Karczma "Smoczy Lotos"

Mefisto
Gif :
Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Karczma "Smoczy Lotos"
Sro 28 Kwi - 14:50
Uśmiechnąłem się półgębkiem - czyli słyszał pan nazwę tego wina, skoro to o nie pan prosił, ale nie zainteresował się, co takiego w nim jest, że inni o tym w ogóle rozmawiają? - zapytałem lekko rozbawiony. No cóż...to chociaż się wyjaśniła ta kwestia. Zamówił tylko jedną rzecz od razu konkretną, a resztę już się zdał na mnie tak naprawdę. To nie było coś z czymś się spotykałem na codzień. Owszem czasem się zdarzało, że ktoś znał coś i zamówił ale też chciał coś nowego. Ale patrząc na jego pierwszą reakcję na to wino, miałem pewność, że nigdy go wcześniej nie pił. Nie kojarzę też, żebym go tutaj kiedykolwiek widział, podejrzewam, że jakbym zapytał pracowników to też by tak uznali, w końcu nie siedzę tutaj aż tak często.
Wysłuchałem go i przekręciłem głowę, nie odrywając wzroku od zielonowłosego - M. Draco? - zapytałem - mogę zapytać skąd akurat taka nazwa? Draco, domyślam się, że od Smoczego Lotosu, jednak skąd to M? - nie chcę przyjmować nazw, które nie mają znaczenia, albo ja go nie znam. Skoro to jego pomysł, to niech wymyśli czemu akurat coś takiego przyszło mu do głowy.
Uniosłem wzrok, gdy wstał i sam to zrobiłem. Podniosłem dłoń by się z nim przywitać - Mefisto Weles - przedstawiłem się, mógł poczuć jak mocny uścisk, oraz, że raczej nie unikam pracy fizycznej - jakiego typu współpracy pan oczekuje panie De Mertio? - zapytałem wprost, zerkając na ulotkę. Kasyna? Czyżby chodziło mu o alkohol, skoro przyszedł do Karczmy? Jakoś wątpiłem by było to coś innego. Puściłem jego dłoń i wróciłem na swoje miejsce. Czekałem aż wyjaśni, co takiego może ode mnie chcieć, że przyszedł tak bez pytania.


Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Karczma "Smoczy Lotos"
Sro 28 Kwi - 18:26
- Cóż wiele osób ostatnio chwaliło to wino, lecz nikt niestety nie raczył zagłębić się w szczegóły. - Odparł luźnym, lekko żartobliwym tonem.
W podejściu Keigara nie dało się zauważyć ani rozdrażnienie, ani zażenowania tą sytuacją. W sumie to nie tak, że mam możliwość poznania metody picia każdego trunku. Szkoda tylko, że płatków nie położył przy szklance, wtedy przynajmniej bym o nie spytał. - Westchnął w myślach, lecz postanowił odłożyć tą kwestię na bok, w końcu jakby nie patrzeć nie było to jakoś specjalnie istotne.
W rozmowie o whisky o dziwo luźna sugestia przykuła uwagę mężczyzny, a skoro rozmówca spytał o szczegóły wypadało wziąć odpowiedzialność i wyjaśnić logikę stojącą za nazwą.
- Tak, jak mówiłem wcześniej tworząc nazwę można kierować się czymkolwiek, np. nazwiskiem bądź imieniem. - Odparł spokojnym, acz uprzejmym głosem przy ostatnim słowie w skazując na partnera rozmowy.
W ledwie wstrzymał się od pokazania palcem i dokonał tego całą dłonią. Cóż nie wiadomo czy miałoby to wpływ na dalszą dyskusję, lecz przed przejściem do spraw biznesowych wypadało zachować jakieś maniery.
Przy przywitaniu naturalnie również podał i uścisnął dłoń mężczyzny. Żelazny chwyt wydawał się nieco przytłaczający, lecz Keigar starał się mu dorównać i niczego nie okazywać na twarzy poza swoim zwyczajowym uśmiechem. Gd rozmowa przeszła do kolejne etapu zielonowłosy odniósł wrażenie, jakby temperatura spadła o kilka stopni. Hmm,jakiś rodzaj negocjacji za pomocą presji, a może tylko mi się zdaje? - Skomentował w duchu, a następnie dał gestem znak towarzyszowi żeby podszedł. Ten niestety niezbyt się śpieszył, a raczej nie mógł. Należało cieszyć się tym, iż osobnik ten był wstanie iść prosto. Keigar widząc to postanowił nie czekać i przynajmniej rozpocząć wprowadzenie.
- Jak Pan pewnie się domyśla chodzi o trunki. Chciałbym zamówić hurtową ilość pewnych alkoholi, naturalnie będę przekazywać swym klientom informację o ich pochodzeniu... - Mówił spokojnym i rzeczowym tonem, gdy przerwał na moment po dostaniu kartki od swojego towarzysza. - Dziękuję. - Rzucił uprzejmie swemu partnerowi, spoglądając na niego z lekkim niedowieszeniem po sprawdzeniu treści karteczki.
Nawiasem mówiąc towarzysz zielonowłosego miał całą zaróżowioną twarz i lekko zamazany wzrok, widać nie wylewał raczej za kołnierz. Tak, czy siak niedługo potem wrócił do swojego stołu. W między czasie zielonowłosy wziął nową kartkę i zaczął coś rozpisywać.
- Wracając do tematu, zamówienie prezentowałoby się w ten sposób. - Odrzekł spokojnym, acz uprzejmym tonem podając kartkę Mefisto.
Było to swoiste zestawienie, które wymieniało dziewięć pozycji alkoholi, w tym trzy smakowane przez Keigara. Znalazły się tam również dwa burbony, jedna wódka, rum, czerwone wino i szampan. Przy wszystkich pozycjach zamówienia wahały się w okolicach 3 skrzynek, wyjątkiem było piwo z kwiatem lotosu, gdzie widniała liczba 2 beczek.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Karczma "Smoczy Lotos"
Czw 29 Kwi - 22:55
Przytaknąłem głową na znak, że przyjmuję jego wyjaśnienie do wiadomości. Ech... na chuja on tutaj przyszedł? Ewidentnie by sprawdzić trunki bo nikt tak nie zamawia gdy chce po prostu się napić.
Uniosłem jedną brew po czym westchnąłem - rozumiem, pomyślę nad tym - powiedziałem, jednak nic nie obiecałem. Mefisto....smok? Chyba to oznaczało to słowo. Ech....nie byłem przekonany ale chociaż miałem jakąś wskazówkę w jakim kierunku się w ogóle udać z tym.
Zlustrowałem wzrokiem jego towarzysza i spojrzałem na niego z lekki politowaniem. No cóż...ciekawe jak szanowny pan rogacz go stąd wyniesie... Jakoś nie widziałem się w tym by mu pomagać. W końcu byłem ranny czyż nie?
Czyli tak jak myślałem. Chodzi o trunki...jasne....ale po co? Do jego kasyn? Spojrzałem na listę po czym przeniosłem swój smoczy wzrok na niego - hmmm to nie jest hurtownia - powiedziałem bez ogródek. Taka była prawda - dlaczego w ogóle chce pan kupować alkohole ode mnie, a nie od jakiejś winnicy czy innego producenta? W szczególności, że moje alkohole głównie zarabiają na siebie tym, że są unikatem dla tego miejsca? - niech się wykaże jeśli mu zależy. Nie mówiłem definitywnie "nie", ale miałem dziś humor raczej na targowanie się - co jesteś w stanie mi zaoferować, żeby zmienił swoje zdanie? - powiedzenie, że nie będzie ukrywał pochodzenia alkoholu to było za mało. Nie miałem zamiaru stracić klienteli. No i przeszedłem na "ty" specjalnie. Chciałem wybadać co on takiego sobie pomyśli.


Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Karczma "Smoczy Lotos"
Pią 30 Kwi - 18:45
Keigar z zainteresowaniem obserwował reakcję i słuchał odpowiedzi swego rozmówcy. Heh, mimo że mówi, iż rozważy nie wygląda zbytnio na przekonanego. Czyżby się nad czymś zastanawiał? Cóż być może czymś go ta nazwa natchnęła. - Zażartował w duchu utrzymując swój zwyczajowy wyraz twarzy. Nie zagłębiał się jednak w ten temat więcej, w końcu nie jego sprawą było jak właściciel lokalu nazwie swój trunek.
Słysząc odpowiedź uśmiechnął się nieznacznie widząc, że Mefisto podchodzi poważnie do tego tematu. W swej branży jest ekspertem, lecz jego wizja obejmuje tylko niewielki segment rynku. - Skomentował w duchu.
- Cóż w pewnym sensie masz rację ale też nie do końca, jednak potem do tego przejdę. Jeśli chodzi o wybór, to kierowałem się twoją nietypową renomą. Trzeba przyznać, iż całkiem sporo się mówi o twoich alkoholach i to przeważnie w pozytywnych barwach. Z drugiej strony liczba osób, która je zasmakowała jest na tyle ograniczona, że informacje o twych trunkach blakną i stają niekonkretnymi plotkami. W tej krainie jest masa twoich potencjalnych klientów, która nie pozostała niezainteresowana tylko ze względu na to, że sama plotka nie zachęca ich do wybrania się do tego regionu. Co jednak, gdyby mięli okazję spróbować próbki nie opuszczając swych okolic? - Odrzekł spokojnie przedstawiając swój punkt widzenia.
Postanowił też przejść do bardziej bezpośredniego zwracanie się do siebie, skoro tak było wygodniej jego rozmówcy.
- Jeśli chodzi o unikatowość, to twoje trunki na tym nie stracą, chociażby z trzech powodów. Przy liczbie zamówionych prze ze mnie alkoholi jeżeli rozdzielę je pomiędzy moje kasyna, w każdym będą dostępne tylko w ograniczonej ilości. Ponadto moje lokale nie są miejscem, gdzie pije się w dużo, a raczej typem gdzie smakuje się tylko niewielkie ilości, wie o tym każdy, kto nie chce stracić całego swojego majątku. - Wykładał argumenty, po czym  na chwilę przerwał by podkreślić żart. - Ponadto na raz zamierzałem zamawiać tylko ograniczoną ilość typów trunków. Dzięki temu poza twoim lokalem znajdować się będzie jedynie namiastka asortymentu jakim dysponujesz. - Dodał dalej mając na twarzy uprzejmy uśmiech.
Przy kwestii odpowiedniej zachęty zielonowłosy nie wyglądał na jakoś zaskoczonego, wydawało się raczej, że czegoś takiego się spodziewał.
- Na początek w ramach inwestycji mogę zaoferować pokrycie kosztów zwiększenia produkcji. Dotyczy to również nowego sprzętu i budynku oraz dostosowania go na potrzeby produkcji i magazynowania. Jeśli miałbyś jakieś specjalne warunki, chętnie ich wysłucham. - Odrzekł uprzejmym tonem z lekkim uśmiechem.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Słuchałem go uważnie. Był tak pewny siebie. Serio tak mu zależało na jakiś durnych alkoholach? A może to jego biznes nie szedł najlepiej i szukał czegoś, żeby się jakoś wybić? Nie kojarzyłem go, więc podejrzewam, że albo jest z jakiegoś rodu, który nie rzuca się w oczy albo po prostu był młody. Co prawda moje interesy też nie były stare. Sto lat to dla jednych sporo, dla innych to nic.
- Naprawdę myślisz, że Ci, którzy są zainteresowani, jednak nieprzekonani do tego czy warto przyjechać do mnie, zrobią to kiedykolwiek? Nawet jeśli zasmakują w trunkach, nie ruszą swoich tyłków by się tutaj wybrać. Po co, skoro mają pod nosem kasyno, które je serwuje? Mogą się rozerwać, napić dobrego alkoholu i jednocześnie nie oddalać się od ukochanego domku - spojrzałem na niego z lekko znudzonym wyrazem twarzy. Widać było, że mnie to nie zainteresowało - poza tym interes wcale źle tutaj nie idzie, jedni mówiąc plotki inni wierzą i przychodzą. Ostatnio nawet miałem gościa z Lodowych Gór, więc widzisz, że lista moich gości nie kończy się na tych, którzy mieszkają w Mieście - uśmiechnąłem się kącikiem ust. Niech próbuje dalej.
Słuchałem go dalej i już miałem odpowiedzieć na jego drugą kwestię, gdy coś przykuło moją uwagę. Podniosłem rękę i zagwizdałem i nagle podleciał do nas mój mały "smoczek" wielkości królika, o żółtych łuskach i piórach. Pogładziłem Feather pod brodą, a ona usadowiła mi się na ramieniu, wróciłem do swojego rozmówcy - wiesz jaki jest problem z tym założeniem? - zapytałem go wprost - skoro przyszedłeś do mnie dlatego, że słyszałeś dużo o moich wyrobach, pewnie też klienci ci marudzili, że czegoś takiego nie ma, to znaczy, że jesteś podatny na ich marudzenie. A co to oznacza dla mnie? Weźmiesz próbkę, sprawdzisz czy się sprzedaje i jeśli się okaże, że jednak klienci chcą więcej, sam będziesz przychodził po więcej i więcej, przez co już nie będzie to w sprzedaży tylko w Lotosie, ale również u Ciebie, oni nie będą chcieli iść do mnie i kto wie, czy moi klienci również nie uznają, że skoro mają to samo bliżej o zostaną u Ciebie. A to, że w kasynie nie pije się aż tyle co w Karczmie nie ma tutaj większego znaczenia - powiedziałem wprost.
Westchnąłem - pokrycie tego co tutaj wypisałeś nie jest żadnym problemem, nawet bez zwiększenia produkcji. Nawet nie poczuję braku tylko kilku beczuszek - powiedziałem i pogładziłem Feather po jej długiej szyki, a ta napuszyła się zadowolona - jeśli miałbym zwiększyć produkcję, musiałbym zwiększyć teren, wyciąć kawałek lasu, co szczerze mi się nie podoba, zatrudnić więcej pracowników oraz więcej sadzonek, które nie zaczną rodzić od razu, tak więc na pewno jesteś pewny, że chcesz pokrywać koszty tego? - zapytałem wprost. Po co mam to ukrywać? Jestem ciekawy jak daleko jest w stanie się posunąć. Wiadomo, nowe magazyny i sprzęt też były w cenie, jednak chciałem go uświadomić, że to nie jedyne co było mi potrzebne - jaką mam też gwarancję, że nagle nie zmienisz nazw, nie ukryjesz skąd się to bierze? Nie uznasz, że "ulepszysz" recepturę, albo uznasz, że skoro opłacasz część plonów to po prostu ci się należą i mi ich nie odbierzesz hmmm? - dopytałem jeszcze, a Feather zbiegła po moim ramieniu, na co do szklanki nalałem jej czystej wody, by mogła się napić. Pewnie bawiła się z Paskudą i się po prostu zmęczyła.


Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Westchnął rozbawiony, widząc postawę swego rozmówcy. Heh, albo nie ufa ludziom albo jest strasznym pesymistą. Słuchając jego założeń odnoszę wrażenie, że z góry zakłada, że mam zamiar wyssać jego biznes. Cóż to trochę zabawne... - Skomentował w duchu.
- Hmm, naprawdę zakładasz taki scenariusz znając moje obecne zamówienie i to na ile kasyn muszę to rozdzielić? - Zwrócił pytanie z powrotem do Mefisto z lekkim uśmiechem i wnikliwym spojrzeniem. - Cóż ciesze się,że interes się kręci, w końcu, gdyby nie było takich amatorów trunków, to te plotki były by rzadsze i może nie miałbym okazji usłyszeć o tym lokalu. - Dodał z uprzejmym tonem.
Gdy właściciel tego przybytku wstrzymał się z odpowiedzią na kolejną kwestię zaczął się zastanawiać i rozglądać za przyczyną tego działania. Na szczęście nie musiał długo szukać, by znaleźć powód tej pauzy. Hmm, a więc to jego zwierzaczek... Trzeba przyznać, że są całkiem nieźle dobrani. - Rzucił w myślach. Na szczęście przerwa nie trwała długo i rozmówca w końcu zaczął kontynuować. Keigar słuchał tego z uwagą chcąc w pełni poznać zdanie mężczyzny. Ku swemu zaskoczeniu przedstawionych zostało sporo absurdalnych i niedorzecznych założeń, przynajmniej dla zielonowłosego. Tak to go uderzyło, że nie wytrzymał...
- Phu ha haha ha ha ha hah.... Przepraszam mam nadzieję, że cię to nie urazi. Po prostu twoje twierdzenie trochę mnie zaskoczyło. - Wybuchnął śmiechem, lecz w miarę szybko się opanował. - Heh, nazywać mnie podatnym... Chyba przez dłuższy czas chyba nie uczestniczyłeś w wielu spotkaniach arystokratycznych lub głosowaniach rady? Cóż nie ważne wróćmy do tematu. W sumie to w twoim założeniu jest więcej luk. Czy naprawdę po ustanowieniu umowy mógłbym zmusić cię do produkowania tak znacznych ilości wbrew twej woli? Jeśli o to chodzi to możemy w kontrakcie ustanowić górną granicę. Nie potrzebuję takich ilości o jakie mnie posądzasz, tym bardziej, że żeby utrzymać renomę nie mogę pozwolić na pijańskie awantury i inne niewłaściwe zachowania. Kilka trunków najwyższej klasy miało tylko urozmaicić moją ofertę. - Odparł bezpośrednio, zachowując jednak swój zwyczajowy uśmiech.
Kolejny temat był bardziej w jego stylu więc wysłuchał go z uwagą. W końcu przechodzimy do rzeczy. - Skomentował zadowolony w duchu.
- Rozumiem w takim razie dobrze to słyszeć, gdyż przeważnie zamówienia na takim poziomie miałem zamiar zamawiać raz na kwartał. - Odrzekł uprzejmym tonem, przy czym na kolejne słowa uśmiechnął się pewnie. - Naturalnie nie boję się wyłożyć pieniędzy na inwestycję jeśli to konieczne. Ale jako, że inwestycja to inwestycja, to musi się kiedyś zwrócić. W takim wypadku chciałbym zobowiązanie na długoterminowe trwanie naszej umowy, w końcu nie chciałbym zostać wykiwany po wydaniu takiej ilości pieniędzy. - Dodał po chwili.
Przy ostatniej kwestii czuł się zarówno rozbawiony i zmęczony. Czy on nigdy nie podpisał przyzwoitego kontraktu uwzględniającego wszelkie prawa i obowiązki? - Westchnął w myślach.
- Naturalnie uwzględnimy umowę uwzględniającą twoje wszelkie przywileje tym zakresie czarno na białym. Dlatego też każdy sąd lub rada będzie egzekwować twoje roszczenia w razie naruszenia. - Odrzekł poważnym tonem. - Jeśli chodzi ukrywanie pochodzenia to więcej bym stracił niż zyskał, a na warzeniu się nie znam, wolę smakować. Zresztą w umowie i tak będzie wzmianka tylko gotowych produktach,więc nie bardzo miałbym możliwość eksperymentowania. - Dodał półżartem, po czym obserwował ewentualne reakcje.
Co do stworzonka, to póki co je ignorował by móc się w pełni skupić na negocjacjach.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Wzruszyłem ramionami - rozpatruję więcej opcji, a nie tylko to co sam mi proponujesz - wyjaśniłem spokojnie. Taka była możliwość. Co prawda mogło być też w drugą stronę. Skoro u mnie można pić do oporu i do tego raczej mi tego towaru nie zabraknie, to przyjadą tutaj, ale to też by oznaczało, że mimo wszystko musiałbym zwiększyć produkcję trunku by na pewno nadążyć. Obaj możemy więc na tym zyskać, ale jednocześnie też możemy na tym stracić i to na rzecz drugiego.
Aż miałem ochotę wywrócić oczami. On był miły aż do porzygu. Zdecydowanie chciał zdobyć te alkohole. Wątpię by był taki miły na codzień. Chociaż kto go tam wie. Nie znałem gościa, co zdecydowanie nie ułatwiało mi podejmowania decyzji.
Złoty błysk przebiegł przez moje oczy. Choć może był to tylko odbijając się światło, któż to mógł wiedzieć. Byłem aż tak zabawny?
Wyszczerzyłem się, patrząc na niego trochę z góry - skoro jesteś takim zagorzałym uczestnikiem spotkań rady to powiedz mi skąd to pytanie? - przybliżyłem się do jego twarzy - czy kiedykolwiek mnie na jakimś widziałeś? - prawda była taka, że nie byłem nigdy na żadnym. No dobra...kiedyś byłem z dziadkiem, raz. Jednak tylko ten jeden, jak jeszcze byłem małym smarkiem, nim rodzina coraz bardziej zaczęła naciskać by się mnie pozbyć. Jednak to było w chuj dawno temu. Kilka setek lat temu, więc nie miało to najmniejszego znaczenia i coś mi mówiło, że raczej nie był wtedy jeszcze jej członkiem o ile już był na świecie.
Muszę przyznać, że stracił w moich oczach. Kolejny paniczyk, który bawi się w politykę. W sumie czego innego mogłem się spodziewać?
- Jak zwiększyć zapotrzebowanie, bez zwiększania sprzedaży w lokalu i doprowadzania do libacji? - spojrzałem znudzony na swoje paznokcie - skoro masz więcej niż jedno kasyno, to wystarczy zwiększyć ilość lokali. Często pewnie dzieje się to nieplanowanie, albo znajduje się nowe miejsce lub osoby chętne do współpracy, czyż nie mam racji? - spojrzałem mu prosto w oczy, a moje wcześniej srebrne oko przybrało teraz złotej barwy, przez co jeszcze bardziej przypominało ono oko smoka, a nie Upiornego Arystokraty.
Raz na kwartał? Takie ilości? To nawet bez dobudowy nie byłoby problemem, żebym coś takiego mu sprzedawał. Takie ilości to sprzedawałem w dwa miesiące po prostu prowadząc Karczmę. Ale skoro chciał mi pomóc?
Uśmiechnąłem się i oparłem brodę na dłoniach, wpatrując się w jego oczy - a co ja zyskam na tym, że zrezygnuję z inwestycji? Gdy już dostanę pieniądze, rozbuduję winnicę oraz zwiększę produkcję? Nagle uznam, że nie chcę współpracować. Powiedz mi co ja na tym zyskam? - zapytałem wprost i zrobiłem pauzę. Niech się zastanowi nad tym co powiedziałem - zyskam problemy - odpowiedziałem po chwili - nie wiem jak daleko posunęły się twoje zbiory informacji na mój temat, choć patrząc na to jak do mnie podchodzisz to raczej niezbyt daleko o ile w ogóle ruszyły - sam będę musiał zebrać o nim trochę informacji niezależnie od tego czy zawiążemy współpracę czy też nie - mam tylko ten lokal. Mam spore zapasy alkoholu, którego sprzedaję naprawdę sporo, jednak co jeśli zwiększę produkcję, tak by utrzymać oba biznesy i po czym uznam, że jednak nie chce mi się z tobą bawić? Będę miał nadmiary, z którymi nie będę miał problemy. Będę musiał opłacać magazyny, które będą magazynować beczki, będę musiał zniszczyć część plonów, zwolnić pracowników tylko dlatego, że produkcja będzie za duża. Albo otworzyć nowy lokal, by móc jakoś rozdysponować tym co zostanie. Sprzedawanie wtedy alkoholu jakimś bogaczykom tylko sprawi, że będą mniej unikatowe, tak więc powtórzę. Co bym z tego miał, że miałbym zerwać zawarty kontrakt? - przyglądałem mu się uważnie, a Feather piła sobie spokojnie wodę, po czym pobiegła do kuchni i wróciła z kawałkiem mięsiwa, które zaczęła pożerać obok nas. Nie przeszkadzało mi to ani trochę.
On serio myśli, że trzeba się na tym znać, żeby zająć się warzeniem alkoholi? Ech... też się nie znałem, ale skoro chciałem dłużej prowadzić biznes, nauczyłem się co i jak. Ale wolałem tego już nie kontynuować.
Mało był pomysłowy jeśli chodzi o wymijanie zasad, które są zawarte w umowie. Miałem nadzieję, że to tylko jego głupota, a nie, że udaje takie niewiniątko. Nie miałem zamiaru sam nic oszukiwać, jednak wiedząc, że on się na tym nie zna, miałem większe szanse na to, żeby nie martwić się tym, że coś wywinie.
- Mam nadzieję, że liczysz się z tym, że raz na jakiś czas ktoś sprawdzi czy wywiązujesz się ze swojej obietnicy? I nie będziesz wiedział, kto, gdzie, ani kiedy postanowi złożyć ci wizytę? - zapytałem. Cóż. Może uznać, ze pękam, jednak sam nie miałem specjalnie ochoty na długie dyskusje. Mogę spróbować. Kto wie, jak coś wybarani, może jeden z lodowych książąt zgodzi mi się trochę dopomóc? Myślę, że z nim prędzej bym się dogadał niż z tym paniczykiem przede mną.


Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
W pierwszej sprawie nie miał już zbyt wiele do powiedzenia, więc po prostu skinął na znak, iż jego rozmówca może kontynuować swe przemyślenia. Cóż jakby nie patrzeć nie mógł mu zabronić pogrążać się w swoich rozważaniach, nawet jeśli z jego punktu widzenia były błędne. Hmm, chyba nie zdaje sobie sprawy, iż nasza docelowa baza stałych klientów jest inna ze względu ze względu na zakres usług oferowany przez nas. Możemy co najwyżej w pewnym stopniu ją rozszerzyć przez tą współpracę. Jeśli jednak chce się dopatrywać czarnych scenariuszy proszę bardzo. - Westchnął w duchu dalej obserwując swego rozmówcę.
Przy kolejnej kwestii wyglądało, że tym razem poruszył niewłaściwą strunę u Mefisto, gdyż reakcja była dość gwałtowna, a presja, którą emanował wydawała się na tyle gęsta, że można by ją kroić nożem. Nawet miał  ochotę troszeczkę się cofnąć, lecz skupił się na tym, żeby zachować neutralną postawę.
- A żebym ja wiedział. - Odrzekł spokojnym tonem wzruszając ramionami. - Zaglądam tam tylko gdy jakiś idiota próbuje przepchnąć prawo, które groziłoby moim interesom. Dlatego tam zwracam uwagę jedynie na wrogów oraz dłużników, czy spełniają swe zobowiązania, nawet jeśli oznacza to wejście w paradę swoim własnym frakcjom. - Rzucił luźno po czym wrócił do bardziej wyważonego zachowania.
Kolejnego tematu wysłuchał z zainteresowaniem, gdyż wyglądało, że będą prowadzić dyskusję na argumenty.
- Wierz lub nie, ale znalezienie lokalizacji nie jest takie proste tym bardziej, iż miejsce musi spełnić kilka wymagających kryteriów jeśli lokal ma się naprawdę opłacać. Na ten moment nie widzę opcji na większą rozbudowę mej sieci. Z drugiej strony przy obecnej liczbie lokali jeden dodatkowy nie wpłynąłby znacznie na wagę zamówienia. - Odparł spokojnym tonem dalej przyglądając się swemu rozmówcy. Cóż te ograniczenia dotyczą tylko Krainy Luster, ale do Szkarłatnej otchłani i tak mi się nie śpieszy. - Dodał w myślach. O dziwo na zmianę koloru oka nie zareagował zbytnio. Cóż ostatecznie w sumie nie było to takie zaskakujące, gdyż jego źrenice też czasem zmieniały nieco barwę. Pozostał jednak nieco czujny na wypadek, gdyby miała być aktywowana jakaś specjalna umiejętność.
Tak zwane święte oburzenie Keigar obserwował zainteresowaniem z nieznacznie większym uśmiechem. Cóż albo był uczciwy, albo udawał, że nie wie jak mógłby sytuację wykorzystać na swoją korzyść.
- Podoba mi się ta postawa, lecz tak zwanych cwaniaczków też nie brakuje. Takich co sądzą, że jeśli wycofają się po inwestycji, to zgarną profity bez dawania niczego od siebie, gdyż odzyskanie pieniędzy z powrotem jest raczej trudne.. heh. - Odrzekł spokojnie pod koniec stając się nieco sarkastyczny.
Ponadto przy ostatnich słowach wydawał się nieco zamyślony, a uśmiech na moment stał się nieco niebezpieczny, lecz szybko wrócił na moment. Ciężko było stwierdzić czy to było prawdziwe czy odgrywane.
Ostatnia wypowiedz nie zwróciła większej uwagi zielonowłosego.
- Hmm, czyli dzień jak co dzień. - Odparł zwyczajowym tonem z lekkim uśmiechem. - W takim razie by nie było dalszych zbędnych podejrzeń może sprawdzisz jak miałoby to wyglądać na papierze? - Spytał uprzejmym tonem.
Następnie jeśli rozmówca wyraził zgodę skierował się do swojego towarzysza i odebrał grubą teczkę, z którą następnie podszedł. Otworzywszy ją wyciągnął 20 kartek,które podzielił na 2 równe kupki i jedną podał Mefisto. Wyglądało, iż pierwsze strony zawierały to samo.
- To główna umowa. Zaraz podam i załączniki,jak tylko zrobię poprawki w związku z tym co jeszcze ustalaliśmy. - Rzucił spokojnym głosem.
Następnie z teczki wyciągnął kolejnych trzydzieści kartek i zaczął dopisywać punkty na poszczególnych stronach. Co do treści można było zauważyć, iż były to dość szczegółowe ustalenia.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Nie dość, że gość, który zajmuje się polityką to tylko taką na jaką ma ochotę? Ugh... zdecydowanie nie mój typ. To nie jest ktoś, z kim mógłbym miło spędzić czas i pogadać o interesach. To na pewno nie będzie coś z czego będę miał jakieś profity, poza tym, że dostanę więcej kasy i będę miał więcej na głowie. Czy na pewno powinienem się wiązać kontraktem z kimś takim? - To zapytaj kogokolwiek. Nikt mnie tam nigdy nie widział, więc mnie nawet nie rozśmieszaj takimi pytaniami - rzuciłem, patrząc na niego znudzonym wzrokiem.
Spojrzałem na niego, unosząc jedną brew. On tak na serio? Myśli, że nie wiem jak ważne jest miejsce i te wszystkie bzdety? Owszem...ja kupiłem po prostu samotną kamienicę i potem założyłem w niej Karczmę. Mimo wszystko działa tak jak trzeba. Mimo, iż nie planowałem, żeby robić z tego jakieś znane miejsce, to i tak. Postanowiłem więc tego nie komentować. Wiedziałem swoje i niech se gada jeśli potrzebuje.
Był cholernie spokojny. Miałem ochotę jebnąć go w tę zielonowłosą facjatę i zmusić jego towarzysza, żeby go stąd wytaszczył, mimo że sam nie mógł utrzymać się na nogach. Wkurwiał mnie. Może i założyłem ten biznes bez większego planu ale nie miałem zamiaru go porzucić. Jak już coś zacząłem to miałem zamiar to skończyć i to nie po prostu z nudów.
Wziąłem od niego kartki i zabrałem się za czytanie. Spojrzałem na niego z niedowierzaniem. On tak naprawdę chce wszystko szczegółowo ustalać? Niech robi co chce. Nie byłem w pełni sił ostatnimi czasy, a takie pogaduszki mnie męczyły jeszcze bardziej. Zrobiłem więc sobie szybkiego drinka i popijałem go, czytając te jego wypociny. Jak on to wszystko przygotował, nie wiedząc nawet do końca co tutaj oferuję i czy na pewno się zgodzę, a nie wyjebię go na zbity pysk? Ech...chyba nie ma co o tym myśleć. W zamyśleniu zacząłem głaskać Father, która ułożyła się obok mojej ręki i postanowiła uciąć sobie małą drzemkę.


Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Heh, ale jest marudny w tej kwestii. Ciekawe, czy sam trzymałby się tak z dala od tego, gdyby jego interesy były zagrożone. Cóż na ten moment to i tak nie moja sprawa, więc nie ma sensu się nad tym zastanawiać. - Westchnął w duchu dalej zachowując swój zwyczajowy uśmiech.
- W porządku rozumiem. - Odparł spokojnym tonem by zakończyć ten dziwnie wrażliwy temat dla swego rozmówcy.
W kolejnych  tematach Mefisto nie odezwał się zbytnio, więc zielonowłosy nie bardzo widział sens bu je kontynuować. Tym bardziej, że ich treść była raczej sporna, a ciągnięcie ich raczej niekoniecznie doprowadziłoby do osiągnięcia kompromisu. Dlatego też zostawiwszy to w spokoju skupił się na obserwacji swego rozmówcy. Trzeba przyznać,że im dłużej rozmawiali tym bardziej był przekonany, iż właściciel tego przybytku jest typem choleryka. Miał tylko nadzieję, że mimo swej drażliwości nie zacznie wszczynać burdy we własnym lokalu. W sumie dało się wyczuć, iż kilka razy miał na to ochotę, lecz Keigar postanowił udawać, że nic o tym nie wie. Z drugiej strony zielonowłosy zastanawiał się czemu osobnik ten reagował na wszystko tak jakby był uczulony.
Rozbawieniem obserwował wyraz twarzy Mefisto, gdy ten spojrzał na dokumenty na podane mu dokumenty. Miłym aspektem było też to, iż postanowił to przejrzeć zamiast podrzeć nadzień dobry.
- Mówiłem, że wszystkie twoje prawa zostaną jasno ujęte i zabezpieczone, moje zresztą też. Nie zostawiłem żadnej luki zarówno dla ciebie jak i dla siebie. - Odrzekł uprzejmym tonem z lekkim uśmiechem.
Następnie upewniwszy się, że oba zestawy załączników zostały w ten sam sposób uzupełnione przekazał jeden z nich swemu rozmówcy.
- Proszę to załączniki z dodatkowymi szczegółami. - Dodał tym samym głosem.
Miał tylko nadzieję, że rozmówca zniesie kolejne piętnaście kartek, gdyż wtedy mogliby przejść do końcówki tego tematu i zdecydować, czy zawierają tą umowę czy nie.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Całe szczęście nie kontynuował tych tematów. Widziałem, że żaden z nas nie odpuści, dlatego lepiej było już to przemilczeć. Ech...dlatego nie chciałem zawiązywać jakiś umów, które nie są mi potrzebne. Jakby mi dostarczał metal i błyskotki, to nie wahałbym się zbyt długo, ale skoro to ja mam być dostawcą...to już mi się aż tak bardzo nie podobało. Coś mi mówi, że Erishi będzie miał kolejne tematy do wysłuchania....z resztą... i tak mnie teraz nie dopuści do czegokolwiek jeśli chodzi Bractwo, więc nie miałem co teraz o tym myśleć.
Spojrzałem tylko na niego wymownie, gdy zaczął pierdolić o lukach. Prawda była taka, że jeśli się dobrze poszukało, to zawsze się jakaś znalazła, jednak nie miałem zamiaru tego robić. Później się w to wczytam i sprawdzę. W końcu on tutaj miał tę przewagę, że sam to napisał, czyli wiedział co się tam znajduje. Teraz chciałem to tylko przejrzeć, by się upewnić czy aby na pewno czegoś nie pominął, gdy tak pięknie opowiadał to tej współpracy. Ech...wrzód na dupie.
Wziąłem do ręki załączniki i zacząłem je przeglądać. Feather zainteresowała się kartkami i chciała zacząć nimi bawić, jednak bez spoglądania na nią, przełożyłem ją sobie na ramię i klepłem palcem po łebku, by dać znać, że ma tam siedzieć. Dla niej to były zabawki, jednak to były dokumenty, które nie powinny się dostać między jej ostre ząbki.
Gdy skończyłem czytać, spojrzałem na swojego rozmówcę - widzę, że Ci zależy - powiedziałem i upiłem trochę drinka - na kiedy w ogóle chcesz pierwszą dostawę? - upewniłem się, wyciągając spod lady piórko, ozdobione grawerem przedstawiającym szyld Smoczego Lotosu.
Skoro tak się upierał dobra, podpiszę te papiery, jednak gdy on zaczął podpisywać, uśmiechnąłem się niewinnie - pamiętaj tylko, że jeśli zrobisz cokolwiek na szkodę mojego interesu, będziesz żałował, że ja to nie Rosarium - powiedziałem spokojnie, jakby to było nic niezwykłego, ot taka pogawędka - ten lokal nie bez powodu nazywa się Smoczym Lotosem - dodałem jeszcze, a jeśli spojrzał mi w oczy mógł zobaczyć przyjazny uśmiech, jednak moje czy płonęły złotym blaskiem, już całkiem przypominając gadzie ślepia. Feather za to wyraźnie się spięła, co mogło mu dać do zrozumienia, że nie żartuję. Skąd wziął się Lotos, mógł wiedzieć, albo poszukać sobie w jakiś księgach, skoro był to herb rodu Welesów jednak skąd się wziął Smoczy? Lepiej, żeby nie musiał się dowiadywać.
Gdy już podpisał swoje części, zebrałem swoje dokumenty i wyciągnąłem spod lady teczkę, do której je włożyłem i opisałem. Potem wezmę je do mieszkania. Teraz pytanie czy on jeszcze coś chce ode mnie czy sobie w końcu pójdzie i zabierze swojego kolegę, który chyba stawał się trochę za odważny, patrząc na to jak zaczepia moje kelnerki.


Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Gdy ten rzucił mu spojrzenie pełne zwątpienia zignorował je. Kontrakt powstał w wyniku zebranego przez zielonowłosego doświadczenia dlatego Keigar wierzył, iż dopracował do w pełni. Ech, jak ten człowiek może w ogóle prowadzić biznes mając takie podejście do innych ludzi. - Westchnął w duchu niczego nie okazując na twarzy.
W chwili gdy rozmówca okazał tyle szacunku by nie dać swojemu zwierzątku wszamać dokumentów Keigar stwierdził, iż rozmowa zaczyna zmierzać do właściwego punktu. Cóż gdyby był całkowicie niezainteresowany to pozwoliłby by kilka kartek znalazło się w pyszczku tego słodkiego potworka. Lektura raczej chwilkę trwała lecz zielonowłosy pilnie obserwował ewentualnego partnera biznesowego śledząc wszystkie jego gesty i reakcje.
Słysząc odpowiedź Mefisto po przetrawieniu dokumentów uśmiech zielonowłosego nieznacznie się poszerzył.
- Cóż obaj na tym zyskamy, więc czemu miałoby mi nie zależeć. - Odrzekł uprzejmym tonem, po czym chwilę się zastanowił. - Hmm, byłoby możliwe by zorganizować tę dostawę w terminie nie późniejszym niż w ciągu trzech tygodni? - Spytał z tym samym nastawieniem i lekkim uśmiechem.
Poczuł nieco ulgę gdy zobaczył, iż rozmówca zamierza podpisać dokumenty. Upewnił się też, że umieścił swój autograf na wszystkich 4 zestawach, dwóch głównych umowach i obu załącznikach.
Gdy Mefisto przedstawił swoją groźbę prawa brew Keigara lekko drgnęła i popadł przez chwilę w lekkie zamyślenie rozważając co konkretnie może się za tym kryć.
- Spokojnie, jeszcze żaden partner biznesowy, który nie próbował mnie wykiwać nie stracił na współpracy ze mną. - Odparł łagodnym tonem z jeszcze życzliwszym uśmiechem.
Czuł presję ale nie zamierzał na nią reagować. W końcu jakiekolwiek speszenie lub zdenerwowanie byłoby jedynie oznaką tego, iż miałby jednak jakieś niecne plany wobec osoby, z którą właśnie zawarł tą umowę. To nie było prawdą więc nie miał powodu do stresu. Po podpisanie swoje kopie schował do wcześniej używanej teczki. Szczerze miał ochotę jeszcze trochę porozmawiać i wznieść toast za współpracę z Mefisto, jednakże ten nie wydawał się w tej chwili zbytnio skory do tego. Z tego  względu już z wolna zbierał się do wyjścia, gdy coś przykuło jego uwagę. Mianowicie chodzi o metalowe ozdoby przy barze, które cieszyły się niezwykłą dokładnością i fachowością wykonania.  W sumie jakby się zastanowić podobnie miała się sytuacja z kandelabrami na ścianach, cóż widać nie zwrócił na nie wcześniej uwagi, gdyż był skupiony na biznesie. Teraz jednak rozglądał się jeszcze z większym zainteresowaniem po lokalu wypatrując innych metalowych ozdób. Chciał o nie zapytać, lecz najpierw trzeba było coś załatwić...
- Marko, wyjdź się trochę przewietrzyć. - Odparł spokojnym tonem spoglądając na swojego pracownika.
- Ale, ja jeszcze... - Urwał na chwilę gdy Keigar całkiem się do niego odwrócił, ta że Mefisto nie mógł zobaczyć twarzy zielonowłosego. - Tak, jest. - Odrzekł nieco spięty i po czym ruszył trochę chwiejnym krokiem wzdłuż ściany. Keigar odprowadził go wzrokiem po czym odwrócił się z powrotem do właściciela lokalu.
- Właściwie mam jeszcze jedno pytanie. Czy mógłbyś mi powiedzieć, kto jest twórcą tych ozdób? Dokładność i finezja ich wykonania jest na niezwykle wysokim poziomie. Obecnie raczej rzadko spotyka się tak dobrych rzemieślników. - Odparł uprzejmym tonem z zwyczajowym lekkim uśmiechem.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Trzy tygodnie? Sporo czasu, ale jakoś nie chciało mi się mu do tego przyznawać - oczywiście, jednak pytanie gdzie mam to dokładnie dostarczyć. Przynajmniej pierwszą partię - zapytałem jeszcze. Może i w umowie było napisane, gdzie dostawy mają być dostarczane, jednak to nie oznaczało, że jest to to samo miejsce, do którego ma być dostarczona pierwsza partia. Mógł sobie zażyczyć by było to zupełnie inne miejsce, może jego rezydencja, czy gdzie ten paniczyk sobie tam mieszka.
- Nie wątpię, wolę jednak uprzedzić - powiedziałem spokojnie, nadal się przyjaźnie uśmiechając. Gość był naprawdę wkurwiający. Jak można w ogóle nie zmieniać wyrazu mordy, tylko ciągle się szczerzyć? To było aż nienaturalne. Ciekawe czy jakby mu się lekko przemeblowało facjatę, to czy nadal by się tak szczerzył? Może nawet by za to podziękował? Nie zdziwiłbym się.
Hmmm.... ciekawe co on takiego zobaczył, że nagle się tak zesrał. Może jednak gość umiał pokazać inny wyraz twarzy niż ten durny uśmieszek? Chciałbym zobaczyć jakikolwiek inny wyraz twarzy. Praca z kimś kto tylko się szczerzy jak głupi do sera nie jest zbyt przyjemna ani zachęcająca. Ale pewnie i tak mało co będziemy się kontaktować, ewentualnie co do terminów, więc nie ma problemu. Nie będę go musiał oglądać.
Spoglądałem za jego towarzyszem i zerknąłem tylko na jednego z ochroniarzy, którzy krążyli po Karczmie. W końcu nie będę zmuszał kelnerek to użerania się z niektórymi klientkami, a sam nie zawsze byłem dostępny by komuś skopać dupsko. Ci tylko obserwowali gościa, nie wykonali jednak żadnego ruchu. Dodatkowo i tak wyglądali jak zwykli klienci więc tylko stali bywalcy wiedzieli kim są. Choć też nie zawsze byli tak spostrzegawczy.
- Mam nadzieję, że nie masz zamiaru wyjść bez płacenia? Jak Twoje drinki mogę uznać, że były kosztowaniem towaru by sprawdzić czy na pewno je chcesz tak patrząc na twojego kolegę, raczej nie nazwałbym tego zwykłą degustacją - spojrzałem mu znów w oczy. Nie ma tak łatwo! Nie wywinie się od płacenia. Owszem bywałem szczery ale dla kogoś kto faktycznie coś dla mnie zrobił, jak na przykład pewien doktorek, albo był mi jednak w pewnym sensie bliski jak pewien rogacz z Lodowych Gór. Tego jegomościa jednak praktycznie nie znałem.
- Hm? - spojrzałem na niego, wracając do pucowania szklanek, dając Feather do zabawy jej piłeczkę, która sama przed nią uciekała, by mi nie przeszkadzała. Uśmiechnąłem się półgębkiem - miło mi to słyszeć. Trochę się nad nimi napracowałem - przyznałem bez zawahania. W końcu nie była to tajemnica. Zajmowałem się kowalstwem, kowalstwem artystycznym i nie tylko więc raczej większość osób wiedziała, że nie jestem tylko jubilerem i właścicielem tego przybytku. To mi tylko potwierdziło teorię, że raczej nie wykonał swojego przeglądu informacji, a przynajmniej nie tak jak powinien - czyżbyś szukał też kogoś do ozdabiania wnętrz? - zapytałem, pół żartem pół serio.


Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Szczerze Keigarowi nie śpieszyło się w tej kwestii. Chciał wpierw przygotować małą reklamę o nowych trunkach i rozpuścić plotki wśród swych bywalców, dzięki czemu wymasowałby korzyści z posiadania tego alkoholu, gdyby faktycznie już dotarł. Cóż większe zmiany pewnie i tak odczułby tylko w regionie Morza Łez i Odwróconego Osiedla, gdyż tam miał największe lokale. Słysząc pytanie Mefisto miał ochotę zażartować, by dostarczył równe pomniejsze ilości do każdego kasyna oddzielnie, jednakże czuł, że to mogłoby być za dużo jak na cierpliwość jego rozmówcy. Dlatego też odpowiedział po chwili namysłu.
- Do kasyna w Odwróconym Osiedlu. Stamtąd już sobie rozprowadzę. - Odparł uprzejmym tonem.
Przy kolejnej kwestii kiwnął głową, iż rozumie. Jakby nie patrzeć każdy strzeże swych interesów niezależnie od od zapisów i zabezpieczeń w umowie. Można to było robić chociażby groźbą lub śledztwem więc nie było sensu się nad tym zbytnio rozwodzić.
Słysząc kolejne słowa swego rozmówcy stłumił śmiech na który się mu zbierało. Czy on na prawdę myśli, że muszę oszczędzać na takich wydatkach? - Zażartował w myślach.
- Spokojnie i tak od początku to ja miałem pokryć wszystkie koszty. Pewnie dlatego mój pracownik popuścił sobie trochę pasa. - Odrzekł pół żartem, po czym wyciągnął kwotę, która pokryłaby kosz jego posiłku, podwładnego i jeszcze trochę by zostało. - Proszę, wliczony jest też napiwek dla pani, za kłopotliwego klienta. - Dodał uprzejmym tonem z lekkim uśmiechem spoglądając przez moment na kelnerkę.
Trzeba przyznać, że odpowiedź Mefisto na kolejne temat zaskoczyła zielonowłosego. To było na tyle nieoczekiwane, że zaowocowało czymś długo oczekiwanym przez rozmówcę Keigara. Tak, dało się zauważyć tą emocję na jego twarzy.
- Naprawdę? - Rzucił to bardziej do siebie niż do właściciela karczmy, tak jakby jeszcze to przetwarzał. - W takim razie wspaniale. - Dodał zachwycony, a na jego twarzy pokazał się żywszy uśmiech, który wydawał się zdecydowanie prawdziwszy od poprzedniego.
Kolejna sugestia go nawet zaciekawiła, lecz nie sądził iż nadszedł czas by modyfikować wystrój jego lokali. Być może kiedyś gdy nadejdzie czas skorzysta z tej oferty.
- W sumie interesujący pomysł, jednakże to byłoby bardziej prywatne zamówienie. - Odparł wesoło, po czym wyciągnął spod płaszcza pewien przedmiot i położył go na stole. - Chodzi o pistolet, potrafiłbyś go wykonać? - Spytał zaintrygowany, dając przy tym chwilę by jego rozmówca przyjrzał się całemu obiektowi. - Każdy z tych elementów na tyle dokładnie by mogły złożyć się w pełni funkcjonującą całość? - Dodał zręcznie rozkładając broń na poszczególne części i wypatrując ewentualnych reakcji Mefisto.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Przytaknąłem tylko głową. Wziąłem karteczkę i zanotowałem miejsce oraz najpóźniejszy czas dostawy - mam jakoś wcześniej poinformować kiedy dokładnie będzie dostawa? W końcu pewnie chcesz osobiście przy tym być, by się upewnić, że wszystko jest w porządku - moje podejście się zmieniło. Nie byłem już taki wredny ale skupiałem się na pracy. Nie lubiłem się dzielić swoimi dobrami, ale postanowiłem zaryzykować. Najwyżej wymyśli się coś by paniczyk stracił coś cennego, w zamian za to co sam stracę. Kto wie, może nawet pozwoliłbym się zabawić trochę pewnemu jebanemu drzewu?
- Zabij
Skrzywiłem się, słysząc tak znany i nienawidzony głos w głowie. Złapałem się za skroń i pokręciłem głową.
- Rozszarp....pożryj...jednego wkurwiającego pozera mniej....
Warknąłem cicho i zamknąłem oczy, które ponownie zrobiły się dziwnie złote. Tym razem jednak nie ja nad tym panowałem. Kurwa....Czemu akurat teraz. Po skroni pociekła mi kropla potu, którą szybko starłem, nie miałem jednak gwarancji, że gość tego nie zauważył.
Siedział chwilę, jakby rozbolała mnie głowa, ale na szczęście głos szybko sobie poszedł. Ech... utrapienie.
Wywróciłem oczami, gdy powiedział, że i tak miał za gościa zapłacić. Przyjąłem sumę i zawołałem kelnerkę, wręczając jej od razu garść monet, bez większego przeliczania i mówiąc, że jest to napiwek od rogacza, oczywiście używając jego imienia i nazwiska. Ta podziękowała zaskoczona i pobiegła szybko, by nie nosić przy sobie takiej sumy.
- Oho, czyli jednak nie rozmawiam z jakąś sztuczną Marionetką, która umie się tylko głupkowato uśmiechać - powiedziałem, unosząc jeden kącik ust, gdy nagle na twarzy mojego rozmówcy pojawiło się zaskoczenie, a następnie normalnyuśmiech. No ładnie ładnie. Wydało się. Jest jednak istotą z krwi i kości.
Musiałem przyznać, że przykuł moją uwagę. Spojrzałem uważnie na pistolet, a następnie na to jak go rozkłada. A więc mam mu tworzyć broń...ze Świata Ludzi? - mogę zapytać po co Ci druga broń pochodząca zza Lustra? - zapytałem, biorąc ostrożnie jeden element i oglądając go uważnie - z resztą nie moja sprawa - westchnąłem praktycznie od razu i zawołałem jednego z pracowników, polecając by przyniósł mi dwie sztabki platyny z warsztatu. Ten pobiegł od razu, a ja przyglądałem się elementom - ]nigdy nie tworzyłem broni palnej, dlatego też nie mogę zagwarantować, że będzie działać jak należy - spojrzałem na niego po czym wróciłem do oglądania elementów, czekając na powrót swojego pracownika.  Był nowy, więc może mu to chwilę zanieść, w końcu nie powiedziałem mu po co ona mi jest - mogę spróbować to wykonać, jednak nie wezmę się za to od razu. Można powiedzieć, że obecnie jestem na chorobowym i pewna osoba ukatrupiłaby mnie gdybym wziął młot do ręki - zaśmiałem się, niezbyt wesoło - jednak mogę spróbować jak tylko będzie lepiej. Będziesz mnie musiał jednak nauczyć składać i rozkładać tę broń oraz wyjaśnić mi jej mechanikę, ale to za chwilę, jak mój posłaniec wróci z warsztatu - dodałem od razu, unosząc dłoń, by ten się nie zapędzał i nie zaczął mi wszystkiego tłumaczyć teraz. Musiałem mieć na czym poćwiczyć.


Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Przy kolejnym pytaniu w kwestii dostawy zastanowił się chwilę. W sumie chętnie zostawiłby to komu innemu, ale przynajmniej przy pierwszej dostawie wypadało swą obecnością okazać wyrazy szacunku swojemu partnerowi biznesowemu.
- Hmm, tak byłbym wdzięczny za poinformowanie z wyprzedzeniem. - Odparł uprzejmym tonem.
Następnie zauważył, iż zachowanie jego rozmówcy stało się trochę dziwne. Hmm, ma migrenę? A, może skutki tych kilku drinków? Nie, to w sumie wygląda bardziej na ból głowy... - Skomentował w myślach widząc jak ten łapie się za skroń. Cóż póki nie padł na podłogę lub nie zaczął krzyczeć chyba nie musiał się tym martwić, dlatego też postanowił udawać, że nic nie widział.
Z zainteresowaniem patrzył jak Mefisto rozdziela pieniądze. Hmm, przekazał jej co najmniej kwotę wliczającą i moje trunki. Albo jest hojny albo nie ma coś dziś głowy do liczenia pieniędzy. Cóż z taką hojną ręką raczej nie byłby w stanie prowadzić nawet najmniejszego biznesu, więc pewnie te drugie. - Rzucił w duchu. Natomiast gdy kobieta mu podziękowała skinął z lekkim uśmiechem.
Gdy natomiast przeszli do kolejnego tematu, westchnął, gdy usłyszał komentarz swego rozmówcy na temat mimiki jego twarzy.
- Ech, szyba znasz niepisaną zasadę, iż w biznesie nie można pozwolić by inni swobodnie w tobie czytali? - Spytał z trochę niezainteresowanym wyrazem twarzy. - Każdy przestrzega tej reguły na swój sposób. - Dodał po chwili żartobliwym tonem.
Gdy przeszli do rzeczy ucieszył się, iż jego zamówienie przynajmniej w jakimś stopniu przykuło uwagę potencjalnego wykonawcy.
- W sumie, to nie jest wielki sekret. Jak wiadomo każde narzędzie kiedyś się zużywa, nawet wtedy gdy jest konserwowane, a to broń mam już całkiem spory okres czasu. Dlatego też chciałbym zapasowy pistolet. - Odrzekł swobodnie zachowując wesołe podejście.
Ze spokojem wysłuchał wzmianki o ryzyku niepowodzenia produkcji.
- W porządku zdaję sobie sprawę z tej możliwości. - Odparł spokojnym tonem z pogodnym wyrazem twarzy.
Cóż nie bez powodu spora grupa kowali odmówiła nawet próby podjęcia się tego. - westchnął w myślach.
Przy kolejnych słowach Mefisto okazał lekkie zmartwienie. Trzeba przyznać, iż niezbyt podobała mu się wizja rozstania ze swoją zabawką na bliże nieokreślony czas.
- Cóż rozumiem pańską sytuację, ale prawda jest taka, że wolałbym pozostawiać tego przedmiotu u kogoś innego, a zwłaszcza na dłuższy okres czasu. - Rzucił nieco zmartwionym tonem.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Przytaknąłem głową i zanotowałem sobie, by poinformować go wcześniej. Upewniłem się też gdzie mam przesłać tę informację. Wolałem mieć wszystko w jednym miejscu, a nie potem szukać. W końcu umowa miała sporo stron. Nie byłem fanem takiej literatury, żeby się w nią zagłębiać więcej niż trzeba.
Całe szczęście Koszmar szybko odpuścił. Miałem takie momenty słabości, w szczególności, gdy ponosiły mnie emocje. Nie czułem się też jeszcze za dobrze. Było coraz lepiej. To prawda, że byłem coraz sprawniejszy, że nie byłem już tak zmęczony, jednak z drugiej strony nadal nie mieliśmy pomysłu jak załatwić Koszmar, która raczej nie będzie ułatwiał mi życia.
- Każdy na swój sposób i każdy też skupia się na czymś innym. Dla niektórych to dobrze, gdy ktoś ukrywa jakiekolwiek emocje i jest po prosu miły, dla innych lepiej by ktoś pokazał choć trochę innych emocji. Nie uśmiechać się cały czas sztucznie, a pokazać trochę siebie, tego, że zależy choć trochę, a nie przychodzisz tylko po to, żeby robić cokolwiek - wzruszyłem ramionami - ale to już zależy od Ciebie. Każdy ma swoje podejście do tego - powiedziałem spokojnie. Nie było co bardziej rozwijać tego tematu. Ale choć trochę pokazał innych emocji, a nie ten głupi, sztuczny uśmieszek i nic więcej.
- Rozumiem - powiedziałem ze spokojem, oglądając poszczególne części. Sprawdzałem moc sprężyny, oczywiście uważając by jej nie uszkodzić. Mimo swojej aparycji, naprawdę uważałem i nie uszkodziłem, żadnego elementu.
Lubiłem wyzwania i nowe rzeczy. Kto wie, może nawet wprowadziłbym coś nowego do swojej oferty. No i nie było to jakieś wygórowane zamówienie, tak jak zamówienie na pewną, bezsensowną zbroję ...blah....
Spojrzałem na niego rozbawiony - a czy ja o coś takiego prosiłem? - zapytałem wprost z dziwnym, tajemniczym błyskiem w oku - proszę tylko o naukę rozkładania i składania broni, możliwość zapoznania się z działaniem, bym wiedział co i jak powinno działań. Nie chcę byś mi go dawał. Nie jestem osobą, która pozbawia kogoś broni tylko po to by móc ją skopiować.
Wyjaśniłem i już miałem coś dodać, gdy wrócił mój pracownik, lekko wystraszony, mówiąc, że sprzedawca nie chciał mu dać platyny. Westchnąłem ciężko - możemy przejść do warsztatu? Będzie lepiej, by czegoś nie uszkodzić, a mam tam też rzeczy, które będą mi do tego potrzebne - poprosiłem i jeśli się zgodził, poprowadziłem go na górę, do swojego warsztatu. Po drodze wziąłem laskę, niestety musiałem się nią wspierać. Nie będę kozaczył. Wolałem przynajmniej na razie odciążać nogę.

ZT x2


Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Mari
Gif :
Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Marionette, ale woli jak mówi się do niej Mari
Wiek :
25
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
167/45
Pod ręką :
szkicownik, torba, broń
Broń :
sztylet
https://spectrofobia.forumpolish.com/t241-kp-mari https://spectrofobia.forumpolish.com/t1099-mari
MariNieaktywny
Re: Karczma "Smoczy Lotos"
Nie 19 Cze - 18:31
Miały iść na jakieś ciasto, jednak jakoś Mari wolała nie ryzykować, że te porąbane Marionetki będą je szukać, dlatego zaciągnęła Niamh do Karczmy pod Smoczym Lotosem. Zajęły miejsce w jednym z bardziej ukrytych kątów, tuż przy wielkich beczkach, by nikt im nie przeszkadzał, ale również by nikt ich nie zauważył zaraz przy wejściu.
Westchnęła i podała dziewczynie kartę - tutaj nie powinni nas szukać - uśmiechnęła się do niej miło - poza tym to miejsce jest neutralne i właściciel podobno bardzo sobie to ceni i nie lubi jakiś afer, więc w razie czego jesteśmy tutaj bezpieczne - poruszyła ogonami i od razu zamówiła mleko dla Gatto po czym sama spojrzała do karty.
- Zamawiaj co chcesz - uśmiechnęła się - na mój koszt - dodała jeszcze. Było tutaj zarówno jedzenie jak i desery, dlatego nie musiała się jakoś martwić o to, że nie zjedzą obiecanego ciasta - jeszcze tutaj nie byłam, ale słyszałam dobre opinie - dodała jeszcze i podrapała się zakłopotana po karku.
Przez chwilę zastanawiała się, co by mogła powiedzieć - wybacz, że tak narzuciłam, że jesteśmy siostrami, ale jakoś tylko to mi przyszło do głowy.... - powiedziała zakłopotana. Nie chciała, żeby dziewczyna nie wzięła tego jakoś do siebie.
- Dodatkowo...mam nadzieję, że cię specjalnie nie wystraszyłam co? - zapytała jeszcze, patrząc na nią z nadzieją.
Jak tylko przyszła kelnerka. Miła Opętaniec o białych jak śnieg piórach i włosach oraz czerwonych oczach, zamówiła dla siebie bezalkoholowego drinka z czarnego bzu oraz ciasto z lotosem, które ta polecała i pozwoliła by Niamh również cos zamówiła. Jeśli chciała oczywiście coś bardziej obiadowego również jej na to pozwoliła. Nie będzie jej przecież bronić, jeśli ze stresu zgłodniała to lepiej by coś zjadła. Cały czas ją jednak też obserwowała, żeby się upewnić, że kotce na pewno nic się nie stało. Nie wiedziała czemu ale czuła się za nią trochę odpowiedzialna i wolała, żeby nic jej się na pewno nie stało. Ech...czemu musieli trafić akurat na kogoś takiego?

Powrót do góry Go down





Niamh
Gif :
Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 B09814a7327f1f061e4ef28d753e7e9c
Godność :
Niamh Muurteilat
Wiek :
17
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
150/40
Znaki szczególne :
Różowe oczy, dziecięcy wygląd
Pod ręką :
Fabuła: Wiklinowy koszyk z niedużą ilością monet i kluczami, w kieszeni krótki nożyk, pod sukienką do uda doczepiony sztylecik
Broń :
Dwa sztylety przymocowane paskiem do uda
Zawód :
Służka, mały złodziej
Stan zdrowia :
w pełni zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t873-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t990-skrzynka-pocztowa-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t1103-niamh
NiamhMiaucząca Zmora
Miaucząca Zmora
Re: Karczma "Smoczy Lotos"
Wto 28 Cze - 11:07
Któż by nawet śmiał przypuszczać, że sprawy posypią się jak kostki domina potrącone niechybnie przez nieuważnego ich układacza, wywołując prawdziwe trzęsienie ziemi? Swoją niezdarnością przy próbach nieopatrznej kradzieży Niamh spowodowała, że wmieszała się w lokalne marionetkarskie utarczki, być może stała się osobą poszukiwaną przez Fyortersoli, a na domiar złego - siedziała w obcej jej karczmie mając przed sobą swoją siostrę, która nie rozpoznawała w niej swojego młodszego rodzeństwa. Blade patykowate palce zacisnęły się nerwowo na materiale fartuszka, gdy dziewczyna zajęła swoje miejsce przy ławie - oczywiście siedziała na przeciwko Mari, aby uczynić całą sytuację jeszcze bardziej niezręczną. Unikała jednak jej wzroku, omiatając izbę spojrzeniem różowych oczu - zdawała się być niezwykle pochłonięta obserwacjami i oceną wystroju karczmy - a raczej tych fragmentów, które nie były zasłonięte przez wielkie beczki, za którymi się ukryły.
   - Co? - drgnęła na dźwięk głosu Mari i wyrwana ze swych rozmyślań spojrzała na nią nieprzytomnym wzrokiem - Ach, tak. Mam nadzieję, że znajdą sobie lepsze zajęcie od zabawy z nami w kotka i myszkę. - odebrała od albinoski kartę i skinęła głową.
   Darowanemu ciastu w krem się nie zagląda, zatem Niamh cmoknęła z uznaniem i zajęła się tym razem studiowaniem karty - jak na karczmę mieli spory wybór deserów, zatem wybredna kotka miała w czym wręcz przebierać. Jej wybór padł na sernik z truskawkami - wszak w prostocie tkwi piękno czy coś.
  W istocie kotka zaczynała odczuwać rozlewający się po jej ciele drastyczny spadek energii - typowe spięcie w plecach rozchodzące się na jej wszystkie członki, które zdawały się być stworzone z ołowiu. Podparła głowę o rękę wspartą o blat, a rodzące się na jej ustach ziewnięcie stłumiła za pomocą ręki.
   - Byłaś bardzo przekonująca. - choć ton głosu młodej kotki bym nienaturalnie płaski, to ostatkami sił odwzajemniła uśmiech - Kto wie, może tak jest naprawdę? Nie takie historie się zdarzały.
   Choć "Mari, jestem twoją siostrą" było nęcąco kuszące przez swoją prostotę, to ta prostota była niestety z rodziny tych wulgarnych i niewyszukanych. Różowe spojrzenie młodej kotki wbiło się dopiero teraz w twarz jej siostry.
   - Najważniejsze, że uratowałaś nam plecy. Jestem pod wrażeniem, że zrobiłaś to tak sprawnie. Gdzie się nauczyłaś tak sobie radzić? - oczywistym dla Niamh było, że Mari musiała często bywać w podobnych sytuacjach, skoro potrafiła zachować zimną krew.


Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 7pso9y

Powrót do góry Go down





Mari
Gif :
Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Marionette, ale woli jak mówi się do niej Mari
Wiek :
25
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
167/45
Pod ręką :
szkicownik, torba, broń
Broń :
sztylet
https://spectrofobia.forumpolish.com/t241-kp-mari https://spectrofobia.forumpolish.com/t1099-mari
MariNieaktywny
Niamh wydawała się....nieobecna. Mari obejrzała ją dokładnie. Sama była lekko roztrzęsiona, ale nie pokazywała tego po sobie. Nie wiedzieć czemu, czuła się odpowiedzialna za tę drobną kotkę, którą widziała przed sobą.
Zaśmiała się krótko i oparła brodę o łapę. Na szczęście Niamh skusiła się na ciasto. Więc nie było aż tak źle. Choć...okaże się, czy zacznie je jeść czy tylko będzie do niego dziubać.
Poruszyła uszkami, gdy zauważyła, że kotka wydawała się zmęczona. Dała jej jednak dokończyć to co chciała powiedzieć.
Zaśmiała się - cóż jakbym miała taką uroczą siostrę, na pewno byłoby mi miło - uśmiechnęła się do niej przyjaźnie i wyciągnęła łapę, poczochrała ją, zaraz jednak cofnęła rękę - wybacz - podrapała się po karku - wiesz... może i byłaby to fajna sytuacja, jednak mało prawdopodobna - uśmiechnęła się przepraszająco - nie znam swojej rodziny - wzruszyła ramionami i podziękowała kelnerce za przyniesione zamówienie. Spróbowała ciasta i zamruczała zadowolona.
Zamrugała i podrapała się za uchem, poruszając leniwie swoimi ogonami - nie ma się czym chwalić - powiedziała ostrożnie i upiła trochę napoju - spędziłam kilka lat na ulicy, musiałam nauczyć się sobie radzić - wzruszyła ramionami - jednak, mimo iż czasem się to przydaje, nie jest to coś z czego jestem dumna, więc nie licz na to, że Cię nauczę - przymknęła oko i pokazała jej lekko język. Coś jej mówiło, że młoda na pewno chciałaby się tego nauczyć - i lepiej nie próbuj tego tylko dlatego, że to może prosto wyglądać - spojrzała jej prosto w oczy.
- Swoją drogą - zmieniła znów ton na łagodny - wyglądasz na zmęczoną, na pewno wszystko w porządku? - zapytała z troską w głosie. W końcu Marionetki raczej nie bywają delikatne, nie w takich sytuacjach - może zajdziemy potem do Kliniki? Zbadają Cię, czy na pewno ta kukła Ci nic nie zrobiła? - naprawdę chciała dobrze, a po części czuła się za to odpowiedzialna. Nie udało jej się jej ochronić....a takich sytuacji bardzo nie lubiła - nalegam - dodała jeszcze.

Powrót do góry Go down





Niamh
Gif :
Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 B09814a7327f1f061e4ef28d753e7e9c
Godność :
Niamh Muurteilat
Wiek :
17
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
150/40
Znaki szczególne :
Różowe oczy, dziecięcy wygląd
Pod ręką :
Fabuła: Wiklinowy koszyk z niedużą ilością monet i kluczami, w kieszeni krótki nożyk, pod sukienką do uda doczepiony sztylecik
Broń :
Dwa sztylety przymocowane paskiem do uda
Zawód :
Służka, mały złodziej
Stan zdrowia :
w pełni zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t873-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t990-skrzynka-pocztowa-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t1103-niamh
NiamhMiaucząca Zmora
Miaucząca Zmora
Niamh byłaby w stanie oddać królestwo (co prawda nie swoje) w zamian za możliwość kontrolowania własnej aparycji - kotka poczuła, jak po policzkach rozlewa jej się zdradliwy rumieniec zakłopotania. Powód był błahy - wystarczyły tylko proste słowa Mari, by zbić młode z tropu - i z pewnością gdyby akurat miała pod nosem coś do picia, zachłysnęłaby się nim w sposób wybitnie spektakularny.
   Tak jednak się nie stało i młoda Muurteilat musiała zadowolić się nerwowym zakasłaniem w rękę - gdy napad ucichł jak burza na morzu, kotka uśmiechnęła się przepraszająco do albinoski. Miała na tyle godności, by nie salwować się wymówką, że to "kłaczek" był powodem całego zamieszania.
   Zamiast tego jej twarz przybrała szybko maskę zmartwienia - usta wykrzywiły się w smutną podkówkę, a broda wsparła się o opartą na stoliku dłoń.
   - Przykro słyszeć, że nie znasz swojej rodziny. Ja miałam trochę więcej szczęścia, niż większość Dachowców, ale moja siostra niekoniecznie. - urwała i swoim spojrzeniem powrotnie poczęła błądzić po zakamarkach karczmy.
   Skinęła głową w podzięce kelnerce i poczęła jeść swoje ciasto: za drobną budową ciała szedł drobny apetyt. I choć w większej części za jej niedowagę odpowiedzialne były dosyć wysublimowane gusta jedzeniowe, to pociągała ona rzecz jasna mniejszą pojemność żołądka - ciasto znikało z talerza wolno, a kotka konsumowała je małymi kęsami. Musiała przyznać, że rzeczywiście było to wyborne ciasto.
   - Szkoda. - odparła z wyraźnym zawodem w głosie - Życie na ulicy nie oszczędza ludzi. Dobrze, że udało ci się z tego wyjść. - kotka uśmiechnęła się lekko; Mari była zbyt czysta i zbyt dobrze ubrana jak na przeciętnego bezdomnego Dachowca.
   Niamh zastrzegła uszami słysząc propozycję siostry i znieruchomiała na chwilę, jak osaczony przez drapieżnika królik, który szykuje się do desperackiego sprintu o życie. Czyżby to był jakiś podstęp? Czyżby z apex predatora miała stać się zwykłą zwierzyną łowną, zaginioną w kozi róg? Początkowe obawy zostały jednak szybko zracjonalizowane - przecież Mari nie pachniała jak członkowie konkurujących z jej gangiem grup przestępczych, dodatkowo nie mogła mieć powodu, by zagrozić bezpieczeństwu Niamh. Jasna brew kotki uniosła się w wyrazie zdziwienia, lecz nim młoda odpowiedziała, zrobiła krótką pauzę na przemyślenie propozycji starszej kotki.
   - Na pewno? Nie chcę robić kłopotu, do Kliniki chyba daleka droga, a ja nie mam zbyt wielu pieniędzy, zresztą sama widziałaś.


Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 7pso9y

Powrót do góry Go down





Mari
Gif :
Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Marionette, ale woli jak mówi się do niej Mari
Wiek :
25
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
167/45
Pod ręką :
szkicownik, torba, broń
Broń :
sztylet
https://spectrofobia.forumpolish.com/t241-kp-mari https://spectrofobia.forumpolish.com/t1099-mari
MariNieaktywny
Jej uszka drgnęły, a głowa przechyliła się lekko w bok - masz siostrę? - zapytała, poruszając z zadowoleniem ogonami, zaraz jednak je zatrzymała i opuściła uszka - wybacz...jeśli to zbyt osobiste pytanie, nie musisz odpowiadać - uśmiechnęła się przepraszająco. W końcu...skoro jej siostra nie miała tyle szczęścia, to równie dobrze mogła być już martwa, a Niamh mogła nie chcieć o tym mówić. Tym bardziej, że zaraz po tym jak o niej wspomniała, zaczęła rozglądać się po Karczmie.
Uśmiechnęła się kącikiem ust, gdy młodsza Kotka, zaczęła zajadać ciasto. Smakowało jej. To dobrze. Miała apetyt. To jeszcze lepiej, tym bardziej po tym co ją kilka chwil temu spotkało. Dlatego też Mari odetchnęła z ulgą i sama zabrała się za swoje ciasto.
Zaśmiała się, widząc, że chyba naprawdę chciałaby się czegoś nauczyć - owszem, nie oszczędza - przyznała jej rację i poklepała się futrzastym palcem pod okiem, które było naznaczone blizną. Jedną z wielu blizn, które zdobyły jej ciało, głównie plecy - poszczęściło mi się - wzruszyła ramionami - zrobiłam wiele rzeczy, których żałuję i pewnie wiele rzeczy, zrobiłabym inaczej, jednak jestem pewna, że nikomu nie życzę by wylądował na ulicy. Niestety, mimo iż w Krainie jest wiele dobrych dusz, to nawet takie nie są chętne by pomóc kogoś, kto wygląda jakby komuś podpadł - powiedziała spokojnie i upiła swojego drinka.
Nie spodobało jej się to zachowanie. Zmrużyła lekko oczy. Dlaczego Niamh wyglądała, jakby się jej wystraszyła? Nie chciała jednak naciskać ani się wypytywać.
Przytaknęła głową - to nie problem, a Klinika wcale nie znajduje się tak daleko - uśmiechnęła się miło. Starała się ją jakoś uspokoić, ale jednocześnie nie wtryniać się w jej uczucia - a pieniędzmi się nie przejmuj. Masz bardzo hojnego sponsora - puściła jej oczka - i nie, nie mówię o sobie - przymknęła jedno oko i pokazała jej języczek. Wiedziała coś, czego nie wiedziała młodsza kicia. To było pewne. Ale czy podzieli się swoim małym sekrecikiem?

Powrót do góry Go down





Niamh
Gif :
Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 B09814a7327f1f061e4ef28d753e7e9c
Godność :
Niamh Muurteilat
Wiek :
17
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
150/40
Znaki szczególne :
Różowe oczy, dziecięcy wygląd
Pod ręką :
Fabuła: Wiklinowy koszyk z niedużą ilością monet i kluczami, w kieszeni krótki nożyk, pod sukienką do uda doczepiony sztylecik
Broń :
Dwa sztylety przymocowane paskiem do uda
Zawód :
Służka, mały złodziej
Stan zdrowia :
w pełni zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t873-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t990-skrzynka-pocztowa-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t1103-niamh
NiamhMiaucząca Zmora
Miaucząca Zmora
Re: Karczma "Smoczy Lotos"
Czw 14 Lip - 20:38
Źrenice Niamh zwęziły się gwałtownie, jakby została oślepiona wybitnie jaskrawym i nieprzyjemnym światłem. W rzeczywistości kotka czuła się na tyle niezręcznie, że nie miała pojęcia, jak poprowadzić szykującą się rozmowę. Może zaraz przerodzi się w prawdziwy sztorm, którego żadna z nich nie będzie mogła zatrzymać, mimo najszczerszych chęci?
   – Nic się nie stało. Miałam. – westchnęła i podparła brodę o dłonie, a spojrzenie wbiła w sufit karczmy – Ale nigdy jej nie poznałam osobiście. Dziwne, prawda? – tu wzrok spoczął na Mari, by za chwilę przenieść się gdzieś hen w głąb karczmy. – Trafiłam na dokumenty sprzedaży, według których moi rodzice sprzedali ją jakiemuś fircykowi. Może gdzieś sobie żyje, a ja przechodząc uliczkami miasta dzień w dzień ją mijam nawet nie wiedząc, że jest moją siostrą? - usta Niamh wykrzywiły się w smutną podkówkę, a palce niezręcznym ruchem potarły oko, by przegonić czającą się gdzieś w zaułku zdradliwą łzę.
   Następnie wzrok kotki podążył za ruchem dłoni Mari i spoczął na zdobiącej jej oko bliźnie. Już wcześniej ten fakt nie umknął jej uwadze, lecz Niamh uznała, że niegrzeczną rzeczą będzie się na nią gapić, toteż skorzystała z nadarzającej się okazji i uważnie przyjrzała pamiątce po nieszczęśliwym wypadku. Lub może czymś innym? Miała jednak na tyle przyzwoitości, by nie wypytywać starszej kotki o genezę rany, lecz pokiwała głową ze współczuciem.
   Powróciła do skubania swojego ciasta i przez chwilę przez jej umysł przekradł się cień myśli, że powinna wracać do posiadłości Corvius i że nie wywiązała się z powierzonych jej przez gosposię zadań. Zbyła jednak tę myśl jak natrętną muchę – i może rzeczywiście pomysł z Kliniką nie byłby taki głupi? Gdyby dowiedzieli się, że Niamh była kontuzjowana na tyle poważnie, że musiała aż udać się do specjalistów, nikt raczej nie czyniłby jej wyrzutów.
   Toteż powoli zaczynała skłaniać się do propozycji rzuconej przez Mari. Niemniej nadal odczuwała pewien niepokój: może to po prostu z powodu, że nie ufała do końca lekarzom? Zwłaszcza, gdy z ust jej siostry padły słowa o tajemniczym patronie.
   - Och? Chyba nie rozumiem. – rzekła, a jej oczy zaświeciły się zaciekawieniem; ciało samo znalazło drogę i pochyliło się w stronę starszej kotki – O kim mówisz?


Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 7pso9y

Powrót do góry Go down





Mari
Gif :
Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Marionette, ale woli jak mówi się do niej Mari
Wiek :
25
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
167/45
Pod ręką :
szkicownik, torba, broń
Broń :
sztylet
https://spectrofobia.forumpolish.com/t241-kp-mari https://spectrofobia.forumpolish.com/t1099-mari
MariNieaktywny
Re: Karczma "Smoczy Lotos"
Nie 17 Lip - 13:56
Przekrzywiła głowę, słysząc o tym, że Niamh nigdy nie poznała siostry, jednak nie naciskała. Lepiej, żeby dziewczyna sama zaczęła mówić, wtedy wyjdzie to naturalnie i nie będzie się czuła tak zobowiązana do tego by dzielić się z praktycznie nieznajomą swoimi prywatnymi sprawami. Dlatego Mari czekała cierpliwie - w tej Krainie wszystko jest możliwe - uśmiechnęła się zachęcająco. Taka była prawda. Więc nic dziwnego, że nie poznała nigdy siostry. Była jeszcze młoda, wiec domyślała się, że siostra musiała być od niej w takim razie starsza. No i mogła jakoś stracić życie zanim dziewczyna mogła zacząć ją w ogóle kojarzyć. Skoro powiedziała, że miała siostrę....
Następnych słów jednak się nie spodziewała. Jej siostra...została sprzedana? Futerko na łapkach i ogonie Mari napuszyło się, tak samo jak jej włosy. W ostatniej chwili powstrzymała pazurki, by te się nie wysunęły - dlaczego zrobili....coś takiego? - starała się zachować spokój. Nadal nie kojarzyła, że to może o nią chodzić, a nie o jakąś inną nieznaną jej dziewczynę - nie rozumiem jak można sprzedawać własne dzieci...tym bardziej, jeśli nie jest się pewnym, jakie spotka je potem los - zacisnęła łapki w pięści, starając się za bardzo nie denerwować. Zamknęła zaraz oczy i wzięła kilka głębszych wdechów. Nie chciała pokazywać słabości. To nie tak, że chciała udawać twardzielkę, ale po prostu nie wypadało teraz robić tutaj jakiś scen. Chiałaby zapomnieć o tym co ją spotkało po tym jak sama została sprzedana pewnemu "fircykowi" jednak blizny, które mocno odznaczały się na jej plecach, mocno jej to uniemożliwiały. Przypominały jej o tym za każdym razem, gdy przeglądała się w lustrze, albo gdy jej ukochany przejeżdżał palcami po śladach jej ostatniej kary jaką dostała od swojego byłego właściciela....
W końcu się uspokoiła na tyle, żeby nie stresować swojej towarzyszki. Uśmiechnęła się tajemniczo, gdy ta przyznała, że nie rozumie o co Dachówce chodzi - o pewnym bardzo miłym Marionetkarzu, który postanowił nam urozmaicić dzień - wyszczerzyła się wrednie - szkoda tylko, że sam nie wie jak bardzo jest uczynny - wzruszyła ramionami, popijając swojego drinka i spoglądając w stronę baru. Nie, nie obawiała się nikogo, rozglądała się tylko z zaciekawieniem po miejscu, w którym postanowiły się skryć i spędzić trochę spokojnego czasu.

Powrót do góry Go down





Niamh
Gif :
Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 B09814a7327f1f061e4ef28d753e7e9c
Godność :
Niamh Muurteilat
Wiek :
17
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
150/40
Znaki szczególne :
Różowe oczy, dziecięcy wygląd
Pod ręką :
Fabuła: Wiklinowy koszyk z niedużą ilością monet i kluczami, w kieszeni krótki nożyk, pod sukienką do uda doczepiony sztylecik
Broń :
Dwa sztylety przymocowane paskiem do uda
Zawód :
Służka, mały złodziej
Stan zdrowia :
w pełni zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t873-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t990-skrzynka-pocztowa-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t1103-niamh
NiamhMiaucząca Zmora
Miaucząca Zmora
Re: Karczma "Smoczy Lotos"
Sro 20 Lip - 11:47
Źrenice młodszej panny Muurteilat zwęziły się widząc, że starsza kotka zaczyna się nerwowo zachowywać. Czyżby zatem zaczynała kojarzyć fakty i łączyć jeden wątek z drugim cienką nicią, która miała wkrótce dać pełen obraz ukazujący jedną z najbardziej pierwotnych relacji, jaka okazywała się łączyć dotychczas nieznane sobie osoby? Długi ogon Niamh owinął się dookoła drewnianej nogi od krzesła, a jego miotełkowata końcówka poruszyła się wolno, jakby od niechcenia.
   Kątem oka spojrzała subtelnie na stary zegarek na swoim lewym przegubie, którego odziedziczyła po jakimś prastryjku - a przynajmniej taka była oficjalna wersja, którą wszystkim zaciekawionym świecidełkiem opowiadała. Zaśniedziałe wskazówki wskazywały na zdecydowanie zbyt późną godzinę, by młoda mogła niepostrzeżenie wrócić do posiadłości. Brwi lekko się zmarszczyły, a przez myśl kotki przebiegła sugestia, żeby zobaczyć, czy ktoś z ludzi skalniaka będzie chciał ją przenocować.
   Postawa Niamh wyprostowała się, gdy pokiwała ze smutkiem głową, zgadzając się ze słowami wypowiedzianymi przez Mari. Trwała chwilę w milczeniu ze wzrokiem wbitym w talerz - starała się opanować gromadzące się w niej uczucia i ułożyć w głowie spójną i niechaotyczną historię.
   - Zwyczajnie była dużo warta. - westchnęła i przerzuciła oczami - Miała mieć dosyć... dziwne cechy jak na Dachowca, przez co szybko ktoś ją zauważył i chciał mieć dla siebie. Jedni kolekcjonują znaczki, inni egzotyczne zwierzątka. - rzekła cichym, beznamiętnym tonem wpatrując się w pozostałe na talerzu okruszki, które dziobała leniwie metalowym widelczykiem do ciasta - Jako, że miał to być przyjaciel rodziny, a przynajmniej osoba bardzo przez nią szanowana, gdy tylko zainteresował się moja siostrą i zagwarantował przysłowiowy wikt i opierunek, moi rodzice nie namyślali się długo. Chcieli zapewnić jej lepszą przyszłość czy coś. A na pewno chcieli, aby była czymś więcej, niż jakąś podrzędną służką. - mówiąc to uniosła trzymany w dłoni sztuciec i zatoczyła nim w powietrzu koło. - Tak mi przynajmniej mówili, gdy im pokazałam świstek z potwierdzeniem transakcji, słowo skauta. - wolna dłoń powędrowała na płaską pierś i zatrzymała się na wysokości serca, jakby Niamh w ten sposób starała się podkreślić słuszność i prawdziwość swoich słów.
   Przypatrywała się Mari z oniemiałym wyrazem wymalowanym na twarzy. Słowa kotki nadal nie rozjaśniły jej sytuacji, toteż postanowiła, że zagra va banque.
   - Masz na myśli, że kogoś okradniemy? Tak wspólnie? - zniżyła głos do konspiracyjnego szeptu.


Karczma "Smoczy Lotos" - Page 6 7pso9y

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach