zestaw medyczny, zestaw podróżniczy
Broń :
sztylet z perłowym uchwytem
Zawód :
portrecista, malarz, ilustrator, artysta, podróżnik
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1050-lambert https://spectrofobia.forumpolish.com/t1056-zapiski-i-drobne-podrozne-szkice https://spectrofobia.forumpolish.com/t1094-lambert
LambertMalarz Tęczy
Re: Kawiarnia "Belette"
Wto 20 Lut - 22:07
Od ostatniego spotkania z Norą na polanie Lambert walczył sam ze sobą. Zaszył się w swojej pracowni malując, uzupełniając dzienniki i rozmyślając, w międzyczasie mocząc stopy, składając i doprowadzając swój ekwipunek podróżny do stanu używalności po długiej drodze którą miał za sobą. Ledwo wrócił, kilka tygodni temu, pozałatwiał parę spraw w imieniu swojej matki, a już go ciągnęło w kolejną podróż. Byle do przodu, byle być w ruchu, ciągle czegoś szukając, niespokojnie czuł gdzieś z tyłu głowy śpiew otwartego traktu i przyjemnych trudności w trasie.

A jednak wciąż tu był. A skoro już tu był, nie mógł przecież zaniedbywać znajomości. Odwiedził przecież panią Zającową, paru znajomych których znał jeszcze za czasów studiów artystycznych w Mieście, więc tym bardziej nie było mowy, żeby nie zaglądnął do Kejko. Szedł więc teraz raźnym krokiem, ciesząc się z solidnej drogi miasta i przepychu sklepików z kawiarenkami, gdzie co rusz coś pachniało i nęciło. On sam pasował w sam raz do tych kolorów, zapachów i środowiska. W spodnie miał włożoną luźną jasną koszulę, w pasie zaś przewiązany był kolorowymi i wzorzystymi chustkami, paskami i sznurkami. Na palcach miał kilka gładkich pierścionków, a złote łańcuszki przeplatały i plątały mu się na piersi. Na nosie okulary z czerwonymi szkiełkami i jak zwykle buty były zawsze te same - z wytrwałością pielęgnowane podróżne trzewiki. Zaglądał ciekawym spojrzeniem czerwonych oczu we wszystkie okna wystaw - jubilerów, koralikarni, cukierników, księgarni, sklepów z kapeluszami i zabawkami, jakby gotów wskoczyć wszędzie po jakiś mały upominek i wydatek.

Tym też sposobem dostrzegł coś, a raczej kogoś, kogo nie spodziewał się tu znaleźć. Przez okno kawiarni zarysowała się znajoma sylwetka.
- Kejko! Kochana Kejko! - zawołał już u drzwi, czym ściągnął na siebie uwagę najbliżej siedzących wejścia osób. Niezrażony ruszył ku przyjaciółce, łapiąc ją za dłoń i ściskając podekscytowany. Nie widzieli się przecież tak długo, jakby mógł podejść spokojnie i zwyczajnie się przywitać, jak gdyby nigdy nic?
- Co za cudowny przypadek! Nie, przypadek to nie to słowo którego szukam. Łut szczęścia może, bo tak się składa, że właśnie szedłem do ciebie z wizytą. Jak głupiec bez zapowiedzi ani liściku z pytaniem czy masz czas się spotkać, pocałowałbym klamkę gdybym doszedł do twojego domu. Ale jak widzisz, było nam pisane się jednak spotkać!
Już na dzień dobry usta pełne słów, czerwonymi intensywnymi w swym kolorze oczami wpatrując się w jej rześkie niebieskie. Odsunął się krok badając ją wzrokiem, szukając w niej jak zawsze upływu lat, które mogły mu gdzieś umknąć w jego zbyt długim życiu.
- Wyglądasz na głodną i zmęczoną - zmartwił się marszcząc brwi. - Czy trafiłem na nie najlepszy czas z niezapowiedzianym spotkaniem?

Powrót do góry Go down





Kejko
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 Animesher.com_blue-eyes-shigatsu-wa-kimi-no-uso-black-cat-1706833
Godność :
Kejko Hanari
Wiek :
23 wiosny
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
170 cm / 57 kg
Znaki szczególne :
Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
Pod ręką :
Torebka a w niej bardziej lub mniej istotne drobiazgi.
Broń :
dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
Zawód :
Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Muzyk solista
Stan zdrowia :
Poobijana po niedawnym starciu. Płytkie rany i zadrapania na ramionach, nogach oraz plecach. Rozcięcie na policzku.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t267-kejko-hanari-alias-kolysanka#415 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1091-kejko
KejkoLwie Serce
Re: Kawiarnia "Belette"
Sob 16 Mar - 1:21
Nie udało mi się jeszcze, rozstrzygnąć dylematu dotyczącego wyboru miejsca, gdy nagle posłyszałam jak ktoś wykrzykuje moje imię. Wzdrygnęłam się, spodziewając się w pierwszej chwili najgorszego, zważywszy pod uwagę, że mogłam mieć na ogonie pościg. Dopiero dwa, może trzy uderzenia serca później dotarło do mnie, że przecież głos ten był mi dobrze znany, a oprawcy na pewno nie dorzucili, by „kochana”, wołając za swą ofiarą.

Nie ukrywałam ulgi, gdy ujrzałam zmierzającą ku sobie barwną postać Baśniopisarza. Za kaprysami losu nie sposób nadarzyć, a w moim przypadku – a w każdym razie tego dnia, rysowały się one niczym sinusoidy. Od groźby uprowadzenia przez błękitnego despotę, do spotkania z dawno niewidzianym przyjacielem. Oby tylko tym razem nieco dłużej utrzymać się w tej szczęśliwej fali wykresu…
– Lambert. To miła niespodzianka, a wiesz, że doceniam każdą z tych miłych.
Ciepło palców białowłosego zagrało na mojej skórze, a usta same ułożyły się w serdeczny uśmiech. W chwilach, takich jak te, można by pomyśleć, iż w powiedzeniu o „zarażeniu się od kogoś energią” tkwi coś więcej.
– Jak zawsze pełny uroku i energii. Cóż, od czego…
Urwałam w pół zdania, widząc, że nasze powitanie przyczyniło się do powstania niewielkiego zamieszania, gdyż zablokowaliśmy przejście obsłudze. Jako że sama zmagałam się z katuszami, jakie mógł powodować jedynie pusty żołądek, zdawałam sobie sprawę, że nikt nie lubi czekać na jedzenie. Ujęłam swego kąpana za dłoń, po czym poprowadziłam go do jednego z wolnych stolików.
– Wybacz i tak, masz rację zarówno względem zmęczenia, a przede wszystkim głodu. Skoro się do mnie wybierałeś, to oboje mamy to szczęście, że możemy porozmawiać przy czymś smaczniejszym niż zachomikowane, w spiżarce kruche ciasta albo suszone owoce.
Lubiłam dobre jedzenie, co niestety nie przekładało się na umiejętność jego przygotowywania. Wystarczyło ledwie kilka prób odtworzenia czegoś z sekcji przepisów dla początkujących, abym pogrzebała swe wszelkie ambicję w tej kwestii. Żal marnować dobrych produktów…
– Miałam mało przyjemny poranek, ale wiesz, przecież jak to u mnie wygląda. To nie tak, że ja szukam kłopotów… to one znajdują mnie. Urok czarnych kotów.
Oznajmiłam ze wzruszeniem ramion, godząc się mimo wszystko z losem. Nawet jeśli lubiłam na to narzekać, przywykłam.
– A spotkanie z Tobą, to zdecydowany powód do radości. Mam wrażenie, że od naszego ostatniego spotkania minęły wieki… Gdzie się podziewałeś?


~Mrau~
Kawiarnia "Belette" - Page 3 Funnygifsbox.com_2016-11-24_15-27-34-1
#0099cc

Powrót do góry Go down





Lambert
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 PVfcvFQ
Godność :
Lambert Laventon
Wiek :
wizualne 28 lat, realnie 267 lat
Rasa :
Baśniopisarz
Wzrost / Waga :
184/74
Znaki szczególne :
ręce od łokci do dłoni ma granatowe, instensywnie czerwone oczy, ręce w wielu drobnych bliznach, bardzo ładny, przystojny mężczyzna
Pod ręką :
torba: szkicownik, artystyczne przybory; plecak: zielnik, bestionariusz, zestaw medyczny, zestaw podróżniczy
Broń :
sztylet z perłowym uchwytem
Zawód :
portrecista, malarz, ilustrator, artysta, podróżnik
https://spectrofobia.forumpolish.com/t1050-lambert https://spectrofobia.forumpolish.com/t1056-zapiski-i-drobne-podrozne-szkice https://spectrofobia.forumpolish.com/t1094-lambert
LambertMalarz Tęczy
Re: Kawiarnia "Belette"
Nie 7 Kwi - 18:56
- Urok i czar czarnego kota jest taki, że zawsze tym kłopotom ucieknie - nie mógł się powstrzymać i mrugnął do niej psotnie, nie wątpiąc w talenty Kejko wpadania i wypadania z problemów. Usadowił się wygodniej na krześle, skinieniem głowy dziękując kelnerce za podanie im do stolika menu. Popatrzył do środka, ale jego oczy nie śledziły liter. Podniósł wzrok znad karty.
- Mam tylko nadzieję, że wiesz, że jakby co, zawsze możesz się do mnie zwrócić? Wiem, wiem, nie jestem tu często, i nie łatwo mnie złapać, ale jeśli tylko przyjdzie ci przez głowę, że mógłbym w jakiś sposób ci pomóc z którymś z licznych kłopotów, to właśnie to zrobię? - upewnił się solidnie słodkim wyznaniem w słodkiej kawiarni pośród woni lukru i owocowych posypek. Na razie w czym mógł jej pomóc, to w towarzyszeniu podczas posiłku, którego potrzebowała. Po tym wsunął w nos w menu. Bez wahania, znając dobrze własne zachcianki i gusta, szybko decydując się co zamówi, kiedy wróci do nich kelnerka. Mocna kawa z cynamonem i na dopełnienie tego cynamonu - szarlotka.

- Byłem na południowym-wschodzie, głównie przechodząc skaliste szlaki nad Morzem Łez. Najcięższa przeprawa jak zwykle była ta powrotna, statkiem. A, związku z tym, mam dla ciebie podarek - powiedział. Zawahał się jednak wyciągając coś z torby, rozglądając się po pysznościach dekorujących stoliki klientów kawiarni, jakby się bał, że jego prezent mógłby wydać się błahy i niedostatecznie dobry na tle tego cukierniczego raju. Odchrząknął jednak i podał Kejko niewielki pakunek. Niebieski woskowany papier zwinięty był jak sakiewka, u góry przewiązany cienką złotawą wstążeczką. Gestem głowy Lambert zachęcił przyjaciółkę do otworzenia, a jeśli ta zdecyduje się to zrobić, odkryje w środku nic innego jak cukierki.
- Przechodziłem przez nadmorskie miasto Tupinka, które słynie między innymi z wyrobów cukierniczych, w tym jeden o nazwie - tu uśmiechnął się z chytrym zadowoleniem - kocie oczka. Na wzór jagód rosnących na nadbrzeżu robią czekoladowe draże o intensywnych niebieskich i zielonych kolorach, błyszczących się jak kocie oczy. Nie próbowałam ich, ale w środku chyba mają właśnie te jagody. Albo żurawinę. Albo jedno o drugie.

Wsparł ozdobioną pierścionkami granatową dłoń o policzek, chłonąc otoczenie, obecność Kejko i widoki za oknem. Czasem siedząc tak, złudnie spokojny i ukontentowany, zastanawiał się, czemu nie może zwolnić tempa, częściej ot tak przejść się po mieście i zjeść coś na spokojnie. Nie było tu przecież tak źle. Czemu idea jednego miejsca paliła go jak ogień? A jednak wciąż tu był. Natychmiast przyszła myśl wyjaśniająca tą konkretną zwłokę w opuszczeniu miasta, długie cienkie sznurki oplatające jego ciało, których umyślnie nie chciał zrywać, a o których z pewnością opowie Kejko.

Powrót do góry Go down





Kejko
Gif :
Kawiarnia "Belette" - Page 3 Animesher.com_blue-eyes-shigatsu-wa-kimi-no-uso-black-cat-1706833
Godność :
Kejko Hanari
Wiek :
23 wiosny
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
170 cm / 57 kg
Znaki szczególne :
Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
Pod ręką :
Torebka a w niej bardziej lub mniej istotne drobiazgi.
Broń :
dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
Zawód :
Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Muzyk solista
Stan zdrowia :
Poobijana po niedawnym starciu. Płytkie rany i zadrapania na ramionach, nogach oraz plecach. Rozcięcie na policzku.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t267-kejko-hanari-alias-kolysanka#415 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1091-kejko
KejkoLwie Serce
Re: Kawiarnia "Belette"
Pon 29 Kwi - 0:33
Spojrzenie Baśniopisarza, od kiedy pamiętam miało w sobie moc, która działała uśmiecho-twórczo.
Podobnie jak wystawienie się na promienie porannego słońca, które stanowiły obietnicę dobrego rozpoczęcia dnia. Rzadki to talent, nawet w świecie pełnym magicznych istot.

Zapewnienie o możliwości szukania oparcia w mężczyźnie, podczas pechowego czasu kłopotów była pokrzepiająca. Nawet jeśli wiedziałam, iż moja uparta natura odwodziłaby mnie przed tym zaciekle w obawie narobienia problemów komuś jeszcze. Nie mniej, sama wiedza, że ktoś ma Twoje dobro na uwadze i ceni je bardziej niż własny komfort i plany… dla czarnego kota jak ja, to naprawdę wiele znaczyło.
– Dziękuję. Będę o tym pamiętać.
Powiedziałam, przyglądając się swemu rozmówcy i idąc za jego przykładem przebiegłam wzrokiem kartę dań. Jaśminowa herbata z dodatkiem rubinowego miodu brzmiała kusząco i choć po takim poranku wielu szukałoby ratunku w kawie… ta jednak nigdy nie przypadła mi do gustu. Jako sycące śniadanie upatrzyłam sobie racuszki z zestawem owocowych konfitur. To zdecydowanie powinno postawić mnie na nogi.

Słowo „podarunek” sprawiło, że moje uszy drgnęły mimowolnie, kiedy dotarło do nich interesujące słowo. Podziwiałam tych spośród moich pobratymców, którzy potrafili zapanować nad swymi kocimi atrybutami. Te bywały zdradliwe. Nawet jeśli można było przyjąć pokerową maskę, to nastroszony ogon, czy położone uszy łatwo zdradzały prawdziwe emocje albo intencje. Bywało to równie kłopotliwe, jak i zabawne, zwłaszcza jeśli dotyczyło młodszych kociąt.
– Jesteś uroczy, dziękuję.
Nie potrzebowałam wielu zachęt, ciekawość nie pozwoliłaby mi pozostać z zagadką, co też mogło kryć się w zdobnym pakunku. Wiedziałam też, że złota wstążka trafi do szkatułki, w której to lubiłam chomikować podobne ładne dodatki. Może i było w tym coś dziecinnego, ale lubiłam swoją kolekcję. Cieszyła oko i podsycała wspomnienia.
– Tupinka… nie słyszałam o tym miejscu. Powiesz o nim coś jeszcze?
Gdy pakunek, ukazał mi swą zawartość uśmiechnęłam się z zadowoleniem, a chwilę później pochyliłam, aby móc lepiej złapać zapach czekoladowo-owocowego aromatu.
– W świecie ludzi z kolei natknęłam się na czekoladki o nazwie „kocie języczki”. Jak widać, stanowimy inspirację w cukierniczym świcie.
Chwilę przyglądałam się słodkości, aby móc docenić wszelkie detale, takie jak kształt, kolor czy zdobienia. Czekolada zdecydowanie zasługiwała na to, aby poświecić jej chwilę na kontemplację przed przystąpieniem do konsumpcji. Chwilę, ponieważ takim słodkościom trudno było długo się opierać. Przymknęłam oczy, aby móc lepiej zagłębić się w gamie smaków, która rozbrzmiewała na moim podniebieniu.
– Pyszne i bardzo jagodowe. Też koniecznie spróbuj.
Mówiąc to podsunęłam pakunek w jego stronę.

Gdy jasnowłosy skorzystał z poczęstunku z pewnym smutkiem spakowałam pozostałe łakocie w obawie, że pochłonę je od razu. A pewne przyjemności należy sobie dozować. Choćby po to, aby móc trenować silną wolę.
– Widać, że podróże Ci służą. Ja ostatnio czuję się nieco uziemiona.


~Mrau~
Kawiarnia "Belette" - Page 3 Funnygifsbox.com_2016-11-24_15-27-34-1
#0099cc

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach