[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…

Azusa
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
~ II ~

Dziewczyna skupiła całą swoją uwagę na stoliku, od którego mogła dowiedzieć się najwięcej o problemach Poziomkowego Traktu, bez zbędnego wypytywania gawiedzi. Niestety, a może bardziej stety - choć to miało okazać się później, ktoś postanowił przeszkodzić jej w tej trudnej sztuce karczemnego podsłuchiwania. Nigdy by jednak nie przypuszczała, że tym kimś okaże się kot. I to nie byle kot, a sam słynny Kot w butach! Albo jego niezwykle udana imitacja. Nie była tego całkowicie pewna.
- Umm... Twoje zdrowie - odpowiedziała na kocie pomruki, unosząc pustą dłoń w samym geście toastu.
Nie zdecydowała się jeszcze na zakup jakiegokolwiek trunku w owym przybytku, ale najwyraźniej jej nowy towarzysz nie specjalnie narzekał na jakość napitku. I gdy już miała zapytać, czy warto coś zamówić, dołączyła do nich nieco bardziej komunikatywna persona.
- Luz. I tak niewiele z tego zrozumiałam, nie mówię w... kocim.
Nie zrozumiała z tego praktycznie nic. Może, gdyby też była Dachowcem, cała komunikacja wyglądałaby nieco inaczej. Na ten jednak moment, niezależnie od tego, jak bogatym słownictwem mógł poszczycić się Kot w butach, każda jego wypowiedź brzmiała jak zwykłe pomruki w uszach małolaty.
- I nikt z tym nic nie zrobił wcześniej? Jakby nie patrzeć, minął już tydzień... Ktoś musiał się tym zainteresować, nie?
Zmieniła nieco pozycję, aby przypominać bardziej jednego z awanturników, wyraźnie zainteresowanego potencjalnym zleceniem, niżeli niedoświadczoną małolatę. I już miała pytać o potencjalny zysk z samej wyprawy, kiedy to jej wzrok ponownie pomknął w kierunku kota, czego pożałowała praktycznie natychmiast. Jego smutny wyraz pyszczka wystarczył, aby ją przekonać.
- W porządku, wchodzę w to - odpowiedziała pewnym siebie tonem, nic sobie nie robiąc z pociągnięć Lillie.
Decyzja zapadła, swojego zdania już nie zmieni. Z resztą i tak zamierzała przyjrzeć się tej sprawie bliżej.


Do what you feel in your heart to be right,





For you’ll be criticized anyway

Powrót do góry Go down





Seamair
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 Zero-two
Godność :
Erin Collins ale mów mi Seamair.
Wiek :
Już 19 lat gości mnie ten Świat.
Rasa :
Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
Wzrost / Waga :
166 cm /46kg
Znaki szczególne :
Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
Pod ręką :
Zestaw noży do rzucania, magiczne akcesoria, bezdenna sakwa..
Broń :
Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
Zawód :
Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
https://spectrofobia.forumpolish.com/t269-seamair#413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1114-seamair
SeamairPoskramiacz
Poskramiacz
W tej krainie spokój nigdy nie trwa długo… ma to zarówno swe wady, jak i zalety. Jeszcze nie byłam pewna, jako które z nich, powinnam potraktować aktualne zdarzenie.

W normalnych okolicznościach, gdyby ktoś pojawił się przy mnie równie nagle, moje ciało spięłoby się, gotowe do ewentualnej konfrontacji. Lecz mój instynkt zawczasu zdradził mi naturę nowoprzybyłych postaci. Były bestie, których nawet ja musiałam się obawiać, mimo iż nie spotkałam jeszcze żadnej, nad którą nie byłabym w stanie zapanować… lecz te, o których myślałam, zwykle trzymały się na uboczu, nie łaknęły towarzystwa, a już na pewno nie radośnie nie wparowałyby do karczmy. Z przybycia nowych gości znacznie mniej była zadowolona moja własna bestia, która zareagowała dość agresywnym sykiem i stroszeniem rozognionych piór, gdy drugi Alphard, próbował wylądować na zajmowanym przez niego miejscu. Obecność drugiego krzesła stojącego nieopodal uratowała sytuację, dzięki czemu pazury i dzioby nie poszły w ruch.
Ja zaś z lekkim oszołomieniem przysłuchiwałam się całemu wywodowi nowo przybyłych stworzeń. Szczególnie zastanawiająca była dla mnie postać kotowatego, którego ku swemu ogromnemu zdziwieniu z jakiejś przyczyny nie mogłam w pełni zrozumieć. Przechyliłam głowę, przypatrując mu się intensywnie… lecz jego wypowiedzi nadal pozostawały zniekształcone. Zmarszczyłam brwi, po czym przeniosłam wzrok na różowo-piórą tłumaczkę.
-Bez obaw, mam pewne doświadczenie w kontaktach z trudnymi w obejściu kotami…
Uśmiechnęłam się na te słowa, przez krótką chwilę uciekając myślami do postaci swego ochroniarza.

W końcu jednak postanowiłam, skupić się na tym, co stworzenia miały mi do przekazania.
Zaginięcia ludzi w Malinowym Lesie… za wiele z nich sama byłam odpowiedzialna, choć bardzo wątpiłam w to, by różowo-pióra mówiła w tej chwili o kłusownikach. W dalszym ciągu, za punkt honoru, brałam sobie ich skuteczne tępienie, zwykle po tym, jak pierwsze i jedyne ostrzeżenie nie przynosiło pożądanych skutków, moje metody stawały się bardziej ostateczne… Smutek w ptasim głosie podpowiadał jednak, że mowa była o ludziach, za którymi ktoś faktycznie mógł zatęsknić. Czy ich los bardzo mnie obchodził? Gdyby ktoś zadał mi to pytanie jakieś pół roku wcześniej, odpowiedziałabym, że w ogóle. Zaś obecnie… cóż miałam w sobie nico więcej dobrej woli, choć nadal wszystko sprowadzało się do tego, że chciałam pomóc samym bestiom.
-Nie słyszałam o wzmożonych zaginięciach, ostatnim czasem byłam dość… nieobecna. Mów dalej.
Zmarszczyłam brwi, na wzmiankę o „pradawnym złu” na myśl od razu cisnęły mi się wspomnienia z misji na Ur'Nathum. Dlaczego Stowarzyszenie nie miało informacji na ten temat? Rozsądnym byłoby się co do tego upewnić… lecz ego podpowiadało mi, że mogę zająć się tym samodzielnie. Gdyby sytuacja okazała się drastyczna, wrócę ze świeżymi informacjami.
-Możecie liczyć na moją pomoc. Czekałam na kogoś… choć owy ktoś nie miał w zwyczaj się spóźniać. Gdy teraz wspominasz o zaginięciach… cóż, mogę tylko żywić nadzieję, że nie podzielił losu tamtych ludzi. Nadal jest mi potrzeby…
Z bezdennej sakwy wyciągnęłam niewielki zdobny notes oraz pióro. Napisanie krótkiego liściku nie zajęło mi wiele czasu. Miast podpisu widniał na nim jedynie symbol czterolistnej koniczyny. Przed wyjściem miałam zamiar powierzyć go Gizmo, razem z informacją komu miał zostać przekazany.
-Mogę ruszać, choćby i zaraz.
Wzięłam jeszcze kilka łyków zamówionego wcześniej naparu, nie chcąc, by się zmarnował. Potem przeniosłam spojrzenie na swą bestię, która nadal mierzyła drugą sowę, spojrzeniem pełnym wrogości. Być może brała się ona z żalu i zazdrości za swą dawną formą.
-Lasair…
Upomniałam swego podopiecznego, który tylko nastroszył się, po czym pokonując niewielki dystans, szybko wylądował na moim ramieniu.

POST 2



~ Aktualny ubiór ~



Fabuła - Karczma Lalek
Spoiler:

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Eva jeszcze się śmiała, ocierając skronie i łuk Kupidyna rękawem dżinsowej sukienki – wbrew powszechnemu przekonaniu, ten materiał pochodzi z Francji! – gdy na stoliku poniżej sceny wylądowała ruda, puchata kulka i porysowała blat. Potem kocur w butach przepił do niej i jakby oczekiwał reakcji, więc kobieta odłożyła skrzypce i zeszła ten jeden stopień. Na razie i tak dość miała gry – melodia o Sercu Lasu była tak nieintuicyjna, że gdyby nie kot, Iskra sama poprosiłaby o przerwę, by odetchnąć.
Szpada i znak na stole przypominały jej nieco legendę Zorro, szczególnie, że po hiszpańsku znaczył on właśnie tyle co „lis” – tu nastąpiło szybkie zerknięcie na zamaskowanego skrzypka, który nie wyglądał na specjalnie zmęczonego i dalej muzykował.
Osobami dramatu – patrząc na właśnie sprzeczających się Kota w Butach, pewnie owego Puszka z nazwy gospody, i prawdopodobnie Alpharda – były kot, sowa, dwa tygrysy, Kapelusznik i Bogu ducha winna Marionetkarka, czyli ona. Sytuacja godna pozazdroszczenia. Szczególnie, że przypadkowa prośba o ratunek została skierowana do przypadkowego, postronnego gościa…
Eva gwałtownie odwróciła się do swojego Anceu, a jej spojrzenie płonęło.
— VICTORZE. Tu es un monsieur, n'est-ce-pa?
Tygrys wprawdzie pewnie tylko udał, że nie zrozumiał towarzyszki, w końcu przez te trzy lata obficie używała przy nim francuskiego, jednak jej wzrok mógł zabijać i w końcu się przyznał. Nawet ton miał jakby nieco skruszony.
— Tak, tak, panienko, przyszliśmy tu celowo. Wiesz, że to miejsce leży niedaleko tego, gdzie pierwszy raz się spotkaliśmy?
— Mam nadzieję, że on — burknęła, pokazując palcem na Kapelusznika po drugiej stronie sali — nie jest tym, którego okradliśmy.
Brak odpowiedzi ze strony Anceu był niepokojący.
— Niedaleko, więc często tu bywałem i dlatego postanowiłem pomóc staremu druhowi. Nieczęsto spotyka się takie miejsca, przyznaj. — I Eva wbrew sobie musiała przytaknąć. Chaotyczna mieszanina przejezdnych i lokalnej ludności w przybytku prowadzonym niemal przez same Bestie – było to coś godnego zobaczenia i spróbowania.

Marionetkarka jeszcze raz przetrawiła wszystkie otrzymane informacje. Victor nieczęsto o coś prosił. Brał co chciał, chodził gdzie mu się żywnie podobało, nękał ją i postronnych, lecz rzadko słyszało się od niego prośbę – nawet jeśli rozpoczynał ją podstępem, urągając inteligencji towarzyszki. Westchnęła, a potem poprosiła o szczegóły, cały czas rzucając tygrysowi mordercze spojrzenia. Niby dlaczego doszedł do wniosku, że po tym wszystkim co dla niej zrobił, musi się uciekać do fortelu?
Potem zastanowił ją termin „spaczenia” i to też jej wytłumaczono. Zaczynała mieć pojęcie w posiadaniu czego się znalazła oraz co niegdyś stało się z pogodnym Mr. Limpetem. Potrzebowała czasu, by poukładać sobie dokładne fakty i ich konsekwencje, lecz wreszcie zdarzenia nabrały sensu.
— A więc, Puszku i Dano — podsumowała; nieco uroczyście, ale też z głębokim westchnieniem — prowadźcie do Serca Lasu.
Sprawdziła torbę, którą ze sobą zabrała i założyła ją przez pierś.
— Konno czy na przełaj?

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Pokręcił głową. Nie miał pomysłu, bo niby skąd? Dopiero, co odkryli to miejsce i jedyną dziwną rzeczą było usytuowanie budynku dalej od szlaku. Odsunął szklanicę od twarzy i spojrzał na zebrany w nim płyn. Czy był trujący lub zawierał odurzającą substancję? Nie był pewien. Za to był całkowicie przekonany o tym, że Yako go wrabia i wykorzystuje jego fobie. Skrzywił się i powoli przyłożył wyprostowaną dłoń do czoła.
- O nie...Na śmierć zapomniałem - dopił dwa ostatnie łyki piwa, które mu zostały, odstawił naczynie i wstał.
- No co tak siedzisz? Musimy się wrócić do domu. Zostawiłem odtrutki - mruknął smutno i delikatnie klepnął ją w ramię. Jednak tuż po chwili również błysnął ząbkami. Jego Lisek od dawna nie był tak zrelaksowany jak dziś. Zresztą on także.
- Przypomnę Ci o tym, jak będziesz chciała kiedyś zakładać taki lokal. To najgorszy plan biznesowy, o którym słyszałem. Chcesz coś jeszcze? -  zagadnął i udał się do baru po kolejne małe piwo i cokolwiek, co mogłaby zechcieć Yako. Szybko wrócił z dolewką, pogrążony w myślach, kiedy Demonowi wzięło się na wspominki.
Zerknął na nią i wybałuszył oczy, gdy wspomniała o konsumowaniu podróżnych. No chyba nie była jeszcze głodna?! Tak intensywnego błękitu nie widział u niej... sam nie wiedział kiedy! Zresztą zawsze podczas wypraw w przeszłość Yako doznawał dyskomfortu. Całe szczęście nie dane mu było rozmyślać nad uczynkami i naturze ukochanej, bo jego wyczulone na ruch oczy wychwyciły coś dorównującego mu rudością.
Gawain miał ambiwalentny stosunek do kotów, ale ten tutaj, Puszek, energiczny zawadiaka skradł serca Cienia najurokliwszym mruknięciem. Wzruszył ramionami i przypił z nim.
- Proszę, powiedz, że też tak umiesz - rzucił z niecnym uśmieszkiem, kiedy Alphard w ciszy i z gracją zajął miejsce na przeciwko. Yako potrafiła wydawać dużo dźwięków, ale czy takie?
- Nie ma czego. Zacna... - nie zdążył dokończyć, bo Kot w butach właśnie zrobił sobie milkboarding, potem prawie udało mu się wrzucić puchar do kominka, po czym wygrażał sowie... czymś. W każdym razie chlastał na boki rudym ogonem tak mocno, że Keer przytulił szklankę mocniej. Alphard wznowił rozmowę i z każdym słowem stawała się ona poważniejsza. Nie ukrywał zaskoczenia. Kilka tygodni i nic z tym nie zrobili? Mieli przecież Bean Ara! A może potrzebowali kogoś z kciukami? Cholera wie. Wówczas powinni to zgłosić. SCR nie miał o tym pojęcia, a zaginięcia na taką skalę naprawdę oznaczały poważne kłopoty. Zwłaszcza, że pradawne zło i spaczenie brzmiały zaskakująco podobnie do pieprzony Koszmar i Kult Snów. Rozejrzał się po karczmie, mając mgliste przeświadczenie, że winny mógł siedzieć na tej sali. Może nie dziś, ale jednak. Wspomnienia z Ur'Nathum nadal napawały go strachem, bezsilnością i poczuciem winy, po tym jak uciekł. Próbował racjonalizować, że naprawdę nie mógł zrobić nic więcej, ale przychodziło mu to z ogromnym trudem. Ubicie Koszmaru, jeśli takowy czaił się przy Sercu Lasu, odrobinę by w tym pomogło. Po chwili namysłu nabrał powietrza, klepnął się w uda i westchnął.
- Chciałaś przygody, to masz - w głosie Cienia dało się wyczuć napięcie.
Długo rozmawiali z Orehlem i słuchali pełnego pomruków, zawodzenia i prychania kociego Gattoni'ego, wyciągając szczegółowe informacje, zanim podjęli ostateczną decyzję. Gawain był na tak. Wiedząc tak dużo, nie mógł zignorować oczywistego niebezpieczeństwa w Malinowym Lesie, w którym przecież mieszkali.


[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Jo
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Joe Moss
Wiek :
26
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
175/68
Pod ręką :
Smartfon, słuchawki, portfel, tytoń, zapalniczka, bletki, papierośnica, klucze
Broń :
Lasko-szpada
Zawód :
Inżynier w MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t887-joe-moss https://spectrofobia.forumpolish.com/t1090-joe
JoInżynier
Inżynier
- Nie, nie, nic się nie stało - odpowiedział sowie Jo, krztusząc się jeszcze ciastem, bowiem Kot w butach wyskoczył na stół tak niespodziewanie, że mężczyzna zwyczajnie zadławił się, akurat przeżuwanym kęsem. Mały szermierz dołączył do niego, kaszląc po białym trunku i jedyne co mogła zrobić sowa, to spokojnie i litościwie poczekać, aż się ogarną. Gdy do tego doszło, cała trójka przedstawiła się uprzejmie: Joe, Trufla i Andiamo. Razem stanowili ciekawe trio.
Mężczyzna wysłuchał uważnie, co mieli do powiedzenia i chodź o większości faktów, zdążył już dosłyszeć od reszty klienteli, to urok kota w butach kompletnie go rozbroił i przekonał o potrzebie naprawy zburzonego porządku. Skrzyżował ręce na piersi, zastawiając się nie nad tym, czy im pomoże, to było przesądzone, ale nad tym, z kim ma do czynienia. Próbował odnaleźć legendę, baśń, historię, cokolwiek, gdzie występuje różowa sowa, jednak w tym pamięć go zawiodła. Ostatecznie to jednak symbol mądrości, więc pewnie wie co dla tego tajemniczego „Serca Lasu” dobre.
Jo strzelił koścmi, przeciągając się leniwie, po czy wstał z serdecznym uśmiechem. - Nie traćmy więc czasu, resztę opowiecie mi w drodze - rzekł, wkładając sobie laskę pod pachę i zostawiając zapłatę na stoliku.

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Słysząc, że ma ruszyć swój lisiasty kuper, zrobiła zbolałą minę i zamiauczała żałośnie (oczywiście nie tak by zwracać uwagę wszystkich na siebie, bo akurat tym razem jej na tym nie zależało) - njeeee nigdzie nie idę...idź sam w końcu to niedaleko - wyszczerzyła ząbki ponownie po czym znów zaśmiała się, wyraźnie zadowolona. Była najedzona i to bardzo. Wpadli w tłum, który bardzo nie podobał się Gawainowi, ale za to Yako, była wniebowzięta. W końcu mogła się najeść, nie naruszając ich związku a jednocześnie tak, że nikt by jej nie podejrzewał o to, że coś jest nie tak. Tym bardziej, że doprowadziła kilka osób do omdlenia, w sumie to nie wiedziała, czy z jedną jakoś nie przesadziła, bo nikt się zmyli, to jej jeszcze nie ocucili. Ale jakoś jej to zupełnie wisiało, czy ten ktoś po prostu tak bardzo zemdlał, rozwalił sobie głowę czy po prostu wydrenowała go do końca. Nie miało to najmniejszego znaczenia. Tłum był tak wielki, że nawet tak gdzie Yako się nie zbliżyła były ofiary zgniecenia, zdeptania czy też osłabienia więc jej konto było czyste, a lisica siedziała teraz zadowolona i zrelaksowana.
Wzruszyła ramionami, obserwując znów lisiego muzyka - czemu nie? - zapytała i spojrzała znów w ukochane, dziwne oczy - uzależniasz klientów od swojego towaru i już się od nich nie opędzisz, a jak będą agresywni? - wyszczerzyła ząbki - to już więcej nie dostaną, albo dostaną tak dużo, że starczy im do końca życia....dosłownie - zaśmiała się nisko, ale nie chciała, żeby Gawain czuł się jakoś niekomfortowo. Czuła, że zawsze jak wspomina takie rzeczy, to ten się trochę spina, pewnie się nie przyzwyczaił jeszcze do tego, a możliwe, że nigdy się nie przyzwyczai, więc starała się to choć trochę ograniczyć, choć jak widać średnio jej to wychodziło.
Zamyśliła się i dopiła zawartość kufla - weź mi może....Drogę bez powrotu - zaśmiała się, wskazując na wielki baner promujący nowe piwo. Z szyszek, z pływającymi w nim świetlikami. Lubiła zapach las, wielokrotnie żarła różnego rodzaju pędraki, ale była ciekawa co takiego zrobili, że istoty, które ich odwiedzały faktycznie to piły?! Nie mogło to być aż tak paskudne jak się wydawało.
Podziękowała, gdy Rudzielec wrócił i upiła trochę. Zamrugała zaskoczona - to jest...ciekawe - dodała po czym utkwiła wzrok w otwierającym się portalu. No takiego pokazu się nie spodziewała. W sumie....mało znała Krainę więc pewnie przez to, jeszcze takie rzeczy ją dziwiły nawet pomimo jej wieku.
Zrobiła naburmuszoną minę - oczywiście, że tak umiem! - zadarła nosa w góre i nerwowo poruszyła ogonem - po prostu nie miałam okazji, ci tego zaprezentować - dodała jeszcze i zaraz wypiła połowę zawartości swojego kufla. Czy kłamała czy też nie, to musiał kiedyś Gaw ocenić sam.
Słuchała Bestii, gdy nagle poczuła....stres. Ale nie był to jej własny, mimo iż go za bardzo nie znała, ale pochodził z Blaszki. Zerknęła od razu kontrolnie na Cienia, ale nim zdążyła coś powiedzieć, Sowa kontynuowała, a Kocur pokazywał charakterek w mało przyjemny dla Demona sposób. Cóż. Nigdy nie lubiła kotów. Nie jakoś bardzo.
- Yaaay - powiedziała i dopiła piwko, po czym wstała i przeciągnęła się mocno. Ruszyła za ukochanym by dokładniej wysłuchać o co chodzi. Oparła głowę na jego ramieniu, oczy miała przymknięte, ale uszy wysoko postawione. Ogon poruszał się na boki leniwie, a ona chłonęła kolejne opowieści. Gawain mógł poczuć coraz większą ekscytację, tym wszystkim. Połasiła się lekko do jego policzka - ścigamy się, kto pierwszy go znajdzie? - zapytała, nie łącząc jednak stresu, który wcześniej czuła od Dręczyciela z tym co mogą tam spotkać. Bo też skąd by miała mieć takie połączenia?

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz

Rozdział III
Nieważne, czy przyjąłeś propozycję Kota w butach i jego dzielnej sowy, czy też ją odrzuciłeś. Przewrotny los znowu pokrzyżował nici waszego przeznaczenia.

Wasza wspólna droga wiodła przez Trakt Poziomkowy. Będący jednym z ważniejszych szlaków handlowych łączącym Morze Łez z Herbacianymi Łąkami, utrzymany był w nienagannym stanie – podróż nie sprawiła ci więc większych przeszkód, a umilała ją skoczna melodia grana na lutni przez Kota w butach. Wysokie drzewa rosnące po obu stronach brukowanej ścieżki przyprószone były białym kwieciem; pięły Ci się wysoko nad głową, a plątanina ich gałęzi tworzyła sklepienie zasłaniające nieboskłon. Intensywna woń malin oraz kwitnących kwiatów wypełniała ci nozdrza, a gdzieś z oddali dochodziły do ciebie trele rozśpiewanych Mrniszków.
Wkrótce do akompaniamentu odgłosów natury doszedł szum pobliskiego strumyka, a twoim oczom ukazał się niewielkich rozmiarów mostek. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to, że pobliska sterta kamieni z czerwonym fezem na wierzchu zaczęła drgać i podskakiwać, aż w końcu uformowała się w humanoidalną, przysadzistą postać o nieregularnej powierzchni – wszak złożonej z nierównych kamieni polnych.
A ty to kto? — wydukał z siebie Alphard siedzący na ramieniu Kota w butach, widocznie zapominając o swojej wysublimowanej powierzchowności.
Nk mllgggrrrr.  — wtrącił Kot w butach.
Nie musiał długo czekać na odpowiedź. Ze zgrzytem obcierających się o siebie kamieni stworzenie przeciągnęło się leniwie, nieomal strącając z głowy masywnym ramieniem fez.
Myśmy krasnale. — odparł kamienny krasnal poprawiając czerwony szpiczasty kapelusik, który przekrzywił mu się przy gwałtownym ruchu. — A to nasz mostek. Nie przejdziecie. — odparła hardo sterta kamieni, podpierając się w pasie — Bo ten mostek ma dziurę. — wyjaśnił pobłażliwie po chwili i statycznym ruchem głowy wskazał za siebie —Jakiś czas temu przechodził tędy włochaty jegomość, po nim w naszym mostku została dziura. Może w lesie znajdziecie pasujący kamyczek, co naprawi nasz mostek? Inaczej nie przepuścimy, bo to nasz mostek i my o niego dbamy.

Jeżeli spróbowałeś przejść obok kamiennych krasnali, ci bez zbędnego ostrzeżenia zaatakowali Cię. Jeśli obierasz ścieżkę przemocy, rzuć kostką 1k10, gdzie wynik rzutu 1-7 oznacza, że zostałeś pokonany przez strażników, a wynik 8-10 – że to Ty ich pokonałeś.



Jeżeli udałeś się za radą samozwańczego kamiennego krasnala w głąb lasu, wśród wysokiej trawy spotkałeś wielką gąsienicę (zdaje się, że wielkości dorodnego szczura) ubraną w szmaragdowy kubrak i beżową czapeczkę, która siedziała na pokaźnych rozmiarów otoczaku. Owad otoczony był sztalugami i zajęty był szkicowaniem czegoś na kształt mapy i dopiero po dłuższej chwili – i po znaczącym odchrząknięciu przez Alpharda – zwrócił na was uwagę.
O przepraszam was, gdy szkicuję mapy zapominam o całym świecie. — gąsienica zaśmiał się z zakłopotaniem — Na imię mi Tommy L.  Jestem kartografem z zawodu, pasjonatem historii wszelakich z wyboru. Co was sprowadza w tę jakże malowniczą okolicę? Lecz i powiadam wam, niegościnną, wszak w Podkorzniu wiele mówi się o zaginięciach powierzchniaków. — owad zniżył swój głos do konspiracyjnego szeptu — Podobnież to wszystko sprawa jakiegoś szarlatana, co się zaszył w swojej chacie po drugiej stronie Malinowej Strugi!  

Jeżeli zdecydowałeś się, drogi graczu, nie obierać ścieżki przemocy wobec „krasnalów” i napotkałeś pana gąsienicę, w zamian za drobną przysługę wyświadczoną dla owadziego kartografa możesz otrzymać głaz, na którym siedzi. Co to będzie – zależy od Ciebie.


Powrót do góry Go down





Seamair
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 Zero-two
Godność :
Erin Collins ale mów mi Seamair.
Wiek :
Już 19 lat gości mnie ten Świat.
Rasa :
Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
Wzrost / Waga :
166 cm /46kg
Znaki szczególne :
Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
Pod ręką :
Zestaw noży do rzucania, magiczne akcesoria, bezdenna sakwa..
Broń :
Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
Zawód :
Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
https://spectrofobia.forumpolish.com/t269-seamair#413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1114-seamair
SeamairPoskramiacz
Poskramiacz
Jak na razie nasz samozwańcza misja, nieróżnienia się wiele od przyjemnej przechadzki lasem, podczas której moje myśli zatruwała ciekawość – co takiego bestie mogły uznać za pradawne zło. Skażone Serce lasu… ilość męczących mnie wątpliwości mnożyła się równie sprawnie co wszelkie żywe stworzenia, które to poczuły zew wiosny… Ta pora roku potrafiła być iście kłopotliwa i to pod wieloma względami. Lecz umiała też oczarowywać, o czym przypomniałam sobie, zerwawszy na ukwiecone gałęzie rozciągające się ponad nami. Białe płatki porywane delikatnym wiatrem, przywodziły na myśl płatki śniegu. Na moją twarz nagle zabłąkał się delikatny uśmiech, któremu pozwoliłam trwać do czasu, aż na naszej drodze nie pojawiła się dość istotna przeszkoda.

Poza, którą przybrałam, od razu zdradzała bojową postawę, nawet jeśli moje dłonie nie dobyły jeszcze broni, łatwo było się domyślić, iż są na to gotowe. Nie wiedziałam czym była istota, która właśnie zagrodziła nam drogę… jednak nie wykazała agresji, dlatego i ja postanowiłam uczynić podobnie. Na rozwiązania siłowe, zawsze dało się znaleźć czas… to też, zwykle nie sięgałam po nie w pierwszej linii.
[i]Krasnale?[?] W zakamarkach pamięci odnalazłam ilustracje jednej z bajek, jaka znajdowała się w mej biblioteczce za czasów życia w Ludzkim Świecie. To stworzenie średnio pasowało do opisu istot, które mogłam poznać za sprawą bajki o Śpiącej Królewnie. Nie wiedziałam jednak, czy powinnam czuć się rozczarowana, czy może wręcz przeciwnie.
Po tym, jak wysłuchaliśmy wyjaśnień kamiennej istoty, lekko uniosłam brew, spoglądając na most oraz odległość, jaką mieliśmy do pokonania. Odległość śmiesznie małą w moim odczuciu. Mogłam łatwo rozwiązać ten problem, zwyczajnie otwierając portal… Uzmysłowiłam sobie jednak, że kłopot pozostanie, a jego rozwiązanie było tak banalne, że stronienie od niego, wydało mi się głupie.
-Witaj strażniku. Rozumiem, że nie chcesz opuścić swego posterunku. Dobrze zatem znajdziemy dla Ciebie właściwy kamień.
Mówiłam pewnie i spokojnie, istota nie zdawała się posiadać wrogiej natury, choć wielu śmiałków mógłby spłoszyć sam jej wygląd. Po rozmówieniu się z bestiami zboczyliśmy z traktu w poszukiwaniu niezbędnego budulca. Zadanie na pierwszy rzut oka nie wydawało się trudne, choć nie było tak banalnym, jak podejrzewałam. Po drodze znalazło się sporo kamieni, lecz większość z nich była zdecydowanie za mała.

Po upływie jakiegoś kwadransu intensywnych poszukiwań niespodziewanie spostrzegłam owada o zaskakujących rozmiarach oraz manierach, jak okazało się chwilę później. Jednak faktem szczególnie istotnym, było to, że niejaki Tommy L. mościł się na głazie, który był dostatecznych rozmiarów, aby stać się wypełnieniem szczeliny powstałej w moście.
Skrzywiłam się lekko, słysząc wzmiankę o szarlatanie, który zaszył się w lesie. Ten opis równie dobrze mógł pasować do mojej osoby, choć szarlatana należałoby zamienić na czarownicę a malinową strugę w miętowe jezioro.
Kartograf nie był szczególnie rad, gdy poprosiłam go o opuszczenie swej „pracowni”, okazało się, jednak że jego zamiłowanie do historii przeważyło nad przywiązaniem do miejsca. Po krótkich negocjacjach udało mi się przehandlować zajmowany przez niego głaz w zamian za historię upadku Szmaragdowej Winnicy. Sama zasłyszałam ją od Forêts’a, który niegdyś był towarzyszem właściciela owej winnicy, dziś zaś zamieszkiwał jej ruiny. Po Krainie nadal krążyły jeszcze nieliczne egzemplarze błękitnego wina, które teraz uchodziły za prawdziwe białe kruki. Mnie samej nie udało się na nie natknąć, choć wiedziona ciekawością nadal nań polowałam. Wszystko za sprawą barwnej historii gada o białych łuskach. Opowieść najwyraźniej ukontentowała Tommy’ego, ponieważ ten bez zbędnych oporów, spakował swe akcesoria i opuścił otoczak, dziękując przy tym za cenne informacje. Pośpiech, z jakim się przemieszczał, sugerował, że najpewniej chciał sprawdzić, czy owa wiedza jest autentyczna, już teraz. Mnie nie pozostało nic więcej, jak wyrwać z ziemi kamień, aby następnie dostarczyć go kamiennemu budowniczemu mostów.


~ Aktualny ubiór ~



Fabuła - Karczma Lalek
Spoiler:

Powrót do góry Go down





Diana
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 4a8fd4f9cf6e221328ca4d9a6518b2cc
Godność :
Diana Candran
Wiek :
Wizualnie ma 25 lat
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
170 cm / 63 kg
Znaki szczególne :
Tatuaż = dwa karpie koi: czarny i biały, Proteza wykonana na Wyspach Księżycowych zamiast lewej ręki, fioletowe oczy, broń o delikatnej, srebrzystej poświacie
Pod ręką :
Katana i czemu Tyk nie zmienia opisów
Broń :
Daishō
Zawód :
Liderka Bractwa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t603-diana#5487 https://spectrofobia.forumpolish.com/t913-skarbic-diany https://spectrofobia.forumpolish.com/t1016-skladzik-diamentow https://spectrofobia.forumpolish.com/t1079-diana
DianaSiedem Nieszczęść: Chciwość

III

Miała się nie wtrącać. Choć dostrzegała oczywiste mankamenty sztuki negocjacji swojego Kociego przewodnika, to nie była to jej rola. Oczekiwała tylko zapłaty za wykonane przez siebie zadanie - które nie rozpoczynało się wcale w tym miejscu.
Gdy jednak usłyszała, że Kot w Butach i Alphard naradzają się nad tym jak znaleźć odpowiedni kamień, uznała, że to czas na interwencję. Szanowała swój czas na tyle, by nie pozwolić na takie jego marnowanie przez poszukiwanie kamieni.
To niedorzeczne. — Odparła na kolejną niezrozumiałą kwestię Kota w Butach, będącą odpowiedzią na słowa jego różowopiórego towarzysza. Następnie wystąpiła do przodu i stanęła przed kamieniem.
Przepuść nas. — Zażądała od krasnala strzegącego swego mostka niczym największego skarbu. Oczywiście właściciel przeprawy nie zareagował na to zbyt przychylnie.
To niemożliwe! Mostek zniszczony. Nikt przejść przez mostek nie może. — Stanowczy ton kamienia nie wybił Diany z rytmu. Kobieta zerknęła przez "ramię" Krasnala i powiedziała:
Nie widzę zniszczonego mostu, a jedynie wyjątkowy most z atrakcją turystyczną - punktem widokowym. — Nie miała zamiaru sięgać po swoje miecze, gdyż nie chciała tępić ich na skale i próbować ostrzem przebić nieprzebijalnego muru. Co nie znaczy, że takiej opcji nie rozważyła. Po prostu nie traktowała jej jako pierwszoplanowego rozwiązania.
Co mówi! Ten most zniszczony. Miał być kamyczek i nie ma kamyczek. Zniszczony.
To innowacja. Myślę, że powinniście pobierać opłaty za samo patrzenie w trzewia mostu i rzeki.
W tym samym czasie Kot w butach powiedział coś w swej dziwnej, przedwiecznej mowie, a jego towarzysz odpowiedział szeptem, by nie doszło to do uszu Cienia: - No, głupia jakaś.
Jakie było zdziwienie wszystkich, włącznie z Dianą i samym krasnalem, gdy kilka chwil później Krasnale zgodziły się z tym, że będą pobierać opłaty za przejście przez most z punktem obserwacyjnym. Krasnale chcieli pobrać tę opłatę od Diany, lecz ona wybroniła się stwierdzając, że jako pomysłodawczyni powinna mieć raczej udział - niż musieć płacić.

Powrót do góry Go down





Clio
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 Elden-ring-age-of-the-stars_1
Godność :
Clio Fyortersole
Wiek :
22 lata
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
160 cm / 40 kg
Znaki szczególne :
cztery ręce, jedno oko
Pod ręką :
.
Kontrahent :
Phoebus
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t892-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t939-astralne-archiwum https://spectrofobia.forumpolish.com/t1017-sekretarzyk-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t1077-clio
ClioAstralna Archiwistka
Astralna Archiwistka

III

Szlachetny Kamienny Krasnalu strzegący tego mostu, ja Clio Fyortersole przyrzekam Ci, że dołożę wszelkich starań, żeby odnaleźć kamień odpowiedni by rozwiązać wasz Architektoniczny koszmar i przywrócić sprawność tego wspaniałego mostu! — Powiedziała poważnie, tym samym podejmując decyzję za swoją grupę.
Uważała, że Kamienne Krasnale nie tylko nie są zbyt mobilne, lecz także muszą pilnować mostu. Obowiązkiem dobrych osób - a Clio sama siebie do takich zaliczała - było udzielenie pomocy potrzebującym.
I tak właśnie los doprowadził do spotkania Clio oraz kartografa Tommy L. Marionetka uznała, że stworzenie to jest na swój sposób urocze, a do tego doceniła jego zaangażowanie w tworzeniu map.
Panie Gąsienico, nazywam się Clio Fyrtersole — Marionetka zauważyła, że ostatnio zdecydowanie za często się przedstawia. - Nie jestem miejscowa i bardzo chętnie nabędę od pana jedną z tych wspaniałych map. O ile oczywiście można je kupić. — Zaczęła, gdyż niezbyt wiedziała jak przejść do dalszej części, w której poprosi gąsienicę o udostępnienie kamienia. — Po prostu nie wiem gdzie jest Malinowa Struga i nie mogę unikać tego szarlatana, o którym szanowna gąsienica mówiła.

Oczywiście! Mogę sprzedać mapę. Jednak nieszczęśliwie potrzebuję na początku małej pomocy. Wstyd się przyznać, lecz przemierzanie lasu stało się ostatnio bardzo niebezpieczne dla Gąsienic. Potrzebuję kogoś, kto poleci do mego przyjaciela Pana Ćmy i dostarczy mu moje zamówienie.

Czy wraz z mapą mogę kupić także ten wspaniały kamień, który jest pod Tobą? — Spytała Marionetka ze spokojem. Nie spodziewała się, że wprawi Tommiego w rozbawienie.
To zwykły kamień. Jeśli mi tylko pomożesz to z chęcią sprzedam Ci mapę a kamień oddam za darmo.
Była to informacja, na którą Clio tylko czekała. Tuż po niej wskazała dłonią na Różową Sowę i oznajmiła - zupełnie jakby to ona tu dowodziła:
Mój towarzysz zaniesie twoje zamówienie i wróci niezwłocznie, a my dobijmy targu i wymieńmy się. Pieniądze za mapę i ten zupełnie przypadkowy kamień, na którym siedzisz.

Zgoda.

Powrót do góry Go down





Niamh
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 B09814a7327f1f061e4ef28d753e7e9c
Godność :
Niamh Muurteilat
Wiek :
17
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
150/40
Znaki szczególne :
Różowe oczy, dziecięcy wygląd
Pod ręką :
Fabuła: Wiklinowy koszyk z niedużą ilością monet i kluczami, w kieszeni krótki nożyk, pod sukienką do uda doczepiony sztylecik
Broń :
Dwa sztylety przymocowane paskiem do uda
Zawód :
Służka, mały złodziej
Stan zdrowia :
w pełni zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t873-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t990-skrzynka-pocztowa-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t1103-niamh
NiamhMiaucząca Zmora
Miaucząca Zmora

III

Nie mogła nawet dokończyć pasztecika, wszak reakcja Lunatyka była szybsza niż się spodziewała. Pociągnięta wręcz siłą za Basilem, wstała niechętnie z wygodnej ławki i rzuciła mu rozpaczliwe spojrzenie. Jego argumenty były logiczne i być może zakładały mniejszy nakład pracy, niż początkowe plany Niamh.
Ale ja umiem tylko rzucać klątwy. — rzuciła jeszcze bezradnie, raz zerkając na Basila, a raz na zwierzyniec uzurpujący sobie prawo do sąsiadującego stolika. — No dobra, prowadźcie. — burknęła jeszcze i zdjąwszy z wieszaka czerwoną pelerynkę, zarzuciła ją na swoje ramiona.
Wlokła się na końcu ogonka, przepuszczając przed sobą Kota w butach i być może Lunatyka. Zapach drażnił jej wrażliwy nos, a uszy wyłapywały mrowie dźwięków z otoczenia. Być może obiektywnie feeria doznań zmysłowych mogła zostać określona mianem miłej, jednak dla Niamh było to zdecydowanie zbyt dużo bezsensownych i bezużytecznych informacji. Zrównała kroku z Lunatykiem.
Daleko jeszcze? — zapytała unosząc głowę do góry — A właściwie, dokąd idziemy? Przed siebie, czyli wprost w szczęki koszmarnej potworności czającej się gdzieś w Malinowym Lesie? Basile, dobrze, że jesteś. Jak to Koszmar to przyjmiesz go na muszkiet.
Zamilkła na chwilę, przyczepiwszy swą świadomość do jednej, intratnej myśli. Nie mogła jej jednak długo w sobie zdusić, toteż tyknęła Basila łokciem w ramie.
A właściwie to dlaczego nigdy nie zaproponowałeś mi, abym została Tropicielką? — zapytała po dłuższej chwili, wbijając spojrzenie różowych tęczówek w plecy Lunatyka — Nie nadawałabym się, by polować na te kanalie i… być może… czysto hipotetycznie… przejmować ich moc?
W końcu doszli do mostku, lecz napotkali na istotną przeszkodę w postaci samozwańczych zarządców dróg państwowych z czerwonymi czubkami.
Mamy szukać kamieni w lesie?— zamrugała wolno i przeniosła spojrzenie na Lunatyka.

Powrót do góry Go down





Basile
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 34 lata
Wzrost / Waga :
183 / 85
Pod ręką :
Muszkiet
https://spectrofobia.forumpolish.com/t940-basile https://spectrofobia.forumpolish.com/t969-skrzynka-na-listy-basila https://spectrofobia.forumpolish.com/t1072-basile
BasileKoszmarny Paladyn
Koszmarny Paladyn

III


W oczach Basila Niamh była dla siebie zbyt surowa i powinna w siebie bardziej uwierzyć. Wszak specjalista od rzucania klątw jest osobą, która zna się na klątwach jako takich. Osoba taka musi wiedzieć jak się pozbyć klątwy, by wiedzieć jak rzucić tę, która będzie najbardziej irytująca.
Dobrze, jednak jeżeli to klątwa, to rzucisz na nią swoim różowym okiem eksperta. — Odparł na pytanie Niamh, nie odnosząc się do pierwszej jego części - tej dotyczącej tego gdzie właściwie zmierzają.
Na to pytanie bowiem odpowiedź udzielił chwilę wcześniej Kot w Butach. Czego rzecz jasna żadne z nich nie zrozumiało. Niestety Alphard był zbyt wysoko, lecąc nad ich głowami, by mógł przetłumaczyć zdania kolegi.
Na pytanie kotki o to, dlaczego nie otrzymała oferty przemiany w Tropicielkę, która będzie poszukiwać Koszmarów, by je zlikwidować - wygnać do czeluści Krainy Snów, Basile nie odpowiedział od razu.
Pytałaś dlaczego nie zaproponowałem Ci wyszkolenia na Tropicielkę. Otóż nie było nigdy dobrej do tego okazji, a poza tym bycie Tropicielem różni się od szukania kamieni w lesie wyłącznie tym, że zarówno poszukiwana rzecz jak i obszar nie są tak dobrze określone. Nie chciałoby Ci się. — Odparł do kotki, po czym zrobił dokładnie to, czego można było się po nim spodziewać. Wystąpił przed siebie i zaczął rozmawiać z krasnalami.
Podczas tej rozmowy ustalił, że Krasnale same zbudowały mostek i udostępniały go wszystkim potrzebującym. Jednak obawiają się, że dziurawy most stanowi zagrożenie i nie mogą nikogo na niego wpuścić bez wykonania stosownych napraw.
Niamh, popilnujesz dla nas mostu. Gdyby udało się go naprawić zanim wrócimy. — Powiedział Basile, założywszy, że kotce nie będzie się chciało szukać kamieni i zamiast tego będzie wolała urządzić sobie drzemkę.
Następnie ustalił z Kotem w Butach, choć nie bez trudności, że on pójdzie poszukiwać odpowiedniego kamienia w las po prawej stronie od mostu, natomiast  Basile zajmie się lewą stroną lasu.
Po niecałych dwóch godzinach Basile wrócił niosąc odpowiedni kamień.
Spotkałem przemiłą Gąsienicę - Kartografa. Pomógł mi odnaleźć odpowiedni kamień na odbudowę mostu. — Kamień ten rzeczywiście był odpowiedni i kilka godzin później, gdy do ich grupy dołączył Kot w Butach, mogli ruszać dalej.

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę

III


Członkowie Stowarzyszenia oraz ich bardzo przypadkowi sojusznicy w postaci Alpharda, lecz nie Rubeola oraz Ryboustego Kota w Butach wysłuchali słów Krasnali.
W przeciwieństwie do Kota w Butach członkowie Stowarzyszenia Czarnej Róży nie byli skorzy do szukania kamieni. Kobieta nazywana w żartach Agmową Mamą musiała wręcz złapać ich futrzastego towarzysza, który już zmierzał w stronę lasu.
Colette, jak widzisz miałaś rację. To znaczy co prawda nie trafiliśmy na księżniczkę, którą trzeba uratować, lecz pomoc Krasnalom w odzyskaniu ich mostka jest tematem wartym pieśni.
Na te słowa kobieta trzymająca Kota w Butach za ogon odwróciła się do Arcyksięcia i powiedziała z nieco nazbyt teatralnym przerażeniem:
Chyba nie będziemy szukać kamieni w lesie? Wiesz ja i Colette jesteśmy całkiem zdolnymi wiedźmami. Może po prostu naprawmy im ten most?
Chcecie zrezygnować z niesamowitej przygody jaką jest poszukiwanie kamienia i iść na skróty? — Zapytał patrząc zarówno na Colette, jak i na Agmową mamę. Dopiero gdy uzyskał odpowiedzi od obu kobiet, to kontynuował:
Niech tak będzie! Dzięki temu, że oszczędzimy nieco czasu będzie okazja zając się nieco przyjemniejszymi sprawami. No i tym razem nie ubrudzicie sobie przy tym dłoni.
Słysząc te słowa Agmowa mama szybko odwróciła się od mężczyzny i swojej koleżanki i ruszyła w stronę mostu, by go naprawić.


Ostatnio zmieniony przez Tyk dnia Sro 17 Maj - 10:16, w całości zmieniany 1 raz

Powrót do góry Go down





Wena
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 093205cd83a7da5e2990ebaeff9e8b89
Godność :
Astrid Lumizione, bądź inaczej i każde z imion równie prawdziwe.
Wiek :
500 lat
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
Raz taka, innym razem inna... Może żadna, skoro to tylko kula światła?
Pod ręką :
Nic
https://spectrofobia.forumpolish.com/t414-kuleczka https://spectrofobia.forumpolish.com/t1154-opisy-weny https://spectrofobia.forumpolish.com/t989-wampirze-lisciki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1125-wena
WenaKrwiopijca

III


Astrid nie umknęło uwadze, że Themis powtórzył za nią znamienne słowo "panna" w odniesieniu do jej narzeczonej. Jakże wiele to mogło znaczyć, a przede wszystkim musiało to być poczytywane za nic innego, jak tylko zaproszenie do dalszej "zabawy".
Oczywiście, że zechcę. Będzie to przyjemność.
Gdyż w takim towarzystwie przygód nigdy nie dość.
— Powiedziała uśmiechnąwszy się szeroko.
Wstała ze swojego miejsca i do kota radośnie podeszła. Ukłoniwszy się delikatnie przez lekkie pochylenie głowy powiedziała.
Ja i mój narzeczony dziś wam pomożemy!
Dlatego mówię: w drogę! Nie traćmy tu czasu.
Wyruszyli w drogę, aż do Kamiennych Krasnali, które zagrodziły im przejście. Astrid chwyciła ramię Themisa i wspiąwszy się na palce szepnęła mu do ucha:
Problem stanął przed nami w czerwonej czapeczce.
Czy wiesz co zrobić mamy? Kamienia szukamy?
To jest skomplikowane i nie wiem co robić.
Wybacz, że nie pomocna w rozwiązaniu jestem.

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Yako rozglądała się zaciekawiona po okolicy. Nie sądziła, że jest jakiś fragment Lasu, w którym jeszcze nie była, ale tutaj było cudnie, aż szkoda, że droga była zamknięta przez....coś. Trzymała się blisko ukochanego, nie dlatego że się bała o siebie czy o niego, jednak wolała się nie oddalać. Oboje mieli swoje plusy, których nie miała druga osoba, więc lepiej było się uzupełniać.
Gdy doszli do mostku, Lisica trzymała się za plecami Cienia. Tak po prostu stanęła, jednak gdy zobaczyła, z czym rozmawia ta różowa poduszka, zjeżyła się i z trudem powstrzymała położenie uszu i warczenia na skrzaty. Nie tylko Gawain miał swoje PTSD, nie tylko on miał wspomnienia, których wolałby się pozbyć. O ile Krasnal w trakcie igrzysk śmierci nie wyrządził takiej szkody poza zmianą kolorów, które w sumie za bardzo na życie Yako nie wpływały, to skojarzenia z nimi były juz czymś zupełnie innym i Yako była gotowa je rozszarpać tu i teraz.
Na szczęście Keer szybko wyczuł co się szykuje, tym bardziej, że powietrze zrobiło się trochę za ciepłe jak na ten czas i po wysłuchaniu krasnali odciągnął Lisicę, mówiąc, że w takim razie idą poszukać tego kamyczka do mostku. Luci nie podobało się to, ale może jak wrócą będzie mogła je rozszarpać, miała na to tak wielką ochotę. Była cała spięta, a Blaszka nadal wysyłała negatywne emocje w stronę Rudzielca ale uspokoiła się na tyle by nie warczeć na wszystko wokół i nie próbować zagryźć i spalić wszystkiego co się rusza.
Zamrugała gdy zobaczyła jednak gąsienicę - czy ja zmieniłam się w blondynkę i mam na sobie niebieską sukienkę? - zapytała, nie odrywając wzroku od robala. Nawiązując oczywiście do konkretnej blondwłosej postaci z opowieści dla dzieci. Tym bardziej miała takie wrażenie, słysząc o "powierzchniakach". - Ktoś chyba dziś zapomniał swojej fajki - dorzuciła jeszcze.
Robal musiał ją usłyszeć bo spojrzał ma nią - nie, ale piwo świetlikowe by się przydało - zadumał się - kiedyś takie sprzedawano teraz nie da się go zdobyć - Luci od razu podniosła uszy i spojrzała na Gawa zaskoczona - do tego zaraz nie będę mógł pracować bo zrobi się ciemno...a każdy ogień spali tę piękną okolicę - dodał jeszcze załamany.
Lisica od razu wyszeptała kochanemu by ten przygotował pochodnie a sama zaleciała do karczmy, zmieniając się w lisa, po beczułkę specjalnego trunku. Okazało się, że już wtedy świetliki są tam wrzucane, więc będzie miał na dłużej, oczywiście też przyniosła kufel żeby mógł kulturalnie się napić, a nie żłopać z beczki jak jakiś menel. Na którego przecież "nie" wyglądał.

Powrót do góry Go down





Themis
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 4c0f17d443cdf9f64333b7b26c7cd920
Godność :
Arthemis Magnus "CzyżyK" Pavoris
Wiek :
wizualnie 22 lata
Rasa :
Szklany Człowiek
Wzrost / Waga :
180/72
Znaki szczególne :
wysoki, patykowaty z kryształem między oczami i dużą, czarną blizną na klatce piersiowej
Pod ręką :
Bolerko-niewidko, Magiczny Złodziej, broń, sakiewka z pieniędzmi
Broń :
dwie krótkie szable (Notos i Euros)
Zawód :
najemnik
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t677-themis https://spectrofobia.forumpolish.com/t937-skrzynka-pocztowa-arthemisa-pavoris https://spectrofobia.forumpolish.com/t1118-themis
ThemisZłodziej Marzeń
Złodziej Marzeń

III

Themis splótł ramiona na wysokości piersi, wzrok kierując na negocjującą z bestiami Astrid. Jego brew powędrowała wysoko, gdy usłyszał określenie, jakim go obdarzyła jego jasnowłosa towarzyszka. Nie poruszał jednak tego tematu, dopóki nie wyszli z karczmy. Zacisnął usta w wąską linię, która to mogła przypominać subtelny uśmiech.
Gdy wyruszyli na trakt i za sobą pozostawili wścibskie karczemne uszy, Themis idący tuż obok Astrid położył dłoń na ramieniu kobiety i sam się zatrzymał. Obrócił się tak, by stanąć z nią twarzą w twarz i opuścił głowę, stykając się swoim czołem z czołem swojej towarzyszki. W rzeczy samej nie chciał, by treść ich rozmowy doleciała do uszu ich nowych, niecodziennych kamratów.
Droga Astrid. — zaczął cicho, odgarniając z twarzy kobiety zbłąkany kosmyk włosów — Nie spodziewałem się, że jesteśmy aż w tak zażyłych stosunkach. Artemis nie byłaby zachwycona, gdyby dowiedziała się o tym małym, niewinnym określeniu, jakiego wobec nas użyłaś. — w oczach Themisa zatańczył rozbawiony błysk, któremu zawtórował cichy, gardłowy chichot — Dlaczego?  


Niewiele dalej natrafili na pierwszą przeszkodę. Uszkodzony most i jego kamiennych strażników.
Nie kłopocz się, moja droga. — rzekł cicho i powiódł wzrokiem po krasnalach.
A raczej krasnalu, który mówił o sobie w liczbie mnogiej. W chwili, w której krasnal odwrócił głowę, by wskazać drogę ciągnącą się za sobą, Themis wykorzystał moment. Sprawnie wyjął zza pasa krótki miecz i uderzył w cienką, kamienną szyję krasnoluda. Głowa oddzieliła się od korpusu, a kamienny byt jeszcze przez chwilę biegał bezradnie próbując odzyskać toczący się czerep, nim Themis silnym kopniakiem zepchnął go z mostu, wprost w Malinową Strugę.
A żeby was Satyr na rogi nadział! To już drugie ciało w tym miesiącu! — wykrzyknęła głowa i poturlała się w krzaki, zostawiając za sobą czerwoną czapeczkę.
Idziemy? — zapytał Astrid i oferował jej ramię, by nie straciła równowagi na nierównych kamieniach krasnalskiego mostu.

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
~ III ~

Nie przypuszczała, że na szlaku może być aż tak spokojnie. Natura zdawała się nie przejmować pogłoskami, które przekazywała sobie pijana gawiedź, w pozostawionej przez trio karczmie. I gdyby nie plotki, jakie dotarły do ciekawskich uszu małolaty, nigdy nie przeszłoby jej przez myśl, że z tą okolicą może być coś nie tak. Przygrywana przez Kota w Butach muzyka, potęgowała jedynie to błogie uczycie, towarzyszące Upiornej od momentu, kiedy to opuścili przybytek. Prawie zapomniała, po co tak naprawdę wyruszyła w podróż wraz ze swoimi nowymi kompanami. Z trudem zmusiła się do tego, aby zachować należytą czujność, choć cała droga wydawała się nad wyraz spokojna. I tak było do czasu, aż ta niewielka grupka nie stanęła przed stertą dość żwawych kamieni.
Chyba zdecydowanie za rzadko opuszczała swoje rodzinne strony, bo Kraina Luster nie przestawała jej zadziwiać. Kiedy małolata myślała, że widziała już wszystko, życie raz za razem udowadniało, w jak wielkim błędzie była. Postanowiła wysłuchać uważnie tego, co te istoty mają do powiedzenia. Zwłaszcza, że nie wyglądały na wrogo nastawione.
- Nie musimy korzystać z waszego mostu, mamy swoje sposoby. Prawda ferajna? - rzuciła w kierunku swoich towarzyszy.
Krasnale jednak nie wydawały się zbyt zadowolone z pomysłu wyminięcia ich małego posterunku, więc zamiast przenieść się na drugi brzeg, zostawiając je w tyle, westchnęła z rezygnacją.
- W porządku... znajdę wam ten cholerny kamyczek...
Była to zdecydowanie nadprogramowa robota, jednak szarpanina z tymi istotami mogła okazać się znacznie bardziej energochłonna, niż poszukiwania idealnego kamienia.
- Otóż to. My w tej sprawie...
Ciężko było gonić za tajemniczym sprawcą, kiedy to dostęp do drugiego brzegu został mocno ograniczony. Na szczęście odnalezienie odpowiedniego kamienia okazało się znacznie łatwiejsze, jedynym problemem pozostawał kartograf. Na ten moment niewiele mogła mu zaoferować, ale po zajęciu się główną sprawą, zawsze mogła zabrać go w inne miejsce, czy dostarczyć mu jakichś materiałów.


Do what you feel in your heart to be right,





For you’ll be criticized anyway

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz

III

Sir, pomyśl tylko! — rzekła zbliżając się do Upiornego i nieśmiało chwytając go pod ramię — Nasza wyprawa nabiera prawdziwych rumieńców. Ruszamy na trakt jak prawdziwi bohaterowie pieśni najsłynniejszych minstrelów! Będziemy mogli przeżyć prawdziwą przygodę z legend! Mamy nawet dwóch pieśniarzy, którzy będą mogli uwiecznić nasze poczynania, zapiszemy się w ten sposób w serca i umysły ludu! — mówiła z zaangażowaniem, posyłając uśmiech Kotu w butach, który rozpoczął swój nowy repertuar i nim się obejrzeli, znaleźli się przy kamiennym mostku.
Colette stanęła w cieniu rosłego na wiele metrów przydrożnego dębu, tuż przed miejscem, w którym ściana lasu ustępowała nadrzecznemu klifowi. Spojrzała w dół i ujrzała wzburzone wody Malinowej Strugi, które niesłychanie prędko pomykały w dół biegu niezbyt szerokiej, ale za to wartkiej rzeczki. W konwencjonalny sposób zdawało się, że nie da rady pokonać przejścia suchą nogą inną drogą, niż przez mostek – a ten z kolei strzeżony był przez istoty, które same nazwały siebie mianem „krasnali”.
Koleżanka ma rację. — odparła po chwili i spojrzała na Rosarium, zadzierając wysoko podbródek — Możemy pomóc tym krasnalom w inny sposób, niż poprzez szukanie igły w stogu siana. Być może odpowiednio go również ozdobimy?  — druga z czarownic kiwnęła głową, nadal pochłonięta walką z Kotem w butach.
Wyprostowała się gwałtownie i również odwróciła od mężczyzny, pozostawiając jego słowa bez dalszego, zbędnego werbalnego komentarza. Wraz z Agmową Mamą oddaliły się, aby naprawić mostek. Colette usłyszała tylko jeszcze, jak jej towarzyszka mruczy pod nosem niezadowolonym tonem „przeklęte kolory”.


⋆˖⁺‧₊☽◯☾₊‧⁺˖⋆
spinning the spheres.
WE SEVERED THE

STARS
☽◯☾

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Myślał o niezwykłościach Krainy Luster i o tym jak Yako się w nią wpasowywała. Czy powinien dziwić się jej apetytowi i bestialstwu? Była Lisem z arsenałem złożonym z mocy, uroku i obezwładniającej aury. Może po ośmiuset latach życia wręcz wypada bawić się jedzeniem? Daleko było mu do fana skrajnie cynicznego podejścia, ale nie mógł jej też tego odmówić. I rozumiał, skąd się wzięło.
Przerwał mu dźwięk strun trącanych przez drobne kocie łapki. Trochę głupie, biorąc pod uwagę ilość zaginięć na trakcie, ale ich czwórka była dobrze uzbrojona, a dzień zbyt piękny, by przejmować się na zapas. Dodatkowo Orehl znacznie ich wyprzedzał i oceniał sytuację z góry. Mogli więc iść spokojnie. Przynajmniej dopóki droga im się nie skończyła, zagrodzona przez krasnale. Przynajmniej kolor frezu by się zgadzał.
Wziął się pod boki i sapnął zirytowany, gdy odmówiono im przejścia. Ich mostek! Też coś!
- Mhm. A ja jestem wodnikiem z tej rzeki. Weźcie się odsuńcie. - Zmarszczył brwi i postąpił do przodu. Wychylił się w bok i faktycznie, dojrzał właśnie wspomnianą dziurę. Wyprostował się ze zniesmaczoną miną, gdy poczuł powiew gorąca na plecach. Zerknął na Yako, choć wiedział, co zobaczy, gdyż Blaszka zionęła nienawiścią i wściekłością. Najeżona Luci sypała iskrami z oczu.
- Przyniesiemy wam kamyczek - posłał krasnalom nerwowy acz uprzejmy uśmiech i odciągnął Lisicę z dala od nich. - Chodźcie. Chyba nie chcecie z nimi pertraktować? - rzucił do kompanów z przypadku i wrócił do uspakajania Yako. Puścił ją, a ta jak wyrwała do przodu...
Gdy po kilku minutach bardzo intensywnego marszu i przedzieraniu się przez chaszcze ponownie się z nią zrównał, okazało się, że stoją przed gąsienicą. Miała kubraczek, czapeczkę i coś sobie szkicowała.
- Na całe szczęście, nie - odpowiedział na retoryczne pytanie ukochanej i uśmiechnął się do niej szelmowsko. Zdecydowanie wolał brunetki, co było zabawne biorąc pod uwagę, że Lusiana wolał widzieć w jasnych włosach. Choć to bardziej kwestia kontrastu koloru oczu z barwą włosów.
- Sprowadza nas nic innego, jak owe zaginięcia właśnie. Kładka prowadząca na drugi brzeg jest uszkodzona i tamtejsze krasnale nikogo nie przepuszczają - wyjaśnił, lecz nim zdążył pociągnąć dzielnego kartografa za żuwaczki, temat zszedł na niedogodności towarzyszące codziennym sprawunkom. Luci szybko wyniuchała okazję i pobiegła po piwo. On został z resztą ferajny i miał przygotować łatwopalny materiał.
- Ulżymy twoim zmartwieniom. Na wszystko znajdzie się jakaś rada.
Przyklęknął przy Tommym, Gattonim i Orehlu.
- Och, toż to niezmiernie miłe z waszej strony. Nie musicie się tak kłopotać, naprawdę.
- Mrrlau mrr! - Gattoni ukłonił się zamaszyście, po czym pogładził długie kocie wąsy.
- Nic podobnego. Z chęcią pomożemy, sąsiedzie. - Orehl łypnął na gąsienicę i kłapnął dziobem. Nie miał zbyt dużego wyboru.
- Za późno. Lis już pobiegł po piwo. Widać wróciło do łask. Kto co lubi. - Cień wzruszył ramionami i patrzył jak malutkie ciałko Tommy'ego kuli się w zażenowaniu.
- Wystarczy nam kamień, na którym siedzisz. Powinien zadowolić krasnale i pozwolić na naprawę mostu - nie silił się na sugestywny ton. Gąsienica zastanawiał się przez chwilę, po czym skinął głową. Gawainowi tyle wystarczyło. Poszedł w ciemniejący las, by odszukać potrzebne materiały. Żywicy i suchych włókien malinowców było w lesie pod dostatkiem. Zlazł też solidną gałąź i przycupnął pod drzewem nieopodal, by zacząć splatać włókna, smarować je żywicą i składać to wszystko w pochodnię. Mieli czas. Gattoni przygrywał im na lutni grzejąc się w ostatnich promieniach słońca, Orehl uciął sobie drzemkę, a Tommy wrócił do żmudnej pracy. Luci wróciła z piwem. Nawet kufel załatwiła!

Uzbrojeni w kamień mogli ruszyć w dalszą drogę. Cięższą o kilkanaście kilo, dopóki nie dotarli do mostu, ale przynajmniej krasnale ich przepuściły i za jego namową zeszły Yako z oczu na czas przejścia.


[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Ruszyli – ona konno, na Widmie, z Kotem w Butach przy siodle, sową ponad nimi i z machającym im z progu Victorem. Cwaniak, stwierdził, że kości są już a stare. A potem drogę zagrodziły im krasnale. Eva byłaby gotowa do bitki (tak samo jej towarzysz Kot), ale Dana westchnął (westchnęła?) i kazała im się obojgu uspokoić, bo krasnale to tacy sami lokalsi jak oni.
Skończyło się więc na poszukiwaniu alternatyw. Koniec końców Eva kucnęła obok Tommiela i spojrzała krytycznie na jego… mapę.
— Zgubiłeś perspektywę — orzekła po chwili. — Jeśli tamta śliwa jest wyznacznikiem, to jabłko po drodze jest dwie długości od strumyka, nie całą wieczność, jak tutaj. — Jeszcze bezczelnie wskazała fragment palcem.
Całe szczęście gąsienniczy kartograf bardziej cenił swe dzieło niż dumę, tak więc kamyk udało się zdobyć.

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz

Rozdział IV
Przeszkoda na moście została pokonana, a Ty razem ze swoją drużyną mogłeś przekroczyć Malinową Strugę suchą stopą – oraz zauważyć drobną anomalię, jaka dotknęła okoliczną florę. Im bardziej postępowałeś na trakcie, tym mniej było… światła. Wyschnięte konary malinowych drzew były ze sobą tak ściśle splecione, iż zasłaniały szczelnie nieboskłon, tworząc w niższych partiach lasu mrok. Mógłbyś wręcz zastanawiać się, czy nieprawidłowość ta dotknęła nie tylko roślinności, ale i czasu.

Było cicho. W powietrzu unosiła się intensywna woń rozkładu – nie sposób było jednak rozpoznać, czy pochodziła ona ze zgniłych resztek roślinnych, czy zwierzęcych – a może właśnie dziwna właściwość zapachu wynikała łącznie z tych obu czynników? Kot w butach zjeżył swą rudą sierść i sięgnął po szpadę, kierując jej szpiczaste ostrze w powietrze.
Nk mllgggrrrr.  — zasyczał nisko i z widoczną obawą ruszył dalej.

Drzewa traciły listowie, a runo leśne usłane było zwiędłymi, zielonymi liśćmi; nagie kikuty niskich drzewek sterczały w losowych miejscach, a ich gałęzie były nienaturalnie powykręcane – sama Magia nie przeczyłaby swoim prawom i nie tworzyła podobnych groteskowych dziwadeł. Alphard przysiadł na gałęzie jednego z karłowatych drzew.
Mi też się to nie podoba. — mruknął cicho i gwałtownie poderwał do góry głowę.

Wtem niedaleko Kota w butach jedno z kilkumetrowych drzew poruszyło się niespodzianie, a plątanina pnączy i gałęzi runęła na rudego szermierza, próbując go pochwycić. Uratowała go jedynie kocia zręczność – uskoczył i skierował na monstrum czubek swojej szpady. Niemniej istota uderzyła go, podrzucając go i wbijając w drzewo.

Ogłuszający wrzask rozdarł leśną ciszę, gdy potwór wyprostował się i odchylając głowę krzyknął z dziką wściekłością. Spomiędzy roślinnych elementów jego anatomii dojrzeć mogłeś prześwitująco trupio białe kości, przebijające się przez nagie, zgniłe mięso.

Zdradził Cię trzask gałęzi pękającej pod Twoim butem. Bestia gwałtownie zwróciła się w Twoją stronę i zaczęła się do Ciebie wolno zbliżać, wydając z siebie gardłowe pomruki, a każdemu jej ruchowi towarzysz chrzęst. Mogłeś albo uciekać, albo walczyć.


⋆˖⁺‧₊☽◯☾₊‧⁺˖⋆
spinning the spheres.
WE SEVERED THE

STARS
☽◯☾

Powrót do góry Go down





Diana
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 4a8fd4f9cf6e221328ca4d9a6518b2cc
Godność :
Diana Candran
Wiek :
Wizualnie ma 25 lat
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
170 cm / 63 kg
Znaki szczególne :
Tatuaż = dwa karpie koi: czarny i biały, Proteza wykonana na Wyspach Księżycowych zamiast lewej ręki, fioletowe oczy, broń o delikatnej, srebrzystej poświacie
Pod ręką :
Katana i czemu Tyk nie zmienia opisów
Broń :
Daishō
Zawód :
Liderka Bractwa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t603-diana#5487 https://spectrofobia.forumpolish.com/t913-skarbic-diany https://spectrofobia.forumpolish.com/t1016-skladzik-diamentow https://spectrofobia.forumpolish.com/t1079-diana
DianaSiedem Nieszczęść: Chciwość
Ach, czuję się jak w domu. - Westchnęła Candran widząc stworzenie atakujące Kota w Butach. Znała tą istotę i jej ruchy - sama miała przecież okazję mierzyć się z tym stworem za każdym razem, gdy ten postanowił urządzić sobie gniazdo w drzwiach do jej domu. Choć tamte było na tyle oswojone, że nie atakowało samej Diany. Tym razem było nieco inaczej. Można by rzecz bardziej upierdliwie.
Tym razem postanowiła dobyć swoich ostrzy. W zasadzie stanowiły one doskonałą obronę. Pozwalały na uśmiercenie Bestii zanim ta będzie w stanie dopaść Cienia. Zwinność oraz nieco magicznych talentów dawały natomiast Dianie szansę na zadanie ciosu.
Oznaczało to, że była dobrze przygotowana do starcia, które miało właśnie nadejść. Nie oznaczało to pewnego zwycięstwa. Z drugiej strony wiele niewyszkolonych osób na miejscu Diany byłaby zdana na desperacką ucieczkę. Tropicielka nie miała zamiaru uciekać i żałowała tylko jednego. Żałowała, że ma przeciwko sobie zwykłą bestię i to taką, którą udało już się jej w przeszłości ujarzmić. Liczyła na Koszmar, którego siła wzmocni ją samą. Niestety nie można dostać wszystkiego czego się chce.
W gruncie rzeczy już sama walka była tego znakomitym dowodem. Choć Diana była gotowa na starcie, to nie widziała sensu w walce dla samej tylko walki. I bardzo chętnie zamieniłaby to starcie na przyjemne odpoczywanie przy jakimś dobrym winie. Niestety jednak Diana nie mogła mieć wszystkiego co chciała. A że chciała bardzo dużo, to rozumiała to bardzo dobrze.

Powrót do góry Go down





Clio
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 Elden-ring-age-of-the-stars_1
Godność :
Clio Fyortersole
Wiek :
22 lata
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
160 cm / 40 kg
Znaki szczególne :
cztery ręce, jedno oko
Pod ręką :
.
Kontrahent :
Phoebus
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t892-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t939-astralne-archiwum https://spectrofobia.forumpolish.com/t1017-sekretarzyk-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t1077-clio
ClioAstralna Archiwistka
Astralna Archiwistka
Panna Fyortersole nie spodziewała się walki. To znaczy liczyła się z tym, że ta może wystąpić, lecz zdecydowanie jej nie chciała. Przede wszystkim jednak nie chciała być atakowana przez ogromne monstrum.
A! - Wydała z siebie krótki krzyk wywołany spojrzeniem Bestii.
Czy się bała? Oczywiście, lecz jednocześnie zachowała na tyle trzeźwości umysłu by pamiętać, że stworzenie nie jest w stanie jej skrzywdzić tak długo, jak może pozostać niematerialna. Nie oznaczało to jednak, że nie cofnęła się o krok widząc masywne ciało stwora rzucające się w jej stronę.
Bestia nie dosięgła jednak Marionetki. Przed członkinią Stowarzyszenia - choć świeżą - pojawił się jej Marionetkowy ochroniarz, który był na tyle masywny i silny by zablokować atak.
Clio usłyszała jego warczenie. Przynajmniej tak myślała w pierwszej chwili. Szybko zrozumiała, że nie jest to w istocie warczenie, lecz tylko miało tak brzmieć. W istocie jego głos był muzyką. Tą samą, którą Fyortersole, a tak naprawdę oddziały z Miasta Lalek wykorzystywały podczas walki. Clio rozpoznała, że był to sygnał do odwrotu, choć pierwszy raz słyszała go w wykonaniu wilczego pyska, a nie na jednym z wielu żołnierskich instrumentów.
Dobrze - Powiedziała na sygnał do odwrotu wydany przez jej ochroniarza i ruszyła do ucieczki. Znaczy do TAKTYCZNEGO ODWROTU, jakby to powiedziała Eleonora.


⋆˖⁺‧₊☽◯☾₊‧⁺˖⋆
MOONLIGHT BLUE
STARS ARE GLOWING

ANEW

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
Członkini Stowarzyszenia Czarnej Róży przedziwnie ucieszyła się na widok przerażającej Bestii, która wzbudziłaby trwogę nawet wśród najdzielniejszych rycerzy.
Najpierw przyjemna przeprawa - Spojrzała wymownie w stronę Colette, dotykając jej dłoni swoimi palcami. To delikatne muśnięcie było jednak bardzo wymowne. Następnie patrząc na Arcyksięcia kontynuowała: — Ja dobrze wiem co się tutaj dzieje! Wszystko wyjaśnię, tylko musimy jakoś unieruchomić tę bestię. Ona jest jak szanowny pan Tofel... wyjątkowo natrętna.
Arcyksiążę nie czekał na to, aby Agmowa mama skończyła mówić. W jego dłoni pojawił się kwiat, który po chwili zniknął a spod ziemi wyrosły solidne pnącza, które unieruchomiły Bestię. Nie od razu, stwór walczył bardzo zaciekle, lecz ostatecznie został zmuszony do pogodzenia się z potrzaskiem, niezdolny do wyswobodzenia.
To teraz Twoja kolej by się czymś podzielić. - Powiedział Arcyksiążę spoglądając w stronę Agmowej Mamy.

Powrót do góry Go down





Wena
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 2 093205cd83a7da5e2990ebaeff9e8b89
Godność :
Astrid Lumizione, bądź inaczej i każde z imion równie prawdziwe.
Wiek :
500 lat
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
Raz taka, innym razem inna... Może żadna, skoro to tylko kula światła?
Pod ręką :
Nic
https://spectrofobia.forumpolish.com/t414-kuleczka https://spectrofobia.forumpolish.com/t1154-opisy-weny https://spectrofobia.forumpolish.com/t989-wampirze-lisciki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1125-wena
WenaKrwiopijca
Na dziewczęcej twarzyczce Astrid pojawił się szeroki uśmiech, gdy usłyszała słowa Themisa, a przede wszystkim gdy zdała sobie sprawę z bliskości mężczyzny. Na jej policzkach pojawiły się delikatne rumieńce - doskonale widoczne na białej cery.
Dobre moje intencje, nie są niegodziwe!
Szepty się nie przysłużą dla nas - bohaterów.
Ludzie o nas usłyszą i to nie mało słów.
Ważne: niech mówią godnie, nie muszą prawdziwie.


Kolejną część Astrid wypowiedziała dużo później, gdy skinąwszy głową potwierdziła, że zamierza ruszać przez most. Podbiegła do Themisa i wyciągnęła swą drobną dłoń.

Pomyśl tylko mój drogi: to miejsce odludne
i Ty mąż najzacniejszy i kobieta młoda.
Dla znanego herosa zła to wizytówka.
A i ja - młoda dama - mężczyzn szukająca
co są bardzo bogaci i wielki mają wpływ.
Krzywdząca to jest łatka dla mego serduszka.


Mówiła z uśmiechem, lecz przerwał jej fakt przedziwny - Kot w Butach został zaatakowany. Astrid cofnęła się o kilka kroków zasłaniając swoje usta długimi palcami.
Walcz kotku bardzo dzielny! - Dopingowała Wena opuściwszy rękę, czym zdała sobie sprawę, że zwabiła Bestię. Zamarła w przerażeniu, stojąc bez ruchu. Jej szeroko otwarte oczy skierowane były na przeciwnika, a kobieta zamarła. Najpewniej zbyt przerażona, by móc się w ogóle ruszyć.

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach