Smoczy Lotos

Azusa
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Re: Smoczy Lotos
Pią 24 Kwi - 12:40
- Trzymam za słowo!
Nie powiedziała w tej sprawie nic więcej. Nie było takiej potrzeby, więc Mefisto mógł odetchnąć z ulgą. Nikt nie będzie już na niego naciskał. Przynajmniej na chwilę obecną.
- Wciąż brakuje ci łusek - zażartowała, choć nie do końca było jej do śmiechu.
Nie wiedziała, co działo się z Mefisto i nawet jeżeli jego smoczy wyskok miał nieco rozładować atmosferę, wciąż dawał dużo do myślenia. Co jeśli te cholerne łuski naprawdę się pojawią? Wolała o tym nie myśleć. Tak czy inaczej, uwierzyła mu. Sekret skrywany przez Mefa ponownie był bezpieczny.
Podniosła ręce w geście poddania. Nic innego jej nie pozostało. Już i tak wynegocjowała najlepsze warunki. Gdyby coś złego się działo - Erishi miał zostać o tym poinformowany. A tego właśnie chciała.
- Niech będzie. Na te warunki przystanąć mogę - zapewniła.
Azu wiedziała już z kim ma do czynienia. Mężczyzna przynależał do tych osób, które nie lubiły siedzieć bezczynnie w domu. O ile ona nie pogardziłaby dobrą książką i chwilą ciszy, tak Upiorny bez wątpienia wolałby działać. A może w jego słowach znajdowało się więcej prawdy?
- Bez przesady, ona taka nie jest... - zaczęła, ale w jej głosie dało się wychwycić wahanie. - Jest?
Wieki minęły, nim widziała swoją matkę ostatni raz, przez co dziewczynie ciężko było odpowiedzieć na to pytanie. Z drugiej strony, może otrzymała już na nie odpowiedź? W końcu kiedy Francesca postanowiła ulotnić się z Lotosu, kazała Azu opiekować się Mefem. Czyżby słowa poszkodowanego nie były przerysowane?
- Kiedy ostatni raz łatała ci tyłek - odparła poważnie.
W końcu Mef nie był w najlepszej formie. Syb miała zatem naprawdę sporo okazji do uprzykrzania mu życia swoją nadopiekuńczością. Chyba że i wtedy bez przerwy uciekała. Z jakiegoś powodu taki stan rzeczy nie zdziwiłby Azusy. Czy ta twarda, silna i niezależna kobieta naprawdę stała się taka... słaba?
- Widzę, że już ci jego upiorność nie przeszkadza - zaśmiała się.
Przynajmniej miała pewność, że Żujka zostanie z nimi na dłużej. Na niczym więcej jej nie zależało. Młoda Peste też potrafiła zbyć słodka. Na swój nietypowy, upiorny sposób. Upiorna nawet nie potrafiła się na nią gniewać, pomimo nieco pogryzionego prezentu. Może to przez fakt, że tylko opakowanie ucierpiało?
- Śmiało - Azu zachęciła wróżkę do przywitania się z Mefem.
Ta, wciąż nieśmiało, wyłoniła się zza oparcia i ostrożnie pochwyciła palec mężczyzny.
- Jeszcze nie dałam jej imienia, a wypadałoby coś wymyślić. Sama niewiele mówi, więc nie wiem, jak mogę na nią wołać.
W zasadzie to wróżka nie mówiła nic. Porozumiewała się jedynie przez gesty, co również potrafiło stanowić utrudnienie w komunikacji. Mimo wszystko Azu nie narzekała. W końcu miała swojego pierwszego, cichego towarzysza.
- Gdyby to piwko się tak nie przeciągnęło, nie musiałby niczego kupować - zażartowała.
Cała postać tego tajemniczego przyjaciela, mocno ją zaintrygowała. W końcu ile osób potrafiło wysilić się na taki gest? I jak tu się teraz na niego denerwować, skoro tak ładnie przeprosił?
- Tylko odstawię prezent - zakomunikowała, zanosząc go do swojego pokoju.
Pozytywka stanęła na półce, a z racji na to, że prezentowała się świetnie - w bardzo widocznym miejscu. Odstawienie jej nie zajęło dziewczynie zbyt dużo czasu, szybko pojawiła się w kuchni. Nawet bardzo szybko - skorzystała bowiem ze swojej mocy teleportacji.
- No to do dzieła!
Zapału jej nie brakowało, choć doświadczenie w zakresie gotowania miała niezwykle znikome. Postępowała zgodnie z instrukcjami Mefisto i... bawiła się przy tym świetnie. Nie sądziła, że obowiązki służby, mogą okazać się prawdziwą frajdą. Te nowe doświadczenie, bez wątpienia należało do tych milszych.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Pią 24 Kwi - 17:04
Zaśmiałem się, choć wiedziałem, że to nie jest temat do śmieciu - a co sprawdzałaś czy nie mam łusek gdzieś schowanych? - spojrzałem na nią znacząco. No cóż. Tego nie mogła być pewna, no ale ja sam żadnych nie zauważyłem. Jeszcze tego brakowało....ech...już i tak będę się w chuj rzucał w oczy. Jaki Upiorny może pochwalić się takimi oczami jak moje? Wyróżniałem się do tej pory swoim prawym okiem, a teraz? No cóż...do domu to już w ogóle nie mam co próbować wracać? Chociaż...może jakbym tam stracił panowanie tak jak na rytuale? To by było coś!
Przytaknąłem głową. Taki miałem zamiar zrobić, nie ważne co. Więc nie musiała się o mnie martwić.
Wzruszyłem ramionami - mam wrażenie, że ostatnimi czasy coraz mniej chce zauważać... - westchnąłem ciężko.
Musiałem się chwilę zastanowić - nie tak dawno jak spotkałem ją i jakąś inną Upiorną po tym jak jacyś rabusie mnie napadli. Wcześniej też tylko jakieś otarcia....a tak to chyba coś poważniejszego te sto lat temu jak się poznaliśmy. Ale było widać, że nie ma w tym wprawy - powiedziałem obojętnie. Widać było, że sam zauważałem jej zmianę. Ale czy było to dobre czy nie, że nic z tym nie robiłem? Sam nie wiedziałem.
Zaśmiałem się i pogładziłem pióra - nie przeszkadzało w ogóle, tylko stwierdziłem, że jest dość upiorna - powiedziałem spokojnie. Paskuda fakt była trochę straszna, jednak nie miałem zamiaru odrzucać takiego daru. Ale jak ja teraz mu się odwdzięczę? Co prawda była to tradycja, ale mówił, że dostają zwierzęta, a nie Bestie!
Uśmiechnąłem się i lekko poruszyłem palcem - ja muszę wymyślić coś dla tej rogatej paskudy więc można coś razem pomyśleć - uśmiechnąłem się.
Zaśmiałem i przyznałem jej rację. No cóż....gdyby piwo się nie przeciągnęło to by nie musiał.... - podejrzewam, że on po prostu już taki jest i nawet jakbym był na czas to by i tak coś Ci dał - powiedziałem po chwili zastanowienia. Nie znałem zbytnio Erishi, ale coś mi mówiło, że mimo wszystko by jej coś dał. Był zbyt miła osobą, by było inaczej. Uśmiechnąłem się nieznacznie na samą myśl.
Przytaknąłem głową i sam przygotowałem ile mogłem. Uśmiechnąłem się gdy wróciła i kierowałem co ma robić. Widziałem, że sprawia jej to przyjemność, ale nie komentowałem. Pokazałem jej jak smażyć naleśniki i dałem jej spróbować. Niech się uczy. W szczególności, jak nie chce mieszkać ze służbą.
Gdy wszystko było gotowe nałożyliśmy do stołu. Dałem też paskudom jeść, choć nie wiedziałem co je przyjaciółka Azu - a Twój maluch co by zjadł? - spojrzałem na nią pytająco.
Gdy już zasiedliśmy, podałem jej sos czosnkowy i sam zabrałem się za jedzenie. Dla Sybiś też zostawiliśmy - może potem przejdziemy się na jakieś zakupy? Ode mnie jeszcze nic nie dostałaś - podrapałem się zakłopotany po tyle głowy.


Smoczy Lotos - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Re: Smoczy Lotos
Sob 25 Kwi - 23:02
- Pozwól, że dokładne zbadanie twojego ciała, zostawię mamie - rzuciła, wyszczerzając ząbki. - Zadowolę się tym, co widać na pierwszy rzut oka. A tego akurat nie widać.
Fakt, nie sprawdzała dokładnie całego ciała, ale niezakryte przez ubiór miejsca, nie zdradzały śladów ich obecności. I to jej wystarczyło do pobieżnej oceny. Poza tym, gdyby się myliła, zostałaby przez niego szybko poprawiona, prawda? Mefisto nie ukrywałby przed córką tak istotnego sekretu?
Mina młódki uległa zmianie. Spoważniała, czując nieprzyjemne ukłucie. Prawda zabolała i ją. Zamilkła na chwilę, nie wiedząc co odpowiedzieć.
- Fatalnie to wygląda, nie? Niby jest tu z nami, ale... Jakoś tego nie czuję. Wydaje się nieobecna. Najbardziej dołuje mnie to, że siedzę w Lotosie naprawdę krótko, a mimo to...
A mimo to odczuwała tą nieprzyjemną pustkę. Niezwykle wyraźnie. Myślała, że jej przybycie coś zmieni. Że Sybilli naprawdę zależy na czymś więcej. Wciąż była jednak tą samą, zabieganą arystokratką. Nie powinna się z nikim wiązać. Nie powinna mieć dziecka. Nie ma czasu na rodzinę.
- Jest Upiorną. W dodatku arystokratką. Naprawdę oczekiwałeś od niej umiejętności pierwszej pomocy? Nawet ja tego nie potrafię.
Pod tym kątem, nie oczekiwałaby od własnej matki zbyt wiele. Miała znacznie mniej styczności z tym "drugim światem" niż ona. Niektórzy po prostu urodzili się po to, aby przynależeć do wielkiego rodu. Inni, tak jak ona i Mef, pomimo swego pochodzenia woleli zbliżyć się do "pospólstwa". Bycie biednym oferowało naprawdę dużo. O ile zwracało się uwagę na inne wartości niż same pieniądze.
- Dla mnie jest słodka. A o upiorności będzie można pomówić, kiedy podrośnie - odparła z szerokim uśmiechem. - W sumie to robi się tutaj nieco tłoczno, nie sądzisz?
Mimo tej uwagi, większa ilość domowników nie stanowiła dla Upiornej problemu. Cieszyła się z obecności małej Peste, a także możliwości zatrzymania wróżki. Może nie potrafiła potraktować jej jako zwierzątka, niemniej jednak była w stanie zaakceptować istotkę w roli swego towarzysza. Nawet ona takiego potrzebowała.
- Może "Paskuda"? - zaśmiała się wesoło.
Dość "wredne" imię, ale najwyraźniej obie strony nie miały problemu, aby tak na nią wołać. Z resztą tutaj istotniejszy wydawał się ton głosu niż samo znaczenie słowa. W końcu Paskuda nie jest złym określeniem, jeśli wypowie się go w ten czuły sposób.
- Tak po prostu? To ktoś w tych czasach jeszcze tak potrafi?
Na swój sposób wydawało się to zabawne, ale też nie do końca takim było. Coraz bardziej postać tajemniczego znajomego zaczęła fascynować nastolatkę. Kim był? Skąd pochodził? Czym się interesował? Prezent nie wskazywał na nikogo biednego, a to jedynie pobudziło wyobraźnie młódki.
- Poznam go kiedyś? - wypaliła.
Miała nadzieję, że odpowiedź będzie twierdząca. Przynajmniej jedno spotkanie. Tyle wystarczyłoby w zupełności, aby zaspokoić ciekawość dziewczęcia. Ta z kolei narastała z niemalże każdą chwilą rozmowy o jego znajomym.
Upiorna sama nie potrafiła stwierdzić, co tak naprawdę sprawia jej tyle radości. Gotowanie? A może fakt, że robi coś wspólnie ze swoim ojcem? W końcu miała rodzinę, o której tak bardzo marzyła. Nawet jeśli niezwykle pokręconą - przecież mało kto może poszczycić się smoczym ojcem - to jednak rodzinę.
- Nie wiem... Może jakieś owoce? Może nektar kwiatowy? Dajmy jej coś, niech sama wybierze.
Niestety sama nie znała odpowiedzi na to pytanie. Nigdy nie miała żadnego zwierzątka, a co dopiero wróżki. Na szczęście istotka była wystarczająco inteligentna, aby samodzielnie wybrać dla siebie odpowiedni posiłek.
- Nie musisz mi nic dawać - odparła, a w jej głosie słyszalna była szczerość. - Na co mi przedmiot, o którym prędzej czy później i tak zapomnę?

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Nie 26 Kwi - 13:01
Sam się zaśmiałem, ale ugryzłem w ostatniej chwili w język, zanim palnąłem, czy jest tego pewna. Chyba taki tekst do córki, byłby trochę niewłaściwy. Muszę się po prostu chyba nauczyć na co mogę sobie pozwolić. No...też nie znam aż tak dobrze samej Azusy, by wiedzieć, przez co może się obrazić, a nie miałem sił by za nią latać i przepraszać, nie wiedząc nawet za bardzo za co.
Westchnąłem i podszedłem do niej. Przytuliłem do siebie, opierając brodę o jego głowę - trochę...prawdę mówiąc odkąd tutaj mieszka, to dla mnie zmieniło się tyle, że więcej gotuje i mam trochę więcej sprzątania, bo w końcu więcej osób tutaj mieszka....no i ktoś po mnie przyszedł do Kliniki, ale i tak dowiedziała się dzień przed moim wypuszczeniem, że w ogóle w Klinice byłem. Choć powiem Ci...nie było mnie kilka dni i tutaj wcale nie było tragicznie - zachichotałem. Ucałowałem ją w czubek głowy - nie martw się, nawet jeśli nie będzie mieć dla nas czasu, to ja postaram się go dla Ciebie znaleźć, choć też nie obiecuje, że nie będzie takich momentów, że będę musiał sporo pracować, ale przynajmniej się postaram - obiecałem.
Zaśmiałem się - nie oczekiwałem. Sama się rzuciła by opatrywać wkurwionego, pijanego nieznajomego, który wcześniej wziął ją za dziwkę - byłem naprawdę zalany - którego odprowadziła do domu. A potem jeszcze uznała, że nocowanie u niego jest bezpieczniejsze niż powrót nocą do domu - wzruszyłem ramionami. Francesca to jednak dziwna kobieta była. Co się działo w trakcie jej pobytu tutaj to już chyba nie musiało być powiedziane, Azu była na tyle duża, że mogła się spokojnie domyślić.
- To wiem z czego trzeba Cię podszkolić, bo skoro taka buntowniczka z Ciebie to musisz wiedzieć jak sobie nakleić plasterek na stłuczone kolanko - pokazałem jej język. No cóż...mnie tego nauczył dziadek. On nie był jak inni Arystokraci. Uczył mnie rzeczy, które później naprawdę mi się przydały. Ech...szkoda, że go nie ma...Azusa by go polubiła i to bardzo.
Zaśmiałem się i pokręciłem głową, a po pokoju roznosiło się stukanie małych kopytek oraz pazurków, jak Peste zaczęła bawić się z Feather - trochę tłoczno, ale czy to źle? Przynajmniej nie jest tutaj cały czas cicho - przyznałem. Będę musiał się przyzwyczaić, bo w końcu naprawdę Sybiś nie dodawała tutaj zbyt wiele...bo często jej nie było i była raczej cicha. A teraz? Azusa i do tego zwierzaki? Sporo tego się tu naprawdę zbierało.
Zamyśliłem się - w sumie czemu nie. Pasuje do niej, więc myślę, że możemy przy tym zostać - uśmiechnąłem się do niej i pogładziłem po głowie. Gdy tylko zawołałem Peste jej nowym imieniem, ta spojrzała na mnie i nastroszyła swój pióropusz, po czym przybiegła potykając się po drodze i robiąc fikołka. Na co roześmiałem się szczerze.
Wzruszyłem ramionami - jak widać jeszcze taki żyje jeden. To pewnie temu taki jest bo nie jest rogaty - pstryknąłem w jeden z krótszych rogów. By podkreślić o co mi dokładnie chodzi.
Zamrugałem zaskoczony - hmmm mogę go zapytać przy najbliższym spotkaniu czy by nie wpadł na jakiś obiad czy coś - podrapałem się po karku i spojrzałem w okno - chociaż...jak usłyszy, że masz mój charakterek to nie wiem czy nie ucieknie - wyszczerzyłem się wrednie do niej. W końcu kto by wytrzymał z dwoma takimi wredotami na raz?
Dałem swoim zwierzakom miski z jedzeniem na podłogę. Feather dostała mięso, a Paskuda ryż w mleku z odrobiną mięsa. Wydawała się jeszcze malutka, a do tego jakoś widziałem że za bardzo nie wie co z mięsem robić, bo jedno ukradła smoczycy i nie wiedziała jak do końca je zjeść.
W trakcie posiłku zerkałem na córkę - i jak? Smakuje lepiej jak samemu się coś zrobi, niż jak zrobi to służba? - zaśmiałem się czyszcząc talerz z sosu kawałkiem naleśnika. Lubiłem gotować, choć nie byłem w tym jakiś wybitny. Jednak te ponad sto lat mieszkania samemu zrobiły swoje.
Uśmiechnąłem się łagodnie i podrapałem po lekkim zaroście. Będę musiał się ogolić zanim wyjdę gdziekolwiek - nie mówię o jakiejś dupereli, ale o czymś co Ci się przyda - zamyśliłem się - nie wiem...może kupimy Ci jakieś porządne ciuchy, bo chyba nie zabrałaś za wiele co? - zapytałem uśmiechając się - po drodze może znajdziemy jakiś koszyk dla Paskudy, by miała gdzie spać. A jakby coś wpadło Ci w oko to zawsze możesz powiedzieć. Daj się porozpieszczać za te wszystkie urodziny, które ominąłem. Jakieś meble, albo coś do łuku, w sumie sama wybierzesz co będziesz chciała. Może też coś znajdziesz dla swojej nowej przyjaciółki? - zaproponowałem trochę niepewnie. To nie tak, że chciałem jej pokazać, że jak ma bogatego tatusia to dostanie wszystko, ale czułem się zobowiązany by jednak choć trochę ją rozpieścić, w końcu jej się należało za te wszystkie lata rozłąki...mimo, że nie miałem z nimi nic wspólnego, w końcu żyłem w błogiej nieświadomości.


Smoczy Lotos - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Re: Smoczy Lotos
Wto 28 Kwi - 21:26
Kiedy ją objął, nawet nie zaprotestowała. W końcu miała to, czego tak bardzo pragnęła. Komuś na niej szczerze zależało.
- Musisz sprzątać pomimo służby, którą zabrała ze sobą? - spytała wyraźnie zaskoczona. - To za co mama płaci tym kobietą?
Azu pokiwała z niedowierzaniem głową. Czy Francesca musiała mieć służące dla samego faktu ich posiadania? Skoro nie robiły nic, najzwyczajniej w świecie, wyrzucała pieniądze w błoto. Nie obwiniała tutaj pracownic, te zapewne czekały na jakiekolwiek polecenie ze strony arystokratki.
- Ty przynajmniej pracujesz, a ona? Gdzieś się szlaja i wraca pijana...
Tak, było to nawiązanie do ostatniej nocy. Tej pamiętnej chwili, w której to została przez nią oszukana, a następnie najzwyczajniej w świecie - zignorowana. Jeżeli tak miałoby wyglądać życie dziewczyny, gdyby Francesca jej nie zostawiła, niewiele by straciła. Najbardziej z tego wszystkiego bolało ją to, że nie trafiła do Mefisto dużo wcześniej.
- Czekaj, czekaj... Co zrobiła? To brzmi tak nieprawdopodobnie, że z chęcią usłyszę więcej.
Jej matka postanowiła opatrzyć przypadkowego pijaka? Co ją do tego nakłoniło? Przecież to arystokratka z krwi i kości! Dlaczego miała marnować swój czas i siły, dla kogoś takiego? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Miała szczerą nadzieję, że Mefisto rzuci na sprawę nieco więcej światła. Nawet, jeżeli nie był Syb.
- Jestem na tyle buntownicza, że czekam aż to stłuczone kolanko, samo się wyleczy. Tylko słabeusze korzystają z bandaży i plasterków! - odparła, wyszczerzając ząbki.
Chciał się podroczyć? Proszę bardzo! Azusa zaserwowała mu dokładnie to samo. Miała dziś wyjątkowo dobry humor. A może to zasługa Upiornego? Lubiła przebywać w jego towarzystwie. Nawet, jeśli nie zrobiła najlepszego, pierwszego wrażenia.
Spojrzała na bawiące się zwierzaki i pokiwała przecząco głową.
- Nie, wręcz przeciwnie. Poza tym, Feather ma teraz małą pomoc w męczeniu ciebie - rzuciła rozbawiona.
Zwierzaki najwyraźniej się dogadywały, więc nie było żadnego problemu. Ciekawe, co na to Francesca, gdy tylko łaskawie się przy nich zjawi. Osobiście nie chciałaby słuchać jej narzekań. Ale czy miała w tej kwestii coś do powiedzenia? W końcu obie przebywały teraz w domu Mefisto. Jeżeli ten sobie tego zażyczy, może powstać tu nawet małe zoo.
- Czyli możemy oficjalnie powitać Paskudę w naszej skromnej rodzince.
Spojrzała na Peste, która niezwykle szybko zaakceptowała swoje nowe imię. Bystre stworzenie. Zwłaszcza, że te zostało jej dopiero nadane. A może to głos Mefisto tak na nią działał?
- To naprawdę wiele wyjaśnia - zaśmiała się, na tą uwagę. - Hmm... Czy to oznacza, że jestem milsza od ciebie?
Teraz to ona pstryknęła w jeden ze swoich niewielkich rogów. Nie dość, że były stosunkowo małe, to jeszcze tylko dwa.
- A co? Aż tak bardzo się ciebie obawia, że twoja mniejsza wersja, po prostu go przerośnie?
Była to dość zabawna wizja. Ale chyba nie będzie tak źle, prawda? Zwłaszcza, że nieznajomy miał w sobie coś, co zaciekawiło młódkę. Ciężko jest krzyczeć na kogoś, kto cię fascynuje. Przynajmniej na samym początku. Jak będzie później - to się zobaczy.
- Chyba smakuje lepiej, kiedy zrobi się to razem - odparła, pokazując mu języczek. - Ale masz rację. Smakuje. Nawet jeśli nie jest to jakieś wytworne danie.
Tańsze posiłki też potrafiły okazać się smaczne. Nie narzekała na to biedniejsze danie. Z resztą, naprawdę bardzo dobrze się bawiła podczas gotowania.
- A czy te są złe? - wypaliła.
Nie podobało mu się to połączenie? Na pewno nie założy sukienki. Jest niezwykle problematyczna. Z resztą, tylko dworskie panienki się tak ubierają. A ona wolała nie być do nich porównywana.
- W sumie, wolałabym skupić się właśnie na niej. Niech też ma gdzie spać. I kto wie, może wpadnie jej coś w oko.
Azu zamierzała skupić się na swojej nowej towarzyszce. Co prawda, nie traktowała jej jak swojego zwierzątka, jednak... utworzyła się między nimi podobna więź. Wróżka najprawdopodobniej będzie rozpieszczana.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Sro 29 Kwi - 16:57
Wzruszyłem ramionami - byłem przeciwny posiadaniu służby. Nie lubię gdy ktoś łazi mi po domu, zgodziłem się tylko ze względu na Francescę...ale i tak staram im się dawać zadania jakieś...albo wysyłam do Lotosu by tam pomagały, bo tutaj naprawdę nie są potrzebne - westchnąłem ciężko. Nie rozumiałem po cholerę brała ze sobą służbę... - ona chyba naprawdę chciałaby mieć prawdziwie arystokratyczne życie, ze służbą, pięknymi sukniami, wielkim domem oraz bogactwami. Suknie, bogactwa, nawet mogę kupić jakiś pałacyk, ale ja sam nie czułbym się z tym dobrze...by mieć służbę, rozkazywać. Wiadomo....wydaję polecenia swoim pracownikom, ale to nie jest to samo - przyznałem. No cóż...w przeciwieństwie do swojej wybranki, ja nie byłem przyzwyczajony do tego....owszem sam pochodziłem z bogatej i dodatkowo pewnie byłbym rozpieszczany ale cóż....los chciał inaczej.
Odsunąłem ją od siebie, łapiąc za ramiona. Schyliłem się i spojrzałem jej prosto w oczy - czekaj czekaj...jak się szlaja o czym Ty mówisz? - widać było, że jestem zdezorientowany, ale też zdenerwowany - mówisz, że nie poszła na żadne spotkanie biznesowe swojego rodu, tylko poszła się po prostu napić? - tak...zrobiłem podobnie, ale ja chociaż powiedziałem by jakoś poinformowali Azu o tym, że jednak nie wróci tak jak planował. Co prawda nie poszedłem na piwo, jednak w ten sposób mogłem jakoś się wytłumaczyć...a Sybilla? Coś mi tutaj nie pasowało....
Zaśmiałem się - naprawdę chcesz słuchać jak się poznaliśmy? - zapytałem wyraźnie rozbawiony - ja byłem zalany, bo zdradziła mnie siostra, stanęła po stronie ojca. Pobiłem się z Baalem po czym spotkałem Francescę siedząca na ławce. Była elegancko ubrana, była noc, więc uznałem, że to dziwka, to zaproponowałem jej małą zabawę no to się wielce oburzyła. Ja nie wytrzymałem i chciałem wydłubać sobie oko, uznając, że to przez nie - wskazałem na bliznę - powstrzymała mnie, potem uznała, że mi pomoże. Zaprowadziła do mojego domu, poczekała aż wezmę prysznic, potem próbowała opatrzyć i poszliśmy spać. Rozpłakała się więc uznałem, że z nią pogadam. Jakoś potem zaproponowałem, że pomogę jej sobie przypomnieć co to znaczy być kobietą...okazało się, że ona jeszcze tego nie wiedziała, tym bardziej zaskoczyło mnie to, że chciała u mnie nocować, dodatkowo zgodziła się na...no wiesz co, bez mrugnięcia okiem....a rano zrobiła mi kanapki.... - no cóż....może nie musiałem wszystkiego mówić ale cóż...tak wyszło - sam nie wiem nawet jak do tego wszystkiego doszło...w szczególności, że dopiero rano się sobie przedstawiliśmy - zaśmiałem się, uciekając wzrokiem gdzieś w bok - dodam tylko, że nie byłem wtedy w zbyt dobry stanie. Pijany, śmierdzący, bo na kilka dni pokłóciłem się z prysznicem, więc tym bardziej było to dość dziwne.... - przeczesałem czerwone włosy, między swoimi rogami.
Zaśmiałem się głośno - czyli ja jestem słabeuszem? - wskazałem na swój tors i ramie, która były całe pokryte bandażami. Poczochrałem jej włosy - ale i tak myślę, że powinnaś się nauczyć podstaw, w szczególności jakbyś chciała faktycznie kiedyś polować - powiedziałem już spokojniej. No cóż...taka była prawda.
Prychnąłem - bo ja już nie mam co robić, jak czekać na męczenie przez nie dość, że córkę to jeszcze zwierzaki? - spojrzałem na nią, unosząc jedną brew. Pokręciłem głową z rozbawieniem. No cóż.... Wiedziałem, że nie będzie łatwo i możliwe, że dlatego nie chciałem mieć nigdy rodziny. Sam nie wiem...ale odkąd spotkałem poznałem Azusę....chyba zmieniłem zdanie, ale raczej nie byłem gotowy by mieć jakieś małe dziecko....ona mi wystarczy.
Uśmiechnąłem się czule - tak...możemy ją powitać - powiedziałem jakby lekko nieobecny. Miło tak...usłyszeć, że jest się z kimś rodziną. Podszedłem do Azusy i po prostu ją przytuliłem. Chyba naprawdę tego potrzebowałem.
Prychnąłem i zaśmiałem się - od kiedy smoki są miłe co? - wyszczerzyłem swoje kły we wrednym uśmiechu - chociaż...dobra nie było pytania...bo ten gad jest za miły aż - powiedziałem, przypominając sobie, że przecież Eri też jest smokiem...ech nie wyszło.
Zaśmiałem się - po prostu dałem mu wczoraj w kość i nie wiem czy chciałby z moja mniejszą i do tego kobiecą wersją mieć coś do czynienia - sam pokazałem jej język. No cóż...widać było, że się dogadujemy, a to raczej dobry znak.
Prychnąłem oburzony - komuś się zachciało wytwornego jedzenia? To sobie sama je gotuj - wyszczerzyłem się wrednie. Ale to była prawda, jeśli gotowało się z kimś bliskim. Szkoda, że Syb nie była do tego taka chętna...
Uniosłem jedną brew - są znoszone, średniej jakości i dość już wyblakłe, a skoro mam córkę to powinna nosić porządne ubrania, które nie zniszczą się przy pierwszym spacerze. Ubrania powinny być wygodne i dopasowane do właściciela. A mam wrażenie, że Twój bunt objawia się też tym, że ubierasz się w ubrania, która na ciebie nie pasują - skrzyżowałem ręce na piersi. Zmrużyłem tez oczy. Jakoś nie wpadłem na to, że mogła pomyśleć iż chcę ją wcisnąć w sukienki. To w jakim stylu się ubiera, nie obchodziło mnie, ale to jakiej jakości są ubrania i czy nie wiszą na niej jak worek na ziemniaki już tak.
Uśmiechnąłem się i przytaknąłem - to poszukamy coś dla niej i dla Paskudy. Tobie jakieś ubrania, coś do pokoju i co jeszcze potrzebujesz, by mieszkało Ci się tutaj dobrze. Ja poszukam jakiś ubrań też dla siebie, bo obecnie na przykład wiązane buty są niemożliwą katorgą - skrzywiłem się z niesmakiem, na samo wspomnienie bólu, który towarzyszył mi już od kilku dni i raczej za szybko mnie nie opuści.


Smoczy Lotos - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Re: Smoczy Lotos
Sob 2 Maj - 18:26
I wszystko stało się jasne. Służba nie robiła zbyt wiele, bo Mefisto był temu przeciwny. I choć sama pragnęła odciąć się od arystokratycznego życia, nie widziała problemów w posiadaniu służby. Już do nich przywykła. Świadomość tego, że ktoś obcy kręci się po jej pokoju, nie drażniła młódki.
- To jest to samo. Służba to twoi pracownicy - odparła poważnie. - Płacisz im. Jeżeli niczego nie robią, marnuje się tylko pieniądze. Nie lepiej byłoby z nich całkowicie zrezygnować?
Ale czy Francesca się na to zgodzi? Skoro tak bardzo ciągnęło ją do bogatego życia, dlaczego zdecydowała się tutaj zamieszkać? Nawet, jeżeli Lotos nie prezentował się tak tragicznie, wciąż daleko było mu do posiadłości, z której obie pochodziły.
- Musicie się strasznie mocno kochać - zauważyła. - Oboje jesteście gotowi zmienić własne przyzwyczajenia.
Jakby nie patrzeć - ona również musi pogodzić się ze zmianami. Jeżeli ich nie zaakceptuje, zawsze istnieje szansa powrotu do dziadków. Ale czy chciałaby tego? Nienawidziła ojca Syb. Nigdy nie wybaczy mu tego, że stała się jedynie obiektem transakcji.
- Teoretycznie na te spotkanie biznesowe poszła. Praktycznie - wróciła podpita. Podobno babcia ją czymś częstowała, ale przecież mogła odmówić. Może się mylę, ale nie tak powinno wyglądać spotkanie biznesowe, prawda?
Nie zamierzała kłamać. Skoro powiedziała już jedno, musiała iść w to dalej. Mimo wszystko postawiła sprawę jasno - nie mogła mieć pewności, że Syb nie mówiła prawdy. Niemniej jednak, wróciła do domu pijana. Do czego z resztą sama się przyznała. Znika na długo, a później wraca z promilami. Ponadto wybywa dość często. Niby chce mieć tą szczęśliwą rodzinę, ale... nie bardzo to po niej widać.
Wysłuchała jego słów z niedowierzaniem. Naprawdę ciężko było jej w to wszystko uwierzyć. Nie sądziła jednak, że Mefisto ją okłamuje. Bo i po co?
- Czekaj! Chcesz mi powiedzieć, że poszła do łóżka z zupełnie obcym facetem, bo Baal nie przepchał jej szparki?
Dość brutalne pytanie, ale raczej idealnie odzwierciedlało to, o co chciała zapytać. Aż dziewczynie zrobiło się głupio. Naprawdę miała jej geny?
- I to po tym, jak wcześniej naskoczyła na ciebie za całą tą propozycję z zabawą? - dopytała.
Czuła się zażenowana. Do czego to doszło, aby córka musiała wstydzić się własnej matki. Może lepiej było jej żyć w słodkiej niewiedzy? Teraz zaczęła się zastanawiać, czy Mefisto nie przeleciał jeszcze innej Upiornej i ktoś omyłkowo nie podmienił dzieciaków. Na takie cuda nie można było liczyć, prawda?
- Głupio mi za nią, serio - wypaliła. - Nawet jeśli nie powinno, bo to ona zawaliła... Cholernie dziwne uczucie...
Nie powinna się tym zadręczać, w końcu jakoś powstała. No i ojca miała fajnego. Chociaż zachowanie rodzicielki mocno ją dobiło. Dlaczego ta postanowiła zrobić coś tak... głupiego? Chyba nigdy tego nie zrozumie, a nie bardzo chciała pytać. Wolała się w to nie wgłębiać, już i tak czuła się paskudnie. Zawsze była taka?
- Beznadziejny przypadek... - mruknęła. Znowu.
Który to już raz, odkąd przybyła do Lotosu, tak ją nazwała? Zapewne i tym razem dostanie ochrzan od Mefa, ale w tej chwili nawet o tym nie myślała. Miała większe "problemy" na głowie.
- A nie? Wyglądasz jak mumia! - odparła mu z rozbawieniem. - Czyli co? Postanowisz pobawić się w dobrego ojczulka i pokażesz córci co nieco?
Z tym mężczyzną zawsze tak było. Rozmowy nigdy nie potrafiły być stałe. Niezależnie jednak od tego, jak istotne tematy były poruszane wcześniej, prędzej czy później, oboje przechodzili do żartów. Tak jak teraz z resztą. I to właśnie podobało się młodej Azu. Nigdy nie można było być pewnym, z czym wyskoczy.
- Ty jeszcze nie wiesz, jak córka potrafi męczyć - rzuciła, wyszczerzając ząbki. - Do tej pory byłam grzeczna.
Groźba? Ostrzeżenie? A może kolejny żart? Niezależnie od tego, jak zinterpretować te słowa, Azusa wyraźnie odzyskała humor. Przestała myśleć o Francesce. Bo i po co? I tak jej z nimi nie było. Pewnie znowu gdzieś się szlajała. Kochana mamusia, nie ma co. Nie zdziwiłoby ją, gdyby ta któregoś dnia wybyła, zostawiając ich samych. Już raz to zrobiła. Dlaczego nie miałaby tego powtórzyć?
Gest mocno zaskoczył Upiorną. Który raz już to zrobił? Uśmiechnęła się tylko i również go przytuliła. A niech już ma! Chociaż kłamstwem byłoby pisać, że tego nie chciała. Ona również pragnęła mieć kochającą rodzinę. Teraz, powoli otrzymywała szansę. Nie zamierzała z niej zrezygnować. Miała tylko szczerą nadzieję, że matka niczego nie popsuje. Chyba nawet już coś powoli zaczynało się walić. Bo gdzie ona była?
- Czyli oddajesz mi tytuł największej wredoty walkowerem? - wypaliła z uśmiechem.
Nie dopytywała o jakiego dokładnie gada chodzi, z góry założyła, że Mef nazwał siebie zbyt miłym. Tak czy inaczej, jeśli Eri skorzysta z zaproszenia, będzie miał nie lada wyzwanie. Wytrzymać z tą dwójką. Kto wie, może mu nieco odpuści? Albo nie będzie miała innego wyboru? Przecież Mefisto bez wątpienia ją powstrzyma, kiedy ta postanowi powiedzieć coś... średnio przyjemnego.
- A co? Coś bardziej wykwintnego wykracza poza twoje umiejętności? - rzuciła, szczerząc się przy tym wrednie.
Zrobiła dokładnie to samo, co on. Nie zamierzała dać mu za wygraną. Biada temu, kto spróbuje prowadzić dyskusję z tą dwójką jednocześnie.
- Nie zamierzam biegać w kieckach - burknęła, krzyżując ręce na klatce piersiowej. - Są do kitu. To, że jakieś słabe panienki w nich popylają, nie znaczny, że i ja muszę.
Cały ten pomysł nie przypadł jej do gustu. A przynajmniej jego interpretacja. Nie siedziała w głowie Upiornego. Nie posiadała takiej mocy. A nawet jeśli jakąś by miała, ciężko byłoby je podsłyszeć.
- Zastanowię się nad tym już na mieście. Może wpadnie mi coś ciekawego w oko.
Na tą chwilę, nie miała jakichś specjalnych wymagań.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Nie 3 Maj - 1:01
Westchnąłem ciężko - tak wiem wiem.... - powiedziałem przeczesując włosy między rogami - im płaci Francesca, nie ja...ale naprawdę nie umiem się odnaleźć, gdy wchodzę do kuchni, a tu ktoś obcy mi się krząta...ona nawet mi ich nie przedstawiła, tylko w sumie przyprowadziła je pod moją nieobecność....a nie wiem jak jej powiedzieć, że ma je wyrzucić... - uciekłem wzrokiem gdzieś w bok i westchnąłem ponownie.
Nie miałem pojęcia co odpowiedzieć. Spojrzałem na córkę - szczerze? Sam już nie wiem jak to jest...od kiedy mieszkamy razem, sam nie wiem co czuję...i nie wiem co ona czuje, bo jak sama zauważyłaś co chwila jej nie ma... - powiedziałem, mając nadzieję, że nie doniesie o tym matce. To by była tragedia.
Warknąłem cicho - ona ma w chuj słabą głowę...wystarczy jej lekki drink...ale skoro poszła na spotkanie biznesowe nie powinna nic pić...i raczej podejrzewam, że jej mamusia by jej do tego nie namawiała, gdyby faktycznie była na spotkaniu....w ogóle to kiedy wróciła? - zapytałem jeszcze kontrolnie. Spotkanie zazwyczaj trochę trwa, możliwe, że po nim spotkała się z matką, ale jeśli wróciła stosunkowo szybko? Oj będę musiał z nią pogadać...
Przytaknąłem głową, lekko się krzywiąc na określenie jakiego użyła nastolatka - nie wiedziałem, że tego wcześniej nie robiła...zaproponowałem, że może przypomnę jej jak to jest być kobietą...i póki nie było za późno, nie miałem pojęcia, że tego nie robiła....nawet się nie zawahała, nie zarumieniła. Uznała, że to dobry pomysł i tyle...jeszcze wtedy nie wytrzeźwiałem i miałem naprawdę paskudny humor, więc nie zwróciłem na to uwagi, ale patrząc na to teraz...sam nie wiem co mam o tym myśleć... - przyznałem, wyraźnie zły i zakłopotany. Nie miałem przecież nawet pewności, że nie poszła jeszcze do innego. Azusa na bank była moją córką, ale skąd miałem wiedzieć, czy przez ostatnie sto lat nie było kogoś poza mną?
- Niech Ci nie będzie głupio, to nie Twoja wina....Ciebie jeszcze nie było na świecie - uśmiechnąłem się do niej łagodnie. Co miałem powiedzieć? - to była trochę moja wina, bo sam ją poczęstowałem drinkiem, ale zrobiłem to na uspokojenie, no i nie znałem jej....dla mnie to nie było różnicy, ale dla niej powinno być. Ale powiem Ci jedno. Baal to idiota, skoro nie zorientował się, że to nie jest jej pierwszy raz, chyba że mu to wisiało - powiedziałem jeszcze zamyślony. Trudno nie zauważyć tak istotnego szczegółu.
Tym razem uznałem, że nie ma sensu jej tego bronić. Patrząc na to do czego teraz doszliśmy? To był faktycznie beznadziejny przypadek. Dlatego powiedziałem tylko krótkie - tja... - i nic więcej. Podrapałem się po karku. Kochałem Sybiś, ale czy ona na pewno kochała mnie? Czy tylko wykorzystała by uwolnić się od problematycznego męża? Nie miałem pojęcia co o tym wszystkim myśleć. Nie czułem tej miłości...nie z jej strony.
Prychnąłem i uśmiechnąłem się wrednie - to może chcesz zobaczyć, czemu wyglądam jak mumia? - zapytałem, podpuszczając ją. Nie podejrzewałem jej o to by aż tak interesowała się moim stanem, ale cóż...warto się troszeczkę podroczyć - mogę się pobawić, w końcu po coś jestem? No chyba, że masz mnie tylko za chodzący portfel to wtedy chyba się obrażę! - wyprostowałem się dumnie, patrząc na nią z góry po czym podrapałem się po policzku - choć chciałbym nie tylko udawać dobrego ojczulka - przyznałem cicho, nie dbając o to czy Azusa to usłyszy czy też nie.
- I dobrze, że byłaś grzeczna. Bo jakbyś nie była to bym ci sprał dupsko tak, że byś musiała spać na stojąco - spojrzałem jej prosto w oczy ale zaśmiałem się zaraz. W sumie sam nie wiedziałem jak podchodzić do ewentualnych kar. Zupełnie się na tym nie znałem....
Uśmiechnąłem się delikatnie, czując, jak i ona odwzajemnia mój uścisk. Chyba pierwszy raz. Ale nic na siłę. Po trochu dotrzemy do celu.
Uniosłem brew, patrząc na nią uważnie - nie ma mowy! Jestem wredny i na pewno nie mniej niż ty, więc musisz się postarać, by dostać ten tytuł - powiedziałem, uderzając pięścią w pierś, co nie było dobrym pomysłem. Skrzywiłem się wyraźnie z bólu, ale dałem radę powstrzymać jęk czy przekleństwa.
- Nie, po prostu mi się nie chce gotować takich potraw. Jak tęsknisz za taką kuchnią, to poproś jedną ze służek, może one coś takiego potrafią - wzruszyłem ramionami. Wiadomo, że jakiegoś wypasionego jedzenia nie umiem robić. Mieszkałem sam, jestem facetem więc nie przejmowałem się tym aż tak. Ale w sumie jakbym miał przepis i składniki? Może udałoby mi się coś upichcić?
Uniosłem jedną brew - no ok? A co tak z tym wyskakujesz ktoś każe Ci łazić w kieckach? Bo ja nic takiego nie powiedziałem - powiedziałem spokojnie, wyraźnie skołowany - ubieraj się jak ci się podoba, bylebyś nie wyglądała w tym jak w worku na ziemniaki i były to porządne ubrania. A to czy to kiecka czy spodnie to mnie już nie interesuje. Aaa.... i bylebyś nie wyglądała jak jakaś dziwka, bo wtedy czeka cie prawdziwy worek na ziemniaki - zaśmiałem się i pstryknąłem ja lekko w czoło.


Smoczy Lotos - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Re: Smoczy Lotos
Sro 6 Maj - 19:16
Nie sądziła, że w przypadku służby jest aż tka źle. I tu już nie chodziło o kwestię ich obowiązków, a to, jak postąpiła Francesca. Wprowadzanie obcych ludzi do cudzego domu bez uzgodnienia tego z jego właścicielem? Była to wręcz lekceważąca postawa i aż dziw, że Mefisto przyjął to spokojnie na klatę.
- Co z ciebie za facet? - wypaliła z niezadowoleniem, po czym westchnęła. - Jeżeli uda mi się ją dorwać, porozmawiam z nią osobiście.
Wyglądało na to, że sprawę służby musiała wziąć w swoje ręce. Skoro Mefisto nie potrafił rozwiązać problemu, postanowiła sama się nim zająć. Podziękuje później. O ile efekt rzeczywiście przypadnie mu do gustu, bo znając zachowanie obecnej Syb, ta najzwyczajniej w świecie rozpłacze się i upije. Ale czy rzeczywiście będzie to wina Azusy?
- Serio? Myślałam, że przynajmniej w stosunku do ciebie jest inna. Wygląda na to, że nic się nie zmieniła... Mówiąc szczerze, chyba nie jest najlepszym materiałem na posiadanie rodziny... Ze mną nie utrzymywała kontaktu przez większość mojego życia, z twojego też się ulotniła... Pojawia się tak nagle i gdy obiecuje poprawę, znowu znika... Nie czuję, by coś miało się zmienić...
Podzieliła się z nimi swoimi obawami. Wyraźnie nie miała mu za złe, że ten zaczyna mieć wątpliwości odnośnie jej matki. Rozumiała go aż za dobrze. W chwili obecnej, oboje przez to przechodzili. Niby mieszkała już z Francescą pod jednym dachem, ale jakoś tego nie czuła.
- Krótko po twoim wybyciu.
Nie musiała na nią długo czekać. Nawet nie odczuła czasu, który spędziła w samotności. Zastanowiła się przez chwilę czy podzielić się z nim pewnymi faktami. Ostatecznie postanowiła to zrobić.
- Mówiła, że idzie na "spotkanie biznesowe", nie? Nie dość, że wróciła szybko, z promilami we krwi, to jeszcze na dodatek stwierdziła, że następnym razem po prostu wyśle do nich swoją służkę... Wiesz do czego zmierzam, prawda? Ona kłamie.
Jak można wybyć w interesach, wrócić pijanym, a następnie chcieć wysyłać byle sprzątaczkę z zadaniem, które najzwyczajniej w świecie ją przerośnie? Albo kłamała, albo była cholerną, zapatrzoną w siebie damulką. A sądząc po spożytym alkoholu - najprawdopodobniej kłamała.
- To brzmi trochę tak, jakby cię wykorzystała - wypaliła. - Ale hej, gdyby tak rzeczywiście było, nie wróciłaby do ciebie. A mimo to tutaj jest. No i ściągnęła mnie, co nie?
A co jeśli po prostu udawała? Cała ta gadanina o szczęśliwej rodzince, miała być dla niej przykrywką? Możliwe, że czegoś oczekuje od Mefisto, a ona sama stała się istotnym elementem jej planu. Bo jak inaczej to wszystko wytłumaczyć? Niemniej jednak, nie powiedziała tego na głos.
- Oboje są siebie warci... Podobno przez siedemdziesiąt lat męczyła się z rozwodem... Im więcej o niej wiem, tym coraz bardziej jest mi głupio, że mam jej geny... Sama już nie wiem, jak na nią spojrzeć. Ona naprawdę jest mało... rozgarnięta czy najzwyczajniej w świecie traktuje innych jak skończonych idiotów? Nie ogarniam jej... Nie wiem nawet, czy kiedykolwiek mi się to uda.
Francesca była specyficzną jednostką. Nie szło jednoznacznie stwierdzić, czy kobieta najzwyczajniej w świecie nie grzeszyła rozumem, czy była szalonym geniuszem. Kto wie, może w całym tworzonym przez nią chaosie kryła się logika, której prosty umysł Azu nie potrafił pojąć.
Może i byłaby zaskoczona tą nagłą zmianą zachowania Mefisto, gdyby nie fakt, że i on zaczynał powątpiewać w Upiorną. Naprawdę powstała dość ponura rozmowa.
- Będzie trzeba z nią o tym porozmawiać - wypaliła nagle. - I żadnej litości. Niech krzyczy, niech płacze, niech ucieka. Z jej zachowania też będzie można wyciągnąć odpowiednie wnioski.
Ta sprawa dotyczyła ich wszystkich. To nie było coś pomiędzy poszczególnymi członkami "rodziny". Wszelkie uwagi należało kierować do źródła problemu. Ale czy to coś da?
- Jeżeli cały pokaz ma polegać na potykaniu się o różne przedmioty, chyba go sobie odpuszczę - rzuciła złośliwie, patrząc ojcu prosto w oczy.
Jeżeli chodziło o docinki, Mefisto był trudnym zawodnikiem. Doskonale zdawała sobie z tego sprawę. Ale czy właśnie to nie było w nim takie fajne?
- Chyba? A od czego zależy czy się obrazisz czy nie? - rzuciła wyszczerzając ząbki.
Jego kolejna wzmianka zaskoczyła małolatę. Ta zupełnie nie wiedziała, jak się zachować. Na danie mu tego wciąż było za wcześnie, a zbyt agresywne posunięcie mogło przynieść ze sobą fatalne skutki na przyszłość. Postanowiła zagrać inaczej.
- Hmm? Mówiłeś coś? - mruknęła z zawadiackim uśmieszkiem.
Nie liczyła na to, że powtórzy. Jeżeli jednak to zrobi - głośno i wyraźnie, pojawią się drobne problemy. Bo jak wtedy wybrnie z tej sytuacji? Starcie dwóch wymiękających twardzieli.
- Czy nie jestem już wystarczająco duża, aby sąsiedzi na ten rodzaj kary, patrzyli z wyjątkowym oburzeniem?
On nie był w stanie wprowadzić bardziej dorosłego humoru do rozmowy, ale Azusa już tak. Co prawda w nieco innej formie, niemniej jednak - pojawił się.
W końcu puściła Upiornego, no bo ile można? Psuli siebie nawzajem. Oboje tacy twardzi, pyskaci... A teraz? No właśnie, teraz po prostu się przytulali. Dobrze, że nikt nie patrzył... No była Feather, Paskuda i... wróżka, ale im raczej można było zaufać.
- Zaczynasz powoli niedomagać dziadku - powiedziała żartobliwie, pstrykając go w nosek.
Oczywiście w swej wypowiedzi nawiązywała do tego, co przed chwilą się wydarzyło. Który to raz ją przytulił?
- A czy nie mieliśmy się ich pozbyć? W końcu obca baba krzątająca się po twojej kuchni ci przeszkadza. Niestety, będziesz musiał nauczyć się gotowania wykwintniejszych potraw. W końcu gościsz dwie arystokratki pod swym dachem!
Chciał się droczyć? Proszę bardzo! Dostał to, czego tak bardzo pragnął. Mogła udawać rozpieszczoną księżniczkę, dla niej to bez różnicy. W końcu czy nie taką osobę udawała już na samym wejściu?
- Za kogo ty mnie masz? - rzuciła oburzona, ale ostatecznie się zaśmiała. - Dobra, chodźmy już. Bo jak będziemy tak gadać, sklepy nam pozamykają, nim wyjdziemy z Lotosu.
Zabrawszy Pskudę i Fliksy, po prostu opuścili przybytek.

z/t x2

Powrót do góry Go down





Francesca
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Sybilla Francesca z Cournard
Wiek :
498 | 28/29
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 64kg
Znaki szczególne :
Długie, białe włosy. Złote oczy . Niewielkie, dwa białe różki pod czupryną włosów.
Pod ręką :
parasolkę, torebeczkę z drobnymi rzeczami, wachlarz
Broń :
parasolka ze schowanym ostrzem, Kosa, Torebka z drobiazgami
Zawód :
Arystokratka | Bezrobotna
Stan zdrowia :
Obolała w niektórych miejscach, po ostatniej napaści.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t375-sybilla
FrancescaNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Nie 17 Maj - 19:20
Francesca po spotkaniu, na którym była w interesach u Renardów musiała pośpiesznie wrócić do domu, żeby spakować się, biorąc tylko rzeczy na zmianę. Wyjazd nie tyczył się już rodziny ani ucieczki przed problemami, po prostu tu chodziły o interesy firmy. Gdy weszła do mieszkania zobaczyła jedynie służkę, która czekała na panią wtedy Syb zagadała do niej, żeby spakowała swoje rzeczy, bo jedzie razem z nią. Potem będzie musiała wyjść kilka spraw po drodze. Upiorna poszła na górę biorąc walizkę wzięła jedynie najważniejsze rzeczy i swoich towarzyszy. Odetchnęła niespokojnie pisząc jeszcze list na temat wyjazdu i przy czym będzie miała dużo czasu na przemyślenia. Przed napisaniem listu, zjadła wyśmienity posiłek.
Spoiler:
Po napisaniu listu położyła na stole w kuchni, żeby był widoczny gołym okiem. Służka z Panią Francescą wyszły z bagażami z mieszkania i zamknęła swoimi kluczami drzwi.

z.t



grande iconepetite icone
I love flowers
LADY SUR EPICODE

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Sro 1 Lip - 9:11
Ostatnie dni były dość...ciężkie. Francesca wybyła na dobre i zaczynałem mieć wątpliwości czy tym razem do mnie wróci, Azusa też cały czas spędzała poza domem. Pewnie korzystała z tego, że jej nie kontroluję, ale przestrzegała zasad i gdy prosiłem by nie wracała późno, to tak też robiła, więc nie martwiłem się o nią zbytnio.
Siedziałem więc w domu praktycznie cały czas sam. Tak jak to było dawniej. Biodro nadal mi dokuczało dość mocno, a nowe rany i blizny też nic nie ułatwiały. Spędzałem czas ze zwierzakami, czytałem, gotowałem trochę sprzątałem (Francesca zabrała ze sobą służbę i w sumie dobrze).
Odpoczywałem i czekałem na swojego gościa. Pamiętałem, że umówiłem się z nim w karczmie ale poleciłem by odesłali go do mnie, bo jakoś nie miałem ochoty by zawracał mi ktoś dupsko tylko dlatego, że robię dobre drinki, albo ktoś chce tam pracować. Obiecałem, że zrobię sobie wolne i tak też było.
Chciałem poczyścić pewnego dnia swoją broń, jednak widząc co się z nią dzieje, zawinąłem ją w materiał i czekałem na Erishi, może on mi to jakoś wyjaśni w miarę logicznie. Włócznia leżała na blacie stołu w dość widocznym miejscu, zawinięta w ciemny materiał.

Gdy nadszedł dzień spotkania nie szykowałem się jakoś bo...wyleciało mi z głowy, że minęły już trzy dni od rytuału. Leżałem więc rozwalony na kanapie, ubrany tylko w luźne spodnie i swoje bandaże. Obiad był już gotowy, ale nie byłem jakoś głodny, dlatego po prostu cieszyłem się lekturą i chwilą spokoju od hałasujących zwierzaków.


Smoczy Lotos - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Smoczy Lotos
Sro 1 Lip - 17:22
Nadszedł czas, aby Erishi ponownie spotkał się z Mefisto. Lider musiał nie dość, że skontrolować stan fizyczny nowego członka drużyny, to jeszcze upewnić się, że jego kondycja psychiczna jest lepsza niż, gdy ostatnio się widzieli: wtedy wciąż był w szoku po tym, co się stało podczas rytuału. Smok miał nadzieję, że teraz miewa się już o wiele lepiej.
Pozostawały również inne kwestie, które powinni omówić – nowe pytania, które będzie miał arystokrata, informacje, którymi Eri będzie mógł się z nim podzielić, czy też nowe wieści, które będzie musiał mu przekazać. Wieści, dotyczące Bethy. Po śmierci ukochanego opętaniec się załamała. Chwilowo. Wystarczyły jej dwa dni, by się pozbierać oraz by zakomunikować im, że odchodzi. Że nie może być z nimi w drużynie, bo nie będzie w stanie już efektownie walczyć. Nie ma już swojej pary, z którą tworzyła najlepsze kombinacje ataków i systemów obrony.
Powiedziała im, że wciąż będzie polować na koszmary. Ale nie chce już być z nikim w drużynie. Będzie stawać im czoła samotnie. Marzyciel odniósł wtedy wrażenie – zobaczył po mowie jej ciała, tonacji głosu – że będzie wybierać się na tyle samotnych, samobójczych misji, ile będzie trzeba. Dopóki i ona nie polegnie, a jej dusza nie złączy się  z tym, którego kocha.  
Na swój sposób Eri ją rozumiał. Wydawało się, że Saga i Tydius też. Nikt jej nie powstrzymywał, wszyscy ją pożegnali i w ciszy patrzyli, jak odchodzi.
Zdawał sobie sprawę, że nie polepszy to emocjonalnego stanu Mefisto, jednak musiał mu prędzej czy później powiedzieć. Spotkanie, które miało się odbyć za kilka chwil, było idealne do poinformowania  go o tym.
Marzenie Senne zjawiło się w karczmie o wyznaczonej godzinie. Ubrany był w biało-szaro-czarne hanfu z kwiecistymi, niebieskimi wzorami. Było ozdobne i oficjalne. Przy pasie miał swój rapier oraz wachlarz-sztylet. Na jego ramieniu siedział dumnie prezentujący się Loth. Był w swojej zmniejszonej (znacznie) postaci i puszył piórka z wyższością.
Podszedł do jednego z barmanów, pytając o Mefisto. Mieli się spotkać tutaj, jednak po rogatym nie było śladu. Jak się okazało, Eri musiał udać się na górę, do jego mieszkania. Uprzejmie podziękował barmanowi oraz udał się na górę.
Zapukał, a później nie czekając na zaproszenie, wszedł przez uchylone w zapraszającym geście drzwi.
Aterloth natychmiast zerwał się wtedy z jego ramienia i z melodyjnym piskiem, tak charakterystycznymi dla niego, poleciał w głąb mieszkania. To jego właśnie, nie Eri, jako pierwszego mógł dostrzec Mefisto. Zwłaszcza że Aterlis przysiadł na łokietniku kanapy i wpatrywał się w odprężonego mężczyznę swoimi ślepiami.  
- Witaj Mefisto – zaczął, wchodząc do salonu – pozwoliłem sobie wejść, mam nadzieję, że to nie problem. Nie mniej, drzwi nie były zamknięte, stąd taka, a nie inna decyzja z mojej strony – uśmiechnął się, a później zastygł, zaskoczony widokiem mężczyzny. Nie spodziewał się, że zastanie go leżącego na kanapie z książką w ręce.
Och, przepraszam. Nie chciałem Ci przeszkadzać, jednak minęły już trzy dni, a zatem wypada nasz termin spotkania. Dodatkowo jeden z Twoich barmanów powiedział, abym udał się na górę, żeby się z tobą zobaczyć. Powinienem wyjść i wrócić innego dnia?
W rękach trzymał papierowy worek z małym prezentem dla młodego Peste oraz dla Feather. Trochę karmy i  zabawek, nic wielkiego. Jednak wiedział, że bestyjkom się raczej spodoba.


Smoczy Lotos - Page 6 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Czw 2 Lip - 12:19
Zaczytał się i nawet nie zwrócił uwagi, że ktoś puka. Dopiero opierzony intruz zwrócił jego uwagę. Zmarszczył brwi - dzień dobry, czy my się znamy? - zapytał, bo pamiętał Lotha jak przez mgłę i w sumie nie zostali sobie nigdy przedstawieni.
Słysząc za sobą, głos, opuścił do tyłu, głowę, tak, że teraz zwisała mu z podłokietnika i zaraz wstał, widząc, że ma gościa - nie ma problemu, zostawiłem uchylone, jakby Paskuda wracała - przyznał i podszedł do smoka, by się przywitać.
Szybko pokręcił głową - nie nie, to moja wina. Z nudów nie zauważyłem, że już minęły te trzy dni, a barmanowi mówiłem o tym chyba wczoraj...to ja powinienem przeprosić, że jestem taki....niewyjściowy - zaśmiał się i zarzucił na siebie koszulę, którą miał przewieszona przez oparcie kanapy.
Widać było, że nadal jest osłabiony i obolały, ale daje sobie radę. Kulał i był trochę bladawy, ale nie wyglądało na to, by z jego psychiką było coś nie tak. Ewentualnie był znudzony i rozdrażniony, bo nie lubił siedzieć na tyłku i nie móc nic, a nic robić. No bo co? - napijesz się czegoś? - zapytał. Nie znał upodobań Smoka, w końcu nie mieli okazji się poznać lepiej. Tylko pogadali wtedy trochę, potem cała sytuacja z rytuałem, więc jakoś nie za bardzo była ku temu okazja.
- A może zjesz ze mną obiad? I nie to nie będzie problem, bo zawsze robię trochę więcej niż zjem - dodał od razu.
Widział, że Erishi się odstrzelił, ale sam nie szedł ubrać się lepiej. Trochę by mu zajęło ubranie lepszych spodni i średnio się na to zapatrywał, bo po prostu coś mniej luźnego by go drażniło i to bardzo. Koszuli też nie zapinał, ale to już było po prostu przyzwyczajenie, niż lenistwo.


Smoczy Lotos - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Smoczy Lotos
Pią 3 Lip - 16:44
Astralis odpowiedział na pytanie mężczyzny skinieniem głowy. Zaświegotał dźwięcznie, uniósł jedno skrzydło i przyłożył je do piersi, jakoby to witając się z rogaczem, może nawet na swój sposób przedstawiając się mu. Z jego piór odpadło kilka złotych drobinek: znalazły się one na kanapie i połyskiwały równie mocno, co te, wciąż znajdujące się na ptaku.
Erishi uśmiechnął się lekko. Pozycja, w jakiej leżał Mefisto, wydawała mu się rozczulająca: przypomniał mu się jeden z jego dawnych podopiecznych, który zwykł wylegiwać się dokładnie tak samo. Usta wygięły się w jeszcze większym uśmiechu.
Nie wiedział kim jest Paskuda. Jakimś pupilem Mefisto? Nie pytał jednak, wierząc, że ten sam mu to wytłumaczy. Jeżeli nie, a imię to okaże się istotne, Erishi sam o to zapyta.
 - Mam tu coś dla małej Peste. Dla niej i dla Feather – wręczył arystokracie pakunek z rzeczami, przyniesionymi dla bestii. Miał nadzieję, że okażą się tak przydatne, jak myśli.
- Nie musisz się niczym przejmować – pokręcił głową, kiedy upiorny mówił o byciu mało wyjściowym – jesteś u siebie w domu, masz prawo się nosić tak, jak ci wygodnie.
Marzenie uważnie mu się przyjrzało. Nie wyglądał bardzo źle, jednakże daleko mu było do akceptowalnego stanu zdrowia.
Jak się czujesz? Odpoczywałeś te ostatnie kilka dni, jak ci kazałem? – zapytał, oczekując szczerych odpowiedzi. Chciał usłyszeć, że Mefisto wypoczywał, nigdzie się nie ruszał z mieszkania, jednak jeżeli miałoby to być kłamstwo…Wolałby, żeby rogaty przyznał się, iż nie przestrzegał „zasad” odpoczywania, niż łgał mu prosto w oczy. Nie, żeby Eri nie mógł powiedzieć po mowie jego ciała, że kłamie. A nawet gdyby nie mógł – Aterloth z wielką ochotą wręcz da mu znać, że wypowiedź jego nowego towarzysza jest fałszywa.
- Chętnie, dziękuję – podziękował uprzejmie – proszę jakąś kwiatową herbatę.
Takie były najlepsze, o przyjemnym i wonnym aromacie roślin, bardzo często słodkie i wytrawne. Rozlewały się przyjemnie po podniebieniu, a kubeczki smakowe wyłapywały każdą drobinę esencji smaku, która znalazła się w przygotowanym naparze.
- Nie chciałbym się wpraszać na obiad – zaczął zaraz, słysząc propozycję wspólnego obiadu. – Jednakże, skoro oferujesz i mówisz, że nie będzie to problem.. – zastanowił się na głos. Loth ponownie znalazł się na jego ramieniu. Przejechał śliskimi i delikatnymi piórami skrzydła po jego policzku, zwracając na siebie uwagę niebieskowłosego. Eri spojrzał na bestię, która posłała mu przyjazne spojrzenie. Jakby mówiąc, że cokolwiek nie zdecyduje, będzie dobrze. Smok uśmiechnął się pod nosem.
- Dobrze, zostanę i chętnie z Tobą coś zjem. Muszę cię jednakże uprzedzić, że nie jadam mięsa pod żadną postacią – jak mógłby? Sam przecież może zmienić się w każde ze zwierząt. Nie wyobrażał sobie zjedzenia np. kaczki, kiedy to jeszcze chwile wcześniej jedną był.
- Jeżeli nie masz nic wegetariańskiego, to nie szkodzi – powiedział – zadowolę się herbatą. Bardziej mi zależy, żebyś Ty dużo jadł i wracał do pełni swych sił.


Ostatnio zmieniony przez Erishi dnia Sob 4 Lip - 8:41, w całości zmieniany 1 raz


Smoczy Lotos - Page 6 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Sob 4 Lip - 8:13
Uśmiechnąłem się, widząc jak ptaszor się ze mną wita. Już chciałem coś powiedzieć, gdy odezwał się właściciel. Będę musiał potem poprosić o zapoznanie mnie z Bestią, ale na to przyjdzie jeszcze czas.
Zamrugałem zaskoczony - nie trzeba było, ale dziękuję - powiedziałem i z ciekawości zajrzał do torby, by dowiedzieć się co takiego postanowił przynieść Smok.
Zaśmiałem się zakłopotany, ale i tak zarzuciłem na siebie koszulę. Nie wypadało świecić bandażami, w szczególności, gdy gość postanowił ubrać się o wiele bardziej oficjalnie.
No i zaczęły się pytania... - następnego dnia po naszym ostatnim spotkaniu poszedłem z córką na zakupy, tak jak Ci to mówiłem - zacząłem spokojnie - musiałem kupić coś dla Paskudy, w szczególności, że nie spodziewałem się, że postanowisz mi podarować małą Bestię, czym sobie na to zasłużyłem? - zapytałem, patrząc mu w oczy - dodatkowo moja córka też ma nową Bestię więc dla niej też czegoś szukaliśmy. Ale potem starałem się siedzieć w domu. Z resztą nie czuję się na tyle, żeby łazić do pracy. Tylko raz wybrałem się do Karczmy by poinformować ich by w razie czego odesłali Cię na górę. Potem...w sumie chciałem zająć się swoją bronią, ale jakoś mi to nie wyszło... - widać było, że coś poszło nie tak, ale jak na razie nie za bardzo wiedziałem jak to wytłumaczyć.
Ruszyłem do kuchni i odłożyłem torbę z podarunkiem na blat. Uśmiechnąłem się i przytaknąłem, stawiając wodę do zagotowania i w międzyczasie poszukałem jakiejś kwiatowej herbaty. Oczywiście posiadałem takie, w końcu teraz musiałem być gotowy na gościnę...a przynajmniej byłem.
Zaśmiałem się szczerze - to nie będzie wpraszanie się, skoro i tak tutaj miałeś być. - Wyciągnąłem talerze i sztućce. Słysząc jednak dalsze słowa zamurowało mnie - jesteś smokiem...i nie jesz mięsa? - to było dość...dziwne. Ale nie komentowałem. No skoro tak wolał to ok - ale mleko i jajka jesz? - upewniłem się, czy nie jest z nim aż tak źle i gdy potwierdził, że ograniczenie dotyczy tylko mięsa, przytaknąłem i podałem mu herbatę.
Nałożyłem mu porcję placków ziemniaczanych ze śmietaną i cukrem, sam miałem porcję z gulaszem, na szczęście Eri nie przeszkadzało to, że ktoś przy nim je mięso. No cóż....ostatnio miałem takie zachcianki, a skoro i tak sam przygotowywałem posiłki, jako jedyna osoba w domu, która to potrafiła to miałem tę przewagę, że zawsze mogłem jeść to co chciałem. A jakby złapał mnie leń to zawsze mogłem poprosić kucharza w Karczmie, żeby coś mi upichcił.
- A Twój mały towarzysz coś zje? Jeśli mam to czym się żywi to też coś dostanie - obiecałem, mając nadzieję, że uda mi się coś wymyślić by tak nie siedział o suchym...dziobie?


Smoczy Lotos - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Smoczy Lotos
Pon 6 Lip - 19:46
Wysłuchał jego słów, a potem zmarszczył brwi. Czyżby Mefisto specjalnie unikał odpowiedzi o stan zdrowia fizycznego i psychicznego?
- Mam nadzieję, że nie próbujesz przede mną ukryć żadnych naruszeń w procesie leczniczym twojego ciała? – zapytał,  później odpowiadając na pytanie: To zwyczaj. Zawsze daje nowym członkom drużyny zwierzęta, które myślę, że by im pasowały. Ty dostałeś Pestę ze względu na dwa fakty. Pierwszy, to, co ci się przytrafiło było dość niezwykłe, więc zdecydowanie potrzebowałeś niezwykłej istoty… A drugi jest taki, że kiedy leżałeś nieprzytomny ten maluch zaczął się koło ciebie kręcić, lizać po ręce i odniosłem wrażenie, że cię lubi. Nie znalazłem nigdzie jego matki, zamierzałem pozwolić mu zostać u mnie tak długo, jak będzie chciał, ale skoro nadarzyła się okazja, byś mógł zyskać nowego pupila, a bestyjka właściciela, wykorzystałem ją.
Uśmiechnął się, odwzajemniając jego spojrzenie.
- Może ja będę mógł jakoś pomóc w związku z bronią? – zaoferował swoje spojrzenie na sytuację oraz wykazanie się wiedzą, której Mefisto na chwilę obecną może nie posiadać.
Podążył za nim do kuchni. Co prawda nie było takiej potrzeby: doskonale by go słyszał, gdyby pozostał w salonie. Jednakże podążanie za swoim rozmówcą bądź też po prostu towarzyszem było zwykłym działaniem społecznym. Interakcją, którą wykonują wszelkie zwierzęta. Nawet smoki.
- Musisz zrozumieć jedną rzecz. Moją prawdziwą formą jest ta niematerialna, kiedy w niej jestem, a zatem podróżuję przez Krainę Snów, nie potrzebuję pokarmu. A nawet jeżeli go zjadam, nie jest to prawdziwe jedzenie – dotknął ostrożnie jego ramienia – jak czujesz, jestem w postaci materialnej. Kiedy ją przybieram, mogę stać się wszystkim, co żyję. Mogę przybrać twój wygląd, wygląd Aterlotha, mojej bestii tak na marginesie, stać się królikiem, czy małą owieczką. Jak mógłbym zjeść niewinne stworzenie, kiedy po pierwsze potrafię się w takie przeobrazić i zrozumieć, jak to jest nim być; po drugie jak mógłbym jeść mięso, kiedy to widzę cierpienia przelicznych zwierząt, dzień po dniu.
Zabrał dłoń i usiadł przy stole.
- Owszem, jajka i mleko oraz ich pochodne spożywam.
Pogładził ptaka po barwnych piórach.
- A więc nazwałeś bestię Paskudą? Skąd takie imię dla niej? – zapytał ciekaw, próbując placków.
Skinieniem głowy podziękował za herbatkę.
- Dziękuję Ci – odparł, kiedy ciepłe danie zostało przed nim położone.
- Owocami i kwiatami. Chociaż czasami przyłapuje Lotha, jak wyjada cisteczkowe rybki i wyżera żelkowe drzewa.


Ostatnio zmieniony przez Erishi dnia Wto 7 Lip - 22:46, w całości zmieniany 1 raz


Smoczy Lotos - Page 6 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Wto 7 Lip - 13:40
Wywróciłem oczami - powiedziałem Ci co robiłem przez te kilka dni. Jak na mnie to byłem naprawdę grzeczny. A jak się czuję? - westchnąłem ciężko - jak smocze gówno, które z opóźnieniem odkryło z czyjego tyłka wypadło - jak miałem to inaczej nazwać? Erishi nie uprzedził mnie, że coś się we mnie zmieniło, dopiero Azusa mnie o tym uświadomiła. Do to tego byłem obolały i osłabiony. No i jak mógł zauważyć, byłem sam. Całe szczęście moje moce umożliwiały mi opatrywanie się bez pomocy kogokolwiek.
Wysłuchałem historii, dlaczego dostałem akurat Bestię, a nie jakiegoś zwykłego zwierza - a inni nie mają nic przeciwko? Można by uznać, że mnie faworyzujesz, skoro jako jedyny nie dostałem zwykłego zwierza - uniosłem jedną brew, w pytającym geście.
Westchnąłem - mam nadzieję, bo nie mam zamiaru wykuwać sobie nowej, a, wstyd się przyznać, ale tak dobrej nie jestem w stanie nawet wykuć - powiedziałem i przyniosłem zawiniątko. Odpakowałem je i wyciągnąłem przepiękną włócznię, jednak gdy tylko wziąłem ją do ręki, zaczęła płonąć złotym ogniem. Tym samym, które otaczało mnie w trakcie rytuału. Odłożyłem broń i od razu się uspokoiła - uprzedzę pytanie. Nie wcześniej czegoś takiego nie robiła - powiedziałem i zająłem się jedzeniem. Widać było, że jestem zły na to co się dzieje. Uwielbiałem tę broń i nie chciałbym jej stracić, czy raczej nie móc używać. Ale miałem prawo nie zdawać sobie sprawy z czego jest zrobiona oraz że jest to artefakt, używany przez Bractwo do walki z koszmarami. Że wystarczy tylko nauczyć się nad nią panować...bo skąd miałem coś takiego wiedzieć?
Wysłuchałem go z uśmiechem - każdy ma inne podejście. Mnie ostatnio wzięło na mięso, w szczególności baranie - wyszczerzyłem smocze zęby, nawiązując do tego, że w wielu historiach smoki zjadają właśnie barany - może mi wyjaśnisz dlaczego tak jest? - spojrzałem na niego uważnie gadzimi ślepiami. Mając nadzieję, że zrozumie, że nie chodzi mi tylko o zmianę diety czy ciekawe zachcianki żywieniowe, które miałem od kilku dni.
Dobrze, że jadł chociaż tyle. Bo chyba bym tutaj ocipiał, zastanawiając się co mu podać...marchewkę? No bez przesady! Nic dziwnego, że jest taki drobny skoro w ogóle nie je mięsiwa, a to by mu się przydało i to bardzo. No bo patrzcie na mnie. Jem grzecznie mięsko, ziemniaczki zostawiam i jaki chłop ze mnie wyrósł? Hehe.
Wzruszyłem ramionami - Azusa ją tak nazwała. Ja powiedziałem tak do niej pieszczotliwie, zanim zastanowiłem się nad imieniem i zostało. Z resztą, reaguje na nie i chyba jej się podoba - przyznałem, połykając spory kawałek baraniego mięsa.
Życzyłem mu smacznego.
Przytaknąłem głową i zastanowiłem się. Wstałem i po chwili przyniosłem małą sałatkę. Banany, maliny, jabłka, truskawki. Pokrojone i poukładane na talerzyku, po czym postawiłem je obok swojego gościa by jego Bestia też mogła coś zjeść.
Zamyśliłem się, skupiając na jedzeniu, gdy nagle rozległo się pukanie...nie...walenie do drzwi. Warknąłem groźnie, zdecydowanie mało..."ludzko"? Bardziej przypominało to warknięcie jakiegoś zwierzęcia. Pewnie też pozostałość po Rytuale. Wstałem i pokuśtykałem do drzwi, za którymi stał mój kucharz. Wielki facet z brzuszyskiem, który widać było, że nie daje sobie wleźć na głowę. Nad nim przeleciała Feather, która zaraz poszła przywitać się z gośćmi. Kucharz za to trzymał za kark warczącą Peste, która w pysku trzymała....pęto kiełbasy! Chciałem się roześmiać ale wolałem nie ryzykować - Szefie, weź Pan te Paskudę ode mnie, bo zara mi zeżro całe mięso! Ino zawadzo pod nogami i podbiera mi kiełbase! Do tego już dwóch pomywaczy musiałem wysłać do domu, bo chcieli ją złapać i oberwali tym jej śmiesznym ogienkiem!
Widać było, że jest naprawdę wkurwiony. Westchnąłem ciężko i odebrałem małą Bestię - Będę ją bardziej pilnował. Nie martw się wynagrodzę Ci te niedogodności z jej strony. Kup na mój rachunek ten zestaw noży, do którego tak się ostatnio śliniłeś, powinno wystarczyć - powiedziałem, uśmiechając się wrednie, a Kucharz wydudrał coś pod nosem i poszedł, dziękując, zawstydzony.
Westchnąłem i puściłem Paskudę na podłogę - nie wolno kraść kiełbasy z kuchni! - pacnąłem ją po zadzie - a teraz idź się przywitać - powiedziałem, a ta dopiero teraz zorientowała się, że nie jesteśmy sami, a widząc Erishi od razu zaczęła merdać ogonem i skakać wokół niego, stukając swoimi kopytkami, nadal mając w pysku sznur ukradzionej kiełbasy.
- Jak widać, imię Paskuda do niej pasuje - pokręciłem głową i wróciłem na swoje miejsce, obserwując zaczepiającą Lotha Feather, która nie za bardzo wiedziała jak do niego podejść oraz domagającą się uwagi Peste, rozpoznającą swojego poprzedniego opiekuna.


Smoczy Lotos - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Smoczy Lotos
Wto 7 Lip - 22:38
Język Mefisto pozostawiał wiele do życzenia, jednak jego przekaz był klarowny i wystarczająco jasny, by Erishi zrozumiał: Arystokrata czuł się okropnie. Marzenie Senne spodziewało się takiej odpowiedzi. Byłby zdziwiony, gdyby było inaczej i rogacz nagle powiedział mu, że czuje się całkiem nieźle, zważywszy na okoliczności.
- Nie, nie mają. Wszyscy są zgodni, że sytuacja jest nietypowa i wymaga niekonwencjonalnych rozwiązań; co za tym idzie dostarczenia ci bestii, niezwykłego zwierzęcia.
Śmierć jednego z towarzyszy odebrana została z większym lub mniejszym smutkiem, jednak co do jednego wszyscy byli zgodni – musieli znaleźć coś, co pozwoli im zająć swoje myśli, skupić się na wszystkim innym, tylko nie na opłakiwaniu. A piękny prezent, jedna z najbardziej żywych istot, jakie mieli spotkać stała się, właśnie tym, co wybawiało ich od tychże myśli. Cykl życia Kyrana się wypełnił, jego jestestwo powróciło do wszechświata, a ziemia pochłonęła jego ciało, tworząc na nim podstawę do powstania kolejnego życia. Tak widział to Eri i miał nadzieję, że właśnie w taki sposób będą spoglądać na to jego przyjaciele – że dostrzegą w tym coś więcej niż tylko stratę. Piękno bycia śmiertelnym.
Czerwonooki zmarszczył brwi, widząc przyniesioną przez Mefisto broń. Wyglądała znajomo. Mgliste wspomnienie pojawiło się w głowie smoka. Przedstawiało właśnie te włócznię, trzymaną przez jednego z członków bractwa na jednym ze spotkań. Tamtym czasem Erishi był jedynie tropicielem, o ile pamięć go nie zawodziła, nie znał wielu osób. Niektórych spotykał tylko raz w życiu, nie słysząc nawet ich godności.
- Skąd ją masz? – zapytał, obserwując go uważnie. Szczerze wątpił, aby ją ukradł czy też znalazł. Może to pamiątka po kimś? Albo prezent od kogoś umierającego, chcącego przekazać artefakt w zaufane ręce? Dopóki Mefisto nie potwierdzi lub nie zaprzeczy jego przypuszczeniom, nie mógł mu być pewien, ale miał przeczucie, że obcował (krótko) kiedyś z przodkiem Mefisto…
- Podczas rytuału spaczenia często dochodzi do zmiany wyglądu, charakteru czy też upodobań kulinarnych – przyznał, wzruszając ramionami. – Niektóre zmiany bywają tak małe, że pozostają niezauważone przez nikogo, a jak sam widzisz, w twoim przypadku są całkiem widoczne.
Najpierw przełknął kawałek placka ziemniaczanego, a później wziął łyk herbaty.
- Rozumiem. Masz pocieszną córkę  z wyjątkowo kreatywnym podejściem do nazewnictwa istot żywych – uśmiechnął się. Tęsknił za posiadaniem dzieci w koło, które nie robiłyby nic innego, a spędzały całe dnie na zabawie oraz wygłupach. Ludzie czy też Lustrzanie, niewielka to była różnica. W aparycji, w posiadaniu lub nie mocy, ale tak? Dzieci zawsze pozostawały dziećmi, dorośli zawsze pozostawali dorosłymi.
- Dziękuję – podziękował za strawę dla Aterlotha, który wydał z siebie przyjemny dla ucha dźwięk i zabrał się za pałaszowanie krojonych owoców.
Smok zastanawiał się przez chwilę czy powinien wstać i podążyć za Mefisto. Nie jego sprawą było, kto do niego teraz przychodzi, czy z kim zamierza rozmawiać. Postanowił pozostać na swoim miejscu, kiedy dopadła go Feather. Niebieskowłosy przywitał się ze smoczycą, głaszcząc jej gładki grzbiet.
Zaalarmowany piskami bestii – ostatecznie udał się do drzwi. Nie takiego widoku się spodziewał: małej Peste trzymającej sznur kiełbasy w pysku. Po dźwiękach i desperacji wynikającej z jej tonu zakładał raczej, że stało się coś złego; przypuszczalnie była ranna czy też w wielkiej panice i przerażeniu po doświadczeniu czegoś nieprzyjemnego, możliwie nawet traumatycznego. Rozluźnił się, uprzejmie kiwając głową do mówiącego mężczyzny i przenosząc swój (teraz już rozbawiony) wzrok ponownie na Paskudę.
- Ciebie też dobrze widzieć – kucnął, by miała do niego lepszy dostęp. Zaczął ją głaskać, uśmiechając się rozczulony.
- Najwyraźniej twoja córka miała przeczucie – on również usiadł na swoim miejscu. – Jak będzie starsza, myślę, że stanie się bardziej posłuszna. Wiesz, jak to jest z młodymi – pokręcił z rozbawieniem głową.
Aterloth z kolei spoglądał na Feather bez większego zainteresowania. W imię dostania czasu dla siebie i możliwości kontynuowania posiłku wygrzebał z półmiska kawałek banana oraz postawił go przed smoczycą, następnie wracając do powolnego jedzenia.


Smoczy Lotos - Page 6 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Wto 7 Lip - 23:25
Przytaknąłem głową i westchnąłem ciężko - czemu nietypowa? Bo zginął nie ten, który był główną atrakcją? - spojrzałem prosto w jego czerwone oczy. Nie wiedziałem co w tym takiego niezwykłego, żebym miał być jakoś specjalnie traktowany. Szczerze? Nie czułem się przez to jakoś lepiej, a bardziej jak ktoś kto potrzebuje pomocy i uwagi. Nie żeby tak nie było, ale nie chciałem się przyznać do tego przed samym sobą... a co dopiero przed innymi.
Uniosłem brew w pytającym geście - może zabrzmi to głupio, ale dostałem ją od dziadka i naprawdę nie chciałbym jej wymieniać na żadną inną - przyznałem, nie do końca rozumiejąc pytanie - znasz ją? - zapytałem jeszcze. Ta włócznia była jedyna w swoim rodzaju. Nie dało się jej skopiować, nie było duplikatu czy też bliźniaczej broni. Była jedyna i niepowtarzalna, dlatego wiedziałem, że jeśli ktoś ją kojarzył to na pewno albo w związku ze mną, albo z moim dziadkiem, twórcą tej wspaniałej broni.
Westchnąłem ciężko i rozmasowałem nasadę nosa - od czego to zależy jak bardzo widoczne są te zmiany co? - zapytałem, widocznie zirytowany - i dlaczego mi o nich nie powiedziałeś? Musiałem na szybko wymyślać przed Azusą dlaczego się tak zmieniłem - powiedziałem z wyrzutem. Erishi mógł zauważyć, że nie wspominam ani razu Sybilli, a w końcu mówiłem, że mieszkam nie tylko z córką.
Zaśmiałem się - mówisz jakby była małym dzieckiem, a ma już setkę na karku, umie o siebie zadbać - powiedziałem, uśmiechając się trochę smutno. Chyba już się przyzwyczaiłem do tego, że ktoś ze mną mieszka.
Zaśmiałem się krótko, widząc reakcję Ptaszora. Niech zajada. Też jest gościem, a ja mimo wszystko jestem Szlachcicem i wiem jak ugościć innych.
Peste rzeczywiście piszczała, ale głównie dlatego, że nie do końca wiedziała co się dzieje. Ktoś trzymał ją za kark, a Bestia przecież była ślepa. Całe szczęście szybko odzyskała dobry humor i gdy tylko się przywitała, uciekła do swojego koszyka, który był już trochę pogryziony, mimo iż miała go od jakiś dwóch dni, i zaczęła pałaszować swoją zdobycz.
- Tja...jak na ślepego zwierza to strasznie daje w kość - przyznałem i przeczesałem krwiste włosy między rogami.
Zaśmiałem się - ta słyszałem - odpowiedziałem na słowa o młodych. Ja byłem inny, cały czas się buntowałem, ale przecież nie wychowywałem córki więc nie do końca wiem jak to jest. U mnie w domu nie było takiej swobody jakiej by się chciało, więc też nie wypowiadałem się na ten temat.
Wróciłem na swoje miejsce i skrzywiłem się siadając. Lekko pomasowałem tors. Blizny i wypalenia nadal mi dokuczały, a to, że cały czas miałem je zabandażowane nie zawsze było pomocne. Nie marudziłem jednak, nie byłem przecież dzieckiem!
Feather chciała być miła i się przywitać. Widząc jednak zachowanie dziwnego, nowego stwora, powąchała banana i prychnęła po czym wróciła do mnie. Usiadła mi na ramieniu, zadem do Lotha i wtuliła się w mój kark, zaglądając na niego złowrogo z drugiej strony mojej głowy. Wyraźnie nie spodobał jej się nowy gość, ale całe szczęście nie zaczynała na niego syczeć ani warczeć, postanowiła jednak pokazać, że nie jest zadowolona z jego obecności.
Wywróciłem oczami i pogładziłem ją po długim ogonie - powiesz mi skąd kojarzysz moją włócznię i dlaczego zaczęła się palić na złoto za każdym razem gdy jej dotykam, czy postanowisz to zachować w tajemniczy tak jak pewnie wiele innych rzeczy? - zapytałem, kończąc swój posiłek i przyglądając się uważnie Smokowi.


Smoczy Lotos - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Smoczy Lotos
Sro 8 Lip - 20:36
Nawet nie mrugnął, wpatrując się w oczy mężczyzny.
- Mówiłem ci już, takie sytuacje się zdarzają. Niekiedy odkryte moce są tak silne, że powodują śmierć innych członków bractwa. Twoja sytuacja była nietypowa ze względu na koszmar, który tobą zawładną. Nie pamiętasz jego wpływu na ciebie? Ten znak, który na tobie pozostawił, stał się jego łącznikiem do tego świata tuż po jego fizycznej śmierci. To właśnie stało się wyznacznikiem podarowania ci bestii.
Nie wspomniał, że Mefisto cuchnie koszmarem na kilometr i każdy łowca, który zna ten zapach, byłby gotów go zaatakować, gdyby nie dostał informacji o incydencie. Myśleliby, że Upiorny w rzeczywistości jest bytem zrodzonym w krainie Koszmarów. Czyimś najgorszym, najbardziej przerażającym snem, który przybrał taki, a nie inny wygląd w tym świecie.
Tak więc jego przypuszczenia się potwierdziły. Dziadek Mefisto był członkiem bractwa, który musiał przeżyć wystarczająco długo, by przed swoją śmiercią (zakładał, że zmarł, gdyż przekazał swoją broń komuś innemu) podarować włócznię kowalowi.
- Owszem, znam. Kiedyś, spotkałem mężczyznę z właśnie tą włócznią. To było krótkie spotkanie, nawet nie rozmawialiśmy. Nie byłem wtedy liderem bractwa, nie znałem tak wielu osób, jak teraz – założył włosy za ucho – wtedy widziałem ją po raz pierwszy i ostatni raz. Ostatni, aż do teraz.
Pozwolił jego słowom opaść. Niech Mefisto je przetwarza.
Uważnie obserwował drobne ruchy wykonywane przez heterochromika. Doszukiwał się w nich doskwierającego bólu, ukrytego pod zirytowaniem i frustracją.
- Jestem pewien, że wspomniałem o zmianach, które mogą w tobie zajść – odparł spokojnie. – Tak naprawdę nie ma żadnej reguły na widoczności oraz skalę zmian. Nazwij to klątwą, wolą jakiegoś bóstwa. Przeznaczenie niezbadane ma ścieżki, a nam: mniej lub bardziej śmiertelnym, trzeba dostosować się do jego planów co do naszej osoby.
Owszem, Erishi zauważył brak wzmianki o Sybilii. Zdawał sobie sprawę, że Mefisto mieszka z kimś więcej niż tylko córką, jednak to jedynie o niej opowiadał. – Przykro mi, że musiałeś kłamać i wymyślać coś na poczekaniu. Nie chciałem cię zostawiać z tym całkiem samego, jednak nie byłem pewny twojej kondycji psychicznej na tamten czas ani tego, jak przyjąłbyś moje słowa. Wolałem, żebyś sam to odkrył i mógł się przyzwyczaić do swojej nowej aparycji.
Sto, dwieście czy też trzysta lat nie robiły na Eri żadnego wrażenia. Był zbyt starym bytem. Przeżył zbyt wiele żyć. Na swoich skrzydłach nosił ciężar tych, których ocalił, i tych, których stracił. W ostatecznym rozrachunku zawsze kończyło się to ich powrotem do natury. Smutek dopadał jego serce, na myśl o tak wielu istotach, jednak wiedział, że mała cząstka ich zawsze jest przy nim. Nie tylko we wspomnieniach, nie tylko w sercu, ale i w każdym oddechu, który bierze do płuc. W każdym łyku wody, powiewu wiatru – esencja ich żyć powróciła do natury, ustępując czas i udeptaną drogą dla tych, którzy mieli dopiero się narodzić.
- Nie wątpię, że potrafi sama się sobą zająć – dostrzegł wyraźny smutek rogatego. Ścisnął mu kojąco przedramię, całkowicie rozumiejąc to uczucie. Dorastające dzieci, które opuszczają gniazdo, są wszystkim tym, czego rodzice pragną i nienawidzą jednocześnie. Chcą, by ich pociechy były dorosłe, latały o własnych skrzydłach, jednak nie chcą zostać sami. Przejechał kciukiem kilka razy po śliskim materiale koszuli, następnie puszczając go. Zastanawiał się, gdzie podziała się partnerka i matka Azusy?
- Jednak dla mnie wciąż będzie wystarczająco młoda, by myśleć o niej jak o dziecku.
Ostatecznie wziął młode Peste na ręce i przytulił z czułym uśmiechem na ustach. Szybko ją puścił, aby nie czuła się zdezorientowana.
- Może i nie widzi, jednak reszta jej zmysłów dzięki temu jest jeszcze bardziej wyostrzona niż u wielu innych przedstawicieli zwierzęcych. Nie mam porównania, ale kto wie, może jej węch i słuch są znacznie lepsze niż moje? – zapytał, spoglądając na Mefisto gadzimi oczami.
- Pozwól mi obejrzeć twoje rany – wstał ze swojego miejsca i poszedł do niego. Resztki herbaty stygły teraz w zapomnieniu. – Widzę, jak się męczysz. Muszę je skontrolować. W końcu większość z nich sam ci zadałem, czyż nie? – nie zważając na ewentualne protesty rogacza, odsłonił jego klatkę piersiową, odpychając kawałki materiału koszuli na boki. Później zajął się delikatnym odwijaniem bandaży.
- Przykro mi, że cię poraniłem – ukląkł przy nim, odsłaniając zaczerwienioną skórę. Rany z pazurów przemieniły się w krwistoczerwone blizny, które jeszcze gdzieniegdzie były jedynie cienką warstwą skóry. Za cienką i zdolną do ponownego otworzenia się, jeżeli dojdzie do sytuacji, gdy Mefisto będzie się przesadnie ruszał.
Ostrożnie dotknął palcami jego skóry, uważnie obserwując ruchy jego ciała. Każdy najmniejszy obraz bólu został przez niego zaobserwowany.
Powinieneś pozwolić im oddychać. Bycie w bandażach przez cały czas jest niezdrowe – przejechał opuszkiem obok blizny, szukając podskórnych krwiaków czy też innych niedoskonałości, które mogłyby być niepokojące. Powoli i ostrożnie badał każdy kawałek jego klatki piersiowej i kiedy nie znalazł nich niepokojącego (bardziej niepokojącego niż zabliźnione rany), zabrał dłoń oraz uśmiechnął się lekko.  – Dobrze się goi, nie wystąpiły żadne powikłania. Niedługo będzie lepiej. Wkrótce powinno też przestać boleć. Musisz dać im (bliznom) czas.
Powrócił na swoje miejsce, nie chcąc już bardziej naruszać przestrzeni osobistej Arystokraty.
- Następnym razem, poproś tego, kto zmienia ci opatrunki, o więcej luzu i cieńszą warstwę. Nie możesz być za mocno i za grubo ściśnięty. To nie krwawiące rany, które trzeba tak traktować.
Mefisto zdecydowanie zasługiwał, aby dowiedzieć się czegoś więcej o broni. Na pytanie skąd zna włócznie, smok już wcześniej odpowiedział, a zatem przyszedł czas na samą specyfikę obiektu.
Ta broń jest artefaktem. Służy walce z Koszmarami. Tylko ona jest na tyle skuteczna, by bez problemu móc je zabić. To, że w Twoich rękach nagle zaczęła płonąć, mnie nie dziwi. Co prawda nie znam jej właściwości, ale powiedzieć mogę ci tyle: wcześniej jej pierwotne właściwości były ukryte, bo nie przeszedłeś rytuału. Po jego przejściu, po wyzwoleniu mocy i dokonaniu się spaczenia, nareszcie zaczęła odpowiadać na ciebie w sposób właściwy oraz adekwatny do powierzonej jej misji. Ta włócznia niesie w sobie potęgę, o jakiej wielu marzy. Jednak oni nigdy nie będą w stanie wydobyć jej potencjału. Nie, bez spaczenia siebie.
Miał nadzieje, że wyjaśnił to wystarczająco jasno.
- Tajemnice, jak to powiedziałeś – zaczął – przez jakiś czas będą musiały między nami pozostać. Nie mogę mówić o kluczowych dla bractwa sprawach komuś, kto dopiero dołączył. Wkrótce twoja ranga się podniesie, a wtedy dostaniesz więcej niezbędnych informacji. Wierzę jednak, że rozumiesz, iż czasami po prostu nie mogę wypowiadać się z pełną swobodą na niektóre tematy.
Loth skończył swój posiłek. Połasił się do ręki Marzenia, które zaczęło gładzić go po piórach, uważając, by nie pokaleczyć się złotą zbroją.
- Z resztą, co może być bardziej intrygującego niż sekrety? Znając całą prawdę o czymś, o kimś, o jakiejś sprawie nie jest nawet w połowie tak ekscytujące, jak musieć się do niej samemu dokopać.


Ostatnio zmieniony przez Erishi dnia Pią 10 Lip - 22:00, w całości zmieniany 1 raz


Smoczy Lotos - Page 6 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Sro 8 Lip - 23:47
Westchnąłem ciężko ale już tego nie komentowałem. Czyli dlatego byłem teraz członkiem specjalnej troski? Bo zapanował nade mną Koszmar? No pięknie... jeszcze to jebane piętno jako most do naszego świata. Przejebane. Nosz kurde jakbym nie miał już innych problemów na głowie...
Otworzyłem szeroko oczy - mówisz...że mój dziadek był...w Bractwie? Nic o tym nie wiedziałem.... - musiałem to przetrawić - widać to już jest jakaś klątwa...jakiś Weles co jakiś czas musi robić tu za kowala - zaśmiałem się, ale było widać, że trochę mnie to ubodło. Dlaczego mi tego nie powiedział? Zapewne wiedział, że pewnie zaraz bym się rzucił do boju z Koszmarami. Skoro byłem tak chętny do normalnej bitki to tym bardziej do takiej. Ech...chyba za dobrze mnie znał.
- Jakoś nie kojarzę, żebyś coś takiego mówił. Raczej wspominałeś, że mogę nie wrócić do domu, ale cóż, wiele się zdarzyło, a mnie już może pamięć zawodzić - powiedziałem trochę lekceważąco. No cóż...mogłem tego nie pamiętać, albo sam fakt tego, że mogę tam zginąć przytłoczył tę informację. No cóż...już i tak nic się z tym nie da pewnie zrobić.
Westchnąłem i uniosłem rękę - no już dobra. Powiedziałem, że nie wiem i że byłem na piwie, oraz że pewnie Ty mi to wyjaśnisz, więc ciesz się, że jej tutaj nie ma bo pewnie by Cię teraz dręczyła byś się tłumaczył, czemu żeś mi jebnął trwałą. Całe szczęście nie widziała mnie bez tych bandaży - powiedziałem jeszcze, uciekając wzrokiem gdzieś w bok.
Spojrzałem w jego smocze oczy. Nie wiedziałem jak bardzo są wyostrzone jego zmysły. Jednak coś mnie do tych oczu ciągnęło. Może sam fakt, że sam miałem podobne, jednak permanentne. Nie mogłem ich sobie ukryć tak jak niebieskowłosy. Jak na razie nie miałem z tym problemu, jednak nie wiedziałem co będzie jak wrócę do pracy, jak zacznę się znów pokazywać publicznie. Na pewno zaraz będzie o tym głośno....
- Przestań, nie trzeba - powiedziałem, ale widząc, że nie mam wyboru, przekląłem cicho i zrzuciłem koszulę, dając mu odsłonić całkiem, moje dość mocno umięśnione ciało. Jak na kowala przystało - tak na pierwszej randce? I to tak bez kwiatków? - zapytałem, gdy zaczął rozwiązywać bandaże.
Byłem spięty i na pewno nie uszło to jego uwadze. Byłem wyraźnie niezadowolony z tego, że tak się mną przejmuje. Może i potrzebowałem pomocy, może i dobrze by było, żeby ktoś się mną zajmował, ale nie miałem nikogo takiego. Azusa poznała lasy, Francesca wybyła gdzieś w chuj daleko, z resztą, żadna z nich się w ogóle nie znała nawet na pierwszej pomocy, a co dopiero na zajmowaniu się takimi ranami. Oparłem się więc łokciem o blat i podparłem brodę na łokciu, patrząc gdzieś w dal, bez żadnego wyrazu.
- Weź przestań. Co się stało to się nie odstanie. Musiałeś mnie jakoś uspokoić - powiedziałem, nie patrząc na niego.
Miał tak delikatne dłonie. Aż mnie to zaskoczyło...i sprawiło, że trochę się rozluźniłem.
Spinałem się co jakiś czas, gdy zbliżał się do wypalonego znaku, albo mocniej naciskał na te głębsze rany.
- Chodzę w bandażach, żeby nie martwić Azusy jakby akurat wróciła do domu, bo jak jej wytłumaczę skąd się wzięły? No wiesz Zusi, tak się pobiłem z jednym wegetariańskim smokiem....jaaasne - westchnąłem smutno - z resztą tak mnie drażnią te wypalone znaki, przez co łatwiej mi to znieść...bo nie mam pomysłu jak się z tym uporać - spojrzałem na znaki znaczące teraz nie tylko moją lewą pierś ale również całą lewą rękę, aż do nadgarstka. Nie wyglądało to za ciekawie...
- Dzięki doktorku - powiedziałem i złapałem za bandaż, ale uznałem, że chyba mi się nie chce go teraz zakładać na nowo - zapamiętam by się słabiej wiązać - powiedziałem i spojrzałem na smoka, a bandaż w mojej ręce zaczął wić się jak wąż i powoli zwijać znów tak, by móc go ponownie użyć. Odłożyłem rulonik na bok, żeby był pod ręką.
Wysłuchałem go uważnie, wpatrując się w broń - co sprawia, że jest taka niezwykła? Że tylko ona może ranić Koszmary? - oczywiście nie myślałem tylko o tej konkretnej ale o wszystkich tych całych artefaktach - czy to przez ten dziwny metal? - spojrzałem na swojego rozmówce - nie widziałem nigdy takiego wcześniej, a przez moją profesję wiadomo, że to raczej mało prawdopodobne, bym nie znał jakiegoś metalu czy stopu - powiedziałem i sięgnąłem po nią. Włócznia znów zalśniła złotymi płomieniami - i czy zawsze już będzie się zmieniać w jebaną pochodnię? - rzuciłem jeszcze i odłożyłem ją z westchnięciem - gdy dziadek nią władał, wyglądała jakby płonęła....lubił się popisywać, ale jego płomienie nie były złote...były....czarno białe....trudno to sobie wyobrazić, ale było to dość zjawiskowe. Wszyscy jednak myśleli, że to jakaś iluzja i tyle - przyznałem, zamykając na chwilę oczy.
Skrzywiłem się - nie oczekuję, że od razu mi wszystko powiesz. Nawet bym tego nie chciał, bo pewnie byś mnie zanudził szczegółami, które ani nie byłyby ciekawe, ani nawet przydatne - spojrzałem na niego uważnie - o ile nie okłamujesz to nie wymagam wiedzy na temat wszystkiego. Wystarczy mi ta, która pozwoli mi skutecznie walczyć...jak już będę w stanie to robić - spojrzałem w okno...jakby z pewną tęsknotą. No cóż...samotny kowal, który lubi dać po mordzie....a teraz co? Musi siedzieć w zasranym mieszkaniu i nie może za bardzo nic robić...ani pracować, ani rozwijać pasji...nic. Bo został jebanym kaleką!


Smoczy Lotos - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Smoczy Lotos
Pią 10 Lip - 21:57
Spodziewał się braku ewentualnej wiedzy rogatego na ten temat. Wielu członków bractwa nigdy nie odważyło się powiedzieć swoim bliskim o bytach, jakimi są Koszmary, co dopiero o tym, że jest się na pierwszej linii w walce z nimi.
- Najprawdopodobniej milczał ze względów bezpieczeństwa. Im mniej osób wie o Koszmarach, tym lepiej. Nie sądzę też, by chciał, abyś musiał się z nimi mierzyć – a jednak, mimo usilnych prób powstrzymania Mefisto przed wiedzą o Koszmarach, oni i tak skrzyżowali swe drogi. Nadszedł też Erishi, który wyjawił kowalowi informacje o Bractwie. Jak widać, los tak chciał. Przeznaczenie i tak odnalazło Mefisto i wtrąciło go prosto w szpony Ladon.
- Zapewniam, mówiłem – odparł.
- Mogę jej to oczywiście wyjaśnić, jednak zakładam, że nie chcesz informować jej o bractwie ani koszmarach? – nie lubił kłamać, aczkolwiek mógł to zrobić w dobrej wierze. Słowa podszyte fałszem zazwyczaj wychodziły z jego ust gładko, płynnie i odpowiednio nacechowane emocjonalnie. Rozmówca, bez umiejętności czy też przedmiotu, który zakładałby wykrywanie kłamstw, nie mógłby nawet rozpoznać słów fałszywości.
Cieszył się, że nie walczy oraz nie próbuje go odepchnąć. Sprawiłoby mu to jeszcze więcej bólu, niż powinno. Szkarłatny Szpon był przekonany, iż Arystokrata tak czy tak odczuwa skutki ich walki bardziej niż dobitnie.
Uśmiechnął się rozbawiony, słysząc jego słowa.
- Cóż, wygląda na to, że na pierwszej. A co do kwiatów, możliwe, że mam kilka w kieszeni hanfu. Jeżeli chcesz, możesz ich poszukać, wymacać ręką oraz je wyciągnąć. Nie będą najświeższe, ale zdecydowanie będą się liczyły jako kwiaty – i faktycznie w kieszeni miał kilka kwiatów w rozkwicie o wyrazistym śliwkowym kolorze. Zebrał je dla Lotha, jednak nie było ich wystarczająco dużo, aby Aterlis się nimi najadł. Prędzej, nadałyby się na szybką przekąskę czy też do zaparzenia z nich herbaty w geście desperacji. Nie były to bowiem typowe rośliny, z których winno się parzyć jakiekolwiek napoje. Ale mało wybredna osoba, czy też tak spragniona czegoś więcej niż samego wrzątku, mogłaby ich z powodzeniem użyć.
Zauważył, jak napięty był kowal. Jego całe ciało było jednym, sprawnym i wyćwiczonym mięśniem, który teraz napinał się w gotowości niby to na atak lub też w oczekiwaniu na złapanie broni w dłonie oraz zaatakowanie wroga, spoglądającego w jego kierunku. Na całe szczęście, pod delikatnym dotykiem palców Marzenia, Upiorny zaczął się powoli rozluźniać, może niemal i relaksować.
Smok przepraszał za każdym razem, kiedy ciało Mefisto uniosło się w bólu.
- Nie zmienia to faktu, że te blizny zostaną na zawsze. Chyba że zdecydujesz się na jakąś operację, ale po niej i tak pewnie zostałoby kilka blizn, więc nie wiem, czy to w rzeczywistości ma większy sens.
Zastanowił się chwilę, nim odpowiedział: Wiesz, w tej sytuacji możesz powiedzieć jej prawdę. Częściową prawdę. Potwierdzę naszą bójkę, a pokazanie jej moich szponów nie będzie problemem – by to udowodnić, zademonstrował, jak przemienia swoją rękę (te wolną, tą, którą nie dotyka skóry Mefisto) w dłoń pokrytą czarnymi łuskami, odrobiną futra oraz piór z palcami, które teraz przypominały szpony zdolne przebić się przez metal bez większego wysiłku.
- Nie sądzę, by dało się je usunąć. Przynajmniej ja nie wiem, jak tego dokonać, ale wierzę, że istnieją zaklęcia, które mogłyby pomóc ci je zakryć. Jakieś, sprawiające iluzję, by skóra wyglądała tak, jak wcześniej – niespowita znamieniem koszmaru, niewątpliwie byłaby piękniejsza.
- Ach, myślałem, że nie działa to na tego rodzaju tkaniny – powiedział, uśmiechając się lekko. Było mu żal Mefisto. Miał w domu ukochane istoty, który nie poświęciły nawet chwili dla niego, by pomóc mu się zabandażować. Nie miało znaczenia, że rogaty posiadał umiejętność kontrolowania nawet i kawałka szmatki. Czyż bliscy nie byli właśnie do tego, aby pomagać w takich chwilach? Nie mniej, brak żadnej wspominki na temat matki Azusy, dawały Erishi mniej lub bardziej wyraźny obraz sytuacji.
- Zgadza się, chodzi o metal – przysunął się krzesłem trochę bliżej gospodarza – powstał on na wskutek wybuchu podwodnego wulkanu, który miał zaklętą w sobie potężną moc. Zbocze to występuje w miejscu, które od bardzo dawna było niedostępne dla istot z Krainy Luster. Nawet ja, nie wiem, gdzie dokładnie znajduje się ta wyspa. To kowale bractwa zazwyczaj zajmują się dostarczaniem go – co znaczyło mniej więcej tyle, że dziadek Mefisto również musiał zajmować się pozyskiwaniem metalu z Wysp Księżycowych.
- To całkiem prawdopodobne. Aczkolwiek możliwe, iż zależy to tylko od twojego wybadania i poznania mocy zaklętej we włóczni, aby móc je ewentualnie ugasić – nie był pewien czy płomienie kiedykolwiek zgasną. Możliwe, że już zawsze będą płonęły w rękach kogoś z bractwa.
- Sądzę, że są złote przez koszmar, który cię opętał. Widzisz, można powiedzieć, że spaczenie to wciągniecie w siebie moc koszaru. Ty, tak jakby, wciągnąłeś w siebie dwie siły. Ta silniejsza, a zatem ta opętująca, była właśnie złota. To jedynie teoria, ale wydaje mi się,  iż jest wystarczająco sensowna i prawdopodobna do bycia realną i prawdziwą.
Mógł się mylić. Mogło zależeć to od indywidualnego pierwiastka "mocy", która kryła się w Mefisto.
- Czyżbyś sugerował, że mój wywody są nudne oraz nie wnoszą tak naprawdę wiele do konwersacji? – zaczął, przekomarzając się z nim, by podnieść go trochę na duchu – a już myślałem, że będziemy chodzić na mniej lub bardziej regularne randki. Zwłaszcza na takie, podczas których gotujesz smaczne obiady…. – rzekł lekkim tonem.
- Nie martw się, szybko wrócisz do formy. Pod moim okiem nie ma szans, żebyś nie wyzdrowiał szybko.


Smoczy Lotos - Page 6 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Pią 10 Lip - 23:16
Zaśmiałem się gorzko - no to coś mu nie wyszło, skoro jestem tutaj...ciekawe co by powiedział na mój wygląd....i mój stan - dodałem jeszcze zamyślony, jakby sam do siebie. Naprawdę mnie to zastanawiało.
Westchnąłem ciężko - a Ty byś się przyznał swojemu jedynemu dziecku, które dopiero co poznałeś, że zgłosiłeś się do grupy, która walczy z niebezpiecznymi bytami i że przeszedłeś...rytuał, w którym byłeś o cal od śmierci? - spojrzałem mu prosto w oczy. To było naprawdę trudne do przyznania się. Nie dziwiłem się, ze dziadek też nie chciał mi tego powiedzieć. A może chciał...ale nie zdążył? Chciał o czymś ze mną porozmawiać, ale nie do końca była ku temu okazja. A potem już było za późno...
Zaśmiałem się - czyli mówisz, że mogę sobie Ciebie zmacać już na start? - zapytałem, patrząc na niego z góry. Jednak nie posunąłem się do tego, żeby grzebać mu w kieszeniach by sprawdzić czy ma tam jakieś kwiatki - z resztą wolę takie co wyglądają jak żywe a nie jakieś suszki - pokazałem mu język. Sięgnąłem po widelec i zmieniłem go w małą lilię. No cóż...sztućce miałem srebrne nie tylko dlatego, że byłem Arystokratą. Postanowiłem podać go Smokowi, gdy ten uzna, że już dość macania mnie.
- Nie przepraszaj tyle, bo to słowo straci na znaczeniu - powiedziałem spokojnie.
Wzruszyłem ramionami - ale wtedy będę się lepiej czuł i nie będzie próbować ich doglądać, nie znając się zupełnie na tym. Teraz nie mam ochoty na to, żeby ktoś mi grzebał w tym, no chyba, że wie co robi, a nie działa na ślepo - powiedziałem spokojnie. Z resztą Erishi doskonale widział jak reagowałem na to, że ktoś się do mnie zbliża i postanawia coś robić w okolicach zranień, które może były już zasklepione ale nadal bardzo wrażliwe.
- Nie ma co jej mówić. Ona teraz żyje swoim życiem, w końcu nie musi się przejmować etykietą, jakimiś szlacheckimi pierdołami i hasa se po lesie ze swoim łukiem chcąc udowodnić, że poradziła by sobie sama w puszczy - powiedziałem spoglądając w okno. Mój ton wskazywał, że miałem to gdzieś, ale można było się domyślić, że pewnie myślałem, że odkąd zamieszkała u mnie to będzie to wyglądać trochę inaczej.
- Są irytujące i mam nadzieję, że się zagoją. Wiem, że nie znikną, ale jakoś mi to nie wadzi, choć ten na piersi znak mógłby być jakiś ciekawszy - zachichotałem - kto wie, może jakieś słabsze Koszmary nie będą chciały mnie aż tak bardzo bić, widząc, że jeden silniejszy uważa mnie za swoją własność? - zastanowiłem się na głos. Wiadomo, że to były tylko żarty, ale w sumie byłoby ciekawie, gdyby coś takie miało miejsce. Podałem mężczyźnie srebrną lilię, z lekkim uśmiechem - wolę takie kwiaty, niż suszki z kieszeni - uśmiechnąłem się wrednie.
Spojrzałem na smoka rozbawiony - skoro mogę rozpiąć łańcuszek, który nie jest metalem szlachetnym i sprawić, że sam wskoczy mi do kieszeni, to czemu bym nie mógł ożywić bandaży? Mogę otworzyć drzwi, kajdanki, opakować wstążką prezent, rozpiąć guziki, przejechać się na kanapie - wymieniłem kilka możliwości.
Wysłuchałem go uważnie, wpatrując w swoją broń. Westchnąłem gdy skończył - czyli może jeśli się skupię i poćwiczę to dam rade - powiedziałem, lekko zrezygnowany, albo po prostu zmęczony - przynajmniej mnie nie parzy - dodałem jeszcze, w ramach ciekawostki, jakby chciał to też wiedzieć.
Przytaknąłem głową, słysząc, że kolor wziął się od koszmaru, który postanowił mnie nawiedzić. Miałem tylko nadzieję, że w przyszłości nie będę miał przez niego jakiś problemów.
Uśmiechnąłem się wrednie - tego nie powiedziałem, ale zazwyczaj jak ktoś się rozwodzi nad szczegółami to zanudza, w szczególności, gdy czeka się na konkrety - wyjaśniłem spokojnie.
Uniosłem jedną brew - chcesz randkować? No nie wiem czy powinienem się zgodzić, czy nie - udałem zamyślonego, spoglądając na niego uważnie. Po chwili jednak nie wytrzymałem i parsknąłem - czyli jednak chcesz mnie tulać do snu i pilnować, żeby nikt mi nie przeszkadzał co? Jak tak to mogę sobie chorować, może nawet nie będę się spieszył? - spojrzałem mu prosto w oczy, uśmiechając się cały czas wrednie.


Smoczy Lotos - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Erishi
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 40ec629ee85918fd216992be0bd32b08
Godność :
Erishi (czyt. Er'shii)
Wiek :
Wygląda na kogoś przed trzydziestką
Rasa :
Gwiezdny/Marzenie Senne
Wzrost / Waga :
Względne
Znaki szczególne :
Coś na wzór tatuażu w kształcie smoka
Pod ręką :
Loth, wachlarz-sztylet, rapier, bezdenna sakiewka
Broń :
Pazury, wachlarz-sztylet, rapier
Stan zdrowia :
Perfekcyjny
https://spectrofobia.forumpolish.com/t614-erishi#5981 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1169-erishi
ErishiGwiezdny Marzyciel
Re: Smoczy Lotos
Nie 12 Lip - 18:48
Zastanowił się krótką chwilę, nim odpowiedział Mefisto.
- Nigdy nie poznałem twojego dziadka, jednakże nie sądzę, aby był zadowolony z tego, co ci się przytrafiło – skrzyżował ręce na piersi – byłby zły, może nawet i wściekły, nie wiem. Nie mniej, pokładam nadzieję, że któregoś dnia osiągnąłby spokój, ponieważ pojąłby działanie przeznaczenia oraz tego, że to właśnie taką ścieżkę, a nie inną, wybrało dla ciebie.
Niektórym ciężko zaakceptować jest siłę oraz wolę wyższą. Eri nie miał żadnych danych na temat dziadka Mefisto, dlatego ciężko było mu powiedzieć, czy jego akceptacja przyszłaby prędzej, czy też później. Ponieważ by przybyła. Ostatecznie wszyscy, których Erishi miał okazję poznać, kończyli na podporządkowaniu się swojemu losowi oraz podążanie za wyznaczoną ścieżką, dyktowaną przez samo życie. Łatwa, trudna, przyjemna, często bolesna: była jaka była i nikt nie miał realnej siły na zmienienie jej. Nie powstrzymało to nikogo przed próbowaniem, chwilami buntu i wyrzekania się wszystkiego, co kiedykolwiek się znało. Wyrzekania się siebie, przeobrażania się w kogoś tak odmiennego, że tylko ten, który dokonał zmiany, zdawał się zauważać wszelkie niedoskonałości. Dawne piętna, blizny, rysy i skazy. Unikając swych powinności, doprowadzali do ich kumulacji: los zalewał ich falą swej mocy, a oni – poddawali się jej, pogrążając się we własnym mroku.
Niekiedy wydaje im się, że oszukują przeznaczenie, ale w rzeczywistości tańczą dokładnie tak, jak ono im zagra. Naiwne oraz smutne jest takie myślenie.
- Nie, nie przyznałbym się – westchnął – nie chciałbym niszczyć życia temu dziecku, taką wiadomością. Musisz jednak pamiętać, że może nadejść dzień, w którym nie będziesz miał wyjścia i będziesz musiał jej powiedzieć. Lepiej, aby usłyszała to od ciebie, niż dowiedziała się ode mnie lub innego członka bractwa, kiedy to będzie odbywać się twój pogrzeb. Niebezpieczne czasy dopiero nadchodzą – powiedział to swoim zwyczajnym tonem. Mefisto nie mógł zauważyć subtelnej zmiany, jaką była kilkusekundowa gęsia skórka. Głównie dlatego, że skóra smoka pozostawała zakryta przez warstwy jasnego materiału.
- Ja już cię macam drugi raz – uśmiechnął się kącikiem ust. Za pierwszym razem wiązał mu bandaże, gdy ten leżał nieprzytomny w jego domu. Teraz je zdejmuje i przeprowadza oględziny. Doprawdy, w ciekawej sytuacji stawia ich życie.
- Twoja moc jest zdecydowanie czarująca – komentował, spoglądając na widelec zmieniony w lilię.
- Rozumiem twój punkt widzenia. Rzeczywiście to rozwiązanie jest najbezpieczniejsze dla waszej dwójki. Ona nie będzie się nadmiernie martwić, Ty nie doznasz żadnych krzywd ze względu na brak odpowiednich umiejętności… Logiczne posunięcie.
Ach, tak, maniery i etyka. Na swój sposób bawił go ten podział społeczny na „lepszych” i „gorszych”. Lustrzanie sami sobie stawiali bariery, ustanawiali granice oraz prawa, które w wielu przypadkach, zamiast im pomagać: szkodziły. Biedni są wolni, jednak cierpią z powodu braku środków do życia. Bogaci mają, co zechcą, ale odbierana jest im wolność – mają się uczyć rzeczy, które ich nie interesują, przestrzegać zasad, które więżą ich w ich codzienności.
- Naraża się na niebezpieczeństwo, aby udowodnić sobie oraz innym, że jest czymś więcej niż zasadami i manierami, które próbowano w nią wtoczyć, a następnie zamienić ją w kogoś, kim w rzeczywistości nie jest. Mogę zrozumieć jej sposób myślenia oraz dlaczego tak desperacko igra z potencjalną śmiercią.
Teoria rogacza miała sens. Koszmary kierowały się działaniami przemocowymi (w większości), a zatem musiała się wśród nich utworzyć jakaś hierarchia.
- Twoje słowa są prawdopodobne. Istnieje możliwość, że słabe byty będą starać się ciebie omijać… Są też szanse, że staniesz się dla nich celem, głównym daniem.
Przyjął kwiat zrobiony ze sztućców z uśmiechem. Pogładził przedmiot kciukiem.
Dziękuję, to piękny dar.
Uniósł brew.
- Przejechać się na kanapie?
Wizja ta była nieprawdopodobna, aczkolwiek zabawna. Eri dałby wiele, żeby to zobaczyć. Może kiedyś natrafi się ku temu sprzyjająca okazja.
- Gdyby cię parzyła, musiałbyś ją zostawić oraz wykuć sobie nową, następnie poddać ją spaczeniu. Zajęłoby to trochę czasu, a w tej sytuacji, dużo zostało zaoszczędzone, dzięki czemu, gdy wypoczniesz i nabierzesz sił, będziesz mógł skupić się na czymś innym niż zajmowanie się tworzeniem nowego oręża.
Nie proponował nawet, aby to jakiś inny kowal zajął się robieniem broni dla niego. Wiedział, że mówienie takich rzeczy kowalowi nie było najlepszym posunięciem.
- Och, możesz mieć rację. Godzenie się na randki ze mną mogłoby być niemądrym posunięciem, ale… czyż młodość nie jest od tego, aby robić głupoty? – przekomarzał się dalej.
- Przykro mi, jednak nie masz wpływu na szybkość dochodzenia do siebie – podparł się dłonią o stół – a ja, nie pozwolę ci zbyt długo leniuchować w łóżku. Jak to tak, aby całymi dniami wylegiwać się i nic nie robić? Nie zamierzam cię przecież utrzymywać…
Zaśmiał się, a potem pokręcił głową.
- Jak samopoczucie? Mam nadzieję, że trochę lepsze niż wcześniej.


Smoczy Lotos - Page 6 Gbsms8o
#fba0e3 | #00cccc | Saga #ffb437 | Tydius #ff7098
najciekawsza postać pozytywna
x x x x x x

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Smoczy Lotos - Page 6 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Nie 12 Lip - 21:47
Wzruszyłem ramionami - tego się już nie dowiem, bo mój kochany ojczulek chciał dopiąć swego i odebrać mu władzę w bardzo staroświeckim stylu - oparłem brodę na dłoni i spojrzałem gdzieś przed siebie. No cóż...mój ojciec naprawdę był rządnym władzy idiotą i zrobiłby wszystko by tylko przystało na jego. Więc teraz pewnie, przez te ostatnie....ponad sto lat? Musi odchodzić od zmysłów, słysząc, że jego znienawidzony synek radzi sobie lepiej niż on. Aż się uśmiechnąłem delikatnie, może nawet trochę wrednie, na tę myśl.
Westchnąłem ciężko - matko, powiem jej...ale jak mam jej wyjaśnić coś czego sam nie rozumiem? Chcę do siebie dojść, zrozumieć co dokładnie się stało...bo co jej powiem? Wiesz co, przeszedłem taki rytuał i się zmieniłem, ale w sumie nie wiem o co chodzi, tak tylko, żebyś wiedziała - wywróciłem oczami. Wiem, że muszę ją poinformować, ale niech mi da czas! - Jak na razie i tak nie podejrzewam, żebyś miał zamiar mnie wysyłać na jakieś misje, a tym bardziej na jakieś wyjątkowo niebezpieczne - spojrzałem mu prosto w oczy. Skoro kazał mi tak leżeć w łóżeczku i odpoczywać jak najwięcej to tym bardziej nie pasowałoby mi to do niego, by mnie wysyłał, zanim upewni się, ze jestem w stanie temu podołać.
Otworzyłem szeroko oczy - macałeś mnie gdy byłem nieprzytomny i to bez mojej zgody? O ty zboczeńcu - oczywiście żartowałem. Ale wyraźnie, było mi dzięki temu lepiej. Że miałem z kim pogadać, podroczyć się. Żadne formalne rozmowy, czy też klientela.
Prychnąłem - czarująca....jesteś pierwszą osobą, która ją tak nazwała. Hmmm - zamyśliłem się i parsknąłem - czyli mówisz, że pokonałem dość silny Koszmar swoją CZARUJĄCĄ mocą? - nie mogłem się nie roześmiać. Przecież to było zabawne i to bardzo.
Przytaknąłem głową, gdy już się uspokoiłem i starłem nieistniejącą łzę - cieszę się, że rozumiesz. Dla mnie to też nie jest aż tak niekomfortowe, bo jak mówiłem, przynajmniej materiał ewentualnych ubrań mnie aż tak nie drażni. Choć i tak dowiedziałem się już, że jestem cieniasem, bo plasterki i bandaże są dla cieniasów - zaśmiałem się, lekko zakłopotany.
Westchnąłem ciężko, jakby trochę....smutno? - jak na razie wraca cało, ewentualnie z obtartymi kolanami, czy zadrapaniami od gałęzi. Myślę, że ona nie naraża się zbytnio na niebezpieczeństwo...po prostu ma dość życia wśród arystokracji i wśród kłamstw - spojrzałem smutno w okno - sam nie nadaję się na rodzica, więc nie zabraniam jej zbytnio. Pewnie nawet nie wiedziałbym co z nią robić, gdyby siedziała w domu - wzruszyłam lekko ramionami, ledwo zauważalnie.
- No to mnie pocieszyłeś - naburmuszyłem się lekko. Co prawda żartowałem sobie tylko, ale musiał mnie sprowadzać tak twardo na ziemię? Jebane drzewo....
Uśmiechnąłem się tylko kącikiem ust po czym przytaknąłem głową - gdybym chciał i byłbym baardzo leniwy, mogę sprawić, że kanapa, łóżko, fotel...czy jakikolwiek inny mebel zacznie sobie chodzić. Jak chcesz to kiedyś Ci pokaże, ale to jak dojdę do siebie. Teraz wolę nie ruszać takich dużych przedmiotów, o ile nie muszę - przyznałem. Dochodziłem do siebie, nie czułem się zbyt dobrze, więc wolałem nie bawić się w takie rzeczy. Lepiej, żeby Erishi nie musiał mnie zbierać jeszcze z podłogi.
Westchnąłem - i dobrze....bo żadna broń nie byłaby taka sama - powiedziałem, spoglądając na piękne zdobienia, dość krótkiej włóczni. Ale przecież Eri nie musiał wiedzieć, co w niej jest takiego niezwykłego. Poza tym o czym właśnie się dowiedziałem...
Zaśmiałem się niski i wstałem. Oparłem się o stół, po jego bokach i zbliżyłem do niego twarz, lekko napierając na mniejszego mężczyznę - a czemu niemądre? Gdy śpisz to zmieniasz się w gada i mógłbyś mnie zgnieść swoim łuskowatym zadem? - zapytałem, patrząc mu prosto w oczy. Mógł poczuć mógł oddech blisko...za blisko swoich ust.
W końcu jednak zaśmiałem się i odsunąłem, wracając na swoje krzesło - oj tutaj się baardzo mylisz. Mogę mieć wpływ na tempo swojego dochodzenia do siebie - wyszczerzyłem się wrednie, ukazując smocze uzębienie.
Prychnąłem - utrzymywać? Mnie?! Chyba Cię pokręciło, mój sklep za dobrze prosperuje, żeby mnie jakiś gadzin musiał utrzymywać - powiedziałem i wstałem, przechodząc powoli w kierunku salonu - a jak wrócę do pracy to za wiele ze mnie pewnie nie będziesz miał zbyt wiele pożytku, bo może nie wyglądam, ale robotę robię do końca i to jak najlepiej - powiedziałem poważnie i podniosłem jedno pudełko.
Zacząłem je przekręcać w palcach - tja...dzięki....chyba musiałem z kimś pogadać - powiedziałem, lekko się uśmiechając, po czym bez ostrzeżenia rzuciłem mu pudełko - masz przymierz - powiedziałem, opierając się o kanapę i przyglądałem się jak opakowuje ozdobną bransoletę - leżałem grzecznie w łóżeczku, ale czy ja Ci wyglądam na kogoś kto albo leniuchuje cały czas, albo czyta książki? - puściłem mu oczko i czekałem na jego reakcję.


Smoczy Lotos - Page 6 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach