[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…

Yako
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Yako dała się przeprowadzić przez mostek, groźnie jednak warczała na krasnale, gdy któryś zbliżył się troszkę za bardzo jak na jej gusta. Nie atakowała jednak, w końcu to nie był ich cel, ale naprawdę nie cierpiała krasnali ogrodowych. A z tym jej się kojarzyły. Oj, żeby Gawain nigdy nie wpadł na taki pomysł, by takie umieścić w ich ogrodzie, bo zaraz znajdzie je w swoim mieszkaniu z pourywanymi łbami. Spotka je taki sam los jak tego, który zostawił ledwo widoczną bliznę na jej policzku. Sama jednak doskonale wiedziała, że ta się tam znajduje.
Gdy tylko weszli w ciemniejsze obszary rozejrzała się - myślisz, że nasz ogród też tak skończy jak przestaniemy o niego dbać? - zapytała, idąc zaraz za rudzielcem. Zaraz jednak zakryła sobie usta i nos dłońmi - fuj! - warknęła i zaraz spróbowała jakoś okryć nos, żeby nie zacząć haftować świetlikami. Śmierdziało śmiercią i zgnilizną. Jak to pierwsze nie do końca jej przeszkadzało to to drugie już wręcz przeciwnie. Aż dziwne, że jeszcze się o jakieś zwłoki nie potykali. Blah.
Wszystko wydawało się martwe....ale dlaczego? Owszem, gęsto tutaj było ale nie aż tak, żeby zwierzęta i cała roślinność zdychała. Nie podobało się to Yako, która kochała naturę. W końcu była jej częścią i jej moce były z nią mocno związane.
Zamrugała, gdy nagle coś pojawiło się przed nimi....żywemartwe drzewo? Co to miało być? Ent? Tylko jakiś taki zmutowany czy co?
- Gaw....jak dobrze, że wycięliśmy to drzewo w ogrodzie bo chyba by się zmutowało jak to - powiedziała. Strasznie jego aura przypominała to jak przy tym martwym drzewie w ogrodzie, które przeklął jeden fiut, który nie rozumiał słowa "nie" ani "spadaj".
Poruszyła nerwowo czarnym jak noc ogonem i westchnęła. To był błąd bo zaraz ją zemdliło. Od razu jednak wyciągnęła dłoń przed siebie - rzućmy trochę światła, co wy na to? - zapytała pstryknęła palcami, a drzewo zaraz stanęło w błękitnych płomieniach. W końcu było to drzewo i trup, więc jakże by jej moc mogła nie zadziałać?

Powrót do góry Go down





Niamh
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 B09814a7327f1f061e4ef28d753e7e9c
Godność :
Niamh Muurteilat
Wiek :
17
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
150/40
Znaki szczególne :
Różowe oczy, dziecięcy wygląd
Pod ręką :
Fabuła: Wiklinowy koszyk z niedużą ilością monet i kluczami, w kieszeni krótki nożyk, pod sukienką do uda doczepiony sztylecik
Broń :
Dwa sztylety przymocowane paskiem do uda
Zawód :
Służka, mały złodziej
Stan zdrowia :
w pełni zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t873-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t990-skrzynka-pocztowa-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t1103-niamh
NiamhMiaucząca Zmora
Miaucząca Zmora

IV

Było nudno. Nie miała co ze sobą zrobić, toteż położyła się na trawie tuż obok mostu, wpatrując się w przedzierające się przez zasłonę liści skrawki nieba. Nim zauważyła, pogrążyła się w błogiej drzemce, którą przerwało zjawienie się jej towarzysza.
Wreszcie jesteś. — rzuciła leniwie, z wyrzutem kryjącym się za niskim głosem kotki — Te kamienie nic nie robiły! Prawie umarłam z nudów. — wyciągnęła dłoń w kierunku Basila licząc, iż ten pomoże jej wstać.
Gdy w ten czy w inny sposób dźwignęła się na nogi, rozmasowała obolałe plecy i spojrzała na Lunatyka. Nie mogła mu przecież powiedzieć, że się za nim stęskniła i jego towarzystwo ceniła bardziej, niż kompanię dziwacznych wybryków natury śpiewających swoje kakofoniczne piosenki!
Krasnal wydawał się być jednak wyjątkowo zadowolony z podarowanego mu kamienia i gdy tylko położył na nim swoje kamienne łapki, zignorował obecność Dachowca i Lunatyka zbyt pochłonięty wpychaniem otoczaka w szczelinę. Niamh spojrzała znacząco na Basila; wzruszyła ramionami i minęła krasnala.

Nie podobały jej się nowe zapachy. W zasadzie to śmierdziało - i to bardzo. Spojrzała na Lunatyka zadzierając głowę.
Też to czujesz? Może to zapach... Koszmaru? Może też go czuję? — spytała szeptem nawiązując do ich wcześniejszej dyskusji, lecz zamarła w półkroku słysząc dziwny dźwięk. Odskoczyła i zjeżyła włosy na ogonie, gdy drzewo ożyło i odrzuciło rudego futrzaka.  — Ożesz ty, drzewa mają łapy! — wykrzyknęła ze zdziwieniem, gdy zauważyła dziwaczną anatomię owego "stworzenia". Nie mogła jednak długo podziwiać jego wdzięków, ponieważ karykaturalna, monstrualna postać zaczęła szarżować wprost na nią. Nie myśląc wiele przemieniła się w kota i ruszyła pędem przed siebie, starając się wedrzeć na jak najwyższy punkt.

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz

IV

I tyle po ich miłej wycieczce. Bestia była monstrualna, a Colette nigdy nie widziała niczego podobnego. Niemniej nie stanowiła dla nich zagrożenia, skoro dwójka pozostałych członków Stowarzyszenia Czarnej Róży się nią zajęła. Wiedząc, że w żaden sposób im się nie przysłuży, Colette podeszła do Kota w butach i sprawdziła jego stan. Przysiadła tuż obok niego, a bestia wspięła jej się na kolana. Na pewno bardzo bolały go żebra - nie dziwiło to panny Lucan, przeżył wszak zbyt bliskie spotkanie z drzewem.
Podała Carlunamis swojemu klonowi; uderzył palcami w struny, po czym las wypełniła muzyka.
Un gros chat se rendit au bal
A pris ses bottes et son cheval
Me cax macari duck and a dil
— rozpoczęła grać ulubioną melodię swojej niańki.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Po przekroczeniu Malinowej Strugi odczuł chwilową ulgę, gdy wściekłość Yako stanowiła już tylko odległe i mgliste wspomnienie. Żywił nadzieję, że prędzej czy później jego ukochana również pozwoli sobie na zapomnienie i przejście nad niektórymi sprawami do porządku dziennego. Nie mógł jej jednak ulżyć inaczej niż zabierając koszmary i wiernie przy niej trwając, tak jak to czynił obecnie.
Szli ramię w ramię, coraz bardziej osaczani przez ciemność, ciszę i wyjątkowo niezdrowo wyglądającą florę.
- Musielibyśmy osolić ziemię, by doprowadzić go do tak opłakanego stanu – odparł spokojnie. Pod pierwszymi dwoma względami Keer mógłby czuć się jak u siebie w domu, lecz drażniąca nozdrza i trzewia mdła woń zachodzących w okolicy procesów gnilnych skutecznie temu przeciwdziałała. Wyciągnął chustkę oraz materiałową maskę, które skropił jedną z wielu ziołowych mieszanek.
- Zgodzę się. Wali trupem. – wyszeptał w odpowiedzi Gattoniemu, podał Yako chustkę, a sam założył maskę. Przygotował kuszę do działania. Nie widział żadnego truchła, walających się szczątków czy nawet kości, co tym bardziej niepokoiło.
- Tylko gdzie on jest? Może to jakaś roślina? Niektóre potrafią tak śmierdzieć… – myślał na głos. W końcu oba światy znały takie gatunki. Dziwidło olbrzymie i raflezja Arnolda były jedynie pierwszymi przykładami z brzegu. Wtedy spostrzegł nietypowy ruch. Zanim zorientował się, co się dzieje, Gattoni zdążył już uskoczyć. Mały dzielnie walczył, ale technika nie zastąpi masy. Poleciał na przeciwległe drzewo, lecz zaraz zajął się nim jego sowi przyjaciel.
- …ale normalnie się nie ruszają – wycedził, czując jak cały się napina. Skrzywił się na krzyki monstrum. Dojrzał też mięso i kości, za którymi się wcześniej rozglądał. Zagadka rozwiązała się sama.
- Oj tak! A gdybyśmy tego nie zrobili wcześniej, to zostałoby wycięte zaraz po naszym powrocie! – przekrzykiwał ryki przegnitego drzewca, który właśnie zaczął iść w ich stronę. Zaczęli się cofać, lecz nie uciekali. Gawain nie potrzebował słów, ba, nawet Blaszka była zbędna, by wiedział, że myśli tak samo jak Yako. Nie było mowy o podwijaniu ogona. Wystarczyło pozostać poza zasięgiem gałęzi, co nie było zbyt kłopotliwe. Istota miała wolne tempo.
- Już myślałem, że nie zapytasz – posłał jej drapieżne spojrzenie, dając znak, że jest gotów. W końcu ogień mógł pobudzić drzewo do intensywniejszego wysiłku zakładając, że mogło się zmęczyć lub wyczerpać energię.


[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Basile
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 34 lata
Wzrost / Waga :
183 / 85
Pod ręką :
Muszkiet
https://spectrofobia.forumpolish.com/t940-basile https://spectrofobia.forumpolish.com/t969-skrzynka-na-listy-basila https://spectrofobia.forumpolish.com/t1072-basile
BasileKoszmarny Paladyn
Koszmarny Paladyn
Niamh wzywała pomoc przeciwko ciemności tak potwornej, że niczym wydawały się nawethordy niegodziwych sług władcy ciemności na czele z orkami spod Góry Przeznaczenia, z nikczemnych siedzib u stóp wieży Barad-Dur, niegodziwymi piratami z Umbaru, potomkami bluźnierczych Czarnych Numenorczyków, Haradrimami dosiadającymi swych potężnych bestii budzących grozę wśród ludności Śródziemia, czy wreszcie podli Easterlingowie z Rhun uzbrojeni w topory.

W obliczu takiego osamotnienia przeciwko niezmierzonej potędze lenistwa, której potworne spojrzenie spoczęło na postaci drobnej kotki i otaczających ją kamyczków, Basile nie mógł pozostawić Niamh samej sobie. Przybył do niej i dłoń ku niej wyciągnął, zupełnie jakby z całą armią wyruszył by wybawić Mruczącą Istotę spod objęć sił zepsucia, spaczenia kalającego rzeczywistość bezkresną niemocą. W ten sposób pomógł jej wstać i razem przerwali ten odwieczny krąg zła, chroniąc się przed bezczynnością i wyruszając w dalszą drogę.

Skoro jednak stanęli u wrót nawiedzającego wioskę zła, nim jeszcze zobaczyli zagrożenie, poczuli w nosach smród tak nieznośny, że tylko śmierć może mu być równa. Na pytanie Niamh Lunatyk uśmiechnął się niepewnie, w sposób właściwy ludziom, którzy pragną kogoś pocieszyć w chwili zwątpienia, w godzinie przerażającej próby.
Obawiam się, że nie. Po prostu trafiliśmy do naprawdę paskudnego miejsca. - Łagodny ton, niepewny uśmiech miały podnieść Niamh na duchu w obliczu druzgoczącej szczerości mężczyzny.

Gdy Bestia zaatakowała Basile nie zwlekał. Sprawnie, niczym wprawiony żołnierz, sięgnął po swoją broń. Ściągnął ją z ramienia i upewnił się kątem oka, że Niamh jest bezpieczna - zbiegłszy z pola bitwy na otaczające ich drzewa, bądź inny wysoki punkt, którego Basile nie mógł dostrzec. Dopiero po tym wykonał unik przed atakiem odskakując w lewą stronę.

Wiedział, że nie może strzelać. Był świadom, że ich wróg jest szybki i silny. Zbyt lekceważące traktowanie mogło sprowadzić na nich zgubę.
Koci druhu! - Krzyknął, gdy stworzenie zatrzymało się, utraciwszy szansę na pochwycenie Niamh, która w jego oczach przestała istnieć. Bestia zwróciła się teraz ku Basilowi, obierając go za cel i atakując bezpośrednio.
Jesteś zwinny i szybki. Zajmij stwora na chwilę, bym mógł wymierzyć w niego cios i go powalić. To ryzyko, lecz najbezpieczniejszy ze sposobów na zwycięstwo. - Mówiąc to Basile cofał się przez cały czas, na razie powstrzymując się od użycia swych mocy. Liczył, że kot ruszy za jego prośbą i gdy w końcu sięgnie po swoje magiczne zdolności to Bestia ujrzy nowy cel, a on będzie miał cenne sekundy na staranne wymierzenie w miejsce, które ugodzone będzie pozwalało na zakończenie tego starcia.

Powrót do góry Go down





Themis
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 4c0f17d443cdf9f64333b7b26c7cd920
Godność :
Arthemis Magnus "CzyżyK" Pavoris
Wiek :
wizualnie 22 lata
Rasa :
Szklany Człowiek
Wzrost / Waga :
180/72
Znaki szczególne :
wysoki, patykowaty z kryształem między oczami i dużą, czarną blizną na klatce piersiowej
Pod ręką :
Bolerko-niewidko, Magiczny Złodziej, broń, sakiewka z pieniędzmi
Broń :
dwie krótkie szable (Notos i Euros)
Zawód :
najemnik
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t677-themis https://spectrofobia.forumpolish.com/t937-skrzynka-pocztowa-arthemisa-pavoris https://spectrofobia.forumpolish.com/t1118-themis
ThemisZłodziej Marzeń
Złodziej Marzeń

IV

Themis spojrzał na Astrid z troską, lecz w jego jasnym spojrzeniu czaiła się determinacja. Delikatnie złapał jej dłoń i powiódł ją do swoich ust, by złożyć delikatny pocałunek na alabastrowej skórze kobiety.
—  Astrid, wiem, że to jest trudne i przerażające, ale wpadliśmy w to razem. Nie zostawię cię samej w obliczu niebezpieczeństwa. Będę tu przy tobie, chroniąc cię. — urwał i spojrzał na bestię, która zawisła nad Kotem w butach — Musimy działać szybko i zdecydowanie. Nie możemy pozwolić, by ta bestia nas pokonała. Nie włączaj się do walki, sam nas obronię. Zaufaj mi.  
Nie było czasu na dłuższe rozważania. Musieli działać natychmiast, aby uniknąć niebezpieczeństwa. Themis, w momencie ataku bestii, niezwłocznie przystąpił do walki. Jego oczom nie uciekł żaden szczegół swojego przeciwnika: ani złowroga aura stworzenia, ani wyjątkowo zdeformowane ciało, przez które przebijały się trupio białe kości. Opanowany i zdecydowany, wiedział, że musi działać szybko i precyzyjnie. Themis zacisnął mocno dłonie na rękojeściach swoich mieczy. Jego ruchy były płynne i zgrane, a spojrzenie skupione na bestii. Bez wahania rzucił się do przodu, starając się uniknąć jej ataku. Skoczył w bok, unikając chwytających go pnączy i gałęzi, które wystawały z jej zniekształconego ciała. Następnie Themis skierował swój atak na słabe punkty potwora. Używając szybkości i precyzji, zadał kilka celnych ciosów w obszarach, które wydawały się najbardziej podatne na uszkodzenia. Jego miecz trafił w gnijące mięso, przebijając je i powodując, że puścił z niego zgniłe soki. Bestia zareagowała dzikim rykiem i próbowała go zaatakować. Themis nie tracił jednak zimnej krwi. Zręcznie unikał jej ciosów, wykorzystując swoje umiejętności w walce wręcz. Skakał, parował i kontratakował, zmuszając potwora do wycofania się.

Powrót do góry Go down





Seamair
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 Zero-two
Godność :
Erin Collins ale mów mi Seamair.
Wiek :
Już 19 lat gości mnie ten Świat.
Rasa :
Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
Wzrost / Waga :
166 cm /46kg
Znaki szczególne :
Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
Pod ręką :
Zestaw noży do rzucania, magiczne akcesoria, bezdenna sakwa..
Broń :
Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
Zawód :
Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
https://spectrofobia.forumpolish.com/t269-seamair#413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1114-seamair
SeamairPoskramiacz
Poskramiacz
Naprawa postu nie nastręczyła wielu przeszkód, mimo moich obaw, że zmarnujemy na nią zbyt wiele czasu. A czas był przecież istotnym czynnikiem, w przypadku każdego zaginięcia. Nadal żywiłam nadzieję, że mój informator nie padł ofiarą żadnej nikczemnej siły, która zaszyła się w głębi lasu… ale nie mogłam mieć pewności. Nie miałam ochoty szukać nowego zwiadowcy… tym bardziej że oznaczałoby to więcej czasu spędzonego pośród błękitno krwistych. No i byli jeszcze pozostali zaginieni…

Im głębiej zapuszczaliśmy się w las, tym bardziej okalał nas mrok, który wyjątkowo sprawnie pobudzał wyobraźnię. Czułam, jak instynktownie moje zmysły się wyostrzają, starając wyłapać każdy najmniejszy szmer czy ruch pośród kniei. Miałam to szczęście, że upierzenie mojego kompana, samo w sobie stanowiło źródło światła, może nie tak silne co płomień pochodni, ale przynajmniej nie musiałam rozniecać własnego ognia, aby oświetlić nam drogę.

Woń unosząca się w powietrzu, coraz bardziej drażniła mój nos. Z każdym kolejnym krokiem czułam napięcie gromadzące się w mięśniach. Złe przeczucia, wypełniły mi głowę i skupiłam się na pierścieniu, który nosiłam na prawej dłoni. Czekałam na charakterystyczne uczucie chłodu, które zwykle przeszywało moją skórę w miejscu, w którym stykała się z metalem… gdy tylko w pobliżu znajdowały się zwłoki. Ten właśnie moment, coś lub ktoś wybrało na przypuszczenie ataku.
Gorączkowo śledziłam spojrzeniem rozwój wydarzeń, starając się, dostrzec co właściwie było naszym przeciwnikiem. Była to istotna kwestia, bowiem zależało od niej dobranie właściwej metody obrony. Czy wystarczy chłód stali, a może od razu sięgać po magię? Nie mogąc się zdecydować, postanowiłam pójść na kompromis – to też w mojej prawej dłoni błysnął rapier. Lewa zaś czekała w pogotowiu uzbrojona w ognisty pierścień.
Z chwilą, gdy znałam sobie sprawę, z czym mam do czynienienia, obie z obranych strategii zdały zbyt ryzykowne. Nie chciałam krzywdzić bestii, lecz nie mogłam dopuścić do tego, aby te raniła pozostałe. Szybkim sygnałem dałam znać, swemu Alphard’owi by się oddalił.
Nie cofając się ani o krok wymierzyłam spojrzenie szkarłatnych oczu w istotę. W nikłym świetle dało się spostrzec, że od mojego spojrzenia bije czerwona poświata, zaś źrenice zwęziły się, nadając mi bardziej drapieżnego wyglądu. Korzystając ze swej mocy, chciałam przejąć kontrolę nad bestią.

- POST 4-


~ Aktualny ubiór ~



Fabuła - Karczma Lalek
Spoiler:

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
~ IV ~

Nie przypuszczała, że uda jej się przekonać gąsienicę w tak szybki i prosty sposób. Spodziewała się nieco większego oporu, biorąc pod uwagę to, jak uparte wydawały się kamienne krasnale. Na szczęście pierwsza z przeszkód została już pokonana, choć zdecydowanie wszystko przebiegłoby jeszcze sprawniej, gdyby zdecydowała się samotną wędrówkę. Tylko czyje melodie umilałyby jej teraz czas? Nawet towarzysząca dziewczynie, kwiatowa wróżka wydawała się czuć pewniej w towarzystwie tej dwójki, częściej wystawiając główkę zza swojej zasłony. A przynajmniej było tak do czasu, aż pierwsze anomalie nie uderzyły w drużynę.
Choć spodziewała się podobnej scenerii, nigdy nie przyszło jej do głowy, że sytuacja może prezentować się aż tak fatalnie. Każdy zmysł małolaty wręcz bił na alarm, byle szmer postrzegała jako śmiertelne zagrożenie i z całą pewnością, nie była w tym osamotniona. Czuła, jak małe, drżące rączki zaciskają się na jej skórze.
- Spokojnie, jak coś pójdzie nie tak, wyciągnę nas stąd - zapewniła.
Nie zamierzała pozwolić Lillie umrzeć. Zwłaszcza, że ta młoda Fliksy znalazła się tutaj z powodu jej kaprysu. Czuła się odpowiedzialna za tę istotkę, dlatego też bezpieczeństwo wróżki stanowiło dla Upiornej priorytet.
- Pamiętasz nasz super genialny plan? Jeżeli będziemy się go trzymać...
Nie zdążyła dokończyć, gdy jedno z drzew zaatakowało kota. Niemal natychmiast dziewczyna zsunęła z głowy kaptur i dobyła broni.
- Cóż... Czas najwyższy wcielić go w życie!
Lillie wzbiła się w powietrze i zaczęła rozsypywać swój złoty pyłek przed Azusą. W tej samej chwili młoda Upiorna wytworzyła wiatr, który poniósł go prosto w odsłonięte elementy przeciwnika.
- Dobra robota, osłaniaj tyły!
Fliksy miała przysiąść na ramieniu małolaty, obserwując uważnie otoczenie, które znajdowało się za jej plecami. Ta mała kooperacja pozwalała dziewczynie skupić się na głównym przeciwniku, bez ryzyka, że kolejne korzenie zaskoczą ją z odsłoniętej strony. Chwila skupienia, napięcie cięciwy i... strzał wspomagany siłą wiatru. Wymierzony prosto w odsłonięty element nieprzyjaciela. Tym razem podmuch miał zapewnić lepszą siłę przebicia. Oby była wystarczająca.


Do what you feel in your heart to be right,





For you’ll be criticized anyway

Powrót do góry Go down





Jo
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Joe Moss
Wiek :
26
Rasa :
Człowiek
Wzrost / Waga :
175/68
Pod ręką :
Smartfon, słuchawki, portfel, tytoń, zapalniczka, bletki, papierośnica, klucze
Broń :
Lasko-szpada
Zawód :
Inżynier w MORII
https://spectrofobia.forumpolish.com/t887-joe-moss https://spectrofobia.forumpolish.com/t1090-joe
JoInżynier
Inżynier
Słysząc melodię wygrywaną przez Andiamo, Jo zaczął pogwizdywać do rytmu. Dzięki temu przypomniał sobie zabawną grę, którą od razu postanowił przedstawić Trufli. Zaśpiewał wesoło - Czterdzieści małych pszczółek mieszkało w lesie na drzewie, a jedna była mizerna, zostało trzydzieści dziewięć. Sowa z miejsca zrozumiała zasady i kontynuowała - Trzydzieści dziewięć pszczółek zaprzyjaźniło się z łosiem, a jednej łoś nie lubił, zostało trzydzieści osiem. Kot w butach przerwał jednak na chwilę, dając gestami znać, że jeśli chcą, żeby wytrwał odliczanie do ostatniej pszczółki, musi dobrze nastroić instrument. Wykorzystując chwilę przerwy, Jo zapytał Truflę, skąd zna łosie i jak one wyglądają w Krainie Luster. Nie spodziewał się bowiem tego, co usłyszał, mianowicie, że alphardy potrafią podróżować między światami. Tym samym, jak cierpliwie wytłumaczyła mu Trufla, mają szeroką wiedzę o przeróżnych istotach zamieszkujących wszelkie rejony. Wow! - zachwycił się Jo. Gdyby okoliczności były korzystniejsze, z chęcią udokumentowałby co nieco tej wiedzy.
Nagle Andiamo zjeżył się odruchowo, gdy przed nimi wyrosły kamienne krasnale. Jeszcze jeden gatunek do opisania - pomyślał Jo rozbudzony tak dużą dawką nowości, w tak krótkim czasie. - Godne podziwu dbanie o dobro wspólne - rzekł do krasnali, schlebiając ich zajęciu. Po zapoznaniu ich trójki z dziurą w moście Jo mniej więcej wymierzył rozmiary i zapewnił, że powinni spokojnie odnaleźć brakujący fragment. Ruszając, skierował jeszcze do Trufli pytanie, czy ma pomysł, kto mógłby być tym włochatym jegomościem, ta jednak odpowiedziała przeczącym ruchem głowy. - To raczej nikt z tych okolic.
- Andiamo, Jo i Trufla - przedstawiła wszystkich sowa, gdy spotkali pana Tommy L.. Szarlatan w chacie po drugiej stronie - powtórzył w myślach Jo, licząc, że to cenna wskazówka. Wymienił kilka uwag z gąsienicą, celnie zwracając uwagę, że skoro na powierzchni nie jest bezpiecznie, to nie powinien tu za długo przebywać. Zmęczony Tommy L. przyznał mu rację, jednak uparcie tkwił przy tym, iż musi skończyć pracę. Ostatecznie Trufla zaoferowała mu możliwość rzucenia okiem na teren w przelocie, co z pewnością pozwoliłoby zaktualizować wiele dziur na mapach. Gdy odlecieli, mężczyzna i kot zgarnęli kamień, uradowani tym jak łatwo poszło.

Im głębiej w las, tym ciemniej - rzekł Jo, komentując półmrok stworzony przez splecione gałęzie drzew. - A nie mówi się „Im dalej w las, tym więcej drzew"? - poprawiła go Trufla, przeskakując w półlocie z pnącza na pnącze. - No jak, jest ciemniej, więc drzew musi być więcej. Sowa napuszyła się - Ale to przecież drzewa rzucają cień, a nie cień drzewo. Jo spojrzał na nią zmrużonymi oczami - O co ci teraz chodzi? Moja przenośnia jest mniej precyzyjna niż Twoja? Trufla nie odpowiedziała, zakładając, że Jo domyślił się, iż sam sobie właśnie odpowiedział na to pytanie.
Andiamo, mimo bycia największym lekkoduchem ich drużyny, jako pierwszy wyczuł zagrożenie. Gdy ruszył z wyciągniętą szpadą, Jo również sięgnął po broń. Przekręcił uchwyt laski, uruchamiając wewnętrzny mechanizm, co poskutkowało wysunięciem się kilku guzików, a ze specjalne zaprojektowanych otworów, poczęły wylatywać cieniutkie stróżki dymu, świadczące o wytwarzanej energii. Widząc, jak kot w butach zostaje wyrzucony w powietrze, mężczyzna przyjął pozycję bojową. Przeniósł wzrok na Trufle, ona natomiast zrozumiała natychmiast. Rozdzielili się, robiąc z wybranej przez potwora osoby wabik. Pozostała dwójka, o ile Andiamo nie stracił przytomności, miała go otoczyć. Sowa, nim jeszcze oddzieliła się od Jo, rzuciła mu ostrzegawczo - Gdyby zbierał się do krzyku, zatkaj uszy. Świetnie - pomyślał Jo, starając się trzymać jak najdalej od pnączy - gdybym wiedział, wziąłbym siekierę, a nie laskę.

Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Przekroczyli Malinową Strugę, a im dalej niosły ich kroki, tym ciemniejszą i straszniejszą stawała się droga. Szczególnie jak na tak wesołą kompanię i tak absurdalne dotąd przygody.
Im głębiej wkraczali w las, tym ciszej się stawało, zupełnie jak wtedy gdy bywalcy „U Puszka i Okruszka” opowiadali o pladze pierwiosnków, która zaatakowała wioskę nieopodal i prawie rozpleniła się w okolicy. Teraz jeszcze zawiało jakby truchłem i Iskra skrzywiła się okropnie. Nawet nie chciała myśleć, że zaraz natkną się na jakieś wpół zjedzone zwierzę. A potem nagle wyprysnęły ku nim korzenie pobliskiego drzewa i choć Kot w Butach odskoczył, dosięgły Widmo, na którym jechała ruda i kobieta wśród szmaragdowego pyłu zsunęła się ciężko na ziemię. Stworzenie przed nimi rozciągnęło się na wszystkie swoje metry i właśnie uderzyło Puszka, który stanął do (nierównej jak cholera) walki.
— Alrrrrraun! — krzyknęła Dana. — Mandrrrrragorrrra!
To było nowe stworzenie, na tyle nowe, że nie do końca znała jego charakterystykę, jednak „mandragorę” kojarzyła dokładnie. Nie miała jednak pojęcia co dalej.

Przetoczyła się w kierunku Kota, złorzecząc na zapiaszczoną sukienkę, rozsypanego Widmo-ra wracającego już do sakwy u jej boku i całe zło tego świata. (I tego pierwszego też.) Wydarła z torby turkusowe Bolerko niewidko, wciągnęła je na siebie i porwała Puszka w objęcia jak gdyby był zwyczajnym kotem.
— Musimy go przeczekać albo zgubić! — wrzasnęła w kierunku kołującej nad nimi Dano i pędem ruszyła między drzewa. Szlag by to, i je, i całe to „Serce Lasu”, które właśnie być może spotkała. Nie, żeby wcześniej było urokliwym Czardrzewem.
Zanurkowała pod najbliższą splątaną gałęzią i gdy na chwilkę zniknęła z linii wzroku Bestii, aktywowała moc Bolerka. Wierzyła, że sowa – która miała być wysoce inteligentna – przewidzi zamiary kobiety i ich tor ucieczki.

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz

Rozdział V

E P I L O G
Płomienna łuna otoczyła bestię, wyrywając z jej ogromnej paszczy kolejny rozpaczliwy krzyk. Drgawki wstrząsnęły monstrualne ciało, które chwilę później runęło bez ruchu na leśną ściółkę. Płomień zniknął, a zza jednego z groteskowych drzew wyszła kobieta z twarzą skrytą pod białą, lisią maską.
Niebezpiecznie jest zapuszczać się tak daleko w las nie będąc przygotowanym na starcie z Alraunem — zza jej pleców wyszedł Anaceu i obwąchał zwęglone szczątki bestii — A tym bardziej wchodzić do jej gniazda.

Uniosła rękę, a drobny płomień z trzymanej w drugiej dłoni latarenki zatańczył gwałtownie i zwiększył swój rozmiar, by następnie przenieść się na pobliskie skarłowaciałe, powykręcane drzewa. Cały las skąpał się w karmazynowej łunie, a z odgłosu skwierczenia raz po raz wyrywały się wysokie, zwierzęce piski.
Nie tak dawno temu był sobie Tkacz Magii, który uważał, że Alrauny byłyby doskonałym obiektem badawczym, na których mógłby sprawdzać wykradzione pewnym wpływowym osobom receptury. — rozpoczęła po chwili milczenia, gdy ogień trawił ostatnie z „drzew”. — Oraz doskonałym narzędziem do tego, by niepostrzeżenie roztaczać swoje wpływy. Nie przewidział jednak, że nie tak łatwo jest poskromić Alrauna. Zwłaszcza takiego, który w istotny sposób został zmodyfikowany przez Magię. — płomień wrócił do latarenki i przygasł, a kobieta opuściła swą dłoń — Jak się okazuje, o wiele łatwiej było znaleźć stwórcę niż jego stworzenie. Nowe pokolenie Alraunów, które opuściło progi jego laboratorium, nie potrzebowało do życia światła. Było również bardziej podobne do roślin, niż jego przodkowie, przez co mogło lepiej się ukrywać. I bardziej wpływać na otoczenie.

Kobieta skłoniła się przed wami i zniknęła razem z Anaceu, pozostawiając po sobie białą mgiełkę w miejscu, w którym niedawno jeszcze stała - a wy mogliście powrócić do Karczmy jako bohaterowie.


Macie czas na napisanie ostatniego, kończącego posta do 2 czerwca. Zgłoszenia wybranych przez Was nagród dokonujemy w tym temacie.




Ostatnio zmieniony przez Colette dnia Nie 28 Maj - 20:06, w całości zmieniany 2 razy

Powrót do góry Go down





Yako
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Lusian/Luci Foxsoul
Wiek :
Wizualnie 25
Rasa :
Lisi demon
Wzrost / Waga :
190/85 //
Znaki szczególne :
Kuleje, Blizna na lewym oku
Pod ręką :
Laska
Broń :
Naginata
Zawód :
W Świecie Ludzi - Aktor/Aktorka
https://spectrofobia.forumpolish.com/t230-kp-yako https://spectrofobia.forumpolish.com/t1126-yako
YakoNieaktywny
Przyjęła od niego chusteczkę. Cóż. Gawiś zawsze przygotowany na wszystkie ewentualności, to musiała mu przyznać.
Zgodziła się z nim, że gdyby nie pozbyli się tego drzewa z ogrodu wcześniej, sama by nalegała by zrobić to zaraz po powrocie. Nie miała zamiaru się użerać z takimi problemami we własnym domu. Jeszcze by miała potem sporo niezapowiedzianych gości, bo ktoś puścił plotkę, że w ogrodzie ktoś znika i teraz trzeba ich ratować.
Płomienie....nie zadziałały. Nie podobało jej się to, bo to oznaczało, że ta istota żyła! Warknęła cicho i sięgnęła po naginatę, gdy nagle....stwór stanął w zwykłych płomieniach. Ale...jak to.
Opuściła dłonie i ogon gdy zobaczyła te laskę z karczmy, która wcześniej zwróciła jej uwagę i zawarczała groźnie. Ta licha podróbka dała radę i mogła to zrobić wcześniej, a demonica nie? To zbyt ubodło w jej dumę. Dała jej skończyć gadać, choć skoro wiedzieli co sprawia, że podróżni znikają, to CZEMU SIE TYM SAMI NIE ZAJĘLI!
Zadrżała i gdy kobieta się skłaniała, jej ubrania stanęły w błękitnych płomieniach, w tym samym momencie jak ta się teleportowała, więc nie widzieli jak zareagowała, a zaraz też cały fragment lasu zaczął płonąć wściekłym, zimnym, błękitnym płomieniem. Yako była cała najeżona, dziewięć ogonów falowało gniewnie, wokół nich jarzyły się języczki lisiego płomienia. Ze zwłok nie zostało nic poza popiołem gdy skończyły się tlić, ale za duże rośliny też oberwały, pozostawiając wypaloną polanę, ale tego już Yako nie oglądała. Roślinki sobie poradzą.
Spojrzała na kochanka swoimi wąskimi źrenicami i złapała go za rękę pazurzastą łapą - idziemy na piwo. I oby było DARMOWE - warknęła i ruszyła przed siebie, po drodze dekapitując kilka biednych krasnali, nie przejmując się tym czy ktoś zobaczy jej dodatkowe ogonki.
Uspokoiła się dopiero, gdy dotarli na miejsce i dopiero wtedy zniknęła ogony ale nadal była cała najeżona.
Powitali ich jak bohaterów ale ona miała to gdzieś. Chciała się napić wściekła. Tylko jedna osoba mogła ją ugłaskać. Nawet nie zwróciła uwagi na historię lisiej podróbki. Jej duma została urażona i nie miała ochoty o tym myśleć.

Powrót do góry Go down





Niamh
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 B09814a7327f1f061e4ef28d753e7e9c
Godność :
Niamh Muurteilat
Wiek :
17
Rasa :
Dachowiec
Wzrost / Waga :
150/40
Znaki szczególne :
Różowe oczy, dziecięcy wygląd
Pod ręką :
Fabuła: Wiklinowy koszyk z niedużą ilością monet i kluczami, w kieszeni krótki nożyk, pod sukienką do uda doczepiony sztylecik
Broń :
Dwa sztylety przymocowane paskiem do uda
Zawód :
Służka, mały złodziej
Stan zdrowia :
w pełni zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t873-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t990-skrzynka-pocztowa-niamh https://spectrofobia.forumpolish.com/t1103-niamh
NiamhMiaucząca Zmora
Miaucząca Zmora

V

Choć nie udało się jej wejść na drzewo, to panna Muurteilat nie musiała się żegnać z życiem. Bestia padła tuż przed stopami Niamh, a ta odskoczyła od zwęglonego cielska. Zatrzęsła się. Dawno się tak nie bała. Zignorowała kobietę i kocim truchtem dobiegła do Tropiciela – dopiero będąc przy nim przybrała swoją ludzką postać z nieukrywanym obrzydzeniem wymalowanym na jasnej, drobnej twarzy.
Och, Basile! — wychlipała, łapiąc Lunatyka za mankiet — Już myślałam, że po mnie!
Alphard zakrążył nad ich głowami i przysiadł na ramieniu Lunatyka, a Kot w butach dźwignął się z ziemi, otrzepał niemal po ludzku i dołączył do swojej drużyny. Nic nie wskazywało na to, że zaledwie kilka chwil temu został wgnieciony w drzewo.

Spojrzała raz na kobietę, raz na Lunatyka zastanawiając się, czy może to nie był ich wspólny plan – Basile wszak zapewne posiadał liczne znajomości wśród Tropicieli, mógł więc spróbować zrobić jej jakiś nieśmieszny żart.
Następnym razem wywieście jakąś tabliczkę. „To moje gniazdo” czy coś w tym stylu. — mruknęła i splotła ramiona na wysokości piersi.

Powrót do góry Go down





Diana
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 4a8fd4f9cf6e221328ca4d9a6518b2cc
Godność :
Diana Candran
Wiek :
Wizualnie ma 25 lat
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
170 cm / 63 kg
Znaki szczególne :
Tatuaż = dwa karpie koi: czarny i biały, Proteza wykonana na Wyspach Księżycowych zamiast lewej ręki, fioletowe oczy, broń o delikatnej, srebrzystej poświacie
Pod ręką :
Katana i czemu Tyk nie zmienia opisów
Broń :
Daishō
Zawód :
Liderka Bractwa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t603-diana#5487 https://spectrofobia.forumpolish.com/t913-skarbic-diany https://spectrofobia.forumpolish.com/t1016-skladzik-diamentow https://spectrofobia.forumpolish.com/t1079-diana
DianaSiedem Nieszczęść: Chciwość
Gdy Diana miała zadać cios dostrzegła ruch. Instynktownie odskoczyła od Bestii na chwilę przed tym, jak płomienie zajęły jej ciało. Szanując swoją bladą cerę Tropicielka cofnęła się jeszcze o kilka kroków, westchnąwszy uprzednio. Jej miecze o srebrzystej poświacie musiały ponownie wrócić do pochew, nie zadawszy ciosu - uprzedzone przez jarmarczne sztuczki.
Fioletowe oczy Cienia obserwowały zbliżającą się do nich osobę. Jej postawa nie wskazywała na to, że szuka walki. Nie traciła czasu by wyprowadzać nieznajomą osobę z błędu co do przygotowania Candran do zabijania tego typu Bestii, czy też faktu, iż Tropicielka polowała już na stwory o wiele groźniejsze.
Nie obchodziły ją pozory. Nie liczyła się z tym, czy ktokolwiek będzie znał jej umiejętności. Zresztą będąc zabójcą lepiej było pozostać w cieniu. Diana nie mierzyła swojej wartości w słowach uznania od innych, czy też pochwałach płynących z każdej strony. Nie zależało jej na rozgłosie. Wolała być kobietą nieznaną ze skarbcem pełnym diamentów niż osobą o dużym rozgłosie bez nawet kilku świecidełek. Zdanie to jest o tyle bardziej znaczące, że Diana nie stroniła od niegodziwych sposobów na zdobywanie swojego bogactwa. Zbytni rozgłos tylko ściągnąłby na jej głowę kłopoty - a te nie były jej do niczego potrzebne. Trudno było je spieniężyć.
I tak musicie zapłacić. - Powiedziała do towarzyszy, którzy zaprowadzili ją w to miejsce tuż po tym jak postać zniknęła. W końcu była gotowa do zadania ciosu i wymanewrowała bestię, lecz interwencja z zewnątrz sprawiła, że nie mogła dokończyć dzieła.

Powrót do góry Go down





Clio
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 Elden-ring-age-of-the-stars_1
Godność :
Clio Fyortersole
Wiek :
22 lata
Rasa :
Marionetka
Wzrost / Waga :
160 cm / 40 kg
Znaki szczególne :
cztery ręce, jedno oko
Pod ręką :
.
Kontrahent :
Phoebus
Stan zdrowia :
zdrowa
https://spectrofobia.forumpolish.com/t892-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t939-astralne-archiwum https://spectrofobia.forumpolish.com/t1017-sekretarzyk-clio https://spectrofobia.forumpolish.com/t1077-clio
ClioAstralna Archiwistka
Astralna Archiwistka
Ja chciałam zadać pytania... - Powiedziała Clio Fyortersole, Astralna Archiwistka, która wysłuchawszy opowieści nieznanej sobie osoby, która zainterweniowała i pomogła jej ochroniarzowi pokonać bestię, zapragnęła dowiedzieć się więcej.
Nie było to jej jednak dane, gdyż zanim udało się jej nawet otworzyć usta, to postaci już nie było. Teraz Marionetka była na siebie zła, że schroniła się tak daleko od pola walki oraz że słuchała ze spokojem opowieści, nie próbując wtrącić pytań w trakcie opowieści.
Nie wszystko stracone. Może uda mi się ją kiedyś odnaleźć - Dodała Clio widząc skierowane w jej stronę spojrzenia wszystkich zgromadzonych: Kota w Butach, Alpharda oraz Marionetkowego ochroniarza. Nie zwróciła uwagi, że raczej nie podzielają jej chęci poszerzania wiedzy.

Wspomnieć należy, że nieumyślnie Clio Fyortersole stworzyła nową legendę. Uczyniła to przypadkiem, gdyż chciała po prostu mówić prawdę. Ludzie zebrani w Karczmie chcieli jednak mieć swojego bohatera. Gdy ona mówiła im, że Bestię zabiła jakaś inna osoba, która tropiła stworzenie od dawna, to oni przeinaczali to mówiąc o duchu opiekuńczym, który czuwa nad ich losem. Po jakimś czasie Marionetka przestała ich przekonywać, zamówiła sobie jakiś deser i jadła go rozczarowana faktem, że prawda tak łatwo była zamieniona na przyjemny fałsz.


⋆˖⁺‧₊☽◯☾₊‧⁺˖⋆
MOONLIGHT BLUE
STARS ARE GLOWING

ANEW

Powrót do góry Go down





Basile
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 5PUjt0u
Wiek :
Wizualnie 34 lata
Wzrost / Waga :
183 / 85
Pod ręką :
Muszkiet
https://spectrofobia.forumpolish.com/t940-basile https://spectrofobia.forumpolish.com/t969-skrzynka-na-listy-basila https://spectrofobia.forumpolish.com/t1072-basile
BasileKoszmarny Paladyn
Koszmarny Paladyn
Ale przecież to nie było do nas. Doskonale poradziliśmy sobie z zagrożeniem moja droga Niamh. Kiedy ja odwracałem uwagę bestii i przygotowywałem się do jej zabicia, a Ty zajmowałaś dogodny punkt obserwacyjny, żeby móc mnie wspierać z góry, to nasza przyjaciółka mogła zadać cios bestii i zakończyć tym samym swoją krucjatę przeciwko nikczemnemu czarnoksiężnikowi. - Powiedział Basile, jednocześnie kładąc swoją dłoń na włosach Niamh i rozczochrując je nieznacznie.
Teraz możemy wrócić do Karczmy, gdzie rozpoczęła się nasza przygoda. Miejscowi na pewno ofiarują nam darmowe jedzenie i informacje. - Pierwszym chciał skusić kotkę, a drugim Kota i sowę. Wolał opuścić to miejsce, by pozwolić Stowarzyszenia Czarnej Róży na zbadanie miejsca.
Oczywiście nie mógł mieć pewności, że kobieta była cżłonkinią tej samej organizacji, co on, lecz miał ku temu dobre przesłanki. Tak naprawdę mógł nawet zgadywać kim dokładnie była ta kobieta. Choć wprawdzie nie znał jej prawdziwego imienia, a wyłącznie pseudonim. Zresztą mężczyźnie wydawało się, że kobieta również go rozpoznała. Cóż, karabin Tropiciela chyba aż nazbyt się wyróżnia z tłumu.
Więc chodźmy! - Zakończył Lunatyk i zabrał wszystkich do Karczmy. To znaczy ruszył przed siebie inicjując ich powrót. Na całe szczęście reszta podążyła za nim.

Zaledwie kilka chwil później byli już w Karczmie i mogli świętować. Zanim jednak Basile pozwolił sobie na odpoczynek zamówił jeszcze małe upominki dla Tommy'iego i Krasnali, którzy strzegli mostu. Byli oni wszak istotnym elementem ich małej przygody i nie powinni o nich zapominać. Basile zdał sobie także sprawę z przewrotności kociej natury Niamh. Pomimo tego, że powiedział jej, żeby została w Karczmie, ta postanowiła z nim iść. Zupełnie nie wierząc mu, że nic ciekawego robić nie będzie.

Powrót do góry Go down





Wena
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 093205cd83a7da5e2990ebaeff9e8b89
Godność :
Astrid Lumizione, bądź inaczej i każde z imion równie prawdziwe.
Wiek :
500 lat
Rasa :
Senna Zjawa
Wzrost / Waga :
Raz taka, innym razem inna... Może żadna, skoro to tylko kula światła?
Pod ręką :
Nic
https://spectrofobia.forumpolish.com/t414-kuleczka https://spectrofobia.forumpolish.com/t1154-opisy-weny https://spectrofobia.forumpolish.com/t989-wampirze-lisciki https://spectrofobia.forumpolish.com/t1125-wena
WenaKrwiopijca
Kobieta stała chroniona murem jakim dla Bestii mienił się Themis. Patrzyła uważnie z drobną rączką uniesioną na wysokość ust z wargami delikatnie otulającymi niewielki skrawek skóry jej dłoni.
Wyczekiwała w napięciu tego co się stanie, a gdy Bestia zapłonęła, Zjawa cofnęła się o dwa kroki. Nie dlatego, by schronić się przed szalejącymi płomieniami, lecz głównie za sprawą szoku wywołanego nagłym zjawiskiem.
Och! - Wydała z siebie cichy dźwięk, gdy pojawiła się nowa osoba, która ośmieliła się odebrać Themisowi tytuł wybawicielki panny Lumizione. To nic.
Zjawa uśmiechnęła się i zbliżyła się do Themisa, obejmując delikatnie swoimi palcami jego dłoń. Wspięła się na palce by delikatnie ucałować mężczyznę w szyję i powiedzieć:
Dziękuję za to wszystko: stanie w mej obronie! - Jej policzek opadł delikatnie na ramię Themisa, a ona przymknęła oczy, nie zważając nawet na to, że przed chwilą zniknęła postać, która w istocie była odpowiedzialna za ich ratunek.

Powrót do góry Go down





Tyk
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 D93840e52cb57748d5a24bdfa761040295dab6ee
Godność :
Lord Protektor, Arcyksiążę Agasharr I Rosarium
Wiek :
30 lat
Rasa :
Upiorny Arystokrata
Wzrost / Waga :
178/75
Pod ręką :
Alphard (Rubeol), Forets (Tenebrae), Divard, zabawki
Zawód :
Lord Protektor Krainy Luster
Specjalne :
Główny Administrator
https://spectrofobia.forumpolish.com/t233-agasharr-rosarium#284 https://spectrofobia.forumpolish.com/t914-archiwa-arcyksiazece https://spectrofobia.forumpolish.com/t497-kancelaria-arcyksiazeca https://spectrofobia.forumpolish.com/t1121-tyk
TykArcyksiążę
Arcyksiążę
I tak właśnie kończy się przygoda, która miała być wyprawą w nieznane, gdy odkrywa się, że świat jest o wiele mniejszy, niż mógłby się wydawać. - Arcyksiążę mówił to z nieukrywanym rozbawieniem, przechadzając się nad zwęglonymi zwłokami Bestii.
W odpowiedz na te słowa członkini Stowarzyszenia Czarnej Róży, która poszła w ślady swego przełożonego i postanowiła rozwiązać problem za pomocą ognia powiedziała:
- Gdybym wiedziała kogo spotkam, to przygotowałabym coś bardziej godnego Lorda Protektora, tak by nie spra... Przerwała nagle gdy Agmowa mama zbliżyła się do niej i ją mocno objęła, jednocześnie głośno mówiąc:
- Jak my się dawno nie widziałyśmy!
W międzyczasie Arcyksiążę podszedł do Colette i szepnął jej coś na ucho, pochylając się delikatnie w stronę Arystokratki.
Liczę na to, że z naszej wyprawy powstanie epos, który będzie sławił imię Stowarzyszenia Czarnej Róży i to jak za pomocą naszej magii rozwiązujemy problemy oraz uwzględni także najprzyjemniejszą część naszej wyprawy.
Jednocześnie z tą rozmową Agmowa mama uzyskała odpowiedź nieco speszonej poszukiwaczki zbiegłych bestii.
- Byłam bardzo zajęta poszukiwaniem niedoróbek twoich marnych naśladowców.
Na te słowa kobieta określana jako Agmowa mama roześmiała się i zwróciła do Arcyksięcia, Colette, Kota w Butach oraz Alpharda.
- Amatorzy niczym pewien Baltazar. Myślą, że jak rzucą potężną klątwę na bestię, to mogą mi dorównać. Mnie... najwybitniejszej kreatorce Agm. I to nie są moje słowa, tylko tego, który olśniewa nas swoją bielą. - Po tych słowach zwróciła się już tylko do pogromczyni Bestii:
- Potem Ci opowiem o Baltazarze, to się uśmiejesz.

Powrót do góry Go down





Colette
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 73824387e8e95d09caae6aa88ad993a4
Godność :
Aylin
Wiek :
wizualnie 20 lat
Rasa :
Upiorna Arystokratka
Wzrost / Waga :
160/55
Znaki szczególne :
albinizm, złote rogi
Pod ręką :
Fabuła: wymieniona magiczna biżuteria, Agma Draekwa, Carlunamis
Broń :
Anemon (szabla), sztylet
Zawód :
nadworny grajek i supertajny agent, zabaweczka
Stan zdrowia :
zdrowa
Specjalne :
Administrator, Mistrz Gry
https://spectrofobia.forumpolish.com/t805-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t825-menazeria-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t839-tajna-szpiegowska-skrzynka-colette https://spectrofobia.forumpolish.com/t1078-colette
ColetteKochanka muz
Kochanka muz
Westchnęła i ujęła ofiarowaną jej przez Odbicie dłoń. Z taką też pomocą wstała z ziemi i energicznie strzepała z sukni leśną ściółkę, która przyczepiła się do warstw materiału.
- Zapewne są to wydarzenia warte uwiecznienia, choć być może tym razem zostanę wyręczona w tym zadaniu. Zdaje się, że nasz towarzysz, czcigodny Sir Skoczyłapka również jest biegły w pisaniu ballad. Być może bardziej, niż ja, wszak pozory potrafią mylić. - odparła i spojrzała na Kota w butach, który dumnie założył na siebie swój kapelusz z szerokim rondem.
Nie sposób było określić, co złamało klątwę - czy nagłe spotkanie z drzewem, zabicie Alrauna, a może po prostu upływ czasu, lecz Kot w butach odzyskał swą mowę. Lub być może po raz pierwszy w życiu ją odzyskał?
- To prawda, señorita. - Kot w butach zaśmiał się, podpierając się pod boki. - Wychwalać wasze czyny będą wszystkie pájaros w Malinowym Lesie. A teraz, amigos, czas wracać! Nie pozwólmy czekać ciekawskim uszom, pozwólmy im usłyszeć naszą balladę!


Ostatnio zmieniony przez Colette dnia Czw 1 Cze - 9:51, w całości zmieniany 1 raz


⋆˖⁺‧₊☽◯☾₊‧⁺˖⋆
spinning the spheres.
WE SEVERED THE

STARS
☽◯☾

Powrót do góry Go down





Azusa
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Azusa Weles
Wiek :
17 - wizualnie i mentalnie
Rasa :
Upiorna Arystokracja
Wzrost / Waga :
172 | 58
Znaki szczególne :
Znamię na karku, trzy kolczyki na lewym uchu
Pod ręką :
Kołczan [30 strzał], Mieszek [17 miedziaków]
Broń :
Nóż myśliwski i łuk kompozytowy
Zawód :
Aktualnie brak
https://spectrofobia.forumpolish.com/t586-azusa#5043 https://spectrofobia.forumpolish.com/t639-azusa#6249 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1070-azusa
AzusaDemoniczny Zawadiaka
~ V ~

Nie wiedziała, czy strzała zadała bestii jakiekolwiek obrażenia. Nie miała też pewności, czy pyłek aby na pewno spełnił swoje założenie, gdyż leśny potwór niemal natychmiast stanął w ogniu. I zdecydowanie nie była to zasługa kogokolwiek z jej drużyny. Komu jednak udało się osiągnąć taki efekt, pomimo wszechobecnej wilgoci po niedawnej burzy? Odpowiedź na to pytanie pojawiła się stosunkowo szybko.
- Cóż... może i nasze przygotowanie marne, za to szczęścia nam nie braknie i tym właśnie nadrabiamy - rzuciła swobodnie.
Jakby nie patrzeć, szczęście tym razem im dopisało. Ktoś pokonał straszliwą bestię za nich, jednak motywy tajemniczej kobiety pozostawały nieznane. Co więcej, wydawała się dziwnie poinformowana. Skąd bowiem wiedziała, jaka bestia terroryzuje ten szlak?
- Zwolnij trochę! Dlaczego od razu niszczysz całą okolicę?
Dość bestialskie posunięcie. A może postać w masce wiedziała znacznie więcej, niż mówiła? Jakby nie patrzeć, nie musiała się przed nimi spowiadać. A jeśli owych istot znajdowało się tutaj znacznie więcej, zdecydowanie lepszym rozwiązaniem było puścić obszar z dymem.
- Oh... Okej...
Tylko tyle była w stanie powiedzieć, gdy usłyszała wyjaśnienia zamaskowanej postaci. Lekko nawet zadrżała, choć starała się ukryć ten fakt, poprawiając swoje odzienie. Zdecydowanie tych istot było tutaj więcej. Znacznie, znacznie więcej, niż zakładała, o czym miały świadczyć liczne, zwierzęce piski.
- No dobra panowie, czas najwyższy wracać. Nic tu po nas.


Do what you feel in your heart to be right,





For you’ll be criticized anyway

Powrót do góry Go down





Seamair
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 Zero-two
Godność :
Erin Collins ale mów mi Seamair.
Wiek :
Już 19 lat gości mnie ten Świat.
Rasa :
Cyrkowcem się stałam lecz wcale nie chciałam...
Wzrost / Waga :
166 cm /46kg
Znaki szczególne :
Urocze acz ostre rogi na czubku głowy, drapieżne spojrznie o barwie szkarlatu, ozdoby w kształcie czterolisnej koniczyny.
Pod ręką :
Zestaw noży do rzucania, magiczne akcesoria, bezdenna sakwa..
Broń :
Srebrny rapier oraz zestaw noży do rzucania.
Zawód :
Samozwańcza opiekunka wszelkich bestii (szczególnie tych zamieszkujących Malinowy Las).
https://spectrofobia.forumpolish.com/t269-seamair#413 https://spectrofobia.forumpolish.com/t1114-seamair
SeamairPoskramiacz
Poskramiacz
Gdy wokół rozszalały się płomienie, poczułam przypływ dezorientacji. W pierwszym momencie dopadła mnie obawa, że straciłam panowanie nad pierścieniem… Lecz to już dawno mi się nie przytrafiło, pomijając czas, gdy dopiero uczyłam się jak zapanować nad artefaktem. Choć w żyłach czułam krążącą adrenalinę, to moje myśli nie były zmącone...wniosek zatem nasuwał się sam, to nie był mój ogień.
Nie od razu dopuściłam do świadomości, sens sceny, która rozgrywała się właśnie na mych oczach. Bestia, z którą próbowałam nawiązać więź, właśnie płonęła żywcem... Puszczę przeszły wtedy mój własny krzyk, w którym rozpacz mieszała się z wściekłością. Opadłam na kolana, nagle czując dojmującą bezsilność… istota, której chciałam pomóc, była teraz niczym więcej niż kupą tlącego się jeszcze popiołu.
Moje spojrzenie spoczęło na tajemniczej zamaskowanej postaci… już z pierwszymi słowami zdołałam połączyć fakty. Furia, która się we mnie roznieciła, sprawiła, że powietrze wokół zafalowało od żaru. Nie słuchałam… jej słowa zmieniały się w chaotyczną melodię, a ja chciałam by ta przestała płynąć. Targającą mną wściekłość oraz zamiary ciężko było przeoczyć… zamaskowana kobieta zdecydowanie nie takiej reakcji się spodziewała. Być może każdy inny zbłąkany podróżnik, byłby jej wdzięczny za ocalenie… ale nie ja. Nie po tym, jak zdarzyłam zajrzeć do umysłu cierpiącej bestii… nie po tym, jak zakiełkowała we mnie nadzieja, że ją ocalę. Ale ktoś odebrał mi tę możliwość.
Pozbawiła życia stworzenie, które cierpiało i nie wiedziało jak sobie pomóc… wybrała najprostszą ścieżkę. Gdy rzuciłam się w stronę swej „wybawczyni”, jakaś siła dosłownie wbiła mnie w ziemię, a oczy zaszły mi nagłym mrokiem… Świat nagle ucichł, a mnie prześladował jedynie swąd spalenizny…

Zbudziłam się zdyszana, zwinięta na krawędzi własnego łóżka z trudem łapiąc kolejny oddech. Kolejny koszmar… Jakże stali towarzysze mych nocy… Ten pozostawił po sobie wyjątkowo dotkliwy ból głowy oraz wrażenie jakby w powietrzu unosiła się woń spalenizny… Gdyby nie strach, przed tym, że ktoś niepowołany odkryje moje sekrety… mogłabym zaoferować swe sny na wieczerzę jakiemuś Cieniowi… Kolejny dzień po tego typu nocy zmuszał mnie do ratowania się eliksirami, aby móc jakoś funkcjonować… Działy zdecydowanie lepiej niż kawa, choć smak większości był równie nieciekawy. Ich wadą było jednak to, że nie były w stanie odegnać ode mnie uczucia niepokoju…
zt.


~ Aktualny ubiór ~



Fabuła - Karczma Lalek
Spoiler:

Powrót do góry Go down





Themis
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 4c0f17d443cdf9f64333b7b26c7cd920
Godność :
Arthemis Magnus "CzyżyK" Pavoris
Wiek :
wizualnie 22 lata
Rasa :
Szklany Człowiek
Wzrost / Waga :
180/72
Znaki szczególne :
wysoki, patykowaty z kryształem między oczami i dużą, czarną blizną na klatce piersiowej
Pod ręką :
Bolerko-niewidko, Magiczny Złodziej, broń, sakiewka z pieniędzmi
Broń :
dwie krótkie szable (Notos i Euros)
Zawód :
najemnik
Stan zdrowia :
zdrowy
https://spectrofobia.forumpolish.com/t677-themis https://spectrofobia.forumpolish.com/t937-skrzynka-pocztowa-arthemisa-pavoris https://spectrofobia.forumpolish.com/t1118-themis
ThemisZłodziej Marzeń
Złodziej Marzeń
Themis poczuł, jak jego serce bije mocniej, gdy Astrid delikatnie ucałowała go w szyję i oparła się o jego ramię. Wpatrywał się w jej twarz, emanującą spokojem i wdziękiem. Słowa Zjawy wciąż brzmiały w jego uszach. Wiedział, że nie byli sami w tej walce. Ale kim była ta tajemnicza kobieta? Skąd się wzięła i dlaczego pomogła im? Themis wiedział, że te pytania będą musiały poczekać. Teraz ważniejsze było bezpieczeństwo Astrid. Odwrócił się do niej, patrząc głęboko w jej oczy. Ujął delikatnie jej dłoń w swoją, czując, jak ciepło i siła przenika z ich połączonych ciał.
— Astrid, to nie koniec. Mamy jeszcze wiele do zrobienia. Nie pozwolimy, aby jakiekolwiek niebezpieczeństwo nam zagrażało. Będę przy tobie, zawsze — powiedział Themis, unosząc jej dłoń do ust, aby pocałować ją delikatnie.

Spojrzał na bestię, która teraz leżała martwa na ziemi. Czuł satysfakcję, że udało im się pokonać tę przerażającą istotę. Ale wiedział, że nie był to koniec ich walki. Musieli dowiedzieć się więcej o Alraunach i o osobach, które je stworzyły. Razem stali na polu bitwy, gotowi na wszystko, co nadejdzie. Themis trzymał dłoń Astrid mocno w swojej, czując, jak jej obecność daje mu siłę i odwagę. Razem wyruszyli w nieznane, gotowi stawić czoła każdemu zagrożeniu, wiedząc, że mają siebie nawzajem. I nic nie mogło ich powstrzymać.

Powrót do góry Go down





Gawain
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 5PUjt0u
Godność :
Gawain Keer
Wiek :
Wygląda na około 30 lat.
Rasa :
Cień
Wzrost / Waga :
183 cm / 76 kg
Znaki szczególne :
Czarne twardówki oczu, bursztynowe tęczówki, cienka blizna na brodzie od lewego kącika ust
Pod ręką :
klucz do domu Yako (w KL) i mieszkania, pieniądze // Event:
Broń :
Nóż ceramiczny, sztylet, kusza
Zawód :
Najemnik do prac wszelakich, zielarz
Specjalne :
Administrator, Strażnik toku fabuły
https://spectrofobia.forumpolish.com/t225-gawain-keer https://spectrofobia.forumpolish.com/t226-nie-az-takie-tajne https://spectrofobia.forumpolish.com/t250-kontakt-z-keerem https://spectrofobia.forumpolish.com/t1085-gawain
GawainDręczyciel
Dręczyciel
Przez chwilę nie działo się nic. Czyżby wewnątrz nadgniłego cielska bestii tliła się iskra życia? Zaklął pod nosem, zorientowawszy się, co właśnie na nich szarżowało. Nim jednak zdążył zareagować, ogień buchnął z jej pyska. Nie był niebieski.
Słysząc obcy głos, wycelował w nieznajomą. Delikatnie, lecz niecałkowicie opuścił kuszę, rozpoznając lisią maskę z karczmy. Zacisnął zęby. Zagrożenie zostało wyeliminowane, ale dzień wcale nie stał się od tego lepszy. Od złości Yako aż pobielało mu przed oczami, serce przyspieszyło gwałtownie. Obcy stres wlewał się w niego pod wysokim ciśnieniem. Zerknął na ukochaną, która obrzucała płonące gniazdo Alrauna nienawistnym spojrzeniem z iście maniakalną pasją. Pisk płonących żywcem bestii również nie pomagał.
Wysłuchał tłumaczenia, dojrzał jeszcze niebieski płonień smagający ubranie kobiety, lecz zdążyła zniknąć nim się dopaliły. I dobrze, bo wcale nie miał ochoty widzieć nikogo nago. Nie tu, nie teraz, nie w ten sposób. I oberwałoby mu się jeszcze, że ogląda inne baby. Co z tego, że praktycznie zostałby do tego zmuszony?
Włosy na ciele stanęły mu dęba. Nie chciałby płonąć tak jak las teraz, gdy wściekłość Yako nareszcie znalazła ujście. Gattoni prychał i syczał coś w kocim wyraźnie zaniepokojony, żywo gestykulując małymi łapkami. Gawain machnął na niego ręką. Niech uciekają od ognia i Demona prezentującego swe pochodzenie w pełnej krasie. Sam zbliżył się do Lisa.
- Yako... - podjął ostrożnie. Ostatnim razem dorobił się nowej blizny, lecz nie obawiał się powtórki. Ukochana zareagowała błyskawicznie i ani się obejrzał pociągnęła go z powrotem do karczmy.
- D-dobra! Tylko pod warunkiem, że nie każesz mi pić tych świetlików! - odparł zaskoczony gwałtowną reakcją. Sama droga... cóż, trzymał się w bezpiecznej odległości od Lisicy, bo wszystko co się jej napatoczyło pod nogi dostawało po zadzie lub głowie.
Gdy tylko stanęli w drzwiach powitały ich wiwaty, napitki i przekąski. Dziś świętowali wszyscy bywalcy knajpy. Zaciągnął ukochaną do loży, zamówił tacę świetlikowego piwa oraz beczułkę na wynos. A jak naprawdę jej zasmakuje, kto wie, może podpiszą umowę na regularne dostawy? Dla siebie zamówił skromnego lagera. Miał dość eksperymentów na dziś.


[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 PbcKfC9

Ekwipunek:

Aktualny ubiór:


Powrót do góry Go down





Iskra
Gif :
[Wiosna 2023] Pewnego razu w Malinowym Lesie…  - Page 3 DsVkl5j
Godność :
Eva M. Markovski // Iskra (Étincelle) Rosenthal
Wiek :
wizualnie 20+, mentalnie z 55 i ciut.
Rasa :
Człowiek z lustrzanym dziedzictwem? Zludziały Marionetkarz? Od pewnego czasu po prostu taktycznie omiń to pytanie.
Wzrost / Waga :
1,65 m // 54 kg
Znaki szczególne :
piegowata skóra, ognistorude włosy, nienaturalnie jasnozielone oczy (u Ludzi nosi przyciemniające soczewki); roślinny tatuaż na prawej połowie pleców, blizny na lewym przedramieniu i brzuchu
Pod ręką :
Frank i Ivor: kopertówka z Bezdenną Sakwą w środku || Wrona: czarna nerka ze szmacianką-zabawką przewieszona w poprzek piersi || Wrona: nerka zawieszona w poprzek piersi, termos z kawą || Sea: Duża, czarna torebka na ramię z przywieszką-szmacianką, część magicznych przedmiotów wśród biżuterii
Broń :
Walter P99 dawno temu zabrany Moriemu - gdzieś na dnie torby
Zawód :
projektant magicznych przedmiotów codziennego użytku || Bogu ducha winna dziennikarka
Kontrahent :
(nie)chciany asystent Saul Fyortersole?
Stan zdrowia :
fizyczny nienaruszony, ogólnie hemofobia || EVENT: trauma po widoku wybuchającego ciała Artemis i/oraz budzący się lęk przed krwią + częściowa niepoczytalność i fantomowe bóle (Koszmar)
https://spectrofobia.forumpolish.com/t264-iskra https://spectrofobia.forumpolish.com/t265-czy-ze-zmrozonego-serca https://spectrofobia.forumpolish.com/t266-kontakt-iskra-rosenthal-eva-markovski https://spectrofobia.forumpolish.com/t1088-iskra
IskraWybryk Natury
Zdążyli zaszyć się wśród pierwszych gałęzi, gdy scenę za ich plecami oświetliła łuna, a potem wrzask mandragory – nie oznaka mocy, lecz bólu. Gdy Eva odwróciła głowę, Bestia właśnie opadała na ziemię, dogasając.
Zagadka samoistnego zapłonu wyjaśniła się za moment, choć uwagę Evy przykuł wpierw wielgachny tygrys niż sama nieznajoma. Ruda nabrała powietrza, ponieważ to istocie był jej Anceu! jednak Victor spojrzał jej w oczy i twardo mruknął „później, dziecko”. I nim zdołała zareagować jakoś na to „dziecko”, łuna rozszerzyła się na pobliskie drzewa i las rozgorzał ogniem. Iskra zadrżała, ni to na widok ogromu niszczeń, ni z powodu pisków dobywających się z drzew. Przykryła usta dłonią. Już nawet nie pamiętała po co wyszli z Puszkiem i Daną.
— To wszystko były… A my prawie wbiegliśmy…
Zwróciła spojrzenie pełne zgrozy na kobietę w masce i wtedy przyszło rozpoznanie. Nieznajoma snuła historię, prapoczątek całej tej sytuacji, a Eva błądziła po białej masce – dziś lisiej – wysokiej sylwetce i słuchała tego łagodnego głosu, który niemal rok temu wywiódł ją z gąszczy mroków – dosłownie i w przenośni.
— To ty! Duchu Lasu, to znów ty! — Lecz nim zdołała dodać coś więcej, kobieta skłoniła się przed nimi, Victor nakazał „wracajcie” i zniknęli. Skąd Anceu znał Ducha Lasu? Czy spotkali się pierwszy raz wtedy, w lasach pod Glassville, czy może Serce Lasu jest dla każdego boru takie samo, a opiekun jeden? Iskra potrząsnęła głową, niezdolna do rozważań, gdy wokół rozwiewał się dym, a smród palonego mięsa kontrastował z echem pięknego głosu Ducha.
— Wracajmy — nakazała także, przywołując Widmo-ra.

[zt]

Powrót do góry Go down





Sponsored content

Powrót do góry Go down





Powrót do góry

 
Permissions in this forum:
Nie możesz odpowiadać w tematach