Ulice Starego Miasta

avatar
GośćGość
Re: Ulice Starego Miasta
Sro 26 Lut - 20:59
Zapach Koszmaru był nieomylny - dziwne doznania, jakich doświadczała Diana, zdradzały bez wątpienia obecność pajęczycy. Przez długą chwilę, na tyle długo, by można było powoli zacząć tracić czujność, zapach utrzymywał się na mniej więcej tym samym poziomie, sygnalizując, iż Koszmar nie oddalał się ani nie przybliżał na większą odległość. Ktoś, kto faktycznie stwierdziłby, że nie ma się czym przejmować, zapewne nie zdałby sobie nawet sprawy z niegłośnego, wciąż jednak słyszalnego, stuknięcia w ciemnościach, brzmiącego tak, jakby na ziemi wylądował jakiś twardy acz lekki przedmiot - ani z tego, że przez chwilę w mdłym świetle latarni widoczne było niepokojących rozmiarów pajęcze odnóże, które też zaraz zniknęło w mroku.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Ulice Starego Miasta
Czw 27 Lut - 21:58
Wzrok opętańca pokazywał jasno, że nie tego raczej oczekiwał.
- Dziękuję za poradę.
Odparł nieco ironicznie. Tę oczywistość sam wydedukował już dosyć dawno. To tak, jakby obytemu graczowi piłki nożnej mówić przed meczem, że ma trafić do bramki przeciwnika. Niby najważniejsze w tym wszystkim, ale niezbyt przydatne.

Miasto lalek było opętańcowi bardzo dobrze znane. Mimo, że nie mieszkał tu zbyt długo, bo ledwie kilka miesięcy, to jednak poszczycić się mógł znajomością poszczególnych uliczek i zakamarków. W tym świecie nie potrzebował zbyt wiele do życia, dlatego miał całkiem sporo czasu wolnego. Mógł go przeznaczyć albo na siedzenie w hostelu i tępe patrzenie się w ścianę, albo na spacerowanie i próbę przełamania kolejnych lęków oraz poznawanie okolicy. Że strach nie ma tutaj najmniejszego sensu, domyślił się już bardzo dawno temu. Teraz jednak było trochę inaczej... Wszystko, co do tej pory znał, było skąpane w mroku. Każdy jeden kąt zdawał się gnieździć w sobie setki robali, które tylko czekały, by wypełznąć i pochłonąć ostatnie promyki światła. O ile z początku Frank nie zwracał zbytnio uwagi na cały klimat tego miejsca, z czasem jego uwagę przykuwały coraz to bardziej tajemnicze dźwięki i kształty. Coś przesuwało się w mroku. Mężczyzna czuł, jak stopniowo ogarnia go coraz większe uczucie strachu. Niedoświadczony wojownik nie był w stanie samemu go przełamać, gdy dosłownie wszystko naokoło życzyło mu śmierci. Nawet jego nauczycielka zdawała się być w tym wszystkim obojętna i wroga. Nie pomagało również to cholerne pragnienie, by cały czas go widziała. Mimo, że być może tylko ono trzymało go na miejscu, by mógł zaimponować, to nieustannie opętańca rozpraszało. Gdy tylko próbował wytężyć wzrok i wyłapać coś z ciemności, uwagą uciekał w kierunku białowłosej.

Nieco uspokajało Boone'a przeświadczenie, że jego nauczycielka rzeczywiście patrzy. Miał jej uwagę, chociaż na te kilka minut. Był chociaż ten jeden niemy świadek całego zajścia, który być może go w razie potrzeby uratuje, i który mógł całe zajście obserwować. Nie było to do końca naturalne, ale Frank niezbyt baczył na tego typu szczególiki. Dotarło w końcu do niego, że nieuchronnie zbliżała się walka i nie mógł już dłużej zwlekać z wyciągnięciem broni. Ale broni nie miał... Jedynie bezużyteczne skrzydła, które podobno się mogły w nią zmieniać. Tylko, że w sposób kompletnie dla Franka niezrozumiały. Opętaniec w przypływie desperacji przymknął na chwilę oczy i zaczął głucho powtarzać w głowie: "broń broń broń broń broń broń broń broń..." Najlepiej jakiś pistolet lub cała wyrzutnia rakiet od razu. Boone zaczął nawet bezgłośnie powtarzać to słowo pod nosem, mając nadzieję, że jakimś niewytłumaczalnym sposobem zdoła przemienić skrzydła w pożądany oręż. Jeśli nie, to czeka go dosyć ciężka walka, zakończona być może zgonem. A mógł siedzieć teraz w ciepłym łóżku, w jego przytulnym hostelu, gdzie jedynie dziwni goście zakłócali ciszę nocną...

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ulice Starego Miasta
Nie 1 Mar - 12:15
Coś faktycznie poruszało się w mroku. Teraz, przy bliższym przysłuchaniu się, już całkiem wyraźnie dało się wyłapać monotonny rytm stuknięć pajęczych odnóży (o czym ta dwójka nie mogła jeszcze wiedzieć) o ceglaną powierzchnię. Kobieta mogła za to wyczuć, że zapach, do tej pory o relatywnie niezmiennym natężeniu, powoli się nasilał. Zapewne Koszmar przybliżył się o kilka kolejnych kroków do Cienia i Opętańca. Frank w tym samym momencie starał się usilnie przeobrazić parę skrzydeł w broń, jednakże albo to szczęście mu nie sprzyjało, albo coś źle robił, albo też zawinił brak doświadczenia; jakkolwiek bądź, skrzydła uparcie pozostawały w tym samym stanie, co wcześniej i nie przeobrażały się w nic.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Ulice Starego Miasta
Pon 2 Mar - 20:15
Frank co prawda nie miał nosa wyczulonego na koszmary, ale nie potrzebował go. Doskonale słyszał dziwne stuknięcia w mroku, od których przechodziły go ciarki. Świadomość przy każdym z tych dźwięków alarmowała go aż do przesady. Z przymkniętymi oczami nawet wyraźniej je słyszał, chociaż starał się te dźwięki ignorować. Najważniejsze było zdobyć broń, najlepiej bezpośrednio ze skrzydeł. Ta jednak, jak na złość... No nie pojawiała się. Gdy opętaniec wreszcie zrozumiał, że nic z tego, rozwarł oczy i ponownie zerknął na ponurą nauczycielką. Nie zobaczył tam jednak ani wsparcia, ani współczucia. Był zdany w tej walce na siebie. A na siebie oznaczało kompletnie bez broni. Rozejrzał się jeszcze wokoło w poszukiwaniu czegoś prowizorycznego, ale szczerze wątpił, by coś tam znalazł. Po wszystkim zaś zostało mu już tylko czekać na to, co nieuniknione. Z bijącym niczym dzwon sercem, Frank ustawił się w pozycji "bojowej", próbując wyłapać, skąd nadleci atak. I przy okazji nie zwariować od ponurych myśli, które szeptały mu, by uciekał.

Powrót do góry Go down





Diana
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 2 4a8fd4f9cf6e221328ca4d9a6518b2cc
Godność :
Diana Candran
Wiek :
Wizualnie ma 25 lat
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
170 cm / 63 kg
Znaki szczególne :
Tatuaż = dwa karpie koi: czarny i biały, Proteza wykonana na Wyspach Księżycowych zamiast lewej ręki, fioletowe oczy, broń o delikatnej, srebrzystej poświacie
Pod ręką :
Katana i czemu Tyk nie zmienia opisów
Broń :
Daishō
Zawód :
Liderka Bractwa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t603-diana#5487 https://spectrofobia.forumpolish.com/t913-skarbic-diany https://spectrofobia.forumpolish.com/t1016-skladzik-diamentow https://spectrofobia.forumpolish.com/t1079-diana
DianaSiedem Nieszczęść: Chciwość
Re: Ulice Starego Miasta
Pon 2 Mar - 22:49
Jeden rzut oka wystarczył, by panna Candran zechciała już więcej nie patrzeć w stronę jej nowego ucznia od siedmiu boleści. Opętaniec nie wydawał się za bardzo przejęty tym, że polecono mu rozprawić się z grasującym w ciemnych, niepokojących, ciasnych uliczek starej części Miasta Lalek.
Zapach stał się silniejszy, a dłoń poluźniła nieco uścisk białych kosmyków, by jeszcze łatwiej było szybko chwycić za miecz. To co Tropicielka czuła było jednak zbyt słabe, by w jej ocenie zagrożenie było realne.
Polegając wciąż na dziwnym zmyśle, który nabyła wraz z tym jak mroczna magia koszmaru zagnieździła się  w jej ciele, mogła poświęcić - przynajmniej na pozór - swoją uwagę rzeczą bardziej błahym.
Spuściła wzrok ku pluszakowi, którego obejmowała i przez krótką chwilę na jej twarzy dało się nawet zauważyć coś jakby cień uśmiechu.
Myliłby się jednak ten, kto doszukiwałby się w tym rozczulenia. Cień po prostu była rozbawiona tym jak coś tak pokracznego, nieprzydatnego i tandetnego mogło okazać się być przydatne. Przez chwilę przez jej głowę przeszła nawet myśl, że może podobnie jest z Frankiem. Wtedy jednak przypomniała sobie, że ten wciąż stoi w miejscu zamiast zająć się swoim zadaniem i szybko wygoniła tę niedorzeczną myśl ze swojej głowy.
- Powinieneś mieć jakieś imię. - Stwierdziła przygryzając dolną wargę i intensywnie myśląc jak takie paskudztwo można by nazwać. Wśród licznych określeń zbyt wiele jednak było takich, które później kojarzyłyby się Dianie po prostu źle. Takich jak Paskudnik, Brzydal, Pluszkuda, Szmaciak, Śmieć, Bylectwo i wiele, wiele innych, które przemknęły przez myśl panny Candran. Musiała jednak je porzucić, gdyż wstyd byłoby jej zasłonić się czymś co nazywało się równie odrażająco co wyglądało. Nazwa musiała być odpowiednia, by nie wstydzić się używać czegoś takiego.
- Czekasz na coś? Może aż to koszmarne szkaradztwo, czymkolwiek jest, zaatakuje? - Westchnęła półgłosem, tym razem kierując swoje słowa nie do pluszaka, lecz do Franka wciąż stojącego i próbującego zmienić swoje skrzydła w cokolwiek przydatnego. Jeżeli jednak pójdzie tak dalej, to przydałby mu się przede wszystkim miecz do rytualnego samobójstwo. Niezaprzeczalnie coś tak niedorzecznego zwróciłoby uwagę Chciwości.
- Zresztą, po co Ci imię. Nie jesteś mieczem, byś go potrzebował. Jesteś tylko bezmyślną kukłą do przyjmowania ciosów. Chyba że masz jeszcze jakieś inne właściwości. - Mówiła cicho. Frank mógł dosłyszeć poszczególne słowa, lecz nie mógł w pełni pojąć znaczenia całej wypowiedzi. Nie miał jednak problemów, by dostrzec, że przez cały ten czas bawiąca się włosami kobieta patrzyła na swoją nową zdobycz.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ulice Starego Miasta
Czw 5 Mar - 17:16
Diana nie zwracała uwagi na otoczenie i na coraz bardziej nasilający się Zapach, poświęcając więcej uwagi pluszowemu misiowi, podczas gdy Frank starał się jak najlepiej przygotować na oczekiwane starcie z Koszmarem. I słusznie, gdyż przeciwniczka zbliżała się coraz bardziej. Teraz oboje mogli już zauważyć pajęcze odnóża przebierające po pionowej ścianie oraz górującą nad nimi humanoidalną sylwetkę, a nie był to wcale miły widok. Co gorsza, potwór zauważył naszą dwójkę na chwilę przed tym, jak oni dostrzegli go w ciemności, i znacząco przyspieszył kroku, by w końcu, będąc w odległości około półtora metra, skoczyć ze ściany z zamiarem rzucenia się na Dianę. Na szczęście dla Chciwości, przecenił nieco swoje możliwości - przy skoku zawadził jedną z nóg, nieroztropnie wyprostowaną, o ziemię. W rezultacie pajęczyca wylądowała nie na kobiecie, a tuż przed nią.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Ulice Starego Miasta
Sob 7 Mar - 20:03
Myślał gorączkowo i myślał, no i nic nie wymyślił. Ani nie przemienił w broń skrzydeł, ani nie znalazł czegokolwiek, co pozwoliłoby mu taką zaimprowizować. Czekała go bitwa na pięści z cholernym, przerośniętym pająkiem... Wyśmienicie. A żeby tego było mało, musiał oczywiście w chwili stresu ciągle zerkać za siebie, by widzieć swoją nauczycielkę od siedmiu boleści, bawiącą się misiem. Było to jeszcze, kiedy usilnie próbował przetransformować skrzydła. Coś się w opętańcu zagotowało. To on martwił się o swoje życie, dosłownie dygotał ze strachu przed czającym się w mroku koszmarem i przeżywał udrękę, nie mogąc nic z tym zrobić... A jego cholerna towarzyszka Diana zajmowała się pluszowym misiem?Miała doglądać jego i pilnować, by nie wyrżnął sobie głupiego łba o jakiś krawężnik, a nie szukać imienia dla tej pluszowej pokraki. Frankowi wydawało się, że to on czasami zachowuje się dziecinnie... Ciekawe jak bardzo dziecinne było to, że w obliczu śmiertelnego zagrożenia, łowczyni przejmowała się tylko i wyłącznie zabawką. Zasadniczo to Boone nawet nie dziwił się, że nie dał rady przemienić skrzydeł w broń. Z kobietą mamroczącą coś do pluszaka, która jakimś sposobem wciąż potrafiła go wytrącić swoją ignorancją z równowagi, trudno było się skupić.
- A mam jakiś inny wybór? - mruknął poirytowany, otwierając wreszcie oczy - Nie chcę pchać się w ciemności, prosto do tego czegoś.
A propos tego czegoś, pojawiło się. Nim Frank w ogóle skończył, pająk już był bardzo blisko. Mężczyzna błyskawicznie odwrócił się w jego stronę, chcąc w porę uskoczyć przed ciosem, ale to nie w jego kierunku wyszedł atak. To Diana... Niby szczęśliwy zbieg okoliczności, ale tylko jeszcze bardziej rozzłościł Franka. Co się z nim u diabła działo? Dlaczego irytowało go, że to łowczyni, a nie on, mierzyć się musiała z koszmarem? A może to nie chodziło o uwagę koszmara, a Diany? Cóż, nie zamierzał tego roztrząsać. Zamierzał odzyskać swoje zainteresowanie, chyba w najgłupszy możliwy sposób przy swoim potencjale bojowym. Skoro nie mógł mieć ani miecza, ani pistoletu, to pozostały mu kamienie i patyki. Te pierwsze mógł nawet znaleźć na ulicy, co też uczynił. Poszukał szybko wzrokiem jakiś większych rozmiarów kamlot, po czym cisnął nim w kierunku koszmara.

Powrót do góry Go down





Diana
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 2 4a8fd4f9cf6e221328ca4d9a6518b2cc
Godność :
Diana Candran
Wiek :
Wizualnie ma 25 lat
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
170 cm / 63 kg
Znaki szczególne :
Tatuaż = dwa karpie koi: czarny i biały, Proteza wykonana na Wyspach Księżycowych zamiast lewej ręki, fioletowe oczy, broń o delikatnej, srebrzystej poświacie
Pod ręką :
Katana i czemu Tyk nie zmienia opisów
Broń :
Daishō
Zawód :
Liderka Bractwa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t603-diana#5487 https://spectrofobia.forumpolish.com/t913-skarbic-diany https://spectrofobia.forumpolish.com/t1016-skladzik-diamentow https://spectrofobia.forumpolish.com/t1079-diana
DianaSiedem Nieszczęść: Chciwość
Re: Ulice Starego Miasta
Nie 8 Mar - 23:43
Pluszak wydawał się Dianie o wiele ciekawszy od Koszmaru, który był przez nią wyraźnie bagatelizowany. Walczyła już z wieloma potężniejszymi, ponadto pierwszy koszmar, z którym się zmierzyła, a który musiała zabić całkowicie sama, był znacząco silniejszy niż ten niezdarny pająk.
Dla niej sytuacja była daleka od takiej, która zagrażałaby jej życiu. Tak jak dla myśliwego przyzwyczajonego do polowania na niedźwiedzie nie jest niczym niezwykłym strzelać do tchórzliwego zająca, czy nawet wrednego dzika.
Co nie oznacza, że Diana lekceważyła sytuację całkowicie. Gdy tylko dostrzegła, że w jej stronę skoczyła pajęczyca od razu przeniosła dłoń bawiącą się kosmykami białych włosów na rękojeść katany, dobywając pośpiesznie miecza i kierując go w stronę przeciwnika. Cofnęła lewą nogę, tak że oddaliła się od oponenta zmuszając go, by ewentualny atak musiał natrafić na niezwykle ostry miecz o srebrzystej poświacie. Lewa, sztuczna ręka Candran wciąż obejmowała misia, lecz palce chwyciły za jego uszy, by w razie czego dość łatwo było rzucić nim w przeciwnika i użyć go jako tarczy.
Jako jednak, że to miał być pojedynek Franka, to Diana nie mogła go zakończyć. Użycie miecza mogłoby okazać się dla Koszmaru zabójcze, szczególnie, że ostrze to było magiczne, stworzone właśnie w tym celu by zabijać istoty ze Snów. Nie spuszczając oponenta z oczu zmarszczyła lekko nos - zapach Koszmaru z tej odległości był wyjątkowo silny.
- Zaatakowało. Możesz zaczynać? - Powiedziała beznamiętnie przyglądając się poczwarze. W sumie pajęczyca nie była wcale tak brzydka. Ktoś mógłby się doszukać w niej nawet czegoś uroczego. Oczywiście gdyby tylko głównym celem nie było pozyskanie jej Esencji i wykorzystanie w rytuale, który pozwoli na spaczenie Franka. Jeżeli jednak chciał dostąpić do tego cudownego aktu, to musiał zabić bestię osobiście. Inaczej nie zasługiwał na nic.
Gdy jednak Candran kątem oka dostrzegła, że ten kretyn postanowił użyć do walki kamieni, to by samej nie oberwać Diana najpierw dołączyła prawą nogę do lewej, cofając się od pajęczycy o krok, a następnie energicznie zrobiła trzy kolejne skoczne kroki, by odsunąć się na bezpieczną odległość i nie oberwać żadnym zagubionym kamieniem.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ulice Starego Miasta
Sro 11 Mar - 20:06
Jakkolwiek głupia nie byłaby w oczach Diany strategia Franka, szczęście zwróciło nań promienny uśmiech lub może po prostu miał dobrego cela. Tak czy inaczej, rzucony przez Opętańca kamień dosięgnął celu - pajęczyca oberwała w przedramię. Nie wyrządził on jej jakiejś szczególnej szkody, niemniej jednak Koszmar syknął z bólu i przeniósł zainteresowanie na Franka. Kobieta - pająk zwróciła się w jego stronę i potężnym susem rzuciła się w kierunku mężczyzny z gardłowym wrzaskiem. Tym razem poszło jej dużo lepiej, niż przy ataku na Dianę - Frank praktycznie nie miał czasu, by uchronić się przed pchnięciem zgiętego odnóża w klatkę piersiową. Nie zadało mu to poważnych obrażeń, zdołało jednak zachwiać jego równowagą i odepchnąć o kilka kroków w tył.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Ulice Starego Miasta
Sob 14 Mar - 0:15
Walka ledwo się rozpoczęła, a Frank już domyślał się, jak będzie ona wyglądała. "Zaatakowało" powiedziała mu Diana... Jakby sam nie zauważył. Zacisnął zęby poirytowany, po czym zrobił to, co musiał zrobić. Kamień wylądował na pajęczycy i skutecznie zwrócił jej uwagę na niego. Sam w sumie nie wiedział, czy powinien dziękować za to, że ta akcja zadziałała, czy przeklinać siebie za głupotę. Jedyny plus był taki, że teraz być może Diana skupi na nim jakąkolwiek część ze swojej uwagi, zamiast gapić się na misia. Raczej mało kto zdołałby zignorować rozgrywającą się walkę o przetrwanie. Nim jednak opętaniec zdołał się przygotować do odparcia ataku, odnóże trafiło go w pierś i odrzuciło do tyłu. Mężczyzna aż sapnął z wrażenia, ledwie utrzymując się na nogach. Dopiero w tamtym momencie dotarło do niego, jak beznadziejna była sytuacja. Nie miał broni i tak oto stał naprzeciw potwora z koszmarów. Chociaż, nie do końca... Gdy ostatnim razem walczył z okropieństwami tego świata, doradzano mu, by użył skrzydeł. Wtedy, niedoświadczony jeszcze w tej materii, kompletnie zignorował porady. Ale teraz nie miał innego wyboru.
- Chociaż ten jeden raz się na coś przydajcie...
Mruknął pod nosem, po czym ustawił się nieco bokiem do pajęczycy. Jako że nie mógł wyprowadzić ataku, postanowił się bronić. Czekał cierpliwie, aż ta znajdzie się w odpowiednim zasięgu. Gdy tylko ponownie się na niego rzuciła, zamachnął się metalowym skrzydłem, chcąc uderzyć ją i odrzucić gdzieś na bok. Stanięcie bokiem powinno nieco ułatwić mu to zadanie, chociaż nie był pewien, czy ma to jakąkolwiek rację bytu.

Powrót do góry Go down





Diana
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 2 4a8fd4f9cf6e221328ca4d9a6518b2cc
Godność :
Diana Candran
Wiek :
Wizualnie ma 25 lat
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
170 cm / 63 kg
Znaki szczególne :
Tatuaż = dwa karpie koi: czarny i biały, Proteza wykonana na Wyspach Księżycowych zamiast lewej ręki, fioletowe oczy, broń o delikatnej, srebrzystej poświacie
Pod ręką :
Katana i czemu Tyk nie zmienia opisów
Broń :
Daishō
Zawód :
Liderka Bractwa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t603-diana#5487 https://spectrofobia.forumpolish.com/t913-skarbic-diany https://spectrofobia.forumpolish.com/t1016-skladzik-diamentow https://spectrofobia.forumpolish.com/t1079-diana
DianaSiedem Nieszczęść: Chciwość
Re: Ulice Starego Miasta
Pon 16 Mar - 19:52
Zaprawdę fascynujące. Candran z wielką uwagą obserwowała Koszmarny byt, z którym Frank walczył. Na wpół humanoidalna, na wpół pajęcza istota była intrygująca, może nawet nieco niepokojąca. Diana zastanawiała się, czy gdzieś w mrocznych rejonach Krainy Snów nie można znaleźć całego gniazda takich stworzeń, a nawet czy nie dałoby się pochwycić jednego i zmusić do służby.
Czy to tylko stworzenie? Czy też inteligentna istota? Dość nieporadna, to fakt. Jednak potknięcie się o własne nogi nie było wcale bardziej żałosne niż walka z Koszmarem bez broni. Mimo tego Frank zostałby przez większość sklasyfikowany jako istota myśląca. Z tą oceną nie spierałaby się nawet Diana, która dodałaby, że potrafi wykonywać proste polecenia.
Zrobiła krok do przodu. odległość jaka ją dzieliła od Koszmaru była wciąż dość duża, by móc zareagować w sytuacji, gdyby stwór postanowił ją zaatakować. Widziała już atak na siebie oraz ruchy pajęczycy, gdy ta zwróciła się przeciwko Frankowi.
Miecz pozostawał w gotowości, dzierżony w obu dłoniach z ostrzem skierowanym ku ziemi.
- To nie Twój świat. - Zaczęła uważnie obserwując przez cały czas Koszmar. nie było mowy o pomyłce, zapach był zbyt wyraźny, a jego źródłem niezaprzeczalnie była pajęczyca. Jeżeli Koszmar zrobił cokolwiek, co mogłoby wskazywać Dianie, że jej słowa zostały zrozumiane, czy przynajmniej jakkolwiek na nie zareagowała, to kontynuowała, by upewnić się co do inteligencji potwora.
- Czy Ty mnie w ogóle rozumiesz? - Zmarszczyła brwi, mówiąc to w tym przypadku, gdyby stworzenie dało jakiś sygnał, lecz był on zbyt niejasny, by móc ocenić, czy pajęczyca po prostu słyszała jej słowa jako źródło dźwięku, czy też zrozumiała ich sens.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ulice Starego Miasta
Czw 19 Mar - 18:34
Frank ledwo zdołał przyjąć pozycję obronną, a już wściekła pajęczyca zmierzała w jego kierunku, chcąc najwyraźniej rąbnąć weń z całej siły przednimi odnóżami. Sadząc potężne susy, zmierzała w kierunku mężczyzny - nim jednak go dopadła, słowa Diany najwyraźniej ją rozproszyły. W pół skoku odwróciła głowę w jej stronę, ostatecznie nie wymierzając miażdżącego ciosu we Franka, nadal będąc jednakowoż w dobrej pozycji do wyprowadzenia ataku, a tym samym - w zasięgu jego skrzydeł. Trudno stwierdzić, czy pojęła sens wypowiedzi Cienistej, wydała z siebie bowiem jedynie przeciągły syk - z pewnością jednak chwilowo zwracała na nią czujniejszą uwagę. Ten moment Frank wybrał na atak... gorzej, że ten niespecjalnie się powiódł - jakkolwiek zamach był potężny, a uderzenie mogłoby naprawdę powalić na ziemię, to Nhĕn akurat w tej chwili postanowiła postawić krok w stronę kobiety; zamach Opętańca trafił więc w próżnię.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Ulice Starego Miasta
Pią 20 Mar - 17:01
Diana mogła mieć rację w kwestii walki bez broni, natomiast Frank nawet gdyby znał jej myśli, zbyłby je jedynie milczeniem. Jako walczący, raczej zauważył, że nie ma dosłownie żadnego narzędzia. Próbował, nie wyszło. Uparte skrzydła okazały się kompletnie bezużyteczne w tej kwestii, a opętaniec nie zamierzał po raz kolejny ryzykować i tracić cenny czas, który mógł wykorzystać na choćby powalenie bestii. Niestety, pierwszy z ataków kompletnie mu nie wyszedł. Pająk niczym zahipnotyzowany, zaczął interesować się jedynie Candran, kompletnie zapominając o swoim priorytetowym przeciwniku. Frank aż sapnął z irytacją, widząc, jak skrzydła uderzają dokładnie nic. Jeszcze bardziej irytował go chyba jedynie fakt, że wszyscy zdawali się jakby mieć go w dupie. Czy naprawdę nawet bezmózga pajęczyca musiała go ignorować? Z tej sytuacji było tylko jedno wyjście, a raczej jedno, które dostrzegał Boone. Nie miał broni. Chybił swój pierwszy atak. Przeciwnik za to miał dosyć specyficzną budowę ciała, a w dodatku kompletnie go ignorował.
- Trafił swój na swego...
Warknął pod nosem i cofnął się o dwa kroki. Tylko po to, by chwilę później wziąć rozbieg i wyskoczyć w górę. Mężczyzna użył do tego jeszcze skrzydeł, odbijając się nimi od ziemi. W ten sposób powinno mu się udać unieść na tyle wysoko, by wylądować prosto na owłosionym odwłoku koszmaru. Jeśli się nie przeliczył, miał szansę w ten sposób powalić go na ziemię. W następnej chwili, jeśli udało mu się pomyślnie wylądować, sięgnął w kierunku włosów pajęczycy i szarpnął, by jeszcze bardziej jej uprzykrzyć życie.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ulice Starego Miasta
Czw 26 Mar - 18:27
Po raz kolejny los uśmiechnął się do Franka; mężczyzna wylądował bez większych przeszkód na odwłoku pajęczycy; nogi się pod nią ugięły, wydała z siebie skowyt i poślizgnęła na bruku, padając na ziemię
Zareagowała, na miarę swoich obecnych możliwości, szybko - spróbowała zwrócić twarz w stronę napastnika, próbując go zrzucić z siebie. Nie udało się jej tego dokonać, jako że przygniatający ją Frank był od niej znacznie większy i silniejszy. Co ciekawe, włosy Nhěn, które przy wtórze jej przeraźliwego wrzasku szarpnął Opętaniec w dotyku przypominały gęstą, splątaną i lepką pajęczynę; nie czas jednak był na zastanawianie się nad takimi drobiazgami, gdy działo się coś dużo ważniejszego, mianowicie Koszmar wykorzystał swoją umiejętność wyróżniającą go spośród innych. W kolejnym, silnym szarpnięciu potwór rozdzielił się na dwoje: teraz Frank przygniatał do ziemi drobną, mierzącą sobie około 60 centymetrów wzrostu czteronogą wersję Koszmaru, jej dokładna kopia natomiast znajdowała się kawałek dalej. Nie marnując ani chwili, Nhěn 2.0 rzuciła się na Opętańca, a jej komicznie małą twarz wykrzywiała absolutna, zwierzęca wściekłość.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Ulice Starego Miasta
Pią 27 Mar - 3:56
Opętaniec prawie że się uśmiechnął z triumfem, gdy zdołał perfekcyjnie wylądować na plecach swojego przeciwnika. W jego przypadku ograniczyło to się do zaciśnięcia zębów w nagłym przypływie adrenaliny. Koszmar chciał mu się wyrwać, Frank pomyślał jednak zawczasu i pochwycił go za włosy, które... Były strasznie lepkie. Ledwie zarejestrował ten fakt w toku walki, jego triumf jednak szybko dobiegł końca. 
- Co do...
Warknął, widząc jak jego ofiara nagle rozłazi się na dwie części. Mężczyzna jeszcze bardziej docisnął pająka do ziemi, przyduszając stopą jego szyję, by bestia straciła dostęp do powietrza. Szybko niestety zorientował się, że jest jeszcze drugi pająk. Frank, nie mając zbyt wiele innych opcji, zasłonił się po prostu skrzydłami, licząc, że dziwadło wyrżnie w nie, samemu sobie czyniąc krzywdę.

Powrót do góry Go down





Diana
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 2 4a8fd4f9cf6e221328ca4d9a6518b2cc
Godność :
Diana Candran
Wiek :
Wizualnie ma 25 lat
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
170 cm / 63 kg
Znaki szczególne :
Tatuaż = dwa karpie koi: czarny i biały, Proteza wykonana na Wyspach Księżycowych zamiast lewej ręki, fioletowe oczy, broń o delikatnej, srebrzystej poświacie
Pod ręką :
Katana i czemu Tyk nie zmienia opisów
Broń :
Daishō
Zawód :
Liderka Bractwa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t603-diana#5487 https://spectrofobia.forumpolish.com/t913-skarbic-diany https://spectrofobia.forumpolish.com/t1016-skladzik-diamentow https://spectrofobia.forumpolish.com/t1079-diana
DianaSiedem Nieszczęść: Chciwość
Re: Ulice Starego Miasta
Pią 3 Kwi - 3:13
Candran przechyliła lekko głowę, gdy Pajęczy Koszmar podzielił się na dwie części. Szybki rzut oka pozwolił jej zrozumieć, że każda z nich jest mniejsza niż oryginalna bestia. Rozczarowujące.
Zrobiła dwa kroki w bok, delikatnie unosząc swoje ostrze. Nie na tyle, by skierowane zostało ku przeciwnikowi, jak gdyby Cień chciała się bronić, jedynie tak by opuszczone ostrze nie zahaczyło przypadkiem o wystający kamień podczas przemieszczania się.
Trzeba przyznać, że mniej była rozczarowana sposobem walki Franka - który nosił w sobie silne znamiona partactwa, niż tym jak banalna okazała się umiejętność zaprezentowana przez Koszmar. Diana wiedziała, że logiczne wnioski nie zawsze są właściwe w przypadku tych mrocznych bytów. Była jednak z jak słabą istotą mają do czynienia.
Nie potrafiła nawet stworzyć swojej własnej kopii, a jedynie podzielić. Skoro pajęczyca traciła wzrost, to wysoce możliwe, że także siłę.
Tropicielka przeklęła pod nosem, co dla Franka mogło wydawać się niezrozumiałym szeptem. Zdała sobie sprawę jak zdolność pajęczycy jest bliska mocy, którą posiadła dzięki spaczeniu koszmarną esencją w rytuale Bractwa.
Tak jak pajęczyca stawała się słabsza, lecz zyskiwała przewagę liczebną, tak też jej macki były tym słabsze im stworzyła ich więcej. Nie zmieniło to jej rozczarowania. Od Koszmaru wymagała czegoś więcej.Niezależnie jak bardzo osłabiłaby swoje macki, wciąż miała do dyspozycji swoje ostrza oraz pozostałe umiejętności. Podczas gdy Koszmar, atakujący jak dotąd przede wszystkim za pomocą ataków fizycznych, pozbawiał się siły, której i tak nie miał zbyt wiele.
- Co by się stało, gdyby jedno zostało zabite? - Powiedziała dość donośnie, by jej słowa dotarły do walczących. Zrobiła krok do przodu, jednocześnie chwytając swój miecz obiema dłońmi i przyjmując postawę, która mogła sugerować, że przygotowuje się do walki.
Kolejny krok i była coraz bliżej koszmaru.
Ktoś mógłby sądzić nawet, że przychodzi z pomocą broniącemu się przed robactwem Frankowi, lecz nie. Diana chciała jedynie się dowiedzieć, czy Koszmar ją rozumie. Zajęty mężczyzną nie mógł spojrzeć, czy usłyszeć jej cichych kroków, a więc jedynie słowa mogły go ostrzec przed atakiem Diany.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ulice Starego Miasta
Pon 6 Kwi - 21:41
Pajęczyca 1.0 znalazła się w bardzo kiepskiej sytuacji. Przyduszona do ziemi szarpała się konwulsyjnie pod ciężarem Franka w żałosnych próbach zaczerpnięcia tchu; z każdą chwilą stawała się jednak mniej ruchliwa. Pierwszą wersją Koszmaru mężczyzna nie musiał przez najbliższych kilka chwil zaprzątać sobie głowy. Natomiast rozzłoszczona Nhěn vol 2 rzuciła się na niego jak zwierzę... i wydała z siebie syk, gdy boleśnie zderzyła się z powierzchnią żelaznych skrzydeł. Zatoczyła się od uderzenia i przez chwilę, oszołomiona ciosem, nie mogła podjąć zdecydowanych działań. Na głos Diany żadna z dwójki nie zwróciła tym razem czujniejszej uwagi; pierwsza, podduszona, nie miała sił na nic, drugiej zbyt mocno szumiało w głowie po ciosie.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Ulice Starego Miasta
Sro 8 Kwi - 13:46
Cóż, sam koszmar oraz jego zdolności nie były jakoś szczególnie imponujące. Ale Frank nie zamierzał skarżyć się, skoro i tak miał dosyć ciężki orzech do zgryzienia. Nie posiadał wymyślnej broni do ich zabijana, a nawet gdyby miał, to nie potrafiłby jej używać. Skrzydła odmówiły z nim współpracy w kwestii transformacji, chociaż przynajmniej słuchały się, jeśli chodzi o poruszanie.
- Zaraz się przekonasz!
Warknął do niej opętaniec. Miał już szczerze dosyć tej kobiety. Miała go uczyć, a teraz chyba jedynie mu przeszkadzała, co chwila przeszkadzając w pojedynku. Boone nie był wojownikiem i dla niego ta sytuacja była walką o przeżycie. Póki co, chyba nie szło mu najgorzej. Widział, że jedna z pajęczyc powoli zdycha pod jego butem, więc docisnął ją jeszcze bardziej, ciągnąc za włosy do góry. Chciał pozbyć się jednego przeciwnika, a dopiero potem ukatrupić drugiego. W międzyczasie drugi stwór zataczał się od uderzenia. Frank przyglądał mu się uważnie, czekając na kolejny atak. Jeśli tylko ten nastąpił, spróbował ponownie uderzenia skrzydłem. Miał jednak chwilę względnego spokoju, którą postanowił przeznaczyć na zadanie pytania.
- Wiele razy jeszcze będą tak się dzielić?
Wydyszał do swojej nauczycielki. Nie liczył na jakąś sensowną odpowiedź, chociaż może jakimś cudem Diana podzieli się z nim jednak tą wiedzą. Wiedziałby, ile czeka go jeszcze tego przeklętego starcia.

Powrót do góry Go down





Diana
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 2 4a8fd4f9cf6e221328ca4d9a6518b2cc
Godność :
Diana Candran
Wiek :
Wizualnie ma 25 lat
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
170 cm / 63 kg
Znaki szczególne :
Tatuaż = dwa karpie koi: czarny i biały, Proteza wykonana na Wyspach Księżycowych zamiast lewej ręki, fioletowe oczy, broń o delikatnej, srebrzystej poświacie
Pod ręką :
Katana i czemu Tyk nie zmienia opisów
Broń :
Daishō
Zawód :
Liderka Bractwa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t603-diana#5487 https://spectrofobia.forumpolish.com/t913-skarbic-diany https://spectrofobia.forumpolish.com/t1016-skladzik-diamentow https://spectrofobia.forumpolish.com/t1079-diana
DianaSiedem Nieszczęść: Chciwość
Re: Ulice Starego Miasta
Czw 9 Kwi - 18:32
Cicha, spokojna alejka gdzieś w starej części Miasta Lalek. Urokliwość tego miejsca stawała się jednak powoli nużąca dla Diany. Obserwowała co prawda rozgrywające się nieopodal starcie. Żadna z uczestniczącym w nich stron nie pokazała jednak niczego na tyle widowiskowego, by przyciągnąć uwagę panny Candran choćby na chwilę.
Nawet miecz, uprzednio skierowany w stronę Franka i pajęczycy, teraz ponownie wrócił do pochwy. Nie odczuwała zagrożenie ze strony zarówno Opętańca, jak i nędznego Koszmarku. Przez chwilę nawet pomyślała o tym, czy nie złapać sobie go, żeby ją zabawiał.
W końcu kto może się pochwalić błaznem wyglądającym jak pająk? Tyle nóg, o które może się potknąć! I par butów, które może pomylić. Nigdy nie próbowała tresować Koszmarów. Ciekawe czy takie reagują na ból? Czy dźgnięcie ich w bok rozgrzanym prętem przypomni im, że mają się nie zatrzymywać? Może wystarczy tylko uderzenie biczem lub pies, który zagoni je do zagrody?
Przechyliła lekko głowę wyobrażając sobie tę poczwarę w barwnej czapce błazna. Ciekawe jaki taniec tańczą pająki? Zamyśliwszy się Diana zrobiła kilka kroków do najbliższej ściany i oparła się o nią, już nawet nie obserwując zmagań Franka.
Przez chwilę wydawało się nawet, że mogła zapomnieć o toczącym się pojedynku. Do czasu aż słowa Franka nie wyrwały jej z marzeń o własnej hodowli pajęczych Koszmarów.
- Sądząc po mizernych rozmiarach, to nie więcej niż dwa razy. Nawet jeśli, to będzie można je po prostu zdeptać. - Powiedziała obojętnym głosem, w którym jednak znalazła się ledwie wyczuwalna nutka żalu. Myślała, że choć ten Koszmar jest słaby, to pokaże coś więcej niż podział na dwie mniejsze części. Co z tego, że pająków było więcej, gdy każdy z nich był lichszy od poprzedniego? Oparła głowę o mur i przechyliła lekko głowę, tak by móc obserwować zmagania Opętańca.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ulice Starego Miasta
Czw 16 Kwi - 20:02
Koszmar przygniatany przez Boone'a rzęził desperacko, chcąc zaczerpnąć powietrza - wreszcie jednak zwiotczał i znieruchomiał na dobre. Najwidoczniej Frank nie musiał się nim już więcej przejmować. Druga wersja Koszmaru natomiast dochodziła do siebie po uderzeniu; wyraźnie niezadowolona z losu swojego klona skoczyła na Franka z nową determinacją. Tym razem wyraźnie planowała zaatakować jego twarz. Na niewiele jednak zdała się brawura, z jaką rzuciła się na kandydata do Bractwa, skoro zdołała jedynie przejechać paznokciami po jego policzku, nim ten odepchnął ją skrzydłem na odległość kilku kroków - wystarczająco dużo, by mężczyzna mógł ją zaatakować, zapewne kończąc starcie, nim ta podejmie działania.

Powrót do góry Go down





avatar
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Boone
Wiek :
26
Rasa :
Opętaniec
Wzrost / Waga :
181 cm/ 76 kg
Znaki szczególne :
Ślad po oparzeniu na całej lewej stronie twarzy
Pod ręką :
Plecak, troszkę pieniędzy i oczywiście niedziałający telefon
Broń :
Krótki miecz lub pistolet jako skrzydła
Zawód :
doręczyciel przesyłek
https://spectrofobia.forumpolish.com/t263-frank-boone https://spectrofobia.forumpolish.com/t1084-frank
FrankŻelazna Melodia
Żelazna Melodia
Re: Ulice Starego Miasta
Nie 19 Kwi - 16:44
- Wyśmienicie.
Tylko tyle zdołał warknąć jej w odpowiedzi walczący mężczyzna. Może i walka wyglądała na łatwą, ale dla niedoświadczonego i pozbawionego oręża Franka był to dość wymagający pojedynek. Sam nie dowierzał, że udało mu się zabić przynajmniej połowę przeciwnika... A raczej jednego z dwóch. Gdy tylko poczuł, że ten przestał się rzucać, spróbował odkleić dłoń od jego włosów. Podejrzewał, że przez lepkość będzie to nieco problematyczne. Otrząsnął się z kropelek krwi, które pojawiły się na jego twarzy po zadrapaniu, po czym spojrzał nienawistnie w kierunku drugiego stwora. Tego, który jako ostatni dzielił go od zakończenia walki. Odepchnął się nogami dla zwiększenia rozpędu, po czym wyrżnął w nią bokiem z całej siły, chcąc dopchnąć ją i przydusić do najbliższej ściany. Między sobą, a nią ustawił jeszcze fragment skrzydła, by dodatkowo zwiększyć impet uderzenia.

Powrót do góry Go down





avatar
GośćGość
Re: Ulice Starego Miasta
Nie 26 Kwi - 11:15
Pająk numer 1 był już unieszkodliwiony, a oderwanie ręki od jego włosów nie przysporzyło Boone'owi większych trudności - przynajmniej nie na tyle, by nie móc rzucić się na drugą przeciwniczkę i nie przycisnąć jej siłą rozpędu do ściany. Żelazne skrzydło wzmocniło impet uderzenia. Zduszonemu sykowi pająka towarzyszył trzask, kiedy coś w jego przygniecionym przez mężczyznę do ściany ciału pękło na dobre. Wątła, nieludzka postać przez chwilę miotała się w ciasnym uścisku, trzepiąc tylnymi odnóżami w daremnej próbie popchnięcia przeciwnika, przyduszający ją do ściany Frank był jednak silniejszy i cięższy. Nie dzieliła się na więcej części, wiedząc zapewne, że straciła zbyt wiele sił. Opętaniec nie musiał czekać szczególnie długo, by pająk przestał ruszać się tak energicznie, jak dotąd - i by wreszcie zwiotczał na dobre, kończąc pojedynek. To był koniec; pierwszy pojedynek Franka z Koszmarem zakończył się zwyvięstwem przyszłego członka Bractwa.

W momencie, w którym głowa pająka opadła bezwładnie na pierś, obydwie postaci - zarówno ta przyciskana do ściany przez Opętańca jak i ta leżąca na chodniku rozsypały się w jednej chwili w smolistoczarny proch; w miejscu, które przed chwilą zajmowała druga pajęczyca, teraz zalśnił dziwny kamień o nieokreślonym kolorze i kształcie.

Powrót do góry Go down





Diana
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 2 4a8fd4f9cf6e221328ca4d9a6518b2cc
Godność :
Diana Candran
Wiek :
Wizualnie ma 25 lat
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
170 cm / 63 kg
Znaki szczególne :
Tatuaż = dwa karpie koi: czarny i biały, Proteza wykonana na Wyspach Księżycowych zamiast lewej ręki, fioletowe oczy, broń o delikatnej, srebrzystej poświacie
Pod ręką :
Katana i czemu Tyk nie zmienia opisów
Broń :
Daishō
Zawód :
Liderka Bractwa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t603-diana#5487 https://spectrofobia.forumpolish.com/t913-skarbic-diany https://spectrofobia.forumpolish.com/t1016-skladzik-diamentow https://spectrofobia.forumpolish.com/t1079-diana
DianaSiedem Nieszczęść: Chciwość
Re: Ulice Starego Miasta
Nie 26 Kwi - 18:09
Diana zatrzymała się nad Esencją Koszmaru, przyglądając się tej niewielkiej zdobyczy, która miała posłużyć do spaczenia Franka. Spojrzała na opętańca, upewniając się, że miecz prawidłowo spoczął w pochwie.
Jej twarz pozostawała obojętna - dla niej był to dość prosty Koszmar, na którego nie warto było nawet tracić czasu. Frank nie mógł wymagać, by rozumiała co przeżywał, a na pewno nie mógł liczyć choćby na słowa pochwały.
Głowę Candran zaprzątała teraz myśl gdzie można by przeprowadzić rytuał spaczenia Franka. Jej dom się do tego nie nadawał. Nie chciała ryzykować, że gdyby coś poszło nie tak, to musiałaby później sprzątać ciało z własnego dywanu. Oznaczało to, że musi znaleźć jakiejś miejsce, najlepiej dostępne bez żadnych dodatkowych kosztów. Może roześle listy po okolicznych Tropicielach, by Ci udostępnili jej swoje sale?
- Weź to i pilnuj. - Powiedziała kopnąwszy Esencje w stronę Franka, po czym nie czekając odwróciła się i ruszyła w swoją stronę - kolejne słowa wypowiadając już w drodze. Na tyle jednak donośnym głosem, że Frank był w stanie usłyszeć jej słowa. - Za tydzień zostawię Karczmarzowi informację gdzie i kiedy masz się udać. Staw się tam z Esencją, którą dziś zdobyłeś. - Przeszła jeszcze kilka kroków w milczeniu, po czym skręciła w jakąś boczną uliczkę i zniknęła Opętańcowi z oczu.

ZT

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Re: Ulice Starego Miasta
Czw 27 Sie - 22:04
Spędzili z Gawainem wspaniały czas. Wiedział, że teraz dość długo się nie spotkają. To nie problem dla Cienia, żeby go odwiedzał w czasie, gdy Demon oficjalnie spał, jednak gdyby ktoś nagle wszedł do pokoju, albo zostałby zmuszony, do dzielenia z kimś pokoju...wtedy to byłby problem. Albo jakby uznano, że potrzebuje jakiegoś dupka, który będzie mu siedział pod drzwiami i na pewno by usłyszał, że ktoś jest w środku. Ech...ciężkie życie znanego aktora, w szczególności, gdy powraca po paru latach. Jakoś trzeba sobie jednak poradzić.
Powinien udać się do Świata Ludzi, ale... w sumie miał jeszcze trochę czasu. Postanowił się trochę poszwędać, ale jednocześnie zajrzeć do kilku miejsc, których nie odwiedzał Lis. A raczej...nie chciał się tam pokazywać. Wiedział, że pewnego Rudzielca nie oszuka, ale to teraz nie miało znaczenia. Pewne dnia i tak będzie musiał się dowiedzieć, że wygląd Yako może się zmieniać nie tylko między Luci, a Lusianem, ale też może się zamienić w każdą inną osobę.
Postanowił przebrać się za pewnego Kapelusznika, którego poznał jakiś czas temu. Pianista, który miał talent, ale jednocześnie wielkie słabości. Hazard? Z wielką chęcią! A co sprawia, że lepiej się gra? Piękne panie, używki. Tak się poznali. Luci lubiła się czasem pokazać na takich imprezkach i poznać nowo osobowości. Całe szczęście, że Yako uczył się grać od swojej żony. Może nie był mistrzem, ale potrafił grać, a to często wystarczyło. W szczególności, gdy grał nuty ze Świata Ludzi. Często nieznane w tym świecie, to naprawdę mógł zostać uznany za wielkiego artystę.
Przybrał więc postać wesołego Tobiego, Tobiasa Taccera, Kapelusznika, który karmił serca i uszy słuchaczy, oraz portfele bogaczy, których postanowił wyzwać na jakiś mały pojedynek. No cóż...w końcu to Kapelusznik.
Szedł zamyślony, starając się przypomnieć, gdzie rozpoczął swoje konszachty, które napewno namieszały Tobiemu w życiu...o ile ten w ogóle jeszcze żył, bo to jakoś Lisa w ogóle nie obchodziło.

Powrót do góry Go down





Kejko
Gif :
Ulice Starego Miasta - Page 2 Animesher.com_blue-eyes-shigatsu-wa-kimi-no-uso-black-cat-1706833
Godność :
Kejko Hanari
Wiek :
23 wiosny
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
170 cm / 57 kg
Znaki szczególne :
Piękne neonowo niebieskie kocie oczy.
Pod ręką :
Torebka a w niej bardziej lub mniej istotne drobiazgi.
Broń :
dwa półdługie miecze, cienki srebrny łańcuch
Zawód :
Poszukiwaczka kłopotów... znaczy przygód // Muzyk solista
Stan zdrowia :
Poobijana po niedawnym starciu. Płytkie rany i zadrapania na ramionach, nogach oraz plecach. Rozcięcie na policzku.
https://spectrofobia.forumpolish.com/t267-kejko-hanari-alias-kolysanka#415 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1091-kejko
KejkoLwie Serce
Re: Ulice Starego Miasta
Nie 30 Sie - 4:53
Moja wizyta u Flateriny skończyła się fiaskiem... Gdy stawiłam się pod drzwiami jej sklepu, przywitała mnie tam ogromna kartka obwieszczająca, iż właścicielka wybrała się na późno letnie zbiory kwiatów i ziół leczniczych i że sklep pozostaje nieczynny do jej powrotu. Przewidywana data powrotu nakazywała spodziewać się zielarki dopiero za pięć dni...
Przybita tym faktem błąkałam się po mieście bez konkretnego celu, błądząc gdzieś myślami. Zastanawiałam się, czy nie iść ze swoim problemem do Kliniki, szybko jednak odwiodła mnie od tego plotka o panującej tam epidemii plamistego przeziębienia. Już kiedyś je przechodziłam i zdecydowanie nie było to miłe doświadczenie. Miasto Lalek było ogromne, zatem uznałam, że nie zaszkodzi odwiedzić kilku aptek czy sklepów z ziołami i spytać o radę jak pozbyć się nękającej mnie różowej przypadłości.
Moja mała wyprawa przyniosła mi jednak więcej powodów do zmartwień niż radości. Z Apteki pod Złotym Lisem zostałam pogoniona miotłą! Białowłosej starowince, która pracowała w owej aptece bardzo nie spodobało się, iż niechcący przefarbowałam im drewnianą ladę wraz z przyłączoną do niej szafką na wściekle różowy kolor. Przecież zrobiłam to niechcący... zaproponowałam nawet, że zapłacę za szkody, miast tego musiałam wykonać zgrabny unik przed ciosem miotły... Po tym zdarzeniu postanowiłam lepiej zabezpieczyć swoje ręce, gdyż to one były źródłem moich kłopotów. Postanowiłam zrobić małe zakupy, zaczynając od nabycia skórzanych rękawiczek. Oczywiście rękawiczki w chwili założenie zmieniły swą barwę na cukierkowy róż... kupiłam sobie nowe ciemne i dobrze dopasowane spodnie, bluzkę pasującą odcieniem do rękawiczek oraz czarną skórzaną ramoneskę, ewidentnie wzorowaną na trendach panujących w Świecie Ludzi. Lubiłam w swojej garderobie łączyć elementy pochodzące zarówno ze Świata Ludzi, jak i Krainy Luster.

Nie wiedziałam, kiedy nastał wieczór ani kiedy nogi przywiodły mnie Mrocznych Zaułków. Nie przepadałam za tym miejscem, owianym wyjątkowo złą sławą. Od dobrych kilku godzin skakałam między dachami, parapetami i gzymsami co było znacznie wygodniejsze w mojej kociej postaci. Z wiru myśli skupionych na tym, jak pozbyć się różowej zarazy, wyrwał mnie widok znajomej twarzy. Szybko spostrzegłam, że jedną z uliczek właśnie kroczył Tobias! Dawny znajomy, z którym przez pewien czas stanowiłam duet muzyczny. Nasze ścieżki rozplotły się już jakiś czas temu. Ucieszona z tego nieoczekiwanego spotkania, od razu zeskoczyłam z całkiem wysokiego ogrodzenia, lądując niemal pod nogami Kapelusznika. Już samo to mogło go nieźle zaskoczyć, podobnie jak również moja nagła przemiana czy raczej przybranie ludzkiej postaci.
-Tobias! Gdzieś się podziewał Stary Lisie! I gdzie zgubiłeś Mili?
Mówiąc, zaczęłam rozglądać się na boki i lustrować swego znajomego spojrzeniem, poszukując przy nim jego uroczej towarzyszki.

5/7

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach