Smoczy Lotos

Francesca
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 5PUjt0u
Godność :
Sybilla Francesca z Cournard
Wiek :
498 | 28/29
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 64kg
Znaki szczególne :
Długie, białe włosy. Złote oczy . Niewielkie, dwa białe różki pod czupryną włosów.
Pod ręką :
parasolkę, torebeczkę z drobnymi rzeczami, wachlarz
Broń :
parasolka ze schowanym ostrzem, Kosa, Torebka z drobiazgami
Zawód :
Arystokratka | Bezrobotna
Stan zdrowia :
Obolała w niektórych miejscach, po ostatniej napaści.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t375-sybilla
FrancescaNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Sob 3 Cze - 13:19
Francesca przyrządziła prostsze danie, może kiedyś zaprosi go do swojej nowej rezydencji, którą niedawno kupiła, aby móc opuścić  rodzinne strony. Gdy usłyszała o złamanej ręce to musiała zareagować, zamiast olać to — Mam nadzieję, że jest z twoją ręką już trochę lepiej? - spytała się go. Renardowa miała dziwne odczucia, jakby rozmowa szła zbyt sztywno w niektórych momentach, ale możliwe, że to jedynie drobne odczucie u Upiornej. Zauważyła na twarzy reakcję gdy wypowiedziałam się o alkoholu, możliwe, że to było zaskoczenie, bo w przeszłości widział same wpadki kiedy mieszkali razem dlatego chciała wziąć za siebie i chcąc naprawić swój wizerunek. - Dobrze wiesz jakiego czasu, nie lubię o tym zbytnio mówić wprost — odpowiedziała krótko, wiedząc, że popełniała błędy, ale tu nie chodziło o przespanie się z nim i zajściu w ciążę. Nie wiedziała, czy ma kontynuować tamten temat, dlatego nic nie mówiła. Po chwili zmienili temat co do jego zdrowia i nie tylko.
- Zauważyłam, że jesteś odmieniony z wyglądu i zdrowotnie kurujesz się, dlatego chciałabym spytać co się stało w konkretnym dniu. Pamiętam jedynie, że wyjechałeś na dłużej — odparła chcąc przypomnieć coś jeszcze ale to na nic, więc wolałaby dowiedzieć się o szczegóły.
- Wiem, dlatego nie proponowałam Ci, abyś leżał bo jesteś zbyt nerwowy i nie umiesz usiedzieć na miejscu - odpowiedziała spokojnym i stanowczym tonem głosu. - Uważam, że powinieneś kurować się ale raczej na świeżym powietrzu, niż być przykuty do łóżka.  Jedynie te dwa tygodnie były przydatne bo nie musiałeś obciążać swoich ran, ale patrząc po twojej wypowiedzi psychika ucierpiała w jakimś momencie, ale wydobrzejesz — odparła do niego.- Wiesz nasza córka cały czas się rozwija, nie będzie non stop w domu dlatego chciałabym Ci zaoferować pomoc, abyś nie musiał się męczyć, a tym bardziej to coś złego, że chcę Ci pomóc? Jeśli nie chcesz to zrozumiem Cię, bo jedynie złożyłam propozycję pomocy bo nie chciałabym, abyś przemęczał w takim stanie —  odpowiedziała pokazując, że naprawdę o niego się martwi, a żeby go dobić do końca bo to nie jest w jej intencjach.
- Ahh nic mi nie mów, to długa historia — odpowiedziała zmęczona tą sytuacją, bo to nie było mądre, że tak wyskoczyła czy coś. Na dobrą sprawę nie lubiła kłamać a wolałaby być szczera do końca w ich rozmowie.
- Na dobrą sprawę chciałam Ci zrobić niespodziankę, ale w drodze rozsądku myślałam o powrocie, aby móc przebrać się w normalne ciuchy ale niestety było za póżno bo bandziory mnie zaatakowali po prostu. Nie miałam wtedy żadnych dziwnych myśli czy coś — odpowiedziała  spokojnie jak potrafiła podczas jedzenia.
- Cieszę się, że Ci smakuje — odpowiedziała mając uśmiech na twarzy.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Nie 4 Cze - 16:03
Wzruszyłem ramionami - boli, ale czemu by miała nie boleć - powiedziałem, zerkając na gips. Zauważając, że została na nim jakaś pamiątka po Erishi warknąłem i poszedłem na moment do kuchni, by nożem pozbyć się tych bazgrołów. Nie chciałem na sobie nic co o nim przypominało, a i tak sporo tego miałem na samym ciele. Będę musiał kiedyś pogadać z Blackburnem, może usunie mi te blizny po pazurach tego padalca. Ale to jak już wydobrzeję....obecnie mam trochę dość klinicznego życia.
Wywróciłem oczami - nie, nie wiem od jakiego czasu - powiedziałem wprost - tym bardziej, że nie widzieliśmy się kilka miesięcy - dodałem jeszcze. Skąd miałem wiedzieć czy chodzi o to jak mnie zostawiła samego z ledwo poznaną córką czy potem się coś działo. Skąd miałem to niby wiedzieć? Miałem zamiar z nią porozmawiać i wszystko sobie wyjaśnić, więc takie wymówki jak "nie chcę o tym rozmawiać" niestety dziś nie przejdą. Tym bardziej, że nie miałem humoru i nie czułem się za dobrze.
Uniosłem jedną brew - jakim konkretnym dniu? - dopytałem - zacząłem się zmieniać dzień po tym jak mnie zostawiłaś po powrocie z Kliniki, od tego czasu minęło kilka miesięcy więc o który konkretny dzień Ci chodzi? - dopytałem. Bo skąd miałem wiedzieć, o co dokładnie pyta? Nie siedziałem jej w głowie....pomijając już fakt, że zaglądanie do głowy Upiornego Arystokraty jest prawie nie możliwe. Prawie, bo na pewno znajdzie się ktoś, kto przejdzie przez Blokadę.
Wysłuchałem jej uważnie, nie przerywając jej. Byłem ciekawy co takiego wymyśliła. Dlaczego tak nagle chciała mi pomóc.
Gdy skończyła, milczałem jeszcze chwilę, ale w końcu musiałem się odezwać - nie potrzebuję opieki non stop. Mam złamaną rękę i żebra do dokurowania - powiedziałem spokojnie - mogę spokojnie pracować w Karczmie oraz w sklepie, od kowalstwa muszę odpocząć, ale to nie jest wielkie problem - patrzyłem jej prosto w oczy - Azusa na pewno mi pomoże, ale nie wymagam od niej by była cały czas w domu. Nie zasłabnę nagle i nie zjebie się ze schodów czy nie jebnę głową w stół, więc nie ma się o co martwić. Jeśli chodzi o gotowanie mam dwa piętra niżej bardzo dobrze zaopatrzoną kuchnię, która zawsze dostarczy mi to na co mam ochotę niezależnie od dnia czy nocy - nie chciałem jej umniejszać, ale naprawdę nie potrzebowałem teraz niańki. Do tego, żadnej służby. Wszystko miałem na miejscu. Wszystko czego mi było trzeba.
- Powiedz mi, dlaczego nagle chcesz się mną zająć? - zapytałem nadal aż nazbyt spokojny - potrzebowałem Cię gdy wróciłem z Kliniki, to nagle nie wiadomo czemu miałaś spotkanie biznesowe, z którego wróciłaś pijana. Przedstawiłaś mnie tylko Azusie i zostawiłaś nas samych razem ze służką, której nawet tutaj nie chciałem - powiedziałem kładąc naczynia na stole. Chciałem, żeby do niej w końcu dotarło co takiego zrobiła - powiedz mi jak w ogóle chciałabyś mi pomóc? - zapytałem jeszcze, lekko mrużąc gadzie oczy. Poruszyłem ogonem.
- A te dwa tygodnie, wcale nie wyszły mi na dobrze, nie tylko psychicznie - dodałem jeszcze, siadając na krześle i nakładając nam obiad.
- Czyyyyliiii..... - zacząłem ostrożnie - poszłaś do Erishi i po drodze uznałaś, że jednak się przebierzesz? Do Rezydencji jest daleko zarówno z Różanego jak i z Lotosu. Więc musiałaś sporo przejść. I czemu nie wzięłaś jakiegoś powozu czy konia? Nie pasuje to do Ciebie, żebyś nagle uznała, że idziesz na długi spacer. A ten strój....mogłabyś się tak ubrać na randkę a nie w gościnę do kogoś, kogo zupełnie nie znasz - powiedziałem jeszcze.
Skinąłem jej tylko głową, skupiając się na jedzeniu. Musiałem jeść...tym bardziej, że mimo iż dostawałem jakieś suplementy, to brakowało mi sporo rzeczy w diecie. Może to tylko dwa tygodnie, ale nagłe odcięcie od mięsa wcale nie było dobre....byłem wiecznie zmęczony i podenerwowany....do tego taka ilość cukru w diecie....ech....nie wiem czy schudłem czy przytyłem w tym czasie czy może jedno i drugie....i wolałem o to nie pytać.


Smoczy Lotos - Page 8 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Francesca
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 5PUjt0u
Godność :
Sybilla Francesca z Cournard
Wiek :
498 | 28/29
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 64kg
Znaki szczególne :
Długie, białe włosy. Złote oczy . Niewielkie, dwa białe różki pod czupryną włosów.
Pod ręką :
parasolkę, torebeczkę z drobnymi rzeczami, wachlarz
Broń :
parasolka ze schowanym ostrzem, Kosa, Torebka z drobiazgami
Zawód :
Arystokratka | Bezrobotna
Stan zdrowia :
Obolała w niektórych miejscach, po ostatniej napaści.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t375-sybilla
FrancescaNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Nie 4 Cze - 18:41
Po wysłuchaniu jego wypowiedzi o swoim zdrowiu, zrozumiała bo nie miała co kontynuować tak naprawdę tematu. Nie chciałaby go zdenerwować, ponieważ nerwy niszczą zdrowie i psychikę. Westchnęło cicho, że jednak będzie musiała przypomnieć o tym, a nie lubi wracać do przeszłości.
Musiała wszystko wyjaśnić co się działo w jej życiu, a tym bardziej odbiło na bliskich — Mefisto i córce ich, Azusie. Nie miała zamiaru się kryć co zrobiła w przeszłości im, chcę wszystko to wyjaśnić, aby nic nie pozostało pomiędzy nimi. A wymówki musiała wymyślać, bo nie chciała martwić ich sprawami rodu Renardów, kiedy zaczęło się źle działać, a jedynie rodzice próbowali wy łagodzić durnym alkoholem, a ona mówiła im że musi wracać trzezwa ale nie słuchali jej bo po co. Wtedy była na granicy wytrzymałości, chciała odejść od rodu Renardów, a nawet być wykluczona ale tak naprawdę ojciec został ostatecznie wykluczony w tym czasie. W takim momencie usłyszała pytanie, wtedy zaprzeczyła jedynie - Na pewno nie tego dnia, kiedy przespaliśmy się ze sobą jak i zaszłam potem w ciążę — chciała mu od razu wybić to z głowy, bo może wcześniej nie powiedziała wprost, bo wolała być ostrożna w konwersacji. Chciałaby poruszyć jeden temat powiązany z jego przemianą cielesną.
- Co się stało, że masz ogon i od kiedy go masz? - spytała się prosto z mostu spokojnym głosem. Renardowej nie przeszkadzało jego wygląd, tym bardziej, nie okazywała negatywnych emocji z tym powiązane.
- A co do konkretnego dnia, chodziło jak wróciłam od matki i ojca pijana. Jeśli chodzi o spotkanie to matka mnie zaprosiła, mieliśmy wypić dwie lampki to wszystko ale wyszło inaczej.... ale to nie jest powiązane z moim umiarem picia czy coś tylko była grubsza sprawa ważnej wagi — nie chciała wyjść na kłamcę, dlatego zawsze Mefisto może spytać jej i tyle. Służki Francescy nie kłamią, bo tylko jej się słuchają i ratują jeśli ma faktycznie ona problem. - Jeśli chodzi o zostawienie Ciebie i Azusy, chciałabym to wyjaśnić — odpowiedziała bez wymówek, bo jeśli mają rozmawiać jak dorośli to tak ma być. Gdy odpowiedziała w poprzednim pytaniu co do tamtejszej sytuacji, rozwinęła ten poważny problem.
- Od tamtego czasu jak mnie matka zaprosiła do domu, to rozmawialiśmy o problemie w rodzie Renardów. Niestety sytuacja była zbyt poważna, abym to zignorowała. Opowiadałam Ci kiedyś o moim starszym bracie, który chciał zabić mojego młodszego brata Alistaira Renarda, który tak naprawdę posiada innego ojca. Niestety mój ojciec podsłuchiwał przy drzwiach salonu stojąc kilka minut a wcześniej on był na jakimś spotkaniu, wtedy zrobił dużą awanturę na całą posiadłość i niestety musiałam interweniować i musiałam go upić, bo chciał uderzyć na moich oczach moją mamę. Dlatego Jedynym wyjściem było upicia go, dlatego poświęciłam się dla dobra młodszego brata i mojej mamy, bo chcieli młodszego  wydziedziczyć jak naszą córkę. Dlatego wróciłam pijana do was. Nie chciałam mówić wtedy wam, bo byłam zmęczona psychicznie wszystkim, dlatego przepraszam bo wiem, że oberwaliście równie przez mój stan, w jakim ja wtedy byłam — odpowiedziała mając głos podłamany, bo rozdrapała nieco rany psychiczne, które zagoiły się po iluś dniach.
- Wiem, że nadszarpnęłam wasze zaufanie, tym bardziej zraniłam uczucia. Przyznaję się do swojej winy, nie mam zamiaru usprawiedliwiać czynów — odparła szczerze.

Po wyjaśnieniu całej sytuacji zaczęli mówić o jej propozycji pomagania im w domu, jednakże temat mocno rozwinął się, dlatego wysłuchała go uważnie nie przerywając i jak będzie miał pytania to mu odpowie. Renardowa zachowywała stoicki spokój, podczas ich rozmowy.
- Nie mówię, aby Ciebie niańczyć, bo wiem, że tego nie lubisz, nie musisz tego aż tak podkreślać — odparła ze spokojem. - Rozumiem Cię — kiwnęła głową, że zrozumiała co powiedział do niej. Gdy wspomniał o Azusie, nie wątpiła w nią, bo wiedziała, że córka mu pomoże w czynnościach domowych. Na dobrą ma karczmę, więc problemów nie będzie, więc można rzec, że wyczerpały się propozycje pod tym kątem. Milczała do momentu jak usłyszała kolejne pytanie, wtedy padło jedno z jego ust i dokończył tłumacząc całą tamtą sytuację, z której nie jest w ogóle dumna, a raczej w środku dobita ale nie chciała zbytnio pokazywać tego bo jeszcze zacznie płakać ponieważ nadal była rozdarta. Nadal kochała go i chciałaby naprawić wszystkie krzywdy oraz zdobyć zaufanie na nowo. Po chwili powiedziała co czuje w jego kierunku.
- Zależy mi nadal na Tobie jak i zrozumiałam swoje błędy, jakie popełniłam, wiem, że może być trudno, ponieważ odbiło się na nas. Jednakże chciałabym naprawić zaufanie, jakie rozszarpałam u Ciebie jak i u córki. Jeśli chodzi służkę, to dałam wtedy jej wytyczne, aby zostawiła moje rzeczy i miała wyjść od was — dokończyła wypowiedz. Po czasie usłyszała kolejne pytanie co do pomocy, wtedy zaczęła się zastanawiać więc pewnie odpowie mu trochę później, o ile będzie jeszcze szansa na to.
- Jeśli chodzi o wczorajszą sytuację, to chciałam wtedy z Tobą porozmawiać o wszystkim ale miałam odczucia, że to był raczej kiepski moment bo mogłam Cię jedynie rozdrażnić swoją osobą dlatego wolałam poczekać na odpowiedni moment — powiedziała, chcąc nadal dopowiedzieć w swojej wypowiedzi — Po wyjściu z Różanego Pałacu, wtedy skierowałam się do Miasta Lalek chcąc Ciebie odnaleźć jednakże Cię tam nie zastałam więc spytałam się ich gdzie przebywasz więc podali adres do Gwiezdnej Posiadłości. Co do mojego ubioru, to chciałam przebrać się w Smoczym Lotosie, ale zapomniałam, że nie miałam tam ubrań bo mi służka zabrała konkretne, a wracać do posiadłości Renardów nie chciałam bo spotkałabym swojego ojca, którego nie chcę widzieć na oczy — dokończyła swoją wypowiedz na ten temat.
- Co do stroju, to ubrana tak byłam ponieważ miałam spotkanie z daleką przyjaciółką poza pałacem i rozmawiałam z nią o ważnych problemach — odparła. - Potem jak rozstawałam się z nią to chciałam pójść na długi spacer, aby przemyśleć moje błędy, jakie popełniłam od tamtego czasu - powiedziała szczerze. Nie wiedziała tak naprawdę, czy Mefiś jej uwierzy, czy nie, bo może pomyśleć, że znowu wymówkami się zakrywa ale powiedziała całą prawdę, jaka była sytuacja powiązana z nią.

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Czw 8 Cze - 13:52
Pomasowałem nasadę nosa. Czy to naprawdę musi być takie trudne - nie pytałem od jakiego dnia na pewno nie, tym bardziej, że to o czym mówisz było ponad sto lat temu i wiele razy widziałem Cię pod wspływem alkoholu - powiedziałem nad wyraz spokojnie. Spojrzałem jej prosto w oczy, a moje lekko zalśniły na moment złotem - pytałem od jakiego momentu nie pijesz. Co takiego się stało, że nagle w ogóle przestałaś? - musiałem to aż tak doprecyzować? Miałem wrażenie, że rozmawiam z nastolatką, a nie dorosłą kobietą....
Uniosłem ogon i spojrzałem na niego - od jakieś dwóch tygodni. Pojawił się jak byłem w Klinice po powrocie z wyprawy jak się....trochę za bardzo zdenerwowałem - jak jej to miałem wyjaśnić? Nie miałem pojęcia. To wcale nie było takie proste do zrozumienia. Sam miałem z tym problem a miałem trochę lepszy ogląd na to, Erishi nie umiał mi tego wyjaśnić to jak mam to wyjaśnić komuś kto ma zerowe pojęcie na temat tego co się teraz we mnie dzieje? Nie było szans.
- Podobno miałaś jakiś ważny biznes, a nie mamusia cię zaprosiła na winko - powiedziałem wyraźnie niezadowolony z tego co mówiła - potrzebowałem Cię, ale widać, winko z mamusią było ważniejsze ode mnie co? Na tyle, że musiałaś mnie okłamać? - siedziałem wyprostowany, patrzyłem na nią z góry a moje oczy mieniły się złotem. Nie podobało mi się to co słyszałem. Ja rozumiem problemy rodzinne, sam takowe miałem, ale nie okłamałbym jej tylko dlatego, że ktoś z mojej rodzinki zaprosił mnie na drinka. A niby ja byłem alkoholikiem i za dużo piłem tak? Ale nie okłamałbym jej tak. Co innego było w sytuacji z Azusą. Co miałem powiedzieć? Idę na rytuał, z którego prawdopodobnie nigdy nie wrócę? Jasne! Ale nie zrobiłbym w drugą stronę. Nie powiedział, że mam coś ważnego do załatwienia tylko po to, żeby potem się przyznać, że chciałem uciec od obowiązków i po prostu iść się najebać.
Westchnąłem ciężko słuchając jej opowieści - jak to jest, że wszyscy w twojej rodzinie mają to samo nazwisko, mimo iż powinni mieć różne? Na przykład Azusa? Powinna mieć nazwisko po swoim ojczymie, a nie po tobie, tym bardziej, że tyle lat ukrywałaś kto jest jej prawdziwym ojcem - nawet jeśli jej ród był matriarhalny to i tak wtedy jej mąż powinien mieć jej nazwisko, a nie oboje by zostali przy swoich. Było to dla mnie nie pojęte.
- Poza tym....jak to zrobiłaś, że namówiłaś wkurzonego gościa na to by się napił, zamiast skupił na tym co go wkurza? Jakoś tego nie widzę - przekręciłem głowę, nie odrywając od niej oczu. Coś mi tutaj nie pasowało.
Westchnąłem i pokręciłem głową - dobrze, że rozumiesz swoje błędy, ale pewnie też rozumiesz, że odzyskanie zaufania, tym bardziej patrząc na moment, który wybrałaś. Naprawdę potrzebowałem wtedy wsparcia i nie czułem się dobrze z tym, żeby zostawać pod opieką córki, którą ledwo co poznałem i poza imieniem nie wiedziałem o niej nic a nic - przyznałem zawiedzionym głosem.
Rozumie mnie? Jakoś w to wątpiłem. Tym bardziej teraz, gdy wiedziałem, że na pewno nie usiedzę na miejscu. Miałem dość leżenia i pachnienia w Rezydencji Erishi. Byłem tym zmęczony, potrzebowałem ruchu, ale wiedziałem, że jeszcze trochę to zajmie zanim będę mógł wrócić do właściwej pracy czy treningów. Ale musiałem sam sobie z tym poradzić.
- Jak chcesz nam pomóc, co? - zapytałem wprost. Lubiłem gotować a jakoś nie pasowała mi na kurę domową, patrząc na to jak często znika - wiem, że wolałabyś żyć w luksusach i nie musieć nic robić jak do tej pory, tutaj Ci tego nie zagwarantuję - powiedziałem wprost - to, że jestem księciem nie znaczy, że lubię mieć służbę, wielkie pałace i wojska, mam swoje życie, które mi pasuje, w przeciwieństwie do pewnie większości Arystokratów - nie lubiłem tego tytułu ale cóż, musiałem się do niego przyzwyczaić tym bardziej, że sam teraz byłem głową rodziny - poza tym, pewnie wiesz, że sam przejąłem teraz władze w swoim rodzie, ale to nie oznacza, że przeniosę się do rezydencji Welesów. Tu mi jest dobrze i z tego co wiem Azusie też.
Westchnąłem ciężko i zjadłem znów trochę pieczeni - przed chwilą powiedziałaś, że służka miała zostawić twoje rzeczy i wyjść, to czemu nagle mówisz, że nie miałaś tutaj żadnych ubrań na przebranie? - zapytałem i znów spojrzałem jej w oczy - poza tym na pewno masz pootwierane konta w różnych sklepach więc to raczej nie jest wymówka, że nie miałaś możliwości się przebrać - cóż. Pewnie teraz w jej oczach przestawałem być kochanych, troskliwym Mefisiem. Byłem poważny i emanowałem dominacją. Mimo wszystko, byłem Upiornym Arystokratą, do tego Demoniczym Księciem, a dziś jeszcze czułem się fatalnie. Dodatkowo jeszcze Azusa gdzieś się zapodziała, oby nie wpadła w jakieś kłopoty.
Spacer mógłby wszystko tłumaczyć, ale ktoś kto nie nosi ze sobą broni i widocznie jest Arystokratą nie jest bezpieczny. Tym bardziej, jeśli choć trochę przypomina kogoś z wysokich rodów. Może nie była Księżną, ale to nie znaczyło, że nie dostaną ładnej sumki za jej uwolnienie. Albo, że nie nosi przy sobie jakiś kosztowności. Cóż. Może i byliśmy elitą to nie oznaczało jednak, że byliśmy nietykalni.


Smoczy Lotos - Page 8 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Francesca
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 5PUjt0u
Godność :
Sybilla Francesca z Cournard
Wiek :
498 | 28/29
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 64kg
Znaki szczególne :
Długie, białe włosy. Złote oczy . Niewielkie, dwa białe różki pod czupryną włosów.
Pod ręką :
parasolkę, torebeczkę z drobnymi rzeczami, wachlarz
Broń :
parasolka ze schowanym ostrzem, Kosa, Torebka z drobiazgami
Zawód :
Arystokratka | Bezrobotna
Stan zdrowia :
Obolała w niektórych miejscach, po ostatniej napaści.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t375-sybilla
FrancescaNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Nie 18 Cze - 22:47
Francesca po wysłuchaniu jego wypowiedzi, zrozumiała że to nie to mu chodziło no cóż każdy popełnia błędy. Gdy spytał się wprost na temat alkoholu, wtedy zobaczyła oczy, które lekko zalśniły złotem ku jej zaskoczeniu ale nie na długo bo musiała odpowiedzieć:
- Przestałam pić od momentu jak zrobiłam awanturę w rezydencji Renardów o której opowiadałam Ci przed chwilą - odpowiedziała chcąc doprecyzować swoją wypowiedz. Po czasie usłyszała na swoje pytanie, które było skierowane na temat jego ogona wtedy kiwnęła głową, że zrozumiała. W takim momencie westchnęła na dalszy rozwój sytuacji co do wina i jej mamy, a przecież mu wytłumaczyła co się tak naprawdę stało. - Biznes? Bardziej jak powiedziałam Ci wcześniej, był problem w rodzie, no przecież opowiadałam o tym już... Mefisto - odpowiedziała szczerze. - Wiem, że zawaliłam, jednakże byłam pomiędzy młotem a kowadłem - odparła mu.
- Wino nie było ważne, jeśli chcesz dowodu możesz porozmawiać z moim młodszym bratem Aidanem Alistairem - odpowiedziała spokojnym tonem - jeśli mi wciąż nie widzisz, naprawdę nie mam nic do ukrycia - wypowiedziała się poważnie. Spuściła głowę w dół, bo nieco czuła się winna ale nie mogła rozdwoić. - - Przepraszam - przeprosiła go raz jeszcze.
- Hmm.. powiem to tak, wszystko jest skomplikowane. Dowiedziałam się w tamtym czasie że moja rodzina jest powalona. Dobra opowiem Ci wszystko od początku aby było to spójne - odpowiedziała się z lekkim niesmakiem bo to co usłyszała od matki było dość skomplikowane.
- Mój ojciec tak naprawdę został adoptowany przez ojca mojej matki która na nazwisko panieńskie Renard. Niestety nie wiemy do dzisiaj kto jest prawdziwymi rodzicami mojego ojca dlatego nadali mu te same nazwisko co miała moja matka. Wiadomo matka i ojciec zakochali się w sobie po czasie. Urodziłam się ja i mój najstarszy brat który został wydziedziczony z rodu. Niestety mój najmłodszy brat Aidan nie był jego synem, bo matka zaszła w ciążę z kimś innym i niestety do teraz nie wiem jaka była prawdziwa historia. Jeśli chodzi o Azusę, ojczym nie chciał dać swojego nazwiska wręcz przeciwnie, bo nie uznawał jej jako swojego dziecka a tym bardziej, nie poczuwał się do obowiązku zaakceptowania dlatego dałam jej swoje nazwisko - odparła tłumacząc mu to wszystko. - Użyłam po prostu niepostrzeżenie do szklanki ojca proszku z Fliksy. Miał chwilę nie uwagi, wtedy stracił całą ochotę na awantury po wypiciu alkoholu. Po czasie moja matka rozwiodła się z moim ojcem i go wygoniła z rezydencji na zawsze - odpowiedziała spokojnym tonem głosu. Jednakże po całym zajściu jakie było tamtego dnia i po wykluczeniu jej córki, miarka przebrała się u matki wtedy go wyrzuciła z rezydencji ze wszystkim co miał i pewnie gdzieś żebrze, na ulicy ale ich nie interesowało co z nim stanie bo za dużo zła wyrządził rodowi Renard. Gdy powiedziała potem o swoich błędach i żałuje bardzo, że go zostawiła z córką, którą ledwie znał było faktycznie na miejscu. Rozumiała go doskonale, co chciał przez to powiedzieć dlatego nie ma zamiaru popełnić tego samego błędu, co wcześniej.
- To się już nigdy nie powtórzy - odpowiedziała gwarantując mu to z przyszłością pomiędzy nimi, a jeszcze ich córką. Po usłyszeniu pytania wtórnego co do pomocy wtedy wpadła na ostatni i chyba korzystny pomysł.
- Moja pomoc by wyglądała, że robiłabym porządki domowe, robiła zakupy, pomagała w karczmie i jeszcze będzie coś trzeba to też zajmę się tym - odpowiedziała krótko. Nie bała się takich rzeczy, wręcz przeciwnie bo dzięki temu wyrwie się z durnych sztywnych etykiet raz na zawsze. Po wysłuchaniu jego zdania nieco zdziwiłam się, bo nadal myślał że wolała luksusy i tym podobne, a tu jednak nie miał racji.
- Tu się mylisz, nie zależy mi na żadnych luksusach, a już nimi wymiotuję i duszę, tym bardziej ograniczają wolność więc nie wiem co jest dobrego w tym - odpowiedziała spokojnym głosem. Po zrobieniu kilku kęsów pieczeni usłyszała kolejną wypowiedz Mefisto na temat przebrania się i wtedy powiedziała od razu:
- Znaczy ogółem służka zostawiła owszem te rzeczy, ale to była moja bielizna a nie ciuchy na zmianę, źle się wtedy wyraziłam. - zarumieniła się lekko na policzkach, potem usłyszała o pootwieranych kontach, co może faktycznie byłoby dobrym pomysłem, aby móc tam się przebrać ale niestety nie miała nic przy sobie aby to zrobić. - No chyba nie chciałeś mnie widzieć w samej bieliźnie tam, co? - spytała się go z przekąsem. Upiorna byłaby nieco zaskoczona, gdyby usłyszała pewne słowa ale może lepiej nie, bo jeszcze udławi się winem, którym popija w takim momencie.
- Znaczy wiesz, gdybym miała przy sobie coś do przebrania to bym tak zrobiła jak mówisz, ale niestety - odpowiedziała krótko do niego. Francesca nie uważała go za zło ani nie miała negatywnych uczuć wobec Upiornego.

Powrót do góry Go down





Wróżka
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 1WppV6r
Godność :
Esmeralde de Gwrach
Wiek :
szczęśliwi nie liczą lat
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
-
Pod ręką :
-
Specjalne :
NPC do przepowiedni
https://spectrofobia.forumpolish.com
WróżkaKonto Administracyjne
Re: Smoczy Lotos
Sro 21 Cze - 11:04

Rozmowa między Sybillą a Mefisto, choć trwała w najlepsze, miała w niedługim czasie przybrać z goła inne tory. Przewrotny los postanowił zakłócić spotkanie dawnych kochanków zjawieniem się nowego, niespodziewanego gościa, którego to zwiastowała wpierw przyjemna melodia kołyszących się u drzwi wejściowych Smoczego Lotosu dzwoneczków, następnie odgłos skrzypienia drewnianych schodów i wtórujących mu kroków (ktoś bardziej spostrzegawczy bez większego trudu odgadłby, że nie należą do jednej, a dwóch par nóg) a na sam koniec, jak wisienka na torcie - pukania do drzwi części mieszkalnej przybytku Mefisto.
Książę... — odezwał się Caiprin, gdy otrzymał stosowne zaproszenie i masywną ręką przeczesał rudą grzywę w manierze, która mogła wyraźnie wskazywać na jego podenerwowanie — Ja… byłem w sklepie i gdy wracałem, przed Smoczym Lotosem spotkałem pewnego jegomościa, co pani Sybilli szuka. Podobno ma dla niej jakiś bardzo ważny list.
W istocie — jakby na zawołanie drugi z przybyszy zamanifestował swoją obecność, dotąd bowiem stał za rosłym Opętańcem, który skutecznie uniemożliwiał dostrzeżenie jego drobnej sylwetki.
Głos stał się ciałem i przekroczył przez próg, skłoniwszy się uprzejmie przed gospodarzem domu. Ubrany był w długi, podróżny płaszcz – lecz nawet po płaszczu można było wnioskować, iż był osobą raczej zamożną. Sam rdzawy złotogłów, którym tkane było okrywające go odzienie wierzchnie, mógł kosztować małą fortunkę, a spod niego wyzierał dodatkowo jedwabny żupan o barwie czystego oranżu.

Młody mężczyzna o jasnej karnacji, Upiorny o krótkich, prostych rogach unoszących się równolegle ku górze wzdłuż boków jego głowy, zdjął ze srebrzystych włosów kapelusz i mnąc jego rondo między palcami obu dłoni, zwrócił się twarzą do Welesa. Z tej perspektywy Upiorny mógł dojrzeć kolejny ważny szczegół zdradzający tożsamość tajemniczego przybysza – płaszcz mężczyzny spinała duża, złota brosza obrazująca lisa, którego sierść stanowiły małe, czerwone diamenciki, a oczy zwierzęcia – drobne odłamki onyksu. Mefisto nie miał więcej wątpliwości – brosza ukazywała herb rodu Renard.
Drogi panie Weles, doszły mnie słuchy, iż gościsz u siebie Sybillę Francescę. — zaczął mężczyzna, nie poświęcając spojrzenia wspomnianej kobiecie – Nazywam się Asvos Algharir, jestem tylko drobnym posłańcem rodu Renard, któremu to miłościwie nami władająca Lilianna Renard zarządziła doręczyć list Sybilli Francesce. — mówiąc to, sięgnął za pazuchę i wyciągnął obszerny zwitek papieru noszący na sobie arcyksiążęcą pieczęć - trójbarwną różę na tarczy odbitej w karmazynowym wosku. Wtedy też po raz pierwszy spojrzał na Upiorną i zmarszczywszy nos podał jej przeznaczoną dla niej przesyłkę.

List napisany był starannie wykaligrafowanymi literami, a na samym dole nosił podpis seniorki rodu, czcigodnej matrony Lilianny Renard.




Ostatnio zmieniony przez Wróżka dnia Sro 21 Cze - 22:34, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Re: Smoczy Lotos
Sro 21 Cze - 13:30
Zdarzenia ostatniej nocy miały zdecydowanie zły wpływ nie tylko na stan dziewczyny, ale i jej umiejętności. Próba dotarcia do własnego pokoju za pomocą teleportacji, okazała się... tragiczna. Zniknęło Dyniowe Miasteczko, nie było drzew, nieba... nie było też Rim. Młoda Upiorna widziała jedynie ciemność. Czy tak właśnie wyglądała śmierć? A może wciąż żyła, będąc scaloną z jakimś obiektem? Stan, w jakim się znalazła, był dla niej czymś zupełnie nowym, skrajnie nieznanym i wręcz przerażającym. Wywoływał u niej wręcz klaustrofobiczne uczucie i swego rodzaju, bardzo delikatny... opór? Jakby otaczająca ją czarna przestrzeń, nie była całkowicie pusta. Poruszyła się. Dłonią natrafiła na twardą, w miarę gładką przeszkodzę. Była gdzieś zamknięta - do takiego wniosku doszedł przerażony umysł dziewczęcia. Logiczna okazała się zatem myśl, by wykorzystać magię światła, aby lepiej oszacować sytuację. Niestety szereg niekomfortowych czynników, w tym chęć wydostania się z pułapki jak najszybciej, przyczyniła się do kilku mniejszych, jak i większych błędów. Po nieudanych próbach z magią, zdecydowała się na popchnięcie przeszkody. Raz, drugi, trzeci. W każde z uderzeń wkładała coraz więcej siły, jednak i to okazało się bezskuteczne. Zdesperowana Upiorna sięgnęła po ostatnią deskę ratunku - aerokinezę. Powietrze z siłą uderzyło w ścianę przed nią, jednak zamiast przesunąć niechcianą przeszkodę, ukazało znajdując się za plecami arystokratki, przejście.
Drzwi szafy otworzyły się z hukiem, gdy silny prąd powietrza wyrzucił całą jej zawartość - włącznie z samym użytkownikiem mocy. Na ziemi zatem, poza licznym odzieniem, wylądowała także wysoka, dyniogłowa istota o pomarańczowym spojrzeniu i długim, smukłym ogonie, zakończonym ostrą strzałką. Odziana była cała na czarno. Maska zakrywająca twarz, a teraz okrywająca szyję, rękawice oraz spodnie, miały nadrukowane elementy kości. Ciemnoszara, stylizowanie poszarpana tunika, obwiązana była tanim łańcuchem. Kaptur - część równie postrzępionej jak tunika, czarnej peleryny, zakrywał jedynie koniec dyniowej głowy istoty, która w jednej z dłoni kurczowo trzymała kosę.
Dynia zwróciła całą swoją uwagę na osoby znajdujące się w pomieszczeniu. Gorzej trafić nie mogła, jednak absurd całej tej sytuacji i fakt, że w końcu odzyskała upragnioną wolność, zachęcała wręcz do małego żartu słownego. W końcu jak już zrobiła z siebie idiotę, czas pójść na całość.
- Witam po drugiej stronie szafy!
Cóż... może Narnia to to nie była, ale czuła silną potrzebę, by nawiązać jakość do Krainy LUSTRA.


Do what you feel in your heart to be right,





For you’ll be criticized anyway

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Czw 22 Cze - 12:58
Uniosłem jedną brew. Mówiła mi o jakiejś awanturze? Okey.
Westchnąłem ciężko - powiedziałaś, że masz jakiś biznes rodzinny i dlatego nas zostawiłaś wtedy bez niczego, nagle - powiedziałem spokojnie - jak miałaś problemy jakieś to zawsze mogłaś powiedzieć. Wtedy byśmy zrozumieli, tym bardziej, że Azusa ma naprawdę złe wspomnienia z twoimi chwilowymi wyjściami. Wychodzisz na chwilę, a zostawiasz ją a kilka lat, to naprawdę nie powinno tak wyglądać - wiem, sam nie byłem dobrym rodzicem, nawet nie miałem okazji sprawdzić czy bym taki był ale Azusa naprawdę jest świetną dziewczyną i dało się z nią normalnie dogadać. Trzymała się zasad, mówiła gdy gdzieś idzie czy to mi czy to moim pracownikom więc nie musiałem się martwić o nią, a ja też starałem się ją informować o moich nieobecnościach. Chociaż....gdzie ona się teraz podziewała?
Westchnąłem i pomasowałem nasadę nosa - gdy wróciłaś, powiedziałaś Azusie, że to twoja mamusia cię upiła, namówiła na wino. Strasznie ostatnio kręcisz, wiesz o tym? - zapytałem i spojrzałem jej w oczy. Moje były równie złote jak jej - coś mi tu naprawdę nie gra. Albo tobie się coś miesza albo zapominasz co nam mówiłaś i nie trzymasz się jednak wersji - może i byłem niemiły ale byłem naprawdę zmęczony tym wszystkim. Do tego kac wcale nie pomagał a w tym wszystkim.
Wysłuchałem jej uważnie, ale nie komentowałem. Ciekawą miała rodzinkę, naprawdę. Jak dobrze, że Azusa już z nimi nie mieszkała i nigdy nie będzie. Nie dopuszczę do tego. Nawet moja rodzina nie była taka powalona.
Westchnąłem - nie obiecuj - powiedziałem wprost - obiecałaś, że nie wrócisz do Różanego po czym znikasz i dowiaduję się, że jesteś właśnie w Różanym....chyba rozumiesz, że mogę mieć bardzo nadszarpnięte zaufanie co do twojej osoby, prawda?
Jakoś nie widziałem jej jako kury domowej. Tym bardziej, że sam lubiłem gotować....ale może to nie byłby taki zły pomysl....przynajmniej na razie póki nie uporam się z moimi...wewnętrznymi problemami? Tym bardziej, ze coraz mniej panowałem nad tym drzewem....
Uniosłem jedną brew - to tez już mówiłaś...po czym bez mojej zgody sprowadziłaś sobie tutaj służkę po czym zniknęłaś znów w Różanym - widać było, że jestem niezadowolony z tego co się działo miedzy nami. Ja rozumiem mieć mało czasu ale znikać bez słowa? Bez przesady! Tym bardziej, że chciałem żeby Azusa miała spokojne życie w dostatku, bez jakiś niepotrzebnych stresów a ciągłe przypominanie jej o prawie całym jej przeszłym życiu wcale nie musi na nią dobrze wpływać....
Akurat upijałem trochę wina, gdy powiedziała o bieliźnie. Zakrztusiłem się i kaszlałem przez chwilę - czekaj.....po cholerę wzięła twoje ubrania a zostawiła samą bieliznę? - pytanie o to czy bym jej nie chciał widzieć w bieliźnie przemilczałem. Wtedy nie miałaby się nawet co tutaj pokazywać.
Skoro tak uważała....nie zdążyłem jednak nic powiedzieć, bo rozległo się pukanie do drzwi. Po pozwoleniu wszedł Caipirin. Zmarszczyłem brwi i wstałem.
Podszedłem do posłańca i podałem mu lewą rękę gdy się przedstawił. Cóż...prawą miałem w gipsie. Skinąłem mu głową i spojrzałem na Francescę - zgadza się - odpowiedziałem spokojnie.
Wysłaniec Renardów...z listem dla Fran.....Zmarszczyłem brwi, gdy wyciągnął list i zauważyłem pieczęć Rosarium..... - co żeś narobiła? - zapytałem wprost i odsunąłem się, żeby mogła odebrać list sama. Nie był przeznaczony dla mnie.
Chciałem wypytać o coś więcej ale nagle usłyszałem jakieś hałasy z ...szafy? Co do chuja....
Już miałem tam podejść i nawet Caipirin wszedł do środka by w razie czego pomóc, gdy nagle wypadła z mebla...Azusa. Zamrugałem i spojrzałem najpierw na Opętańca a następnie na córkę. Chyba.....nie wiem....ta istota miała dynię na głowie i ... ogon? Co jest?!
Paskuda jednak zaraz zdradziła, że to Zusi. Podbiegła do niej wesoło chcąc się przywitać ale zaraz zrobiła się jakaś...za wesoła.
- Hmmm... - schyliłem się i zdjąłem jej te dynie. Wyglądała...inaczej... - Zusi? - zapytałem. Miała oczy jak jej matka ale włosy...jak ja...co ona odjebała? Coś jednak mi nie pasowało...dlaczego miała takie szerokie źrenice?
Pomogłem jej wstać i lekko niuchnąłem jej włosy i westchnąłem ciężko - byłaś w Dyniowym prawda? - zapytałem po czym poprowadziłem ją do stołu. Strój....zapach narkotyku....pasowało do imprezy w Dyniowym. Ech...co ją tam zagnało? Podsunąłem jej swój talerz i tak straciłem apetyt - jedz - powiedziałem tonem nie znoszącym sprzeciwu. Świeże powietrze i ciepły posiłek dobrze jej zrobią...a potem do łóżka. I oby miała ciężki ranek by wybić jej takie imprezy z głowy.
Spojrzałem na białowłosą -więc? O co chodzi? - zapytałem, pilnując by Azusa gdzieś nie polazła...kto wie co jej teraz wpadnie do tego jej łebka.


Smoczy Lotos - Page 8 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Francesca
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 5PUjt0u
Godność :
Sybilla Francesca z Cournard
Wiek :
498 | 28/29
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 64kg
Znaki szczególne :
Długie, białe włosy. Złote oczy . Niewielkie, dwa białe różki pod czupryną włosów.
Pod ręką :
parasolkę, torebeczkę z drobnymi rzeczami, wachlarz
Broń :
parasolka ze schowanym ostrzem, Kosa, Torebka z drobiazgami
Zawód :
Arystokratka | Bezrobotna
Stan zdrowia :
Obolała w niektórych miejscach, po ostatniej napaści.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t375-sybilla
FrancescaNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Czw 22 Cze - 14:58
Francesca dużo razy w życiu namieszała u dwójki, była na tyle w kiepskiej sytuacji, że musiała tak naprawdę wszystko odkręcić.
- Hmm.. możliwe, że wtedy źle wyraziłam się z tym rzekomym biznesem dlatego przepraszam bo tak nie miało wyjść jak powinno - odpowiedziała krótko po jego słowach. - Jako matka, nie byłam wzorowa i zdaje sobie sprawę bo długo nad tym myślałam aby móc z wami porozmawiać. Mówię to wam szczerze - odparła kończąc dalszą wypowiedz. - Tak jej powiedziałam owszem, ale nie chciałam jej martwić sprawami mojej rodziny, która tak naprawdę chciała mnie cały czas mieć przy, a bardziej tu mówię o moim ojcu, niż matce. Co do rodzeństwa to już inna kwestia dość mało istotna - odpowiedziała nie chcąc poruszać, spraw powiązanych z jej najstarszym bratem.
- Bo nie chciałam jej powiedzieć prawdy, ze względu na poważną sytuację w rodzie, która może skończyć się chyba jedyną najgorszą opcją - odpowiedziała do niego. Miała wrażenie, że przez tamtejsze lata, mogły dojść słuchy do głównej siedziby rodu Renardów, a wtedy może być jedynie katastrofą bo tu nie chodzi o prestiż czy luksusy ponieważ nie zależy jej na tym, bo w większości zakazywali pewnych rzeczy, które by nie przystały Arystokratce. Westchnęła cicho. Po chwili usłyszała słowa, dalsze od Mefisto. Nie skomentowała kolejnych wypowiedzi, bo była nieco zmęczona ale kontynuowała dalszą rozmowę z Upiornym. - Wiem, że obiecałam ale wtedy to był kluczowy moment, a raczej przełom aby móc nad wszystkim zastanowić w ciszy, chciałam uciec od Renardów ale nie od Was - odparła spokojnym tonem głosu.
- Wiem, jednakże nie chcę już popełnić tego samego błędu i chcę to naprawić - odpowiedziała na spokojnie do niego. Możliwe że już to mówiła, więc mogła nie zarejestrować kolejnych słów przed jak i po. Gdy zaczęli rozmawiać dalej o tej służce, to była nieco niezadowolona, bo co ona  odwalała to głowa mała.
- Wiesz, ta służka która była u Ciebie, to niestety nie rozumiała pewnych poleceń i nie wiem czemu rodzice ją nadal trzymali w rezydencji - odpowiedziała spokojnym tonem głosu. - Ahh wez nie pytaj, bo sama zastanawiam się czemu mi bieliznę tu przyniosła, zamiast ogarnąć moją część tu ubrań - skończyła wypowiedz. Widziała reakcję jego jak się opluł to podała wtedy mu chusteczkę. - Proszę - odparła. Po chwili usłyszała dziwne pukanie do drzwi, miała akurat wstać i podejść do drzwi ale najwyraźniej Upiorny był pierwszy otwierając przy tym drzwi. Podeszła do posłańca i zobaczyła list z pieczątką wtedy zrozumiała, że to chyba jej najgorszy koszmar bo scenariusz, o którym myślała może być tu napisany.  - Wpierw przeczytam ten list i zobaczę o co w nim chodzi - odpowiedziała, ale wtedy rozległ nieprzyjemny huk z trzaskiem wtedy zauważyła córkę, która tu wylądowała. - Rety nic Ci nie jest? - spytała się córki zmartwiona i zaniepokojona. Gdy córka zaczęła jeść, musiała oprzeć się o ścianę pokoju, aby móc po cichu przeczytać list od posłańca i po przeczytaniu, zamarła na tyle, że zakręciło się w jej głowie i dostała prawie zapaści przy wszystkich. Nie  wytrzymała tej sytuacji, musiała natychmiast usiąść bo inaczej straci przytomność na dobre.
- Niech mnie szlag trafi - wtedy dotarło, że dostała odcięta od linii Rodu Renard, majątku i z konfiskowali udziały z jej zawodu powiązanych z perfumami. Trzymała cały czas ten list, prawie chciała go zgnieść lub spalić, bo w środku była wściekła jak osa, jedynie odliczały się minuty, aby potem wybuchnąć niczym wulkan. W takim wypadku, będzie musiała żyć od zera. Musiała zrobić kilka oddechów wtedy zrozumiała, że chce odebrać swoje osobiste rzeczy. Spojrzała się na wysłannika z rodu Renardów.
- Mam pewną prośbę, czy jest szansa na spotkanie się z Głową Rodu Renardów? Chciałabym wyjaśnić pewne sytuacje, które miały miejsce w naszej gałęzi rodzinnej. Nie chcę tego zostawić od tak bo są pewne rzeczy, o których Pani Lilianna Renard nie wie, a myślę że konsekwencje powinne być bardziej wyciągnięte do jednej głównej osoby -[ odpowiedziała spokojnym głosem. Musiała doskonale strategię obmyślić, aby nie było żadnych niedomówień. Na dodatek niedawno dostała papierek, który nieuważnił oficjalnie związek małżeński Francescy z Baalem. Będzie musiała jedynie odebrać swoje rzeczy z tamtejszej rezydencji, ale całe szczęście to rzut beretem - czyli ma blisko dość aby móc pójść spacerkiem. Upiornej nie spodobało się jedynie jedno, że oskarżyli niesłusznie jej matkę a ojciec bezkarnie nadszarpnął mocno reputację u Renardów. Po czasie usłyszała pytanie Mefisto, wtedy spojrzała w jego kierunku.
- Chcesz zobaczyć, treść listu? - spytała się podchodząc spokojnym krokiem do Welesa. Wtedy zaczęła czekać na odpowiedz posłańca.

Powrót do góry Go down





Wróżka
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 1WppV6r
Godność :
Esmeralde de Gwrach
Wiek :
szczęśliwi nie liczą lat
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
-
Pod ręką :
-
Specjalne :
NPC do przepowiedni
https://spectrofobia.forumpolish.com
WróżkaKonto Administracyjne
Re: Smoczy Lotos
Nie 25 Cze - 21:00

Sprawy potoczyły się nad wyraz szybko, wprawiając w niewysłowione osłupienie sir Algharira. Młody mężczyzna uniósł dłoń do ust i z niedowierzeniem obserwował wartki potok wydarzeń, który miał miejsce w zdecydowanie zbyt krótkim jak dla niego czasie. Być może komplementował w myślach decyzję głowy rodu Renard, a być może złorzeczył na nią za to, że musiał znaleźć się przez nią w podobnych okolicznościach – nie sposób było powiedzieć, mężczyzna wszak przez cały czas zachowywał milczenie. Miało się to jednak zmienić za sprawą Francesci.
Spojrzenie ciemnych oczu Asvosa wbiło się ostatecznie w zwracającą się do niego kobietę. Wydął policzki i patrzył przez chwilę intensywnie na kobietę, w zupełnym milczeniu, a nerw twarzy zapulsował pod okiem Upiornego.
Nie ma takiej możliwości. — posłaniec pokręcił głową z niesmakiem — Matriarchini Lilianna Renard jest osobą zbyt zajęta, by mieć czas na zajmowanie się twoimi problemami. Nawarzyliście sobie gorzkiego piwa, to teraz musicie je wypić. Z godnością. — rzekł z naciskiem na ostatnie słowo.
Posłaniec wyprostował się i splótł za sobą ramiona.
Kazano mi przekazać, iż cały Twój majątek znajdujący się w Różanym Pałacu uległ przepadkowi. To, co znajdowało się w domostwie twoich rodziców, również nie należy już do ciebie. Nie masz czego szukać ani u Rosarium, ani u Renardów.

Posłaniec zostanie na kolejny post, jeżeli ktoś z obecnych będzie miał do niego pytania; w innym wypadku możecie przyjąć, że pożegnawszy się opuścił Smoczy Lotos.

Powrót do góry Go down





Francesca
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 5PUjt0u
Godność :
Sybilla Francesca z Cournard
Wiek :
498 | 28/29
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 64kg
Znaki szczególne :
Długie, białe włosy. Złote oczy . Niewielkie, dwa białe różki pod czupryną włosów.
Pod ręką :
parasolkę, torebeczkę z drobnymi rzeczami, wachlarz
Broń :
parasolka ze schowanym ostrzem, Kosa, Torebka z drobiazgami
Zawód :
Arystokratka | Bezrobotna
Stan zdrowia :
Obolała w niektórych miejscach, po ostatniej napaści.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t375-sybilla
FrancescaNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Pon 26 Cze - 1:27
Francesca wysłuchała uważnie jego słów, wtedy wewnętrzny głos jakby opieprzał że nie powinna być miękka, tym bardziej nie pokazywać słabości przy marnym posłańcu, który przyszedł dumnie z listem od głowy rodu. W takim momencie zachowanie Upiornej diametralnie się zmienił, że córka i Mefisto mogli usłyszeć sadystyczny śmiech, który był doskonale słychać w mieszkaniu.
- No tak, Matriarchini nigdy nie miała czasu dla nikogo tak naprawdę, a jak już miałaby czas to na chwilę bo ważniejsza jest tylko ona nikt poza nią. No właśnie tu dobrze ująłeś, ona nigdy nie zajmowała się sprawami bo ją to nie obchodzi. Gdyby była taka dobroduszną to by darowała sobie w liście o moim dziecku Azusie, bo ona nie jest bękartem tylko nie z prawego łoża jak już ale nie oznacza to, że ma ją obrażać, może swoje tak nazywać ale nie moje! - Krzyknęła ze wściekłości do posłańca okazując nienaturalny chłód w głosie. Doskonale wiedziała co chciała przez to powiedzieć, że nie przepada za głową rodu. Niestety to nie były ostatnie słowa w tym wypadku:
- Dodam jeszcze, że nie żałuję żadnej chwili spędzonej z Mefisto, bo dzięki nie mu, pokazał mi czym jest prawdziwe  życie dlatego jedno wam powiem, nie obchodzą mnie wasze luksusy ani majątki a tym bardziej sztywne etykiety - odpowiedziała jeszcze bardziej rozłoszczona, niż przedtem, zaczynała się prawa ręka trząść jak kiedyś gdy sięgnęła po swoją kosę i zaatakowała wtedy swojego brata blizniaka. Jednakże próbowała opanować swoją lewą ręką, aby nie  doszło do tragedii, bo miała ochotę go poćwiartować tu i teraz. Po czasie na drugą część jego wypowiedzi i humor sadystki, nie opuszczaj jej ani na krok:
- To tak brzmi jakby to była moja wina, bo najlepiej zwalać czyjąś winę niż na siebie. Jeśli Renardowa próbuje wmówić mi że to moja wina to nie ma racji, bo tak jak mówiłam nie żałuję żadnej z tamtejszych sytuacji - odpowiedziała kolejne słowa, mając gdzieś jego milutkie słowa. Upiorna była bardzo wkurwiona, twarz była czerwona, a oczy świeciły się mocno. Miała ochotę na zbity ryj wywalić tego posłańca, ale jeszcze mu da popalić w tym momencie.
- Szczerze? nie obchodzi mnie ten majątek u Renardów. Sama własną i ciężką pracą zapracuję aby mieć swój własny i dokonam tego, nie potrzebuję ich łaski ani współczucia. Pokażę wam gdzie raki zimują i z kim zadarliście - odparła tym samym tonem głosu. - Na pewno was szukać nie zamierzam, a jeśli miałabym kogoś szukać to na pewno nie u Renardów - odgryzła się posłańcowi, który ją mocno wkurwił w dzisiejszym dniu. Niestety ten dzień został nie dość zrujnowany, ale jakiś idiota chciał triumfować i żerować na uczuciach Arystokratki. Nie miała zamiaru przy nim pokazywać, żadnych uroczych min ani okazywać słodyczy, bo ten osobnik ją wkurwił i ma ochotę zgotować piekło Renardom. Kobieta już była na krańcu wybuchu i zaatakowania tego posłańca. Pieprzeni Renardowie, ma jedyną nadzieję, że kiedyś karma do nich wróci za ich niegodziwe zachowania wobec innych.

Powrót do góry Go down





Wróżka
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 1WppV6r
Godność :
Esmeralde de Gwrach
Wiek :
szczęśliwi nie liczą lat
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
-
Pod ręką :
-
Specjalne :
NPC do przepowiedni
https://spectrofobia.forumpolish.com
WróżkaKonto Administracyjne
Re: Smoczy Lotos
Sro 28 Cze - 2:51

Asvos nie potrafił określić, które z odczuć bardziej go ogarniało - czy zażenowanie z powodu zachowania krewniaczki, czy rozbawienie absurdalnym wydźwiękiem jej słów. Choć może na przody powinno wyjść współczucie, jakie powinien wobec niej żywić? Zachowanie Francesci wskazywało jednoznacznie, że Upiorny ma do czynienia z osobą o wątpliwym stanie zdrowia psychicznego.
Jeżeli zachowanie Francesci miało na celu sprowokowanie Algharira, musiała się zapewne srogo rozczarować, mężczyzna bowiem przysłuchiwał się jej słowom z niewzruszoną miną. Czymże różniła się ona od zgorzkniałych matron, które swoje frustracje wylewały na bogu ducha winnych pracowników cukierni, gdy ci informowali je o tym, że skończyły się ostatnie pączki z marmoladą malinową?
Proponuję przeczytać list raz jeszcze, tym razem ze zrozumieniem. I może warto poprosić kogoś o pomoc, skoro znaczenia niektórych słów jak widać nie pojmujesz? — nie oszczędził sobie złośliwości — Lilianna Renard nie jest niańką, która będzie doglądać dobrostanu byle krewnej z odległej, bocznej gałęzi rodu.

Asvos spojrzał porozumiewawczo na Mefisto. W głębi duszy współczuł nieszczęsnemu mężczyźnie, który poddał się wątpliwym wdziękom Sybilli. W gruncie rzeczy jej słowa były sennym bredzeniem chorego maniaka i dziwaczną próbą zrzucenia odpowiedzialności za własne czyny na zupełnie postronne osoby.
Bękart sam się nie spłodził, a zapasy alkoholu same się nie wypiły. — rzekł wzruszywszy ramionami i założył kapelusz na głowę — Cieszę się, że chociaż tyle zrozumiałaś z listu, by nie pokazywać się we włościach rodu Renard. Panie Weles, miło było poznać. Żegnam i powodzenia. — skłonił się i opuścił Smoczy Lotos.

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Re: Smoczy Lotos
Czw 29 Cze - 22:13
Równie skołowana dziewczyna, wszak nigdy by nie przypuściła, że kiedykolwiek wyląduje w szafie, pokazała jedynie kciuk w górę, w ramach odpowiedzi na pytanie Franceski. Choć czy ta rzeczywiście martwiła się tak, jak mógłby wskazywać na to jej głos? Wszak już więcej uwagi otrzymała od Paskudy, którą to teraz próbowała wytarmosić po pierzastej grzywie.
- A kogo innego się spodziewałeś - wypaliła, a jej ogon poruszył się lekko.
Tym razem skorzystała z pomocy i nawet dała się poprowadzić do stołu, choć wzrokiem błądziła po reszcie zebranych. Nie wiedziała, o czym trwała dyskusja, którą brutalnie przerwała jej mała wpadka.
- Tylko przez chwilę - oznajmiła sennym tonem, zasiadając do stołu. - I nie jestem głodna. Piłam niedawno, więc mam pełen żołądek.
W sumie to nie wiedziała nawet, czym Rim ją poczęstowała. Nie miało to jednak znaczenia, prawda?
Będąc już przy stole, całkowicie ściągnęła kaptur i przeciągnęła się leniwie, chcąc tym samym dodać sobie nieco utraconej przez noc energii - nie pomogło. Górna połowa ciała dziewczyny, opadła na stół, gdy tylko zrobiła sobie na nim miejsce. Mimo wszystko postanowiła pozostać skupiona. A przynajmniej na tyle, ile mogła.
Wszystko kręciło się wokół tajemniczego listu, którego treść najwyraźniej nie spodobała się jej matce. Jej ospały móżdżek ledwo co kontaktował, jednak postanowił działać. Wykorzystując moc aerokinezy, wyrwała list z dłoni niczego niespodziewającej się Sybilli, aby dorwać go w swoje łapki. Tylko że... najpierw musiał przelecieć obok Mefa.
- O co tu...? - zapytała, podnosząc się ze stołu. - Chwila... Czy oni cię... Wyrzucili cię, prawda?
Azusę, cała ta sytuacja wyraźnie rozbawiła. A może był to efekt rozluźnienia wywołanego przez narkotyki z Dyniowego Miasteczka? Tak czy inaczej, jej śmiech rozniósł się po pomieszczeniu. Nie był on jednak szyderczy. Dziewczyna brzmiała tak, jakby usłyszała naprawdę udany dowcip.
- Oni tam robią losowania, kogo wypieprzą? Jeden Renard tygodniowo?
Ta sytuacja była tak abstrakcyjna, ze aż zabawna. Przynajmniej dla małolaty, która delikatnie mówiąc, miała wszystko gdzieś. I to nie bynajmniej dlatego, że nie współczuła matce, choć... nie współczuła. Jakby nie patrzeć, ta już kilka miesięcy temu zarzekała, że odetnie się od rodu i będzie żyć na własną rękę. Co prawda nie zrobiła tego z własnej woli, ale wynik był ten sam.
- O co te nerwy? I tak już od dłuższego czasu planowałaś kopnąć ich w tyłek, nie? Nie mów mi, że ci na nich zależy. Przecież to zwykła banda napalonych na kasę buców. Posprzedawaliby własne matki, gdyby okazało się to dla nich korzystne. Ooooolej ich! - Ot mądrości naćpanej nastolatki.
Wzrok Azusy spoczął jednak na posłańcu. Zmierzyła go wzrokiem, wyraźnie oceniając.
- Rzadko to przyznaję, ale masz gadane! Z chęcią bym się z tobą zmierzyła, ale nie mam sił na wymyślanie tekstów... może innym razem...
Kto by przypuszczał, że wśród Renardów znajdzie się osoba, godna jej uwagi. Szkoda tylko, że bufon. Towarzystwo takich jednostek mordowało wewnętrznie. Zwłaszcza kogoś takiego, jak Azu.


Do what you feel in your heart to be right,





For you’ll be criticized anyway

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Pią 30 Cze - 13:01
- Na pewno nie dyniogłowego rudzielcla - powiedziałem, pomagając jej wstać. Co ona zrobiła z włosami i dlaczego miała ogon? Ale raczej teraz się tego od niej nie dowiem - jasne...nie było Cię dwa dni - powiedziałem karcącym głosem - a impreza na której byłaś trwa od zachodu do wschodu a czasem nawet dłużej, więc to nie był chwila - ech....po kim ona to ma? Tym bardzie, że raczej nie wiedziała, że sam lubiłem kiedyś chodzić na takie imprezy. Ale co ją w ogóle tam wygnało? Będę musiał z nią potem pogadać.
- Tylko rano nie przychodź do mnie z płaczem - dodałem jeszcze, ale nie mogłem bardziej skupić się już na córce, bo Sybilla przeczytała list i wyraźnie nie spodobało jej sie to co tam wyczytała. Już miałem go od niej odebrać, gdy Azusa postanowiła zrobić to za mnie, więc złapałem papier w locie, patrząc na swoją latorośl gniewnie. Jeszcze ona się musiała wtrącać?
Przeczytałem list i zaraz warknąłem groźnie. Pacnąłem Azusę w tył głowy swoim ogonem, chcąc ją uciszyć - cichaj! - warknąłem do niej i podszedłem, lekko kulejąc do Sybilli - nikt tutaj nikogo nie obraża - powiedziałem, prostując się przed nią i patrząc na nią z góry - nazywają rzeczy po imieniu - powiedziałem i stanąłem tak, że znajdowałem się między Sybillą a Posłańcem stojąc do obu bokiem.
- Sybillo Francesco zamknij się - powiedziałem do niej tonem, którego nigdy nie mogła u mnie usłyszeć. Brzmiałem jak zdenerwowany Arystokrata, a nie jakiś pijak z pierwszego lepszego baru - pogrążasz się tylko - powiedziałem i jeśli chciała coś powiedzieć, zakryłem jej twarz swoim wachlarzem na ogonie. Zwróciłem się do Posłańca - Asvos Algharir, tak? - upewniłem się, że dobrze zapamiętałem - panie Algharir, przepraszam za jej zachowanie. Uprzejmie proszę, żeby przekazał pan szanownej matronie, żeby nie przejmowała się już nią - wskazałem głową na białowłosą - zajmę się nią, jednak prosiłbym również by przekazał jej pan, że Książę Mefisto Arcturus Weles będzie chciał się z nią skontaktować i by była tak uprzejma i odpowiedziała na moje listy - poprosiłem uprzejmie i pożegnałem się z nim. Choć Azusy nie uciszyłem gdy zwróciła się do niego. Ech...ciekawe ile jutro będzie pamiętać z tego wszystkiego. No i też...co rzuciło mi się wcześniej w oczy...malinka na szyi! On będzie się tłumaczyć, ale teraz wiedziałem, ze nie ma to najmniejszego sensu by ją o cokolwiek pytać.
Gdy zostaliśmy sami, westchnąłem ciężko i odwróciłem się do Francesci, patrząc na nią groźnie z góry - lepiej mi się teraz wytłumacz co to miało być za zachowanie? - zapytałem - Jesteś dorosłą kobietą, czy rozwydrzonym podrostkiem? - patrzyłem na nią z góry, moje oczy płonęły złotem, byłem wściekły i tylko z trudem starałem się być spokojny i nie wydrzeć się na nią czy jej po prostu nie wpierdolić - zachowujesz się jakbyś była u siebie, wydzierasz się na kogoś kto nie ma w tym żadnej winy ani nawet interesu, bo był tylko posłańcem, obrażasz kogoś kto szczerze mówiąc mógłby cię nawet nie znać - poruszyłem swoim smoczym ogonem - sam jestem głową rodu, wiem jak trudno jest śledzić losy każdego jego członka, a Welesowie są o wiele mniejszym rodem niż Renardowie, więc nie wymagaj od niej, że wie wszystko - moje mięśnie były napięte i było to widać pod dość obcisłą koszulą, którą miałem od Doktorka.
- Powiedz mi co teraz masz zamiar zrobić co? Bo na razie rzucasz się, jak jakiś kocur z wścieklizną - mógł głos był spokojny ale głęboki - nie masz nic do powiedzenia a rzucasz się tak jakby ci byli coś winni mimo iż to twoja rodzina zawiniła. Lepiej się wytłumacz teraz i powiedz jakie masz plany bo po tym cyrku, który właśnie pokazałaś, mam wielką chęć potraktować cię tak jak ty potraktowałaś mnie po moim powrocie z Kliniki. Olać w momencie, gdzie najbardziej kogoś potrzebujesz. W końcu ważniejsze jest winko z mamusią niż zajmowanie się kimś, kto był w stanie zrobić dla ciebie wszystko.
Podszedłem do stołu i skoro Azusa nie chciała jeść, zabrałem talerze i trochę ogarnąłem stół. Po czym podszedłem do szafy by pozbierać rzeczy, które młoda wywaliła i wsadzić je znów do środka - lepiej dobrze się zastanów co powiesz, bo naprawdę nie mam dziś najmniejszej ochoty na gierki, a łzy też Ci nic nie pomogą. Uwierz mi, że jestem wkurwiony, a raczej wolałabyś przez najbliższy tydzień móc siedzieć na tyłku - dodałem jeszcze i poszedłem do barku. Chuj z lekami, chuj z bólem. Musiałem się napić! - a Ty! - wskazałem palcem na Azusę - porozmawiam z tobą jutro jak do siebie dojdziesz ale teraz lepiej trzymaj języczek za ząbkami bo naprawdę poczujesz, co to znacz mieć ojca kowala - dodałem jeszcze. Obie mi podpadły i to ostro.


Smoczy Lotos - Page 8 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Francesca
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 5PUjt0u
Godność :
Sybilla Francesca z Cournard
Wiek :
498 | 28/29
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 64kg
Znaki szczególne :
Długie, białe włosy. Złote oczy . Niewielkie, dwa białe różki pod czupryną włosów.
Pod ręką :
parasolkę, torebeczkę z drobnymi rzeczami, wachlarz
Broń :
parasolka ze schowanym ostrzem, Kosa, Torebka z drobiazgami
Zawód :
Arystokratka | Bezrobotna
Stan zdrowia :
Obolała w niektórych miejscach, po ostatniej napaści.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t375-sybilla
FrancescaNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Pon 3 Lip - 23:00
Francesca wsłuchiwała się rozmowy pomiędzy Azusą, a Mefisto jednakże nie była na tyle skupiona aby śledzić każde słowo wypowiedziane pomiędzy nimi. Nie miała najmniejszej ochoty dyskutować o Renardach jak i stracie majątku. Upiorna będzie musiała jakoś sobie poradzić, z tym wszystkim co ją spotkało jak i rodzicielkę i młodszego brata. Westchnęła na ten moment. Po wypowiedzeniu tamtejszych słów możliwe, że za dużo powiedziała w ten jeden kretyński dzień jednakże zaczęła się wkurzać i to perfidnie. Posłaniec na dobrą sprawę, nic złego nie zrobił ale nie panowała nad swoimi emocjami wtedy usłyszała jak wtrącił się, Upiorny w ich rozmowę. Odwzajemniła spojrzenie swoimi złotymi oczami, jednakże została od razu uciszona w tej sytuacji. Gdy chciała coś powiedzieć, została jej twarz zakryta jego wachlarzem na ogonie. Westchnęła cicho jedynie słuchając uważnie rozmowę pomiędzy nimi. Na dobrą sprawę, może i dobrze, że przerwał jej łańcuch słów bo jeszcze by powiedziała zbyt dużo niż przedtem. Po chwili usłyszała, że ma Mefisto nią zająć, w tym momencie odczuła pewien smutek, ponieważ gdy potrzebował pomocy to była gdzie indziej. Sybilla w tym momencie nie wybaczy sobie, tamtego incydentu. Mogła olać Renardów i zająć się Welesem. W trakcie tamtych rozmów, słyszała śmiech jak i docinki jej córki do posłańca oraz wyrzucenie Arystokratki z rodu Renardów. Nie wzięła słów córki zbytnio ich do serca, bo widząc po jej ciętym języku ma nieco trochę po byłej Renardowej. Na dobrą sprawę gdy usłyszała słowa o kopnięciu tego rodu, miała kompletną rację bo chciała się od nich uwolnić raz na zawsze, ale to nie było takie proste do wykonania. Jednakże nadała się okazja, zatem może zacząć wszystko budować od nowa, czyli swój majątek, fundusze, herb i wybrać sobie nazwisko a na końcu zarejestrować wyrzuconych rodziców. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to zapomnę o całej sprawie ale nie będzie takie łatwe bo coś czuję, że będzie pomoc bardzo potrzebna. Dalszych słów Azusy nie słyszała, bo myślała o przyszłości czy będzie kontynuować karierę w produkcji perfum lub oderwie się tworząc sieć gastronomiczną a głównie wyrobem ciast i tortów. Po całych przemyśleniach usłyszała słowa Mefisto. Niestety rozmowa może być dość niemiła na ten moment o ile nie poprowadzi konwersacji na poziomie.
- Przykro mi, że musiałeś to widzieć, ale zauważyłeś dorosłą kobietę która wybuchła bo miałam dość Renardów - odpowiedziała, próbując być tu spokojna ale musiała kontrolować swoje zachowanie w Smoczym Lotosie.
- Nie chcę nic mówić, ale sytuacja by zdarzyła się wszędzie, niekoniecznie w Smoczym Lotosie. Wszędzie byłam nie u siebie. Czy to na ulicy, czy to w restauracji, kawiarni czy nawet w u obcej rezydencji. Moja tolerancja do nich się skończyła, bo za dużo wymagań mają, tym bardziej, że nic im nie pasuje. Gdybyśmy powiedzieli prawdę, to byłaby niewygodna, bo wolna wola zawsze jest tam ucinana i wlepiają naganę. Nie sądzisz, że to fair? Bo dla mnie tak - odpowiedziała poważnym ale spokojnym tonem głosu. Gdy zrozumiała, że zle postąpiła, wolała przeprosić, niż dalej z nim się kłócić.
- Przepraszam - Francesca była rozżalona i zdenerwowana, ale nie krzyczała na Upiornego. Musiała szybko zastanowić się nad swoimi planami w przyszłości. Cisza była bardzo napięta i nie wiedziała co powiedzieć, była pomiędzy młotem a kowadłem. Miała ochotę wybuchnąć płaczem i zamknąć za sobą drzwi do pokoju gościnnego w którym zamierza zostać. Wzięła głęboki oddech, chcąc odzyskać resztę stoickiego spokoju.
- Chciałabym Ciebie poprosić o pomoc, która jest związana z gotowaniem. Wszystko przemyślałam, chcę na nowo utworzyć swój majątek a innym słowem utworzyć sieć gastronomiczną powiązaną z pieczeniem tortów i ciasteczek, może jak bardziej zacznie bardziej prosperować to utworzyłabym kawiarnię w Krainie Luster jak i Krainie Ludzi. Oczywiście twoja Karczma nie byłaby na straconej pozycji, bo w przyszłości miałaby współpracę  - odpowiedziała bardzo poważnie, spoglądając złotymi oczami w niego. Nie żartowała, bo nie miała humoru na to.
- Wiem, że na początku będzie trudno, dlatego nie boję się ciężkiej pracy bo chcę pokazać rodzinie Renardów na co mnie stać i mieć satysfakcję  - odparła. W takim momencie złość zmieniła się na wyższą ambicję Upiornej.
- Po czasie będę chciała zbudować ród arystokratyczny z nowym wybranym nazwiskiem, mając w przyszłości herb - odpowiedziała kończąc swoją wypowiedz. Potem usłyszała jak Mefisto skierował dalsze słowa ich córki. Wsłuchiwała się w rozmowę Mefisto i Azusy, gdzie dostała zarówno opieprz, chciała złagodzić sytuację.
- Spokojnie Mefisto, dobrze wiesz, że nasza córka nie przepada za nimi, więc ma wolną wolę wypowiedzieć się, jednakże mogła inaczej ubrać słowa. Nie bądź ostry dla Azusy - odpowiedziała łagodnym tonem głosu. Francesca stawiła się za córką, wiedziała że może podpaść. - Na Renardach mi nie zależy, tylko na rodzinie. Tym bardziej, nie mam zamiaru ich błagać o wybaczenie, jakbym jakąś zbrodnię popełniła. To była moja decyzja i uważam, że słusznie postąpiłam. Niczego nie żałuję. Oni może kiedyś zrozumieją, że mylili się wobec mnie jak zobaczą, do czego jestem zdolna w pozytywnym sensie, oczywiście - odpowiedziała chcąc wyłagodzić atmosferę w mieszkaniu.

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Re: Smoczy Lotos
Wto 4 Lip - 22:13
- Dwa dni?!
Spędziła w Dyniowym znacznie więcej czasu, niż planowała. Była pewna, że przesiedziała tam tylko jedną noc... To Mefowi coś się pomyliło czy rzeczywiście było z nią coś nie tak? Dziewczyna miała obecnie prawdziwy mętlik w głowie.
- Niby czemu miałabym przychodzić do ciebie z płaczem? - zapytała.
Ah ta błoga nieświadomość. Niebawem otrzyma odpowiedź na to pytanie. Na ten jednak moment - zdecydowanie był to problem przyszłej Azu.
Małolata wyraźnie bawiła się bardzo dobrze, podczas tego, gdy Francesca przeżywała swoją małą "tragedię". Choć jeśli wierzyć temu, co mówiła znacznie wcześniej, nie powinno stanowić to dla niej większego problemu. I z takim samym nastawieniem, małolata postanowiła podejść do całej sprawy.
- Auć!
Rozmasowała sobie tył głowy, w który to uderzył ogon Mefa. Niemniej jednak - udało się. Małolata zamilkła, w spokoju przysłuchując się rozmową dorosłych. Przynajmniej do czasu, bo nie mogła cały czas pozostać bierna. W szczególności w stosunku do tego, co właśnie usłyszała od ojca.
- Czekaj chwilę... Jaki Książę i jakie opiekowanie się rodem?
Nie tego się spodziewała, nie po Mefisto. Po raz pierwszy poczuła się przez niego zdradzona. Nie chciała jednak wyskakiwać z błędnymi wnioskami, dlatego postanowiła zapytać. Miała cichą nadzieję, że źle to wszystko zrozumiała.
Sytuacja w pomieszczeniu stała się dość mało przyjemna. I to praktycznie dla wszystkich obecnych.
- Od kiedy dorosła kobieta zachowuje się tak infantylnie? - zapytała Francescę, szczerząc się przy tym złośliwie. - Czasem się zastanawiam, która z nas jest dzieckiem...
Musiała jakoś odreagować, a biedna Upiorna po prostu się nawinęła. A może Azu wyczuła w niej ten łatwiejszy cel? Któż to wie. Tak czy inaczej, całą uwagę poświęciła matce.
- Jak dotąd to ich wymagania wcale a wcale ci nie przeszkadzały. Gdyby było inaczej, nie latałabyś do nich jak ze sraczką i nie spędzała z nimi aż tyle czasu...
Nie kupowała tego. Zdecydowanie tego nie kupowała. Czuła się tak, jakby Francesca kłamała im w żywe oczy. Azusa zdecydowanie nie miała do matki najmniejszego zaufania, o czym teraz dała jasno do zrozumienia, swoją postawą.
Przemilczała kwestię kawiarni, acz ten niewinny pomysł, zrodził w głowie upiornej własne plany. A wszystko przez pytanie, którego jednak nie zadała. Nie minęło jednak sporo czasu, gdy Francesca znowu rzuciła coś głupiego.
- Chwila... Czy to nie ty mówiłaś, że masz dość tych ich wszystkich zasad i wymagań? Rany... w jakim ty świecie żyjesz? Nie chcę nic mówić, ale nie są to jedynie wymysły Renardów, a głupie zasady ustalone przez burżuazję. Naprawdę sądzisz, że uda ci się poprowadzić ród, mając w głębokim poważaniu te wszystkie zasady? Z resztą... Co ty masz z tą kasą i tytułami? Przecież jakiś czas temu biadoliłaś, że ciebie to wszystko męczy i w sumie to wolałabyś żyć skromniej. A teraz nagle ci się odmieniło?
Z każdym słowem Upiornej, Azusa była coraz bardziej przejęta tym, co się aktualnie działo. Jej matka kłamała. Cały czas myślała jedynie o pieniądzach. I zdecydowanie Azusa chciała powiedzieć coś więcej, jednak głos Mefiso powtrzymał ją od dalszego komentarza. Drgnęła lekko, kiedy skierował swoje słowa w jej stronę, powoli żałując, że posiłek zniknął ze stołu. Mogłaby wtedy poudawać, że jest zajęta jedzeniem.
- Neh... - choć była zła, tym razem spuściła nieco z tonu. - To nie tak, że ich nienawidzę... Po prostu gardzę całym tym szlacheckim światem, tymi fałszywymi uśmiechami... Przecież już to mówiłam... Nie słuchałaś, prawda?
Nie zamierzała rezygnować z dalszej dyskusji, jednak ewidentnie próbowała prowadzić rozmowę w ten mniej agresywny sposób.
- Niby na Renardach ci nie zależy, ale jednak bez przerwy mówisz o tym, jak to chcesz im pokazać. To masz ty... To znaczy, jak to z tym w końcu jest? Dlaczego niby twoją największą wartością jest rzekomo rodzina, a wszystko kręci się wokół swoistej zemsty, pieniędzy i tytułu? - zapytała, po czym zamilkła na chwilę. - Niech zgadnę, udajesz że się nami przejmujesz, aby uzyskać pomoc od Mefa, nie? Już wcześniej podejrzewałam, że jestem tu tylko po to, abyś mogła się do niego zbliżyć. I dziwnym trafem wykazałaś zainteresowanie moją osobą dopiero w momencie, gdy zaczęłaś tracić grunt pod stopami - rzuciła w kierunku Franceski, po czym zwróciła się do ojca. - Sorry, ale nie zamierzam milczeć w takiej sytuacji. Sam zresztą widzisz, co ona odstawia. Nie po to chciałam uwolnić się od rodu, aby skończyć jako narzędzie jakiejś szlachcianki.
Nie ważne, jak bardzo Mef wyglądałby władczo i strasznie, jednak w takiej sytuacji nie mogła po prostu milczeć i udawać, że nic takiego się nie dzieje. Kobieta ewidentnie kręciła, mając w tym wszystkim jakiś konkretny cel. Niestety, ukazała ona swoje prawdziwe oblicze. Pieniądze, tytuły i przywileje - tylko to się dla niej liczyło. Reszta to tylko marionetki w jej chorej grze. I za taką marionetkę uważała się właśnie Azu.


Do what you feel in your heart to be right,





For you’ll be criticized anyway

Powrót do góry Go down





Mefisto
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 5PUjt0u
Godność :
Mefisto Weles
Wiek :
490
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
196/95
Znaki szczególne :
prawe oko srebrne z czarną twardówką i blizna pod nim, kolczyki w obu uszach, wąskie, smocze źrenice, ostre kły, wypalony znak na prawej piersi oraz ręce, blizny po pazurach na torsie
Pod ręką :
broń, pieniądze
Broń :
włócznia
Zawód :
Jubiler, Barman, Kowal
Stan zdrowia :
Fabuła: Złamana lewa ręka, naderwane ucho, nie do końca wyleczone żebra
https://spectrofobia.forumpolish.com/t421-mefisto-weles https://spectrofobia.forumpolish.com/t1101-mefisto
MefistoNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Sro 5 Lip - 0:29
- Zobaczysz - odpowiedziałem tylko na jej pytanie. Pierwszy kac jest najgorszy, potem można się już przyzwyczai, czego teraz byłem idealnym przykładem bo raczej nie czułem się jak ktoś wypoczęty po nocnym szaleństwie z doktorkiem. Życie mnie jednak nauczyło. Zabawy i szaleństwa nie są złe, o ile następnego dnia trzeba być na tyle sprawnym by wykonać swoje obowiązki. Tak żyłem przez większość życia i tego wymagam od moich pracowników. Nie zabraniam im imprezowania dzień wcześniej o ile stawią się w pracy i staną na wysokości zadania wykonując swoje obowiązki.
Westchnąłem. Teraz nie był czas na to, żeby poruszać ten temat - po naszych niedoszłych zaręczynach pokonałem swojego ojca, odbierając mu władzę w rodzie. Przez co musiałem wrócić do swojego tytułu książęcego i zająć się sprawami rodu - spojrzałem na córkę z góry - ale nie martw się, poza tym, że mam teraz więcej obowiązków i bardziej wypchane złotem kieszenie, to nie mam zamiaru zmieniać swojego stylu życia - odpowiedziałem spokojnie. Wiedziałem, czego obawiała się nastolatka. Nie chciała wrócić do życia szlachcianki, której nie wolno nic poza tym, że ma ładnie wyglądać. Sam miałem dość takiego życia, a córce chciałem zapewnić jak najlepsze warunki. Jednak nie takie, które mi wydawały się najlepsze ale takie w których to Zusi będzie się czuła jak najlepiej. W końcu to w domu ma się czuć dobrze i bezpiecznie.
Zerknąłem na Azu ale nie skomentowałem jej słów, raczej je kontynuowałem - owszem widzę dorosłą kobietę, jednak słyszę rozpieszczoną nastolatkę, która tylko chciałaby tupać nóżka i pokazać jaka to jest ważna - dość rozpieszczania i bycia delikatnym - dorośnij w końcu! Tym bardziej teraz, gdy zostałaś z niczym - dodałem jeszcze.
Westchnąłem ciężko i pokręciłem głową - i wszędzie zachowywałabyś się jak u siebie - powiedziałem ostrzej - i jakie mieli wobec Ciebie wymagania co? Po rozwodzie spędzałaś czas tutaj, mówiąc jak ich masz dość ale i tak do nich wracałaś co chwila. Kto wie o ilu spotkaniach mi mówiłaś, a ile zatrzymałaś dla siebie - zmrużyłem oczy. Traciłem wiarę w nią, przestawałem jej ufać. Za bardzo kręciła, za często zmieniała wersję oraz za bardzo się powtarzała. Coś tutaj było zdecydowanie nie tak.
Zignorowałem jej przeprosiny. Nie miały już najmniejszego znaczenia. Nie miało to słowo już dla mnie wartości - jakiej chcesz ode mnie pomocy? - zapytałem wprost - chcesz pożyczki na to by otworzyć cukiernię? - dopytałem - wybacz, ale nie inwestuję w coś na co nie mam żadnej gwarancji - przyznałem. W końcu nie jadłem nic z jej wyrobów. Poza pieczenią dziś nie wiedziałem czy cokolwiek umie zrobić w kuchni, a tym bardziej cokolwiek jeśli chodzi o wyroby cukiernicze, więc nie miałem zamiaru dawać jej ani grosza na otwarcie jakiejś kawiarni, która w każdym momencie może popaść w całkowitą ruinę - a jeśli szukasz kogoś by cię tego nauczył to trafiłaś pod zły adres. Zusi! - zwróciłem się do córki - widziałaś kiedykolwiek bym upiekł jakieś ciasteczka czy tort? - zapytałem, by potwierdziła, że ja się kompletnie na tym nie znam. Owszem, umiem gotować, byłem zmuszony by się tego nauczyć i nawet mówili, że wychodzi mi to nie najgorzej jednak na cukiernictwie nie znałem się całkowicie. Od tego miałem ludzi, dwa piętra niżej.
Pomasowałem sobie nasadę nosa. Zrobiła się na rudo i zrobił się z niej konfident? A może w końcu sama miała dość tego całego krętactwa, które teraz wychodziło na światło dzienne? Dlatego chciałem tez porozmawiać z Lilianą, nawet jeśli tylko listownie. Musiałem się dowiedzieć z każdej strony co tak właściwie poszło nie tak. Co się ostatecznie wydarzyło, że postanowiła jednak odciąć usychającą gałąź by całe drzewo przez to nie zmarniało - mi również to powtarzałaś i się wygrażałaś, że odetniesz z nimi kontakt, by być ze mną, a teraz nie mówisz o niczym tylko o nich - warknąłem i zacząłem wędrować po tarasie w jedną i drugą stronę - rodzina wywaliła mnie z domu, chciała mnie połączyć z własną córką, a gdy się nie zgodziłem to mój własny rodzony ojciec, postanowił ją poślubić, patrząc na nią jak na jakąś rozpłodową dziwkę. I jakoś nie mówię o nich w kółko. Renardowie Cię nie chcą to ich sraj! - powiedziałem wprost, stojąc tyłem do pań, patrząc w stronę bawiących się na dole Bestii - teraz mówisz o fortunie, nowym nazwisku, herbie - westchnąłem - zdajesz sobie, że by utworzyć nowy ród musisz się czymś wybić i inne rody muszą to zaakceptować. To nie tak, ze sama sobie robisz herb i tyle. Nawet mój jest po prostu zmienioną wersja herbu mojej rodziny - powiedziałem i odwróciłem się do niej - od czego w ogóle chcesz zacząć? Plany to za mało, żeby cokolwiek zdobyć.
Warknąłem ponownie - nie karcę jej za to, że się odezwała, nie chce by powiedziała za dużo. Naprawdę nie mam teraz cierpliwości do żadnej z was - powiedziałem wprost.
Westchnąłem i podszedłem do córki. Położyłem jej na głowie wielką dłoń i poczochrałem jej czerwone włosy. Równie czerwone teraz jak moje własne - skoro tak Ci zależy na rodzinie, to powiedz mi czym lubi się zajmować nasza córka? - zapytałem  wprost - co robi w wolnym czasie? Jaką biżuterię nosi?  Dlaczego tak się buntuje? - zadałem kilka pytań, nie zdejmując dłoni z głowy młódki.
- Wiem jak się czujesz. Może ja nie straciłem wszystkiego, bo miałem spadek po dziadku, jednak ja nie zacząłem biznesu by mnie rodzina zaakceptowała, czy żeby jej dogryźć, a przynajmniej nie tylko dlatego. Zrobiłem to by zaimponować kobiecie, która wyciągnęła do mnie dłoń, która mimo braku umiejętności postanowiła mi pomóc. Która była gotowa sprzeciwić się swojej rodzinie by tylko żyć szczęśliwie u boku kogoś kto będzie jej wierny i kto ją zaakceptuje - wyprostowałem się - nie widzę już tej kobiety - powiedziałem wprost, ruszając w kierunku kuchni, by naparzyć dziewczynom herbaty z kwiatu lotosu. Świetna na zszargane nerwy - jednak mi pomogła moc, miałem wiedze oraz umiejętności, przekazane mi przez dziadka. A ty co masz by zacząć? - zapytałem jeszcze z kuchni.
Położyłem przed nimi kubki, gdy napar był gotowy - chcesz zacząć od nowa? Zwróć się do mnie z odpowiednią prośbą, oraz w końcu zajmij się rodziną - powiedziałem spokojnym, zmęczonym głosem, choć moje oczy nadal groźnie lśniły złotem - poznaj swoją własną córkę. Zacznij z nią w końcu spędzać czas, stać się dla niej matką a potem myśl o czymś tak mało ważnym jak tytuł szlachecki czy jakiś herb. To wszystko możesz zdobyć. To tylko przedmioty. Relacje z córką możesz stracić na zawsze. Znasz ją od stu lat i nie umiesz sobie z nią poradzić, nie słucha cię, chce spędzać czas ze mną, a wiesz dlaczego? - pochyliłem się by spojrzeć jej prosto w oczy - bo ja jej słucham. Poświęcam jej czas, nawet jeśli go nie mam. Nie znam się na tym jednak chcę być dla niej wsparciem, nauczycielem, przyjacielem, gdy trzeba to katem, jednak przede wszystkim ojcem. Naucz się żyć w rodzinie, skup się na podstawach. Gdzie będziesz mieszkać? Gdzie będziesz pracować? Skąd weźmiesz pieniądze na wynajem lokalu, składniki? Przemyślałaś to wszystko czy uznałaś, że dam ci to wszystko na srebrnej tacy tylko dlatego, że jesteś matką mojej córki? Wybacz...ale nie ze mną te numery.
Wyprostowałem się i skrzywiłem. Żebra nadal dawały o sobie znać. Trochę zbladłem i po skroni ściekał mi pot. Czułem się źle. Zrobiłem dwa kroki, żeby się od nich oddalić po czym odwróciłem się i spojrzałem na Sybillę gadzim, rządnym krwi wzrokiem - i pamiętaj. Smoki pilnują swoich skarbów za cenę własnego życia. Lepiej zorientuj się co jest najważniejszym skarbem tego smoka, zanim wejdziesz mu głębiej pod łuski - dodałem jeszcze ostrzegawczo i sam poszedłem zrobić sobie drinka z lotosem. Sam naprawdę tego potrzebowałem.
- Lepiej, znaleźć wśród nich schronienie, niż się na nie naciąć i stracić jeszcze więcej - powiedziałem jeszcze, poszukując składników. Powiedziałem to jednak na tyle głośno, by obie panie to usłyszały.
Nie mogłem znaleźć kilku składników, do tego ręka zaczęła mi coraz bardziej napierdalać. Potrzebowałem chwili samotności, choć może inaczej. Nie samotności a po prostu odetchnąć od tej ciężkiej atmosfery. Ledwo wróciłem do domu a tu się takie rzeczy odpierdalają....
- Zaraz wracam....muszę po coś zajść do karczmy - rzuciłem, mając nadzieję, że kobiety się tutaj nie wyzabijają pod moją nieobecność, po czym po prostu uszyłem na dół, przejściem prowadzącym bezpośrednio do Karczmy.

ZT


Smoczy Lotos - Page 8 IK7sRNT
Mefisto - #6600FF
Ein Sof - #FFCC33
Fuoco - #EECFFF

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
Re: Smoczy Lotos
Nie 9 Lip - 0:05
Nie potrafiła zrozumieć słów Mefisto, nie w tej chwili. Nie zamierzała jednak dopytywać o szczegóły z dwóch prostych powodów: miała wszystkiego dowiedzieć się później oraz... sytuacja w Lotosie wydawała się nad wyraz interesująca. O szczegóły zawsze można było dopytać, jednak nie często słyszało się o tym, że ktoś z twojej rodziny został wydalony. Poza tym, pewna kwestia wymagała przedyskutowania jej dużo wcześniej.
Dlaczego nie kopnąłeś ich w tyłek po tym wszystkim? – zapytała. – Myślałam, że tego właśnie chcesz. Że tak jak ja, chcesz odciąć się od swojej rodziny.
Nie wiedziała, co skłoniło go do podjęcia takiej, a nie innej decyzji. Chciała go jednak zrozumieć, zanim wyciągnie z tego wszystkiego wnioski. Pomimo tego, że w środku nadal czuła gniew. Jej nastoletni umysł doszukiwały się w tym wszystkim tego najgorszego scenariusza – kolejnej zdrady. Nie chciała przez to przechodzić ponownie. Zwłaszcza, że miała do czynienia z Mefem.
Nie wtrącała się do słów Mefisto, cierpliwie wyczekując odpowiedzi matki, na ich wspólne zarzuty. A tego, wbrew pozorom, trochę się nazbierało. Mieli jednak prawo być na nią źli. Zwłaszcza teraz. Ewidentnie daleko było jej do osoby godnej zaufania. To na tym chciała budować ich rodzinę? Na kłamstwie?
Z zamyśleń wyrwał ją głos ojca. Spojrzała na mężczyznę, przez chwilę analizując to, o co ją zapytał.
Ty? Jesteś ostatnią osobą, którą podejrzewałabym o działanie w tej branży. Ostatni raz, kiedy miałeś pod nosem coś słodkiego, krzywiłeś się w taki sposób, że byłam pewna, że zaraz zwymiotujesz – odpowiedziała szczerze, przypominając sobie sytuację, która miała miejsce w Gwiezdnej Posiadłości.
Ponownie zamilkła, czekając na reakcję ze strony kobiety. Ta jednak się nie pojawiała. Żadnego krzyku, żadnego płaczu, po prostu głucha cisza. Choć nawet Azu lekko drgnęła, kiedy Mefisto wspomniał o tym, że nie ma już cierpliwości także i na nią. Ta wypowiedź zapewne byłaby bardziej dotkliwa, gdyby nie zdanie, które wypłynęło z jego ust wcześniej i sam gest, jaki wykonał po tych słowach. Zusi nawet nie polemizowała, kiedy to dłoń jej ojca, pogłaskała ją po głowie. Tak drobna rzecz, a potrafiła wiele zmienić. Cały efekt potęgował także zestaw pytań, skierowany do Francesci.
Ta jednak milczała. Niezależnie od tego, jakie słowa były do niej kierowane. Mimo wszystko, wypowiedzi Mefisto nie trafiały w próżnię. Pewna ruda małolata, przysłuchiwała się nim z uwagą. Zaskoczenie na jej twarzy pojawiło się dopiero w momencie, kiedy Mefisto wspomniał o smoku. Czy domyślała się, o co może mu chodzić? Możliwe. Jeśli jednak tak było, zdecydowanie nie chciała niczego zdradzać.
Przemyśl sobie to wszystko na spokojnie – powiedziała, kiedy mężczyzna zostawił je same.
Ona również musiała się nad tym wszystkim zastanowić, nieco ochłonąć. Najlepiej z dala od matki. No i były też kwestie, jakie chciała przedyskutować z ojcem. Z tego też względu, opuściła pomieszczenie zaraz za Upiornym, pozostawiając kobietę samą.

/zt


Do what you feel in your heart to be right,





For you’ll be criticized anyway

Powrót do góry Go down





Francesca
Gif :
Smoczy Lotos - Page 8 5PUjt0u
Godność :
Sybilla Francesca z Cournard
Wiek :
498 | 28/29
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 64kg
Znaki szczególne :
Długie, białe włosy. Złote oczy . Niewielkie, dwa białe różki pod czupryną włosów.
Pod ręką :
parasolkę, torebeczkę z drobnymi rzeczami, wachlarz
Broń :
parasolka ze schowanym ostrzem, Kosa, Torebka z drobiazgami
Zawód :
Arystokratka | Bezrobotna
Stan zdrowia :
Obolała w niektórych miejscach, po ostatniej napaści.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t375-sybilla
FrancescaNieaktywny
Re: Smoczy Lotos
Nie 16 Lip - 20:41
Całą rozmowę musiała przemyśleć aby móc dalej kontynuować z nimi bez stresu. Była po całej sytuacji w stresie i jeszcze walnęła tekstami, jakby myślała o sobie a zaprzeczało z jej zmianami w rodzinie. Nie po to tu przyszła aby gadać o dalszych planach rozwoju i majątkach i tych podobnych ale o poprawie jej zachowania jak i relacji między dwójką. Westchnęła siedząc nadal na krześle przebywając przez chwilę na tarasie. Gdy została sama ze swoimi myślami, wstała i poszła do salonu gdzie skierowała się do głównej sypialni chcąc spakować do swojej głównej torby rzeczy: ubrania, bieliznę, buty a do drugiej torby: szkatułkę z biżuterią, kosmetyki i perfumy, które używała na co dzień. Po sprawdzeniu czy wszystko zabrała ze sobą, wyniosła dwie torby w dwie ręce. Po zamknięciu drzwi od głównej sypialni ruszyła w kierunku gościnnej sypialni w której chciałaby zostać jak i zamieszkać, która była wolna i otworzyła ją łokciem. Obejrzała się za siebie, wtedy spojrzała, że jest szafa nocna jak i duża szafa w której prawdopodobnie pomieści wszystkie ubrania i rzeczy. Po rozpakowaniu się, położyła dwie torby do drugiej części szafy składając je i wróciła po swoją herbatę, którą zostawiła na tarasie. Po zabraniu kubka z herbatą, poszła powolnym krokiem do pomieszczenia, gdzie chciałaby przemyśleć kilka spraw i dalsze sprawy, o których by chciała porozmawiać z Mefem. Nostalgia z przeszłości ją wzięła, że zamyśliła się spogladając na biżuterię od babci, którą wykradła jej służka i została niestety pewnie zwolniona przez ten incydent. Miała jedynie nadzieję, że dobrze zaopiekuje się jej matką. Żywiła jedynie nienawiść do ojca, który spowodował dalszą lawinę problemów. Jednakże zastanawiała się co w życiu pocznie ale musi przetrwać najgorszą burzę i ją pokonać. Upiorna z tym majątkiem, tytułami i herbami niepotrzebnie zaczęła gadać przy nich, jednakże chciał dowiedzieć się o jej planach ale mogła źle dobrać słowa, które mogłyby zranić córkę a raczej wykonała zły ruch w jej stronę. Chciała to wszystko wytłumaczyć, że nie zależy jej na majątku, tytułach czy herbie, a na rozwoju córki aby wiedziała iż ma nadal tą beznadziejną matkę. Niestety Upiorna zasmuciła się i wpadła w melancholię, wtedy weszła do łóżka biorąc ze sobą herbatę i wzięła kilka łyków na uspokojenie. Po odstawieniu ciepłej herbaty, zaczęła się mocno rozmyślać, bo była w nowej sytuacji i nie wiedziała jak odnaleźć w takiej brutalnej rzeczywistości jaką sobie zgotowała jak i jej dalsi rodacy. Upiorna zaczęła żałować, że w takiej rodzinie się urodziła i musiała przejść przez całe piekło, które jej zgotował los.
- Co ja teraz pocznę - odpowiedziała sama do siebie. Łzy pierwsze zaczęły spływać po policzku. Przypominała dawne dzieje, aż do teraz kiedy jej nie było przy córce. Czuła się ohydnie, obwiniała samą siebie że nie wychowała córki jak powinna, bo popełniła jeden kolosalny błąd, czyli powtórzyła ten sam błąd co jej matka, która tak naprawdę nie zajmowała się bo biznes był najważniejszy. A potem zdrada matki z kimś innym, która przeważyła pomiędzy nimi relacje. Psychika Upiornej była mocno nadszarpnięta i nie mogła przemóc do nowej rzeczywistości gdy była wtedy jeszcze młódką.
- Co ja najlepszego zrobiłam - westchnęła sama do siebie, nie mogąc przestać płakać i łkać. Miała jedyną nadzieję, że córka czy Mef nie usłyszy odgłosów płaczu z gościnnego pokoju w którym znajduje się Różyczka.

Minęło kilka minut.

Gdy Francesca obudziła się nadal było cicho w mieszkaniu, co oznaczało że nie wrócili jeszcze z Karczmy. Tym bardziej, że przespała się ze wszystkim, dlatego uznała o odejściu. Musiała przedtem znaleźć czystą kartkę jak i długopis aby napisać do nich list. Po napisaniu listu, zaczęła pakować swoje ubrania, bieliznę, kosmetyki, perfumy jak i biżuterię, książki, aby niczego potem nie zapomnieć. Po zabraniu wszystkich rzeczy, wyszła z gościnnej sypialni aby spojrzeć jeszcze raz na nią i zamknęła drzwi. Skierowała się w kierunku salonu i położyła na stole list aby był najbardziej widoczny aby mogli go przeczytać. Po chwili skierowała się do drzwi i wyszła, kierując w stronę stacji kolejowej gdzie dostała marne monety na bezpowrotny bilet.

z/t

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach