Ulice Starego Miasta

avatar
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Kodero Grinnik
Wiek :
40
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
198/90 - cm/kg
Znaki szczególne :
Blizna na brzuchu i rozcięty policzek
Pod ręką :
Strzelba 8 sztrzałowa; Rewolwer 7 strzałowy; Nożyk w bucie
Broń :
Strzelba; Rewolwer; Nóż;
Zawód :
Leśniczy
Kontrahent :
brak
Stan zdrowia :
Ból brzucha.
https://spectrofobia.forumpolish.com/u209
KotsonNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Pon 18 Sty - 23:53
Karczma, Motel to tu istnieją, ciekawe czy funtem można płacić? Teraz myślę nad zmianą towarzysza Walentis to tylko uroczy jest mało wie, a stąd pochodzi. Jeśli Cię to zadowoli pochodzę ze Świata Ludzi. Przygotowałem się na krótką podróż, żeby znaleźć zabić i wrócić. Eh nie zasnę nie dam rady tak na już. To będzie dziwne pytanie, ale z tej strony przyjemnie wyglądającą sierść mógłbym? Wiesz co. - choć zmęczony zainteresował mnie lisek, czyżby Walentis był tym, który zabił jeśli tak zabiję go za oszukiwanie mnie nie będzie to mój towarzysz. Jezu gadam o takich rzeczach w głowie. Spojrzałem na lisa, kurdę jak milusia podusia, Oby mnie nie zjadł, ale słodki. Nie zjesz mnie prawda? tak obudziła się nie pewność. Liże ten pysk, może oddam mu coś kupując za moją gotówkę. Oby tutaj był funt błagam.

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Wto 19 Sty - 17:57
Przekręcił głową z niedowierzaniem - naprawdę? Jak jedziesz za granice to też się nie przygotowujesz co masz zabrać, czym się płaci, co wolno co nie i czy są tam miejsca, które Cię zainteresują albo przydadzą? - jakoś nie mógł uwierzyć, że ktoś tak po prostu ruszył w nieznane. Nawet jeśli miał na celu zabicie kogoś z Inari wie jakiego powodu. Jakoś miał to głęboko pod ogonem. Niech sobie ściga i samego Arcyksięcia. O ile nie tknie Gawaina, nie interesowało go to - są motele, są hotele, ale waluta jest inna. Złoto, srebro, miedziaki. Może znajdziesz miejsce, gdzie wezmą funty ale nie gwarantuję. Jakoś nigdy nie było mi to potrzebne - podrapał się za uchem.
Chciał go pogłaskac? A proszę bardzo! Lepiej dla Demona nie mogło się to ułożyć - oczywiście, ale raczę nie szarpać, bo ugryzę - zaśmiał się i podszedł leniwym krokiem. Usiadł na wyciągnięcie ręki, pozwalając się pogłaskać - nie jadam człeczyny ale gwarantuję, że są tu istoty, które chętnie by człowieka schrupały, albo po prostu uwięziły - powiedział, zerkając z ukosa na mężczyznę. Był czujny, choć wydawał się rozluźniony. Gdy tylko ręka Kotsona dotknęła go, od razu zaczął pobierać energię. Człowiek jednak nie mógł tego poczuć, nie było to jakieś drastyczne.
Może i to uwłaczało w dumę Demona, jednak jak łatwo było się w ten sposób pożywić! Ofiara sama pchała mu się praktycznie do pyska. No....teoretycznie, bo nie miał zamiaru go gryźć, nie miał smaka na krew jakiegoś pierwszego, lepszego bezdomnego. Blah.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Kodero Grinnik
Wiek :
40
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
198/90 - cm/kg
Znaki szczególne :
Blizna na brzuchu i rozcięty policzek
Pod ręką :
Strzelba 8 sztrzałowa; Rewolwer 7 strzałowy; Nożyk w bucie
Broń :
Strzelba; Rewolwer; Nóż;
Zawód :
Leśniczy
Kontrahent :
brak
Stan zdrowia :
Ból brzucha.
https://spectrofobia.forumpolish.com/u209
KotsonNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Wto 19 Sty - 19:22
Lisek dał się pogłaskać, ale nie o to mi chodziło. Chciałem z niego poduszkę zrobić, a ten myśli o głaskaniu jednak pies to pies nie zmienisz. Dotykając poczułem miękką futrzastą poduszeczkę, od razu zachciało mi się spać. Ale szczerze mi nie o głaskanie chodziło tylko o poduszkę. W ciul mnie zdziwił, że tu jest Złoto, srebro, miedziaki co to jakiś rpg?  Może należy do jakieś grupy, że mówi o chrupaniu i uwięzieniu. Rzeczywiście ruszyłem od razu bez przepytania Walentisa, jestem głupi. Zacząłem bić się po twarzy, zapomniałem na chwilę o Panu Lisie. Masz jakiegoś właściciela? Albo lepiej może zacznijmy od przedstawienia się. Po czym usnąłem na 15 minut obudziłem się w gorszej sytuacji. Kontynuując nazywam się Kodero Grinnik, który bez przygotowania rozeznania przybył do tego świata by zabić dachowca, a potem umrzeć? albo zrobić coś co mogłoby przynieść nowoczesność. Jakby się zastanowić? Temu światu. Jest miejsce wymiany, gdzie mógłbym funty wymienić na pieniądze jakby wzięte żywcem z rpga? Zasypywałem lawiną pytań, jednak uspokoiłem się. Zapomnij to co mówiłem jesteś trzecią magiczną postacią, którą spotykam. Przepraszam, dziękuję za krótką rozmowę, ale muszę iść i odnaleźć dachowca mordercę. Po czym zacząłem powoli wstawać. Oby nie czuł się urażony. Biedny czworonóg robię to co wcześniej. Upadłem byłem bezsilny jedyne co mogłem to słuchać i coś mówić.

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Sro 20 Sty - 11:27
Słysząc to zawarczał i kłapnął go zębami po dłoni, lekko ją rozcinając. Zaraz jednak się uspokoił i usiadł prosto, dumnie - jesteś bezczelny, wiesz o tym? - zapytał z powagą - jak ktoś na ulicy w Świecie Ludzi ma na sobie miękkie futro, to też proponujesz mu, żeby się położył i robił za twoja poduszkę czy materac? - prychnął zirytowany i pokręcił głową z niedowierzaniem.
Spojrzał na niego jak na największego idiotę. Na jego szyi mocno była widoczna skórzana obroża, z błyszczącym rubinem a niżej łańcuszek z połową serduszka - nie nie mam właściciela, nie jestem zwierzątkiem domowym - powiedział w końcu. Ten typ naprawdę nic nie wiedział o tej krainie. Nic, a nic, skąd on się w ogóle urwał.
I do tego zasnął. Yako kilka razy szturchnął go łapą. Spał. No cóż. Stanął łapa na jego ręce i zaczął spokojnie się pożywiać. Będzie gościa boleć głowa, będzie osłabiony, ale cóż. Najwyżej nie dotrze do celu. Yako miał to gdzieś, w końcu to tylko kolejny gówniak na jego drodze. Stworzony po to by zostać karmą.
Gdy się ocknął, przyglądał się mu teraz już mocno czerwonymi ślepiami. Najadł się.
- Zaraz...chcesz zabić Dachowca....ale chociaż wiesz jakiego? - zapytał i parsknał - jeden siedzi Ci w torbie i to z niego mogłeś sobie zrobić poduszkę, drugi siedzi przed Toba. Na dachach jest ich pełno, w uliczkach. To trochę tak jakbyś za zadanie miał zabić murzyna. I wiesz tylko, że to murzyn, ani płci ani wyglądu nic. Powodzenia w poszukiwaniach - zaśmiał się, ale zaraz spojrzał na niego i zmienił wygląd. Teraz nad Kodero stał mocno zbudowany mężczyzna, o opalonej skórze, krótkich czarnych włosach, czerwonych ślepiach. Ubrany w poszarpane jeansy oraz skórzany, odpięty bezrękawnik, ukazujący jego umięśniony tors. Na ramieniu widniał tatuaż przedstawiający japońskiego lisa (taki sam jak ma zazwyczaj na plecachm tylko, że jego ogony oplatały ramię aż do nadgarstka). Uszy i ogon pozostały białe jak śnieg, z czarnymi końcówkami. Paznokcie były długie i ostre, tak samo jak jego kły - Lucjusz miło mi - przedstawił się, szczerząc demoniczne zębiska - chcesz wprowadzić tutaj nowoczesność? Prąd? Nie działa, nawet jak podłączysz diodę do ziemniaka to nic się nie stanie - wywrócił oczami i przykucnął nad nim. Na szyi nadal widniała luźno zapięta obroża, ta sama, która miał pod postacią lista.
Przejechał dłonią po twarzy - rpga? Wiesz, że kiedyś w Świecie Ludzi taka waluta też istniała prawda? Zanim wymyślili papierki. Po prostu jest tu trochę jak w dawnych czasach. I może znajdziesz jakieś miejsce wymiany, gdzieś w zaułkach. Albo znajdziesz kogoś kto będzie tak miły i ci je rozmieni - poruszał leniwie swoją białą kitą .
Patrzał na niego jak na coś żałosnego - powiedz mi, w Świecie Ludzi też się przedstawiasz, dzień dobry jestem Kodero i jestem brytyjczykiem? - zapytał z niedowierzaniem - podejrzewam, że nie więc nie wiem po chuja mówisz, że jesteś człowiekiem. Tutaj to nikogo nie obchodzi - rzucił jeszcze, wyciągając z wewnętrzej kieszeni paczkę ziołowych papierosów. Nie śmierdziały tak bardzo, a czasem trzeba się wczuć w postać trochę bardziej. Z tą rasą nie do końca to była prawda. Jak chce to niech idzie do Gwardzistów się o to pytać....czekaaaj - a nie pytałeś może Gwardzistów o niego? Wiesz...taka tutejsza policja - podrzucił, przyglądając się jak robach nieporadnie próbuje wstać.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Kodero Grinnik
Wiek :
40
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
198/90 - cm/kg
Znaki szczególne :
Blizna na brzuchu i rozcięty policzek
Pod ręką :
Strzelba 8 sztrzałowa; Rewolwer 7 strzałowy; Nożyk w bucie
Broń :
Strzelba; Rewolwer; Nóż;
Zawód :
Leśniczy
Kontrahent :
brak
Stan zdrowia :
Ból brzucha.
https://spectrofobia.forumpolish.com/u209
KotsonNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Sro 20 Sty - 11:56
Ledwym wzrokiem spojrzałem w stronę Lucjusza. Zapewne uważasz mnie za śmiecia, jestem niczym robakiem pod twoimi stopami, którego możesz zniszczyć, lecz gdy się wyliże znajdę i zabiję. Coś mi kurwa zrobił szatanie?! Upadłem i leżąc na ręce dalej próbowałem mówić zanim wszystkie siły ze mnie wypłyną. Starałem od samego początku być miły, ale brak sił zapewne spowodował silną myśl, że tu był lis. Wiem tylko tyle, czarny żółte oczy i krótszy ogon. A jeśli chodzi o poduszkę, przepraszam myślałem, że byłeś lisem, który mi proponował przespanie się na nim. W tedy do mnie trafiło ból, jakbym miał rozciętą rękę. Twarz w bólu, a Walentis milczy. Z dziwnego powodu mówienie sprawiało mi ból. Prymitywy zasłaniające się magią, pluje na was. Jednak każdy to samo próbujesz być miły, a Ci nie wychodzi. I co zabijesz mnie. A co do twoich gwardzistów, nawet nie wiedziałem, że coś tu takiego istnieje. Powinienem się przygotować i zabijać wszystko co tu znajdę, a teraz umrę jak biedak i nikogo to nie będzie obchodziło. Powinienem chociaż spróbować go zabić puki mogę, chciałem sięgnąć, lecz nie czułem ręki. Wkurwiasz mnie, średniowiecze s... Usta przestały się ruszać, było widać tylko, że ruszam je w sposób zabiję Cię. Patrzyłem na niego i czekałem na jego odzew.

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Sro 20 Sty - 14:31
Baśniopisarka przechodziła ulicami załatwiając sprawunki. Wsłuchiwała się w rozmowy ludzi wykorzystując swoją moc. Przydatna umiejętność, możesz podsłuchiwać plotek służby nie wychodząc z domu. Tym razem jednak przydała się do czegoś innego. Słowa ,,Lucjusz miło mi", zatrzymały ją w miejscu. Wsłuchała się w konwersację wytężając mocniej słuch. Imię nie to samo, jednak głos należał do jej dawnego przyjaciela.
Czyżby jakiś człowiek przyplątał się i nie został złapany w Bramie? Kto inny chciałby wymieniać w uliczce franki, chyba tylko idiota, no cóż czas go poznać. Im bardziej kobieta zbliżała się do zainteresowanych tym dokładniej słyszała ich rozmowę. Białowłosa ruszyła prosto za dźwiękami rozmów.
Idealne wyczucie czasu dla naszej panny, może powinna dostać za to odznakę? Ponieważ weszła do alejki idealnie w momencie, którym zirytowany człowiek postanowił im wygrażać. Spojrzała na lisa i jego rozmówcę. Z słodkim uśmiechem na ustach odezwała się, jej głos przepełniała zarówno słodycz jak i niema groźba.
-Zastanawiające jak łatwo można obrażać nieznane osoby, jednak czy to napewno jest słuszne?
Tęczowe oczy Parvatti były wyjątkowo zimne, jak zawsze ciepłe i pełne emocji, tak tym razem wyrażały jedynie niechęć. Widziała na własne oczy wojnę i osobiście nienawidziła ludzi z takim agresywnym podejściem, niezależnie od ich rasy. Białowłosa stanęła koło Luciana i położyła mu delikatnie dłoń na łopatce w geście przywitania. Znała demona 800 lat i nie pomyliła by go z kimś innym.
-Proponuję ćwiczenia oddechu na uspokojenie, pomagają. Jednak nie wiem czy ty chcesz za dużo oddychać w tym świecie. Nie boisz się klątwy?
Białowłosa elfka nawet zirytowana emanowała spokojem i blaskiem. Jej długie włosy splecione w warkocz włosy okalały głowę Paro niczym korona. Ubrana była w długi do połowy łydki, taliowany, czarny płaszcz.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ulice Starego Miasta
Sro 20 Sty - 14:57
Postanowił dzisiaj zrobić sobie dzień odpoczynku od treningu i poszukać jakiegoś miejsca w lalkarskim mieście gdzie mógłby się napić kufla piwska albo porządnego procentowego alkoholu, zjeść coś mięsnego. Miał ochotę na młode ziemniaczki, pieczonego kurczaka w przyprawach z chrupką skórką oraz gotowaną marchewką czy może buraczki choć w sumie gulasz myśliwski też dzisiaj smacznie brzmiał w myślach. Dzisiaj miał zamiar dobrze popić w lokalnej spelunie, odpocząć i się zrelaksować, może później podskoczy popatrzeć na kobiecie krągłości albo męskie sześciopaki, jeżeli znajdzie klub z striptizem. Nie mógł się doczekać żeby poznać pijanych towarzyszy na dzisiejszą popijawę, chciał się pośmiać i rozerwać porządnie. Nie zwracał uwagi na przechodnich, aż tu nagle na jego drodze kilka metrów od niego napotkał gromadkę. Stanął i przypatrywał się im, na jego twarzy widniało zaciekawienie i zmieszanie. Wyglądało to bardziej jakby próbowali albo pastwili się nad biednym pijakiem. Cóż, czasami Ci z słabszą głową tak potrafią skończyć, akurat mu się to nigdy nie zdarzało. Potrafił dużo wypić, ale też z głową sączyć drinki, plus zawsze coś spożywać żeby etanol miał co palić, w sensie kalorie. Przypatrywał się im i oceniał sytuację, ten leżący wyglądał na zmęczonego, był tam też seksowny dachowiec, na którego widok się oblizał, a ta kobieta też była w jego guście. Postanowił zdecydowanie do nich zagadać. Podszedł do nich na odległość trzech metrów od leżącego, uśmiechnął się - Właśnie zmierzam do speluny, widocznie wy z niej wracacie... - Wpatrzył się w leżącego już bez uśmiechu - Jesteś w stanie jeszcze zawalczyć z kuflem biesiadniku? Przydałby mi się kompan, wy też zaproszeni jesteście! W grupie zawsze zabawniej - Zapytał życzliwym tonem. W sumie jak zbliżył się do nich nie poczuł alkoholu a sytuacja nie wyglądała tak jak ją skojarzył. Coś tutaj się święciło, ale co!

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Sro 20 Sty - 23:01
Przekręcił lekko głowę, z mina, jakby nie do końca wiedział o co mu chodzi - nic Ci nie zrobiłem. Siedziałem tutaj, żeby nikt Cię nie okradł, w przeciwieństwie do tego pchlarza, który nawet nosa z torby nie wyściubił - wskazał ruchem głosy na torbę z ukrytym w niech Dachowcem.
Odpalił papierosa i zaciągnął się. Wypuścił spokojnie dym i spojrzał na mężczyznę z podziwem - no ładnie, to jednak coś o nim wiesz - rzucił z kpiną w głosie, po czym spojrzał na niego jak na idiotę - czy jakikolwiek lis zaproponowałby kiedyś, żeby robić za czyjąś poduszkę? - co z tym gościem było nie tak? Jak można było uznać, że ktoś proponuje swoje ciało jako poduszkę? Co on był jakaś pierwsza lepsza panienka, która użyczy mu swoich kolanek? Może jakby miał humor i nie miał partnera to jeszcze, ale teraz? Nie ma bata!
Uśmiechnął się wrednie, gdy ten zaczął rzucać wyzwiskami. Nie powiedział jednak nic, bo właśnie zauważył, że ktoś do nich zmierza. Parvatti. No nie spodziewał się jej tutaj. Skinął jej głową na powitanie.
Zaśmiał się, widząc jak robal pod nim mu grozi - zabijesz mnie? Najpierw polecam wstać, to by się przydało - wyszczerzył demoniczne zębiska. Zaraz spojrzał na Baśniopisarkę - podejrzewam, że nawet o niej nie wie. On nawet nie wiedział, że tutaj są miejsca, gdzie może spać oraz, że walutą wcale nie są franki - nie żeby normalni Lustrzanie nie wiedzieli nawet o czym oni mówią. Że akurat trafił na tych, którzy spędzili większość swoich żyć spędzili właśnie w Świecie Ludzi. Co więcej...Yako pochodził ze Świata Ludzi, Kodero pewnie nawet go znał, choć nie zdawał sobie z tego sprawy. Mało kto nie kojarzył najsłynniejszych aktorów. Ale cóz, nie było to teraz ważne.
No i zaś się ktoś napatoczył. Do speluny - raczej żadne z nas nie wraca stamtąd - powiedział, spoglądając na nowoprzybyłego - ten to nie pijak, to gość, który przyszedł tutaj nie wiedząc nic o tym świecie - czemu miałby ukrywać rasę obcego? Nie miał podstaw do tego, zeby go chronić. W szczególności, że mu groził.
Słysząc zaproszenie pokręcił głową. Otoczył ramieniem kobietę obok - naprawdę sądzisz, że takie piękne panie nadają się do speluny? Ja również nie stołuję się w takich miejscach. Śmierdzą. Wolę porządną karczmę, klub albo bar, dlatego podziękuję za zaproszenie. A Ty moja droga? - zapytał, spoglądając na tęczowooką. Podejrzewał, że raczej też się nie zgodzi, ale przecież nie bedzie za nią decydował. Była na to za stara, żeby Demon decydował co ma robić.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Kodero Grinnik
Wiek :
40
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
198/90 - cm/kg
Znaki szczególne :
Blizna na brzuchu i rozcięty policzek
Pod ręką :
Strzelba 8 sztrzałowa; Rewolwer 7 strzałowy; Nożyk w bucie
Broń :
Strzelba; Rewolwer; Nóż;
Zawód :
Leśniczy
Kontrahent :
brak
Stan zdrowia :
Ból brzucha.
https://spectrofobia.forumpolish.com/u209
KotsonNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Czw 21 Sty - 0:51
Niestety nie mogłem nic zrobić, jak tylko obserwować, całą sytuację. Ruch oczu, słuchanie i myślenie to byli teraz moi przyjaciele. W sumie oddał bym wszystko zanim ten dupek, sprzedałby mi kopa w głowę łamiąc kark by wypić kufel piwa. Spoglądając na parę czyżby to był mój koniec? Umrę zabity przez jakieś dwie postacie, jeszcze ta co to jest elfka? Pewnie słyszała coś i teraz chce to zobaczyć.
W sumie propozycja kolegi, który do nas dołączył do napicia się była dosyć atrakcyjna, jednak wolę nie odpływać i patrzeć się tym spojrzeniem w tego dupka, który kogoś mi przypomina, kogoś na którego widok  mam odruch wymiotny. Dobrze chociaż, że mnie nie wykorzystali. Dlaczego Walentis nic nie mówisz, jakby Ciebie w torbie nie było, nie uciekłeś.
Walentis uciekł, kiedy ja godałem i skupiłem uwagę tego typa, nie chciał gadać z lisem, ani stać się deserem. Myśląc o Kodero czuł ból w klatce piersiowej, w końcu to Kodero mu pomógł, a on stchórzył. Miał pomóc Kodero w schywatać tego dachowca jednak Kodero nie wiedział, że cały czas mordercę ma przy sobie. Kotek nie umiał przyznać się do prawdy, a teraz jedyna osoba na która mu została umrze i będzie musiał z tym żyć.

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Czw 21 Sty - 10:51
Spojrzała na Lusiana, słysząc jego wytłumaczenia poczuła jak gniew zastępuje spokój. Nie lubiła agresywnych osób ale skoro mężczyzna znalazł się tutaj nie mając żadnej wiedzy o ich świecie to pewnie był bardziej przestraszony niż zły. Może jednak powinni mu pomóc?
-Biedaczek, może nie potrafi wstać bo się tak boi? Dobrze, że go tłumaczysz, bo biedactwo zapomniało języka w ustach by sam odpowiedzieć kobiecie. Zabłądził i wszystko jest dla niego ty całkiem nowe to się boi. Jest całkiem sam, bez nikogo, nie wie co ma ze sobą począć. Może powinnam mu wymazać pamięć i odesłać do Świata Ludzi, by nie zrobił sobie większej traumy. Co o tym myślisz?
Zagadnęła Lusiana starając się mówić cicho, by nie zdenerwować mężczyzny. Jedocześnie bacznie go obserwowała z troską w oczach. Gatunek ludzki od dawna był dla niej ważny, więc starała się sprowadzić zbłąkane dusze na dobrą ścieżkę. Niestety wiedziała też, że żaden człowiek nie powinien przechodzić przez Lustro jeśli nie zna zagrożenie jakie ze sobą niesie Anielska Klątwa i brak możliwości korzystania z technologicznych odkryć ludzkości. Paręset lat temu, gdy stawiała pierwsze kroki w Świecie Ludzi też taka była, zagubiona, samotna, niezrozumiana. Może nie spała na ulicach miast, wolała wybierać lasy jako miejsce drzemki, było spokojniej i mniej śmierdziało.
Z zamyślenia wyrwał ją kolejny głos. Ich mała gromadka robiła się coraz liczniejsza. Odwróciła głowę by zobaczyć nowoprzybyłego. Uśmiechnęła się lekko na powitanie, jednak jedna jej brew podniosła się w zdziwieniu. Człowiek leżący na ziemi jeszcze rozumiem, ale oni raczej nie wyglądali jakby wracali z podrzędnego baru. A już napewno nie Baśniopisarka, była arystokratką i chociaż nie respektowała społecznych ograniczeń to nie gustowała w miejscach cuchnących piwem i uryną. Już miała się odezwać, jednak ubiegł ją lis, przybliżyła się do niego czując na płaszczu ciepłe ramię. Zaśmiała się cicho słysząc, słysząc wytłumaczenie. Cóż musi mu przyznać, że jego bogini jednak dalej ma go pod swoimi skrzydłami. Baśniopisarka chociaż wiedziała wiele o lisie i znała jego miłość życia to czuła jak jego urok wciąż działa.
-Bardzo dziękuję, za zaproszenie jednak muszę odmówić, tak jak powiedział mój przyjaciel, speluna nie jest odpowiednim miejscem dla mnie.
Jednak została dalej niezałatwiona sprawa Człowieka. Pewnie tak go powinna nazwać Paro skoro nie wiedziała jak się nazywał, a był ewidentnie dumny ze swojej przynależności rasowej skoro obnosił się z tym i uważał ich za prymitywów.
-Okej wracając do tematu. To Panie - kobieta zrobiła przerwę na tyle krótką by nie przedłużać i na tyle długą by mężczyzna zrozumiał, że oczekuje od niego przedstawienia się. -Jeśli się pan uspokoi, przeprosi za wyzwiska i spokojnie z nami porozmawia, może będziemy wstanie dojść do jakiejś konkluzji i pomóc panu rozwiązać problem z przebywaniem w tym świecie, walutą i czym jeszcze ma pan problem.
Baśniopisarka mówiła spokojnie pochylając się nad mężczyzną, by nie poczuł, że nad nim góruje, dłonie wyciągnęła przed siebie, by nie pomyślał, że chce go zaatakować aby. Traktowała go jak przestraszone dziecko, jednak w sumie dla niej był dzieckiem, jak każdy człowiek.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ulice Starego Miasta
Pią 22 Sty - 8:43
Zaczęło do niego docierać po ich słowach, że ten tutaj jegomość leżący nie jest jego nowym pijackim kompanem, który za dużo wypił i postanowił odpocząć sobie na zimnym betonie. Lisi Dachowiec i ta urodziwa Elfka w takim razie też nie wracali z karczmy, jedynie zainteresowali się leżącym człowiekiem. Z tego co zrozumiał to w jakiś sposób ich obraził swoją głupotą. Kto głupi obrażałby mieszkańców tego świata będąc kompletnie zdanym na siebie, będąc człowiekiem na obcym terytorium? Nie jest to książkowy przykład jak przetrwać w nie swojej krainie. Musiał koniecznie poznać jego historię, więc nie odpuścił z pomysłem zaciągnięcia go do speluny. Odkręcił bukłak z wodą, ściągnął go z paska. Podszedł do leżącego człowieczka z uśmiechem na twarzy. Kucnął nad nim i wyciągnął w kierunku jego dłoni bukłak z wodą, który wsadził mu z przymusu - Napij się podróżniku, zimna woda, postawi Cię na nogi i złagodzi efekty tego "czegokolwiek cokolwiek" czujesz. Na smutek nie pomoże, ale w pobliżu na pewno jest jakaś spelunka, w której przyjmą nas obu i uraczą zimnym kufelkiem piwka. Może być też karczma czy lepsza restauracja, choć ten twój podziurawiony płaszcz ogranicza nasze możliwe wybory - Zaśmiał się przyjaźnie komentując jego aktualny stan oraz ubiór z którym na pewno nie wpuszczą ich do porządniejszej restauracji żeby mogli się tam stołować. Wstał z pozycji kucającej i pozwolił człowieczkowi przygarnąć sobie jego bukłak z zimną wodą na jakiś czas. Zmoczyć jego suche gardło, nawodnić odwodnione przemęczone ciało.
- Pij na zdrowie, złap oddech i najwidoczniej przeproś tych urodziwych mieszkańców za swój wulgarny język. Jeżeli to zrobisz to może zmienią zdanie co do mojego zaproszenia i będziemy mieli cudowne towarzystwo podczas wysłuchiwania twojej opowieści przy głębszym w szklaneczce z lodem - Rozglądał się spokojnie po twarzach dwójki, która mu stanowczo odmówiła, może te określenie speluna którego używał nie przypadła im do gustu. Pewnie tak. Widocznie nie są wesołymi biesiadnikami, który od rana do nocy w wolny dzień od ciężkiej roboty i pracy, spotykają się z kumplami na zimny kufel, który kończy się popijawą od zmierzchu do świtu, w którym radują się swoim towarzystwem, żartem a co najważniejsze opowieściami. Te ostatnie najbardziej lubił. Słuchać przygód kogoś o jego podróżach do najciemniejszych zakamarków świata, jak udało mu się pokonać przeważającą siłę wroga, o barowych bijatykach po północy, seksownym pikanych opowieści o zalotach z urokliwymi kobietami lub facetami, zależy od gustu. Akurat mu podobały się obie wersje. Popatrzył na lisiego Dachowca seksowności którego słowa i ruchy były dla Askariego intrygujące, coś było w nim innego co sprawiło że lekko zadrżały mu nogi na myśl o nim. Było to nadzwyczaj dziwne, ale też fascynujące. Białowłosa była przepiękna.
- Lokalizacje zawsze można zmienić na potrzeby tak przepięknych stworzeń jak Wy, jedynie wziąłbym malutką poprawkę na strój człowieczka. Przez bramkę go nie przepuszczą w takich łachmanach. Porządna karczma brzmi dla mnie równie ciekawie co speluna, choć po paru zimnych nie będę widział różnicy między tymi dwoma - Zaśmiał się na myśl o swoim stanie upojenia, gdy jedwabne i elegancki wystrój lokalu zacznie go mało obchodzić, gdy alkohol trafi do krwioobiegu, a on będzie wesolutki od ucha do ucha, bawiąc się dobrze w nowym towarzystwie. Choć z drugiej strony posadziłby swój przemęczony tyłeczek na czymś mięciutkim i wygodnym, czymś co posiada poduszkę a w dodatku podparcie i nogi się nie kiwają na lewo i prawo - Zasiąść do jednego stołu i posilić się jakimś łakociami, przysmakami i napić się eleganckiego drinka z takim towarzystwie pięknych kobiet - Ukłonił się lekko, trzymając dłoń na sercu - Byłoby mi miło, gdybyście uraczyły mnie swoją obecnością. Eleganckie drinki miałyby jedynie sens w waszym towarzystwie - Wyprostowany uśmiechnął się szczerzącymi bialutkimi ząbkami.

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Pią 22 Sty - 20:16
Westchnął z rezygnacją - nie wiem, nie pytałem i dobrze wiesz jaki jest mój stosunek do Ludzi - powiedział, patrząc jej prosto w tęczowe oczy. Znała go na tyle długo, że doskonale powinna to wiedzieć. Z resztą...mogła się o tym dowiedzieć na samym początku ich długiej znajomości, która raczej nie zaczęła się dla niej przyjemnie. Nie dlatego, że jej coś zrobił, ale udawać służącą i dawać się poniżać tylko dlatego, żeby się nauczyć jakiegoś języka i iść z kimś kogo nie zabiją tak od razu? W szczególności patrząc skąd pochodziła. Szkoda tylko, że Yako niezbyt to interesowało. Teraz się zmienił, ale i tak uważał Ludzi za coś nudnego i niegodnego większej uwagi. No chyba, że ten ktoś mógł być choć trochę przydatny.
- Hmmm - uśmiechnął się okrutnie - a może zostawimy go pod tymi sławnymi aptekami, które pomagają każdemu? Może wyjdzie mu to na dobre? - zapytał, poruszając lekko puchatym ogonem. Wiadomo, że chodziło mu o pewną Organizację, która chyba funkcjonowała pod przykrywką firmy farmaceutycznej. Wiedział, że Parvatti się na to nie zgodzi, z resztą nie było pewności, że w ogóle by się nim zainteresowali. No i też pytanie. Kto by go tam podrzucił tak, by nie wzbudzić podejrzeń o swoim pochodzeniu?
No i kolejny bardzo pomocny gość. Aż się rzygać chciało. Ale niech se robią co chcą, to nie była jego sprawa. Jednak widząc ten bukłak, aż miał ochotę wyparować wodę która tam była. Ech...ale by było zabawnie, jednak pewnie zaraz by oberwał po łbie od pewnej Białowłosej, która stała tuż obok.
Spojrzał na nowoprzybyłego swoimi czerwonymi ślepiami - ale chłopie masz rozstrzał. Z jednej strony speluny, a z drugiej strony knajpy, do których pewnie obecna tutaj panna nie zagląda bo tam tylko same bufony siedzą, popijają wino i rozmawiają o interesach. Co Ci przeszkadza jego płaszcz? Bo potargany? - pokręcił głową i pomasował nasadę nosa - do każdej normalnej karczmy czy też baru wejdzie bez problemu. Już nie tacy się tam pewnie pojawiali. - naprawdę czy dziś spotyka tylko jełopów, którzy nie mają o niczym pojęcia. Tego człowieka JESZCZE by mógł jakoś zrozumieć, bo jak widać, jego towarzysz to zwykła picza i nic więcej, ale ktoś, kto zdaje sie, że tutaj mieszka? Menel ze Świata Ludzi oraz chlejus z Krainy. Nosz dobrali się.
- Mimo wszystko podziękuję, nie wybieram się do żadnego lokalu - powiedział jeszcze. O bym by rozmawiali? A tym Dachowcu co niby go leżący typo szuka? Czy może o tym ile kto da rade wypić? Był za stary na takie zabawy, a też jakoś nie zależało mu na polowaniu czy zawiązywaniu nowych znajomości. Gdyby szedł z Cierniulą, Gawainem czy Doktorkiem to jeszcze by poszedł bez gadania, ale jakoś z nimi? Nie...nie jego liga.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Kodero Grinnik
Wiek :
40
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
198/90 - cm/kg
Znaki szczególne :
Blizna na brzuchu i rozcięty policzek
Pod ręką :
Strzelba 8 sztrzałowa; Rewolwer 7 strzałowy; Nożyk w bucie
Broń :
Strzelba; Rewolwer; Nóż;
Zawód :
Leśniczy
Kontrahent :
brak
Stan zdrowia :
Ból brzucha.
https://spectrofobia.forumpolish.com/u209
KotsonNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Pią 22 Sty - 21:49
Po przez długie leżenie, poczułem że siły mi wracają. Udało się mogę ruszać ręką, jedną ręką starałem się podnieść by chociaż w pozycji siedzącej móc przeprosić interesującą kobietę, jednak tego typa z ogonem nie przeproszę. Pierwsza próba nie udało się uderzyłem głową w rękę, w której w końcu poczułem ból. Druga próba udana, nareszcie siedzę. Sięgnąłem po bukłak włożyłem pomiędzy nogi i wyciągnąłem jakąś szmatę obwiązałem rękę. Odetchnąłem i zacząłem powoli mówić. Przepraszam Panią, że zacząłem w taki nie przyjemny sposób mówić. Za obrażanie Waszego świata, jednak zdenerwowałem się na tego tutaj stojącego jegomościa, którego ze zmęczenia pomyliłem z lisem i wykorzystałem go jako poduszkę. Nie odpowiadałem na wasze pytania z powodu zmęczenia... Przerwałem i napiłem się wody z bukłaka, a mój prowizoryczny bandaż stał się już całkiem czerwony. Cóż moja obawa, była bez celowa skoro istnieją tutaj takie osoby, wiedziałem iż podróż do tego świata była złym pomysłem, a na dodatek ten odpoczynek w tym miejscu też. Myślałem, że odnajdę tego tak zwanego dachowca szybko, jednak to był mój błąd mogłem zostać u siebie i nie gonić za zemstą. Poczułem się źle opuściłem z nich wzrok patrząc na ręce, z mojego oka wyleciała łza. Sama myśl o rodzinie dręczyła mnie. Spojrzałem na osobę, która proponowała wyjście do baru. Dziękuję za miłą propozycję, jednak nie posiadam odpowiedniej waluty by móc wypić i zjeść. Jak już mogliście usłyszeć wcześniej posiadam "Ludzką Walutę", także można odpowiedzieć za mnie. Jeszcze sobie posiedzę by odzyskać resztę sił i ruszę w swoją stronę byście nie musieli się martwić mało znaczącym człowiekiem, któremu raczej nic nie zostało. Znowu się napiłem i odwróciłem wzrok. Mam nadzieję, że nie będą mieli za złe moją postawę. Nagle zacząłem odczuwać ból na brzuchu i wyplułem na swoją lewą stronę trochę śliny zmieszanej z krwią. Spoglądając na biało włosom elfkę? Przepraszam taka przypadłość z mojego świata. Także Pani pytała jak się zwracać jakbyście mnie jeszcze spotkali to jestem Kodero. Miło mi, teraz trochę się źle poczułem, że kogoś wyższego obrażałem. Jakby coś, nie potrzebuje leków, myślę że jak odnajdę tego kogo szukam to zginiemy razem. Uśmiechnąłem się. Trzymałem ręką brzucha. Zwróciłem swoją uwagę na płaszcz, a no tak postrzępiony. Jak to młodzi mówili XD. Podając jeszcze prawie pełny bukłak podziękowałem kiwając głową. Podczas tej czynności można było zauważyć moje uzbrojenie. To co każdy pójdzie swoją drogą, a ja zostanę i potem pójdę. Jeszcze raz przepraszam i dziękuję za propozycję, jednak nie mam tych groszy, choć przydało by się zjeść coś porządnego. Spoglądając na broń, uśmiechnąłem się, że nikt mi nie zabrał pamiątki po ojcu. Miałem zaszczyt poznać, kogoś kto odczuwa nie tylko złe emocje, ale i dobre. Czy powiedzieć im, że nie strzelam w plecy? A powiem. I nie bójcie się nie strzelę wam w plecy jak będziecie odchodzić od mnie.

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Sob 23 Sty - 14:40
Słysząc odpowiedź Yako przewróciła oczami. Oczywiście znała lisiego demona na tyle długo, że niektóre decyzje jakie podejmuje wydają się jej bezsensowne. Nie jest temu winny nikt inny jak czas. Nieubłagany czas, który wszystko zmienia. Parvatti odezwała się do swojego przyjaciela, jednak użyła w tym celu dialektu, którym posługiwali się 800 lat temu w Japonii. Nie należało straszyć i tak już dość mocno zdezorientowanej osoby.
-Ja znam twoje, ty moje i co z tego. Na tyle się zmieniłeś, skoro on jeszcze żyje, chociaż cię obraził, że nie zdziwiła bym się jakbyś z ciekawości wypytał go.
Parvatti przyglądała się Yako z przyjaznym uśmiechem. Jednak kiedy wspomniał o aptekach spiorunowała go wzrokiem i dźgnęła palcem w bok. Nie musiała nic więcej dodawać, bo wiedziała, że Lusian powiedział to specjalnie, by ją lekko podenerwować, od tak by nie wyjść z wprawy. Przyglądała się jak mężczyzna próbuje nieporadnie wstać i pije wodę. Cokolwiek stało się przed ich przybyciem nie mogło być miłym zdarzeniem skoro mężczyzna był poraniony i nie miał siły się podnieść. Jakie lekkomyślne w tym stanie jest przebywać w miejscu zamieszkałym przez tyle ras. Nieodpowiedzialne wręcz z jego strony i lekkomyślne. Słysząc jak jegomość tłumaczy się, że pomylił demona z poduszką parsknęła śmiechem zakrywając usta i powstrzymując się. Czuła jak z rozbawiania napływają jej łzy do oczu, dopiero po paru chwilach udało jej się uspokoić. Użyć dzikiego zwierzęcia jako poduszki było zabawne, ale zrobienie tego z demonem nienawidzącym ludzkiej rasy było wręcz przekomiczne.
Nie odezwała się słysząc o lokalnych barach i restauracjach. Nie musiała, bo zrobił to jej przyjaciel jak zawsze przechodząc od razu do sedna sprawy. Postanowiła dowiedzieć się czegoś więcej o zemście mężczyzny.
-Dobrze, więc Kodero, mów mi Laura. Możesz opowiedzieć nieco więcej o tej zemście na Dachowcu, jeśli dobrze rozumiem, tak?
Słysząc, że nowoprzybyły dalej ciągnie temat by się napić z grzecznym uśmiechem. Odezwała się do niego.
-Wybacz, jednak nie jestem zainteresowana piciem dzisiaj. Widzę, że jesteś stałym bywalcem barów, więc może przy innej okazji się napijemy.
Słysząc o strzelaniu w plecy kucnęła przed mężczyzną i z uśmiechem odezwała się.
-Skarbeńku, ledwo potrafisz utrzymać się w pozycji siedzącej. Nawet uzbrojony nie stanowisz dla nikogo zagrożenia, chyba że dla siebie.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ulice Starego Miasta
Sob 23 Sty - 16:28
Bukłak z wodą został przyjęty, zrobiło mu się miło że jego ofiarowana pomoc została przyjęta przez człowieczka. W dodatku posłuchał go co było znakomitym posunięciem z jego strony, miał nadzieję że to udobrucha towarzystwo do wspólnego biesiadowania i posiłku, lecz spotkał się z odmową, podwójną. Ah jak to powinno zaboleć, że piękne istoty odmawiają mu napitku! Zabolało, ale chwilę. Coś mówiły w znajomym języku, lecz nie wsłuchiwał się zbytnio. Smutek trwał dosłownie sekundkę, gdy znów powrócił na wcześniejszy tor i z radosnym nastawieniem do dzisiejszego dnia wsłuchiwał się w historię człowieczka. Na element o wykorzystaniu dachowca jako poduszki zaśmiał się głośno totalnie rozbawiony jego głupotą, uwielbiał takich ludzi którzy popełniają tak epickie pomyłki w swoich przygodach, że dosłownie można to uznać za komediową sztukę - Zemsta to bardziej skomplikowana sprawa. Jeżeli zostało odebrane Ci coś cennego, moim zdaniem, tak jak mnie wychowano, powinieneś kontynuować swoją misję, bo inaczej nie zaznasz spokoju. Chyba że totalnie się nawalisz przez resztę życia i zapomnisz o wyrządzonych krzywdach, ranach i brutalności wobec Ciebie, gdy zwyrodnialec odebrał Ci coś cennego, bo po prostu.... Mógł? Również jest też kwestia że przyziemność do bogactwa, które chcesz odzyskać w zemście prowadzą jedynie do większego cierpienia i bólu. Zemsta jest skomplikowana, podsumowując - Rzucił spokojny komentarz dotyczący ważnego faktu, który człowieczek wypowiedział.

Uśmiechnął się na słowa Elfki, ale już nic nie mówił do nich. Popatrzył zdziwiony na rannego i wzruszonego, stwierdził że jednak może był trochę pijany skoro rozkleił się swoją opowieścią, choć później połączył to z jego stanem zdrowia. Zmęczenie powoduje mętlik w głowie, nawałnica emocji - Zapraszam to stawiam, a walutę sądzę że sprzedamy w tym samym miejscu, gdzie dostaniemy posiłek i kufel zimnego piwa - Uśmiechnął się i nagle rozchylił wargi, podniósł palec do góry i wskazał nim na człowieczka - Nawet mam lepszy pomysł! Pomnożymy twoje ludzkie papierki w barowej grze karcianej albo w rzutki! Totalnie rzucam jak mistrz ninja, więc na spokojnie się obłowimy! Ha! Zwycięstwo będzie nasze - Zadowolony z swojego genialnego pomysłu wyobrażał sobie jak rzuca z zamkniętymi oczkami w samą dziesiątkę, totalnie dzisiejsza popijawa będzie go kosztowała zupełnie nic. Zwłaszcza gdy postawią te jego zagraniczne pieniążki na stole, a nie będzie innych dodatkowych wydatków. Choć może będą musieli najpierw zajść do medyka, bo krwawienie z środka nie wróży nic dobrego, w sensie krew w ślinie.

- Co to za giwera, strzelba, dubeltówka, nah nie wygląda jak dubeltówka, ma jedną lufę... Śrutówka!? Wygląda staroświecko. Strzelanie w plecy nie jest przyzwoite, dobrze prawisz Kodero Człowieku - Znał się trochę na broni palnej, choć nie była to jego specjalność, w tym temacie wiedział jak działają, co się z nimi robi, jak się przeładowuje, lecz kompletnie nie preferował pistoletów w swoim stylu walki. Prędzej łuki i kusze lub rzucanie nożem, miotanie oszczepami, to akurat umiał. Sięgnął po bukłak, odbierając własność.

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Sob 23 Sty - 22:42
Spojrzał jej prosto w oczy - a jak myślisz kto go tak urządził? - zapytał, używając tego samego dialektu co Baśniopisarka. Ślady zębów na dłoni oraz osłabienie. Któż inny by go doprowadził do takiego stanu - chciałem go jeszcze podręczyć, ale cóż, pojawiłaś się Ty a potem ten drugi - westchnął i spojrzał znów na leżącego Człowieka.
Słysząc brednie tego robala warknął ostrzegawczo i położył po sobie uszy - chcesz, żebym Ci tę rękę odgryzł już całkiem? - zapytał, patrząc na niego gniewnie - najpierw podnosisz rękę pytając czy możesz, jakbyś chciał pogłaskać, po czym przyznajesz, że chciałeś zrobić ze mnie poduszkę. Po tym uważasz, ze to JA ci to zaproponowałem, a teraz co? Mówisz, że zrobiłeś ze mnie poduszkę! Masz coś z głową? - pokręcił głową i westchnął, starając się uspokoić.
Wywróciłem oczami. Ludzie byli żałośni - serio? Najpierw mnie pytasz o zmianę waluty, a jak ktoś chce Ci pomóc to masz go w dupie? Jak tak to tutaj nie pożyjesz za długo - zaciągnął się papierosem po raz ostatni i zdeptał go butem.
Na słowa o strzelaniu w plecy tylko prychnął. On nie był w stanie usiąść, a to na pewno nie dość, że da radę podnieść strzelbę to jeszcze wycelować. Nie komentowałem już tego. A ten drugi? Zdecydowanie stały bywalec barów, a raczej spelun. Wyglądał porządnie, jednak to nie znaczyło, że będzie się stołował w normalnych lokalach. Jedynie speluny. Tam jest taniej, choć nie tak smacznie i porządnie jak w innych miejscach. Cóż...niech się zajmie tym pełzającym czymś. Najchętniej to bym sobie po prostu poszedł i tyle.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Kodero Grinnik
Wiek :
40
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
198/90 - cm/kg
Znaki szczególne :
Blizna na brzuchu i rozcięty policzek
Pod ręką :
Strzelba 8 sztrzałowa; Rewolwer 7 strzałowy; Nożyk w bucie
Broń :
Strzelba; Rewolwer; Nóż;
Zawód :
Leśniczy
Kontrahent :
brak
Stan zdrowia :
Ból brzucha.
https://spectrofobia.forumpolish.com/u209
KotsonNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Nie 24 Sty - 11:07
Dalej trzymając się za brzuch. Boże, żebym nie umarł tutaj, będzie lipa. Spojrzałem, tak na twarz Laury (nie w oczy). Mogę opowiedzieć. Cała ta przygoda rozpoczęła się, kiedy dowiedziałem się o śmierci rodziców. Badanie policji spadły, że moi rodzice zostali zabici przez humanoidalną czarną panterę. Podczas sprzątania domu odkryłem, że zwierzę było ranne. Przygotowałem strzelbę, rewolwer i ruszyłem za trop, za dzieciaka ojciec uczył mnie polowania. Moje umiejętności, były większe niż tradycyjnych zjadaczy pączków. Także ruszyłem po nie długiej wędrówce, zobaczyłem na górce spoglądającą w moją stronę postać, pokrytą czarnym futrem z krótkim, ale nadal ogonem i te żółte oczy patrzące się na mnie. Strzeliłem w jego stronę, uciekł szedłem dalej śladami krwi i trafiłem na jaskinie, w której za kotarą w małej kuchni znajdował się ranny kociak, tu dzież to był Walentis nie miał czarnego futra bardziej szarą w centki i błękitne oczy. Poczułem w tym momencie, przemijający ból. Przestałem się trzymać za brzuch. O przestało. Kontynuując był ranny, wtedy pomyślałem że dwie postacie przybyły do domu moich rodziców, źle się poczułem więc go opatrzyłem. Gdy się obudził, doszło do walki, z której no ten ból brzucha się pojawia. Ale go znokałtowałem i związałem. Potem się dogadaliśmy, wyszło że jesteśmy podobni on nie ma nikogo i ja też. No i mi powiedział, że nie czuje tego dachowca już w Świecie Ludzi, ale jakby przeszedł przez "portal" i tak tutaj trafiłem. Trochę za bardzo się chyba ujawniłem do tego ten lis mnie wkurza. Nie powinienem pomocy odtrącać od innych. Zwróciłem się teraz do Pana, który rzucił sprawę o pieniądzach, więc poczułem ulgę. To co jak uda mi się wstać to pójdziemy, do baru. Nie powinienem odtrącać pomocy innych, ale źle mi z tym, że takie osoby chcą mi pomóc. Tak jak na was patrzę szlachetnie urodzone, chcą pomóc kogoś takiemu jak ja. Uśmiechnąłem się. Odpowiadając na pytanie dotyczące mojego uzbrojenia, to jest Strzelba samopowtarzalna Mossberg 930 z grubym śrutem.

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Nie 24 Sty - 17:02
Ich konwersacja w języku japońskim miała jeszcze chwilę potrwać.
-O! No i wszystko jasne, przyszłam zobaczyć co się tutaj dzieje, bo usłyszałam twój głos, ale jak widzę, w takim razie popsułam ci zabawę...na szczęście.
Parvatti nie przepadała za dręczeniem słabszych. Skoro ich światy się przeplatały, to powinni o siebie dbać nawzajem, a nie niszczyć. Jednak to była jej opinia, którą wiele osób nie potrafiło zaakceptować. W każdej istocie bowiem tli się nadzieja i walczy z ogromnymi pokładami gniewu, niezrozumienia, nienawiści, braku tolerancji i uprzedzeń. Słuchają opowieści mężczyzny ważyła ile jest w niej prawdy, a ile kłamstwa i jak duży wpływ w całej tej historii miał Dachowiec, który niby towarzyszył Kodero w odnalezieniu zemsty. Cała historia była na tyle niewiarygodna i niespójna, że dawała dużo do myślenia.
-Chcesz powiedzieć, że zabójca twoich rodziców, czyli ten Dachowiec czekał w lesie podczas zabezpieczania tropów, śladów i przez całą procedurę śledztwa policji? Pozwolił ci dotrzeć do swojej kryjówki i rozpłynął się, a ty przyszedłeś tu za namową innego Dachowca, który prawdopodobnie był jego wspólnikiem?
Nawet jak powtarzała te słowa, to nie mogła w nie uwierzyć, czy to naiwność, czy głupota? Rzucił się sam do paszczy lwa nie wiedząc z czym się mierzy, a jego jedyną poszlaką jest Dachowiec. A właściwie jego brak.
-Kodero powiedz mi jeszcze jak możesz. Gdzie ta twoja kocia, bratnia dusza?
W trakcie gdy złotooki zagadywał ich towarzystwo ona musiała pomyśleć. Najlepszym rozwiązaniem było by jak najszybciej wyprowadzić go przez Wrota i zostawić w Świecie Ludzi, jednak istnieje ryzyko, że będzie próbował tu wrócić dla swej nieracjonalnej zemsty. Morii również nie może go oddać, bo się wygada gdzie był i kogo spotkał, a Paro nie zaryzykuje tego. Nie po to wiele lat pracowała na spokojne życie w Świecie Ludzi. Nie chciałaby tego zrobić, ale nie miała za dużego wyboru. Odwróciła się w stronę Yako z poważną miną.
-Mogłeś jednak się nie powstrzymywać w zabawie. I tak trzeba się go albo pozbyć albo przynajmniej mieć pewność, że nie wróci do Świata Ludzi, a wtedy będziemy mieli większy problem niż jednego idiotę z bronią. Ciekawi mnie bardziej ten jego Dachowiec, widziałeś go? To on może być prawdziwym źródłem problemów.
W istnieniu tak długo jedną z zalet była możliwość poznania pierwotnych dialektów jakimi posługiwali się dawniej ludzie. W ich przypadku mogli mieć pewność, że towarzyszący im mężczyźni nie zrozumieją, a napewno nie zrozumie ich główny zainteresowany.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ulice Starego Miasta
Pon 25 Sty - 16:53
Wsłuchał się w historię, która zainteresowała go pod względem tego, że humanoidalna pantera odpowiada za śmierć jego rodziców. Całość brzmiała dość poważnie i na tyle żeby rzeczywiście potraktować człowieczka poważnie, zwłaszcza że w takim stanie gdyby dalej ścigał tą krwiożerczą bestię to totalnie go rozszarpała na strzępy. Milczał i słuchał go patrząc na niego, gdy wspomniał że idzie z nim do baru, uśmiechnął się - Ci powiem, że masz nie lada wyzwanie, kimkolwiek jest ta czarna pantera to wiadome, że lubuje się w zabijaniu ludzi, na pewno nie pokonasz ją tą swoją strzelbą, a zwłaszcza w takim stanie. Myślę, że powinniśmy rozmówić się nad tą sprawą przy zimnym kuflu, gdy alkohol uśmierzy twój ból. Nie sądzę, że nie jesteś w stanie motorycznie się ruszać, więc gdy zbierzesz się to powiedz, podam ci łapę i lecimy się znieczulić. Posiedź jeszcze trochę, mam cały dzień, więc póki Ci się dalej kręci, leż i nie wstawaj. Sprawę trzeba głębiej przenalizować. Czytałeś w ogóle raport policji czy nie pomyślałeś o tym? - Nie chciał od razu decydować co uczyni, lecz na pewno napije się z nim i posili, plus pomoże mu rozwikłać sprawę na detale, stworzyć jakiś plan, lepszy niż posiadał on. Coś czuł tutaj, że jest tu druga strona medalu, dlaczego dachowiec pomógł mu się tutaj dostać w podobnym czasie co dachowiec, który... Jak zrozumiał, zajebał mu rodziców? Było to dziwne, że jeden odbiera mu miłość a drugi mu pomogą dostać się do tego świata. Nie chciał rzucać na lewo i prawo jakimkolwiek sugestiami. Lisi przystojniak i seksowna elfka coś mówiły do siebie, nie chciał podsłuchiwać, nie znał tej odmiany azjatyckiego. W dodatku w jego myślach krążyły różne wersje tej historii. Przy okazji nie chciał mówić swoich podejrzeń na temat Walentisa.

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Wto 26 Sty - 7:59
Wywrócił tylko oczami na słowa Baśniopisarki, ale już nie kontynuował. Akurat w tych tematach raczej mało kiedy się dogadywali. Wiedział więc, że nie ma sensu z nią dyskutować. Była zbyt za Ludźmi.
Wysłuchali opowieści robaka, choć Lusian nie okazywał zbytniego zainteresowania. Co nie oznaczało, że w ogóle nie zwracał uwagi na szczegóły. Pokręcił głową i westchnął - chcesz powiedzieć, że nie zdziwiło Cię w ogóle to, że takie półludzkie istoty istnieją i do tego, że spotkałeś gadającego kota? Nie ważne jak jesteś wściekły to raczej nie powinno być dla Ciebie normalne, jeśli nic nie wiesz o Krainie Luster, a patrząc na Ciebie nie wiesz nic - powiedział, krzyżując ręce na piersi - do tego polazłeś za nim w nieznane nie myśląc nawet o tym, że to może być pułapka? - uniósł jedną brew w wyrazie niedowierzania - poza tym...co on Ci takiego zrobił, że brzuch Cię boli i kaszlesz krwią. Zaraził gruźlicą? - dodał wrednie, szczerząc zęby. Już sam fakt, że mężczyzna rozmawiał z nimi jakby nigdy nic pokazywał, że coś jest z nim nie tak - poza tym, jesteś pewien, że powiedzieli "humanoidalna czarna pantera" a nie po prostu dzikie zwierzę? Jakoś wątpię, by policja wysnuwała tak irracjonalne wnioski - dodał jeszcze z powątpiewaniem. Chyba, że....
Słysząc słowa drugiego mężczyzny, spojrzał na niego - widzę tu kolejnego bywalca Świata Ludzi, ale Ci się Kodero trafiło, normalnie byś się z nikim nie dogadał - zaśmiał się krótko. No cóż. W Krainie nie było czegoś takiego jak policja. To słowo nie istniało. Była gwardia, były patrole, była Stowarzyszenie, byli strażnicy, ale nie było policji.
Spojrzał znów na swoją towarzyszkę i wysłuchał jej - mogę to jeszcze zmienić - powiedział, ale zaraz też spoważniał - dodatkowo, dziwne, że w raportach pojawiło się coś na tak absurdalny temat jak człowiek-kot. Prędzej by powiedzieli, że to było po prostu dzikie zwierzę. Chyba, że nie była to policja, a MORIA - to słowo Lunatyk obok mógł dobrze zrozumieć, w każdym języku brzmiało tak samo - mogli prowadzić śledztwo, wcielając się w policję i po prostu albo go śledzić, albo wysłać, mając nadzieję na jakieś próbki i wykorzystując nic nie znaczącego dla nich idiotę, albo pracuje dla nich i nas tylko okłamuje. Tak czy inaczej nie może wrócić, choć wygląda na to, że i tak nie zamierza...ja nie wiem za kogo on bierze Dachowce, że ma zamiar umrzeć w walce z nim. W szczególności mając broń palną...no chyba, że ni chuja nie umie się nią posługiwać - stwierdził i spojrzał na torbę - jak przyszedłem to wyglądał na bardzo zesranego tym, że pojawił się tutaj lis. Po tym jak napyskował, że nie znam jego historii, jakby mnie w ogóle obchodziła, schował się do torby, a potem zdaje mi się, że spierdolił. W razie czego mogę go wytropić - dodał, spoglądając w tęczowe oczy Pisarki Marzeń.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Kodero Grinnik
Wiek :
40
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
198/90 - cm/kg
Znaki szczególne :
Blizna na brzuchu i rozcięty policzek
Pod ręką :
Strzelba 8 sztrzałowa; Rewolwer 7 strzałowy; Nożyk w bucie
Broń :
Strzelba; Rewolwer; Nóż;
Zawód :
Leśniczy
Kontrahent :
brak
Stan zdrowia :
Ból brzucha.
https://spectrofobia.forumpolish.com/u209
KotsonNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Wto 26 Sty - 11:20
Nie czekał, wyglądało to jakby był zainteresowany co się stało w tym domu albo coś tam zostawił.  Kolega z policji powiedział, że to była humanoidalna pantera, ale potem jak sprawdzałem akta z tej sytuacji wpisali zwykłą czarną panterę. Jakby ktoś specjalnie zmienił by nikt się nie czepiał albo istniało coś, ktoś kto by się tym zainteresował. Ale czy Walentis jest wspólnikiem tamtego, oby nie. A właśnie Walentis, jesteś tu? Otworzyłem torbę, ale kota tam nie było. Uciekł bo wiedział, że mnie zabiję ten lis.
Walentis znajdował się nie daleko obserwował, widział krew, widział ludzi, myślał o najgorszym. Kodero nie żyje. A nie powiedziałem mu, że on zabił jego rodziców, z jednej to był przypadek. Z drugiej to wina jego przyjaciela, ten czarny skurczybyk go podkusił. Zdjął czapkę i powoli podchodził wynurzał się z ciemności. Jednak, gdy usłyszał jego głos. Ucieszył się jednak może lepiej by się puki co nie pokazywał.
Uciekł, myślał pewnie, że mnie Pan Lis zabije. A skoro już o Lisie, Walentis wbił pazury w mój brzuch, co bądź byłem u lekarza z tym, jednak nic nie znalazł i tak zostało, że co jakiś czas pluje krwią i boli mnie brzuch. No w sumie ciulowy lekarz. A teraz Pan Zabawa, jeszcze posiedzę, ale zgodzę się na coś do znieczulenia i zjedzenia. Trochę nie wygodnie tak siedzieć i nic nie robić. Powinienem wstać i ruszyć się napić. Potem najwyżej poszukam mojego kotka. Będzie lepiej z kimś, a tak sam, po obcym terenie. To by się nie udało. W jakim Lis i Laura języku mówią, jakby to był ich szyfr z dawnym lat, to znaczy że się znają. Kurde teraz jak tak myślę to jakby Laura mi usunęła całe wspomnienia o ich świecie, to bym nie wiedział skąd mam bliznę na brzuchu.


Ostatnio zmieniony przez Kotson dnia Sob 30 Sty - 23:36, w całości zmieniany 2 razy

Powrót do góry Go down





Parvatti
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Parvatti Ray
Wiek :
1000 lat ponad, ale dalej się trzyma
Rasa :
Baśniopisarka
Wzrost / Waga :
165 cm/ 53 kg
Znaki szczególne :
Srebrno złote włosy, tęczowe oczy i elfie uszy.
Pod ręką :
Papierosy, klucze do mieszkania, portfel, zapalniczka, bransoletka Animicus.
Zawód :
Alkoholik, obieżyświat.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t189-parvatti
ParvattiNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Wto 26 Sty - 12:14
Słysząc swojego przyjaciela uśmiechnęła się do niego wrednie. Nawet jej przez myśl nie przeszło by Moria mogła kogoś przysłać w takim stanie. Chyba, że on był podpuchą a tak naprawdę planowali zaatakować gdzieś indziej. Cóż to było prawdopodobne, w końcu Moria nie raz pokazała, że grają brudno.
-Też o tym pomyślałam, ale on nie wygląda ... chyba, że aż tak dobrze gra, nie to by było niemożliwe. Musiałby być lepszym aktorem od ciebie i większości tego świata. Jak ci się chce znaleźć kota to będzie miło, może on będzie więcej wiedział. Człowieka się nie boje, ale świr latający po ulicach z bronią będzie na ustach całego miasta jeśli dalej będzie się tak zachowywał a wtedy zajmie się nim któraś z organizacji. Jak myślisz kto go szybciej złapie?
Obserwując uważnie co się dzieje kobieta uśmiechnęła się do zebranych i klasnęła w dłonie. Cóż nie powinni faktycznie przedłużać tego spotkania, Walentisa złapią za chwilę, a tak Człowiek będzie myślał, że jego towarzysz po prostu uciekł. Tak będzie lepiej.
-Mamy bardzo dobry szpital w naszym świecie, chociaż personel jest specyficzny. Nie znam humanoidalnej pantery, której mógłbyś szukać, więc nie wiem jak ci pomóc niestety. Myślę, że to dobry czas by się rozstać, co o tym sądzisz mój drogi?
Z początku mówiła do wszystkich zebranych, jednak ostatnie pytanie zadała Lusianowi otaczając jego rękę w łokciu swoją i lekko się przytulając co przyjaciela. Przez chwilę jej przemknęło czy przypadkiem jego połowica nie będzie zazdrosna, jednak mówi się trudno. Nie robiła niczego zdrożnego przecież.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ulice Starego Miasta
Sro 27 Sty - 10:58
Wątek policyjny rozwiązali czy nie? Kodero wyjaśnił, że w pewnym momencie humanoidalna definicja została wykreślona i przemieniona na czarna panterę. Ukrywanie faktu istnienia czegoś wykraczające poza ludzkie pojmowanie brzmiało podobnie do działań grubszych graczy, lecz mogła być to też zagrywka po prostu zakańczająca śledztwo. Nie dało się wytropić bestii, to zmienili ją na panterę.  Innych wstępnie rozwiązań tego błędu lub poprawki w papierach nie doszukał się bo jego wyjaśnienia mu całkowicie wystarczały. Dziewczęta mówiły naprawdę intensywnie w tym swoim dialekcie, na bank był to jakiś pochodny japońskiego, azjatyckiego czy coś w ten deseń. Brzmienie słów wyraźnie dawało trop na rodzaj języka, ale nie bawił się w detektywa tłumacza i główkować nad tym co tam sobie mówią, prywatnie do siebie, Dobrze, że Walentisa nie było przy tym jak oczernił jego prawdopodobnie złe imię, bo stawiał właśnie na to że pantera współpracowała z nim, a jedynie w wydarzeniach w jaskini przed przybiciem człowieczka, pokłócili się i wpadli w bójkę. Idiotyczny ruch z strony jegomościa Kodero, obwiniać go tak na głos. Dachowce były malutkie, w którymś cieniu, narożniku mógł się ukrywać i wszystko słyszeć. A miał nadzieję, że Walentis się nie dowie że go podejrzewają, a gdy potwierdzą przypuszczenia, pewnie jak się totalnie upiją w barze, pozbędą się dachowca zajściem od tłu, bez problemu wpadania w walkę. Szpital był mu na pewno potrzebny, ale nie sądzę że kilka godzin w tą stronę gdy rozwiążą zemstę przy zimnym kuflu, potem się go zaprowadzi do lokalnego szpitala, w którym powinni go szybko wyleczyć. Elfka miała głowę na karku, mądra istotka, w dodatku seksowna, ag te jej włosy i uszka, plus ten uśmiech i sposób obycia, dumny z klasą ale z uczuciem wyluzowania. Myślę, że jeżeli teraz nie zmarłeś na te cholerstwo wewnętrzne to nie umrzesz w spelunie, odzyskasz dawny wigor gdy alkohol uśmierzy twój ból. Dobry pomysł z szpitalem, zaprowadzę go tam jak zjemy gulasz czy te ziemniaczki z kurczakiem. - Popatrzył na elfkę z uśmiechem pełnym dobra, czuł że kobieta posiada w sobie zestaw wartości, których póki co nie znał, ale był pewny że jest z niej osoba godna respektu, szacunku i traktowania ją w przyszłości jako mądrzejszą znajomą, która będzie potrafiła rozwiązać wiele spraw, konfliktów. Miał nadzieję, że jednak to później, kiedyś tam indziej, że się razem napiją w swoim towarzystwie, będzie miało czas i miejsce. Podszedł do Kodero siedzącego i wyciągnął w jego kierunku łapę. Gdy ją złapał pomógł mu się podnieść, podtrzymał go jeszcze lekko czy się nie kiwa i zaczął się zastanawiać gdzie do cholery jest ta speluna. W końcu ustalił trasę - To chyba wszystko Państwo, my się tam zabunkrujemy w spelunie. Do następnego razu nieznajomi, miło było poznać wasze twarze - Klepnął Kodero po barku i gdy zaczął doczołgiwać się uliczką w kierunku, który wskazał Askari, ruszył za nim.

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Nie 31 Sty - 12:51
No więc sam nie do końca wiedział z kim ma do czynienia i do tego jeszcze poszedł za dziwnym, nieznajomym typem tylko dlatego, że ten zgodził się mu wskazać zabójcę? Debil.
- Na kogoś kto tam pracuje nie pasuje, to prawda. Jego zaskoczenie i oburzenie tym, że tutaj jednak mamy jakieś miejsca do spania poza własnymi domami oraz porównanie tego świata do gry RPG tylko przez to, że mamy złoto zamiast funtów jakoś nie wskazuje na kogoś kto raczej jest w tym przeszkolony. A przynajmniej tak mi się wydaje - westchnął i przeczesał czarne włosy, spoglądając na ludzkie ścierwo - to nie oznacza jednak, że go nie wykorzystali chociaż patrząc na historię, to jedynie miałaby sens, jakby ta cała pantera nie była Dachowcem, a Cyrkowcem, w co jednak wątpię - powiedział spokojnie, jakby nigdy nic.
Westchnął ciężko - nie zabijam jakiś meneli na środku miasta. To nie średniowiecze, gdzie wszyscy by to olali. Jeszcze bym się nabawił jakiegoś cholerstwa jedząc cię. Bez urazy - wzruszył ramionami - a skoro tak kaszlesz to tym bardziej bym się struł, skoro sam nie wiesz co Ci jest. No i co jest fajnego w dobijaniu kogoś kto sam ledwo co leży? Z łaski? To nie do mnie. Ja wolę jednak popolować, pobiegać, bo tak to co to za życie? Leniwego kanapowca chyba - dodał jeszcze i spojrzał na swoją towarzyszkę - znajomy miał prawie całkiem odstrzeloną nogę i teraz znów może biegać i skakać. Nie dość, że ją mu poskładali to w gipsie chodził kilka dni dosłownie. W Klinice leżał może z dzień po operacji. A tak to by pewnie ponad miesiąc się męczył o ile nie więcej - przytaknąłem. Kij, że tym "znajomym" byłem ja sam i nie było z nogą aż tak źle. Nie wisiała na strzępkach...chyba. W sumie za wiele nie pamiętam odkąd opuściłem to cholerne miejsce, w którym musiałem walczyć o życie. Potem już za wiele nie pamiętam, aż do obudzenia się po samej operacji.
Zgiął rękę w łokciu pozwalając kobiecie na to, żeby się na nim wsparła - zgadza się, ale życzymy wam wybornego piwa oraz dobrego....kurczaka z ziemniaczkami - nie no ten gość serio musiał być jakimś pijusem, skoro tak nisko startował z jedzeniem. Ech...Pewnie nawet Cosiek wybrałby coś bardziej wykwintnego, ale to już nie była sprawa Yako - miłego dnia i uważaj na Dachowce, bo czasem lubią działać wspólnie, nawet jeśli wydaje Ci się, że idziesz przeciwko jednemu, tak naprawdę zadzierasz z całą paczką.
Ruszył spokojnym krokiem, jednak nie w stronę, w która najprawdopodobniej udał się koteczek, tylko trochę naokoło by ten nie od razu się zorientował, że podążają za nim.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 5 5PUjt0u
Godność :
Kodero Grinnik
Wiek :
40
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
198/90 - cm/kg
Znaki szczególne :
Blizna na brzuchu i rozcięty policzek
Pod ręką :
Strzelba 8 sztrzałowa; Rewolwer 7 strzałowy; Nożyk w bucie
Broń :
Strzelba; Rewolwer; Nóż;
Zawód :
Leśniczy
Kontrahent :
brak
Stan zdrowia :
Ból brzucha.
https://spectrofobia.forumpolish.com/u209
KotsonNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Pon 1 Lut - 13:28
Pozbierałem swoje rzeczy i podałem rękę przybyszowi. Pomógł mi wstać i ruszyłem w pokazanym kierunku. Może się jeszcze zobaczymy w nie dalekiej przyszłości. A teraz proszę mi wybaczyć, idę ułożyć swoje podniebienie w smaku piwa. Bywajcie. Zacząłem odchodzić od Pana Lisa i Elfki. Myśląc sobie, że jednak może coś się potem stać. Jednak nie bójmy się jutra, kto umrze to umrze. Odzywając się do przybysza. Jak się nazywasz? I czy wiesz gdzie idziemy? Moja twarz znowu zaczęła wyglądać poważnie. Miałem nadzieję, że może spotkam jeszcze kogoś kto będzie z nami pił. Przydało by się też o ubiór pomartwić. Oby nie był gejem, trochę przypał będzie jak mi coś do piwa dorzuci, muszę być czujny. Ale z takim stanem zdrowotnym, gdzie czasem pluję krwią. Znasz się lepiej na tym świecie, wiesz może czy dostanę tutaj amunicję albo jakąś inną broń palną? Chodź dobrym pytaniem byłoby zapytać czy tutaj broń działa. W sumie od początku nie oddałem ani jednego strzału.

W tym samym czasie.
Walentisowi udało się wspiąć na budynek. Rozpoczął od obserwacji co będzie robić Lis, ale bardziej interesował go Kodero i ten nieznany koleś. Postanowił puki widzi Kodero obserwować Lisa. Jednak takie odwracanie wzroku jest niezbyt dobre, więc postanowił jeszcze 15 minut pozostać na obserwacji Lisa i Elfki, a potem za Kodero i tym dziwnym gościem. Może i go opuściłem, ale jest kimś dla mnie.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach